• Nie Znaleziono Wyników

Pozytywizm a realizm krytyczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pozytywizm a realizm krytyczny"

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

Henryk Markiewicz

Pozytywizm a realizm krytyczny

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 46/2, 386-419

(2)

POZYTYWIZM A REALIZM KRYTYCZNY 1

Spór o pozytywizm został już w zasadniczych kw estiach roz­ strzygnięty. K ilka rozpraw i artykułów ogłoszonych w ostatnich latach 1 wykazało dowodnie, że wobec podstawowych zagadnień poli­ tycznych swojego czasu pozytywizm głosił poglądy reakcyjne: apro­ bował całkowicie „pruską drogę“ kapitalizm u, idealizował ustrój kapitalistyczny, zwalczał tradycje rewolucyjno-dem okratyczne, a później wrogo przeciw staw iał się rew olucyjnym dążeniom proleta­ riatu. Fakty te dowodzą jednak tyle tylko, że kompleks ideologiczny zwany pozytywizmem był w swej w arstw ie politycznej odmianą libe­ ralizmu. Nie w ydobyw ają jednak jego cechy specyficznej, cechy — powiedzmy od razu — dyskw alifikującej go jeszcze silniej niż w ła­ ściwości w ym ienione dotąd. Rzecz w tym , że był to taki liberalizm, który głosząc zasadę legalności rezygnow ał z wszelkich form walki z caratem o swobody polityczne, a więc z tego, co mieściło się jeszcze w granicach ideologii liberalnej. W arto by się jednak zastanowić, jak się to stało, że w latach 1864— 1878 prąd polityczny aż tak reakcyjny nie znajduje „na lew o“ od siebie przeciw nika wśród innych krajow ych ideologii, jeśli nie liczyć w ątłych i zam ierających po­ głosów haseł narodowo-wyzwoleńczych, ujętych przeważnie w dość mgliste, ułam kow e i niekonsekw entne form uły poetyckie. Spłycamy chyba analizę historyczną, uzależniając oblicze polityczne pozytywi­ zmu tylko od osobistego oportunizm u jego przywódców, czy naw et „egoizmu“ i „tchórzliwości“ ówczesnej burżuazji polskiej. Jest to przecież okres szczególnie głębokiej depresji politycznej, kiedy na

1 M. J a n i o n, Z z a g a d n i e ń ó w c z e s n e j d zia ła ln o ści C h m i e lo w s k i e g o . P o - z y t y w i z m. T. 1. W rocław 1950. — J. K o w a l e w s k i , Na m a r g in e s i e

(3)

„Po-P O Z Y T Y W I Z M A R E A L I Z M K R Y T Y C Z N Y 387 pewien czas reform a uwłaszczeniowa rozładowała rewolucyjność chłopstwa (tendencja do rewolucji agrarnej istnieje teraz tylko po­ tencjalnie), a proletariat jako siła rew olucyjna jeszcze nie dojrzał. W ślad za tym dokonuje się regres ideowy. Sytuacja ta tłumaczy, dlaczego rew olucyjni demokraci na emigracji tak silnie ciążą ku Międzynarodówce robotniczej i dlaczego w kraju nie można doszukać się poważniejszych śladów ideologii rewolucyjnej: nie było dla niej chwilowo szerszego zaplecza społecznego.

Burżuazja, która zapleczem takim staje się głównie pod naciskiem mas ludowych, w Polsce do roli tej nie mogła dorosnąć tym bardziej,

z y t y w i z m u “. T r y b u n a L u d u , V, 1952, n r 87. — J. К o 11, M iara p o s t ę p o ­ w o ś c i w h is to rii li te r a tu ry . O s y t u a c j i w h i s t o r i i l i t e r a t u r y p o l ­ s k i e j . W arszaw a 1951. — J. B a c u l e w s k i , K i e r u n k i r o z w o j u n u r t ó w id e o l o ­ g ic z n y c h i li t e r a t u r y p o r. 1864. P o l o n i s t y k a , VI, 1953, nr 3. — С. В o b i ń - s к a, S p ó r o u jęcie p o z y t y w i z m u i h i s t o r y k ó w p o z y t y w i s t ó w . K w a r t a l n i k H i s t o r y c z n y , L X I, 1954, nr 1. — H. H o l l a n d , W w a l c e z p o z y t y w i z m e m w a r s z a w s k i m . M y ś l F i l o z o f i c z n a , 1954, nr 1. — J. R u d z k i , U ź r ó d e ł id eologii p o l s k i e j b u r ż u a z ji d o b y W ielk ieg o P r o le ta ria tu . T a m ż e .

D w ie o sta tn ie p race za w iera ją p ew n e u w a g i p olem iczn e, k tóre z k o lei w y m a g a ją dalszej dysk u sji.

1) H o l l a n d słu szn ie k ry ty k u je d aw n ą tezę K o t t a in terp retu jącą p o ­ zy ty w izm jako id eo lo g ię drobnom ieszczańską, n ie zw raca jed n ak uw agi, że K ott u ż y w a ł term in u „d rob n om ieszczań stw o“ n ie w se n sie m ark sistow sk im , lecz d la ozn aczen ia i śred n iej burżuazji, i drobnom ieszczaństw a. N ie w ą tp liw ie i z tą p op raw k ą pogląd K otta je s t m yln y, gd yż pom ija rolę ob szarn ictw a w k szta łto w a n iu się id eo lo g ii p o zy ty w isty czn ej. N iem n iej jed n ak n ie m ożna przejść do porządku d zien n ego nad fak tem , że p u b licy sty k a p o zy ty w isty czn a , zw łaszcza w p ierw szy m sw y m okresie, dużo u w a g i p o św ięca ją c i gospodarce szlach eck iej, i h an d low i, i rzem iosłu, i w reszcie m n iejszy m p rzed sięb iorstw om przem ysłow ym , zach ęcając do rozw oju tych dzied zin ży cia ek on om iczn ego, obchodzi m ilczen iem w ie lk i przem ysł, uw ażając go za d om enę obcego kap itału . N ie bez p rzyczyn y N i w a (I, 1872, t. 2, nr 15; przedruk w a n to lo g ii P u b l i c y ­

s t y k a o k r e s u p o z y t y w i z m u . Oprać. T eofil W o j e ń s к i. W rocław 1953, s. 58—

59) p isze w a rty k u le M i e s z c z a ń s tw o średnie:

„M ieszkańcy m ia st d zielą się w ła śc iw ie n a trzy klasy: m ieszcza ń stw o b o ­ gate, śred n ie i uboższe. S ch arak teryzow aliśm y n ied a w n o p ierw sze i p rzy szliśm y do w n io sk u , że ono w yod ręb n iło się zu p ełn ie od reszty m ieszczan , że p ew n a jego część b y w a czasam i gorsza od ow ych fe u d a ln y c h n ieg d y ś p an ów , od k tó ­ rych, zda się, p rzejęła w sz y stk ie p rzyw ary bez żadnej p ra w ie za lety . [...] Już sam fa k t, że w m ieszcza ń stw ie średnim w id zim y p rzew a żn ie lu d zi u trzy m u ją ­ c y c h się bądź z p racy rąk, bądź z pracy um ysłu , dow odzi w a żn o ści tej części sk ła d o w ej sp ołeczeń stw a. D osyć p rzyw ołać na pam ięć, ja k ie zn a czen ie m a praca, co w szy stk o zaw d zięczam y tem u m ozoln em u tru d ow i lu d zi n a u k o w y ch , rzem ieśln ik ó w , drobnych p rzem y sło w có w i h an d lu jących , ab y się zgod zić z n a ­ m i na w y zn a czen ie m ieszczań sw u śred n iem u m iejsca w y b itn e g o w sp o łecz­

(4)

że tu (inaczej niż np. we F rancji XVIII w.) wielka własność ziemska występowała jako organizator gospodarki kapitalistycznej, co oczy­ wiście ograniczyć musiało antyfeudalné składniki ideologii burżua- zyjnej. Uwzględniając ten zespół faktów łatw iej potrafim y wyjaśnić, dlaczego niektórzy subiektyw nie uczciwi i szczerze zatroskani o los szerokich mas narodu ideologowie tego czasu znajdą się w obozie pozytywistów. Jeśli wolno sparafrazow ać znane powiedzenie Lenina o Hercenie, jest to może nie tylko ich wina, ale częściowo — także ich nieszczęście.

O obiektywnej sytuacji historycznej nie sprzyjającej kontynuacji walki narodowo-wyzwoleńczej należy również pamiętać, oceniając ugodowość pozytywistów wobec zaborców. Nic nie może uspraw ie­ dliwić w yznaw anej przez nich zasady apolityczności i legalizmu (i tu powinien leżeć p u n k t ciężkości krytyki), ale trzeba się przecież zgo­ dzić, że innej oceny historycznej wymaga potępienie przygotow ań do w alki narodowo-wyzwoleńczej w rew olucyjnej sytuacji lat 1861— 1863, innej — po klęsce powstania, kiedy nie było obiektyw nych w arunków dla tej walki. Engels słusznie przew idyw ał w r. 1863, że „Polska będzie stracona na jakieś dziesięć lat, gdyż takie powstanie w yczerpuje na długie lata siły zdatnej pod broń ludności“ 2, a w cza­ sie w ojny rosyjsko-tureckiej M arks uważał, że nowe powstanie pol­ skie byłoby zgubne przed wybuchem rewolucji w Rosji 3.

ności d zisiejszej. A tw ie r d z e n ie to b y n a jm n iej n ie u w ła cza in n ej, d alek o liczn iejszej k la sie p ra co w n ik ó w , m ia n o w ic ie roln ik om , o k tórych w k ilk u a r ty ­ k u ła ch n a stęp n y ch szerzej m ó w ić b ę d ziem y “.

J a k w y g lą d a z ty c h a rty k u łó w , n a zw ą „ ro ln icy “ o k reśla autor z iem ia ń stw o . W yd aje m i się w ię c , że m ożn a m ó w ić o p o z y ty w iz m ie jak o id eo lo g ii, której z a p lecz em je s t bu rżu azja p o lsk a (w sw o im ó w czesn y m sk ła d zie g łó w n ie śred n ia, w raz z ciążącym k u n iej d rob n om ieszczań stw em ) oraz część o b sza rn ictw a (ale n ie arystok racja ob szarnicza, k tóra b y ła bardziej k o n serw a ty w n a i u godow a). P o śred n io o c zy w iście p o z y ty w iz m słu ży in tereso m całej burżuazji, p od ob n ie jak słu ż ą jej n a w e t id eo lo g ie d rob n om ieszczań sk ie w ok resie p óźn ego k a p i­ talizm u .

2) A ta k R u d z k i e g o n a szk ic W acław a К u b а с к i e g o o Ś w ię to c h o w ­ sk im je s t c a łk o w ity m n iep o ro zu m ien iem . K u b ack i u w y d a tn ił słu sz n ie w a rto ści realizm u k ry ty czn eg o w u tw o ra ch lite r a c k ic h Ś w i ę t o c h o w s k i e g o , R udzki ty m cza sem a lb o u w aża, że je s t to ocen a p u b lic y sty k i „P osła p ra w d y “, albo — n ie czy ta ł d ra m a tó w i o p ow iad ań Ś w ięto ch o w sk ieg o .

2 K. M a r k s i F. E n g e l s , L i s t y w y b r a n e . W arszaw a 1951, s. 183, lis t do M arksa z 11 V I 1863.

(5)

P O Z Y T Y W I Z M A R E A L I Z M K R Y T Y C Z N Y

389 Nie przypadkowo w tak wielu deklaracjach pozytywistów po­ jaw ia się zastrzeżenie, że jest to program „na dziś“. Ucisk cenzury nie pozwalał pozytywistom mówić otwarcie, że trak tu ją pracę orga­ niczną jako środek wiodący do odzyskania niepodległości; odczytu­ jem y to jednak w yraźnie w pozytywistycznej bez w ątpienia publicy­ styce T y g o d n i k a W i e l k o p o l s k i e g o :

C zasy uczuciow ej p o lity k i m in ęły b ezp ow rotn ie — rok 63 zad ał jej cios stan ow czy. N a słu ch a w szy się do p rzesytu n ap u szy sty ch d ek lam acji do­ m n iem an ych b oh aterów p rzyszłości, którzy w ch w ili czyn u sk o czy li w k o ­ nopie, p ozn aliśm y n ie s te ty n ieco za późno, że n ajgorętsza n a w e t ch ęć bez prozaicznej p racy i środków m a teria ln y ch obyć się n ie m oże, że r o z w in ię ­ cie p ierw szej i zd ob ycie d rugich w y m a g a bardzo d łu giego czasu, p rzen o ­ szącego o w ie le k ró tk ie n asze życie. [...] oddanie k rw i i m ien ia n a u słu g i o jczyzn y n ie starczy za system atyczn ą, zim ną, n iezłom n ą p racę w y k o ­ n y w a n ą przez nas, n asze dzieci i w n u k i, aby ow oc jej dojrzał dla p ra w n u ­ ków . Co d ezorgan izow ały p okolenia, pok olen ia ty lk o n a p ra w ić m ogą. G orz­ ka to praw da — p rzejęcie się n ią na w sk ro ś je s t jed y n y m n aszym ra tu n ­ kiem .

W szelk ie biadania, u czu ciow e poryw y, b ayard ow sk a od w aga osob ista, a n a w e t g otow ość do tak zw a n y ch p o św ięceń n ie zb aw i n a s — bo zb a w ić nas tylk o m oże p e łn ie n ie obow iązku i zaparcie się osob istych choćby n ajd roż­ szych w id o k ó w 4.

I jeszcze w yraźniej:

w y rzek liśm y się na za w sze w szelk ich m ęczeń sk o -b o h a tersk ich m rzonek, zaczyn am y pracow ać trzeźw o i su m ien n ie, m am y zam iar p o tem czoła i o w y m fa b ry k a n ck im rozum em w y w a lczy ć sobie n ie p o d le g ło ś ć 5.

Obiektywna funkcja organicznikowskiej koncepcji politycznej była jednoznacznie reakcyjna, i ona to, a nie towarzyszące jej inten­ cje, decyduje w marksistowskiej ocenie. Ale ocena ta nie pom ija także świadomych intencji działacza historycznego — pam iętał o nich Lenin, gdy pisał o działaczach Oświecenia francuskiego, Hercenie czy Jaurèsie.

Postaw ę pozytywistyczną reprezentują ludzie zbyt zasłużeni w naszej kulturze narodowej, żebyśmy widząc oportunizm tej posta­ wy — m ieli ją utożsamiać z serwilistyczną ugodowością wielkoob- szarniczych polityków spod znaku Zygm unta Wielopolskiego. To jednak nie było to samo. Nie mówiąc już o Orzeszkowej, godzi się chyba pam iętać tak klasycznemu pozytywiście jak Chmielowski,

4 [W. M. O 1 e n d z к i], P r ze g lą d lite racki. T y g o d n i k W i e l k o p o l s k i , II, 1872, nr 17.

(6)

że ten człowiek, borykający się przez całe życie z niedostatkiem, nie p rzyjął w r. 1882 nom inacji na docenta U niw ersytetu Warszawskiego, dowiedziawszy się, że w w ykładach m a pomijać okres zygmuntowski i rom antyczny, a w r. 1897 wolał zrzec się redakcji A t e n e u m , niż w ydrukować recenzję pióra w ydawcy pisma, Włodzimierza Spa- sowicza, zaw ierającą słowa o „bezpowrotnym upadku“ dawnego pań­ stw a polskiego i „konieczności przystosow ania się do innego pań­ stwowego organizm u“ 6.

A rtykuł niniejszy nie rości sobie pretensji do ostatecznej in ter­ p retacji i oceny politycznej pozytywizmu (to spraw a historyków), w skazuje jedynie na — przem ilczane w dotychczasowej dyskusji — mom enty drugorzędne, ale dla tej oceny istotne.

Pozytywizm był jednak nie tylko program em polityczno-społecz­ nym, był ideologią rozbudowaną bardzo wszechstronnie. Różne jej sfery w ym agają odrębnej oceny krytycznej, reprezentują bowiem wartość zróżnicowaną, wartość, o której nie przesądzał generalnie stosunek pozytywistów do kw estii agrarnej czy ruchu robotniczego, choć — z różną siłą — zawsze na niej ciążył. Poszczególne dziedziny pozytywizmu niejednakow o usytuow ane są wobec głównej linii fron­ tu w alki postępu z reakcją w owym okresie. Pozytywizm, tak reak­ cyjny w swym program ie polityczno-społecznym, walczył zarazem przeciw pozostałościom feudalnej hierarchii o „ideę rów noupraw nie­ nia w szystkich stanów w godności obyw atelskiej“ (Świętochowski), m ierzył w artość człowieka jego społecznie użyteczną (oczywiście w burżuazyjnym rozumieniu) pracą, głosił hasła hum anitarne, ata­ kował obskurantyzm i klerykalizm , szerzył naukow y pogląd na świat, domagał się wolności sum ienia i swobody badań naukowych, jak najszerszego upowszechnienia oświaty, propagow ał rozwój techniki i wiedzy fachowej, inspirow ał am bitne i pożyteczne przedsięwzięcia naukowe i kulturalne, które do dziś zachowały trw ałą wartość.

Praw da, że każde z poprzednich stw ierdzeń opatrzyć trzeba da­ leko idącymi zastrzeżeniami, ograniczającymi stopień postępowości pozytywistycznej naw et w e w skazanych przez nas zakresach. Tak np. pozytywistyczna nauka nacechowana była w swych założeniach teoretycznych agnostycyzmem; w dziedzinie wiedzy o społeczeństwie m iała charakter idealistyczny i apologetyczny wobec ustroju kapita­

6 W. F e l d m a n , W s p ó łc z e s n a li t e r a t u r a pols k a . K rak ów 1930, s. 7. — I. C h r z a n o w s k i , P i o t r C h m i e l o w s k i . P o l s k i s ł o w n i k b i o g r a f i e z - n y. T. 3. K rak ów 1937, s. 342.

(7)

P O Z Y T Y W I Z M A R E A L I Z M K R Y T Y C Z N Y 391 listycznego itd. Ale już zdecydowane odseparowanie badań nauko­ wych od religii, choćby naw et z uszanowaniem jej racji bytu, już poszukiwanie prawidłowości w rozwoju k u ltury i uzależnienie go od w arunków m aterialnego życia społeczeństwa, choćby naw et były to fałszywe koncepcje Buckle’a czy Taine’a, już propagowanie nauko­ wych inform acji o budowie wszechświata, pochodzeniu człowieka, powstaniu religii — w ówczesnych w arunkach polskich spełniało funkcję postępową o znacznej doniosłości. Tylko pozornie paradoksem jest teza, że lektura Haine’a i Haeckla, Buckle’a i D arw ina prowadzi­ ła często do zrozumienia m aterializm u M arksa i Engelsa.

Są to wszystko oklepanki historycznoliterackie, a jednak trzeba je było na tym miejscu powtórzyć, bo słuszny i potrzebny spór z bez­ krytyczną apologetyką liberalizmu, zaostrzony przez jej niefortunne recydywy, zaczyna prowadzić do „przegięcia pałki“ w stronę prze­ ciwną — do takiej koncepcji procesu historycznego, w którym te r­ m iny „postępowość“ i „dem okratyzm “ przynajm niej dla XIX w. przestają być potrzebne, skoro „postępowe“ jest tylko to, co kon­ sekw entnie demokratyczne, a za „dem okratyczne“ uważa się tylko to, co jest rew olucyjne (tj. głosi całkowitą rew olucyjną likwidację folw arku obszarniczego). Wobec przejściowych ideologicznie zjawisk XIX w. tracim y niekiedy troskliwe spojrzenie gospodarskie na histo­ rię, nie rezygnujące z niczego, co służyło postępowi dziejowemu, za­ stępujem y je spojrzeniem — prokuratorskim . Na domiar jest to cza­ sem spojrzenie i niekonsekwentne, i ahistoryczne. Dlaczego to my, którzy tak surowo egzaminujemy każdego pozytywistę z jego sto­ sunku do kwestii agrarnej, w ykazujem y w tej samej spraw ie tyle wyrozumiałego — sit venia verbo — liberalizm u wobec Wacława Nałkowskiego czy Boya Żeleńskiego? Dlaczego, zarzucając pozyty­ wistom, że nie propagowali ateizmu, że zajmowali stanowisko pojed­ nawcze wobec duchowieństwa wiejskiego — nie bierzemy pod uw a­ gę konieczności taktycznych, z którym i musieli się oni liczyć?

Bardziej wyważonego sądu domaga się naw et hasło „pracy u pod­ staw “, tj. pracy nad podniesieniem gospodarczym wsi i rozbudową oświaty wśród ludu. Powtarzam y wielokrotnie form ułę Lenina o „m iniaturow ym postępie“, na który stać legalne, liberalne „k u ltu r- nictw o“, zapominając, że określenie to dotyczy tylko postępu poli­ tycznego (podczas gdy np. możliwości osiągnięcia w tych ram ach postępu technicznego, wcale przez Lenina nie lekceważone, uważał on za znacznie większe), że polemizuje ono z poglądem traktującym na równi — jako dwie formy w alki z samowładztwem —* „działalność

(8)

pokojową, legalną, krzew iącą ku ltu rę w ram ach dozwolonych przez samowładztwo“ 7, i w alkę rew olucyjną, że wreszcie pochodzi z ro­ ku 1901. Zupełnie natom iast nie bierzem y pod uwagę tego, co Lenin pisał o postępowej stronie program u liberalnego narodnictw a lat dziewięćdziesiątych :

są w ich p rogram ie ró w n ież in n e p u n k ty d otyczące sam orządu, sw ob od n ego i szerok iego u d o stęp n ien ia w ie d z y „ lu d o w i“, „ p o d n iesien ia “ gosp od ark i „lu­ d o w e j“ (czytaj: drobnej) za pom ocą ta n ich k red y tó w , u lep szeń tech n ik i, u p orząd k ow an ia zb y tu itd., itd., itd. Że pod ob n e o góln od em ok ratyczn e środ ­ k i zaradcze m ają ch arak ter p o stęp o w y , to n a tu ra ln ie p rzyzn aje ca łk o w icie i p. S tru w e. N ie zah am u ją one, lecz p rzy śp ieszą rozw ój ek on om iczn y R osji n a drodze k a p ita listy czn ej, p rzyśp ieszą stw o rzen ie ryn k u w ew n ętrzn eg o , p rzy śp ieszą w z r o st te c h n ik i i p rzem y słu m a szy n o w eg o przez p o p ra w ę s y ­ tu a cji czło w ie k a p racy i p o d n ie sie n ie p oziom u je g o potrzeb, przyśp ieszą i u ła tw ią je g o sa m o d zieln e m y ś le n ie i d zia ła n ie [...]. Im bardziej śm ia łe b ęd ą ta k ie refo rm y w R osji, im w y żej d źw ign ą p oziom ż y cio w y m as p ra­ cu ją cy ch , ty m ostrzej i w y ra źn iej w y stą p i n a jw a żn iejsze i zasad n icze (już teraz) p r z e c iw ie ń stw o sp o łeczn e ży cia ro sy jsk ieg o 8.

Rzecz jasna, nie można stawiać znaku równości między progra­ mem ekonomiczno-oświatowym liberalnych narodników a progra­ mem pozytywistycznym, ale powyższa analiza, nie zmieniając poli­ tycznej oceny organicznikostwa pow inna nam uprzytom nić, że „pra­ ca u podstaw “ prow adziła również w swym działaniu ubocznym do rezultatów innych niż samo tylko podporządkowanie wsi patronatow i dworu, choćby naw et tak a była intencja inicjatorów, a zwłaszcza realizatorów, co zresztą w wielu w ypadkach na pewno jest uproszcze­ niem. (Jak w całej historii ideologii, tak i tu taj skłonni jesteśm y przeceniać świadomość klasową pozytywistów).

W świetle dotychczasowych prac wydaw ałoby się, że względna postępowość pozytywizm u w pew nych dziedzinach jest spraw ą bez­ sporną. Zwłaszcza historycy nauki i myśli społecznej w ystrzegają się ryczałtowego potępienia tego prądu. N atom iast w dyskusjach historycznoliterackich pojaw iają się coraz w yraźniej tendencje za­ liczające do ideologii pozytywistycznej tylko te hasła, które służą w yłącznie wąskoklasowym interesom burżuazji, a więc np. afirm ację pruskiej drogi kapitalizm u czy zasadę solidaryzm u społecznego, czy wreszcie idealizowanie działalności kapitalistycznej. N atom iast np. ideały hum anitarne, pochwałę dem okratycznych form życia czy

7 W. L e n i n , P r z e ś l a d o w c y z i e m s t w a H a n n i b a lo w i e li b e ra lizm u . D z i e ł a . T. 5. W arszaw a 1950, s. 68.

(9)

P O Z Y T Y W I Z M A R E A L I Z M K R Y T Y C Z N Y 393 elem enty naukowego światopoglądu, a więc to wszystko, co w jakimś stopniu działa na rzecz historycznych interesów mas ludowych, uw a­ ża się w myśl tej koncepcji za obce czy przeciwstawne pozytywizmo­ wi, trak tu je się jako odrębne a zawieszone w społecznej próżni „tra­ dycje burżuazyjno-dem okratyczne“ czy też rezultat promieniowania ideologii rewolucyjno-demokratycznej — choć właśnie rew olucyjno- ści nie m a tu ani za grosz! Jest to chyba tylko metodologiczny w y­ bieg. Nie mamy ani prawa, ani potrzeby, by przeprowadzać takie rozczłonkowanie ideologii pozytyw istycznej9. Sytuacja historyczna ówczesnej burżuazji dostatecznie jasno tłumaczy, dlaczego w jej ideo­ logii mogły pojawić się takie względnie postępowe zjawiska, dla­ czego — rozbudowując kapitalizm — zainteresowana była bezpo­ średnio w postępie naukowym i technicznym, w em ancypacji kobiet, w rozpowszechnieniu oświaty, dlaczego — prowadząc naw et tak ograniczoną i zmierzającą do sojuszu walkę z hegemonią pofeudalne- go obszarnictwa — musi wysuwać hasła burżuazyjnego rów noupraw ­ nienia i szacunku dla pracy, dlaczego — chcąc wziąć kierowniczy udział w życiu narodu — musi uwzględnić wzrost świadomości i aspi­

9 R ozczłon k ow an ia tak iego n ie p rzeprow adzał rów n ież L e n i n w sw ojej a n a lizie lib eralizm u , sk ąd in ąd tak surow ej i u w yd atn iającej zasad n icze różnice m ięd zy n im a dem okratyzm em :

„Jakie są różn ice m ięd zy dem okratyzm em i lib eralizm em w ogóle? I b u r- żu azyjn y d em okrata i lib e r a ł (w szy scy lib era ło w ie są burżuazyjnym i lib erałam i, a le n ie w sz y sc y dem okraci są b u rżu azyjn ym i dem okratam i) n a stro jen i są p rzeciw starem u porządkow i, ab solu tyzm ow i, stosu n k om feu d aln ym , p rzy w i­ lejo m w y ższeg o stan u itd., n a stro jen i są na rzecz w o ln o ści p olityczn ej i k o n ­ sty tu cy jn eg o , »praw nego« ustroju. N a tym p olega ich pod ob ień stw o.

„R óżnica m ięd zy nim i: dem okrata rep rezen tu je m asę lu d n ości [...], w ierzy w ruch m as, w jego siłę, w jego słu szn ość, ani troch ę n ie bojąc się teg o ruchu. D em okrata w a lczy o zn iesien ie w s z y s t k i c h bez w y ją tk u p r z y w ile jó w śred n iow ieczn ych .

„L iberał rep rezen tu je n ie m a sę ludności, lecz jej m n iejszość [...], boi się ruchu m as i k on sek w en tn ej d em okracji w i ę c e j niż reakcji. L ib erał n ie ty lk o n ie w a lczy o zu p ełn e zn iesien ie w szelk ich p r zy w ilejó w śred n iow ieczn ych , lecz n iek tórych z nich, i to bardzo istotn ych , bezpośrednio b r o n i , dążąc do tego, aby p rzy w ileje te zostały p od zielon e m ięd zy P u ry szk iew icz ó w i M iliu k o- w ów , a n ie — ca łk o w icie u sunięte.

„L iberał broni w o ln o ści politycznej i k o n sty tu cji za w sze z o g ra n icze n ia ­ m i [_] — przy czym k ażde ograniczenie jest zach ow an iem p r z y w ile ju ob szar­ n ik ów . L iberał w ah a się w ten sposób sta le m ięd zy feu d a ln y m i ob szarn ik am i a dem okracją; stąd skrajna, p raw ie n iew iarygod n a b e z s i l n o ś ć lib eralizm u w e w szy stk ich choć troch ę p ow ażn ych za g a d n ien ia ch “ ( Кадеты и агр арны й

вопрос,. С о ч и и е ii и я. Т. 18. L eningrad 1948, s. 254— 255).

Od R e d a k c ji : w orygin ale pow yższego cy ta tu w yrazy, które zo sta ły tu — zgod n ie z k on w en cją p ism a — spacjow ane, w y d ru k o w a n e są ku rsyw ą.

(10)

racji mas ludowych, a więc głosić hasła troski o ich byt ekonomiczny i k u lturalny 10. Z tej genetycznej zależności postępowych elementów ideologii pozytywistycznej od klasowych interesów burżuazji wcale zresztą nie w ynika ani to, że służą one tylko interesom burżuazji, ani to, że są one jej wyłączną „zasługą historyczną“. W pew nym zakresie w yrażają one również częściowo interesy mas ludowych i ukształ­ tow ały się pod w pływ em konieczności liczenia się z tym i masami. Nacisk ich jest pośrednią przyczyną sprawczą kształtow ania się pew ­ nych elementów demokratycznych, ostrożniej mówiąc — postępo­ wych w ideologii liberalnej 11.

Jest naiwnością metodologiczną uważać za ideologię pozytywi­ styczną to tylko, co adekw atnie i otwarcie potw ierdza praktykę kla­ sową ówczesnej burżuazji i obszarnictwa. Tymczasem odnosi się w ra­ żenie, jak gdyby niektórzy poloniści uważali za prawdziwych pozyty­ wistów tylko ludzi pokroju pana Walerego Strumskiego, bohatera

Gorzałki, który powiada:

Ja m a m o b ow iązek iść z p o stęp em i d u ch em czasu! [...] Mój o jciec m arn ow ał w gorzeln i m a teria ł przerab ian y, p a liw o , siły robocze, ja d w a razy w ięcej prod u k u ję, a o p o ło w ę m niej tego w sz y stk ie g o zu żyw am ! [...]

— J e ste m n iep rzy ja cielem szk ó ł lu d o w y ch [...]. Jako robotnik, g łu p i czło w iek je s t dla p rod u k cji u ży teczn iejszy niż o św ieco n y . D la chłopa w y ­ starcza ty le n au k i, aby s ię szczerze b ał w p rzy szły m życiu p iek ła , a sp o ­ d ziew a ł n ieb a. [...]

— N iższe p ła c e rob otn ik a m ają tę w y ższo ść, że n ie bałam u cą rob ot­ n ików , n ie budzą w n im zech ceń i pożądań czegoś lep szego; w te d y w ię c p rodukcja m oże się sw o b o d n ie ro zw ija ć i d osk on alić 12

10 Por. B. P o r s z n i e w , Z w i ę k s z a n i e się roli m a s l u d o w y c h w h is to r i i . Z e s z y t y T e o r e t y c z n o - P o l i t y c z n e , 1954, nr 5, s. 86 i n.

11 O czy w iście „ lib era lizm “ rozu m iem szerzej n iż M aria J a n i o n, która u w aża, że je s t to „p olityk a soju szu ob sza rn iczo -b u rżu a zy jn eg o “ (J e sz c ze je d n o

n i e p o r o z u m i e n ie w o k ó ł li b e ra lizm u . P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , X LV , 1954,

z. 3, s. 116), a „ elem en ty d em o k ra ty czn e“ szerzej n iż C elina B o b i ń s k a Сo p . cit., s. 187), która dostrzega je ty lk o tam , gd zie istn ie je ła d u n ek a grarn o- r ew o lu cy jn y . P rzy p o m in a m np. sfo rm u ło w a n ia L e n i n a o d em o k ra ty czn y m zn aczen iu w a lk i toczonej p rzeciw fe u d a ln y m in sty tu cjo m , ab so lu ty zm o w i, s ta - n o w o ści czy b iu rok racji (D z ie ł a , t. 1, s. 311), czy o o góln od em ok ratyczn ych e lem en ta ch w program ie g o sp o d a rczo -k u ltu ra ln y m lib era ln eg o n arod n ictw a

(ta m że , s. 549), czy w r e sz c ie sfo rm u ło w a n ia S t a l i n a o obronie sw ob ód

b u rżu a zy jn o -d em o k ra ty czn y ch (burżuazyjna w o ln o ść jed n o stk i, rów n ość praw lu d zi i narodów ) jak o części sk ła d o w ej burżu azyjn ego lib eralizm u (P r z e m ó w i e ­

nie na X I X Z j e ź d z i e K P Z R . N o w e D r o g i , 1952, nr sp ecja ln y p o św ięco n y

X I X Z jazdow i K PZ R , s. 5).

12 A. D y g a s i ń s k i , G orza łk a . P i s m a w y b r a n e . T. 14. W arszaw a 1951, s. 9— 10.

(11)

P O Z Y T Y W I Z M A R E A L I Z M K R Y T Y C Z N Y 395 Ale takich panów Strum skich nie było w publicystyce pozytywi­ stycznej i być nie mogło. Wiadomo przecież, że ideologów burżuazji (przynajmniej w okresie przedimperialistycznym) cechują niemal zawsze albo iluzja (częściowo uzasadniona) reprezentow ania ,,dobra powszechnego“, albo obłuda „uwznioślająca“ ustrój i praktykę klas posiadających.

Nie należy również stwarzać prym ityw nej fikcji, że publicysta pozytywistyczny to tylko ten, kto sądzi, że po r. 1864 wszystko dzieje się najlepiej na tym najlepszym ze światów — istnieje powszechny dobrobyt, a każdy kapitalista jest ideałem cnót m oralnych i obywa­ telskich. I takich było niewielu; nie należeli do nich przynajm niej w ybitniejsi spośród pozytywistów. Antologie i artykuły chętnie cy­ tu ją entuzjastyczną pochwałę techniki i liberalizmu z Listów o litera­

turze Orzeszkowej, ale pom ijają milczeniem jej ostrożne zastrze­

żenia:

A w ięc, za w o ła ją w ro g o w ie i szyd ercy w iek u n aszego do zn a w có w jego i przyjaciół, a w ięc w e d le sądzeń w aszych , św ia t nasz sta ł się n a j­ lep szy m ze św ia tó w , a w szystk o, co je st na nim , okryło się różow ą b arw ą szczęścia i p ły w a w złotym św ie tle doskonałości!

N ie, od p ow iem y, tysiąc razy — nie! [...] Ze sm u tk iem w ięc, le c z z do­ brą w ia rą w y zn a jem y , że w ie k nasz obok w ie lk ic h o b jaw ów dobra i p ra w ­ dy, obok b ogatych zad atk ów szczęścia, obok m n óstw a u lep szeń i zb a w ie n ­ n y ch reform , p osiad a w ie le ran n ieb ezp ieczn ych i srogich n iedoli.

Odpowiedzialność za to spada — zdaniem Orzeszkowej — nie tylko na „żywioł chwiejności i niewykończenia, złe pozostałości z czasów daw nych“.

U szlach etn iająca i krzepiąca idea p om ocy w łasn ej w sercach zim n ych i sam olu b n ych przeradza się w a n tagon istk ę id ei m iłosierd zia, pod aje broń odporną i sło w o u sp ra w ied liw ia ją ce tym , którzy n ie radzi są n ieść pom oc cierp ien iom i n ied olom b liźnich. [...] id ea zalecająca lu d ziom czu jn e p ie ­ lęg n o w a n ie w ła d z fizyczn ych i p iln e krzątan ie się około dóbr m a teria ln y c h dlatego, iż one są początk iem łańcucha, którego dalsze ogn iw a sta n o w ią : spokój ducha, ośw ia ta u m ysłów , m oralność obyczajów i w zn io sło ść uczuć, n ie w całości, lecz w p ierw szej p ołow ie sw ej ujrzana, sk aleczon a za tem i przek ształcon a, w yrad za ó w m aterializm ży cio w y , który sp ieszą c do o sią g n ięcia p ierw szy ch o gn iw łańcucha, o in n ych w ie d z ie ć n ie chce, p ie r w ­ sze p o d w a lin y bierze za całą budow ę, środki m ia n u je celem , gon iąc za jed n y m z dóbr w sk a zy w a n y ch przez w ielk ą ideę, upuszcza z oczu te, do k tórych ona przez o siągn ięcie tam tego n a jp ew n iejszą drogę w sk a zu je. [...]

I n ik t za p ew n o żądać n ie m oże, aby p oezja darzyła lu d zk ość b ez­ w zg lęd n ą ap ologią w szy stk ieg o , co dzieje się i sta je na ziem i, albo li też, aby p od ejm u jąc za d a n ie n ie sw oje, sp osob em d yd ak tyczn ych nau czań

(12)

i m o ra lizo w a ń sp ełn ia ła ona to, co sp ełn ia ć w in n a ped agogia, m oralistyk a lu b śc isła n au k a 13.

Od początku pozytywiści mieli oczy otw arte na rzeczywistą sytua­ cję klasy robotniczej. Świętochowski już w r. 1874 ostro krytykow ał „plantatorskie in sty n k ty “ autentycznych pp. Strum skich, którzy za­ dowoleni są z ciemnoty robotników, bo

rob otn ik ciem n y, o d b y w a ją cy p o w o ln ie sw o ją p ra k ty k ę i d ający się e k s­ p lo a to w a ć, je s t z y sk o w n ie jsz y m dla fa b ry k i n a b y tk iem niż rozum ny i w y ­ k szta łco n y 14.

Bolesław P rus tak rozpoczynał w r. 1873 swój arty k u ł Nasi ro­

botnicy:

N ie k ie d y na u lica ch sp o ty k a m y sn u ją cy ch się in w a lid ó w , którzy nigdy n ie w id z ie li w o jn y , a p rzecież są k a lek a m i. C iężka praca i jeszcze cięższa n ęd za nad ają ob liczom ich ja k iś tra g iczn y w yraz, na w id ok k tórego lito ść i g łęb o k i sm u tek p rzejm u ją duszę. I oni też są rep rezen tan tam i k lasy rob otn iczej, k la sy , która n a jliczn iej sto su n k o w o za p ełn ia w ięzie n ia , dom y p rzytu łk u , szp ita le, a w k ońcu sto ły tea tru a n atom iczn ego i groby bez n a z w is k a ...15

Powtórzm y więc: pozytyw istą był nie ten, kto bezkrytycznie idealizował czy to w ogóle sytuację ekonomiczno-społeczną po r. 1864, czy też prakty kę poszczególnych kapitalistów, ale ten, kto ufał, że rozwój kapitalizm u i oświaty oraz ustanow ienie swobód dem okra­ tycznych spowoduje powszechny w zrost dobrobytu, moralności i szczęścia, kto później zawiedziony w tym optymizmie nadal pow ta­ rzał hasła pozytywistyczne z takim i czy innym i korekturam i, odrzu­ cając zdecydowanie perspektyw ę rew olucyjną. Bo przecież nie bez­ krytyczny optymizm wobec postępu kapitalistycznego i nie całkowita ślepota na istniejące zło społeczne, ale wierność programowi orga- nicznikow sko-liberalnem u stanowi o ideologii pozytywistycznej. Nie przestaje być pozytyw istą ten, kto w latach osiemdziesiątych bije na alarm z powodu nędzy mas ludowych, z powodu trw ającej nadal ciemnoty, z powodu jaskraw ych wypadków wyzysku i zwyrodnień m oralnych burżuazji, kto dostrzega i ujaw nia narastanie antagoniz­ mów społecznych — jeżeli te trafn e obserwacje sprzężone są z po­ zytywistycznym program em dalszego „ulepszonego“ rozwoju kapita­ lizmu.

13 E. O r z e s z k o w a , L i s t y o lite r a tu r z e . N i w a , II, 1873, t. 3, nr 48. 14 A. Ś w i ę t o c h o w s k i , Str acone! P r z e g l ą d T y g o d n i o w y , IX , 1874, nr 46.

(13)

P O Z Y T Y W I Z M A R E A L I Z M K R Y T Y C Z N Y 397 Stosunek realizmu krytycznego do pozytywizmu stałby się dla nas jaśniejszy, gdybyśmy wyszli wreszcie poza zaklęty krąg a rty ­ kułów z kanonu antologicznego i przyjrzeli się publicystyce pozyty­ wistycznej lat osiemdziesiątych. Stwierdzilibyśmy wówczas, że nie trzeba żadnego — tak nadużywanego w naszych pracach — ^zwy­ cięstwa realizm u“, by ideolog piętnował bezwzględny egoizm po­ siadaczy, wzywał ich do altruizm u i ograniczenia wyzysku, by z nie­ pokojem sygnalizował i objawy kryzysu moralnego „góry“, i wzrost nędzy na „nizinach“ społeczeństwa.

W roku 1885 Świętochowski pisze w artykule wstępnym pt. Obec­

na doba:

Przed la ty d w u d ziestu lub trzydziestu u czu w aliśm y rozm aite n ied o ­ statk i, ale n ie u czu w a liśm y ogólnej b ied y — w arunki ek on om iczn e b yły zn ośn e [...]. Od tego czasu poziom dobrobytu sp ołeczn ego znacznie się o b n i­ ży ł i k o szty życia w zrosły. D aw n iej m ieliśm y co n ajw yżej głod n ego chłopa, dziś m am y gło d n y ch robotników , o fic ja listó w pryw atn ych , u rzędników , ziem ian , k u p ców itd. Czy je s t ja k a k o lw iek klasa lu d zi u b ezpieczona od ru jn u jących w strzą śn ień , od n iep ew n eg o jutra? [...] P rzeb y liśm y całą d ra­ b in ę zm ian, szczeb el po szczeblu, w ięc n ie odczuw am y różnicy; ale dość cofn ąć się m yślą w stecz, dość p rzypom nieć sobie bardzo n ied a w n y stan kraju, ażeby ocen ić rozm iar odskoku czy postępu. N ie w ą tp liw ie postęp ten p op raw iał w w ie lu g a łęzia ch nasze stosu n k i sp ołeczne, rozw in ął n asze życie, p o d n ió sł p ro d u k cję i ośw iatę, ale su m ę ogólnego szczęścia zm n iej­ szył i sk iero w a ł d ążen ia p rzew ażn ie w stron ę za b ieg ó w prak tyczn ych . [...] C ały p ra w ie ogół rzu cił się w kieru n k u m aterialistyczn ym , rachubam i p rak tyczn ym i zapchał sw o ją głow ę, serce, a często i su m ien ie. G dyby m y śli na czołach lu d zk ich od cisk a ły sw e piętn a, w id zielib y śm y na n ich g łó w n ie jed n o -, p ię c io - lub stu ru b lów k i.

Jakże jednak brzmi konkluzja artykułu?

P om im o n a w e t w ie lu zw yrod n ień organizm u społecznego, pom im o nadużyć, niep raw ości, k rzyw d i gw a łtó w , które gęsto się w p latają w o sn o­ w ę ek on om iczn ego p ostęp u naszej doby, n ie pragn ęlib yśm y, ażeby on u sta ł, ażeb y śm y p ow rócili do d a w n y ch czasów trad ycyjn ego sk ostn ien ia, w k tó ­ rym dobrze b y ło i tym , k tórym się działo najlep iej, i tym , którzy n ie sąd zili, ażeby im k ied y ś m ogło być lep iej 16.

W artykule z r. 1884 M edytacje ziemiańskie anonimowy autor stwierdzając, że przyjęcie etyki kapitalistycznej jest nieuniknione, zastrzega jednak, że

różne są stop n ie sam olu b stw a i w yzysk u . N ajn iższe są ch w a leb n e, n a j­ w y ższe — p otęp ien ia godne, bez w zględ u na to, czy w y stęp u ją w sferze ziem ia ń sk iej, czy k u p ieck iej lub p rzem ysłow ej.

(14)

Na zapytanie, czy arystokracja w ykorzystuje możliwości pracy społecznej wśród ludu, autor odpowiada negatywnie:

A lb o to w ie lk i p an, k tóry z dum ą sp ogląd a na b yd ło w sierm ięgach , albo sa m o lu b n y sp ek u lan t. P ie r w sz y m iło ść sw ą d zieli m ięd zy stajn ię, balet, k lu b k a rcia n y i w o d y zagran iczne, drugi ss ie ziem ię i za cietrzew io n y w p ogon i za ru b lem n ic w ięcej w o k o ło sieb ie n ie w id zi. N a p ierw szeg o i dru giego p e w ie n w p ły w k rzyk i g a zet i w y d a w n ic tw a d la ludu w y w a rły , a le co n a jw y żej p o b u d ziły go do fila n tro p ijn ej zab aw k i lub ch w ilo w y c h sztu czn ych w zru szeń . Z w łaszcza w y ższa w a rstw a je s t b ezp łod n ą lub rodzi k ąk ole. P atrząc na n ią, an i b y ś p rzyp u ścił, że w k raju n ęd za i nied ola; ta k ie p o n iew iera n ie w sz y stk im , co p ra cu je n iżej, taka w zgard a lu b dum a i gorsze od n ic h p rz e n ie w ie r stw o sp ołeczn e. U podobania, język , zw yczaje, id e a ły i bogi — w sz y stk o k u p io n e na m ięd zy n a ro d o w y m targu i w y ­ o so b n io n e z ży cia ogółu. T ym w sz ę d z ie dobrze, dopóki w ie r z y c ie le ja k k rety obdłużonej ziem i n ie zryją.

Jakiż jednak ideał społeczny towarzyszy tej, tak ostrej krytyce? P o zo sta je n a jw ięcej w art, a n ajm n iej liczn y typ trzeci: p osiad acze śred ­ n ich i w ię k sz y c h m a ją tk ó w , k tórzy szczerze p ragn ą w n ie ść św ia tło i z a ­ m ożn ość m ięd zy lud i albo p ogrążają się w ro zm y śla n ia ch nad n iem ocą, albo id ą do c elu sp ęta n i. Są to k a p ita liści, bo in n y ch lu d zi dotąd n ie m a, a le k a p ita liśc i u czciw i, n ie o d w ra ca ją cy oczu od dobra ogółu i n a jb liż­ szego sw e g o otoczen ia. Z n ajd ziesz m ięd zy n im i rzeczy w isty ch boh aterów , zn ajd ziesz w ich tru d ach św id ry w iercą ce gran it, który je szczerbi, z n a j­ d ziesz ofiary, k tó ry ch n ik t n ie w yn agrad za, w a lk i, których n ik t n ie sław i. A le ja k że ich n ie w ie lu 17.

B urżuazyjny charakter tego program u rysuje się jasno. Z kolei padnie jednak pytanie: jakie były źródła społeczne towarzyszącej tem u program ow i krytyki? Niekiedy widać w yraźnie — sam publi­ cysta tego nie ukryw a, że źródła te to obawa przed rew olucyjnym protestem mas, która subiektyw nie zresztą może być wywołana nie tylko troską o dobrze zrozum iany interes klas posiadających, ale i przekonaniem, że rew olucja to kataklizm szkodliwy dla całego społeczeństwa. Czytając prasę burżuazyjną la t osiemdziesiątych w i­ dzimy z całą jasnością, jak różne form y w alki proletariatu z w y­ zyskiem (i to w skali m iędzynarodowej, nie tylko polskiej) zmuszają ideologów pozytywistycznych do ujaw nienia przynajm niej części praw dy o istnieniu niespraw iedliw ości społecznej. Kiedy indziej (a czasem obok tego) je st to hum anistyczne współczucie dla doli ludzi żyjących w nędzy i cierpieniu, współczucie pow stające w ze­ tknięciu z ich życiem w imię tych zasad hum anitarnych, które

(15)

P O Z Y T Y W I Z M A R E A L I Z M K R Y T Y C Z N Y 399 żuazja na każdym kroku przekreśla w swej praktyce, ale które w dobie przedimperialistycznej musi pozornie uszanować w dziedzi­ nie kultu ry i wychowania. Trzeba przecież pamiętać, że ideologowie pozytywistyczni głosili program uzasadniający cyniczną i egoistycz­ ną praktykę klasową burżuazji, sami jednak posiadali przy tym re ­ akcyjną wprawdzie, lecz subiektywnie uczciwą (w niejednakowym naturaln ie stopniu) utopijną w iarę w dobroczynne dla szerokich mas skutki rozwoju techniki i oświaty. Kiedy złudzenia te pryskały w konfrontacji z rzeczywistością, powstawał grunt dla niekonsek­ w entnej, ale gwałtownej nieraz krytyki społecznej.

K iedy indziej wreszcie krytyka pewnych zjawisk społecznych odbywa się jakby „z dołu“, z pozycji mas ludowych, i tylko w tym w ypadku można mówić o przekroczeniu granic ideologii pozytywi­ stycznej. Ale wypadek to na terenie publicystyki stosunkowo rzadki. Jako przykład wymienić można kronikę tygodniową Prusa z roku

1887:

J e s t w B e lg ii ok oło m ilion a robotników , którzy pracując po 16 godzin n a d ob ę zarab iali ta k m ało, że pom agać im m u siała dobroczynność p u b licz­ na. L udzie ci, dopóki szedł zarobek i d o p isy w a ła jałm u żn a — pracow ali; lecz g d y zm n iejszy ł się zarobek i jałm użna, i głód zajrzał im w oczy, w y ­ bu ch li.

N a próżno m ó w ilib y śm y im : n ie n iszczcie fabryk! S k u tek b ęd zie ten sam , co gd y b y śm y w o ła li do u ciek a ją cy ch z O pery K om icznej [w czasie p ożaru]: n ie p ch a jcie się do drzw i! N a próżno tłu m aczylib yśm y: n ie ru j­ n u jc ie dom ów i k olei! G dyż oni odpow iedzą: M y w ty ch w yg o d n y ch d o­ m ach n ie m ieszk a m y i tym i k olejam i n ie jeździm y...

I p o w ied zą p raw d ę, są to b o w iem lu d zie rojący s ię pod g m ach em c y ­ w iliza cji. W ygodne m ieszk an ia, sprzęty i p ięk n a odzież n ie dla nich, gdyż o n i n a to n ie m ają p ien ięd zy. B ib liotek i, g a b in ety n au k ow e, sale k o n certó w i g a lerie obrazów n ic ich n ie obchodzą, oni b o w iem n ie m ieli a n i czasu, ani p ien ięd zy na to, ażeby w y jść poza szyn k i tanią gark u ch n ię. [...] N ie dla n ich N ew to n tw o rzy ł astronom ię, a L avoisier ch em ię; n ie d la n ich W att zb u d ow ał m a ch in ę parow ą, S tep h en so n lo k o m o ty w ę, a M orse w y n a la z ł teleg ra fy ; n ie dla n ich Sm ith, M ili i R oscher w y k ła d a li ek on om ię 18.

Ale w istocie rzeczy sens ideologiczny tej krytyki zostaje w znacz­ nym stopniu stępiony i zneutralizowany przez to, że stanowi ona przesłankę dla praktycznej propozycji Prusa, ażeby w każdym m ie­ ście powiatowym założyć szkołę rzemieślniczą...

18 B. P r u s , K r o n i k a ty g o d n i o w a . K u r i e r C o d z i e n n y , X IX , 1887, nr 153. P rzed ru k w W y b o r z e kro n ik i p is m p u b li c y s t y c z n y c h . Oprać. Z. S z w e y ­ k o w s k i . W arszaw a 1948, s. 134 i n.

(16)

Pam iętajm y zaś, że wszystkie analizy klasyków m arksizmu zbu­ dowane są w edług jednej dyrektyw y metodologicznej: jeżeli mamy do czynienia z czynnym politykiem, główną podstawą oceny są nie jego wypowiedzi, lecz prak ty k a polityczna. Jeżeli m amy do czynienia z ideologiem nie biorącym czynnego udziału w życiu politycznym, decyduje form ułow any przezeń program , wytyczne mobilizujące do działania określone siły społeczne. A program ten u pozytywistów jest zawsze tylko — pozytywistyczny.

Inna sprawa, że burżuazyjne w swej bezpośredniej genezie a po­ stępowe składniki ideologii pozytywistycznej — jak hasła równo­ upraw nienia obywatelskiego, w alki z nienawiścią narodową i w y­ znaniową, hum anitaryzm , antyfideistyczna postawa naukowa — od la t osiemdziesiątych popadają w coraz to większą sprzeczność z inte­ resam i klasowymi burżuazji, która w nowej sytuacji historycznej, w walce z ruchem proletariackim w ypiera się ich coraz to gw ałtow ­ niej. Dlatego też częściowa przynajm niej wierność wobec tych haseł, jaka długo cechuje niektórych pozytywistów, umieszcza ich w tym okresie w opozycji wobec nowych tendencji ideologicznych burżua­ zji, czyni z nich niekiedy mimowolnych i częściowych sojuszników m as pracujących. Na aprobatę jednak podstawowego zadania histo­ rycznego tych mas — w alki rew olucyjnej — nie zdobędą się oni nigdy, i to przesądza o burżuazyjnym — w szerokim tego słowa zna­ czeniu — charakterze ich działalności ideologicznej.

2

Jak w św ietle poprzednich wywodów pojmować należy stosunek pozytywizmu i realizm u krytycznego? Odpowiedź na to wymaga uprzedniego przedyskutow ania niektórych ogólniejszych spraw teo­ retycznych. Przede wszystkim odciąć się trzeba od takiego rozumo­ wania: „istnieje gotowy, sform ułow any dyskursyw nie pozytywistycz­ ny system ideologiczny. Pod w pływ em tego systemu, który nazywa się ideologią, pisarze tw orzą pozytywistyczne utw ory literackie, będące odbiciem tego systemu, a nie obiektywnej rzeczywistości społecznej“.

Całą tę spraw ę należy rozumieć zupełnie inaczej: ideologia pozy­ tyw istyczna pow staje jako kierunkow e odbicie obiektywnej rzeczy­ wistości społecznej, jest pew nym etapem rozwojowym ideologii b u r- żuazyjnej. Ta ideologia w ystępuje w różnych, równoległych i wza­ jem nie oddziaływających na siebie formach: w program ach i w p u ­ blicystyce społeczno-kulturalnej, w filozofii, w pracach naukowych,

(17)

P O Z Y T Y W I Z M A R E A L I Z M K R Y T Y C Z N Y 401 w utw orach literatury pięknej i sztuki. Jedne spośród tych form — programy, publicystyka, filozofia — w yrażają ideologię bezpośred­ nio, w sposób dyskursywmy i są wyłącznie ideologią, żeby się tak w y­ razić — ideologią ,,w czystym stanie“. Natomiast w literaturze i nau ­ ce jest inaczej — często ideologia nie jest sformułowana w sposób dyskursywny, ujaw nia się tylko poprzez zasady oceny i założenia in­ terpretacyjne poznawczego odbicia rzeczywistości. Przy biernej lek­ turze zasady te osadzają się w świadomości czytelnika jako nieskry- stalizowana sugestia ideologiczna; dopiero analiza naukowa precy­ zyjnie je rekonstruuje, wyprowadzając z utw oru jego ideologiczne uogólnienie. Ale nie jest to zadanie proste.

Po pierwsze dlatego, że w bardzo wielu wypadkach system obra­ zów literackich prowadzić może do różnych uogólnień ideologicznych* w zależności od tych przesłanek, którym i nieuchronnie świadomość czytelnika — nie będąca przecież jakąś tabula rasa — uzupełnia utw ór literacki w toku jego odbioru. Wyprowadzenie uogólnienia ideologicznego z utw oru literackiego zależne jest od tej ap aratu ry pojęciowej, jaką dysponuje odbiorca, a przy tym praw ie zawsze od­ bywa się w’ w arunkach istnienia pewnego luzu interpretacyjnego.

Powracającą falę, żeby wziąć przykład bardzo prosty, inaczej m usiał

zrozumieć czytelnik-bourgeois, który traktow ał opisane w niej spra­ wy jako pożałowania godne w ybryki chciwego a nierozsądnego fa­ brykanta, inaczej — czytelnik wywodzący się z klasy robotniczej czy dzisiejszy czytelnik-m arksista, który dostrzeże w nich w yjaskraw ie­ nie zjawisk typowych w ustroju kapitalistycznym . Obiektywnie prawdziwe jest oczywiście uogólnienie drugie, sam jednak utw ór tylko mu przyświadcza, ale go nie udowadnia. Dzieje się to dlatego, że utw ór literacki, zwłaszcza nowelistyczny, często nie potrafi nam podpowiedzieć, jaki jest stopień społecznego zasięgu i prawidłowości ukazanego w nim zjawiska.

Po drugie, stwierdziliśmy już, że dla klasowego usytuow ania ideo­ logii polityczno-społecznej, a więc i dla oceny jej historycznej po­ stępowości, decydujące znaczenie posiada wyznaczony przez nią pro­ gram działania. Tymczasem ogromna część utw orów literackich,

zwłaszcza utworów realizmu krytycznego, takiego program u nie ukazuje. Przedstawione w nich zjawiska kierować mogły ku bardzo różnym wnioskom programowym. Dla dzisiejszego czytelnika, a tym bardziej marksistowskiego badacza ,,zestawienie obrazu tonącego dziecka [folwarcznego] z dworskim gankiem, pełnym bezczynnych, strojnych kobiet, z kapliczką, patronującą zarówno wspaniałości

(18)

dworu, jak pracy najem ników “ 19, posiada wymowę bezwzględnego potępienia istniejącego porządku społecznego, jest argum entem na rzecz wniosków rewolucyjnych. Ale niektórzy czytelnicy epoki Orzeszkowej rozumieli tę nowelę jako apel do panienek dworskich, by w myśl zasad chrześcijańskiej miłości bliźniego zajęły się dziećmi służby folwarcznej. I nie możemy powiedzieć, że istnieje sprzeczność między obrazem literackim a dopowiedzianym tu wnioskiem, ponie­ waż taka filantropijna działalność była gdzieniegdzie rzeczywiście prowadzona i rzeczywiście mogła w jakim ś stopniu polepszyć ten czy inny w ycinek życia biedoty w iejskiej. Nie możemy również po- wiedzieć, że jest to „wniosek program ow y“ tępego, ograniczonego czytelnika-bowrgeois; sform ułow ała go przecież, choć nie bez ironii wobec arystokratycznych adresatek, sama Orzeszkowa, pisarka o b ar­ dzo zintelektualizow anym procesie twórczym, dobra znawczyni lite­ ratu ry , człowiek, którego subiektyw nie najuczciwszych intencji wobec ludu n ikt chyba nie będzie kwestionował.

N ic w c a le p r z e c iw m i n j a r d i s o m an i zry w a n iu k w ia tó w n ie m am , bo są to za jęcia n ie w in n e i przyjem n e; m y śla ła m tylk o, że m oże p a n ien k i h isto r y jk ę o T ad eu szu , k tóry u to p ił się w ja m ie z w odą, p rzeczy ta w szy p o ża łu ją tro ch ę ta k ich ja k on m a ły ch stw o rzeń i w raz z szy d ełk iem , b a ­ w e łn ą i w szy stk im , co do m i n j a r d i s p otrzeb n e, u siąd ą w ja k im p ok oju o fic y n y alb o na ja k im k a w a łk u m u raw y, gd zie otoczy je grom adka tak ich m a ły ch stw o rzeń , k tó ry m on e dadzą tro ch ę n ajp rostszych zab aw ek , a cza­ sem z n im i pogw arzą, a czasem ta m na elem en ta rzu i ta k dalej, i ta k dalej.

G dyby się zaś bardzo tym w sz y stk im zm ęczy ły albo g d y b y n a d jech a li g o śc ie (w y p a d ek w a żn y i k tó ry u w z g lę d n ia ć n a leży z p ow od u d ob rod ziejstw c y w iliz a c y jn y c h i in n y ch , ja k im i n as obdarza ży cie d zisiejsze tow arzysk ie), w y ręczy ć b y je m ogła ja k a ś starsza b ia ło g ło w a do w y ż sz y c h czy n iższy ch s f e r n a leżą ca , którą p rzyn ajm n iej w jed n y m egzem p larzu , a n ajczęściej w w ie lu p o siad a k ażd y n iem a l d w ór czy d w o rek w ie j s k i20.

Tak więc funkcja ideologiczna niektórych utw orów literackich może być w ielostronna — zarówno z powodu fragm entaryczności ich problem atyki, jak i ze względu na obrazowy sposób jej wyrażenia, stw arzający w m niejszym lub większym stopniu pew ien luz in ter­ pretacyjny dla czytelnika. Dlatego też w swoim życiu literackim bez zafałszowań mogą one być włączone w pewien wachlarz systemów

19 M. Ż m i g r o d z k a : W stęp do w yd.: E. O r z e s z k o w a , P is m a w y ­

brane. T. 1. W arszaw a 1953, s. 32.

20 E. O r z e s z k o w a , M a łe s t w o r z e n ie . P i s m a z e b r a n e . T. 52. W ar­ szaw a 1952, s. 59.

(19)

P O Z Y T Y W I Z M A R E A L I Z M K R Y T Y C Z N Y 403 ideologicznych. Oczywiście, analizując Tadeusza, potraktujem y interpretację autorską jako wskaźnik ideologicznej genezy utworu, ale jego ideologiczną nośność ocenimy, kierując się tym, jaka jest najbardziej postępowa interpretacja rzeczywistości, której nowela ta może przyświadczyć. I wówczas stwierdzimy, że najśmielsze ruchy wyzwoleńcze mas ludowych, wraz z ruchem proletariackim , mogły włączyć ją do swego arsenału ideowego. Ale musimy też dodać, iż na tym wycinku ideologicznym, który Tadeusz lub podobne mu utwo­ ry reprezentują, nie mogły one poprzestać.

Już ta uwaga prowadzi nas do wniosku, że k ry teria oceny ideolo­ gicznej przydatne wobec publicystyki polityczno-społecznej nie mogą być mechanicznie stosowane wobec utworów literackich. Podczas gdy tam punkt ciężkości pada na program działania lub niekiedy na naukowo popraw ną analizę prawidłowości społecznych, tu — w lite­ raturze — „w ystarczy“ prawdziwe ukazanie istotnych zjawisk życia społecznego, choćby naw et bez intelektualnego zrozumienia ich m e­ chanizmu, choćby naw et ta krytyka, przełożona na język dyskur­ sy wny, zatrzym yw ała się na stopniu krytyki sentym entalnej. W Ma­

nifeście kom unistycznym czytamy o socjalizmie drobnomieszczań-

skim Sismondiego:

S ocjalizm ten a n a lizo w a ł z dużą p rzen ik liw o ścią sp rzeczn ości w e w sp ó ł­ czesn y ch stosu n k ach produkcji. D em ask ow ał szalb iercze u p ięk szen ia ek o n o ­ m istó w . W ykazał n iezb icie burzące d zia ła n ie m aszyn i p od ziału pracy, k o n cen tra cję k a p ita łó w i w ła sn o ści ziem sk iej, nadprodukcję, k ry zy sy , n ie ­ u n ik n io n ą zagład ę drob n om ieszczań stw a i ch łop stw a, n ęd zę p roletariatu, a n a rch ię w p rodukcji, krzyczące dysp rop orcje w p o d zia le b o g a ctw , n is z ­ czącą w o jn ę p rzem y sło w ą narodów p om ięd zy sobą, rozkład d a w n y ch o b y ­ czajów , d aw n ych sto su n k ó w rodzinnych, d aw n ych n a r o d o w o śc i21.

Rzecz jasna, gdybyśmy tak bogatą zawartość poznawczą przeło­ żoną na język obrazów literackich znaleźli w twórczości jakiegoś pisarza, umieścilibyśmy go ideologicznie na szczytach realizm u k ry ­ tycznego. Marks i Engels, mając do czynienia z teorią ekonomiczną, przyznają te zasługi Sismondiemu, ale ostateczną ocenę jego systemu opierają na analizie jego programu:

A le w sw ej p o zy ty w n ej treści socjalizm ten ch ce p rzyw rócić bądź d a w n e środki p rodukcji i w y m ia n y , a w raz z n im i i d a w n e sto su n k i w ła ­ sn ości, i d aw n e sp o łeczeń stw o , bądź też chce przem ocą w tło czy ć n o w o ­

21 K. M a r k s i F. E n g e l s , M a n ifest k o m u n i s t y c z n y . D z i e ł a w y ­ b r a n e . T. 1. W arszaw a 1949, s. 47.

(20)

czesn e środki p rod u k cji i w y m ia n y w ram y d a w n y ch sto su n k ó w w ła sn o ści, które zo sta ły przez n ie rozsadzone, rozsad zon e być m u sia ły . W obu w y ­ padkach je s t on zarazem rea k cy jn y i u to p ijn y 22.

Tymczasem, gdy idzie o literaturę, w konkretnych w arunkach XIX w. Engels trak tu je jej „program “ jako sprawę drugorzędną, pyta nie o „treść pozytyw ną“, lecz o wartość poznawczą, o krytyczny obraz rzeczywistości w utworze literackim . W znanym, wielekroć cytowanym fragm encie listu do Minny K autskiej czytamy:

p o w ie ść w n a szy ch w a ru n k a ch zw raca się g łó w n ie do c zy teln ik ó w z k ó ł b u rżu azyjn ych , a w ię c b ezp ośred n io do n a s n ie n ależących , i tutaj so c ja li­ styczn a p o w ie ść ten d en cy jn a , zd a n iem m oim , sp ełn ia ca łk o w icie sw o je zadanie, je ż e li przez w ie r n y op is r z e czy w isty ch sto su n k ó w ro zw iew a p a ­ n u ją ce co do n ich k o n w e n c jo n a ln e złu d zen ia, p od w aża op tym izm b u rżu a- zyjn eg o św ia ta , budzi w ą tp liw o ś c i co do w ieczn ej n iezm ien n o ści ob ecn ego stan u rzeczy, n a w e t je ż e li n ie pod aje sam a rozw iązan ia i n ie sta je o ste n ­ ta cy jn ie p o c zy jejś s t r o n ie 23.

Podobnie Lenin niezwykle wysoko cenił Tołstoja-pisarza za de­ m askatorską siłę jego realizm u, pomimo że i w jego twórczości docho­ dziła do głosu reakcyjna „tołstojowszczyzna“. Natom iast niemniej surowa k ry ty k a kapitalizm u w publicystyce Tołstoja absolutnie nie stanow iła w oczach Lenina o jej postępowości.

Jest rzeczą jasną, że w w arunkach ustroju kapitalistycznego pisa­ rzowi jest znacznie łatw iej dostrzec i ukazać „zjawiska podważające optymizm burżuazyjnego św iata“ niż osiągnąć dojrzałość ideologicz­ ną, pozwalającą w yrazić postępowy program działania.

Nawet zresztą w zakresie k ry ty ki szanse postępowości literatu ry w stosunku do myśli społeczno-politycznej są znacznie większe. H istoryk tej m yśli — oceniając np. publicystykę pozytywistyczną, nazwie krytykow ane przez nią zjawiska obyczajowe (przesądy sta­ nowe, klerykalizm , zacofanie intelektualne) spraw am i „najm niej istotnymi, w tórnym i pozostałościami feudalnym i przy akceptowaniu pozostałości głównych i decydujących, bo ekonomicznych“ 24, gdy spotka ataki na rozprzężenie obyczajowe, żachnie się na ich jałowe moralizatorstw o. Ze swego stanowiska uczyni słusznie. Ale właśnie do specyfiki litera tu ry należy to, że ta k ry ty k a obyczajowo-moralna nabiera w niej niekiedy decydującego znaczenia: za jej właśnie po­ średnictw em przeprow adzona zostaje k ry ty ka ustroju, który taką

22 T am że.

23 K. M a r k s i F. E n g e 1 s, L i s t y w y b r a n e , s. 514, list z 26 X I 1885. 24 С. В o b.i ń s k a, op. cit., s. 189.

(21)

P O Z Y T Y W I Z M A R E A L I Z M K R Y T Y C Z N Y 405 świadomość społecznych klas panujących wytworzył. Przykładem, celowo dobranym z dziedziny realizmu socjalistycznego, a więc

a fortiori świadczącym o doniosłości takiej krytyki w realizmie

wcześniejszym, są powieści i dram aty Gorkiego o burżuazji: Artam o-

now i synowie, Wassa Żeleznowa, Jegor Bułyczew.

I jeszcze jedno. W pozaliterackiej krytyce zjawisk społecznych najważniejszą rzeczą jest jej m erytoryczny radykalizm i gruntow - ność. W dziedzinie literatu ry k rytyka ta może być naw et dość wąska, jeśli by sformułować ją expressis verbis, ale zyskuje na doniosłości społecznej dzięki sile swego emocjonalnego oddziaływania, w ynika­ jącej z obrazowości literatury. Ta siła emocjonalnego oddziaływania

to przecież także współczynnik oceny ideologicznej utworu, współ­ czynnik bardzo trudno w ym ierny i nie dający się sprowadzić do wspólnego mianownika z m erytorycznym radykalizm em uogólnień ideologicznych, w ynikających z utw oru literackiego. Mówiąc po pro­ stu: o ocenie ideologicznej Janka m uzykanta stanowi nie tylko w y­ nikające z noweli uogólnienie, że obojętność arystokracji i ciemnota wsi (lub jeśli kto chce szerzej: sytuacja biedoty wiejskiej w ustroju kapitalistycznym) powoduje zagładę ludowych talentów, ale także ta siła emocjonalnego współczucia i protestu, jaką nowela ewokuje w czytelniku.

Uwaga nawiasowa dla uniknięcia nieporozumień: przez cały czas zajmowaliśmy się porównaniem wyglądu problemów społeczno- politycznych na terenie literatu ry i w innych formach wypowiedzi ideologicznej. Ale przecież literatu ra nie tylko o tych spraw ach mówi. Obecność w niej wielkiego obszaru innych zagadnień ideologicznych, związanych np. z ku ltu rą uczuciową i etyką życia prywatnego, stw a­ rza dodatkowe szanse postępowości dla literatu ry pozbawionej rad y ­ kalizmu społecznego. Humanistyczne tradycje ideologii burżuazyjnej są w drugiej poł. w. XIX na tyle żywotne, by uzasadnić genezę ideo­ wą np. K am izelki — wzruszającej noweli o wzniosłym kłam stwie z miłości popełnianym przez dwoje kochających się ludzi. Ukazany tu typ kultury uczuciowej przemawia chyba zarówno do pozytyw i­ stów, jak i do marksistów. Działa przy tym naturalnie to, co można by nazwać ,,szansą fragm entaryczności“ poszczególnego utw oru literac­ kiego. Już bowiem system uogólnień etycznych, w ynikający z tw ór­ czości Prusa, na pewno tylko częściowo pokryw ałby się z etyką pro­ letariacką, częściowo byłby jej przeciwny.

I wreszcie ostatnia, najtrudniejsza sprawa. Z punktu widzenia ściśle politycznego — szczegółowe przedstawienie np. psychologicz­

(22)

nej m otyw acji i konkretnego przebiegu postępowania jednostki, w różnych dziedzinach życia, naw et najodleglejszych od jej udziału w produkcji i walce klasowej, jest rzeczą co najm niej mało cenną, jeśli nie obojętną. Tymczasem w literatu rze wysoko cenimy takie właśnie realistyczne w artości (niekiedy nie wymagające politycz­ nej postępowości autora ani nie świadczące o niej), choćby nie towarzyszyła im ostrość i gruntowność kry ty k i społecznej. Jest to na pewno fak t kom plikujący k ry teria naszej oceny, ale fak t nie­ wątpliwy, że bogactwo i pogłębienie realistycznego obrazu określo­ nego w ycinka rzeczywistości nie zawsze idzie w parze z szerokością horyzontów poznawczych utw oru i polityczną ostrością oceny uka­ zanych w nim zjaw isk (przykładem choćby Nad Niemnem ). A prze­ cież elem ent pierw szy je st elem entem decydującym. Nie stopień radykalizm u ideologicznych uogólnień, lecz wartość realizm u w zo­ brazow aniu w ybranego fragm entu życia (jeśli jest to fragm ent do­ statecznie ważny) stanowi przede wszystkim o postępowości dzieła literackiego. Stąd też szczytowe p unkty rozwoju realizm u w litera­ turze nie pokryw ają się ze szczytowymi punktam i rozwoju jej rad y ­ kalizmu ideologicznego. Linia: K rasicki — Mickiewicz — P rus roz­ m ija się z linią: Jasiński — Berw iński — Czerwieński.

Cały ten wywód zm ierzał do w yjaśnienia, dlaczego to w granicach ideowych pozytywizmu, a nie w brew niemu, mogły niekiedy po­ wstaw ać postępowe utw ory literackie. Szerzej — dlaczego w artościo­ we dziedzictwo k u ltu raln e stworzone w kręgu ideologii klas eksploa- tatorskich jest w dziedzinie literatu ry i sztuki znacznie bogatsze niż w dziedzinie myśli polityczno-społecznej. Wcale stąd jednak nie w y­ nika, że cały dorobek realizm u krytycznego lat 1864— 1890 umieścić należy w granicach ideologicznych pozytywizmu.

3

Rozbieżności między ideologią pozytywistyczną a ideologią litera­ tu ry nie dostrzeżemy w pierw szym jej okresie sięgającym do schyłku lat siedemdziesiątych. Istnieje na ogół równoległość między atakiem publicystycznym a atakiem literackim na obyczajowe, m oralne i ku l­ turalne wady arystokracji i szlachty, na ich niedołęstwo i hulaszczy tryb życia, ciasny tradycjonalizm m yślenia i bigoterię, kosmopolityzm i przesądy stanowe. Jak w iem y już, k ry ty k a tych w tórnych pozosta­ łości feudalizmu, mało groźna w walce politycznej, której służy przecież publicystyka, na polu literatu ry zyskuje ogromnie na zna­ czeniu. Dlatego też śmiało można mówić o tzw. „powieści

Cytaty

Powiązane dokumenty

Uczniowie pracują w parach i na hasło Otwartusia wpisują na listę jeden.. czasownik z zakończeniem „uje”, następnie na sygnał „wkoło” podają ją dalej, żaden wyraz

Pytanie „kiedy malowidło staje się obrazem?” zapytuje nie tyle o mo- ment tej przemiany, co o miejsce, w którym ona zachodzi, a ponieważ dokonuje się ona w oku widza – to

Jeśli dziecko, które do tej pory było raczej dobrym uczniem, miało grono znajomych i raczej wywiązywało się ze swoich obowiązków domowych, nagle przestaje się uczyć,

Uogólniony model refleksji dotyczącej pracy z uczniami Analizowanie fragmentów transkrypcji wywiadów, w których przejawiał się zaini- cjowany samodzielnie przez nauczycieli

Każdy zestaw tekstów powinien być opatrzony podpisem oraz zawierać następujące dane: imię, nazwisko, klasa, szkoła5. Umieszczony pod tekstem odręczny podpis autora

Gotowa książka wraz z graficzną oprawą na warsztat bierze operator DTP, który układa elementy książki do publikacji.. Kolejnym etapem jest drukarnia

W związku z tym używa się za każdym razem tego samego systemu, ALE ten system nie jest jednoznaczny, tylko zależy od jakiegoś ciągu bitów, zwanego kluczem.. Ponieważ system

Komunikaty nigdy nie znikają, a budowa tablicy jest taka, że łatwo się zorientować, w jakiej kolejności pojawiały się obecne na niej napisy.. Taka tablica jak wyżej,