• Nie Znaleziono Wyników

Druga w Polsce egzekucya literacka : (spalenie polskiego tłómaczenia Światopełka-Bolestraszyckiego dzieła francuzkiego Moulin'a, w r. 1627)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Druga w Polsce egzekucya literacka : (spalenie polskiego tłómaczenia Światopełka-Bolestraszyckiego dzieła francuzkiego Moulin'a, w r. 1627)"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

LITERACKA

.'1

(Spalenie polskiego tłómaczenia Światopełka-Bolestraszyckiego dzieła francuzkiego Moulin’a, w r. 1627).

W jednej z poprzednich prac naszych (Pierw sza w P olsce przez kata spalona książka) w yjaśniliśm y tego rodzaju u nas pierw ­ sz y w ypadek, (mający m iejsce za Batorego), którego ofiarą padła łacińska książka Franckena, w ydana przez R odeckiego w Krako­

w ie. W sprawie tej najciekaw szą może stroną była sama treść

zniszczonej książki, którą nam się udało odtworzyć, jako pomnik krańcowego w tak w czesnych wiekach racyonalizmu. Strona ze­ wnętrzna, prawna, m iała w tym wypadku mniej znaczenia. Nato­ m iast w dziele, którego losy w Polsce chcem y poniżej opow iedzieć, sam a treść nie przedstaw iała nic nadzw yczajnego. Jakkolwiek p ol­ skie egzem plarze spalonej książki zaginęły zupełnie (przynajmniej nie są one znane żadnem u z naszych bibliografów, podobnie jak i książka Franckena), to zachow ał się jednak oryginał francuski, z którego można się przekonać, iż była to nadzwyczaj ostra pole­ m ika ze Stolicą papieską, jedno z dzieł, których w X V I i XVII

w ieku w ydaw ano w iele, u nas także, i które przez to nie stano­ w iły jeszcze wyjątku, lub nadzwyczajności, jak np. dzieło Fran­ ckena. Natom iast zewnętrzna strona procesu o dzieło, którą nam udało się wyjaśnić na podstaw ie oryginalnych zapisek ksiąg trybu­ nału koronnego, była do tej pory w szczegółach zupełnie nieznana, a poniew aż oparła się ona aż o całą Rzeczpospolitę, przedstawioną

1) M usim y tu za zn a czy ć, iż m o ż e nasza n u m era cy a e g z e k u c y i literack ich w P o ls c e w y m a g a p o w ię k sz e n ia . Z n a leźliśm y ślad, iż ju ż 1564 r., po e d y k c ie p a rczew sk im , zap ad ł w y r o k na za g in io n ą o b e c n ie k sią żk ę k a zn o d ziei aryań - s k ie g o w K ra k o w ie, G rze g o rza Pauli: „Tabula contra T rin itatem “.

(3)

68 D R U G A W P O L S C E E G Z E K U C Y A L I T E R A C K A .

w M ajestacie Sejm ow ym , która skasow ała nieprawne wyroki try­ bunału lubelskiego, jest ten proces znamiennym dla życia R zeczy­

pospolitej, co jeszcze w spółcześnie zw yciężała pod Chocimem

i Sm oleńskiem . M ówimy tu o dziele Piotra du Moulin, kaznodziei i pastora zboru w Paryżu p. t.: „La nouveauté du papism e oppo­ sée à l’antiquité du christianisme".

Autor tej książki był jednym z najwydatniejszych francuskich teo lo gó w protestanckich na schyłku XV I i początku XVII wieku. U rodzony 1568 r., pochodzący z wysokiej arystokracyi francuskiej, cudem ocalony wśród nocy św . Bartłomieja, po studyach w aka­ demiach protestanckich w Sedanie i Cambridge objął katedrę w Leydzie, a następnie, pow ołany przez zbór paryski na kazno­ dzieję, kazał w św iątyni protestanckiej w Cbarenton i w krótkim czasie pozyskał taką sław ę, iż król H enryk IV m ianow ał go ka­ znodzieją siostry swej Katarzyny de Bourbon, księżnej Bar, przy której du Moulin pozostaw ał do jej śmierci w r. 16041).

L ecz kaznodzieja p a ry sk i b ył n iety lk o duchow ny m ojcèm sio ­ s try k rólew skiej. P a n u jąc w zupełności nad sty lem fra n c u s k im 2) ogłosił szereg dzieł polem icznych przeciw ko katolikom , z k tó ry c h n ajw ażniejszem b yło p rzy to czo n e pow yżej, a sp alo n e u nas n a ry n k u lubelskim 1627 r.

Pilnym czytelnikiem dzieł francuskich protestantów u nas mu­ siał być Sam uel Św iatopełk Bolestraszycki, ziemianin m ałopolski, który udostępnił braci szlachcie najważniejsze dzieło polem iczne paryskiego kaznodziei, gdy język francuski w tedy w zględnie je sz ­ cze mało był rozpow szechniony. Rodzina Św iatopełków -B olestra- szyckich h. L is była w o w e czasy jeszcze czysto protestancką w R zeczypospolitej. Już dziad Sam uela, Stanisław na Podhajcach

( | 1589 r.) przyjął w yznanie ew angielickie, ojciec Stanisław , żonaty

dwa razy z córami rodów protestanckich, Katarzyną Dem bińską i Katarzyną Zborowską, miał kilku syn ów , co do których, oprócz Sam uela, spotykam y jeszcze Jana na synodach protestanckich

(1632). W ogóle ród Bolestraszyckich należał w ów czas do filarów protestantyzm u w ziemi przemyskiej, a sam ego Sam uela,

później-') K atarzyn a d e B o u rb o n b y ła osta tn im czło n k iem d y n a sty i B u rb o n ó w , która do śm ierci p o z o sta ła w ie r n ą w y z n a n iu ew a n g ielick iem u . O du M oulin (M olin eu sie) zn a jd zie czy teln ik w ię c e j s z c z e g ó łó w w b ardzo in teresu ją co n a - p isa n em d z ie le N. A . F . P u au x, H isto ir e p opulaire du p ro testa n tism e fra n ça is, P a ry ż.

2) P u a u x , lo c . cit. p is z e o nim: „L e p a steu r d e C harenton e s t un m a ître dans l’art d’é crire e t le s v ra is am ateurs du b eau sty le salu en t en lui un p r é ­ cu r se u r de P ascal, de M olière, et d e m adam e de S é v ig n é (p. 168— 169).

(4)

sżego skazańca, widzimy na synodach ewangielickich 1632, 1634-,

1635 i 1642 r. Nadmienić trzeba, że ostatecznie Rzeczpospolita n a

sejm ie 1649 r. przyw róciła Sam uela do w szystkich godności; żył on jeszcze w 1654 r., kiedy opiekow ał się synow cem sw ym Miko­ łajem, i zmarł pew no dopiero w czasie wojen szwedzkich. T egoż

1654 roku w idzim y jednego z Bolestraszjmkich na synodzie ewan-

gielickim B­

Z takiego gniazda w yszed ł polski tłómacz du Moulin’a. Samo tłóm aczenie wydane zostało w r. 16242) pod nader niewinnie brzmiącym tytułem „Heraklit albo o próżności św iata“. Miejsce druku nie jest nam znane, gdyż książka się nie zachowała. W iem y tylko, iż była dedykow ana siostrze rodzonej królew skiej, A nnie W azów nie, gorliwej ew angieliczce, która, odrzucając w szystkie pro- pozycye Zygm unta Ill-go o przyjęcie katolicyzmu, dożyw ała sw ych dni w sam otności w Brodnicy pruskiej, trzymając na sw ym d w o­ rze najpierw kaznodzieję, znanego superintendenta Erazma Glicz- nera, a po jeg o śmierci Babskiego. W tej dedykacyi jest jak gdyby pew na rem iniscencya du M oulin’a, który stał tak blizko innej ró­ w nież protestantki, siostry także katolickiego króla, Katarzyny de Bourbon.

Co się znajdow ało w książce, p o dać tu nie m ożem y, gdyż, ja k w sp o m n ian o , po lsk ie tłóm aczenie nie ocalało w żadnym egzem pla­ rzu, o ry g in a ł zaś fran cu sk i nie b y ł dla n a s d o stę p n y . L ecz ty tu ł fran cu sk i, p rzy to czo n y pow yżej, d o sta te c z n ie n a s inform uje o tre ­ ści: oczyw iście, 0 3d to u lu b io n y p rzez ów czesnych p ro te s ta n tó w

te m a t o n iep ra w n e m , ich zdaniem , p rzy w łaszczen iu so b ie przez pap ieży ty tu łu n a m ie stn ik ó w C h ry stu so w y ch . D alek o w ażniejszą je d n a k dla nas z ogólno o byczajow ego p u n k tu w idzenia je s t kwe- stya, ja k ą d ro g ą i dlaczego try b u n a ły k o ro n n e w y stą p iły tak o stro przeciw książce, sk o ro p o stę p o w a n ie są d o w e zaczęło się do p iero w trz y lata po jej w y d ru k o w a n iu . Na p y tan ie to udało się znaleźć szczeg ó ło w ą od p o w ied ź w zach o w an y ch dotychczas aktach try b u n a łu lu b elsk ieg o z r. 1627, z któ ry ch k orzy staliśn ty dzięki łaskaw ej u przejm ości n a c ze ln ik a A rchiw um G łó w n eg o w W arszaw ie, prof. W ie rzb o w sk ie g o , za co Mu tutaj uw ażam y za

{) R ę k o p iśm ie n n y h erb a rz n asz szla ch ty p o lsk iej p rotestan ck iej. C ytaty S y n o d ó w z r ę k o p iś m ie n n y c h a k tó w sy n o d a ln y c h m a łop olsk ich .

2) P o d a w a n a (np. u E streich era, tom X X I, str. 602) data w yd an ia książk i 1627 (je d n o c z e śn ie z p r o c e s e m ) j e s t b łęd n ą , g d y ż k r ó le w n a A nna W a z ó w n a um arła 1625 r., n ie m o g ło jej w ię c b y ć w r. 1627 d ed y k o w a n e d z ie ło du M oulin’a.

(5)

70 D R U G A W P O L S C E E G Z E K U C Y A L I T E R A C K A .

obow iązek złożyć serd eczn e p odziękow anie. W księg ach try b u n a łu l u b e l s k i e g o z lat 1627— 28 zn ajdujem y o b lato w a n ą kopię z w y ­ ro k u try b u n a łu p i o t r k o w s k i e g o z 1 0 M arca 1627 r. (oblato-

w ano 28 Maja) p o d dość dziw nym tytułem :

„Oblata infamiae super Slesiński ratione litterarum ac si de inferno scriptarum obtentae". W tej kw estyi trybunał piotrkowski rozpatrywał sprawę szlachcica łęczyckiego, Jakóba S lesińskiego na Gołębnikach koło M asłowic w Łęczyckiem , obyczajow o niezm ier­ nie ciekawą, o stosunki z piekłem.

O tóż szlachcic ten miał w tedy spór graniczny z sąsiada­

mi, D ybow skim i, siedzącym i na D ybów ce. Chcąc im figla spła­

tać, sfabrykował list, jakoby przez zmarłego ich ojca z piekła na­ pisany, w którym to liście naturalnie m ieszkaniec piekieł staje po stronie S lesińskiego. Oburzeni D yb ow scy zaskarżyli Slesiń sk iego do proboszcza w M o d ln iex), ks. W arszyckiego, który w najbliż­ szą niedzielę w kazaniu odpow iednio Slesińskiego za ow e m issy-

w y piekielne strofował. W ted y oburzony Slesiński, mszcząc się,

posłał proboszczowi, pew nie z odpow iednim listem , książkę „librum famosum et blasphemum... contra Deum et sanctissimam Trinita­ tem et contra E cclesiam Romanam Catholicam, tum et ipsum su­ premum Christi in terris Vicarium ac universam Ecclesiam , statum et religionem Catholicam verbis blasphemis, quae om nes Christiani abominantur..." W tedji proboszcz zaskarżył Slesińskiego do sądu ziem skiego łęczyckiego, który szlachcica skazał na infamię. W dru­ giej instancyi sprawy słuchano w trybunale piotrkowskim, który zaocznie potwierdził infamię, co zaś do książki orzekł: „hunc librum famosum, blasphemum, falsum et plenum calumniis, qui nedum in lucem prodire debeat verum et verba blasphema in illo scripto cuilibet homini christiano legere non convenit, una cum literis in­

fernalibus igne cremandum ei comburendum esse decernit, quem

librum famosum officio civili Petricoviensi ...tradit. Quod officium civile Petricoviense, adhibitis lictoribus, per carnificem in foro et loco supplicii licito ad pulsum campanae praetorianae in frequen­ tia maxima hominum cremare procumbit et comburere tenebitur, decreti praesentis vigore 2).

T ym sposobem mamy ciekaw y obraz sam ego palenia skaza­

nej książki. Przy dźwięku dzwonu udaje się tłum ogromny za

miasto i tam na miejscu zw ykłem kaźni, kat w całym średniow

ie->) W b kolicach Z g ierza w Ł ę c z y c k ie m .

2) F ol. 1201— 1202, a k tó w try b u n a lsk ich lu b elsk ich z 1627—8 rok u (A r ­ ch iw u m G łó w n e).

(6)

czym ap ara c ie sw eg o stro ju rzu c a n a sto s g o re ją c y k siążk ę z b ro ­ dniczą, ja k to m alow niczo sam w y ro k try b u n a lsk i opisuje.

L ecz sk ądże w iem y, iż to, co zd ecy d o w ał try b u n a ł p io trk o w sk i i w y k o n ał, odn o si się do k siążk i M oulin-B olestraszyckieg o, g d y n igdzie w w y ro k u ty tu ł, ani n a zw isk o a u to ra lub tłóm acza nie są w skazan e. C zy m oże p rzeciw n ie n a tra filiśm y tu n a śla d zu p ełn ie in n eg o dzieła, o k tó re m do tej p o ry nic nie było w iadom em ?

N ie tru d n o je d n a k p rzy jść do p rze k o n a n ia , iż to o sta tn ie je s t niedo pu szczalne. P rz ed e w sz y stk ie m , jeżeli doszła n a s w ieść o egze- kucyi książki B o lestraszyck ieg o, to czem objaśnić zu p ełn e m il­ czenie o d rugiej po d ob n ej książce, spalonej w tym że sam ym ro k u w P io trk o w ie ? D alej, n a s u w a się p y tan ie , co za cel m iał try b u n a ł l u b e l s k i o b lato w a ć w yrok p i o t r k o w s k i z 1 0 m arca, w łaśnie

te g o sam ego dnia, (28 m aja), kied y, ja k z innych ź ró d e ł d o kład nie w iem y, z a p ad ł w y ro k w L u b lin ie n a B o lestraszy ck ieg o i jego książkę, przyczem w y ro k był tego ż brzm ienia ja k i p io trk o w sk i z 1 0 m arca?

R zecz łatw o się w y jaśn ia p rzy ro zejrzen iu się w o ryg in aln y ch ak tach try b u n a lsk ic h . P o d d a tą w y ro k u 28 m aja nie zn ajdujem y ż a d n e g o d e k re tu n a B olestraszy ck ieg o i je g o książkę, lecz tylko ob iatę p io trk o w sk ą. D alej o b la ta ta je s t p isa n a zu p e łn ie in n ą rę k ą aniżeli w szystkie p o p rzed n ie i n a stę p n e w yroki. Ł atw o daje nam się zrozum ieć w szystkie okoliczności, g d y je zestaw im y z dalszem i losam i w y ro k u , o czem poniżej szczegółow o pow iem y. W r. 1649, ju ż za J a n a K azim ierza, zn io sła R zeczp o sp o lita n a Sejm ie w szystk ie ry g o ry n a B olestraszy ckieg o , osobiście z w yro ku lu b elskiego w y ­ nikające (sam w y ro k zm ieniono ju ż 1628 r.). W o b e c teg o albo sam B olestraszycki, albo je g o p rzyjaciele p o starali się o u sunięcie z k siąg try b u n alsk ich h ańb iąceg o w yroku; s tro n a zaś przeciw na, chcąc przynajm niej zachow ać ślad p o tęp ie n ia książki, sko ro nie m ożna było p o tęp ić jej tłóm acza, w p isała ob iatę w y ro k u p io tr­ kow skiego n a S lesiń sk ieg o, po n iew aż tego w y ro k u S ejm nie zniósł. D zięki tem u fan aty zm o w i religijnem u zacho w ał się ślad p o c z ątk u całej sp ra w y o M oulin’a, gdyż nie u leg a najm niejszej w ątp liw ości, iż S lesiń sk i probo szczow i w M odlnie w łaśn ie tłóm a- czenie B olestraszy ck ieg o p o sła ł i tą dro g ę p rześlad o w an ie książki w y w o łał (librum ... ipsu m su p rem u m C h risti in te rris V icarium ... v e rb is blasphem is... etc.). D laczegóż je d n a k sp ra w a książki, już osądzonej i spalonej 10 m arca 1627 r. w P io trk o w ie, znalazła się p o w tó rn ie n a w o k an d zie w L ublinie po dw ó ch m iesiącach? I ta rzecz p rze d staw ia się n am zupełn ie jasn o .

Trybunał piotrkowski spalił książkę i obłożył infamią jej w ła­ ściciela. Rzecz więc naturalna, że kler zw rócił się następnie prze­

(7)

ciw ko jej tłóm aczow i. P o n iew aż autor, francuz du M oulin, b ył w P a ­ ry żu ,—zby t odległym i zasło n ięty m ed yktem nantejskim , zw rócono się p rzeciw polakow i. O ile w iem y z m o w y R adziw iłła 1627 r., w y stą p ił ze sk arg ą w L u b lin ie b isk u p przem yski, G rochow ski, w k tó re g o dyecezyi m ieszkał B olestraszycki, jak k o lw iek ten ostatni, ja k o ew an g ielik, nie p o d leg a ł ju ry z d y k c y i bisk u p a. T ry b u n a ł lu­ belski osądził sp ra w ę nie m niej surow o , jak w P io trk o w ie . 28 m aja z ap ad ł w y ro k , skazujący 1) B olestraszyck iego n a grzy w n y i sześć

m iesięcy w ieży, 2) fran cu sk i o ry g in ał n a spalenie n a ry n k u w L u ­

blinie, co w yko n an o tegoż 28 m aja *); czytać dzieło zabro n io n o szla­ chcie p o d k a rą czci i m ajątk u , nieszlachcie p o d k arą g ardła.

T en ostatni rygor, gw ałcący prawa Rzeczypospolitej i na­ tchniony przez fanatyzm, który nie znał granic, ocalił poniekąd Bolestraszyckiego i protestantów.

T e ra z nie b y ła to ju ż sp ra w a ew an g ielik ó w z bisk u p em p rze ­ m yskim . B y to zam ach n a w olność o b y w a te lsk ą R zeczy po spoli­ tej, i k atolicy p o p a rli ew an g ielik ó w n a sejm ie teg o ż 1627 r o k u je - sienią w W arszaw ie. S ta n ą ł p rz e d sejm ującem i S tanam i i Z y g m un ­ tem Ill-cim w ó dz ó w czesn y p ro te s ta n tó w w Polsce, h etm an polny litew ski, K rzysztof R adziw iłł (późniejszy h etm an w ielki i w o je w o d a w ileński, zw yciężca p o d Sm o leń skiem ) i w w ielkiej m ow ie d ał w y ­ raz w szystkim krzyw dom , w szystkim gw ałtom , jak ic h ofiarą s ta ­ w ali się w P o lsce ew angielicy. P rz y ta c za m y ją tu w części spraw y, B o lestraszy ck ieg o ty c z ą c e j2).

„Przeszfych czasów obijały się często na sejmach i innych Rzeczypospolitej zjazdach o uszy WKM. skargi podanych WKM., religię ew angielicką wyznających, o krzywdy i urągania ciężkie, które ich tu i owdzie spotykały...

...Pana Bolestraszyckiego, szlachcica zacnego, ewangielika, o księgę, którą de Vanitate Mundi z francuskiego języka przetłó- m aczył i w Bogu zmarłej najjaśniejszej królewnie szwedzkiej, sio ­ strze W. K. M. przypisał, jako zbrodniarza na pieniężną w inę i na w ieżę skazano i tak ostrym dekretem szlachcica snadź na w ygna­ nie w ypędzono, książkę katu przy odgłosie dzw onów palić kazano, naostatek czytanie i używanie jej szlachcie pod czci i majętności utratą pospólstw u pod gardłem zakazano. Puszczam y to na stronę,

7 2 D R U G A W P O L S C E E G Z E K U C Y A L I T E R A C K A .

') P o n ie w a ż w w y ro k u j e s t m o w a tylk o o o ry g in a le francuskim , d o w o ­ dzi to także, iż w y ro k p io tr k o w sk i o d n o si stę do tej sam ej książki. S p a le n ie p o ls k ie g o tekstu w o b e c dokonania ju ż teg o w P io tr k o w ie , b y ło p o w tó r n ie zb y teczn e. D a n e co do w y ro k u m ię d z y innem i u E streich era loc. cit.

2) U Ł u k a szew icza , D zie je k o ś c io łó w w y zn a n ia h e lw e c k ie g o w L itw ie, P o zn a ń 1842, t. I, str. 171— 178.

(8)

iż w tam tej księdze n iem a nic tak o w eg o , coby się z sw o b o d ą stylu a u to ró w katolick ich , k tó rz y tęż sarnę m atery ę, nik o m u n ie fo lg u ­ jąc, o stro tra k to w a li (a przecież p ism a ich za katolickie m iędzy katolikam i trzy m an e byw ają) p o ró w n a ć m ogło; ale chociażby też w niej co było u raźliw eg o , te d y nigdy od W KM . i od R zeczy po­ spolitej com posito ju d ic io ta w ład za n ie b y ła dana, aby takiem i ofiaram i błagalnem i p a ń stw o W K M . oczyszczać miał: C o b y to w p ro s t z a rty k u łem o p o k o ju d y ssy d e n tó w walczyło... D la Boga! żyje jeszcze a u to r tej księgi, P io tr M olineus, p o d kato lickim k ró ­ lem, w ab so lu tn em p a ń stw ie m ieszka, przecież w o ln y i bezpieczny; przecież jê g o pism a, k tó ry ch b ard zo w iele w ydał, cierpią. T am S o rb o n y , k a rd y n a ło w ie, p a rla m e n ta nie śm ieją p o k o ju p o spo liteg o g w ałcić i n ikogo ta k sro m o tn y m d ek retem obelżyć, a u n as w P o l­ sce, w w olnej R zeczy p ospo litej, tak ie uciążliw ości płużyć b ę d ą ...“ P o sk u tk o w a ła m ow a R adziw iłła. W iększość kato licka sp o ­ strzeg ła, iż k rzy w d a się dzieje braciom ew an gielikom i księga p ra w naszy ch z a ch o w ała sław n ą u c h w a łę „O d e k re tac h T ry b u n a l­ sk ic h “ 1).

„T ry b u n ał, iż p o te sta te m c o n d en d aru m legum nie ma, je d n o w e d łu g p raw a od w szystkiej R zeczypospolitej p o sta n o w io n e g o są­ dzić pow inien, takich sp ra w , k tó re b y w p raw ie opisane nie były, p rzypuszczać p rz e d się niem a, ani p o e n a s irro g a re , ani nim i n i­ k ogo a g g ra v a re, n ad to , ja k o są praw em posp o lity m oznaczone, a gdzieby się tak o w e d e k re ta, lubo k lau zuły ich nalazły, k tó re b y vim leg is sa p e re n t, abo pokój p o sp o lity w zruszały, ja k o to n ie­ któ re a d d ita m e n ta w p ew ny ch d e k re tac h n a przeszłym T ry b u n a le L u b elsk im w sobie m ają, do takich żaden p o ciąg an y być nie ma, i ow szem m ają n u llitati s u b e s s e “.

Z d a w a ło b y się, iż to p o stan o w ien ie S ejm ow e ostateczn ie sp ra w ę d ecyd u je. W rzeczy w isto ści je d n a k stro n a p rzeciw n a t. j. k ato licy sto so w ali n ie zup ełn ie ja s n o zred a g o w a n y w y ro k sejm ow y tylk o do zab ro n ien ia czy tan ia książki, k tó ra i tak b y ła w yniszczona, nie zaś do wjum ku n a B olestraszyckiego.

Ż e tak a nie inaczej po jm ow ano k o n sty tu c y ę sejm ow ą 1627 r. dow odzi okoliczność, iż d o p iero w d w adzieścia d w a la ta później, 1649 r., sejm k o ro n acy jn y za J a n a K azim ierza zn ió sł w szystkie r y ­ g o ry n a n ieszczęsnego b an itę, za ja k ie g o uchodził B olestraszycki, nie p o d d aw szy się oczyw iście w y rok ow i 1627 r. C zytam y bo w iem k o n sty tu c y ę 1649 r .2).

*) V . L. w y d a n ie O h ryzk i t. III, str. 263. 2) V . L. t, IV , str. 124 (w y d a n ie O h ryzki).

(9)

74 D R U G A W P O L S C E E G Z E K U C Y A L I T E R A C K A .

R e sty tu cya urodzonego Sam uela Bolestraszyckiego.

Ex o ccasione d e k re tu anni m illesim i sexcentesim i vigesim i septim i m iędzy w ieleb n ym n a on czas B iskupem P rzem ysłskim , a u ro dzonym S am u elem B o lestraszyckim fero w an eg o a loco stan di w T ry b u n a le , ten że B olestraszycki w s p ra w ie o p o d d an y ch anno^ 1643, tak że i n a drugim try b u n a le o zabicie w oźnego 1) re p u ls u s y in p o en is legum co n d em n atu s był: te d y za zgodą p ra e s e n tis C on­ v e n tu s, te infam ie i b an icy e, k tó re k o lw iek ex occasione teg o d e­ k re tu 1627 w który m k o lw iek sądzie są otrzym ane, annihilujem y, y onego ad p ristin u m sta tu m h o n o ris restitu im u s, d aru jąc to, aby in p o ste ru m tym d e k re tem w zw yż m ianow anym 1627 y innem i, k tó re ea occasio n e teg o ż d e k re tu po szły , nie w ażył się n ik t u ro ­ dzonego S a m u ela B olestraszy ckieg o a loco stan d i arcere.

Skończyła się nareszcie sprawa o książkę Molineusza, w łaśnie w ćwierć wieku po jej wydaniu. Drogo zapłacił tłómacz za fanta- zyę szlachecką Slesińskiego, posyłającego pracę paryskiego pastora proboszczowi w Modlnie pod Zgierzem...

Lecz, dzięki R adziw iłłow i, cenzura książek nie została w pro­ wadzona w R zeczypospolitej. Stało się to dopiero później...

H E N R Y K M E R C Z Y N G .

l) W id o c z n ie n a w et k rew się p olała o n ie sz c z ę sn ą książkę. T utaj d o­ dać m u sim y, iż ju ż p o sk reślen iu n in iejszej p ra cy zn a leźliśm y w A rchiw um w N ie ś w ie ż u całą k o r e sp o n d e n c y ę B o lestra szy ck ie g o z R a d ziw iłłem , z której ok azu je się, iż p o w yrok u se jm o w y m 1627 r., strona p rzeciw n a b ezu sta n n ie n ęk a ła p o zw a m i n ie s z c z ę sn e g o tłó m a cza , w id o c z n ie m szczą c się na nim za z n ie s ie n ie w y ro k u try b u n a lsk ieg o i chcąc, je ś li n ie na k sią żce, to przynajm niej na je j tłóm aczu w y w r z e ć sw ó j g n ie w . Z daje się , ż e je d y n ie p rzem ożn a p om oc hetm an a o ca liła szla ch cica p r z e m y s k ie g o od k o n ieczn o ści sie d z e n ia w w ieży , i d o p iero w ć w ie r ć w iek u p óźn iej, ju ż po śm ierci R adziw iłła ( f 1640), w s z y s t­ k ie r y g o r y te n a S ejm ie z n ie s io n e zo sta ły .

Cytaty

Powiązane dokumenty

1. KP wraz z separatorami i kana³ami nawrotny- mi zbudowana jest z ch³odzonych wod¹ membrano- wych œcian szczelnych. Separator, kana³y nawrotne i komora paleniskowa s¹ zintegrowane

Dobrostan jest stanem prawidłowej dynamiki organizmu zwierzęcego, kształtowanym przez czynniki zewnętrzne i wewnętrzne środowiska, w którym zwierzę przebywa oraz przez

Warszawie organizują 16 października 2002 roku tradycyjne jesienne sympozjum patrystyczne, tym razem na temat: Chrześci­ jaństwo I I I V wieku wobec antycznych

Na krótko przed swoją ostatnią wędrówką Siepan Trofimowicz wy­ znaje swej przyjaciółce: „Tak, objadałem panią, lecz objadanie nigdy nie było najwyższą

W celu określenia przynależności prawnej danej osoby prawnej część traktatów BIT przyjęła kryterium miejsca utworzenia zgodnie z prawem właściwym dla da- nego państwa.

domniemane grodzisko kultury łużyckiej (okres halsztacki) weryfikacja negatywna Ratowniczoweryfikacyjne badania wykopaliskowe w związku z dziką wybiórką piasku oraz

Jeżeli chcemy, aby prawdopodo- bieństwo q było miarą prawdopodobieństwa tego rodzaju katastrofy, spowodowanej przez pożar, który w danej strefie pożarowej został

La construction de la noyée au centre d'une composition qui tient de la nature morte, a pour effet de déstabiliser les repères d'assignation, brouillant des