SZANOWNY PANIE REDAKTORZE
W zw iązku z rec en zją m o je j k sią żk i „P olskie s tro n n ic tw a b u rż u a z y jn e G alicji, Ś lą sk a C ieszyńskiego i K ró le stw a P olskiego w p ie rw sz ej w o jn ie św ia to w ej (sie r p ie ń 1914 — sie rp ie ń 1915)” , K ato w ic e 1962, p ió ra A. G a r l i c k i e g o , o p u b lik o w a n ą w t. LV, 1964, z. 1 „P rz e g lą d u H isto ry cz n eg o ”, proszę u p rz e jm ie o zam iesz czenie n a stę p u ją c e g o listu.
G arlic k i ocenił m o ją k siążk ę ja k o bezw artościow ą, z a w ie ra ją c ą w yłącznie b łę d y i sp re p a ro w a n e cy taty , p rz y k ro jo n e do z góry pow zięty ch i b łęd n y ch zało żeń'. P ra g n ę u sto su n k o w a ć się do zarzutów , zw łaszcza dotyczących p re p a ro w a n ia cytatów .
R ecenzent p rz y ta c z a dw a o bszerne fra g m e n ty z k sią ż k i R. D m o w s k i e g o „N iem cy, R o sja i k w e stia p o lsk a ” za cy to w an e w m ojej pracy. W y k a zu je on, że w pierw szy m k ilk a k ro tn ie d o k o n ałam sk ró tó w , zazn aczając to k ro p k a m i, d w u k ro t nie je d n a k k ro p k i owe zo stały opuszczone. C y ta t d ru g i p rz y ta c z a rec e n z e n t w n a stę p u ją c y m b rzm ien iu : „G dy d aw n ie j rozum iano, że n a ró d m a ty lk o dw ie drogi p rze d sobą: albo zb ro jn e p o w sta n ie, albo zu p e łn ą a b d y k a c ję i pogodzenie się z n a j n ęd z n ie jszy m i w a ru n k a m i b y tu [tu oznaczyw szy k ro p k am i, o p u śc iła F ig o w a n a stę p u ją c y fra g m e n t: »i gdy zaniechaw szy m y śli o w alce z b ro jn e j, społeczeństw o podd ało się uciskow i«] w n a s tę p stw ie sk u tk ie m p rz y ro stu sił i d o jrz e w a n ia p o li tycznego, w znacznej m ie rze pod w p ły w em dośw iadczeń życia k o n sty tu cy jn e g o w dw óch dzielnicach, n a ró d p olski zn alazł d rogę now ą, cele p o p rze d n ie w y k lu c z a jąc...” . I d alej re c e n z e n t k o n ty n u u je : „T rzy o s ta tn ie słow a u D m ow skiego b rz m ią : »obie p o p rze d n ie w y łączającą«. Z u p ełn ie co innego oznacza w y k lu czy ć poprzed n ie cele, c z y l i p r ' o g r a m n i e p o d l e g ł o ś c i , a c o i n n e g o z n a l e ź ć d o ń d r o g ę w y ł ą c z a j ą c ą z a r ó w n o p o w s t a n i e j a k i p e ł n ą u g o d ę (p o d k reślen ie m o je — F.F.). Je ste m ja k n a jd a ls z y od tw ie rd z e n ia , że k o n cepcje D m ow skiego m ogły d oprow adzić do niepod leg ło ści P olski. A le to k w e stia oceny; k w e stią n ie za leż n ą od niej je s t uczciw e p rz e d sta w ie n ie p o glądów D m ow sk ie g o ” (s. 180, przyp. 3).
T yle recen zen t. Isto tn ie , c y ta t zo stał na s k u te k nie w y ch w y ce n ia b łęd ó w d r u k a rsk ic h zniek ształco n y : słow o „obie” za stą p io n e zostało słow em „cele”, a słowo „w y łą c z a ją c ą ” słow em „w y k lu c z a ją c ”. G arlic k i tw ie rd z i, że c y ta t te n z n ie k sz ta ł ciłam celowo, aby u k ry ć p raw d ę, że p ro g ra m e n d e c ji b y ł p ro g ra m e m n ie p o d leg ło ś ciow ym . K o m e n tu ją c zaś f a k t opuszczenia przeze m n ie fra g m e n tu w ypow iedzi D m ow skiego bez zaznaczenia k ro p k a m i re c e n z e n t uw aża, że p o stą p iła m ta k , p o n iew aż chciałam udow odnić, że en d e c ja b y ła stro n n ic tw e m tró jlo ja listy c z n y m .
Otóż tw ie rd z ę i udow odnię, że ja, ponosząc w in ę za przeoczenie błędów d r u k a rsk ic h , w niczym nie zm ien iłam se n su w y pow iedzi D m ow skiego, n a to m ia st G a rlic k i św iadom ie sp re p a ro w a ł cy tat, celem u d o w o d n ien ia, że en d e c ja b y ła w ó w czas (D m ow ski p isa ł to w r. 1908) stro n n ic tw e m o p ro g ra m ie niepodległościow ym . P rz ed e w szy stk im zaznaczyć m uszę, że G arlic k i p rz e d sta w ił m o ją ocenę en d e cji w n iew łaściw y m św ietle. O gran iczy ł się do tw ie rd z en ia , że e n d e cję o k reśliłam ja k o stro n n ic tw o tró jlo ja listy c z n e . W rzeczyw istości je d n a k s ta ra ła m się uzasadnić tezę, że w o k resie re w o lu c ji 1905 r. N aro d o w a D em o k ra c ja ze rw a ła z p ro g ra m em niepodległościow ym , z a stę p u ją c go p ro g ra m e m au to n o m iczn y m , d o m a g ają c się dla K ró le stw a „zu p ełn ej odręb n o ści u s tro ju politycznego, p raw o d aw stw a , sy stem u s ą dow nictw a, w y ch o w an ia publicznego, fin a n só w ” w ra m a c h p a ń s tw a rosyjskiego (s. 55). O cenę tę zilu stro w a ła m licznym i c y ta ta m i z e n u n c ja c ji L igi N arodow ej
P R Z E G L Ą D H IS T O R Y C Z N Y T o m LV — z e s z y t 4
718
L I S T Y D O R E D A K C J Ii p ra c D m ow skiego oraz in n y c h przyw ódców n aro d o w o -d e m o k ra ty c z n y c h (s. 55— 58), a dążenie do ta k ieg o celu, i to w yłączn ie „d ro g ą p a r la m e n ta r n ą ” (s. 55), o k re śliłam ja k o „w istocie rzeczy n ow y rodzaj tr ó jlo ja liz m u ” (s. 58). T reść fra g m e n tu w ypo w ied zi D m ow skiego, opuszczonego przeze m nie bez zaznaczenia k ro p k am i, n ie zaprzecza m o je j ocenie endecji, lecz ją p o tw ierd za. O p u ściłam go d latego je d y n ie , że p o w ta rz a m yśl, k tó rą p rzy to czy łam k ilk a k ro tn ie . F ra g m e n t te n z a w iera bow iem sfo rm u ło w an ie , że celem p o lity k i p o lsk iej w każd y m zaborze je s t „zdobyć ja k n a j p o m y śln iejsze w a ru n k i n arodow ego rozw oju, ja k n ajszersze u zn a n ie p r a w 1 n a r o dow ych, a tym sam y m i o d p o w iad a ją ce sam o istn o ści n aro d o w ej o d ręb n e p o lity cz n e u rz ą d z e n ia ”. J e s t przecież oczyw iste, że m ow a tu o au to n o m ii, a n ie o n ie p o d ległości.
G arlic k i zapew nia, że w cytacie, w k tó ry m słow o „obie” z a stą p io n e zostało słow em „cele” D m ow ski m ów i o drodze do niepodległości. T e k st w ypow iedzi D m ow skiego zaprzecza je d n a k tem u . D latego G arlic k i dok o n ał „ o p e ra c ji”, u rw a ł c y ta t w m iejscu , w k tó ry m D m ow ski pisze, że n a ró d p o lsk i porzuciw szy p o p rzed n ie drogi, w y b ra ł now ą, a m ia n o w icie u zn ał „za k o nieczne w ziąć za p u n k t w y jśc ia sw ej p o lity k i położenie re a ln e , p rzy n ależn o ść do trz e c h p ań stw , ale zrozum iał, że n a g ru n cie każdego z ty c h p a ń s tw m oże i m u si w alczyć o sw ój b y t n aro d o w y , 0 sw ą odrębność, o w a ru n k i w szech stro n n eg o rozw oju, w reszcie o sw e p ra w a oby w a te ls k ie ” (D m ow ski, s. 227; F igow a, s. 58). Czy D m ow ski m ów i tu o dro d ze do niepodległości, czy o drodze do ra to w a n ia b y tu n arodow ego i u z y sk a n ia p ra w n a ro d ow ych w k ażd y m zaborze?
A le nie k oniec n a ty m . D la p o tw ie rd z e n ia sw o jej tezy o d esłałam cz y teln ik ó w (przyp. 225, rozdz. I) do całych dw óch s tro n 229—230 k sią żk i D m ow skiego. G a rlic k i stro n y te zna, bo n a je d n e j z n ic h zn a la z ł p o czynione p rze ze m n ie sk ró ty . C zytam y ta m : „Z chw ilą, g d y n a r ó d p o l s k i z a p r z e s t a ł d z i a ł a ń n a r z e c z o d b u d o w a n i a w ł a s n e g o p a ń s t w a (p o d k re śle n ie m o je — F.F.), w in te re sie jego leży o k re śle n ie w a ru n k ó w n o rm aln eg o w spółżycia z re sz tą lud n o ści p a ń s tw a i n o rm aln eg o sto s u n k u do jego rzą d u . T en sto s u n e k w szero k ich g r a n i cach je s t m ożliw y ty lk o p rzy u z n a n iu p rzez p a ń stw o p ra w n aro d o w y ch p o lsk ich 1 p o sz an o w an iu po lsk iej id e i n ą ro d o w e j” .
J a k G arlic k i doszedł do w n io sk u , że p ro g ra m o p ie ra ją c y się o „ z a p rze sta n ie d z ia ła ń n a rzecz o d b u d o w an ia w łasn eg o p a ń s tw a ” był, sk u te cz n y m czy n ie sk u te c z n ym , p ro g ra m e m n iepodległościow ym ? J e s t rzeczą oczyw istą, że re c e n z e n t w y k o rz y sta ł przeoczenie przez m n ie b łęd ó w d ru k a rs k ic h w c y ta ta c h nie ty lk o do n a p a śc i n a m o ją książkę, lecz rów n ież do n ie u za sad n io n e j i n ie n a u k o w e j obro n y p ro g ra m u D m ow skiego i endecji. S p re p a ro w a ł w ty m celu cy ta t, chociaż n ie zm ien ił w n im a n i słow a, je d y n ie u rw a ł w w yg o d n y m d la sw ojej tezy m iejscu.
G dyby G arlic k i zachow ał m in im u m o b iek ty w izm u naukow ego a za raze m za p o zn ał się z lite r a tu r ą p rze d m io tu , w iedziałby, że D m ow ski w ypow ied ział się w la ta c h m ięd zy w o je n n y ch n ie d w u z n ac zn ie n a te m a t dróg i celów e n d e cji p rzed p ie rw sz ą w o jn ą św iato w ą. W zn a n ej sw o jej p ra c y „ P o lity k a p o lsk a i o d b u d o w an ie p a ń s tw a ” D m ow ski tw ie rd z ił z naciskiem , że jeszcze w o k resie o p raco w y w an ia p ro g ra m u stro n n ic tw a z 1903 r. w y p o w ia d a ł się p rze ciw um ieszczeniu w nim p o s tu la tu niepodległości. P is a ł on: „Za b łą d u w aż ałe m i sp rze ciw ia łe m się tem u , gdy w p ro g ra m ie , n a k re ślo n y m z poczuciem odpow iedzialności (P ro g ram s tro n n ic tw a d em o k ra ty cz n o -n aro d o w e g o w zaborze ro sy jsk im . Rok 1903), postaw iono ja k o cel d ążeń obozu niepodległość P o lsk i, nie u m ie ją c w sk azać dróg, k tó re m a ją do niej do p ro w ad zić” („P ism a” t. V, C zęstochow a 1937, s. 13). Czyżby G arlic k i chciał lep iej b ro n ić e n d e cji an iżeli czynił to D m ow ski?
Dow odząc, że k sią żk a m o ja z a w iera w yłączn ie błędy, re c e n z e n t tw ie rd z e n ia sw o je z ilu stro w a ł o d p o w ied n im i c y tata m i. S ą to je d n a k c y ta ty sp re p a ro w a n e .
W obec tego, że R e d a k c ja o g ran ic zy ła ro zm iary m ojego listu , p o d am ty lk o k ilk a przy k ład ó w . G a rlic k i pisze, że k w e stię p rz y ję c ia przez poszczególne u g ru p o w a n ia o k reślo n y c h o rie n ta c ji o b ja śn ia m „pow szechną w ów czas id e ą b u rż u a z ji p o lsk iej, k tó ra p o le g ała n a ty m , że n ależy być gotow ym n a w sze lk i w y p ad e k , skoro nie m ożna przew idzieć, k to w o jn ę w y g ra. O ów czesnej p o lity ce p o lsk iej m ów ił S ro kow ski, że b y ła p o lity k ą dw óch żelazek w ogniu, p o lity k ą a s e k u ra c ji n a w szelki w y p a d e k ”. F ra g m e n t w cu dzysłow iu G arlic k i zacz erp n ął z m o je j k siążk i i n a jego p o d sta w ie tw ie rd z i, że z e rw a łam z m a rk sizm e m , p o słu g u jąc się m o ty w a c ją p sy c h o logiczną, a nie społeczną. W rzeczyw istości rec e n z e n t zm ienił tre ść zacytow anego fra g m e n tu . W zd a n iu m oim nie m a m ow y o źró d łach o rie n ta c ji, ale o je d n ej z przyczyn, dla k tó re j endecy i podolacy w G alicji, g ra w itu ją c k u o rie n ta c ji ro s y j sk ie j, p rzy łączy li się p oczątkow o do 'NKN, re p re z e n tu ją c e g o o rie n ta c ję przeciw n ą, a u s tria c k ą . Z d an ie za cy to w an e zaczyna się od słów : „N arodow i d em o k ra ci i p o dolacy p rz y stą p ili do N K N w dużym sto p n iu k ie ru ją c się (w ty m m ie jsc u zaczyna cytow ać G arlicki) p o w szechną w ów czas id e ą b u rż u a z ji p o lsk iej...” itd. (s. 124).
W p odobny sposób c y tu je rec e n z e n t m o ją w ypow iedź o odezw ie NZR, N ZC h i Zw. N iepodległości z s ie rp n ia 1914 r. „ A u to rk a — pisze G a rlic k i — stw ie rd z a n a tej p o d staw ie, że u g ru p o w a n ia te d alek ie b yły od „ o rie n ta c ji” , że „»ich ocena w o jn y zbliżona b y ła do oceny rew o lu c y jn eg o o d ła m u r u c h u robotniczego«. Do t a kiego w n io sk u m ożna dojść ty lk o o p e ru ją c w y rw a n y m fra g m e n te m odezw y, a b s tr a h u ją c od całej działalności g ru p y ” (s. 182). I w ty m w y p a d k u G arlic k i u rw a ł w w y godnym dla sw ojej tezy m iejscu , zm ien iają c tre ść zacytow anego z m ojej k siążk i fra g m e n tu . W sk az u jąc bow iem n a podob ień stw o sta n o w isk a w y m ie n io n y ch g ru p w p ierw szy ch d n ia c h w o jn y ze sta n o w isk ie m S D K P iL oraz P P S -L e w icy , n a cisk p ołożyłam n a różnice. G arlic k i u rw a ł w m iejscu , w k tó ry m piszę, że u g ru p o w an ia te, w o d ró żn ie n iu od lew icy ro b o tn iczej, „nie w id ziały re w o lu c y jn e j p e r sp e k ty w y i d la teg o n ie tru d n o było je p ch n ą ć w k ie ru n k u je d n e j z o rie n ta c ji. Ju ż bow iem w te j p ie rw sz ej odezw ie dały się zauw ażyć ilu z je w sto s u n k u do A u s trii” itd. itd . D alej przechodzę w ła ś n ie do om ó w ien ia ich działalności, w b re w za rzu to w i rec en ze n ta , i w sk a z u ję ja k po k ró tk ic h w a h a n ia c h p rz y ję ły one o rie n ta c ję a u s tria c k ą (s. 112— 114).
W m oim opisie w y d a rz e ń z sie rp n ia 1914 r. re c e n z e n t n ie doszu k ał się niczego poza błędam i. Ż ad en je d n a k jego z a rz u t nie w y trz y m u je k ry ty k i. P isze on m iędzy in n y m i: „N ie je s t też tr a f n e zdanie, że S tu d n ic k i w 1914 r. «blisko w sp ó łp rac o w a ł z P iłsu d sk im » (s. 82). B ył przecież S tu d n ic k i je d n y m z tych, k tó rzy w io sn ą 1914 r. d o p ro w a d zili do ro zła m u w K SS N — tru d n o to ch y b a n azw ać w sp ó łp ra c ą ” . Otóż zdanie o w sp ó łp rac y S tu d n ick ieg o z P iłsu d sk im w 1914 r. je s t w y m y słem G a rlic kiego. N a stro n ie 82 m ojej k sią żk i m ow a je s t o w sp ó łp rac y S tu d n ick ieg o z P iłs u d sk im w zu p ełn ie in n y m ujęciu , niż to p rz e d sta w ił recen zen t. N ie m a ta m m ow y o ro k u 1914 w ogóle, lecz o w y d arze n iac h m iędzy 6 a 16 sie rp n ia tego ro k u . P rz e d s ta w ia ją c d ziałaln o ść strze lc ó w P iłsu d sk ieg o n a te re n ie K ró le stw a przed u tw o rz e n iem NK N, p o w o łałam się rów n ież n a św iad ectw o S tud n ick ieg o . R elację jego za czynam od słów : „W. S tu d n ic k i, k tó ry w ów czas blisko w sp ó łp rac o w a ł z P iłs u d skim , w sw oich w sp o m n ie n ia ch opow iada, że ludność w ie jsk a u ciek a ła p rze d strzelcam i...”. G arlic k i z a stą p ił słow o „w ów czas” słow em „1914 r.” , w idocznie z p o w o d u g o rliw ej w a lk i p rzeciw p re p a ro w a n iu cytatów . Isto ta jego m eto d y nie ulega zm ianie p rze z to, że p rzy g o to w u ją c sobie e w e n tu a ln ą obronę, odpow iednio ro z sta w ił cudzysłow y.
Czy p raw d ziw e je s t m o je tw ie rd z en ie , że w sie rp n iu 1914 r. S tu d n ic k i w sp ó ł p ra c o w a ł z P iłsu d sk im ? O to fa k ty . D nia 3 sie rp n ia ośw iadczył on D aszyńskiem u, że je s t „do w y k o rz y sta n ia d la a k c ji K o m isji S k o n fe d e ro w a n y c h S tro n n ic tw ”. S po t- k aw szy się z ch ło d n y m p rzy ję cie m za ap e lo w ał do P iłsu d sk ieg o . W re z u lta c ie został
720
L IS T Y D O R E D A K C J Iw y k o rz y sta n y do o p rac o w a n ia m a te ria łó w sta ty sty c zn y c h , k tó re uw ażano za n ie zbędne w zw iązku z p la n o w a n ą działaln o ścią strze lc ó w w K rólestw ie. N astęp n ie S tu d n ic k i o rg an izo w ał n a te re n ie o k u p ac ji n ie m ie ck ie j w e rb u n e k do k ieleckich o ddziałów P iłsu d sk ieg o , u trz y m u ją c łączność z n ajb liż szy m i w sp ó łp rac o w n ik am i P iłsu d sk ieg o : S okolnickim i Jo d k ą (por. „N iepodległość” t. V II, z. 2/16, s. 242, 243, 255, 256).
P o d o b n ie rzecz p rz e d sta w ia się z błędem , k tó ry rzekom o p o p ełn iła m pisząc, że odezw a „R ządu N arodow ego” k o lp o rto w a n a b y ła ju ż d n ia 6 sie rp n ia 1914 r. D ro b n y te n szczegół d o b itn ie św iadczy o te n d en c y jn o ści i m etodzie recen zen ta. W św ia d ec tw ach dotyczących tego f a k tu sp o ty k a m y k ilk a d a t: odezw a p o ja w iła się w fo rm ie u lo tk i dn ia 6 sie rp n ia „n a sto lik ac h dw óch są sia d u ją c y c h ze sobą k a w ia rń k ra k o w sk ic h ” ( S r o k o w s k i , „N K N ”, s. 101. P or. ta k ż e M. S e y d a, „P o lsk a n a przeło m ie d ziejów ” , s. 190); d n ia 7 sie rp n ia rozpow szechniano ją w f o r m ie odezw y o ficjaln e j z p ie cz ątk ą owego rz ą d u ( P o b ó g - M a l i n o w s k i , „ N a j now sza h isto ria ...” t. I, s. 244); d n ia 12 sierp n ia... itd. ( P i ł s u d s k i , „P ism a z b io ro w e ” t. IV, s. 8). iNie m a żad n y ch p o d sta w do k w estio n o w a n ia k tó reg o k o lw iek z ty c h św iadectw . A le G arlic k i p rz e d sta w ia n iezb ity dow ód, że odezw a nie m ogła być k o lp o rto w a n a d n ia 6 sie rp n ia. P o w o łu je on się n a re la c ję a u to ra te j odezwy, L. W a s i l e w s k i e g o i zapew nia, że W asilew ski w sw o jej książce „Józef P ił s u d sk i ja k im Go z n a łe m ” stw ie rd z a n a s. 129—130, iż odezw ę p isa ł w ieczorem 6 sie rp n ia, a przecież trz e b a było ją jeszcze drukow ać.
Otóż G arlic k i p o d re tu sz o w a ł re la c ję W asilew skiego. W y n ik a z niej bow iem coś w ręcz p rzeciw nego: W asilew ski p isa ł odezw ę w b ia ły dzień, niew iele po go dzinie 12. Z araz ją też w y d ru k o w a n o w d ru k a rn i sto jąc ej do dyspozycji p iłs u d - czyków . N a z a ju trz w y je c h a ł W asilew sk i do K ró le stw a z a b ie ra ją c z sobą zecera te j d r u k a r n i oraz czcionki, fa rb y i u rzą d zen ia, w k tó re za o p atrzo n y został przez je j d y re k to ra (W asilew ski, op. cit., s. 131 i „N iepodległość” t. X V I, 1937, s. 65). Nic nie sta ło n a przeszkodzie temu·, by d n ia 6 sie rp n ia czytano odezw ę „R ząd u N a ro dow ego” w dw óch k a w ia rn ia c h k rak o w sk ic h . P osiedzenie K SSN odbyło się tegoż dn ia 6 sie rp n ia o godz. 12 (Srokow ski, op. cit., s. 102 i J. L i p e с к i, „L eg en d a P ił su d sk ieg o ”, s. 60). W edług P o b oga-M alinow skiego (op. cit. t. I, s. 244) odbyło się ono w k ilk a godzin po w y m a rsz u strzelcó w do K ró lestw a , k tó ry n a s tą p ił o św icie. P osiedzenie to trw a ło k ró tk o . P iłs u d s k i zw ołał je je d y n ie w ty m celu, aby zako m u n ik o w a ć o p o w sta n iu „R ządu N arodow ego” . W asilew ski re la c jo n u je n a s tr o n ac h p o d an y c h przez G arlick ieg o : „K iedy po ow ym z e b ra n iu K SSN znaleźliśm y się w ściśle »swoim« g ro n ie w m ie sz k a n iu W alerego S ła w k a p rzy ul. D u n a je w skiego, p ierw szy m zleceniem , ja k ie o trzy m ałe m od K o m en d a n ta , b y ła p ropozycja n a p isa n ia odezw y owego „R ządu N arodow ego” i sp o rzą d ze n ia do niej p ie cz ątk i z orłem i odp o w ied n im napisem . O ile p ierw sze nie n astrę cz ało żadnej tru d n o ści, o ty le to d ru g ie nie było rzeczą ła tw ą . O dezw a została n a p isa n a i za ap ro b o w an a p rze z K o m en d a n ta , n a s tę p n ie zaś w y d ru k o w a n a k o n sp ira c y jn ie w D ru k a rn i L u dow ej n a sp e c ja ln ie d o b ran y m p apierze. P ie c z ą tk ę p o d ją ł się w y k o n ać w ciągu nocy to w arzy sz S ta n is ła w S ied le ck i” . G a rlic k i zaś p o p ra w ił a u to ra ty c h słów , dod ał od siebie, że W asilew ski p isa ł odezw ę w ieczorem , z czego w y n ik ało b y , że d ru k o w an o ją w nocy. M uszę dodać, że to w arz y sz S ied leck i b y ł w ła śn ie ow ym zecerem D ru k a rn i L u d o w ej, k tó ry n a z a ju trz w y je c h a ł z W asilew skim do K rólestw a.
B ezpodstaw ne je s t tw ie rd z e n ie G arlickiego, że kon cep cje P iłsu d sk ieg o oce n iam w yłączn ie n a p o d sta w ie dw óch m em o riałó w do w ład z au stria c k ic h . G arlick i p o w o łu je się n a stro n ę 74 m ojej książki. Ł atw o je d n a k m ożna się p rzekonać, że k o n ce p cje P iłsu d sk ie g o om aw iam nie n a te j je d n e j stro n ie , ale też n a w ielu in n y c h (28—29, 32—34, 72—78 itd.) i w o p arc iu nie o d w a m em o riały , lecz n a p o d s ta w ie a k t K SSN, a k t PON, zbiorów C en traln e g o A rc h iw u m W ojskow ego, m a te
-riałó w po S ław k u i M o raczew sk ich , a k t po K lem ensiew iczu, A rc h iw u m NKN, A rc h iw u m R egera, m e m o ria łu n a c z e ln ik a O ch ran y , zbiorów O lszew icza itp . o raz w o p arc iu o p rasę , p a m ię tn ik i (D aszyńskiego, K asp rzy ck ieg o i in.)· i szereg o p ra cow ań.
N ie je s t zgodne z p ra w d ą tw ie rd z e n ie re c en ze n ta , że „w e d łu g a u to rk i a u to re m m e m o riału b y ł P iłs u d s k i” (chodzi o m e m o ria ł p iłsu d cz y k o w sk i z 1913 r. sk ie ro w a n y do w ła d z au striac k ich ). J a k o dow ód p rzy to c zy ł rec e n z e n t u ży ty przeze m n ie zw ro t „ P iłsu d sk i w sw oim m e m o ria le ”. Is to tn ie zw ro tu tego użyłam . A le gd y b y G arlic k i p o w ażnie tr a k to w a ł z a d an ie re c e n z e n ta n ie m ógłby przeoczyć, że w n a stę p n y m zd a n iu n a te jże s. 73 m ow a je s t o „ a u to ra c h tego d o k u m e n tu ” . M ógłby w ięc zarzucić m i co n ajw y ż ej sprzeczność. W rzeczyw istości nie m a tu an i błędu, a n i sprzeczności. D o k u m en ty tego ro d z a ju łączy się zazw yczaj z n az w isk a m i p rz y w ódców g ru p politycznych, rzą d ó w itp. N ik t przecież nie w ą tp i w słuszność o k re ślen ia „odezw a w. ks. M ik o ła ja do P o lak ó w ”, chociaż w iadom o, że d o k u m e n t te n n a p isa ła g ru p a działaczy, n a k tó re j czele s ta ł ks. T ru b e ck o j. A m oże G arlic k i sądzi, że W ilson je s t osobiście a u to re m „O rędzia W ilso n a”, E d en „ P la n u E d e n a ” itp.
P o su w a ją c się ta k dalek o w le k ce w a że n iu p ra w d y i fa k tó w G arlic k i liczy w i docznie n a to, że czytelnicy n ie z a jm u ją się k o n fro n to w a n ie m rec en zji z rec en zo w an y m i k sią żk a m i i źródłam i. P o n a d to re c e n z ja jego m a jeszcze je d n ą cechę c h a ra k te ry sty c z n ą . K sią żk a m o ja om aw ia, poza u w ag a m i w stę p n y m i d o tyczącym i o k re su przed w o jen n eg o , w y d a rz e n ia jed n eg o ro k u : od sie rp n ia 1914 do sie rp n ia 1915. A le recfenzent nie w y k ro czy ł poza w y d a rz e n ia z sie rp n ia 1914 r. P o m in ął w ięc zn a k o m itą w iększość w y d arze ń i p ro b lem ó w o m aw ian y ch w recen zo w an ej p rzez siebie książce. J e s t rzeczą oczyw istą, że są d jego b y ł gotow y zanim k siążk ę w ziął do rę k i, an a liz o w ał je d y n ie je j fra g m e n ty w ty m celu, ab y zebrać, a zw łasz cza „stw o rzy ć” a rg u m e n ty d la u z a sa d n ie n ia tego sądu.
Ł ączę w y ra zy sz ac u n k u