• Nie Znaleziono Wyników

Dramińska Wanda

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dramińska Wanda"

Copied!
71
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

- ____

SPIS ZAWARTOŚCI TECZKI — . f D . t ó ... W .. j . 4... * . s U . M s f e a .

I. M ateriały dokum entacyjne

1/1 - relacja właściwa

I/2 - dokumenty (sensu stricto) dot. osoby relatora I/3 - inne materiały dokumentacyjne dot. osoby relatora

II.M ateriały uzupełnieniające re la c jętj/li. % S .

III. Inne m ateriały (zebrane przez „relatora”): ,t/

111/1-dot. rodziny relatora / A - C - . 5-4~C>

III/2 - dot. ogólnie okresu sprzed 1939 r. —

III/3 — dot. ogólnie okresu okupacji (1939 -1 9 4 5 ) ^ JU.Jl 5 - A ^

III/4 - dot. ogólnie okresu po 1945 r. — - III/5 - inne____ -

IV. K orespondencja

U S K

V. W ypisy ze źró d e ł [tzw.: „nazwiskowe karty informacyjne”] J

VI. Fotografie

2

(3)
(4)

(łlistoP^ezna Wandy B.-D. Strona 1 z 2 T

Strona historyczna Wandy B.-D.

pseudonim powstańczy "Iza- Modrzew"

Czytelniku: to strona nietypowa. Zawiera wspomnienia z czasu wojny i okupacji, notki o ludziach których trzeba ocalić od zapomnienia, komentarze do zdarzeń współczesnych.

W a n d a B.-D., u ro d zo n a w W iln ie w 1923 r. w p o lskie j ro d zin ie in te lig e n c k ie j o tra d y c ja c h p a trio tyczn ych . W w ie ku 17 lat o statni raz prze b yw a w sw ym u k o c h a n y m W iln ie , lata o ku p a cji sp ę d za w W a rsza w ie . Z a p is u je się na T a jn y U n iw e rsyte t, g d zie s tu d iu je filo lo g ię s ło w ia ń s k i. T u p o zn a je sw e go p rzyszłe g o m ęża, Jerzego , któ re g o p o ś lu b ia w 1943 roku. Jerzy D. b ył synem ch rze stn ym m a rsza łka J ó ze fa P iłsu d skie g o , s tu d io w a ł na W y d z ia le K o n s u la rn o -D y p lo m a ty c z n y m U n iw e rsyte tu P o zn a ń skie g o . Na p o c z itk u sie rpn ia 1944 r. o b o je w a lcz± w P o w sta n iu W a rs z a w s k im na ul. F iltrow ej, a w ich m ie szka n iu u r z id z o n y je s t p u n kt san ita rn y. 10 sie rpn ia, w ra z z g ru p ± p o w sta ń có w , zo sta je sch w yta n a prze z hitlero w ców . T ra fia n a jp ie rw na "Z ie le n ia k", g d zie je s t ś w ia d k ie m p o tw o rn ych zbrodn i, n a stę p n ie z o sta je w cie lo n a do tra n s p o rtu do o b o zu ko n c e n tra c y jn e g o w O św ię cim iu . Po raz o statni w id zi sw e g o p o ś lu b io n e g o rok w c z e ś n ie j m ęża, cał± rodzinę... W o b o zie w a lczy o p rze życie dla sie b ie i sw e g o nie n a ro d z o n e g o dziecka, przeżyw a g e h e n n ę , któr± sp isze 50 lat póLniej. W 1945 roku z o s ta je

w yzw o lo n a przez A rm ię C z e rw o n i, tra fia do K rakow a g dzie rodzi się je j có rka Ewa, n a stę p n ie w ra ca do W a rsza w y, g dzie m ieszka do dziś-

W a n d a D. je s t p o g o d n ym , g łę b o ko w ie rz ic y m czło w ie kie m . C ałe życie d z ie ln ie sta w ia ła czoło w yzw a n io m . P o m o g ła d z ie s iitk o m ludzi, z a w sze je s t g o to w a w y s łu c h a ć i d o ra d zić.

Od kilku lat s p is u je w s p o m n ie n ia . Ż yw o u c z e stn iczy w b ie ż ic y c h z d a rz e n ia c h . P a s jo n u je się h is to r ii w a lk A rm ii K rajow e j na W ile ń s z c z y L n ie i N ow og ród czyU nie, p ra g n ie o c a lić od z a p o m n ie n ia ludzi - praw d ziw ych bo h a te ró w , takich, ja k ic h ju ż nie ma, tych, któ rzy w d ob re j sp ra w ie od d a li to, co m ieli n a jce n n ie jsze g o , w ła sn e życie.

P oniżej z a m ie s z c z o n y je s t w y b ó r te k s tó w je j au to rstw a , na cze le z p a s jo n u jic y m o p ise m pobytu w O św ię cim iu . N ie któ re te k s ty m o g i za w ie ra ć p o w tó rze n ia .

Praw a a u to rskie za strze żo n e .

1. P rzeżycia ko b ie ty w c iiż y w O św ię cim iu

2. Losy m ojej rodzin y w cza sie II W o jn y |w iatow ej 3. W O J N A

W s p o m n ie n ia o b o h a te ra ch z c za só w w o jn y i o ku p a cji

1. W s p o m n ie n ie o m oim kuzynie Janie K a zim ie rzu M a ckie w iczu ps. "K o rd ia n "

2. Z d z is ła w N u rkie w icz

http://www.geocities.com/wandabd/ 01-03-294

(5)

Strona historyczna Wandy B.-D. Strona 2 z 2

3. P u łko w n ik A d o lf Pilch 4. Iza G o d le w ska

5. Ja nina S te fko w a

6. Ja d w ig a B a ła b u szko -S ła w iń ska 7. B ro n isła w a C horyń

8. Irena B a ra n o w ska 9. S a b in a K a lin o w ska

10. P o ru czn ik S ta n is ła w M a te u sz W in te r

11. P o ru czn ik ka w a le rii Jerzy P iestrzyński "H e lski" i p o ru czn ik p ie c h o ty F ra n cisze k 12. K a pra l S te fa n ia B urak

13. M aria C za iń ska

14. H alina D ru c k o -P o d b e re ska

15. S io stry N a za re ta n ki z N o w og ród ka 16. W s p o m n ie n ie o Irenie M olak

Inne teksty:

1. O ka p licy M atki B oskiej O s tro b ra m skie j 2. P a m ięta m ...

3. P onary

4. Z g ru p o w a n ie S to łp e c k o -N a lib o c k ie w a lc z y w P o w sta n iu W a rs z a w s k im 5. S z ta n d a r

K o n ta kt e-m a il: wandabd(a)yahoo.com

Linki:

1. |w iatow y Z w iiz e k Ż o łn ie rzy A rm ii K rajow e j Z a rz td O kręg u W ile ń s k ie g o w W a rs z a w ie iro d o w isko W ile ń s k ie w G d a ń sku

s t* t4 w 'm/

(6)

Od: w a c e k <w a c e k @ u n i.to ru n .p l>

Do: fa p a k @ p o c z ta .o n e t.p l <fa p a k @ p o c z ta .o n e t.p l>

Data: 28 m arca 2001 2 1 :39 Temat: "iza -m o d rze w "

proszę zajrzeć

http://www.geocities.com/wandabd/

w Informatorze nie ma pseudo "iza-modrzew"

zdrówko

e.poczta: wackur@wp.pl (http://) wacek.of.pl

motto e .p o czty:,, flle po to, żebyfl przejrzał(a)"

01-03-29 6

(7)

19 sierpnia 1939 wróciłam do Warszaw}- po spędzeniu sześciu ostatnich tygodni wak.. Strona 1 z 16

W OJNA

19 sie rpn ia 1939 w ró ciła m do W a rs z a w y po spęd ze n iu sześciu o s ta tn ich ty g o d n i w a ka cji nad m orze m N a stę p n e g o dnia w yje ch a ła m do babci do W ilna, a po d w ó ch d n ia ch do w u jo stw a m ie szka ją cych w La ch o w icza ch pod g ra n ic ą p o lsko -so w ie cką , za

B a ran ow iczam i. W u j był tam lekarzem .

Już w W iln ie czuło się niepokó j i z a g ro że n ie w ojną, ch o ć je d n o c z e ś n ie w szyscy tw ierdzili, że w jej w yb u ch nie w ierzą. W L a ch o w icza ch sp ę d ziła m kilka dni i w ła śn ie szyko w a ła m się do pow ro tu do dom u, do szkoły, gdy n a d e szła d e p e sza od M am y: m am p o zo sta ć w Lach o w icza ch . W ię c p o zo sta ła m 1 w rześnia, w dniu w yb u c h u w ojny, ju ż w ie d zia ła m , że n ie p rę d ko w ró cę do W a rsza w y. W s z y s c y w L a ch o w icza ch s łu c h a liś m y radia. N a d ch o d ziły w ia d o m o ści n ie poko jące. C h oć nasze w o jsko biło się d zie ln ie w ie d zie liśm y, że m usi co fa ć się przed la w in ą n iem iecką. T rw a ło b o m b a rd o w a n ie W a rsza w y, u cie ka ją cy szosam i i d ro g a m i cyw ile rażeni byli og n ie m bom b i k a ra b in ó w m a szynow ych. W ia d o m o ś c i z radia i prasy lo kaln ej m ów iły o o lb rzym ich stra ta ch , o b o h a te rstw ie i d e te rm in a cji o b ro ń có w każd e g o skraw ka polskie j ziem i.

N a d sze d ł dzień 17 w rześnia, trzecia n iedziela w ojny. R ano p oszłam na M szę do ko ścioła sto ją ce g o na krańcu Lachow icz, ja k b y ju ż poza m ia ste czkie m . M iędzy o s ta tn im i d o m a m i a p le b a n ią i ko ścio łe m ro zcią g a ły się p la n ta cje tru ska w ko w e (nigd y w życiu nie ja d ła m rów nie sm a czn ych truska w ek, p a m ię ta m ich sm ak do d zis ie js z e g o dnia). Ju ż w ra ca ła m po n a b o że ń stw ie do dom u, kie dy m inęli m nie szybko ja d ą c y na ro w e ra ch po licja n ci. Na rynku p o d b ie g ł do m nie w ła ścicie l a pteki ze słow am i: "P a n ie n ko , p ro szę p o w ie d z ie ć panu d oktorow i, że idzie arm ia b o lszew icka, ucie ka jcie !". P rzyśp ie szyła m kroku,

w e szłam na ulicę m ostow ą. Był tu d re w n ia n y m o ste k na rzeczce, którym zw ykle je źd ziły furm anki, rzadko sa m ocho dy. T e ra z z p rze ciw n e j stron y s z e d ł p o ch ó d z cze rw o n ym i flagam i. To ko m u n iści b ia ło ru scy szykow ali się do po w ita n ia A rm ii C ze rw o n e j. Nie byli agresyw ni. Ś p iew ali tylko "M ię d zyn a ro d ó w kę ". W u jo s tw o ju ż w ie d zie li, co się dzieje, ale p o sta n o w ili nie uciekać. W piw nicach i różnych za ka m a rk a c h d o m u ukryli tylko

ce n n ie jsze rzeczy, dyw any, futra. I czekali, co dalej nastąpi. Nie c z e k a liś m y długo. Na ulicy p o ja w ił się pierw szy o d d zia ł so w ieckiej arm ii. P a trzyliśm y na żo łn ie rzy ze

zd u m ie n ie m : n ie któ rzy z a m ia st bu tó w m ieli na nog ach onuce, a k a ra b in y p rze w ie szo n e przez ram ię na szn u rka ch W ie c z o re m n ad eszli so w ie ccy o fice ro w ie , a n a stę p n e g o dnia politrucy. Ci nie m ilcze li ja k inni, ale g ad ali ja k z nut. O dtąd m ie liśm y ich w d o m u co w ieczór. R o zm a w ia ł z mmi tylko w ujek, który św ie tn ie zn a ł rosyjski (jako m ło d y lekarz brał ud zia ł w w o jn ie ro syjsko -ja p o ń skie j). My w szyscy, p o zo sta li d o m o w n icy, łą c z n ie ze służbą, której nasi "g o ście " kazali zb ie ra ć się w pokoju, nie o d z y w a liś m y się - z g o d n ie z p o le ce n ie m w ujka. W Lach o w icza ch nic na razie złe go się je d n a k nie działo. W u je k n o rm a ln ie p ra c o w a ł w ośro d ku zdrow ia, le cząc P olaków , B ia ło ru sin ó w , T a ta ró w i Ż ydów , tak ja k przed 17 w rze śn ia C zuło się je d n a k, ze spokó j je s t tylko pozo rn y. P o la cy na

K resach w w ię kszo ści znali b o lsze w ikó w "od p o d sze w ki" . C zę ść w a lczyła z mmi w 1920 r., część o siadła tu po przeżyciu rew olucji. T e ra z kto m ógł, s z y k o w a ł się do w yja zd u do G e n e ra ln e j G u b e rn i N iem cy w yd a w a li nam się m im o w szystko "m n ie js z y m złem ".

M ów iło się o ja k ie jś w y m ia n ie na granicy. B a rdzo n ie p o ko iła m się o ro d zin ę w W a rsza w ie i p ra g n ę ła m w y je c h a ć ju ż z Lachow icz.

M niej w ięcej w po ło w ie listo p a d a zgłosiła się do w u jka p ie lę g n ia rka z W a rsza w y, p ro szą c o p o m o c w s p ro w a d ze n iu z o ko licy jej s io strze n icy z dzie ckie m M iała dla nich

p rze p u stkę p o trz e b n ą na przejazd ko le ją po stro n ie so w ie ckie j W ie k d zie cka na p rze p u stce nie był podany. O kazało się, że to d zie cko m a pół roku. W u jo s tw o z decyd ow a li, że w o b e c tego d zie ckie m w ym ie n io n ym na p rz e p u stce m ogę być ja.

(8)

w siadłyśm y, co udało nam się w cisnąć. P a sa że ro w ie ście śnili się, ale nie pozw o lili za p a lić św iatła. Jak m ów ili - ze w zg lęd u na nasze b e zp ie cze ń stw o . C o ja k iś czas do przedziału w ch o d zili m łodzi ludzie z p istoletam i. P rzyglądali się p a sa że ro m i b a g ażom , za b ie ra li bez słow a bardziej zasob ne, kazali ludziom rozbie ra ć się z w ie rzch n ie j odzieży

N ierzadko p a d a ł te ż strzał, po którym ciało w yrzu ca n o z pociągu W id z ia ła m tru p y leżące przy torach. Kim byli ci m o rd e rcy? Nie pad ało ani je d n o słow o, które m o g ło b y ich

zd e ko n sp iro w a ć, ale w szyscy byliśm y pew ni, że ten rozbój to dzie ło sow ieckie.

W Z a rę b a ch K o ście ln ych przeszła m "z ie lo n ą granicę". Ruch był tu w ielki. Na w sch ó d uciekali Żydzi, na zachó d ci, którzy znali sow iecki raj... Pod ko n ie c listo p a d a 1939 r w róciłam do dom u do W a rsza w y. Nie p rzyp u szcza ła m , że o p u ściła m m oje ko ch a n e Kresy na zaw sze. Po szoku, ja kim było o b lę że n ie i zd o b ycie W a rsza w y, życie z m ie sią ca na m ie sią c z a czyn a ło się o rg an izow ać. W s ta w ia n o w yb ite szyby. Były ta kie całe rodziny, które się tym za jm ow ały. Inte lig encja w zięła się też za handel, w yp ie k bułeczek,

p ro d u kcję m ydła. Na ta rg o w iska ch p o jaw iały się to w a ry ze wsi: sło nin a, kie łba sy, m ięso.

O rg a n izo w a ło się też życie pod ziem ne.

Na ulicy U n iw e rsyte ckie j 4 m ieszkała drobn a, siwa, p o ch ylo n a sta rsza pani d zia ła czka P o lskie go C ze rw o n e g o Krzyża. N azyw ała się, zd a je się, S ta b ro w ska . Była k re w n ą słyn n e g o m alarza, S ta brow skieg o. C h o d ziła m z m ą do szpitala U ja zd o w skie g o , gdzie leżeli ranni polscy o fice ro w ie i zo łn ie rze N o siłyśm y tam kociołki z zupą, ja b łka , chleb, i p rze m yca łyśm y cie płe skarpety, buty, rękaw iczki, sw e try sp o d n ie Pod ko n ie c g rudn ia albo na p o czą tku stycznia 1940 w yp ro w a d ziła m ze szpitala p o d c h o rą ż e g o alb o o fice ra P a m ięta m cię ż k ą d rogę z paw ilonu s zp ita ln e g o do bram y, bo on był je s z c z e bardzo słaby. P a m ięta m , ze szliśm y K o szyko w ą na N a to liń s k ą pod w s k a z a n y adres. C h yba w lutym N iem cy szpital za m knęli, a rannych skie ro w a li do sta la g ó w i oflag ów .

W dom u s ą sia d u ją cym z ro d z in n ą a p te k ą m ie szka ła rodzina S tra szyń skich O lgierd, m uzyk - d yryg e n t z ż o n ą - ś p ie w a c z k ą i m ałym synkiem , A n d rze jkie m , który dziś dyryguje o rk ie s trą O pery W a rsza w skie j. Jego sio stra Irena - była w ie lo le tn im

w y k ła d o w c ą m a te m a tyki w g im n a zju m im ie nia M arii K o n o p n ickie j. W a n d a B o sacka, z dom u S traszyńska, sio stra O lgierd a i Ireny, m uzyk, uczyła m nie gry na fo rte p ia n ie i była m oim d o w ó d c ą w A rm ii K rajow ej.

W lutym 1942 roku za czę ła m naukę w ta jn ym liceum im. M arii K o n o p n ickie j, kie ru n e k hu m a n istyczn y N a d ro b iła m m ate riały, które p rze ro b io n o od w rześnia. Z o sta ła m

p ro m o w a n a do drugiej klasy, a w czerw cu 1943 r. zda ła m m aturę. P o w ra ca ją c m yślam i do tam tych czasów , w s p o m in a m tą n ie zw ykłą a tm o sfe rę , która p a n o w a ła na

kom ple ta ch. Nasi n a u czycie le to byli w sp a n ia li ludzie, o dużej w iedzy. T ra k to w a li nas ciepło, n a p ra w d ę chcieli nam p rze ka za ć ja k najw ięcej w iedzy. M y z kolei, m łodzi, je s z c z e ja k o ludzie n ie zu p e łn ie u kszta łto w a n i w ch a ra kte ra ch , tra k to w a liś m y ich z ufn o ścią , ja k sw oich bliskich. W ie rz y liś m y w te sa m e ideały. N a u czycie le byli p rz e d s ta w ic ie la m i p o d zie m n e g o P aństw a P olskiego, je g o M in iste rstw a O św iaty, a m y b yłyśm y ż o łn ie rza m i tego państw a. P rofesorow ie: P łoszew ski, S traszyńska, N eufeld, M a jko w ska , O barska, Landy p o z o s ta n ą na zaw sze w m ojej pam ięci. T ak ja k i m oje koleżanki: S tefa R eszke, Krysia G ra b o w ska , M irka J a s z c za k-R ze p kie w iczo w a i B asia O lsze w ska . B yłam bardzo zżyta z M irk ą i Basią. P a m ię ta m m oje pierw sze przyjście na kom ple t, na le kcję historii.

K o m p le t w te d y o d b y w a ł się na ulicy P ięknej 16, taki to zbieg o k o liczn o ści, że to było m ie szka n ie m oich przyszłych teściów . No ale to je s t przyszłość. A te ra z pro szę sobie w yo bra zić, za d zw o n iła m i o tw orzyła mi drzw i śliczna dzie w czyn a , śliczna, to była M irka Jaszczak. P o w ie dzia łam , że przysyła m nie pani S traszyńska, że m ia ła m tu dziś być, była god zina d zie w ią ta czy dziesią ta, przyszłam Były inne koleżanki, przyszła pani O b a rska i sp óźn iła się dzie w czyn a z rozw ianym w łosem , ze z m a rzn ię tym cze rw o n ym nosem , o śm ie ją cych się oczach, i to była Basia O lszew ska, stryje czn a sio stra m ego p ó źn ie jsze g o

19 sierpnia 1939 wróciłam do Warszawy po spędzeniu sześciu ostatnich tygodni wak.. Strona 2 z 16 ~ ~ ~ *ą _ fT

http://www.geocities.com/wandabd/wojna.htm 01-07-248

(9)

19 sierpnia 1939 wróciłam do Warszawy po spędzeniu sześciu ostatnich tygodni wak.. Strona 3 z 16

m ęża. A chcę d o d a ć w tym m iejscu je szcze , że w tym m ie szka n iu m ie s z k a ł w uj m ego m ęża, p ułkow nik, d o k to r W a c ła w O lszew ski, który był le karze m d o w ó d z tw a A K . B asia i M irka, obie tra g iczn ie zg in ę ły w w yp a d ka ch sa m o ch o d o w ych . B asia w 1970 r. w S tana ch Z je d n o czo n ych , gdzie m ieszkała, a M irka - M irkę p rz e je c h a ł s a m o ch ó d w g ru d n iu 1993 r.

W e w rześniu 1943 w yszłam za m ąż za cio te czn e g o brata Basi O lsze w skie j, Jurka D.

studenta W yd zia łu K o n su la rn o -D y p lo m a ty c z n e g o U n iw e rsyte tu P o zn a ń skie g o . Z a m ie s z k a liś m y na ulicy Filtrow ej 62, m ie szka n ia 50, w m ie szka n iu w y n a jm o w a n y m przez E d w arda O lszew skieg o, który był w u jem m ego m ęża W tym lokalu m ie szka ła Basia i jej brat Zbysze k, w sp a n ia ły z re s z tą chłopiec. M ie szka n ie było duże, m iało dw a w ejścia. O d b yw a ły się w nim kursy p o d ch o rą żych i ta jn e kom ple ty. Z a p is a ła m się na W y d z ia ł Filologii S łow iańskiej. U czyłam się cze skiego, se rb skie g o , a poza tym d o szlifo w a ła m pryw a tn ie ko n w e rsa cja m i fra n cu ski, no i fo rte p ia n .

N asze m ie szka n ie w razie w a lki p rze w id zia n e było na pun kt sanita rn y. Z a p a s ó w żyw n ości na dw a tyg o d n ie po w sta n ia (e w e n tu a ln ie ) było d o s ta te c z n ie P ie rw sze g o sie rpn ia przed 17 ze b ra ły się sa n ita riu szki (nie w szystkie zd ążyły) i nasz d o w ó d ca , W a n d a B osacka, z dom u S traszyńska. O 17 padły pie rw sze strza ły na Filtrow ej.

W y sko czyła m z dom u i w p a d ła m na księ dza p ro fe so ra S a la m u ch ę , k tó re g o z n a ła m i pytam : "już?", a p ro fe so r m ówi: "już! m ała, błog o sła w ię , prze że g n a j się". P rze że g n a ła m się. Tej nocy, a m oże n astępn ej nocy p a d a ł deszcz. I m ój Ju re k z g ru p ą c h ło p c ó w usiłow ali p rze d o sta ć się, prze b ić się przez U n iw e rs y te c k ą do zg ru p o w a n ia , które późn iej nazyw ało się R e d u tą W a w e lską . A le o strza ł z dom u A k a d e m ic k ie g o i z d o m u M aryn arki był tak silny, że przejście, przeskok, było niem ożliw e.

C hyba tak 6 sie rp n ia skoczyła m w ła zie n ce na trapez, poczu łam w ielki ból, krzykn ę ła m i spadłam z trap ezu. Ju re k zaraz p o le cia ł na górę do d o kto ra G o ld m a n a , który m ie s z k a ł nad nam i, d o k to r p rzysze d ł i stw ierdził, że ja je s te m w cią ży i że grozi mi p o ro n ie n ie . M iał ja kie ś 3 zastrzyki, m yślę, że to była L u tocyklina . Z ro b ił mi pierw szy, k a z a ł mi o czyw iście

leżeć. N a p rze ciw ko okien naszych, po drugiej stro n ie (nasze o kna w y c h o d z iły na A snyka), na p ierw szym piętrze m ieszkali m oi te ścio w ie , na ulicy A sn yka 6 T e ś ć był ko m e n d a n te m cyw iln ej ob ro n y b lo kó w A sn yka, N ie m cew icza, prze jścia na Filtrow ą.

Przez okno Ju re k mu krzykn ą ł co się stało. T e ść m ia ł plany p o d zie m ia A sn y k a i w nocy p rze p iło w a n o rurę, taki kanał, który był ślepy, pod u lic ą A sn yka, i z ro b io n o w ó zeczek.

P ołożyli m nie na ten w ó ze cze k i p rze cią g n ę li pod u lic ą A sn yka . W n ie ś li m n ie na górę, do łóżka. A le N iem cy ju ż od paru dni p a cyfiko w a li Filtrow ą.

10 sie rpn ia pod dom p o d je c h a ł czołg. Z re s z tą czołg był ju ż i p o p rz e d n ie g o dnia pod dom em . K azali nam w szystkim w ych o d zić M am y w ciągu g o d zin y o p u ś c ić w szystkie m ieszkan ia. Kto zo sta n ie będzie ro zstrze la n y W yszliśm y, o p u ś c iliś m y dom , w p a d liś m y w ręce tych z bryg a d y S S -R O N A K a m iń skie g o , o praw ców , pijanych, któ rzy nas rabow ali, w yciąga li z s z e re g ó w i pędzili, grabili, i zabijali, i za p ę d zili nas na Z ie le n ia k. Z ie le n ia k to p o w in no być św ię te m iejsce. T o było p ra w d ziw e p rze dp iekle. T o było n a p ra w d ę

przedp iekle. J e d n o c z e ś n ie tu kogoś ro zstrzeliw ują, kogoś za b ija ją, ci z brygad y

K a m ińskie go, ban dyci, s ą pijani, rabują, tu ktoś rodzi, tu cię żko ranny. To była ta ka noc straszna, a m yśm y z n a szą grupą, p o w ie d zia ła b ym rodzin ną, i z k u c h a rk ą m oich

teściów , św iętej p a m ię ci Józią, tw orzyli krąg. Moi te ścio w ie bali się o m nie, bo oni gw ałcili, za b ija li, i bali się o sw oich syn ó w bardzo. P rzysze d ł do nas je d e n z tych

R O N o w có w i o ka za ło się, że p o d sze d ł do nas czło w ie k i p o w ie dział: "S ie d ź c ie sp o ko jn ie , nie bójcie się, ja c a łą noc tu przy w as będę sie dzia ł, z w a m i ro zm a w ia ł". I było, w iecie, tak, ja k b y do nas p rzysze d ł ten czło w ie k z zu p e łn ie in nego św iata. I ta ka noc,

w yo b ra źcie sobie, tu się n ao koło w szystko pali, a je d n o c z e ś n ie to pija ń stw o , ten krzyk

(10)

19 sierpnia 1939 wróciłam do Warszawy po spędzeniu sześciu ostatnich tygodni wak.. Strona 4 z 16

upojeni alko h o le m , m a ją ręce w e krwi, a dru d zy są w szoku, w ielkim . R ano kazali nam się usta w ia ć piątkam i, czy, ju ż nie pa m ię ta m , ó sem kam i, i siadać. I za czę li w y cią g a ć m łodych ludzi, ch ło p c ó w i staw iać przed o g ro d ze n ie m I tak p o staw ili ośm iu i zaczęli strzelać. Jeden, w id a ć w y g im n a styko w a n y chłopak, sko czył na to b e to n o w e o g ro d ze n ie ale je d n a k kula go me m inęła, zo s ta ł zabity. W końcu p rz y je c h a ł sa m o c h ó d n iem iecki, a tu ju ż było ta kie przedp iekle, że N iem cy stara li się tych p ija kó w u sp o koić, a nam kazali wyjść. Jak że śm y w yszli za bram ę Z ie le n ia ka to ju ż w o jsko n ie m ie ckie sta ło na

p ob oczach z g ru zo w a n ych ulic. D o szliśm y na D w orzec Z ach o d n i, do pociągu

e le ktryczn e g o i d o je c h a liś m y do P ruszkow a. A le w P ru szko w ie nie b yliśm y w ża d n e j hali Nic z P ruszkow a nie w id zia ła m , bo n a tych m ia st nas N iem cy w tło czyli do to w a ro w ych w a gonów , z a m kn ę li je i pociąg odjechał. I tak je c h a ła m w n ie zn a n e z m oim teściem , m o ją teściow ą, m oim m ężem Jurkiem , bratem Jurka M arysiem (m ło d szym b ratem ), z w u jkie m W a c k ie m O lszew skim (bra tem m ojej te ścio w e j), z c io tk ą J a n k ą (s io s trą m ojej teściow ej), A n d rze je m , synem w u jka W a cka , k u c h a rk ą m oich te śció w , J ó z ią

W o jc ie c h o w s k ą i je j s io s trą zn a le z io n ą na Z ie le n ia ku , Z o fią P acoń J e c h a liś m y w nieznane.

Mój teść, L u d o m ir D., p o c h o d z ił z rodzin y zie m ia ń skie j, b ył sw e g o czasu a d iu ta n te m m a rsza łka P iłsud skieg o. Mój m ąż był ch rze stn ym synem M arsza łka. W roku 1926 te ść p rze sze d ł do cyw ila T o był bardzo d o b ry czło w iek, d o ść poryw czy, p rze ch o w yw a ł, u kryw ał pod W a rs z a w ą córkę sw ego kolegi z w o jska, m ajora, Żyda. Z a a n g a ż o w a ł dla niej op ie ku n kę . M oja te ścio w a była p ię k n ą kobietą. Mój te ść był b a rd zo o n ią zazdrosn y, k ilka n a ście razy p o je d y n k o w a ł się o nią. M am a D., m am a S tasia, to była d o s ło w n ie ja k św ięta kobieta, po prostu druga m am a M iała kło poty z krą że n ie m i o p u c h n ię te nożyny ale ch od ziła po b iednych z Józią, niosła paczki żyw n o ścio w e , czyste pranie. O d w ie d za ła inw alidów , oficerów , za w sze za niosła coś. Jurek, ja k ju ż m ów iłam , b ył s tu d e n te m

W yd zia łu K o n s u la rn o -D y p lo m a ty c z n e g o U n iw e rsyte tu P o zn a ń skie g o . S tu d io w a ł na tajnych ko m p le ta ch . M ia ł fe n o m e n a ln e z d o ln o ści ję zyko w e . W ła d a ł p ię cio m a ję z y k a m i N a to m ia st je ś li chod zi o m a te m a tykę to m yślę, ze ta b liczki m n o że n ia to ta k za d o b rze nie znał. Nie m ów ię ju ż o ro zw iązyw a niu ja k ic h k o lw ie k zadań. M a tu rę z d a ł ja k o ekstern.

W ła ś n ie ta m a te m a tyka to była je g o pięta A ch ille so w a . M aryś, m ło d szy brat Jurka, lu bił tylko książki ła tw e, ja k to się m ówi, i przyjem ne . M ówił, że w przyszło ści to on b ęd zie kręcił film y. W y b u d u je parę kin w W a rs z a w ie i b ę d zie krę cił film y, i że to b ę d ą n a p ra w d ę dob re film y. W u je k W a ce k, ja k ju ż w s p o m n ia ła m , to był p ułkow nik, lekarz, s p e c ja lis ta od chorób płucnych, o rd y n a to r szpitala w o js k o w e g o w Ł od zi przed w o jną . On w y s z e d ł z tej g e h e n n y o b o zo w e j i po w o jn ie był n a jp ie rw d yre kto re m szp ita la w T u szyn ku koło Ł o d z i i to w tym okresie, kiedy pod zm ie n io n ym n a zw iskiem u kryw a ł się tam A le k s a n d e r

K am iński, a u to r "K a m ie n i na szaniec". M yślę, że o sobie n aw zajem w ie d zie li. C iotka Janka była z za w o d u fa rm a ce u tką . Do w o jn y p ra co w a ła w W iln ie . W W iln ie p ra c o w a ł też jej brat E dw ard O lszew ski, o jciec Basi O lszew skiej, K o n o p n icza n ki. W u j b ył d y re kto re m m onop olu, ty to n io w e g o chyba, i w iem , że przed w kro cze n ie m b o ls z e w ik ó w za ko p a li gdzieś w W iln ie b a rd zo w a żn e d o ku m e n ty, ale co, gdzie - to ju ż nic nie w ia d o m o .

P ociąg z a trz y m a ł się w S kie rn ie w ica ch O tw o rzo n o drzwi, N iem cy stali przy s io stra ch w białych fa rtu ch a ch , p ie lę g n ia rka ch , które pytały, je że li je s t g dzieś ranny to za ra z w e z m ą na nosze. M oże ktoś je s t chory? N a m aw ia li m nie, żebym ja sko rzysta ła z te g o ze

w zg lęd u na to g ro żą ce p o ro n ie n ie ale nie m ogła m ich z o sta w ić i tak je c h a liś m y . L u d n o ść cyw ilna nie przyszła do sie b ie po szoku, który przeszła p o d cza s P o w sta n ia i te g o co się działo z nam i na Z ie le n ia ku przed z a ła d o w a n ie m do w a g o n ó w W n aszym w a g o n ie je c h a ła kobieta, która pod g ru za m i dom u straciła dw o je d zieci i w szystko , cały d o b yte k

P o zosta ła jej tylko klatka z kana rkiem , którym się o p ie ko w a ła w w a g o n ie i b a rd zo płakała, że ona w czasie przeja zdu me m oże d o sta rc z y ć ka n a rko w i ani o d ro b in y w o d y Dw óch rzeczy bałam się w czasie okup acji: O św ię cim ia i raka. O św ię cim m nie dopadł.

http://www.geocities.com/wandabd/woj na.htm 01-07-2410

(11)

' T l

19 sierpnia 1939 wróciłam do Warszawy po spędzeniu sześciu ostatnich tygodni wak.. Strona 5 z 10

Do O św ię cim ia d o je ch a liśm y 12 sierpnia. Po w yła d o w a n iu nas w B irke n a u b o d a jże je d n ą d ob ę b yliśm y razem i m uszę tu p ow ie dzieć, że stale la ta liśm y do u b ikacji żeby

utopić tam zło to w w yroba ch, m onetach. O koło kilo g ra m a zło ta p rzyw ie źliśm y do O św ię cim ia w w orku takim lnianym z czte re m a czy p ięcio m a k ilo g ra m a m i m ąki Józia, której m ój te ść ka za ł to nosić, m ów iła później zd u m io n a : "m e m ogła m z ro z u m ie ć dla cze g o pan D., taki m ądry człow iek, każe mi nosić tą m ąkę i p iln o w a ć jej w drodze".

Po tym N iem cy kazali się ustaw ić m ężczyznom , p o że g n a liśm y się, w yca ło w a li. Z a b ie ra li im d o w o d y i o d p ro w a d zili ich gdzieś. N a stę p n ie nam za brali dow ody, o d p ro w a d z ili w inne m iejsce, do ła źn i obo zow e j. W łaźni o b o zo w e j po raz p ie rw szy p o z n a ły ś m y o ś w ię c im s k ą rzeczyw istość: bicie, p o p ę d za n ie , w yzw iska . K apo łaźni, g ru b a N iem ka, trzym a ją c pejcz w rękach rozdaw ała nim razy na oślep, raz na lewo, raz na praw o T rzeba się było b łyska w iczn ie rozebrać i w biegu ch w ycić ja k ie ś szm aty, które m iały słu żyć za okrycie M a ka b ryczn e były także zab ie g i p o le g a ją ce na strzyże n iu o w ło sie n ia i d e zyn fe ko w a n iu o strzyżo n ych m iejsc P o dczas tych czyn n o ści ze m d la ła m (jedyn y z re s z tą raz w czasie ciąży) i o dziw o nie d o sta ła m p ejczem Nie o strz y ż o n o mi też w łosów . K iedy po sko ń cze n iu tych z a b ie g ó w w y p ro w a d z o n o nas na te re n obozu zo b a czyłyśm y szereg istot, które z d a leka w yg lą d a ły ja k m ę żczyźn i Było to o czyw iście tylko złu dzenie. F aktycznie, to stały now e w ię źn ia rki z o g o lo n ym i gło w a m i. Ja przed w e jściem do tej ła źn i p o p ro siła m w ię źniarkę, d a w n ą w ię źn ia rkę , która z re s z tą sa m a mi za p ro p o n o w a ła : "m o że ch ce sz p rzecho w ać, przem ycić". D ałam je j fo to g ra fię m ojej ko cha nej M yszeńki, m ojej m am y, ale ja k w yszłam to ju z jej me było. Nie w iem , m oże liczyła, że d o sta n ie co innego.

P ierw sze z e tkn ię cie z w ię źn ia rka m i dłużej p rze b yw a ją cym i w o b o zie nie n a le ża ło do najprzyje m n ie jszych . Z a ch o w yw a ły się w sto su n ku do nas tak, ja k b y m ia ły do nas pretensję, że o d d a ły ś m y N iem com W a rs z a w ę i że d o b ro w o ln ie p rz y je c h a ły ś m y do O św ięcim ia. D o pie ro po rozm o w ach , kiedy o p o w ie d z ia ły ś m y im o tym co się stało i ja k się stało, p op ra w iła się atm o sfera.

W ie le z dłużej p rze b yw a ją cych w ię źn ia re k p o m a g a ło nam lub p rzyn a jm n ie j p o cieszało.

S zcze g ó ln ą o p ie k ą o toczyły dzieci, które zna la zły się w tra n s p o rta c h p rzyw o żo n ych z W arszaw y. Z d a rza ło się, że w o bo zie zn a la zło się kilkoro dzieci z je d n e j rodziny. I to starsze, m a ją ce na przykład 9 lat o p ie k o w a ło się m łodszym i. W id z ia ła m to w s z ystko na w ła sn e oczy, bo u m ie szczo n o m nie ja k o c ię ż a rn ą w bloku, gdzie p rze b y w a ły dzieci. Był to barak m uro w an y, nie p a m ię ta m je d n a k num eru, nie p a m ię ta m te ż n a zw iska blokow ej Funkcję blo ko w e j pełniła w ięźniarka, która m iała na im ię M aria. T a k mi się p rzyn a jm n ie j w ydaje. Po polsku rozu m ia ła bardzo słabo. N igdy też nie za p o m n ę po sta ci sztubow ej, siw ej ju ż kobiety, która biła dzieci naw et te n a jm łodsze , kie dy które ś z nich zm o c z y ło się pod czas snu. O p ie k u ją c e się m a le ń stw a m i starsze dzieci, w ie d z ą c o tym , sp ro w a d z a ły dzieci z le gow isk i sa d za ły na kiblu byle tylko u ch ro n ić je od bicia. J e szcze dzisiaj, po upływ ie tylu lat, nie m ogę sp o ko jn ie m ów ić, kiedy przed oczam i s to ją sce n y o g lą d a n e w obozie.

Barak w którym prze b yw a ła m , był n ie sa m o w icie za p lu s k w io n y P a m ię ta m , że n a w e t z tego pow odu była p rze p ro w a d za n a ja k a ś d e zyn se kcja W baraku fu n k c y jn e biły za byle co. sto so w a ły te ż różne kary, ja k na przykład klę cze n ie B lokow a mc o nas me dbała G dy ubrała się cie p ło i najadła, tylko w rze szcza ła Nie lepiej p o s tę p o w a ły sztubow e.

T ru d n o mi z a p o m n ie ć na przykład p o sta ć sztu b o w e j S tasi N a zw iska je j nie p a m ię ta m . P o chodziła w każdym razie ze Śląska. N asza ta k zw a na z n a jo m o ś ć ro zp o czę ła się od przykre go dla m nie zd a rzen ia. S tasia p oleciła mi nosić kotły z je d z e n ie m . K otły były bardzo cię żkie i nic nie p o m o g ły m oje pro śb y aby m nie oszczę d ziła ze w zg lę d u na m ój stan. Z aczę ła lać m nie po głow ie i m u sia ła m rozkaz w yko nać. A le s ztu b o w a S tasia me

(12)

19 sierpnia 1939 wróciłam do Warszawy po spędzeniu sześciu ostatnich tygodni wak.. Strona 6 z 16

p rzychod ziła do m nie abym pisała jej listy D użym dla m nie p rze życie m były szczere w yzn ania Stasi, gdy pod czas je d n e j z rozm ó w przyznała się do tego, ze nigdy w dom u na w o ln o ści nie było jej tak d ob rze ja k w o b o zie N iestety tak w o b o zie było, g dzie na każdym kroku w id zia ło się ko n tra sty tak pod w zg lę d e m m o żliw o ści m a te ria ln y c h ja k rów nież w ra żliw ości. R ze czyw iście Stasia, b lokow a i sztu b o w e żyw iły się tak, ja k się na pew no nie żyw iły na w o lno ści. Była to ż y w n o ść z tak zw a nej "K a n a d y" i stro je ja k ie nosiły, szcze g ó ln ie stroje nocne, szlafroki, nigdy by sobie nie m o g ły p o zw o lić na coś ta kie g o w n o rm a ln ym zw ykłym życiu.

W sie rpn iu 1944. tak pod koniec, w yw ie zio n o z B irke nau m o je g o m ęża, te ścia , szw agra, w ujka W a cka i A n d rze ja . Z p o czą tkie m w rze śn ia w y w ie zio n o m o ją te ś c io w ą i cio tkę Jankę. Z nich w szystkich prze żył obó z tylko w u je k W a c e k O lszew ski, ja k ró w n ie ż je g o syn A n drze j. P rzebyw ali oni w o bo zie ko n ce n tra cyjn ym KL F lo sse n b u rg , g d zie zo sta li za tru d n ie n i w o b o zo w ym szpitalu. Pod ko n ie c g rudn ia zg in ą ł m ój teść. Na p o czą tku stycznia z g in ą ł M aryś. a 19 stycznia mój Jurek C iotka Janka zm a rła w

K o n z e n tra z io n s la g e r B e rg e n -B e lse n i m oja te ścio w a na tyfu s też w tym sa m ym o bo zie 0 tym w szystkim d o w ie d zia ła m się oczyw iście d o p ie ro po w o jn ie M o ją te ś c io w ą poch ow a li ju ż A m e ryka n ie .

P e w ne go dnia do n asze go baraku przyszła "la g e re lte s te " Stenia. W ię ź n ia rk i nieraz m ów iły, że b y tylko nie sp o tka ć S teni U cie ka ły przed nią, ch o w a ły się przed nią. A ona przyszła do baraku, w którym były dzieci. M ó w io n o o mej też, że n a w e t w ła s n ą cio tkę spaliła w kre m a to riu m . A le tu chyba m oże ją ruszyło tro ch ę s u m ie n ie bo przyszła do tego baraku d z ie cię ce g o i przyn io sła im jeża. C óż to je d n a k d zie cio m z je za , gdy one w ołały, że c h c ą do rodziców , do dom u, do W a rsza w y. S tenia w tej sytu a cji nie p o tra fiła zd o b yć się na nic in n e g o tylko trza sn ę ła d rzw ia m i i g w a łto w n ie o p u ściła barak. Była w yso ka, przysto jna , b ardzo e legan cka, niera z po ape lu p rze ch o d ziła m ię d zy b a ra ka m i, zaw sze inaczej ubrana, po ru sza ła się ładnie, ch o ć tro szkę p o w ie d zia ła b ym , że kroczyła raczej m ęskim krokiem .

S tra szn e były o b o zo w e ape le P o p ę d za n o nas, ustaw iano , trzeb a było stać na b a czn o ść 1 czekać, ta k czekać, cze ka ć i stać. Po tym ja k ju z nas p rze n ie sio n o na inny obóz, na cygański, to pam ię ta m , że z im ą czasem po w ie trze było tak czyste, że z d a w a ło się, że się w idzi szczyty gór. I tak się stało i p atrzyło na ten św iat, ta m te n św iat ja k za c z a ro w a n y bo O św ięcim , ja k słu szn ie p o w ie d zia ł je d e n z opraw ców , to była o d b ytn ica św ia ta Tam ptak nie p rz e le c ia ł żade n Ptaki u n ikały te g o m iejsca. W y o b ra ź c ie sobie, że nigdy nie w id zia ła m tam ptaka W id z ia ła m n a to m ia st szczu ry tłu ste ja k koty, d o s ło w n ie

w yryw a ją ce spod głow y o ciu p in kę kro m e czki ch leba M iałam ta kie zd a rze n ie , że przycisn ę ła m g ło w ą tą s z c z u rz ą m ord kę i usłysza ła m pisk, uciekł, z o s ta w ił mi to m oje ka w a lą tko chleba. Po Bożym N a rod zeniu, kie dy g o rą czko w a ła m , m u sia ła m w nocy w yjść z baraku. A le nie p a m ię ta m tego, bardzo g o rą czko w a ła m . L eża łam w za s p ie śn iegu i . m nie pisk nagle poderw ał. S ie d zia ły przy m nie, te niby-koty, te o lb rzym ie tłu ste szczury.

W ra c a ją c do apeli, to się tak stało nieraz g od zina m i. Po prostu się n iem a l d re w n ia ło . A było co ra z tru d n ie j, bo ciąża i krzyż d o k u c z a ł Nogi były n o rm aln ie, z m a rzn ię te , po prostu ta kie szczu d ło w a te . A p e le były dw a razy d zie n n ie i czasem im się coś nie z g a d z a ło i to się je s z c z e p rze cią gało, a czasem był apel dod a tko w y. Raz, to było je s z c z e w cza sie je sie n n ym , to był w te d y chyba bun t "so n d e rk o m a n d o " i późn iej była chyba ja k a ś

ucieczka i te ż w te d y był taki apel. To trw a ło g od zina m i. A potem ja k się w ra c a ło do baraku, rano, cza se m w późn ych go d zin a ch rannych, to się w yp ija ło ku b e k zim n e j kawy.

O św ię cim to m ie jsce za g ła d y i to za g ła d y szybkiej, n a tych m ia sto w e j, i tej drugiej,

o d su n ię te j w czasie. Jak się m usiały czuć te m atki z d zie ćm i na ręku kie dy je g w a łto w n ie w yrzu ca n o z b ydlęcych w a g o n ó w i pęd zono, krzyczano, i p ę d zo n o niby do łaźni. A przecie ż m ó w io n o im, że po prostu ja d ą do o b o zó w pracy, że ja d ą pra co w a ć. M ało tego,

http://www.geocities.com/wandabd/wojna.htm 01-07-2412

(13)

w e Francji, Belgii, W ło sze ch , sprze d a w a li Żydzi sw oje m ajątki, dom y, bo m ieli o b ie ca n e przez N ie m có w o d p o w ie d n ie interesy, za p e w nione. N iem cy im radzili, żeby za b ra li z s o b ą co n a jce n n ie jsze g o , że m ożna będzie in w e sto w a ć w fa b ryki na U krainie. P ierw si n iem ieccy Ż ydzi padli o fia rą Oni zu p e łn ie nie m ogli uw ierzyć w to, że oni, którzy tyle w łożyli do kultury n iem ieckiej, że ich m oże coś o s ta te czn e g o s p o tka ć z rąk N iem ców .

A le rasizm nie ma nic w sp ó ln e g o z kulturą. R asizm to je s t przem oc, brudn a, okrutna, dążą ca do u n ice stw ie n ia przeciw nika, a p rze ciw n ikie m sta je sz się d late go, że m a sz inny kolor skóry albo inne poglądy. Bojkot, bo jko t to nie rasizm . B o jkot to tylko n ie to le ra n c ja B o jkot nie p ro w a d zi do śm ierci czyjejś. Ja je s te m sam a n ie to le ra n cyjn a Nie zn o szę cham stw a, kła m stw a. Nie zno szę tego ale to nie znaczy, ze w ycią g a ła b ym z s z u fla d y p istolet i strze la ła b ym do każde go kto za ch o w u je się po ch a m sku bąd ź kła m ie T yle się m ów iło i pisało na te m a t przyczyn hitleryzm u, rasizm u. M ów iło się, że w N ie m cze ch , był kryzys, d użo b e zro b o tn ych i b a łaga nu w polityce, że ko m u n iści p o d n o sili głow y, ale tak n ap ra w dę to N iem cy czcili Boga tylko w a rga m i, nie sercem . C o z tego, że a rm ia na tych sw oich pasach m iała w yryte: "G ott m it uns". Z tyd zie ń te m u był taki pro g ra m w telew izji, chodzi o C ze czenię. R e porta ż z C zeczenii, i ranny m łody C z e cze n ie c m ó w ił w ła ś n ie o tym, że ani Bóg c h rze ścija ń ski ani A llah nie ka żą zabijać. On w a lc z y ł tylko w o b ro n ie w łasne j ziem i Bóg przykazał: "nie zabijaj". Sądzę, że ten brak p ra w d ziw e j w ia ry w Boga obok bezrob ocia, n ie p o ko jó w ja k ic h ś p olitycznych, kom unistó w , biedy, że to ten brak w iary w Boga w yw o ła ł ta k ą falę rasizm u w N iem czech

S traszna była ta rzecz, ta szybka zagłada. N a jp ie rw to było bez se le kcji p otem były se le kcje po to, że b y w ła śn ie tą za g ła d ę o d ło żyć w czasie. S tra szn e te były p ło m ie n ie ognia o p a ro m e tro w e j w yso kości, które z kre m a to ryjn ych ko m in ó w w niebo le ciały To były stra szn e rzeczy, tru d n o sobie w yo b ra zić żeby po tym , ja k czło w ie k to w idział, żeby je szcze m ó g ł być rasistą. A le w iem o takiej osobie, która ja k o d zie cko d o sta ła się do O św ię cim ia, a potem dzia ła ła w tej o rg a n iza cji "G ru n w a ld ", ale tak to ju ż jest.

Ten sw ąd p alących się ciał, który się ro z ch o d ził kilo m e tra m i. P rze cie ż p o g ło ski o tym co się działo w O św ię cim iu m u sia ły się d o ść w cze śn ie za czą ć rozchod zić. P rze cie ż

m ie szka ń cy o ko liczn ych w si orie n to w a li się co się dzie je A co N ie m co m p rze szka d za li C yganie, naród koczow niczy, który ta b o ra m i p rz e m ie s z c z a ł się z m ie jsca na m ie jsce ? C yg anie nie za b ie ra li ani m iejsc pracy, ani s ta n o w isk w ban kach, w p rzem yśle, nie za b ie ra li dom ów , m ieszkań w o lnych nie w yn a jm o w a li, om po prostu w ę d ro w a li, śpiew ali, czasem po d ku w a li konie, ha n d lo w a li końm i. Był to naród sp o ko jny, je d n o c z e ś n ie w e so ły I oni zginęli, i ich sp o tka ła zagłada

My, P olacy też byliśm y skazani na zagładę. B yliśm y S ło w iana m i, w ię c po d lu d źm i. Ta zagłada była o d su n ię ta w czasie, no bo je s z c z e d o p ó ki je s te ś m y silni to trzeb a

w yko rzysta ć nasze siły. m am y pracow ać. M am y p ra co w a ć dla p rze m ysłu n ie m ie ckie g o , . m am y p racow ać, przy bardzo niskiej ka lo ryczn o ści o dżyw ie nia, d o ką d nam sił sta rczy a potem koniec. S e lekcje, które się za czę ły na ram p ie w tra n s p o rta c h ż y d o w skich to też m iały ten cel, że b y tych m łodych, silnych je s z c z e w yko rzysta ć. S iłę ich m ięśni użyć do p o rzą d ko w a n ia tere nu, do regulacji rzeki, w p rzem yśle, w g o s p o d a rs tw ie rolnym , i do tylu innych cię żkich b e zn a d zie jn ych prac i w b a rd zo cię żkich w a ru n ka ch . Bo tere n, na którym sta ł O św ię cim -B rze zin ka , to były bagna. T o był b a g n isty tere n, a w ię c praca ja k a k o lw ie k w polu to była praca w bagnie.

Je szcze byli ci, którzy m ieli o d ło ż o n ą zagładę , którzy p rzyje ch a li ju ż tam z w y ro ka m i śm ierci i w O św ię cim iu m ia ł być w yrok w y ko n a n y ale n a jp ie rw w y k o rz y s ty w a n o ich pracę.

Oni nie w ie d zie li ja k to dłu g o będzie To d o tyczyło głó w n ie P olaków , bo to m y P o lacy o rg a n izu je m y się, m am y p o d zie m n e o rgan izacje, późn iej m ałe sab o ta że , późn iej duze 19 sierpnia 1939 wróciłam do Warszawy po spędzeniu sześciu ostatnich tygodni wak.. Strona 7 z 16

(14)

1 U l oczyw iście z a o czn y i w yrok - kara śm ierci. I ze sła n ie do O św ię cim ia . I tam się p racuje

d op óki sta rczy sił i w yrok m oże będzie dziś w y ko n a n y albo za m iesiąc, m oże za tyd zie ń P a m ięta m ta k ą m ło d ą d ziew czyn ę, g dzieś p ra co w a ła i p rzych o d ziła n iera z na nasz blok do je d n e j sztubow ej. Taka p rzychod ziła ro zlu źn io n a i pe w n e g o dnia w e z w a n o ją nagle na w yd zia ł polityczny. O na szła i ja w id zia ła m tą jej ścią g n ię tą buzię. T a k ja k b y ją

sp o tka ło ja k ie ś n ieszczęście. Kam a. sztubow a, p o w ie działa mi, że ona m a w yro k śm ierci i w ła śn ie ją w e zw a n o na w yko n a n ie w yroku.

Na to ja k w yko rz y s ta ć pracę ludzkich m ięśni az do n a p ra w d ę u p a d łe g o to N ie m cy m ieli św ietne w zo ry R osji so w ieckiej - łagry. P o w ie d zia ła b ym , że O św ię cim to je s t o d b itka fo to g ra ficzn a ła g ró w tylko że je s t inny klim a t i inny przeciw nik. Bo p o w ie d zm y, że ła p a n ki i te na ulicach, i w pociągu, to tak ja k b y te a re szto w a n ia so w ie ckie z d o m ó w za ja k ie ś słowo, za ja k iś krzyw y uśm iech, za ja k ie ś p o m ru cze n ie w półśnie. Z kolei ta k ja k w ła g ra ch byli ludzie różnej n a ro d o w o ści z te re n ó w Z w iązku S o w ie ckie g o , ta k O św ię cim sta ł się w kró tce o b o ze m w ie lo n a ro d o w o ś c io w e j zagłady.

W ra c a ją c do kre m a to rió w S o n d e rk o m a n d o to była taka grupa Ż yd ó w na ogół, która ob słu g iw a ła kre m a toria , łą czn ie z za b ie ra n ie m rzeczy w szystkich , ubrań, za b ie ra n ie m zło tych zębów . Ci lu dzie żyli parę m ie się cy i zo sta w a li sp a le n i w tym że kre m a to riu m , inni p rzychod zili na ich m ie jsce Było trzech chyba P olaków , którzy zo sta li w łą cze n i do

so n d e rk o m a n d o i po pew nym czasie, kiedy tą g rupę so n d e rk o m a n d o w k re m a to riu m likw idow ano, tych trzech P o la kó w w yw ie zio n o do in nego obozu i tam ro zstrze la n o

Rzeczy, które przyw ozili w ię źn io w ie do O św ię cim ia , zo sta ły m a g a z y n o w a n e w tak zw a nej "K a n a d zie ". To były p rzyw ie zio n e futra, n a jp ię kn ie jsze stro je i n a jd e lik a tn ie js z a bielizna, o czyw iście złoto, zegarki, p iękne buty, p iękne sw etry. No i p ra c o w n ic y tej

"K a n a d y" p rze h a n d lo w yw a li to (oczyw iście było to za b ro n io n e ), p rze m yca li dla

blokow ych, dla sztu b o w ych za chleb, cebulę, a ten chleb to były m n ie js z e racje dla nas m n ie jsze porcyjki. Jak była uczta blokow ych, to były sardynki, to były koniaki, to były wina. No w ła śn ie ta Stasia, sztubow a, która m ów iła, że w życiu nie m iała ta k d o b rz e to w ła śn ie z tej "K a n a d y" m iała stroje, buty, sw etry. A sw e te r to była b a rd zo w a żn a rzecz, bo przecie ż była stra szn a zim a, zim no, m róz, śnieg. W c h o d z iłe ś czło w ie ku do te g o piekła o ś w ię c im s k ie g o zu p e łn ie nagi, bo naw et tw o je ubranie, w którym ja k o ś byłeś s o b ą - z a b ra n o ci. Z o s ta w a łe ś nagi w tym piekle z w ła sn ym ch a ra k te re m i od te g o ja k się za ch o w a sz zależało, m oim zd an iem , bardzo dużo

O św ię cim - p o czą te k to był w ielki szok W y c h o w y w a ła m się w dom u, w którym

z a szcze p io n o mi kult czło w ie ka i czło w ie cze ń stw a . A w iecie ja k tam było z c z ło w ie kie m ? W oczach stoi W a rs z a w a w sp a n ia ła , nieugięta, p łonąca tak ja k sło ń ce p o le g łym na polu chw ały. O bok p ło n ą lu dzie zw iezieni na c a ło p a le n ie od R odanu do D onu. I słyszysz: "Du bist p o ln isch e s S chw ein, du bist p o lm sch er Bandit".

A le i w o b o zie sp o tka ła m d o b ro W p ie rw szych d n iach za cze p iła m nie w ię źn ia rka , na im ię m iała Zosia. P o ro zm a w ia ła chw ilę ze m ną, n a stę p n e g o dnia przyszła na d łu ż s z ą rozm o w ę i p o w ie działa, że za p ro w a d zi m nie do p ro fe so r M o szcze ń skie j. R ze czyw iście za p ro w a d ziła m nie. Pani p ro fe so r krótko ze m n ą rozm a w iała, za p yta ła czy je s te m z konsp iracji, p o w ie d zia ła m jej że tak. P o w ie d zia ła mi: "p rzyjd ź ju tro, d ziecko, d o s ta n ie s z d o d a tk o w ą p orcję zupy". I ta k d o sta w a ła m d o d a tk o w e zupy. P a m ię ta m O leńkę ,

"szra jb e rkę ", w o kularach, z m iłą, ta k ą ż y c z liw ą buzią. W cza sie m ego pob ytu w tym pierw szym baraku razem z dziećm i, m oże po ja k ic h ś dw óch ty g o d n ia ch , w id a ć w e w n ę trzn a ja k a ś o rg a n iza cja kobiet p rzysłała na ten blok d zie cię cy ta k ą niby- pielę gnia rkę . P o w ie d zia ła mi, że je s t za ko n n icą . I ona się zajęła d zie ćm i i z a czę ła je hartow ać. M ów iła: "p a m ię ta jcie , m oje dziatki, co d zie n n ie z im n ą w o d ą m u sicie sobie um yć, z a m o czyć gardło, z ze w n ą trz skórę na g a rdle um yć szyję z im n ą w o d ą i uszy To 19 sierpnia 1939 wróciłam do Warszaw) po spędzeniu sześciu ostatnich tygodni wak.. Strona 8 / 16

http://www.geocities.com/wandabd/wojna.htm 01-07-2414

(15)

19 sierpnia 1939 wróciłam do Warszawy po spędzeniu sześciu ostatnich tygodni wak.. Strona 9 / 1 6 ~ I ' l - z f ł w a s uchroni przed w ie lo m ą choro b a m i". Pod ko n ie c chyba p a źd zie rn ika p rze n ie śli nas

na "B zw ei", zdaje mi się że to było pole D. I tam b lo k o w ą była Polka, n a u czycie lka , pani Rom a. To był blok cię żarn ych, dzieci były w innym ju ż bloku. Nas było o ko ło 90

cię żarn ych, różnych n a rod ow ości, naw et była E stonka. C h cia ła m p o w ie d z ie ć o tej Rom ie, naszej blokow ej. W ig ilia , o statnia o b o zo w a W ig ilia , i R om a m ów i p rze m ó w ie n ie , takie w igilijne, i m ów i tak pięknie, a m ów i po polsku ale ro z u m ie ją ją w szystkie , w szystkie kobiety ją rozum ieją, m ów i ciepło, życzliw ie, skła da nam życzenia u ro d ze n ia dziecka, żeby było zd ro w e i nam zdrow ia życzy, a przede w szystkim życzy nam w o ln o ści i m ówi.

że w o ln o ść je s t ju ż stra szn ie blisko. P rze m ó w ie n ie jej zo sta ło p rze rw a n e n a lo te m no i my Polki krzyczałyśm y, że Londyn leci, R osjan ki - M oskw a leci.

Na bloku n ajw ięcej było P olek i R osjanek. O bok m nie była W ło szka , p a m ię ta m je j im ię i nazw isko, E leon ora M ussina. To była cie ka w a historia tej m łode j d zie w czyn y. O na była bardzo za d o w o lo n a , że ze m n ą się zetknęła, bo z nikim się nie m ogła p o ro zu m ie ć, a m o g łyśm y się w ła śn ie d o g a d a ć św ie tn ie po fra n cu sku . E leon ora była c ó rk ą fa b ry k a n ta b od ajże z Triestu. Z a ko ch a ła się w Ju g o sło w ia n in ie , w yszła za niego za m ąż no i

"trafiła". On był w p a rtyza n tce Tito, razem z mm w a lczyła i ich o d d z ia ł z o s ta ł za g a rn ię ty przez N ie m có w Nie w ie d zia ła co się dzie je z je j m ężem , ale ona zo sta ła p rzyw ie zio n a do O św ię cim ia. E leon ora urodziła synka A n d re ę , ale A n d re a był ca lu sie ń ki w ja k ic h ś krostach, ja k o ś za in fe ko w a n y, ja k o m a ciu p e ń kie dziecko, i w k ró tce zm arł. M oże do tego przyczyniły się te apele, bo kobiety, które m iały m ałe dzieci te ż m u sia ły na ape lu sta w a ć z tym i d zie ćm i No i były zło śliw e N iem ki, które m u sia ły s tw ie rd zić czy to je s t c h ło p a k czy dzie w czyn ka i trze b a było to dzie cko rozw ijać, a to było zim no, w iatr, deszcz, śnieg. W ten sp o só b g inęły n ie m o w lę ta K iedyś to p o d o b n o po u ro d ze n iu b rano n ie m o w lę za nóżki i na oczach m atki ro zbijano o ścia nę szpitala Po tym to rze ko m o się

ucyw ilizow ało, a d la cze g o tak się stało - bo N iem ka - w ię źn ia rka urodziła d z ie c k o i to tak, że nie bardzo naw et w iedzieli, że ona je s t w ciąży. No i z n ie m ie ckim d z ie c k ie m nie bardzo m ożna było tak postąpić, w ziąć za nóżki i rozbić o ścianę. Od te g o czasu, ja k mi m ów iono, tu kurs zelżał.

Z m o rą była też "zaun a". No, zauna, kąpiel, zd a w a ło się że to je s t d o s k o n a ła rzecz, no bo ja k w "w a szra u m ie " o n o rm a ln ych porach w o d y nie ma to tu się m o żn a w y k ą p a ć Nie,

rzecz p olega ła na czym innym . W ła śn ie , na w yko ń cze n iu . No bo m u sisz się ro ze b ra ć oczyw iście na zew nątrz, przed zauną. do naga, i stoisz Z a b ie ra ją tw o je ubranie, w ią że sz je p rze d te m w ja k iś taki w ęzełe k, to zn a czy te p o d a rte figi i tą ja k ą ś szm a tę któ rą m asz, w k ła d a s z przez głow ę lub na ręce, i z a b ie ra ją to, p o d obno , do odw sze n ia . No i stoisz. Po tym p o z w a la ją ci w ejść, o d k rę c a ją w odę, o czyw iście to w s z y s tk o się odb yw a pod n ie m ie ckim n ad zorem ja k ie jś kapo o d p o w ie d zia ln e j za tą m eto dę. No w ięc leci albo ukrop albo zim na w oda, potem się szybko za krę ca kran. W y p ę d z a ją cię, znow u stoisz a to je s t listopad, to je s t grudzień, ty stoisz, w błocie, bo p rze cie ż O św ię cim to je s t błoto, i stoisz nago. no i po pew nym czasie d o sta je sz ten swój w ęzełe k. No i tera z

na w ią zuje się d ysku sja m iędzy nam i ko b ie ta m i czy bardziej ra cjo n a ln e je s t najp ie rw w ło że n ie tych rzekom ych fig, tych gaci, czy n a jp ie rw tą górę trzeb a ubrać, co je s t bardziej racjon aln e. P roszę sobie w yo bra zić, że to do m nie w raca, ta d ysk u s ja i ten m om ent. Po tylu latach, po w yjściu z w anny, przy w k ła d a n iu p iża m y m yślę, co je s t bardziej racjon aln e.

To były zauny, a nasze w yżyw ie n ie ? No w ięc to była chyba je d n a ósm a b o ch e n ka chleba i m iska zupy. Ta zupa to była ro zg o to w a n a brukiew , ro z g o to w a n e b uraki pastew ne, czasem n ie ro zg o to w a n e i ja rm u ż do tego. T o cza se m było z u p e łn ie zim ne, czasem było letnie, ale to była pod sta w a nasze g o w yżyw ie n ia Pod w ie c z ó r w ła śn ie do sta w a ło się tą po rcyjkę ch leba i na to albo tro s z e c z k ę m a rm o la d y, alb o o c iu p in k ę m iodu i to była d zie n n a porcja. No, je s z c z e kaw a, o czyw iście taka zb o żo w a , ku b e k kaw y

(16)

później o p o w ia d a ło co się w e śnie ja d ło i co się śniło. To były b a rd zo n ie b e z p ie c z n e

rozm ow y, n a p ra w d ę n iebezp ieczne , bo je s z c z e bardziej się o d czu w a ło głód. M nie się śn ił stół u m ojej ko ch a n e j babci w W ilnie , p ięknie nakryty Z a s ta w io n y ta k ja k zaw sze było: półm iski, salate rki, sałatki, w ę d lin y i ju ż nałożyłam sobie na ta le rz i m ia ła m się za b ra ć do je d z e n ia i budziłam się.

Te zupy nieraz nie były ugotow ane, ale p rzede w szystkim w o da w kra n a ch była groźna O strze g a ły nas sta rsze w ięźniarki, że b y nie pić tej w ody, ale n ie ste ty n ie któ re k o b ie ty nie w ytrzym yw a ły i piły ją. W o d a była taka żelazista, że aż brązow a, na p e w n o me była oczyszcza n a i to p o w o d o w a ło tak zw a ny "d u rfa l" D urfal to była bieg u n ka , na któ rą się u m ierało je śli się nie o p a n o w a ło uczucia głodu Jeśli się to o p a n o w a ło , to się żyło.

O d w o d n ie n ie było bardzo szybkie, b łyska w iczn e Nie m ożna było w te d y ani pić tej kaw y ani je ś ć tej zu p y Je d yn ie w ęgiel, a w ęgiel - to trzeb a było sobie p o rcyjkę ch leba

d o sło w n ie p rzyp a lić na w ę gie l i to był je d y n y ratunek. Ja raz prze szła m d u rfal, je s z c z e w m uro w a n ym baraku, ale w ła śn ie sobie zro b iła m z ch leba taki w ęgiel. Nie piłam nic, nie ja d a m nic poza tą k ro m e c z k ą sp ie czo n e g o na w ę g ie l ch leba i tak w y trz y m a ła m 3 dni.

O czyw iście byłam b ardzo odw o d n io n a , b ardzo słaba, ale p rze szła m to.

B ardzo b ie d n e były G reczyn ki, które d o sło w n ie um ie ra ły w błocie. O ne były b ardzo biedne bo nie zn a ły ż a d n e g o innego ję z y k a i nie m ogły się z nikim p o ro zu m ie ć. C o im m ogłaś d ać ja k sam a nie m iałaś co je ś ć ? T ylko życzliw y uśm iech , bo on e nie rozum iały, co do nich m ów isz, p o g łaska nie. O ne się trzym a ły ta k ą g ro m a d k ą i w id zia ła m ja k

d o sło w n ie m arły w błocie, nie m ogły się z te g o błota w yciągn ąć.

W za u n ie sp o tka ła m nie kiedyś m iła nie sp o d zia n ka . M usiała o d p o w ie d z ia ln a za ten dryl nie m iecki w ię źn ia rka odejść, a p rze ch o d ziła p ra cu ją ca w z a u n ie Ż y d ó w ka cze ska i przeszła koło m nie, lekko m nie tak ja k b y trze p n ę ła po głow ie i u ś m ie ch n ę ła się D o tknę łam głow y, a na głow ie było szare m ydło W y o b ra ź c ie to sobie, to było w yd a rze n ie w ielkie. P o dzie liłam się za ra z z m oim i najbliżej s to ją cym i koło m nie pod p ryszn ica m i koleża n ka m i, a ona je szcze puściła ta k ą cie p łą w odę. że b y ś m y się um yły, w reszcie um yły.

M iałam na koi 3 koleżanki. N a jstarsza była M arysia. M iała m oże 35 lat, m o że w ięcej.

P o chodziła z W oli. T o był typ han dla rki z K ercelaka. Była en e rg iczn a , za ra d n a .

P rze ciw ie ń stw e m je j była Kam a, d elika tna , w rażliw a. K am a była z za w o d u kra w co w ą . A trzecia to była Z osia T rzciń ska P a m ię ta m to nazw isko. Z o sia T rzciń ska te ż p o ch o d z iła z W oli, m artw iła się bardzo c z y j e j o d ro s n ą w ło sy bo w ła śn ie jej i M arysi od razu po

przyjeźd zie zgolili w ło sy do gołej skóry i co d z ie n n ie pytała: p o p a trzcie , czy ju ż tro ch ę urosły? T o za p rz ą ta ło je j łe petynę. Była ja k b y poza tym w szystkim co się d zia ło i co w idziała naokoło.

Ż eb y to w s z ystko przetrzym ać, w yjść z te g o o b ro n n ą rę ką na ile się da i ja k się da, i dokąd się da, to trzeb a było z b u d o w a ć sobie pew ien m e ch a n izm o b ro n n y D o szłam do w niosku, że ja w środku je ste m w olna ja je s te m w o lny czło w iek S ą p ew ne

og ran iczenia, p o w ie d zm y nie m ogę w yjść z obozu, je s te m głodna, ale je s te m w środku w o lny człow iek. M uszę sta w a ć na apele, m uszę p ew ne czyn n o ści w yko n yw a ć. A le ja k się da, to p rzepisy n ie m ie ckie m uszę om ijać, żeby tą m o ją w o ln o ś ć w e w n ę trz n ą utrzym ać. A w ię c ja k była "b lo kszp e ra ", ja k była selekcja , to nie w o ln o było o p u ś c ić bloków . T o ja się w te d y w ym yka ła m do w a szra u m u T rze b a przyznać, że w te d y to się m ożna było je s z c z e w tej zim nej w o d zie tro ch ę poch lap ać. To zn ó w p rz e m y k a ła m się na blok staru szek. Był taki blok. T am były kobiety d o ro słe i starsze. A ja k do nich szłam , to ju ż po d ro d ze w ym yślałam , różne p o lityczn e w ia d o m o ści C h cia ła m za w sze ja k o ś je

p o cie szyć i o żyw ić ich nadzieję. A w ięc m ów iłam : C h u rh ill to p o w ie d zia ł, to p o w ie d z m y był w ielki nalot na Berlin, a to w ielki nalot b ył na H a m bu rg , a to ja k a ś bitw a m orska ,

T / 19 sierpnia 1939 wróciłam do Warszaw) po spędzeniu sześciu ostatnich tygodni wak.. Strona 10 z 16

http://www.geocities.com/wandabd/wojna.htm OI -07-2416

Cytaty

Powiązane dokumenty

Polska Federacja Szpitali spytała dyrektorów zrzeszonych w swoich strukturach o finansowanie placówek w czasie pandemii COVID-19, o wykonanie kontraktów z Narodowym Funduszem

Jak nazywało się z języka łacińskiego zdobywanie kolejnych szczebli kariery przez obywatela rzymskiego?. W jakiej kolejności, poczynając od najniższego szczebla,

Badanie ankietowe obejmowało, jak w marcu 2015 r., zarobki brutto lekarzy zatrudnionych na podstawie umowy o pracę, dodatki i dyżury.. przez

Chodziło się czasami, bo tak przeważnie chodziłam sobie na ulicę Krakowską do Kapucynów, albo do kościoła Wizytek. Lublin miał dużo kościołów, nie tylko Stare

\ 3* D© wszystkich Polaków Krakowskiego!, Wybiła godzina Waszej®

[r]

Kto śmiał przypuszczać, że znajdzie się wyrodek, któryby miał czelność przenosić swoje lub swego stanu interesy ponad dobro państwa i narodu.. Kto zapomniał

[r]