• Nie Znaleziono Wyników

Łódź, 10 sierpnia 1947 r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Łódź, 10 sierpnia 1947 r."

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

O płata pocztowa niszczona ry c z a łte m .

Cena 10 zł

B i b l i o t v o z n ; B v u ^ O S 2 C 2 i | 1 . 1 «••<* 3 ^

A C K I Rok IV

Łódź, 10 sierpnia 19 47 r.

Tadeusz Orlewicz

N r 31 (110)

£ \J f W W

Rolnictwo angielskie przed nowymi zadaniami

W W ie lk ie j B r y t a n ii ogłoszono w lu ty m b r prze dłożen ie rządow e, dotyczące s y tu a c ji ekono m iczne j teg o k r a ju i p la n ó w n a n a j­

bliższą przyszłość. Jest to p ie rw s z y etap w p ro w a d z e n ia w życie gosipodarcze A n g lii __

g o spo da rki p la n o w e j ja k o zasady. W szelkie b o w ie m dane w s k a z u ją na to, że t y lk o s h a r.

m om zo w an a i ie d n o lic ie k ie ro w a n a p o lity k a m oże w y p ro w a d z ić te n k r a j z n a d m ie rn y c h i m nożących się tru d n o ści.

O czyw iście, że specyficzne w a r u n k i u s tro ju p o lity c z n e g o i gospodarczego n a rz u c iły spe­

c ja ln y c h a ra k te r p ie rw s z e j o fic ja ln e j p ró b ie p la n o w a n ia ekonom icznego w A n g lili. P r o je k ­ t y te m a ją w s z e lk ie cechy p la n o w a n ia w u s tro ju k a p ita lis ty c z n y m . P rzed ło żenie rz ą - odnosi się k ry ty c z n ie do p la n o w a n ia

„to ta lita r n e g o " , o p a rte g o n a s toso w an iu przez p a ń s tw o ścisłe j k o n tro li. P rz e d s ta w ic ie le rz ą ­ d u c h ę tn ie n a z y w a ją s w ó j p r o je k t p ró b ą p la ­ n o w a n ia „d e m o k ra ty c z n e g o “ , n a to m ia s t a n ­ g ie ls k ie k o ła ekonom iczne w id z ą w ty m p rz e ­ d ło ż e n iu ty lk o c h a ra k te r — pobożnych ż y ­ czeń (w is h fu l th in k in g s ). T rzeba zw a żyć bo­

w ie m , że n a c jo n a liz a c ja w A n g lii, bez w z g lę ­ d u n a je j c h a ra k te r i zasięg, ora z głę b o kie p rz e m ia n y ustro jo w o -g o sp o d a rcze n a świecie, k a ż ą oceniać t a k i ty p p la n o w a n ia ja k o ty p z a w o d n y n a dłuższą metę.

P rz e g lą d s y tu a c ji gospodarczej W . B r y t a n ii u p o w a ż n ia rz ą d a n g ie ls k i do s tw ie rd z e n ia , że rozp orzą dzalne zasoby n a ro d o w e n ie t y lk o n ie m ogą b yć uw ażane źa w y s ta rc z a ją c e dla p o dn iesien ia .stopy,. ż y c io w e j A n g lik a . ale w is to c ie z tru d n o ś c ią w y s ta rc z a ją n a u trz y m a ­ n ie je j n a dotychczaso w ym poziom ie. Z aga d­

n ie n ie h a n d lu zagranicznego dla W . B r y t a n ii w n a jb liż s z y m p rz y n a jm n ie j o k re s ie je s t s p ra w ą bardzo tru d n ą . Je że li b o w ie m ro z w ó j e k s p o rtu n ie sp e łn i p o s ta w io n y c h p rz e d n im celów , to ob ok u trw a le n ia się system u zaopa­

trz e n ia reg la m e ntow an ego , o b y w a te lo m b ry ­ ty js k im g ro zić m ogą no w e og ran iczen ia , a n a w e t i pow ażne bezrobocie, k tó re m oże p o w ­ stać, je ś li A n g lia n ie będzie m ia ła n a płace nie za im p o r t s u ro w c ó w i, n ie będzie w sta n ie p rz e p ro w a d z ić ta k bardzo na g lą ce j m o d e rn i­

z a c ji urządzeń p rz e m y s ło w y c h . S pra w ę k o m ­ p lik u je i to, że obecny e k s p o rt a n g ie ls k i n a ­ s ta w io n y je s t na p o trz e b y k r a jó w o d b u d o w u ­ ją c y c h się. Z c h w ilą p o stępu ją cej w ty c h k r a ­ ja c h o d b u d o w y, zwłaszcza na o d c in k u p rz e ­ m y s łu p u la e k s p o rto w a np. m aszyn lu b w y r o ­ b ó w te k s ty ln y c h będzie się k u rc z y ć .

_W z w ią z k u z ty m i p ro b le m a ta m i rz ą d a n ­ g ie ls k i p o s ta w ił sobie c z te ry g łó w n e zadaniar 1) e k s p o rt w r o k u bieżą cym m u s i b yć o 40%

w yższy n iż w ro k u 1938, 2) e k s p o rt • m a b yć przede w s z y s tk im u s iln ie zw ię kszo n y do p ó ł­

k u li za ch o d n ie j i do ty c h p a ń stw , z k tó r y m i A n g lia m a u je m n y b ila n s h a n d lo w y i 3) m a b yć prze pro w ad zon a o s tra k o n tro la im p o rtu , Pochodzącego szczególnie z z ach od nie j p ó łk u ­ li. I w re szcie c z w a rte zadanie, nas w te j c h w ili n a jb a rd z ie j in te re su je , to p o s ta w ie n ie na ro ln ic tw o , ja k o n a c z y n n ik , k tó r y w du­

żym s to p n iu p o w in ie n p rz y c z y n ić się do z ła ­ godzenia tru d n o ś c i e k s p o rto w o -im p o rto w y c h W. B r y ta n ii.

Jeszcze w, p ie rw s z e j p o ło w ie 1945 ro k u M i­

n is te rs tw o W y ż y w ie n ia i R o ln ic tw a p o le c iło p rz e p ro w a d z e n ie ' badań, m a ją c y c h w yka zać, w ja k im s to p n iu ro ln ic tw o a n g ie ls k ie może p rz y c z y n ić s ię ‘ do zm niejsze nia im p o rtu d ro ­ g ic h a r ty k u łó w żyw nościow ych, k tó re m o g ły ­ by być p ro d u k o w a n e w k r a ju w ilo ś c i odpo­

w ie d n ie j do p o trz e b r y n k u w e w n ę trzn e g o . W y n ik i ty c h badań zosta ły ogłoszone w m a r­

cu r b pod ty tu łe m : „P o w o je n n y u d z ia ł r o l­

n ic tw a b ry ty js k ie g o w oszczędzaniu w a lu t“ . A u to rz y tego prze dłożen ia rządow ego p rz y ­ ję li za podstaw ę la ta : 1937— 38, 1947— 48 oraz 1950— 51 i o p e ro w a li w od n ie sie n iu do ty c h la t lic z b a m i w a rto ś c i p rz e d w o je n n e j. W re la ­ c ji obecnej n a le ża ło b y w ię c zastosować m no ż­

n ik 65% -ow y, aby uzyskać a k tu a ln e w y s o k o ­ ści poszczególnych liczb.

Z god nie z zasadniczym założeniem p rz y p la n o w a n iu ro z m ia ró w p ro d u k c ji ro ln ic z e j w la ta c h w y ż e j podanych zw rócono szczególną uw ag ę na zw iększen ie p ro d u k c ji ta k ic h a r ty ­ k u łó w , k tó re p o cią gają za sobą n a jw ię k s z e w im p o rc ie w y d a tk i. Chodzi tu przede w szyst­

k im o in w e n ta rz ż y w y i a r ty k u ły pochodne.

D ążenia idą w dw óch jednocześnie k ie r u n ­ kach, a w ię c: 1) ja k n a jw ię k s z y p ro c e n t in ­ w e n ta rz a żywego w in ie n być w A n g lii hodo­

w any, a 2) zam iast sprow adzać gotow e a r ty ­

k u ły pochodzenia zwierzęcego, im p o rto w a ć s z a g ra n ic y paszę d la z ap ew nie nia z w ię k s z a ją ­ cem u się p o g ło w iu odpow iedniego pożywień

nia. *

P rzed ło żenie rządow e oczekuje, że przez le p ­ sze z u ż y tk o w a n ie p e w n y c h a rty k u łó w , ja k np.

żyta, k a r t o f li i z ia rn a na paszę dla b y d ła i trz o d y , będzie m ożna zw iększyć p ro d u k c ję m leka^ o 15% p o w y ż e j poziom u p rz e d w o je n ­ nego ju ż w ro k u 1947, ja k ró w n ie ż uzyskać w iększe ilo ś c i mięsa, bekonu i ja j. W ro k u 1950/51 p ro d u k c ja ja rz y n i ow oców będzie d u ­ żo w iększa n iż prz e d w o je n n a . T a k samo w e fe kta ch p o w in n y p rz e d s ta w ia ć się z b io ry ż y ­ ta, k a r t o f li i b u ra k ó w c u k ro w y c h . W plan ach le ży zw iększen ie p r o d u k c ji ję czm ien ia , użv w anego do w a rz e n ia p iw a . W 1950/51 c y fr o ­ w o w z ro s t m a w y g lą d a ć na stępu ją co: M le ­ k o o 25% , po g ło w ie bydlęce — o 12,5%, owco

— o 7 % i ś w in ie i drób — o 50%.

P la n z a m ie rz o n y w ym a g a przede w s z y s tk im pow ażnych n a k ła d ó w in w e s ty c y jn y c h w r o l­

n ic tw ie , o b lic z a n y c h na 250 m ilio n ó w fu n tó w s z te rlin g ó w . N a d to lic z b a z a tru d n io n y c h w ro ln ic tw ie w in n a b yć pow iększona o 5— 10%

w s to s u n k u do sta n u przedw ojennego.

P rzedłożenie rządow e poza ty m zdaje so­

bie spra w ę z tego, że pow odzenie p la n u uza- -eznione je s t od u ru c h o m ie n ia o d p o w ie d n ie j p u li dogodnego k r e d y tu fina nso w eg o d la Go­

s p o d a rs tw ro ln y c h , od u s ta le n ia p r io r ite tu w b u d o w ie b u d y n k ó w gospodarskich, od zapew n ie m a o d p o w ie d n ic h s ta w e k p ła c y d la ro b o t­

n ik ó w rożnych, dobrze Twrgańiz&wŁnej k o n tr o li n a d k ie ru n k ie m i ilo ś c ią p ro d u k c ji ro ln ic z e j, a w re szcie o d zap ew nie nia ro ln ik o m

stałego r y n k u z b y tu d la ic h p ro d u k tó w po k o rz y s tn y c h d la n ic h cenach.

Je że li te w s z y s tk ie w a r u n k i będą do pełnio- , r.c, w ów czas m ożna p rz e w id y w a ć , że w a r to ś ć / p ro d u k c ji ro ln e j będzie m og ła być po dniesio­

na o 60 m ilio n ó w fu n tó w s zte rl. w 1947/48, a o 79 m ilio n ó w f. szt. w 1950/51 r. K w o t y ’ te zo s ta ły ob liczo ne w g cen p rz e d w o je n n y c h stąd też p rz y jm u ją c 65% -ow y w z ro s t cen o trz y m a m y o d p o w ie d n io k w o ty 99 i 130 m i­

lio n ó w f. szt. T a z w y ż k a w a rto ś c i a n g ie ls k ie j p ro d u k c ji r o ln e j nie może być o czyw iście w całości i b e z k ry ty c z n ie zaliczona n a oszczęd­

ności w w y d a tk a c h na im p o rt, spra w a ta bo­

w ie m zależna je s t od zm ia n w po ziom ie k o n ­ s u m c ji a r ty k u łó w ży w n o ś c io w y c h na r y n k u w e w n ę trz n y m .

W A n g lii o b s e rw u je się obecnie po w a żny w z ro s t s iły na b y w c z e j społeczeństwa. S y tu a ­ cja w y g lą d a ta m ta k , że r o b o tn ik w ie lk o b r y - iy js k i nie może w y d a ć obecnie z a ro b io n y c h pieniędzy, ab y podnieść w ła s n ą stopę ży c io ­ wą, bo ry n e k k r a jo w y n ie da je m u o d p o w ie d ­ n ic h po te m u m ożliw o ści. Z c h w ilą w ię c u su­

nięcia k o n tr o li _ spożycia, p rz y zach o w a n iu obecnej p o lit y k i s ta b iliz a c ji cen na le ży ocze­

k iw a ć autom atycznego n ie m a l w z ro s tu po­

zio m u k o n s u m c ji.

O m aw ian e przedłożenie n ie przypuszcza, aby system ra c jo n o w a n ia żyw n ości fu n k c jo ­ n o w a ł przez jeszcze 4— 5 la t. D latego też p rz e ­ w id u je się, że w r. 1950/51 n a s tą p i w z ro s t spo­

życia m le k a i ja rz y n , a d a le j nieco m n ie j­

sza zw y ż k a w k o n s u m c ji mięsa, bekonów , se-

*$!*'> tluczęzów , c u k ru i owoców. N a to m ia s t ja k b y d la zró w n o w a że n ia tego w z ro s tu , na stąp ić p o w in ie n spadek spożycia m a k i

M a m y prze d sobą ta b licę , k tó ra in fo r m u je nas, ja k w y g lą d a ła k o n s u m c ja a r ty k u łó w r o l­

nych, p rze liczo n a w okre sie ty g o d n io w y m na g ło w ę ludności. Z zesta w ie nia tego w y n ik a , że s tr u k tu r a spożycia w W . B r y ta n ii u le g ła w czasie w o jn y p o w a żn ym zm ianom . W po- p o ró w n a n iu z p rze cię tn ą z la t 1934— 1938 w ” ro k u 1944 spadło spożycie m asła z 212,8 g ra ­ m ów do 67,2 g ra m ó w , m ięsa z 1218 g ra m ó w do 1025 g ra m ó w , c u k ru z 837 g ra m ó w do 655 g ra m ów , r y b z 213 g ra m ó w do 148 g ra m ó w itd . N a to m ia s t w y ra ź n ie z w y ż k u je spożycie m ą k i i in n y c h p rz e tw o ró w zbożow ych (z 1367 g do 2148 g), k a r t o f li (z 1512 g do 2548 g), ja ­ rz y n (z 1064 g do 1540 g)itp .

W g p rz e w id y w a ń d la r. 1950/51 prz e c ię tn a spożycia m a w sw e j s tru k tu rz e p rz y w ró c ić stan z prze d w o jn y z n ie zn a czn ym i t y lk o ró ż ­ n ic a m i M le k a m a być w ię c e j (3,2 p. w la ta c h 1934 38 i 5 p. w r. 1950/51), w ię c e j będzie do spożycia sera, ry b , c u k ru , ja rz y n , o w o có w św ieżych i ko n s e rw o w y c h . N a poziom ie prze d w o je n n y m m a u trz y m a ć się k o n s u m c ja m a ­ sła. ja j, k a r t o f li, ow ocó w suszonych, k a w y , h e rb a ty i kakao. N a to m ia s t p rz e w id u je się spadek spożycia m ą k i i in n y c h p rz e tw o ró w zbożow ych (z 1867 g do 1783 g).

Anna Kamieńska

PISARZOM JA D Ą C YM N A ŚLĄSK

Z twych okien zapóźniomy z piórem do świtu wadzisz, ja k krowy wychodzą z bram y gimnazjum

l

idą przez rzekę kładąc brzuchy na wodzie;

turkoce wesoło wóz po żuiwo, m ija dorożkę pijanych spekulantów, a w rozdarciu chmui dzwonek z klasztoru

budzi płacz dziecka.

Ł atw y pejzaż. Innego narzędzia nie potrzebuje do wzruszeń prócz ciała znużonego pirzfed kąpielą,

gdy ciężko przesuwa się tło k serca,

a ręka jeszcze pisząca rozgrzebuje to samo dno snu, w którym i ciało mojego profesora tleje w ziemi.

Tymczasem maszyny doskonałe do entuzjazmu ze stali, nerwy z kryształu, elektryczny huk ci się przyśni, gdy ponad chrzęstem gazet

po/rwie cię pociąg na Śląsk. W ym iń nim gwiazdę, o którą wsparliśmy mowę z wieczora.

Dzień zażąda od ciebie języka, w którym stanie

przed rozumem zbudzonego więcej — prócz mgieł od rzeki .a k Egipcjanin patrzy z nad żaren,

ja k pod domy Norym bergi zarosłe fiołkam i płynie ■ chłodnia —— okręt z A m eryki z blaszańkami mięsa dla zbrodniarzy,

z puszkami mrozu ze spadania gwiazd i katedr.

Aby, zdrowe, mądrzejsze coraz rosło u stóp gimnazjum, gdzie begonie sadzili chłopcy i stoi niezamieszkały pomnik trzeba z węgła śląskiego, z książek, nawet z wyznań miłosnych masc przęsła mostów nad państwami Europy.

N ie samotny. Patrz, gdy piszesz — trudem szczęście mierząc na wsi nauczyciel pomaga — wraca ze szkoły.

W domu książka otw arta na stronie...

pachnie nafta. Godziny biegły i tu ta j,

podczas gdy rysował na tablicy dzieciom żarówkę rozpiętą w przekroju ja k owad.

Nauczyciel ściera z lam py kopeć,

— tu jeszcze drut nie zdążył z iskrą po szosie — otwiera szafę i w yjm uje chleb, którego braknie dziś w Paryżu i w Chinach. Posil się

i

ty pięknem kraju , bo dojeżdżasz już. Śląsk.

T e z m ia n y w s tru k tu rz e spożycia pociąga- ] ^ . za s° k 4 oczyw iście po w a żn y w z ro s t w a r to ­ ści k a lo ry c z n e j dostępnych do z a k u p u na r v n -

u w e w n ę trz n y m a r ty k u łó w spożyw czych.

N ie o to je d n a k n a m w te j c h w ili chodzi.

P rz y p o m n ijm y sobie, że za tr z y la ta — zgod­

n ie z o m a w ia n y m p la n e m — w a rto ś ć b r y ly j- s k ie j p r o d u k c ji ro ln ic z e j po dniesie się o 130 m ilio n ó w f. szt. Z godnie z naszym zastrzeże­

n ie m w y p a d a s tw ie rd z ić , że m ożna lic z y ć się ze w z ro s te m p ła c n ie p ro p o rc jo n a ln ie szyb­

szym od w z ro s tu cen na a r ty k u ły spożywcze, ze u d a się A n g lii p rz e p ro w a d z ić zasadę p e ł­

nego z a tru d n ie n ia , że n o w y system u b e z p ie . czen społecznych będzie m ia ł w y ra ź n ie do­

d a tn i w p ły w n a k s z ta łto w a n ie się p rz y ro s tu n a tu ra ln e g o . W ówczas m ożem y b yć ś w ia d k a ­ m i ta k ie g o z ja w is k a , że p o te n c ja ln e zapo­

trz e b o w a n ie r y n k u w e w n ę trz n e g o W B r y ta ­ n i i na żyw ność n ie t y lk o p o c h ło n ie ¿ ały w z ro s t p r o d u k c ji ro ln ic z e j, ale przez odpo­

w ie d n i w z ro s t k o n s u m c ji może go p rze w yż szyć.

, -®ez k o n t r o li spożycia oszczędność w w y ­ d a tk a c h na im p o r t może okazać się p o z y c ja zerow ą. G d y b y u trz y m a n o w A n g lii k o n tro ­ lę im p o rtu i ta kie , ra c jo n o w a n ie żyw ności,

k tó re u trz y m a ło b y pa zio m k o n s u m c ji n a po­

z io m ie la t w o je n n y c h , w ów czas m ożna b y ło - b y m ó w ić o zaoszczędzeniu o ko ło 191 m ilio ­ n ó w f. szt. Je że li te w a r u n k i n ie będą z re a li­

zowane, w ów czas w y d a tk i na im p o r t ż y w n o ­ ść1 zw iększą się o o ko ło 80 m ilio n ó w f. szt.

chyb a, że w z ro s t p r o d u k c ji ro ln ic z e j p o z w o li n a p o k ry c ie d o d a tko w e n o w y c h 80 m ilio n ó w i . szt.

J a k z ty c h sz k ic o w y c h u w a g w y n ik a , g łó w ­ n y p u n k t ciężkości w p o lity c e r b ln e j W . B r y ­ t a n ii spoczyw a w p rz e s ta w ie n iu p r o d u k c ji ro ln ic z e j n a p ro d u k c ję ho do w la ną , k tó r a po z w o li na p o c z y n ie n ie p o w a żn ych oszczędno­

ści w w y d a tk a c h na im p o rt m ięsa, p rz e tw o ­ r ó w m ię sn ych i n a b ia łu . Są to a r ty k u ły n a j­

droższe z a r ty k u łó w ży w n o ś c io w y c h w W . B r y ta n ii. W ro k u 1938 A n g lia im p o rto w a ła m ięsa i n a b ia łu n a łączną sum ę 170,793.979 i szt. P ro d u kcja , k r a jo w a ty c h a r ty k u łó w oce­

n ia n a b y ła na 202,819.000 f. szt., a z a ty m ogólna w a rto ś ć w e w nę trzneg o spo życia n a ­ b ia łu i m ięsa w y n o s iła razem 373.602.959 f szt. W p rz e w id y w a n e j w r o k u 1950/51 p ro -

“ m jc ji ocenia się w a rto ś ć w y p ro d u k o w a n e g o w W. B r y ta n ii m ięsa i n a b ia łu n a 255.874 000 f szt. W czasie w o jn y p ro d u k c ja ty c h a r t y ­ k u łó w spadła o 36.000.000 f. szt., g łó w n ie z u w a g i na o lb rz y m i spadek im p o rtu paszy W r o k u 1950/51 im p o d paszy m a osiągnąć po­

zio m p rz e d w o je n n y . co pom oże do p o s ta w ie ­ n ia h o d o w li na w ła ś c iw y m poziom ie.

O bo k s k ie ro w a n ia dużego w y s iłk u na ro z ­ bu dow ę p ro d u k c ji h o d o w la n e j dużą w a gę s fe ry rządow e W . B r y ta n ii p rz y w ią z u ją do w z ro s tu p ro d u k c ji ja r z y n i ow oców . W e o- sw iadczenia M in is tr a R o ln ic tw a , będą poczy r m onę w s z e lk ie staran ia , ab y u m o ż liw ić r o ­ b o tn ik o m r o ln y m osied lan ie się n a r o li i za­

k ła d a n ie m a ły c h gospo da rstw o g ro d n ic z o -w a . rz y w n y c h . T a k ie posunięcie m a, zda niem rzą- du w ie lk o b ry ty js k ie g o , zap ew nić w z ro s t p ro ­ d u k c ji na o d c in k u w a rz y w i ow oców .

(iKUNW B IO T » )

\ v\

(2)

Str. 2

„W I E $" N r 31 (110)

O gólnie m ożna s tw ie rd z ić , że w id a ć w y ­ ra źn ie dążenie s k ie ro w a n ia r o ln ic tw a a n g ie l­

skiego na ro d za j p ro d u k c ji, k t ó r y może w y ­ trz y m a ć k o n k u re n c je z cenam i a rty k u łó w s p ro w a d z a n y c h z z a g ra n ic y i dla k tóreg o m ie jscow e w a r u n k i glebow e i atm osferyczne są w łaściw e. W A n g lii p ro d u k c ja zbóż n ie m a szans n a opłacalność fin a n so w ą . G atun kow o ró w n ie ż n ie może być podniesiona na szcze­

g ó ln ie w y s o k i poziom . Ina czej rzecz prze dsta­

w ia się z m ięsem i p rz e tw o ra m i m ię s n y m i o ra z w a rz y w a m i. T u ta j różn ice m ię dzy cenam i w k r a ju i zag ran icą n ie są w ie lk ie i mogą być ła tw o w y ró w n a n e o d p o w ie d n ią p o lity k ą ta ­ ry fo w ą , k tó ra za p e w n i p ro d u ce n to m ro ln y m k o rz y s tn e ceny i s ta ły ry n e k zbytu .

W g doniesień p ra s y r o ln ic y angielscy tw ie rd z ą , że wobec w y ją tk o w y c h i n a glących p o trz e b c h w ili konieczne je s t przedsięw zięcie s p e c ja ln y c h ś ro d k ó w w okre sie na jb lilższe g o p ó łto ra ro k u . A b y p o w e to w a ć s tra ty , w y w o ­ ła n e w a ru n k a m i a tm o s fe ry c z n y m i, w p ie n ią ­

dzach, z b io ra c h i in w e n ta rz u , a b y dać k r a ­ jo w i o d p o w ie d n ią do zapotrzeb ow a nia ilość a r ty k u łó w spożyw czych, trze b a dążyć do zna­

cznego zw iększen ia w a rto ś c i p r o d u k c ji ro ln e j.

R o ln ic y a n gielscy z d a ją sobie spra w ę z te ­ go, że dla zap ew nie nia w z ro s tu p ro d u k c ji żyw ności, in w e n ta rz a i. paszy d la by d ła , n a le ­ ży zarzu cić prze sta rzałe fo rm y gospodarow a­

nia na r o l k i w przęgnąć d o ' p ra c y w sze lkie zdobycze te c h n ik i, w ie d z y i -doświadczenia.

P la n y u c h w a lo n e z rń ie rz a ją do tego, aby oszacowane zosta ły m in im a ln e ilo ś c i z b io ró w zasadniczych p ło d ó w ro ln ic z y c h , ta k ie ilości, k tó re będą niezbędne A n g lii dla zaspokojenia po trze b r y n k u w e w nę trzneg o w okre sie n a j­

bliższych la t 5. G łó w n y n a c is k położono na p ro d u k c ję hodo w la ną . D latego też w id z im y m ię dzy u c h w a ła m i w n io s e k o zw iększenie u p ra w y ro ś lin bogatych w b ia łk o na paszę dla in w e n ta rz a oraz w n io s e k o z a trz y m y w a n ie przez r o ln ik ó w o k re ś lo n e j ilo ś c i z ia rn a na ż y ­ w ie n ie in w e n ta rz a , ab y m ożna b y ło p o w ię k ­

szyć d o sta w y w m ięsie, ja ja c h i tłuszczach .zw ie rzę cych do m iast.

R o ln ic tw o a n g ie lskie p rz e w id u je , że w r o ­ k u 1947 w y d a ć p o w in n o na m ech an izację r o l­

n ic tw a o k o ło 40 m ilio n ó w fu n tó w s z te rlin g ó w , stąd też a p e lu je do rzą d u i do p ro d u c e n tó w maszyn ro ln ic z y c h , ab y o g ra n ic z y li eksport, ty c h m aszyn, a s k ie ro w a li -zna kom itą w ię k ­ szość p r o d u k c ji na u ż y te k w e w n ę trz n y . Jak o lb rz y m ie są p o trz e b y r o ln ic tw a angieiskiego w te j m ierze, to ilu s tr u je fak't,* że o trz y m a li o n i 75% c a łe j zeszłorocznej p r o d u k c ji m a­

szyn ro ln ic z y c h , a w a rto ś ć m aszyn z a k u p io ­ nych b y ła trz y ra z y w iększą n iż w a rto ś ć za­

k u p u przedw ojennego. M im o tego b r a k i są jeszcze bardzo pow ażne i n ie dadzą się w y ­ ró w n a ć szybko. O bok m e c h a n iz a c ji ro ln ic tw a p ro je k tu je się w sze chstron ną przebudow ę is tn ie ją c y c h b u d y n k ó w gospodarskich.

O to n ie k tó re z elem e ntów , k tó re m a do ro z ­ w ią z a n ia r o ln ic tw o w ie ik o b ry ty js k ie . S y tu a ­

c ja je go je s t dosyć s k o m p lik o w a n a , ja k skom ­ p lik o w a n ą je s t s y tu a c ja m ię d zyn a ro d o w a A n ­ g lii na o d c in k u gospodarczym . S pra w a p o le ­ ga n a ty m , że w za je m n e o d d z ia ły w a n ie i w z a ­ je m n a zależność m ia sta i w s i w najszerszym tego znaczeniu s ta je się obecnie na czelnym p ro b le m a te m w ie lu p a ństw . P rz y k ła d e m je s t W . B ry ta n ia , k tó r a w ro ln ic tw ie w id z i r a tu ­ ne k dla c h w ie jn e g o swego b ila n s u h a n d lo w e ­ go. W a rto je d n a k pam iętać, że n ie m a l każda pró ba tego ro d z a ju w u s tro ju k a p ita lis ty c z ­ nym , ja k im je s t na da l u s tró j w A n g lii, ska­

zana b y ła b y na niep ow o dze nie w w a ru n k a c h p a n o w a n ia w ie lk ic h posiadaczy ziem skich, g d y b y n ie d y s c y p lin a społeczna i karn ość o b y w a te ls k a A n g lik ó w , ' godna po dziw u i n a ­ śladow ania, zwłaszcza d la k ra jó w , w k tó ry c h kon cep cje gospodarcze o p ie ra ją się na lu d o - w ła d z tw ie i na gospodarczym p la n o w a n iu iu - dow ym .

Tadeusz O rle w ieź

Andrzej Skupień-Florek

PODHALE NA PRZEŁOMIE WIEKOW*>

K A R C Z M A

S p ra w u ją c y m w ładzę w pow iecie N o w o ­ ta r s k im w ty c h czasach b y ł s ta ro s ta G iep.

p e rth — A u s tr ia k . Służba w w o js k u od czasu 3-go w ó jta tr w a ła ju ż ty lk o 3 la ta . Część lu d ­ ności, u c ie k a ją c prze d n ią e m ig ro w a ła z a ­ gra nicę, n ie w y łą c z a ją c A m e ry k i. P o ty c h ,,re fo rm a c h “ d w ó r s tr a c ił na s w o im znaćze, n iu , a do p ra c n a sw o ich dobrach m u s ia ł lu ­ dzi w y n a jm o w a ć za uiszczeniem g o tó w k i, a z czasem posiadane w B ia ły m D u n a jc u k a r c z - >

m y i m ły n sprzedał. M ły n k u p ił w ło ś c ia n in P a ra rod em z B u k o w in y , k tó re g o ro d z in a od tą d za m ie szka ła tu ta j. K a rc z m ę w dolnej części B ia łe g o D u n a jc a — na r o li B u z k o w e j k u p ił G oldm ann — Żyd. a w gó rn e j część:

n a r o li S tachow cow ej — Szlachet żyd.

O bok ty c h ka rc z e m , p o w s ta ły jeszcze dw ie inne k a rc z m y , pierw sza, k tó r ą n a dole u Chudego n a p a rc e li k u p io n e j od w ło ś c ia ­ n in a S ku p n ia zw . „G rz y c h e m “ p o s ta w ił Ż y d S ierm ann, d ru g a w g ó rn e j części k o ło m o stu u C udzicha n a o fia ro w a n y m przez Szym ona D zierzęgę — „M y s io r a " s k ra w k u kam ieńca, p o s ta w ił ż y d K e m p lle r, p r z y b y ły z G ronko , wa.

W k ilk a la t pó źniej, dw ie p ie rw sze k a rc z - ' m y z czasów R y c h te rs k ic h w y k u p io n e przez G aldm ana i Sztacheta, p rz e s z ły przez w y k u ­ pie n ie od n ic h n a w łasność m ie js c o w y c h w łościa n. Zaś „go spo da“ K e m p lle ra spłon ęła prze z podpalenie, a w ła ś c ic ie l opuszczając w ieś u s tą p ił p la c in ne m u ż y d o w i —~ M a r k u ­ s o w i W a e h s b e rg e rro w i, k t ó r y w ty m ż e m ie js c u p o s ta w ił no w ą karczm ę . M a ją c we w s i tyle- szynkó w , ludność ro z p iła się w o k ro p n y spo, sób. ta k , że k a rc z m y nie m o g ły ju ż je j p o ­ m ieścić, to te ż ludność u rz ą d z a ła sobie w g o spo da rskich dom ach n a ten cel u p a trz o ­ nych , t. zw . „ B u r s y “ , gdzie g ro m a d n ie p ito różne na po je i p r z y b y le m uzyce tańczono, i a w a n tu ro w a n o się c a ły m i nocam i. D u cho­

w ie ń s tw o b y ło bezsilne. S prow adzono K s. Je.

z u itó w u rzą d za ją c M is je św,, k tó re o d b y ły się i w P oro ninie . M is jo n a rz e g rz m ią c y m i głosy w z y w a li, b ła g a li i z a k lin a li ludność, ab y się p o p ra w ili, bo „s tra s z n a ic h k a r a B oska cze­

k a " , p ro ś b y i g ro ź b y b y ły ponoć ta k s tra s z , liw e , że ludność o g a rn ia ł p a n ic z n y s tra c h i płacz — ale p o p ra w y w ie le nie było. D o ­ p ie ro n a stępn y r o k b y ł o k a z ją do p o p ra w y z pow odu o g ro m n e j k lę s k i n ie u ro d z a ju nu s k u te k m roźnego ro k u , ja k i n a w ie d z ił Pod, hale, ta k że posiane ow sy w p ra w d z ie po- w s c h o d z iły , ale do w y k ło s ie n ia n ie doszło, to też w s z y s c y gospodarze raze m n a m łó c ili zale­

dw ie 18 k o r c y owsa, z ie m n ia k i lic h e uro sły, a do te g o p ra w ie w z ie m i z g n iły nie kopane 1 stąd zap an ow a ł głód. Ludność m a ją c n a p a ­ m ię c i m is jo n a rz y 1 ic h groźby, zapow iedź

„ k a r y B o ż e j", r o b iła w ie lk i la m e n t i w y rz e ­ ka n ie n a o w y c h m is jo n a rz y , że to o n i spowo-

*) „W ie ś “ 23 (102), 26 (105), 27— 28 (106

— 107).

P O D Z IĘ K O W A N IE

R edakcja tygodnika społeczno * literac­

kiego „W ieś“ składa na tym miejscu serdecz­

ne podziękowanie W yd aw nictw u Eugeniusza K uthana w W arszaw ie za ofiarowanie 30 egzemplarzy swych w ydaw nictw dla Pisarzy chłopskich — uczestników Zjazdu w R y t­

wianach (30.V I — 6.V I I b r.).

Podnosimy z uznaniem obywatelskie sta­

nowisko W ydaw nictw a zapewniając, że otrzymane książki spełnią swą funkcję spo­

łeczną wśród Pisarzy Chłopskich.

W O S T A T N IM 30 (109) N U M E R Z E „W S I"

z dnia 3 sierpnia 1947 r.

M aurycy Jaroszyński — R e fo rm a wyższe­

go s z k o ln ic tw a ; Zbigniew Kraw czykowskj. — B itw a o chleb ; P iotr Ożarowski — „P rz e g lą d T r a k to r o w y “ ; Bronisław M azu r — P ojed na­

n ie z z ie m ią (w ie rs z ); M . Borodko (S. I. B i) W spółpraca s ta c ji naszynow o - tra k to ro w y c h z g o spo da rstw a m i r o ln y m i w ZSRR; Tadeusz O rlew icz — W o b lic z u n o w y c h z b io ró w ; Zdzisław Skwarczyński — C h ło p i’ spra w a chłopska w po w ie ści X V I I I w ie k u ; Józef A- Frasik — Dzień, k tó r y m ija (w ie rs z ); H e n ­ ry k Syska — „J a rz m o “ K ło sow skieg o; Józef Pogan - i Służba S tasi (n o w e la ); Stanisław' Jucha — S zkic d z ie jó w s z k o ły ro ln ic z e j w C ze rnich ow ie — W yższa S zkoła P edagogiczna w Łodzi; 13 ilu s tr a c ji — S pro stow a nia — O głoszenia — K o m u n ik a ty —- Książki nade­

słane. 8 stron.

d o w a li tę k a rę s w o im i pro śb a m i n a ic h opa.

m ię ta hie. T a k ic h la t n ie u ro d z a ju ówcześni P odhalanie p rz e ż y w a li w ięcej — na stępo w a ły

one k o le jn o po sobie. ,

P O W IE T R Z E

W ro k u 1873 dn ia 1 w rześnia- w y b u c h ła s tra szn a choroba — cholera i tr w a ła do po­

ło w y tego m iesiąca, 1 p ra w ie w ka żd e j w si z b ie ra ła o fia ry . D o k tó r T y tu s C h a łu b iń s k i z W a rs z a w y , i d r U rb a n o w ic z ze żm ud zi, bę, dący tu podówczas, z c a ły m poświęceniem n ie ś li pom oc ludności. ,

W B ia ły m D u n a jc u cholera spowodowała.

13 o fia r ś m ie rte ln y c h , k tó re pochowano we w s p ó ln y m gro b ie we w s i na r o li B ałosow ej, a k rz y ż p o s ta w io n y n a ow ej w spólnej m og ile ś w ia d c z y po dzień d zisiejszy o te j s tr a s z n e j- zarazie, ja k a tu t a j is tn ia ła . Ludność w cza­

sie te j z a ra z y iz o lo w a ła się, nie opuszczając sw oich dom ostw , a pom oc na w ie dzo nym tą zara zą w te j w s i n ió s ł m ie js c o w y chłop Ja n S ik o ra „C ib io rz ", w ie lk i p ija k k tó ­ r y c h o ry c h le c z y ł w e d łu g ra d d r C h a łu b iń ­ skie g o z Zakopanego, oraz z m a rły c h u k ła d a ł w tru m n a c h , o d w o z ił i grzebał. Sam je d n a k te j z a ra z y nie n a b a w ił się m im o , że z z a ra ­ ż o n y m i m ia ł do czynienia. O dporność tę p r z y ­ p is y w a n o wódce, k tó r ą codzfeń p ił w sporej ilości, oraz czosnkow i, ja k i spożyw ał.

N O W IN Y .

Po okre sach k lę s k n a s tą p iło pewne u s ­ p o k o je n ie i p o p ra w a ludności - > n a s tą p iły też i la ta lepszego u ro d z a ju . S z k o ły p a ra fia ln e s k u p ia ły coraz w iększą ilość uczących się, p o w s ta ła też s zkoła ta k ż e i w P oro ninie , gdzie w iększość D u n a jc z a n zdążała z r a c ji k ró ts z e j dro gi. P o ls k ie o rg a n iz a c je o ś w ia to , we, spółdzielcze i p o lity c z n e coraz śm ie lej i szerzej r o z w ija ły sw o ją działalność u ś w ia ­ da m ia ją c lud, co b y ło przez m ło dszych życz.

liw ie p rz y jm o w a n e , n a to m ia s t s ta rs i do s p ra ­ w y p o ls k ie j m ie li uprzedzenie, łącząc ją ze s p ra w ą s zla ch ty, k tó r e j bardzo się ba li, by z p rz y w ró c e n ie m P o ls k i znow u nie ob ję ła w swe ręce rządów , i nie n a rz u c iła lu d o w i pa ń.

szczyźnianego ja rz m a .

Id e o w y m i działa czam i c h ło p s k im i ja c y t u ­ ta j n a jczę ściej zag lą dali, b y li W in c e n ty W ito s i B e rn a d z ik o w s k i, k tó r z y w osobie ks. W.

R oszka. proboszcza w P o ro n in ie z n a le ź li g o r­

liw e g o k rz e w ic ie la s p ra w y polsko-Iudow ei.

P ie rw s z y m i p is m a m i, ja k ie t u t a j d o c ie ra ły do chło p s k ic h r ą k b y ły : „ P r z y ja c ie l L u d u “ i „ W ie ­ niec i P szczółka“ . W ro k u 1884 g a lic y js k a c. k. ra d a szkolna k r a jo w a z o rg a n iz o w a ła w

B ia ły m D u n a jc u filia ln ą szkołę, k tó r a m ieś- c iła się w dom u p ry w a tn y m . W ro k u 1889 p rz y s tą p io n o do b u d o w y w łasnego b u d y n k u szkolnego n a ś ro d k u te j części w si, k tó r a n a ­ le żała do p a r a fii S z a fla ry , W ro k u 1892 s ta ­ n ą ł m u ro w a n y budynek, w k tó ry m i obecnie odbyw a się nauka. W m iędzyczasie po w sta ła m y ś l p o s ta w ie n ia we w s i k a p lic y , w k tó r e j co ja k iś czas od b yw a ło b y się nabożeństw o choćby dla s ta rcó w , i k ie d y w ro k u 1899 w i ­ z y to w a ł p a ra fię S z a fia rs k ą ks. K a rd y n a ł K n ia ź J an P u z y n a - b is k u p k ra k o w s k i, udała Się do nieg o delegacja w te j spraw ie, co przez ks. K a rd y n a ła zosta ło p rz y ję te z p rz y c h y l­

nością, i od tą d m y ś l p o s ta w ie n ia k a p lic y ży.

wo z a p rz ą tn ę ła u m y s ły w s z y s tk ic h .

W n a stępn ym ro k u 1900 z a is tn ia ła spra w a c w ie lk im znaczeniu dla p rzyszło ści P odhala ' a k tó r a w s tra s z liw y sposób z a n ie p o k o iła B ia - łodu najczan . B y ła to spra w a bu dow y li n ii k o . le jo w e j C h abów ka —- Zakopane a w Z w ią zku z ty m z ab ie ranie g ru n tó w pod tę lin ię . B ia - ło du najczan ie s ta w ia li s iln y opór, m im o , że za­

ję cie d o k o n y w a ło się za w yku p n e m . S przeci­

w y ic h je d n a k nie m o g ły być uwzględnione- a k ić d y p o c ią g u k a z a ł się p o ta ż p ie rw s z y , to ludność z prze raże nie m og lą dała ów „c u d “ m ów iąc na podstaw ie cz y ta n y c h p ro ro c tw k ró lo w e j Saby, że w ty m „o g n is ty m piecu“

je ź d z i a n ty c h ry s t — i że nie d łu g o będzie k o . niee św ia ta . Z czasem o s w o ili się z ty m „o g ­ n is ty m p iece m " doznając s k u tk ó w je go do bro­

d z ie js tw , gdyż odtąd d a tu je się postęp i p o ­ p ra w a gospodarcza P od ha lan ze w zględu na dowóz ś ro d k ó w żyw n ości i na w ozów sztucz.

nych . Z czasem zaczęli przyje żd ża ć coraz l i ­ czniej goście - le tn ic y , k tó r z y zawsze nieco prz y w ie z io n e g o gro sza t u t a j z o s ta w ili. M ię . d zy in n y m i le tn ik a m i w r . 1914 z a m ie s z k a li u S obestiana S k u p n ia zn a m ie n n i goście: L e ­ n in i T ro c k i, k tó r y c h z c h w ilą w y b u c h u w o jn y p o s z u k iw a ła ż a n d a rm e ria a u s tria c k a — lecz ju ż za późno.

S Z K O Ł A I K A P L IC A

W . r o k u 1910 w ieś buduje w swej gó rn e j części d ru g i bu dyn ek szkolny, co ś w ia d c z y o du żym zro z u m ie n iu p o trz e b y n a u k i, zresztą Białodunajezam ie od daw na m ie li am b icję uczenia się: b y „ w y jś ć " na lu dzi, sk o ro m ie i;

ju ż sporą ilość sw oich synów na ró żn ych s ta ­ n o w is k a c h w k ra ju , począw szy od S ta n isła w a P a w lik o w s k ie g o posła d0 p a rla m e n tu a u s tria ­ ckiego, aż do czasów dzisiejszych i ta k . ks.

A rc y b is k u p F e rd y n a n d P a w lik o w s k i, K s. K a ­ je ta n P a w lik o w s k i, ks. proboszcz z L im a n o ­ w e j, Ks. J a n Stachowie«, b. proboszcz w T y ń c u , K s. J an P a ra k t ó r y p ra c u je w je d .

Redakcja Tygodnika „ W IE Ś “ o g ł a s z a k o n k u t s o t w a r t y

n a

REPORTAŻ

Z Z IE M ODZYSKANYCH

G ru p a p is a rz y c h ło p s k ic h i ry s o w n ik ó w w osobach: L e o n a rd S o b ie ra js k i, Tadeusz C h ró ście le w ski, B ro n is ła w M a z u r, W ła d y s ła w L e szczyń ski , C zesław S chabow ski, S te fa n G ie ro w s k i i J a d w ig a B e rd z ik ó w n a , u d a je się w m ie sią cu s ie rp n iu na Ś lą sk p o m a te ria ł

fa k ty c z n y d o w ie lk ie g o c y k lu re p o rta ż y z ż y c ia gospodarczego. P ro ­ te k to ra t n a d tą a k c ją o b ję ło M in is te rs tw o P rz e m y s łu i H a n d lu w

osobie W ic e m is tra E ugeniusza S zyra.

N a jle p s z e re p a rta ż e k o n k u rs o w e ogłoszone zostaną w z b io ­ ro w y c h w y d a w n ic tw a c h k s ią ż k o w y c h . Z naczenie a k c ji re p o rta ż o ­ w e j T y g o d n ik a „W ie ś “ le ż y n ie t y lk o w z e b ra n iu cennego m a te ­ r ia łu w ie d z y o o d b u d o w u ją c e j się Polsce. T w o rz y się n o w y ty p lite r a tu r y , n o w a m e to d a z b io ro w e j i p la n o w e j p ra c y p is a rs k ie j. P i­

sarze c h ło p s c y zw ra c a ją c się d o zagadnień p rz e m y s ło w y c h d o k u ­ m e n tu ją ty m zro z u m ie n ie p o trz e b g ospodarczych p a ń stw a d o ty c h ­ czas ro ln ic z e g o , w id ze n ie w ła ś c iw y c h p ro p o r c ji s p ra w w ra m a ch p aństw ow ego życia .

W liście d o R e d a k c ji o trz y m a n y m z M in is te rs tw a P rz e m y s łu i H a n d lu c z y ta m y :

„M in is te rs tw o P rz e m y s łu i H a n d lu w osobie Ob. W ice­

m in is tra E . S zyra c a łk o w ic ie stosunek M ło d e j L ite r a t u r y W ie js k ie j do ro d zim e g o p rz e m y s łu p o p ie ra “ ...

n y m z ośrodków ro b o tn ic z y c h w PoIbcb, T o.

m asz B uła, k t ó r y b y ł proboszczem g im n a z ­ ju m w N o w y m T a rg u , A n d rz e j G a lic a ge­

n e ra ł W . P. b. dowódca D y w iz ji P u łk ó w Pod.

h a la ń s k ic h , F ra n c is z e k S kupień m a jo r W . P .;

J a n O ałdyn, In sp . Iz b y S k a rb o w e j, Inż. P a.

w t ł C u d z ik g e om e tra , J a k u b B u ła Insp. na d.

le śniczy w T o ru n iu , W ła d . S tachow iec b. sę­

dzia, obecnie a d w o k a t, A . C achro nacz. U rz ę ­ du pocztow ego, F r. D ańko, u rz ę d n ik , H e le ­ na Z achem ska z P arów , A n n a B ie ga ńska z S u łó w , Józefa P o la k ó w n a , H elena B ułów na, n a u c z y c ie lk i. W ro k u 1912 udaje się delega­

cja B lą ło d u n a jc z a n do K siędza B is k u p a Sa­

piehy, k tó r y o d b y w a ł w iz y ta c ję p a r a fii Sza- fla rs k ie j- p rz e d s ta w ia ją c m u spraw ę b u do w y k a p lic y . K sią żę B is k u p żyw o in te re s u je sfę tą spraw ą, og lą da na m ie js c u plac pod buda.

wę — c h w a li z a m ia ry i b łog osła w i. Od te j c h w ili p rz y s tą p io n o do re a liz a c ji p la n ó w g ro . m adząc p o trz e b n y m a te ria ł. N ie s te ty w y b u ­ chła w o jna , niw ecząc w sze lkie p lan y.

W O J N A .

P rzed w ybuchem w o jn y b y ła tu t a j zorg a.

nizow a na po lska , o rg a n iz a c ja w o js k o w a pod nazw ą „D ru ż y n P o d h a la ń s k ic h " do k tó re j n a ­ leżało k ilk u d z ie s ię c u chłopców w w ie k u p rz e d , pobo row ym , z k tó ry c h 8-m iu ochotniczo w a l, czyło w szeregach le gionów o niepodległość P o ls k i. W o jn a ta w p o ró w n a n iu z o s ta tn ią nie w y rz ą d z iła dużych szkód, n a jd o tk liw s z y m b y ł pobór m ężczyzn do w o js k a , we w s i pozo.

s ta li s ta rc y i k a le c y a k o b ie ty same m u s ia ły w y k o n y w a ć pracę za m ężczyzn w dom u 1 na r o li, k tó r e j nie u m ia ły i nie m o g ły u p ra w ia ć ja k należy, s k u tk ie m czego gospodarstw a upadały. Do tego b y ł b ra k ko n i, k tó re ró w nteż zabierano, n a to m ia s t reszcie byd ła ja k k ro w o m i ow com d a w a li A u s tria c y spokój, ta k , że poza je d n y m je d y n y m spędem bydła, n a k t ó r y doprow adzono 7 s ztu k, — w ięcej za c a ły okres te j w o jn y nie w zięto. Podobnie b y ­ ło z s y p k ą owsa. Z naczn ie jszych od działó w w o js k , an i też prze m arszó w tu ta j nie było, n a to m ia s t k ilk a ra z y k w a te ro w a li we w s i W dużych ilo ś c ia c h uchodźcy ze w schodnich te ­ renów . gospodarze, k tó ry c h przyw ożo no k o . le ją w ra z z posiadanym d o b y tk ie m a na w e t p rz y je ż d ż a li w ła s n y m i fu rm a n k a m i p ro w a ­ dząc za sobą k ro w y . B y li on i p ra w d z iw ą p la . gą w si, poniew aż cudza w łasność ta k w dom u ja k i w polu, nie b y ła dla n ic h „ś w ię tą ", a b ra k we w si m ężczyzn bardzo ic h ośm iela ł.

N a le ż a ło też b yć c z u jn y m wobec jeńców , ja ­ c y t u t a j b y li n a ro b o ta c h w e dw orze p. U z - nańskiego w, P o ro n in ie , k tó r z y w a łę s a li się sam opas po w io s k a c h za żyw nością. S k u tk ie m ~) te j w o jn y k ilk u m ężczyzn B ia ło d u n a jc z a n na zaw sze nie p o w ró c iło do sw o ich dom ów.

W r o k u 1918 a n a w e t i 1917 coraz lic z ­ n ie j zaczęli się p o ja w ia ć w sw oich dom ach m ło d z i żołnierze, często n a w e t z b ro nią, rz e . k o m o n a urlo p , a w rz e c z y w is to ś c i b y li to dezerterzy, m a ją c y ju ż dosyć w o jn y . M u s ie li o n i jeszcze ja k iś czas u k ry w a ć się, gd yż b y li p o s z u k iw a n i przez specjalne p a tro le w o js k o ­ we, ale w n ie d łu g im czasie usta ło owe p o ­ s z u k iw a n ie na s k u te k zako ńcze nia w o jn y , z k tó r e j P o ls k a z m a rtw y c h w s ta ła b y żyć.

O dtąd w id y w a liś m y często p rze m aa zerow ują . ce lu b k w a te ru ją c e we w s i P olskie W ojsko^

W id y w a liś m y p o ls k ic h ż o łn ie rz y w a u s tria e . k ic h m un du rach, k tó r z y z a m ia s t „b ą c z k ó w “ z in ic ja ła m i F . J. I, n a czapkach, m ie li p o l­

s k ie o rz e łk i, lu b b ia ło czerw one k o k a rd k i.

B y li też i m ło d z i, szare ż o łn ie rz y k i w „m a . c ie jó w k a c h “ , a n a w e t starsze w ąsate chłop y w b łę k itn y c h m u n d u ra c h gen. H a lle ra . B y ły jeszcze potem m o m e n ty sm utne dla zm ar­

tw y c h w s ta łe j O jc z y z n y ja k i dla nas, ale w y ­ p a d k i te p o to c z y ły 's ię s z y b k im b ieg iem p r z y ­ nosząc spo kój i n o rm a liz a c ję stosunków .

K A P L IC A I S Z K O Ł A

T e ra z ju ż B ia łu d u n a je z a n ie w w o ln e j OJ.

czyźnie re a liz u ją sw oje p la n y bu dow ania k a p lic y , ta k że w ro k u 1921 Ks. kan . M a u ry c y R o tte rm u n d proboszcz z S z a fla r do kon ał p o ­ św ięcenia k a m ie n ia węgielnego i rozpoczęto budowę na placu, k t ó r y o fia ro w a li be z p ła tn ie d w a j b ra c ia Ł u k a s z c z y k o w ie - K o c io w ie . B u.

dow a postępow ała w sposób z a d z iw ia ją c y , d z ię k i w y s iłk o m w s z y s tk ic h o b y w a te li p o i przew odem dzielnego k o m ite tu w skła dzie F r.

C udzicha „K le o fa s a “ , Stan. C udzicha „B a c y ", F r . P a ry , Jęd rzeja M a ty g i „Ł u k a s z a “ i Józ.

Ś lim aka. N a jg o rliw s z y m i a p ostołam i te j spra w y b y li F r. C udzich i Jęd rzej M a ty g a , k tó r z y

(3)

N r 31 (110)

Sir. 5

„ W I E

sr

nie u sta n n ie k w e s to w a li po wiósce 'zb ie ra ją c o fia r y na budowę ju ż nie k a p lic y , ale koścdo.

ła. D la te g o też ludność n a z w a ła ic h aposto.

ła m i — C udzicha „K le o fa s e m “ i M a ty g ę „ Ł u ­ kasze m " — n a z w y te p o zo sta ły do dziś, ja k o ic h o fic ja ln e p rz y d o m k i. W ro k u 1922 na pod s ta w ie polskie go p ra w a w yborczego do samo."

rządu, o d b y ły się we w s i w y b o ry n a ra d n y c h w k tó ry c h b io rą u d z ia ł i k o b ie ty n a ró w n i z m ężczyznam i, tw o rz ą c c z w a rte k o ło w y b ó r, cze, do k tó re g o na le żeli i m ło d z i u p ra w n ie n i m ężczyźni nie będący sa m o d zie ln ym i gospo­

da rzam i. B ia ły D u na jec m ia ł p ra w o do w y . b ra n ia ju ż nie IB ale 24 ra d n ych . P ie rw s z y m w ó jte m po la ta c h n ie w o li z o s ta ł w y b ra n y m io d y g o s p o d a rz .m a tu rz y s ta L u d w ik C udzich

„B a c ó w “ . Po p ię c io le tn im je g o u rzę do w an iu w ła d z a z w ie rz c h n ia przechodzi w ręce W in ­ centego M a je rz y k a , k t ó r y b y ł w ó jte m do k o ń ­ ca is tn ie n ia g n iin je d n o s tk o w y c h t j. do 1935 ro k u .

W m iędzyczasie p o w s ta je w B ia ły m D u n a j­

cu w iększa fa b ry k a te k tu r y drz e w n e j, k tó r e j b u do w ę z a p o czą tko w a li w r. 1925 p. inż. Cza- je w s k i i p. O rdoń ska z K ra k o w a , k tó r z y w y ­ k u p ili od gospodarzy g ru n ta na p rz e p ro w a ­ dzenie k o ry ta w odnego i p la c u zna jd ują ceg o się m ię d z y m ostam i k o ło w y m i k o le jo w y m u C u dzich ów . Jednakże in ic ja to rz y tego dzieła _ do koń ca n ie d o p ro w a d z ili, lecz sprze­

d a n o je w całości K o p p e lm a n o w i z T ib e rg e - re P . do s p ó łk i. Jest to rzecz doniosła d la m ie js c o w e j lu d n o ś c i pod w zg lęd em gospo­

darczym , gdyż sama b u do w a fa b r y k i ja k i pra ca w n ie j d a je lu d n o ś c i zarobek na m ie jscu.

W d n iu 4 m arca 1928 ro k u o d b y w a ją się w y b o r y do S e jm u na posłów . W naszym o k rę g u w y b o rc z y m k a n d y d o w a ł na posła z lis ty B .B .W .R . N r 1 nasz, przez w s z y s tk ic h ce n io n y i łu b ia n y , ro d a k Gen. A n d rz e j G & ii- ca, to też m im o in n y c h prze kon ań, ludność sw o je głosy oddała na lis tę N r 1, chcąc m ;eć sw ojego ro d a k a posłem — je d n a kże w y b r a ­ n y poseł ro d a k z d ra d z ił sw o ich w y b o rc ó w i całą s w o ją ro d z in n ą w ie ś sprzedając s w ó j m a n d a t J a n o w i W a le w s k ie m u , m ieszczuchow i obcem u. T a k ie p o stąpien ie G enerała G a lic y w y w o ła ło ogrom ne ob urze­

n ie ludności, a ty m sam ym s tra c ił on za u fa ­ nie, pow agę i h o n o r u R odaków . W s z e lk ie późniejsze, niech ętne odnoszenie się lu d n o ­ ści do s p ra w p o lity c z n y c h , n a le ż y ty m zdra­

d z ie c k im p o stępkiem ge ne rała tłu m a czyć.

W y b o ry n a S e jm w d n iu 8 w rze śn ia 1935 r ., zosta ły przez B ia ło d u n a jc z a n z b o jk o to w a n e ta k dalece, że na 1200 u p ra w n io n y c h głoso­

w a ło 97 osób. W r o k u 1929 o d b y ło się tu je ­ szcze głosow anie, ale ju ż n ie na posłów , lecz za zniesie niem karcze m w e w si, c z y li p ie b is - c y t p rz e c iw a lk o h o lo w y , k tó r y rów nocześnie p rz e p ro w a d z a ły jeszcze in n e 4 g m in y . W p le ­ bis c y c ie ty m B ia ło d u n a jc z a n ie o p o w ie d z ie li się w szyscy (z w y ją tk ie m trz e c h ) za zniesie­

n ie m karczem , k tó re ostatecznie zostały s k u tk ie m p le b is c y tu z lik w id o w a n e , gdyż w ła ś c ic ie lo m odebrano koncesje.

N ie la d a uroczystość o b c h o d z jli B ia ło d u n a j­

czanie w_ d n iu 15 lip c a 1928 ro k u . g d y b u ­ do w a ko ś c io ła została ta k dalece posunięta, że p rz e d n ią część w yk o ń c z o n o i urządzono i w ty m d n iu o d p ra w io n o p ie rw sze u ro c z y ­ ste nabożeństw o połączone z pośw ięceniem w y k o ń c z o n e j b u d o w y . O dtąd B ia ły D u n a je c s ta ł się o ś ro d k ie m w s i B a ń s k ie j G ó rn e j, N iż n ie j i G lic z a ro w a , k tó re w chodzą w s k ła d p a r a fii B ia ły D u na jec, i od te j c h w ili o d p ra w ią tu nabożeństw a eto n ie d z ie lę ksią dz doje żdżający z S z a fla r. O d r o k u 1933 z y s k u je B ia ły D u n a je c w ie lk ie g o p rz y ja c ie la , a n ie w y k o ń c z o n y k o ś c ió łe k (b ra k w ie ż y ) g o rliw e g o o p ie k u n a w osobie K s. W ł. Puczki, w ik a re g o z S za fla r. W ykończe nie kościoła w n ie d łu g im czasie n a stąpiło, a u k o ro n o w a n ie m . tego d z id a b y ły tr z y p ię k n e d z w o n y ja k ie w d n iu 8 m a ja 1938 r o k u pośw ięcono i n a w ie ­ ż y powieszono, a od s ie rp n ia tego samego r o k u zostaje urzę do w o u s ta w io n a w B ia ły m D u n a jc u sam odzielna p a ra fia a je j probosz­

czem ja k o p ie rw s z y m je s t zasłużony K s. W ł.

Puczka. N iezależn ie od b u d o w y kościoła b u ­ do w a no te ż i p le b a n ię oraz b u d y n k i gospo­

darcze. M a rz e n ia od d a w n a snute zostają o - siągnięte w p e łn i. N ie o m a l w ty m ż e czasie

A ndrzej Skupień . F lo re k przed swoim domem

B ia ły D u n a je c o trz y m u je jeszcze je d n ą w ię k ­ szą b u d o w lę o znaczeniu gospodarczym . Jest n ią d u ż y m ły n w a lc o w y po rusza ny tu rb in ą wodną, k o r y p o s ta w ił i u ru c h o m ił D r. Śpiesz-

n y z Nowego, T a rg u na p la cu w y k u p io n y m od P a ró w w ra z z b y ły m s ta ry m m ły n e m , p a ­ m ię ta ją c y m czasy k ró le w s k ie i pańszczyź­

niane.

K o ś c ió ł, d w ie szkoły, fa b ry k a t e k tu r y , m ły n w a lc o w o - tu rb in o w y , w m ie js c u sta­

c ja k o le jo w a podnoszą og rom n ie znaczenie w s i. P o w s ta ją liczne, org an izacje społeczne i o św ia to w e : O gnisko Z w ią z k u P odhalan, K ó łk o R o ln icze w ra z z w ła s n y m sklepem , K o ło G ospodyń W ie js k ic h , K a to lic k ie S to w a ­ rzyszenie M ło d z ie ż y , K o ło M ło d z ie ż y L u d o ­ w e j, T o w a rz y s tw o P o p ie ra n ia B u d o w y P ub­

lic z n y c h S z k ó ł P ow szechnych itp .

W r o k u 1933 o d b y ł się tu ta j o g ó ln y Z ja z d Z w ią z k u P o d ha lan , a gospodarzem zja zdu b y ło m ie jsco w e „O g n is k o “ , k tó re m u d z ie ln ie p rz e w o d n ic z y ł m ło d y W ła d e k Para. Rozm ach p ra c społecznych, ja k i o g a rn ia ł ludzkość, p o ­ w s trz y m a ła straszna k lę s k a po w o dzi, ja k a n a w ie d z iła w lip c u 1934 r . M a ło p o ls k ę w y ­ rz ą d z a ją c w s i naszej ogrom ne zniszczenie p lo n ó w i p ó l, z k tó r y c h na zboczach w o d a z niosła w d ó ł u p ra w n ą z ie m ię , niszcząc d ro ­ g i i m o s ty g ro m a d z k ie ja k i m o s t n a rzece B ia ły D u n a je c , n a drodze p a ń s tw o w e j N r 13.

O tw a rło się ogrom ne p o le p ra c y , o d b u d o w y zniszczeń — a tu b ra k b y ło żyw n ości. R z u t- n ie js i gospodarze, działacze, o rg a n iz u ją do­

w ó z ż yw n o ści za g o tó w k ę z p o w ia tó w W o­

ły n ia d la tu te js z e j lu d n o ści. T a konieczność d a ła pe w n e dośw iadczenie ty m lu d z io m , i o d tą d s p ro w a d z a ją d la w s i w s z e lk ie p o ­ trz e b n e p ro d u k ty i to w a ry gospodarcze, n ie w y łą c z a ją c na w o zów sztucznych, z p o m in ię ­ c ie m w s z ę lk ic h p o ś re d n ik ó w . W ty m też ro ­ k u w c h o d z i w życie n o w a u s ta w a o z m ia n ie u s tr o ju sam orządu te ry to ria ln e g o a w z w ią z ­ k u z ty m nasza g m in a sam odzielna zostaje

¿przekształcona na grom adę w chodzącą w s k ła d z b io ro w e j g m in y P o ro n in . W e d łu g s p i­

su lu d n o ś c i z r o k u 1931, grom ada lic z y ła 2.504 osoby, w ię c m ie liś m y p ra w o w y b o ru 32 ra d n y c h g ro m a d z k ic h . O s ta tn im w ó jte m b y ł W in c e n ty M a je rc z y k , a p ie rw s z y m soł­

tyse m g ro m a d y F r. Franosz.

Przechodząc z sam odzielnej g m in y na g ro ­ m ad ę po d le g łą za rz ą d o w i g m in y z b io ro w e j u tra c iliś m y m ożność sam odzielnej in ic ja ty w y i je j re a liz a c ji, g d yż nasze p ro je k to w a n e z a . m ia r y n ie zawsze ra d a g m in n a n a m aprobo­

w a ła , a najczęściej n a m je odraczała na przyszłość. M im o tego gro m ad a w y b u d o w a ła do m g ro m a d zki, w k tó r y m w je d n e j części urządzono re m iz ę S tra ż y P ożarnej, a w d r u ­ g ie j u lo k o w a n o skle p K ó łk a Rolniczego.

P rzystąp ion o też do e le k tr y fik a c ji w s i, b u ­ d u ją c w ła s n y m kosztem Linię e le k try c z n ą . K u p io n o p la c pod b u d o w ę trz e c ie j s z k o ły ju ż 7 -m io k la s o w e j. P la n y i k o s z to ry s y zosta ły sporządzone, je d n a kże n a ja z d n ie m ie c k i p o ­ ło ż y ł k re s w s z e lk im poczyna nio m g ro m a d y .

c. d. n.

A n d rzej Skupień Florek

WIERSZE KLEMENSA OLEKSIKA

Z A G A J N I K

N ajstarszy gazda w B iałym Dunajcu Józef P aw liko w ski . Solcorz, urodzony w roku 1857 a rodziny sołtysa w ybrańca P aw lika, żyje

l krzepko się trzy m a do dziś.

Ten granat odmienił krajobraz:

w ataku na białe brzózki nie znajdziesz i nie rozpoznasz te j, z ostatniej m ajówki.

Jeśli wyrzeźbisz w przestrzeni le j rozgrzanym granatem — wiosną się zazieleni

kasztan przed tw oją chatą

i wtedy, słysząc pszczoły z odnowionego ula —

będziesz przyglądał się kwiatom ja k wystrzelonym kulom.

* *

Pomidory dojrzałe, gładkie

ja k policzek przy powitaniu odległym:

ustawiam na oknie nawprost słońca.

Zasłuchałem się w ciszę ogródka papierosem spalonym do końca.

Strzegę śłiiwek niedojrzałych u płotu przed zwinnych chłopców napaścią.

Za stodołą suszy się jęczmień na garściach.

I przy sennym żórawiu zagdakała czupurna kwoka —

tylko Burek spojrzał spod oka i chmura na niebie przystanęła biała.

Żniwa odprawiane na rżyskach brzękiem wujowej kosy

ja k a kt ostatni w m ej sztuce —

ludzie na opalonych ramionach słońce niosą.

P R Z Y Ź R Ó D L E

Jeśli kiedyś m arzyłem — m arzyłem o źródle w lesie koło Końskich. U stóp wzgórza w śród omszałych kamieni

ranny Lotnik ja k kom unikanty przyjm ował krople czerpane czapką.

Potem podchodzili koledzy — nie przeglądali się w zwierciadle:

ale ta k na czworakach przykładali usta a ja k upływ ały m inuty

puszcza nabierała uroku

i życie wydawało się rozleglejsze i wolne.

Można było podziwiać omszałe kamienie —

mnie zdawało się jakby to było miejsce dziewicze, gdzie pozostał jeszcze ślad stopy pierwotnego człowieka.

A le niedaleko, na jodle, były w yryte lite ry : ktoś kto tu przed nam i był

kosztował smaku źródlanej wody i upam iętnił tę chwilę napisem.

Czy mógłbym teraz znaleźć to miejsce i

W ątpię. N ik t z nas nie m yślał wtedy o geografii nie zaznaczał na mapie oaz takich ja k ta.

Przechodziliśmy szybko od jednej potyczki do drugiej.

N a tym Lotnik ostatni raz p ił wodę źródlaną.

M I A S T O

N a m glisty ranek wyniesiono m alarskie płótno wiszące teraz tu , w muzeum miejskim .

Przychodzą mieszczki o wydatnych biustach i oglądają w stydliwie a kt męski:

gdzie się podziewa człowiek-model ? zginął przechodząc przez jezdnię — na nagrobku nie napisał n ik t nic o jego sławnej śmierci.

Chłopcy w gimnazjalnych mundurach czepiają się tram w ajów , jeżdżą na stopniach dojrzewają w głębokich ławkach szkolnych na mówców profesorów i inżynierów.

Lokator z drugiego piętra nie zeszedł dziś do stołówki:

wygląda przez zamglone okno na karawan wracający z pogrzebu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tymczasem maszyny doskonałe do entuzjazmu ze stali, nerwy z kryształu, elektryczny huk ci się przyśni, gdy ponad chrzęstem gazet.. po/rwie cię pociąg na

MIESZALNIK M Tp ŁYŻKAPRZESIEW AJ ĄCAPSB ZAMIAT ARKAZL ZAMIAT ARKAZL/S ZAMIAT ARKAZL/P ZAMIAT ARKAZML ZAMIAT ARKAZE ZAMIAT ARKAZS ZAMIAT ARKAZW POS YP YW ARKAPSS POS YP YW ARKAPSM WY

[r]

szcza elektrycznego analogu belki na podłożu sprężystym [3]o Podstawą budowy analogu jest uproszczony układ takiej belki, którego fragment przedstawia rys0 4a0 Między układem

PLN Gr. mat. V Zestaw złączy śrubowych odpowietrznika oleju opałowego. Złącze R 6 mm

Siedzę na krześle prosto i nagle, gdy zawodnicy są na łukach, przechylam się razem nimi – wybucha śmiechem były zawodnik, człowiek który rozsławił Rawę Mazowiecką,

utworzono Karkonoski Park Narodowy, którego jedna z enklaw objęła górę Chojnik wraz z zamkiem, przez co stał się on niejako częścią Parku, ale czy Park był jego

Wyposażenie dodatkowe do gazowego kotła kondensacyjnego z zamontowanym obok podgrzewaczem Vitocell 100-W (160, 200 albo 300 litrów, kolor biały) ze stali, z powłoką