• Nie Znaleziono Wyników

Praca jest empiryczną analizą społeczeństwa polskiego połowy lat 90

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Praca jest empiryczną analizą społeczeństwa polskiego połowy lat 90"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

R ECENZJE

Elementy nowego ładu, Henryk D o m a ń s k i , Andrzej R y c h a r d (red.).

Wydawnictwo IFiS PAN. Warszawa 1997, 490 s.

Praca jest empiryczną analizą społeczeństwa polskiego połowy lat 90. Zbiór ponad dwudziestu studiów kontynuuje wcześniejsze badania, przeprowadzone w początkowym okresie transformacji w Polsce, których zwieńczeniem była książka Społeczeństwo wobec transformacji (Rychard, Federowicz 1993). Warto podkreślić tę ciągłość poszukiwań, choć należy także zwrócić uwagę na istotną różnicę między obydwiema publikacjami.

Elementy nowego ładu - jak zaznaczają H. Domański i A. Rychard we

„Wstępie” - koncentrują się na następstwach zapoczątkowanych w roku 1989 zmian, nie zaś na zmianie per se, jak to miało miejsce w przypadku pierwszej pracy. Nowe formy ładu społecznego, jakie zaczęły się wtedy wyłaniać, dziś, jeżeli się spojrzy na nie z kilkuletniej perspektywy, powinny już układać się w jakiś wzór i to odczytania tego wzoru podejmują się autorzy najnowszej publikacji. Choć wspomniany ład społeczny jest wciąż in statu nascendi, to dzięki ciągłości badań można mieć większą pewność formułowanych uogólnień i „nawet intuicje zyskują mocniejszą podbudowę” (s. 8).

Obydwie prace łączy przede wszystkim odrzucenie normatywizmu, skupie­

nie uwagi na opisie i wyjaśnianiu procesów społecznych bez przesądzania dokąd prowadzą. Nie oznacza to wcale, że nie m a tu miejsca na pewne hipotezy dotyczące przyszłości, gdyż mało który badacz zadowala się samym rejest­

rowaniem zjawisk. Autorów studiów interesuje jednak bardziej dynamika i wewnętrzna logika procesów społecznych niż umiejscawianie ich - jak w przypadku polskiej transformacji - na prostej zmierzającej do normatywnego wzorca, np. kapitalizmu.

Analizy zawarte w Elementach oparte zostały na materiale empirycznym pochodzącym przede wszystkim z ogólnopolskich badań „Polacy wobec zmian” , przeprowadzonych w kwietniu 1995 roku przez pracowników Instytutu

(2)

Filozofii i Socjologii PAN. Aneks prezentujący bazę faktograficzną i założenia metodologiczne badań opracowany został przez H. Domańskiego oraz Franci­

szka i Pawła B. Sztabińskich. N a końcu książki znajduje się obszerna bibliogra­

fia dzieł, zarówno prac teoretycznych, jak też materiałów empirycznych i danych instytutów badań społecznych, do których odwołują się poszczególni autorzy.

Książka składa się z trzech zasadniczych części. Pierwsza zatytułowana została Struktury i instytucje, druga Nowe style i orientacje, natomiast część trzecia Aktywność społeczna i obywatelska, nowe wymiary patriotyzmu. W sumie pracę tworzą 23 artykuły 26 autorów.

Badacze, których studia zamieszczono w Elementach nowego ładu, analizują zjawiska społeczne korzystając z dwóch głównych perspektyw. Po pierwsze z perspektywy historycznej, gdzie uwypuklony został wątek „ciążenia przeszłoś­

ci” . W przekonaniu bodajże wszystkich autorów tzw. path dependence jest bardzo widoczna, co stanowi najbardziej charakterystyczną, moim zdaniem, cechę recenzowanej publikacji. Także wielu innych badaczy w pracach po­

święconych transformacji zauważa istotne znaczenie peerelowskiej przeszłości dla dzisiejszej rzeczywistości w Polsce1. Owa „ścieżka zależności” to nic innego bowiem, jak uwarunkowanie decyzji podejmowanych obecnie przez wybory i rozwiązania z przeszłości. W rozdziale Od protokapitalizmu do posocjalizmu, poświęconym w głównej mierze makrostrukturom społecznym, świetnie chara­

kteryzuje tę zależność Edmund Mokrzycki, który pisze m.in., iż „»realny socjalizm« stał się realny również w swych makrospołecznych konsekwencjach”

(s. 45).

W analizach ujawnia się także druga perspektywa, a mianowicie wątek komparatystyczny, który niektórzy autorzy przekładają na pytania , ja k daleko do kapitalizmu?” (w obszarze gospodarki rynkowej) oraz ,Jak daleko do demokracji?” (w sferze polityki i kultury obywatelskiej). W tym ostatnim przypadku na uwagę zasługuje artykuł Piotra Glińskiego i Hanny Palskiej Cztery wymiary społecznej aktywności obywatelskiej. Znajdziemy tam odwoła­

nia do modelu dojrzałej demokracji zachodniej, służącej za pewien miernik postępu polskiej transformacji. Nawiązania do doświadczeń Zachodu pojawia­

ją się zresztą w większości studiów zawartych w tomie, np. w artykule H.

Domańskiego Mobilność i hierarchie stratyfikacyjne, poświęconym strukturze społecznej i zagadnieniom jej mobilności, artykule Antoniny Ostrowskiej Prozdrowotne style życia czy w studium poświęconym tradycjonalizmowi polskiemu autorstwa Pawła i Franciszka Sztabińskich, którzy czerpią między innymi z zachodnich definicji nowoczesności Alexa Inkelesa i Davida N. Smitha (Przywiązanie do miejsca zamieszkania jako wymiar polskiego tradycjonalizmu).

1 W arto zw ró d ć uw agę na pracę W itold a M oraw skiego, który analizując dyskurs intelektual­

n y, toczący się w o k ó ł polskiej zm iany, zastosow ał m odel uw zględniający m .in. „dziedzictw o przeszłości” (M oraw ski 1998: 12).

(3)

Orientacja teoretyczna, jaka dominuje w analizach zaprezentowanych w książce, nosi wyraźne znamiona teorii instytucjonalnej. Jest tak nic tylko dlatego, że instytucjom poświęcono pierwszą część książki, ale ze względu na sposób omawiania głównych zagadnień. Konieczność zastosowania analizy instytucjonalnej narzuca też sama rzeczywistość transformacyjna, gdyż okazuje się, iż ideał demokracji i gospodarki rynkowej jest dużo bardziej odległy niż można było zakładać jeszcze pod koniec ubiegłej dekady. Stanowisko instytu­

cjonalne, akcentujące ewolucyjny charakter zmiany społecznej, najlepiej nadaje się do analizy polskiej transformacji, czy szerzej - do analizy wszelkich

„gruntownych” zmian systemowych. Tę gruntowność zmian dostrzegają H.

Domański i A. Rychard porównując je z New Dealern Roosevelta. Wskazują, że 0 ile projekt amerykański miał skorygować jedynie niektóre dysfunkcje kapitali­

zmu, o tyle współczesne przeobrażenia byłego bloku socjalistycznego wprowa­

dzają inną jakość w porównaniu z formacją, którą zastępują (s. 8).

W nurcie instytucjonalnym zwraca się uwagę na pojawiające się różnego rodzaju bariery rozwoju, czy to w sferze świadomościowo-mentalnej, czy też w obiektywnych warunkach strukturalnych, które to zresztą sfery wzajemnie się uzupełniają i przenikają2. Definicję instytucji przedstawia m.in. A. Rychard w rozdziale pracy zatytułowanym Ludzie i instytucje: obszary atrakcyjności 1 wolności z perspektywy jednostek. Wskazuje on na klasyczną tradycję socjo­

logiczną, która ujmuje instytucje jako podstawowe zestawy norm i reguł działania (s. 162). W arto bliżej przyjrzeć się kilku innym „tropom ” tego autora, tym bardziej że wydaje się on nie w pełni korzystać z wcześniej zaproponowanej przez siebie samego definicji, do czego jeszcze wrócę.

A. Rychard zwraca uwagę na niejednolitość samej perspektywy instytu­

cjonalnej oraz różne możliwości jej zastosowania w badaniach nad transforma­

cją systemową w Polsce. Według niego dominuje obecnie perspektywa „odgór­

na” i makrosystemowa. Zapomina się natomiast o tym, że instytucje, organiza­

cje i całe systemy, traktowane jako główni aktorzy zmian, podlegają działaniom jednostek „występujących w rolach obywateli, klientów czy pracowników” i to , jednostki tworzą instytucje, a także są głównymi użytkownikami i odbiorcami pozytywnych bądź negatywnych rezultatów ich działania” (s. 162).

Tu może, jak sądzę, tkwić, i według niektórych środowisk (np. pod­

ważających sens zmiany typu big bang) tkwi, źródło zauważalnego odwrócenia licznych rzesz społeczeństwa od reform politycznych, gospodarczych i społecz­

nych. A. Rychard poszukuje przyczyn takiego stanu rzeczy w tendencji do

2 W ątek barier w przebiegu transform acji trafnie ujął - w ychod ząc właśnie z pozycji instytucjonalnych - M oraw ski, pisząc: „A n aliza instytucjonalna pokazuje, jak wyłaniają się now e w zory instytucjonalne. W zory te, zwane często system am i dojrzewają czy konsolidują się bardzo p o w o li, bo zm iana instytucjonalna odbyw a się na drodze prób i błędów (...). W yróżnienie barier to jed n o z w ażnych zadań an alizy” (wyd. cyt., s. 11); o stanow isku instytucjonalnym w naukach społecznych zob. też: Rychard 1996.

(4)

„oglądania instytucji z punktu widzenia elit czy ogólnie decydentów” (s. 162), bez konsultacji z podmiotem zmiany, jakim powinno być społeczeństwo.

Dlatego też autor ten kładzie taki nacisk na perspektywę jednostkową, a problem badawczy konceptualizuje w postaci dwóch pytań: 1) jaka jest atrakcyjność rozmaitych instytucji widziana w perspektywie dwóch ról społecz­

nych - pracowników i klientów oraz 2) jak jest postrzegana swoboda wyboru w różnych sytuacjach życiowych (np. wybór miejsca zakupów, pracy, kształ­

cenia itp.).

Właśnie w przypadku pierwszego pytania wyłania się sygnalizowany przeze mnie problem definicji instytucji zastosowanej przez A. Rycharda. A utor analizuje społeczne oceny biur, urzędów czy przedsiębiorstw, a więc traktuje je jako jednostki organizacyjne. Tym samym odchodzi od wcześniej zapropono­

wanego klasycznego i bardziej abstrakcyjnego pojmowania instytucji w katego­

riach norm i reguł działania. Zwracam na to uwagę, gdyż nie jest to odosob­

niony przypadek różnego sposobu definiowania instytucji w naukach społecz­

nych3. Przyjrzyjmy się innym wnioskom, płynącym z analizy A. Rycharda.

W wyniku jego badania okazuje się, że Polacy to raczej zbiorowość wolnych konsumentów niż dysponujących swobodą wyboru pracowników i obywateli, choć np. w sferze polityki (władzy) atrakcyjniej jest być jej uczestnikiem (niejako pracownikiem - S.T.) niż odbiorcą. Jest to pozorna sprzeczność, której przyczyn autor upatruje w łączeniu elementów starego i nowego porządku w okresie przejściowym (s. 164 - wyróżn. S.T.).

Analiza A. Rycharda jest interesująca, gdyż zadaje on bardzo istotne pytanie o typ ładu społecznego i państwa, jaki mogą zbudować ci wolni konsumenci, jaki natomiast ograniczeni w swej swobodzie pracownicy i wyalie­

nowani obywatele? Ponieważ odpowiedź na to pytanie wykracza poza zgroma­

dzony przez autora materiał, formułuje on zaledwie hipotezę, niemniej atrakcyj­

ną dla dalszych poszukiwań. Otóż za całkiem możliwe w Polsce uznaje on rozwiązanie, które prowadziłoby do zjawiska nadbudowania na bazie kon­

sumenckiej tkanki aktywności obywatelskiej, co nie musi od razu prowadzić

„do strywializowania wolności przez duże »W« i sprowadzenia jej do swobody w robieniu zakupów. Wolni konsumenci mogą stać się wolnymi obywatelami, kto wie, czy nawet nie jest to sekwencja gwarantująca większą trwałość i społeczne zakorzenienie demokracji niż kolejność odwrotna” (s. 169). M ożna

3 Paradoksalnie, analiza A . R ycharda zdaje się być bliższa definicji instytucji zaproponow anej przez Edm unda W nuka-L ipińskiego, który określa ją jak o „zbiorow ość ludzi, która charakteryzuje się w zględnie trwałą organizacją form alną, a w ięc hierarchiczną strukturą, wyraźnie zarysow anym podziałem ról

i kom petencji oraz w spólnym d la człon k ów tej organizacji celem funkcjonalnym , (...) obejmuje w ięc zorganizow ane całości, jak np. partie polityczne, przedsiębiorstw a produkcyjne, organizacje religijne, w ojsko, fundacje, urzędy administracji publicznej, stow arzyszenia społeczne, banki itd .”

(zob. w: G rabow ska, Pankow ski, W nuk-Lipiński 1994: 10).

(5)

zadać pytanie, czy hipoteza A. Rycharda m a rzeczywiście szanse realizacji w polskiej codzienności, lecz byłoby to - nie jestem przekonany czy uspra­

wiedliwione - teoretyzowanie aprioryczne. Ważniejsze więc będzie zwrócenie uwagi na płaszczyznę indywidualną zmiany, gdyż, jak wynika z refleksji autora, poznanie atrakcyjności niektórych struktur społecznych z punktu widzenia nosicieli różnych ról społecznych pozwala na podejmowanie decyzji wychodzących naprzeciw oczekiwaniom zwykłych obywateli, nie zaś wyłącznie realizowanie odgórnych projektów reform. Czy m a to być forma korporatyzmu społecznego, o której wspomina A. Rychard, czy system gospodarki ne­

gocjacyjnej albo kontraktu ekonomicznego, gdy potraktować sprawę szerzej?

Trudno na to pytanie odpowiedzieć i nie doszukałem się w pracy mocnych argumentów, które jednoznacznie potwierdzałyby lub odrzucały któreś z wy­

mienionych rozwiązań.

Cechą polskiej transformacji jest z jednej strony to, iż rzeczywistość realizuje w wielu miejscach swój własny scenariusz, niekoniecznie zbieżny z założeniami kolejnych ekip rządzących. Stanowisko instytucjonalne pozwala w tej sytuacji przynajmniej brać pod uwagę różnego rodzaju granice, bariery i trudności we wprowadzaniu reform społecznych, w sensie badawczym zaś zapewnia ostroż­

ność, choć może też hamować budowanie śmielszych hipotez (por. Morawski 1998).

Z drugiej strony nie można twierdzić, przynajmniej na podstawie analiz zawartych w Elementach nowego ładu, iż polskie reformy są z góry skazane na niepowodzenie. Co prawda mamy do czynienia z oddziaływaniem starych przyzwyczajeń, „czyha” wspomniana „ścieżka zależności”, ale nie oznacza to, iż Polacy nie są zdolni do budowania ładu społecznego, jak na razie najdos­

konalszego z punktu widzenia konsumenta i obywatela, tj. demokracji i wolno­

rynkowej gospodarki. Analizy przedstawione w recenzowanym tomie, opierając się na twardych empirycznych danych wskazują na sporą zdolność adaptacyjną społeczeństwa polskiego, co zdaniem autorów raczej sprzyjać będzie niż przeszkadzać zapoczątkowanym w roku 1989 reformom.

W książce pojawia się więcej wniosków nacechowanych optymizmem niż refleksji upatrujących w mentalności, przyzwyczajeniach i podzielanych przez społeczeństwo wartościach jakichś nieprzekraczalnych barier i nieprzezwycięża- lnych trudności. Mamy zatem w Polsce grupę roszczeniową, ale wyraźnie zaznacza się także środowisko - które określiłbym jako „adaptatorów ” - pro­

pagujące „nowe” przyzwyczajenia i wzory. Taki np. wachlarz środków adapta­

cyjnych w sferze gospodarki pokazuje porównawcza analiza przekształceń własnościowych w kilku przedsiębiorstwach, autorstwa Barbary Gąciarz i Wło­

dzimierza Pańkowa Transformacja przedsiębiorstw. Aktorzy - integracja - struk­

tury społeczne. Nowe wzory zachowań ukazują też studia poświęcone pro­

zdrowotnym stylom życia (wspomniany już tekst A. Ostrowskiej), działalności organizacji pozarządowych (artykuł P. Glińskiego i H. Palskiej) czy sposobom

(6)

wykorzystywania wolnego czasu (Elżbieta Tarkowska: Nierówna dystrybucja czasu - nowy wymiar zróżnicowania społeczeństwa polskiego). Wzory te nie są jeszcze w pełni ukształtowanymi całościami, ale wskazują na podatność adapta­

cyjną i rekonfiguracyjność „polskiego gruntu” .

Podobnie optymistyczny wydźwięk mają teksty poświęcone strukturom społecznym, gdzie wskazuje się już na pewną krystalizację i zastyganie nowych podziałów. Nie oznacza to braku społecznej mobilności, ale czyni samą strukturę czytelną, nadaje jej określoną logikę i prawidłowość (przywoływany przeze mnie tekst H. Domańskiego).

Nie sposób omówić wszystkich wątków poruszonych w tak obszernej pracy.

Starałem się pokazać pewne „klucze” , którymi posługiwali się badacze dla rozszyfrowania prawideł polskiej transformacji w jej zaawansowanym stadium.

Próbowałem wskazać cechy wspólne, pojawiające się w poszczególnych teks­

tach. Zwróciłem więc uwagę przede wszystkim na perspektywy badawcze autorów oraz podłoże instytucjonalne analiz zawartych w pracy. Nie jest to pełna prezentacja wniosków z badań, niemniej oddaje ogólny obraz społeczeń­

stwa polskiego, przedstawiony w książce. Być może zachęci to do wnikliwszego prześledzenia zawartych w niej danych empirycznych.

W stosunku do podobnych prac można sformułować co najmniej dwa zarzuty. Po pierwsze, iż - zważywszy na dynamikę zmiany społecznej - dane zgromadzone w roku 1995 są dziś już nieaktualne. Odpowiadając na taki zarzut wskazałem - zgadzając się z ogólnym przesłaniem publikacji - iż właśnie perspektywa przyjęta przez badaczy, tj. optyka instytucjonalna służy doskonale badaniu tych obszarów rzeczywistości społecznej, które w procesie transfor­

macji systemowej nie ulegają tak szybkim zmianom, jak się mogłoby wydawać.

Rzecz dotyczy bowiem struktur społecznych, stylów i orientacji życiowych, wreszcie zakorzenionych w „miękkiej” tkance sfery kulturowej wartości i norm.

Te elementy, wspólne niejako całemu społeczeństwu, najtrudniej poddają się różnego rodzaju rekonfiguracjom. Sfera kultury rozumiana jako zespół ogól­

nych norm i zasad działania nieprzypadkowo jest najważniejszą z barier społecznych przekształceń, opierającą się - wbrew zabiegom elit reformators­

kich - gwałtownym demokratycznym i rynkowym przeobrażeniom. Przyznaję, iż stanowi to wielokrotnie hamulec także dla zmian pożądanych (np. gospodar­

ka oparta na kalkulacji rynkowej, demokratyzacja życia społeczno-politycz­

nego), nie m a tu jednak miejsca, by przyzwyczajenia dzielić na lepsze i gorsze.

Drugi z możliwych zarzutów wobec książki dostrzega H. Domański, gdy pisze, iż krytycznie nastawiony czytelnik może pokusić się o pewien sceptycyzm, że w szaty analiz socjologicznych ubrano refleksje o zjawiskach społecznych, widocznych gołym okiem. Jednak zdaniem tego autora warto doprecyzować nawet oczywiste dla potocznego obserwatora fakty. Czy nawet wnikliwy obserwator - zapytuje H. Domański - potrafi dobrze uchwycić złożone procesy społeczne, gdy nie przebiegają one według linearnego schematu? Czyż zadaniem

(7)

analiz socjologicznych nie jest m.in. systematyzacja, uściślanie, identyfikacja mechanizmów społecznych i określanie siły zależności między różnymi zja­

wiskami?

Takie m.in. precyzujące zadania spełniać m ają Elementy nowego ładu. Jako zbiór empirycznych analiz dostarczają gotowych danych na temat przeobrażeń systemowych w Polsce. M ateriał ten w wielu miejscach może stać się punktem wyjścia do dalszych poszukiwań. M ożna skorzystać z niego w celu prześledzenia wybranego fragmentu rzeczywistości społecznej lub potraktować całościowo, poszerzając tym samym wiedzę o społeczeństwie polskim rodzącego się demo­

kratycznego państwa.

Wracając jeszcze raz do uwagi H. Domańskiego, wiele „oczywistości”

widocznych gołym okiem jest wynikiem zdroworozsądkowego postrzegania rzeczywistości. Polecam tę książkę, gdyż jej autorzy próbują potoczne wizje i niesprawdzone hipotezy empirycznie weryfikować. A jest to jedno z głównych zadań nauk społecznych.

Literatura

Grabowska, Mirosława, Krzysztof Pankowski, Edmund Wnuk-Lipiński. 1994.

Społeczne konsekwencje transformacji ustrojowej. Warszawa: ISP PAN.

Morawski, Witold. 1998. Zmiana instytucjonalna. Społeczeństwo. Gospodarka.

Polityka. Warszawa: PWN.

Rychard, Andrzej. 1996. Czy transformacja się skończyła? Powstawanie nowego ładu w perspektywie socjologii zmiany instytucjonalnej. Warszawa: IBGR.

Sławomir Twarowski

Co dychać w parafii?

ELŻBIETA FIRLIT: Parafia rzymskokatolicka w Polsce w okresie transfor­

macji. Studium socjologiczne. Dom Wydawniczy Elipsa. Warszawa 1998, 350 s.

„Parafia rzymskokatolicka w Polsce m a wiele cech, które uprawniają ją do tego, aby być aktywnym podmiotem przemian społecznych, jak również stać się pełnoprawnym partnerem dla innych podmiotów, zaangażowanych w te proce­

sy” (s. 68). Wychodząc z takiego założenia autorka książki - Elżbieta Firlit, zbadała wewnętrzną zdolność parafii katolickich do reagowania i przystosowy­

wania się do zmian społecznych, politycznych i gospodarczych, jak i ich potencjał oddziaływania i stymulowania tych zmian. W ten sposób powstała udana analiza roli i znaczenia parafii wobec transformacji ustrojowej i ekono­

Cytaty

Powiązane dokumenty

GOŚĆ SPECJALNY DOROTA CHUDZIK IBM BTO BUSINESS CONSULTING SERVICES SP. (czwartek)

Ze złej formuły promującej „nabijanie” procedur przechodzimy na tak samo złą, jeżeli nie gorszą: „Czy się stoi, czy się leży, pińćset złotych się należy”.. Jasne, że

I na końcu postulat czy prośba – wróćmy do idei organizowania kongresów rolnictwa pol- skiego w formie spotkań przedstawicieli produ- centów i nauk rolniczych w celu

Czasem rozpatruje się ją jeszcze szerzej, a mianowicie jako system pieniężny, w którym nie funkcjonuje bank centralny (lub nie ma żadnych szczególnych prerogatyw), a

Jeśli wiadomo, że wszystkich kuponów jest 185 250 786, to aby dowiedzieć się ile one wszystkie kosztują należy ich ilość pomnożyć przez cenę jednego kuponu; 4

Streszczenie: Obecnie polskie rodziny stykają się z wieloma problemami, coraz częstszym pro- blemem jest brak ojca. Zawsze, gy brakuje ojca, mamy do czynienia z zaburzoną

Cycero znalazł się w bardzo niewygodnej sytuacji, sam bowiem był zadłu- żony u Brutusa (nie tylko zresztą u niego). Żalił się Attykowi 25 , że przed wy- jazdem do

Mozna tez zasadnie przewidywac, ze w miar^ utrwalania si^ pluralizmu i dem okracji, religijnosd spoteczeristwa polskiego w obydwu plaszczyznach b^dzie podlegac