Steven Tötösy de Zepetnek, Agata
Zawiszewska, Andrzej Skrendo
Konstruktywizm, komparatystyka,
tożsamość
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (124), 169-179
2010
Rozmowy
Konstruktywizm, komparatystyka, tożsamość.
Ze Stevenem Tötösym de Zepetnekiem
rozmawiają Agata Zawiszewska i Andrzej Skrendo
A gata Z aw iszew sk a, A n d rzej S k re n d o : M iędzy rokiem 1998, kiedy opublikował Pan książkę C om parative L ite ra tu re. Theory, M etod, A pplication, a rokiem 2007, kiedy ukazał się Pana artykuł T h e N ew H u m an ities. T h e In te rc u ltu ra l, th e C om pa rative, an d th e In terd isc ip lin a ry , dokonała się ewolucja w Pańskich poglądach na lite raturę porównawczą i jej miejsce w pejzażu współczesnej humanistyki. Wydaje się, że pro je kt „nowej literatury porównawczej” (New Comparative Literature) został zarzucony
na rzecz „porównawczych studiów kulturowych” (comparative cultural studies). Co się wydarzyło w ciągu ostatnich dziesięciu lat, że doszło do takiej zmiany?
S te v e n T ö tö s y d e Z e p e tn e k : R zeczyw iście, po u k a z a n iu się Literatury Po równawczej w 1998 ro k u w ydarzyło się w iele w tej dyscy p lin ie i to zarów no na p oziom ie teoretycznym , jak in sty tu cjo n aln y m . Z acznę od spraw teoretycznych: m oja k siążka doczekała się ze dw óch tu zin ó w recen zji, z k tó ry ch połow a m iała w ydźw ięk pozytywny, pozostałe - negatyw ny lu b „pow ściągliw y” . O trzy m ałem też sporo zap ro szeń na k o n feren c je, aby dokład n iej wyłożyć zaw arte w niej p o stulaty. O becnie w w ielu k ra ja c h Literatura porównawcza w ykorzystyw ana jest w dydaktyce u n iw ersyteckiej. O d w czesnych lat 90. X X w ieku angloam erykań- skie stu d ia ku ltu ro w e, słu szn ie d o tą d krytykow ane z pow odu ich słabości te o re tycznej i m etodologicznej przez n ie k tó ry c h k o m p a ra ty stó w (o ugru n to w an ej re p u ta c ji), w tym rów nież przeze m nie, zaow ocow ały w ielom a so lid n y m i p rac am i,
69
17
0
z teo rety czn y m i p ropozycjam i, p o stu la ta m i, k o n cep cjam i i m etodologiam i. Rów nolegle do rozw oju stu d ió w kultu ro w y ch , w S tan a ch Z jednoczonych i K anadzie w raz z „p rz eję cie m ” te o rii przez w ydziały an g listy k i (gdzie, jak w iadom o, te o rii i m etodologii uczono w obrębie k o m p a ra ty sty k i), d zied zin a lite ra tu ry porów naw czej uległa pow ażnem u osłab ien iu : likw idow ano jej w ydziały, n ie z a tru d n ia n o p ro fe so ró w em ery to w an y c h , coraz rza d zie j p ro w a d zo n o s tu d ia d o k to ra n c k ie o p ro filu k om paratystycznym .
Teraz spraw a m ojego rozw oju in te lektualnego: czytając prace pow stające w ob rębie studiów kulturow ych, uśw iadom iłem sobie, że ich p o stu laty ideologiczne m ają sens, co więcej - są korzystne, szczególnie te w ysuw ane przez fem inizm i gen der studies (które, m oim zdaniem , w niosły do n au k h u m an isty czn y ch i społecz nych najw ięcej innow acji i jak w iadom o, w ydarzyło się to na tych w ydziałach an glistyki, na których przez długi czas lite ra tu ra porównaw cza była - czasam i dość w yraźnie, przew ażnie jed n ak nie w prost - w opozycji do fem inistycznej krytyki literackiej i studiów k u lturow ych oraz ich p ostu lató w ideologicznych). Jakkolw iek ciągle blisk ie m i jest tw ierdzenie, że n au k a /w ie d za pow inna być „obiektyw na”, to jed n ak od czasów ta k ich badaczy, jak F oucault, B ourdieu, D enzin, E stivals itd., wiemy, że nie w tym rzecz. S tąd w zięła się m oja postaw a ideologiczna w teorii, w jej zastosow aniu i w n au czan iu . Jednakże m oja postaw a ideologiczna jest „m o dyfikow ana” przez kontekstow ą (system iczną i em piryczną) zasadę m ojej koncepcji lite ra tu ry porów naw czej. To znaczy, że ideologia stanow i nieo d łączn ą część tej koncepcji, że ideologię u zasa d n iają dane oraz kontekst. D alsza zm iana w m oim m yśleniu n astąp iła wówczas, gdy uznałem , że literatu ra porównawcza nie jest w sta n ie porzucić perspektyw y „narodow ej”. To w łaśnie - obok postępującej globaliza cji (z jej pozytyw am i i negatyw am i) - skłoniło m n ie do rew izji sposobów upraw ia n ia k om paratystyki, do zw rotu od perspektyw y narodow ej - przy zachow aniu n a j większej ostrożności - ku krytyce fem inistycznej i stu d io m kulturow ym , k u ich p o stu lato m ideologicznym .
A .Z., A.S.: Które postulaty ma Pan na myśli, które wydają się Panu najbliższe? S .T .deZ .: Te, o których w spom niałem przy okazji w ykorzystania studiów k u l turow ych, a któ re w yraźnie p rzyznają się do ideologii i stanow isk ideologicznych. Jak wiemy, rozpoznanie ideologii i param etró w „władzy” w w iedzy zaw dzięczam y F oucaultow i. W iem y rów nież, że tradycyjna n au k a - zaw ierająca lite ra tu rę po równaw czą oraz filologię - obstaje przy „obiektyw nej” n a tu rz e wiedzy, pozbaw io nej ideologicznych in klinacji. Jak sugeruję, m oże n ajlepiej znanym przykładem jest fem inizm , gdzie stanow isko ideologiczne b adaczki i jej pracy w yraźnie po zbaw ione jest rzekom ej „obiektyw ności” . U w ażam w yraźne zaznaczenie stanow i ska ideologicznego za pozytywne, istotne i w ażne osiągnięcie, i przyjm uję je w kom- paratystycznych stu d iac h kulturow ych. C hciałbym dodać, że te n nakaz nie ozna cza obniżenia jakości wiedzy, a w prost przeciw nie - w porównaw cze studia k u ltu rowe w budow any jest nacisk na dane em piryczne, który g w arantuje w iarygodność
naukow ej argum entacji. Co do pytan ia, któ re z postulatów w ydają m i się najw aż niejsze, to chcę pow iedzieć ogólnie, że byłaby to „społeczna odpow iedzialność”, która z kolei odsyła nas b ezpośrednio do ideologicznego p o stu latu , aby dany p ro jekt czy szkoła w yraźnie przyznaw ały się do ideologicznego nastaw ienia wiedzy przylegającego do istotnych spraw społeczeństwa i ludzkości.
A .Z., A.S.: Czy komparatystyka rezygnująca z perspektywy narodowej może jeszcze istnieć? W jakim sensie w ogóle można od tej perspektywy odejść?
S.T .deZ .: Podejście narodow e - czy, jak to nazyw acie, „perspektyw a” n aro d o wa - potw ierdza esencjalizm w różnym sto p n iu i n a sile n iu , także w dziedzinie k u ltu ry i n au k i. Tw ierdzę, że nie da się tego sta n u rzeczy u trzym ać, poniew aż esen cjalizm oznacza w ykluczenie i bez w zględu na jego kształt, treść czy form y prow adzi do k o n flik tu , p odziału, w szelkich rodzajów przem ocy i d estrukcji. N acjonalizm , a więc i perspektyw a narodow a, w ydaje się szczególnie b łę d n y we w spółczesnym świecie (i)m igracji ludzi, dlatego obstaw anie przy „w spólnotach w yobrażonych” (B. A nderson) i hom ogeniczności ich k u ltu r oznacza w ykluczenie i m a rg in aliz a cję Innego, a z a te m ...
A.Z., A.S.: Jakkolw iek Pana projekt uległ zmianie czy też doprecyzowaniu, niezmien nie podkreśla Pan wymiar etyczny i społeczny studiów porównawczych, a nawet szerzej - nauki o literaturze w ogóle. Używa Pan takich pojęć, ja k interkulturalizm i multikultu- ralizm - ja k Pan rozumie te opozycje i ja k by Pan określił etyczny interes, który się za ich pomocą manifestuje?
S .T .d eZ .: U fu n d o w an ie nowego p ro je k tu , m ianow icie porów naw czych stu diów k u ltu ro w y ch , na reflek sji dotyczącej m u ltik u ltu ra liz m u i in te rk u ltu ra li- zm u, w zięło się z za in tereso w ań naukow ych dotyczących m n iejszo ści etnicznej i diaspory, szczególnie zaś ze stu d ió w k an a d y jsk ich . N a jp ie rw m oje p race d oty czyły sponsorow anych przez rz ą d k a n a d y jsk i stra te g ii w p row adzania m u ltik u l tu ra liz m u , k tó re zapoczątkow ał p re m ie r P ierre T ru d e au w la ta c h 60. X X w ieku, ich k o n se k w e n cji w sp o łeczeń stw ie k a n a d y jsk im , a szczególnie w n a u c z a n iu . P óźniej zainteresow ały m n ie p race ta k ic h orędow ników m u ltik u ltu ra liz m u , jak p o lito lo g W ill K ym licka czy filo zo f K w am e A n th o n y A pp iah . P ow inienem w tym m ie jsc u w spom nieć o is tn ie n iu znaczących różnic m ięd zy k o n c e p tu a liz a c ja m i m u ltik u ltu ra liz m u w S tan a ch Z jednoczonych i w K anadzie. W o d m ia n ie znanej w S tanach, czyli w m o d e lu asy m ilacji (nie zaś a k u ltu ra c ji), o kreślanym m e tafo rą „ m eltin g p o t”, zak ład a się „ a m e ry k a n iza cję” im igrantów , podczas gdy w od m ia n ie k a n a d y jsk ie j, w k tó rej praw o p ro w in c jo n a ln e i fe d e ra ln e oraz g ra n ty w p iera ją ro d zim e k u ltu ry im igrantów , staw ia się na „ a k u ltu ra c ję ”, nie zaś - „asy m ila c ję ” . W k a n a d y jsk im m o d e lu m u ltik u ltu ra liz m u społeczna a k u ltu ra c ja jest m ożliw ością, a nie w ym ogiem , p rzy jednoczesnym z a p ew n ia n iu spraw iedliw ości ekonom icznej przez ustaw odaw stw o an ty d y sk ry m in ac y jn e i reg u lu jące sto su n k i
17
1
17
2
m ięd zy p rze d staw ic ie lam i rów nych ras. O d m ie n n ie niż w S tan ach Z jed n o czo n ych c e n tra ln ą zasadą k an ad y jsk ieg o m o d e lu m u ltik u ltu ra liz m u jest sprzeciw wobec h o m o g en izacji i asym ilacji, chociaż praw dą jest rów nież to, że p ro g ra m y służące in te g ra c ji n ie są w rzeczyw istości „ m u ltik u ltu ro w e ” . O b iektyw nie p a trzą c, d zięk i n im o siąg n ięty zostaje pew ien sto p ień obyw atelskiej a k u ltu ra c ji (z w ielu powodów, na p rz y k ła d rów ności społecznej g ru p etn icz n ie zróżnicow a nych) oraz spójności społeczeństw a jako całości. Jest to d ziała n ie godne u zn a n ia i w yprzedzające sytuację we F ra n c ji czy N iem czech, m a je d n ak pew ne b ra k i, na p rzy k ła d p o te n c ja ln ą „g e tto iza cję” g ru p etn iczn y ch , a w n ajlep szy m raz ie - życz liw y p ro te k c jo n a liz m wobec Inn y ch . N iem n iej je d n a k k a n a d y jsk i m odel a k u ltu - ra c ji jako form a m e d iac ji m iędzy p o p u la cją im ig ra n tó w a społecznością p e łn ią cą fu n k cję gospodarza p row adzi do zgody, a w k o ń cu do in te g racji. Trzeba też odnotow ać różnicę m iędzy pojęciam i m u ltik u ltu ra liz m u i in te rk u ltu ra liz m u . Ten o sta tn i to p ro je k t nowy, k tó ry stara się n a tu ra ln ie zachęcać do dialo g u m iędzy zróżnicow anym i ku ltu ro w o g ru p am i. N a d a l je d n a k używa się w K an ad zie p o ję cia „ m u ltik u ltu ra liz m ”, poniew aż w cześniejsze praw odaw stw o p ro w in cjo n aln e i fe d e ra ln e używ ało tej te rm in o lo g ii, n a to m ia st pojęcie „ in te rk u ltu ra liz m u ” zy skało na zn a cz en iu w dw óch o sta tn ic h dek ad ach . A za te m rozwój i im p le m e n ta cja k o n cep cji in te rk u ltu ra liz m u - w n auce, e d u k a cji, p olityce rz ą d u itp . - suge ru je w ytyczanie korzystnego, obiecującego szlaku. P row adzi to do jednego z za łożeń porów naw czych stu d ió w ku ltu ro w y ch , a m ianow icie p o stu la tu , aby stu d ia k u ltu ro w e były znaczącą społecznie aktyw nością w te o rii i jej zastosow aniu.
A .Z., A.S.: Jednym z elementów Pana projektu komparatystycznych studiów kultu rowych są nowe media, zwłaszcza Internet. Czy humaniści nie ulegają złudzeniu, gdy myślą, że mogą uczynić z nowych mediów sprzymierzeńca, podczas gdy wiele wskazuje na to, że to media niszczą tradycję humanistyczną opartą na słowie drukowanym? A może różnica zdań wynika po prostu z różnic pokoleniowych?
S .T .deZ .: M oje za in te re so w an ie now ym i m e d ia m i i n ac isk na ich stosow anie w h u m a n isty c e w ynika z dobrze znanej sytuacji, że obecnie naw et stu d e n c i p i szący m a g iste ria korzy stają ze stro n in tern eto w y ch , a tylko n ie lic z n i chodzą do b ib lio te k i. Czy nie m iało b y za te m sensu u d o stę p n ia n ie w iedzy w sieci? W iąże się z tym p o stu la t o d p ow iedzialności społecznej: obok sugerow ania, aby p u b li kacje naukow e d o stę p n e były w sieci, p rze k o n u ję, że pow in n y one być w „wol n ym d o stę p ie ” . A to z tego pow odu, że „wolny d o stę p ” um ożliw ia pracę b a d a czom z ta k ic h ośrodków, w k tó ry ch b ib lio te k i u cz eln ian e n ie m a ją środków na su b sk ry p cję p erio d y k ó w nauk o w y ch , czyli w w iększości m iejsc poza św iatem cyw ilizow anym . C a łk ie m n ie d aw n o d o sta łe m e-m ail z H y d e ra b a d u w In d ia c h o tak iej m niej w ięcej treści: „Proszę przyjąć w yrazy w dzięczności za p rz e d łu ż e n ie su b sk ry p cji CLCWeb, co um ożliw ia praco w n ik o m i stu d e n to m naszego wy d ziału o rien tację w najnow szych d eb a ta ch i dysk u sjach [...], to n ap ra w d ę w sp a n ia łe zb io ry ” .
A .Z., A.S.: Siegfried J . Schm idt twierdzi, że współczesna rzeczywistość medialna niszczy tradycyjne opozycje metafizyczne. Według niego stanowi dowód na to, że kon- struktywiści mają rację, powtarzając, iż nie ma rzeczywistości samej w sobie. Dodaje, że w tej nowej sytuacji winniśmy patrzeć na literaturę z innej perspektywy, z perspektywy nauki o mediach (Medienwissenschaft). Czy bliskie jest Panu takie myślenie?
S .T .deZ .: Schm idt p roponuje, aby p rodukcję artystyczną, w tym literacką, oraz jej analizy, kontekstualizow ać przez odniesienie do rzeczywistości kultu raln ej i spo łecznej, są to więc p o stu laty rozsądne, logiczne, istotne. C hociaż analizy lite ra tu ry skupione na sam ym tekście są niezbędne, w ierzę, że jeśli p ójdziem y ścieżką ko n tekstow ą, nie tylko znacznie pogłębim y, ale i poszerzym y naszą wiedzę. A tylko to prow adzi nas ku interdyscyplinarności.
A .Z., A.S.: Jakie ma Pan doświadczenie jako wydawca pisma internetowego? Czy myśli Pan, że niebawem będziemy czytali czasopisma naukowe tylko w Internecie?
S.T .deZ .: P ublikow anie prac hum an isty czn y ch w sieci nie różni się (nie p o w inno różnić się) od w ydaw ania ich d rukiem . W p rzy p a d k u p erio d y k u „CLCW eb. C o m p a ra tiv e L ite ra tu r e a n d C u ltu re ” (IS SN 1481-4373; h ttp ://d o c s .lib .p u r - due.edu/clcw eb) - wydaw anego przez w ydaw nictw o uniw ersyteckie (P urdue U n i versity Press) - zam ieszczane w n im arty k u ły przechodzą tę sam ą pro ced u rę, za w ierającą recenzje, k o rektę itd., przez któ rą przechodzą teksty w perio d y k ach d ru kow anych. Co do finansow ej strony w ydaw ania w sieci, jest to rzeczyw iście gorący tem at, chociaż sugeruję, że p odobnie jak w w ypadku p u b lik a cji drukow anych, re dagow anie pow inno być p racą bez w ynagrodzenia, w ykonyw aną w ram ach dzia łalności zawodowej naukow ców z a tru d n io n y ch na uniw ersytecie i otrzym ujących pensję. Jeśli chodzi o sam e koszty p u b lik a cji czasopism a, m yślę, że internetow e p eriodyki uniw ersyteckie pow inny ponosić koszty niew iele m niejsze od kosztów periodyków drukow anych. K iedy pism o internetow e w ydaje oficyna uczelniana, koszty stanow ią problem , chociaż jeśli jest ono w „wolnym d o stęp ie”, także po w inny być w liczone w obowiązki pracow ników uniw ersytetu. „C iem ną stro n ą”, jeśli jakaś istnieje, jest niechęć uczelni hum anisty czn y ch do uznaw ania prac n a u k o wych publikow anych w sieci, ale to się szybko zm ienia, i o ile utrzy m ają się wyso kie sta n d ard y p u b lik a cji internetow ych, w cześniej czy później perio d y k i te zosta ną u znane za rów now ażne z czasopism am i drukow anym i.
A .Z., A.S.: Często podkreśla Pan dysproporcję w zainteresowaniu komparatystyką w krajach Zachodu (Europa i USA, mówiąc w skrócie), krajami azjatyckimi, na p rzy kład Chinami, a innymi, które nazywane są „peryferyjnymi”. Z czego wynikają te różni ce? Czy zgodziłby się Pan z tym, że komparatystyka w krajach pozbawionych demokracji literalnej jest przestrzenią wolności, której brakuje w sferze politycznej, i z tego samego powodu zanika w demokracjach liberalnych, stając się niepotrzebna? Zamiast kompara
17
4
rowych, by zagłuszyć własne poczucie winy. Sprawa ta łączy się ponadto z kwestią tożsa mości - komparatystyka zdaje się zakładać inny projekt tożsamości niż studia kulturowe. Tam chodzi o dialog osobnych tożsamości, a tu o nieuchronne rozszczepienie każdej poje dynczej tożsamości. W zw iązku z tym na przykład komparatyści będą porównywali kano ny lub tworzyli kanon uniwersalny, a zwolennicy studiów kulturowych będą kwestiono wali samą potrzebę kanonu.
S .T .deZ .: Sądzę, że lite ra tu ra porów naw cza, studia k ulturow e czy porów naw cze studia k ulturow e są p o trzeb n e h u m a n isty c e i n au k o m społecznym bez w zglę du na o rientację polityczną. W szystkie uczelnie p o trze b u ją tej dyscypliny na róż nych stopniach, aby używać jej w ch arak terze przeciw dyskursu wobec dyskursów esencjalistycznych i prow adzących do hom ogenizacji, a odnoszących się do „ka n o n u ” czy to społecznych, czy to po lity czn y ch id eologii i p rak ty k . R o zum iem m yślenie w k ategoriach opozycji i odróżnienia lite ra tu ry porównaw czej i studiów kulturow ych, jednak, m oim zdaniem , obie dyscypliny m ogłyby „w spółpracow ać” przez zbliżenie perspektyw i p rak ty k charakterystycznych dla każdej z nich. Z tego w ynika m oja propozycja porównaw czych studiów kulturow ych: „Porównawcze stu dia k ulturow e to pole b ad a ń , na którym w ybrane zagadnienia lite ra tu ry porów nawczej łączą się z w ybranym i za g ad n ien ia m i studiów kulturow ych, co znaczy, że b ad a n ia k u ltu ry i prod u k tó w k u ltu ry - w łączając lite ra tu rę , k o m unikację, m edia, sztukę itd., ale nie ograniczając się do tych dziedzin - są up raw ian e w sposób skontekstualizow any i relacyjny przy w ykorzystaniu w ielości m eto d i podejść, in terd y scy p lin arn o ści, oraz - jeśli to w skazane - pracy zespołow ej. Porównawcze studia k ulturow e zajm u ją się procesam i k o m unikacyjnym i w k u ltu rz e oraz tym i spośród nich, któ re k o n sty tu u ją główne p rzed m io ty b ad a n ia i nauczan ia, ale nie w ykluczają właściwej analizy te k stu czy innych tradycyjnych obszarów nau k i. Tak pom yślane porów naw cze stu d ia kultu ro w e faw oryzują koncepcje i m etodologie pochodzące z b ad a ń system icznych i em pirycznych” 1.
Jeśli chodzi o k an o n w stu d iac h kulturow ych, to n igdy nie rozum iałem , dla czego koniecznie trzeba spierać się o to, co k anoniczne i n iekanoniczne. D lacze go, zam iast kłaść nacisk na teksty „w artościowe”, n ie badać zarów no tekstów „kla sycznych”, jak i tych określanych m ia n em „m niej w artościow ych”? O statnio zają łem się analizą tw órczości poety w ęgierskiego z p rzeło m u w ieku X IX i XX, który - jako dyrektor działu num izm atycznego W ęgierskiego M u zeu m N arodow ego - publikow ał w iersze erotyczne czy w ręcz pornograficzne. Jasne, że nie jest to poeta tej m iary co R ilke, an i wówczas, ani obecnie. D oszedłem jed n ak do tego, że poezja ta była głęboko iro n ic zn a wobec k u ltu ra ln y c h i społecznych zasad p an u jąc y ch wówczas na W ęgrzech i że au to r polem izow ał z n im i na różnych poziom ach za p o śred n ic tw em tekstów , w k tó ry ch w ykorzystyw ał język p o rn o g ra fii i fantazję.
S. T ötösy de Z ep e tn e k From Comparative Literature Today toward Comparative
Cultural Studies, w: „CLCW eb. C o m p arativ e L ite ratu re an d C u ltu re ” 1999 no 1.3:
W k ońcu stało się to dla m n ie oczywiste, że poezja tego tw órcy służyła realizacji jego sekretnych zam iarów i dlatego m ożna pow iedzieć, że jest skarbem kultury, bez w zględu na to, czy będzie akceptow ana przez oficjalny k an o n literatu ry , czy też nie.
A .Z., A.S.: W tekście E m p irical Study of L ite ra tu re. W hy an d W hy N ot? (opu blikowanym w zbiorze redagowanym przez Pana i Irene Syvenky, T h e System ic and E m p irical A pproach to L ite ra tu re an d C u ltu re as T h eo ry an d A pplication, 1997) Siegfried J . Schm idt pyta: „Dlaczego jest nas tak niewielu i dlaczego większość z nas pra cuje w dyscyplinach innych niż nauka o literaturze?”. J a k Pan odpowiedziałby na topy- tanie, pamiętając o tym, że jest Pan literaturoznawcą?
S .T .d eZ .: M acie rację. P ro je k t literatu ro z n aw stw a em pirycznego S igfrieda S chm idta nigdzie nie jest akceptowany, ani w N iem czech, an i w pozostałej części E uropy, i m im o m oich wysiłków, w K anadzie i w S tanach Z jednoczonych - także nie. Istn ieje k ilka przyczyn, a w śród nich n ie fo rtu n n e założenie, że określenie „em p iry czn e” odsyła do pozytyw izm u, a w najlepszym razie do neopozytyw izm u. Co ciekawe, rozwój koncepcji S chm idta, zwanej system izm em , nie w zbudza z a in te re sow ania naw et w śród literaturoznaw ców . W dodatku, in n y w ażny tw órca w spół czesnej analizy system ow ej, N ik las L u h m a n n , w płynął na b ad a n ia literac k ie tylko częściowo i głów nie w N iem czech. Ten sam los spotkał izraelskiego twórcę teorii polisystem u Itam ara E ven-Z ohara, k tó ry m iał pew ien wpływ, ale tylko w b a d a n ia ch przek ład u . C hciałbym jed n ak dodać, że w szystkie one - analiza system owa, em piryczne b ad a n ia literack ie i teoria polisystem u - w zbudziły zainteresow anie w H olandii, Szwecji, Belgii, Izraelu, na W ęgrzech, w śród badaczy rosyjskojęzycz- n ych oraz w daw nej C zechosłow acji i p ań stw ac h z n ic h pow stałych, lecz także w ograniczonym zakresie. W ydaje m i się, że oprócz w spom nianego wyżej n ie zro zu m ien ia tego, co „em piryczne”, znaczenie m ają „rządy” (ciągle jeszcze) dekon- stru k cji i h erm e n eu ty k i, które u tru d n ia ją literatu ro zn aw co m rozw ażania n a d in nym i k o ncepcjam i u p raw ian ia nau k i. Jest dla m n ie tajem nicą, jak m ożna nie w i dzieć podobieństw a m iędzy prac am i P ie rre ’a B ourdieu i S chm idta czy Even-Zo- hara, gdy w rzeczyw istości socjologiczne koncepcje B ourdieu bardzo p rzypom inają refleksje dwóch pozostałych.
A .Z., A.S.: Czym jest dla Pana konstruktywizm: zbiorem przydatnych argumentów, metodą, filozofią, światopoglądem?
S .T .deZ .: D la m n ie k o nstruktyw izm jest użytecznym system em myślowym , um ożliw iającym objaśnienie w ielu „tajem nic”, na których opierają się b adania lite rackie. M im o że, jak w spom niałem wyżej, podejście system iczne i em piryczne - na wiele sposobów w budow ane w myśl konstruktyw istyczną - nie w zbudziły zaintere sowania badaczy literatury, istnieją dyscypliny i obszary badań, w których k o n stru k tyw izm jest aplikow any i praktykow any, na przykład w pedagogice i psychologii.
17
5
17
6
A .Z., A.S.: Jednym z ważnych problemów, które chce rozwiązać konstruktywizm, jest interpretacja. Konstruktywiści często odrzucają pojęcie interpretacji i krytykują her meneutykę. Co robi konstruktywista z literaturą, skoro nie chce jej interpretować? Para doks polega na tym, że jest Pan konstruktywistą, a w Pana książkach znajdują się intere sujące interpretacje na przykład modernistycznej literatury kobiecej... Czasem można odnieść wrażenie, że konstruktywiści kochają teorię i nie kochają literatury.
S .T .deZ .: N ie m ógłbym pow iedzieć, że (radykalny) kon stru k ty w izm jest p rze ciw ny in te rp re ta c ji, wcale! Jak m ów ią k onstruktyw iści, w ażne jest n ie „co” ma znaczenie, ale „jak ” . Tak więc, in te rp re ta c ja zaw ierająca analizę te k stu zgodna z du ch em k o n struktyw istycznym jest m ożliw a i upraw iana. Sedno spraw y tkw i w in te rp re ta c ji zgodnej z założeniam i konstru k ty w izm u , m ianow icie w „jak” .
N ie chodzi też o m iłość do literatu ry : p rzed m io tem b ad a ń nie jest „k ochanie” tek stu , lecz jego in te rp re tac ja i kultyw ow anie w iedzy teoretycznej oraz jej (wie dzy) zastosow ania. P rzyznaję, że w n a u c z a n iu lite ra tu ry na poziom ie w yższym podejście „in terp reta cy jn e” prow adziłoby (być może) do lepszych wyników, gdy by na przy k ład opierało się na podejściu system icznym i em pirycznym . Ale uczy się go na poziom ie śred n im i nie w o d n ie sie n iu do n a u k i per se.
A .Z., A.S.: Ja k a jest zatem różnica między hermeneutycznym a konstruktywistycz nym pojęciem interpretacji? O tym, że trzeba pytać „jak”, a nie „co”, mówili ju ż przecież rosyjscy formaliści.
S .T .deZ .: Różnica polega na tym , że podejście konstruktyw istyczne zaw iera także em piryczne i kontekstow e, podczas gdy herm en eu ty k a generalnie ignoruje p o stu lat em piryczności. Oczywiście, k onstruktyw izm i literaturoznaw stw o em p i ryczne S chm idta stanow ią k o n tynuację refleksji form alistycznej.
A .Z., A.S.: Szukaliśmy tekstów feministycznych, które odwoływałyby się do założeń konstruktywizmu. Jesteśmy Panu wdzięczni za pomoc, ale w gruncie rzeczy sam Pan przy znał, że takich tekstów jest niewiele - poza Pana własnymi. Dlaczego tak jest? Skąd niechęć? Czy konstruktywiści milcząco pogardzają feministkami? A może feministki uw a żają, że „ślepą p lam ką” konstruktywizmu jest jego patriarchalizm (wspólnoty białych mężczyzn, zajęte poważnym i sprawami filo zo fic zn y m i.)? Co Pana zdaniem łączy, a co dzieli konstruktywizm i feminizm?
S .T.deZ.: M acie rację. System y n au k i i konstruktyw izm u są zdom inow ane przez m ężczyzn. Mój w spółpracow nik i przyjaciel - jeden z gru p y S chm idta na U niw er sytecie w Siegen, k tóry dostał etat profesorski w N iem czech (nikt nie wykroczył poza pozycję nauczyciela w szkole wyższej) - tw ierdzi, że konstruktyw iści to b a n da im potentów , którzy chcą stworzyć swój w łasny świat i świat n a u k i zgodny z ich w łasnym i reg u ła m i spraw ow ania w ładzy... Isto tn ie, przewaga m ężczyzn w ko n struktyw izm ie m oże być dobrym pow odem dla naukow ców fem inistycznych, żeby
trzym ać się od n ic h z daleka. N iem niej jednak, jako m ęski fem inista, w ierzę w w ar tość konstru k ty w izm u i stąd próba zestaw ienia m yśli fem inistycznej z k onstruk- tyw istyczną. M oże to m ęskie nadużycie m yśli fem inistycznej będzie propozycją b łęd n ą, lecz m am n adzieję, że tak się nie stanie. C hcę pow iedzieć, że jest wiele podobnych zag ad n ień w krytyce fem inistycznej, w podejściu system icznym i em pirycznym , w konstruktyw izm ie. A co zrobić z faktem , że wiele koncepcji fem in i stycznych zbudow anych zostało w o parciu o prace ta k ich m ężczyzn, jak Jacques Lacan, F oucault, B o u rd ie u ... Ale to już prow adzi nas do generalnej p roblem atyki m ęskiej d om inacji we w szystkich d ziedzinach wiedzy, w n a u k a ch h u m an isty cz nych, społecznych czy ścisłych.
A .Z., A.S.: Konstruktywiści wierzą w naukę, w ścisłość języka, w metodologię. To ich przeciwstawia poststrukturalistom i postmodernistom, ponadto utrudnia lekturę ich prac (narzekanie na zaw iły język konstruktywistów jest równie stare ja k konstruktywizm). Co Pan odpowiada, gdy słyszy, że trwanie przy tym twardym języku odbiera konstruktywi zmowi potencjalnych sprzymierzeńców i utrudnia dialog z innymi filozofiami?
S.T .deZ .: N ie m am żadnego pom ysłu, napraw dę. Ale dlaczego u nikać tr u d nych le k tu r naukow ych? Przecież przyjem ność z czytania lite ra tu ry to jedna rzecz, a b ad a n ie lite ra tu ry i k u ltu ry - d ruga, więc nie ro zu m iem , dlaczego nacisk na m etodę i precyzję języka nie m iałby służyć rozwojowi n a u k i i wiedzy.
A.Z., A.S.: Dekonstrukcjoniści, hermeneuci, pragmatyści - i nie tylko oni - mówią, że pożytki metody są złudne. Teoria, metoda, badanie - twierdzą - to pojęcia metafizyczne lub ideologiczne. Konstruktywiści również odrzucają esencjalizm i metafizykę, ale trwają w swej wierze w naukę. N a czym wspiera się ta wiara w czasach, w których tak wielu ją utraciło?
S.T .deZ .: N ie pow inniśm y chyba nazywać tego „w iarą” . M oże lepiej będzie, jeśli pow iem , jak ja sam ro zu m iem w łączenie p ara d y g m atu naukow ego do m yśli konstruktyw istycznej. Sądzę, że relatyw izm prow adzi do ekstrem ów, do u traty tego, co nazyw am y „u n iw e rsaliam i”, do społecznego i osobistego chaosu. M im o że ko n cepcja uniw ersalnych lu d zk ich w artości prow adziła, i oczywiście n ad al prow adzi, do przesadnego lekcew ażenia „lokalnych” system ów p rze k o n ań i p rak ty k - d la te go w szystko, co m ożem y zrobić, to p rzypom inać sobie o naszym europocentry- zm ie i różnych im p erializm ach w przeszłości i teraźniejszości - sądzę, że istnieją uniw ersalne w artości lu d zk ie i społeczne oraz że jed n o stk i p o trafią się co do nich dogadać, choć w artości te m ogą być różne, a n ieraz i kontrow ersyjne. N ajp raw d o podobniej jest tak, jak m ów ił C h u rch il, że dem okracja jest najgorszym ze w szyst kich ustrojów , ale lepszego nie w y n a le z io n o . N au k a m a w iele problem ów i „prze rostów ”, lecz co m oże ją zastąpić i dać przy n ajm n iej n iek tó re z jej w artościow ych rezultatów ? Bez w zględu na to, czy lu b im y ją, czy nie, nau k a zostanie i relatyw izm nie jest w stanie jej zastąpić. Z tego w łaśnie w ynika konstruktyw istyczne zaufanie
17
8
A .Z., A.S.: Chcielibyśmy zapytać Pana o relację między Pana biografią a zaintereso waniami naukowymi. J a k i wpływ na to, że jest Pan komparatystą/konstruktywistą, ma Pana pochodzenie? Pytamy o to, bo wydaje nam się, że Pana zainteresowanie literaturą i kulturą środkowoeuropejską, niemiecką i francuską oraz myślą angloamerykańską, a także fa k t, że mieszkał Pan i nadal mieszka w kilku krajach, mogą być metaforą Pana teorii. Jest Pan jakby ucieleśnieniem własnej koncepcji...
S .T .deZ .: To b an a ln e stw ierdzenie, że jeśli ktoś u rodził się w danym k raju , to k u ltu ra i styl zachow ań charakterystycznych dla tego k ra ju d ete rm in u je je d n o st kę. Pozwolę sobie m ieć o dm ienne zdanie. M im o że uro d ziłem się na W ęgrzech (m am w ęgierskich, n iem ieckich, chorw ackich, au striac k ich i p olskich przodków ), m ój sposób m yślenia i system p rze k o n ań nie został zbudow any w o parciu o k u ltu rę w ęgierską, lecz jest w ynikiem czytania literatury. M iędzy dw unastym a dw u dziestym czw artym rokiem życia czytałem średnio dwie pow ieści na tydzień, lite ra tu rę światową i p o p u la rn ą . O puściłem W ęgry jako dziecko, do rastałem w A u strii, studiow ałem w Szw ajcarii, a edukację uniw ersytecką dokończyłem w K ana dzie, gdzie uczyłem przez kolejne dwie dekady. O d ro k u 2000 m ieszkam Stanach (przeprow adziliśm y się, poniew aż m oja żona otrzym ała propozycję nie do o d rzu cenia, jako profesor n eu ro lo g ii i farm ak o lo g ii p ra c u je na w ysokim stanow isku w przem yśle farm aceutycznym ) i p racu ję na N o rth e a ste rn U niversity, m am też etat profesorski w N iem czech na U niversity of H alle-W ittenberg, a od pewnego czasu dodatkow o na Tajw anie w N atio n a l Sun Y at-sen U niversity. Co do m oich zainteresow ań k u ltu rą E u ro p y Środkow o-W schodniej, to znacznie się one n asiliły - chociaż oczywiście czytałem już w cześniej lite ra tu rę tego reg io n u - na fali zm ian, które n astąp iły po 1989 roku. W g runcie rzeczy m acie rację, że „skonstruow ałem ” sam ego siebie: w m oim środow isku ro d zin n y m panow ały poglądy n acjonalistycz ne z p o d ejrz an ą daw ką antysem ityzm u i zaraz po pierw szej w ojnie światowej od szedłem od tego sposobu m yślenia i odczuw ania, dzięki - jak w cześniej pow ie działem - czy tan iu literatury. U w ażam K anadę za swój „dom ”, ale to (znowu) jest k uriozalne, poniew aż - jak już pow iedziałem - od ro k u 2000 m ieszkam w Stanach Z jednoczonych, a w ykładam w N iem czech i na Tajw anie. Oczywiście, rozwój jed n o stk i jest czy m oże być silnie zd eterm inow any przez wpływ rodziny; m am tu na m yśli p artnerstw o. N a przykład, na m oje bycie „K anadyjczykiem ” ogrom ny wpływ m iało to, że m oja żona (wzięliśm y ślub w 1976 roku) jest K anadyjką i że nasze dzieci tu dorastały.
A .Z., A.S.: Jakich języków używa Pan w różnych rejestrach biografii i pracy zaw o dowej? Bronisław M alinowski czy Joseph Conrad śnili po polsku, zapiski intymne robili po francusku, a prace naukowe czy beletrystykę pisali po angielsku. J a k to jest z Panem?
S .T .deZ .: Śnię w języku angielskim i/lu b jakim ś innym , którego nie pam iętam ; liczę po angielsku, chociaż czasam i po n ie m ie ck u lub w ęgiersku; kiedy jestem w E uro p ie, na W ęgrzech, jestem w stanie „w topić” się m iędzy W ęgrów w ciągu
k ilk u d n i (ale nie w praw icową m entalność) i to sam o jest w N iem czech i A ustrii; we F ra n cji b io rą m n ie za N iem ca z pow odu niem ieckiego ak cen tu w m oim fra n cuskim ; w K anadzie ludzie odnoszą w rażenie, że nie jestem urodzonym K anadyj czykiem , ale mój akcent jest n ieokreślony („jakiś E u ro p ejczy k ”), pod o b n ie jak nieokreślone jest m oje pochodzenie; w N iem czech bio rą m n ie za A u striaka z po w odu au striackiego ak cen tu w m oim n iem ieckim . O gólnie rzecz biorąc, p o d sta wowym językiem w m oim życiu osobistym i zaw odowym jest (kanadyjski) angiel ski. Po praw dzie to nie jestem pew ien, jakiej jestem „narodow ości”, ale tu jest „ k o n stru k c ja” : jestem m ieszan in ą k ilk u k u ltu r, kim ś „pom iędzy”, kto nie chce - i nie m oże - być klasyfikow any w edle ustalonych i standardow ych określeń. Czy ta łem gdzieś, że nowa epoka globalizacji prow adzi do za cierania w yraźnych gra nic kulturow ych i przynależności. O statecznie, to „jak ” jesteśm y isto tam i lu d z k i m i m oże poprow adzić nas do lepszego świata w brew w szelkim przeciw nościom , nie zaś to „k im ” je s t e ś m y .
Abstract
Agata ZAW ISZEW SKA (University of Szczecin) Andrzej SKRENDO (University of Szczecin)
Constructivism, Comparative Studies, Identity: Steven Tötösy de Zepetnek Talks to Agata Zawiszewska and Andrzej Skrendo
T h e d iscussion focuses on the positio n of con stru ctiv ism in contem p o rary lite rary studies, w ith a p a rtic u la r em phasis on th e rela tio n s betw een co n stru ctiv ism an d com parative an d c u ltu ra l studies. C o n stru ctiv ism is u n d ersto o d as a co m p re hensive research p roject b ased up o n th e categories of a ‘system ’ an d ‘em pirical lite ra ry stu d ies’, as developed by Siegfried J. S chm idt an d h is colleagues. In Ze- p e tn e k ’s view, th e c o n stru c tiv ists’ attitu d e s tow ard h erm e n eu tics an d fem in ism - negative an d approving respectively - form an im p o rta n t p a rt of th is discussion.