• Nie Znaleziono Wyników

View of The Game of Passions in Stanisław Przybyszewski's Dramas

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of The Game of Passions in Stanisław Przybyszewski's Dramas"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)

MAŁGORZATA BACHMAN

GRA NAMIE˛TNOS´CI

W DRAMATACH STANISŁAWA PRZYBYSZEWSKIEGO

Zgodnie z duchem epoki motywami dominuj ˛acymi w twórczos´ci Stanisła-wa Przybyszewskiego s ˛a miłos´c´ i s´mierc´. W literaturze przełomu XIX i XX wieku uwaz˙ane były za „tematy pierwsze literatury” oraz „[…] główne do-s´wiadczenia egzystencjalne, organizuj ˛ace wyobraz´nie˛ twórców tej epoki”1.

Obydwa te obszary – miłos´c´ i s´mierc´, Eros i Tanatos, nacechowane s ˛a egzy-stencjalizmem. Wojciech Gutowski ujmuje je jako „pope˛d z˙ycia” i „pope˛d s´mierci” – dwa podstawowe „składniki ludzkiej egzystencji, toz˙samej, jak uczył Schopenhauer, z cierpieniem”2.

Przybyszewski odwaz˙nie wkracza w te najbardziej dyskretne sfery, odsła-niaj ˛ac je w swojej twórczos´ci, łami ˛ac tym samym dotychczasow ˛a sfere˛ tabu3.

Faktem jest, iz˙ pisarze kon´ca wieku charakteryzuj ˛a sie˛ dos´c´ osobliwym zwy-czajem eksponowania problematyki s´mierci – realizowanym w sposób wyj ˛at-kowo „szczery”, z „metafizyczn ˛a odwag ˛a”, z zaskoczeniem dla przedstawicieli poprzedniej epoki, którzy nie widzieli sensownej przyczyny tego „osobliwego zapatrzenia sie˛ w s´mierc´”4. W tym czasie, oprócz lirycznego upajania sie˛

Mgr MAŁGORZATABACHMAN– doktorantka w Katedrze Dramatu i Teatru KUL; adres do

korespondencji: e-mail: gbachman@o2.pl

1W. G u t o w s k i, Miłos´c´ s´mierci i energia rozkładu. O młodopolskiej wyobraz´ni

nekrofilskiej, „Pamie˛tnik Literacki” 80(1989), z. 1, s. 37.

2Tamz˙e.

3R. T a b o r s k i, Wste˛p, [w:] S. P r z y b y s z e w s k i, Wybór pism, Wrocław 1966, s. XX-XXIII.

4B. S z y m a n´ s k a, Mistycy i pesymis´ci. Przez˙ycia i uczucia jako wartos´ci w filozofii

polskiego modernizmu, Wrocław 1991, s. 110-112; por. A. L u b a s z e w s k a, Z˙ycie – s´mierci doskonałos´c´. Młodopolska antropologia s´mierci i literacki s´wiat wartos´ci, Kraków 1995, s. 83.

(2)

czystos´ci ˛a miłos´ci, odkryte zostaje pie˛kno cielesne, eksponowane poprzez zagłe˛bianie sie˛ w sfere˛ seksualnos´ci5. Z tego powodu dla literatury

moderni-stycznej tak charakterystyczne jest penetrowanie sfery relacji mie˛dzy kobiet ˛a a me˛z˙czyzn ˛a i odkrywanie jej tajemnic. Dla Przybyszewskiego natomiast to kolejny obszar, w którym poszukuje przejawów „nagiej duszy”.

W niniejszym artykule pragne˛ zgłe˛bic´ sfere˛ stosunków mie˛dzy kobiet ˛a i me˛z˙czyzn ˛a w dramaturgii tegoz˙ twórcy. Interesuje mnie poznanie indywi-dualnych sytuacji i wydarzen´, w których domen ˛a jest odwieczny taniec miło-s´ci i s´mierci, rozgrywaj ˛acy sie˛ we wzajemnych zalez˙nomiło-s´ciach mie˛dzy przed-stawicielami obojga płci, ponadto identyfikacja warunkuj ˛acych je przyczyn i skutków oraz stosunek samego dramatopisarza do prezentowanych przez sie-bie splotów akcji.

O obecnos´ci pierwiastka s´mierci w literaturze młodopolskiej, w sposób wyczerpuj ˛acy, wypowiada sie˛ Antonina Lubaszewska w ksi ˛az˙ce Z˙ycie – s´mierci

doskonałos´c´6. Na konotacje miłos´ci i s´mierci w dorobku twórczym i

mys´lo-wym Przybyszewskiego zwraca w sposób szczególny uwage˛ Hanna Ratuszna7.

Niezmiernie waz˙ne w tym konteks´cie s ˛a studia nad przejawami mizoginizmu, be˛d ˛acego podłoz˙em dla mys´li dramaturga. Opracowaniem tej płaszczyzny mys´li modernistycznej zaje˛ła sie˛ Gabriela Matuszek8, zas´ wykład na temat

uczucio-wos´ci epoki kon´ca wieku znajdziemy u Barbary Szyman´skiej w ksi ˛az˙ce Mistycy

i pesymis´ci9. Te i inne wskazane pozycje stały sie˛ z´ródłem cennych uwag,

pomocnych w rozwinie˛ciu podje˛tego przeze mnie tematu10.

W relacji mie˛dzy partnerami u Przybyszewskiego pojawiaj ˛a sie˛ trzy posta-wy – zdrada, uleganie namie˛tnos´ciom i pragnieniom; miłos´c´ niszcz ˛aca,

obez-5 S z y m a n´ s k a, dz. cyt., s. 150-158. 6 S. 3.

7 Wiecznos´c´ w człowieku. O młodopolskiej s´wiadomos´ci s´mierci w twórczos´ci Stanisława

Przybyszewskiego, Torun´ 2005; zob. K. J a n i c k a, O pogl ˛adach estetycznych S. Przyby-szewskiego, „Sztuka i Krytyka” 1956, nr 34 (27-28), s. 176-227.

8 Kultura contra natura. O mizoginizmie minionego fin de sieckle’u, [w:] W kre˛gu Młodej

Polski. Prace ofiarowane Marii Podrazie-Kwiatkowskiej, red. M. Stala, F. Ziejka, Kraków 2001; t a z˙, Mie˛dzy pustk ˛a transcendencji a szalen´stwem zmysłów. O wczesnej eseistyce Stanisława Przybyszewskiego, [wste˛p w:] S. P r z y b y s z e w s k i, Synagoga Szatana, wybór, wste˛p, tłum. G. Matuszek, Kraków 1995, s. 24.

9 Dz. cyt.

10W. G u t o w s k i, Mit – Eros – Sacrum. Sytuacje młodopolskie, Bydgoszcz 1999; W. K a c z m a r e k, Od kontestacji do relacji. Człowiek wobec Boga w dramacie Młodej Polski, Lublin 2007; t e n z˙ e, Bóg i człowiek w dramaturgii Młodej Polski, [w:] W kre˛gu polskiego dramatu i teatru religijnego XX wieku, red. W. Kaczmarek, J. Michalczuk, Lublin 2007.

(3)

władniaj ˛aca tego drugiego oraz próba idealizacji uczucia, realizacja ideału Androgyne. To, co be˛dzie zajmowało mnie w sposób szczególny, to problem zdrady małz˙en´skiej – próba odnalezienia pełni w miłos´ci poza zwi ˛azkiem małz˙en´skim, uleganie podszeptom namie˛tnos´ci.

Rzeczywistos´c´, jaka staje sie˛ udziałem bohaterów Przybyszewskiego, jest skomplikowana, niełatwa i wymaga podejmowania decyzji, których skutki s ˛a nieprzewidywalne i cze˛sto zaskakuj ˛ace. Na kształtowanie sie˛ zwi ˛azku mie˛dzy dwojgiem ludzi decyduj ˛acy wpływ be˛dzie miał charakterystyczny dla tego okresu s´wiatopogl ˛ad, który zniekształca obraz kobiety, a co za tym idzie, wypacza stosunki w zwi ˛azku dwojga osób. Niszczycielka, wampir, modlisz-ka11, famme fatale12 – to najcze˛stsze obrazy kobiety, jakie zakorzenione

s ˛a w tradycji modernistycznej. Jest ona jednoczes´nie symbolem poz˙ ˛adania, ale i nieche˛ci. Towarzysz ˛a jej róz˙norakie wyobraz˙enia „od stuleci wyraz˙aj ˛ace za-głade˛, ope˛tanie, zawładnie˛cie”13. Odsłonie˛ta zostaje siła pope˛du płciowego,

który odbiera człowiekowi woln ˛a wole˛, czyni ˛ac go zdeterminowanym przez biologizm. Na tle rozpoznania ludzkiej seksualnos´ci i s´wiadomos´ci uzalez˙nie-nia me˛z˙czyzny od kobiety powstał włas´nie mizoginizm14. Jednoczes´nie owe symbole, demonizuj ˛ace kobiety i poniz˙aj ˛ace je do roli zwierz ˛at (kobieta--samica), s ˛a wyrazem le˛ku przed ich ekspansj ˛a15.

Taka, a nie inna, wizja postaci kobiecej powoduje, iz˙ w jej relacji z me˛z˙-czyzn ˛a tworzy sie˛ pewnego rodzaju „wyrachowanie”, traktowanie drugiej oso-by w sposób bardziej przedmiotowy niz˙ partnerski. „Niemoz˙liwy do zrealizo-wania okazał sie˛ duchowy, religijny aspekt miłos´ci, zespolenie dwu zewne˛trz-nych wzgle˛dem siebie duchowych i biologiczzewne˛trz-nych energii, poniewaz˙ kobieta traktowana była jako «korelat» me˛z˙czyzny, a filozofia posiadania […] zast ˛a-piła filozofie˛ spotkania”16.

Przybyszewski prezentuje relacje˛ kobieta – me˛z˙czyzna na planie wzajemnej walki, opartej na zalez˙nos´ci, polegaj ˛acej na opozycji płci oraz id ˛acej za ni ˛a

11M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a, Młodopolskie harmonie i dysonanse, Warszawa 1969, s. 224.

12W. G u t o w s k i, Nagie dusze i maski. O młodopolskich mitach miłos´ci, Kraków 1999, s. 21; por. A. M a r t u s z e w s k a, Topika literatury obiegów popularnych, [hasło w:] Słownik literatury polskiej XX wieku, red. A. Brodzka, Wrocław 1992, s. 1107.

13S z y m a n´ s k a, dz. cyt., s. 146.

14M a t u s z e k, Kultura contra natura..., s. 50; t a z˙, Mie˛dzy pustk ˛a transcendencji..., s. 20.

15Por. t a z˙, Kultura contra natura..., s. 57. 16Por. t a z˙, Mie˛dzy pustk ˛a transcendencji..., s. 25.

(4)

próby dominacji którejs´ ze stron. W ten sposób uwydatnia sie˛ to, co jest zna-mienne dla tego twórcy: „uderza w konfliktach erotycznych sprze˛z˙enie miłos´c´ – nienawis´c´, prowadz ˛ace do układu kat – ofiara, przy czym jest on odwraca-ny i kaz˙dy z partnerów staje sie˛ na przemian, martyr i bourreau”17. Zatem, jak widzimy, zarówno kobieta, jak i me˛z˙czyzna walcz ˛a o przewage˛. W takich relacjach trudno o chrzes´cijan´sk ˛a wizje˛ stosunków partnerskich, zaognianych mizoginistycznymi pogl ˛adami Przybyszewskiego, które niew ˛atpliwie kształtuj ˛a obraz kobiety i sposób, w jaki jest ona prezentowana na kartach jego utwo-rów18.

Dramatopisarz zdaje sie˛ nie wierzyc´ w instytucje˛ małz˙en´stwa. Neguje istnienie chrzes´cijan´skiej perspektywy, zakładaj ˛acej wzajemne zrozumienie i pos´wie˛cenie sie˛ dla drugiej osoby w zwi ˛azku. Według jego antropologii człowiekiem rz ˛adzi chuc´, dlatego tez˙ bohaterowie jego dramatów kieruj ˛a sie˛ egoistycznymi pobudkami w mys´l pragnien´ ciała19. Dramatopisarz zas´ z

re-gularn ˛a powtarzalnos´ci ˛a pokazuje kolejne fantazje na temat zdrady małz˙en´-skiej. Interesuj ˛acym faktem jest to, iz˙ nie ogl ˛adamy zdrady jako takiej. Nie jest ona pokazana w sposób bezpos´redni, gdyz˙ zasadniczo dokonuje sie˛ w przedakcji, lub w antrakcie20. Natomiast o jej okolicznos´ciach i

przyczy-nach dowiadujemy sie˛ z relacji bohaterów, ich wspomnien´ oraz obserwacji zwi ˛azków, jakie zachodz ˛a mie˛dzy osobami dramatu. W samym utworze nato-miast – jak mówi Irena Sławin´ska – „[…] chodzi juz˙ tylko o reperkusje psychiczne tego faktu, o jego konsekwencje”21.

W mys´l tej zasady, kiedy poznajemy głównego bohatera Złotego runa – Rembowskiego, dowiadujemy sie˛, iz˙ jego romans z Ł ˛ack ˛a miał juz˙ miejsce. Podobnie jak powracaj ˛acy echem stosunek jego matki z Ruszczycem. W cza-sie trwania akcji dramatu rozwija cza-sie˛ zas´ – jakby w naste˛pstwie dwóch poprzednich zdrad – romans z˙ony Rembowskiego, Ireny, z Przesławskim. Po-dobnie rzecz dzieje sie˛ w Matce i Topieli. Losy Konrada i Hanki s ˛a włas´-ciwie uwarunkowane tym, co wydarzyło sie˛ kilkanas´cie lat wczes´niej –

zdra-17Zob. I. S ł a w i n´ s k a, August Strindberg i wczesny ekspresjonizm polski, Biuletyn Towarzystwa Naukowego, „Humanistyka” 1976, vol. 18, nr 1, s. 64.

18M a t u s z e k, Kultura contra natura..., t a z˙, Mie˛dzy pustk ˛a transcendencji... 19Zob. K a c z m a r e k, Od kontestacji do relacji..., s. 72.

20Zob. I. S ł a w i n´ s k a, Tragedia w epoce Młodej Polski. Z zagadnien´ struktury

dramatu, Torun´ 1948, s. 41.

21Tragedia w epoce Młodej Polski…, s. 40; por. M. P o d r a z a K w i a t k o w -s k a, Literatura Młodej Pol-ski, War-szawa 1992, -s. 120.

(5)

d ˛a matki Konrada i s´mierci ˛a ojca. Natomiast wiarołomstwo Geni i jej romans ze Skalskim be˛dzie zacz ˛atkiem „fatalistycznego koła przeznaczen´”22, w

któ-re wpadnie Ludmiła z Topieli. Takz˙e w Godach z˙ycia sytuacje zdrady poka-zane s ˛a w przedakcji. Jedna dotyczy romansu Hanki i Bielskiego, a druga Zofii i Orlicza.

Roman Taborski zauwaz˙a (i słusznie), iz˙ wprawdzie Przybyszewskiego okres´la sie˛ cze˛sto jako sataniste˛, deprawatora, to jednak w jego poje˛ciu prze-winieniem jest wyste˛pek o charakterze moralnym. Czyli taki, który dopuszcza sie˛ złamania zasad moralnos´ci chrzes´cijan´skiej23. Jest to dos´c´ niezwykłe, zwaz˙ywszy na aure˛, jak ˛a otoczona jest legenda Przybyszewskiego. Warto przyjrzec´ sie˛ nieco bliz˙ej sytuacjom, w jakich dramatopisarz stawia swoich bohaterów, po to, by poznac´ motywy, którymi kieruj ˛a sie˛ postaci dokonuj ˛ace zdrady. Jak wygl ˛ada uczucie, które zniewala? Co pozwala bohaterom uspra-wiedliwic´ swoj ˛a niewiernos´c´, skoro sie˛ do niej posuwaj ˛a? Jak równiez˙, jak wygl ˛adaj ˛a relacje małz˙en´skie, jez˙eli dochodzi do złamania przysie˛gi wierno-s´ci? Czy – według Przybyszewskiego – namie˛tnos´c´ usprawiedliwia zdrade˛? Na te pytania oraz wiele innych be˛de˛ starała sie˛ odpowiedziec´ na podstawie wskazanych powyz˙ej dramatów Stanisława Przybyszewskiego.

W ˛atek zdrady małz˙en´skiej zarysowany jest w sposób szczególny w Złotym

runie. Fabuła utworu nie jest skomplikowana. Jak mówi Irena Sławin´ska:

„za-ze˛biaj ˛a sie˛ [tu – przyp. M.B.] o siebie dwa trójk ˛aty małz˙en´skie”24. Badaczka ma na mys´li problemy małz˙en´skie Rembowskich i Ł ˛ackich. Na tej płaszczyz´nie moz˙emy wyodre˛bnic´ naste˛puj ˛ace relacje mie˛dzy bohaterami: Ł ˛acki – Ł ˛acka – Rembowski oraz Rembowski – Irena – Przesławski. W obydwu przypadkach do zdrady posuwaj ˛a sie˛ kobiety, jednak postaci ˛a spajaj ˛ac ˛a obydwa te trójk ˛aty jest główny bohater, wspomniany juz˙ – Gustaw Rembowski.

Bior ˛ac pod uwage˛ wydarzenia z przeszłos´ci, których echa pojawiaj ˛a sie˛ w dramacie, moz˙emy mówic´ takz˙e o trzecim trójk ˛acie małz˙en´skim, be˛d ˛acym chronologicznie pierwszym, gdyz˙ miał miejsce przed laty i dotyczy romansu matki Gustawa Rembowskiego z Ruszczycem. Ów romans był brzemienny w skutki. Doprowadził do samobójczej s´mierci Rembowskiego-ojca, zas´ ko-bieta powiła kochankowi syna. Ruszczyc jednakz˙e nigdy nie zdradził Gu-stawowi, iz˙ jest jego ojcem – wszedł jedynie w role˛ opiekuna. Rembowski natomiast, w rozmowach z nim, wielokrotnie powracał do historii s´mierci

22R a t u s z n a, dz. cyt., s. 106.

23Dz. cyt., s. XLVIII; por. R a t u s z n a, dz. cyt., przyp. 36, s. 103. 24Tragedia w epoce Młodej Polski..., s. 38.

(6)

ojca i wzajemnej relacji rodziców. Chciał bowiem poznac´ prawde˛ o prze-szłos´ci, która była dla niego niejasna, a tym samym „[…] poruszał zastygłe juz˙ wody, wywołuj ˛ac nowe kre˛gi konsekwencji”25.

Według Henryka Rogackiego w Złotym runie dodatkowo pojawia sie˛ pro-blem odpowiedzialnos´ci za własne czyny oraz gotowos´ci do przyje˛cia konsek-wencji za wyrz ˛adzone krzywdy26. Natomiast Hanna Ratuszna jako element

centralny dramatu wyłania odwiecznie funkcjonuj ˛ace „koło przeznaczen´”, su-geruj ˛ac iz˙ skutkiem rozbicia małz˙en´stwa Ł ˛ackich jest zdrada Ireny27. Id ˛ac tym tropem dalej, moz˙emy stwierdzic´, z˙e konsekwencje rozbicia małz˙en´stwa Rembowskich przez Ruszczyca ponosi jego syn, poniewaz˙ wine˛ sie˛ niejako dziedziczy, a za wyste˛pek ktos´ musi zapłacic´28. Jak mówi S. Przybyszewski

w przedmowie do De profundis: „Istnieje jakis´ ukryty porz ˛adek, jez˙eli go kto przekroczy, to ms´ci sie˛ to juz˙ nie w siódme, ale setne pokolenie […]”29. I tak włas´nie dzieje sie˛ w tym przypadku.

O romansie Rembowskiego z Ł ˛ack ˛a dowiadujemy sie˛ na pocz ˛atku dramatu. Jak juz˙ wspomniałam, miał on miejsce przed rozpocze˛ciem akcji, dlatego tez˙ nie znamy szczegółów z jego przebiegu. Jednak poszczególni bohaterowie (Rembowski, Ł ˛acki) dos´wiadczaj ˛a skutków tego zajs´cia. Wiele sie˛ o nim mówi. Zwłaszcza Ł ˛acki, który w podtekstach nawi ˛azuje do tego wydarzenia, wyraz˙aj ˛ac w ten sposób z˙al, iz˙ został pohan´biony. Z punktu widzenia czy-telnika waz˙ne jest to, iz˙ zupełnie nieobecn ˛a postaci ˛a w tym dramacie jest pani Ł ˛acka. Pokazana została w sposób pos´redni, w ramach relacji innych bohaterów. Nie wypowiada sie˛ bezpos´rednio, nie broni swoich racji. Cały cie˛z˙ar jej zdrady małz˙en´skiej pokazany jest w osobie Ł ˛ackiego – człowieka, który został oszukany zarówno przez z˙one˛, jak i chlebodawce˛. To włas´nie od niego dowiadujemy sie˛, iz˙ niegdys´, w listach anonimowych, donoszono mu o „stosunku” z˙ony z dyrektorem szpitala. Be˛d ˛ac jednak na tyle ufnym – a moz˙e i łatwowiernym – dzielił sie˛ swymi w ˛atpliwos´ciami z Rembowskim, który wówczas wyparł sie˛ jakiejkolwiek relacji z pani ˛a Ł ˛acka, choc´ w tym czasie ich romans trwał. Gustaw w rozmowie z Ruszczycem przyznaje, iz˙

25Tamz˙e, s. 41.

26Stanisław Przybyszewski „Złote runo”. Sumienie w rozpaczy, [w:] Dramat polski.

Interpretacje cz. I: Od XVI wieku do Młodej Polski, red. J. Ciechowicz, Z. Majchrowski, Gdan´sk 2001, s. 329.

27Dz. cyt., s. 102. 28Tamz˙e, s. 114.

29Frontispice, [wste˛p do:] t e n z˙ e, De profundis. Powies´c´ zaopatrzona wste˛pem autora, Lwów 1929, s. 27.

(7)

sam zainicjował ich „stosunek”: „Obłe˛d! Nie wiem, co sie˛ stało, jak sie˛ stało. Miałem jak ˛as´ obłe˛dn ˛a pote˛ge˛ w sobie, rwałem, wlokłem j ˛a za sob ˛a w prze-pas´c´. Opierała sie˛ ale byłem tak silny”30. Słowa te s´wiadcz ˛a o tym, iz˙ Ł

˛ac-ka była kobiet ˛a praw ˛a, natomiast Gustaw pragn ˛ał jedynie na˛ac-karmic´ swoje zmysły. Wtargn ˛ał w małz˙en´stwo Ł ˛ackich i rozkochał w sobie kobiete˛, której miłos´c´ ta przyniosła zgube˛. Skoro uległa namie˛tnos´ci to znaczy, z˙e nie była szcze˛s´liwa w małz˙en´stwie, „[…] to klasyczna istota «z´le wydana za m ˛az˙», podobna tym, których kunsztowne skargi zdobi ˛a liryke˛ starofrancusk ˛a”31. Jes´li współmałz˙onek spełniałby oczekiwania z˙ony w kaz˙dym aspekcie zwi ˛az-ku, wówczas nie byłoby mowy o zdradzie. Tu zas´ rzecz miała sie˛ inaczej, gdyz˙ Ł ˛accy nie byli dobran ˛a par ˛a. Ł ˛acka pokochała Gustawa, bo nie spełniała sie˛ w małz˙en´stwie. Dla kochanka pos´wie˛ciła dobre imie˛ i własny honor. Moz˙na to odczytac´ jako akt gwałtownego poszukiwania szcze˛s´cia, pozwala-j ˛acego zapomniec´ o beznadziei z˙ycia u boku me˛z˙a.

Wzmianki na temat stanu z˙ony Ł ˛ackiego uwydatniaj ˛a trud bycia w zwi ˛az-ku, w którym nie ma miłos´ci, lecz przeciez˙ to on – m ˛az˙ wiarołomnej z˙ony – wysunie˛ty jest na pierwszy plan i pokazany jako osoba dz´wigaj ˛aca brzemie˛ zdrady. W jego poste˛powaniu odnajdujemy pewne cechy, maj ˛ace z´ródło w za-sadach miłos´ci chrzes´cijan´skiej. Przysie˛ga małz˙en´ska i dobro dzieci nie po-zwala mu na oddalenie z˙ony (s. 80). Ł ˛acki nieustannie prowokuje skojarzenia zwi ˛azane ze zdrad ˛a swojej małz˙onki, czyni insynuacje Gustawowi jako współ-winnemu całego wydarzenia. „Jak ˛as´ sadystyczn ˛a rados´c´ [mówi Rogacki – przyp. M.B.] sprawia Ł ˛ackiemu oczekiwanie na chwile˛, w której uzyska pew-nos´c´, iz˙ został pomszczony […]”32. Kiedy jednak dowiaduje sie˛, z˙e

Rem-bowski takz˙e został zdradzony, wypowiada bardzo waz˙n ˛a kwestie˛:

[…] korze˛ czoło przed wielkim nieszcze˛s´ciem… […]. Z˙egnam pana – nie znam pana – ale jestem pomszczony – nie – nie – nie chciałem sie˛ ms´cic´. Ja mój krzyz˙ poniose˛, i pan go poniesie – z˙egnam pana… (s. 84)

Mamy tu bezpos´rednie nawi ˛azanie do ewangelicznego wezwania Chrystusa, iz˙ chc ˛ac pod ˛az˙ac´ drog ˛a zbawienia trzeba wzi ˛ac´ swój krzyz˙ na ramiona (Mt

30Wszystkie cytaty dramatu podaje˛ za: S. P r z y b y s z e w s k i, Złote runo, [w:] t e n z˙ e, Taniec miłos´ci i s´mierci, Lwów 1901, s. 12. Dokonałam modernizacji w zakresie ortografii i fleksji w cytowanych fragmentach.

31Por. R o g a c k i, dz. cyt., s. 335. 32Tamz˙e, s. 337.

(8)

16, 24)33. Wiemy tez˙, z˙e Ł ˛acki te˛ zasade˛ wcielił w z˙ycie, jednak nie przy-niosła mu ona pociechy. Nie be˛dzie sie˛ ms´cił, jest jednak zawiedziony, iz˙ Gustawa nie było stac´ na szczeros´c´ wobec niego (s. 81). Tragizmu dodaje fakt, iz˙ Ł ˛acki nie jest pewien czy dziecko, które powiła mu z˙ona, w rze-czywistos´ci jest jego potomkiem. I chociaz˙ Gustaw zapewnia go, z˙e nie on jest ojcem dziecka, to wiemy jednak, z˙e faktycznie nim jest. Rembowski niczym Ruszczyc wypiera sie˛ swojego ojcostwa. W ten sposób Przybyszewski pokazuje, iz˙ ludzie tacy jak Ł ˛acki, wierz ˛acy w chrzes´cijan´skie prawdy wiary i wcielaj ˛acy je w z˙ycie, s ˛a przegrani. Ł ˛acki nie zazna spokoju, jego z˙ona równiez˙. Ich los na zawsze pozostanie złamany, a szcze˛s´cie nie be˛dzie im pisane. Rogacki twierdzi, iz˙: „Zgodnie ze stereotypem ów kochaj ˛acy a nie-kochany me˛z˙czyzna, upokorzony i s´mieszny, zrobi pewnie ols´niewaj ˛ac ˛a karie-re˛ zawodow ˛a i bardziej z wyboru, niz˙ koniecznos´ci, obłe˛dnie be˛dzie kochał tego wmówionego sobie, porzuconego i cudzego, ale «własnego» syna34”.

Tego jednak juz˙ sie˛ nie dowiemy. Moz˙emy jedynie domniemywac´, jak poto-czy sie˛ los Ł ˛ackich.

Rembowski natomiast, dopiero kiedy poznał Inke˛ i zakochał sie˛ w niej, poj ˛ał istote˛ prawdziwego uczucia35. Wydaje sie˛, iz˙ wówczas dorósł do

stałe-go zwi ˛azku. Jestałe-go miłos´c´ do Inki jest bezgraniczna, wre˛cz zachłanna, za-właszczaj ˛aca, jednak jej zaangaz˙owanie nie jest na tyle silne, by wystarczyło do zaspokojenia jego pragnien´ i oczekiwan´. Rembowski wielokrotnie mówi o swoich rozterkach sercowych:

RUSZCZYC (nagle) Kochasz swoj ˛a z˙one˛? REMBOWSKI

Czy j ˛a kocham? Nie mys´lałem, z˙e miłos´c´ moz˙e stac´ sie˛ takim cierpieniem. RUSZCZYC

Ona nie kocha cie˛? REMBOWSKI

Nie tak, jak ja j ˛a, a to boli, boli… (s. 14)

33„Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: „Jes´li kto chce pójs´c´ za Mn ˛a, niech sie˛ zaprze samego siebie, niech wez´mie swój krzyz˙ i niech mnie nas´laduje”. Wszystkie cytaty z Pisma S´wie˛tego podaje˛ za: Pismo S´wie˛te Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z je˛zyków orygi-nalnych, Poznan´ 2000, s. 1308.

34Dz. cyt., s. 337.

35Te˛ prawdziwos´c´ rozumiem jako wiernos´c´, uczciwos´c´ małz˙en´sk ˛a, pragnienie słuz˙by drugiej osobie, wzajemne oddanie.

(9)

Postawa uczuciowa Inki jest zupełnie inna. Pomimo iz˙ zapewnia me˛z˙a o swojej miłos´ci, to jednak wyszła za niego jedynie po to, by zapomniec´ o porzuceniu przez kochanka.

PRZESŁAWSKI

Nie powinnas´ za niego wychodzic´, kochaj ˛ac mnie. IRENA

Wiesz przeciez˙, dlaczego za niego wyszłam! Ciebie straciłam… PRZESŁAWSKI

Mnie? IRENA

Tak, ciebie! Przez caluten´ki rok słowa do mnie nie napisałes´ a nagle – Boz˙e! Czemu dałes´ znak z˙ycia włas´nie wtedy, gdym była mogła miec´ troche˛ szcze˛s´cia? PRZESŁAWSKI

Bo cie˛ kochałem.

(s. 28-29)

Faktem jest jednak to, iz˙ oddała sie˛ fizycznie Przesławskiemu dopiero, kiedy Gustaw wrócił z półtoramiesie˛cznej podróz˙y. Jest to dosyc´ zastana-wiaj ˛ace, dlaczego tak sie˛ stało. Kochankowie mieli dla siebie cały dom podczas nieobecnos´ci me˛z˙a Inki, a padli sobie w obje˛cia dopiero po jego powrocie do domu. Co waz˙ne, Gustaw mówi:

Trudno! jest! nie wiesz, co sie˛ ze mn ˛a wczoraj działo. Wróciłem – miesi ˛ac cały cie˛ nie widziałem. Byłas´ dobr ˛a i słodk ˛a – prawda! Ale skarz˙yłas´ sie˛ na ból głowy: Dobrze! Powiedziałem sobie, ale przeciez˙ przyjdzie do mnie. – Cał ˛a noc oka nie zmruz˙yłem…. Ot! Głupi jestem… (s. 23)

Domys´lamy sie˛, iz˙ czas przeznaczony dla me˛z˙a Inka spe˛dziła w ramionach kochanka. Gustaw niebezpodstawnie przeczuwa, z˙e jest „przydroz˙n ˛a stacj ˛a” (s. 21) w jej z˙yciu. Irena zas´ po prostu dusi sie˛ w swoim małz˙en´stwie. Nie jest ono dla niej ani spełnieniem marzen´, ani z´ródłem rados´ci. Wydaje sie˛, iz˙ Gustaw wre˛cz szalen´czo kocha z˙one˛, jednak nie potrafi sie˛ cieszyc´ z tego, co zostało im dane – ze zwi ˛azku małz˙en´skiego, poniewaz˙ nieustannie obawia sie˛ zdrady. Jest zazdrosny o kaz˙dego me˛z˙czyzne˛, o wszelk ˛a radosn ˛a chwile˛, jak ˛a przez˙ywa Irena, a której nie on jest sprawc ˛a. Z jego ust padaj ˛a słowa: „Inka, Inka, kocham cie˛ za bardzo. Czy ty nie rozumiesz tej me˛ki, gdy widze˛ cie˛ w obcym obje˛ciu – gdy widze˛ cie˛ przytulon ˛a do innego… to piekielny wynalazek ten taniec…” (s. 20). Jest pewien tragizm w tym jego pragnieniu miłos´ci: „Daj mi te˛ pewnos´c´, z˙e mnie kochasz, daj, daj – a na wszystko be˛de˛ spokojny niech tylko wiem, z˙e mnie kochasz…” (s. 20). Czy taka pewnos´c´

(10)

jest mu pisana? Czy Gustaw be˛dzie mógł z ulg ˛a cieszyc´ sie˛ pewnos´ci ˛a uczuc´ swojej z˙ony? Dobrze wiemy, z˙e nie. I choc´ Irena nie daje mu powodów do podejrzen´ o zdrade˛, to jednak w jego wne˛trzu jest cos´, co nie pozwala do kon´ca jej wierzyc´:

Nic ci zarzucic´ nie moge˛, byłas´ wzorowa. Ale musi byc´ w mej duszy cos´, co ci nie do-wierza. Ta druga dusza, ta ukryta, ta dusza poza s´wiadomos´ci ˛a jest niespokojna, me˛czy sie˛ i szarpie i le˛ka sie˛, z˙e cie˛ stracic´ moz˙e. Tak, me˛cze˛ sie˛, me˛cze˛, bo sie˛ zlac´ z tob ˛a nie moge˛, bo nie moge˛ cie˛ stopic´ w sobie – bo mi cos´ mówi, z˙e jestem przydroz˙n ˛a stacj ˛a w twoim z˙yciu. (s. 20-21)

Irena oczywis´cie zapewnia Gustawa o swoim uczuciu, jednoczes´nie robi ˛ac mu wyrzuty o to, z˙e ich małz˙en´stwo nie spełnia jej oczekiwan´. Widac´, z˙e mie˛dzy nimi rysuje sie˛ ogromna przepas´c´ wzajemnego niezrozumienia. Byc´ moz˙e dziel ˛aca ich róz˙nica wieku jest na tyle znacz ˛aca, z˙e małz˙onkowie nie s ˛a w stanie dojs´c´ do porozumienia. Irena jako młoda kobieta pragnie ko-rzystac´ z uroków z˙ycia, chce sie˛ bawic´, tan´czyc´, nadal przez˙ywac´ swoj ˛a młodos´c´. Gustaw natomiast jest statecznym, dojrzałym me˛z˙czyzn ˛a, dyrekto-rem szpitala, a jednoczes´nie me˛z˙em – na jego barkach spoczywa utrzymanie rodziny. Zajmuj ˛a go rzeczy przyziemne, szara rzeczywistos´c´, która w pewien sposób przesłania mu uroki z˙ycia. Poza tym on juz˙ przez˙ył swoj ˛a pierwsz ˛a młodos´c´. Bawił sie˛, uz˙ywał z˙ycia, romansował z kobietami. Teraz ustatkował sie˛ i nie odnajduje przyjemnos´ci w tym, co cieszy Irene˛. Jak twierdzi Henryk Rogacki: „M ˛az˙ jest ni ˛a wyraz´nie odurzony, ma ci ˛agłe pretensje o to, z˙e nie jest tamt ˛a – Ł ˛ack ˛a, równoczes´nie nienawidz ˛ac jej na wyrost, bo przeciez˙ moz˙e, a wie˛c musi go zdradzic´ jak tamta swojego me˛z˙a”36. Jest to swego

rodzaju błe˛dne koło, które nieustannie powoduje komplikacje˛ wydarzen´ i przynosi ból z powodu nieszcze˛s´cia małz˙en´skiego. Nie bez powodu Irena mówi: „[…] u nas w domu jesien´ – jesien´, pochmurne dnie, deszcze, zz˙ółkłe lis´cie…” (s. 19). Odczytujemy w tych słowach zobrazowanie ich wzajemnej relacji. Nie ma namie˛tnos´ci, czułos´ci i rados´ci, jaka powinna towarzyszyc´ młodym małz˙onkom. Perspektywa Inki jest dla nas jasna – jest ktos´ inny w jej z˙yciu, kto przynosi sercu wiosne˛. T ˛a osob ˛a jest Przesławski, który stanowi dla niej synonim spełnienia i szcze˛s´cia. Kiedy zdrada wychodzi na jaw, Inka wyznaje swoje prawdziwe uczucia:

(11)

Przebacz, przebacz, Gustaw – ja mys´lałam, łudziłam sie˛, z˙e Cie˛ kocham – chciałam Cie˛ kochac´, bos´ pie˛kny i dobry – mówiono mi, z˙e on zgin ˛ał bez s´ladu… obraz jego zatarł sie˛ – a teraz nagle, jak go zobaczyłam, wszystko wybuchło, teraz dopiero rozumiem, z˙e nigdy go nie przestałam kochac´… (s. 64)

Gustaw był dobry na tyle, by móc za niego wyjs´c´. Jednakz˙e – jak widac´ – sama dobroc´, bez uczucia, nie wystarcza, by trwac´ w małz˙en´stwie. Inka zdradziła me˛z˙a, bo tak naprawde˛ nigdy go nie kochała: „[…] czemus´ ty mnie tak zabijał twoim milczeniem, twoj ˛a zacie˛tos´ci ˛a? – ja byłabym cie˛ kochała; ales´ ty moj ˛a miłos´c´ zabił” (s. 64). Wydaje sie˛ jednak, iz˙ te słowa s ˛a jedynie prób ˛a usprawiedliwienia zdrady. Niew ˛atpliwie mie˛dzy Ink ˛a a kochankiem obudziła sie˛ ogromna namie˛tnos´c´, której nie przemogło nawet dobre serce Gustawa, aczkolwiek romans tych dwojga jest napie˛tnowany nieustann ˛a mys´l ˛a o zdradzonym małz˙onku. Wydaje sie˛, z˙e Gustaw cieszy sie˛ ich ogromnym szacunkiem, powaz˙aniem i miłos´ci ˛a. Jednakz˙e ich uczucie jest zbyt samo-lubne by mogli kierowac´ sie˛ dobrem Rembowskiego. Nie bez powodu Prze-sławski mówi, iz˙ pisz ˛ac swoje nowe opowiadanie, „us´miercił jednego pana, którego bardzo lubi” (s. 24). Moz˙emy słowa te bezpos´rednio odnies´c´ do kon´-cowej sceny dramatu – s´mierci Gustawa, której Przesławski stał sie˛ przeciez˙ jedn ˛a z przyczyn. Ponadto literat opowiada o w ˛atku swojego dzieła, w którym tłum bije sie˛ o wypływaj ˛ace z fontanny wino. Poprzez tłok trudno sie˛ do niej dostac´. Natomiast jeden z bohaterów „[…] jakis´ młody pan – zatkn ˛ał na dłu-giej z˙erdzi ogromn ˛a g ˛abke˛, podstawił j ˛a pod fontanne˛, napawa j ˛a winem, z wolna z˙erdz´ obsuwa, bierze g ˛abke˛ do ust, wysysa j ˛a i znowu podstawia…” (s. 25). Mimo iz˙ dyskusja na pozór dotyczy literatury, to jednak moz˙emy odczytac´ tu pewn ˛a aluzje˛ do sytuacji, w jakiej sie˛ we trójke˛ znajduj ˛a. To przeciez˙ on „sie˛ga” po z˙one˛ Rembowskiego, ale co waz˙ne, wówczas gdy m ˛az˙ wraca do domu i jest blisko, pod jednym dachem, byc´ moz˙e w pokoju obok. Po czym Zygmunt dodaje: „Wiesz, u nas literatów to strasznie trudno roz-strzygn ˛ac´, co moje, a co twoje” (s. 26). W wypowiedzi Zygmunta widzimy pewne insynuacje skierowane ku Rembowskiemu, odnos´nie do maj ˛acych sie˛ rozstrzygn ˛ac´ sytuacji. Jednakz˙e mamy wraz˙enie, z˙e juz˙ czuje sie˛ zwycie˛zc ˛a. Jak natomiast wygl ˛ada relacja mie˛dzy Ink ˛a a kochankiem? Wiemy juz˙, z˙e jest on jej miłos´ci ˛a sprzed roku, niespełnion ˛a w dodatku, przez co staje sie˛ podwójnie upragnion ˛a. Zawsze bardziej poci ˛aga to, co niedoste˛pne, zakazane i niezdobyte niz˙ to, co „smakuje” codziennos´ci ˛a, i znuz˙eniem. Niew ˛atpliwie młody, spragniony przygód, otwieraj ˛acy przed Ink ˛a perspektywy wspólnego szcze˛s´cia, Zygmunt ma wie˛cej atutów niz˙ obecny m ˛az˙. Dziewczynie imponuje

(12)

jego siła, stanowczos´c´ w tym, co mówi, robi37. Zygmunt usprawiedliwia

swoje wtargnie˛cie w małz˙en´stwo Ireny słowami: „Ja jestem ostatni łotr, z˙e to robie˛, co robie˛, z˙e ci ˛agne˛ cie˛ w przepas´c´ – ale kocham cie˛ – takie jest z˙ycie!” (s. 29). Jakie? – moglibys´my zapytac´ – jakie jest to z˙ycie, o którym mówi Przesławski? Czy próba zbudowania szcze˛s´cia na tragedii drugiej osoby moz˙e sie˛ udac´? Rembowski równiez˙ czuł, iz˙ wci ˛aga Ł ˛ack ˛a w przepas´c´ i byc´ moz˙e wtedy takz˙e mys´lał, z˙e „takie jest z˙ycie”, co usprawiedliwiło wówczas fakt niszczenia czyjegos´ zwi ˛azku. Jednak potem zdał sobie sprawe˛ z tego, iz˙ popełnił bł ˛ad i skrzywdził zarówno kochanke˛, jak i jej me˛z˙a.

Przesławski natomiast podejmuje drastyczne kroki, by zdobyc´ to, czego pragnie. W miłos´ci jest „zwierze˛co powaz˙ny”, zas´ Inka jest dla niego „hero-in ˛a najwaz˙niejszej w z˙yciu miłosnej sprawy”38. Deklaruje jej swoje uczucia

oraz nieustannie kusi j ˛a obietnicami szcze˛s´cia, jakie ich czeka kiedy be˛d ˛a razem:

[…] chcesz, zawioze˛ cie˛ w piekielne z˙ary Afryki, albo do dz˙ungli indyjskich. I ja be˛de˛ dobry, ja be˛de˛ stopy twe całował, ja kaz˙e˛ ci zapomniec´ o wszystkim […]. […] wie˛c mu-sisz sie˛ zdecydowac´ – (cicho na kolanach) na re˛kach be˛de˛ cie˛ nosił, pokaz˙e˛ ci wszystkie cuda. (s. 32)

Bez w ˛atpienia Zygmuntowi bardzo zalez˙y na tym, aby zdobyc´ Inke˛. Otwiera przed ni ˛a perspektywe˛ z˙ycia pełnego przygód i emocji. Wojciech Gutowski sugeruje zas´, z˙e: „Najprostsz ˛a form ˛a projektowania egzotycznej przestrzeni jest propozycja «dalekiej podróz˙y» skierowana pod adresem part-nera (kochanki/a). […] W zaproszeniu do podróz˙y kryj ˛a sie˛ intencje uwodzi-cielskie […]”39. Inka tłumaczy swoj ˛a słabos´c´ do Zygmunta tym, z˙e nie jest

w stanie odepchn ˛ac´ jego uczuc´40. Dzieje sie˛ tak, gdyz˙ jest zafascynowana

jego sił ˛a. Maria Podraza-Kwiatkowska mówi, iz˙ uwodziciele s ˛a „jak przezna-czenie – «twardzi», «okrutni», «straszni» i «silni». […] troche˛ nietzschean´scy. Pozbawieni s ˛a zupełnie skrupułów. Ich moc i zło fascynuje bierne, słabo bro-ni ˛ace sie˛ ofiary”41. Irena chce poddac´ sie˛ sile Przesławskiego, jest

oszoło-miona jego stanowczos´ci ˛a i niezłomnos´ci ˛a.

37„Jakis´ ty twardy, jakis´ ty straszny, jakis´ okrutny!” (s. 29). „Jak ja sie˛ ciebie le˛kam” (s. 30).

38Zob. R o g a c k i, dz. cyt., s. 336. 39Mit – Eros – Sacrum..., s. 43.

40„Jakis´ ty straszny! A ja taka słaba, taka biedna. Oprzec´ ci sie˛ nie moge˛. Twe oczy jak dwie duz˙e ws´ciekłe gwiazdy, błe˛dne ognie, co mnie w topiel prowadz ˛a…” (s. 30).

(13)

PRZESŁAWSKI

Ja mam prawo do ciebie, ja cie˛ kocham – popełniam zbrodnie˛, straszn ˛a zbrodnie˛, ale teraz walcze˛ juz˙ o z˙ycie moje – a umrzec´ jeszcze nie moge˛… a bez ciebie z˙yc´ nie chce˛. IRENA (nagle zrywa sie˛)

A! niech sie˛ stanie! – w przepas´c´ – w piekło, ale z tob ˛a (rzuca mu sie˛ na szyje˛ – łka gwałtownie). (s. 38)

Po tych słowach decyduje sie˛ na ostateczn ˛a zdrade˛ – fizyczn ˛a. Moz˙emy sie˛ domys´lac´, z˙e doszło do tego w antrakcie, mie˛dzy pierwszym i drugim aktem, zwaz˙ywszy na to, z˙e w drugim akcie Irena powie Ruszczycowi, z˙e juz˙ „sie˛ stało” (s. 50). Fizyczna zdrada jest nieodwołalnym kresem zwi ˛azku w przypadku Ireny i Gustawa. Ruszczyc zdaje sobie sprawe˛ z tego, z˙e dla jego podopiecznego be˛dzie to nie do zniesienia42. W przeciwien´stwie do

Ł ˛ackiego nie pozostanie bierny w tej sytuacji – zdecyduje sie˛ na samobój-stwo. Miłos´c´, która stała sie˛ celem Ireny i Zygmunta, nie moz˙e dac´ szcze˛s´cia, poniewaz˙ budowana jest na krzywdzie ludzkiej. Przesławski zdaje sobie spra-we˛ z tego, z˙e uwodz ˛ac Irene˛, popełnia zbrodnie˛. Ruszczyc porówna go do Szatana43.

Inka wielokrotnie w dramacie mówi o trudnej relacji mie˛dzy ni ˛a a me˛z˙em. Gustaw jednak obwinia siebie o trudnos´ci małz˙en´skie i niejednokrotnie bierze za nie odpowiedzialnos´c´: „Wybacz (całuje j ˛a w re˛ke˛). Widzisz, ja juz˙

sta-ry, tys´ o dziesie˛c´ lat młodsza ode mnie… Mam juz˙ narowy starego me˛z˙a…” (s. 23). W innym momencie „wybacz, wybacz, moja ty” (s. 23). Faktycznie jednak jej ozie˛błos´c´ spowodowana była tym, iz˙ nie mogła zapomniec´ o byłym kochanku:

Stawałes´ ustawicznie mie˛dzy mn ˛a a nim… Wiesz, kiedy tak o zmroku – och, tak jak dzis´… kiedy tak czekałam na niego – nagle czułam, z˙e ty wchodzisz do pokoju – z˙e głaszczesz moje włosy, z˙e przytulasz twoje usta do mych kolan i mówisz: kocham cie˛, kocham!... (s. 54)

Inka zwierza sie˛ kochankowi z trudnos´ci małz˙en´skich. Stara sie˛ uspra-wiedliwic´ zdrade˛, lecz waha sie˛44. Trudno jej podj ˛ac´ decyzje˛ o odejs´ciu, chociaz˙ czuje, z˙e to nie z Gustawem chciałaby spe˛dzic´ z˙ycie. Jednoczes´nie

42„[…] zabij ˛a mi go, zabij ˛a! On za słaby, za zbolały, z˙eby to przez˙yc´… […]” (s. 53). 43„Jak szatan wszedłes´ pan w ten dom i uwiodłes´ dusze˛…” (s. 52).

44„Gdy byłam zme˛czona, mówił, z˙e go nie kocham, bo on nie był zme˛czony – gdy byłam wesoła, patrzył na mnie z wyrzutem bo sam był smutny […]” – Po chwili jednak dodaje: „[…] ale on taki był dla mnie dobry… (zrywa sie˛ nagle) Zygmunt! Le˛kam sie˛, boje˛ sie˛, my go zabijemy…” (s. 55).

(14)

stoi przed faktem dokonanym – zdrada juz˙ sie˛ stała, nie moz˙na jej cofn ˛ac´. Przyznaje kochankowi, iz˙ jedna noc u jego boku była ponad to, czego do-s´wiadczała przy me˛z˙u. Nie chce jednak przed sam ˛a sob ˛a przyznac´, z˙e dopus´-ciła sie˛ zdrady. Us´wiadamia jej to dopiero kochanek:

PRZESŁAWSKI

[…] Ale me˛z˙czyzna, prawdziwy me˛z˙czyzna, przestaje kochac´ kobiete˛, o której wie, z˙e go zdradziła.

IRENA

Zdradziła?! Boz˙e, co ty mówisz? zdradziła? PRZESŁAWSKI

No? jak to nazwiesz? […] (s. 56-57)

Odnosimy wraz˙enie, z˙e Irena jest niczym małe dziecko i nie potrafi sie˛ odnalez´c´ w tej sytuacji. Jednak Henryk Rogacki twierdzi, z˙e: „Chyba wszy-stko co robi Irena, jest równie spontaniczne, jak wykoncypowane”45. Trudno

temu zaprzeczyc´. Chwilami niby dziecinna i słaba, jednak wystarczaj ˛aco sta-nowcza, by zamkn ˛ac´ przed me˛z˙em drzwi swojej sypialni i zdradzic´ go pod dachem jego własnego domu. Przesławski zas´ gra role˛ dandysa, ale co waz˙ne, bardzo kaprys´nego. Podczas gdy Irena sie˛ waha i obawia o reakcje˛ Gustawa na wies´c´ o jej zdradzie, Przesławski czuje sie˛ uraz˙ony, z˙e jej decyzje s ˛a chwiejne i nie jest gotowa na wszystko, tak jakby tego od niej oczekiwał. Stwierdza, iz˙ gdyby nie był pewien jej miłos´ci, wówczas odszedłby od niej (s. 57). W postaci tej widzimy pewne niepokoj ˛ace cechy. Z jednej strony kocha Inke˛, z drugiej zas´, jakby na przekór, dre˛czy j ˛a niepewnos´ci ˛a swojej stałos´ci, co jest tym bardziej przewrotne, z˙e Irena mu sie˛ juz˙ oddała.

Stanisław Przybyszewski cze˛sto daje me˛skim bohaterom pewn ˛a wyz˙szos´c´ nad kobietami. Z reguły opiera sie˛ ona na niemoz˙nos´ci jasnego okres´lenia pobudek, jakimi sie˛ kieruj ˛a w stosunku do płci pie˛knej ci prowokatorzy zdrad i niestali w uczuciach burzyciele spokoju prawych kobiet. Takim donz˙uanem był pocz ˛atkowo Rembowski, lecz podobne poste˛powanie nieobce było takz˙e Przesławskiemu. Pamie˛tamy przeciez˙, z˙e nawi ˛azał juz˙ niegdys´ relacje z Ink ˛a, ale nie potraktował jej na serio. Odszedł i milczał cały rok, rzekomo chc ˛ac zdobyc´ sławe˛ i maj ˛atek (s. 29).

Postaci ˛a podobn ˛a do Przesławskiego, jednakz˙e o wiele bardziej wyrazist ˛a, zdeterminowan ˛a i aroganck ˛a jest Robert Skalski – bohater Topieli. To za jego przyczyn ˛a w tym dramacie dochodzi do zdrady. Wydarzenia zaprezentowane

(15)

tu przez Przybyszewskiego odnosz ˛a sie˛ do rodziny Drzewnickich, jednak ich główny splot dotyczy Ludmiły – siostrzenicy pani Drzewnickiej. Staje sie˛ ona obiektem zainteresowan´ Skalskiego, nie wiedz ˛ac, iz˙ wczes´niej był kochankiem jej cioci. Intryga, która rozwija sie˛ wokół niej, ujawnia echa przeszłos´ci, a wraz z nimi prawde˛ o romansie Geni i Skalskiego oraz jego teraz´niejsze skutki.

Przybyszewski czyni nas s´wiadkami nie do kon´ca jawnej – zwłaszcza dla Ludki – ale prawdziwej rywalizacji mie˛dzy ni ˛a a ciotk ˛a o Skalskiego. Ludka dopiero poznaje swoje uczucia, zas´ Genia piele˛gnuje ich pozostałos´ci. Jest rozdraz˙niona, niespokojna, rozmawia twardo z Ludk ˛a, ma ochrypły głos, pragnie dowiedziec´ sie˛ wszystkiego na temat tego, co ł ˛aczy j ˛a ze Skalskim. Ludka z z˙alem w głosie mówi: „[…] w ostatnich czasach byłas´ dla mnie zimna, odtr ˛acałas´ mnie […]. Tak mnie opus´cilis´cie ty i Władysław. […] Taki gniew, taka nienawis´c´ biła od ciebie […]” (s. 57-58)46.

Ciotka jest natomiast jakby zamknie˛ta na te˛ cze˛s´c´ jej słów, chce tylko usłyszec´ odpowiedzi na pytania, które j ˛a dre˛cz ˛a, które podsuwa zazdrosne serce: „Gdzie byłas´? […] I… i… co ci mówił? […] I co? I co? Powiedz mi wszystko…” (s. 58-59). Jest na wpół przytomna, dławi sie˛, dyszy, chciwie woła: „Mów – mów!” (s. 59). Chce nakarmic´ zmysły tym, co ł ˛aczy jej sio-strzenice˛ z byłym kochankiem. Przemawia przez ni ˛a zazdros´c´ i rozbudzona niegdys´ przez Roberta z˙ ˛adza. Zarazem jednak nie moz˙na wykluczyc´ rzeczy-wistej troski Geni o dobro siostrzenicy. Ciotka stara sie˛ us´wiadomic´ dziew-czynie, z˙e Skalski jest złym człowiekiem: „[…] on nie jest w stanie kochac´, wyssie, zniszczy, zatruje dusze˛ a potem rzuci – […] To zły człowiek omota, ope˛ta, wyssie swoj ˛a ofiare˛, a potem idzie szukac´ innej…” (s. 66-67). Ludmiła nie zdaje sobie sprawy, z˙e ciotka opowiada własn ˛a historie˛ i z tego tez˙ powodu nie moz˙e zrozumiec´ straszliwego oporu, nacisku Geni, która błaga j ˛a, by porzuciła Roberta (s. 66). Przeraz˙enie napełnia j ˛a tym wie˛ksze, gdyz˙ w swych uczuciach zaszła zbyt daleko, aby teraz odejs´c´. Jednak ciotka zbyt dobrze wie, z˙e to tylko ułuda, przepas´c´47. Obserwujemy tu przemiane˛ uczu-cia Geni z miłos´ci w cierpienie i duchow ˛a rozpacz. Niegdys´ uwiedziona,

roz-46Wszystkie cytaty dramatu podaje˛ za: S. P r z y b y s z e w s k i, Topiel, Warszawa 1912. Dokonałam modernizacji w zakresie ortografii i fleksji w cytowanych fragmentach.

47„Jezioro takie płytkie, brzegi takie płaskie, łagodne, spadzistos´c´ nieznaczna […]. Jaka rozkoszna k ˛apiel! I tak sie˛ idzie, idzie coraz głe˛biej, a nagle traci sie˛ grunt pod nogami […] ciemnos´c´, przepas´c´, głucha cisza, znik ˛ad ratunku… […] Topiel, topiel przed tob ˛a! […]” (s. 69).

(16)

koszuj ˛aca sie˛ uczuciem i rozbudzonym w niej poz˙ ˛adaniem, ma teraz serce przepełnione gorycz ˛a, rozpacz ˛a za kochankiem, który „[…] Stratował, wyssał, wyniszczył, a teraz poniewiera [ni ˛a – przyp. M.B.], jak s´mieciem…” (s. 38). Nie dos´c´, z˙e popełniła zdrade˛ małz˙en´sk ˛a, to jej były kochanek pogardza ni ˛a i miesza z błotem – oto finał uwolnionej, nieczystej miłos´ci.

Skalski jest postaci ˛a budz ˛ac ˛a ogromn ˛a nieche˛c´. W rozmowie z Geni ˛a jest pewny siebie, oschły i cyniczny. Wys´miewa j ˛a jako był ˛a kochanke˛, drwi z jej niepokoju i uczuc´, które ona do niego niew ˛atpliwie z˙ywi:

Nie rozumiem, jakie pani moz˙e miec´ pretensje do mnie? Miłos´c´ sie˛ wyczerpuje, jak wszystko inne w tym z˙yciu, moja sie˛ z wolna wyczerpała – chociaz˙ nawet i to nie – ja pani ˛a w dalszym ci ˛agu kocham – w siostrzenicy pani – tak pani musiała wygl ˛adac´ przed dziesie˛ciu laty… (s. 38-39)

Tymi słowami Robert wymierza jej ogromny policzek. Otwarcie mówi, z˙e znudził sie˛ ni ˛a i dlatego zamienił na o wiele młodsz ˛a, lecz podobn ˛a do niej siostrzenice˛. Nie z˙ałuje Geni, ani tez˙ nie czuje sie˛ skre˛powany sytuacj ˛a, w jakiej sie˛ znajduj ˛a. „Pani jeszcze za młoda – [mówi Skalski – przyp. M.B.] – by biadac´ nad jednym, tak zwanym, niewiernym, a w gruncie rzeczy uczci-wym kochankiem, który ma dosyc´ odwagi, by gardzic´ kłamstwem, a za mało czasu, by jedno kłamstwo tysi ˛acem innych popierac´…” (s. 39) Sugeruje jej, by poszukała innego kochanka i doceniła jego szczeros´c´, z˙e nie próbuje jej okłamywac´. Jednoczes´nie rzuca kobiecie w twarz napomnienie, iz˙ dokonała zdrady, wie˛c powinna uczyc´ sie˛ „ponoszenia, konsekwencji tak zwanego wy-ste˛pku” (s. 39). Chciałoby sie˛ zapytac´, jakie konsekwencje poniesie on sam – donz˙uan, kobieciarz, człowiek uczuciowo wyrachowany, uwodziciel, który chroni sie˛ przed skrzywdzeniem włas´nie przez nieangaz˙owanie sie˛ uczuciowe i s´wiadomos´c´, z˙e to on rozdaje kobietom karty.

Prawda dotycz ˛aca rodziny Drzewnickich, wychodzi na jaw dopiero po wi-zycie Skalskiego i jego pros´bie o re˛ke˛ Ludmiły. Władysław nie był s´wiadomy zdrady małz˙onki. O fakcie tym informuje go sama Genia, przyznaj ˛ac, z˙e pro-testuj ˛ac wobec zam ˛az˙pójs´cia Ludki, nie miała czysto przyjacielskich intencji (s. 91-92). Władysław jest zaskoczony tym wyznaniem z˙ony. Jednakz˙e dobrze wie, z˙e ich wzajemna relacja przez lata była oschła, przepojona bólem, po-czuciem niespełnienia i gorycz ˛a, oni zas´ stali sie˛ dla siebie zupełnie obcymi ludz´mi. Nie potrafili dzielic´ sie˛ swoimi zainteresowaniami, brakowało im wspólnych tematów, spraw. Genia mówi: „Za młoda byłam, zbyt gor ˛aco cała moja istota rwała sie˛ do z˙ycia, by mnie zadowolic´ mogło zamknie˛cie w czte-rech s´cianach […]” (s. 88). W innym miejscu dodaje: „[…] Czemus´ mnie nie

(17)

ratował, gdys´ wiedział, z˙e wir mnie chłonie, z˙e ide˛ na oparzelisko, z którego sie˛ juz˙ nie wraca?!” (s. 88). Niewielka, chodz´ w tym przypadku znacz ˛aca, róz˙nica wieku (szes´c´ lat) stanowi dla Geni ogromn ˛a przepas´c´. Czuła sie˛ mło-do, chciała aktywnie spe˛dzac´ czas, bawic´ sie˛, chwytac´ z z˙ycia co najlepsze. Jednak styl z˙ycia me˛z˙a był zupełnie odmienny od jej zapatrywan´. Władysław to naukowiec, zamknie˛ty w czterech s´cianach pokoju, ton ˛acy w ksi ˛az˙kach i w nich znajduj ˛acy wyraz swojego istnienia. Skryty i zamknie˛ty w sobie: „Dusza moja za wstydliwa, by z˙ebrac´ miłos´ci […]. […] nigdy nie pukałem do drzwi, o których wiem, z˙e dla mnie juz˙ zamknie˛te. […] az˙ do tej chwili, w której moje s´miertelnie przeraz˙one oczy ujrzały, z˙em ci juz˙ zbyteczny […]” (s. 87-88). Z jego słów wynika, iz˙ czekał na odrobine˛ zainteresowania ze strony z˙ony. Był zbyt wstydliwy, by sam zainicjowac´ małz˙en´skie porozu-mienie, spotkanie. Jednakz˙e kochał swoj ˛a z˙one˛ i oczekiwał od niej zache˛ty do nawi ˛azania bliz˙szej relacji. Wyrzucał jej, z˙e unikała go niejako w obawie, by nie zechciał skorzystac´ z praw małz˙en´skich:

Czemus´ choc´ raz jeden nie zapukała do mej pracowni – czemu nic innego nie miałas´ dla mnie, prócz przyjaznego «dzien´ dobry» i le˛kliwego, pospiesznego «dobranoc?!» Ha – ha… nie potrzebowałas´ sie˛ le˛kac´: pre˛dzej bym sie˛ w kawałki dał por ˛abac´, zaczem bym ci sie˛ miał nieproszony narzucic´… (s. 88)

Władysław jest rozgoryczony, iz˙ nie otrzymał od z˙ony sygnału, z˙e chcia-łaby zmienic´ ich wzajemne relacje. Genia nie uczyniła tego, poniewaz˙ za-angaz˙owała sie˛ bezgranicznie w romans ze Skalskim i jemu okazywała całe zainteresowanie. Nie próbowała ratowac´ miłos´ci małz˙en´skiej, czym zraniła me˛z˙a. Ponadto przyznaje, z˙e pozwoliła na to, by Władysław cał ˛a swoj ˛a mi-łos´c´ skierował ku Ludce, tym samym toruj ˛ac sobie droge˛ do łatwiejszego kontaktu z Robertem. Drzewnicki natomiast nie przeczy uczuciom ku siostrze-nicy: „Tys´ – tys´ mnie wepchne˛ła w te˛ nieszcze˛sn ˛a miłos´c´… […]” (s. 89); „Ja w Ludce ciebie kochałem!” (s. 93). Wyznanie to robi na Geni ogromne wra-z˙enie. S ˛adziła, z˙e jego miłos´c´ wypaliła sie˛ juz˙ dawno, podczas gdy on pie-le˛gnował j ˛a w ukryciu. Jak widzimy, Władysław to zupełne przeciwien´stwo Roberta. Kocha stale jedn ˛a kobiete˛ – z˙one˛, mimo jej oschłos´ci i niewiernos´ci, jednoczes´nie odczuwa dla niej litos´c´, gdyz˙ wie, z˙e nie jest szcze˛s´liwa. Jego zdrade˛ widziec´ moz˙na w nadmiernej miłos´ci do siostrzenicy, jednakz˙e nie miała ona z˙adnych podtekstów o charakterze erotycznym. Ludmiła podzielała jego pasje, interesowała sie˛ sprawami dlan´ waz˙nymi, dlatego tez˙ na ni ˛a przelał objawy swojej tkliwos´ci i serdecznos´ci:

(18)

Dawniej nie widziałem jej – była dla mnie dzieckiem – teraz dopiero ujrzałem kobiete˛ – kobiete˛, która mnie nie odste˛powała i najczulszym przywi ˛azaniem otaczała, której piersi nie zatruwał pył moich ksi ˛az˙ek, a mózg jej nie dre˛twiał, gdy godzinami robiła wyci ˛agi z tych przez ciebie znienawidzonych ksi ˛ag dla moich prac! (s. 90)

Małz˙onkowie od lat s ˛a skryci wobec siebie, niczym obcy ludzie. Mogli-bys´my zapytac´, jak zatem doszło do ich małz˙en´stwa? Czy kiedykolwiek ł ˛a-czyło ich cos´ naprawde˛ bliskiego? Z relacji Geni moz˙emy sie˛ domys´lac´, iz˙ została wydana za m ˛az˙ niekoniecznie z własnego wyboru i st ˛ad powstały mie˛dzy nimi owe trudnos´ci. Jednakz˙e jej zdrada nie pozostanie bez kon-sekwencji. „Odwieczne koło przeznaczen´”48 dotknie Ludmiłe˛, która zapłaci

z˙yciem za niewiernos´c´ ciotki. Popełni samobójstwo na wies´c´ o rodzinnej tragedii.

Problem trudnych wyborów z˙yciowych, a wraz z nimi zdrady, poruszony zostaje przez Przybyszewskiego w dramacie pod tytułem Gody z˙ycia. Os´rod-kiem, w którym kumuluj ˛a sie˛ wszelkie sytuacje problemowe, jest główna bohaterka dramatu – Hanka, z˙ona Zbigniewa Bielskiego, kochanka Wacława Drwe˛skiego. Otóz˙ Hanka niegdys´ opus´ciła me˛z˙a i córke˛, poniewaz˙ zakochała sie˛ w Drwe˛skim. Chc ˛ac unikn ˛ac´ z˙ycia w kłamstwie, czy tez˙ romansowania za plecami me˛z˙a, pos´wie˛ciła swoje dotychczasowe z˙ycie i stane˛ła u boku Wacława jako jego kochanka.

Na kartach utworu s´ledzimy losy Hanki po odejs´ciu z domu me˛z˙a. Kiedy j ˛a poznajemy, zauwaz˙amy, z˙e nie jest do kon´ca szcze˛s´liw ˛a osob ˛a. Narasta w niej ogromne rozdarcie, rozterka, pomie˛dzy te˛sknot ˛a za córk ˛a a miłos´ci ˛a do ukochanego me˛z˙czyzny. Z˙yje z kochankiem, jednak nie potrafi zapomniec´ o pozostawionej pod opiek ˛a byłego me˛z˙a córce. Dlatego tez˙ udaje sie˛ do domu Bielskiego, by prosic´ go o spotkanie z ni ˛a. Konfrontacja byłych mał-z˙onków ma miejsce w akcie trzecim dramatu i trwa niezwykle krótko. Hanka po raz pierwszy ma okazje˛ powiedziec´ me˛z˙owi, dlaczego zdecydowała sie˛ na odejs´cie z domu, co nie jest łatwe. On sam pełen jest nieche˛ci do byłej z˙ony, choc´ pod powłok ˛a stanowczos´ci kryje sie˛ zranione serce. Mówi: „Po tym wszystkim, co pani zrobiła, nie s ˛adziłem, z˙e pani mi te˛ m e˛ k e˛ [podkr. – M.B.] zada i zmusi mnie, bym z pani ˛a mówił”49 (s. 132). Hanka zas´ tłuma-czy sie˛ i prosi, by pozwolił jej zobatłuma-czyc´ sie˛ z córk ˛a. Jednak Bielski jest

48Zob. R a t u s z n a, dz. cyt., s. 107.

49Wszystkie cytaty dramatu podaje˛ za: S. P r z y b y s z e w s k i, Gody z˙ycia, Warszawa 1910. Dokonałam modernizacji w zakresie ortografii i fleksji w cytowanych fragmentach.

(19)

stanowczy: „Nie chce˛, by dziecko moje pani ˛a Drwe˛sk ˛a, matk ˛a nazywało!” (s. 135). W zdaniu tym pobrzmiewa stanowczos´c´, ale i wyrzut człowieka po-rzuconego, i skrzywdzonego. Z˙ona nie pozostała jednak oboje˛tna jego sercu, gdyz˙ – jak wiemy z relacji Marysi – słuz˙ ˛acej Bielskiego, nigdy nie pogodził sie˛ z odejs´ciem z˙ony (s. 107). Zraniony przez ukochan ˛a kobiete˛, porzucony, złamany, nie potrafi zapomniec´ o rozstaniu. Jedyn ˛a pocieche˛ widzi w córce, której powiedział, z˙e mama umarła. Kiedy w trakcie rozmowy Hanka słabnie od nadmiaru emocji, Zbigniew porywa sie˛ ku niej, pragn ˛ac j ˛a ratowac´, opa-nowuje sie˛ jednak. Hanka zas´ mówi Bielskiemu, z˙e nie wróci do kochanka, on natomiast oznajmia, z˙e nie moz˙e przyj ˛ac´ jej pod swój dach, gdyz˙ nie chce stac´ sie˛ pos´miewiskiem otoczenia (s. 136). Gdyby nie ten fakt, to byc´ moz˙e tl ˛aca sie˛ w nim miłos´c´ wygrałaby z poczuciem zranienia, mógłby jej wyba-czyc´ i doprowadzic´ do kompromisu. Jednakz˙e decyduj ˛ac ˛a role˛ odgrywa tu opinia społeczen´stwa, „[…] s´wiat zewne˛trzny reaguje burz ˛a, jego porz ˛adek został pogwałcony, wie˛c domaga sie˛ ofiar”50.

Sytuacja, w jakiej staj ˛a bohaterowie, jest tragiczna dla kaz˙dego z nich osobno. Jedno w pewien sposób zne˛ca sie˛ nad drugim. Zbigniew me˛czy sie˛, gdyz˙ nadal j ˛a kocha i nie moz˙e znies´c´ s´wiadomos´ci, z˙e Hanka nie jest juz˙ z nim. Ona zas´ załamana jest jego stanowczos´ci ˛a i odmow ˛a pozwolenia na widzenie sie˛ z dzieckiem, reaguje płaczem, lamentuje. Bielski natomiast widz ˛ac jej z˙al walczy ze sob ˛a, by podejs´c´ i przygarn ˛ac´ j ˛a do siebie. Jednakz˙e odchodzi, zamykaj ˛ac jednoczes´nie Hance droge˛ powrotu do dziecka.

Najwie˛kszym dramatem, jaki przez˙ywa bohaterka, jest to, z˙e nie rozumie praw rz ˛adz ˛acych rzeczywistos´ci ˛a. Nie pojmuje, dlaczego za szczeros´c´, z jak ˛a potraktowała me˛z˙a, odchodz ˛ac z Drwe˛skim, odebrane s ˛a jej prawa rodziciel-skie: „Nigdy tego nie zrozumiem, dlaczego tysi ˛ace kobiet, które me˛z˙ów okła-muj ˛a i zdradzaj ˛a, tego prawa [do dziecka – przyp. M.B.] nie trac ˛a, a ja, która tego robic´ nie chciałam, straciłam je” (s. 114). Siostra Hanki – Wanda, jest bardziej s´wiadoma zasad, jakimi kieruje sie˛ społeczen´stwo. Stara sie˛ j ˛a us´wia-domic´, z˙e musi wzi ˛ac´ odpowiedzialnos´c´ za swoje czyny, zwłaszcza przed wspólnot ˛a, która jest bacznym obserwatorem wydarzen´ i jej opinia jest tu w pewnej mierze decyduj ˛aca. „Bielski z˙yje w społeczen´stwie, spod którego praw sie˛ wyłamałas´, a które cie˛ teraz dlatego znac´ nie chce. A pomin ˛awszy wszystko, Bielski nie moz˙e sie˛ naraz˙ac´ na s´miesznos´c´ wobec ludzi” (s. 115-116) – mówi Wanda. Hanka przekroczyła normy, jakie obowi ˛azuj ˛a w społe-50E. R z e w u s k a, Dramaturgia Przybyszewskiego i ekspresjonizm, [w:] Jan August

(20)

czen´stwie. Naraziła na szwank reputacje˛ swoj ˛a i me˛z˙a. Pobudki, które ni ˛a kierowały, czyli szacunek do Bielskiego, che˛c´ otwartos´ci i z˙ycia w prawdzie, okazały sie˛ złudne: „Pani zapomina, z˙e tego prawa pani samowolnie sie˛ wy-rzekła, opuszczaj ˛ac je [dziecko – przyp. M.B.], i tym samym to prawo pani bezpowrotnie straciła – bezpowrotnie […]” (s. 136). Hanka nie rozumie swojego połoz˙enia. Mimo uczciwos´ci, jak ˛a starała sie˛ kierowac´ w z˙yciu, w oczach opinii publicznej nalez˙ała do marginesu społecznego – grona na-łoz˙nic i konkubin. Wszyscy powoli sie˛ od niej odwracaj ˛a. Nawet Wanda, by móc opiekowac´ sie˛ dzieckiem Bielskiego, musiała unikac´ wspomnien´ o Han-ce. Wanda s ˛adzi, z˙e odejs´cie siostry z domu było nierozs ˛adne i doprowadziło j ˛a do zguby. Według niej, prawa, które istniej ˛a w społeczen´stwie, „to z˙elazne prawa, których nikt przełamac´ nie zdoła – a jez˙eli juz˙ to robi, to spod praw wyje˛ty i uciekac´ sie˛ do nich nie moz˙e” (s. 120). Hanka nie miała poje˛cia, z˙e takie s ˛a reguły z˙ycia w społeczen´stwie i ta niewiedza odbiła sie˛ na niej nie-szcze˛s´liwie. „Z˙elazne prawa” ukazały sw ˛a moc. Odwróciła sie˛ od niej siostra oraz najbardziej zaufana słuz˙ ˛aca, poniewaz˙ jej juz˙ nie nalez˙y sie˛ lojalnos´c´. Skoro złamała prawo, nie moz˙e sie˛ don´ uciekac´.

Hanka z˙yła w przekonaniu, z˙e miłos´c´ usprawiedliwi jej poste˛powanie. Niestety rzeczywistos´c´ okazała sie˛ inna. Tak ˛a s´wiadomos´c´ miała jej przy-jaciółka Zos´ka, która wiele w z˙yciu przeszła. Zdradzona przez me˛z˙a, be˛d ˛ac w ci ˛az˙y z kochankiem, wróciła do domu i do me˛z˙a, którego nie kochała, nie chc ˛ac utracic´ własnego dziecka. Hance przys´wiecał cel: „[…] by sie˛ dla siebie samej czyst ˛a i uczciw ˛a zachowac´ […]” (s. 38). Zofia uwaz˙a to za rzecz nieistotn ˛a. Nie waz˙ne jest to, jak ty sama sie˛ czujesz, ale waz˙ne jest to, jak postrzegana jestes´ w oczach społeczen´stwa: „Chodzi o to przede wszystkim, by cie˛ ludzie szanowali, a szanuj ˛a cie˛ dopóki domu me˛z˙a nie opus´cisz, by ci prawo dziecka nie mogło odebrac´ – a poza tym mogłas´ była robic´, co ci sie˛ podobało” (s. 38). Słowa te w istocie maj ˛a kluczowy charakter dla sytuacji, w jakiej znajduje sie˛ Hanka. Rozbiła małz˙en´stwo i oddała sie˛ cudzołóstwu, co jest moralnym złem, lecz, paradoksalnie, intencj ˛a bohaterki była uczci-wos´c´. S ˛adziła, iz˙, kłami ˛ac me˛z˙owi o swojej miłos´ci do niego i prowadz ˛ac romans w ukryciu, be˛dzie bardziej nieuczciwa, niz˙ jez˙eli odejdzie, przyznaj ˛ac otwarcie, z˙e kocha innego me˛z˙czyzne˛. Jednakz˙e prawo moralne i społeczne nie akceptuje takiego poste˛powania. Zofia jest tego s´wiadoma i twardo wy-raz˙a swoje zdanie dotycz ˛ace stanowiska kobiety. Nie jest ono proste, ale realistyczne – jestes´my przeciez˙ w wieku XIX: „[…] wyzb ˛adz´ sie˛ siebie, pozwól sie˛ gwałcic´, a me˛z˙a nie opuszczaj, bo wszystko stracisz… dziecko stracisz!” (s. 39). Wedle słów Zofii tylko miejsce przy me˛z˙u i dzieciach jest

(21)

włas´ciwe dla kobiety. W innym przypadku na pewno w któryms´ momencie: „[…] noga sie˛ pos´liz´nie, ms´ci sie˛ m ˛az˙, ms´ci sie˛ społeczen´stwo, ms´ci sie˛ rodzina, ms´ci sie˛ s´wiat cały…” (s. 39). Te słowa w gruncie rzeczy padaj ˛a jak proroctwo z ust Zofii. Be˛d ˛a miały waz˙ne znaczenie dla losu Hanki. W s´wie-cie im współczesnym kobieta łatwo moz˙e stac´ sie˛ ofiar ˛a. Musi sie˛ włas´ciwie zachowywac´, aby unikn ˛ac´ zemsty losu na sobie. Hanka jej nie uniknie – zgwałcona przez Janote˛ rzuci sie˛ w przepas´c´.

Wróc´my jednak do postaci Zofii. Została ofiar ˛a swojego me˛z˙a, któremu zdrada „uszła na sucho”. Sama zas´ pozostawiona przez kochanka, w stanie błogosławionym, „załamana”, „zbrukana”, „w błocie i ohydzie” – jak mówi, wraca do tego, który pierwszy j ˛a zdradził, aby unikn ˛ac´ pohan´bienia ze strony ludzi, tak dla siebie, jak i dla maj ˛acego narodzic´ sie˛ dziecka. Widzimy, iz˙ me˛z˙czyz´nie uchodzi wszystko, kobieta natomiast ograniczona konwenansami musi podporz ˛adkowywac´ sie˛ poniz˙aj ˛acym jej godnos´c´ zasadom, po to, aby unikn ˛ac´ negatywnych opinii ze strony s´rodowiska. Zofia pada ofiar ˛a zdrady me˛z˙a, własnych pragnien´ i niestałego w uczuciach kochanka, który nawet nie chce zobaczyc´ swojego dziecka.

W dramacie pt. Matka równiez˙ stajemy w obliczu zdrady. Tym razem doko-nuje jej tytułowa matka – Wanda Okon´ska. Angaz˙uje sie˛ uczuciowo w zwi ˛azek z przyjacielem me˛z˙a – Henrykiem Borowskim. Na wiadomos´c´ o tym Okon´ski odbiera sobie z˙ycie. Przybyszewski, streszczaj ˛ac ów dramat w jednej ze swoich broszur51, wyjas´nia fakty, o których w dramacie nie ma ani słowa. Otóz˙,

prawdopodobnie Wanda została wydana za m ˛az˙ bez miłos´ci. Autor kładzie to na karb obyczajów, wedle których kojarzono małz˙en´stwa, co uniemoz˙liwia-ło wybór partnera według własnych pragnien´. Podobna sytuacja miała miejsce równiez˙ w tym wypadku. Wanda została wydana za Okon´skiego, urodziła syna, ale nie była szcze˛s´liwa w małz˙en´stwie. Ta sytuacja popchne˛ła j ˛a do nawi ˛azania romansu z przyjacielem rodziny, wdowcem mieszkaj ˛acym w s ˛asiedniej wiosce. Jak wiemy, m ˛az˙ dowiedział sie˛ o tym incydencie. Nie mog ˛ac pogodzic´ sie˛ z tym faktem, a jednoczes´nie, nie widz ˛ac innej moz˙liwos´ci usunie˛cia sie˛ z drogi tych dwojga, odebrał sobie z˙ycie.

Widzimy tu ogromne podobien´stwo do fabuły Złotego runa, w którym zdradzony ojciec Rembowskiego odebrał sobie z˙ycie. I tak jak Ruszczyc zbudował szpital, by dokonac´ aktu ekspiacji, tak matka wysłała swego syna do najlepszego przyjaciela me˛z˙a, by ten wychował go w ogromnej miłos´ci 51S. P r z y b y s z e w s k i, O dramacie i scenie, [w:] Mys´l teatralna Młodej Polski.

(22)

i szacunku dla zmarłego. Sama natomiast prowadzi romans z Borowskim, który staje sie˛ opiekunem ich maj ˛atku. Jednakz˙e los nie jest dla nich łaskawy. Jak mówi sam Przybyszewski, rusza tu: „Odwieczne zaczarowane koło po-rz ˛adku po-rzeczy na tym padole płaczu”52. Ich relacja nie układa sie˛ tak do-brze, jakby tego chcieli. S´wiadomos´c´ wydarzen´, jakie miały miejsce za ich przyczyn ˛a, powoduje, z˙e nie s ˛a szcze˛s´liwi. Konflikt mie˛dzy kochankami za-ostrza sie˛ po przyjez´dzie Konrada, syna Wandy. Jest on swego rodzaju po-mostem mie˛dzy przeszłos´ci ˛a, a teraz´niejszos´ci ˛a. Akcja dramatu zbiega sie˛ włas´nie z jego powrotem do domu, po dziesie˛cioletniej nieobecnos´ci. Młody me˛z˙czyzna usilnie stara sie˛ odkryc´ tajemnice˛ s´mierci ojca. Zas´ kochanek Wandy trwa w nienawis´ci do niego, gdyz˙ wie, z˙e jest on przeszkod ˛a dla ich zwi ˛azku:

Przez dziesie˛c´ lat, pomimo wielkiej te˛sknoty, widziec´ je [własne dziecko – przyp. M.B.] nie chciałas´, aby tylko nie zapomniało o swoim ojcu i przypadkowo instynktem rozbudzo-nego dziecka nie przewietrzyło stosunku opiekuna do matki. Ale zbytniej rozkoszy to mi nie sprawia. (Nagle ws´ciekły) Nienawidze˛ twego syna! Chciałbym go zmiaz˙dz˙yc´, bo mi stoi na drodze ku szcze˛s´ciu z tob ˛a53. (s. 10)

Jego wypowiedz´ ma w sobie pewn ˛a doze˛ ironii, ale równiez˙ nietajonego z˙alu i gniewu. Czuje sie˛ niepewnie w tym, co dotychczas stanowiło centralny punkt jego z˙ycia, mianowicie w zwi ˛azku z Wand ˛a. Nie s ˛a ze sob ˛a szcze˛s´liwi. Borowski mówi: „[…] Wiem dobrze, z˙e jez˙eli cos´ we mnie kochasz, to jedy-nie tylko pewne wspólne z nim cechy. Wiem dobrze, z˙e jego tylko kochałas´ i po wszelk ˛a wiecznos´c´ he… he… kochac´ be˛dziesz” (s. 9-10). Niew ˛atpliwie nie tak miało to wszystko wygl ˛adac´. Romans był dla nich dwojga czyms´ nie-zwykle interesuj ˛acym i ciekawym. Po s´mierci Okon´skiego ich relacja sie˛ ogromnie zmieniła:

[…] Przeciez˙ zawsze przed moimi oczyma tylko syn twój i zmarły m ˛az˙ – mówi Henryk – i zawsze ten twój le˛k, aby syn twój nie dowiedział sie˛ o tym, z˙e ja cie˛ kocham… Bo z˙e ty mnie nie kochasz, nad tym przeciez˙ przeszlis´my do porz ˛adku dziennego… He… he… Pamie˛tam dobrze, jak na niego wyrzekałas´, ale od chwili jak umarł, stał sie˛ twoim boz˙yszczem… (s. 10)

52O dramacie i scenie, s. 66.

53Wszystkie cytaty dramatu podaje˛ za: S. P r z y b y s z e w s k i, Matka. Dramat

w 4 aktach, Lwów 1903. Dokonałam modernizacji w zakresie ortografii i fleksji w cytowanych fragmentach.

(23)

W głosie kochanka słychac´ smutek poł ˛aczony z wyrzutem, iz˙ zaangaz˙ował sie˛ w zwi ˛azek, który przyniósł wiele bólu, a tak mało rados´ci. Borowski to dobry człowiek. Chociaz˙ zniszczył małz˙en´stwo Okon´skich, nadal kocha Wan-de˛ i chciałby dac´ jej szcze˛s´cie, ale nie jest to moz˙liwe. Nieustannie to-warzyszy im pamie˛c´ o zmarłym me˛z˙u, co nie pozwala cieszyc´ sie˛ bliskos´ci ˛a. Borowski w swoim poste˛powaniu kieruje sie˛ uczuciem do Wandy, kocha j ˛a. Wyrzuca jej jednak, z˙e po s´mierci m ˛az˙ stał sie˛ dla niej „boz˙yszczem”, chociaz˙ niegdys´ miała mu wiele do zarzucenia. Teraz zas´ Wanda z˙yje w le˛ku, by zwi ˛azek z Henrykiem nie wyszedł na jaw, chociaz˙, jak mówi jej kocha-nek: „[…] jeszcze za z˙ycia twojego me˛z˙a, swoim jednym me˛z˙em mnie nazy-wałas´ […]” (s. 11). Jest w tym jakis´ tragizm, uwie˛zienie mie˛dzy poczuciem winy a miłos´ci ˛a i nieszcze˛s´liwym uczuciem.

A czasem tak z cichym us´miechem patrze˛ głe˛boko w moj ˛a dusze˛ i pytam naiwnie, jak głupie dziecko: czym ja jestem dla niej? He… he… Zawiadowc ˛a fabryk pana Konrada, pus´cizny po jego ojcu… Dzis´ jeszcze, gdy przyjedzie, moz˙e mnie, jak psa z domu swego wyrzucic´, jez˙eli przedłoz˙one mu rachunki nie zgadzałyby sie˛ z rzeczywistym stanem obrotu, i ja kochanek jego matki stane˛ sie˛ podwładnym pani syna […]. (s. 10)

Połoz˙enie Borowskiego jest trudne. Po dziesie˛ciu latach zwi ˛azku z Wand ˛a jego bytnos´c´ w domu Okon´skich jest zagroz˙ona. Z jednej strony moz˙emy zro-zumiec´ kobiete˛ i jej obawy, z˙e straci szacunek syna. Z drugiej jednak Bo-rowski pos´wie˛cił jej wiele lat z˙ycia i dbał zarówno o jej maj ˛atek jak i o ni ˛a sam ˛a. Teraz zas´ jest traktowany jak ktos´ zupełnie niepotrzebny, a zwi ˛azek z nim Wanda ukrywa jako niegodny. Jednoczes´nie wyrzuca mu:

[…] obiecywałes´ mi raje, a teraz trup po moim domu chodzi… […] od s´mierci mojego me˛z˙a, ty przestałes´ z˙yc´. Od dziesie˛ciu lat zagłuszam sie˛ prac ˛a, a nic to nie pomogło, tylko nuda, straszna nuda w twoim sercu, któr ˛as´ sobie teraz zapełnił nienawis´ci ˛a ku memu synowi. (s. 64)

Dla Henryka s´mierc´ przyjaciela – me˛z˙a Wandy, była tak niespodziewana, jak dla wszystkich w jego otoczeniu. Jednak dla niego miała o tylez˙ okrut-niejszy wymiar, iz˙ wiedział, z˙e Okon´ski płakał w altanie, dzien´ przed s´mierci ˛a. Dostrzegła go tam Hanka i powiedziała o tym ojcu. Borowski zda-wał sobie sprawe˛, z˙e Okon´ski odkrył jego romans z Wand ˛a i z˙e ta wiado-mos´c´ stała sie˛ bezpos´redni ˛a przyczyn ˛a jego s´mierci. Wanda nie była tego s´wiadoma. Wierzyła, z˙e albo został zabity przez kłusowników (s. 52), albo zabił sie˛ w skutek malwersacji pienie˛z˙nych i groz˙ ˛acej mu ruiny finansowej (s. 27). Kochanek wyjawił jej prawde˛ w sposób dos´c´ okrutny. W jednej

(24)

z rozmów na pytanie Wandy, dlaczego nienawidzi jej syna, Borowski odpo-wiada:

Dlatego, z˙e cie˛ kochałem… dlatego, z˙e on me˛z˙a twego przypomina… Dlatego, z˙e on jest krew z jego krwi, kos´c´ z jego kos´ci… Dlatego, z˙e przez ciebie, matke˛ jego, ta zbrodnia sie˛ stała.

WANDA

Jezus Maria! Jaka zbrodnia? BOROWSKI

He… he… he… Teraz sie˛ pytasz, jak zbrodnia. (Podchodzi ku niej, ze złos´liwym szeptem) A powiedz, dlaczego ten m ˛az˙ twój, pan Okon´ski zastrzelił sie˛? (s. 64)

I dalej:

Człowiek, który cie˛ bardzo kochał, przekonawszy sie˛ o swoim wiarołomstwie, byłby mi mógł spokojnie w łeb hukn ˛ac´, ale był na to za m ˛adry. […] Powiedział sobie: Cóz˙? Kobiety, która kocha innego, gwałcic´ nie be˛de˛. Bez niej z˙yc´ nie moge˛. Nic w tym znowu tak bardzo bohaterskiego, tylko rozs ˛adny krok m ˛adrego człowieka. (s. 67)

Jak mówi Przybyszewski: „I tak kaz˙dy człowiek dałby sobie jakos´ rade˛. Tylko nie ten, który kocha, strasznie kocha i ma pragnienie bycia kocha-nym”54. W istocie zabija sie˛, gdyz˙ nie moz˙e znies´c´ mys´li o zdradzie

uko-chanej kobiety. Z tego tez˙ powodu szcze˛s´cie Wandy i Borowskiego nie było nigdy realne. Co istotne, zapocz ˛atkowana przez nich nieprawos´c´ i próba budowania zwi ˛azku na nieszcze˛s´ciu innego człowieka, be˛dzie miała katastro-falne skutki dla ich potomstwa.

Wraz z powrotem Konrada powraca takz˙e przeszłos´c´, czuje sie˛ obecnos´c´ zmarłego me˛z˙a. Sam Konrad mówi do Hanki: „[…] cien´ mojego ojca przesu-n ˛ał sie˛ przesu-nad przesu-naszymi głowami” (s. 12). Oprzesu-na odczuwa zas´ „dziwprzesu-ne tchprzesu-nieprzesu-nie s´mierci”, „skrzydło nietoperza” (s. 12). Atmosfera sie˛ w pewien sposób „zage˛szcza”. Odnosimy wraz˙enie, z˙e cos´ złego wkrótce spotka bohaterów. Konrad za spraw ˛a swego Przyjaciela dowie sie˛ o historii sprzed lat – ro-mansie matki z opiekunem oraz o samobójczej s´mierci ojca. Jednoczes´nie zniweczona zostanie jego rodz ˛aca sie˛ miłos´c´ do Hanki, córki kochanka matki. Konrad przeczuwa, z˙e szcze˛s´cie Hanki jest zagroz˙one. Pocz ˛atkowo tego nie rozumie, lecz mówi Przyjacielowi: „Dziwna rzecz. Mam to wraz˙enie, z˙e Han-ka nigdy szcze˛s´liwa nie be˛dzie. Mówie˛ ci jeszcze raz szczerze, z˙e zupełnie sobie sprawy z moich wraz˙en´ nie zdaje˛, a ile razy spojrze˛ w jej oczy, to

(25)

mam wraz˙enie, z˙e szcze˛s´liw ˛a byc´ nie moz˙e…” (s. 39). Wypowiadaj ˛ac te sło-wa, Konrad nie zna wydarzen´ przyszłych, zas´ Przyjaciel zachowuje sie˛ tak, jakby znał tajemnice przeszłos´ci i wypadki przyszłe. Raz po raz sugeruje Konradowi, jak moz˙na by wyjas´nic´ przyczyny i skutki pewnych wydarzen´ do-tycz ˛acych jego rodziny. Przyjaciel jest postaci ˛a wszechwiedz ˛ac ˛a (s. 40). To on prowokuje wszystkie „trudne” rozmowy, wywołuje le˛k, sugeruj ˛ac sw ˛a do-skonał ˛a znajomos´c´ wydarzen´ przyszłych55. Wanda i Borowski obawiaj ˛a sie˛

go, gdyz˙ nie s ˛a do kon´ca pewni, czy zna ich tajemnice˛ i d ˛az˙y do jej ujaw-nienia, czy tylko chce ich w jakis´ sposób zastraszyc´. Hanka ujawnia takz˙e Konradowi, iz˙ dzien´ przed s´mierci ˛a Okon´skiego widziała go, jak płakał w altanie. Fakt, iz˙ w ten dzien´ zostało wysłanych kilka listów do przyjaciół Okon´skiego za granic ˛a, mie˛dzy innymi do pana Chimera – wychowawcy Konrada i Przyjaciela, rozwi ˛azuje zagadke˛ wszechwiedzy Przyjaciela o hi-storii rodziny Okon´skich.

Konrad odczuwa nieche˛c´ do swojego opiekuna i choc´ nie zna jeszcze prawdy o rodzinnej tragedii, to intuicja podpowiada mu, z˙e odgrywa on kluczow ˛a role˛ w jego z˙yciu: „Zapomniałem o nim, ale teraz, gdy go ujrzałem, zdaje mi sie˛, z˙e ktos´ chwycił za szprychy koła mego przeznaczenia. Im wie˛cej jestem s´wiadomy mojej miłos´ci ku Hance, tym wyraz´niej wyziera ta starcza, koz´la twarz tego… tego mojego opiekuna” (s. 40). Nie bezzasadnie uz˙yte tu zostaje porównanie Borowskiego do kozła. Moz˙emy je rozumiec´ w odniesieniu do faktu, iz˙ kozioł jest symbolem zła – Szatana. Faktycznie zas´ Borowski chwycił za szprychy koła jego przeznaczenia. Gdyby nie romans z jego matk ˛a, ojciec nadal by z˙ył a Konrad nie spe˛dziłby tylu lat poza domem. Byc´ moz˙e wtedy równiez˙ byłoby moz˙liwe jego szcze˛s´cie z Hank ˛a. Teraz ma wobec niej mieszane uczucia: „[…] to niezmiernie dziwna rzecz, ile razy zbliz˙e˛ sie˛ ku niej tak serdecznie, z cał ˛a moj ˛a młod ˛a namie˛tnos´ci ˛a staje jakby cien´ jakis´, obraz mojego ojca mie˛dzy nami” (s. 40). Konrad jeszcze nie wie, z˙e ojciec Hanki był przyczyn ˛a s´mierci jego ojca, jednakz˙e przeczuwa, z˙e szcze˛s´cie z ni ˛a nie be˛dzie mu dane. Jednoczes´nie odnosimy wraz˙enie, iz˙ Konrad jest w pewnej mierze naznaczony pie˛tnem s´mierci ojca. Nieustannie ma poczucie jego obecnos´ci, tym bardziej, iz˙, jak pamie˛tamy, został wychowany w ogromnej miłos´ci ku niemu. W finale dramatu Przyjaciel podłoz˙y ogien´ pod maj ˛atek Okon´skich, Hanka zas´ dowiedziawszy sie˛, z˙e jej ojciec był przyczyn ˛a s´mierci ojca Konrada, rzuca sie˛ w płomienie i to ona 55M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a, Młodopolskie konstrukcje sobowtórowe, [w:] t a z˙, Somnambulicy – dekadenci – herosi, Kraków–Wrocław 1985, s. 88.

(26)

bierze na siebie cały cie˛z˙ar konfliktów ukazanych w dramacie. „Spotyka j ˛a kara, całkowicie niezasłuz˙ona, tak realizuje sie˛ tragiczne «prawo dziedzi-czenia». Wine˛ tragiczn ˛a pote˛guje fakt, z˙e bohaterowie działaj ˛a «w imie˛ szcze˛-s´cia», buduj ˛a je «na fundamencie» zbrodni”56.

S. Przybyszewski w dramatach pos´wie˛conych tematyce zdrady stara sie˛ zobrazowac´ przyczyny i skutki ludzkich wyborów z˙yciowych. Jak sie˛ jednak okazuje, wybory te nie s ˛a wolne od determinant, które ograniczaj ˛a ludzk ˛a wole˛. Tłumaczy to w sposób naste˛puj ˛acy:

I to jest zdumiewaj ˛acym fatalizmem z˙ycia, z˙e nie reagujemy na wraz˙enia poprzez własne dos´wiadczenia, lecz przez te spoczywaj ˛ace poza obszarem naszego Ja, odbite jeszcze przed naszym narodzeniem, i z˙e z˙ycie rozwijac´ sie˛ musi wedle z góry nakres´lonych granic – i to jest fatalizm przeznaczenia […]57.

W taki „fatalizm przeznaczenia” uwikłani zostali bohaterowie jego dra-matów. Ich próby budowania szcze˛s´cia na gruncie zdrady, a zatem czyjejs´ krzywdy, nie zaowocowały dobrodziejstwem losu. Wre˛cz przeciwnie, stanowi ˛a przyczynek do tragedii, która dotyka nie tylko osoby bezpos´rednio zamie-szane w zdrade˛. Co waz˙ne, u Przybyszewskiego nie ma winy bez kary. Mówi o tym Ruszczyc ze Złotego runa: „Taka miłos´c´ jest zbrodni ˛a i ms´ci sie˛ i na was sie˛ poms´ci”, „to straszny grzech” (s. 51), „Ms´ci sie˛, ms´ci sie˛” (s. 51), „[…] w siódme pokolenie ms´cic´ sie˛ be˛dzie […] bo, tak powiedział Bóg: Nie cudzołóz˙!” (s. 77). Zatem nie ma moz˙liwos´ci odkupienia swoich win. Przy-byszewski nie daje swoim bohaterom moz˙liwos´ci ekspiacji, zmazania grze-chów. Namie˛tnos´c´, która wykracza poza granice moralnos´ci, jest przez niego negowana, poniewaz˙ jej podstaw ˛a jest chuc´, któr ˛a „Przybyszewski […] utoz˙-sami z Szatanem”58. Takim uosobieniem zła s ˛a mie˛dzy innymi Skalski

i Przesławski – dwaj uwodziciele, którzy zostaj ˛a nazwani szatanami.

Co waz˙ne, u Przybyszewskiego zdradzaj ˛a kobiety – Rembowska, Ł ˛acka, Irena (Złote runo), Eugenia (Topiel), Hanka (Gody z˙ycia), Wanda (Matka). W modernizmie istniało przekonanie, iz˙ „Kobiety rzadko czuj ˛a sie˛ zniewolone przez miłos´c´ […]”59, ma to z´ródło w mizoginizmie epoki – „Egzystencja

kobiety realizuje sie˛ wył ˛acznie w sferze cielesnos´ci (chuci) […]”60.

Jednak-56R a t u s z n a, dz. cyt., s. 108.

57Synagoga szatana i inne eseje, wybór, wste˛p, tłum., G. Matuszek, Kraków 1995, s. 69. 58M a t u s z e k, Mie˛dzy pustk ˛a transcendencji..., s. 39.

59S z y m a n´ s k a, dz. cyt., s. 156.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W wyniku przeprowadzonej oceny oddziaływania na środowisko przedmiotowego przedsięwzięcia, wnikliwego przeanalizowania akt sprawy, a przede wszystkim raportu o

Zastosowanie dodatku serwatki kwasowej wpływa na obniżenie wartości pH i aktywności wody kiełbas surowo dojrzewających z mięsa wołowego i mięsa da- niela oraz

Żywność pochodzenia zwierzęcego sprzedawana w ramach sprzedaży bezpośred- niej powinna być oznaczana zgodnie rozporządzeniem 931/2011 [10], którego przepisy zapewniają

Celem pracy było określenie wpływu implementacji znormalizowanych syste- mów zarządzania jakością i bezpieczeństwem żywności na doskonalenie wybranych procesów realizowanych

ZIARNO ZBÓŻ I PRODUKTY ZBOŻOWE JAKO ŹRÓDŁA BŁONNIKA POKARMOWEGO 11 Najszersze zastosowanie w oznaczaniu zawartości DF w ziarnie zbóż i jego pro- duktach znalazły klasyczne

Tak więc okazało się, jak to często bywało w historii nauki, że obaj uczeni mieli rację, gdyż ferm entacja jest powodowana przez obec­.. ność swoistych

ULICE: Cybulskiego, Jankego nr nieparzyste od 1 - 13, Kalinowskiego, Kiepury, Kolejowa nr nieparzyste od 1 - 53, Kościuszki nr nieparzyste od 193 - 229, Kłodnicka,