• Nie Znaleziono Wyników

Rok 1929

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rok 1929"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok 1929

Palestra 38/11(443), 131-139

(2)

’’Palestra” przed laty

Rok 1929

H enryk Koral

Pojedynek w praw ie k am em francuskiem ,

pow szech n em i w ojsk ow em .

Kwestja pojedynków, aż nazbyt gorąco może, w czasach ostatnich zaintere­ sowała opinję publiczną. Ukazał się cały szereg artykułów w pismach prawniczych i zwykłych, zajęli się nią nasi uczeni kodyfikatorowie, a także była ona przedmiotem bardzo ciekawego referatu kolegi Mariana Niedziels­ kiego w Związku Prawników Kresowców. Bardzo często, w słowie i piśmie, wspominano o prawie francuskiem, normującem tę dziedziny, ale prawie zawsze błędnych udzielano informacyj. Stwierdzano jeno lakonicznie, że pojedynek podlega represji we Francji, przechodząc do porządku dziennego nad bardzo sprzeczną, mimo wszystko, kwestją karalności pojedynków w prawie powszechnem i nie podkreślano nawet tego, co nie podlega jednak najmniejszej nawet dyskusji, że pojedynek dozwolony jest formalnie przez prawo karne wojskowe francuskie. A wszak wystarczyłoby zajrzeć do niektórych podręczników prawa karnego, poświęconych studentom II kursu wszechnic francuskich, ażeby zauważyć, że wśród czynów „usprawied­ liwiających" przestępstwo (faits ju stificatifs) figuruje „pojedynek w pewnych wypadkach" („duel dans certains cas")1.

Prelegenci i autorzy, którzy w ostatnich czasach kwestją pojedynków się zajęli, stwierdzają niemal wyłącznie, bez żadnych zastrzeżeń, powtarzamy, że w prawie francuskiem pojedynek karany jest jak zwykłe przestępstwo. Naszem zadaniem będzie udowodnić, że jednak tak nie jest.

Aczkolwiek po latach z górą 50 ofiq'alnej bezkarności w pewnym momen­ cie, z powodu załamania się jurysprudencji, pod wpływem autorytetu naczelnego prokuratora Sądu Najwyższego p. Dupin'a, orzecznictwo sądu kasacyjnego zmieniło zdanie i wypowiedziało się, za ściganiem, wbrew uprzednim tezom, wygłaszanym na podstawie przepisów tegoż prawa, które ani w międzyczasie, ani po dziś dzień zmienione nie zostało, to jednak dla znalezienia ostatniego wyroku skazującego cofnąć się należy, aż do roku 1850. Jak to wytłomaczyć? Czy w ciągu lat 78 nie było we Francji pojedyn­ ków? A jeśli tak, to czyż z nich żaden nie skończył się krwawo lub nawet

(3)

tragicznie? N ieco niżej p o d a n e statystyki o d p o w ie d z ą przecząco n a niniejsze pytanie. W k a ż d y m razie dla tych, k tó rzy z n ają Francję, a zw łaszcza Paryż, choćby z gazet, pow szech n ie jest w iad om em , że do ro k u 1914, t. j. do w ojny, głośnych, sensacyjnych po jedynków , b y w ało p rzeciętnie kilkanaście n a rok. O w y zw an iach p o d a w a ły d o w iadom ości publicznej dzienniki, w a ru n k i były niem al publicznie om aw iane, n azaju trz p o sp o tk a n iu w p ism ach codzien­ nych zn ajd ow ały się d o k ład n e sp raw o zd an ia, a często n a w e t zdjęcia foto­ graficzne, niek ied y n a w e t w id y w ało się sensacyjny p o jedy nek n a ekranie. Były d y p lo m ata, a n astęp n ie dzien n ikarz, w y specjalizow any w sp ra w ac h honorow y ch , p. R ozier-D onsier, zw y k ły S uperarbiter w e w szystkich sen­ sacyjnych spotkaniach, b y ł tak zajęty z racji swej specjalizacji, że niczem innem nie m ógł się ju ż zajm ow ać. Specjalne pism o, red a g o w an e p rze z p. F erreu s'a („A n n u aire d es D u els") m iało za rację b y tu in form o w anie sp ołe­ czeństw a o p rzeb ieg u pojedynków , z jaknajdrobniejszem i szczegółam i. P om i­ m o głośnego nieraz u stalan ia w aru n k ó w , n a d w y ra z su row ych, w ład ze nie interw enjow ały. Jeżeli z d a rz y ł się jakiś protokół, to sp isan y p rze z gajow ych z p o w o d u n ied o zw olo n y ch strzałó w w lesie. Skąd ta apatja o d n o śn y ch w ła d z francuskich? P rzedew szystkiem , z d a n ie m n aszem , późniejsza ju ry sp ru d en cja są d u kasacyjnego pozostaje p o d w ielkim zn ak iem z a p y ta n ia w tem znacze­ niu, że jest rzeczą b ard zo , a b a rd z o p ra w d o p o d o b n ą , i Sąd N ajw yższy francuski, gd y b y m iał się d z i s i a j w y p o w ied zieć w p rzedm iocie karalności pojedynków , n a w e t n a w y p a d e k śm ierci, pow róciłby do sw ych p ierw o tn y ch koncepcyj, a nie p o d zielił zd a n ia kolegów , k tó rzy ulegli elokw encji p. p ro k u ra to ra D u p in 'a w chwili, k iedy specjalne w a ru n k i p olityczne m iały bezw zg lędn ie d u ż y w p ły w n a u k sz ta łto w an ie się u m y słó w sędziow skich najw yższej instancji. (...)

P ojedynek w ojskow y zasługuje dla n as na specjalną uw agę. Jakeśm y już ogólnikow o w spom inali, p o jed yn ek nie tylko nie jest z a b ro n io n y m przez francuskie p raw o k arn e w ojskow e i bez w z g lę d u na w ynik, chociażby śm iertelny, żadnej sankcji karnej za so b ą pociągać nie m oże, ale w pew n ych w y p a d k a c h jest on dla w ojskow ego n a w e t o bow iązk o w y m i b y w a ł n a ­ k azy w an y p rzez w ła d z e zw ierzchnie. D o k u m en ty oficjalne stw ierdzają, poza w szelk ą dyskusją, pow yżej przy toczo ne zasad y, k tóre są z re sz tą w e Francji notorycznie znane.

P rzedew szy stk iem zan o to w ać w y p a d a , że n ig d y p o jedy n ek w ojskow y nie b ył p rze d m io te m ro z p ra w y p rze d sądem .

W r. 1862 na sk u tek ro zk a z u p u łk o w n ik a o d b y ł się p o jed ynek pom iędzy 2 podoficeram i 41-go p u łk u piechoty, zako ńczo ny śm iercią jedn ego z p rz e ­ ciw ników . Poległy n ależał d o jednej z bardziej zn an y ch ro d z in francuskich, co n a d a ło w y p a d k o w i w ięk szy rozgłos. W kilka d n i później M inister S p ra­ w iedliw ości w y sto so w ał pism o d o sw ego kolegi, M inistra W ojny, w k tórym m ięd zy innem i p o w iad a: „Pojedynek, su ro w o ścigany dzisiaj p rze z w ład ze sąd o w o -kam e, cyw ilne, jest n ietylko d o zw o lo n y m w arm ji, ale d o w ó d z tw o je

(4)

raczej aprobuje, n a w e t nak azuje i zachęca doń. Tak zasad nicza różnica w sposobie p o stę p o w an ia w ła d z cyw ilnych i w ojskow ych w p ły n ąć m oże n a osłabienie p o w a g i o bow iązujących u n as u sta w . C zy nie u w a ż a Pan, że p e w n e n a d u ż y cia m iały m iejsce ze stro n y w y ższy ch oficerów , k tó rzy zado- w alniali się b ie m e m o b serw o w an iem ekscesów p o jedynkow ych, a tolerując je - zachęcali do ich n a ś la d o w n ic tw a " 2 ?

W o d p o w ie d z i n a tę no tę M in isterstw o S p raw W ojskow ych w y d ało okólnik, w pew nej m ierze od p o w iad ający d e z y d e ra to m M inisterstw a Spra­ w iedliw ości. W o k ó ln ik u ty m M inister S p raw W ojskow ych p rzy p o m in a generalicji, że p o jed y n ek jest zab ro n io n y p rze z p rze p isy religji i k a ra n y w edle ostatniej teorji ju ry sp ru d en cy jn ej p rze z p ra w o k arn e pow szechne. W obec tego zaleca się d o w ó d c o m arm ji, aby nie n ak azy w ali p o d w ła d n y m p o jedyn ­ ku, lecz ograniczali się w razie w y z w an ia d o b ro w olnego , jakie m oże m ieć m iejsce w p o d legający m d a n e m u gen erałow i korp usie, do czuw ania, aby po jedy nk i o d b y w ały się w sposób, dający z u p e łn ą rękojm ię co do lojalności. N a sk u te k tego okó ln ik a zan o to w an o n a w e t kilka w y p a d k ó w d y scy p lin ar­ nego u k a ra n ia d o w ó d c y za z m u szan ie p o d w ła d n y c h do po jed y nku . W jed ­ n y m ze sw ych cy rk u larzy M inister S p raw W ojskow ych w y ra ż a się w ten sposób: „W iem , że s ą w y p a d k i, g dzie h o n o r jest tak n a ru sz o n y lub za an ­ gażow any , ż e j e s t r z e c z ą w i e l c e t r u d n ą , z w ł a s z c z a d l a w o j s k o w y c h , n i e u c i e k a ć s i ę d o r o z p r a w y z b r o n i ą w r ę - k u; lecz to są w y p a d k i n a szczęście rzad k ie..."

N ajw ażniejszą reform ą, jeżeli chodzi o p o jed y nk i w ojskow ych, jest ro z­ p o rzą d z e n ie Prezesa R ad y M inistró w p. d e F reycinet z d n ia 8 lipca 1889 roku. R o zporząd zenie to jest o statn iem o bo w iązującem p o d zień dzisiejszy za ­ rząd zen iem w tej m aterji - zaw ierającem d o d ziś obow iązujące form alnie przepisy . P. d e F reycinet znosi w arm ji p ojed y n ek o bow iązkow y, p o z o ­ s t a w i a j e d n a k w m o c y p o j e d y n e k w a r u n k o w y i d o z w o ­ l o n y , t. j. u zależn io n y od w y zw an ia i przyjęcia takow ego. Z am ienia przy- tem floret, jako b ro ń obo w iązującą dla w ojskow ych, n a szpad ę. R ozpo­ rząd zen ie Prezesa R ady M inistró w w y w o łało liczne kom entarze: Całkow icie a p ro b o w an e p rzez P an a H en ry k a F o u q u ier'a, k ry ty k o w an e jest b ard z o energicznie w całym szereg u arty k u łó w n a łam ach pism a: „P o stęp W ojs­ k o w y " („Progrès m ilitaire"). Jest jed n ak rzeczą n a d w y ra z zn am ienn ą, że cała p olem ika doty czy n iem al w yłącznie drugiej części ro zp o rząd zen ia, t. j. tej, k tó ra się o dn o si do z a m ian y floretu n a szp ad ę. P ierw szą część przyjm uje opinja publiczn a d o w iadom ości, nie przejm u je się zbytnio, że pojedynki obecnie nie b ę d ą być m o g ły n ak a zy w a n e p rze z w ła d z e zw ierzchnie, z d ra d z a n a w e t w idoczne zad o w o len ie z tego p o w o d u i p rzech o d zi d o p o rzą d k u d ziennego n a d w zm ian k ą, że po jed y nek po zostaje n a d a l w p raw ie w ojs­ k ow y m rzeczą do zw o lon ą.

N a zakończenie d o d a ć w y p a d a , że ro zp o rz ą d ze n ie p. de Freycinet w y w o ­ ła n e było d u żem i n a d u ży ciam i, ze stro n y d o w ó d có w , p raw a zm u sz a n ia do

(5)

Palestra przed laty

pojed ynk u. P o n adto cy tow an o w y p ad k i, że zw ierzchnik, nie orjentując się dobrze, w razie sp o ru p o m ię d z y d w o m a żołnierzam i, kto m a rację, k a z ał im się p rzed ew szy stk iem bić, rezerw ując sobie n a później decyzję co d o kary. A k ara n a stęp o w ała p o p o jed y n k u i najczęściej, p o d o b n o , k a ra n y m zo sta w a ł w łaśnie ranny.

O d ro k u 1874, p isze p. Lacassagne, w r. 1892-im3; w id y w ało się często dow ódców , karzących ran n e g o w p o jed y n k u przeciw nika. C zasam i ran n y odsiadu je całkow ity areszt, w y m ierzo n y o b y d w u m , albow iem zw ycięzca zostaje ułaskaw iony; czasam i p o d w aja m u się karę, g d y zw ycięzca u łas­ k aw ion ym nie jest. Byw ają jed n a k w y p ad k i, że ra n n e m u k ary nie p o d w y ż ­ szają. W k a ż d y m razie o c z y w i ś c i e p o jed yn ek jest d o z w o lo n y i tolerow a- ny.

Jakeśm y ju ż w idzieli ciała u sta w o d aw c ze nie u w a ż a ły za stosow ne zm ie­ niać tego sta n u rzeczy, ani w p ły w a ć n a inne u k ształto w an ie się p o g lądów , odrzucając w r. 1876 petycję „ojców ro d z in y " z m otyw am i, że w arm ji p o jedy n ek jest spo so b em z ażeg n y w an ia bójek i a w a n tu r; że jest on n iezb ęd n y dla zachow an ia zasad h o n o ru i od w agi, jak ró w n ież w zajem n ego szacu n k u jednych d la d rugich, że jest to zw yczaj, k tó ry należy ograniczać, że jest jed nak rzeczą n iem o żliw ą n agle w y k o rzen ić zło".

★ ★ ★

N a zakończenie niech n a m w o ln o b ęd zie słów p arę pośw ięcić refleksjom

„pro domo sua" .

Polska jest w trakcie re d a g o w an ia now ych, jednolity ch d la całego terytor- ju m R zeczypospolitej, ko d eksó w . Jej p racam i u sta w o d aw c zy m i in teresu ją się praw n icy w szy stk ich krajów . O czyw iście, że p o g lą d ó w n aszy ch kodyfikato- ró w na kw estję p o jed y n k ó w najm niej ciekaw e było p raw n ic tw o m ię d z y ­ n arodow e, boć jest m u ltu m z a g ad n ie ń b ezw zg lęd n ie w ażniejszych.

N ie m niej jed n ak - zbiegiem okoliczności - w obec zain tereso w an ia się szerokiego ogółu sp ra w ą p o jed y n k ó w i p o d w p ły w e m w y d a rz e ń ostatniej doby - d o w iedzieliśm y się o p lan ach Komisji K odyfikacyjnej. U słyszeliśm y z u s t najbardziej m iarodajnych, że p o jed y nek m a być k a ra n y jak zw yk ła zb ro d n ia - w zg lęd n ie jak m o rd erstw o .

P ozw olim y sobie tutaj w y p o w ie d z ieć p o gląd , że tego rod zaju ro zw iązanie z a g ad n ien ia nie sp o tk ało by się z u z n a n ie m św iata p raw niczego, pom ijając już fakt, że n a p e w n o k o lid o w ało b y z su m ien iem olbrzym iej w iększości obyw ateli, a przynajm niej tych, k tó rzy in sty n k to w n eg o poczucia h o n o ru i godności w łasnej d o k o m p ro m isu nakłon ić nie potrafią.

W czasie dyskusji, jaka się w y ło n iła p o p rze m ó w ien iu ad w o k a ta N iedziels­ kiego, n iek tó rzy m ów cy nie p o d zielali jego w y w o d ó w , zaw arty ch w części historycznej odczy tu . Z aa p elo w a n o d o kom petencji obecnego n a sali p rofeso­ ra H istorji P raw a K arnego, k tó ry z kolei zbijając opinje preleg en ta o strzeg ał

(6)

przed nieścisłem cytow aniem lub in terp retacją h isto ry czn y ch danych, u w a ­ żając je za b a rd z o istotne dla w yro bien ia sobie d okładnej oceny p rzed m io tu . N iechże w ięc historja i n a m przy jd zie z pom ocą, lecz d la o bron y w ręcz przeciw nej tezy, niż ta, jak ą w y g łaszał S zan o w n y Profesor, b ęd ący jednocześ­ nie filarem kodyfikacji n aszego p ra w a karnego.

D w óch w y b itn y ch uczonych - Gil Fortoul, h iszpan , - w swej „Filosofia P e n a l" i p. Berini, w łoch, w swej książce p o d tytułem : „O ffese e diffese" w id z ą d u ż e p o d o b ień stw o p o m ię d z y p o jedy n k iem a cud zo łóstw em . P o ró w ­ nan ie to, n a p ierw sz y rz u t oka, m oże się w y d a ć p a rad o k saln em , p atrząc n ań je d n a k p rze z p ry z m a t historji, m u sim y je u z n a ć za trafne: tak jed en bow iem , jak i d ru g ie zazn ały sto p n io w o - g rozy najstraszniejszych k ar i całkow itej bezkarności!

D laczego? - Bo społeczeństw a zd ały sobie n a jp raw d o p o d o b n iej spraw ę, że są to d w a w i e c z y s t e z ł a , k tó ry ch p o strach em najdalej idącej represji w y ru g o w a ć się nie da.

Za d ale k o idąca srogość m oże z re sz tą w y w o łać efekt w p ro st przeciw ny. Z ro zu m ieli to ju ż w sw oim czasie w e F ra n q i n ajzagorzalsi przeciw nicy po jed y n k ó w - d u ch o w ieństw o . W ro k u 1689 kler zw raca się z b łag a ln ą p ro śb ą d o króla, aby raczył złag o dzić u staw y , karzące pojedynki, których „ su ro w o ść sp raw ia, że stają się zu p ełn ie n iep o trzeb n e w tych w aru n k ach , nie b ę d ąc zasto so w an em i i zapew niając w ten sposób b ezk arn ość w in n y m " 4.

P ra w d ą jest, że w iększość now o czesn ych k ry m in o lo g ó w Z a ch o d u w y p o ­ w ia d a się za k araln o ścią po jed y n k ó w (oczyw iście zaw sze jako p rze stęp stw o sui generis) choć tak a potęga, jak prof. v. Liszt, w y g łasza w ręcz p rzeciw ne z d a n ie - głosując za b ezkarnością5.

Jeśli w ięc ju ż m am y iść za głosem w iększości, to w p ro w a d ź m y do przy szłeg o n aszego K odeksu pojęcie, o d p ow iadające p o czu ciu sp ra w ie d ­ liw ości i sum ienia, lecz nie cofajm y się n agle d o m y ln ych teorji zam ierzchłej przeszłości!

Przypisy:

1 Prof. Alfred Le Poittevin: „Cours de Droit Criminel 1915-1916”

2 Tarde: Questions pénales et sociales „Duel dans le present” st. 40 i nastçpne. 3 Tarde; loc. cit. str. 45.

4 A. Desjardins: Les cahiers des Etats Généraux en 1789 et la législation criminelle, str. 7 9 -9 9 (veau du Clergé de Dax).

(7)

Palestra przed laty

ORZECZNICTWO FRANCUSKIE OSTATNIEJ DOBY

Listy pryw atne. Autografy. Sprzedaż h and low a listó w pryw atnych. W łasność literacka i artystyczna. N ad użycie prawa.

Wyrok Trybunału Cywilnego Sekwany z dnia 28 listopada 1928 roku, w sprawie Romain Rolland'a, przeciwko Szymonowi Kra. („Gazette du Palais", styczeń 1929, Nr 1 suppl.).

W kwietniu 1927 r. wydawca paryski, Szymon Kra ogłosił, iż w dniu 27 maja tegoż roku odbędzie się przy udziale urzędnika państwowego, publiczna licytacja pięciu listów prywatnych Romain Rolland'a, pisanych w czasie od stycznia 1910 r. do października 1914 r. do pewnego pisarza, oraz zamieścił w swym katalogu autografów szereg wyjątków z powyższych listów.

Przed terminem licytacji Romain Rolland pozwał Kra przed Trybunał Cywilny Sekwany, o zwrot wszystkich listów, zapłatę 20 tysięcy franków, tytułem odszkodowania za szkodę, poniesioną wskutek częściowego opub­ likowania listów i zażądał zabezpieczenia powództwa, przez wstrzymanie wyznaczonej na dzień 27 maja 1927 r. licytaqi.

W toku procesu powód sybsydjarnie wniósł o wzbronienie pozwanemu sprzedaży listów w drodze licytacji, lub też sposobem handlowym. W akcji wzajemnej pozwany wydawca żądał zasądzenia na rzecz jego 10 tysięcy franków, tytułem szkód i strat, spowodowanych, wytoczonym procesem i wstrzymaniem licytacji (trybunał bowiem uwzględnił żądanie zabezpiecze­ nia powództwa i licytację wstrzymał).

Rozpoznając spór w dniu 20 listopada r. ub. Trybunał stwierdził, iż przedewszystkiem należy ustalić, czy listy ąuestionis mają charakter kore­ spondencji poufnej, czy też nie. Rozważając treść listów, Trybunał doszedł do wniosku iż cztery z pośród nich, mianowicie z dnia 19 stycznia 1910 r., 10 grudnia 1911, 30 grudnia 1912 i 17 października 1914 r. nie są listami poufnemi. Zawierają one bowiem poglądy autora na tradycję celtycką, dążenia narodu włoskiego, kulturę klasyczną, sztukę niemiecką wreszcie wyrazy bólu i żalu z pow odu nieszczęsnego losu Belgii, wyrażone już wielokrotnie w szeregu dzieł i artykułów prasowych. Za list poufny uznał Trybunał tylko jeden list z dnia 16 stycznia 1912 r., w którym Romain Rolland zwraca się do swego korespondenta z całą otwartością i przyjaźnią, i pisząc o trzeciej osobie, poddaje jej działalność publiczną i metody polemiczne surowej ocenie. Charakter poufny w tym wypadku, zdaniem Trybunału, wynika zatem tak z niewątpliwej intencji autora, jak i z samego przedm iotu listu. Po zróżniczkowaniu spornych listów, ze w zględu na ich

(8)

po u fn o ść, T ry b u n a ł stw ierd ził, że z kolei w in ie n ro z strz y g n ą ć d w a p y tan ia . P ie rw sz e - czy listy ąu e stio n is m o g ą b y ć w y sta w io n e n a s p rz e d a ż , d ru g ie - czy w o ln o je p u b lik o w ać. R o zstrzygając p ie rw s z ą kw estję, T ry b u n a ł z w a ż y ł co n a stę p u je. A u to r listów , w ysyłając je, nie ż ą d a ł o d sw ego k o re s p o n d e n ta an i ich z w ro tu , an i ich z n iszczen ia po p rz e c z y ta n iu , o trz y ­ m aw szy te d y listy te, k o re s p o n d e n t sta ł się w łaścicielem m a t e r j a l n y c h e l e m e n t ó w l i s t ó w , i u zy sk ał w sk u te k tego p raw o zacho w an ia ich u siebie, a jeśli chodzi o listy nie m ające c h arak teru po ufny ch, n a w e t p raw o zbycia ich, jako autografów . Ż ąd an ie zatem R om ain R o llan d 'a w zb ro nienia p o z w a n e m u w y d a w cy sp rz e d a ż y listów z licytacji lu b sposobem h a n d lo w y m jest słusznie, jeśli chodzi o list z d n ia 16 stycznia 1912 rok u, u z n a n y p rze z T ry b u n ał za p o u fn y , p o n iew aż p rzy tego ro d zaju sp rzed ażach , sprzecznie z intencją au to ra, u jaw nia się treść listu p o p ro stu k a ż d em u am ato ro w i k u pn a. N ato m iast ż ą d an ie z w ro tu listów , jest b ezzasad n e, p o n iew a ż nadużycie, jakiego d o p u ścił się p o zw an y w y d aw ca, ogłaszając w k atalo g u au to g rafów niek tóre u stę p y z listów , nie p o zbaw iły go p ra w a w łasności do nich p rz y ­ sługującego m u z ty tu łu ich nabycia.

Przech odząc z kolei do o d p o w ie d z i n a d ru g ie py tan ie, m ianow icie, czy p o z w a n y m a p raw o op u b lik o w an ia listów , T ry b u n ał stw ierdził, iż osoba otrzym ująca list i stająca się w łaścicielem elem en tów m aterjaln ych listów , m a p raw o p rzelać n a trzeciego tylko tyle p raw , ile sam a p o siad a, to znaczy, nie m oże ona p rzelać nieprzysługującego jej p ra w a do w o ln eg o ro zp o rz ą d ze n ia e l e m e n t e m i n t e l e k t u a l n y m l i s t u . Bez w z g lę d u n a to, czy listy są poufne, czy też takiego ch arak teru nie p o siad ają w d a n y m w y p a d k u tylko a u to r m oże zezw olić na ich publikację. Jeżeli chodzi o list pou fny, p rzed ew - szystkiem stw ierd zić należy, że m ięd zy w ysyłającym a o d b io rc ą tw o rzy się rodzaj milczącej u m ow y , której jedn a stro n a bez z g o d y drugiej nie m oże zerw ać, a n a stę p n ie w zg lęd y m oralności sp rzeciw iają się w y d a w a n iu na p astw ę złośliw ości ludzkiej tajem nic rod zin ny ch , osobistych sąd ó w i opinij o charakterze ściśle osobistym , któ rych rozgłoszenie m o że sp o w o d o w ać nieobliczalne n a stę p stw a i szkody. C ztery pozostałe listy nie są w p ra w d z ie po ufn e i dlateg o p o w y ższe w z g lęd y nie stoją n a p rze sz k o d z ie ich publikacji, w szelako ze w z g lę d u n a to, że a u to r stw o rz y ł w nich p e w n ą w a r t o ś ć i n t e l e k t u a l n ą , pozostaje on zaw sze w łaścicielem tej w artości i sam w yłącznie decyduje o tem , k ied y i w jaki sp osób m oże być o n a rozp o w szech ­ niona. Skoro ted y p o z w a n y w y d a w ca ogłosił częściow o sp o rn e listy, po p ełn ił naduży cie p ra w a i w y rz ą d ził p o w o d o w i szkodę. W ysokość tej szkody, a zatem i n ależn eg o z tego ty tu łu w y n a g ro d z en ia T ry b u n ał określił n a 2000 fr., i zasądził tę su m ę n a rzecz p isarza, w zbraniając rów nocześnie w y d aw cy w ystaw ienia n a licy taqę lub sp rz e d a ż w sposób h a n d lo w y listu z dnia 16 stycznia 1912 roku, o d d alił zaś p o zo stałe ż ą d an ia poety.

Akcję w zajem n ą w y d aw cy T ry b u n ał o ddalił, jako n ie u d o w o d n io n ą , sk azu ­ jąc go zarazem n a poniesienie w szelkich k o sztó w sporu.

(9)

Palestra przed laty

P ow yższy w y ro k zo stał u z n a n y p rze z k ry ty k ę fra n c u sk ą za z g o d n y z p o ­ g ląd am i o rzecznictw a i d o k try ny . D oniosłość jego p rak ty c zn a jest n ie w ą tp ­ liw ie b a rd z o znaczna, ze w z g lę d u n a ro zp o w szech n io n y h a n d e l au to g rafam i. M . L.

T

LEG A LIZO W A N E W IE LO ŻEŃ STW O W R O SJI. (L.H.). Z n a n e a n e g d o ty o d ozw o lo n em w ielo żeństw ie w Rosji Sowieckiej z n ajd u ją sw e p o tw ie rd z e n ie w orzeczeniu S ądu N ajw yższego Z.S.S.R. z d n ia 14 lutego 1928 r. („W iestnik Sowieckiej Justicji", maj, 1928 r.). W m yśl ow ego orzeczenia. 1) za m ałżon ka, stosow nie d o art. 418 K odeksu C yw ilnego u w a ż a ć należy n ietylk o m ałżo n k a zarejestrow anego, lecz osobę, zn ajd u jącą się w faktycznych sto su n k ach m ałżeńskich, jeśli za takie u z n a n e o ne z o sta n ą p rze z sąd; 2) p o w stałe w w y n ik u m ałżeń stw a p ra w a m ajątkow e m oże sąd p rz y z n a ć nietylko w w y p ad k ach , w y m ienion y ch w art. 140 K odeksu p ra w fam ilijnego, opie­ ku ńczego i m ałżeńskiego, lecz ró w n ież i w ów czas, g d y n a sk u te k śm ierci, choroby um ysłow ej i t. p. jednej ze stro n rejestracja faktycznego m ałż eń stw a nie m ogła dojść d o sk utk u ; 3) jako m ałżeń stw o faktyczne u w a ż a ć należy w yłącznie bliskie sto su n k i osób płci różnej, posiadające m niej więcej stały charak ter i społeczne cechy m ałżeństw a: w sp ó ln e g o sp o d a rstw o d om ow e, o b u stro n n a pom oc, w sp ó ln e w y ch ow an ie dzieci, p rzy z n a w a n ie się d o sta n u m ałżeńskiego w obec osób trzecich, w k orespondencji, d o k u m en ta ch i t. p. Z naczenie p rzy to czo n ego orzeczenia S ądu N ajw yższego R epubliki Sow ietów jest n a d e r doniosłe. W w y p a d k u bow iem , g d y jed e n z m ałżon ków , p o siad ają­ cy m ałżo n ka legalnego, zarejestrow anego, w stęp u je jednocześnie w now e, faktyczne zw iązk i m ałżeńskie, n a stę p n ie zaś um iera, lub z a p a d a n a chorobę um y sło w ą, - drugiej stro n ie o w y ch faktycznych sto su n k ó w m ałżeń skich p rzy sługu je p ra w o u d z ia łu w m asie spadkow ej, w zg lęd n ie p o b iera n ia ali­ m en tó w n a ró w n i z m ałżo n k iem z m ałżeń stw a zarejestrow anego. W y tw arza się dzięki tem u tak a sytuacja, że p o z m arły m m ęż u dzied ziczyć m o g ą d w ie w d o w y , lub że z m ajątku u m y sło w o - chorego m ęża d w ie żo n y jednocześnie otrzy m y w ać b ę d ą alim enty. Stanow i to p ra w n e u z n a n ie d w u - i w ielo żeń stw a p rzez Sąd N ajw yższy Z.S.S.R., zajść b o w iem m o g ą w y p ad k i, że d a n a osoba prócz m ałżo n k a zarejestro w aneg o p o sia d a ć b ęd zie kilku m ałżo n k ó w faktycz­ nych, zró w n a n y ch w p raw a ch m ajątko w y ch z m ałżonkiem legalnym .

Lecz naw et za życia obojga m ałżonków pow stać m oże zalegalizow ane w ielożeństwo. Art. 133 K odeksu Cyw ilnego U krainy Sowieckiej zaw iera przepis, upraw niający osoby, przebyw ające w faktycznych stosunkach m ałżeńskich, do zażądania na drodze sądowej uznania konkubinatu za p raw ne m ałżeństw o. Jeśli zaś strona „p o zw ana" zw iązana już jest m ałżeństw em legalnem z in n ą osobą,

(10)

i rejestracja sądow a nie m oże być dokonana, skarżący m ałżonek faktyczny zostaje przyrów nany w praw ach m ajątkowych do m ałżonka legalnego (otrzymuje np. praw o do wspólności dorobku i alimentów na w ypadek bezrobocia).

PR A W O M ĘŻA D O K O N T R O L I K O R E S PO N D E N C JI ŻO NY (L. H.) zostało potw ierd zo n e w yrokiem są d u odw oław czego w Bordeaux. N askutek orzeczonej seperacji, m ałżonkow ie V ignau zam ieszkali osobno, przyczem pani V ignau zakom unikow ała u rzęd o w i p o cztow em u swój n o w y adres do doręcza­ nia korespondencji. Przez nied o patrzenie listonosza listy, przeznaczone dla żony, nadal doręczane były m ężow i, który nietylko otw ierał je i czytał, lecz n a w e t uży ł część ow ych listów, jako d o w ó d p rzeciw żonie w procesie rozw odow ym . Dyrekcja poczt i telegrafów pociągnęła p. V ignau d o o d ­ pow iedzialności za otw ieranie i przyw łaszczenie cudzej k o resp o n d en ci. Jed­ nak sąd y dw óch instancyj skargę d y rek q i poczt odrzuciły. Sąd apelacyjny w B ordeaux u zasad n ił swój w y rok p rzep isam i p ra w a m ałżeńskiego, w m yśl których m ąż, jako głow a rodziny, po siad a w w y k o n an iu swej w ładzy dom ow ej p raw o d o kontroli i doglądania korespondencji żony; sąd u z n a ł rów nież fakt, iż separacja m ałżeńska nie w p ły w a n a um niejszenie ow ego p raw a m ężow s­ kiego, istniejącego aż do chwili rozw iązania w ęzła m ałżeńskiego.

O B R O N A O SÓ B O SK A R Ż O N Y C H O D Z IA Ł A L N O Ś Ć A N TY PA Ń ST­ W O W Ą . (K.K.). Kwestja, jak ze stan ow isk a korporacyjn ego należy się z a p a t­ ry w ać n a d o p u szczalno ść ob rony osób, o sk arżo n y ch o działaln ość a n ty p a ń st­ w ow ą, a zw łaszcza w t. zw . sp ra w ac h k om u nisty cznych , żyw o była d y s­ k u to w a n a p rz e d kilku laty w p rasie fachow ej. W sp raw ie o b ro n y osób, osk arżo nych o k o m un izm , d n ia 12 czerw ca 1926 ro k u została w y d a n a uch w ała N aczelnej R ady A dw okackiej, a w ro k u ub ieg ły m na IV-ym O gól­ ny m Z jeździe A d w o k ató w Polskich w T o ru n iu d n. 26-28 m aja 1928 roku z a p ad ła rezolucja, dotycząca w ogólności obron w takich sp ra w ac h karnych, w których d o b ro w o ln e podjęcie się o b ro n y n astręcza dla adw o k ata-p o lak a w ątpliw ości p o d w zg lęd em n a ro d o w o -p a ń stw o w y m .

O statnio w p rasie zagranicznej o p u b lik o w an y z o sta ł okólnik M. T urati'ego, sek retarza partji faszystów .

W okólniku ty m n a w stęp ie zaznaczono, że adw o k at-faszy sta w inien u w a ż a ć się za o rg an w y m iaru spraw iedliw ości, i że w dzied zin ie w y m iaru spraw iedliw ości ad w o k a t faszysta jest isto tn y m p o m o cnik iem sądów . M ając to n a w zględzie, nie w olno m u pod jąć się o b ro n y osób, któ re doko nały zbro dn i, zagrażających b ezp ieczeń stw u sp o łeczn em u i p o lity cznem u p a ń st­ w a. W w y p a d k a c h w ątp liw y ch w in ien ad w o k at-faszy sta zw rócić się do m iejscow ych w ła d z k o rporacyjnych oraz w y słu ch ać opinji kolegów .

N ie zasto sow an ie się do w yżej p rzy to czo n y ch n o rm stanow i pogw ałcenie istotnych ob ow iązkó w stan u i u lega represji.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jednak w tym pędzie za wszystkimi wygodami zatrzymajmy się, by postawić sobie pytania: Czy ja - katolik, zabiegając o dobra tego świata stawiam Boga ponad

Program koncentruje się na społecznych i organizacyjnych aspektach wdrażania EHR, odwołując się równocześnie do okoliczności, że dokumenty UE traktują zagadnienie wdrożenia

Inwestor jest obowiązany uczestniczyć w obowiązkowej kontroli w wyznaczonym terminie (art. 2 ustawy Prawo budowlane). Organ nadzoru budowlanego przeprowadza, na

Świadczy o tym zjawis- ko, że jest on popierany przez wszystkich Żydów rosyjskich" - pisał nasz dziennik, zastanawiając się równocześnie nad tym. „czy ruch ten ma

- wielkości ładunku zgromadzonego na ciałach, rośnie gdy ładunek się zwiększa - odległości pomiędzy naelektryzowanymi ciałami, maleje gdy odległość się zwiększa 2..

Domaganie się odsetek nadzwyczajnych należnych za okres przed terminem spełnienia świadczenia głównego może zaś, na gruncie projektu Acquis Group, być skuteczne tylko

W razie gdy treścią zobowiązania jest świadczenie, które składa się z od ­ dzielnych części bądź polega na spełnianiu w ratach, bądź na świadczeniu ciągłym w

Artykuł 13 dyrektywy 2004/48/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 29 kwiet- nia 2004 r. w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej należy interpre- tować w ten