• Nie Znaleziono Wyników

Rzut oka na znaczenie Dniepru w dziejach gospodarczych Polski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rzut oka na znaczenie Dniepru w dziejach gospodarczych Polski"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

RZUT OKA NA ZNACZENIE DNIEPRU

W DZIEJACH GOSPODARCZYCH POLSKI *).

Zbędnem byłoby już dzisiaj uzasadnianie powszechnie uzna­ nej praw dy, iż rzeki spław ne z dobrze rozgałęzionemi dopływami w yw ierają w pływ znaczny na ukształtow anie się gospodarcze kra­ ju. Nie budzi w ątpliw ości obecnie i ten pew nik, że rzeki, nadając

kierunek rozwojowi gospodarczemu, w pływ ają na wytknięcie za­ sadniczych linii zarów no świadomej, jak i nieświadomej polityki każdego narodu. Rozpatrując jednakże dzieje historyczno - geogra­ ficzne niektórych rzek europejskich, możemy czasem dostrzedz i fakt odmienny, a rów nież niezwykle donośny, mianowicie wpływ w arunków politycznych na znaczenie gospodarcze rzek spław nych, wpływ, który może znaczenie ich dla danego kraju zupełnie odmienić, lub naw et praw ie zneutralizować. Taka rozbieżność pomiędzy natu ­ ralnym w pływem gospodarczym rzek, a położeniem politycznem nie byw a jed n ak zbyt długotrw ałą. Po dziesiątkach, czy po set­ kach lat walki, rozbieżność ta ustępuje, kończąc się zwycięstwem rzeki i bieg życia gospodarczego znow u otrzym uje swój przyro­

dzony kierunek. W granicach dawnej Rzeczypospolitej Polskiej

mamy właśnie rzekę potężną— Dniepr, której wpływ gospodarczy, od wieków potężny, był w ciągu paru stuleci zupełnie w ynatu­ rzony przez ukształtow anie się stosunków politycznych. Dzieje też Dniepru, a raczej jego w pływ u gospodarczego, są niezwykle pou­ czające i zasługują, by się na nich zatrzym ała uw aga historyka.

D niepr miał wszelkie warunki, żeby odegrać poważną rolę w dziejach Europy. C zw arta co do długości rzeka naszej części świata, liczy on 240 mil długości, zaś blizko na przestrzeni 220 mil je st spławny; dorzecze jego zajmuje przeszło 10.000 mil kw adrato­

(3)

270 R Z U T O K A NA Z N A C Z E N I E D N I E P R U .

wych, szerokość dorzecza ma 120 mil. Rozgałęzione i spław ne

jego dopływ y rozchodzą się daleko na północ, zachód i wschód, zbliżając się bardzo blizko do dorzeczy W isły, Niemna, Dźwiny, a dalej Łowati i W o łg i1). W ten sposób D niepr tw orzy dosko­ nałą drogę wodną, prow adzącą od m orza Czarnego do Bałtyku, ongi, gdy nie były przekopane kanały, przeryw aną ’niewielkiemi tylko przestrzeniam i, na których przew lekać trzeba było łódki, p o ­ siadającą zaś we wschodnich i zachodnich dopływ ach rzeki zna­ komite bocznice. Początkowo znaczenie D niepru polega na uła­ twianiu stosunków handlowych czarnom orskich kolonii greckich z w nętrzem Europy. Już w wieku V-ym w pobliżu ujścia D niepru znajdowały się greckie kolonie nadm orskie. S tąd kupcy helleńscy udawali się w górę Dniepru, który zwali Borystenem , przez Pry- peć przedostaw ali się na Bug i W isłę, albo przez Prypeć, Jasiołdę, na Szczarę i Niemen, lub wreszcie żeglowali aż do górnego D nie­ pru do tego punktu, gdzie rzeka ta najbardziej się zbliża do Dźwiny Zachodniej, a gdzie dziś leży m iasto O rsza, w sta ­

rożytności zaś znajdowało się m iasto Sarum ; stąd zapew ne

przew lekano tow ary na Dźwinę. G łów nym celem tego ruchu h an ­ dlowego była dostaw a bursztynu z nad brzegów Bałtyku, wza- mian za sól z czarnom orskich limanów. W ten sposób znaczenie Dniepru, jako pierwszorzędnej arteryi komunikacyjnej, sięga kilka­ naście wieków wstecz poza czasy, gdy w jego dorzeczu osiedlili się słowianie.

Słow ianie usadow iw szy się w dorzeczu D niepru w wieku VII-ym, w krótce zostali wciągnięci w stosunki handlowe ze św ia­ tem greckim, które nie były obce już i dawniejszym tych okolic

władcom. Nadto, w dobie słowiańskiej, dorzecze Dniepru, przez

dopływ y zbliżając się do dorzecza D onu i W ołgi, weszło w sto ­ sunki handlow e z arabskim wschodem. Liczne w ykopaliska m o­ net, znalezione w tych okolicach, są niezbitem i dowodami istnie­ nia ożywionych stosunków handlowych naddnieprzańskich słowian z arabami już w wieku VII-ym po Chrystusie 2). Rozsiedliwszy się wzdłuż D niepru i jego dopływów, słow ianie zaczynają dostarczać kupcom produktów surowych, przedew szystkiem drzewa i futer. P ro ­ dukty te dow ożone są do nadrzecznych punktów zbornych, czyli do tak zwanych „pogostów “. T e z pogostów , które znalazły się w naj­ lepszych w arunkach handlowych, rozw inęły się w miasta. W ten

*) N a łk o w s k i: D n ie p r , S ło w n ik G e o g r a fic z n y t. II str. 49. J) K lu c z e w s k i]: K u r s r u sk o j Is to r y i, to m I, str. 147.

(4)

R Z U T OK A NA Z N A C Z E N I E D N I E P R U . 271

sposób na prawym, wysokim brzegu D niepru, rozwija się z paru połączonych wioseczek Kijów, który pow staje w tem miejscu, gdzie stykają się ze sobą tereny ieśne, dostarczające drzewa, miodu i futer, z terenam i bezleśnemi, jaknajlepiej nadającemi się do upraw y, a nadto dochodzi do D niepru droga lądowa, pro w a­ dząca od dolnego brzegu Donu. W tym samym czasie, lub nie wiele później, pow staje szereg innych handlowych osad miejskich, zarówno nad samym Dnieprem , ja k i nad jego dopływami, jak wreszcie nad Dźwiną i W ołchowem, stanowiącymi dalsze części drogi handlowej baltycko-czarnomorskiej; do takich najstarszych osad należały: Czernihów nad D esną, Sm oleńsk nad górnym Dnieprem , Lubiecz nad Trubieżą, Połock nad Dźwiną, N owogród nad W ołchowem i t. d. W szystkie te osady miejskie, zrodzone, jak widzimy, przez Dniepr, odgrywają rolę olbrzym ią w organizowaniu ziem ruskich; około każdego handlow ego m iasta tw orzy się tam, ju ż w wieku VII-ym po Chrystusie, okrąg gospodarczy, zależny od niego nietylko pod względem ekonomicznym, ale i politycznym *). D niepr był już wówczas drogą handlow ą najzupełniej międzynaro­ dową, oprócz słowiańskich i wschodnich kupców, snują się po nim coraz liczniejsi zbrojni skandynaw i, którzy ze swojej północ­ nej ojczyzny docierają aż do K onstantynopola. Znaczna ich licz­ ba osiadała po miastach i miasteczkach nadnieprzańskich, tw orzy­ ła stałe drużyny wojenne, dostarczała zdolnych w odzów miej­ scowemu kupiectw u. A w łaśnie dorzeczu D niepru konieczny był wówczas dopływ rycerstw a. Jak- wiemy już, rozwój nietylko miast, ale wogóle całego Naddnieprza opierał się na handlu tranzyto­ wym, głów nie bizantyńskim, posuwającym się w dół po Dnieprze, to też uniemożliwienie, czy utrudnienie handlu D nieprzańskiego do­ prowadzić -musiało do zupełnej ruiny całego kraju. Tym czasem na stepy, ciągnące się nad dolnym D nieprem , przyw ędrow ują ko­ czownicze plemiona Czarnych Bułgarów i Pieczyngów, którzy w wieku IX-ym podchodzą już blizko do Kijowa. I oto wówczas rozpoczyna się tysiącletnia bez mała w alka o ujście i dolny bieg Dniepru, walka, od której pow odzenia lub niepowodzenia w danej chwili zależne było całe życie gospodarcze, a poczęści i politycz­ ne dorzecza Dniepru. Pierwszym rezultatem tej walki było prze­ obrażenie się dotychczasowych handlowych miejskich Rzeczypo- spolitych na Rusi na księstwa, pozostające pod władzą wareg- skich kuningów, którzy w wieku X-ym i pierwszej połowie jed e-.

(5)

272 R Z U T O K A NA Z N A C Z E N I E D N IE P R U .

nastego zdołali połączyć pod swą w ładzą wszystkie okręgi miej­ skie, położone wzdłuż D niepru i jego drogi handlowej. W ten sposób pow stało państw o ruskie Rurykowiczów. Ale oprócz w pły­ wu gospodarczego i politycznego, w yw arł D niepr olbrzymi wpływ kulturalny na całą Ruś. On zdecydował, gdzie się zwrócą plem io­ na ruskie: do Rzymu, czy do Bizancyum, dzięki niemu Ruś została pozyskana dla w schodniego kościoła i dla bizantyńskiej kultury. I nie mogło być inaczej. Kupcy ruscy byli w owych czasach w jaknajściślejszych stosunkach handlowych z K onstantynopolem. Corocznie w sezonie handlowym płynęli oni Dnieprem do Caro- grodu ze swymi towarami, leśnymi produktam i dorzecza D niepru, przywożąc do ojczyzny bizantyńskie pieniądze i bizantyńskie w y­ roby. Szereg traktatów handlowych, z których najstarsze sięgały czasów O lega i Igora, regulow ał stosunki rusko - bizantyńskie. W jaki sposób odbyw ał się spław tow arów do K onstantynopola, poucza nas dokładnie K onstanty Porfirogeneta. Otóż, w edług św ia­ dectw a uczonego cesarza, łódki, przybyw ające corocznie do Caro- grodu, pochodzić miały naw et i z odległych miast, a więc z Czer- nihowa, Milliniska, zapewne Sm oleńska, — a naw et z Nowogrodu, leżącego już na krańcach drogi handlowej baltycko-czarnomorskiej. „W miesiącu czerwcu puszczają się rusow ie rzeką D nieprem i do­ jeżdżają do W itecew y, która jest grodem danniczym rusów. I przy­ bywszy tam, czekają dwa lub trzy dni, dopóki się wszystkie czół­ na nie zbiorą, w yruszają wreszcie i ja d ą pom ienioną rzeką D nie­ prem “. W ielkie trudności spraw iają rusom „progi“, których Porfiro­ geneta opisuje siedem. Przy niektórych z nich musieli kupcy w y­ siadać na ląd, czółna ich zaś trzeba było wlec na łańcuchach, czasem zaś naw et nieść na barkach. Niemniejsze trudności spra­ wiali Pieczyngowie, którzy od tak zw anego przewozu kraryjskiego nie przestawali niepokoić rusów aż do ujścia Dniepru. Nic też dziwnego, że P orfirogeneta nazyw a w ypraw y rusów do K onstan­ tynopola „uciążliwą, niebezpieczną, mozolną i przykrą żeglugą“1). Pomimo jednakże tych wszystkich trudności, handel z Bizancyum przynosił rusom olbrzymie korzyści. Kijów za czasów W łodzim ie­ rza Św iętego i Jarosław a M ądrego był już ogromnym miastem, pełnym pomników szuki bizantyńskiej, miastem, które olśniewało swem bogactwem słow ian zachodnich. Ogrom ne zasoby grom a­ dziły się powoli i w odległym Nowogrodzie. Jak wspominaliśmy, utrzym anie pom yślnych stosunków handlow ych z Grecyą,

(6)

R Z U T O K A N A Z N A C Z E N I E D N I E P R U . 273

gało ciągłej walki z koczownikami, kręcącymi się nad dolnym Dnieprem. Jeszcze w XI-ym wieku przybyw ają ze Skandyna­ wii wciąż now e drużyny rycerstw a w aregskiego, które, wstępując w służbę książąt ruskich, pomagały im w walce z koczownikami. Powoli jednak ten dopływ w aregów słabnie i wreszcie ustaje zu­ pełnie, jednocześnie zaś wzrastają siły koczowników - pieczyngów i połowców, którzy, jak się skarżył w roku 1167 książę Mści- sław-Iziasławowicz W ołyński, odbierali Rusi drogi „handlow e“. W dw unastym wieku książęta ruscy robią jeszcze wysiłki po­ w strzym ania koczowników, ale wysiłki te słabną coraz bardziej, w rezultacie stosunki z G recyą rozluźniają się, handel upada stopnio­ wo, rozpoczyna się ciężki kryzys dla całego dorzecza Dniepru, które w yludnia się coraz bardziej, by dostarczyć kolonistów kra­ jom nadwołżańskim i W ołyniowi. H andel czarnomorski, który dotąd

koncentrow ał się w ^Kijowie, kieruje się stopniowo na drogę lą­ dową ku W łodzimierzowi i Lwowu, które zajmują w wieku XIV miejsce naddnieprzańskiej stolicy x). Pierw szy akt walki o dolny D niepr skończył się niepomyślnie dla mieszkańców jego środko­ wego i górnego dorzecza. Znaczenie jednak handlow e D niepru nie zupełnie zamarło. Starożytny trakt handlowy, który t. zw. N estor w kronice nazyw a drogą „iz W ariag w G rek i“, nie przestaje ist­ nieć. ale podczas gdy dotąd najwięcej ożywiona była jeg o część południowa, to teraz rozwijać się zaczyna ruch na części północ­ nej, kierując się nietylko ku W ołchowowi, lecz coraz bardziej ku Dźwinie Zachodniej, przez kraj, należący do plemienia Krywiczów. Dwa. m iasta Krywiczów —- a mianowicie Sm oleńsk, leżący nad D nieprem i Połock nad Dźwiną, były praw dopodobnie temi miejs­ cami, w których znajdow ały się składy tow arów . Pomiędzy Łu- czesą, dopływ em Dźwiny, a Orszycą, w padającą do D niepru pod Orszą, lub też pomiędzy Ułłą, a Berezyną, przew lekano łódki z to­ warami 2), kierow anym i ku wyspie G otland, odgrywającej ogrom­ ną rolę w ruchu handlowym pomiędzy R usią a E uropą Zachodnią. Znaczenie drogi Dnieprzańsko-Dźwińskiej wzmogło się jeszcze, gdy w roku 1201 założono osadę niemiecką przy ujściu D źwiny—Rygę. Na ożywione stosunki handlowe, jakie od chwili założenia Rygi istniały pomiędzy nią, a miastami ruskiemi, łeżącemi wzdłuż drogi handlowej D nieprzańsko-Dźwińskiej, wskazują liczne trak taty 3).

Naj-') K u tr z e b a S t. H a n d e l P o ls k i z e w s c h o d e m . P r z e g lą d P o ls k i 1903, to m II, str. 206.

2) S a p u n o w : Z a p a d n a ja D w in a , str. 266.

3) N a p ie r sk i: R u s s is c h -liv lä n d is c h e U r k u n d e n , str. 417 i n a s tę p n e .

(7)

charakterystyczniejszy z tych traktatów zaw arty został w roku 1229 pomiędzy R ygą a Smoleńskiem. W traktacie tym zagw arantow ana została sw oboda handlu dla kupców niemieckich w Smoleńsku, a zaś ruskich kupców w Rydze, W irby, Lubece, a dalej zastrzeżo­ no, iż temu samemu kodeksowi karnem u ulegać mają rusini w mia­ stach niemieckich, a zaś niemcy na Rusi.

Liczne łodzie m usiały wówczas przedostaw ać się z D niepru na Dźwinę i odw rotnie, kiedy, jak poucza nas traktat z roku 1229, ustanow iony był specyalny urzędnik, tali zwany „W ołoczny T iw u n “, który dozorow ał przew lekania łódek z jednego system u rzecznego na drugi 1). Niemieccy kupcy, skoro tylko przybyli do miejsca, gdzie rozpocząć się miało przew lekanie łódek, obowiązani byli zawiadomić o tem „wołocznego tiw u n a“, ten zaś winien był przysłać „wołoczan", ażeby przenieśli tow ary i bronili ich po drodze od napadów pogan. Jeżeli jednocześnie na miejsce prze­ w lekania przybyli i niemcy i smoleriszczanie, to miano decydować przy pomocy losowania, czyje tow ary przenieść wpierw. Za całość

przenoszonych tow arów odpowiadali „wołoczanie" solidarnie.

W traktatach z niemcami z miast naddnieprzańskich uczestniczył jeden tylko Smoleńsk, natom iast biorą w nich udział miasta, położone nad Dźwiną, W itebsk i Połock. T a okoliczność świadczy wymow­ nie, jak małą rolę w handlu rusko - niemieckim odgryw a już nie­ tylko południowy, ale naw et i środkow y brzeg Dniepru.

Utrudnienie, a częściowo nawet uniemożliwienie handlu z mo­

rzem Czarnem, które przestawało już być morzem ruskiem, miało, jak

wspominaliśmy, ogromny wpływ gospodarczy. Ruś wysyłała to­

wary surowe, i było to ogromnjun atutem w rękach kupców, han­

dlujących z Konstantynopolem, że towary te szły z biegiem wody,

a zatem eksport był tani. Natomiast, gdy punkt ciężkości eksportu

zwrócił się ostatecznie ku-zatoce Ryskiej, wypadało towary prowa­

dzić Dnieprem pod wodę, co wówczas było połączone z ogrom­

nym kosztem; to też ożywienie handlu ryskiego nie mogło bynaj­

mniej zrównoważyć chylenia się do upadku handlu konstantyno-

polskiego. I oto ruch na Dnieprze zmniejsza się coraz bardziej

w okolicach, leżących dalej od Dźwiny, eksport stopniowo słabnie,

miejscowości zaś, położone nieco bliżej od tej rzeki, zaczynają

wysyłać towary swoje wprost do Połocka, który w końcu wieku

XIV-go staje się centrum handlu z Rygą2). Ostatni traktat han­

dlowy rysko-smoleński, potwierdzony przez Gedymina, zawarty

zo-2 7 4 R Z U T O K A NA Z N A C Z E N I E D N I E P R U .

ł ) I b id e m str . 431.

(8)

stał około roku 1338; jest rzeczą wielce charakterystyczną, że gdy w roku 1229 kupcy niemieccy urządzili sobie kościół w Sm oleń­ sku, to w roku 1403 budują św iątynię w Połocku Ł). W później­ szych czasach, ja k zobaczymy, będą jeszcze robione próby ożywie­ nia ruchu handlowego na linii wodnej Sm oleńsk - Ryga, ale pomi­ mo to ruch ten przez długie wieki znajdować się jeszcze będzie w stanie wegetac}'i.

Mówiliśmy już o upadku południow ej części drogi wodnej W aregsko - G reckiej, jaki nastąpił w w ieku XII. Należ}' jednak pamiętać, że handel, prow adzony pomiędzy środkowym Dnieprem a wybrzeżam i morza Czarnego, miał tradycyę przeszło tysiącoletnią, to też nic dziwnego, iż pomimo najzupełniej niesprzyjających w a­ runków , będą wciąż czynione próby ożywienia go na nowo, a na­ w et dążenia w tym kierunku w yw rą w pływ pow ażny na politykę w ładców Rusi. Podtrzym ać i ożywić handel Czarnom orski Rusi usiłują przedew szystkiem Genueńczycy, którzy około roku 1267 zakładają dwie kolonie handlowe, a mianowicie Kaffę na Krymie, w miejscu, gdzie znajdowała się kolonia M iletyńska już w w ieku V-tym przed narodzeniem C hrystusa, tudzież Akkerman, czyli Białogród przy ujściu D niestru. Pomimo ciężkich warunków, z ja­ kimi musiał walczyć ówczesny handel czarnomorski, kolonie te rozwijają się w wieku XIV-tym wcale pomyślnie, w znacznej części dzięki wysiłkom dynastyi Gedjunina, która, zająwszy Ruś południową, umiała przez czas jakiś skutecznie walczyć z tatarami. W ielki książę O lgierd, usiłując umocnić sw e panow anie nad D niep­ rem, dotarł w swych w ypraw ach aż do samych wybrzeży morza Czarnego, rozbiwszy tatarów nad Limanem Dnieprowym. Na wy- , brzeżu morza Czarnego posiadał O lgierd dw a porty własne — Ko- czubej i A kkerm an 2). O statecznie rozpraw ić się z tataram i i umoc­ nić n a dobre nad dolnym D nieprem , postanow ił W ielki Książę W itold. K orzystając z wewnętrznjmh rozterek, jakie wówczas p a­ now ały w Hordzie, ruszył W itold w lecie 1398 roku przeciwko ta­ tarom i rozbiw szy ich wojsko, zbudow ał nad dolnym D nieprem szereg tw ierdz 3). Niestety, już w następnym roku 1399, ponow iw ­ szy kroki nieprzyjacielskie przeciwko tatarom , poniósł W itold straszną klęskę nad W orsklą. Zniweczyła ona dobrodziejstwa, ja ­ kie przyniosło zw ycięstwo roku poprzedniego. W alka z tataram i o ujście D niepru, przy .którem założyli oni m iasto Oczaków, trw ać

R Z U T O K A NA Z N A C Z E N I E D N I E P R U . 275

') I b id e m str . 281.

2) C zack i: D z ie ła III, str. 329.

(9)

będzie nieskończenie długo. Oczaków, uważany jeszcze do połowy

wieku XVl-go za własność Litwy, przechodzić będzie z rąk do

rąk. Handel Kijowa z południem kierować się będzie za Jagiel­

lonów głównie drogą lądową, omijając progi, przeprawę, którą

uniemożliwiali tatarzy.

Ówczesny handel Kijowa z Kaffą charakteryzuje Michał Li­

twin: „Kijów — powiada on, obfituje w cudzoziemskie towary,

nie ma bowiem drogi bardziej uczęszczanej, jak starożytna, dawno

utorowana i dobrze znana droga, prowadząca z portu miasta czar­

nomorskiego Kaffy przez wrota Tauryki na przewód Tawański na

Dnieprze, a stamtąd potem do Kijowa. Drogą tą idą z Azyi,

Persyi,- Indyi, Otomanii, Arabii i Syryi na północ do Moskwy,

Pskowa, Nowogrodu, Szwecyi i Danii, wszystkie towary wschod­

nie, jako to: drogie kamienie, jedwab, tkaniny jedwabne, kadzidło,

pachnidła, szafran, pieprz i inne korzenie. Drogą tą często też

chodzą kupcy cudzoziemscy, gromadzą oni zastępy, czasem tysiąc

ludzi wynoszące, karawanami zwane, i sami towarzyszą taborom,

składającym się z mnóstwa wozów naładowanych i objuczonych

wielbłądów“. Dawniej karawany owe — dodaje Michalon — płaciły

znaczne cła przy przeprawie przez Dniepr u Tawani, gdzie dotąd

dochowała się budowa kamienna ze sklepieniami, którą nasi, ta­

tarzy i grecy zwą „Witoldową Łaźnią“ i opowiadają, że w niej

mieszkał niegdyś mytnik W. Księstwa Litewskiego, pobierający

cło; kto zaś nie płacił cła—karano go w Kijowie konfiskatą całego

mienia. Unikając dwóch przepraw przez Dniepr i nie chcąc płacić

cła — wymijają czasem kupcy starą drogę, idącą przez państwa

J. K. M-ci i od wrót tauryckich zawracają wprost, a następnie po

nieprzejrzanych stepach do Moskwy przez Putywl, albo też wra­

cają tą drogą, lecz często się zdarza, że ich rabują łupieżcy, wałę­

sający się w tych stronach“ x). Opowiadanie Michała Litwina świad­

czy dobitnie, jak doskonale mógłby się rozwijać handel Dnie-

przański, gdyby zdołano poradzić sobie z plondrującymi bezustanku

nad dolnym Dnieprem tatarami.

Niestety, przez cały czas panow ania Jagiellonów położenie zamiast się polepszać— pogarszało się coraz bardziej. W roku 1495 zdobywają turcy Kaffę i organizują z niej oddzielny paszałyk, w którym tatarzy zyskiwali nowy punkt oparcia w walce p rze­

ciwko Jagiellonom. I oto, jak zaznacza Dr. Pappée w swej

„Polsce i Litw ie na przełomie wieków średnich“ 2), hasłem, które

2 7 6 R Z U T O K A NA Z N A C Z E N IE D N I E P R U .

J) C y tu je m y z a J a b ło n o w s k im : Ź r ó d ła d z ie j o w e X X II str. 332. 2) P o ls k a i L itw a n a p r z e ło m ie w ie k ó w ś r e d n ic h , str. 43.

(10)

R Z U T OKA NA Z N A C Z E N I E D N I E P R U . 211

przenikało całe dzieje koronne w ostatnich latach Kazimierza Ja­ giellończyka i które przekazane zostało jego następcy — była tu ­ recka wojna — a celem: odzyskanie czarnomorskich wybrzeży... uzyskanie ujścia D niepru dla Litwy, a ujścia D niestru dla Polski" J. Do wojny z T urcy ą nam awiali gorąco Kazimierza Jagiellończyka i genueńczycy, marzący wciąż o odzyskaniu Kaffy i nawiązaniu na nowo stosunków handlowych z dorzeczem D niepru. Niestety, jak wiadomo, do wojny tureckiej wówczas nie doszło. Nie w ypę­ dzono turków z Krymu, nie poradzono sobie z tataram i, którzy coraz bardziej umacniają się nad dolnym D nieprem i naw et, pod­ judzani przez Moskwę, „budują na praw ym brzegu rzeki gród

T iah in “. Całe dorzecze D niepru dolnego, a naw et środkowego jest zatamowane w swym rozwoju w skutek ciągłych napadów tatar­ skich. Dość pow iedzieć, iż jeszcze w roku 1535 żyto dla zaopa­ trzenia zamku kijowskiego trzeba było sprow adzać z pod G ro ­

dna, Słomma, Brześcia 2). Nietylko jednak napady tatarskie

wstrzymują rozwój gospodarczy Naddnieprza; w równie destruk­ cyjny sposób oddziaływ ują kozacy-zaporożcy, którzy, usadowiwszy się przy progach Dnieprow ych, byli plagą zarów no dla Polski, jak i dla Turcyi. Dopiero tw ierdza Kudak, założona w roku 1634 na prawym brzegu D niepru powyżej Porohów , miała umożliwić utrzy­ mywanie w karności kozaków i strzedz interesów gospodarczych Polskiego N addnieprza. Jak wiadomo jednak, Kudak nie zdołał wypełnić pokładanych w nim nadziei. J u ż w roku 1635 został zdobyty szturm em przez kozaków. W praw dzie w roku 1640 od­ budow ano go starannie przy pomocy francuskiego inżyniera, Beu- plana, ale w osiem lat później dostał się znow u w ręce kozaków, by się już nigdy nie odrodzić.

Dla umożliwienia rozw oju gospodarczego Rusi południo­ wej — po przegraniu wielkiej walki z tataram i i po straceniu nadziei odzyskania w ybrzeży czarnomorskich — był już jeden

tylko środek — utw orzenie dobrej drogi wodnej na północ.

Ale i to nie było łatwem. W roku 1514 stracili Jagiellonow ie Smoleńsk, nadto większa część biegu Dźwiny należała wciąż jeszcze do rycerzy niemieckich. T rzeba więc było przedew szyst­ kiem pomyśleć o now ych zdobyczach terytoryalnych, zanim m o­

żna było popchnąć naprzód gospodarczy rozwój Rusi. I oto

przez cały okres Zygm untowski Polska z krótkimi przerw a­

mi prowadzi walkę z Moskwą o D niepr i Dźwinę. W alka ta

to-1) I b id e m str. 162.

(11)

2 7 8 R Z U T O K A NA Z N A C Z E N I E D N I E P R U .

czy się ze zmiennem szczęściem. Smoleńsk w prawdzie przez wiek XVI-ty miał pozostać w rękach rosyjskich, ale bądź co bądź, dzię­ ki zabiegom Z3igm unta A ugusta i Stefana Batorego, cały bieg D źw iny został przyłączony do Rzeczypospolitej. W ojskom Zyg­ m unta Iii-go udało się zdobjm i Smoleńsk, zdawało się więc, iż nakoniec teraz będzie mogła się na dobre rozw inąć żegluga h an ­ dlowa na linii D n iep r—Dźwina, a co zatem idzie, rozpocznie się szybki rozwój Białej — i Małej Rusi. N iestety jednak, przyłączenie

dolnej Dźwiny do Polski okazało się nietrw ałem . O Inflanty, za

panow ania Zygm unta Iii-go, toczy się długa wojna ze Szwecyą, dla Polski przeważnie nieszczęśliwa; w roku 1621 stracona zo­ stała Ryga na zawsze; w ówczas rodzi się w Polsce now a idea, która, o ileby została wcielona w życie, w yw arłaby była wpływ olbrzymi na losy całej Rzeczypospolitej. O to na sejmie W arszaw ­ skim złożony został projekt przekopania kanału, łączącego D niepr z Niemnem, przez pośrednictw o Berezyny i Wilii. W ten sposób mniej dotkliwą stałaby się dla kraju strata dolnej Dźwiny, rozwój gospodarczy m ało—i białoruskich w ojew ództw otrzym ywałby nowy impuls, nadto now a droga, docierająca praw ie do środka Rzeczy­ pospolitej, stanow iłaby silny łącznik pomiędzy wschodnimi kresa­ mi a centrum, zapobiegała wyodrębnieniu się gospodarczem u, a co zatem idzie, kulturalnem u Naddnieprza. Nie wiadomo kto był au­ torem projektu budow y kanału Dnieprzańsko-Niemeńskiego: niew ąt­ pliwie jednak pow stał on w najbliższem otoczeniu królewicza W ła­ dysława. Jak wiadomo, najm ędrszy z W azów polskich interesow ał się bardzo ziemiami Sm oleńską i Siew ierską, uzy.skanemi od Mo­ skwy na zasadzie rozejmu w Deulinie 1618 roku. Królewicz mia­ nowicie starał się zadzierzgnąć mocne węzły między nowouzyska- nemi ziemiami, a resztą Rzeczypospolitej, osadzając tam na len­ nych praw ach rycerstw o polskie, które miało nietylko bronić po­ granicznych zamków, ale i szerzyć w tych stronach zachodnio­ europejską kulturę. Kanał Berezyna - W ilia harmonizował najzu­ pełniej z planami W ładysław a IV-go, który też ofiarował się „przekopać go na wieczną rzeczy pamiątkę, kosztem własnym" 1). P rojekt kanału spotkał się oczywiście z uznaniem stanów, które rozumiały, „iż przez złączenie rzeki Berezyny z W ilią nietylko stanu szlacheckiego nad rzekami Dnieprem, Prypecią i Berezyną obywatelom wielkie stąd pożytków aukcye, ale i ludziom

(12)

R Z U T O K A NA Z N A C Z E N I E D N I E P R U . 2 7 9

kim wcześniejsze, spławem tow arów Berezyną do Wilii stać się mogą handle“ 1).

O grom ne korzyści projektow any kanał przyniósłby był między innemi szlachcie, mieszkającej wzdłuż Styru. S ty r oddaw na uzna­ ny był za trakt wodny, posiadający duże znaczenie handlowe. To też już konstytucya Piotrkow ska 1447 roku wyróżnia go wśród największych rzek polskich, wolnych ku spuszczaniu zbóż, ro ­ bót i tow arów ludziom wszelkim, których pod karą siedemdziesiąt nie wolno było zamykać przeszkodami, ani sieciami 2). W edług konstytucyi 1631 roku królewiczowi oddano rzeczywiście budowę kanału B erezyna-W ilia i pozwolono mu pobierać cło od przecho­ dzących przez kanał tow arów , dopóki mu się nakład nie wróci. Dozór nad kanałem m iał być pow ierzony na wieczne czasy sta­ rostom Borysowskim , którzy pew ien dochód quotannis na kon- serw acyę portu i śluzów od statków kupieckich w ybierać mieli. Niestety, uchw ała 1631 roku w spraw ie kanału Berezyńskiego nie miała nigdy wejść w życie. Być może, iż stanęła tem u na prze­ szkodzie śmierć króla Zygm unta Iii-go w roku 1633 i objęcie tro­ nu przez królewicza W ładysław a.

W ten sposób dorzecze D niepru nie otrzym ało wyjścia ku morzu Bałtyckiemu. W ładysław IV, zamyślając na schyłku życia 0 wojnie tureckiej, m iał nadzieję zagarnąć w ybrzeża czarnomorskie 1 otworzyć ujście dla produkcyi Rusi 3). N iestety, jak wiadomo, piękne plany W ładysław a IV-go nie urzeczywistniły się nigdy. Najżyźniejsza prow incya Rzeczypospolitej, Ukraina, nie miała więc uzyskać w arunków , któreby pozw oliły jej w ykorzystać swe n atu ­ ralne bogactwa. Beuplan, wydając w roku 1650 swój opis Ukrainy, zaznaczał najzupełniej słusznie, iż niemożliwość w ysyłania zboża na rynki ukraińskie zniechęca kozaków do zajmowania się pracą rolną i jest pow odem kozackiego lenistw a 4). I niew ątpliw ie w tych słowach spostrzegaw czego cudzoziemca je st dużo praw dy; cha­

!) Ib id em . 2) V o lu m in a le g u m to m I, str. 151. P a m ię t a ł o S t y r z e i s e jm w a r s z a w ­ sk i r o k u 1598: o t ó ż w ó w c z a s p o sta R O w io n o , iż p o n ie w a ż lu d z io m k u p ie c k im d z ie j e s ię w ie lk a s z k o d a i z a tr u d n ie n ie w r o z b ija n iu k o m ie g n a g r u n c ie U r . P a w ła M o n w id a D o r o h o s t a j s k ie g o w im ie n iu j e g o R z e c z y c k it n w p o w ie c ie P iń sk im , p r z e to r o z k a z a n o p o m ie n io n e m u D o r o h o s t a j s k ie m u r z e k ę o c z y ś c ić . W n a g r o d ę z a p o n ie s io n y n a k ła d u p o w a ż n io n o g o d o p o b ie r a n ia m y ta . P o j e ­ g o ś m ie r c i p r a w o p o b ie r a n ia m y ta i o b o w ią z e k p r z e c z y s z c z a n ia S t y r u p r z e ­ c h o d z ił n a j e g o p o to m k a . V o l. le g . to m II, str. 1464. 3) C z er m a k : P la n y w o j n y t u r e c k ie j, str. 21. 4) B e u p la n : D e s c r ip tio n d ’U k r a in e . P e t e r s b u r g 1832, str. 6.

(13)

2 8 0 R Z U T OK A NA Z N A C Z E N I E D N I E P R U .

rak ter ludności ukrainnej niew ątpliw ie był w silnym związku z brakiem rynków na produkty rolne. Ale nietylko Ukraina, „Po­

dole i znaczna część W ołynia nie miały żadnej wielkiej drogi handlowej do zbyw ania nadm iaru swej bogatej produkcyi i m ar­ now ały swój plon rolniczy, doznając niedostatku pieniędzy wśród znacznej obfitości płodów n a tu ry “ x).

Zastój w rozw oju gospodarczym Rusi potw ierdzają i badania Jabłonow skiego, który twierdzi, iż jeszcze na przełom ie wieków XVI-go i XVII-go na Ukrainie „zbóż zasiew ano wciąż tyle tylko, ile tego dom ow a potrzeba pobliższego okoła w ym agała“ 2). W ięcej rozwija się z początku chów bydła, które następnie przepędzano na zachód; zwolna dopiero biorą się właściciele ziemscy Ukrainy, w spo­ magani częściowo kapitałem gdańskim, do eksploatacyi bogactw leś­ nych, a więc popiołów, a z drugiej strony wosku. Produkta te w ysyła­ ne są do G dańska, pomimo odległości tych okolic od portów wiśla­ nych; oczywiście dziesiątki mil musiano je przeprow adzać drogą lądową. Jak słusznie zauważył Jabłonow ski, port Gdański od koń­ ca wieku X VI-go miał już tak wielki w pływ na naddnieprzańskie okolice, iż tu i owdzie wpływał tam na regulacye powinności włościańskich: w niektórych więc dobrach ruskich chłopi, wolni od wszelkich powinności, obowiązani są dostarczać podw ód dla dowożenia produktów do portów wiślanych. T ak więc przytacza Jabłonow ski, jako przykład charakterystyczny, iż włościanie ze wsi, należących do dóbr Berdjmzowskich, obowiązani byli dostar­ czać z włóki podw odę do Lw ow a lub Bugu 8). Podobnież poddani z dóbr Zwiahelskich Książąt O strogskich, leżących po obu stro­ nach rzeki Słuczy, mają obowiązek dowozić popioły do Buga, a w roku 1618 Piasoczyńscy właściciele dużych obszarów w Brac- ławszczyźnie wysyłali, końmi potaż aż do Kazimierza nad Wisłą. W pierwszej połowie wieku XVII-go spotykam y się już i z p ró ­ bami eksportow ania zboża do Gdańska. T ak np. w latach 1633— 1640 gdańszczanie zakupują w starostw ie Kaniowskiem, leżącym nad samym D nieprem , na południe od Kijowa żyto z obowiązkiem dostaw y do G dańska. Jak kosztow ne i jak rujnujące-dla chłopów były tak dalekie podróże z nad D niepru do portów wiślanych, do­ myśleć się łatw o, to też produkcya rolna przy takich warunkach komunikacyjnych mogła się opłacać chyba na najżyzniejszych gruntach; nic też dziwnego, że w okolicach mniej urodzajnych na

*) K o r z o n : D z ie j e w e w n ę t r z n e , to m II, str . 2. 2) Ź r ó d ła d z ie j o w e , to m X X II, str. 273. 3) I b id e m , str. 361.

(14)

R Z U T O K A NA Z N A C Z E N I E D N I E P R U . 281

północ od Kijowa, po nieudanych próbach, przedsiębranych na po­ czątku wieku XVII-go, ograniczano rozm iary gospodarki folw arcz­ nej. W dobrach np. Szkłowskich, leżących nad samym Dnieprem na północ od Mohilowa, w drugiej połow ie wieku XVII-go jest już tylko 3 folwarki na 4.279 włók, jakie zajmowało to olbrzymie dominium. Folw arki te produkow ały tyle jedynie, ile potrzebow a­ ła miejscowa ^administracya. W roku 1766 i te folwarki zostają zniesione. Jest też rzeczą wielce charakterystyczną, iż w wieku XVIII-tym włościanie szkłowscy za nic nie chcieli powiększać swych gospodarstw i odmawiali upraw y przysądzonych im przez dw ór dodatków do gruntów. F aktu tego trudno tłómaczyć sobie niezaradnością, czy lenistw em włościan, źródło jego leżało raczej w niemożebności zbyw ania produktów rolnych, wobec zatam ow a­ nia dolnego biegu D niepru i nieuregulow ania połączeń tej rzeki z Dźwiną i Niemnem. W innych dobrach naddnieprzańskich, w hrabstw ie Byhowskiem, produkow ano w prawdzie w osiemnastym wieku zboże na eksport, zresztą na niew ielką skalę, jednak w ro ­ ku 1759 ówczesny posiadacz tych dóbr, podkanclerzy Sapieha, ob­ liczył, iż zniesienie folwarków zwiększyłoby jego dochody o kilka­ dziesiąt tysięcy z łp .1).

Brak dróg handlowych, prow adzących z w ojew ództw ruskich do portów Czarnomorskich, pow odował szaloną różnicę cen zboża pomiędzy rynkam i miejscowemi, a targami, położonemi w dorzeczu W isły. Na urodzajnem Podolu, ju ż po okupacyi austryackiej, ceny były tak niskie, że nie uzyskiwało się naw et zw rotu w artości włożonej rob o cizn y 2). Jeżeli porów nam y rozwój gospodarczy ziem, położonych przy dorzeczu Niemna, a przedew szystkiem W arty i W isły, z położeniem gospodarczem dorzecza Dniepru, mającego tak doskonałe warunki przyrodzone rozwoju, będziemy mieli w y­ mowny dowód, jak przyczyny polityczne mogą do czasu w ypa­ czać norm alny rozwój gospodarczy.

Nie należy jednak przypuszczać, by w trzech ostatnich wiekach istnienia Rzeczypospolitej zupełnie zamarła żegluga na D nieprze. Przeciwnie, żegluga ta w egetuje ciągle, nie współdziała ona jednak wielkiemu eksportow em u, czy transportow em u handlowi, lecz raczej handlowi lokalnemu; conajwyżej ułatw ia stosunki z Moskwą przez górny D niepr lub Desnę. Jeszcze więc w roku 1571 mieszczanie k i­ jow scy posiadają 20 komieg, „któremi sobie handel w iodą“. Urząd sta­

!) B a r a n o w s k i: W ie ś i fo lw a r k . T r z y h r a b s tw a B ia ło r u s k ie . 2) T o k a r z : G a lic y a w p o c z ą tk a c h e r y J ó z e f iń s k ie j , str. 208. 6J Ź r ó d ła d z ie j o w e , to m X X II, str. 355.

(15)

2 8 2 R Z U T O K A NA Z N A C Z E N I E D N I E P R U .

rościński kijowski pobierał też „myto od ryb, które Dnieprem do m ia­ sta i gdzieindziej na Niż statkami średniemi prow adzą“. „Na Niż dla kozaków" — pisze Jabłonow ski — wszystko w ogóle idzie Dnieprem z góry. Napróżno wcale rewizorowie królew scy już w roku 1570 w Kaniowie zastrzegają: „świńców, prochów , saletry i inszych wszelkich żywności mieszczanie nie mają wywozić kozakom na Niż. D nieprem też bardziej spławiają latyfundia północne zapasy swoje na dół, a pośredniczą tu kupcy kijowscy przedew szystkiem “. W spominaliśm y już o projektach W ładysław a IV-go, zm ierzają­ cych do stw orzenia drogi wodnej, któraby pozwoliła wyzyskać bogactw a rolne i leśne dorzecza D niepru. Burza, jaka szalała nad Polską za panow ania Jana Kazimierza, w strzym ała na długie lata rozwój gospodarczy kraju, znaczną zaś część N addnieprza obróci­ ła w perzynę. Przez długie też lata nic nie robi się, a naw et bodaj i nie planuje się nic, coby mogło w ten czy inny sposób przywrócić Dnieprowi rolę wielkiej drogi handlowej. S trata Smoleńska, Za- dnieprzańskiej Ukrainy, a wreszcie Kijowa spraw ę tę zagm atwała jeszcze. D niepr przestaw ał być ostatecznie rzeką wyłącznie polską, głów ne jego przystanie nie były już na terytoryum polskiem. To też nic dziwnego, że gdy w epoce międzyrozbiorowej zaczęła się Polska na now o rozwijać pod względem gospodarczym , gdy za­ częto znów myśleć o stw orzeniu praw idłow ych dróg handlowych, to zwrócono uw agę na połączenie kanałami D niepru z Niemnem i Wisłą, a nie z Dźwiną, zwrócono się więc do dawnej idei W ła­ dysław a IV-go.

Największą zasługę przy wykonaniu tej idei położył Michał Ogiński, w ojew oda W ileński, który własnym kosztem w yłoży­

wszy 12.000.000 złp., przeprow adził kanał, łączący Niemen

przez Szczarę, jezioro W yganow skie, Jasiołdę i P rypeć z D niep­ rem. Budowę kanału tego rozpoczęto w roku 1765, emigracya Ogińskiego na czas jakiś robotę przerw ała, jednakże w roku 1784 przeszedł przez kanał statek o 35 łasztach z Chersonu do K ró­ lewca. W roku 1790 Michał Ogiński rozpoczął także budow ę dru­ giego kanału pod Stetyczow em na Polesiu, a zaś Skirmunt, prezes ziem ski*) Piński, prow adził roboty kanalizacyjne od H orow achy do W elatycz. W kilka łat po rozpoczęciu budow y kanału Ogińskiego przystąpiono pod kierunkiem Komisyi Skarbow ej Litewskiej do prze­ kopania kanału Królewskiego, czyli D nieprzańsko - Bużańskiego. Kanał ten, łączący Pinę, dopływ Prypeci, z Muchawcem, dopływem Bugu, liczy 8 mil długości; w roku 1784 był oddany do użytku

(16)

R Z U T O KA NA Z N A C Z E N I E D N I E P R U . 2 8 3

publicznego, a Miecznik Mateusz Butrymowicz, sławny statysta owej

epoki, mógł już wyprawić 10 swoich „szuhalej“ (statków poleskich)

z ładunkiem słoniny, wędlin, zboża etc. do Warszawy i Gdańska.

Po zaprowadzeniu pewnych ulepszeń technicznych, kanał w latach

1785, 1786

i

1787 1)

funkcyonował normalnie i według informacyj,

zebranych przez profesora Korzona, przeprowadzano wówczas

przezeń transporty znaczne towaru drzewnego i różnych produk­

tów z miejsc, o kilkadziesiąt mil od kanału odległych.

Znaczenie kanału Ogińskiego i Muchawieckiego zmniejszyć miała ta okoliczność, iż nakoniec na zasadzie pokoju rosyjsko-tu- reckiego w roku 1774 otw arta została żegluga po dolnym D nie­ prze. W alka, któ ra toczyła się od stuleci, była wreszcie ukończona; koczownicy zostali poskromieni w przystaniach krymskich i nad limanami D niepru i D niestru znów tłoczyć się miały statki zbo­ żowe. Żvzn'e obszary Ukrainy, P odola i W ołynia miały się nako­ niec stać rzeczywiście śpichlerzem Europy, pryskały przeszkody, tamujące rozwój norm alny N addnieprza, sam zaś D niepr stawać się miał znowu traktem handlowym ogrom nego znaczenia. A le niestety tych wiekopom nych zmian nie dokonała Polska. Nie zdołała ona spełnić swego najżywotniejszego zadania na południowym W scho­ dzie, nie potrafiła zapanować nad całym dorzeczem Dniepru, wybić sobie w św iat okna czarnomorskiego. I było to tem tragiczniejsze, że Polska od tylu wieków prow adziła krw aw ą walkę ze światem mahometańskim. że ona przedew szystkiem osłabiła potęgę turecką. Zw ycięstw a Sobieskiego po stu latach w ydały swe owoce, ale zebrała je ju ż nie Polska, lecz Rosya.

C esarzowa K atarzyna, zaw ładnąwszy wybrzeżam i morza Czar­ nego, założyła w roku 1775 przy ujściu D niepru miasto Cherson i całych swych w pływ ów używać poczęła, aby handel polski od­ ciągnąć od Bałtyku, a ku morzu Czarnemu skierować. Książę S ta ­ nislaw Poniatow ski, posiadacz olbrzymich włości naddnieprzańskich, składających się z dwóch starostw —K aniow skiego i K orsuńskiego, był pierwszym, którji kazał zbudować m agazyny zbożowe w Cher­ soniu. W ogóle rodzina Poniatow skich brała żywy udział w usiło­ waniach, zm ierzających do rozwinięcia handlu Dnieprzańsko-Czarno- morskiego. O to król i brat jego prym as nam ówili P ro ta Potockiego do założenia domu handlowego w C hersoniu pod imieniem P rota Potockiego i kompanii Polskiej.2) W chersońskim domu handlo­ wym Potockiego musiał panować ruch znaczny, gdyż, jak sam w y­

‘) Ibidem , str. 71.

(17)

2 8 4 R Z U T O K A NA Z N A C Z E N I E D N I E P R U .

znawał, działalność jego tamtejsza przysporzyła obywatelom pol­

skim wiele milionów“ Ł). Prot Potocki nabył nawet na własność

kilka okrętów i wysyłał na nich towary polskie. Za przykładem

Potockiego poszedł i Tepper, który również założył w Chersoniu

kantor.

W roku 1782 przem yśliw ano też już w W arszaw ie o naw ią­ zaniu bezpośrednich stosunków z Francyą via Dniepr, Chersoń, Morze Czarne, Morze Śródziem ne, M arsylia. Przedsięwzięcie to, popierane przez agenta francuskiego w W arszaw ie, de Bonneau, zyskało sobie uznanie w śród wielu panów i bankierów; inicyato- rem zaś jego i kierownikiem miał być hr. M oszyński2). Już też w roku 1784 część drzewa, spław ionego D nieprem z Białej Rusi, zakupiono do Tulonu. W roku następnym żegluga handlow a na Dnieprze była już tak ożywioną iż, w edług obliczenia Korzona, w ar­ tość zboża polskiego, spławionego do Chersonia, miała wynosić około 3.000.000 złp.3). Rozpoczynał się bujny rozkw it Podola i Ukrainy. Prow incye te, w których niedaw no jeszcze więcej było „pastewnych stepów niż pól ornych“, staw ały się istotnie szpichle- rzem E uropy4). Niestety, tego niezwykłego rozw oju N addnieprza nie miało już widzieć niepodległe Państw o Polskie.

I. T . B A R A N O W S K I . 0 K o r z o n : D z ie j e W e w n ę t r z n e , to m II, str. 181. D r . A n to n i J. P o c z ą te k h a n d lu P o ls k i e g o n a C z a r n e m m o r z u . O p o w ia d a n ia IV , str . 265. 2) E s s a i h is t o r iq u e s u r le c o m m e r c e e t la n a v ig a tio n d e la m e r N o ir e . P a r is , 1805. 3) K o r z o n o p . cit., to m II, str. 120. 4) S ta s z y c : O s t a t y s t y c e P o ls k i. W a r s z a w a , 1807, str. 15

Cytaty

Powiązane dokumenty

Sternberg twierdzi, że nie wiemy dlaczego powtarzające się fraktale są tak bardzo przyjemne dla oka, ale być może fakt ich istnienia w świecie natury jest odpowiedzialny

dzy ubogich chorych, lub między innych ludzi znajdujących się w zakładzie gdzie są pomieszczone siostry, winny się starać aby owa jałm użna dostała się tym,

Cześć jej oddaw ał nietylko naród cały, nietylko obcy, ale naw et.. dygnitarze rosyjscy z czasów cesarza M ikołaja, którzy nie w ahali się w patryotyzm ie

Świecąca lub zazpalająca się kontrolka przy pracującym silniku lub podczas jazdy oraz sygnał dźwiękowy i komunikat wyświetlany na ekranie wielofunkcyjnym,

Uciskanie klatki piersiowej powinno być wykonywa- ne przez ratownika znajdującego się w pozycji klęczą- cej przy boku leżącego, na wznak poszkodowanego. Je- żeli nie

Kolejną sytuacją kontekstową, z której wnioskuje się o zanikłych spółgłoskach laryn ­ galnych, jest historyczna samogłoska długa /e/, lal lub /0/, która ukazuje

„kupcy” po żołnierzy, trafiliśmy z Mietkiem do 12 pułku piechoty. Trzeci batalion, ósma kompania, pierwszy pluton. Ja w tym plutonie zostałem dowódcą

i choć żenującą jest czynnością wychwalanie żyjącego obok nas człowieka (choć z drugiej strony „współczesnym zacnym oddać cześć“, zaleca surowo Norwid!), na mysi