Tadeusz Pieronek
Sesja naukowa kanonistów, Kraków,
17-18 lutego 1969 r.
Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 13/3-4, 385-418
P ra w o kanoniczne 13 (1970) N r 3—4
S E S JA NAUK OW A K A N O N IS T Ö W 1
K ra kó w , 17— 18 lutego 1969 r.
W d niach 17 i 18 lutego 1969 r. w rez y d en cji ks. k a rd . K a r o l a
W o j t y ł y , m e tro p o lity k rakow skiego, odbyła się se sja n au k o w a k a - nonistów , zorganizow ana przez W ydział P ra w a K anonicznego A k ad e m ii Teologii K atolickiej w W arszaw ie, a pośw ięcona zagadnieniom la ik a tu w p ra w ie k anonicznym po Soborze W a ty k a ń sk im II. B yła to pie rw sz a w Polsce p ró b a u ję c ia sp raw la ik a tu i jego ro li w K ościele, od stro n y p ra w n e j.
O tw ie ra ją c sesję ks. prof. M a r i a n M y r c h a , d ziekan W ydziału P ra w a K anonicznego A.T.K. p o w ita ł uczestników , w szczególności zaś w y ra ził podziękow anie ks. k a rd . W ojtyle za zaproszenie do odbycia o b rad w K rakow ie.
W sesji w zięło udział 40 k an o n istó w z całej P olski, oraz p rz e d sta w iciele K om isji A postolstw a Ś w ieckich E p isk o p a tu P olski, w śró d nich ks. b p J a n P i e t r a s z k o z K rakow a.
Z a b ie ra ją c głos n a początku sesji ks. k a rd . W o j t y ł a pow iedział m. i.: „Z araz n a w stęp ie chciałbym zw rócić uw agę n a to, że istn ieje obecnie w K ościele zam ów ienie społeczne n a sesje nau k o w e k a n o n i stów o te j tem atyce, ja k ą obraliście. W iem o tym z uw agi n a m oje uczestn ictw o i m oje p rac e w C onsilium de L aicis, k tó re w ra z z P a p ie sk ą K om isją S tudiów „ Iu stitia e t P a x ” zostało pow ołane do życia przez pap . P a w ła VI p rzed dw om a laty.
C onsilium de Laicis, w śró d sw oich różnych zadań, za jm u je się ró w nież pro b lem em św ieckich w przyszłym kodeksie p ra w a k an o n icz nego. Z agad n ien ie to je s t p rze d e w szystkim przed m io tem z a in te re so w a n ia P ap iesk iej K om isji R ew izji K odeksu P ra w a K anonicznego, na czele k tó re j stoi k ard . P ery k les Felici, niem n iej je d n a k w tym p u n k cie dotyczącym la ik a tu je s t w y ra źn e sp o tk a n ie i k o o rd y n ac ja w y sił ków , b ow iem C onsilium de L aicis je s t za in te re so w an e w łaściw ym u sta w ien iem p ro b lem u la ik a tu w przyszłym praw ie.
386 Ks. T. P ie ro n e k (2] J a k w ięc w idać, je s t to zam ów ienie społeczne w łaściw ie n a n a j w yższym szczeblu, w w ym iarze K ościoła pow szechnego.
R e alizu ją je różni praw n icy , sku p ien i p rzede w szystkim przy w spo m n ian ej P ap ie sk ie j K om isji i są w śród nich re p rez en to w an i ta k że i polscy kanoniści. W iadom o zresztą, że przy E piskopacie P olski istn ieje k ra jo w a K om isja R ew izji K odeksu P ra w a K anonicznego, na czele któ rej stoi ks. bp P io tr K ałw a z L ublina. K om isja ta odbyła ju ż szereg zebrań, podzieliła się n a sekcje, w śród k tó ry ch była także sek cja za jm u jąc a się sp raw am i la ik atu . P ra c e tej K om isji dość szyb ko się zakończyły, chodziło bow iem o dostarczenie w niosków de iu re condendo jeszcze w okresie p rzed I Synodem B iskupim , stą d n a j w iększe nasilen ie jej p ra c przy p ad ło na la to 1967 roku.
W K ościele polskim .sp ra w a , k tó re j pośw ięcone je st w asze z e b ra nie, in te re su je rów nież k ra jo w ą K om isję A postolstw a Św ieckich. P o niew aż je ste m te j K om isji przew odniczącym , dlatego też in ic ja ty w ę tego ro d za ju ' sesji naukow ej p rzy ją łem z całym en tuzjazm em i za p rosiłem n a n ią w szystkich członków naszej K om isji w ch a ra k te rz e słuchaczy i obserw atorów .
M ówię to w szystko, ażeby w y jaśn ić w łaśn ie to zam ów ienie społecz ne, o k tó ry m w spom inałem . W idać, że je s t ono duże. P rzed e w szyst kim to zam ów ienie społeczne je st u sytuow ane na bardzo w ysokim szczeblu: Rzym, E piskopat. Nie chodzi tu je d n a k o szczebel, chodzi 0 sam ą rzecz. Rzecz sam a n ato m ia st u sy tu o w a n a je st bardzo p odsta- wowo, b ardzo fu n d am e n taln ie. W iadom o przecież, że św ieccy stano- now ią w olbrzym iej m ierze Kościół i po Soborze W aty k ań sk im II zd a liśm y sobie o w iele lepiej sp raw ę z tego ja k ten Kościół stanow ią, n a ja k ie j zasadzie teologicznej, ja k trze b a o nich p raw idłow o m yśleć 1 ja k trz e b a także ich sy tu a cję w K ościele w sensie duszpasterskim praw idłow o określać.
T eraz, kiedy ju ż to w szystko w iem y dzięki Soborow i i dzięki do św iadczeniu duszp astersk iem u , m usim y się przyznać, że b ra k u je nam w ty m w szy stk im jednego członu, m ianow icie członu kanonicznego. W szyscy w iem y, że św ieccy w dotychczasow ym K odeksie P ra w a K a nonicznego, p rzy n a jm n ie j fo rm a ln ie byli bardzo słabo rep rezen to w an i, b ardzo m ało je s t ta m o nich m ow y, n ie p ro p o rcjo n aln ie m ało. Z d a je m y sobie z tego spraw ę, n ieraz m ów iło się o tym i w C onsilium de Laicis, n aw e t n a sa sjac h plen arn y ch .
R ów nocześnie istn ie je obecnie ja k a ś w ielk a p o trzeb a p rac y k an o - nistów , k tó ra w y n ik a ze Soboru. M ianow icie S obór o kreślił w spo sób b ardzo bogaty s ta tu s teologiczny św ieckich w Kościele. Ten s ta tu s teologiczny je s t n iejako z a w a rty w dwóch w arstw a c h : w K on sty tu c ji L u m e n g en tiu m , przede w szystkim ta m gdzie je st m ow a o L u
[3]
S esja N au k o w a K an o n istó w387
dzie Bożym (rozdz. II), a p otem w te j w a rstw ie , gdzie S obór e x p ressis v erb is m ów i o św ieckich (rozdz. IV).
Otóż te n ta k bardzo b ogaty określony przez Sobót sta tu s teolo giczny św ieckich - w K ościele dom aga się, by go 4 jak o ś przełożyć n a języ k p ra w a kanonicznego, n a p o rządek p ra w n y w Kościele.
W ydaje m i się, że cała tru d n o ść je st w tym , ja k to zrobić, bo je d n ak k a n o n isty k a m a sw oją w łasn ą term inologię, w łasn y język, sw oje w łasn e pojęcia, sw oje k ateg o rie, w k tó ry c h m usi zm ieścić to, co je s t teologicznie w y rażo n e in n y m języ k iem i w in n y c h k ateg o riach .
Je śli w tej dziedzinie p o trafic ie n a w aszej sesji w ysunąć pew ne sugestie, znaleźć pew ne rozw iązania, to n a pew no będą one chętnie p rz y ję te przez w szystkich, zarów no w Polsce, ja k i w Rzym ie. Nie k ry ję się z tym i zaraz n a początku jasn o to m ów ię, że je śli w yniki se sji będą ta k ie, iż będzie z nich mogło skorzystać C onsilium de Laicis i P a p ie sk a K om isja R ew izji K odeksu P ra w a K anonicznego, to chciał bym te w y n ik i zaw ieźć do Rzym u. C hciałbym zaw ieźć przed e w szy st kim n a dowód, że m y m yślim y o tych sam ych zagadnieniach, że w spół p rac u jem y . To b ardzo dobrze jeśli K ościół za jm u je się ty m i sam ym i zag ad n ien iam i n ie jak o na różnych płaszczyznach: i na tej płaszczyź nie n ajw yższej, ja k ą je s t S tolica A postolska i n a płaszczyźnie Kościoła k rajo w eg o czy lokalnego. Z tego p u n k tu w idzenia, n a w e t bez w zględu n a to, ja k ie b ę d ą w y n ik i m erytoryczne, n au k o w e w aszego studium , sesja, k tó rą przygotow aliście, m a sens i je s t pożyteczna. Ale jeśli z n a j dą się ja k ie ś rozw iązania m ery to ry czn ie tra fn e i słuszne, to n a pew no m ożna by je podpow iedzieć i m ogłyby one stanow ić w k ła d w p rac e K ościoła pow szechnego, k tó ry dzisiaj szuka dla pro b lem u ludzi św iec kich w K ościele odpow iedniego p rz e k ła d u kanonicznego.
N ie m ożem y rezygnow ać, m y K ościół w Polsce, z ta k iej p o w iedział bym am b icji m ożliw ości k sz ta łto w a n ia m yśli i działania K ościoła po w szechnego. W iem to z w łasnych dośw iadczeń soborow ych, że to je st m ożliw e, że ta m się m ożna dostać i skutecznie pew ne m yśli w p ro w adzić. Także i ta sp ra w a odnosi się do zam ów ienia społecznego.
M yślę, że w y sta rc za jąc o określiłem ja k a je s t ran g a , ja k a je st dy n a m ik a w aszego zeb ran ia, n a co m ożna liczyć, czego się m ożna spo d ziew ać”.
N aw iązu jąc do słów ks. k ard . W ojtyły, ks. prof. M. M y r c h a w y głosił dłuższe przem ów ienie w stęp n e, któ reg o te k st p rzy taczam w ca łości.
„i^anoniści polscy chcieliby p rzy n a jm n ie j częściowo zrealizow ać to zam ów ienie społeczne, o k tó ry m przed chw ilą słyszeliśm y z u st J. È m inencji K siędza K ard y n ała. S esja m a się za ją ć zagadnieniem la ik a tu w przyszłym p raw ie . P o sta ra m się odpow iedzieć n a p y ta n ie, ja k to za g ad n ien ie w y g ląd a n a tle K odeksu P ra w a K anonicznego?
388 K s. T. P ie ro n e k [4] U jm ę to zagad n ien ie pod k ą te m w id zen ia zasady rów ności, bo ta za sa d a, m oim zdaniem , n ajlep iej odzw ierciedla rolę la ik a tu w dotych czasow ym u sta w o d aw stw ie kanonicznym . W ychodząc z te j w łaśn ie zasady trze b a spojrzeć n a sp ra w ę la ik a tu , bo ta k to czyni K odeks i ta k to czyni Kościół. W arto się zatem zastanow ić n ad tym , skąd ta zasad a w ypływ a.
L udzie pod w ielom a w zględam i są do siebie podobni i w w ielu sp raw ac h są od siebie różni.
M ają tę sam ą n a tu rę ludzką, po d leg ają tym sam ym p raw o m n a tu ra ln y m i m o raln y m , oraz dążą do tych sam ych celów n a tu ra ln y c h i n ad n a tu ra ln y c h .
A le istn ie ją ta k że m iędzy ludźm i nierów ności. Je d n e z nich tk w ią w sam ej n atu rz e, odnosi się to do w iek u , płci, sił fizycznych, zdol ności um ysłow ych, te m p eram en tó w , ch a rak te ró w , in n e Wywodzą się ze zbiorow ego w spółżycia ludzkiego w społeczeństw ie, w k tó ry m są i rządzący i rządzeni, a in n e jeszcze m a ją sw e źródło w życiu in d y w id u aln y m , w sposobie życia, obyczajów , w ychow ania, w y k ształc e nia, p o sia d an ia i u ży w an ia dó b r m a teria ln y ch .
P o w sta je p y ta n ie, ja k się u stosunkow ało u staw o d aw stw o k anoniczne do ty c h w szy stk ich rów ności i nierów ności. Czy jego naczelną za sa d ą je st: w szyscy ró w n i w obec p ra w a , czy te ż ustaw o d aw stw o to z a k ła d a ja k ie ś w yłom y w tej zasadzie?
B y dać odpow iedź n a to p y ta n ie, m usim y jeszcze zw rócić uw agę n a sam fa k to r in sty tu c ji kościelnych, a m ianow icie, że C h ry stu s P an założył K ościół w fo rm ie społecznej i re lig ijn e j, w idzialn ej, p ra w n e j i n a d a ł m u ta k ż e w głów nych zary sach o rganizację w ew n ętrz n ą i u stró j.
W K ościele z w oli C h ry stu sa je d n i są przełożonym i, d ru d zy p o d w ład n y m i, je d n i nauczycielam i, in n i uczniam i, je d n i szafarzam i łaski Bożej, a in n i p rzy jm u ją c y m i tę łaskę. Z u sta n o w ien ia C h ry stu sa są w K ościele d w a stany: sta n duchow ny w yposażony w e w ładzę k o ścielną, oraz sta n św iecki podległy te j w ładzy. K ościół w ięc zgodnie z u stro je m n ad a n y m m u przez C h ry stu sa P a n a je st społecznością n ie ró w n ą , społecznością, k tó re j członkow ie nie p o sia d ają rów nych p ra w i są obciążeni różnym i obow iązkam i. C h ry stu s P a n pow ołując człow ieka do celu nadprzyrodzonego nie zniszczył jego n a tu ry , nie p rz e k re ślił ta k że w rodzonych nierów ności n a tu ry ludzkiej. W szystkie te nierów ności zostały uw zględnione w u sta w o d aw stw ie k an o n icz
nym . z
Z tego, że K ościół w sw ym u sta w o d aw stw ie u w zględnia n ieró w n o ści w y n ik a ją c e czy to z jego u stro ju , czy też z n a tu ry ludzkiej, nie m ożna w yciągnąć w niosku, że K ościół p ro p a g u je je d y n ie zasadę nie rów ności, że je s t m u obca zasad a równości.
[5]
S esja N au k o w a K an o n istó w389
P rzeciw nie, K ościół licząc się z n ierów nościam i n a tu ra ln y m i istn ie ją cy m i m iędzy ludźm i, m ocno p o d k re śla i re a liz u je w ła śn ie zasadę rów ności. P rz y jm u je on zasadę rów ności w sto su n k u w szy stk ich lu dzi do środków zbaw ienia, a w ięc w dziedzinie z p u n k tu w id zen ia kościelnego n ajw yższej, w sto su n k u do w ład z y n auczycielskiej, k a p ła ń sk ie j, praw o d aw czej, a d m in istra c y jn e j i do spraw iedliw ości.
Je śli chodzi o w ładzę n auczycielską, to w szyscy są ró w n i w obec te j w ład zy i K odeks w y ra ża ją w kan . 1349—1350, polecając, by p rz y n ajm n ie j co 10 la t były p rzep ro w ad z an e m isje, w k tó ry ch m a ją p r a w o b rać u dział nie ty lk o w iern i, ale i niew ierzący, błęd n o w iercy i w y klęci (kan. 2259, § 1). Z asadę tę głosił ju ż św. P a w e ł m ów iąc, że n a w e t ci, k tó rzy nie są u nas, m a ją ró w n e p ra w a do p o b ie ra n ia od pow iedniego pouczenia o p raw d ac h w iary . Z asadę tę K ościół w ciela w życie w kan . 1322 i nast. i po d aje w szczegółach.
D ru g a zasad a rów ności ja k a obow iązuje w K ościele, odnosi się do dziedziny d ziałan ia sa k ra m en tó w . I tu ta j św ieccy i duchow ni są sobie rów ni. W celu pom nożenia łaski uśw ięcającej, czy je j uzyskania, w szyscy m uszą w y pełnić w a ru n k i w y m ag a n e przez p raw o Boże czy też kościelne. N iem a tu ta j żadnego w zględu n a osobę. Ilość i jak o ść łaski uzależniona je s t od w ew n ętrz n eg o p rzygotow ania, a n ie od god ności, czy te ż - u rz ę d u piastow anego przez osobę. Tu nie g ra ro li an i płeć, an i w iek, an i w ykształcen ie, an i te ż różnice narodow ościow e, społeczne, m a jątk o w e , h ie ra rc h ic zn e itp. Co w ięcej, niem a tu żadnej różnicy m iędzy grzesznikiem a sp raw ied liw y m , obow iązuje tu w szy st kich rów ność.
Is tn ie je rów ność w K ościele w obec n ab o żeń stw publicznych, o fiary m szy św. W szyscy m a ją w tej dziedzinie ró w n e p ra w a i m ogą b ra ć w tych nabożeństw ach udział. K an. 824 zastrzeg a dla każdego p raw o do tego, by w jego in te n cji o d p raw ia ła się m sza św. W szyscy m a ją p raw o w stęp u do kościoła n a n abożeństw a, a ja k K odeks p rz e strz e ga te j rów ności, św iadczy fa k t, że n ik t bez zgody o rd y n ariu sz a nie m oże sobie rezerw ow ać m ie jsc a w kościele podczas nabożeństw a (kan.
1263, § 2 i 3).
Z asad a rów ności obow iązuje w K ościele p rzy p rzy jm o w a n iu sa k ra - m en talió w . Wszyscy k ato lic y m ogą przy jm o w ać sa k ra m e n ta lia , chyba żeby k lą tw a lub in te rd y k t sta ły w ty m n a przeszkodzie. B łogosła w ie ń stw a m ogą otrzym ać w szyscy kato licy , k atec h u m en i, a n a w e t a k ato licy , ale pod dw om a w a ru n k a m i: 1) gdy nie m a w yraźn eg o k o ścielnego zakazu, 2) i gdy chodzi o uzyskanie egzorcyzm ów.
Z asadę rów ności stosuje K ościół p rzy zy sk iw an iu odpustów . W szyscy w ie rn i n a ró w n i z duchow nym i m ogą k o rzy sta ć z odpustów , o ile zadość czynią w ym ogom sta w ian y m przez Kościół.
390 Ks. T. P ie ro n e k [
6
] Rów ność i&tnieje ta k że w K ościele co do m ożliw ości u zy sk an ia o sta t niej posługi. K ażdy w ie rn y m a p raw o do chrześcijańskiego pogrzebu {kan. 1203, § 1), w y b o ru kościoła i cm en tarza, gdzie m a się odbyć pogrzeb.’ P odobnie ja k w dziedzinie n au c za n ia i u św ięcania, ta k że i w dzie dzinie ju ry sd y k c ji p rze strzeg a K ościół zasady rów ności. Z w ierzchnicy sp ra w u ją w K ościele n ad w iern y m i w ładzę ju ry sd y k c y jn ą poprzez praw o d aw stw o , a d m in istra c ję i w y m ia r spraw iedliw ości.
Ze w zględu n a m o n a rch iczn o -h ierarch iczn y u stró j K ościoła w ładza p raw o d aw c za spoczyw a w rę k u h ie ra rc h ii. P o d w ład n i je d n a k także i tu nie są bez p raw . Mogą oni radzić, m ogą i m a ją w p ły w n a po w sta n ie p ra w a zw yczajow ego. K ościół uw zg lęd n iając tę nierów ność ja k a w y n ik a z u stro ju n adanego m u przez C h ry stu sa P an a, w p ro w ad za je d n a k zasadę rów ności je śli chodzi o moc w iążącą praw a. J e s t ona zaw sze i w szędzie w obec w szy stk ich w ierzących jednakow a. U staw odaw stw o kościelne nigdzie nie uw aża człow ieka za przedm iot, ale zaw sze i w szędzie za podm iot p raw a.
A czkolw iek osobnym praw em rządzą się w K ościele św ieccy, a osob nym duchow ni, to je d n a k dla w szystkich g ru p ja k ie m ożna b y tu w ym ienić je s t ta sam a moc obow iązująca p raw a. J a k w p ań stw ie n a j b ard z iej d em okratycznym , dla różnych k la s i zaw odów są u sta n aw ia n e różne ustaw y, ale fo rm a ln ie je d n ak o w o w iążące, ta k sam o je s t i w K ościele. P ra w o ogólne K odeksu P ra w a K anonicznego obow iązuje w szystkich k ato lik ó w K ościoła łacińskiego n a całym świecie. K a to licy obrządków w schodnich są do jego zachow ania obow iązani o ile K odeks za w iera przepisy p ra w a n atu ra ln eg o , lu b też p rzepisy dogm a tyczne. Do za chow ania p ra w a są zobow iązani w szyscy, k tó rzy n a d a nym te ry to riu m m a ją sta łe lu b tym czasow e zam ieszkanie i fak ty czn ie ta m p rze b y w a ją (kan. 13).
Z asad a rów ności obow iązuje p rzy w y p ełn ian iu obow iązków n ało żonych przez p raw o, ja k : p o w strzy m an ie się w św ięta n ak a za n e od p ra c służebnych, od czynności sądow ych, ja k o też, o ile p ra w n e zw y czaje lu b sp ecjaln e in d u lty inaczej nie p ozw alają, od publicznego h an d lu , ta rg ó w itp. Na ró w n i to w iąże duchow nych i św ieckich. To sarno dotyczy słu c h an ia m szy św. w św ięta nakazane, zachow ania postów i abstynencji.
Je śli chodzi o w ładzę ad m in istra c y jn ą , to zasada rów ności je st p rze strzeg a n a w sto su n k u do duchow nych przy dopdszczaniu do u rz ę dów i godności kościelnych. Z urzędem kościelnym ściśle je s t też zw iązana ju ry sd y k c ja kościelna, do p o siad an ia k tó re j św ieccy nie są zdolni. N ato m iast rów ność obow iązuje w szystkich w iern y c h w o bec ponoszenia ciężarów.
[7] S esja N au k o w a K an o n istó w 391
i n a w e t obłożony cenzurą, m a ró w n e p ra w o zw ra c a n ia się do Stolicy A postolskiej, albo do o rd y n ariu sz a z p ro śb ą o ła sk i i dyspensy. P o zbaw ieni są tego p ra w a ty lk o obłożeni k lą tw ą lub in te rd y k te m oso bistym , lecz dopiero po w y ro k u o rzek ający m lu b p o tępiającym . Co w ięcej, k ażdem u w iern e m u p rzy słu g u je p raw o sta ra n ia się o łaski i p rzy w ile je d la drugiego i to bez jego w iedzy i zgody. R esk ry p ty n a d a ją c e tego ro d za ju ła sk i są w ażne p rze d ich przyjęciem , chociaż m ożna z nich nie korzystać.
Z asady rów ności p rze strzeg a K ościół w szczególny sposób p rzy w y k o n y w an iu spraw iedliw ości sądow ej. Ju ż w p ra w ie D ek retałó w za n a czelną i św iętą zasadę ustalono: in iudiciis non est accep tatio p erso n a ru m h a b e n d a (Reg. X II in V I °). Z asadę pow yższą z całą sum ien nością stosuje K odeks P ra w a K anonicznego u sta la ją c , że k ażdy w ie r ny podlega try b u n ało m kościelnym , k tó re są k o n tro lo w an e przez in sta n c je wyższe. Ze w zględu n a p ry m a t papieża, k ażdy w iern y , na całym św iecie, w każdej sp raw ie spornej czy k ry m in a ln e j, w każdej in sta n c ji i w każdym sta d iu m sp raw y , m oże się zw rócić do S tolicy A postolskiej, a rozstrzygnięcie niższej in sta n c ji zaw iesza się w w y p a d k u a p e la cji do papieża. S praw iedliw ość w K ościele je s t ró w n a dla w szystkich, ta k duchow nych ja k i św ieckich. Z godnie z kan. 1666, każdy św iecki n a ró w n i z duchow nym , m a p ra w o w ystępow ać ja k o stro n a w procesie i żądać opieki p ra w n e j, ta k w sp raw ac h sp o r nych ja k i karn y ch . W szystkim p rzy słu g u je p raw o w y zn aczan ia za stępcy procesow ego (kan. 1662), ad w o k ata, obow iązek w yznaczenia p ro k u ra to ra m a ją stro n y p ra w n e itp.
S praw ied liw o ść dom aga się rów nego w y m ia ru k a r. T u obow iązuje w K ościele zasada z a w a rta w kan. 2226, § 1. K a ra w ięc w iąże w in nego n a całym świecie, n a w e t p o w ygaśnięciu p ra w a zw ierzchnika, ch y b a że inaczej było postanow ione w dekrecie. Różność k a r w sto su n k u do duchow nych i św ieckich zn a jd u je tylk o sw e u zasad n ien ie w różności p ra w i obow iązków ciążących n a je d n y ch i drugich, nie stw a rz a je d n a k p rzy w ile ju w y jęc ia spod k a r w ogóle, an i nie n iw e czy za sa d y rów ności. T ak a sam a k a r a dosięga duchow nego i św iec kiego, a w ięc w k a ra n iu p a n u je równość.
T en k ró tk i ry s zasady rów ności obow iązującej w K odeksie P ra w a K anonicznego m oże nie je st k om pletny, ale m a w ykazać, że św ieccy nie są w K ościele tra k to w a n i ja k o o byw atele d rugiej k ategorii. U sta w odaw stw o kodeksow e sta w ia ich w zasadzie n a ró w n i z d u chow nym i”.
Po tych p rzem ów ieniach w stęp n y ch , pierw szy r e fe r a t przew idziany p ro g ra m em w ygłosił ks. doc. d r M a r i a n Ż u r o w s k i (A.T.K.), na te m a t: U praw nienia czło n kó w L u d u Bożego a u p ra w n ien ia laikatu.
392 Ks. T. P ie ro n e k [8] P ełn y te k st r e fe ra tu został w y d ru k o w a n y w poprzednim num erze
P raw a K anonicznego.
Z ab ierają c głos w dy sk u sji n ad re fe ra te m ks. doc. Żurow skiego, ks. d r E. S z t a f r o w s k i zapytał, czy w szystkie w ym ienione przez P re le g en ta u p ra w n ie n ia i obow iązki la ik a tu w in n y się znaleźć w now ym kodeksie, a jeśli ta k , to w ja k im jego dziale? W yłania się bow iem ta tru d n o ść, że p ra w o w ejdzie w te j dziedzinie w spraw y, k tó ry m i z a jm u ją się in n e n a u k i teologiczne.
O. d r W. R y m a r z zw rócił uw agę na in n ą jeszcze tru d n o ść, a m ia now icie n a to, że u p ra w n ie n ia w y n ik a ją c e z przynależności do L udu Bożego m a ją c h a ra k te r zb y t ogólny, n a tu ry b ard z iej m o raln ej i tr u d no' je u ją ć w ścisłe te rm in y praw ne.
Z kolei prof, d r A n d r z e j Ś w i ę c i c k i z a ją ł się problem em w p ły w u now ego kodeksu p ra w a kanonicznego n a k sz tałto w an ie sto su n k u d u chow ieństw a do św ieckich. „Nowy kodeks — p o w iedział — k tó ry m a k ształto w ać postaw ę duchow nych w obec la ik a tu , pow inien zaw ierać w y sta rc za jąc o m ocne sfo rm u ło w an ia k sz ta łtu ją c e te elem enty p o staw y księży, k tó re p row adzą do u m iejętności w y słu ch iw an ia sw o ich owieczek i z a zn a ja m ian ia się z . ich spojrzeniem n a sp raw y ro dziny, zaw odu, p rze m ian społecznych, p ostępu gospodarczego itp .”. S ta n ą ł on rów nież n a stanow isku, że odczytyw anie znaków czasu je st fu n k c ją w łaściw ą laik ato w i, dlatego też h ie ra rc h ia w iele m oże sko rzy sta ć w słu c h u jąc się w głosy ludzi św ieckich. Nie p rze k re śla to oczyw iście an i w ładzy, an i fu n k c ji w łaściw ych sam ej tylk o h ie r a r chii. P rzek a zy w an ie znaków czasu w in n o się odbyw ać różnym i d ro gam i, za pośred n ictw em o rganizacji i indyw idualnie. Szczególne uzdolnienia p o sia d ają w te j dziedzinie św ieccy m a jąc y d o jrza łą fo r m a c ję . k a to lic k ą i rów nocześnie sp ecjalistyczne k w alifik acje w róż nych dziedzinach życia posiadających sw ą autonom ię.
Ks. dr. S t a n i s ł a w B i s t a zauw ażył, że przy precyzow aniu ko n k re tn y c h przepisów p raw n y ch trze b a zw rócić uw agę n a je d n ą fu n d a m e n ta ln ą zasadę, a m ianow icie n a bardzo m ocno ak c en to w a n ą dziś zasadę w spółdecydow ania (M itbestim m ungsrecht) św ieckich w K o- śoiele. Z asadę tę w y ra ża m y często przez o kreślenie „u p ra w n ien ie do”. J e s t to n ie w ą tp liw ie zasad a b ardzo a k tra k c y jn a dla św ieckich i ich roli w K ościele, ale też w ym aga zasadniczego u zu p ełn ien ia stw ierd ze niem , że obok w spółdecydow ania należy ró w n ie m ocno akcentow ać w przepisach p raw n y ch obow iązek w spółodpow iedzialności, stanow iący n iejak o d ru g ą stro n ę w spółdecydow ania. P rzy odpow iedzialności za angażow anie człow ieka św ieckiego w y d aje się m niejsze. Często odnosi się ta k ie w rażenie, że w spółdecydow ać chce w ielu, ale gdy chodzi potem o ponoszenie w spółodpow iedzialności, to chcianoby n ie jak o pozostaw ić całą tę sp raw ę n a d a l sam ej hierarch ii.
[9] S esja N au k o w a K an o n istó w 3 9 3
Z agad n ien ie la ik a tu , zdaniem ks. d ra B isty, należy do tych, w k tó ry m w y stę p u je zjaw isko niew ystarczalności p ra w a kanonicznego do sam odzielnego rozw iązy w an ia problem ów . S tąd też na ty m odcinku, chociaż nie je s t to je d y n a dziedzina tego ro d zaju , istn ie je konieczność coraz w iększej podbudow y teologicznej d la k o n k re tn y c h n o rm p ra w nych. To co w fo rm ie bard zo szczątkow ej było ju ż p ro jek to w a n e w K odeksie P ra w a K anonicznego, ja k o tzw. canones p rae v ii, k an o n y o tre śc i dogm atycznej i co nie zostało urzeczyw istnione, w y d a je się do zrealizo w an ia dzisiaj. O rien ta cy jn y m w sk aźn ik iem m ogłaby być pod ty m w zględem K o n sty tu c ja pap. P a w ła VI P oen item in i, za w ierając a n a jp ie rw w y k ład zasad teologicznych postu, a dopiero później k o n k re tn e n orm y p raw n e. Nie chodzi oczyw iście o to, by K odeks był p o dręcznikiem teologii, ale p o dbudow a d o k try n a ln a w y d àje się w w ielu zagadnieniach p ra w a bard zo p otrzebna. O dczuw a się w ięc p otrzebę n a w ro tu do p ierw otnego zw iązku p ra w a z teologią, p rz y n a jm n ie j w ja k ie jś m ierze. Is tn ie je ta k że konieczność w y k ła d u teolo gii p ra w a kanonicznego, to co re a liz u je ju ż od dw óch la t W ydział P ra w a K anonicznego A.T.K., a co rów nież byłoby b ard z o w skazane, w m n iejszym m oże z a k resie w w y k ład a ch se m in a ry jn y c h p ra w a kanonicznego.
K o lejn y m ów ca, ks. d r T. P i e r o n e k w sk az ał n a istn ie ją c ą ro z bieżność m iędzy nieliczną g ru p ą la ik a tu , k tó rą m ożna określić ja k o elitę, a p rzeciętn ą resztą, k tó ra n ie posiada w y sta rc za jąc ej św iado m ości sw ej roli w Kościele. Rozbieżność ta stw a rz a p ew n ą tru d n o ść w u k ie ru n k o w a n iu now ego u tstaw o d aw stw a dotyczącego św ieckich w K ościele. Zachodzi (bowiem p y ta n ie, czy U staw o d aw ca m a b ra ć pod uw agę tę w łaśn ie p rze cię tn ą w iększość i do n iej dostosow ać sw e p raw o, czy też raczej m a w ytyczać pew ien ideał, ja k dotąd zrozu m ia ły ty lk o d la niew ielu?
Z daniem ks. prof. M. M y r c h y opinia w y ra ż a n a często podczas S oboru, że K ościół cierp iał z pow odu p ra w a , w y n ik ała zazw yczaj ze słab ej znajom ości u sta w o d aw stw a kościelnego. T akże i w o łan ie 0 w sk az an ie szerszych p o d sta w teologicznych dla przepisów p raw n y ch , o p iera się n a przek o n an iu , ja k o b y u po d staw dotychczasow ych k a n o nów nie tk w iły zasady teologiczne. T rudność polega n a tym , że k a nony z a k ła d a ją znajom ość teologii, ale jej zasad sam e" nie w y ra ża ją. N ie w y d a je się w łaściw e, by przep is p ra w a był poprzedzony tr a k t a tem teologicznym , gdyż u sta w o d aw stw o za tra c i w ów czas swój p raw n y c h a ra k te r. W iele sp raw , k tó re dziś s ta ją się a tra k c y jn e , rozstrzygało 1 to po dob rej linii już sta re p raw o , n a w e t przedkodeksow e. Je śli chodzi o la ik a t, isto tn ie K odeks m ów i o nim za m ało; n ie je s t w y kluczone, że in n a sy stem a ty k a now ego k odeksu pozw oli n a lepsze u w y p u k len ie ro li la ik a tu w Kościele.
394 Ks. T. P ierô n e k [10] Z ajm u jąc stanow isko w obec poruszonych w dy sk u sji problem ów , ks. doc. d r M. Ż u r o w s k i zw rócił n a jp ie rw uw agę na konieczność w y raźnego rozróżnienia u p ra w n ie ń i obow iązków , k tó re przy słu g u ją w szystkim członkom L udu Bożego, n astęp n ie u p raw n ie ń i obow iąz k ów zw iązanych z la ik a te m ja k o ta k im i w reszcie tych u p ra w n ie ń czy zadań, k tó re m ogą być przek azan e, delegow ane n iejak o la ik ato w i ze stro n y h ie ra rc h ii. K ażdy z k an o n istó w w ie, że przez ch rzest w chodzi się do K ościoła i u zy sk u je się w nim podstaw ow e u p ra w n ie n ia i obo w iązki. J e s t rzeczą o czyw istą,' że k ażdy z podm iotów p ra w a m a sw oje u p ra w n ie n ia n a tu ra ln e , a niezależnie od nich, ja k o członek L udu Bożego, przez ch rzest zyskuje nowe, ja k o osoba w Kościele. P o n ad to ze w zględu n a zróżnicow anie istn iejące w Kościele, każdy stan u zyskuje sobie w łaściw e u p ra w n ie n ia i zad an ia do w y p ełnienia i te p o d k reślił P re le g e n t w stosunku do la ik atu . W obec tego zasad n i cze u p ra w n ie n ia członków L u d u Bożego i la ik a tu jako takiego, trz e ba tra k to w a ć zupełnie oddzielnie, nie m ieszając ich z tym i, k tó re m ogą być p rze k aza n e la ik a to w i i k tó re o k reśla się ja k o pom oc h ie ra rc h ii. D la w y p ełn ian ia tych pom ocniczych zad ań la ik a t m usi p o sia dać m isję kan o n iczn ą czy delegację.
Co do rozpoznaw ania znaków czasu i p rze k azy w a n ia ich h ierarch ii, P re le g e n t u zn ał uw agę prof, d ra A. Św ięcickiego za słuszną, ale pow iedział, że ta sp ra w a będzie praw dopodobnie przedm iotem k o m u n ik a tu o dialogu i tam znajdzie chyba szersze om ów ienie.
O dpow iadając o. drow i W. R ym arzow i, P re le g e n t zaznaczył, że może sform ułow anie n iek tó ry ch u p ra w n ie ń L u d u Bożego je s t słabo doprecyzow ane i ogólne, ale trzeb a zw rócić uw agę na to, że fo rm a w k tó rej u p ra w n ie n ia te zostały p rzed staw io n e w referac ie, nie je st ostateczną. „G dy zab ierałem się do opraco w an ia tego te m a tu — po w iedział ks. doc. Ż urow ski — m iałem nadzieję, że będę m ó g ł, w y ciągnąć o stateczne k o n k lu zje z zebranego m a teria łu . Je d n ak ż e w tr a k cie m ojej p rac y okazało się, że byłoby to zbyt pochopne i że zbyt w iele chciałbym od razu osiągnąć. D latego zdecydow ałem się na m etodę d w uetapow ą, m ianow icie w p ierw zebrać całość m a te ria łu i up o rządkow ać go, a dopiero później przeprow adzić ścisłą analizę p ra w n ą ”.
W zw iązku z k w e stią poruszoną przez ks. d ra E. S ztafrow skiego, w y d aje się, że po u sta le n iu pojęcia L udu Bożego ja k ie zn ajd u jem y w K o n sty tu c ji dogm atycznej L u m e n g en tiu m , skodyfikow anie p raw tego L u d u , niezależnie od k o d y fik ac ji 'u p raw n ień la ik a tu , je st koniecz ne. M ówi się o ty m dość pow szechnie, lo k u ją c tego ro d z a ju u p ra w n ie n ia w p ra w ie osobowym . W p ra w ie osobow ym w in n y się znaleźć n a jp ie rw z a g a d n ie n ia k tó re dotyczą w szy stk ich członków L u d u Bożego, n a s tę p n ie te k tó re dotyczą h ie ra rc h ii, te k tó re Imają zw iązek z człon
[11] S esja N au k o w a K an o n istó w '395
kam i społeczności zobow iązującym i się do re a liz a c ji ra d ew angelicz n ych i w reszcie specyficzne u p ra w n ie n ia la ik a tu . .To w łaśn ie m a ją c h a uw adze P re le g e n t s ta ra ł się w y o d rę b n ić poszczególne u p raw n ie n ia, id ąc zresztą za sugestiam i, ja k ie dla n ow ego ko d ek su poczynił sam Sobór.
S p ra w a ew en tu aln y ch w stępów , czy w y ja śn ie ń teologicznych do przepisów p raw n y ch , w sp o m n ia n a przez ks. d ra S. B istę, nie je st zdaniem P re leg e n ta k w estią b ła h ą, je st obecnie b ardzo d y sk u to w an a i m usi być w zięta pod uw agę. M iędzy innym i n a I Synodzie B iskupów rozw ażano, czy now y kodeks m a być ściśle p ra w n y w sw ej form ie, czy te ż m oże za w ierać także i zachęty. O czywiście zadecydow ano, że m a m ieć fo rm ę ściśle p ra w n ą , z zachow aniem wła_śeiwego m u ducha, ale poszczególne rozdziały czy ak a p ity , pow inny m ieć w prow adzenie, przed e (wszystkim sk ry p tu ry sty cz n o -teo lo g icz n e. Do re d a g o w a n ia tego d zieła już są za p rasz an i specjaliści z różnych dziedzin, szczególnie znaw cy P ism a św., teologii, h isto rii, socjologii i innych n au k . Sam e sfo rm u ło w an ia p ra w n e będ ą ju ż dokonyw ane przez kanonistów , ale też będą n iejak o p rak ty c zn y m w nioskiem teologicznej m o ty w a cji za w a rte j we w stępach.
Je śli chodzi o sp raw ę w spółdecydow ania i w spółodpow iedzialności, u w ag a je s t całkow icie słuszna, są to bow iem dw ie rzeczyw istości ko- re la ty w n e , w y m ag a ją ce jednocześnie m ocnego podkreślenia.
R ozbieżność w sk az an a przez ks. d ra T. P ie ro n k a stw a rz a n ie w ą tp i- w ie p ew n ą tru d n o ść w u k ie ru n k o w a n iu now ego p ra w a , ale w y d aje się rzeczą nieodzow ną, by U staw odaw ca nie ty lko zajm ow ał się n ie ja k o sankcjonow aniem sta n u obecnego, ale by p róbow ał kształto w ać przyszłość przez sw e decyzje p raw n e. W zw iązku z tym przyszłe p r a w o m im o w sz y stk o w in n o zak ład ać pew ien ideał, do którego stopnio wo, przez p racę całego K ościoła będ ą d o rasta ć ci spośród la ik atu , k tó rz y jeszcze dziś nie p o sia d ają w y sta rc z a ją c e j św iadom ości tego czym są w K ościele i ja k ie sto ją p rze d nim i zadania.
W odpow iedzi ks. prof. M. M yrsze, P re le g e n t podk reślił, że tru d n o byłoby m u się zgodzić z tw ierd zen iem , że w szystkie w yliczone w r e fe ra c ie u p ra w n ie n ia la ik a tu były z a w a rte w K odeksie P ra w a K an o nicznego. N iew ątpliw ie że w n ik liw a an aliza te k stó w K odeksu pozw ala w y czy tać w n im znacznie w ięcej o la ik ac ie n iż się to pow szechnie, na p o d sta w ie pobieżnej znajom ości p ra w a kanonicznego sądzi. N iem niej je d n a k n a u k a S oboru W atykańskiego II o L udzie Bożym i o k a to lik a c h św ieckich dom aga się w now ym p ra w ie szerszego ujęcia.
K atolicy św ieccy m a ją praw d ziw y obow iązek apostolstw a, oparty n a sa k ra m e n ta c h ch rztu i bierzm ow ania. Sobór o k reśla te n obow iązek la ik a tu słow em dep u ta n tu r. T rz eb a ta k ż e w sk az ać n a to, że S obór dał rów n ież p ełn iejsze n aśw ietlen ie sk u tk ó w sa k ry b iskupiej i św ięceń
396
Ks. T. P iero n e k [121 k ap łań sk ich . O trzy m u jący je członkow ie L u d u Bożego p o sia d ają u d ział w ontycznych zad an iach n auczania, rząd zen ia i u św ięcania, są w ięc h ab itu a ln y m i podm iotam i w ład zy w tych trze ch zakresach. Na ty m tle ja sn o ry su je się ro la la ik a tu w ta k ich sy tu a cjach , w k tó ry ch hie r a rc h ia zleca im chw ilow o za d an ia sobie tylk o w łaściw e, a w ięc n ie w y p ły w ające w p ro st z zasadniczej roli człow ieka św ieckiego w K o ściele. Z lecenie ta k ie nie posiada c h a ra k te ru w yznaczenia p ew nych z ad ań laikom , ja k o h u b itu a ln y m podm iotom tych zadań, a je d y n ie m a c h a ra k te r w y jątk o w y , zastępczy, u zasadniony sam ym fa k te m zlecenia.N astępnym p u n k te m p ro g ra m u sesji był k o m u n ik a t naukow y, n a te m a t: S ta n o w isko p ra w n e k o b ie ty w Kościele. W ygłosił go ks. d r K a z i m i e r z W a l i c z e k (Kraków ). T ek st k o m u n ik a tu zam iesz czono w yżej. i
W d y sk u sji n a d ty m k o m u n ik a te m , ja k o p ierw szy z a b ra ł głos ks. d r E. S z t a f r o w s к i. P re le g e n t — jego zdaniem — w yliczył ty lk o p rzy k ład o w o te ograniczenia ja k ie w sto su n k u do k o b ie t istn ie ją w K o deksie P ra w a K anonicznego. Za indeksem rzeczow ym K odeksu m ożna ich w yliczyć w ięcej, a m ianow icie, że k o b ie ta n ie m oże się zapisać do b rac tw a, czy do stow arzyszenia, m oże ty lk o uczestniczyć w łask ach z tym zw iązanych; w procesie b e a ty fik ac y jn y m m oże w ystępow ać jed y n ie przez pełnom ocnika. Z n an e są za strzeżenia dotyczące u słu g iw a n ia p rz y m szy św., że n ajw yżej z pew nej odległości, z b ra k u kogoś z m ężczyzn, m ogłaby odpow iadać kap łan o w i kobieta. In te re s u ją c a byłaby, zdaniem ks. d ra S ztafrow skiego, odpow iedź n a p y ta n ie, ja k i udział ko b iety je s t m ożliw y w obecnej litu rg ii po Soborze. P ra w o posoborow e uczyniło w tej dziedzinie pew ne w yłom y, np. k o b ie ta m oże być dopuszczona do scholi, z tym , że schola w k tó re j skład w chodzą i ko b iety nie p o w in n a się znajdow ać w p rez b iteriu m kościoła, lecz poza nim . Nie w iadom o rów nież, ja k należy rozum ieć ustaw odaw stw o· posoborow e w tych m iejscach, gdzie dopuszcza ono udział ludzi św ieckich w p ew nych określonych czynnościach zw iązanych z litu r gią. T aki w ięc w I In s tru k c ji w ykonaw czej do K o n sty tu c ji O litu rg ii, zaczynającej się od słów In te r oecum enici, je s t pow iedziane,, że w tych regionach gdzie nie m a k ap ła n a , pow inny być organizow ane n ab o żeń stw a słow a Bożego, prow adzone przez diakona, ew e n tu aln ie p rze z człow ieka św ieckiego. Zachodzi p y ta n ie, czy tego ro d za ju n abożeń stw a m ogłyby być prow adzone ta k że przez kobiety? D rugie ta k ie p astan o w ie n ie z n a jd u je się w II In stru k c ji w ykonaw czej do K onsty tu c ji O liturgii, a m ianow icie w I n s tru k c ji T res abhinc annos. D otyczy ono tro ch ę szerszego zak resu , ale też pew n ej w y jątk o w e j sytuacji. Chodzi o o d p raw ia n ie m szy św. przez k a p ła n a chorego, lub p rzez k a p ła n a k tó ry m a b ardzo słaby w zrok. I n s tru k c ja zezw ala w ta k ic h w y padkach, b y E w angelię odczytała osoba św iecka. I znów
zacho-113] S esja N au k o w a K an o n istó w 397
■dzi p y ta n ie, czy m ogłaby to uczynić k o b ie ta, chociażby zakonnica, k tó r a ja k w iadom o też należy do la ik a tu ?
Z kolei ks. d r E. W eron, członek K om isji A postolstw a Św ieckich E p isk o p a tu Polski, z a b ra ł głos w k w estiac h zw iązanych zarów no z r e f e r a te m ks. doc. M. Ż urow skiego, ja k i z k o m u n ik a te m ks. d ra W a liczka. N ajp ierw w k w e stii za sa d y rów ności w śró d członków L udu B ożego ks. d r W eron pow iedział, że je s t to w p ra w d zie rzecz zasad nicza, w ażn iejszą je d n a k sp ra w ą i tru d n ie jsz ą do o k reśle n ia je s t p o Soborze k w e stia nierów ności w tym że L udzie Bożym. W ydaje .się, że je śli się ja sn o nie uchw yci tych nierów ności, to sprecyzow anie p ra w i obow iązków będzie kulało. Istn ie je te n d e n c ja w lite ra tu rz e k a to lic k ie j z a jm u jąc ej się sp raw am i la ik a tu , ażeby nierów ność sp ro w ad zać ty lk o do fu n k c ji sp raw o w an y ch w L udzie Bożym, w zględnie w C iele M istycznym C hrystusa. Otóż, je ślib y p o d trzy m ać ta k ą in te r p re ta c ję nierów ności, to dochodzi się do b ard z o niebezpiecznych w niosków . T akie w n io sk i są w y su w an e przez św ieckich, ale częścio w o ta k ż e przez duchow nych, w ła śn ie n a sk u te k b ra k u sprecyzow ania ró żnic w L udzie B ożym |w ty tu łu p rzy n ależn o ści, lu b n ie do h ie ra rc h ii. W tym pozbaw ionym p rec y zji u sta w ien iu , fu n k c je je d n e j g ru p y m ogą być w y k o n y w an e przez d ru g ą, je d e n o rgan z a stę p u je fu n k c je d ru giego o rganu , ta k ja k w organiżm ie. I tego ro d za ju w n io sk i w y su n ął m. in. O. T er R eegen w 38 n u m erze C oncilium . A w ięc je śli w p a ra fii Ъ гак proboszcza przez k ilk a tygodni lu b m iesięcy, to g m in a m ia ła b y m ożność, ew e n tu aln ie u p ra w n ie n ie do p ow ierzenia fu n k c ji p rzew od niczenia litu rg ii, sp ra w o w a n ia eu c h a ry stii i litu rg ii słow a, jak iem u ś członkow i sw ej gm iny, a w ięc laikow i. To są w n io sk i b ardzo sk ra jn e i niebezpieczne i w y n ik a ją z b ra k u w łaściw ego u ję cia różnic istn ie - ró żn ic w L udzie Bożym . T en b r a k p re c y z ji — p o w iedział k s. d r W e- r o n — m ia łb y bardzo niebezpieczne k o n sek w en cje i dla p ra w a i życia ch rześcijań sk ieg o . S tąd też w y d a je się, że jeśli p ra w n ic y ja śn ie j w idzą t e różnice niż teologow ie, p o w in n i to b ardzo m ocno podkreślić.
U p o d sta w obydw u re fe ra tó w leży pojęcie la ik a tu . Z obydw u re fe - ra fó w , zdaniem ks. d ra W erona, w y n ik ało b y że istn ie je ty lk o je d e n la ik a t. Tym czasem już S obór W a ty k a ń sk i I I w idzi tę sp raw ę nieco inaczej. W edług Soboru W a tykańskiego II, zw łaszcza w ed łu g jego K o n sty tu c ji dogm atycznej O K ościele istn ie ją p rzy n a jm n ie j dw a la ik aty , a liczbę ich m ożnaby jeszcze m nożyć, co zresztą czynią sk u tecznie k o m e n tato ro w ie Soboru. O kazuje się w ięc, że pojęcie laikatu* nie' je s t w K ościele pojęciem jednoznacznym , lecz ja k im ś pojęciem analogicznym . P ojęcie to trz e b a dopiero precyzow ać, by móc podpo rzą d k o w a ć odpow iednim grupom la ik a tu , odpow iednie u p ra w n ie n ia i obow iązki. J e ś li się za te m nie uw zględni tego zróżnicow ania la ik a tu , o k tó ry m je s t m ow a w K o n sty tu c ji dogm atycznej w num erze
398
Ks. T. P ie ro n e k[14]
31 i k tó ry w y raźn ie m ów i, że ty lko „ tu ta j”, tzn. w tym num erze ro zum ie się ta k a nie inaczej określony rodzaj la ik a tu i w y m ien ia się jego cechy c h a rak te ry sty cz n e, to ju ż np. w rozdziale V tejże K o n sty tu cji, cechy te nie będą się odnosić do innego ro d za ju la ik atu , ja k i tw o rzą laicy-zakonnicy. P oza ty m i g ru p am i istn ieją jeszcze inni laicy, k tó ry ch np. F ran cu zi o k re śla ją m ian em „laicy k o n se k ro w an i”, a chodzi w tym w y p ad k u o członków in sty tu tó w św ieckich, p osia dający ch znow u sw oje c h a rak te ry sty cz n e cechy, a w ięc w k o n se k w en c ji sw oiste p ra w a i obowiązki. R ów nież jeśli chodzi o kobiety, tw o rzą one n ie w ą tp liw ie w la ik ac ie w ogóle, sw oistą, odręb n ą g ru pę, ja k iś la ik a t sui generis. W śród nich zaś, sio stry zakonne z kolei ta k że tw o rzą odręb n ą grupę, odręb n ą od członkiń in sty tu tó w św iec kich. O drębne p ra w a i obow iązki p o sia d ają m ałżonkow ie chrześci jańscy, także tw orzący w ram ach la ik a tu sw oistą odrębność.Ks. d r W eron w y ra ził ta k że osobiste p rzekonanie, że m im o za -' pew nień o rów ności w szystkich w obec p ra w a w K ościele, kobieta fest w nim m ocno d yskrym inow ana. W ydaje się je d n ak , że obecnie istn ie ją w idoki n a polepszenie tej sytuacji. Może byłoby dobrze już dziś nie egzekw ow ać i nie urgow ać pew nych ograniczeń istniejących w dotychczasow ym u staw odaw stw ie, w oczekiw aniu n a ich refo rm ę w przyszłym praw ie.
W sp ra w ie tej o sta tn ie j w ypow iedzi za b rał głos ks. doc. 2 u r o w - s k i . Jeszcze raz po d k reślił on, że m ów iąc do kanonistów , za k ła d ał znajom ość ko n sek w en cji w łączenia n ie k tó ry ch członków L udu Bożego do h ierarch ii. A k cen tu jąc, że zasadnicze różnice w y n ik a ją ze s k u t ków św ięceń i sa k ry b isk u p iej, zw rócił uw agę, że w y n ik ie m tego są ograniczenia nie p o zw alające pow ierzyć la ik ato w i szeregu fu n k cji, z a strzeżonych bąd ź to z n a tu ry rzeczy, bądź też z p ra w a Bożego, sam ej tylko h ie ra rc h ii. Ks. doc. Ż urow ski nie zgodził się z tw ierd zen iem ks. d ra W aliczka, że zasadniczo w K odeksie istn ieje ró w n o u p raw n ie nie k obiety i m ężczyzny. O prócz tego co w ym ienił ks. d r S zta fro w - ski, m ożna jeszcze w skazać n a cały szereg różnic, p ra w n ie upośledza jących kobietę. Np. W k w estiac h zam ieszkania, k o b ie ta zam ężna je st uzależniona od m ęża. Nie m ożna tego nazw ać czysto porządkow ym przepisem , bo p ły n ą z niego d aleko idące ko n sek w en cje praw n e. N astępnie m iejsce pogrzebu, cały szereg przepisów odnoszących się do" zm iany obrządku, np. przy m a łże ń stw ac h m iędzyobrządkow ych, zaznacza się su p rem a cją mężczyzny. W szystkie te w y p ad k i trze b ab y pełniej n aśw ietlić i przy obecnych te n d en c jac h soborow ych p o sta ra ć się o ich w yrów nanie.
Z daniem ks. prof. Μ. M y г с h y, P re le g e n t n aśw ietlają c sta n o w i sko p ra w n e ko b iety w Kościele, dużo czasu pośw ięcił d aw nem u po- zakościelnem u u staw o d aw stw u , bab ilo ń sk iem u czy asy ry jsk iem u , po
[15] S esja N au k o w a K an o n istó w 399 m in ą ł n ato m ia st w ogóle u staw o d aw stw o przedkodeksow e kanoniczne, gdzie 'chociażby w D ekrecie G ra c ja n a , cały szereg tek stó w św iadczy 0 tym , że k o b ie ta była tra k to w a n a drugorzędnie. T ak np. jeśli cho dzi o zeznania w sp raw ach m ałżeńskich, przy różnicy zeznań m iędzy m ężem a żoną. G ra c ja n i in n i tw ie rd z ili, że w ia rę należy dać ze znaniom m ęża. To sam o przy cudzołóstw ie. Je śli p o p ełn iła je fb n a, stan o w iło to p odstaw ę se p arac ji, jeśli je popełnił m ąż, o se p arac ji nie m ogło być m owy. „U w ażam — pow iedział ks. prof. M. M yrcha — że byłoby dobrze zebrać całość u sta w o d aw stw a daw nego i kodekso w ego, celem w y k azan ia, że m im o iż C h ry stu s P a n w chrześcijań stw ie przy w ró cił kobiecie jej godność, to n ie ste ty do dn ia dzisiejszego p r a w o nie w yciągnęło z tego w szystkich k onsekw encji. S tanow isko p ra w ne k o b ie ty w K ościele n a każdym niem al k ro k u je st gorsze od po zycji p ra w n e j m ężczyzny, jeśli ju ż nie używ ać te rm in u d y sk ry m in a c ja ”. W obecnych czasach należałoby te różnice zatrzeć, tam oczywi ście, gdzie nie stoi n a przeszkodzie sam a n a tu ra rzeczy, lub też w y ra ź n a n a u k a C h ry stu sa, k tó ry n a d a ł K ościołow i u stró j h ierarch iczn y 1 k ap ła ń stw o urzędow e pow ierzył ty lk o mężczyznom.
W edług ks. d ra J. G l e m p a sp ra w a ró w n o u p raw n ie n ia k o b ie t je s t niesłychanie tru d n y m p roblem em i m uszą się z nim bory k ać całe pokolenia. T eoretycznie rzecz biorąc, ró w n o u p raw n ie n ie k obiety je st konieczne, je d n ak ż e trze b a zachow ać podział fu n k cji. Z agad n ien ie po lega n a ty m , żeby te n podział fu n k c ji b y ł a d e k w atn y . W zw ią zk u z w ypow iedzią P re leg e n ta, że zn an e zdanie św. P a w ła „kobieta w in n a m ilczeć w K ościele” nie m oże m ieć obecnie zastosow ania, ks. d r G lem p stw ierd ził, że ta k a w ypow iedź je s t n ie w y starcz ająca i w ym aga sz er szego uzasadnienia.
W edług prof. St. S w i e ż a w s k i e g o , sp ra w a ró w n o u p raw n ie n ia ko b iety i m ężczyzny chyba ta k w ygląda, że p ra w o ew angeliczne, w k tó ry m to zró w n an ie sięga daleko, nie inaczej ja k ty lko z ogrom nym tru d e m p rz e b ija się przez sk o ru p ę najrozm aitszych^ ziem skich obyczajów . „C hciałbym zw rócić uw agę, zaznaczył prof. S w ieżaw ski, na całe dziedzictw o m yśli sta ro ż y tn e j, p rze ję te zresztą przez śred n io w iecze. M am w rażenie, że pogląd ary sto tele so w sk i, k tó ry się um oc nił, ostateczn ie kobietę d y sk re d y tu je w sposób bardzo niesłuszny, s ta w ia bow iem całe to zagadnienie z p u n k tu w idzenia b ardzo naiw nej fizjologii, n eg a ty w n ie w stosunku do kobiety. Tak sam o i cały neo- p latonizm je st ostatecznie n acechow any też tego ro d za ju postaw ą. Z daje m i się, że jeśli ostatecznie praw o je s t reflek sem życia, bo nim być m usi, to było ono k o d y fik ac ją pew nych poglądów , k tó re w y m a gały ód p o czątk u ostrej rew izji ze sta n o w isk a chrześcijańskiego, ale ta re w iz ja n astęp o w a ła i m ogła następow ać etap a m i, tzn. bardzo w olno, a w ięc E w an g elia dochodziła do głosu powoli. M yślę, że
400 Ks. T. P ie ro n e k [16] p rz y zachow aniu różnorodności, k tó ra istn ieje m iędzy k o b ie tą a m ęż czyzną, ja k a ś d aleko p o su n ię ta rew iz ja tych sp raw z p u n k tu w idze n ia zdrow ego ro zsąd k u i osiągnięć nauki, a przede w szystkim ducha E w angelii, je s t bezw zględnie kon ieczn a”. P rof. S w ieżaw ski zw rócił ró w n ież uw agę n a zjaw isko, określone k ied y ś przez N ietzschego, a m ianow icie, że chrześcijań stw o sta ło się p latonizm em d la m as. Tym bardzo m ocnym pow iedzeniem N ietzsche chciał zaznaczyć, że chrze śc ija ń stw o w p ra k ty c e w chłonęło w siebie ty le .elem entów niech rze ścijań sk ich , że to co je s t isto tn ie ch rześcijańskie, zostało niesłychanie zagłuszone przez elem en ty obce. Oczyszczenie zagad n ien ia ró w n o u p ra w n ie n ia ko b iety i m ężczyzny w K ościele z tych w łaśn ie elem en tó w obcych, trz e b a uznać za sp raw ę p iln ą i niezałatw ioną.
Ks. d r K. W a l i c z e k , o d pow iadając n a głosy w dy sk u sji za u w a żył, że n a jc h ę tn ie j m ów iłby jeszcze w dalszym ciągu o tym , czego nie p o w iedział w sw oim kom unikacie. T em at b y ł bard zo obszerny i w 15 m in u tac h nie m ożna byłp w yczerpać zw iązanych z nim kw estii. P r e le g en t za te m zdecydow ał się u ją ć te m a t k o n trasto w o : starożytność, C h ry stu s, K odeks P ra w a K anonicznego i Sobór.
' Je śli chodzi o p y ta n ie dotyczące udziału ko b iety w litu rg ii, czy m ianow icie ko b iety m ogą się znajdow ać w p re z b ite riu m ja k o ca n ta trice s, czy m ogą służyć do m szy św., P re le g e n t uw aża, że je s t ono n ie a k tu a ln e . O łtarz dziś stoi na środku i trz e b a p y ta ć gdzie obecnie je st p rez b iteriu m . Ju ż w p ra k ty c e w w ielu m iejscach k o b ieta czyta te k s ty litu rg iczn e w ra z z E w angelią. Nie ulega w ątpliw ości, że litu rg ia zo staw ia dzisiaj pod tym w zględem w ięcej swobody, w szystkie no w e przep isy nie są jeszcze gotow e, a w w ielu w y p ad k ach przepisy kodeksow e stra c iły sw ą aktualność.
P rzep isy K odeksu o zam ieszkaniu i o b rządku n iektórzy u z n a ją za d y sk ry m in u ją ce k obietę, P re le g e n t je d n a k stoi na stanow isku, że są to przepisy przed e w szystkim porządkow e. Z aw sze w ta k ich w y p ad k ac h je d n a stro n a m usi u stą p ić n a korzyść dru g iej je śli np. w m a ł żeństw ie m a panow ać jedność. To je s t ja k a ś konieczność. Ze w y p ad a ona w ła śn ie n a korzyść m ężczyzny to jeszcze niczego nie dowodzi, bo przecież inaczej w y p a d a ła b y n a korzyść kob iety i rów ność i ta k nie byłaby osiągnięta. W każdym raz ie p ra w o dąży do p ew n e j je d n o li tości, inaczej m usiałoby całą tę sp raw ę zostaw ić nierozstrzygniętą. Je śli ją zaś rozstrzyga, to nic dziw nego, że ro b i to jednolicie, sam je d n a k przepis nie posiada cech d y sk ry m in u ją cy c h kogokolw iek, ale m a c h a ra k te r porządkow y.
S tanow isko św. P a w ła do sp raw y k obiety w Kościele, oraz n akaz m ilczenia w K ościele, P re le g e n t tłum aczył ów czesnym i w a ru n k a m i społecznym i i obyczajow ym i, z k tó ry m i C h ry stu s się nie liczył, ale św. P a w e ł się liczył. S tą d u św. P aw ła, zw łaszcza w listac h do K o
[17] S esja N au k o w a K an o n istó w 401 ry n tia n , spo ty k am y ja k ą ś dużą nieufność do kobiety, położenie n a cisku na to, by k o b ie ta b y ła po d d an ą m ężow i i całkow icie m u po słuszną. Je d n a k ż e nie je s t p ra w d ą , że k o b ie ta w K ościele nie p o siad a głosu. K obieta, ta k ja k m ężczyzna, m a w K ościele głos do radczy. M ężczyzna-laik też nie posiada innego głosu ja k ty lk o do radczy. P ra w d ą je s t je d n ak , że głos doradczy uzy sk ała k o b ie ta w K o ściele znacznie później niż m ężczyzna.
Z am y k ają c d y sk u sję nad sp ra w ą pozycji p ra w n e j ko b iety w K o ściele, ks. d r W aliczek w sk az ał n a opinie, że isto tn e j różnicy m ię dzy k o b ie tą a m ężczyzną, rz u tu ją c e j n a ich stan o w isk o p raw n e, n a leży szukać w psychice. Pod tym w zględem n a tu ra upośledziła n ie ja k o m ężczyznę. J e ś li bow iem k o b ie ta urodzi dziecko, w ie że to je st jej dziecko. M ężczyzna w ie, że to je st jego dziecko, jeśli u fa ko biecie i ściśle m ów iąc, w ie ty lko przez to zaufanie. K obieta n a to m ia st w ie w sposób n a tu ra ln y , oczyw isty, fizyczny. A zatem oboje w re la c ji do dziecka nie są rów ni. T en w łaśn ie m om ent psychiczny je st eksponow any w szkołach p raw niczych i stan o w i p odstaw ę o g ra niczenia p ra w k obiety na rzecz mężczyzny. P odobne zresztą d zia ła n ie m a n a to za gadnienie czynnik ekonom iczny.
T rzecim p rele g en te m b y ł ks. d r E d w a r d S z t a f r o w s k i (A.T.K.), k tó ry w ygłosił r e fe r a t pt. K a p ła ń stw o w spólne. T ek st re fe r a tu został zam ieszczony w p oprzednim nu m erze P raw a K a n o n icz
nego.
N a w stę p ie dyskusji ks. d r G l e m p zauw ażył, że zarów no te m a t ja k i sam r e fe r a t m iał c h a ra k te r teologiczny, w w ąskiej ty lk o części p rze d staw ił sp raw y kanoniczne zw iązane z k ap ła ń stw e m w spólnym . T aki r e f e r a t m a za zad an ie może nie ty le p rze d staw ie n ie k w estii p raw n y ch , ile raczej in fo rm ac ję o ubogaceniu teologicznych po d staw p ra w a kanonicznego, in fo rm ację o podłożu, n a k tó ry m n ie w ą tp liw ie w przyszłości rozw inie się u staw o d aw stw o kościelne. W tym też z n a czeniu i te m a t i r e f e ra t m a ją sw e uzasadnienie. Oczywiście praw nicy nie są fachow cam i w tej dziedzinie, a w ta k im zagadnieniu ja k te o logia k a p ła ń stw a , czy k ap ła ń stw o w iern y c h , sam i teologow ie m a ją ’ różne zdania. „D latego też — pow iedział ks. d r G lem p — pozwolę sobie n a pew ną re flek sję, ja k ą m ogę sform ułow ać n a pod staw ie le k tu ry d o k u m en tó w soborow ych. Otóż R e fe re n t p rze d staw ił k a p łań stw o w iernych n a p o d sta w ie te k stu listu św. P a w ła do H ebrajczyków , oraz pew nych cy tató w soborow ych, k tó re je d n a k , m oim zdaniem , nie d ają pełnego i jasnego obrazu k ap łań stw a . M nie się w y d aje , że trze b ab y tu n a jp ie rw pow iedzieć o sam ym k ap ła ń stw ie , tzn. co to je s t k a p ła ń stw o, a potem , co to je s t k a p łań stw o Nowego T estam en tu . Chcąc od pow iedzieć n a p y ta n ie, co to je st k ap łań stw o N. T estam e n tu , trze b a je p o ró w n ać z k a p ła ń stw a m i, czy k a p ła n a m i innych religii, czy innych 26 — P ra w o K a n o n ic z n e N r 3—4/70
402 Ks. T. P ie ro n e k [18] czasów w ogóle. I tu ta j m usim y stw ierdzić, że k ap łań stw o N. T esta m e n tu różni się zasadniczo od w szystkich inn y ch k ap łań stw , także i S tareg o T estam en tu . K ap łań stw o St. T estam e n tu je st nieco a n a lo giczne do k a p ła ń stw a starożytnego R zym u, czy B abilonii. K a p ła ń stw o C h ry stu sa, a w ięc i k ap łań stw o Nowego T estam en tu , je st zu pełnie inne. Nie o p iera się ono na k a p ła ń stw ie S tarego T estam entu, ja k b y to w ynikało z listu do H ebrajczyków . T am k a p ła n je s t z lu d u w zięty, oraz dla lu d u postaw iony. To je st pojęcie k a p ła ń stw a sta ro - i te sta m en ta ln e g o . Sobór n ato m ia st w y w o d z i'k a p ła ń stw o N. T estam en tu ze słów św. J a n a „m issio et con secratio ”. To są te dw a p ojęcia f u n d am en ta ln e , z k tó ry ch w y p ły w a dzieło C hrystusa. D la k ap ła ń stw a N. T estam e n tu je s t podstaw ow e k ap łań stw o C h ry stu sa i nad nim n a j p ie rw trze b a się zastanow ić. W St. T estam encie oprócz kapłan ó w byli prorocy i królow ie. C h ry stu s sk u p ia w sobie w szystkie te trzy fu n k cje: k ap ła n a , p ro ro k a i króla. T akie też je s t k ap łań stw o L udu Bo żego, za w iera w sobie fu n k c ję pro ro ck ą i kró lew sk ą, ta k ie też je st k ap łań stw o urzędow e N. T estam entu. Do takiego dzieła C h ry stu s „m is sus et consecratus e s t” i do takiego k a p ła ń stw a posłany je st Lud Boży i A postołow ie. S am a m e d iac ja to jeszcze nie w szystko. R eferen t tw ierd ził, że k a p ła ń stw o to je s t zasadniczo m ediacja. Otóż je st to ty lk o je d n a część dzieła C hryństusa. S koro ta k ie tró jw y m ia ro w e je st k ap łań stw o C h ry stu sa, to je st ono szersze od w szystkich innych k a p ła ń stw , ja k ie w języku naszej k u ltu ry spo ty k am y i ta k ie sam o także będzie k ap łań stw o L udu Bożego. K apłaństw o C h ry stu sa rea lizu je się w o parciu o m isję i ko n sek rację. To posłahnictw o C h ry stu sa zaczyna się W cieleniem , ale n a b ie ra pełn i dopiero przy chrzcie w Jo rd an ie . Na to, że fu n d a m e n ta ln e w tym zagadnieniu je s t m issio et con secratio C h ry stu sa przez O jca, w sk az u ją te k sty soborowe: K o n sty tu cja O K ościele, n. 28 i D ek ret O posłudze i ży ciu kapłanów , n. 2.
K ap ła ń stw o L u d u Bożego je st k ap łań stw e m prorockim , m ed iacy j nym i królew skim . K ażde z nich m a sw oją w ym ow ę, a wszystko w ypływ a z k a p ła ń stw a C hrystusow ego. K apłaństw o m ed iacy jn e re a li zuje się przez sa k ra m e n ty i przez cnoty. T ak to zdefiniow ał Sobór i nie m am y innych form jego realizacji. S ak ram e n ty , k tó re otrzy m u ją w iern i przez Kościół, ale k tórzy też i te sa k ra m e n ty tw orzą. To je st ta dw ubiegunow ość i w spółzależność, tj. że Kościół d aje sak ram en ty , a jednocześnie, że one go tw orzą.
K ap ła ń stw o w znaczeniu p rorockim zaw iera w sobie obow iązek gło szenia słow a, obow iązek ew angelizacji w sensie szerokim .
W reszcie królew skość tego k ap łań stw a , k tó re m a być realizow ane przez w szystkich w iern y ch , polega n a tym , że „służyć znaczy k ró lo w a ć ”. W tym sensie trze b a by rozum ieć k ap łań stw o L u d u Bożego. K ap ła ń stw o h ierarch iczn e n ato m ia st spełnia swe fu n k cje in p e r
[19] S esja N au k o w a K an o n istó w 403 sona C h risti i to stanow i zasadniczą różnicę w sto su n k u do k a p ła ń stw a w spólnego.
Te m oje reflek sje p o k ry w a ją się w dużej m ierze z tym co w re fe rac ie było za w arte, ale są w nich i p ew n e różnice w stosunku do sform ułow ań P re le g e n ta ”.
Ks. doc. Ż u r o w s k i zauw ażył następ n ie, że obok w yliczonych przez P re le g e n ta fu n k c ji i uzdolnień ludzi św ieckich, w ynik ający ch z k a p ła ń stw a w spólnego, w a rto b y m ocniej podkreślić konieczność aktyw nego zaangażow ania się k ato lik ó w św ieckich w p rac ę apostol ską, k tó ra to konieczność m a rów nież swe źródło w k ap łań stw ie w spólnym . P o d an a przez Sobór n a u k a o tym k ap ła ń stw ie w p ro st w y klu cza p asy w n ą postaw ę członków L udu Bożego w społeczności, k tó ra je s t przecież żyw ym organizm em . Byłoby rów nież ko rzy stn e n aśw ie tle n ie w zajem nego stosunku u p ra w n ie ń i zobow iązań ja k ie każdy n ab y w a przez ch rzest (por. kan. 87), z tym u p raw n ie n iam i i obow iąz kam i, ja k ie w y p ły w ają z k a p ła ń stw a w spólnego. T ru d n o żądać od P re leg e n ta, b y dał n a to w y cz erp u jąc ą odpow iedź, bo je st to zag ad n ienie tru d n e i b ardzo głębokie, ale m oże w a rto b y się przy okazji n a d ty m (zastanowić, poniew aż ’p rzypuszczalnie te dw ie rzeczy n ie p o k ry w a ją się ze sobą. K ap łań stw o w spólne opiera się, ja k m ówi S obór, na chrzcie i bierzm o w an iu i w obec tego m a podw ójny fu n d a m e n t sa k ra m e n ta ln y . T ym czasem p odstaw ow e u p ra w n ie n ia członków L u d u Bożego w y p ły w ają ju ż ze sam ego chrztu. W obec tego w zajem ne n aśw ietlen ie tych u p raw n ie ń , k tó re w y n ik a ją ze ch rztu św. i k tó re s tw a rz a ją n ie jak o osobowość p ra w n ą w K ościele, oraz tych, k tó re w y n ik a ją z k a p ła ń stw a w spólnego, byłoby bardzo korzystne. N ie w ątp liw ie je d n a k je s t to p roblem tru d n y i nie m ożna było żądać, by P re le g e n t d ał z m iejsca na niego w y cz erp u jąc ą odpowiedź.
Ks. prof. Μ. M у г с h a zw rócił uw agę, że m ów iąc o chrzcie św. ja k o o pod staw ie k a p ła ń stw a w spólnego należy podkreślić, że chodzi tli o chrzest z w ody. S obór w p raw d zie m ów i o chrzcie w sensie szer szym, stąd też u zasadnione je st p y ta n ie, czy np. chrzest p rag n ie n ia w łącza do L udu Bożego. Ci, któ rzy żyją w przek o n an iu , że ich w ia ra je s t praw d ziw a, zbaw ią się; p rzy n ależą do K ościoła przez chrzest prag n ien ia. Czy przez ten chrzest n a le ż ą , ta k że do L u d u Bożego? P ra w n ic y m uszą się opierać n a pojęciach ja sn y ch i dlatego w y raźn ie należy postaw ić k w estię o ja k i chrzest w tym w y p ad k u chodzi. Z da niem ks. prof. M. M yrchy tylko chrzest z w ody może być przez p ra w ników b ra n y pod uw agę.
Ks. d r W e r o n w y ra ził opinię, że S obór u sta w ia k ap łań stw o w spól n e ' ja k o je d n o ze źródeł apo sto lstw a w Kościele. T eksty soborow e nie w y k az u ją je d n a k w y sta rc za jąc o tego zw iązku, ja k i łączy k a p ła ń stw o z apostolstw em . K ap ła ń stw o je st jak o ś p rzy p o rząd k o w an e k u l
404 Ks. T. P ie ro n e k [20] tow i i w zasadzie zm ierza do sp ra w zw iązanych z kultem . Ks. d r W e ro n w idziałby n a tle n a u k i Soboru o k a p ła ń stw ie w spólnym potrzebę w ysunięcia p o stu la tu udziału św ieckich w szafow aniu sa k ra m e n ta - liów. K o n sty tu c ja O litu rg ii w zasadzie ta k ą m ożliw ość p rzew iduje. U jm u ją c rzecz p rak ty c zn ie św ieccy m ogliby np. błogosław ić po k arm y w ok resie w ielkanocnym , pośw ięcać m ieszkania, udzielać błogosła w ie ń stw a dzieciom. O pracow anie jakiegoś ry tu dla tego ro d za ju po św ięceń przyczyniłoby się do ożyw ienia ap o stolstw a św ieckich.
W edług O. M i k u s z e w s k i e g o , P re leg e n t pow ołując się na za sadę k a p ła ń stw a w spólnego pow iedział, że stw ierd zen ie kan. 124 K o deksu P ra w a K anonicznego, iż duchow ni w in n i prow adzić św iętsze życie w e w n ętrz n e niż laicy, m oże być obraźliw e dla kato lik ó w św iec kich. Z daniem O. M ikuszew skiego łask a k a p ła ń stw a w in n a m obili zow ać tych, k tó rzy ją otrzym ali do w iększej św iętości. K atolicy św iec cy w idzą, lu b chcą w idzieć w k a p ła n ie idealnego człow ieka i raczej m ogliby się obrazić w ów czas, gdyby k a p ła n i nie dążyli do osiągnię cia w iększego sto p n ia św iętości niż oni. Z bytnio p o d k reśla ją c k a p ła ń stw o w spólne m ożna doprow adzić do tego, że pow oli zapom ni się o ro li k a p ła ń stw a posługi.
P rof. S t. S w i e ż a w s k i w sw ojej w ypow iedzi po d k reślił w agę ak c en to w a n ia p odstaw ow ej rów ności istn iejące j w śród członków L u d u Bożego. „W rozm ow ie z F. K lo sterm an n em , z k tó ry m w sp ó łp ra cow ałem w je d n e j podkom isji soborow ej — pow iedział m. i. prof. S w ieżaw ski — n a te m a t K o n sty tu c ji G audium e t spes, zarysow ała mi się in n a w iz ja la ik a tu niż ta, ja k a je st pow szechnie uznana. O ile p raw o m a nie tylk o sankcjonow ać przeszłość, ale m a też być do p ew nego sto p n ia futurologiczne, tj. m a k sz tałto w ać przyszłość, o ty le m usi uw zględniać pew ne w izje. P o d k re ślan ie i w y o d ręb n ian ie la ik a tu w K o ściele w chw ili obecnej robi w ra że n ie podobne do sy tu a cji, w któ rej k to ś cieszy się w sw oim otoczeniu z obecności tych osób, k tó re od d aw n a w nim p rze b y w a ją, ale dopiero te ra z zostały zauw ażone. T ak a postaw a um niejsza, m oim zdaniem , rolę św ieckich w Kościele. Nie w idzę ża d n ej p o trze b y w y o d rę b n ia n ia la ik a tu !w !Kościele. J e s t jeden L ud Boży, w k tó ry m w szyscy stanow im y w spólnotę. Oczywiście w yod rę b n ia się i to je st fu n d am e n taln e, w ła śn ie k ap ła ń stw o posługi. Dzi siejsze eksponow anie la ik a tu m a c h a ra k te r u ty lita rn y , a nie zasad niczy. Z asadnicza w izja je s t ta k a, że z jednego L udu Bożego w y od ręb n ia się k ap ła ń stw o h ierarchiczne. P e łn a ro la św ieckiego w K o ściele je s t uw zględniona w tedy, k iedy się o św ieckim jako ta k im w K ościele nie m ówi. F. K lo ste rm an n je s t tego zdania, że w p rzy szłej w izji K ościoła nie pow inno się w y o d ręb n iać la ik a tu ja k o osob nego stanu.