• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn religioznawczo-misjologiczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn religioznawczo-misjologiczny"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Feliks Zapłata

Biuletyn

religioznawczo-misjologiczny

Collectanea Theologica 38/3, 135-152

(2)

38/1968/f. I l l

BIULETYN

RELIGIOZN A W CZO-MIS J OLOGICZN Y

Zawartość: I. PRZEGLĄD RELIGIOZNAWCZY. 1. Symbolika Kościołów Wschodnich. 2. Religie starej Am eryki. 3. Wina i obrzędy oczyszczenia. II. PRZEGLĄD MISJOLOGICZNY. 1. Populorum progressio a dzieło misyjne. 2. Odezwa P a w ł a VI Africae terrarum do Kościołów i ludów Afryki: a) treść orędzia, b) problem atyka orędzia: akomodacja — religie niechrześci­ jańskie. 3. Katolicka kartografia m isyjna *.

I. PRZEGLĄD RELIGIOZNAWCZY

1. Sym bolika K ościołów Wschodnich

Z wychodzącej w S tuttgarcie serii prac om awiających symbolikę różnych religii tom 10 poświęcony jest w całości symbolice k o ś c i o ł ó w w s c h o d ­ n i c h 1. Jest to praca zbiorowa, podzielona na dwie części ze względu na to, że E. H a m m e r s c h m i d t wprow adza rozróżnienie między chrześcijań­ stwem praw osław nym a chrześcijaństw em wschodnim, skupiającym narodow e kościoły Bliskiego Wschodu. Sybm olikę tkw iącą w obrzędach bizantyjskiego ośrodka religijnego przedstaw ia na szerokim tle historycznym H. S c h u l z 2. In teresu ją go głównie obrzędy złączone ze święceniem eucharystii, z udzie­ laniem innych sakram entów , a także sym bolika zaw arta w obchodzeniu różnych św iąt ruchomych i stałych, przew idzianych dokładnie przez kalendarz kościelny.

Przepiękne kościoły praw osław ne i szeroko czczone ikony opisuje L. O u s p e n s k y 3. Kościoły praw osław ne według wzorów zaczerpniętych ze św iątyni Salomona podzielone są na trzy części: c z ę ś ć p i e r w s z a , która odpowiada przedsionkowi zew nętrznem u i sym bolizuje miejsce prze­ znaczone dla ludzi, którzy nie biorą udziału w eucharystii, a więc katechu­ menów i pokutujących, którzy pow inni opuścić świątynię, z chwilą rozpo­ częcia tzw. liturgii w iernych. Je st to wejście do kościoła, jego próg. Gdy kościół nie posiada specjalnego baptysterium , wówczas chrzest odbywa się w łaśnie w tej części. Nad wejściem do drugiej części w idnieje obraz C hry­ stusa z otw artą ewangelią ze słowami: „Ja jestem bram ą. Jeżeli ktoś w ej­ dzie przeze mnie, będzie zbaw iony” (J 10, 9). Niekiedy są tu również obrazy przedstaw iające M atkę Bożą z Dzieciątkiem , a także różne sceny ze St. T esta­ m entu.

* R edaktorem niniejszego biuletynu jest ks. Feliks Z a p ł a t a SVD, Pieniężno-W arszawa.

1 Sym bolik des ortł\odoxen und orientalischen C hristentum , S tu ttg a rt 1968.

2 K u ltsym b o lik der byzantinischen Kirche.

(3)

136 B I U L E T Y N R E L I G IO Z N A W C Z O -M IS JO L O G IC Z N Y

D r u g ą c z ę ś ć kościoła stanow i tzw. „okręt” i odpowiada miejscu św iętem u w św iątyni jerozolim skiej, gdzie zbierali się sami kapłani dla składania ofiar. Miejsce to jednak jest dostępne dla nowego Izraela z chwilą rozdarcia się zasłony św iątynnej. Część ta przedstaw ia w idzialny świat, ale już uspraw iedliw iony, uświęcony, przem ieniony; jest to nowe niebo i nowa ziemia, prawdziwe królestw o Boże. Cały ten nowy św iat jest wyrażony w różnych symbolach: górne partie tego miejsca przedstaw iają niebo, dolne ziemię. Świeczniki pozapalane sym bolizują gwiazdy, a żyrandole planety. Stopień oddzielający część drugą kościoła od części, w której znajduje się ołtarz, symbolizuje ogień, który ma wypróbować, jakiej w artości jest dzieło każdego człowieka (1 Kor 3, 12—15). Ponieważ w tym m iejscu rozdziela się Komunię św., można wnioskować, że znaczenie tego progu jest związane głównie z eucharystią.

Każdy, kto przechodzi z „okrętu” do ołtarza, do połączenia się z Bogiem, powinien przebadać swe postępowanie. M alowidła odpowiadają całkowicie symbolicznemu znaczeniu tej części: przedstaw iają opatrzność Bożą nad światem. Skutkiem tej opatrzności jest przem iana świata i zaprowadzenie królestw a Bożego. Stąd też na czołowym m iejscu przedstaw iony jest Bóg jako panujący nad w szystkim (Pantokrator), który dla odnowy, świata zało­ żył na apostołach Kościół, zapowiedziany przez proroków i wyobrażony w historii patriarchów . W szystkie te postacie w idnieją na ścianach. Dołącza­ ją się do nich i w ielkie postacie z dziejów Kościoła: męczennicy, wyznawcy. Zaśnięcie M atki Bożej, które jest ostatnim świętem w roku kościelnym przed­ stawione w tej części kościoła sym bolizuje przyszły los Kościoła, szczęśliwe zakończenie ziemskiej pielgrzym ki wniebowzięciem. W ten sposób w tej części kościoła przedstaw ione jest wszystko, co należy do pojęcia kościoła jako okrętu: historia zbawienia i jej skutki na świecie; z czego człowiek powinien poznać, że jest powołany do ciągłego odnaw iania świata.

M alowidłami pokryta ściana — tzw. ikonostas, która jest nieodzownym elem entem w cerkw ii praw osław nej, oddziela drugą część od pomieszczenia, gdzie znajduje się ołtarz. W tej ścianie jest troje drzwi: środkowe stanowią świętą i królew ską bram ę. Ściana ta ma symbolizować daw ną zasłonę ze św iątyni jerozolim skiej lub też m a stanowić granicę między światem ziem ­ skim a niebieskim. Przez królew ską bram ę mogą wchodzić tylko kapłani pewnych stopni. Sym bolizuje ona wejście do K rólestw a Bożego. Pomieszcze­ nie, gdzie znajduje się ołtarz, symbolizuje Królestwo Boże, miejsce połącze­ nia się z Bogiem. Jest to najw ażniejsza część kościoła, tu dokonuje się eu ­ charystia, tu jest praw dziw e m ieszkanie Boga. O łtarz — to grób Chrystusa i tron jego łaskawości. Za ołtarzem znajduje się krzyż procesjonalny i świecz­ nik siedm ioram ienny, który był symbolem Izraela, a teraz jest symbolem no­ wego Izraela. W głębi jest tron dla biskupa.

Widać stąd jasno, że w cerkw ii praw osław nej nie są przypadkowo tylko nagrom adzone dzieła sztuki, które m iałyby jedynie funkcję ornam entu ale k ry ją w sobie głęboką treść i m ają za zadanie wchodzącego do św iątyni doprowadzić do połączenia się z Bogiem, do przeżycia niezwykłej przygody polegającej na uśw iadom ieniu sobie, że przez św iat zdążamy do niebieskiej radości przebyw ania z Bogiem i że jest on powołany do pracy nad odnową świata, by cały św iat zdążał do Boga.

P. H a u p t m a n n przedstaw ia symbolikę różnych sekt praw osław nych4: starow ierców, chłystów, skopców, duchoborców i innych. Są to cenne in fo r­ m acje o tych mało znanych ugrupow aniach religijnych.

Druga część omawianego tomu poświęcona jest narodowym kościołom wschodnim: kościół syryjski, który dzieli się na dwa autonom iczne kościoły

(4)

(nestoriański i monofizycki) i kościoły połączone z Rzymem (chaldejski, za- chodnio-syryjsko-antiocheński i m aronicki).

P. K r ü g e r om awiając symbolikę tych kościołów główny nacisk po­ łożył na naukę w iary5. Kościołom połączonym z Rzymem poświęca bardzo mało m iejsca: przedstaw ia ich dzieje i obecny stan, a tylko m arginesowo zajm uje się symboliką życia zakonnego i liturgii. E. H a m m e r s c h m i d t om awia kościoły: koptyjski, etiopski, a także daje zarys arm eńskiej symbo­ liki obrzędowej.

2. R eligie starej Am eryki

Z serii Die Religionen der M enschheit tom 7 poświęcony jest w całości religiom s t a r e j A m e r y k i 6. Czterech znawców starej Am eryki, którzy opublikow ali w iele prac o kulturze tego obszaru, podjęli dzieło przedstaw ie­ nia w zwięzłej form ie przebogatego m ateriału archeologicznego sięgającego bardzo odległych czasów i w ielu znakom itych opisów k u ltu ry tak zróżnico­ w anej, jak nigdzie indziej. Oblicza się, że w czasach przedeuropejskich na obszarze od A laski po Ziemię Ognistą żyło około 45 mil. ludzi, którzy posłu­ giwali się około 120 różnym i językam i, przy czym nie były to jedynie języki różniące się dialektem , ale jako nie m ające ze sobą żadnego pokrew ieństw a, tworzyły osobne rodziny językowe. Na tym obszarze ponadto znajdow ały się ludy o różnych stopniach k u ltu ry , gospodarki; w bezpośrednim sąsiedztwie istniała gospodarka zbieracza i wysoko cywilizowane państw a.

W. K r i c k e b e r g opisuje religię M e k s y k u i religię M a j ó w , a T. T r i b o r n religie s t a r o p e r u w i a ń s k ą i I n k ó w . W. M ü l l e r zajm uje się religią tzw. północno-am erykańskich ludów pierw otnych, nato­ m iast O. Z e r r i e s opisuje religię na tym samym szczeblu k u ltu ry będących ludów południow o-am erykańskich. Dwóch pierwszych autorów nie poprzestaje na przedstaw ieniu religii z okresu wielkich św iątyń i piram id, ale z nielicz­ nych śladów archeologicznych usiłują pokazać człowieka z okresu o tysiąc la t wcześniejszego. Pozostałości archeologiczne w skazują, że człowiek tego okresu był religijny, że tw orzył, budow ał i m alował w celu w yrażenia swych pojęć religijnych. Analiza religii ludów pierw otnych północno i południowo­ am erykańskich dokonana przez W. M ü l l e r a i O. Z e r r i e s a nie s ta ­ w iają sobie za zadanie przedstaw ienia dziejów rozwoju m yśli religijnej tych ludów, ale chcą przede w szystkim przezwyciężyć pogląd, w edług którego ludy te zaliczyć trzeba do totem istów i anim istów. Głębsze poznanie tych ludów ujaw nia całe bogactwo różnych typów religii, tak że zdaje się, iż r :e ma na świecie myśli religijnej, k tóra nie w ystępow ałaby w Ameryce. W ten sposób należy i na ten świat o ubogiej gospodarce patrzeć nie schematycznie, dosto­ sowując niejako sposób ich m yślenia i dorobek tego m yślenia do sposobu ich gospodarowania; należy dojrzeć człowieka, który w skrom nych w arunkach bytowych potrafi wciąż rozw ijać swe bogactwa i uzew nętrzniać duchowe.

3. W ina i obrzędy oczyszczenia

Na 11 m iędzynarodowym K o n g r e s i e H i s t o r i i R e l i g i w C l a r e m o n t omawiano bardzo szeroko zagadnienia winy i obrzędów oczyszczenia. Oto podstawowe zagadnienia tego kongresu, opublikowane w piśm ie „K airos”.

1. V. M a a g , Unsiihnbare Schuld , Kairos 8/1966/90—106. Według powszechnych poglądów w inę zaciąga się przez popełnienie pew nych zabro­

5 S ym bolik der syrischen Kirchen.

(5)

138 B I U L E T Y N R E L IG IO Z N A W C Z O -M JS JO L O G IC Z N Y

nionych czynów. Ogólnie istnieje też przekonanie, że w ina może i powinna być odpokutowana, przez co zostaje usunięta. W religiach przew idziane są obrzędy na zmazanie różnych win. Istnieje jednak cały szereg win, dla k tó ­ rych zmycia nie przewidziano żadnego religijnego obrzędu. Do przestępstw , za które nie m a odpuszczenia w sensie religijnym , zalicza się św iętokradz­ two, m orderstw o, zabicie członka rodu lub szczepu, naruszenie tabu, krzyw o­ przysięstw o itd. Pow staje pytanie, dlaczego nie przewidziano żadnych re li­ gijnych p rak ty k dla zgładzenia tych form przekroczenia praw a? Przypuszcze­ nie, że za te przestępstw a karało praw o cywilne, jest niesłuszne, gdyż w szyst­ kie te czyny wylicza się wśród grzechów w sensie religijnym . Tłumaczenia tego dziwnego faktu należy szukać w specyficznym poglądzie na świat. Jest to światopogląd, którego podstaw ow ą zasadą jest ścisły związek, jaki zacho­ dzi między religią, obrządkiem i całym porządkiem społecznym, który jest odbiciem porządku kosmicznego. G ranicam i tego porządku powszechnego jest tabu. Ono ogranicza działanie ludzkie chcących utrzym ać się w obrębie po­ rządku i ładu.

Przestępstw o jest naruszeniem granicy między porządkiem a chaosem. Nie m a różnicy, czy jest to wykroczenie przeciw praw u społecznemu czy p ra ­ wu Bożemu: zawsze jest to naruszenie porządku zaprowadzonego przez Bo­ ga na świecie. Obrządek religijny należy również do tego porządku i służy do utrzym ania go w równowadze, do odnawiania go, leczenia z ran pow sta­ łych z przekraczania praw a. Szczególne znaczenie m ają obrzędy związane

z inicjacją, przez które jednostka włącza się do porządku społecznego, a spo­ łeczność cała dostosowuje*się do porządku makrokosmicznego. Jeżeli porządek zostaje naruszony przez grzeszne czyny człowieka, znaczy to, że człowiek na­ rusza swój związek z. porządkiem . Obrządek ma na celu napraw ę tego stosun­ ku i przywrócenie zerwanego związku z porządkiem ogólnym. D aje on prze­ stępcy możliwość norm alizacji swych związków z porządkiem . Jeżeli religia

nie przew iduje żadnych obrzędów pokutnych dla zmycia win, to nie daje przestępcy możliwości unorm ow ania swego zniszczonego związku z porząd­ kiem społecznym i z porządkiem świata. Oznacza to, że pew ne naruszenia tab u są tego rodzaju, że zryw ają zupełnie więź ze światem porządku, do k tó ­ rego należy również obrządek religijny. Przestępca ginie zupełnie dla tego

świata, przestaje istnieć. W jaki więc sposób obrządek, który należy do św ia­ ta porządku, może jeszcze odziaływać na kogoś, kto przestał istnieć dla tego św iata? Przestępstw o więc, przez które zostaje zniszczona wszelka więź z po­ rządkiem , nie może być zmazane.

Prostą konsekw encją takiego poglądu jest konieczność usunięcia się ze społeczności. Przestępca jest ciałem obcym i m usi zniknąć. Pozostaje albo śmierć, albo wypędzenie poza społeczeństwo, w św iat obcy, który często utoż­ sam ia się z siłam i wrogimi. W ten sposób przestępca jednak nie okupuje swo­ jej w iny; jedynie społeczeństwo oczyszcza się, norm alizuje swój stosunek ze św iatem porządku. U karany przestępca nie okupuje swojej winy; u trata szczęścia, a naw et życia nie ra tu je go przed wiecznym odrzuceniem. Żadne bóstwo nie przyjm ie jego życia jako ofiary. W ina pozostaje nieuleczona.

U podstaw poglądów utrzym ujących istnienie nie do zmazania w in leży dualistyczne ujęcie świata. Istnieją obok siebie dwa w rogie sobie kręgi: krąg uporządkowanego, dobrego i pięknego świata i krąg nieporządku, wrogości. Pogląd ten .jednak traci podstawę, gdy się przyjm ie w iarę w porządkującą moc Boga, która obejm uje całą rzeczywistość. Nie ma kręgu, gdzie nie mo­

głaby działać ta moc. Nie ma więc nieuleczalnych win.

2. M. H e r m a n n s , Schuld, Sühne und Reinigungsriten bei den P rim itiven Indiens, Kairos 8(1966) 107—113.

Mity pierw otnych ludów Indii, tłum acząc genezę zła na świecie, przed sta­ w iają szczęśliwy okres ludzkości żyjącej wśród zasobów m aterialnych i w peł­

(6)

nej harm onii ze światem i z Bogiem. Nieposłuszeństwo lub też interw encja złego ducha są przyczyną rozpoczynającej się tragedii ludzkości, k tó ra odtąd żyje w niezgodzie ze światem i z Bogiem. Tragedia polega na tym, że ludzie chcąc służyć w iernie Bogu tw orzą niezliczoną ilość przepisów, które m ają ich uchronić od czynów złych, obrażających Boga, a równocześnie słabość ich jest powodem ciągłego przekraczania tych przepisów. Uśw iadam iając sobie potrze­ bę zm azania swych win, sta ra ją się napraw ić naruszony porządek przez sto­ sow anie różnych rytów oczyszczających, które równocześnie m ają na celu oczyszczenie sum ienia. Są bowiem przekonani, że kto um rze obciążony winą, będzie zamieniony w złego ducha i na zawsze będzie oddzielony od królestw a przodków. Różnym oczyszczeniom poddaje się m atka po porodzie, kapłani przed rozpoczęciem swoich funkcji, m ałżonkowie dotknięci nieszczęściem bez- dzietności, krew ni zmarłego z nieodpokutow aną w iną, by ustrzec się przed jego zemstą, a także by zm arłym duchom pomóc przedostać się do swoich przodków. Podejm uje się również społeczne dzieła pokutne za zbiorowe w i­ ny .Podczas przesilenia zimowego dnia z nocą, kiedy zła ciemność osiąga sw ój p u n k t kulm inacyjny, odpraw iany jest w spólny ceremoniał, aby dopomóc do zwycięstwa dobrem u św iatłu. Na rózpoczęcie nowego roku jest przew idzia­ ny obrzęd, którego celem jest zmazanie win zaciągniętych w starym roku, by można było wejść w nowe życie z czystym sercem. Ilekroć w ybuchnie za­ raza w śród ludzi lub zwierząt, podejm uje się obrzędy oczyszczenia. Ludy te

żyją między Istotą Najwyższą z jej dobrym i duchami, a istotą złą i jej de­ m onami, które szczególnie w tedy biorą nad nimi górę, gdy ich sum ienie ob­ ciążone jest grzechami. Stąd najlepszym sposobem zwalczanie demonów jest tro sk a o czystość duszy.

3. J. M. K i t a g a w a, Góhei — Hasami. Ein R itus der „Läuterung der

Z e it” auf dem Berg Köya, Kairos 8/1966/114—117.

Wśród wielu oczyszczeń ogólnych dopełnianych w sanktuariach Japonii do najbardziej interesujących należą ceremonie „oczyszczania czasu”, które corocznie odpraw ia się po dziś dzień na górze Kóya. Twórcą tej ceremonii był praw dopodobnie p atriarch a K u k a j żyjący w 9 wieku, ponieważ tra d y ­ cja utrzym uje, że św iątynia, w której odpraw ia się te ceremonie, była jego mieszkaniem.

Cały obrzęd składa się z dwóch części. W dniu 28 grudnia kapłani podda­ ją się najpierw rytualnym oczyszczeniom przyjm ując gorącą kąpiel. N astęp­ nie podczas recytow ania m odlitw przygotow ują paski papieru, które składają w określoną ilość wiązek. D rugą część obrzędu odpraw ia się 31 grudnia. K ie­ dy rozlegną się wieczorne dzwony, wyrusza procesja z przygotowanymi uprzednio wiązkam i papieru. Na przedzie pomocnik niesie zapaloną pochod­ nię. Po uczczeniu bóstwa, procesja zaw raca do świątyni. Żarzący się popiół spadający z pochodni służy ludziom do rozpalenia ognia w domu, na którym przygotow ują śniadanie na nowy rok.

In terp retacja tej cerem onii jest, zdaniem K i t a g a w y, bardzo trudna. Cerem onia ta może oznaczać oczyszczenie czasu, przygotowanie się na nowy rok, by wejść weń ze świadomością czystego sumienia; może też jest to sym ­ boliczne zniesienie rozdziału między teraźniejszością i przeszłością. A może jest to uporczywe szukanie tych wszystkich, którzy nie znaleźli jeszcze swej drogi do Boga?

4. P. H s i a o S h i h - y i, Die Schuld als Spaltung vom Tao, Kairos 8/1966/117—124.

A utor staw ia pytanie: czym jest wina? Czy należy ją uznać za jakąś anorm alność jednostki, nieczystość duszy, złe nastaw ienie serca, głupotę lub chorobę człowieka? Czy polega ona na poważnym zakłóceniu społeczności,

(7)

140 B I U L E T Y N R E L IG IO Z N A W C Z O -M IS JO L O G IC Z N Y

na uchybieniu przeciw pozytyw nem u praw u lub dobrym obyczajom? A może w ina polega na dobrowolnym zerw aniu zgodności z n atu rą, na uchybieniu przeciw porządkowi natu ry i porządkow i nieba? Czy w ina jest skutkiem ci­ chego b untu przeciw bóstwu, przekroczenia przykazań bóstw a lub jawnego w ystąpienia przeciw bogom? W yrażając się w term inach taoistycznych, czy nie należałoby określić w iny pasywnie jako braku dobra i aktyw nie jako świadomego odwrócenia się od Tao?

Na tak postawione pytanie autor szuka rozwiązania w analizie poglądów zaw artych w klasycznej literatu rze chińskiej. Etymologia znaków używanych na oznaczenie winy w skazuje, że chodzi o uchybienia przeciw przełożonym albo też naruszenie istniejącego praw a. W sensie przenośnym wina ozna­ cza grzech przeciw istotom wyższym. W klasycznej literatu rze w ina nie jest następstw em jedynie naruszenia pozytywnego praw a i dobrych obyczajów. W edług konfucjanizm u n atu ra jest tym, co pochodzi z nieba. Zgodność z n a ­ tu rą nazywa się praw em natury. Troska o zachowanie praw a natury nazywa się k u ltu rą. Stąd też praw o pozytywne, praw o n atury i praw o nieba są ta k ze sobą złączone, że nie można ich rozdzielić. Są to trzy dziedziny praw a wiążące człowieka. N aruszenie praw a pozytywnego jest równocześnie n a ru ­ szeniem praw a natury i praw a nieba. W zasadzie te same poglądy tkw ią w taoizmie. Wina polega na odwróceniu się od Tao. On jest ostatecznym źródłem praw a dla nieba, ziemi i dla człowieka. Doskonałość człowieka polega na zgodności z praw em Tao, co oczywiście jest równoznaczne ze zgodnością z Tao samym. Każde uchybienie przeciw praw u jest odsunięciem się od Tao, jest przestępstw em . Gdy traci się Tao, traci się cnotę, a w konsekw encji za­ traca się człowieczeństwo, sprawiedliwość, obrządek.

5. M. V e r e n o, Ritual und Bew usstseiseinsw andlung als zw ei A sp ekte

von Sühne und Versöhnung, K airos 8/1966/125—129.

Dobrym podsumowaniem rozważań nad obrzędami oczyszczającymi jest zastanowienie się nad skutecznością tych obrzędów. A utor dochodzi do w nio­ sku, że chociaż istnieją obrzędy, różne praktyki, które sam e z siebie m ają swą skuteczność (sposoby zaw ierania pokrewieństw), to jednak w religiach podkreśla się zawsze bardzo dobitnie konieczność w ew nętrznej przem iany poddającego się obrzędowym oczyszczeniom. S taje się to bardzo widoczne we wszelkiego rodzaju przygotow aniu się do specjalnych funkcji religijnych, gdzie jest w ym agana praw dziw a metanoia, posunięta aż do uśm iercenia sta ­ rego człowieka. Obrzęd religijny uzew nętrznia duchową przem ianę. Są to więc dwa aspekty jednej czynności, przez którą człowiek' oczyszcza się, napraw ia naruszony przez grzech porządek. Obydwa aspekty są nieodzownym w a ru n ­ kiem żywotności religii. Zaniedbanie obrzędu zewnętrznego prow adzi do su ­ biektywizm u, a przez to do zubożenia religii i do przem ienienia jej w czyste poznanie teoretyczne, oparte o w łasne sugestie. Zapom nienie o w ypełnianiu obrzędu duchem prowadzi do zniszczenia religii i zam ienienia jej w magiczną technikę oddziaływania na św iat duchów.

KS. BOLESŁAW GIELATA SVD, PIENIĘŻNO II. PRZEGLĄD MISJOLOGICZNY

1. „Populorum progressio” a dzieło m isyjne

Ja k encykliki Janow e Mater et Magistra i Pacem in terris choć nie są bezpośrednio zwrócone do dzieła misyjnego, a mimo to m ają dla spraw y m i­ syjnej wielkie znaczenie, tak samo Pawłowa enc. Populorum progressio, nie będąc właściwie encykliką m isyjną, jednak już przez całą swoją zasadniczą tem atykę m a ogromne w prost znaczenie dla całej działalności m isyjnej Koś­

(8)

cioła. Ogłoszona 26. III. 1967 r. — jest dalszym ogniwem dowodów, że papieże „nie zaniedbyw ali związanego z ich urzędem obowiązku rozw ażania społecz­ nych zagadnień swoich czasów w św ietle Ew angelii” (nr 2). R erum novarum (1891), Quadragesimo anno (1931), Mater et Magistra (1961), Pacem in terris (1963) i ostatecznie Populorum progressio — to kolejne etapy, w których co­ raz bardziej krystalizuje się społeczna myśl katolicka. Populorum progressio jest więc ze strony Kościoła nową z kolei próbą coraz to lepszego dialogu ze światem , w czym najbardziej zbliża się do soborowej K onstytucji o obecności

Kościoła w świecie w spółczesnym . Je st apelem do w szystkich w iernych oraz

wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc dla krajów Trzeciego Św iata, zn ajd u ­ jących się na drodze rozwoju. Skierow ana do krajów zamożnych jest w oła­ niem o pomoc dla głodujących i nędzarzy, starając się podać środki zarad­ cze, aby uchronić świat przed k atastrofą, bo kiedy „niesprawiedliwość woła 0 pom stę do nieba” i całe narody trzym a w dyskrym inacji, w tedy „pokusa odparcia gw ałtem takiej zniewagi godności ludzkiej jest bardzo siln a” (nr 30). A więc „trzeba się śpieszyć — pisze papież — zbyt wielu ludzi bowiem cier­ pi, a dystans dzielący postęp jednych od stagnacji, a naw et regresji drugich w zrasta” (nr 29). Papież nazywa to w prost „skandalem krzyczących nierów ­ ności” (nr 8).

Papież zdaje sobie jasno sprawę, że w ysiłki jednostek tu nie w ystarczają, bo „nie chodzi tylko o to, żeby zwalczyć głód, a naw et zmusić nędzę do od­ wrotu... Chodzi o to, żeby zbudować świat, gdzie każdy bez w y jątk u człowiek niezależnie od rasy, religii, narodowości będzie mógł żyć życiem w p e ł n i l u d z k i m ” (nr 47).

Nie jest naszym tu zadaniem wchodzić w szczegóły, jak papież myśli usunąć „skandal krzyczących nierów ności”. W każdym razie jeśli tak się przedstaw ia problem atyka encykliki, możemy już z góry orzec, że encyklika Paw łow a ma ogromne znaczenie dla działalności m isyjnej. Trzeci Św iat jest przecież t e r e n e m działalności m isyjnej Kościoła! W łaśnie m isjonarze sty ­ kają się na co dzień z nędzą, głodem i z wszelkiego rodzaju dyskrym inacją. Papież „czuje się więc w obowiązku złożyć hołd tym często nieznanym p re ­ kursorom , których przynagla miłość C hrystusow a” (nr 12). Choć przecież K ró­ lestw o Chrystusowe nie jest z tego św iata (por. J 18, 36) i „głównym zadaniem Kościoła jest szerzyć praw dę i miłość Jezusa C hrystusa” *, to jednak żyjąc w historii „Kościół pragnie pomóc ludziom w osiągnięciu pełnego rozkw itu” (nr 13). „Jego m isjonarze oprócz kościołów budowali przytułki i szpitale, szkoły i uniw ersytety. Ucząc tubylców lepszego w ykorzystyw ania bogactw naturalnych, ochraniali ich często przed chciwością obcokrajowców... W wielu regionach m isjonarze znaleźli się w szeregach pionierów postępu m aterialnego 1 kulturalnego. W ystarczy przypom nieć przykład o. Charles de F o u c a u l d , który dla swojej miłości został uznany godnym nazwy „B rata powszechnego” i który ułożył cenny słownik języka Tuaregów ” (nr 12).

W ten sposób papież daje świadectwo prawdzie, opisując, jak Kościół wciąż rozw ija k u ltu rę tak m aterialną jak i duchową, aby cały człowiek mógł doznać zbawienia.

Ogłasza więc papież, przypom inając słowa soboru, że „Bóg przeznaczył ziemię ze wszystkim, co ona zawiera, na użytek w s z y s t k i c h ludzi i n a­ rodów, by tak dobra stworzone dochodziły do w s z y s t k i c h w równej

mierze — w duchu sprawiedliwości, której towarzyszy m iłość” (nr 22; por. GS 69). Nawet ogłasza papież, że „własność pryw atna nie stanowi dla nikogo bezwarunkowego i absolutnego p ra w a ” (nr 23), że dochody lub ich nadw yżki „nie powinny być pozostawione ludzkim kaprysom ” (nr 24). A co do k a p ita ­ lizmu liberalnego mówi, że „nie można go dość mocno potępić” (nr 26)! T rze­

(9)

142

B I U L E T Y N R E L IG IO Z N A W C Z O -M IS JO L O G IC Z N Y

ba zwalczać analfabetyzm (nr 35), nacjonalizm (nr 62), rasizm (nr 63), w ogóle wszystko reform ow ać i planow ać program y rozwojowe (nr 33) i zaw ierać kon­ wencje międzynarodowe (nr 61) — aby dobro osoby ludzkiej (nr 34) jak i do­ bro ogółu zostało zachowane. Przede wszystkim jednak należy wszędzie zasz­ czepiać m i ł o ś ć , bo „św iat jest chory, a choroba ta nie polega tyle na w yczerpaniu się zasobów czy na przywłaszczeniu ich przez niektórych, ile na n i e d o s t a t k u b r a t e r s t w a między ludźm i i narodam i” (nr 66). Trzeba — dalej pisze papież — stworzyć „fundusz św iatow y”, aby nikt, ko­ rzystając z niego, nie bał się, że na nowo popadnie może w jakiś rodzaj neo- kolonializm u (nr 51). Fundusz światowy m a „być zasilany z części w ydatków zbrojeniow ych”. Stąd słuszne hasło na nowo pow tarza papież, które po raz pierwszy rzucił w Nowym Jo rk u z try b u n y ONZ: „Rozwój to nowe imię po­ ko ju ” (nr 76). Pokój jest bowiem w arunkiem rozwoju. Ogromne zasoby energii i kapitału, idące na zbrojenia, mogą być w ykorzystane na rzecz rozwoju k ra ­ jów ubogich. Pozatem im bardziej usunie się nędzę i głód i im bardziej czło­ wiek zacznie „żyć życiem w pełni ludzkim ”, tym bardziej będzie pokój na świecie zagw arantow any (por. nr 30—31).

Papież kończy przeto swoje orędzie gorącym apelem do katolików (nr 81), chrześcijan i wierzących (nr 82), do ludzi dobrej woli (nr 83) do mężów stanu (nr 84) i do myślicieli (nr 86).

Pięć pierwszych egzemplarzy, osobiście podpisanych przez siebie, posłał papież sekretarzow i ONZ U T h a n t o w i , dyrektorow i UNESCO M a h e u, dyrektorow i FAO dr S e n , przewodniczącemu Pap. Komisji „Sprawiedliwość 1 pokój” kard. R o y oraz przewodniczącem u „Caritas In tern atio n alis” msgr R o d h a i n. Papież pragnie więc c a ł y świat poruszyć do głębi, aby „ci, k tó ­ rzy są obarczeni odpowiedzialnością, w ysłuchali go, z a n i m b ę d z i e z a p ó ź n o ” (nr 53).

Któż nie czuje, że ważą się tu losy Trzeciego Św iata, a co za tym idzie — losy dzieła misyjnego! Trudno przecież głosić Dobrą Nowinę o Królestw ie Chrystusowym , jeśli biedaka się nie nakarm i, nie przyodzieje, a przede w szystkim jeśli nie zapewni mu się „życia w pełni ludzkiego”.

W ten sposób Populorum progressio zapew niając Trzeciem u Św iatu roz­ wój wszechstronny, zapewnia tym samym p o k ó j , w blaskach którego może dojrzewać Królestwo Boże.

2. Odezwa Paw ła VI „Africae terrarum ” do K ościołów i ludów A fryki (AAS 59 (1967) 1073—1097)

P a w e ł VI dnia 29. X. 1967 r., w dziesięciolecie „afrykańskiej” enc.

Fidei donum P i u s a X II (z dn. 21. IV. 1957), wystosował do narodów a fry ­

kańskich specjalne pismo Africae terrarum . Papież nie nazw ał go „encykli­ k ą ”, lecz tylko odezwą (nuntium ): „do świętej hierarchii Katolickiego Kościo­ ła w Afryce i do w szystkich ludów tegoż k o n tynentu”. Pism o obejm uje 11 krótkich rozdziałków, a ponadto przez całość biegnie — wzorem dokum entów soborowych — num eracja m niejszych uryw ków od 1—40.

Africae terrarum jest nowym dowodem, jak Czarny Ląd stoi wciąż nadal

w centrum zainteresow ań Kościoła. Czarny K ontynent bowiem ustaw icznie nabrzm iew a problemami. W r. 1950 liczył on 198 m in ludności; w 1960 r. — 254 min.; najnowsza natom iast statystyka z r. 1967 podaje już 317.545.035, w tym 31.781.816 katolików w 318 jednostkach kościelnych w raz z 16.438 k a ­ płanam i diecezjalnym i i zakonnymi, 2.583 alum nam i i z 47.252 zakonnikam i i zakonnicam i2. W 1967 r. było 39 niezależnych państw oraz 14 jednostek

2 Por. A tlas Hierachicus w opracow aniu ks. H. E m m e r i c h a SVD, Mödling 1968; Bilan du monde. Encyclopédie catholique du m onde chrétien

(10)

jeszcze zależnych, z tym, że na r. 1968 już znowu jest zapowiedziane ogłosze­ nie niepodległości kilku kolejnych p a ń s tw 3. Na każdym kroku widać, jak ściera się stare z nowym, w yw ołując coraz to nowe problem y w każdej do­ słownie dziedzinie, wcale nie w yłączając religijnej. W tej sytuacji P a w e ł VI, korzystając z okazji dziesięciolecia ogłoszenia Fidei donum , zwrócił się z gorącym i serdecznym apelem do katolików A fryki oraz w ogóle do wszystkich ludów afrykańskich, w yrażając podziw z tak olbrzymiego w prost rozwoju, ale równocześnie dając w yraz pewnym niepokojom, które zm uszają go do przekazania pewnych w skazań i serdecznych próśb.

a. T r e ś ć O r ę d z i a

Orędzie dzieli się na dwie części. Pierwsze 4 rozdzialiki zaw ierają ogólne w skazania papieskie; w następnych 7 rozdzialikach papież zw raca się do poszczególnych klas i grup: hierarchii, kapłanów , zakonów i w spółpracow ni­ ków świeckich (V), do kierow ników państw (VI), do pisarzy i artystów (VII), do rodzin, a zwłaszcza do kobiety afrykańskiej (VIII—IX) i wreszcie do m ło­ dzieży, także akadem ickiej (X). Po krótkim w stępie okolicznościowym (nr 1-2) papież skierow uje pow itania: z radością wspom ina w ielką starożytność chrześ­ cijańską w Afryce, szczycącą się takim i świętymi jak A t a n a z y , C y r y l , C y p r i a n , A u g u s t y n i w ielu innych (nr 3); następnie w ita serdecznie Kościoły chrześcijańskie: grecki, koptyjski i etiopski (nr 4); dalej — w yznaw ­ ców M ahometa (nr 5), a wreszcie — w szystkie nowe państw a (nr 6). A fryka przeżyw a ważny okres zlew ania się nowego ze starym i dlatego papież chciał­ by rzucić garść swoich uwag i spostrzeżeń.

W rozdziale II papież, wiedząc, jak ciężkie m om enty przeżywają obecnie nowe państw a afrykańskie, pragnie udzielić pewnych ogólnych w sk a­ zówek (nr 7). W skazuje więc w serdecznych słowach na pozytyw ne w a r ­ t o ś c i t r a d y c j i afrykańskich, które w swych najszlachetniejszych fo r­ m ach łączą się w ew nętrznie z chrześcijańskim i praw dam i co do w iary w jed ­ nego Ojca, P ana i Ożywiciela (nr 8); ta w iara pozwoliła zachować godność człowieka (nr 9), znaczenie i godność rodziny (nr 10) oraz życia społecznego, mimo bolesnych prób i doświadczeń (nr 12).

Papież ostrzega, aby A fryka, k tóra obecnie w przyśpieszonym tempie przysw aja sobie zdobycze techniki i wiedzy, um iała w tym w szystkim dobrze w ybierać i krytycznie oceniać (nr 13). K onkludując daje papież w spaniałe i daleko idące oświadczenie: „Kościół Katolicki z w ielkim szacunkiem patrzy na w artości m oralne i religijne starych tradycji afrykańskich, nie tylko z po­ wodu ich znaczenia, lecz dlatego że widzi w nich opatrznościową i nader ko­ rzystną podstawę, na której może się oprzeć głoszenie świętej Ew angelii i b u ­ dowa nowej społeczności Chrystusow ej ... A frykańczyk przeto, stając się chrześcijaninem , nie m usi w y r z e k a ć się siebie, lecz stare w artości swego narodu podejm uje na nowo „w duchu i praw dzie” (J 4, 24) tzn. uszlachetnione i uzupełnione w C hrystusie” (nr 14).

W rozdziale III, w spom inając o krw aw ych rozgrywkach międzyple- m iennych i rasowych (nr 15), papież przede wszystkim z a l e c a : zachowanie pokoju, ustabilizow anie porządku publicznego (nr 16) oraz usunięcie w szelkie­ go rodzaju dyskrym inacji, zwłaszcza na tle rasow ym (nr 17). Pozatem muszą być zachowane praw a w szystkich, zarówno ludności rodzim ej, jak i przyby­ łej, k tó ra przecież mimo wszystko wniosła wiele do dobra ogólnego A fryki (nr 18). Ponad w szystkim więc m usi górować m i ł o ś ć (nr 19).

W rozdziale IV papież dalej r a d z i , że należy przede w szystkim usunąć analfabetyzm , a z drugiej strony ustawicznie podnosić reform ę a g rar­

(11)

144

B I U L E T Y N R E L IG IO Z N A W C Z O -M IS JO L O G IC Z N Y

ną (nr 20). Równocześnie, aby uniknąć neokolonializmu i by każde z państw miało pełne zaufanie, należy stworzyć wspólny „ f u n d u s z św iatow y” (nr 21), ponadto stare zwyczaje zachować i przepoić je duchem Chrystusa. W tedy szczęśliwa przyszłość A fryki będzie zagw arantow ana (nr 22). Każdy jednak musi wykonać swoje zadanie!

Dlatego z kolei począwszy od rozdziału V papież w ystosow uje gorący apel do poszczególnych grup ludzi. N ajpierw — do biskupów, kapłanów dusz zakonnych i pomocników świeckich, podkreślając nadal w ielkie zapotrzebo­ w anie kleru rodzimego (nr 23). Cały następny num er 24 jest w ielką apologią pracy dotychczasowych m isjonarzy, którzy życie swoje poświęcili dla A fryki, nie dla zysku, ale aby przekazać afrykańczykom Dobrą Nowinę pokoju i zba­ wienia. Choć w praw dzie nie zawsze znali oni zwyczaje afrykańskie, to jednak wszędzie rozpoczynali od szkół i badań naukowych (nr 24). JDużo już zrobiono, ale jeszcze wiele pracy czeka. Pasterze m ają wszystko zrobić, aby reszcie głosić Chrystusa! Zarówno stan zakonny jak i świecki należy wychowywać w ybitnie w duchu apostolskim (nr 25). Biskupi koniecznie dalej muszą p ro ­ wadzić dzieło apostolskie (nr 26). Potrzeba jednak współpracy w s z y s t ­ k i c h pod wodzą ordynariusza (nr 27). Wreszcie wzywa papież w szystkie w yznania chrześcijańskie do zgodnej w spółpracy w duchu ekumenicznym, aby w m iarę możności znieść skandal rozdarcia (nr 28).

W VI rozdziale pow tarza papież słowa ojców soboru do wszystkich ludzi dobrej woli, a zwłaszcza do k i e r o w n i k ó w państw , aby zachowali spraw iedliw y porządek (nr 29). Specjalnie kierowników prosi, aby starali się o ustabilizow anie instytucji, jakie pow stały już za dni niepodległości; pły n ­ ność bowiem życia najbardziej szkodzi owocnej pracy. Dalej prosi o zacho­ w anie starych dobrych zwyczajów i zagw arantow anie pokoju i zgody (nr 30). Z kolei w VII rozdziale prosi papież pisarzy i artystów (nr 31), aby pracow ali nad tym, by stare pozostaw iając w uszanowaniu, w yprow adzali no­ wą k u ltu rę jakby ze starego pnia. Je st to zadanie specjalne i bardzo ważne dla A fryki (nr 32).

Zmiany, jakie obecnie zachodzą w całokształcie życia afrykańskiego, do­ tyczą również r o d z i n y . O bserw uje tu się ogólne dążenie do wolności (nr 33). Zwraca więc papież uwagę w V III rozdziale, aby nie deptano p ra ­ wa Bożego, aby przede w szystkim zachowano jedność i nierozerw alność m ał­ żeństw a oraz cześć dla rodziców (nr 34). Życie małżonków staje się czymś wielkim , kiedy się pam ięta, że Chrystus podniósł m ałżeństwo do godności sakram entu. Papież prosi Boga, aby afrykańczycy poznali i pokochali naukę C hrystusa i włączyli ją w swoją kulturę, tym bardziej że odpowiada ona istotnie samej naturze ludzkiej i może wiele dobra przynieść ich ojczyźnie (nr 35). Problem k o b i e t y afrykańskiej specjalnie omawia papież w IX rozdziale. Papież stw ierdza, że stanowisko kobiety uległo wielkiej zmianie. Kościół cieszy się, że on sam w tym m a w ielką cząstkę, o ile chodzi o zmiany na lepsze. Od kobiety afrykańskiej żąda się dziś, aby była coraz bardziej świadoma samej siebie. Nie chce ona i nie ma być ślepym narzę­ dziem. Ogólne praw o wolności gw arantuje jej g o d n o ś ć posiada więc w ol­ ność wyboru męża lub pozostania w wolnym stanie. Jako m atk a w inna z m i­ łością poświęcać się dzieciom. W życiu społecznym ma w yw ierać taki wpływ, w łaściw y kobietom, aby jej znaczenie i godność nie m alały. Tak samo w ży­ ciu politycznym ma mieć głos, aby móc w yw ierać w pływ zwłaszcza na tw o­ rzenie się sprawiedliwego społeczeństwa. M aryja jest dla kobiety afrykańskiej wspaniałym przykładem (nr 36).

M ł o d z i e ż y przypom ina papież w X rozdziale, że jest potrzebna Afryce oraz przestrzega, by nie stała się łupem m aterializm u, który prow a­ dzi do negacji Boga (nr 37). Młodzież akadem icka m a ta k przerabiać swoje fachowe studia, aby była godna przyszłych swoich zadań. Niech pam ięta,

(12)

że w ielu nie ma takich okazji. Kochając swoją ojczyznę, należy w racać do niej po odbytych studiach, aby na m iejscu popierać postęp (nr 38).

W reszcie w z a k o ń c z e n i u (rozdz. XI) w yraża papież swoją w iarę w lepszą przyszłość Afryki, mimo że widać zbierające się chm ury. Wierzy, że nie dojdzie do podeptania p raw Bożych i godności ludzkiej. Poleca Świętej Rodzinie całą Afrykę, gdzie znalazła ona sama schronienie (nr 39).

Wołaniem: „Jako bracia naw zajem się m i ł u j c i e ! ’' oraz błogosław ień­ stwem apostolskim kończy papież Orędzie.

b. P r o b l e m a t y k a o r ę d z i a : a k o m o d a c j a

Przez całe orędzie przew ija się troska papieża, aby zachować co stare, afrykańskie, a co m a być dopełnione i uszlachetnione Chrystusem . W ysiłkiem wszystkich ma nastąpić piękna symbioza w iary Chrystusowej z duszą a fry ­ kańską. Kościół bowiem — jak stw ierdził Sob. Wat. II — „działalnością swo­ ją spraw ia, żc cokolwiek dobrego znajduje się zasiane w sercach i um ysłach ludzkich lub we w łasnych obrządkach i kulturach narodów, wszystko to nie tylko nie ginie, lecz doznaje ulepszenia, w yniesienia na wyższy poziom i pełnego udoskonalenia na chwałę Bożą, na zawstydzenie szatana i dla szczęścia człowieka" (LG 17). W ten sposób „Kościół — jak na innym m iejscu głosi ten sam dokum ent soborowy — w prow adzając Królestwo Chrystusowe, które nie jest z tego św iata (J 13, 36), nie przynosi żadnego uszczerbku dobru doczesnemu jakiegokolwiek narodu, lecz przeciwnie, w spiera i przysw aja sobie uzdolnienia i zasoby oraz obyczaje narodów, o ile są dobre, a p rz y j­ m ując oczyszcza je, um acnia i podnosi" (LG 13).

Je st to więc tzw. i n k o r p o r a t y w n a akomodacja, problem stary jak sam Kościół, bo już był przedm iotem sporu samych Apostołów, P io tra i P a ­ wła, na tzw. Soborze Apostolskim; problem wciąż na nowo dyskutow any przez m isjonarzy, wciąż żjrwy i aktualny, ale także — na nieszczęście — p ro ­ blem, który złowieszczo zaciążył na historii Kościoła Dalekiego Wschodu. Kto wie, jakby potoczyły się losy Chin, Indii, gdyby nie było opłakania godnych sporów w spraw ach obrzędów. Ja k wiadomo, spory te zakończyły się zupełną klęską zdrowej akomodacji, jaką usiłow ali zaprowadzać jezuici ( R i c c i , S c h a l l , d e N o b i l i ) . D ekret E x quo singulari B e n e d y k ­ t a XIV z dnia 11. VII. 1742 r. zawieszał wszelkie tym podobne próby ako- m odacyjne, zobowiązując odtąd w szystkich m isjonarzy pod przysięgą do unikania dyskusji na te tem aty. I trzeba było czekać 200 lat, zanim powiał ożywczy w iatr aggiornamento w tej dziedzinie. Ale tymczasem historia D a­ lekiego Wschodu nie czekała i potoczyła się dalej — ze szkodą dla Kościoła. Dopiero na skutek dokładniejszych badań etnologiczno-etnograficznych i re ­ ligioznawczych oraz na skutek oficjalnych oświadczeń rządów w spraw ie natury obrzędów i ceremonii i coraz częstszych reklam acji ówczesnych ordy- nariuszów — P i u s XI w 1935 i 36 r., a P i u s X II w 1939 i 1940 r. zmie­ nili stanowisko Kościoła odnośnie do pewnych ceremonii i obrzędów 4; odwo­ łali też konieczność składania przysięgi, pozostawiając jednak nadal zakaz dyskusji na te tem aty, co w dzisiejszej epoce wszechstronnego dialogu jest zbytnim anachronizmem. Ostatecznie Sob. Wat. II usankcjonow ał w pełnym znaczeniu zdrową i słuszną akom odację inkorporatyw ną zgodnie z hasłem samego Chrystusa: Nie znosić, lecz uzupełniać (por. Mt 5, 17)5.

4 W M andżurii — rok 1935 (AAS 32, 1940, 25); w Japonii — rok 1936 (AAS 28, 1936, 406—409); w Chinach — rok 1939 (AAS 32, 1940, 24—26); na W ybrzeżu M alabarskim — rok 1940 (AAS 32, 1940, 193—194).

5 N ajważniejszą i najbardziej współcześnie u jętą pracą o problem ie ako- m odacyjnym jest rozpraw a L. J. L u z b e t a k a SVD, The Church and 10 — C o lle c ta n e a T h e o lo g ic a f . III

(13)

B I U L E T Y N R E L IG I O Z N A W C Z O -M I S JO L O G I C Z N Y

Podstaw ą akom odacji inkorporatyw nej jest Wcielenie Syna Bożego, czyli „jak Chrystus w ł ą c z y ł się przez swoje w cielenie w pew ne społeczne i k u l­ tu raln e w arunki ludzi, wśród których przebywał, w taki sam sposób Kościół m usi w rosnąć w w szystkie społeczności” (AG 10). Ojcowie Kościoła posta­

w ili następującą zasadę: „Nie doznało uzdrowienia to, czego Chrystus nie p rzyjął. P rzy jął natom iast c a ł ą n atu rę ludzką... z wyłączeniem grzechu” (AG 3). Cała n atu ra więc ludzka, a dalej — cała rzeczywistość ziemska zo­ stała przez C hrystusa w człowieku i w raz z człowiekiem uzdrow iona (por. Dz. 8, 20—22); w Chrystusie więc i przez C hrystusa nic nie ma być „znie­ sione”, lecz wszystko „wypełnione i uzupełnione”. Taki program ogłosił sam

Chrystus w swoim decydującym kazaniu, potocznie zw anym „na górze”. Sobór w Dekrecie m isy jn y m tłum aczy to obrazowo: jako ziarno czyli słowo Boże rzucone w glebę, zwilżone z kolei rosą niebieską, czerpie soki, p rze­ tw arza je i przysw aja sobie, a w końcu przynosi owoce — tak i „młode Kościoły, zakorzenione w Chrystusie... na wzór ekonomii Wcielenia przyjm ują

Cultures. A n A pplied Anthropology for the Religions W orker, Techny, Illinois

1963. Tłumaczenie francuskie przygotow ał ośrodek „Lum en v itae” w B ru k ­ seli i w yda z początkiem 1968 r. (por. L'Eglise et les cultures, Lum en vitae 22 (1967) 29—42 wraz z uw agą początkową). Zawsze jeszcze jest aktu aln a p ra ­ ca o. T o m a s z a od Jezusa z XVII w. De procuranda salute om nium gen­

tiu m , Romae 1940. Por. następujące, opracowania tem atu, najpierw ogólne:

— P. C h a r l e s SJ, La m éthode missionnaire, w: Etudes missiologiąues, P aris 1956, 153—174.

— t e n ż e , Missiologie et acculturation, tamże, 132—152.

— t e n ż e , La m ystique de l'adaptation, w: Myssiologie, P aris, 1939, 201—217. — A utour du Probleme de Vadaptation. Compte rendu de la 4. semaine de

Missiologie de Louvain 1926.

— Th. O h m OSB, A kkom odation und Assim ilation in der Heidenmission

nach dem hl. Thomas von A quin, ZM 17 (1927) 94—113.

— J. S c h m i d l i n , Kath. Missionslehre im Grundriss, M ü n ste r2 1923, 216—236.

— Th. O h m OSB, Machet zu Jüngern alle Völker. Theorie der Mission, F reiburg i. Br. 1962, 691—732.

— J. T h a u r e n SVD, Die A kkom odation im kath. Heidenapostolat, M üns­ te r 1927.

'W ażniejsze pozycje dotyczące problem ów lokalnych: — Des prêtres noirs s'interrogent, P aris 1956.

— Jam es O' C o n n e l , La liturgie de la messe et la société africaine con­

temporaine, Lumen vitae 22(1967)84—91.

— J. B e t t r a y SVD, Die Akkom odationsm ethode des P. M. Ricci SJ in

China, Romae 1955.

— Th. O h m OSB, Asiens Nen und Ja zum w estlichen C hristentum , M ün­ chen 1960.

— W. F r e i t a g , Die junge Christenheit im Umbruch des Ostens, Berlin 1938.

— C. D r e v e t , Gandhi interpelle les chrétiens, P aris 1966.

— R. P a n n i k a r , Christus der U nbekannte im H induism us, S tu ttg a rt 1965. — P. A n a r i e l l o , I Cattolici ed il Buddismo Birmano, NZM 22 (1966)

260—269.

— B. N a c h b a h r CFM, Christianism e et Islam , Lum en vitae 21 (1966) 471—486.

— F r. H o u a n g, Â m e chinoise et Christianisme, Tournai — Paris 1957 r. — L. T i 1 a k, From Brahm a to Christ, London 1956.

(14)

do przedziw nej wym iany wszelkie bogactwo narodów, które oddane jest Chrystusow i w dziedzictwo. Kościoły te czerpią ze zwyczajów i tradycji, z m ądrości i wiedzy, ze sztuki i um iejętności swoich ludów to wszystko, co może się przyczynić do w yznaw ania chw ały Stwórcy, do zobrazowania łaski Zbawiciela i właściwego ukształtow ania życia chrzęścijańskiego” (AG 22). Stąd P a w e ł VI tłumaczy, że pierw si m isjonarze afrykańscy, sami nie znając jeszcze dokładnie duszy afrykańskiej ani tam tejszej ku ltu ry , od razu jednak rozpoczęli od szkół i badań antropologicznych, aby móc coraz lepiej powiązać religię Chrystusow ą z całością k u ltu ry afrykańskiej, niczego nie znosząc, lecz uzupełniając (por. A fr. ter. 25). W szystkie w ogóle encykliki m isyjne zalecają i nakazują głębokie studium zwyczajów i k u ltu ry w ogóle danego narodu czy szczepu, k tóry w ypada zaprowadzić do C hrystusa 6.

C hrystus założył bowiem w idzialną społeczność, Kościół, z istotną dla niego cechą katolickości. Dlatego Kościół „nie utożsamia się — wg słów J a n a X X III — z jedną jakąś tylko k u ltu rą, z pogardą dla drugich, a choćby naw et z k u ltu rą Europy czy innego jakiegoś zachodniego narodu, chociaż — jak w ykazuje historia — łączą go z nią jak najściślejsze kontakty; jego po­ słannictw o przecież dotyczy całkiem innych spraw, mianowicie religii i zba­ wienia wiecznego ludzi. Kościół jednak pozostając ustawicznie młody i stale będąc odnąw iany wiewem Ducha Świętego, jest gotów wszystko, co człowieka wzbogaca umysłowo i duchowo, uznawać, przyjm ow ać w siebie i pozy­ tyw nie również popierać; przytem jest obojętne, czy to pochodzi z innych części świata, a nie z regionów Morza Śródziemnego, które za zrządzeniem Opatrzności Boskiej były kolebką Kościoła” 7.

Kościół więc — z jednej strony — niczego nie niszcząc z dóbr k u ltu ­ ralnych narodu, pragnie uczynić z afrykańczyków tylko chrześcijan a f r y ­ k a ń s k i c h , z indyjczyków — chrześcijan i n d y j s k i c h a z japończyków — chrześcijan j a p o ń s k i c h ; nigdy natom iast e u r o p e j s k i c h czy a m e r y k a ń s k i c h 8! Z drugiej strony Kościół jest na to, aby p r z e ­ k s z t a ł c a ć ziemię, bo z pow ołania Boskiego jest on „światłością św iata” (Mt 5, 14), „Drogą, P raw dą, Życiem ” (J 14, 6) i w ogóle „nie z tego św iata” (J 18, 36).

Połączeniem tych dwóch dążności, na pozór przeciw nych sobie, jest w łaśnie problem a k o m o d a c j i .

Zastosowując powyższe już konkretnie do Czarnego Lądu, wpraw dzie musimy stwierdzić, że nie było tam sporów akom odacyjnych na m iarę Da­ lekiego Wschodu, ale stosunek Kościoła do k u ltu ry i w ierzeń, w ogóle do „człowieka czarnego” m iał w iele z m entalności człowieka „zachodniego”, człowieka „białego”. Wiadomo, jakich straszliw ych zbrodni dopuszczał się

6 Por. M axim um illud B e n e d y k t a XV, ASS 11 (1919) 448 n. N astępnie trzeba uwzględnić cel i zadania sław nej W ystawy M isyjnej z r. 1925, prze­ mówienia przy tej okazji P i u s a X I oraz założenia Muzeum Misjologiczno- -Etnologicznego na L ateranie w 1926 r. Dalej: Evangelii praecones P i u ­ s a X II, AAS 43 (1951) 521—525; Princeps pastorum J a n a X X III, AAS 51 (1959) 843n. i wreszcie A d gentes.

7 J a n X X III, Princeps pastorum , AAS 51 (1959) 844.

8 Znane jest zdanie W incentego L e b b e CM (1895—1940) wielkiego m isjonarza i działacza na rzecz młodego Kościoła w Chinach, który tw ier­ dził, że „europeizm ” jest najw iększą przeszkodą w pracy m isyjnej. Sam w ypracow ał swoistą metodę m isyjną, zwaną „tiensyńską”. Jego tezy docze­ kały się aprobaty w M axim um illu d , AAS 11 (1919) 440—455, Por. też: A. H u o n d e r, Der Eur.opäismus im M issionsbetrieb, Aachen 1921; Th. O h m OSB, Der Europäismus in der neuzeitlichen Asienm ission und seine Über-

Windung, w: E x contemplatione loqui, M ünster 1960, 132—199.

(15)

148 B I U L E T Y N R E L I G IO Z N A W C Z O -M IS JO L O G IC Z N Y

„biały” człowiek względem „czarnego” a naw et jeszcze się dopuszcza! Często­ kroć naw et nie uważał go za człowieka, uspraw iedliw iając w ten sposób w łasne postępowanie. Kościół nierzadko potępiał niewolnictwo i wciąż po­ tępia wszelkiego rodzaju dyskrym inację, zwłaszcza ra s o w ą 9, ale ostatecznie nie mógł zmienić wszystkiego od razu.

Europa nie znała A fryki. Poznanie Czarnego K ontynentu szło bardzo powoli. Jego najw iększe nasilenie przypada na lata 1870—90, z tym że ostatnie badania trw ały do sam ej II wojny św iato w ej10. W raz z poznaw a­ niem geograficznym szło w parze poznawanie sytuacji duchowej. Opisy pierwszych podróżników są s tra s z n e 11. Nawet jeszcze na Sob. W at. I pewna grupa ojców zaproponowała m odlitw ę za A frykę, aby błagać Boga o zdjęcie z niej przekleństw a Cham a (błędna in terp retacja Bdz. 9, 25)12. N aw et nauka w ytw orzyła opinię w X IX w., że pierw otny człowiek nie m iał żadnej religii i dopiero drogą ewolucji doszedł do w ierzeń re lig ijn y c h 13. M ateriałem ilu ­ stracyjnym była zawsze A fryka. Potrzeba więc było ogromnego w ysiłku ta ­ kich naukowców jak C. M. D o k e 14, G. W a g n e r 15, R. S. R a 11 r a y 10, a przede wszystkim W. S c h m i d t S V D 17 i P. S c h e b e s t a S V D 18 czy H. B a u m a n n 19; a pozatem takich świętych mężów jak F r. M. L i b e r - m a n n 20, Charles M. A. L a v i g e r i e 21, B r e s i l l a c 22, Fr. P f a

n-9 Por. Sublim is Deus P a w ł a III z r. 1537, dalej: P i u s V, K l e ­ m e n s III, U r b a n V III, B e n e d y k t X III i wreszcie L e o n X III, popierający skutecznie całą akcję kard. L a v i g e r i e , k tóra zakończyła się ostatecznie Kongresem B rukselskim (1889—90), na którym państw a wreszcie zobowiązały się działać przeciw niew olnictw u i w ydać odpowiednie praw a, każde u siebie. Trzeba tu dołączyć też dokum enty Sob. W at. II, potępiające neokolonializm i wszelkiego rodzaju dyskrym inacje rasowe, np.: GS, 12—17; 24—32; 40—43; Popul. progr. 26, 62—63; A fr. ter. 17.

10 Por. J. S z a f l a r s k i , Poznanie Czarnego Lądu, W arszawa 1968, 185, 214; K. N o w a k i E. G l i s z e w s k a , Przez Czarny Ląd, W arszawa 1962.

11 Por. W. B ü h l m a n n OFMCap, A frika , Mainz 1963, 11—28.

12 P. C h a r l e s SJ, Les dossers de Vaction missionnaire, Louvain 1938, t. 1, 74.

13 Por. np.: E. B. T y 1 o r, P rim itive C ulture: Researches into the D eve­

lopm ent of Mithology, Philosophy, Religion, A rt and Custom, London 1871.

J. L u b b o c k , The Origin of Civilization and the P rim itive Condition of

Man, London 1870. H. S p e n c e r , The Principles of Sociology, London 1877.

Do całości por. Religie św iata, red: E. D ą b r o w s k i , W-wa, 1957 oraz Zarys

dziejów religii, red. Z. P o n i a t o w s k i , W -wa 1964. 14 C. M. D o k e , Lambas of N othern Rhodesia, London 1931. 15 G. W a g n e r , The B antu of N orth K avirondo, Oxford 1949. 16 R. S. R a t t r a y , Religion and A rts in Ashanti, O xford 1927.

17 W. S c h m i d t SVD: Der Usprung der Gottesidee, t. I—X II (zwłasz­ cza t. VIII), M ünster 1912—1955; Handbuch der vergleichenden Religions­

geschichte, M ünster 1930; Die Stellung der P ygm äenvölker in der Entw icklugs- geschichte des M enschen, S tu ttg a rt 1910.

18 P. S c h e b e s t a SVD: Die B am buti-P ygm äen vom Ituri, t. I—II, (t. II m a 3 części), Bruxelles 1938—1950; Die Negrito Asiens, t. I—II (t. II w 2 czę­ ściach), w ydane jako Studia In stitu ti Anthropos t. 6, 12 i 13, Wien — Mödling 1952—1957; Die religiösen Anschauungen S ü d -A frika s, A nthropos (1923—24) 114—124; Les conceptions religieuses des pygm ees de L ’Ituri, B ruxelles 1931, 1—46; Das Problem des U rmonotheismus. K ritik einer K ritik. A nthr. 1954, R89 nn.

19 H. B a u m a n n, Schöpfung und Urzeit im M ythus der afrikanischen

(16)

n e r 23 czy M. T. L e d ó c h o w s k a 24 — aby można było zmienić opinię świata. Owocem tego długiego procesu jest niejako orędzie P a w ł a VI

A fricae terrarum , gdzie papież w ypow iada takie zdanie: „Widzimy, że afry -

kańczycy w uroczystych chwilach życia, jak i w krytycznych m om entach uciekają się do B o g a , będąc zdania, że bezskuteczna jest ucieczka do kogoś innego! Ponadto wyzbywszy się wszelkiego lęku przed Boską W szech­ mocą wzyw ają najczęściej Boga jako swego O j c a ” (nr 8).

Tak też zaświadczają rodzimi już biskupi afrykańscy, tw ierdząc, że ich przodkowie byli zawsze głęboko w i e r z ą c y m i 25. To w łaśnie P a w e ł VI nazywa sensus spiritualis vitae (nr 8). I to jest też to „nowe” w Kościele, co — owszem — zawsze jakoś było w świadomości Kościoła, ale dziś jest to spraw ą, samą przez się zrozum iałą, powszechną 26. Dziś nie m a — jak to pisze na swój sposób św. Paw eł — żyda ani poganina, nie ma już niew olnika ani człowieka wolnego, nie m a już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście czymś jednym w C hrystusie Jezusie” (Gal 3, 28). Sobór W at. II to samo w yraził choć na swój sposób, mianowicie: „Oczywistą jest rzeczą, że w szystkie narody w coraz większym stopniu stają się j e d n o ś c i ą ; pow stają coraz ściślejsze związki między ludźmi różnych k u ltu r i religii; zwiększa się wreszcie w każdym człowieku świadomość jego w łasnej odpowie­ dzialności” ^(DH 15)27.

20 Fr. M. L i b e r m a n n (1802—1852), działalnością swoją doprowadził do założenia Zgrom. Niep. Serca M aryji dla pracy m isyjnej w Afryce (1841), k tóre w r. 1848 połączyło się ze Zgrom. Ducha Świętego. A fryka w iele za­ wdzięcza tym m isjonarzom .

21 Charles M. A. L a v i g e r i e (1825—1892) w ielki biskup N ancy i A l­ gieru, arcybiskup K artaginy i kardynał, większość swego życia poświęcił Afryce, zwłaszcza w alnie przyczynił się do ostatecznego zakazu handlu nie­ wolnikam i na Kongresie w B rukseli; w r. 1868 założył Zgrom. OO. Białych, najbardziej typowy zakon afrykański, zasłużony dla Kościoła afrykańskiego.

22 M elchior de M arion B r e s i l l a c (1813—1859) przez pierw sze 10 lat jako członek Paryskiego Sem inarium poświęcał się pracy w Indiach, gdzie był w ikariuszem apost. w K oim batore; zrezygnował jednak ze stanow iska i oddał się pracy od r. 1854, pracy nad najbardziej opuszczonymi w Afryce; w 1856 założył Lyońskie Sem inarium Misyjne, które zaczęło pracę w najgor­ szym klim acie zachodnich wybrzeży afrykańskich; zam ianowany wik. apost. w S ierra Leone w krótce po przybyciu, w raz z tow arzyszam i ulega żółtej febrze.

23 Fr. P f a n n e r (1825—1909) założył w r. 1883 klasztor trapistów w M a- rian h ill (Płd. A fryka — Natal), który stał się bardzo w ażnym ośrodkiem pracy m isyjnej dla całej Płd. A fryki; od r. 1909 M arianhill przekształciło się w samodzielne Zgromadzenie M isjonarzy z M arianhill (CMM). W r. 1885 założył nadto Zgromadzenie Sióstr od K rw i Najdroższej, również z siedzibą w M arianhill.

24 M aria Teresa L e d ó c h o w s k a (1863—1922) za poradą kard. L a- v i g e r i e g o organizowała kółka przeciwniewolnieze 1888, w spółpracując ściśle w akcji kardynała, k tó ra zakończyła się — jak wiadomo — zwycię­ stwem. Nadto w r.* 1894 założyła Sodalicję św. P iotra K law era dla w spom a­ gania pracy m isyjnej w Afryce.

25 Por. W. B ii h 1 m a n n, dz. c y t., 25.

26 Por. H. J. T u r k , Was sagt das Konzil iiber die nichtchristlichen

Religionen, Mission und Toleranz, Mainz 1967, 13.

27 O zmienionej sytuacji mówi także AG, 1; o jed n o ści,. braterstw ie, o postępie i pokoju jako o czymś, co w ypływ a z najgłębszych potrzeb ludz­ kości, wspom ina AG: 2, 3, 7, 8, 11, 36, 41.

(17)

150 B I U L E T Y N R E L I G I O Z N A W C Z O -M I S JO L O G I C Z N Y

Jest to już więc całkiem inna atm osfera, a w yrazem jej jest orędzie P a w ł a VI Africae terrarum . Na tym też polega różnica m iędzy Fidei do­

n um P i u s a XI I a A fricae terrarum P a w ł a VI. Oba pism a tra k tu ją o Czarnym Lądzie i oba są nowocześnie ujęte, ale P i u s X II w yraża jeszcze ducha przedsoborowego, gdy tymczasem P a w e ł VI — kieruje się posobo­ rowym i nam współczesnym.

c. R e l i g i e n i e c h r z e ś c i j a ń s k i e

Drugim problem em , jak i się narzuca przy czytaniu A fricae terrarum — to nowe s p o j r z e n i e Kościoła na religie niechrześcijańskie. Zostało ono już skrystalizow ane na Sob. W at. I I 28 i odtąd coraz bardziej nabiera na w y­ razistości. Dotąd m ianowicie patrzono na religie niechrześcijańskie raczej z większym czy m niejszym uprzedzeniem widząc w nich owoc niedoskonałego ludzkiego działania i wypaczenie w artości religijnych, a naw et jakąś cząstkę szatana. Sobór Wat. II opisuje w praw dzie w K onstytucji o Kościele, jak sza­ tan albo ludzi zwodzi, by znikczemnieli w m yślach swoich i przeszli na stronę k u ltu bałwochwalczego albo stara się ich popchnąć w rozpacz osta­ teczną (por. LG 16). Jednak w tym samym num erze stw ierdza Sobór, że „Bóg sam n i e j e s t d a l e k o o d t a k i c h , którzy szukają nieznanego Boga po omacku i wśród cielesnych w yobrażeń” (nr 16). A dalej stw ierdza, że w łaśnie oni „mogą osiągnąć wieczne zbaw ienie”. Je st to bardzo w ażna zm iana sytua­ cji, a polega ona na p o z y t y w n y m ustosunkow aniu się Kościoła do religii do niedaw na nazywanych „pogańskim i”, a dziś — by uniknąć pejoratyw nych akcentów — niechrześcijańskim i. A więc jest to a f i r m a c j a religijnych wartości, znajdujących się w religiach niechrześcijańskich. Nie wątpiono 0 tym przede wszystkim w odniesieniu do religii żydowskiej i m ahom etań- skiej. Odczuwano jednak trudności w odniesieniu do religii ludów p rym ityw ­ nych czy wielKich religii Azji: buddyzm u i hinduizm u. O dtąd jednak — jak oświadcza Sobór Wat. II — ,»Kościół nic nie odrzuca z tego, co w reli­ giach jest praw dziw e i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które nierzadko odbijają prom ień owej Praw dy, k tó ra oświeca wszystkich ludzi” (NAE 2).

Religie niechrześcijańskie — inaczej mówiąc — zaw ierają w sobie jakąś c z ą s t k ę h i s t o r i i z b a w i en i a; „cokolwiek bowiem — oświadcza So­ bór w swym podstawowym dokumencie — znajduje się w nich z dobra 1 praw dy, Kościół tra k tu je jako p r z y g o t o w a n i e do Ew angelii i jako dane im przez Tego, który każdego człowieka oświeca, aby ostatecznie po­ siadł życie” (LG 16). „Droga wychowawcza ku praw dziw em u Bogu lub przy ­ gotowanie ewangeliczne” (AG 3) — stało się już dziś fachowym w yrażeniem na oznaczenie pozytywnych w artości, mieszczących się w religiach niechrze­ ścijańskich 29.

W ten sposób religie niechrześcijańskie mogą być człowiekowi pomocne lub — jak P a w e ł VI się w yraża w swym orędziu — mogą być dla wielu „opatrznościową i nader korzystną p o d s t a w ą , na której może się oprzeć głoszenie świętej Ewangelii i budow a nowej społeczności C hrystusow ej” (nr 14).

Jest to daleko idące, posoborowe, pozytywne patrzenie na religie nie­ 28 Problem ten zostaje szerzej omówiony w ram ach Przeglądu Misjolo- gicznego przez Ks. Boi. G i e l a t ę SVD; tu taj w spom niano tylko o tyle o nim, o ile jest to konieczne dla uw ypuklenia problem atyki orędzia P a w ł a VI.

(18)

chrześcijańskie, zgodne z program em Chrystusa: niczego nie znosić, lecz uzupełniać! Ponadto jest to postaw a otw artej ręki, postaw a dialogu, pełnego b raterskiej miłości wobec w szystkich braci i sióstr, którzy pochodzą — jak to podaje we w stępie Deklaracja soborowa — od tego samego Ojca i do tego samego Boga wszyscy dążą, aby w Nim spocząć na w ieki (por. NAE, 1).

Wobec tego, należy stwierdzić, że ta k często przez w iele wieków stoso­ wane zdanie E xtra Ecclesiam nulla salus jest nie do utrzym ania w ciasnej interpetacji. Ja k długo bowiem nie pozna ktoś ogólnej i zwykłej drogi zba­ wienia, tak długo jego w łasne w ierzenie przedstaw ia dla niego o b i e k ­ t y w n ą w artość zbawczą. Różnymi drogami prow adzi Bóg ludzi do zba­ wienia, chociaż wszystkie czerpią swoją moc zbawczą z Krzyża C hrystu­ sowego 30.

KS. FELIKS ZAPŁATA SVD, PIENIĘŻNO — WARSZAWA

3. K atolicka k artografia m isyjna

Na wiosnę br. ma się ukazać w St. Gabriel-V erlag, Modling, w A ustrii nowy Atla& Hierarchicus w opracow aniu H. E m m e r i c h a SVD. Obok m ap dających obraz rozmieszczenia Kościoła katolickiego i innych wyznań. Poniżej podajem y z zapowiedzianego A tlasu stan liczebny Kościoła w świecie, na razie z pominięciem Ameryki.

Dla całości podajem y przy tej okazji przegląd nie najbogatszej katolic­ kiej kartografii m isyjnej. W połowie zeszłego w ieku G. P e t r i w ydał w Rzymie w ówczesnej Tipografia della Cam era Apostolica trzytom ow e

L ’Orbe cattolico ossia A tla n tę geografico storico-ecclesiastico.

W osiemdziesiątych latach tegoż w ieku O. W e r n e r S J w ydał we Fryburgu/B r. K atholischer M issionsatlas z tekstem w prow adzającym i z 19 kolorowym i m apam i; drugie w ydanie tego dzieła wyszło rów nież we F ry ­ burgu/B r. 1885 r. Ten sam autor w ydał w 1888 r. znowu w e Fryburgu/B r.

Katholischer Kirchenatlas z tekstem w prow adzającym i z 14 kolorowymi

m apam i, a w 1890 r. następny atlas Orbis terrarum catholicus sive totius

Ecclesiae catholicae et Occidentalis et Orientalis conspectus geographicus et statisticus, F riburgi Brisg.

W 1906 r. K. S t r e i t SVD opublikow ał Katholischer Missionsatlas, który opracow ał na nowo i poszerzył, w ydając go 1913 r. w P ad ern b o rn pt. A tlas Hierarchicus. P rzejrzany i popraw iony wyszedł ten atlas jeszcze raz 1929 r. i jak zapow iadał p o d ty tu ł*, chciał dać kom pletny przegląd geograficzny i statystyczny całego Kościoła, Zachodniego i Wschodniego. Obecnie zapowiedziany A tlas Hierarchicus H. E m m e r i c h a m a być kon­ tynuacją dzieła K. S t r e i t a.

J. T h a u r e n SVD w ydał 1923 r. w Modling, A ustria, Atlas der Ge­

schichte der kath. M issionen, drugie uzupełnione w ydanie wyszło tam że

1932 r. pt. A tlas der kath. Missionsgeschichte z tekstem w prow adzającym i z 49 m apam i.

1 Descriptio geographica et statistica Sanctae Romanae Ecclesiae tum

Occidentis tu m Orientis ju x ta statum praesentem : A ccedunt nonnullae notae historicae, necnon ethnographicae. Consilio et h o rtatu S. Sedis Apostolicae

elaboravit P. Carolus S t r e i t . Editio a lte ra prorsus em endata 1929. Sum p- tibus Typographiae Bonifacianae, Paderbornae.

Cytaty

Powiązane dokumenty

wyprawa w Himalaje jest w sferze pragnień, nie odbyła się. Podmiot liryczny znajduje się „niżej”. A to „niżej” to zwykły świat zwykłych ludzi.)?. - W jaki sposób zwraca

Przypuszczalnie dlatego po ewakuacji angielskiego kor- pusu dyplomatycznego pałac znalazł się pod opieką dyplomatów szwajcarskich, co uchroniło znajdujące się tam dzieła

Załącznik nr 2 – schemat dla nauczyciela – Czym bracia Lwie Serce zasłużyli sobie na miano człowieka. walczą o

Na poprzednim wykładzie zobaczyliśmy między innymi, że konstrukcja słabego iloczynu prostego grup spełnia pewną własność uniwersalną dla grup abelowych, ale niekoniecznie

Gdzie jest więcej?... Gdzie

Widać już, że coś się zmieniło i zmienia się z dnia na dzień.. Co znaczy, gdy przyjdzie odpowiedni człowiek na odpowiednie

Dość powszechnie zakorzeniony sposób dzielenia ludzi okresu przedhisto­ rycznego na: Homo faber i Homo sapiens, w ynika z powierzchownych obser­ wacji.. Obraz tak:

Ale nie przywołujcie jako argumentu zyskόw, jakie przynosi urzędnikowi, jego rodzinie i otoczeniu, nie mόwcie, że tworzy się nowe miejsce pracy.. Kiedy Jakub