• Nie Znaleziono Wyników

Tytuł: Pamięć o Konstantym Grzybowskim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tytuł: Pamięć o Konstantym Grzybowskim"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Uniwersytet Jagielloński

Pamięć o Konstantym Grzybowskim

Wspominać można jedynie to, co samemu się przeżyło; i tych, których samemu się spotkało. Dlatego artykuły wspomnieniowe piszą najbliżsi, chcąc przedłużyć żywotność rzeczy ważnych i drobiazgów składających się wspominaną biografię. Jednakże pisząc, wspomina się nie dla siebie. Celem głównym jest utrwalenie pamięci o osobie, której życie i twórczość uważamy za ważne i niebanalne na tyle, by uczynić jedno i drugie częścią szerszego dziedzictwa kulturowego. Chodzi więc nawet we wspomnieniach o pamiętanie – pamiętanie aktywne, trwające znacznie dłużej niż przetrwać mogą same wspomnienia i ich szczęśliwi posiadacze. Może więc da się obronić w tym miejscu także i taki artykuł – nie będący sam w sobie wspomnieniem i oparty przede wszystkim na pamięci właśnie. Przejętej od innych, ale uzupełnionej własnymi opiniami i ocenami. Oczywiście rodzi to pewne niebezpieczeństwa. Młodsi, tym bardziej bezpośrednio „nie-spokrewnieni” uczniowie mają tendencję do uproszczeń i może nawet nadmiernej skraj-ności sądów, umykają im bowiem niuanse i kontekst, a własnych opinii nie mogą zwe-ryfikować w trakcie bezpośredniego kontaktu. Pamiętają więc nieco inaczej. Skoro jednak pamiętają i chcą pamiętać, także i oni świadczą na korzyść tego, że pamiętać warto. Tak jest w moim przypadku. Mimo iż Konstantego Grzybowskiego znać nie mo-głam, z wielu względów jego postać nie jest, a nawet nie może mi być obca.

Najpierw garść informacji ogólnodostępnych. Urodzony 17 lutego 1901 r. w Zato-rze, z wykształcenia prawnik. Studiował pod kierunkiem wybitnych profesorów: M. Bo-brzyńskiego, S. Estreichera (późniejszego teścia), W. L. Jaworskiego, S. Wróblewskie-go, M. Rostworowskiego. Po doktoracie (obronionym w 1927 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim) pracował najpierw w Prokuratorii Generalnej, a później jako radca praw-ny w zarządzie Miasta Krakowa. W latach 1929−1939 wykładał geopolitykę w Szkole Nauk Politycznych przy Wydziale Prawa UJ. Równocześnie związał się z kontynuują-cym tradycje stańczyków Stronnictwem Prawicy Narodowej i publikował na łamach „Przeglądu Współczesnego” oraz „Czasu”. W obydwu tych pismach sprawował przez pewien czas funkcję redaktora naczelnego. Po przewrocie majowym poparł sanację, ale wkrótce wdał się w polemikę z samym ministrem Jędrzejewiczem, krytykując jego za-pędy do ograniczenia samorządu akademickiego, przez co nie uzyskał stanowiska do-centa UJ. W czasie okupacji brał udział w tajnym nauczaniu, prowadząc wykłady na Wydziale Rolniczym UJ. Po wojnie, już w nowym ustroju, został najpierw zastępcą

(2)

profesora prawa politycznego, następnie profesorem nadzwyczajnym, a w latach 1948−1951 pełnił funkcję dziekana Wydziału Prawa. Współpracował także z Polską Akademią Nauk. Już jako profesor zwyczajny w 1959 r. objął kierownictwo Katedry Prawa Państwowego i Zespołu Katedr Teorii Państwa i Prawa. Przekonany o samodziel-ności dyscypliny naukowej poświęconej badaniu doktryn politycznych, w roku akade-mickim 1961/1962 utworzył pierwszą w kraju Katedrę Historii Doktryn Politycznych i Prawnych. Od 1967 r. był prezesem Polskiego Towarzystwa Nauk Politycznych, a od 1969 r. członkiem-korespondentem PAN. Współpracował także z ośrodkami zagranicz-nymi, takimi jak Institut International de Philosophie Politique, Societe Jean Bodin, Commission Intenationale pour l’Historie des Assembles d’Etat. Prowadził ożywioną działalność publicystyczną, a w 1969 r. dzielił się swymi refleksjami z telewidzami, w cyklu programów Gawędy o współczesności. W tym samym roku, z okazji 500-lecia urodzin jednego ze swych filozoficznych „ulubieńców”1, zorganizował specjalną

na-ukową Sesję Makiawelowską, której gościem był m.in. wiceprzewodniczący Bundesta-gu RFN, Carlo Schmid2. Jej owocem stał się zbiór zatytułowany: Niccolo Machiavelli.

Paradoksy losów doktryny.

Konstanty Grzybowski zmarł tragicznie, potrącony przez samochód na ulicy Kar-melickiej w Krakowie, 19 czerwca 1970 r. Zgodnym zdaniem przyjaciół i współpra-cowników był wówczas w najlepszym i najbardziej aktywnym okresie swej twórczości. Jego intelektualna spuścizna obejmuje ponad 130 prac naukowych3, drugie tyle

utwo-rów pomniejszych (recenzji, referatów, esejów), nie licząc około tysiąca artykułów pu-blicystycznych4. Rozpoczynał jako badacz zainteresowany przede wszystkim

zagadnie-niami prawa konstytucyjnego i ustrojów państwowych. Swe intelektualne pasje rozszerzał stopniowo na zagadnienia historii, w tym zwłaszcza pod koniec życia – hi-storii myśli politycznej i jej metodologii – nie unikając przy tym nigdy wypowiedzi na tematy aktualne.

Powyższe fakty to jedynie szkielet biografii; ważny, ale łatwiej go przechować na papierze niż w żywej pamięci. Ta ostatnia potrzebuje treści innego rodzaju. A że pamięć,

1 Uczniowie pamiętają, że w Katedrze Historii Doktryn wisiał nawet na poczesnym miejscu miedzioryt

przedstawiający autora Księcia.

2 Także admirator Machiavellego i tłumacz jego dzieł na niemiecki. Sam fakt był jednak niecodzienny –

obydwa państwa pozostawały wówczas w stosunkach wyjątkowo chłodnych (RFN uznało naszą powo-jenną zachodnią granicę dopiero w grudniu 1970).

3 Bibliografia ważniejszych prac naukowych Profesora Konstantego Grzybowskiego, oprac. B.

Sobolew-ska, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, XXIII, 1971, s. 256−263. Szersza bibliografia, zawierająca tak-że ważniejsze recenzje i artykuły: Bibliografia prac Konstantego Grzybowskiego w układzie

chronolo-giczno-działowym, oprac. B. Kozub-Ciembroniewicz [w:] Konstanty Grzybowski – myśliciel sceptyczny,

J. Bardach i in., Kraków: Księgarnia Akademicka, 2000, s. 21−39.

4 Za: Olszewski H., Konstanty Grzybowski (1901−1970). Próba charakterystyki naukowej [w:] Konstanty

(3)

jak pouczają psychologowie to nie tyle wierny zapis przeszłości, ile jej „przetwarzanie”, może mi jak sądzę zostać wybaczone, że zasilę ją właśnie „przetworzonym” materiałem – zaczerpniętym z twóczości Grzybowskiego i uzupełnionym opiniami jego przyjaciół i współpracowników.

Dwie cechy charakterystyczne przewijają się niemal we wszystkich poświęconych Konstantemu Grzybowskiemu wspomnieniach: rola sceptycyzmu i... fajki. Fajka musia-ła mieć rzeczywiście znaczenie niebagatelne, skoro uwieczniono ją nawet na patronują-cym do dzisiaj Katedrze Historii Doktryn Politycznych i Prawnych zdjęciu jej założycie-la. Jednakże ocenę jej wpływu na ostateczne dzieło pozostawić należy intuicji odbiorców i ich ewentualnym własnym doświadczeniom w tym względzie. Natomiast sceptycyzm stanowi bezsprzecznie klucz do zrozumienia twórczości, a chyba także osobowości, Grzybowskiego: „Zawsze pamiętałem o zasadzie największego z historyków, Karola Marksa: wątpić o wszystkim”5.Nic więc dziwnego, że pokaźny dwutomowy zbiór jego

artykułów i esejów nosi wiele mówiący tytuł: Refleksje sceptyczne (1970), przywodząc na myśl choćby Szkice sceptyczne Bertranda Russella. Zwraca na to pokrewieństwo uwagę Kazimierz Opałek: „Obaj bogaci i zmienni w swej twórczości, orientacjach i sfe-rach działalności, obaj zaangażowani politycznie i sterujący «na lewo», liberałowie i in-dywidualiści, równolegle poświęcający się nauce i publicystyce naładowanej głęboką refleksją.”6 Jednak, by właściwie zrozumieć postawę Grzybowskiego w całej złożoności

jego życiowych i intelektualnych wyborów, warto przywołać tutaj także innego zwolen-nika sceptycyzmu. Michaela Oakeshotta, bo o nim mowa – nota bene także rocznik 1901 – podobnie jak Grzybowskiego drażniły „wszelkie prawdy ex cathedra, dogmaty, wer-dykty, przejawy «Kadavergehorsam»”7.

Brytyjski konserwatysta porównywał życie społeczne do nieustannej rozmowy, w której „każdy głos jest […] podatny na grzech znany jako superbia, czyli na wyłączne zaabsorbowanie własną wypowiedzią, mogące doprowadzić od utożsamienia rozmowy ze sobą samym i do mówienia w taki sposób, jakby się mówiło jedynie do siebie. A wów-czas może się okazać, że górę wziął obyczaj barbarzyński”8. „Barbarzyńca – zdaje się

mu wtórować Grzybowski – wierzy bez badania, nie wątpi ani o swoim prawie, ani o swoich Bogach”9. I dodaje, że rolą sceptyka jest przede wszystkim zadawanie pytań, 5 Ibidem, s. 282.

6 Opałek K., Pod znakiem refleksji (o Konstantym Grzybowskim) [w:] K. Grzybowski, Pięćdziesiąt lat.

1918−1968, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1977, s. 20−21.

7 Opinia o Grzybowskim: Olszewski H., op. cit., s. 282. „Kadavergehorsam”, zdaniem samego

Grzybow-skiego to „posłuszeństwo trupów, trupów charakteru, intelektu i wolności myślenia”; zob. Grzybowski K., Język jakże nieaktualny [w:] idem, Refleksje sceptyczne… s. 16.

8 Oakeshott M., Poezja i jej głos w rozmowie ludzkości, przeł. Ł. Sommer [w:] idem, Wieża Babel i inne

eseje, Warszawa: Fundacja Aletheia, 1999, s. 247.

(4)

choć i on musi tutaj zachować umiar: „Spełnia swą funkcję, jeśli nie odrzucając tego, co jest, przecież patrzy sceptycznie na wiele w tym, co jest”10. Oakeshott przyznaje taki

charakter przede wszystkim namysłowi filozoficznemu, jako „refleksji burzącej”. Zgo-dziłby się pewno z nim Grzybowski, że w tym sensie filozofia polityki jest „niczym in-nym jak tylko historią, historią nie tyle doktryn i systemów, ile historią niezborności, jakie filozofowie odkrywają w potocznych sposobach myślenia, i proponowanych przez nich typów rozwiązań. Można przyjąć, że badaniu tej historii należy się istotny udział w edukacji politycznej”11. Wprawdzie on sam spodziewał się więcej niż Oakeshott po

samej „historii doktryn i systemów” – w końcu właśnie taką katedrę uniwersytecką po-wołał do istnienia – ale wystarczy przeczytać choćby jego sztandarowe dzieło w tym zakresie: Historia doktryn politycznych i prawnych. Od państwa niewolniczego do rewo-lucji burżuazyjnych (1967), by przekonać się, że wykracza ono zdecydowanie poza su-chy opis doktryn i wyraźnie zmierza w kierunku wskazanym przez brytyjskiego rówie-śnika. Dzięki temu zresztą praca ta i dzisiaj warta jest uwagi (i uwagą, zwłaszcza ze strony młodych pracowników naukowych, się cieszy), a wiele z ustalonych przez nią standardów i zasad organizacji materiału powielanych jest w bardziej aktualnych opra-cowaniach. Wielu twierdzeń i obserwacji (tak teoretycznych, jak metodologicznych) dotyczących sposobu uprawiania „historii poglądów” rozsianych w pracach Grzybow-skiego nie powstydziliby się zwolennicy „historii idei” A. O. Lovejoy’a czy też „historii pojęć” R. Kosellecka.

Porównanie z Oakeshottem jest tutaj nieprzypadkowe. Można się z tą opinią spie-rać, ale zderzenie tych dwóch indywidualności pozwala moim zdaniem lepiej zrozumieć intelektualną sylwetkę Grzybowskiego. Niestety, pokazuje także, że studenci i młodzi badacze – i tu muszę ze skruchą sama spuścić głowę – poszukują inspiracji i zachwyca-ją się odkrywczymi tezami „z daleka”, podczas gdy równie wielkie osobowości i ich cenne (a często tożsame) idee mają pod nosem. Częściowo tłumaczy nas konieczność poznania i „zrównania tempa” z nauką europejską, ale pewnie odrabianie zaległości by-łoby łatwiejsze, gdybyśmy przepracowali, psychologiczny w gruncie rzeczy kompleks paradygmatu marksistowskiego i więcej uwagi poświęcili rodzimym nauczycielom.

Sceptycyzm, zdaniem Oakeshotta, jest jednym z walorów postawy konserwatyw-nej. Także Grzybowski zaczynał jako konserwatysta, w znakomitym gronie konserwa-tystów krakowskich. I choć jeszcze przed wojną oddalił się znacznie od tego środowi-ska, zbliżając się do myśli demokratycznej i socjalistycznej (jak szczegółowo dowodzi

10 Grzybowski K., Od autora [w:] idem, Refleksje sceptyczne, Warszawa: Książka i Wiedza, 1970, s. VI. 11 Oakeshott M., Edukacja polityczna [w:] idem, Wieża Babel i inne eseje, przeł. A. Lipszyc i in.,

(5)

w jednym z listów12), zaryzykowałabym twierdzenie, że wiele z cech

„konserwatywne-go usposobienia” zachował. Zwłaszcza jeśli z„konserwatywne-godzimy się z uwagą Oakeshotta, iż „to, co nadaje sens konserwatywnemu usposobieniu w polityce, nie ma nic wspólnego z ja-kimś prawem naturalnym czy ładem opatrznościowym, z moralnością czy religią”13.

Nie o treść poglądów tu chodzi – sam Grzybowski był krytykiem religii na przykład – ale przekonanie, „że rządzenie jest pewną szczególną, ograniczoną działalnością, pole-gającą na dostarczaniu i chronieniu ogólnych zasad postępowania, pojmowanych nie jako plany narzucania konkretnych działań, lecz jako narzędzia umożliwiające ludziom zajmowanie się przy minimalnych oporach tym rodzajem działalności, jaki sami wybra-li”14. Ślady tak rozumianego konserwatyzmu znaleźć można bez trudu w twórczości

autora Refleksji sceptycznych. Jego niezmienne przywiązanie do państwa, postrzegane-go jako instytucja organizująca życie społeczne (jeszcze w międzywojniu polemizował tutaj z Romanem Dmowskim); szacunek dla Marszałka Piłsudskiego, ale brak zgody na próby niszczenia autonomii uniwersyteckiej; czy też akceptacja socjalistycznej rzeczy-wistości PRL, przy otwartej krytyce wielu posunięć komunistycznych władz (m.in. an-tysemickiej i antyinteligenckiej nagonki z roku 196815) – to tylko niektóre z faktów

wskazujących, jak ważne dla Grzybowskiego były elementy budujące jedność społecz-ną (istniejące instytucje, ustrój polityczny, system prawny). Cenił silspołecz-ną władzę, ale ro-zumiał ją nie jako władzę „która przeprowadza to, co chce, zmusza do milczenia prze-ciwników”, lecz zamiast tego „ma oparcie w siłach społecznych świadomych tego, czego chcą, i umiejących to, czego chcą, powiązać z poglądami i interesami społeczeń-stwa jako całości”16. Pobrzmiewa tu nie tylko rozumienie władzy Michała

Bobrzyńskie-go, ale i echo koncepcji auctoritas w interpretacji Carla Schmitta, którego wykładów

12 List przytoczony in extenso: Bardach J., Pasje uczonego. Rzecz o Konstantym Grzybowskim [w:]

Kon-stanty Grzybowski – myśliciel sceptyczny… s. 204−207.

13 Oakeshott M., O postawie konserwatywnej [w:] idem, Wieża Babel i inne eseje, przeł. A. Lipszyc i in.,

Warszawa: Fundacja Aletheia, 1999, s. 207.

14 Ibidem, s. 207−208.

15 Pod wpływem ówczesnych wydarzeń pisał w tekście Mity kryzysu (skonfiskowanym przez cenzurę):

„Siła mitów ujawniła się w sposób niepokojący w ostatnich miesiącach. […] Działał mit, że istnieją w Polsce, na wewnątrz, wśród nas, poważne siły społeczne, zagrażające temu co stanowi dziś o jedności narodu: socjalizmowi. Działał także przeciwny mu mit: że ci, którzy odpowiadają za społeczeństwo i państwo od socjalizmu odeszli, i coraz bardziej odchodzą. Te dwa mity starły się ze sobą, a pozorem rozstrzygnięcia tego starcia była nie dyskusja, lecz policja. Policja jest zawsze tylko pozorem rozstrzy-gnięcia, zwycięstwo policji nie oznacza wymiany zdań i uzgodnienia stanowisk, lecz pogłębia różnice stanowisk i rodzi dalszy mit: że ci, którzy nie mieli policji po swojej stronie, mieli za to po swojej stronie rację i społeczeństwo. Ofiarą jest zaś zwykle ten, który staje pomiędzy opierającymi się na policji i wal-czącymi z policją, i powiada obu stronom: «nie macie racji, i jedni i drudzy nie macie racji»”; cyt. za: Bardach J., Pasje uczonego. Rzecz o Konstantym Grzybowskim, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. XLVIII, z. 1−2, Poznań 1996, s. 144.

(6)

miał okazję słuchać w czasie pobytu w Berlinie17 (na stypendium wyjechał w 1931 r.).

Schmitt (a za jego pośrednictwem także Hobbes) należał zresztą do myślicieli, których poglądy wywarły na Grzybowskiego wpływ znaczący, a odwołań do jego nazwiska nie brakowało nawet w wydanym już po wojnie podręczniku, zatytułowanym Nauka o pań-stwie (1949)18.

Odrzucał Grzybowski wszelkie próby zawłaszczania państwa przez jakąkolwiek grupę, broniąc konsekwentnie samodzielności i niezależności jednostek, a szczególnie ich swobody intelektualnej. To chyba najbardziej charakterystyczna cecha jego postawy – tak w życiu osobistym, jak w twórczości. Cecha sugerująca głęboką ciągłość i tożsa-mość, ale skutkująca znacznymi modyfikacjami konkretnych poglądów i zainteresowań. Przyszło bowiem Grzybowskiemu żyć w ciekawych czasach, co miało swoje zalety i niedogodności, jak słusznie zauważył Kazimierz Opałek w cytowanym już artykule. Konserwatywne usposobienie, przyjmujące świat takim, jakim jest, i poszukujące w tym co jest szans realizacji trwałych wartości humanistycznych (bynajmniej nie absolutnych, i nigdy nie absolutyzowanych), nie pozwala na dogmatyzm i promowanie jednego zesta-wu politycznych (i nie tylko) „prawd”. Nakazuje raczej „zmieścić się”19 w tym, co

nad-chodzi. Właśnie „zmieścić się” – na to wyrażenie także warto zwrócić uwagę. Sygnali-zuje ono zarówno dobrą wolę towarzyszenia innym, i światu całemu, w podejmowanych wspólnie przedsięwzięciach, jak i gotowość zmiany otoczenia, jeśli z różnych względów przestajemy się w nim „mieścić”. Tak mieścił się Grzybowski w konserwatyzmie, któmu patronował W. L. Jaworski, mieścił się nawet (choć już z trudem) po konflikcie w re-dakcji „Czasu” (gdy stracił funkcję redaktora naczelnego), ale przestał się mieścić, gdy postanowiono opublikować list episkopatu potępiający masonerię. Mieścił się także w tradycji piłsudczykowskiej, akceptując przewrót majowy i współpracując z BBWR, ale i tutaj robiło się dla niego coraz ciaśniej, a po śmierci Piłsudskiego i to środowisko opuścił. Starał się zmieścić także w sytuacji powojennej. Jak tłumaczył: „Dlaczego dziś się odezwałem? Uważam, że obecny układ sił politycznych w Polsce jest na długo trwa-ły. Zmienić się może stosunek ich wpływów, ale nic więcej. Uważam, że obowiązkiem każdego, kto myśli dziś o zagadnieniach publicznych, jest mówić i pisać, choćby nie mógł mówić i pisać wszystkiego co myśli. […] Nie myślę brać udziału w czynnym życiu politycznym, w jakiejkolwiek partii. Dość mam tu swych pomyłek z przeszłości. Ale nie

17 Wspomina o tym fakcie Krzysztof Żarski; patrz: idem, Posłowie [w:] E. Jünger, Publicystyka polityczna,

Kraków: Arcana, 2007, s. 475.

18 Warto zwrócić uwagę na datę publikacji – był to już bowiem okres ścisłej cenzury, a mimo to udało się

Grzybowskiemu opublikować książkę wykraczającą zdecydowanie poza naukę marksistowską. Podob-nie zaskakuje przygotowany w czasie okupacji, a wydany wkrótce po wojPodob-nie cykl prac poświęconych demokracji angielskiej, francuskiej oraz Stanów Zjednoczonych. Kolejne prace z tego cyklu przez cen-zurę już nie przeszły; patrz: Sarnecki P., Myśl konstytucyjna Konstantego Grzybowskiego, „Czasopismo Prawno-Historyczne”, t. XLVIII, z. 1−2, Poznań 1996, s. 183.

(7)

chcę milczeć”20. Ceną „nie milczenia” była zgoda na ingerencję cenzury – czasem

znacz-ną, jak w przypadku prac Rzeczy odległe a bliskie: rozmyślania o historii Polski (1969), czy Ojczyzna – naród – państwo (1970).

Najtrudniejszym do publicznego wyjaśnienia rodzajem wierności jest wierność so-bie – ponieważ nie może ona oznaczać braku zmian, choćby z uwagi na osobisty rozwój, gromadzenie doświadczeń i wiedzy; o zmianach dookoła nie wspominając. Stąd nie spo-sób rozstrzygnąć jednoznacznie, gdzie kończy się tożsamość, a zaczyna „gotowość do metamorfoz”21, którą wielu Grzybowskiemu zarzucało. Rozstrzygnięcia takie nie

wyda-ją się zresztą potrzebne, a wręcz naruszałyby granice należnej każdemu intymności. O ile jednak związane z nimi problemy znajdują odzwierciedlenie w twórczości, o tyle warto zachować je w pamięci.

Jeśli sceptycyzm był głównym narzędziem refleksji Grzybowskiego, to jego siłą napędową było nieustanne zaangażowanie; pasja poznawania i wyciągania wniosków. „A przecież patrząc na to, co jest dziejami nam współczesnymi, czego jesteśmy i twór-cami, i nieraz – sądzimy – ofiarą, trzeba patrzeć czasem tylko na to, co jest trwałe, co po dziejach nam współczesnych zostanie, a nie na to, co jest przejściowe, na to, co jest do-robkiem dziejowym, jaki nasze pokolenie wniosło jako swe dzieło, a nie na to, co jest przemijające.”22 Takie ukierunkowanie na współczesność nie kłóciło się w jego

przypad-ku z rosnącym zamiłowaniem do historii: „Dla uczonego to, co było, i to, co będzie, jest ściśle związane ze współczesnością; to, co było, stworzyło współczesność; to, co było, i to, co jest, determinuje w jakimś stopniu i w jakiś sposób to, co będzie. Przeciętny homo sapiens żyje w «swoim» czasie, uczony żyje ponad «swoim» czasem”23.

Patrząc na rozpiętość merytoryczną dorobku Grzybowskiego, można dostać za-wrotu głowy. Znajdziemy tam drobniejsze i całkiem pokaźne prace poświęcone każdej w zasadzie epoce, tak w kulturze europejskiej, jak polskiej. Znajdziemy refleksje po-święcone konkretnym myślicielom (Machiavellemu, Bodinowi, Włodkowicowi), miej-scom (Galicja 1848−1914. Historia ustroju politycznego na tle historii ustroju politycz-nego Austrii, 1959), instytucjom (Nauka o państwie), czy aktualnym zagadnieniom politycznym (od komentarzy do konstytucji po rozważanie problemów edukacji). Znaj-dziemy wreszcie imponującą jak na ówczesne czasy Doktrynę społeczną i polityczną papiestwa (1789−1968) – pokaźne dzieło przygotowane we współpracy z Barbarą Sobo-lewską, relacjonujące dorobek nauczania społecznego Kościoła katolickiego aż do cza-sów współczesnych (Soboru Watykańskiego II), a w drugim tomie zawierające obszerny

20 Bardach J., op. cit., s. 206.

21 Olszewski H., Konstanty Grzybowski (1901−1970). Próba charakterystyki naukowej [w:] Konstanty

Grzybowski – myśliciel sceptyczny… s. 292.

22 Grzybowski K., Pięćdziesiąt lat. 1918−1968, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1977, s. 184. 23 Grzybowski K., Uczony – istota niestandardowa [w:] idem, Refleksje sceptyczne, t. I... s. 466.

(8)

wybór najważniejszych materiałów źródłowych. Ale to, co stanowi największą siłę spu-ścizny Grzybowskiego, to wielkie syntezy. Oprócz wspominanej już Historii doktryn... warto wymienić Teorię reprezentacji w Polsce epoki Odrodzenia (1959) oraz IV tom Historii państwa i prawa Polski (zredagowany i uzupełniony przez J. Bardacha, S. Gro-dziskiego i M. Senkowską-Gluck, 1982).

Ważnym fundamentem warsztatu naukowego Grzybowskiego było przyjęcie teorii i metodologii marksistowskiej, którą zainteresował się już w okresie międzywojennym. Jego wykorzystanie marksizmu, zwłaszcza przy konstrukcji podstaw metodologii histo-rii doktryn politycznych, było przy tym bliższe dzisiejszemu odczytaniu Marksa, niż ówcześnie utrwalonym wytycznym (widać to w polemice między Grzybowskim a Grze-gorzem Seidlerem). Perspektywa marksizmu wydawała się autorowi szczególnie atrak-cyjnym sposobem badania dziejów, umożliwiającym świadome poszukiwanie zarówno obiektywnych wyznaczników procesu historycznego, jak i uwzględnienie aktywnej roli ludzkich działań. Pozwalała również na odejście od – krytykowanego powszechnie nie tylko w Polsce – pozytywistycznego modelu nauk historycznych, ograniczonego do re-lacjonowania głównie wydarzeń politycznych. Ten potencjał marksizmu wykorzystała między innymi francuska szkoła Annales; ale i w stanowiskach niepowiązanych bezpo-średnio z samym marksizmem dostrzec można podobne tendencje.

Tworzenie syntez jest jednym z trudniejszych wyzwań stojących przed history-kiem, wymaga bowiem nie tylko wrażliwości na detale i rzetelności w badaniu źródeł, ale przede wszystkim umiejętności połączenia ich w jeden spójny obraz, eksponujący nie tyle poszczególne fakty, ile związki i proporcje między nimi. Dzięki temu historia staje się spójną i całościową opowieścią, zdecydowanie łatwiejszą do przyswojenia nie tylko przez „zawodowych” historyków (którzy akurat często zgłaszają wobec tego ro-dzaju uogólnień spore zastrzeżenia). Myślę, że ten aspekt pracy Grzybowskiego jest szczególnie wart podkreślenia dzisiaj, kiedy zdaniem niektórych wykształcenie histo-ryczne stanowi zbędne obciążenie pamięci młodego pokolenia. Twierdzi się, że „płyn-na”, baumanowska rzeczywistość potrzebuje nie wiedzy o tym, co było, ale elastycznej wyobraźni otwartej na wszystko, co być może. Właśnie syntezy mogą być moim zda-niem naszą odpowiedzią i dowodem na nieustającą wartość myślenia historycznego – treningu w rozpoznawaniu, określaniu prawdopodobieństwa, czy też nadawaniu rangi pojawiającym się wokół nas, lub przewidywanym zjawiskom. Uczą one dokonywania interpretacji zdarzeń, odkrywają różne możliwości porządkowania doświadczeń, a przez to są zdolne pobudzać wyobraźnię i czytelników, i autorów. Pod tym względem prace Grzybowskiego stanowią doskonałe źródło inspiracji, choć do tej beczki miodu trzeba dorzucić i łyżkę dziegciu. Otóż, jak każda praca naukowa, pisanie syntez otwiera dro-gę do specyficznego rodzaju nadużyć. Poznawczy rozmach, konieczność „ogarnięcia”

(9)

obszernego i nie zawsze wprost powiązanego materiału, tendencja do wyeksponowania własnych kluczowych tez – wszystko to może wręcz zachęcać do nadmiernego zaufania własnemu osądowi, czy przecenianiu odkrywczości własnych dociekań. Obydwie te tendencje grożą chociażby nonszalancją w stosunku do tzw. literatury przedmiotu (którą wytknął, i chyba słusznie, Grzybowskiemu Jan Baszkiewicz24). Do podobnych

przewi-nień trudno zachęcać, ale przy dzisiejszej epidemii plagiatów mogą być one niejaką szczepionką przeciw dużo poważniejszej chorobie...

Cóż, nie ma chyba prac doskonałych, i nie o doskonałość chodzi. (Pewna jestem, że Grzybowski pokiwałby tutaj głową, prawdopodobnie przywołując na pomoc jednego ze swych ulubieńców, Karola Monteskiusza, który był przekonany, że to co zbyt wznio-słe i wspaniałe − także doskonale piękne kobiety − nie może być szczęśliwe i szczęścia dawać25). Chodzi raczej o odpowiedzialność za słowo – i to mocne, dające oparcie w

re-fleksji, i to słabsze, czy nawet błędne. Takiej odpowiedzialności Grzybowski nigdy nie unikał. Przyznawał sobie prawo do błędu, ale też nie wahał się poddawać własnych po-mysłów pod surową krytykę innych26 – jak choćby w przypadku opracowanej matrycy

Historii państwa i prawa Polski.

Jerzy Topolski pisze: „Dla konstruowania obrazów, szczególnie «większych», ko-nieczna jest nie tylko pewna suma informacji, lecz również owa specyficzna właściwość umysłu ludzkiego (zresztą różna u poszczególnych ludzi) – będąca w dużej mierze funk-cją nagromadzonej wiedzy – którą nazywamy wyobraźnią. Bez rozwiniętej wyobraźni, umożliwiającej na podstawie fragmentów «widzenie» większych czy mniejszych cało-ści, nie ma dobrej pracy historycznej”27. Można chyba bez przesady stwierdzić, że

Kon-stanty Grzybowski jako uczony potwierdził wartość takiej diagnozy. W tym kontekście nabiera innego znaczenia tytuł z pewnych względów szczególnie mi bliskiego eseju o nim: Konstanty Grzybowski (1901−1970). Widzenie historii28.

24 Baszkiewicz J., Konstanty Grzybowski, historyk idei [w:] Konstanty Grzybowski – myśliciel sceptyczny…

s. 223.

25 Grzybowski K., Montesquieu, czyli dwa kosztowne kolekcjonerstwa [w:] idem, Refelksje sceptyczne…

s. 296−299.

26 Pisał: „Badając i sądząc żądałem «prawa do błędu». […] Ale pamiętałem zawsze, że ponoszę

odpowie-dzialność za błąd i jego skutki”; za: Grzybowski K., Z rozważań nad historią [w:] idem, Refleksje

scep-tyczne, t. II, Warszawa: Książka i Wiedza, 1970.

27 Topolski J., Nowe idee współczesnej historiografii. O roli teorii w badaniach historycznych, Poznań:

Wydawnictwo Poznańskie, 1980, s. 150−151.

28 Jaskólski M., Konstanty Grzybowski (1901−1970). Widzenie historii [w:] Konstanty Grzybowski –

(10)

Cytaty

Powiązane dokumenty

gólnych części łodzi;.. 1, zaznaczamy, że przy budowie innych numerów metody postępowania będą te same. Zmienione zostaną wymiary i ilość materjałów.

Mówiłam: „Przyjeździe, zobaczcie do pasieki” Był moment, gdy mówili, że telefony komórkowe szkodzą i pszczoły się nie orientują.. Mówiłam: „Słuchajcie, nie

Wolność to cały szereg rzeczy, o które się biliśmy, a których nie mieliśmy wcześniej.. Wolność to jest możliwość wypowiadania tego co się myśli, realizowania zamierzeń,

Jak się pracuje, to się coś ma, jak się nie pracuje i się żąda od państwa, żeby dawali - to już te czasy minęły. Uważam, że teraz są

Statyny bardzo sku- tecznie obniżają poziom cholesterolu LDL („złego”) we krwi, ale czy to oznacza lepsze zdrowie i mniejsze ryzyko ataku serca? Jak dowiesz się w rozdziale

[…] я тогда ни говорить, ни писать о себе не умела; мне необхо- димо было найти хотя бы в малой степени установившуюся бытовую обста- новку, людей, если не прочно, то хотя

Formułując obiekcje wobec obecnej roli i statusu Internet Corporation for Assigned Names and Numbers i wskazując kierunki rozwoju tej lub alternatywnych formuł zarządzania

o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu (Dz. Adwokat zobowiązany jest zachować w tajemnicy oraz zabezpieczyć przed ujawnieniem lub