Maria Cieśla
Antynomie romantyzmu i
romantyzm antynomii
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5, 177-180
a u to rzy ow ych pieśni w oleli pozostać anonim owi, mimo h a b sb u r- sko-radziw iłłow skiej w spółpracy. W obec in try g dw orskich i agitacji w śród szlach ty polska pieśń ludow a pozostała obojętna. Nie widać w niej bowiem śladów zainteresow ania losam i Radziw iłłów ny. P rz y lek tu rze stu d iu m M arii Żm igrodzkiej H istoria i rom a ntyczn a epika nasu w a się pytanie, czy nie w arto by rozszerzyć je o zagad nienia zw iązane z prozą epicką, gdyż w jej obrębie dokonyw ały się ważne przeo brażen ia w tra k to w a n iu m ate ria łu historycznego jako tw orzyw a literackiego. W ystarczą tu dw ie propozycje: powieść w al- tersco tto w ska i gawęda. Przecież one rów nież w płynęły na w ierszo w ane g atu n k i epickie (B eniow ski, Pan Tadeusz), n a świadom ość hi storyczną i historiozoficzną rom antyków .
P ro blem y polskiego ro m a n ty zm u są niew ątp liw ie książką in te resu jącą. Jak o rozpoczynająca now y cyk l w ydaw niczy m a ona tru d ń e do u n iknięcia m ankam enty, związane z krystalizow aniem się k on cepcji edytorskiej. Now a seria jest bardzo potrzebn a. Czy jed n a k nie należałoby ponow nie przem yśleć zasady doboru m ateriałów , czy po szczególnych tom ów nie u k ładać z m yślą o jed ny m — w ielostronnie u jęty m — zagiadnieniu? Czy linne to m y nie m ogłyby stanow ić zw ia du badaw czego w now ą, dopiero zarysow ującą się problem atykę, a jeszcze inne — poświęcić próbom sy n tety cznych ujęć? To py tan ia, które, jak sądzę, w arto by jeszcze ra z przem yśleć. Nowa im preza w ydaw nicza je s t rzeczą zbyt cenną, by narazić ją n a rea ln e — bo pow szechnie w ystęp u jące — niebezpieczeństw o zbiorów przypad k o wo sąsiadujących prac, ityle m ających w spólnego ze sobą, że d o ty czą podobnej prob lem atyk i.
M aria n T ata ra
Antynomie romantyzmu i romantyzm
antynomii
Maria Janion: R o m a n t y z m . S tu dia o ideach i stylu . tWarszawa 1969 PIW, ss. 361.
Ju ż w p o d ty tu le swej p racy (studia o ideach i stylu) M aria Janion zarysow uje p ian badania, k tó re m a wskazać k ieru n k i m yśli i uczuciowości ro m antycznej. P roblem aty ka rozp raw będzie d w u k ieru nko w a, zw rócona k u h isto rii idei i h istorii form a r tystycznych, k u św iatopoglądow i i stylo w i epoki. Oba te asp ek ty bę dą w zajem nie kom plem entarne. D latego też badaczka zakłada, że pow inna uchw ycić „odpow iedniość” , „izom orfizm ” m iędzy dw o m a porządkam i, co w ro zrachu n ku w inno doprow adzić do ostatecz nego o k reślenia ro m anty zm u jako p rą d u (przy założeniu określonej koncepcji w zajem n y ch związków m iędzy nim i w obrębie jednego u tw o ru bądź w obrębie p rądu). Tak więc w szystkie zasady działania
1 7 7 R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y
m echanizm u badaw czego M. Jan io n w y n ik a ją z naczelnej zasady — to je s t z p rzek o n an ia o „w zajem ny ch zw iązkach i w ielo kierun ko w ych o ddziaływ aniach m iędzy h isto rią idei a h isto rią form a rty sty c z n y c h ” . Nie je s t więc istotne, czy postępow anie badaw cze p rzy jm ie za p u n k t w yjścia „id ee” czy „ fo rm y ” ; w ynik pow inien być te n sam . S tą d też p u blikacja, o któ rej m ow a, jest n iem al w całości rozpięta m iędzy badaniem „sty lu m y śli” a „stylu d zie ła ”. Rozpięta, a czasa m i m oże także ro zd a rta . To zew nętrzne ’rozdarcie w idoczne je st w ów czas, gdy a u to rk a chce za w szelką cenę połączyć rozw ażania dotyczą ce ró żnych p ro b lem aty k , co odbija od zw ykłej, żelaznej k on sekw en cji w yw odu w większości 'studiów. M ożna by powiedzieć, że w izja okresu, o k tó ry m Jan io n pisze, ro m an ty zm u ja k o okresu pełnego sprzecznych dążeń i prądów , opartego n a licznych i różnorodnych antynom iach, a przecież h a rm o n ijn ie łączącego sprzeczności (por. choćby teorie ew olucjonizm u i teorie kataklizm ó w stopione w je d e n sy stem przez Słow ackiego w G enezis z Ducha), że więc ta w izja nie pozostała 'beiz 'w pływ u n a s ty l badań sam ej au to rk i.
J u ż p ierw szą z prac, będącą stu d iu m o idei K onrada W allenroda, m ożna b y zaty tuło w ać „T ragiczne anty n o m ie ro m an ty zm u , czyli K o n rad W allenrod ” . Bdotrąc n a w arsztat badaw czy ten w łaśnie u tw ó rr Jan io n zdaje sobie sp raw ę z jego doniosłości, dotychczas nie do strzeganej p rzez k ry ty k ę ( z k tó rą polem izuje). P o d k reśla typow ość M ickiewiczowskiego rozw iązania podstaw ow ej an ty n o m ii ro m a n ty z m u, jak ą jest jed n o stk a — zbiorowość. K onrad W allenrod je s t prób ą ogólnego sfo rm uło w an ia p ro b le m aty k i m o raln ej ru chów rew o lu c y j nych początku w ieku X IX. P ro b le m jednostki, p o jętej jako narzędzie, k tó ry m spełniać m a sw e cele tra d y c ja narodow a, jest izom orficzny wobec „rew olucyjnego tra d y c jo n a liz m u ” polskiego szlacheckiego r u chu irewolucyjnonniepodległościowego. Na ty m tle usiłuje M aria J a nion ustalić c h a ra k te r trag izm u Konrada W allenroda, p o d k reślając jego zabarw ienie historyczne oraz fak t, iż 'dotyczy on antynom ii etycznych, n u rtu ją c y c h pokolenie m ickiew iczow skie, a będący ch a n tyn om iam i św iadom ości spiskow ców w obec d w u sankcji, k tó re u si łow ali ze sobą pogodzić — legalnej i rew o lu cyjn ej. Przenosząc zaś p rob lem n a płaszczyznę ogólniejszą: tragizm , będący ta k ą kategorią sto su n k u do św iata, w k tó re j zaw iera się „poczucie sta rc ia n iep rze zw yciężonych sprzeczności, h istorycznych bądź m etafizycznych n ie m ożliw ości ro zw iązan ia podstaw ow ego p ro b le m u ” — je s t jednym z w ek to ró w w yznaczających ru ch m yśli ro m an ty czn ej. Rów nocześ nie, zgodnie ze sw ym i założeniam i, au to rk a bada, jak ko lizja trag icz n a p o e m a tu w p isan a została w k sz ta łt fo rm aln y , u siłu jąc określić fo rm aln e w yznaczniki tej — ja k tw ierd zi — w ielkiej poetyckiej m e tafo ry m o raln y ch zm agań polskich i ro sy jsk ich spiskow ców lat d w u dziestych.
B adanie filozoficznych ty m razem antynom ii d ram a tu K rasińskiego rozpoczyna Jan io n polem iką z tra d y c y jn y m rozum ieniem ty tu łu N ie
b oskiej kom edii. Z a w a rtą w nim negację odnosi nie do L a D ivina com m edia, lecz do jednego z planów , na których, w edle ro m an ty cz nej dychotom ii, rozw ija się św iat: do p lan u historycznego, ludzkiego, przeciw staw ionego planow i boskiem u. O dpow iadające ty m dwom planom system y m yślenia i koncepcje czasu znalazły sw oje odpo w iedniki gatunkow e w m oralitecie średniow iecznym oraz dram acie św iata historycznego, n a przecięciu k tó ry ch znalazła sdę w łaśnie Nie- boska jak o d ra m a t rom antyczny, będący nie ty le odpowiedzią, ile pytan iem o rolę w szystkich podstaw ow ych — antynom icznych zno wu! — kategorii chrześcijaństw a.
T akich i innych p y ta ń ;i p a t problem ów antynom icznych p ojaw ia się Więcej. Dość p rzy jrzeć się ty tu ło m rozpraw : M iędzy P rzeznaczeniem a O patrznością (o Irydionie), K rasiński a Hegel (można by dodać p o d ty tu ł — „iczyli antynom ie d ialek ty k i”) cizy też D ia lektyka h i storii w polem ice m ię d zy Słow ackim a K rasińskim .
W szystkie te p race są „studiam i o ideach” . D la porządku należy je d n ak w ym ienić pozostałe, odbiegające nieco c h a ra k te re m od p o p rzed nich. J e s t więc w książce p ró ba odtw orzenia sy lw etk i psychicznej K rasińskiego p rzez fo rm aln ą analizę listów , dwie m onografie pom n iejszych rom antyków , stu d ium o schyłkow ym okresie ro m an ty zm u i dwie prace dotyczące k ry ty k i ro m antyzm u — m y śli L ukacsa oraz Boya jak o „odbrązow iacza” Mickiewicza.
J e d y n ą w łaściw ie sensu stricto — i św ietną — p rób ą określenia idei przez analizę sty lu jest stu d iu m o Agaj-H anie. D la p rzy k ład u więc: zestaw iając takie słow a-klucze utw oru, ja k k rew , m ord, rzeź — J a - nion dochodzi do stw ierd zeń o n u rtu ją c y m K rasińskiego problem ie n ietrw ało ści ludzkiego istnienia. K o nk rety zacja m etafo ry k i (która rodzi o b raz rzeczyw istości autonom icznej, sam ow ładnej i anarchicz nej) m a być w (rozumieniu a u to rk i fo rm aln y m odbiciem pesym istycz nego pro b lem u w ładzy człowieka n a d rzeczyw istością. O scylacja n a r racja m iędzy „dram atycznością” a „liryzm em ”, m iędzy n a rra to re m nieograniezonym , usam odzielnionym , „głośnym ” a sam odzielnością postaci — u jaw n ia problem K rasińskiego z okresu genewskiego, do tyczący zakresu i granic twórczości człow ieka w świeciie rządzonym przez Boga. Ta w reszcie kw estia jesit odbiciem pow szechnego w ro m antyzm ie p ro blem u Sltcxsunku m iędzy Bogiem w szechtw órcą a tw ó r czą siłą jednostki, czy 'też — m iędzy tw órczą działalnością a podpo rządkow aniem h isto rii lu b zbiorowości.
N astępn a p a ra antynom ii, zsyntetyzow anych w postaciach bohaterów (M aryna — kobieta fa ta ln a i kobieta-anioł; A gaj-H an — m arzyciel i człow iek czynu), prow adzi auto rkę do rom antycznego dążen ia do sy ntezy pierw iastków , do ujęcia „w szystkiego”. N atom iast ostatecz na k o n k lu zja tej su b teln ej analizy Agaj-H ana jako rom antycznej powieści historycznej, analizy, k tó ra w yszła od badania „ekspresyw - nego” śtyliu, będącego odbiciem eikspresywnej estety k i k ontrastów ? Będzie tym w nioskiem — z jednej stro n y — ukazanie „nacechow a
nej sk ra jn y m in d y w id u alizm em ” koncepcji h isto rii jako w a lk i i chao su; z drugiej zaś — k o n sta ta cja naro d zin m an iery zm u w polskim ro m antyzm ie.
S tu d iu m o A gaj-H anie je st typow ym p rzykładem zastosow ania m e tody badawczej M arii Janion. Je st to m etoda zawslze ciekaw a, zaw sze cenna. Czy n ig d y sporna, zawsze bezpieczna? Tego n ie pow iem . Bo czy rzeczyw iście stw ierdzen ie niekonsekw encji K rasińskiego (albo raczej: w ahan ia m iędzy usam odzielnieniem n a rra to ra a u sa m odzielnieniem postaci) jesit p rzesłan k ą w y starczaj ącą do w ysnucia w niosku o „/zasadniczym prob lem ie historiozoficznym z o k resu ge new skiego”? Czy nie je st pośpiechem w prow adzenie term in u „ d ra m a t pro w id en cjalisty czn y ” , k ied y u s ta la się przynależność g atu nko w ą Irydio n a p o to, by łatw iej p rzejść ido rozw ażań ideow ych n a jego tem at?
M aria Jan io n n ap isa ła w słow ie w stępnym , że nie spodziew a się po swej p racy , aby m ogła stać się całościow ym o kreśleniem ro m a n ty z m u. P rz y ję ła sobie za cel jed y n ie zgrom adzenie d anych do p rz y szłych b adań n a d fo rm u łą odpow iedniości i w spółzależności sty lu „ ru c h u m y śli” i sty lu lite r a tu r y ro m an ty czn ej. Je śli tak a czarodziej ska fo rm u ła zostanie kiedy ś znaleziona, R o m a n ty zm M arii Jan io n będzie jed n y m z jej pierw szy ch zaklęć.
M a r ia Cie śla
R O Z T R Z Ą S A N I A I R O Z B IO R Y J 3 Q
Alarm w żłobku Romantyków Nowych
P rz y bzdurze n a d b zduram i ja k p rz y arcydziele — tło k głosów k ry ty c z n y ch wielki; k ażdy idzie w zaw ody o n a jp e ł niejsze w yłożenie tre śc i p rzed m iotu. Illość p raw dziw ie złotych żył b z d u ry w naszej glebie litera c k ie j n ie ta k a znów obfita, choć pow o dów do n a rz e k a ń n ie m a; w ysoce bzd u ro d ajn y to te re n i prędzej łysy z fry z je re m się zaprzyjaźni, niż sk a rb y rozbaj durzonego pleciugo- stw a n a ró w n i z m yślą nieco p rzy to m n iejszą glebę tę stanow iące w yzyskane zostaną do cna. W iedzieć ty lk o trzeba, któ re z połaci li tera ck ic h nizin do ek sp lo atacji n ajlep iej się n ad ają.
Ju ż W łodzim ierz B u rzy ń sk i w „T ygodniku P ow szechnym ” 1 zauw a żył, iż P rogram N ow ego R o m a n ty z m u 2 jest trw ały m w kładem do dziejów g łu p o ty w Polsce. M y więc poruszać się będziem y p rz e ta rtą drogą, skro m ni p rzyczynkarze, sk ry c i w cieniu pionierów , k tó rz y daw no pow szechną u w ag ę sk iero w ali n a fantasty czn ie ciem ne i po sępne to n y lu tn i, co p o b rzęk u je w podziem nej kopule F oru m P oetów „ H y b ry d y ”. P rz e ja d ło się ow ym poetom ciągłe sta ty sto w an ie w e 1 W. Burzyński: Z d z i e j ó w b e łk o tu w Polsce. „Tygodnik Pow szechny” nr 24 z dn. 11 VI 1972 r.
2 P r o g r a m N o w e g o R o m a n t y z m u — c z w a r t a p u b li k a c ja Forum P o e t ó w „H y