• Nie Znaleziono Wyników

"Die Gebiden", Heinrich Sevin, Monachium 1955 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Die Gebiden", Heinrich Sevin, Monachium 1955 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

H ein rich S e v i n , D ie G ebiden , I'm S elb stv erla g des V erfassers, M o ­ n achiu m 1955, s. 221, 74 ilu stra cji z zakresu k u ltu ry m a terialn ej i m apki.

W znanej p ow szech n ie książce L. S c h m i d t a pt. „G e sch ich te der deu tsch en Stäm m e bis zu m A u sg an g der V ö lk erw a n d eru n g , D ie O stgerm an en “ (1941) z n a jd u je się n a stęp u ją cy ustęp, k tóry p o z w o lę sob ie za cy to w a ć tutaj d o słow n ie: D ie Z erstöru n g des G epiden reich es d u rch die L a n g ob a rd en w a r daher ein sch w e re r p olitisch er M iss­ g riff, dessen F olg e n sich ba ld in der sch lim m sten W eise g elten d m ach ten , n ich t zum m in desten au ch fü r die L a n g ob a rd en selbst. V ie lle ich t w ä re es d e n G epiden , w en n ih re H errsch aft an der D onau w e ite re n B estand gehabt hätte, besch ied en gew esen, in der B alk an h alb in sel eine S taatsern eueru ng au f g erm an isch er G ru n dlage d u rch ­ zu fü h ren , w ie sie in G allien u n d Ita lien v o n d en F ran k en u n d L a n g o b a rd en g e ­ sch a ffe n w o rd e n ist. Nie o m y lę się ch y b a je ś li p ow iem , że słow a te stały się n ie ja k o m ottem 'przew odn im dla w y m ie n io n e g o w n a g łó w k u au tora (cy tu je je zresztą na s. 172 sw e j pracy). N ie w ch o d zą c w zasad ność fo r m y „G ebiidów “ p ro p a g o w a n e j przez autora, będę w d a lszym cią g u trzy m ać się b a rd zie j u sta lon ej i dotąd p o w ­ szech n ie u żyw an ej fo r m y G ep id ów . C zasow o autor o b e jm u je ok res od p o czą tk u .n . e. aż d o k a ta strofy G ep id ów , czyli cza sy rzym sk ie i tzw . w ie lk iej w ę d ró w k i lu dów , w c zy m rów n ież zbliża się do L. S ch m idta, a je d y n ie ostatni rozd zia ł p ośw ięca p ó ź ­ n iejszy m śla d om G ep id ów . W y m a ga je s z c z e w y ja śn ien ia zakres tery toria ln y p racy i je j zw iązek z d ziejam i S łow ian ora z za jm o w a n e g o przez n ich tery toriu m w ciągu om a w ia n ych sześciu w iek ów . W części p óźn ie jszej tego ok resu tem atyk a p ra cy łą czy się z za jm ow a n ą p óźn iej przez n ich znaczną częścią S ied m iog rod u , ale w czasach w cześn ie jszy ch d otyczy, w u jęciu autora, obszaru m iędzy B a łty k iem i... K arpatam i, c h o ć te ostatnie b y ły b y tylk o eta pem d rożn y m p rzy p rzesu w an iu się g erm ań sk ieg o lu du ad m eliores terras na p ołu dn iu . M o je d ość d a le k o nieraz id ą ce zastrzeżenia d o ­ ty czy ć będ ą b a rd ziej .pierw szego, tj. rzym sk ieg o okresu, ale i d ru g i okres, tzw. w ę ­ d rów k i lu d ów , n ie m oże b y ć ca łk iem pom inięty.

W y p a d n ie zacząć od p o d s ta w w źródła ch , a także w litera tu rze n a u k ow ej, które dadzą się stw ierd zić za rów n o z tekstu p racy, ja k i dołączonego^ na k o ń cu obszern ego spisu litera tu ry , łą czn ie z w y d a w n ictw a m i ź ró d łow y m i. Z n a czn ą w ięk szość w śród c y to w a n y ch p o z y c ji (B enutztes Schrifttum ,) stan ow ią op racow a n ia, od n ich też za­ cząć w yp a d a. L itera tu ra germ an istyczn a z n atu ry rzeczy je s t tu szczeg óln ie liczna, a o b ok n iej rów n ie ż a rch eolog ia n iem ieck a d otyczą ca ca łeg o śro d k o w e g o w schodu . O bok n iem ieck iej liczn ie je s t rów n ie ż rep rezen tow a n a literatu ra n au k ow a w ęgiersk a i to o b o k .pewnej ilości p ra c w y d a n y ch p o n iem iecku , rów n ież w ję z y k u w ęgiersk im (tytu ły p od a n e są o b o k w p rzek ła d zie n iem ieck im ). Z n a czn a w ięk szość ty ch prac d oty czy arch e olo g ii k ra ju za jm o w a n e g o p r z e z G e p id ów w p ó źn ie jszy m S ie d m io g ro ­ dzie, czyli że łą cz y się ściśle z tem atyką p ó źn ie jsze g o okresu, g d y lu d germ ań sk i zn alazł się w tym kra ju . Z za in teresow a n ej rów n ie ż tym ok resem litera tu ry ru m u ń ­ skiej z n a jd u je m y g łó w n ie w yd a n ą p o n iem ieck u p ra cę C. D i c u 1 e s г u, p ośw ięcon ą sam ym G epidom . Z litera tu ry p o ls k ie j i słow iań sk iej, w tym w y p a d k u g łó w n ie do

(3)

788 R E C E N Z JE

p ierw sze g o ok resu (rzym sk iego), zn a jd u je m y ty lk o d w a tytu fy, tj. W ł. A n t o n i e ­ w i c z a (m yln ie przez „tz “ pisan e n azw isk o p olsk ieg o u czon ego), „Z a g a d n ien ie G o ­ tów i G e p id ó w na ziem iach P olsk i w okresie rzym sk im “ (1951) i L. P i o t r o w i c z a , „G o c i i G e p id ow ie nad doln ą W isłą i ich w ę d ró w k a ku M orzu C zarn em u i D a c ji“ (1951), k tóre n ie b y ły je d n a k naszem u a u to ro w i dostępn e, ja k to sam su m ien n ie w yzn aje, lecz znał je w yłą cz n ie z re ce n zji L a B a u m e ’ a ('przed w o jn ą w G dańsku) w „Z e its c h r ift fü r O stforsch u n g “ . Z astan aw ia zu pełn e p om in ięcie L. N i e d e r l e g o i to nie ty lk o w ory g in a le czesk im , ale rów n ież w k rótszej w e r s ji fra n cu sk ie j, c h o ć p rzecież z dzieła je g o nie je d n e g o m óg łb y się nasz au tor d ow ied zie ć o obszarach m iędzy B a łty k iem i K arpatam i. N ie sięgn ą ł rów n ież do w ie le starszego J. S z a f a- r z y k a , k tó r e g o m a m y w w e rs ji a u tory zow a n ej n iem ieck iej. T a k sam o cała lite ra ­ tura slaw istyczn a, za rów n o d a w n iejsza ja k i n ow sza, w y d a je m u się b y ć o b cą n aw et z im ienia. W tek ście sam ym n a jb a rd zie j d a je się od czu ć zu pełn a n ie zn a jom ość a rch e­ olog ii p olsk iej z b a rd zo liczn ym i i n iew ą tp liw ie na g łę b o k ie j zn a jom o ści terenu i je g o p ro b lem a ty k i w ok resie rzym sk im op a rtym i p racam i J. K o s t r z e w s k i e g o . W b rak u zn a jom ości tej litera tu ry n ależało w ię ce j ostrożn ości za ch ow a ć p rzy te ­ m atach tak b a rd zo sp orn ych , a to tym b a rd ziej, że w braku p e w n y ch d a n y ch h isto­ r y czn y ch H. S e v i n sięga właśni© d o d a n y ch a rch e olo g iczn y ch , w m oim p oję ciu zu pełn ie m y ln ie rozu m ian y ch . W ielk a szkoda, że z© zn a jom ością a rch e olo g ii w ę g ie r­ sk iej n ie szła w pa rze zn a jo m o ść nie m n iej n iezbęd n ej arch e olo g ii p olsk ie j.

W sp ra w ie źród eł, zosta w ia ją c ju ż na b o k u arch eolog iczn e, a og ra n icza ją c się w y łą cz n ie do h isto ry cz n y ch (tj. pisan ych ), u w a gi w ty m w y p a d k u n a su w a ją ce się sta n ow ić będ ą n a jb a rd ziej istotną część ob e cn e g o om ów ien ia . C h odzić tu przecie ż b ęd zie nie o opu szczen ia o sob iście za w in ion e, le cz o zastarzałe sp osob y p r a c y w d zie ­ d zin ie h istorii, w k tó r e j p r a w ie w y łą cz n o ś ć n ależała d o filo lo g ó w , a r ch eo log ó w , j ę ­ z y k o zn a w có w p o r ó w n a w czy ch , a n tro p o lo g ó w i etn og ra fów , przy zu pełn ej p ra w ie n ie­ o b e cn o ści h istory k ów . W y sok o cen ią c w k ła d w ie lu p rze d sta w icie li w y m ie n io n y ch p rze d c h w ilą d y scy p lin n ie je s te m p rzecie ż sk łon n y przyzn a ć, że całość zadania m o ­ ż e b y ć przez n ich w yk on an a. D o ty czy to m ia n ow icie tyclh epok , z k tó r y c h o b o k za­ b y tk ó w k u ltu ry m a teria ln e j i szczą tk ów k o stn y ch m a m y je szcze źródła pisan e oraz n ie jesteśm y w y łą cz n ie skazani na w n io sk i w steczn e w y p ro w a d za n e z ję z y k a i k u l­ tury p óźn iejszej. W śród p rze d sta w icie li d y scy p lin sp ecja ln y ch , p rzy n a jw y ższy m rów n ocześn ie o p a n ow an iu m etod w łasn ej nauki, p a n u je p ow sze ch n ie zu pełn a b e zra d ­ n ość w o b e c źr ó d ła h istory czn eg o i b ra k często elem en tarn ego przeczucia, że istn ieją m etod y n au k ow e korzystan ia z© źró d e ł p isa n ych . W y sta rczy p rzy to cz y ć d w a tego p rzyk ład y . N ie je s t rzeczą o b o ję tn ą c z y r e la c ja p ow stała w sp ółcześn ie czy np. w p ó ł tysiąca lat p óźn iej. W y n ika stąd, że je ż e li chętnie k orzysta m y z ostatnich, często tylk o dla ich p o z o r n e j p e łn o śc i i zw iązan ia z tem atem nas in teresu ją cy m , a nie za troszczym y się, czy istn ieją rów n ież o p ó ł tysiąca lat w cześn iej źród ła w sp ó ł­ czesn e i nie p o d e jm ie m y k o n fr o n ta c ji je d n y c h z drugim i, to p op e łn ia m y w ielk i i k a rd y n a ln y błąd. D ru gim , r ó w n ie p o d s ta w o w y m b łę d e m je s t b ra k o ce n y ch a ra k ­ teru sam ej r e la c ji (doku m en t, n a rra cja i stopień je j w ia rog od n ości, osoba narratora,, czas, m ie jsce , stosu n ek do o p o w ia d a n y ch fa k tów , stopień p oin form ow a n ia , cel w reszcie n arratora, ażeby o g ra n iczy ć się tylk o d o p u n k tó w n a jw a żn ie jszy ch ), a n a j­ d on ioślejsze w ty m w y p a d k u b ę d z ie pytan ie, czy je s t to w o g ó le r e la cja h :s to iy cz n a (i k ied y nią jest). N ie tru dn o je s t c h y b a w yk a za ć, że o b o k r e la c ji h isto ry cz n y ch k u rsują ró w n ie ż leg en d y i b a jk i, k tó re m ogą b y ć n a w e t o d w ró c e n ie m p ra w d y h isto­ ry czn e j, ja k to się n iek ie d y zdarza, c h o ć nie za w sze tak b y ć m u si. C ech ą natom iast p ow szech n ą le g en d y je s t to, że je j r a c ją b y tu n ie je s t dok ła d n ość h istory czn a i to w rze cza ch n aw et ba rd zo don iosłych , lecz cele zu pełn ie inne, a w ię c estetyczne*

(4)

p o lity czn e — w toajce np. m ora ln e ■— co zm usza nas do dalszej s p e c y fik a c ji w obrębie- ty p ó w leg en d y (lu d ow e j, u czon ej), w reszcie sam o zw iązan ie leg en d y z h istorią d o ­ k o n u je się też różn y m i sp osoba m i, o c zy m n ie p od ob n a tutaj m ó w ić. O d leg łość czasu w p ły w a o c zy w iś cie b a rd zo silnie na k rz ew ien ie się leg en d y, d la b ra k u ch ociażby k on k retn y ch w ia d om o ści, w k tó rej pisarz h istory czn y d a je w p ełn i upust sw y m stan om e m o cjo n a ln y m , w łą cza ją c w to o d b icie p r ą d ó w i stan ów p sy ch iczn y ch w sp ółczesn ej m u ep ok i.

W k siążce ob e cn e j o G ep id a ch nie zn a jd u jem y w y ra źn y ch za m iłow a ń „ e m d y c y j- n y ch “ , k tóre w y ra ża ły b y się w an alizach p o sia d a n y ch tek stów i tru dnych , w p e w ­ n y ch ty lk o w yp a d k ach , k w estia ch in terp reta cy jn y ch . A u to r zdradza ra czej te n d en cje d o u jęcia ca ło ści p rob lem u w je g o ró żn o ro d n y ch , n iek ied y n aw et z b liża ją cy ch się d o cza sów o -w iele p ó źn ie jszy ch aspektach. Z tego m o ż n a b y m u r o b ić zarzut je d y n ie w ty m w yp a d k u , g d y b y p od sta w a do je g o w n iosk u okazała się n iew y sta r­ cza ją ca lu b w rę cz ź le dobrana. N ie m a ją c b y n a jm n ie j zam iaru w szczy n a ć w tym . m ie jscu p ełn ej dysk u sji, w skażą tylk o na p u n k ty n a jb a rd ziej w y d a tn e w książce, a zarazem n a jb a rd ziej p o d le g a ją c e k ry ty ce. W czę ści p ie rw szej m ow a je s t o G e b i- doios, czyli w cześn iejszej o jczy źn ie G ep id ów , k tórą autor (patrz m apa n r 3) w y ­ k reśla m ięd zy doln ą W isłą a jez iora m i m azu rskim i. W o b rę b ie teg o p rob lem u m ieści i ię je d n a k szereg in n ych . Z tekstu p ra cy w yn ik a , że g łó w n ą p od sta w ą je s t tu J o r d a - nis i je g o h istoria G o tó w pisan a w w . V I ju ż po u padk u p a ń stw a T e o d o ry k a W . i je g o n ajb liższy ch n astępców . (Czy b y ł sam G ote m m ożn a w ątpić, m im o je g o p r o - g ock ieg o nastaw ienia, k tó r e m o g ło w y n ik n ą ć r ó w n ie ż z p rzeb ie g u je g o życia). Z e spisu literatu ry, p r ó cz op ra cow a ń o b e jm u ją ce g o ró w n ież źródła, ja k ró w n ie ż z '.vielu m iejsc w sam ym tekście, m ożna się przek on a ć, że n ie o b ce je s t S e v in o w i rów n ież drugie dzieło teg oż autora d otyczą ce h isto rii R zym ian , że d o h istorii L o n g o b a rd ó w często o d w o łu je się d o p óźn iejszeg o P a w ła D iak on a i że c y tu je jeszcze długi szereg (patrz spis p od o d p o w ied n im i p o z y cja m i) in n y ch a u to ró w z w czesn e g o śre d n io w ie ­ cza, k tórem u p o ś w ię co n a je s t ty lk o druga część książki. B ra k je s t w spisie a u torów w cze śn iejszy ch z ok resu rzym sk iego. M oże to je d n a k ty lk o w spisie. W istocie m oż­ na się w tek ście sp otk ać z n iek tó rym i z n ich . C zy je d n a k w sp osób w y sta rcza ją cy ? T a k np. b a rd zo w ażn ego dla tej e p o k i S tra bon a n ie sp otk a łem tam zupełnie. W zm ia n ­ k i o in n y ch są rzadk ie i nie rob ią w ra żen ia, ażeby o p o w ie ść n aszego autora w y ­ ch od ziła w istocie z tek stó w tam p o d a n y ch i w ia d o m ości z n ich w y p ły w a ją c y c h . D oty czy to np. P tolem eu sza, a nie m n iej i T acyta. A m m ia n u s M arcellin u s d opiero- z w . IV m ó g łb y się też w ię ce j p rzyd ać, g d y au tor c y tu je g o ty lk o p rzy ch a ra k te­ ry sty ce H u nów . D o tego d och od zi d łu g i szereg in n y ch u tw o ró w z trzech p ierw szy ch w ie k ó w n. e. lub n a w et ze stuleci IV і V , k tó ry ch zd a je się za stęp ow a ć sam tylk o Jorda n is w sp o p u la ry zow a n y ch ju ż, a ra czej p o w ie r z ch o w n y ch — ja k jes zcze się· ok a że — in terp reta cja ch . W szystk o to nie w ró ż y d o b rze dla od tw o rzen ia w cz e ś n ie j­ szych d z ie jó w G ep id ów .

N a jp ie r w w ięc sp raw a p r z y b y c ia w szy stk ich G otów , do k tó r y c h w szerszym zna­ czeniu za liczyć m u sim y rów n ież i G ep id ów , p rzed sta w ion a w ca łości w oparciu o Jordanisa. A u to r zd a je sob ie z tego sp raw ę, że szczeg óły p r z y b y c ia G o tó w z GÖ- tarike w d zisiejszej S z w e c ji są zu pełn ie legen d arn e. T ak i szczegół, ja k przyb ycie· przez całą szerok o ść B a łty k u do u jś ć W isły w szy stk ich G o tó w w ra z z G epida m i na trzech o k rętach — p r z y n a jw y ższy m tonażu sta tk ów je s z c z e w śred n io w ieczu w y ­ n oszą cy m 30 lu d zi — je s t dziecin n ą b a jk ą (dla sa m y ch G e p id ó w zosta w ion y b y ł w łaśn ie trzeci, tj. ostatni statek). M im o to au tor nie za ch w ia ł się w sw e j w ierze w p ra w d ziw o ść całej re la cji. A u to r o w ie rzy m scy i g re c cy z I w . n. e., a w ię c z cza­ su p oczą tk u d z ie jó w G o tó w i G e p id ó w — ty ch ostatnich je szcze w ty m czasie

(5)

nie-790 R E C E N Z JE

w y różn ia n o — zu pełn ie c o in n eg o o ty m piszą. T e r y to ria ln ie n a jw y ra źn ie j u jm u je to T acy t. M ów i on w prost, że G o ci m ieszk a li trans L u g io s (G erm . cap. 44). P on iew a ż zaś L u g iow ie m ieszkali nad Łabą, a g łó w n ie na je j p r a w y m brzeg u na obszarze d zi­ sie jsz y ch Ł u życ, skąd n azw a ta rozszerzyła się w k a żd y m razie w II w. na p łd .- w sch. n ad górn ą O d rę i n a jd a le j do źró d eł W isły (Ptołem . G eogr. II 11.10), nigdiy zaś do u jść W isły, w i^ c i G o tó w za L u gia m i m ie szk a ją cy ch n ależy p oszu k iw a ć b li­ ż e j Ł ab y, a m ożna w n osić, że na je j p r a w y m brzeg u , g d y ż tędy tylk o p row a d ziła ich d roga z dalszej p ó łn o cy . Z tegoż sam ego m iejsca u T a cy ta w yn ik a, ż e G oci n ie sięgali ju ż w ów cza s b r z e g ó w B ałtyku . N ad sa m ym O ceanem , tj. w ty m m ie jscu B a łty k iem , m ieszk ali b o w ie m R u g io w ie i L e m ow io w ie, k tó ry ch słusznie dziś za li­ czam y d o p ó łn o c n y ch G erm an ów . G dzie m ieszkali w istocie R u g iow ie, to n a jlep iej w sk a zu je ich nazwa· zw iązana z w yspą R ugią, g d y L e m o w io w ie m og li się je d y n ie z n a jd o w a ć za nim i, rów n ie ż bliżej w yb rzeża, ale dalej na za ch ód w k ie ru n k u n asa­ d y p ó łw y sp u Cym foryjskiego, skąd w y c h o d z iły w szystk ie w ę d ró w k i p ó łn o c n o -g e r - mańslcie, a n ie m am y p o w o d u r o b ić w y ją tk u dla tycih, k tórzy przez w y s p y duńskie z Götariiku p r z y b y w a li (jed y n ą d og od n ą dla tego ro d za ju p rzep ra w dla n ich drogą). M im o to w b r e w w szelk iem u p ra w d o p o d o b ie ń s tw u S ev in sam ą w y sp ę R ugię, do k tórej zn a jom o ści w tym zw iązku d och od zi n ie przez T acy ta lecz przez Jordanisa, utożsam ia z żu ław a m i m ięd zy W isłą i N ogatem . O b lisk ich zw ią zk a ch G o tó w z p a ń ­ s tw em sw ew sk im (lu b m a rk om ań skim , c h o ć ta ostatnia n azw a ch a ra k tery zu je tylk o je d e n ok res w d on iosłej n aw et dla d z ie jó w p o w sze ch n y ch h istorii tego państw a, n iesłusznie p ra w ie za pom n ian ej w h isto rio g ra fii X I X w., m im o że p osiad a m y dla tej h istorii stosu n k ow o b a rd zo o b fite i b a rd zo p ew n e źródła, k tóreg o to zarzutu nie m ożn a by p o s ta w ić e ru d y tom w X V H /X V I H w .) m ów i zresztą dłu g i szereg in n ych b a rd zo d o b ry ch źródeł, p o czy n a ją c od w cze śn iejszeg o p ra w ie o w ie k od T acyta i szczeg óln ie w ażn ego w ty m w y p a d k u Strabon a. D zie je G o tó w n ależy w ię c łą czy ć z p r a w y m b r z e g ie m Ł a b y a n ie z doln ą W isłą. Ni© m a ró w n ież w y sta rcza ją cy ch p o ­ w o d ó w , a ż eb y G otisk a n d ję (por. m apa 2), czyli kraj za ję ty po „lą d o w a n iu “ G otów , u m ieszczać na P o m orzu n adw iślań sk im , o c z y m źró d ła h istory czn e n ic n ie w iedzą.

P om ija m sp ra w ę n azw y „G e b id ó w “ , czy w ięc za sobn ych , b og a tych , ja k ch ce autor, c zy ty lk o len iw ych , ja k n iegd yś sądzon o, ja k o w ty m zw iązk u d ość o b o ję t ­ nej. W y od ręb n ie n ie G ep id ó w sp ośród w szy stk ich G o tó w w y d a je m i się zb y t w czesne, w czy m m ożn a by w id zie ć ró w n ież w p ły w tra d y cji Jordanisa., g d y p ew n ą (w sp ó łcze­ sną) w ia d om o ść m am y o tym d op iero w III w . D latego u m ieszczan ie G ebid oios m ię ­ dzy d oln ą W isłą i J eziora m i M azu rskim i je s t m a ło realn e. W y k reślen ie sa m eg o te ­ ry to riu m — a m apa zm usza tu do ja k ie jś d e c y z ji — opiera się na d a n y ch a rch e o ­ logii. W id zieliśm y, że w literatu rze a rch e olo g iczn e j istn ie je tu zupełna rozbieżn ość, 'której to p ro b le m a ty k i h istory k G e p id ó w n ie p r ó b o w a ł n aw et opa n ow ać. Ź ród ła arch eolog iczn e , ja(ko że sam e n ie u m ieją „m ó w ić “ , p rzy n a jm n iej w sp ra w a ch e tn icz­ n ych, n ie m ogą rów n ież u sa m od zieln ić się w tym w y p a d k u od źró d e ł h istory czn y ch , k tóre m im o n-awet sw y ch b r a k ó w m uszą p ozosta ć g łó w n ą podstaw ą . D o ty ch trzeba się w ię c jeszcze zw ró cić. D la II w . n. e. n a jw a żn iejszy je s t Ptolem eu sz, ale zn a cze­ n ie je g o sięga ró w n ież w stecz i n aprzód, a zw łaszcza tam, g d zie b r a k je s t in n ych p e w n y c h w ia d om ości. Z e w zględ u na e n cy k lo p e d y cz n y ch a ra k ter tej g e o g ra fii ó w ­ czesn ego św iata m o ż liw o ść p o m y łe k w r zecza ch m n iej w a żn y ch je s t n iera z d op u sz­ czalna, z czego je d n a k n ie w yn ik a ja k aś zasadnicza i p o w sze ch n a n ie u fn o ś ć do za­ w a rty ch u n iego d a n y ch ( M ü l l e n h o f f ) p r z e c iw cze m u dość p o w sze ch n ie m nożą się sp rzeciw y w n a u ce w sp ó łcze sn ej (w filo lo g ii p olsk iej np. B r. B i l i ń s k i ) . T y m w ięk szeg o też zn aczen ia n ab iera ją zasad nicze p o ję c ia n ie ty lk o g eografii, która w y ­ m aga szczeg óln ie w n ik liw e g o zrozum ien ia — o b o k czy n n ik ó w n atu raln ych w ch o d zą

(6)

tu w g r ę także p o lity cz n e — ale ró w n ie ż i e tn o g ra fii ó w cze s n e j. W ca łe j ś r o d k o w o ­ w sch o d n ie j E u ropie w y s u w a się u n ie g o „b . w ie lk i“ lu d W e n e d ó w (W en etów ), k tó ­ r e g o zn aczen ie k a rto g ra ficzn ie o c e n ił ju ż rękop is w a to p ed zk i w X I V w . m a p y P to ­ lem eusza, a le u m n iejszy ł j e H. K i e p e r t i za nim , p rze ścig a ją c g o w ielok rotn ie, k a rtog ra fia X I X i X X w . W ostatn ich p racach , d o w o d e m cze g o książka S evin a, na przestrzen i od p o łu d n io w e g o B a łty k u (zatoka „w e n e d z k a “ ) d o p ó łn o c n y ch stoików K a rp a t (g ó ry „w e n e d z k ie “ ), a zresztą i g d z ie in d ziej, W e n e d ó w — S łow ia n n ie z n a j­ d u je m y zupełnie. W w y ra źn e j sp rzeczn ości z ta k w y s o k o dziś c e n io n y m w p e w n y c h k o ła ch H e r d e r e m , k tó r y p rze d p ó łto ra w ie k ie m głosił, że S łow ia n ie w ię c e j z a j­ m o w a li m ie jsca na m a p ie n iż w 'historii, w tym w y p a d k u r ó w n ie ż na m a pie za brak ło d la n ich m ie jsca i to p o m im o tego, że a u to r o w ie an tyczn i ja k śred n io w ieczn i są w tym zgodni, że w ielk a licze b n o ś ć b y ła ce ch ą p ra w ie ro zp o zn a w czą S łow ian . B ez u w zględn ien ia W e n e d ó w -S ło w ia n , k tó re j to id e n ty fik a c ji n ik t dziś n ie zaczepia, a u zn a w a ł ją też M iille n h o ff, w szelk ie m ig ra cje G e p id ó w m ięd zy B a łty k iem i K a r ­ p atam i są czystą fik c ją . T o p ozw a la n am p r z e jś ć do da lszych ro zd zia łó w książki.

P ro w a d zą cy d o K a rp a t G e p id ó w Fastida, w stopn iu r ó w n y m ja k i d a w n iejszy od n iego B erig, n ależy do legen d y. Z a W isłą i K a rp a ta m i m a ją cy m i słu ży ć ja k o p u n k ty o rie n ta c y jn e w ę d ró w k i G o tó w (czy G ep id ó w ) n ic nie p rzem a w ia, a w szczeg óln ości ~nie czyn i tego żadne źró d ło z II w . (też z ok re su p ob lisk ieg o). W ie lk i w ę ze ł r u ch ó w lu d n o śc io w y c h z n a jd o w a ł się n atom iast w d a lszym ciąg u n ad Ł ab ą (w tym w y p a d ­ ku górną) i śro d k o w y m D u n ajem . D o ty cz y ło to w szcze g óln ości b a r b a r z y ń c ó w . osia ­ d ły ch E u rop y śr o d k o w e j, d a w n ie j C e ltó w (stąd i B a sta rn ów je d y n ie w m ig r a c ji c e l­ ty c k ie j m o ż e m y p o m ieścić, o k tórej to k o liz ji p o g lą d ó w au tor z d a je się n ie w ie ­ dzieć), a o b ecn ie G erm a n ów tak za ch od n ich (z p o ch od zen ia ) ja k i p ó łn o c n y ch . N a le­ żą cy d o W a n d a ló w — p od tą n azw ą zn an ych zresztą d op ie ro od III w . — zn aleźli się po obu brzeg ach Cisy, b y ć m oże n a w e t ju ż w cze ś n ie j (pod k o n ie c II w.), W ik to w a lo - w ie i H asdin gow ie, c h o ć w źród ła ch p ó ź n ie jsz y ch o d n a jd u je m y ich ra czej p o d w sp óln ą n azw ą W a n d a lów , za stęp u jącą in ne d a w n ie js ze m ian o. W tr a d y c ji J o r d a n i- sa, w ty m w y p a d k u bliższej ch ro n o lo g iczn ie i1 rze czow o, a w ię c w ia ro g od n iejsze j, w szy stk ie p r a w ie lu d y d a w n eg o pa ń stw a sw ew sk ieg o zn alazły się na teren ie n ie ­ gd yś D a cji p o je j opu szczen iu p rzez R zy m ia n (Get. X X I 112 nn). T u zn alazły się rów n ież lu dy g ock ie, zw iązan e z p a ń stw em sw e w sk im d o ść blisk o, c h o ć ra czej an ta - g on isty czn ie, zresztą ty lk o czę ściow o, g d y ż część ich b y ła ju ż poza K arpatam i w k ieru n k u P on tu . N a ca ły m ty m obszarze aż do C isy na za ch od zie lu d y g ock ie u zysk ały ostateczn ie pa n ow an ie, a o tr y u m fa ch g ock ioh n ad M arkom an am i, K w a - dam i, a także W a n dalam i pisze w y ra źn ie Jord a n is (G et. X V I 89). W śród lu d ó w g o ck ic h G e p id ow ie nie sta n ow ili n ig d y straży przed n iej lecz tylną, zg od n ie z samą tra d y cją g ock ą . W zw iązk u z tym w a rto sp o jr z e ć n a ic h p óźn iejsze rozsied len ie (por. m apa 13 u S ev in a dla r. ok. 360). N a zach odzie, w ew n ą trz łu k u C isy (ju ż ca łe j, po w y p a rciu W a n d a lów ), z n a jd u ją się G ep id o w ie, w p oś ro d k u do D n iestru i w stron ę D u n a ju na p o łu d n ie — W iz y g o ci, a na w sch o d z ie m ię d zy D n iestrem i D o n em — O strogoci. W zu p ełn ej zgodzie ze źródła m i, k tó re w III w . w cześn iej zn ają w szy st­ k ie lu d y g o ck ie u gra n ic rzym sk ich n ad D u n ajem , a d op ie ro p o te m n ad P on tem ,

a zn alezien ie się ta m G o tó w łą czy ło się r ó w n ie ż z p r z y w r ó ce n ie m ła du w im periu m rzym sk im i w y p a rc iu b a rb a rzy ń có w p oza g ra n ic e p rze d k o ń ce m III w., p ow yższe rozm ieszczen ie lu d ó w g o ck ic h w sk a z u je n a ich p o s u w a n ie się z D a c ji n ad Pont, a nie w o d w ro tn y m kierunku. N a m a p ie 10 (Tato. Peutingeriana·, słuszn ie o d n iesio­ na d o IV w .) nie m a p o w o d u G aete od n osić d o G otów , g d y ż G e ci-T r a k o w ie b y li tu ju ż od d a w n a znani. M im o to P iti m og ą b y ć Gepida>mi. Do· m ig r a c ji d od a jm y , że od w sch od u p rzed zierali się je d y n ie sc y to s a r m a c c y J a z y g o w ie M etanaści, czy li p r z e

(7)

792 R E C E N Z JE

sied leń cy , na m a ły step m iędzy C isą i śro d k o w y m D u n a je m i to przez p rzełęcze k a r­ pa ck ie, g d y ż d roga od p ołu d n ia (w w . I) b y ła zam knięta. P rzy tekście sam ego J o r ­ danisa au tor za trzym u je się g łó w n ie p rzy in terp reta cji litera ck iej m ie jsc w y p r o w a ­ d za n y ch z pieśn i germ ań sk ich , c o — o ile je s t tu w og óle uzasadn ion e — nie w zm a cn ia w ia r o g o d n o ś ci p o d a n y ch szcze g ółó w . D op iero k o n fr o n ta c ja ze źródła m i III i IV w ., w ty ch p a rtia ch b a rd zie j realna, w zm a cn ia nasze za u fa n ie d o sytu acji raczej o g ó ln y ch np. różn y ch lu d ó w do siebie, co p rzew ażn ie da się p otw ierd zić, an i­ żeli do w y d a rz e ń i p rze ch w a łe k z ty m zw iązan ych . Z tego okresu, m a m y ju ż n aw et p e w n e daty, ja k np. k lęsk i r a b u ją cy c h G o tó w w r. 269 p o d Naissus (Nisz), zadanych im p rzez cesarza K lau diu sza lub p ierw sze stw ierd zen ie o d rę b n ości G ep id ó w w r. 290, a w ięc ju ż za c za s ó w D iok lecja n a . W św ietle ty m ja k w y s o c e n iepew n ie w y g lą d a ją p r ó b y od n alezien ia resztek G e p id ó w p ozosta łych nad W isłą <o ile tam w og óle b y li? ) na p o d s ta w ie tru d n y ch do ok reślen ia etn iczn ie znalezisk, a to tym b a rd ziej, że w ch o d z ą cy ch tutaj w g rę V id iw a r ió w in aczej w y tłu m a czy ł w n a u ce n a ­ szej G. L a b u d a .

W ięcej za słu gu ją na u w a gę o b s e rw a cje dotyczące, stosu nku G e p id ó w d o R z y ­ m ian i w zw iązk u z tym o sk a rb ie z S z ilá g y -S o m ly o (sztuka p o n ty js k a d o s to so w a ­ na do g u s tó w b a rb a rzy ń có w ). Wiele, m iejsca p o ś w ię ca au tor H u n om i o p o r o w i G e p i­ dów , do k tóry ch sym p atie autora n a b iera ją ży w szeg o rum ieńca, a m ie jsc k r y ty c z ­ n ych je s t tu m n iej, ja k rów n ież i w d alszym ciągu. W p ły w L. Sch m idta w y stę p u je i tu b a rd zo w yraźn ie. D użo m iejsca p o św ię ca ró w n ie ż le g e n d om zw ią za n ym z H u­ n am i n iera z b a rd zo p óźn ym , c o ch a ra k tery zu je pisarza b a rd zie j p o d w zg lęd em lite - ra tu ro log iczn y m niż h istorio g ra ficzn y m . W d a lszym cią g u m am y k u ltu rę du ch ow ą i m a terialn ą G ep id ów . W reszcie w ra ca zn ow u do r ó żn y ch lu d ó w g o ck ic h огдг p rzed ­ staw ia u p ad ek G ep id ó w , s p o w o d o w a n y so ju sze m L o n g o b a r d ó w z A w aram i. W sp ra ­ w ie sp ra w c ó w k atastrofy , L o n g o b a rd ów , zauw ażę, że p rzy jm o w a n ie pochodzenia· n o r ­ d y ck ie g o L o n g o b a r d ó w nie w y d a je m i się w c a le p ew n e. Strabo, tak d ob rze p o in ­ fo r m o w a n y , w y ra źn ie zalicza ich do lu d ó w sw ew sk ich , o b ok H erm u n d u ró w etc. tj. za ch o d n io -g erm a ń sk ich (G eogr. V I I 1, 3 pag. 290), a to sam o czy n i T a cy t w A nnales, II, 45 (tym razem łą czą c ich z S em non am i, rów n ież n iew ą tp liw y m i S w ew am i, ja k i H erm u n d u row ie). T o, ja k sądzę, lep ie j tłu m aczy zastarzały an tagon izm S w e w ó w i G o tó w i je g o r o lę w ostateczn y m u padku G ep id ów , p o d o b n o n ajsp ok o jn ie jsze g o- w śród lu d ó w g ock ich .

K a zim ierz T y m ien ieck i

A u sg ew äh lte Q uellen zu r D eutschen G eschich te des M ittelalters. F reih err v o m S tein — G edächtnisausgäbe, t. I; G reg orii E piscopi T u ron en sis — H istoriaru m lib ri decem , v ol. I: litori I —■ V : P ost B r u n o ­ n em K r u s c h h oc opus iteru m e d en d u m cu ra v it R u d olfu s B u c h n e r . V erla g R ü tten u n d L oen in g, B erlin (b. d.)

K ie d y p rze d 140 laty je d e n z n a jw y b itn ie js z y c h m ę ż ó w stan u ó w cze s n y ch N ie­ m iec i g o rą cy z w ole n n ik ic h zjed n o czen ia , v o n Stein, w y c o fy w a ł się z ży cia p o lity c z ­ n ego, u znał za c e lo w e p o p rze z rozb u d zen ie za in teresow a n ia przeszłością n a ro d o w ą w zm o cn ić p a trio ty czn e n a stroje sw o ic h rod a k ów . Z je g o w ię c in ic ja ty w y w iosn ą 1816 rok u został o p ra co w a n y pla n tow arzy stw a w y d a w n icze g o źró d e ł d o h istorii N ie­ m iec. U ję ty w ów czesn ej r e d a k c ji zb y t szerok o, m u siał u lec w n astępstw ie zw ę ż e ­ niu, a b y d o p row a d zić d o p ow stan ia w dniu 12 cze rw ca 1819 r o k u „T o w a rzy stw a dla b a d a n ia źró d e ł n ie m ieck ich z e p o k i ś r e d n io w ie cza “ . D ew iza Sanctus am or patriae dat anim um , p rzy jęta ja k o h asło T ow a rzy stw a , zaczęła r y ch ło ozda bia ć pięk n e tom y

Cytaty

Powiązane dokumenty

Но он мог совершать «путешествия» силой своего воображения, тем самым, воссо- здавая себя как особый тип творческой личности, чье

Biało-czerwone są u Ignacego Karpowicza i Doroty Masłowskiej rzygi („zbiera mi się na pawia. Co prawda biało-czerwonego” – Karpowicz 2006, 60; „biało-czerwona fala

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 32/1-2,

dr José Alberto García Avilés (Universidad Miguel Hernández de Elche, Hiszpania), dr Bogdan Fischer (Uniwersytet Jagielloński,

W ostatniej części pracy poddano analizie to wszystko, co kojarzy się z siłą ro­ boczą, a więc liczbą robotników, strukturą branżową, strukturą

Źródłem nieporozumień, jak to z kolei zauważa Augustyn, jest skłonność do gniewu102, która to spotkała się również z negatywną oceną Plutarcha, dla które­ go

Właśnie relacja zrodzenia jest najgłębszym fundam entem wspólnoty osób, które otwierają się wzajemnie całą swoją istotą i całym wymiarem istnienia. Taka

In this monograph the author discusses the cases of joint owner- ship in the ancient and subsidiary sources, the rules governing the solidary and partial ownership and the evolution