PL ISSN 0419-8824
K rzy szto f Dunin-W ąsowicz
W a rs z a w a
Intelektualiści i politycy francuscy o spraw ie polskiej
i Polakach na przełomie XIX i XX w. w świetle ankiet
P od k oniec X IX w. na szerszą skalę pojaw ił się w publicystyce i n au ce te rm in „opinia pu b liczn a”. N ie był on jed n o zn aczn ie rozum iany. Pierw sze sform ułow ania na te n te m at znajdujem y w p rac ach Franciszka H o ltz en d o rffa — Z naczenie opinii publicznej w życiu p a ń
stw owym (W arszawa 1899) i w książce G ab riela Tarde — Opinia i tłum (W arszawa 1904).
Jed n y m z w czesnych źró d eł b ad a n ia tejże opinii publicznej okazały się ankiety, rozpow szech nio n e najpierw w czasopism ach, a często także w osobnych w ydawnictwach książkowych. A n k ie ta to b ad a n ie m asow ych zjawisk p o legające na stosow aniu kw estionariusza pytań przesyłanego w ybranym b adanym z p ro śb ą o odpow iedź. W czesne b a d a n ie opinii publicznej, to znaczy subiektyw nych m niem ań czy poglądów grupy ludzi — to w łaśnie ankiety. Było to źró d ło raczej opinii jakościowych niż ilościowych i pew no nie reprezentatyw nych dla całego społeczeństw a ale tylko dla pew nej grupy. B adania reprezen taty w n e całej opinii publicznej postulow ał d o p ie ro W alter L ippm an w 1922 r., a realizow ał am erykański In sty tu t G allupa w latach 30.
A n k ieta to swoista p o sta ć św iadom ości społecznej, ale i wiedzy. Podkreślm y tu p rzodującą ro lę Francji, i to znacznie wcześniej niż A m eryki, ja k o o środka opiniotw órczego na przełom ie X IX i X X w. zarów no w spraw ach politycznych, ja k i społecznych czy kulturalnych. Nie p rzypadkiem w iększość ankiet organizow ali F rancuzi i p ra sa francuska; były one skierow ane p rz e d e w szystkim do Francuzów , choć często zw racano się, a także i uw zględniano opinie ludzi innej narodow ości.
Jednym z głównych inspiratorów i organizatorów an k iet był Ju les H u re t (1863-1915), dziennikarz i publicysta. O d 1886 r. pisywał on do republikańskiego pism a „L E v e n e m e n t”, p o te m o d 1890 r. do „L E cho de P aris”, a od 1892 r. — do „L e F ig aro ” i innych czasopism .
W 1891 r. H u re t zainicjow ał an k ietę na te m a t ewolucji w literatu rz e i jej zm ianach, p rz e prow adził 64 wywiady z b ard z o różnym i, n a ogół w ybitnym i pisarzam i, o przeciw staw nych opiniach. U kazały się one w książce (I wyd. 1891, II wyd. 1901). W 1892 r. zrobił p o d o b n ą an k ietę o kw estii społecznej. O dpow iedzi n a tę an k ietę ukazały się w książce w 1897 r., z przedm ow ą Ja u re sa. W reszcie w 1902 r. w „R evue B lanche” u kazała się jeszcze je d n a an k ieta H u re ta na te m a t strajków i odpow iedzi na te n te m a t zarów no ze strony przem ysłow ców, ja k i działaczy związkowych.
H u re t był także p o d ró żn ik iem -re p o rtaż y stą i w swych po d ró żach dw ukrotnie odwiedził P olskę — w 1892 i w 1907 r.1
D w ie ankiety w kw ietniu 1895 oraz w lis to p ad z ie-g ru d n iu 1902 i styczniu 1903 r. ogłosił dw utygodnik „M ercu re de F ra n ce” na te m a t stosunków intelektualnych francusko-niem iec- kich. N ad esłan o sp o ro odpow iedzi, oczywiście p rz e d e wszystkim intelektualistów francuskich. C harakterystyczna była zm iana to n u odpow iedzi z afirm acji tych stosunków w pierwszej ankiecie do negacji i krytycyzmu — w drugiej.
W spom niana już „R evue B lanche” opublikow ała w 1897 r. w nr. 91. an k ietę n a te m at K om uny Paryskiej. W ypow iadali się n a te n te m a t zarów no uczestnicy K om uny, ja k i historycy. K ilku z uczestników K om uny w spom niało także pozytywnie o roli Polaków w K om unie, zwłaszcza o Jarosław ie D ąbrow skim .
W 1905 r. dwa pism a socjalistyczne — „L a Vie S ocialiste” i „L e M o u v em en t S ocialiste” rozpisały ank ietę na te m a t stosunku socjalistów w obec patrio ty zm u i wojny. Przyniosła ona w iele odpow iedzi, były tutaj głosy sprzeciw iające się jakiem ukolw iek łączeniu patriotyzm u z in ternacjonalizm em , ale także i głosy stw ierdzające, że internacjonalizm to patriotyzm podniesiony na wyższy stopień.
Z ajm iem y się tutaj tylko ankietam i związanym i b ez p o śred n io ze spraw ą p olską i z k u lturą polską. Z arejestrow aliśm y aż do 1914 r. przynajm niej sześć takich ankiet. Były one wywoły w ane i zam aw iane przez Polaków , n ie k tó re były kierow ane do całego intelek tu aln eg o i poli tycznego św iata, a n ie k tó re (1910 i 1912) w yłącznie do Francuzów . Z rzad k a ankiety te były p rze d ru k o w an e w czasopism ach francuskich lub w yjątkowo tylko — ja k an k ieta Sienkiew icza z 1907 r. — w ydane p o francusku w form ie książkowej. N iek tó re z tych an k iet ukazały się wyłącznie w czasopism ach polskich (1906 i 1910), szereg ankiet tzn. p ytania i odpow iedzi, ukazało się p o polsku w form ie książkowej (1896,1900 i 1912).
D aleki je ste m o d p rze cen ian ia znaczenia tych ankiet. W dużym sto p n iu respondenci w ogóle nie odpow iadali na pytania lub też udzielali odpow iedzi b ard z o krótkich. Łączyło to się z ogólną atm osferą b ra k u zainteresow ania dla p o d n o szen ia sprawy polskiej w dobie trw ającego sojuszu rosyjsko-francuskiego. M oże w iększe znaczenie m iały te ankiety dla sam ych Polaków . U św iadam iały one, ja k d uża je st w iedza F rancuzów n a tem aty polskie, jakie je st ogólne zainteresow anie spraw ą polską. O dpow iedzi n a an k ietę wskazywały, że tylko n ie k tó re środow iska polityków i intelektualistów francuskich przyw iązują w agę do tej te m a tyki. Pow tarzały się w an kietach nazw iska respondentów , n a ogół w iernych przyjaciół Polski — A n ato l L eroy B ealieu wziął udział w 4 ankietach, G ab riel S arrazin w trzech, P ierre de N olhac, R e n é Sully P ro u d h o m m e, E u g en e F o u rn ie re , E d o u a rd Vaillant, Ju les Bois, C harles S eignobos — w dwóch.
O m ów im y te ra z te ankiety w p o rzą d k u chronologicznym .
Pierw szą z nich była an k ieta skierow ana do działaczy socjalistycznych dla p o p arc ia sta n o w iska PPS na M iędzynarodow ym K ongresie Socjalistycznym w L ondynie w 1896 r. Inicjato re m tej ankiety był K azim ierz K elles K rauz przebywający wówczas w Paryżu i redagujący tam organ PPS pt. „B ulletin O fficiel du P arti Socialiste P olonais”2. R ozesłał on pytania do 18 w ybitnych działaczy socjalistycznych, w tym 7 F rancuzów , i odpow iedzi w ydał w książce
1 K. Dunin-Wąsowicz, Francuska opinia publiczna wobec sprawy polskiej i Polaków w latach 1885-1894, Warszawa 1987, s. 164.
pt. Pam iątka m ajowa w 1896 r., pom yślanej ja k o pozdrow ienia dla robotników polskich na dzień 1 m aja.
N ajobszerniej w ypow iedział się L ouis D u b re u ilh (1862-1942), pisząc: „Polska, czyż nie je st to d ruga F rancja? Jeśli jak i n a ró d był otoczony m iłością przez najlepszych i najbardziej bezinteresow nych spom iędzy nas, to był nim z pew nością te n b o h atersk i i m ęczeński lud, który w brew w szelkie m u praw u rozczłonkow ali i p o d e p ta li cesarscy i królewscy drapieżnicy. N asta ły w ypadki ro k u 1870/71, k tó re z w olą naszą czy bez woli, zm usiły nas do zam knięcia się w sobie sam ych i partykularystyczny egoizm zapanow ał, zdaw ało się, we Francji. Zjawili się m ędrcy, co n am pow iedzieli: zam knijcie n adzieje i uczucia w asze w zak resie waszych granic p aństw o wych, co was obchodzą bezeceństw a odbyw ające się w całej reszcie świata. L udzkość nie istnieje, w ąska ojczyzna — oto jed y n a rzeczywistość. D uch n a ro d u naszego zbuntow ał się rychło przeciw ta k nędznym , ta k kłam liw ym pojęciom . Z aznaczam y je d n ak , z całą stanow czo ścią, że socjalizm ow i i to jedynie socjalizm owi, zaw dzięczam y, żeśm y pok o n ali te n rażący sofizm at, którym chciano nas m am ić. Socjalizm przyw rócił n am ja sn e pojm ow anie obow iązku m iędzynarodow ości, w skazał n am obow iązek pracy dla zbliżenia wszystkich członków wielkiej ludzkiej rodziny” .
P au lin a M in k -M ę k a rsk a (1840-1901), có rk a p olskiego em ig ran ta , pisała: „widzimy w oczach naszych odbudow anie R zeczypospolitej Polskiej, rzeczypospolitej ju ż socjalistycz nej, k tó ra będ zie je d n ą z części pow szechnej rzeczypospolitej socjalistycznej.
A lek san d er M illeran d (1859-1943), jeszcze wówczas socjalista, a później m inister w rzą dzie burżuazyjnym , ograniczył się tylko do pow iedzenia, że je st szczęśliwy, że m oże po d ać b ra tn ią dłoń socjalistom polski.
E d o u a rd Vaillant (1840-1915), blankista, dawny k o m u n a rd , pisał: „Socjalistom polskim m ożem y w yrazić nasz podziw dla nie zw alczonej ich odwagi, całą naszą solidarność w tej w spólnej w alce politycznej i społecznej” .
O bszerniej w ypow iadał się Je a n Ja u re s (1859-1914), wówczas jeszcze niezależny socjali sta, ale p o te m coraz bardziej uznaw any lider całego francuskiego ru ch u socjalistycznego. Pisał on: „W gruncie rzeczy nie co innego zgubiło i podzieliło Polskę, ja k ślepy egoizm klas uprzyw ilejow anych i te ra z są one gotow e zaw rzeć pokój ostateczny z ciem iężcą, byle im tylko obok resztek przywilejów feudalnych zapew nić now e przywileje kapitalistyczne. W am więc, socjalistom polskim , przypadł w sp ad k u głęboki i niezniszczalny duch n a ro d u polskiego — i wy go prow adźcie w przyszłość. Mylił się w asz w ielki p o e ta M ickiewicz, gdy w osobie N a p o leo n a wzywał i oczekiwał M esyasza Polski. Je d e n je st tylko M esyasz dla ludów uciskanych, jak i dla klas wyzyskiwanych. Je st nim socjalizm ” .
Je a n A llem an e (1843-1935) działacz syndykalistyczny, ograniczył się tylko do stw ierdze nia, że bąd ź co b ąd ź p raw da zwycięży.
Ju les G u esd e (1845-1922) konsekw entny m arksista, odpisał jedynie w raz z pozd ro w ien ia m i — „niech żyje m iędzynarodow y socjalizm !”
P rzed K ongresem L ondyńskim K azim ierz K elles K rauz odbył w Paryżu w m arcu 1896 r. rozm ow ę z G uesdem , starając się nakłonić go do p o p arc ia niepodległościow ego w niosku PPS. N ie u d ało się m u to je d n ak . Z d a n ie m G u e sd e ’a, p ro le ta ria t eu ropejski sam odb u d u je Polskę ja k o ta m ę przeciw ko caratow i3.
3 W Najdus, Działacze zachodnioeuropejskich partii socjalistycznych o narodzie i ojczyźnie, w: „Kwartalnik Historyczny” 1978, nr 4.
W niosek PPS, aby uchw alono, że „niepodległość i au to n o m ia Polski są niezbędnym w aru n k iem rozw oju zarów no p ro le ta ria tu polskiego, ja k i całości m iędzynarodow ego ruchu ro b o tn iczeg o ” , nie p rzeszedł, m.in. także na skutek sprzeciw u G u e sd e ’a i m im o p ró b w niosku kom prom isow ego, zgłaszanego przez V aillanta4.
K o le jn ą a n k ie tę n a te m a ty p o lsk ie z o rg a n izo w ała k rak o w sk a „K ry ty k a” w la ta c h 1899-1900 pt. „Spraw a polska w opinii E u ro p y ” . N ad esłan o na te n te m a t 58 odpow iedzi, w tym 17 od F rancuzów . K ilka pism francuskich przed ru k o w ało tekst ankiety, k tó ra b rzm iała następująco:
„1. Czy cywilizacja polska je st o b o jętn a lub też nie dla p o stę p u E u ro p y Z achodniej? 2. Czy w dzisiejszych w arunkach możliwy je st praw idłow y rozwój n a ro d u polskiego i jak sądzić należy politykę germ anizacyjną i rusyfikacyjną?
3. Czy istnienie niepodległej Polski nie wpływałoby korzystnie na rozwój Europy W schodniej ? 4. Czy Polska m oże odzyskać swoją niepodległość i ja k ą d ro g ą?”
W iększość wypowiedzi francuskich ograniczyła się do ogólnych wyrazów sym patii dla Polski. Tak w ypow iadali się — dziennikarz „F ig a ro ” Je a n C ornelly (1845-1907), socjolog G eo rg es D e h e rm e (1870-1927), lite ra t Rem y de G o u rm o n t (1858-1915), lite ra t C am ille M auclair (1872-1945), historyk i m uzykolog P ierre G ira u lt de N olhac (1859-1936), dzienni kark a M aria R u te R attazzi (1831-1902), socjolog E m ile D u rk h e im (1858-1917), p ro fe so r uniw ersytetu w B ord eau x i w Sorbonie, etn o g ra f L eo n de Rosny (1837-1916), historyk lite ra tury P aul S tapfer, p ro fe so r uniw ersytetu w B o rd ea u x (1840-1917).
Jedynie nieliczni n adesłali obszerniejsze głosy godne zacytow ania. N ależał do nich m.in. Paul d ’E stréé , lite ra t i publicysta, który napisał: „Istnienie Polski niepodległej, ale um iejącej się rządzić, m ogłoby m ieć tylko wpływ d o d atn i na losy E u ro p y ( ...) N ow a Polska, Polonia rediviva, m ogłaby znaleźć m iejsce na m apie E uropy, gdyby dwa m ocarstw a zaborcze otrzym ały w zam ian odszkodow ania terytorialne. F rancja je st zbyt osłabiona ro zte rk a m i w ew nętrznym i i za b ard z o je st o d o so b n io n a w koncercie europejskim , aby m ogła b rać n a siebie inicjatywę w spraw ie Polski. Z a d a n ia doby bieżącej obecnie nie nakazują w ojen krzyżowych dla o d b u d o w ania Polski” .
H en ry G aidoz (1842-1932), p ro fe so r geografii i etnografii w Szkole N au k Politycznych, napisał: „Państw o polskie, m ieszczące całą daw ną Polskę, m ogłoby się odrodzić przynajm niej p rz e d upływ em lat pięćdziesięciu tylko n a skutek katastrofy europejskiej ( ...) U siłow ania p atrio tó w polskich winny zm ierzać do utw orzenia w R osji i jeśli m ożna — w P rusach czegoś w ro d zaju Galicji. Z a w iek m ożna by się troszczyć o je d n o ść polityczną” .
N ajbardziej życzliwą i niepodległościow ą w ypow iedź opublikow ał krytyk literacki i autor szeregu p rac z h istorii literatu ry polskiej, G ab riel S arrazin (1853-zm . po 1930): „O d b u d o w a n ie niepodległej Polski w ydaje m i się rzeczą niezbędną. M ilitaryzm niem iecki je st w prost przeciw ny id e ało m m oralnym , gdyż kieruje się zasadą „siła p rze d praw em ” — je st on najw aż niejszą p rzeszkodą do w szelkiego m oraln eg o p rzekształcenia E u ro p y i polityki europejskiej. Ten złow rogi m ilitaryzm nie rozw inąłby się był nigdy, gdyby Polska p o zo stała była niepodległą lub też niepodległość swoją odzyskała.
W ierzę w przyszłą niepodległość Polski, gdyż wierzę, że idea spraw iedliw ości z wolna o g arnia i zdobyw a świat. G dyby w yzw olenie Polski m iało się przeciągać w nieskończoność, pozostaw ałoby tylko zb rojne pow stanie w chwili, gdy je d n o z m ocarstw zaborczych znalazłoby
się w takich opałach, że Polska uw ażałaby godzinę tę za odpow iednią. Je st rzeczą rodaków waszych poro zu m ieć się z innym i ludźm i A ustrii — m ogą się stąd zrodzić czyny ja k n ajp ło d niejsze. R ów nie pożyteczne jest, aby Polacy przypom inali swe istnienie w p am ięci niew dzięcz nej E u ro p y ” .
Życzliwie pisał także p o e ta R en é Sully P ro u d h o m m e (1839-1907): „K w estia polska jest zaw sze żywa i uosabia niejako w sobie zagad n ien ie praw a n arodów w e wszystkich w iekach, a zwłaszcza w k ońcu X IX w ieku. Przypuszczenie wojny pow szechnej, w której R osja byłaby zwyciężona i zm uszona do opuszczenia Polski, je st zbyt ryzykowna, abym się n a d nim z a sta naw iał. A by o d eb ra ć jej polskie prow incje w brew jej woli — nie wiem y, kto by się tego podjął. Przyznaję się do swej b ezpłodnej sym patii dla uciśnionych, dla których n iestety nie m asz z niej poży tk u ”.
N ajobszerniej w ypow iadał się: znany historyk i p ro fe so r w Szkole N au k Politycznych, wybitny znaw ca historii Rosji, A n ato l L ero y -B e a u lie u (1842-1912). D aw ał on liczne przykłady z h istorii Polski, pisząc m .in.: „N ależę do tych licznych jeszcze F rancuzów , którzy uparcie p ozostali w ierni ideałow i spraw iedliw ości, w którym rozm iłow ała się F rancja ojców naszych. Szczycę się tym, że zachow ałem zaw sze sym patię m łodości dla ludów uciśnionych, a n ad e wszystko dla Polski — najnieszczęśliwszej m oże ze wszystkich n arodów ( ...) M ożna rzec, co je st w h istorii zjaw iskiem n a d e r rzadkim , praw ie parad o k saln y m — że kraj M ickiewicza i M atejki nigdy nie żył życiem ta k intensyw nym , nigdy nie w ydał tylu poetów , artystów, uczonych, ja k w okresie ro zd arcia przez zabory. Je st to wyzwanie rzucone śm ierci: dowodzi ono siły idei narodow ej i zaszczyt przynosi ch arakterow i polskiem u. O dbudow a Polski jest u to p ią w E u ro p ie, w której my żyjemy: ale czym będzie E u ro p a za wiek, za pół w ieku, czym będ zie Rosja, A ustro -W ęg ry , N iem cy?”
W ankiecie „K rytyki” z 1900 r. w ypow iadało się także kilku działaczy ru ch u robotniczego, m .in . r e d a k to r „L e R é v o lté ” , a p o te m „T em ps N o u v e a u x ” , a n a rc h is ta J e a n G ra v e (1854-1939). Pisał on: „Istnienie n iepodległego n a ro d u polskiego przeniosłoby jedynie w ła dzę z jednych rąk do drugich. Przyszłość jed n o stk i ludzkiej nie m oże ju ż zasklepiać się w m ałym za k ątk u kraju, gdzie się urodziła: zm ierzać dziś pow inna, ażeby stać się człow iekiem w olnym w w olnej ludzkości” .
Zbliżony do anarchistów E lisée Reclus (1830-1905) napisał: „Polska je st dla Polaków i póki spraw iedliw ości nie stanie się zadość, świat cierpieć będzie n a tem . Strzeżcie całości waszych słusznych praw i żądań, a odbudujecie Polskę m im o w szystko”.
A ugustin H am o n , socjalista, re d a k to r p ism a „H u m a n ité N ouvelle”, napisał: „Cywilizacja polska, chociaż je st p ro d u k te m cywilizacji zachodniej, m a cechy sw oiste i oryginalne. Rusyfi- kow anie i germ anizow anie P olaków je st próżnym tru d em . Polska odzyska kiedyś swoją nie podległość polityczną, ale dzień ów w ydaje się n am d alekim (...) W yzw olenia Polski należy oczekiw ać od społecznego p rzekształcenia E uropy, od zwycięstwa socjalizm u ( ...) Socjalizm m usi się urzeczywistnić, gdyż je st on n ieu n ik n io n ą k onsekw encją rzeczy, m etą, k u k tórej zdąża niepow strzym anie społeczeństw o za ch o d n ie” .
C ałość w ypowiedzi ankietow ych zo stała w ydana w książce pt. Sprawa polska w opinii
E uropy, K raków 1900. D uże fragm enty z niej p rzedrukow ał Ja n G in te l w publikacji C udzo ziem cy o Polsce, K raków 1971, t. II.
F ragm enty w ypowiedzi cytował także W iesław Sladkowski w książce pt. O pinia publiczna
we Francji wobec sprawy polskiej w latach 1914-1918, W rocław 1976, s. 40-42.
Po kilku latach „K rytyka” zorganizow ała kolejną an k ietę i odpow iedzi były drukow ane w tym piśm ie w num erach: V I 1906 — I 1907. A n k ieta zaw ierała n astęp u jące pytania:
1. Czy dążność n arodu polskiego do odzyskania bytu niepodległego w granicach jego dzisiej szego terytorium językowego jest ze stanowiska praw a narodów usprawiedliwiona czy nie?
2. Czy w in te resie kultury europejskiej zachow anie i sam odzielny dalszy rozwój kulturalny n a ro d u polskiego w ram ach niezaw isłego bytu państw ow ego są p o żą d an e czy też nie?
3. Jak i wpływ n a politykę eu ro p e jsk ą i światową m iałoby: a) p rze o b ra żen ie Polski należącej do Rosji w o b rębie jej dzisiejszych granic etnograficznych, a w ięc bez Litwy i Z ie m Ruskich w te ry to riu m autonom iczne, złączone z R osją zw iązkiem federacyjnym , w łasnym sejm em krajow ym , w łasnym rząd em krajow ym i w łasną siłą zbrojną, b) p rze o b ra żen ie całego polskiego obszaru językow ego w niezaw isłą republikę dem okratyczną, w której granicach wszyscy m ie szkańcy, bez różnicy w yznania i narodow ości, byliby p o d w zględem praw politycznych i oby w atelskich rów noupraw nieni.
O g ó łem n ad e sła n o 52 odpow iedzi, w tym 11 francuskich. I znów szereg wypowiedzi francuskich ograniczyło się tylko do w yrażenia sym patii dla sprawy polskiej, ja k np. dzienni karz L ucien D escaves (1861-1949), ekon o m ista F re d eric Passy (1822-1912), historyk A lp h o n se A u lard (1849-1928), językoznaw ca A n to in e M eillet (1866-1936), a zaledw ie kilka w ypo w iedzi francuskich zasługiw ałoby n a obszerniejsze cytow anie, m .in. raz jeszcze A n a to l Le- ro y -B ea u lieu , który pisał: „N ie wiem , w jakiej epoce Polska niezależna będzie m ogła być odbudow ana. R ozum ie się, że co do m nie byłbym szczęśliwy, gdyby odbudow anie to było m ożliw em i rychło się dało urzeczywistnić. N ie w ierzę, aby to było m ożliwe obecnie; główna przeszkoda — m oim zd a n ie m — tkwi w B erlinie.
Jakkolw iek bądź sądzę, że dzięki rewolucji rosyjskiej i przeobrażeniu się polityki rosyjskiej nowa era nastanie dla Polski nad Wisłą; m am nadzieję, że rychło otrzyma ona szeroką autonom ię i zdaje m i się, że w tym k ie ru n k u pow inni p atrio ci polscy skierow ać swe usiłow ania”.
W ypow iadał się także w spom niany ju ż R ené Sully P ro u d h o m m e: „Przyznaję, że każde z now oczesnych w ielkich państw wytworzyło się historycznie przez wojny i układy, aneksje m niej lub więcej gw ałtowne. L ecz w ciągu tego kształtow ania prow incje za g arn ię te nie tw o rzyły jeszcze jed n o ści etnicznie spoistych, organizm ów narodow ych w idziano by je dziś ta k jak Polskę, w yzw alającą się ze swych łańcuchów . Te nieskończone agonie narażałyby w dodatk u zdrow ie n arodów ciem iężących przez głuche w rzenie lub zdecydow any b u n t, szkodząc tym pom yślności drugich. W naszym w ieku istotny w zrost przem ysłu i h an d lu wytworzył so lid ar ność interesów wszystkich narodów . D obrobyt, rozkw it, pokój każdego z nich są czynnikam i szczęścia innych.
A u to n o m ię Polski uw ażam za rów nie możliwą, ja k p o żą d an ą czy to w form ie republiki niezależnej w w arunkach przez P ana określonych, czy też jeszcze ja k o część federacyjną cesarstw a rosyjskiego. W każdym razie nie śm iałbym wybierać m iędzy tem i dwom a k o m b in a cjam i. N ie w iem dokładnie, ja k iem je st polityczne w ykształcenie w iększości polskiej” .
Także o auto n o m ii i p o je d n a n iu z R osją pisał w tej ankiecie publicysta Jó z ef R einach (1856-1921): „R osja i Polska zjednoczone i p o je d n a n e w W olności, silniejsze przez w olność niż kiedykolw iek za czasów swej sławnej i bolesnej historii, b ę d ą w w ieku X X — je ste m o tym silnie p rzekonany — jed n y m z głównych czynników rów now agi europejskiej i je d n ą z najszla chetniejszych sił lepszej ludzkości.
N ie ufajcie tym, co w am pow iedzą, że au to n o m ia nie je st w ystarczająca, że p o trz e b a zerw ać z Rosją, że Polska m usi się przetw orzyć w państw o całkiem niezaw isłe, m o n arch ię lub re p u blikę. N ie obw iniam nikogo o nielojalność lub złą wiarę, n ie p osiad ając na to dowodów. Chcę wierzyć w szczerość wszystkich tych, co w te n sposób przem aw iają. Z ap ew n iam je d n ak , że ich
szczerość znacznie je st niższa o d ich nieprzezorności. Z a każdym z tych nieprzebłaganych d o strzegam p ru sk i szyszak”.
N ajobszerniej w ypow iadał się tym raz em historyk C harles S eignobos (1854-1942), pisząc m .in.: „Polacy m ogą się zawsze dom agać o d cara przyw rócenia autonom ii. M oże być, że w chwili obecnej byłaby ona korzystniejsza niż zu p e łn a niepodległość. Polska rosyjska stała się w ielkim p aństw em przem ysłow ym , k tó rem u p o trze b a olbrzym iego p o la zbytu, ja k iem jest państw o rosyjskie; polscy inżynierow ie coraz częściej stają się k ap itan am i przem ysłow ej arm ii rosyjskiej, a naw et funkcjonariusze i oficerzy polscy są w stanie rozw inąć w R osji zwycięską k o n k u ren cję przeciw N iem com z krajów nadbałtyckich. To wpływowe stanow isko w śród ludności niezdolnej do zorganizow ania się i kierow ania sobą zwiększa znaczenie n aro d u polskiego w świecie, je st korzystne dla cywilizacji europejskiej, której p io n ie ram i w państw ie rosyjskim stają się Polacy. N ie chcę przez to pow iedzieć, by te korzyści m a teria ln e m iały skłonić Polaków do pogod zen ia się z n ieto leran ck im despotyzm em b iurokracji rosyjskiej, a w chwili obecnej m iejsce Polaków pow inno być, m ojem zdaniem , p o stro n ie liberałów rosyjskich, w opozycji przeciw dawnej form ie rządów. Jednakow oż w R osji odro d zo n ej, w liberalnej i p arla m en tarn ej, Polska rosyjska m oże się zadow olić na razie — pozycją państw a a u to n o m icznego. Z yskałaby na tem , dzieląc z Rosją korzyści w spólności cłowej, a ja k o część w ielkie go państw a z w iększą łatw ością m ogłaby zacieśnić węzły n arodow e z P olakam i w A ustrii oraz p o p ie ra ć Polaków w P rusiech w ich op o rze przeciw gw ałtownej germ anizacji.
Ten cel byłby znacznie łatwiejszy do urzeczyw istnienia niż osiągnięcie „sam oistnej re p u bliki p olskiej”. R epublika m usiałaby się liczyć z w rogim usposobieniem , m oże naw et zbrojnym o p o rem trzech państw m ilitarnych, a w tym w ypadku sym patie m o raln e z Z a c h o d u d e m o k ra tycznego nie byłyby dostateczną obroną.
Prócz tego nie je st rzeczą pew ną, czy n a ró d polski je st ju ż dość rozw inięty, by spełniać dem okratyczne rządy republikańskie. Społeczeństw o G alicji je st jeszcze arystokratyczne, P olska p ru sk a je st m asą chłopstw a bez klasy średniej, naw et Polska rosyjska, jakkolw iek wyżej rozw inięta, dzięki sw em u przem ysłow i n ie je st jeszcze całkiem dem okratyczna.
W reszcie republika dem okratyczna w kraju katolickim istnieć dziś n ie m oże, jeśli ludność nie je st p rze ję ta duchem świeckim. W iem dobrze, że polscy księża zobow iązani są przez swych w iernych do p atriotyzm u polskiego. N iem niej pod leg ają b iskupom i papieżow i, a p o k u sa zbyt je st silna dla w yższego duchow ieństw a, by n a ró d katolicki zdać na łaskę rządów w zam ian za przyw ileje dla K ościoła, ja k się stało w Irlan d ii i Alzacji. E m ancypacja kościelna w inna po p rzed zić em ancypację dem okratyczną. N ie m asz dla n a ro d u większego niebezpieczeństw a n a d pow ierzenie obrony życia n arodow ego kościołow i rzym skiem u” .
W ypow iadało się w tej ankiecie także trzech socjalistów francuskich. N ależał do nich w spom niany już E d o u a rd Vaillant. Pisał on: „Pytasz Pan, czy p rz e o b ra żen ie się Polski k o n g re sowej w część federatyw ną państw a rosyjskiego, czy to p rze o b ra żen ie się k raju p o dbitego i uciskanego w kraj wolny i sfederow any, w republikę dem okratyczną, k tó ra by wszystkim m ieszkańcom bez różnicy p o ch o d zen ia i w iary zapew niła niezależność i sw obodę — czy p rze o b ra żen ie ta k ie byłoby p o stę p e m dla Polski i świata. N a pytanie to m ogę dać jedynie odpow iedź tw ierdzącą. W ynik tak i je st n ie tylko w najwyższym sto p n iu p o żądany dla ogólnego p o k o ju i rozw oju, lecz p o n a d to odpow iadałby najlepiej nie tylko n atu rz e rzeczy, lecz także działalności i p rag n ie n io m socjalistycznym, poniew aż kazałby przypuszczać zwycięstwo rew o lucji rosyjskiej, jedynie zdolnej do urzeczyw istnienia takiego wyniku.
Jeśli socjaliści słusznie uw ażają, że spraw a proletariuszy je st ta k a sam a w każdym kraju, i w każdej części kraju, i że wyzwolenie tych będzie się m ogło d okonać li p o d w arunkiem , że
będ zie ono w spólne, to d oskonale zdaję sobie spraw ę, że do tej w alki em ancypacyjnej p o trzeb a zdobyć w szystkie sw obody polityczne, a p rze d e wszystkim usunąć wszelki ucisk za wiarę, narodow ość i rasę. Rew olucja, k tó ra uw olni R osję od ca ratu , uw olni odeń także Polskę; a im w yzw olenie to przybieże w iększe rozm iary ekonom iczne i polityczne, te m bardziej zespoli ono w wolny zw iązek federacyjny p ro le ta ria t i kraje Polski i Rosji. O to, m oim zdaniem , kres bliższy czy dalszy, ale niew ątpliw ie upragniony i potrzeb n y w ypadków bieżących”.
G ustaw H ervé (1871-1944) antym ilitarysta, n adesłał b ardzo o bszerną wypow iedź, w sfor m ułow aniach dochodzącą do absurdu: „N iechaj Polacy m ają siłę, a b ę d ą m ogli stać się niepodległym i ( ...) jeśli ich to bawi. W idząc jed n ak , co zyska bu rżu azja i arystokracja polska przez zdław ienie k o nkurencji o w szystkie in tra tn e urzędy ze strony rosyjskich em igrantów , nie w idzę zgoła — co zyska n a tym polski p ro letariat, skoro ziem ia, kopalnie, fabryki i wszystkie narzędzia pracy pow staną w rękach kapitalistów , rękach, w których niezależne państw o p o l skie stanie się narzęd ziem ucisku.
Z achow anie w chwili obecnej w X X w ieku n a ro d u polskiego nie w ydaje m i się wcale pożądanym , ta k sam o ja k nie je st p ożądanym zachow anie n a ro d u niem ieckiego lub fran cu skiego (...)
N ie m a kultury polskiej, w zm aga się coraz to więcej dzięki p arze, elektryczności, tow arzy stw om akcyjnym, m iędzynarodow ości k ap itału k u ltu ra europejska, k tó ra je st ku ltu rą k ap ita listyczną (...)
G dyby Polska rosyjska skorzystała z rew olucji rosyjskiej, uw ażając ją za sposobność o d p o w iednio do ogłoszenia się p aństw em niezależnym , byłoby to niebezpiecznym ciosem dla samej rew olucji rosyjskiej ( ...) Przy obecnym stan ie um ysłu radykalna p a rtia rosyjska p o siadająca w ładzę nie pozw oli, by n a ró d polski utw orzył państw o niezależne ( ...) P rzekształcenie Polski rosyjskiej w g ru p ę autonom iczną przedstaw ia tę korzyść, że m oże być przyjętem p rzez rosyj skich radykałów , przy tym chroni Polskę autonom iczną p rz e d aneksją niem iecką; d okonać się m oże bez wojny m iędzynarodow ej.
R epublika państw zjednoczonej Rosji, do k tórej przyłączyłaby się rychło w iększa część narodow ości m o narchii austro-w ęgierskiej, byłaby em b rio n em stanów zjednoczonych E u ro py. Je ste m przekonany, że n ie tylko socjalna d em okracja Polski, ale naw et sam a naw et Polska P artia Socjalistyczna, m im o swych nacjonalistycznych jeszcze dążności, gotow e są ze swej strony do ziszczenia tego m arzen ia naszej M iędzynarodów ki”.
W ypow iadał się także E u g en e F o u rn ié re (1857-1913), re d a k to r „R evue S ocialiste” , wy kładow ca w szkole politechnicznej: „ Z p o tró jn e g o p u n k tu w idzenia praw a n atu ra ln eg o , praw a historycznego i p raw a n arodow ego Polska autonom iczna i niezależna nie m oże podlegać dyskusji żadnego pow ażnego umysłu.
Tak oczywiście należy pragnąć, by Polska została osw obodzona od despotyzm u w schod niego, ciążącego n a jej części w cielonej do Rosji, ja k rów nież od despotyzm u m ilitarnego Prus i federalistycznego b a sta rd a — A u stro -W ęg ier. Sądzę, że w zrastając w szędzie socjalizm i d em okracja b ę d ą głównymi czynnikam i p o trze b n eg o odbudow ania waszej n a rodow ości (...) Tak tędy wszystkie m e p rag n ie n ia są p o stro n ie Polski w olnej, kroczącej ku dem okracji i socjalizm ow i — p o stro n ie jej i jej sąsiadów ” .
R edakcja „K rytyki” nie była zadow olona ani z wyników ankiety 1900 r. ani 1906 r. Stw ier dzano w yraźnie, że w E u ro p ie Polacy są nieznani, n a w pół zapom niani. E ch a sym patii ro m a n tycznych m ożna było znaleźć w w ypow iedziach Sully P ru d h o m m e ’a i A n ato la L ero y -B eau - lieu. N aw et pow ażny historyk ja k C harles Seignobos, nie dostrzegł w ielu zjawisk w życiu społecznym Polaków , ja k np. rozwój ru ch u socjalistycznego w G alicji i w K rólestw ie, ruchu
ludow ego w Galicji, a także oświaty ludow ej w K rólestw ie oraz polskiego m ieszczaństw a w P oznańskiem . H asło niepodległości Polski postaw ił w yraźnie jedynie G ab riel Sarrazin. N iem niej je d n a k redakcja „K rytyki” n apisała w podsum ow aniu ankiety: „Francuscy przyja ciele nasi n ie ta k ja sn o m oże zdają sobie spraw ę z sytuacji, niem niej ich uczucia są cenne, nie tylko ja k o nastrój sympatyczny. R ola m iędzynarodow a F rancji nie skończyła się jeszcze”.
W spółpracow nik „K rytyki” , historyk Jó z ef G rab iec-D ąb ro w sk i, n apisał p o latach o tej ankiecie5: „A n k ieta ta była groźnym «m em ento» dla polityków polskich, w ykazując bądź z u p e łn ą ignorancję, bądź też obłu d ę w rzeczach polskich i poglądach na spraw ię polską w śród najwybitniejszych umysłów europejskich. O kazało się, że dla E u ro p y ówczesnej praw o Polski do niezaw isłości bytu, naw et w granicach etnograficznych, nie istnieje, iż niem al wszyscy kw estię polską uznają jedynie za spraw ę w ew nętrzną trzech m ocarstw rozbiorow ych”.
N ajw iększe chyba je d n a k w rażenie w yw ołała we francuskiej opinii publicznej spraw a przygotow yw anej pruskiej ustaw y o przym usow ych wyw łaszczeniach P olaków w Poznańskiem i n a P om orzu6. Poza licznymi głosam i prasy w tej spraw ie w ydrukow ano także zorganizow aną z inicjatywy H en ry k a Sienkiewicza w 1907 r. an k ietę n a te n te m a t proszącą o wypowiedzi. O dezw a Sienkiew icza została w ydrukow ana w „L E ch o de P aris” 18 X II 1907 r. P ow stała z tej ankiety książka pt. Prusse et Pologne1. R ozesłano ok. tysiąca ankiet, n ad e sła n o 254 odpow iedzi, w tym 115 od Francuzów . N ie m ożem y tutaj przytoczyć pełnej listy resp o n d e n tó w francuskich, w ym ieńm y jedynie najw ażniejsze nazwiska: V ictor N icaise, A n ato le L ero y -B ea u lie u , H en ri G aidoz, R en é H enry, H en ry W elschinger, E m ile D u rk h eim , Salom on R einach, E d m o n d B ernus, A n d ré Tardieu, G ab riel S arrazin, A n d ré G ide, J e a n n e e t F re d eric Regam ey, C am ille de S ain t-S aen s, Ju les Bois, P ierre de N olhae. N a ogół F rancuzi potrak to w ali an k ietę pow aż nie, choć były i odpow iedzi b ard z o krótkie, tyko solidaryzujące się ze stanow iskiem polskim . Z acytujm y tu frag m en t kilkunastostronicow ej w ypowiedzi V ictora N icaise’a, lekarza i spo łecznika, au to ra w ielu p ra c z dziedziny medycyny, ale także o spraw ie szkolnej w P oznań skiem . Pisał on do Sienkiewicza: „U w ażam , p o d o b n ie ja k P an, że te ustawy, na k tó re płacze tysiące dzieci, są ohydne, głęboko n iem o raln e, nie dające się uspraw iedliw ić ż a d n ą racją stanu ( ...) N ie w olno je st dążyć do celów cywilizacyjnych przy pom ocy środków b arbarzyńskich; to w łaśnie je st je d n o z kłam stw kultury niem ieckiej. R ząd niem iecki m a zwyczaj głosić z w ielką gw ałtownością, że nie m a do Was p rete n sji z pow odu Waszej w iary katolickiej. Je d n a k jest praw dą, że Prusacy, p ro testan c k ie m ocarstw o, p rag n ie zachow ać h egem onię u siebie i w resz cie cesarstw a, p atrz ąc n a katolików b ard z o krzywo (...) Z ło , n a k tó re cierpią Pańscy rodacy, je st p rzejaw em jeszcze w iększego zła, to je st eksploatacji Słow ian p rzez G erm anów , ek sp lo a tacji w dziedzinie politycznej, ekonom icznej i m oralnej. Polska, k tó ra b ęd ą c aw angardą e u ro pejską, ch roniła przez w ieki całą cywilizację i w iarę p rze d barbarzyństw em , m oże jeszcze o degrać pow ażną rolę, choćby w dziedzinie intelek tu aln ej i m o raln ej” .
A n ato l L ero y -B ea u lie u pisał, że wierzy, że opinia publiczna nie będzie tolero w ała n a d u żywania przez N iem ców siły. W yrażał dalej obawy i refleksje: „M ożem y się spodziew ać, że p o d o b n e m etody zastosow ane b ęd ą przeciw naszym w spó łro d ak o m w A lzacji i Lotaryngii. Co by je d n a k pow iedzieli praw nicy niem ieccy, gdyby R osjanie w Inflan tach i K urlandii, gdyby W ęgrzy w Siedm iogrodzie, stosow ali w zględem swych poddanych niem ieckich te sam e m etody
5 J. Grabiec-Dąbrowski, w: Pamięci Wilhelma Feldmana, Kraków 1922, s. 93.
6 M. Pirko, Echa opinii światowej o niemieckiej polityce wywłaszczeniowej na ziemiach polskich w latach
1907-1908, „Zeszyty Naukowe” WAP, Historia, 1961, nr 5 (21).
w yw łaszczeniow e, co Prusy w obec swych poddanych polskich. N ie p rag n ę w cale, aby p o d o b n e pogw ałcenie praw a dokonyw ało się gdzie indziej, naw et w stosunku do N iem ców, którzy dają jego przykład. G dyby je d n a k kiedyś ich w spółrodacy i ich narodow ości m iały być z kolei prześladow ane, N iem cy stracą w szelkie praw o do skargi. G dybym był N iem cem — ru m ie n ił bym się z pow odu takiej ustawy, k tó ra jeśli będzie u stalona, okryje te n kraj h a ń b ą ” .
R en é H enry, p ro fe so r w Szkole N au k Politycznych w Paryżu, doceniając o p ó r polski w obro n ie ziem i, zalecał dla Polaków sojusz z R osją, pisząc: „D opóki nie p o je d n ają się R osjanie z P olakam i, a m am n a myśli p o je d n an ie praw dziw e, rów ne, trw ałe, w ynagradzające i zarazem m ą d re — dopóty Słow ianie nie b ę d ą ze sobą w spółpracow ali i nie b ę d ą odgrywali roli na m ia rę europejską. Jesteście w raz z C zecham i, aw angardą słow iańską. W ywłaszczenie ziem polskich je st jed n y m z ponurych epizodów niem ej, choć epickiej walki, k tó rą prow adzi cie. R ozczłonkow ani, a je d n a k ożywieni potężnym d uchem narodow ym , w ytrzym ujecie zwy cięsko z niezw ykłą dzielnością w alkę przeciw „D ran g nach O ste n ” w ew nątrz P rus i po za ich granicą, ale bez Słowian i E u ro p y m ożecie tylko b ronić piędź p o piędzi pozycji, k tó re p o zo staw ały jeszcze W aszem u w alecznem u n arodow i” .
H istoryk H e n ri W elschinger pisał: „N ie czekałem na wymowny p ro te st Pański, by ze wszystkich sił pro testo w ać przeciw ko p rześladow aniom niem ieckim w Polsce. W ypow iedzia łem ju ż w «La R evue H e b d o m a d aire » z 9 V I i z 6 V II 1907 r. cały sm utek, ja k im m nie przejm uje to barbarzyństw o, dla k tó reg o b ra k nazwy, i n ad a l pro testo w ać b ę d ę przeciw przym usow em u w yw łaszczeniu Polaków , przeciw m ęczeństw u ich dzieci. Ja k o Alzatczyk, nie m ogę zapom nieć, że mój kraj je st chwilowo p o d innym p raw em niż francuskie”.
E d m o n d B ernus, p ro fe so r liceum i działacz Ligi O brony Praw Człow ieka i O byw atela, pisał: „K onieczne je st zw rócić uw agę E u ro p y na sposób, w jak i germ anizm pojm uje swoją rolę, stanow iąc groźbę dla wszystkich najświętszych swobód. A n i gw arancje konstytucyjne, ani daw ne obietnice, ani niebezpieczeństw o p reced en su , stw orzonego przez niezwykłą swawolę, n ie zdołały zatrzym ać p rześladow ania n a zgubnej drodze, k tó rą poszły N iem cy w O stm arkve rein. Je st to lekcja, której n arody E u ro p y nie pow inny z a p o m n ie ć”.
W spom niany ju ż krytyk literacki G ab rie l S arrazin, napisał: „P ro jek t przym usow ego wy w łaszczenia polskich ziem w P oznańskiem złożony w sejm ie p ruskim p rzechodzi wszystko, co m ożna sobie wyobrazić. A przecież, trze b a to pow iedzieć, zdziwić on m oże częściowo tylko tych, którzy studiow ali h istorię P rus i którzy w iedzą, ja k pow stała m o n a rc h ia H ohenzollernów : lekcew ażenie przysięgi, nielojalność, przew ro tn a chytrość, zd ra d a, fałsz, b ru ta ln a i cyniczna siła — oto m etody p ostępow ania dw óch ludzi będących w cieleniem polityki swego kraju: Fryderyka II i B ism arcka ( ...) W szystko to je st p otw orne. Ten o statn i p ro je k t wygląda jak wyzwanie, ja k coś niezwykle dziwnego, robio n eg o w brew zdrow em u rozsądkow i. Jeśli p rzej dzie w L an d tag u , będ zie m ożna pow iedzieć, że narodow i p ru sk iem u zależało na tym, aby zhańbić się całkow icie, p rze k o n a się je d n a k ze szkodą dla siebie, że istnieje spraw iedliw ość w ieczna” .
Pisarz i publicysta A n d ré G id e (1869-1951) stw ierdził: „N ie chodzi o n a ró d bez kultury, bez indywidualności, bez literatury, bez historii (jeżeli rzeczywiście takie narody istnieją), lecz 0 naród, który m a przeszłość, duszę, poezję, którą wszyscy miłują, której żaden ucisk nie zniweczy 1 nie zw yrodni, której głos ja k niegdyś głos C hopina, M ickiewicza, N orw ida i tylu innych brzm i dalej czy to we Francji, czy w innym kraju w ygnania, gdyby n a swej ziem i ojczystej zastąpiony został m ilczeniem n a ro d u o bojętnego na ziem ię, byle jakiego, bez przeszłości, bez czci”.
In n i literaci — Je a n n e i F red eric R égam ay, podkreślali: „Niem cy od daw na ogłaszają się n aro d e m , któ reg o opatrznościow ym zad an iem je st o d ro d zen ie św iata przez karę. D la w ypeł
nienia tej świętej misji oznajm iają one głośno, że zdaw ać się b ę d ą w tym tylko n a swoje siły, że upraw iać b ę d ą politykę rea ln ą, nie ulegając wpływom jakiegokolw iek niep o trzeb n eg o sentym entalizm u. Je st nas kilkunastu, którzy za P an em oznajm ialiśm y od daw na o okrutnym barbarzyńcy ukrytym p o d pow ierzchow nym p o zo re m cywilizowanego N iem ca. N ie chciano n am wierzyć. D aw ne zbrodnie, k tó re poznaliśm y ja k o dowody, znajdow ały obrońców . Dziś cn o ta i d obroć zb ru k a n e są ze wszystkich stron. To, co widzieliśm y w Polsce, je st tylko początkiem . Z b ro d n ia płodzi zbrodnię. Nieszczęśliwi Polacy i w ielu innych razem z nimi m uszą być przygotow ani n a najgorsze próby. N ie należy wierzyć w to , że je st to przejściowy i jednorazow y n ap a d barbarzyński. P rzed e wszystkim nie należy się spodziew ać zu pełnie p rze b u d zen ia się sum ienia N iem ców ”.
W ypow iedział się także w spom niany ju ż E u g en e F o u rn ié re , p o tę p iając ja k o socjalista politykę siły Prus.
Szereg wypow iedzi solidaryzujących się ze stanow iskiem Polski w yrażało je d n a k w ątpli w ości co do wpływu opinii europejskiej n a politykę Prus. Tak spraw ę sform ułow ał geograf H e n ri G aidoz, archeolog Salom on R einach, kom pozytor Cam ille de S aint-S aeëns.
A n k ieta Sienkiew icza w zbudziła za interesow anie prasy francuskiej, k tó re ją ro zp ro p ag o wały, p o d ając jed n o cześn ie inform acje o p ruskim p rojekcie wywłaszczeniowym. Pisały o tym: „L a L ibre P aro le” 2 X II 1907 r., „L e Tem ps” 28 X I 1907 r., „Jo u rn a l des D e b a ts” 4 X II 1907 r., „R evue p o litiq u e e t p a rla m e n ta ire ” z sierpnia 1908 r., „L In fo rm a tio n ” 2 X I I 1907 r., „Journal des D e b a ts” 1 2 II 1908 r., „P agea lib res” 2 1 III 1908 r., „L A ctio n ” 8 X II 1907 r., „L O p in io n ” 18 I 1908 r. W „L e N ouveliste” G. D u p e rt pisał: „ Z całą pew nością w N iem czech, a raczej w P rusach je st coś zgniłego, coś, co sprow adza niekiedy fakty skandaliczne i pow oduje ch o ro bliwy niepokój w sferach rządzących. To, czego dzisiaj żąd a kanclerz, godny uczeń B ism arcka, to wywłaszczenie bez p ard o n u . Czy moglibyśm y bez ściśnienia serca p atrz eć n a to ostatnie okrucieństw o w iekow ego z a b o ru ? ”
D ziennik „M essidor” z 12 X II 1907 r. pisał: „P ragnę przedstaw ić głos w raz ze wszystkimi przyjaciółm i w olności przeciw tym rząd o m absolutnym , k tó re cierpi Polska z a b o ru p ru sk ieg o ”. O m ó w ili a n k ie tę S ien k ie w icz a L o u is L e g e r n a ła m a c h „L O p in io n ” w n u m e rz e z 10 V II 1909 r. i M. A. L e b lo n d na łam ach tejże „L O p in io n ” w n u m erze z 15 V 1909 r.
W spom niane oceny różniły się je d n a k dosyć znacznie. Z d a n ie m L eblondów , na ankietę Sienkiew icza odpisało zbyt m ało Francuzów . Sprawy polskie są, ich zdaniem , m ało zn a n e dla F rancji m im o pew nej niewątpliwej sym patii, k tó rą francuskie elity in te le k tu aln e przejaw iają dla Polski. Polityka francuska, zd a n ie m L eblondów , m ałoduszna i u stę p u je we wszystkim N iem com , którzy z kolei m ają w ielki wpływ n a rzą d rosyjski. L eblondow ie stw ierdzali, że Poznaniacy zachow ują nieufność w stosunku do Francji. F rancuzi rzadko odw iedzają ich kraj. Polacy w P oznańskiem , pozbaw ieni uniw ersytetu, p o d d a n i są wpływom kultury niem ieckiej i p o zo stają w stanie ignorancji co do w spółczesnej Francji, k tó rą z kolei n ieokrzesani p ro fe sorow ie niem ieccy p o n iżają i spotw arzają.
Z d a n ie m L egera, an k ieta Sienkiewicza sp o tk ała się w szędzie z sym patią, a także — co L eg er specjalnie po d k reślał — z w yrazam i sym patii w śród in telektualistów rosyjskich.
Z głosów polskich najbardziej entuzjastyczny artykuł pośw ięcił ankiecie i książce publicy sta Stanisław S troński w lwowskim dzienniku „R zeczpospolita” z 17 IV 1909 r.8
„Sienkiewicz wzniósł w górę jasną p o ch o d n ię, pośw ięcił sum ieniom ludzkim p rz e d oczy i ukazał im ziem ię, k tó rą w ydzierają odw iecznym posiadaczom , n a której dzieciach duszą m ow ę ojczystą, na której kilka p o k o le ń żyje w niewoli. Z najlepszych p iersi ludzkich zerwał się głos o burzenia, taki potężny i tak i poważny, jakiegośm y jeszcze nie słyszeli. I stało się rzeczą jaw ną to , co na zawsze p o zo stan ie n a k artach tej księgi światowej; że je st n a ziem i jakiś ogrom ny p ę d do d o b ra i spraw iedliw ości i że wszyscy ci, którzy są tego dążenia posłannikam i, p a trz ą na ciem iężców Polski ja k n a za k ałę ludzkości”.
Jeszcze je d n a ankieta, tym raz em specjalistyczna. N iew ielkie zain tereso w an ie Francuzów lite ra tu rą i k u ltu rą polską spow odow ało inicjatywę działacza em igracyjnego i pisarza, K azi m ierza W oźnickiego, zw rócenia się do szeregu pisarzy francuskich z p ro śb ą o w ypowiedź — co sądzą o literatu rz e polskiej i ja k m ożna by zwiększyć jej znajom ość w śród Francuzów ? R ozesłał te listy do około 40 pisarzy, otrzym ał 19 odpow iedzi, k tó re ukazały się n a łam ach wydawanych przez W oźnickiego, a ukazujących się dość k ró tk o w 1910 r. w „W iadom ościach F rancuskich”, a także w tygodniku „Św iat” 1911, n r 35. Z acytujm y kilka w ażniejszych w ypo wiedzi. Pisarz Jules Bois (1871-1941) napisał krótko: „Z apew ne n ied o stateczn ie znam y ciekaw ą lite ra tu rę polską. N ie byłoby też bez pożytku ogłoszenie antologii współczesnych pisarzy polskich w p rzekładzie francuskim ”.
Pow ieściopisarz Jo se p h H e n ri Boex, znany p o d p se u d o n im e m J. H . R osny-ainé, stw ier dzał: „C o za radość, gdybym obok uw ielbienia, ja k ie wyznaję dla M ickiewicza, dla Sienkiew i cza, dla R eym onta, a socjologów polskich — dla M ajew skiego, m ógł jeszcze in n e now e m ieć uw ielbienia dla myślących pow ieściopisarzów , poetów , których talenty wielkie i szlachetne m oi przyjaciele polscy ta k b ard z o chw alą” .
G ab riel S arrazin pisał: „W śród n arodów w spółczesnych Polska m a tę cechę szczególną, że jej w ielka poezja zachow ała swój dawny wpływ na duszę narodow ą, że ona to w łaśnie oddziaływ a na m łodzież i m łodzież tę u rabia, np. M aria K o n o p n ick a”.
H istoryk C harles S eignobos zastrzegał się: „ Z p ra c literackich polskich zn am tylko kilka — utw ory M ickiewicza, K rasińskiego, Sienkiewicza, Historię L elew ela i artykuły Klaczki. Nie je st to w ystarczające dla w ydania są d u ” .
M a riu s A ry L e b lo n d — w łaściw ie G e o rg e s A th e n a s (1 8 7 7 -1 9 5 3 ) i A im é M e rlo (1880-1958), dziennikarze i publicyści, pisali: „L ite ra tu ra polska m ało je st znana. Je d n o nazw isko je st głośne — A d am M ickiewicz, tro ch ę Słowacki, K rasiński, Sienkiewicz, m inim al n ie P rus i Sieroszew ski” .
M aurice Je a n H e n ri M u re t (1870-1956) — dziennikarz „ Jo u rn a l des D e b a ts” sądził: „M yślę, że lite ra tu ra p olska je st cudow nie b ogata, niezrów nanie ludzka, p ię k n a ja k rzadko — Sienkiewicz, O rzeszkow a, R eym ont, W eissenhof, Prus, Ż erom ski, Z ap o lsk a — najlepiej, jak radzi F inot, re d a k to r „La R ev u e” — opracow ać dla F rancuzów antologię polskich pisarzy w spółczesnych ( ...) Istnieje pow inow actw o in te le k tu aln e m iędzy um ysłowością polską a fra n cuską. N asza ignorancja co do literatu ry polskiej je st niew ytłum aczalna i nie do daro w an ia”. Inny pisarz, S ebastian C harles L ec o n te (1860-1934) w spom inał o p o p u la rn o śc i M ickie wicza, Słow ackiego, K rasińskiego, ale także i Sienkiewicza, R eym onta, Ż erom skiego, Weys- senhofa (k tórego nazywał polskim D au d e tem ) we Francji.
W podsum ow aniu ankiety pisarz Wacław G ąsiorow ski stw ierdzał9: „N ie ulega wątpliwości, że F rancuzi z nielicznym i w yjątkam i literatu ry polskiej nie znają, że n ato m ia st utw ory polskie
p rze ło żo n e na język francuski, poczytyw ane są za dzieła piękne, w zniosłe i szczerością ducha tchnące. C hęć p o zn a n ia naszego piśm iennictw a je st pow szechną i szczerą” .
Trzeba je d n a k stwierdzić, że głosy pisarzy francuskich nie były zbyt optym istyczne, choć p e łn e sym patii dla Polski. N ie w ynikało z nich też ża d n e praktyczne działanie, choć było trochę inicjatyw wydawniczych ze strony polskiej.
Z daw ałoby się, że przychylniejsza atm o sfera dla sprawy polskiej w ostatnich latach p rzed w ybuchem wojny światowej skłoniła K azim ierza W oźnickiego i kierow ane p rzez niego B iuro Info rm acy jn o -P raso w e w Paryżu do zorganizow ania w 1912 r. jeszcze je d n ej ankiety w śród F rancuzów n a te m a t stosunków p o lsk o -fran cu sk ich i sytuacji sprawy polskiej. A n k ieta ta u k azała się w form ie książkowej we Lwowie pt. Francja i Polska. W ypow iedziało się w niej 41 Francuzów , w dużym sto p n iu tych sam ych, którzy b rali udział w innych cytowanych już ankietach. W śród odpow iedzi były głosy b ard z o życzliwe, ale kró tk ie i m ało k o n k retn e , np.: C harlesa Seignobos, G ab rielle Reval, M aurice B arrés, R en e Jo h a n n e t. K ilku z resp o n d en tó w zastrzegało się, aby p ro p a g a n d a polska działała w po łączen iu z polityką antyniem iecką i nie n aru szała stosunków francusko-rosyjskich, ja k np. A n d ré L ich ten b erg er (1870-1940), pub li cysta i pow ieściopisarz. P odobnie radził i p ro fe so r R e n é H enry, pisząc: „W ybierajcie fakty, fakty ta k ie n a d e wszystko, k tó re nie u rażą naszej sym patii, a k tó re przeciw nie — b ę d ą w duchu naszych nieprzyjaźni”. Je a n H e rb e tte , re d a k to r katolickiego pism a „L e Siècle”, sądził: „Ś rod k iem najpew niejszym dla zainteresow ania publiczności francuskiej je st za znajom ienie jej z w alkam i Polaków z g erm anizm em w P oznańskiem , a naw et jeśli się nie mylę w W estfalii”.
O bszerniej pisał jeszcze raz A n ato l L ero y -B eau lieu : „Sądzę, że nie m ożna od d ać większej usługi Polsce i rozwojowi stosunków fra ncusko-polskich, ja k otw ierając n am skarbiec bogactw literackich i artystycznych W aszego szlachetnego naro d u . To jedynie pozw oli n am zrozum ieć w artość i napięcie W aszego życia narodow ego, te m bardziej, że Polska p ozbaw iona n ie p o d le głości politycznej nie m oże sw obodnie m anifestow ać swego geniuszu ta k oryginalnego i przez swe cechy i pow inow actw o tajem nicze ta k sym patycznego dla Francji, ja k tylko n a obszernym p o lu tw órczości artystycznej i literack iej”.
L eo n B e rn a rd in (1878-1915), zawodowy oficer, ale p rz e d e w szystkim publicysta, pisał: „Trzeba działać w szelkim i środkam i i podtrzym yw ać daw ną w iekow ą przyjaźń fra n c u sk o -p o l ską. Trzeba oznajm ić wszystkim P olakom i wszystkim F rancuzom , że byliśmy złączeni w chwi lach w ojennych R ew olucji i że Polacy i F rancuzi m uszą walczyć z jednym i tym sam ym w rogiem skłonnym do najazdów , z N iem cam i”.
Publicysta i pisarz G ab rie l D au c h o t (1881-1915) napisał: „D o b rze zn am lu d francuski, sam bow iem z niego się wywodzę. O n je st prosty i nieskończenie dobry. O n p o k o ch a Polskę, ta k ja k gruntow nie kocha wszystko, co je st b o h atersk ie, w ielkie i bolesne. S próbujcie. Je stem przekonany, że m am ra c ję ”.
P aul Cazin (1881-1963), lite ra t i tłum acz literatu ry polskiej, stw ierdzał: „My W am chcemy ofiarow ać po m o c i p o d p o rę w naszym d uchu rom ańskim , żąd ając w zam ian podniety; w p a tosie Waszym i pieszczoty w uśm iechu łagodnym tej poezji w łaśnie, k tó ra ja k hom erycka A n d ro m ak a , m a ta k słodkie spojrzenie w śród gryzących łe z” .
G ab riel Seailles (1852-1922) filozof, p ro fe so r Sorbony, przypom inał: „M ichelet i Q u in et ujaw niali chętn ie tyranię rosyjską. Dzisiaj p ro testu jem y p rze d e wszystkim przeciw ko b ru ta l nym p rec ed en so m Prus. Zaśw iadczam y w te n sposób p rze d e w szystkim o naszych stosunkach z p an a m i Polski i o ich zm ianach w edle zm ian naszych interesów i naszych aliansów ”.
Były i głosy krytyczne, m .in. publicysty A n d ré C h e ra d am e (1871-1948) o niespraw iedli wym, jego zdaniem , stanow isku Polaków w G alicji w obec p ro b lem u u kraińskiego i stw ierdze
nie byłego m inistra spraw zagranicznych E m ila F lo u re n sa (1841-1920), że: „Polak w e Francji jeszcze dzisiaj objaw ia się w ielu w yobrażeniom ja k o ogrom ny człowiek n a ogrom nym koniu, uzbrojony og ro m n ą la n cą” .
W sum ie je d n a k ank ieta nie przyniosła żadnych konkretnych nowych propozycji i w ypo wiedzi, rozczarow ując środow isko polskie. U w ażano ją za przedsięw zięcie p o ch o p n e i nie przem yślane, k tó re n ie przyniosło żadnych korzyści spraw ie polskiej w e F ran cji10.
I jeszcze je d n a ankieta, zorganizow ana je d n a k ju ż w innych w arunkach historycznych p odczas toczącej się wojny światowej. Jej in icjato rem był re d a k to r em igracyjnej „Polonii” W acław G ąsiorow ski, który od lutego 1915 r. do m aja 1916 r. zwrócił się z p ro śb ą do 80 fra n cuskich pisarzy i polityków z p ro śb ą o wypow iedzi w spraw ie polskiej. P lo n em tej ankiety była książka pt. L a France p o u r la Pologne.
N iektórzy z polityków odm aw iali w ręcz u d zielenia odpow iedzi n a ankietę, tłum acząc się chęcią n ied rażn ien ia Rosji. Tak p o stąp ił G eorges C lem enceau, A ristid e B ria n d i in. Połowa odpow iedzi to b ard z o kró tk ie stw ierdzenia ogólne. W ielu z respondentów , ja k E rn e st D enis, L ouis L eger, A lp h o n se A ulard, A n d ré C h e ra d am e, oddaw ali Polskę p o d o piekę Rosji. Z a niepodległością w ypow iedziało się w yraźnie tylko kilku publicystów , m.in. m e r L yonu — E d o u a rd H errio t, a stro n o m C am ille F lam m arion, M arius i A ry L eblond, polityk Stefan Pichon. R ozgoryczony G ąsiorow ski n apisał p o la tac h 11: „R ezu ltat początkow y był straszny ( ...) Z n akom itości francuskie oddaw ały całą Polskę Rosji, a cenzura wojskow a naw et i tak u p rzejm e horoskopy obcinała, o kraw ała” .
Przedstaw iliśm y tutaj kilka zbiorów w ypowiedzi ankietow ych francuskich intelektualistów i polityków na tem aty polskie z końca X IX i początku X X w. P okazują one niezbyt optym i styczny o braz słabej znajom ości spraw polskich i m ałego na ogół zain tereso w an ia tą tem atyką w e Francji. Tym bardziej w ażne w inno być przypom nienie głosów tych w ypróbow anych przyjaciół Polski, którzy w ielokrotnie i konsekw entnie daw ali te m u wyraz w swojej tw órczości literackiej i publicystycznej.
Titre-Opinion des élites françaises sur les Polonais
L’essai présente quelques opinions des intellectuels et des hom m es p olitiques français sur la question polonaise et les P olonais à la fin du X IX e et au début du X X e siècle, exprim ées dans une source précoce de sondage — les enquêtes. C ’était une analyse de nouveaux phénom ènes qui consistait à faire renseigner un questionnaire, rem is aux personnes sélection nées ce qui perm ettait d ’obtenir des opinions qualitatives plus que quantitatives et qui sûrem ent n ’étaient pas représentatives po u r la société toute entière m ais po u r un certain groupe. L a F rance a pris une p osition de tête dans le lancem ent des enquêtes déjà à partir de la fin du X IX e siècle. P arm i de nom breuses enquêtes au m oins six avaient trait à la problém atique polonaise. Trois d ’entre elles — c e lle d e 1900,1906 et 1912 concernaient la place de la question polonaise dans l ’opinion européenne. Celle de 1896 était adressée uniquem ent aux m ilitants socialistes. L ’enquête de 1907 p ortait sur l ’opinion sur la loi prussienne en élaboration relative aux
i° W Sladkowski, Opinia publiczna we Francji wobec sprawy polskiej w latach 1914-1918, Wroclaw 1976, s. 63.
expropriations obligatoires dans la région de P oznan et en Pom éranie. Celle de 1910 dem andait aux répondants de donner leur avis sur la littérature polonaise. Ce sont surtout les F rançais qui renseignaient ces enquêtes (parallèlem ent à d ’autres nationalités), le plus — 115 — dans l ’enquête de 1907. H abituellem ent les m êm es répondants renseignaient les enquêtes. C ertains ont participé à 2 ou 3 des enquêtes m entionnées. L es opinions du m ilieu intellectuel et politique français au sujet de la question polonaise et la culture polonaise ont prouvé une grande sym pathie et b ienveillance m ais aussi une généralem ent faible connaissance de la réalité de la vie politique et culturelle polonaise. L es réponses se voyaient om bragées à de nom breuses reprises p ar l ’alliance fra n co -ru sse et la crainte de ne pas exposer au risque la durabilité de cette alliance.