• Nie Znaleziono Wyników

Sesja naukowa kanonistów, Kraków, 17-18 lutego 1969 r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sesja naukowa kanonistów, Kraków, 17-18 lutego 1969 r."

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Pieronek

Sesja naukowa kanonistów, Kraków,

17-18 lutego 1969 r.

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 13/3-4, 385-418

(2)

P ra w o kanoniczne 13 (1970) N r 3—4

S E S JA NAUK OW A K A N O N IS T Ö W 1

K ra kó w , 17— 18 lutego 1969 r.

W d niach 17 i 18 lutego 1969 r. w rez y d en cji ks. k a rd . K a r o l a

W o j t y ł y , m e tro p o lity k rakow skiego, odbyła się se sja n au k o w a k a - nonistów , zorganizow ana przez W ydział P ra w a K anonicznego A k ad e­ m ii Teologii K atolickiej w W arszaw ie, a pośw ięcona zagadnieniom la ik a tu w p ra w ie k anonicznym po Soborze W a ty k a ń sk im II. B yła to pie rw sz a w Polsce p ró b a u ję c ia sp raw la ik a tu i jego ro li w K ościele, od stro n y p ra w n e j.

O tw ie ra ją c sesję ks. prof. M a r i a n M y r c h a , d ziekan W ydziału P ra w a K anonicznego A.T.K. p o w ita ł uczestników , w szczególności zaś w y ra ził podziękow anie ks. k a rd . W ojtyle za zaproszenie do odbycia o b rad w K rakow ie.

W sesji w zięło udział 40 k an o n istó w z całej P olski, oraz p rz e d sta ­ w iciele K om isji A postolstw a Ś w ieckich E p isk o p a tu P olski, w śró d nich ks. b p J a n P i e t r a s z k o z K rakow a.

Z a b ie ra ją c głos n a początku sesji ks. k a rd . W o j t y ł a pow iedział m. i.: „Z araz n a w stęp ie chciałbym zw rócić uw agę n a to, że istn ieje obecnie w K ościele zam ów ienie społeczne n a sesje nau k o w e k a n o n i­ stów o te j tem atyce, ja k ą obraliście. W iem o tym z uw agi n a m oje uczestn ictw o i m oje p rac e w C onsilium de L aicis, k tó re w ra z z P a ­ p ie sk ą K om isją S tudiów „ Iu stitia e t P a x ” zostało pow ołane do życia przez pap . P a w ła VI p rzed dw om a laty.

C onsilium de Laicis, w śró d sw oich różnych zadań, za jm u je się ró w ­ nież pro b lem em św ieckich w przyszłym kodeksie p ra w a k an o n icz­ nego. Z agad n ien ie to je s t p rze d e w szystkim przed m io tem z a in te re so ­ w a n ia P ap iesk iej K om isji R ew izji K odeksu P ra w a K anonicznego, na czele k tó re j stoi k ard . P ery k les Felici, niem n iej je d n a k w tym p u n k ­ cie dotyczącym la ik a tu je s t w y ra źn e sp o tk a n ie i k o o rd y n ac ja w y sił­ ków , b ow iem C onsilium de L aicis je s t za in te re so w an e w łaściw ym u sta w ien iem p ro b lem u la ik a tu w przyszłym praw ie.

(3)

386 Ks. T. P ie ro n e k (2] J a k w ięc w idać, je s t to zam ów ienie społeczne w łaściw ie n a n a j­ w yższym szczeblu, w w ym iarze K ościoła pow szechnego.

R e alizu ją je różni praw n icy , sku p ien i p rzede w szystkim przy w spo­ m n ian ej P ap ie sk ie j K om isji i są w śród nich re p rez en to w an i ta k że i polscy kanoniści. W iadom o zresztą, że przy E piskopacie P olski istn ieje k ra jo w a K om isja R ew izji K odeksu P ra w a K anonicznego, na czele któ rej stoi ks. bp P io tr K ałw a z L ublina. K om isja ta odbyła ju ż szereg zebrań, podzieliła się n a sekcje, w śród k tó ry ch była także sek cja za jm u jąc a się sp raw am i la ik atu . P ra c e tej K om isji dość szyb­ ko się zakończyły, chodziło bow iem o dostarczenie w niosków de iu re condendo jeszcze w okresie p rzed I Synodem B iskupim , stą d n a j­ w iększe nasilen ie jej p ra c przy p ad ło na la to 1967 roku.

W K ościele polskim .sp ra w a , k tó re j pośw ięcone je st w asze z e b ra ­ nie, in te re su je rów nież k ra jo w ą K om isję A postolstw a Św ieckich. P o­ niew aż je ste m te j K om isji przew odniczącym , dlatego też in ic ja ty w ę tego ro d za ju ' sesji naukow ej p rzy ją łem z całym en tuzjazm em i za­ p rosiłem n a n ią w szystkich członków naszej K om isji w ch a ra k te rz e słuchaczy i obserw atorów .

M ówię to w szystko, ażeby w y jaśn ić w łaśn ie to zam ów ienie społecz­ ne, o k tó ry m w spom inałem . W idać, że je s t ono duże. P rzed e w szyst­ kim to zam ów ienie społeczne je st u sytuow ane na bardzo w ysokim szczeblu: Rzym, E piskopat. Nie chodzi tu je d n a k o szczebel, chodzi 0 sam ą rzecz. Rzecz sam a n ato m ia st u sy tu o w a n a je st bardzo p odsta- wowo, b ardzo fu n d am e n taln ie. W iadom o przecież, że św ieccy stano- now ią w olbrzym iej m ierze Kościół i po Soborze W aty k ań sk im II zd a­ liśm y sobie o w iele lepiej sp raw ę z tego ja k ten Kościół stanow ią, n a ja k ie j zasadzie teologicznej, ja k trze b a o nich p raw idłow o m yśleć 1 ja k trz e b a także ich sy tu a cję w K ościele w sensie duszpasterskim praw idłow o określać.

T eraz, kiedy ju ż to w szystko w iem y dzięki Soborow i i dzięki do­ św iadczeniu duszp astersk iem u , m usim y się przyznać, że b ra k u je nam w ty m w szy stk im jednego członu, m ianow icie członu kanonicznego. W szyscy w iem y, że św ieccy w dotychczasow ym K odeksie P ra w a K a ­ nonicznego, p rzy n a jm n ie j fo rm a ln ie byli bardzo słabo rep rezen to w an i, b ardzo m ało je s t ta m o nich m ow y, n ie p ro p o rcjo n aln ie m ało. Z d a­ je m y sobie z tego spraw ę, n ieraz m ów iło się o tym i w C onsilium de Laicis, n aw e t n a sa sjac h plen arn y ch .

R ów nocześnie istn ie je obecnie ja k a ś w ielk a p o trzeb a p rac y k an o - nistów , k tó ra w y n ik a ze Soboru. M ianow icie S obór o kreślił w spo­ sób b ardzo bogaty s ta tu s teologiczny św ieckich w Kościele. Ten s ta ­ tu s teologiczny je s t n iejako z a w a rty w dwóch w arstw a c h : w K on­ sty tu c ji L u m e n g en tiu m , przede w szystkim ta m gdzie je st m ow a o L u ­

(4)

[3]

S esja N au k o w a K an o n istó w

387

dzie Bożym (rozdz. II), a p otem w te j w a rstw ie , gdzie S obór e x ­ p ressis v erb is m ów i o św ieckich (rozdz. IV).

Otóż te n ta k bardzo b ogaty określony przez Sobót sta tu s teolo­ giczny św ieckich - w K ościele dom aga się, by go 4 jak o ś przełożyć n a języ k p ra w a kanonicznego, n a p o rządek p ra w n y w Kościele.

W ydaje m i się, że cała tru d n o ść je st w tym , ja k to zrobić, bo je d ­ n ak k a n o n isty k a m a sw oją w łasn ą term inologię, w łasn y język, sw oje w łasn e pojęcia, sw oje k ateg o rie, w k tó ry c h m usi zm ieścić to, co je s t teologicznie w y rażo n e in n y m języ k iem i w in n y c h k ateg o riach .

Je śli w tej dziedzinie p o trafic ie n a w aszej sesji w ysunąć pew ne sugestie, znaleźć pew ne rozw iązania, to n a pew no będą one chętnie p rz y ję te przez w szystkich, zarów no w Polsce, ja k i w Rzym ie. Nie k ry ję się z tym i zaraz n a początku jasn o to m ów ię, że je śli w yniki se sji będą ta k ie, iż będzie z nich mogło skorzystać C onsilium de Laicis i P a p ie sk a K om isja R ew izji K odeksu P ra w a K anonicznego, to chciał­ bym te w y n ik i zaw ieźć do Rzym u. C hciałbym zaw ieźć przed e w szy st­ kim n a dowód, że m y m yślim y o tych sam ych zagadnieniach, że w spół­ p rac u jem y . To b ardzo dobrze jeśli K ościół za jm u je się ty m i sam ym i zag ad n ien iam i n ie jak o na różnych płaszczyznach: i na tej płaszczyź­ nie n ajw yższej, ja k ą je s t S tolica A postolska i n a płaszczyźnie Kościoła k rajo w eg o czy lokalnego. Z tego p u n k tu w idzenia, n a w e t bez w zględu n a to, ja k ie b ę d ą w y n ik i m erytoryczne, n au k o w e w aszego studium , sesja, k tó rą przygotow aliście, m a sens i je s t pożyteczna. Ale jeśli z n a j­ dą się ja k ie ś rozw iązania m ery to ry czn ie tra fn e i słuszne, to n a pew no m ożna by je podpow iedzieć i m ogłyby one stanow ić w k ła d w p rac e K ościoła pow szechnego, k tó ry dzisiaj szuka dla pro b lem u ludzi św iec­ kich w K ościele odpow iedniego p rz e k ła d u kanonicznego.

N ie m ożem y rezygnow ać, m y K ościół w Polsce, z ta k iej p o w iedział­ bym am b icji m ożliw ości k sz ta łto w a n ia m yśli i działania K ościoła po ­ w szechnego. W iem to z w łasnych dośw iadczeń soborow ych, że to je st m ożliw e, że ta m się m ożna dostać i skutecznie pew ne m yśli w p ro ­ w adzić. Także i ta sp ra w a odnosi się do zam ów ienia społecznego.

M yślę, że w y sta rc za jąc o określiłem ja k a je s t ran g a , ja k a je st dy­ n a m ik a w aszego zeb ran ia, n a co m ożna liczyć, czego się m ożna spo­ d ziew ać”.

N aw iązu jąc do słów ks. k ard . W ojtyły, ks. prof. M. M y r c h a w y ­ głosił dłuższe przem ów ienie w stęp n e, któ reg o te k st p rzy taczam w ca­ łości.

„i^anoniści polscy chcieliby p rzy n a jm n ie j częściowo zrealizow ać to zam ów ienie społeczne, o k tó ry m przed chw ilą słyszeliśm y z u st J. È m inencji K siędza K ard y n ała. S esja m a się za ją ć zagadnieniem la ik a tu w przyszłym p raw ie . P o sta ra m się odpow iedzieć n a p y ta n ie, ja k to za g ad n ien ie w y g ląd a n a tle K odeksu P ra w a K anonicznego?

(5)

388 K s. T. P ie ro n e k [4] U jm ę to zagad n ien ie pod k ą te m w id zen ia zasady rów ności, bo ta za­ sa d a, m oim zdaniem , n ajlep iej odzw ierciedla rolę la ik a tu w dotych­ czasow ym u sta w o d aw stw ie kanonicznym . W ychodząc z te j w łaśn ie zasady trze b a spojrzeć n a sp ra w ę la ik a tu , bo ta k to czyni K odeks i ta k to czyni Kościół. W arto się zatem zastanow ić n ad tym , skąd ta zasad a w ypływ a.

L udzie pod w ielom a w zględam i są do siebie podobni i w w ielu sp raw ac h są od siebie różni.

M ają tę sam ą n a tu rę ludzką, po d leg ają tym sam ym p raw o m n a tu ­ ra ln y m i m o raln y m , oraz dążą do tych sam ych celów n a tu ra ln y c h i n ad n a tu ra ln y c h .

A le istn ie ją ta k że m iędzy ludźm i nierów ności. Je d n e z nich tk w ią w sam ej n atu rz e, odnosi się to do w iek u , płci, sił fizycznych, zdol­ ności um ysłow ych, te m p eram en tó w , ch a rak te ró w , in n e Wywodzą się ze zbiorow ego w spółżycia ludzkiego w społeczeństw ie, w k tó ry m są i rządzący i rządzeni, a in n e jeszcze m a ją sw e źródło w życiu in d y ­ w id u aln y m , w sposobie życia, obyczajów , w ychow ania, w y k ształc e­ nia, p o sia d an ia i u ży w an ia dó b r m a teria ln y ch .

P o w sta je p y ta n ie, ja k się u stosunkow ało u staw o d aw stw o k anoniczne do ty c h w szy stk ich rów ności i nierów ności. Czy jego naczelną za­ sa d ą je st: w szyscy ró w n i w obec p ra w a , czy te ż ustaw o d aw stw o to z a k ła d a ja k ie ś w yłom y w tej zasadzie?

B y dać odpow iedź n a to p y ta n ie, m usim y jeszcze zw rócić uw agę n a sam fa k to r in sty tu c ji kościelnych, a m ianow icie, że C h ry stu s P an założył K ościół w fo rm ie społecznej i re lig ijn e j, w idzialn ej, p ra w n e j i n a d a ł m u ta k ż e w głów nych zary sach o rganizację w ew n ętrz n ą i u stró j.

W K ościele z w oli C h ry stu sa je d n i są przełożonym i, d ru d zy p o d ­ w ład n y m i, je d n i nauczycielam i, in n i uczniam i, je d n i szafarzam i łaski Bożej, a in n i p rzy jm u ją c y m i tę łaskę. Z u sta n o w ien ia C h ry stu sa są w K ościele d w a stany: sta n duchow ny w yposażony w e w ładzę k o ­ ścielną, oraz sta n św iecki podległy te j w ładzy. K ościół w ięc zgodnie z u stro je m n ad a n y m m u przez C h ry stu sa P a n a je st społecznością n ie ró w n ą , społecznością, k tó re j członkow ie nie p o sia d ają rów nych p ra w i są obciążeni różnym i obow iązkam i. C h ry stu s P a n pow ołując człow ieka do celu nadprzyrodzonego nie zniszczył jego n a tu ry , nie p rz e k re ślił ta k że w rodzonych nierów ności n a tu ry ludzkiej. W szystkie te nierów ności zostały uw zględnione w u sta w o d aw stw ie k an o n icz­

nym . z

Z tego, że K ościół w sw ym u sta w o d aw stw ie u w zględnia n ieró w n o ­ ści w y n ik a ją c e czy to z jego u stro ju , czy też z n a tu ry ludzkiej, nie m ożna w yciągnąć w niosku, że K ościół p ro p a g u je je d y n ie zasadę nie­ rów ności, że je s t m u obca zasad a równości.

(6)

[5]

S esja N au k o w a K an o n istó w

389

P rzeciw nie, K ościół licząc się z n ierów nościam i n a tu ra ln y m i istn ie ­ ją cy m i m iędzy ludźm i, m ocno p o d k re śla i re a liz u je w ła śn ie zasadę rów ności. P rz y jm u je on zasadę rów ności w sto su n k u w szy stk ich lu ­ dzi do środków zbaw ienia, a w ięc w dziedzinie z p u n k tu w id zen ia kościelnego n ajw yższej, w sto su n k u do w ład z y n auczycielskiej, k a ­ p ła ń sk ie j, praw o d aw czej, a d m in istra c y jn e j i do spraw iedliw ości.

Je śli chodzi o w ładzę n auczycielską, to w szyscy są ró w n i w obec te j w ład zy i K odeks w y ra ża ją w kan . 1349—1350, polecając, by p rz y ­ n ajm n ie j co 10 la t były p rzep ro w ad z an e m isje, w k tó ry ch m a ją p r a ­ w o b rać u dział nie ty lk o w iern i, ale i niew ierzący, błęd n o w iercy i w y­ klęci (kan. 2259, § 1). Z asadę tę głosił ju ż św. P a w e ł m ów iąc, że n a w e t ci, k tó rzy nie są u nas, m a ją ró w n e p ra w a do p o b ie ra n ia od­ pow iedniego pouczenia o p raw d ac h w iary . Z asadę tę K ościół w ciela w życie w kan . 1322 i nast. i po d aje w szczegółach.

D ru g a zasad a rów ności ja k a obow iązuje w K ościele, odnosi się do dziedziny d ziałan ia sa k ra m en tó w . I tu ta j św ieccy i duchow ni są sobie rów ni. W celu pom nożenia łaski uśw ięcającej, czy je j uzyskania, w szyscy m uszą w y pełnić w a ru n k i w y m ag a n e przez p raw o Boże czy też kościelne. N iem a tu ta j żadnego w zględu n a osobę. Ilość i jak o ść łaski uzależniona je s t od w ew n ętrz n eg o p rzygotow ania, a n ie od god­ ności, czy te ż - u rz ę d u piastow anego przez osobę. Tu nie g ra ro li an i płeć, an i w iek, an i w ykształcen ie, an i te ż różnice narodow ościow e, społeczne, m a jątk o w e , h ie ra rc h ic zn e itp. Co w ięcej, niem a tu żadnej różnicy m iędzy grzesznikiem a sp raw ied liw y m , obow iązuje tu w szy st­ kich rów ność.

Is tn ie je rów ność w K ościele w obec n ab o żeń stw publicznych, o fiary m szy św. W szyscy m a ją w tej dziedzinie ró w n e p ra w a i m ogą b ra ć w tych nabożeństw ach udział. K an. 824 zastrzeg a dla każdego p raw o do tego, by w jego in te n cji o d p raw ia ła się m sza św. W szyscy m a ją p raw o w stęp u do kościoła n a n abożeństw a, a ja k K odeks p rz e strz e ­ ga te j rów ności, św iadczy fa k t, że n ik t bez zgody o rd y n ariu sz a nie m oże sobie rezerw ow ać m ie jsc a w kościele podczas nabożeństw a (kan.

1263, § 2 i 3).

Z asad a rów ności obow iązuje w K ościele p rzy p rzy jm o w a n iu sa k ra - m en talió w . Wszyscy k ato lic y m ogą przy jm o w ać sa k ra m e n ta lia , chyba żeby k lą tw a lub in te rd y k t sta ły w ty m n a przeszkodzie. B łogosła­ w ie ń stw a m ogą otrzym ać w szyscy kato licy , k atec h u m en i, a n a w e t a k ato licy , ale pod dw om a w a ru n k a m i: 1) gdy nie m a w yraźn eg o k o ­ ścielnego zakazu, 2) i gdy chodzi o uzyskanie egzorcyzm ów.

Z asadę rów ności stosuje K ościół p rzy zy sk iw an iu odpustów . W szyscy w ie rn i n a ró w n i z duchow nym i m ogą k o rzy sta ć z odpustów , o ile zadość czynią w ym ogom sta w ian y m przez Kościół.

(7)

390 Ks. T. P ie ro n e k [

6

] Rów ność i&tnieje ta k że w K ościele co do m ożliw ości u zy sk an ia o sta t­ niej posługi. K ażdy w ie rn y m a p raw o do chrześcijańskiego pogrzebu {kan. 1203, § 1), w y b o ru kościoła i cm en tarza, gdzie m a się odbyć pogrzeb.

’ P odobnie ja k w dziedzinie n au c za n ia i u św ięcania, ta k że i w dzie­ dzinie ju ry sd y k c ji p rze strzeg a K ościół zasady rów ności. Z w ierzchnicy sp ra w u ją w K ościele n ad w iern y m i w ładzę ju ry sd y k c y jn ą poprzez praw o d aw stw o , a d m in istra c ję i w y m ia r spraw iedliw ości.

Ze w zględu n a m o n a rch iczn o -h ierarch iczn y u stró j K ościoła w ładza p raw o d aw c za spoczyw a w rę k u h ie ra rc h ii. P o d w ład n i je d n a k także i tu nie są bez p raw . Mogą oni radzić, m ogą i m a ją w p ły w n a po­ w sta n ie p ra w a zw yczajow ego. K ościół uw zg lęd n iając tę nierów ność ja k a w y n ik a z u stro ju n adanego m u przez C h ry stu sa P an a, w p ro ­ w ad za je d n a k zasadę rów ności je śli chodzi o moc w iążącą praw a. J e s t ona zaw sze i w szędzie w obec w szy stk ich w ierzących jednakow a. U staw odaw stw o kościelne nigdzie nie uw aża człow ieka za przedm iot, ale zaw sze i w szędzie za podm iot p raw a.

A czkolw iek osobnym praw em rządzą się w K ościele św ieccy, a osob­ nym duchow ni, to je d n a k dla w szystkich g ru p ja k ie m ożna b y tu w ym ienić je s t ta sam a moc obow iązująca p raw a. J a k w p ań stw ie n a j­ b ard z iej d em okratycznym , dla różnych k la s i zaw odów są u sta n aw ia n e różne ustaw y, ale fo rm a ln ie je d n ak o w o w iążące, ta k sam o je s t i w K ościele. P ra w o ogólne K odeksu P ra w a K anonicznego obow iązuje w szystkich k ato lik ó w K ościoła łacińskiego n a całym świecie. K a to ­ licy obrządków w schodnich są do jego zachow ania obow iązani o ile K odeks za w iera przepisy p ra w a n atu ra ln eg o , lu b też p rzepisy dogm a­ tyczne. Do za chow ania p ra w a są zobow iązani w szyscy, k tó rzy n a d a ­ nym te ry to riu m m a ją sta łe lu b tym czasow e zam ieszkanie i fak ty czn ie ta m p rze b y w a ją (kan. 13).

Z asad a rów ności obow iązuje p rzy w y p ełn ian iu obow iązków n ało ­ żonych przez p raw o, ja k : p o w strzy m an ie się w św ięta n ak a za n e od p ra c służebnych, od czynności sądow ych, ja k o też, o ile p ra w n e zw y­ czaje lu b sp ecjaln e in d u lty inaczej nie p ozw alają, od publicznego h an d lu , ta rg ó w itp. Na ró w n i to w iąże duchow nych i św ieckich. To sarno dotyczy słu c h an ia m szy św. w św ięta nakazane, zachow ania postów i abstynencji.

Je śli chodzi o w ładzę ad m in istra c y jn ą , to zasada rów ności je st p rze strzeg a n a w sto su n k u do duchow nych przy dopdszczaniu do u rz ę ­ dów i godności kościelnych. Z urzędem kościelnym ściśle je s t też zw iązana ju ry sd y k c ja kościelna, do p o siad an ia k tó re j św ieccy nie są zdolni. N ato m iast rów ność obow iązuje w szystkich w iern y c h w o­ bec ponoszenia ciężarów.

(8)

[7] S esja N au k o w a K an o n istó w 391

i n a w e t obłożony cenzurą, m a ró w n e p ra w o zw ra c a n ia się do Stolicy A postolskiej, albo do o rd y n ariu sz a z p ro śb ą o ła sk i i dyspensy. P o ­ zbaw ieni są tego p ra w a ty lk o obłożeni k lą tw ą lub in te rd y k te m oso­ bistym , lecz dopiero po w y ro k u o rzek ający m lu b p o tępiającym . Co w ięcej, k ażdem u w iern e m u p rzy słu g u je p raw o sta ra n ia się o łaski i p rzy w ile je d la drugiego i to bez jego w iedzy i zgody. R esk ry p ty n a d a ją c e tego ro d za ju ła sk i są w ażne p rze d ich przyjęciem , chociaż m ożna z nich nie korzystać.

Z asady rów ności p rze strzeg a K ościół w szczególny sposób p rzy w y ­ k o n y w an iu spraw iedliw ości sądow ej. Ju ż w p ra w ie D ek retałó w za n a ­ czelną i św iętą zasadę ustalono: in iudiciis non est accep tatio p erso ­ n a ru m h a b e n d a (Reg. X II in V I °). Z asadę pow yższą z całą sum ien­ nością stosuje K odeks P ra w a K anonicznego u sta la ją c , że k ażdy w ie r­ ny podlega try b u n ało m kościelnym , k tó re są k o n tro lo w an e przez in ­ sta n c je wyższe. Ze w zględu n a p ry m a t papieża, k ażdy w iern y , na całym św iecie, w każdej sp raw ie spornej czy k ry m in a ln e j, w każdej in sta n c ji i w każdym sta d iu m sp raw y , m oże się zw rócić do S tolicy A postolskiej, a rozstrzygnięcie niższej in sta n c ji zaw iesza się w w y ­ p a d k u a p e la cji do papieża. S praw iedliw ość w K ościele je s t ró w n a dla w szystkich, ta k duchow nych ja k i św ieckich. Z godnie z kan. 1666, każdy św iecki n a ró w n i z duchow nym , m a p ra w o w ystępow ać ja k o stro n a w procesie i żądać opieki p ra w n e j, ta k w sp raw ac h sp o r­ nych ja k i karn y ch . W szystkim p rzy słu g u je p raw o w y zn aczan ia za­ stępcy procesow ego (kan. 1662), ad w o k ata, obow iązek w yznaczenia p ro k u ra to ra m a ją stro n y p ra w n e itp.

S praw ied liw o ść dom aga się rów nego w y m ia ru k a r. T u obow iązuje w K ościele zasada z a w a rta w kan. 2226, § 1. K a ra w ięc w iąże w in ­ nego n a całym świecie, n a w e t p o w ygaśnięciu p ra w a zw ierzchnika, ch y b a że inaczej było postanow ione w dekrecie. Różność k a r w sto ­ su n k u do duchow nych i św ieckich zn a jd u je tylk o sw e u zasad n ien ie w różności p ra w i obow iązków ciążących n a je d n y ch i drugich, nie stw a rz a je d n a k p rzy w ile ju w y jęc ia spod k a r w ogóle, an i nie n iw e ­ czy za sa d y rów ności. T ak a sam a k a r a dosięga duchow nego i św iec­ kiego, a w ięc w k a ra n iu p a n u je równość.

T en k ró tk i ry s zasady rów ności obow iązującej w K odeksie P ra w a K anonicznego m oże nie je st k om pletny, ale m a w ykazać, że św ieccy nie są w K ościele tra k to w a n i ja k o o byw atele d rugiej k ategorii. U sta­ w odaw stw o kodeksow e sta w ia ich w zasadzie n a ró w n i z d u ­ chow nym i”.

Po tych p rzem ów ieniach w stęp n y ch , pierw szy r e fe r a t przew idziany p ro g ra m em w ygłosił ks. doc. d r M a r i a n Ż u r o w s k i (A.T.K.), na te m a t: U praw nienia czło n kó w L u d u Bożego a u p ra w n ien ia laikatu.

(9)

392 Ks. T. P ie ro n e k [8] P ełn y te k st r e fe ra tu został w y d ru k o w a n y w poprzednim num erze

P raw a K anonicznego.

Z ab ierają c głos w dy sk u sji n ad re fe ra te m ks. doc. Żurow skiego, ks. d r E. S z t a f r o w s k i zapytał, czy w szystkie w ym ienione przez P re ­ le g en ta u p ra w n ie n ia i obow iązki la ik a tu w in n y się znaleźć w now ym kodeksie, a jeśli ta k , to w ja k im jego dziale? W yłania się bow iem ta tru d n o ść, że p ra w o w ejdzie w te j dziedzinie w spraw y, k tó ry m i z a jm u ją się in n e n a u k i teologiczne.

O. d r W. R y m a r z zw rócił uw agę na in n ą jeszcze tru d n o ść, a m ia ­ now icie n a to, że u p ra w n ie n ia w y n ik a ją c e z przynależności do L udu Bożego m a ją c h a ra k te r zb y t ogólny, n a tu ry b ard z iej m o raln ej i tr u d ­ no' je u ją ć w ścisłe te rm in y praw ne.

Z kolei prof, d r A n d r z e j Ś w i ę c i c k i z a ją ł się problem em w p ły w u now ego kodeksu p ra w a kanonicznego n a k sz tałto w an ie sto ­ su n k u d u chow ieństw a do św ieckich. „Nowy kodeks — p o w iedział — k tó ry m a k ształto w ać postaw ę duchow nych w obec la ik a tu , pow inien zaw ierać w y sta rc za jąc o m ocne sfo rm u ło w an ia k sz ta łtu ją c e te elem enty p o staw y księży, k tó re p row adzą do u m iejętności w y słu ch iw an ia sw o­ ich owieczek i z a zn a ja m ian ia się z . ich spojrzeniem n a sp raw y ro ­ dziny, zaw odu, p rze m ian społecznych, p ostępu gospodarczego itp .”. S ta n ą ł on rów nież n a stanow isku, że odczytyw anie znaków czasu je st fu n k c ją w łaściw ą laik ato w i, dlatego też h ie ra rc h ia w iele m oże sko­ rzy sta ć w słu c h u jąc się w głosy ludzi św ieckich. Nie p rze k re śla to oczyw iście an i w ładzy, an i fu n k c ji w łaściw ych sam ej tylk o h ie r a r ­ chii. P rzek a zy w an ie znaków czasu w in n o się odbyw ać różnym i d ro ­ gam i, za pośred n ictw em o rganizacji i indyw idualnie. Szczególne uzdolnienia p o sia d ają w te j dziedzinie św ieccy m a jąc y d o jrza łą fo r­ m a c ję . k a to lic k ą i rów nocześnie sp ecjalistyczne k w alifik acje w róż­ nych dziedzinach życia posiadających sw ą autonom ię.

Ks. dr. S t a n i s ł a w B i s t a zauw ażył, że przy precyzow aniu ko n ­ k re tn y c h przepisów p raw n y ch trze b a zw rócić uw agę n a je d n ą fu n d a ­ m e n ta ln ą zasadę, a m ianow icie n a bardzo m ocno ak c en to w a n ą dziś zasadę w spółdecydow ania (M itbestim m ungsrecht) św ieckich w K o- śoiele. Z asadę tę w y ra ża m y często przez o kreślenie „u p ra w n ien ie do”. J e s t to n ie w ą tp liw ie zasad a b ardzo a k tra k c y jn a dla św ieckich i ich roli w K ościele, ale też w ym aga zasadniczego u zu p ełn ien ia stw ierd ze­ niem , że obok w spółdecydow ania należy ró w n ie m ocno akcentow ać w przepisach p raw n y ch obow iązek w spółodpow iedzialności, stanow iący n iejak o d ru g ą stro n ę w spółdecydow ania. P rzy odpow iedzialności za­ angażow anie człow ieka św ieckiego w y d aje się m niejsze. Często odnosi się ta k ie w rażenie, że w spółdecydow ać chce w ielu, ale gdy chodzi potem o ponoszenie w spółodpow iedzialności, to chcianoby n ie jak o pozostaw ić całą tę sp raw ę n a d a l sam ej hierarch ii.

(10)

[9] S esja N au k o w a K an o n istó w 3 9 3

Z agad n ien ie la ik a tu , zdaniem ks. d ra B isty, należy do tych, w k tó ­ ry m w y stę p u je zjaw isko niew ystarczalności p ra w a kanonicznego do sam odzielnego rozw iązy w an ia problem ów . S tąd też na ty m odcinku, chociaż nie je s t to je d y n a dziedzina tego ro d zaju , istn ie je konieczność coraz w iększej podbudow y teologicznej d la k o n k re tn y c h n o rm p ra w ­ nych. To co w fo rm ie bard zo szczątkow ej było ju ż p ro jek to w a n e w K odeksie P ra w a K anonicznego, ja k o tzw. canones p rae v ii, k an o n y o tre śc i dogm atycznej i co nie zostało urzeczyw istnione, w y d a je się do zrealizo w an ia dzisiaj. O rien ta cy jn y m w sk aźn ik iem m ogłaby być pod ty m w zględem K o n sty tu c ja pap. P a w ła VI P oen item in i, za w ierając a n a jp ie rw w y k ład zasad teologicznych postu, a dopiero później k o n ­ k re tn e n orm y p raw n e. Nie chodzi oczyw iście o to, by K odeks był p o dręcznikiem teologii, ale p o dbudow a d o k try n a ln a w y d àje się w w ielu zagadnieniach p ra w a bard zo p otrzebna. O dczuw a się w ięc p otrzebę n a w ro tu do p ierw otnego zw iązku p ra w a z teologią, p rz y ­ n a jm n ie j w ja k ie jś m ierze. Is tn ie je ta k że konieczność w y k ła d u teolo­ gii p ra w a kanonicznego, to co re a liz u je ju ż od dw óch la t W ydział P ra w a K anonicznego A.T.K., a co rów nież byłoby b ard z o w skazane, w m n iejszym m oże z a k resie w w y k ład a ch se m in a ry jn y c h p ra w a kanonicznego.

K o lejn y m ów ca, ks. d r T. P i e r o n e k w sk az ał n a istn ie ją c ą ro z­ bieżność m iędzy nieliczną g ru p ą la ik a tu , k tó rą m ożna określić ja k o elitę, a p rzeciętn ą resztą, k tó ra n ie posiada w y sta rc za jąc ej św iado­ m ości sw ej roli w Kościele. Rozbieżność ta stw a rz a p ew n ą tru d n o ść w u k ie ru n k o w a n iu now ego u tstaw o d aw stw a dotyczącego św ieckich w K ościele. Zachodzi (bowiem p y ta n ie, czy U staw o d aw ca m a b ra ć pod uw agę tę w łaśn ie p rze cię tn ą w iększość i do n iej dostosow ać sw e p raw o, czy też raczej m a w ytyczać pew ien ideał, ja k dotąd zrozu­ m ia ły ty lk o d la niew ielu?

Z daniem ks. prof. M. M y r c h y opinia w y ra ż a n a często podczas S oboru, że K ościół cierp iał z pow odu p ra w a , w y n ik ała zazw yczaj ze słab ej znajom ości u sta w o d aw stw a kościelnego. T akże i w o łan ie 0 w sk az an ie szerszych p o d sta w teologicznych dla przepisów p raw n y ch , o p iera się n a przek o n an iu , ja k o b y u po d staw dotychczasow ych k a n o ­ nów nie tk w iły zasady teologiczne. T rudność polega n a tym , że k a ­ nony z a k ła d a ją znajom ość teologii, ale jej zasad sam e" nie w y ra ża ją. N ie w y d a je się w łaściw e, by przep is p ra w a był poprzedzony tr a k t a ­ tem teologicznym , gdyż u sta w o d aw stw o za tra c i w ów czas swój p raw n y c h a ra k te r. W iele sp raw , k tó re dziś s ta ją się a tra k c y jn e , rozstrzygało 1 to po dob rej linii już sta re p raw o , n a w e t przedkodeksow e. Je śli chodzi o la ik a t, isto tn ie K odeks m ów i o nim za m ało; n ie je s t w y ­ kluczone, że in n a sy stem a ty k a now ego k odeksu pozw oli n a lepsze u w y p u k len ie ro li la ik a tu w Kościele.

(11)

394 Ks. T. P ierô n e k [10] Z ajm u jąc stanow isko w obec poruszonych w dy sk u sji problem ów , ks. doc. d r M. Ż u r o w s k i zw rócił n a jp ie rw uw agę na konieczność w y­ raźnego rozróżnienia u p ra w n ie ń i obow iązków , k tó re przy słu g u ją w szystkim członkom L udu Bożego, n astęp n ie u p raw n ie ń i obow iąz­ k ów zw iązanych z la ik a te m ja k o ta k im i w reszcie tych u p ra w n ie ń czy zadań, k tó re m ogą być przek azan e, delegow ane n iejak o la ik ato w i ze stro n y h ie ra rc h ii. K ażdy z k an o n istó w w ie, że przez ch rzest w chodzi się do K ościoła i u zy sk u je się w nim podstaw ow e u p ra w n ie n ia i obo­ w iązki. J e s t rzeczą o czyw istą,' że k ażdy z podm iotów p ra w a m a sw oje u p ra w n ie n ia n a tu ra ln e , a niezależnie od nich, ja k o członek L udu Bożego, przez ch rzest zyskuje nowe, ja k o osoba w Kościele. P o n ad to ze w zględu n a zróżnicow anie istn iejące w Kościele, każdy stan u zyskuje sobie w łaściw e u p ra w n ie n ia i zad an ia do w y p ełnienia i te p o d k reślił P re le g e n t w stosunku do la ik atu . W obec tego zasad n i­ cze u p ra w n ie n ia członków L u d u Bożego i la ik a tu jako takiego, trz e ­ ba tra k to w a ć zupełnie oddzielnie, nie m ieszając ich z tym i, k tó re m ogą być p rze k aza n e la ik a to w i i k tó re o k reśla się ja k o pom oc h ie ­ ra rc h ii. D la w y p ełn ian ia tych pom ocniczych zad ań la ik a t m usi p o sia­ dać m isję kan o n iczn ą czy delegację.

Co do rozpoznaw ania znaków czasu i p rze k azy w a n ia ich h ierarch ii, P re le g e n t u zn ał uw agę prof, d ra A. Św ięcickiego za słuszną, ale pow iedział, że ta sp ra w a będzie praw dopodobnie przedm iotem k o m u ­ n ik a tu o dialogu i tam znajdzie chyba szersze om ów ienie.

O dpow iadając o. drow i W. R ym arzow i, P re le g e n t zaznaczył, że może sform ułow anie n iek tó ry ch u p ra w n ie ń L u d u Bożego je s t słabo doprecyzow ane i ogólne, ale trzeb a zw rócić uw agę na to, że fo rm a w k tó rej u p ra w n ie n ia te zostały p rzed staw io n e w referac ie, nie je st ostateczną. „G dy zab ierałem się do opraco w an ia tego te m a tu — po­ w iedział ks. doc. Ż urow ski — m iałem nadzieję, że będę m ó g ł, w y ­ ciągnąć o stateczne k o n k lu zje z zebranego m a teria łu . Je d n ak ż e w tr a k ­ cie m ojej p rac y okazało się, że byłoby to zbyt pochopne i że zbyt w iele chciałbym od razu osiągnąć. D latego zdecydow ałem się na m etodę d w uetapow ą, m ianow icie w p ierw zebrać całość m a te ria łu i up o ­ rządkow ać go, a dopiero później przeprow adzić ścisłą analizę p ra w n ą ”.

W zw iązku z k w e stią poruszoną przez ks. d ra E. S ztafrow skiego, w y d aje się, że po u sta le n iu pojęcia L udu Bożego ja k ie zn ajd u jem y w K o n sty tu c ji dogm atycznej L u m e n g en tiu m , skodyfikow anie p raw tego L u d u , niezależnie od k o d y fik ac ji 'u p raw n ień la ik a tu , je st koniecz­ ne. M ówi się o ty m dość pow szechnie, lo k u ją c tego ro d z a ju u p ra w ­ n ie n ia w p ra w ie osobowym . W p ra w ie osobow ym w in n y się znaleźć n a jp ie rw z a g a d n ie n ia k tó re dotyczą w szy stk ich członków L u d u Bożego, n a s tę p n ie te k tó re dotyczą h ie ra rc h ii, te k tó re Imają zw iązek z człon­

(12)

[11] S esja N au k o w a K an o n istó w '395

kam i społeczności zobow iązującym i się do re a liz a c ji ra d ew angelicz­ n ych i w reszcie specyficzne u p ra w n ie n ia la ik a tu . .To w łaśn ie m a ją c h a uw adze P re le g e n t s ta ra ł się w y o d rę b n ić poszczególne u p raw n ie n ia, id ąc zresztą za sugestiam i, ja k ie dla n ow ego ko d ek su poczynił sam Sobór.

S p ra w a ew en tu aln y ch w stępów , czy w y ja śn ie ń teologicznych do przepisów p raw n y ch , w sp o m n ia n a przez ks. d ra S. B istę, nie je st zdaniem P re leg e n ta k w estią b ła h ą, je st obecnie b ardzo d y sk u to w an a i m usi być w zięta pod uw agę. M iędzy innym i n a I Synodzie B iskupów rozw ażano, czy now y kodeks m a być ściśle p ra w n y w sw ej form ie, czy te ż m oże za w ierać także i zachęty. O czywiście zadecydow ano, że m a m ieć fo rm ę ściśle p ra w n ą , z zachow aniem wła_śeiwego m u ducha, ale poszczególne rozdziały czy ak a p ity , pow inny m ieć w prow adzenie, przed e (wszystkim sk ry p tu ry sty cz n o -teo lo g icz n e. Do re d a g o w a n ia tego d zieła już są za p rasz an i specjaliści z różnych dziedzin, szczególnie znaw cy P ism a św., teologii, h isto rii, socjologii i innych n au k . Sam e sfo rm u ło w an ia p ra w n e będ ą ju ż dokonyw ane przez kanonistów , ale też będą n iejak o p rak ty c zn y m w nioskiem teologicznej m o ty w a cji za­ w a rte j we w stępach.

Je śli chodzi o sp raw ę w spółdecydow ania i w spółodpow iedzialności, u w ag a je s t całkow icie słuszna, są to bow iem dw ie rzeczyw istości ko- re la ty w n e , w y m ag a ją ce jednocześnie m ocnego podkreślenia.

R ozbieżność w sk az an a przez ks. d ra T. P ie ro n k a stw a rz a n ie w ą tp i- w ie p ew n ą tru d n o ść w u k ie ru n k o w a n iu now ego p ra w a , ale w y d aje się rzeczą nieodzow ną, by U staw odaw ca nie ty lko zajm ow ał się n ie ­ ja k o sankcjonow aniem sta n u obecnego, ale by p róbow ał kształto w ać przyszłość przez sw e decyzje p raw n e. W zw iązku z tym przyszłe p r a ­ w o m im o w sz y stk o w in n o zak ład ać pew ien ideał, do którego stopnio­ wo, przez p racę całego K ościoła będ ą d o rasta ć ci spośród la ik atu , k tó rz y jeszcze dziś nie p o sia d ają w y sta rc z a ją c e j św iadom ości tego czym są w K ościele i ja k ie sto ją p rze d nim i zadania.

W odpow iedzi ks. prof. M. M yrsze, P re le g e n t podk reślił, że tru d n o byłoby m u się zgodzić z tw ierd zen iem , że w szystkie w yliczone w r e ­ fe ra c ie u p ra w n ie n ia la ik a tu były z a w a rte w K odeksie P ra w a K an o ­ nicznego. N iew ątpliw ie że w n ik liw a an aliza te k stó w K odeksu pozw ala w y czy tać w n im znacznie w ięcej o la ik ac ie n iż się to pow szechnie, na p o d sta w ie pobieżnej znajom ości p ra w a kanonicznego sądzi. N iem niej je d n a k n a u k a S oboru W atykańskiego II o L udzie Bożym i o k a to ­ lik a c h św ieckich dom aga się w now ym p ra w ie szerszego ujęcia.

K atolicy św ieccy m a ją praw d ziw y obow iązek apostolstw a, oparty n a sa k ra m e n ta c h ch rztu i bierzm ow ania. Sobór o k reśla te n obow iązek la ik a tu słow em dep u ta n tu r. T rz eb a ta k ż e w sk az ać n a to, że S obór dał rów n ież p ełn iejsze n aśw ietlen ie sk u tk ó w sa k ry b iskupiej i św ięceń

(13)

396

Ks. T. P iero n e k [121 k ap łań sk ich . O trzy m u jący je członkow ie L u d u Bożego p o sia d ają u d ział w ontycznych zad an iach n auczania, rząd zen ia i u św ięcania, są w ięc h ab itu a ln y m i podm iotam i w ład zy w tych trze ch zakresach. Na ty m tle ja sn o ry su je się ro la la ik a tu w ta k ich sy tu a cjach , w k tó ry ch hie­ r a rc h ia zleca im chw ilow o za d an ia sobie tylk o w łaściw e, a w ięc n ie w y p ły w ające w p ro st z zasadniczej roli człow ieka św ieckiego w K o­ ściele. Z lecenie ta k ie nie posiada c h a ra k te ru w yznaczenia p ew nych z ad ań laikom , ja k o h u b itu a ln y m podm iotom tych zadań, a je d y n ie m a c h a ra k te r w y jątk o w y , zastępczy, u zasadniony sam ym fa k te m zlecenia.

N astępnym p u n k te m p ro g ra m u sesji był k o m u n ik a t naukow y, n a te m a t: S ta n o w isko p ra w n e k o b ie ty w Kościele. W ygłosił go ks. d r K a z i m i e r z W a l i c z e k (Kraków ). T ek st k o m u n ik a tu zam iesz­ czono w yżej. i

W d y sk u sji n a d ty m k o m u n ik a te m , ja k o p ierw szy z a b ra ł głos ks. d r E. S z t a f r o w s к i. P re le g e n t — jego zdaniem — w yliczył ty lk o p rzy k ład o w o te ograniczenia ja k ie w sto su n k u do k o b ie t istn ie ją w K o­ deksie P ra w a K anonicznego. Za indeksem rzeczow ym K odeksu m ożna ich w yliczyć w ięcej, a m ianow icie, że k o b ie ta n ie m oże się zapisać do b rac tw a, czy do stow arzyszenia, m oże ty lk o uczestniczyć w łask ach z tym zw iązanych; w procesie b e a ty fik ac y jn y m m oże w ystępow ać jed y n ie przez pełnom ocnika. Z n an e są za strzeżenia dotyczące u słu g iw a­ n ia p rz y m szy św., że n ajw yżej z pew nej odległości, z b ra k u kogoś z m ężczyzn, m ogłaby odpow iadać kap łan o w i kobieta. In te re s u ją c a byłaby, zdaniem ks. d ra S ztafrow skiego, odpow iedź n a p y ta n ie, ja k i udział ko b iety je s t m ożliw y w obecnej litu rg ii po Soborze. P ra w o posoborow e uczyniło w tej dziedzinie pew ne w yłom y, np. k o b ie ta m oże być dopuszczona do scholi, z tym , że schola w k tó re j skład w chodzą i ko b iety nie p o w in n a się znajdow ać w p rez b iteriu m kościoła, lecz poza nim . Nie w iadom o rów nież, ja k należy rozum ieć ustaw odaw stw o· posoborow e w tych m iejscach, gdzie dopuszcza ono udział ludzi św ieckich w p ew nych określonych czynnościach zw iązanych z litu r ­ gią. T aki w ięc w I In s tru k c ji w ykonaw czej do K o n sty tu c ji O litu rg ii, zaczynającej się od słów In te r oecum enici, je s t pow iedziane,, że w tych regionach gdzie nie m a k ap ła n a , pow inny być organizow ane n ab o ­ żeń stw a słow a Bożego, prow adzone przez diakona, ew e n tu aln ie p rze z człow ieka św ieckiego. Zachodzi p y ta n ie, czy tego ro d za ju n abożeń­ stw a m ogłyby być prow adzone ta k że przez kobiety? D rugie ta k ie p astan o w ie n ie z n a jd u je się w II In stru k c ji w ykonaw czej do K onsty­ tu c ji O liturgii, a m ianow icie w I n s tru k c ji T res abhinc annos. D otyczy ono tro ch ę szerszego zak resu , ale też pew n ej w y jątk o w e j sytuacji. Chodzi o o d p raw ia n ie m szy św. przez k a p ła n a chorego, lub p rzez k a p ła n a k tó ry m a b ardzo słaby w zrok. I n s tru k c ja zezw ala w ta k ic h w y padkach, b y E w angelię odczytała osoba św iecka. I znów

(14)

zacho-113] S esja N au k o w a K an o n istó w 397

■dzi p y ta n ie, czy m ogłaby to uczynić k o b ie ta, chociażby zakonnica, k tó r a ja k w iadom o też należy do la ik a tu ?

Z kolei ks. d r E. W eron, członek K om isji A postolstw a Św ieckich E p isk o p a tu Polski, z a b ra ł głos w k w estiac h zw iązanych zarów no z r e ­ f e r a te m ks. doc. M. Ż urow skiego, ja k i z k o m u n ik a te m ks. d ra W a­ liczka. N ajp ierw w k w e stii za sa d y rów ności w śró d członków L udu B ożego ks. d r W eron pow iedział, że je s t to w p ra w d zie rzecz zasad ­ nicza, w ażn iejszą je d n a k sp ra w ą i tru d n ie jsz ą do o k reśle n ia je s t p o Soborze k w e stia nierów ności w tym że L udzie Bożym. W ydaje .się, że je śli się ja sn o nie uchw yci tych nierów ności, to sprecyzow anie p ra w i obow iązków będzie kulało. Istn ie je te n d e n c ja w lite ra tu rz e k a to lic k ie j z a jm u jąc ej się sp raw am i la ik a tu , ażeby nierów ność sp ro ­ w ad zać ty lk o do fu n k c ji sp raw o w an y ch w L udzie Bożym, w zględnie w C iele M istycznym C hrystusa. Otóż, je ślib y p o d trzy m ać ta k ą in te r ­ p re ta c ję nierów ności, to dochodzi się do b ard z o niebezpiecznych w niosków . T akie w n io sk i są w y su w an e przez św ieckich, ale częścio­ w o ta k ż e przez duchow nych, w ła śn ie n a sk u te k b ra k u sprecyzow ania ró żnic w L udzie B ożym |w ty tu łu p rzy n ależn o ści, lu b n ie do h ie ra rc h ii. W tym pozbaw ionym p rec y zji u sta w ien iu , fu n k c je je d n e j g ru p y m ogą być w y k o n y w an e przez d ru g ą, je d e n o rgan z a stę p u je fu n k c je d ru ­ giego o rganu , ta k ja k w organiżm ie. I tego ro d za ju w n io sk i w y su n ął m. in. O. T er R eegen w 38 n u m erze C oncilium . A w ięc je śli w p a ra fii Ъ гак proboszcza przez k ilk a tygodni lu b m iesięcy, to g m in a m ia ła b y m ożność, ew e n tu aln ie u p ra w n ie n ie do p ow ierzenia fu n k c ji p rzew od­ niczenia litu rg ii, sp ra w o w a n ia eu c h a ry stii i litu rg ii słow a, jak iem u ś członkow i sw ej gm iny, a w ięc laikow i. To są w n io sk i b ardzo sk ra jn e i niebezpieczne i w y n ik a ją z b ra k u w łaściw ego u ję cia różnic istn ie - ró żn ic w L udzie Bożym . T en b r a k p re c y z ji — p o w iedział k s. d r W e- r o n — m ia łb y bardzo niebezpieczne k o n sek w en cje i dla p ra w a i życia ch rześcijań sk ieg o . S tąd też w y d a je się, że jeśli p ra w n ic y ja śn ie j w idzą t e różnice niż teologow ie, p o w in n i to b ardzo m ocno podkreślić.

U p o d sta w obydw u re fe ra tó w leży pojęcie la ik a tu . Z obydw u re fe - ra fó w , zdaniem ks. d ra W erona, w y n ik ało b y że istn ie je ty lk o je d e n la ik a t. Tym czasem już S obór W a ty k a ń sk i I I w idzi tę sp raw ę nieco inaczej. W edług Soboru W a tykańskiego II, zw łaszcza w ed łu g jego K o n sty tu c ji dogm atycznej O K ościele istn ie ją p rzy n a jm n ie j dw a la ­ ik aty , a liczbę ich m ożnaby jeszcze m nożyć, co zresztą czynią sk u ­ tecznie k o m e n tato ro w ie Soboru. O kazuje się w ięc, że pojęcie laikatu* nie' je s t w K ościele pojęciem jednoznacznym , lecz ja k im ś pojęciem analogicznym . P ojęcie to trz e b a dopiero precyzow ać, by móc podpo­ rzą d k o w a ć odpow iednim grupom la ik a tu , odpow iednie u p ra w n ie n ia i obow iązki. J e ś li się za te m nie uw zględni tego zróżnicow ania la ik a ­ tu , o k tó ry m je s t m ow a w K o n sty tu c ji dogm atycznej w num erze

(15)

398

Ks. T. P ie ro n e k

[14]

31 i k tó ry w y raźn ie m ów i, że ty lko „ tu ta j”, tzn. w tym num erze ro ­ zum ie się ta k a nie inaczej określony rodzaj la ik a tu i w y m ien ia się jego cechy c h a rak te ry sty cz n e, to ju ż np. w rozdziale V tejże K o n ­ sty tu cji, cechy te nie będą się odnosić do innego ro d za ju la ik atu , ja k i tw o rzą laicy-zakonnicy. P oza ty m i g ru p am i istn ieją jeszcze inni laicy, k tó ry ch np. F ran cu zi o k re śla ją m ian em „laicy k o n se k ro w an i”, a chodzi w tym w y p ad k u o członków in sty tu tó w św ieckich, p osia­ dający ch znow u sw oje c h a rak te ry sty cz n e cechy, a w ięc w k o n se­ k w en c ji sw oiste p ra w a i obowiązki. R ów nież jeśli chodzi o kobiety, tw o rzą one n ie w ą tp liw ie w la ik ac ie w ogóle, sw oistą, odręb n ą g ru ­ pę, ja k iś la ik a t sui generis. W śród nich zaś, sio stry zakonne z kolei ta k że tw o rzą odręb n ą grupę, odręb n ą od członkiń in sty tu tó w św iec­ kich. O drębne p ra w a i obow iązki p o sia d ają m ałżonkow ie chrześci­ jańscy, także tw orzący w ram ach la ik a tu sw oistą odrębność.

Ks. d r W eron w y ra ził ta k że osobiste p rzekonanie, że m im o za -' pew nień o rów ności w szystkich w obec p ra w a w K ościele, kobieta fest w nim m ocno d yskrym inow ana. W ydaje się je d n ak , że obecnie istn ie ją w idoki n a polepszenie tej sytuacji. Może byłoby dobrze już dziś nie egzekw ow ać i nie urgow ać pew nych ograniczeń istniejących w dotychczasow ym u staw odaw stw ie, w oczekiw aniu n a ich refo rm ę w przyszłym praw ie.

W sp ra w ie tej o sta tn ie j w ypow iedzi za b rał głos ks. doc. 2 u r o w - s k i . Jeszcze raz po d k reślił on, że m ów iąc do kanonistów , za k ła d ał znajom ość ko n sek w en cji w łączenia n ie k tó ry ch członków L udu Bożego do h ierarch ii. A k cen tu jąc, że zasadnicze różnice w y n ik a ją ze s k u t­ ków św ięceń i sa k ry b isk u p iej, zw rócił uw agę, że w y n ik ie m tego są ograniczenia nie p o zw alające pow ierzyć la ik ato w i szeregu fu n k cji, z a ­ strzeżonych bąd ź to z n a tu ry rzeczy, bądź też z p ra w a Bożego, sam ej tylko h ie ra rc h ii. Ks. doc. Ż urow ski nie zgodził się z tw ierd zen iem ks. d ra W aliczka, że zasadniczo w K odeksie istn ieje ró w n o u p raw n ie­ nie k obiety i m ężczyzny. O prócz tego co w ym ienił ks. d r S zta fro w - ski, m ożna jeszcze w skazać n a cały szereg różnic, p ra w n ie upośledza­ jących kobietę. Np. W k w estiac h zam ieszkania, k o b ie ta zam ężna je st uzależniona od m ęża. Nie m ożna tego nazw ać czysto porządkow ym przepisem , bo p ły n ą z niego d aleko idące ko n sek w en cje praw n e. N astępnie m iejsce pogrzebu, cały szereg przepisów odnoszących się do" zm iany obrządku, np. przy m a łże ń stw ac h m iędzyobrządkow ych, zaznacza się su p rem a cją mężczyzny. W szystkie te w y p ad k i trze b ab y pełniej n aśw ietlić i przy obecnych te n d en c jac h soborow ych p o sta ra ć się o ich w yrów nanie.

Z daniem ks. prof. Μ. M y г с h y, P re le g e n t n aśw ietlają c sta n o w i­ sko p ra w n e ko b iety w Kościele, dużo czasu pośw ięcił d aw nem u po- zakościelnem u u staw o d aw stw u , bab ilo ń sk iem u czy asy ry jsk iem u , po­

(16)

[15] S esja N au k o w a K an o n istó w 399 m in ą ł n ato m ia st w ogóle u staw o d aw stw o przedkodeksow e kanoniczne, gdzie 'chociażby w D ekrecie G ra c ja n a , cały szereg tek stó w św iadczy 0 tym , że k o b ie ta była tra k to w a n a drugorzędnie. T ak np. jeśli cho­ dzi o zeznania w sp raw ach m ałżeńskich, przy różnicy zeznań m iędzy m ężem a żoną. G ra c ja n i in n i tw ie rd z ili, że w ia rę należy dać ze­ znaniom m ęża. To sam o przy cudzołóstw ie. Je śli p o p ełn iła je fb n a, stan o w iło to p odstaw ę se p arac ji, jeśli je popełnił m ąż, o se p arac ji nie m ogło być m owy. „U w ażam — pow iedział ks. prof. M. M yrcha — że byłoby dobrze zebrać całość u sta w o d aw stw a daw nego i kodekso­ w ego, celem w y k azan ia, że m im o iż C h ry stu s P a n w chrześcijań stw ie przy w ró cił kobiecie jej godność, to n ie ste ty do dn ia dzisiejszego p r a ­ w o nie w yciągnęło z tego w szystkich k onsekw encji. S tanow isko p ra w ­ ne k o b ie ty w K ościele n a każdym niem al k ro k u je st gorsze od po­ zycji p ra w n e j m ężczyzny, jeśli ju ż nie używ ać te rm in u d y sk ry m in a ­ c ja ”. W obecnych czasach należałoby te różnice zatrzeć, tam oczywi­ ście, gdzie nie stoi n a przeszkodzie sam a n a tu ra rzeczy, lub też w y ­ ra ź n a n a u k a C h ry stu sa, k tó ry n a d a ł K ościołow i u stró j h ierarch iczn y 1 k ap ła ń stw o urzędow e pow ierzył ty lk o mężczyznom.

W edług ks. d ra J. G l e m p a sp ra w a ró w n o u p raw n ie n ia k o b ie t je s t niesłychanie tru d n y m p roblem em i m uszą się z nim bory k ać całe pokolenia. T eoretycznie rzecz biorąc, ró w n o u p raw n ie n ie k obiety je st konieczne, je d n ak ż e trze b a zachow ać podział fu n k cji. Z agad n ien ie po­ lega n a ty m , żeby te n podział fu n k c ji b y ł a d e k w atn y . W zw ią zk u z w ypow iedzią P re leg e n ta, że zn an e zdanie św. P a w ła „kobieta w in n a m ilczeć w K ościele” nie m oże m ieć obecnie zastosow ania, ks. d r G lem p stw ierd ził, że ta k a w ypow iedź je s t n ie w y starcz ająca i w ym aga sz er­ szego uzasadnienia.

W edług prof. St. S w i e ż a w s k i e g o , sp ra w a ró w n o u p raw n ie n ia ko b iety i m ężczyzny chyba ta k w ygląda, że p ra w o ew angeliczne, w k tó ry m to zró w n an ie sięga daleko, nie inaczej ja k ty lko z ogrom ­ nym tru d e m p rz e b ija się przez sk o ru p ę najrozm aitszych^ ziem skich obyczajów . „C hciałbym zw rócić uw agę, zaznaczył prof. S w ieżaw ski, na całe dziedzictw o m yśli sta ro ż y tn e j, p rze ję te zresztą przez śred n io ­ w iecze. M am w rażenie, że pogląd ary sto tele so w sk i, k tó ry się um oc­ nił, ostateczn ie kobietę d y sk re d y tu je w sposób bardzo niesłuszny, s ta ­ w ia bow iem całe to zagadnienie z p u n k tu w idzenia b ardzo naiw nej fizjologii, n eg a ty w n ie w stosunku do kobiety. Tak sam o i cały neo- p latonizm je st ostatecznie n acechow any też tego ro d za ju postaw ą. Z daje m i się, że jeśli ostatecznie praw o je s t reflek sem życia, bo nim być m usi, to było ono k o d y fik ac ją pew nych poglądów , k tó re w y m a­ gały ód p o czątk u ostrej rew izji ze sta n o w isk a chrześcijańskiego, ale ta re w iz ja n astęp o w a ła i m ogła następow ać etap a m i, tzn. bardzo w olno, a w ięc E w an g elia dochodziła do głosu powoli. M yślę, że

(17)

400 Ks. T. P ie ro n e k [16] p rz y zachow aniu różnorodności, k tó ra istn ieje m iędzy k o b ie tą a m ęż­ czyzną, ja k a ś d aleko p o su n ię ta rew iz ja tych sp raw z p u n k tu w idze­ n ia zdrow ego ro zsąd k u i osiągnięć nauki, a przede w szystkim ducha E w angelii, je s t bezw zględnie kon ieczn a”. P rof. S w ieżaw ski zw rócił ró w n ież uw agę n a zjaw isko, określone k ied y ś przez N ietzschego, a m ianow icie, że chrześcijań stw o sta ło się p latonizm em d la m as. Tym bardzo m ocnym pow iedzeniem N ietzsche chciał zaznaczyć, że chrze­ śc ija ń stw o w p ra k ty c e w chłonęło w siebie ty le .elem entów niech rze­ ścijań sk ich , że to co je s t isto tn ie ch rześcijańskie, zostało niesłychanie zagłuszone przez elem en ty obce. Oczyszczenie zagad n ien ia ró w n o ­ u p ra w n ie n ia ko b iety i m ężczyzny w K ościele z tych w łaśn ie elem en­ tó w obcych, trz e b a uznać za sp raw ę p iln ą i niezałatw ioną.

Ks. d r K. W a l i c z e k , o d pow iadając n a głosy w dy sk u sji za u w a­ żył, że n a jc h ę tn ie j m ów iłby jeszcze w dalszym ciągu o tym , czego nie p o w iedział w sw oim kom unikacie. T em at b y ł bard zo obszerny i w 15 m in u tac h nie m ożna byłp w yczerpać zw iązanych z nim kw estii. P r e ­ le g en t za te m zdecydow ał się u ją ć te m a t k o n trasto w o : starożytność, C h ry stu s, K odeks P ra w a K anonicznego i Sobór.

' Je śli chodzi o p y ta n ie dotyczące udziału ko b iety w litu rg ii, czy m ianow icie ko b iety m ogą się znajdow ać w p re z b ite riu m ja k o ca n ­ ta trice s, czy m ogą służyć do m szy św., P re le g e n t uw aża, że je s t ono n ie a k tu a ln e . O łtarz dziś stoi na środku i trz e b a p y ta ć gdzie obecnie je st p rez b iteriu m . Ju ż w p ra k ty c e w w ielu m iejscach k o b ieta czyta te k s ty litu rg iczn e w ra z z E w angelią. Nie ulega w ątpliw ości, że litu rg ia zo staw ia dzisiaj pod tym w zględem w ięcej swobody, w szystkie no­ w e przep isy nie są jeszcze gotow e, a w w ielu w y p ad k ach przepisy kodeksow e stra c iły sw ą aktualność.

P rzep isy K odeksu o zam ieszkaniu i o b rządku n iektórzy u z n a ją za d y sk ry m in u ją ce k obietę, P re le g e n t je d n a k stoi na stanow isku, że są to przepisy przed e w szystkim porządkow e. Z aw sze w ta k ich w y p ad ­ k ac h je d n a stro n a m usi u stą p ić n a korzyść dru g iej je śli np. w m a ł­ żeństw ie m a panow ać jedność. To je s t ja k a ś konieczność. Ze w y p ad a ona w ła śn ie n a korzyść m ężczyzny to jeszcze niczego nie dowodzi, bo przecież inaczej w y p a d a ła b y n a korzyść kob iety i rów ność i ta k nie byłaby osiągnięta. W każdym raz ie p ra w o dąży do p ew n e j je d n o li­ tości, inaczej m usiałoby całą tę sp raw ę zostaw ić nierozstrzygniętą. Je śli ją zaś rozstrzyga, to nic dziw nego, że ro b i to jednolicie, sam je d n a k przepis nie posiada cech d y sk ry m in u ją cy c h kogokolw iek, ale m a c h a ra k te r porządkow y.

S tanow isko św. P a w ła do sp raw y k obiety w Kościele, oraz n akaz m ilczenia w K ościele, P re le g e n t tłum aczył ów czesnym i w a ru n k a m i społecznym i i obyczajow ym i, z k tó ry m i C h ry stu s się nie liczył, ale św. P a w e ł się liczył. S tą d u św. P aw ła, zw łaszcza w listac h do K o­

(18)

[17] S esja N au k o w a K an o n istó w 401 ry n tia n , spo ty k am y ja k ą ś dużą nieufność do kobiety, położenie n a ­ cisku na to, by k o b ie ta b y ła po d d an ą m ężow i i całkow icie m u po­ słuszną. Je d n a k ż e nie je s t p ra w d ą , że k o b ie ta w K ościele nie p o ­ siad a głosu. K obieta, ta k ja k m ężczyzna, m a w K ościele głos do­ radczy. M ężczyzna-laik też nie posiada innego głosu ja k ty lk o do­ radczy. P ra w d ą je s t je d n ak , że głos doradczy uzy sk ała k o b ie ta w K o­ ściele znacznie później niż m ężczyzna.

Z am y k ają c d y sk u sję nad sp ra w ą pozycji p ra w n e j ko b iety w K o­ ściele, ks. d r W aliczek w sk az ał n a opinie, że isto tn e j różnicy m ię­ dzy k o b ie tą a m ężczyzną, rz u tu ją c e j n a ich stan o w isk o p raw n e, n a ­ leży szukać w psychice. Pod tym w zględem n a tu ra upośledziła n ie­ ja k o m ężczyznę. J e ś li bow iem k o b ie ta urodzi dziecko, w ie że to je st jej dziecko. M ężczyzna w ie, że to je st jego dziecko, jeśli u fa ko ­ biecie i ściśle m ów iąc, w ie ty lko przez to zaufanie. K obieta n a to ­ m ia st w ie w sposób n a tu ra ln y , oczyw isty, fizyczny. A zatem oboje w re la c ji do dziecka nie są rów ni. T en w łaśn ie m om ent psychiczny je st eksponow any w szkołach p raw niczych i stan o w i p odstaw ę o g ra­ niczenia p ra w k obiety na rzecz mężczyzny. P odobne zresztą d zia­ ła n ie m a n a to za gadnienie czynnik ekonom iczny.

T rzecim p rele g en te m b y ł ks. d r E d w a r d S z t a f r o w s k i (A.T.K.), k tó ry w ygłosił r e fe r a t pt. K a p ła ń stw o w spólne. T ek st re fe ­ r a tu został zam ieszczony w p oprzednim nu m erze P raw a K a n o n icz­

nego.

N a w stę p ie dyskusji ks. d r G l e m p zauw ażył, że zarów no te m a t ja k i sam r e fe r a t m iał c h a ra k te r teologiczny, w w ąskiej ty lk o części p rze d staw ił sp raw y kanoniczne zw iązane z k ap ła ń stw e m w spólnym . T aki r e f e r a t m a za zad an ie może nie ty le p rze d staw ie n ie k w estii p raw n y ch , ile raczej in fo rm ac ję o ubogaceniu teologicznych po d staw p ra w a kanonicznego, in fo rm ację o podłożu, n a k tó ry m n ie w ą tp liw ie w przyszłości rozw inie się u staw o d aw stw o kościelne. W tym też z n a ­ czeniu i te m a t i r e f e ra t m a ją sw e uzasadnienie. Oczywiście praw nicy nie są fachow cam i w tej dziedzinie, a w ta k im zagadnieniu ja k te o ­ logia k a p ła ń stw a , czy k ap ła ń stw o w iern y c h , sam i teologow ie m a ją ’ różne zdania. „D latego też — pow iedział ks. d r G lem p — pozwolę sobie n a pew ną re flek sję, ja k ą m ogę sform ułow ać n a pod staw ie le k ­ tu ry d o k u m en tó w soborow ych. Otóż R e fe re n t p rze d staw ił k a p łań stw o w iernych n a p o d sta w ie te k stu listu św. P a w ła do H ebrajczyków , oraz pew nych cy tató w soborow ych, k tó re je d n a k , m oim zdaniem , nie d ają pełnego i jasnego obrazu k ap łań stw a . M nie się w y d aje , że trze b ab y tu n a jp ie rw pow iedzieć o sam ym k ap ła ń stw ie , tzn. co to je s t k a p ła ń ­ stw o, a potem , co to je s t k a p łań stw o Nowego T estam en tu . Chcąc od­ pow iedzieć n a p y ta n ie, co to je st k ap łań stw o N. T estam e n tu , trze b a je p o ró w n ać z k a p ła ń stw a m i, czy k a p ła n a m i innych religii, czy innych 26 — P ra w o K a n o n ic z n e N r 3—4/70

(19)

402 Ks. T. P ie ro n e k [18] czasów w ogóle. I tu ta j m usim y stw ierdzić, że k ap łań stw o N. T esta­ m e n tu różni się zasadniczo od w szystkich inn y ch k ap łań stw , także i S tareg o T estam en tu . K ap łań stw o St. T estam e n tu je st nieco a n a lo ­ giczne do k a p ła ń stw a starożytnego R zym u, czy B abilonii. K a p ła ń ­ stw o C h ry stu sa, a w ięc i k ap łań stw o Nowego T estam en tu , je st zu­ pełnie inne. Nie o p iera się ono na k a p ła ń stw ie S tarego T estam entu, ja k b y to w ynikało z listu do H ebrajczyków . T am k a p ła n je s t z lu d u w zięty, oraz dla lu d u postaw iony. To je st pojęcie k a p ła ń stw a sta ro - i te sta m en ta ln e g o . Sobór n ato m ia st w y w o d z i'k a p ła ń stw o N. T estam en tu ze słów św. J a n a „m issio et con secratio ”. To są te dw a p ojęcia f u n ­ d am en ta ln e , z k tó ry ch w y p ły w a dzieło C hrystusa. D la k ap ła ń stw a N. T estam e n tu je s t podstaw ow e k ap łań stw o C h ry stu sa i nad nim n a j­ p ie rw trze b a się zastanow ić. W St. T estam encie oprócz kapłan ó w byli prorocy i królow ie. C h ry stu s sk u p ia w sobie w szystkie te trzy fu n k ­ cje: k ap ła n a , p ro ro k a i króla. T akie też je s t k ap łań stw o L udu Bo­ żego, za w iera w sobie fu n k c ję pro ro ck ą i kró lew sk ą, ta k ie też je st k ap łań stw o urzędow e N. T estam entu. Do takiego dzieła C h ry stu s „m is­ sus et consecratus e s t” i do takiego k a p ła ń stw a posłany je st Lud Boży i A postołow ie. S am a m e d iac ja to jeszcze nie w szystko. R eferen t tw ierd ził, że k a p ła ń stw o to je s t zasadniczo m ediacja. Otóż je st to ty lk o je d n a część dzieła C hryństusa. S koro ta k ie tró jw y m ia ro w e je st k ap łań stw o C h ry stu sa, to je st ono szersze od w szystkich innych k a ­ p ła ń stw , ja k ie w języku naszej k u ltu ry spo ty k am y i ta k ie sam o także będzie k ap łań stw o L udu Bożego. K apłaństw o C h ry stu sa rea lizu je się w o parciu o m isję i ko n sek rację. To posłahnictw o C h ry stu sa zaczyna się W cieleniem , ale n a b ie ra pełn i dopiero przy chrzcie w Jo rd an ie . Na to, że fu n d a m e n ta ln e w tym zagadnieniu je s t m issio et con­ secratio C h ry stu sa przez O jca, w sk az u ją te k sty soborowe: K o n sty tu ­ cja O K ościele, n. 28 i D ek ret O posłudze i ży ciu kapłanów , n. 2.

K ap ła ń stw o L u d u Bożego je st k ap łań stw e m prorockim , m ed iacy j­ nym i królew skim . K ażde z nich m a sw oją w ym ow ę, a wszystko w ypływ a z k a p ła ń stw a C hrystusow ego. K apłaństw o m ed iacy jn e re a li­ zuje się przez sa k ra m e n ty i przez cnoty. T ak to zdefiniow ał Sobór i nie m am y innych form jego realizacji. S ak ram e n ty , k tó re otrzy m u ją w iern i przez Kościół, ale k tórzy też i te sa k ra m e n ty tw orzą. To je st ta dw ubiegunow ość i w spółzależność, tj. że Kościół d aje sak ram en ty , a jednocześnie, że one go tw orzą.

K ap ła ń stw o w znaczeniu p rorockim zaw iera w sobie obow iązek gło­ szenia słow a, obow iązek ew angelizacji w sensie szerokim .

W reszcie królew skość tego k ap łań stw a , k tó re m a być realizow ane przez w szystkich w iern y ch , polega n a tym , że „służyć znaczy k ró lo ­ w a ć ”. W tym sensie trze b a by rozum ieć k ap łań stw o L u d u Bożego. K ap ła ń stw o h ierarch iczn e n ato m ia st spełnia swe fu n k cje in p e r­

(20)

[19] S esja N au k o w a K an o n istó w 403 sona C h risti i to stanow i zasadniczą różnicę w sto su n k u do k a p ła ń ­ stw a w spólnego.

Te m oje reflek sje p o k ry w a ją się w dużej m ierze z tym co w re fe ­ rac ie było za w arte, ale są w nich i p ew n e różnice w stosunku do sform ułow ań P re le g e n ta ”.

Ks. doc. Ż u r o w s k i zauw ażył następ n ie, że obok w yliczonych przez P re le g e n ta fu n k c ji i uzdolnień ludzi św ieckich, w ynik ający ch z k a p ła ń stw a w spólnego, w a rto b y m ocniej podkreślić konieczność aktyw nego zaangażow ania się k ato lik ó w św ieckich w p rac ę apostol­ ską, k tó ra to konieczność m a rów nież swe źródło w k ap łań stw ie w spólnym . P o d an a przez Sobór n a u k a o tym k ap ła ń stw ie w p ro st w y ­ klu cza p asy w n ą postaw ę członków L udu Bożego w społeczności, k tó ra je s t przecież żyw ym organizm em . Byłoby rów nież ko rzy stn e n aśw ie­ tle n ie w zajem nego stosunku u p ra w n ie ń i zobow iązań ja k ie każdy n ab y w a przez ch rzest (por. kan. 87), z tym u p raw n ie n iam i i obow iąz­ kam i, ja k ie w y p ły w ają z k a p ła ń stw a w spólnego. T ru d n o żądać od P re leg e n ta, b y dał n a to w y cz erp u jąc ą odpow iedź, bo je st to zag ad ­ n ienie tru d n e i b ardzo głębokie, ale m oże w a rto b y się przy okazji n a d ty m (zastanowić, poniew aż ’p rzypuszczalnie te dw ie rzeczy n ie p o k ry w a ją się ze sobą. K ap łań stw o w spólne opiera się, ja k m ówi S obór, na chrzcie i bierzm o w an iu i w obec tego m a podw ójny fu n d a ­ m e n t sa k ra m e n ta ln y . T ym czasem p odstaw ow e u p ra w n ie n ia członków L u d u Bożego w y p ły w ają ju ż ze sam ego chrztu. W obec tego w zajem ne n aśw ietlen ie tych u p raw n ie ń , k tó re w y n ik a ją ze ch rztu św. i k tó re s tw a rz a ją n ie jak o osobowość p ra w n ą w K ościele, oraz tych, k tó re w y n ik a ją z k a p ła ń stw a w spólnego, byłoby bardzo korzystne. N ie­ w ątp liw ie je d n a k je s t to p roblem tru d n y i nie m ożna było żądać, by P re le g e n t d ał z m iejsca na niego w y cz erp u jąc ą odpowiedź.

Ks. prof. Μ. M у г с h a zw rócił uw agę, że m ów iąc o chrzcie św. ja k o o pod staw ie k a p ła ń stw a w spólnego należy podkreślić, że chodzi tli o chrzest z w ody. S obór w p raw d zie m ów i o chrzcie w sensie szer­ szym, stąd też u zasadnione je st p y ta n ie, czy np. chrzest p rag n ie n ia w łącza do L udu Bożego. Ci, któ rzy żyją w przek o n an iu , że ich w ia ra je s t praw d ziw a, zbaw ią się; p rzy n ależą do K ościoła przez chrzest prag n ien ia. Czy przez ten chrzest n a le ż ą , ta k że do L u d u Bożego? P ra w n ic y m uszą się opierać n a pojęciach ja sn y ch i dlatego w y raźn ie należy postaw ić k w estię o ja k i chrzest w tym w y p ad k u chodzi. Z da­ niem ks. prof. M. M yrchy tylko chrzest z w ody może być przez p ra w ­ ników b ra n y pod uw agę.

Ks. d r W e r o n w y ra ził opinię, że S obór u sta w ia k ap łań stw o w spól­ n e ' ja k o je d n o ze źródeł apo sto lstw a w Kościele. T eksty soborow e nie w y k az u ją je d n a k w y sta rc za jąc o tego zw iązku, ja k i łączy k a p ła ń ­ stw o z apostolstw em . K ap ła ń stw o je st jak o ś p rzy p o rząd k o w an e k u l­

(21)

404 Ks. T. P ie ro n e k [20] tow i i w zasadzie zm ierza do sp ra w zw iązanych z kultem . Ks. d r W e­ ro n w idziałby n a tle n a u k i Soboru o k a p ła ń stw ie w spólnym potrzebę w ysunięcia p o stu la tu udziału św ieckich w szafow aniu sa k ra m e n ta - liów. K o n sty tu c ja O litu rg ii w zasadzie ta k ą m ożliw ość p rzew iduje. U jm u ją c rzecz p rak ty c zn ie św ieccy m ogliby np. błogosław ić po k arm y w ok resie w ielkanocnym , pośw ięcać m ieszkania, udzielać błogosła­ w ie ń stw a dzieciom. O pracow anie jakiegoś ry tu dla tego ro d za ju po­ św ięceń przyczyniłoby się do ożyw ienia ap o stolstw a św ieckich.

W edług O. M i k u s z e w s k i e g o , P re leg e n t pow ołując się na za­ sadę k a p ła ń stw a w spólnego pow iedział, że stw ierd zen ie kan. 124 K o­ deksu P ra w a K anonicznego, iż duchow ni w in n i prow adzić św iętsze życie w e w n ętrz n e niż laicy, m oże być obraźliw e dla kato lik ó w św iec­ kich. Z daniem O. M ikuszew skiego łask a k a p ła ń stw a w in n a m obili­ zow ać tych, k tó rzy ją otrzym ali do w iększej św iętości. K atolicy św iec­ cy w idzą, lu b chcą w idzieć w k a p ła n ie idealnego człow ieka i raczej m ogliby się obrazić w ów czas, gdyby k a p ła n i nie dążyli do osiągnię­ cia w iększego sto p n ia św iętości niż oni. Z bytnio p o d k reśla ją c k a ­ p ła ń stw o w spólne m ożna doprow adzić do tego, że pow oli zapom ni się o ro li k a p ła ń stw a posługi.

P rof. S t. S w i e ż a w s k i w sw ojej w ypow iedzi po d k reślił w agę ak c en to w a n ia p odstaw ow ej rów ności istn iejące j w śród członków L u ­ d u Bożego. „W rozm ow ie z F. K lo sterm an n em , z k tó ry m w sp ó łp ra­ cow ałem w je d n e j podkom isji soborow ej — pow iedział m. i. prof. S w ieżaw ski — n a te m a t K o n sty tu c ji G audium e t spes, zarysow ała mi się in n a w iz ja la ik a tu niż ta, ja k a je st pow szechnie uznana. O ile p raw o m a nie tylk o sankcjonow ać przeszłość, ale m a też być do p ew ­ nego sto p n ia futurologiczne, tj. m a k sz tałto w ać przyszłość, o ty le m usi uw zględniać pew ne w izje. P o d k re ślan ie i w y o d ręb n ian ie la ik a tu w K o­ ściele w chw ili obecnej robi w ra że n ie podobne do sy tu a cji, w któ rej k to ś cieszy się w sw oim otoczeniu z obecności tych osób, k tó re od d aw n a w nim p rze b y w a ją, ale dopiero te ra z zostały zauw ażone. T ak a postaw a um niejsza, m oim zdaniem , rolę św ieckich w Kościele. Nie w idzę ża d n ej p o trze b y w y o d rę b n ia n ia la ik a tu !w !Kościele. J e s t jeden L ud Boży, w k tó ry m w szyscy stanow im y w spólnotę. Oczywiście w yod­ rę b n ia się i to je st fu n d am e n taln e, w ła śn ie k ap ła ń stw o posługi. Dzi­ siejsze eksponow anie la ik a tu m a c h a ra k te r u ty lita rn y , a nie zasad ­ niczy. Z asadnicza w izja je s t ta k a, że z jednego L udu Bożego w y ­ od ręb n ia się k ap ła ń stw o h ierarchiczne. P e łn a ro la św ieckiego w K o­ ściele je s t uw zględniona w tedy, k iedy się o św ieckim jako ta k im w K ościele nie m ówi. F. K lo ste rm an n je s t tego zdania, że w p rzy ­ szłej w izji K ościoła nie pow inno się w y o d ręb n iać la ik a tu ja k o osob­ nego stanu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[65] described an analysis process to fairly evaluate the performance of a wind-assisted ship using wind tunnel and CFD calculations to anive at both aerodynamic and

Tego typu postawa charakterystyczna jest dla mistyków doświadczających przeżyć ekstatycznych, dla których stan ten staje się wyjściem poza siebie, wyobcowaniem, co

przewodniczącym Głównego Sądu Partyjnego ZSL, również przez kilka kadencji -był posłem na Sejm, potem wiceministrem sprawiedliwości, a w la­ tach 1959'—1964

[r]

Material fatigue of parts of different technical systems belongs to the most frequent causes of boundary states rise and relating operation breakdowns.

Legnica became a city with a stunning railway station and an airport which was built in the first phase of world aviation development.. Legnica airport is the

Voorzover er door deze categorie opdrachtgevers sociale-huurwoningen worden gebouwd, zijn deze relatief klein, terwijl in de ongesubsidieerde sector, zoals ook in