• Nie Znaleziono Wyników

Kostium semiologiczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kostium semiologiczny"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Barbara Sienkiewicz

Kostium semiologiczny

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1 (37), 197-202

(2)

zbrodniarzem , a kto b andytą, kto katem , a kto ofiarą, i może n a ­ w et chce do pew nego stopnia być przez lite ra tu rę „ubezw łasnow ol­ n io n y ” — nie lubi być bezpośrednio stero w an y w stro n ę pew ny ch w artości (zwłaszcza przez niego uprzednio nie aprobow anych), po u­ czany i w ychow yw any. Woli b rać udział w grze, nie zaś być tra k to ­ w an y jako uczeń przez lite ra tu rę głoszącą koncepcję życia-szkoły. Anna M artuszewska

Kostium semiologiczny

Jan Trzynadlowski: Rozważania nad semiologią po­

wieści. W rocław 1976 Ossolineum, ss. 108.

Rozw ażania nad semiologią pow ieści — ty tu ł brzm i niezw ykle a tra k cy jn ie; pozw ala w iele obiecyw ać sobie po lek tu rze książki. S ugeruje, iż głów nym przedm iotem dociekań po­ w inny być pro b lem y g a tu n k u powieściowego jako określonej s tru k ­ tu ry znakow ej. I rzeczyw iście. Po części p rzy n ajm n iej spełnia się oczekiw anie. (Dlaczego tylko „po części” , o ty m nieco dalej). Z acznijm y od in te resu jąc y c h u Trzynadlow skiego „p un któ w o tw a r­ c ia ”, ciekaw ych koncepcji i sądów (choć czasem dyskusyjnych), now ych propozycji badaw czych. A do tak ich zaliczyć m ożna bez w ątp ien ia p rezen to w aną przez au to ra teorię „w yznakow ania po­ w ieści”.

W stru k tu rz e g a tu n k u w yró żn ia badacz k ilk a układów znakow ych. U kład pierw szy, n azw an y „segm entow o-sem antycznym ” , tw orzą w szelkie znaki — w yznaczniki delim itacy jne. P rzede w szystkim więc sygnały otw arcia i zam knięcia, w śród k tó ry c h szczególną rolę spełnia ty tu ł; znak istn ien ia danego dzieła; pośrednio sygnał jego rozpoczęcia. S ygnały o tw arcia i zam knięcia o kreślają k o n tu ry tek stu , a jednocześnie w yznaczają inne w a rstw y rzeczyw istości litera c k ie j. F u n k cję tę pełni k ilk a k ateg orii znaków: lingw istyczne (w prow adzają ogólne zasady g ry językow ej), tekstotw órcze (infor­ m u ją o sy tuacjach , zdarzeniach, osobach), sem antyczne (dostarcza­ ją kluczy do in te rp re to w a n ia sem an ty k i św iata powieściowego) o raz — klasa o statn ia — znaki ergonom iczne, k tó re uczestniczyć m ają w k o n stru o w an iu „w yobrażeniow ych i pojęciow ych całości, będących przed m io tem literackiego k o n sty tu o w a n ia ” (s. 55). Z naki te sk ład ają się n a w ew n ętrzn ą segm entację dzieła. J e j istnien ie ogranicza jed n a k a u to r w yłącznie do „św iata przed staw io neg o ”

(3)

i u z n a je za k o nsekw encję fu n k cjo n o w an ia w płaszczyźnie fa b u la r­ nej pow ieści w ielu zespołów sy tu a c y jn y ch (tak np. w y d arzen ia okazują się głów nym czynnikiem seg m en tacy jny m powieści K o m u bije dzw on).

S eg m en tacja w e w n ę trz n a dzieła pow iązana została ścisłym i re la c ja ­ m i z d ru g im u k ład em znakow ym , k tó ry n azyw a a u to r „w arstw o - w o -sem an ty czn y m ”, aczkolw iek jego koncepcja z Ingarden ow ą stra ty fik a c y jn ą teo rią dzieła niew iele m a w spólnego. P rzede w szyst­ kim T rzyn adlow ski widzi dzieło w p ersp ek ty w ie dw uw arstw ow ej, a i tu p ra k ty c z n ie om aw ia jedynie w a rstw ę dru gą, sem antyczną. W arstw ę pierw szą, k tó rą w edle jego teo rii tw o rzą znaki „u p o rząd ­ k ow ane zgodnie z d y rek ty w a m i języka, w ypow iedzi i s ty lu ” , w y ­ klucza z k ręg u sw ych analiz. Znacznie bard ziej in te re su je go w a rs t­ w a sem an tyczna, choćby dla tej przy czyn y, iż w niej to przede w szystkim rozlokow ane zostały znaki o prow en iencji genologicznej. Tw orzą one d w ie g ru py : poziom ą (znaki odnoszące się do poszcze­ gólnych w ątków ) i pionow ą (znaki, k tó re o k reśla ją c h a ra k te r zn a­ czeń szczegółow ych). Z jed n e j stro n y w y ty c z ają więc k ie ru n e k po­ w ieściow ego „dziania się ”, z d rugiej — pełnią fu n k cję organizo­ w an ia w a rs tw y sensów czyli „ p rag m aty czn ej fu n k cji znaczeń” . I w yłącznie zn aki tej w a rstw y s ta ją się — zdaniem T rzyn ad low - skiego — członam i pow ieściow ego u k ład u kom pozycyjnego, jedynie one bow iem zdolne są „w yw ołać u odbiorcy zespół d ynam icznych w y o b rażeń i pojęć, k o n w encjonaln ie zw anych «zdarzeniam i»” (s. 69). T eoria znakow ej s tr u k tu ry g a tu n k u pow ieściow ego stanow i część ty lk o (znikom ą) zagadnień p rezen to w an y ch w książce. O kazuje się, iż sem iologię jako m etodę, a przede w szystk im jako zakres p ro ­ b lem a ty k i badaw czej p o jm u je a u to r n a d e r szeroko; także więc zespół zagadnień przy leg łych , tra d y c y jn ie u w ażany ch za dom enę p oety k i h isto ry czn ej i genologii.

T eoria zn ak u s ta je się tu p u n k te m w yjścia. Ma dostarczać a rg u ­ m en tów p o tw ierd zający ch słuszność założeń i rozpoznań a u to ra pracy . T ak więc teza, iż dzieło litera c k ie — jak każdy znak — n astaw io n e jest n a p ełnien ie fu n k cji in fo rm aty w n y ch , u zasadnia k ie ru n e k ew olucji powieści. P o trz e b a w ykształcenia, w obrębie tego g a tu n k u , sp raw nego u k ład u, k tó ry m ógłby sterow ać w e­ w n ę trz n y m sy stem em u w ie rz y teln ień , p rzesądziła — p rzek o n u je badacz — o p rzem ian ach ro m ansu . Nieco później zaś p ojaw ienie się sy ste m u au to w ery fik a c y jn e g o zadecydow ało o zaw łaszczeniu s tr u k tu ry pow ieściow ej przez s tru k tu rę przekazów sp raw dzonych w potocznej ko m u n ik acji (au to r ok reśla je m ianem „ u k o n k re tn io ­ n y c h ” , w im ię zasady, że k o n k re tn e fu n k cje, „ in fo rm aty w n o -u czą- ce” w y m ag ają „ u k o n k re tn io n y c h fo rm podaw czych”). Szczegółowe en u n c ja c je na te n te m a t b rzm ią jed n ak nie zawsze dostatecznie jasno. Być może jest to k w estią u ru ch o m ien ia m ało p recy zy jn ej a p a ra tu ry pojęciow ej, a nie b łędu w ocenie zjaw isk analizow anych. C zy tam y n a p rzy k ład , iż rozw ój pow ieści polegał na odrzuceniu

(4)

„inform acji pozornie p o ten cjaln ych na rzecz inform acji użytecz­ n y c h ”. Co n aty ch m iast prow okuje p y tanie: jakie inform acje uznać należy za użyteczne (i z czyjego p u n k tu widzenia)? A co k ry je się pod określeniem „pozornie p o ten c jaln e ”?

N iezm iernie zajm ująca, szczególnie dla czytelników zainteresow a­ n ych problem am i g a tu n k u powieściowego, okazuje się n atom iast proponow ana przez Trzynadlow skiego koncepcja „gry aspektów ”. Z jaw iska (cechy i właściwości) d eterm in u jące g a tu n ek dzieli badacz n a dwie gru p y: d y rek ty w n y c h i fak u ltaty w n y ch . Cechy fa k u lta ­ ty w n e p rz y b ie ra ją c h a ra k te r aspektów właściwości dy rek ty w n y ch (np. obyczajow ość jest aspektem powieści kry m in alnej). Mimo iż p rzyn ależn e do dw u różnych klas, w obrębie s tru k tu ry u tw o ru działają jako całość i dopiero jako całość zn ajd u ją odbicie w spo­ łecznej świadom ości. D la procesu ew olucyjnego g a tu n k u znam ienna jest z kolei ich w ew n ętrzn a płynność. W prow adzenie pojęcia „gry asp ek tó w ” oraz „krzyżow ania się form g atun ko w y ch” pozw ala uza­ sadnić przyczyny, a zarazem nieuniknioność, w ystępow ania takiej m nogości odm ian i typów powieści.

R efleksy zachodzenia obu procesów obserw uje au to r w p rzekształ­ ceniach powieściowego nazew nictw a genologicznego. P o trzebę a n a ­ lizy społecznej świadom ości ty c h pojęć m otyw uje fak tem p o jaw ia­ nia się coraz to now ych realizacji gatunkow ych, k tó re nie odpo­ w iadają m odelow i podstaw ow em u. Nie u k ryw a on zresztą swego przekonania, iż „dzieje nazw są rów nocześnie dziejam i «przedm io­ tów» z ty m i nazw am i zw iązanych” (s. 42). Rozw ażania nad ogólno­ społecznym rozum ieniem g a tu n k u powieściowego i rozum ienia tego a lte rn a c ja m i w raz ze zm ianą w yznaczników g atunkow ych u jm u je a u to r w kontekście pró b y rek o n stru k c ji zespołu poglądów n a te m a t pojęć genologicznych fu n k cjo n u jący ch we w spółczesnej k u ltu rz e um ysłow ej.

Nie te jed n ak zagadnienia w yznaczają głów ny n u r t tem aty czn y pracy. B ardziej bowiem niż problem y funkcjo no w ania społecznej św iadom ości g atu n k u i bardziej n aw et niż tw orzenie teo rii d o ty ­ czących „w yznakow ania pow ieści” (kategorii, grup znaków, delim i- tac ji i stra ty fik a c ji tek stu , organizacji św iata przedstaw ionego) in ­ te re su ją a u to ra relacje m iędzy elem entam i u tw o ru powieściowego a rzeczyw istością istniejącą poza nim . A naliza ty c h relacji oraz reg u ł ich k ształto w an ia w znacznej m ierze przesądza o c h arak terze om aw ianej książki. Tak zdecydow ane uprzyw ilejow an ie tem atu: „powieść jako m etodologia poznania”, każe przypuszczać, iż stało się to nie bez in te n c ji udow odnienia, że — w b rew p o k u tu jący m tu i ówdzie opiniom — m etoda sem iologiczna nie w yklucza poznaw a­

nia „stosunków głębszych” (w sensie przyczynowości), społeczno- -p olitycznych ko n tek stó w lite ra tu ry . W rzędzie podstaw ow ych czynników d ecydujących o „genologicznym statu sie litera c k im ” w y ­ branego o k resu dostrzega a u to r przem ian y „w obrębie szeroko ro ­ zum ianej «świadomości społecznej» w w ysokim stopniu decydującej

(5)

0 w yborze n ajw łaściw szy ch s tr u k tu r in fo rm acji i k o m un ikacji lite ­ ra c k ie j”, ogólną sy tu a c ję h isto ry czn ą (polityczną) i — dopiero na o sta tn im m iejscu — ogólny sta n k u ltu ry piszących i czytających. O dpow iedni u k ład ty c h czynników przesądził o prag m aty zm ie p ierw ocin pow ieści polskiej, jej zdecydow anej w oli p rzełam an ia poety k i ro m an su i po dporządkow aniu zasadzie u tile. K onsekw encją „o d w ró cen ia” s tr u k tu r y tra d y c y jn e g o ro m an su w pow ieści byłab y zatem jej jednokierunkow ość m o tyw acy jna, jednopłaszczyznow ość m a te ria łu przedstaw ionego, a także w prow ad zenie relacji p raw d zi­ w ej w m iejsce pseud o h istory zm u oraz realizm u „ko n w encjon alne­ go” i „ p ra k ty cz n e g o ” zam iast alegoryczności.

In form atyw ność, obok w ielofunkcjonalności i „op erow ania w obsza­ rze społecznym ”, u z n a je badacz za podstaw ow ą w łaściwość w spół­ czesnego g a tu n k u powieściowego. F u n k c ja poznaw cza — tw ierd zi — zawsze dom inow ała nad in n y m i fu n k cja m i prozy n a rra c y jn e j. Samo pojęcie „św iata zastanego w sposób niedw u znaczny im p lik u je r e ­ lacje u w ik łan e w sy stem poznaw czy” (s. 80). N aw et p rez e n ta c ja „św iatów w ieloznacznych” nie lik w id u je k ateg o rii inform ow ania; zm ienia jed y n ie jej m etod y (szyfr, krypto klu cz). „Pow ieść może być tra k to w a n a — k o n k lu d u je a u to r -—■ jako w łaściw a dla s tru k ­ tu ry litera c k ie j a rty s ty c z n a m etodologia poznania, sw oista form a p rzek azy w an ia in fo rm a c ji” (s. 85). Pow ieść zatem , w jej kształcie p oew olucyjnym , jednoczy w sobie dw ie k ateg o rie przekazów : ty p u estetycznego i ty p u info rm aty w neg o; pośredniczy m iędzy sferą lite- rackości a dom eną środków m asow ego p rzekazu. O kazuje się więc zjaw iskiem pogranicznym . Zasadę utile uznać n ależy za właściwość jej przyrodzoną.

J a k w y n ik a z le k tu ry o m aw ianej książki, p y ta n ia o g a tu n e k i ro ­ dzaj pozornie ty lk o odnoszą się do dzieła literackiego, fakty cznie zaś dotyczą obszarów wobec u tw o ru zew nętrzn ych. I tam też, w r e ­ jonach pozaliterack ich , n ak azu je a u to r szukać w yznaczników tak pojm ow anej gatunkow ości i rodzajow ości („m ówiąc o w alorach s tru k tu ra ln y c h danego zjaw iska literackiego, m ów im y w istocie rzeczy o czymś in n ym , co jest zjaw iskiem p o zaliterack im ”, s. 9). Sam o pojęcie fa b u ły zo staje n iejak o w tó rnie p rzy po rząd ko w ane k o n stru k c jo m literack im ; w rzeczyw istości bow iem „w spiera się na u kład ach d o strzegan ych w św iecie rea ln y m i tylko p rz e tra n sp o n o ­ w an y ch w sferę fik c ji” (s. 8). A skoro rzeczyw istość pow ieściow a o kazuje się p rz y sta w a ln a do św iata zew nętrznego, to pow inna podlegać „ sp ra w d z e n iu ” zgodnie z k ry te ria m i obow iązującym i w lo­ gice. To prześw iadczenie tłu m aczy rozbudow anie w książce te m a tu m o ty w acji (koncepcja powieściowego sy stem u m otyw acyjnego). Cóż zatem uznać n ależy za jedynie w łaściw y przedm io t obserw acji, 1 jak sform ułow ać tezę dotyczącą reg u ł odbioru dzieła, o którego m im etyczności jeste śm y prześw iadczeni? A u to r nie u nik a u ja w n ia ­ nia w łasn y ch p re fe re n c ji czytelniczych i badaw czych. „A naliza «uporządkow anej zaw artości» — p rzek o n u je — w ym aga od w

(6)

oły-w ania się do czytelniczego dośoły-w iadczenia zeoły-w nętrznego nie tylko ułatw iającego, ale wręcz um ożliw iającego w ypow iadanie tw ierd zeń dotyczących «świata przedstaw ionego» w form ach fab u larn y ch , a uporządkow anej zaw artości w u tw o rach nie operujących fab u łą ” (s. 8).

S ugerow any w niosek m etodologiczny? — „ n a tu raln ie um iejętność poznaw ania reguł g ry arty sty czn ej, ale przede w szystkim regu ł funkcjo now an ia rzeczyw istości” (s. 8). Z m ienia się k rąg p e n e trac ji autora. Ju ż nie dzieło, nie g atunek, lecz rzeczyw istość, co p raw d a w jakiś sposób wobec dzieła relaty w n a, ale istn iejąca poza obsza­ rem lite ra tu ry , okazuje się głów nym przedm iotem dociekań sem io- logicznych. Czy jest to jed nak jeszcze sem iologia powieści? Sem io- logia s ztu k i powieściowej?

Nie tylko to zresztą budzić m oże pew ien niepokój odbiorcy książki Trzynadlow skiego. Do jej isto tny ch niedostatków , nazw ijm y je le­ piej „uproszczeniam i” , należy ograniczenie zakresu b adań w yłącz­ nie do „p lan u h isto rii” . W edle a u to ra tylko ta sfera znaczy, jedynie ona bowiem m a bezpośrednie pow iązania (poddające się w e ry fik a ­ cji) ze św iatem zew nętrznym . Dalszą konsekw encją ta k ie j postaw y badaw czej stało się całkow ite pom inięcie (w dobie „pobachtinow - sk ie j”, i m imo iż praca B achtina jest jedną z pozycji biblio gra­ ficznych autora) zagadnień języka powieściowego; tak w ażnego dla pow ieści p roblem u „ k to ” i „ ja k ” mówi. A więc także znaczenia, jakie niesie specyficzne i różnorodne uk ształtow anie m owy postaci, znalazło się poza k ręg iem jego zainteresow ań.

Trzynadlow skiego sem iologiczna koncepcja g atu n k u powieściowego w yd aje się w k tó ry m ś m iejscu „ p ęk n ięta” . Z jednej stro n y — w w izji badacza — u tw ó r zdaje się egzystow ać w literack iej i p e r­ sonalnej próżni. Rzeczyw istość powieściowa „g e n eru je ” sam a siebie (i sam a z siebie). Postaci, zdarzenia „są m otorem «staw ania się» w y k o n stru ow any ch tre śc i” . Zabrakło jedynie podm iotu tej kreacji, układu, k tó ry pan o w ałb y nad organizacją św iata przedstaw ionego, n ad w praw ieniem w ru c h postaci i uszeregow aniem zjaw isk. W ta k d ziałającym m odelu w szystkie elem enty i uk łady są rów nie w ażne; postaci g en eru ją w ydarzenia, a te z kolei w yznaczają ry tm d zia­ łań innych postaci. Z drugiej stro n y — a u to r dem onizuje g ene­ tyczne związki powieści z określoną epoką historyczną, jak gdyby zdolność dzieła do p rzek raczan ia epok (w recep cji społecznej) nie stanow iła rów nie in try g u ją c e j zagadki dla semiologii, co i jego zw iązanie z tego ty p u uw aru n k ow an iam i. Pole obserw acji zawęża ju ż nie tylko do „lustrzanego odbicia rzeczyw istości” , ale tak że do „odw zorow ań n aw arstw ian y ch , historycznie różnorodnych i achro- nologicznych, socjalnie u w ikłan y ch w p ro b lem aty k ę zw iązków m iędzy g ru p ą społeczną a w łasną przeszłością narodu i odleglejszy­ mi źródłam i w łasnej k u ltu ry i obyczajow ości” . K o n cen tracja na reg u łach odw zorow yw ania rzeczyw istości w dziele im p liku je n ie ja ­ ko norm aty w izm au to ra ; sk rzętn ie sk ryw any, niem niej obecny

(7)

„m iędzy w ierszam i” . C ała p a rtia w yw odów o ew oluow aniu ro m a n ­ su w powieść zdaje się zm ierzać do jednego w niosku:

„swoista, bo obok w spółczesności, nie gardząca historycznym czy nawet a le ­ gorycznym kostium em , wszakże zawsze w rygorach aktualnej politycznej, społecznej, filozoficznej rzeczyw istości, pow ieść staje się tym gatunkiem , któ­ ry usiłuje dać św iadectw o prawdzie sw ych czasów” (s. 44).

W rzeczyw istości jed n a k nie ty le powieść u siłu je dać św iadectw o praw dzie, ile badacz p rag n ą łb y gorąco, by usiłow ała dać św iad ect­ wo. I to „p raw dzie sw y ch czasów ” . Pow ieść — stw ierd za a u to ­ ry ta ty w n ie — z sam ej sw ej isto ty zw iązana jest z literack im i k o n ­ cepcjam i realizm u i ty m sam ym p red y sty n o w a n a do sp ełn ian ia w ażn y ch fu n k c ji społecznych (m. in. in fo rm a ty w n o -d y d ak ty c z - nych). Odległość dzieląca sem iologię od p ostaw y n o rm a ty w n e j o k a­ zuje się (w ty m w ypad k u) nie ta k znow u duża. L ub m oże jest to w sw ej istocie n o rm aty w izm ; w sem iologicznym kostium ie? K siążkę T rzynadlow skiego z in te rp re to w ać by m ożna jako próbę odpow iedzi n a p y tan ie, czy m ożliw e jest u p raw ia n ie lite ra tu ro z n a w ­ czej teo rii znaku, k tó ra jednocześnie nie odgradzałab y procesu p o zn aw an ia od ak tó w w artościow an ia. A jeżeli m ożliwe, to jak? J u ż sam o podjęcie tego problem u, usiłow anie w szechstronnego i w y ­ czerpującego o praco w an ia zagadnień genologii pow ieści budzi bez­ sp rzeczn y szacunek. Z astan aw iać by się m ożna jedyn ie n a d sposo­ bem , w jak i p ro b lem te n je st ro zstrzy gan y. Czy przy p ad k iem obfi­ tość zaciekaw ień b adaw czych (a znalazły się tu w szak te m a ty bardzo różne: p re z e n ta c ja znakow ej s tru k tu ry dzieła i ciekaw a koncepcja pow ieściow ego system u m o tyw acyjnego, re k o n stru k c ja społecznej św iadom ości g a tu n k u i p rze d staw ie n ie jego ciągu ew olucyjnego) nie p rzesądza o ich ograniczeniu? S p ra w a powieści, powieści jako znaku i pow ieści jako przed m io tu op eracji a rty sty c z n e j, powieści w system ie k o m u n ik acji społecznej i pow ieści uczestniczącej w a n ­ tagonizm ach d o k try n pisarskich, pozostaje n ad al o tw a rta .

Barbara S ienkiew icz

O zwięzłości

Jan Trzynadlowski: Małe fo rm y literackie. Wrocław 1977, ss. 143 + 3 nlb. Prace W rocławskiego Tow a­ rzystw a N aukowego, seria A, nr 197.

A ni „m ałe”, an i „ fo rm y ”, an i „ lite ra ck ie ” ... N ie p rzy p o m in am sobie ty tu łu p rac y n auk ow ej, k tó ry dezo rien to ­ w ałby c z y teln ik a ta k kom pletnie, ja k czyni to ty tu ł książki J a n a

Cytaty

Powiązane dokumenty

Skutkiem tych rozważań jest notatka formułowana samodzielnie przez każdego ucznia , którą w podsumowaniu omawia się i uzupełnia.. W istocie uczniowie nie wiedząc o tym

Skurcz plastyczny mieszanki betonowej (plastic shrinkage w [3]), który rozpoczyna się już po kilku godzinach po umieszczeniu betonu w szalunku, potrafi spowodo- wać wystąpienie

W niniejszej publikacji przedstawiono przypadek 59-letniego mężczyzny z chorobą Parkinsona i rejestracją EKG, która początkowo została zin- terpretowana jako częstoskurcz

Nie ma zatem zbyt wiele miejsca dla pacjentów pierwszorazowych i spora ich część wraca do lekarza rodzinnego, który stara się prowadzić leczenie.. W to wszystko należy

Pantomima: „Jak reaguje zwycięzca, a jak osoba pokonana?”, „Jak można pogratulować osobie, która wygrała?”, „Jak się czuje osoba przegrana?”, „Jak można ją

Model (rysunek 4) opracowywany był przez 21. ekspertów reprezentujących rożne środowiska i instytucje m.in. Urząd Miasta Gdańska, MOPR Gdańsk, or- ganizacje pozarządowe, ROPS,

Brihadratha porównuje się wprawdzie do żaby, ale mówi też o sobie aham asmi – „ja jestem”, to ja istnieję w tym wszystkim, co mnie otacza, ale wciąż postrzegam siebie

Jan Paweł II, utwierdzając braci w wierze w prawdę, utwierdza ich w miłości Prawda bowiem jest dobra, a dobru należy się miłość.. W miłości prawdy tkwi