• Nie Znaleziono Wyników

Odzież warmińska i jej nomenklatura

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Odzież warmińska i jej nomenklatura"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Steffen, Wiktor

Odzież warmińska i jej nomenklatura

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2-4, 363-379

1981

(2)

W i k t o r Steffen

ODZIEŻ W ARM IŃSKA I JEJ NOM ENKLATURA

Z p o czątk iem 1980 r o k u u k a za ł się w In s ty tu c ie Ję z y k a P olskiego Po lsk iej A k a d em ii N a u k 12 zeszyt' „ S tu d ió w W a rm iń s k o -M a z u rs k ic h ” , o b e jm u jąc y słow nictw o W a rm ii i M azu r w zak re sie odzieży o p ra co w a n e przez D a n u tę B arsk ą -A n to s . B a d an ia te re n o w e sta n o w iąc e p o d sta w ę o p ra co w a n ia p rz e p ro ­ w adzono w la ta c h 1950— 1953, a więc w czasie, k ie d y po o lb rzy m iej tra n s lo - k a c ji ludności z a ta r ły się już w p e w n y m s to p n iu w łaściw ości d iale k tó w W arm ii i M azur. J u ż w czasie d z ia łań w o jen n y ch , pod k oniec ro k u 1944, w ie­ lu W arm ia k ó w , u c ie k ają c częściowo dobrow olnie, w w iększej zaś części pod p rz y m u s e m h itle ro w c ó w p rz ed z b liżający m się fro n tem , opuściło ziem ię ro ­ d z in n ą uchodząc n a zachód, a opróżnione p rzez n ich d o m o stw a zaczęli z a j­ m o w ać M a zu rzy co fający się ta k ż e p rz e d fro n tem . W ielu z n ich w idząc bez­ n a d ziejn ą s y tu a c ję z rezy g n o w ało z dalszej ucieczki i z a trz y m a ło się n a ziemi w a rm iń s k ie j jeszcze p rzez k ilk a la t po w ojnie. Ich obecność n a W arm ii s p r a ­ w iła, że d w a o d łam y ludności polskiej, p o słu g u jąc ej się d o tąd dość zróżnico­ w a n y m i narzeczam i, zaczęły n a siebie od d ziały w ać ta k ż e pod w zględem językow ym . Z a c ie ra ły się różnice dzielące d o tąd oba d iale k ty . W k ró tc e zaczęły n a p ły w a ć n a częściowo opustoszałe te r e n y W arm ii i M a zu r z w a rte g ru p y lu d ­ ności z ró ż n y ch te re n ó w p rz e d w o je n n e j Rzeczypospolitej, zw łaszcza z M azow ­ sza, W ileńszczyzny i w sch o d n iej M ałopolski. C odzienne k o n ta k ty W a r m ia ­ kó w i M a z u ró w z n a p ły w o w ą lu d n o ścią nie p o zostaw ały bez w p ły w u n a ję­ z y k a utochtonów . S zybko zaczęli oni p rz ejm o w ać od p rz y b y szó w w y r a z y d o ­ tą d im n ie z n an e lu b p rzez n ich n ie u ż y w an e. W o w y m czasie, jak o ro d o w ity W arm ia k , często b y w a łem W s w y ch stro n a ch ro d zin n y c h i ze z d u m ien iem o b serw o w ałem , ja k szybko n a w e t lu d zie s ta rs i d o p a so w y w ali swój języ k do języ k a ludności n ap ły w o w ej, m ó w iącej „ p ra w d z iw y m języ k iem p o ls k im ” . Ilek ro ć zaczy n ałem ze sw oim i zio m k am i ro zm aw iać po w a rm iń s k u , k a ż d o r a ­ zowo stw ie rd za łe m , że d ia le k t a u to c h to n ó w idzie w zapom nienie. Szczególnie zaznaczało się to u m łodzieży szkolnej, k tó r a p o b iera ją c n a u k ę w języ k u p o l­ s k i m n ie ty lk o sa m a u czyła się języ k a ogólnopolskiego i n im się p o słu g iw a ­ ła, ale w ty m w zględzie u św ia d a m iała ta k ż e sw o je n a jb liżs ze otoczenie, sw ych rodziców i starsze rodzeństw o, p o m ag ając im, n a w e t podśw iadom ie, w sto­ sun k o w o szybkim o p a n o w a n iu języka ogólnopolskiego. W w ie lu w y p a d k ac h ludzie u ro d z en i n a W a rm ii i M a z u ra c h n ie zd aw ali sobie już sp ra w y , ja k się n au czy li n ow ego sło w n ic tw a i nie p o tra fili odróżnić tego co daw n e, a co do­ p iero n ied a w n o przez n ic h n a b y te.

W te j sy tu a cji b adaczom d ia le k tu w arm iń s k ie g o i m azu rsk ieg o już w la ta c h pięćd ziesiąty ch n ies ły c h an ie tr u d n o b yło znaleźć in fo rm a to ró w , k tó rz y m ó w i­ lib y jeszcze czystym d ia le k te m w a rm iń s k im lu b m az u rsk im , bez ja k ic h k o l­ w ie k naleciałości obcych. A znalezieni in fo rm a to rz y , p rz ew a ż n ie ludzie prości i n iew y k sz ta łc e n i językow o, n ie zd aw a li sobie n a w e t s p ra w y z w ażności

(3)

3 6 4 Wiktor Steffen

ich w y p o w ied zi i nieraz, ja k to w y ra ź n ie w id ać z o p ra co w a ń S ł o w n ic tw a

W a r m ii i M azur, p o d a w ali nieścisłe, zu p ełn ie p rz y p ad k o w e , s u b ie k ty w n e albo

n a p ręd c e ad hoc w y m y ślo n e in fo rm a cje . R zad k o u z y sk iw a n o in fo rm a cje z u ­ p ełn ie pew ne, godne zau fa n ia , zw łaszcza w k w e s tia c h w ątp liw y c h .

B yła jeszcze in n a p rz y czy n a u zy sk iw a n ia n iep e w n y c h lu b w ręcz b a ła m u t­ ny ch inform acji. B a d an ia te re n o w e p ro w a d ził zespół dialektologiczny, s k ła d a ­ jąc y się p rzew ażn ie, a m oże w yłącznie, z ludzi m łodych, m a g is tr a n tó w u n iw e r ­ syteckich, n ie m a ją c y c h jeszcze pełnego p rz y g o to w an ia językow ego, a szcze­ gólnie dialektologicznego. B ra k też im b y ło dośw iadczenia w b a d an iac h t e r e ­ now ych. W n ie k tó r y c h p ra c a c h tej serii, o b e jm u jąc ej d o tąd 12 zeszytów, rz u ­ ca się to w y ra źn ie w oczy. N a jw ięk szy b łąd p o p ełn iali ci, k tó rzy in fo rm a to ro w i nie sta w iali p y tan ia, ja k ą zna nazw ę dan eg o p rzed m io tu , lecz czy zna ta k ą czy też in n ą nazw ę. S tw a rz a ło to pole do dom ysłów i k o m b in a c ji in fo rm a to ra w ro d z a ju w ypow iedzi z an o to w an ej w e F rą k n o w ie n a M a z u ra c h zachodnich:

s u k m a n albo s u k ń a to jes jedno i to samo, s u k m a n to jes tr o s k ę z ń em co w a n e, a s u k ń a to d y x t po m a z u rsk u .

T rudności, jak ie m ieli i n a p o ty k a li m łodzi d ialektolodzy n a W arm ii i M a ­ zurach, sp ra w iły , że w ich o p raco w a n iac h sło w n ic tw a W arm ii i M a z u r z n a jd u ­ je się dużo nieścisłości, p o m y łek i nieporozum ień. P o m in ęło też dużo n azw z z a k re su o m aw ia n y ch dziedzin, istn ie jąc y ch od d a w n a i rozpow szechnionych na W arm ii i M azurach, a przez zespół d ialektologiczny w ogóle n ie zauw ażo­ ny ch i nie z anotow anych. W tej s y tu a c ji zdecydow ałem się po d łu g ic h oporach, w zw iązk u z u k a za n ie m się d w u n a ste g o zeszytu serii S ło w n ic t w a W a r m ii

i M azur, zajm u jąceg o się odzieżą w a rm iń s k ą i m a z u rsk ą , sprostow ać zachodzące

t a m n iep o ro z u m ie n ia i u z u p ełn ić w y ra źn ie d o strzeg aln e b r a k i w n o m e n k la tu ­ rze odzieży w a rm iń s k ie j,' p o m ija ją c w łaściw ości d iale k tu m azursk ieg o , k tó reg o nie zn am w ta k im sto p n iu ja k d iale k t w a rm iń s k i. Choć nie jes te m polonistą, zaw sze żywo się in te res o w a łe m d iale k te m ro d z in n y m i p rzed w o jn ą bardzo wysoko cen iłem prace z tego z a k re su n iestru d z o n eg o b ad acza d iale k tó w pol­ skich, prof. K. N itsch a i jego w sp ó łp raco w n ik ó w . Ich spostrzeżenia p o k ry w a ły się zaw sze ze s ta n e m f a k ty c z n y m d ia le k tu w a rm iń s k ie g o i b u d z iły p ełn e zau ­ fanie.

J e s te m d a le k i od tego, b y o m aw iając stro je w a rm iń s k ie k iero w ać ostrze k r y ty k i pod a d rese m p. D. B a rsk iej-A n to s, a u to rk i sło w n ic tw a W arm ii i M azur w zakresie odzieży. W iem b o w ie m dobrze, n a jak ie tru d n o śc i n a tr a f ia ła w sw o­ jej p ra c y b a d aw czej i ile w łożyła w y siłk u , żeby p racę w y k o n a ć ja k n ajle p ie j. W iem też, że jej p ra c a n ie jest b y n a jm n ie j gorsza od in n y ch prac, w y d a n y ch w te j sam ej serii. N a celu m am jed y n ie sk o ry g o w an ie i u zu p ełn ien ie w iad o ­ mości o s tro ju w a rm iń s k im . Ja k o W arm ia k , może już ostatni, m ogący się p rz y ­ czynić do głębszego p o zn an ia w y m iera ją c eg o d ia le k tu i gin ącej d a w n e j k u l ­ t u r y w a rm iń s k ie j, u w a ża łem za sw ój obow iązek p odjąć się tego tem a tu , m im o że — zd aję sobie s p ra w ę — poloniści będą n a m n ie spo g ląd ali n iec h ętn y m okiem, iż jako filolog k lasy czn y ośm ieliłem się w kroczyć w ich dziedzinę z ain ­ teresow ań. S ądzę jed n ak , że p ra w d z iw a n a u k a m usi przezw yciężyć w szelkie anim ozje i uprzed zen ia, w szak jej zad a n ie m i celem jes t poznanie isto tn ej p ra w d y . T e m a t sw ój podzielę n a trz y części: om ów ienie odzieży m ęskiej, ko ­ b iecej i ob u w ia m ęskiego i kobiecego.

(4)

3 6 5

OD ZIEŻ M Ę SK A

J a k o najo zd o b n iejszą i n a jc h a ra k te ry s ty c z n ie js z ą część daw n eg o s tro ju m ęskiego n a W arm ii i M a z u rach w y m ien ia D. B a rsk a -A n to s su k m an ę. O pisa­ nej przez n ią s u k m a n y na W arm ii n ig d y n ie w id z ia łem i nie w id ziała jej tak że B a rsk a-A n to s . W ed łu g F. K lonow skiego 1 noszono s u k m a n ę n a W arm ii jeszcze pod koniec X IX w ieku, z p o czątk iem n a to m ias t X X w ie k u z an ik ła zu­ pełnie. W y d aje się, że n a M a z u ra c h u trz y m a ła się nieco dłużej niż n a W arm ii, bo jeszcze w m o jej w czesnej m łodości w id ziałem chyba d w a ra zy s ta ry c h M a­ zu ró w o d św iętn ie u b r a n y c h w su k m a n y . S am a n a zw a s u k m a n y zachow ała się je d n a k w pam ięci W arm ia k ó w , choć n ik t n ie p o tra fił już d o k ład n ie opisać jej d e sy g n atu . P o d o b n ie m ia ła się rzecz z d a w n y m w ierzc h n im o k ry c ie m m ęskim ,

deliją (delią), o k tó r e j a u to r k a w ogóle nie w spom ina. Z n ali tę n a zw ę W a r ­

miacy, ale n ie wiedzieli, do czego w ła ściw ie się odnosi. U ży w an o jej tylko w p o ró w n a n ia c h o k re ślając y c h ogólnie o b szern ą kobiecą szatę w ierzchnią. J e ­ żeli np. k o b ieta u b r a ła się w luźny, n ie d o p aso w an y do fig u ry i u k ła d a ją c y się w fa łd y płaszcz, m ów iono o niej, że w y g lą d a ja k delija. G d y u d a w ałe m , że tej n a z w y n ie z n am i p y tałe m , co ona w łaściw ie oznacza, odpow iad an o m i z r e ­ guły: Tego to ja nie w i e m , ale ludzie ta k m ó w ią , jeżeli k to m a t a k i lu ź n y

m a n te l. P r z y k ła d te n dowodzi, ja k w ie lk im z m ian o m s e m an ty cz n y m mogą pod­

legać n a z w y p rzedm iotów . N azw a delia, k tó r a p ierw o tn ie oznaczała m ęskie o krycie w ierzchnie, p rz en iesio n a została n a W arm ii nie ty lk o na tak ież okrycie kobiece, ale m ogła się n a w e t odnosić do k o b iety noszącej ta k ie okrycie. Ale w ró ć m y do s u k m a n y . B a rsk a -A n to s tw ierd zi, że ’ n a c ały m obszarze O W M 2 to b a rd zo d a w n e okry cie m ęsk ie m a p o w szechną n a zw ę s u k m a n . J e s t to g ru b e nieporozum ienie. Bo n a c ały m ty m te re n ie n ig d y n ie n azy w a n o s u k m a n e m d a w n ej, h isto ry cz n ej s u k m a n y . N azw a s u k m a n odnosiła się n a W arm ii do zw y­ k łej m a r y n a r k i, k tó r ą ta m n a zy w a n o ta k ż e ż a k iem , a n a M a z u ra c h s u k m a n e m n azy w a n o tak że o d św ię tn y ogólnopolski s u rd u t. N azw y s u r d u t nie uży w an o a n i n a W arm ii ani n a M azurach. Z W a rm ii n ie p rz y ta cz a a u to rk a ż ad n ej w y ­ pow iedzi in fo rm a to ró w na t e m a t s u k m a n a , ^wszystkie p rzez n ią przytoczone w y p o w ied zi pochodzą z M azu r i poza b a ła m u tn ą in fo rm a cją z Kosew a: s u k m a n

ta ki d u u g i do ź e m i odnoszą się n ie do h isto ry czn ej s u k m a n y zw an ej rzekom o s u k m a n e m , lecz w ła śn ie do od św iętn eg o s tr o ju m ęskiego, zw anego gdzie in ­

dziej s u rd u te m . Oto in fo rm a cje przytoczone przèz B arsk ą-A n to s: s u k m a n —

ta k e s u k m a n y ta k e d u u g e az do k o la n (Rybno), s u k m a n k e d y s to t a k i do tśićferći s t y u u ro sporek (P aprotki), s u k m a n — to b y u z a v d y k o ść eln y tak i carny f e j n (Baranowo), s u k m a n s carnego m a t e r i a u u na vesele (Olecko).

Oczyw iście sp o rad y czn ie sp o ty k ało się n a W a rm ii tak ż e s u k m a n ę jako synonim

s u k m a n a , ale n a z w a ta nie odnosiła się do d a w n ej h isto ry cz n ej s u k m a n y , lecz

do zw y k łej m a ry n a rk i.

J a k m ogło się stać, że a u to r k a p ra cy o odzieży w a rm iń s k ie j i m az u rsk iej aż w 127 w siach z an o to w ała n a zw ę s u k m a n rzekom o w znaczeniu histo ry czn ej

s u k m a n y od d a w n a n ie m a l zu p ełn ie zap o m n ian e j n a c ały m te re n ie OWM.

Mogę sobie to ty lk o w te n sposób w ytłum aczyć, że nie zrozum iała należycie n a stęp u jąc y c h inform acji: su k m a n , k e d y ś n e x u o p i nośili, teraśćić ju s ne (W ierz­ biny), s u k m a n to na to m u w i l i te sta ro d a w n e luźe (Zdory). Te w łaśn ie in fo r­ m acje jej z d an iem św iadczą o „d aw n o ści” su k m a n a . B łąd in te rp re ta c y jn y po­

1 A. F. K lo n o w sk i, S tr ó j w a r m i ń s k i, W ro cław 1960, s. 7. 2 OWM = O stró d zk ie, W a rm ia , M azury.

(5)

3 6 6 Wiktor Steffen

lega n a ty m , że a u to r k a nie zro zu m iała sensu, ja k i n a W arm ii i M azurach m iały p rz y m io tn ik i k e d y ś n y i staro d a w n y. P rz y m io tn ik i te n ie m u siały się od ­ nosić do d a le k iej przeszłości, lecz często oznaczały też przeszłość n iez b y t daleką, stosu n k o w o jeszcze bliską. Oto p rz y k ła d y tak ieg o ich użycia: Te k e d y ś n e k a r ­

tofle b y ły lepsze n iż t e , k tó r e ter a z m a w a , to znaczy ten g a tu n e k karto fli,

k tó ry jeszcze nied aw n o , p rz e d p a r u la ty m ieliśm y, lu b w t a k i m s ta r o d a w n y m

k a p e lu s z u nie poszla bych do kościoła, to znaczy w k a p elu sz u już n iem odnym . S ta r o d a w n e ludzie m ó w i ą , że w d a w n y c h czasach b y ła w ie lk a bieda, to z n a­

czy bard zo starzy , ale jeszcze żyjący. S tą d w y n ik a, że in fo rm a to rz y m ów iący o k e d y ś n y c h chłopach lu b sta r o d a w n y c h lu d ziach m ieli n a m y śli ty ch osobni­ ków, k tó rz y żyli jeszcze p rz ed w o jn ą i w d ziew ali na siebie s u k m a n y , czyli s u r ­ duty, k tó re po w ojnie w yszły zupełnie z m ody. A u to rk a z ró w n ała w ięc zbyt pochopnie i b e zk ry ty czn ie d a w n ą h isto ry czn ą s u k m a n ę z późniejszym s u k m a -

nem.

S y n o n im em n a zw y s u k m a n m a być w e d łu g a u to rk i tak że suknia, zanoto­ w a n a przez n ią ró w n ież n a W arm ii: w G ryźlinach, S taw ig u d zie, P u rd z ie i S k aj- botach. J e d y n y zapis p rzytoczony z tego te r e n u (ze S kajbot) w postaci: m u o d y

ń o u s u k ń o i bźaue r ę k a w ic k i dow odzi jed n ak , że in fo rm a to r (wzgl. in fo rm a -

to rk a) n ie b y ł W a rm ia k ie m , lecz M a z u re m albo osobą, k tó r a dłuższy czas spę­ dziła n a M azurach. Bo W arm ia k nie uży łb y fo rm y czasow nikow ej ń o u = miał. Na W arm ii istn ia ła oczywiście n a z w a suknia, ale nie b y ła ona sy n o n im em

s u k m a n a , lecz odnosiła się do su ta n n y , z w an e j ta m tak że z n iem iecka, zw łasz­

cza przez młodzież, ta la r em oraz do togi sędziow skiej lu b ad w o k ack iej. Z u p eł­ nie sp o ra d y cz n ie o k reślan o n a zw ą s u k n ia czarny, u ro czy sty stró j k o b iety (np. s u k n ię żałobną).

N ieporozum ienie zaszło tak że w k w e s tii żupana. C iekaw e, że n a W arm ii n a zw a ta w y stę p o w a ła w fo n ety czn ej odm ianie m az u rsk iej w postaci z u p an, czego a u to rk a n a w e t nie zauw ażyła. Por. w y p o w ied ź in fo rm a to rk i ze S ta w i­ gudy: z u p a n n a zim n o , ta k a gruba s u k ń a z x u o p u f. N azw ę ż u p an w zględnie

z u p a n z nano n a W arm ii raczej z l e k tu r y sta ry c h k a le n d a rz y lu d o w y ch lub

z pieśni ludow ych, ś p ie w a n y ch w p ra w d z ie n a W arm ii, ale p o w sta ły ch gdzie indziej. O gólnie biorąc ro zu m ian o pod tą n a zw ą ja k ie ś ciepłe okry cie w ierz­ chnie m ęskie, któ reg o je d n a k d o k ład n ie określić nie um iano. Odnoszę w ra ż e ­ nie, że in fo rm a to rz y z je d e n a s tu w si w arm iń s k ic h , na k tó r y c h p ow ołuje się B arsk a-A n to s, pom ieszali po p ro s tu m ało z n a n ą n a zw ę ż u p a n z n a zw ą jupa pow szechnie z n an ą n a W arm ii. P o tw ie rd za ć to zd aje się n ie ty lk o przytoczona w ypow iedź in fo rm a to rk i ze S ta w ig u d y , ale tak ż e w y p o w ied zi in fo rm a to ró w m az u rsk ich : z u p a n — to ja k gźe jex a c to na fś is tk o o b lu k (Nowa Wieś), z u ­

p a n — to ta ki du zi s u k m a n to t y s m u ź ili d a w n e j (Jabłonka), p rz y czym s u k m a n

należy tu, ja k gdzie indziej, rozum ieć jako m a r y n a r k ę lu b ro d z aj m a ry n a rk i. Istotnie jupa, o k tó re j B a rsk a -A n to s w ś ró d s tro ju m ęskiego w ogóle nie w spo­ m ina, b y ła o k ry ciem w ie rzc h n im m ęskim , nieco d łuższym od m a ry n a rk i. P o d ­ b ita była ciepłą, flan e lo w ą lu b b a rc h a n o w ą podszew ką, czasem n a w e t kożusz­ kiem . J u p y b y ły jedn o rzęd o w e lub dw urzędow e, z ap in an e pod sam ą szyję. W k ład an o je albo bezpośrednio na kam izelkę, a lb a n a m a ry n a rk ę . W odróż­ n ien iu od in n y ch o k ry ć w ierzc h n ic h ju p a m ia ła d w ie p a r y kieszeni. J e d n e w szyte b y ły n a tej w ysokości co w in n y ch ' w ierzc h n ic h o k ry c ia ch męskich, nieco poniżej bioder, d ru g ie tro ch ę w yżej, w y s u n ię te b ard ziej k u przodowi. M iały one w lo t pio n o w o -u k o śn y i sk iero w an e b y ły k u brzuchow i. Do nich w k ła d an o ręce, żeby ochronić je od zim na lu b ogrzać w p rz erw a c h p racy. Ju p y

(6)

3 6 7

w k ła d a li m ężczyźni w porze jesien n ej lu b zim ow ej, g d y p ra c o w a li w pod­ wórzu, n a p olu lu b w lesie. B ył to w zasadzie zim ow y stró j roboczy. Moż­ n a było w n im jechać do m iasta, do m ły n a itp., ale n ie w y p a d ało p okazyw ać się w n im w kościele lu b n a u ro czy sty m sp otkaniu.

Obok fo rm y żeńskiej tej n a zw y istn ia ła rzadziej s p o ty k a n a fo rm a m ęska w postaci j u p e k . M iędzy ty m i n a zw a m i nie było ż ad n ej różn icy znaczeniow ej. S y n o n im am i j u p y i j u p k a b y ły b u r e k i bu rka. N a zw am i ty m i p osługiw ano się w y m ien n ie, bez ja k ie jk o lw ie k różnicy. Istn iała też fo rm a s u fisk a ln a j u p k a n a oznaczenie k u b ra cz k a, w ierzchniego o k ry cia kobiecego. J u p k a różniła się od

j u p y tym , że m iała ty lk o jed n ą p a rę kieszeni, a zam iast kołn ierza leżącego

m ie w a ła w ą sk i k o łn ie rzy k stojący. M ogła też n ie mieć ręk aw ó w .

W p ięciu w siach w a rm iń s k ic h : B u try n a c h , S taw igudzie, P u rd z ie, B re d y n ­ k a c h i B iesew ie zan o to w a ła B a rs k a -A n to s nazw ę sur dut. M iał to być puaść

m ę s k i t a k i ta m duu g i u n o t d a u ń e jś ix casój ( S ta w i g u d a ) g rubi uod w ja tr u , uod z im n a i deśću (B redynki), u to żsam io n y p rzez in fo rm a to rk ę z G ry ź lin z ż u- p a n em : s u r d u t to je to samo co zup a n . Otóż n a zw a s u r d u t zn an a b y ła na W a r­

m ii „z d ru g ie j r ę k i” i n ig d y ta m się n a dobre n ie zadom ow iła. J e śli jej uży­ w ano, to ma oznaczenie jakiegoś bliżej n ieo k reślo n eg o ciepłego długiego o k ry ­ cia m ęskiego. M ógł to być płaszcz, m ogła też n im być b u r k a wzgl. jupa.

Pła s zczem n a z y w a a u to rk a , o p iera ją c się n a w ypow ied ziach in fo rm a to ró w

z w a rm iń s k ic h w s i G ryźlin, P u r d y , B re d y n e k i W ygody oraz n a in fo rm acjach z ty lu ż m iejscow ości m azu rsk ich , tak ż e tzw . g y jr o k (nie gierok, ja k zano to w ała au to rk a). Jeż eli rzeczyw iście ta k ie in fo rm a cje otrzy m ała, to nie m ia ła szczęścia w w y b o rz e in fo rm a to ró w . G y j r o k nie b y ł bo w iem -płaszczem, lecz d w u rz ęd o ­ w y m tu żu rk iem , n o szonym n a co dzień przez ludzi dobrze s y tu o w a n y c h i nie p ra cu jąc y c h fizycznie, przez księży, sta rsz y ch nauczycieli, w łaścicieli m a ją t­ ków , w yższych u rz ęd n ik ó w itp. Z am ożniejsi chłopi i ich synow ie stro ili się w g y jr o k i ty lk o w d n i św ią tec zn e lu b gdy u d a w a li się n a jak ieś uroczystości albo św ięta rodzinne. G y jr o k i n ie m iały n a zew n ą trz ż ad n e j koszuli. K ieszenie z n ajd o w a ły się w podszew ce po stro n ie w e w n ę trz n e j ma w ysokości piersi, a jed ­ na kieszeń z ty łu pod lew ą połą, przeznaczona n a chusteczkę do nosa, zw an ą n a W arm ii z n iem ieck a sz n o p tu ch e m . G y jr o k i szyte b y ły w zasadzie z czarnego su k n a, ale w m ieście w id y w a n o ta k ż e g y jr o ki inn eg o koloru, zwłaszcza sza­ rego (czasem tak ż e w k ratk ę). U chodziły one za m n ie j no b liw e niż g y jr o ki czarne. G y j r o k sk ła d ał się z d w u części, górnej sięgającej do p asa i dolnej sk ła d ając e j się z d w u p ro sto k ą tn y c h płatów , p rzy szy ty c h do części górnej, z w a n y c h połami. W ty le p o ły p rzed zielo n e b y ły na całej długości ro zporkie m ,

zw an y m n ie k ie d y z n iem ieck a tak ż e szlicem.

P o d o b n a do g y jr o k a b y ła jes kó łka , n a W arm ii z w an a tak ż e k u t e w a j e m (ang. cutaw ay), k tó re j a u to r k a ro z p ra w y w ogóle nie w y m ien ia. B ył to ty p o ­ w y s tró j w izytow y. J e s k ó łk a ró żn iła się od g y jr o k a ty m , że b y ła zaw sze je d ­ norzęd o w a (zap in an a z w y k le n a d w a guziki) i poły m iała z przo d u zaokrąglo­ ne; n a zy w an o je tak że s k r z yd ła m i. P o n ad to , k to u b ie r a ł się w g y jr o k, m usiał m ieć i kam izelk ę i sp o d n ie z tego sam ego m a te ria łu , podczas gdy do jes kó łki ob o w iązy w ały spodnie c zarn e w szare paski. N a wsi nosili je s k ó łk i zwłaszcza m łodzi m ężczyźni w d n i św iąteczne lu b g d y u d a w a li się n a uroczyste sp o tk a ­ nia. J e s k ó łk i szyto ty lk o 'z czarnego su k n a , zw anego ma rengo.

N a jb ard z ie j ro zpow szechnionym o k ry ciem m ęs k im b y ła m a ry n a rk a . N azw y tej nie znano je d n a k na W arm ii. Dla tego d e sy g n a tu istniało n a to m ia s t k ilk a nazw : w s p o m n ian y już p odw yżej s u k m a n (rzadziej su km ana), dalej za k i

(7)

ża-3 6 8 Wiktor Ste ffen

/ciet, p rz y czym zau w aży ć należy, że n a zw ą ż a k ie t p osługiw ano się tak że na oznaczenie g ó rn e j części k o stiu m u dam skiego, a n iek ie d y tak że n a oznaczenie dam skiego płaszcza. N azw y ż a k ie t i za k są etym ologicznie zu p ełn ie różne. M yl­ ne jest przy p u szczen ie B a rsk iej-A n to s, ja k o b y n a z w a „ża k ” zan o to w a n a w G łodow ie na M azu rach , b y ła skróconą postacią m az u rsk iej ż a k ie ty , o d p o w ied ­ n ik a w arm iń s k ie g o żakieta. N azw y ż a k i e t i ża k ieta w y w o d zą się z fr a n c u ­ skiego „ ja q u e tte ”, a z a k z niem ieckiego „Sack". J e s t to p rzypuszczalnie bardzo d a w n a pożyczka, sięg ająca czasów, k ied y ludność b ied n iejsza n ie nosiła jeszcze w y tw o rn y c h m a ry n a re k , ale o k ry w a ła się czym ś w ro d z a ju w o rk a z wycięciem na szyję i p ry m ity w n ie p rzy szy ty m i rę k aw a m i. S tą d jeszcze dzisiaj zachow ały się ta k ie po w ied zen ia o kiepsko leżącej m a ry n a rc e , ja k np.: „Die B luse h ä n g t a n ih m wie ein S a c k ” lu b ż a k i e t w isi n ą n i m j a k wór. P or. też z a k r o k , o k tó ­ r y m m o w a będzie poniżej. D ziw i n a to m ias t, że a u to r k a ro z p ra w y o odzieży w a rm iń s k ie j i m az u rsk iej zan o to w a ła n a zw ę z a k ty lk o jed e n je d y n y raz w B u ­ try n a c h n a W arm ii. A przecież n a zw a ta b y ła ta m ta k rozpow szechniona, że znał ją k a żd y m ieszkaniec tej ziemi.

B łędne jes t też z ró w n an ie j a k i z ż a k i e t e m lu b ż a k iem . N azw a ja k a odno­ siła się b o w ie m do o d rębnego desy g n atu . J a k ą n a z y w a n o n a W arm ii k a fta n p rzew a ż n ie b a rc h a n o w y lu b w e łn ia n y z rę k aw a m i, bez kołn ierza, bez pod­ szew ki i bez kieszeni. J a k ę w k ła d a n o n a koszule, pod k am izelk ę, czasem n a kam izelkę, a n a ja k ę w d ziew a n o m a ry n a rk ę , czyli żakiet. G dy okazało się,' że w czasie p ra cy ta k a odzież jes t za ciepła, zrzucano ż a k ie t i p raco w a n o tylko

w j асе. J e s t oczywiście m ożliwe, że sp o rad y czn ie w p rz en o śn i n a zy w a n o także

m a r y n a r k ę jaką. Działo się to p o d w p ły w e m n a zw y n iem ieck iej „ J a c k e ” , k tó ra oznaczała z aró w n o k a f ta n ja k i żakiet.

M ów iąc o m a ry n a rc e trz e b a w spom nieć tak ż e o litewce. N a W a rm ii-n ie nazy w a n o roboczej m a r y n a r k i lite w k ą , ja k su g e ru je B arsk a-A n to s. Liteio/cę, rodzaj m a r y n a r k i bez podszew ki, z cienkiej, chłodzącej t k a n in y b a w ełn ian e j lu b a lp a k o w e j nosili la te m ludzie nie p ra c u ją c y fizycznie, raczej dobrze sy tu o ­ w an i, lu d zie zaś p -асу, g d y dokuczał im upał, zrzucali z siebie s u k m a n y i w e -

sty (tj. kam izelki) i praco w ali, jak m ówiono, „w rę k a w a c h ” lu b „w koszuli” .

P o m ija m f r a k i i sm okingi, stro je oficjalne, k tó re n a w si rz ad k o widziano. K o m p let u b io ru męskiego, jak rów nież kobiecego, bez w zg lęd u na to, z jakich części się skład ał, n a z y w a n o na W arm ii pow szechnie obleką. O b leka b y ła też w łaściw ą n a zw ą dla odzieży w ogóle. Często słyszano np. zdanie o ludziach m ało z arab iający ch , że nie zarobią n a w e t n a oblekę.

Is tn ia ły też n a zw y p e jo ra ty w n e o k re ślając e u b ió r lu b odzież ogólnie. Mówiono w ięc o lu m p a c h , kadrach i chałach. M iędzy ty m i n a zw a m i n ie było ścisłego rozgraniczenia, b yły one n ie m a l ró w n o rzęd n e. A m im o to W arm ia c y w yczuw ali w nich p e w n e odcienie. I ta k l u m p a m i n a zy w a n o p rzew a ż n ie stare, z ab ru d z o n e i p o ła ta n e u biory, lu b ich części, k o d ra m i n azy w a n o zazw yczaj części u b io ru z lichego, tan ieg o m ate ria łu , a n a zw a chały — p o w stała chyba na s k u te k p rz esta w k i z n a zw y łach y — odnosiła się do odzieży, gdzieś p o rzu ­ conej, leżącej w nieładzie.

Z w y k ły płaszcz m ęski n azy w a n o n a W arm ii ib e r c y je r e m (niem. Ü b erzie­ her). S poradycznie posługiw ano s ię tak że n a zw ą m a n tel, p rz ejętą rów nież od Niemców, chociaż ta n a zw a odnosiła się raczej do płaszcza dam skiego; n iek o ­ niecznie nowszego, jak c h ciałab y B arsk a-A n to s, lecz tak ż e do starszego. R zad­ ko p o jaw ia ła się n a W arm ii n a zw a paleto na oznaczenie now ego, m odnego

(8)

3 6 9

płaszcza, zw łaszcza dam skiego. P o s łu g u jąc się tą n a z w ą z d aw an o sobie sp ra w ę z jej pochodzenia obcego.

R zadko s p o ty k a n a n a W arm ii n a zw a długiego płaszcza m ęskiego zakro k, w s p o m n ia n a p rzez B arsk ą -A n to s , w y m a g a k ilk u d o d a tk o w y ch w y ja śn ień . P o ­ chodzenie te j n a zw y jes t oczywiście niem ieckie: „S ack ro ck ” . Był to d łu g i się­ gający n iem a l do kostek płaszcz d w u rz ęd o w y (rzaako jednorzędow y), zapinany n a k n a jie czyli guziki pod sa m ą szyję, z szerokim , nieco u s z ty w n io n y m leżą­ cym kołnierzem , k tó ry pod n iesio n y o k ry w a ł uszy ch ro n iąc je od w ia tr u i zim ­ na. Z a k r o k m ógł też mieć się g ając ą do p rz e g u b u łokci p e le ry n k ę, chroniącą w p e w n y m sto p n iu b a r k i p rz ed deszczem. Było to okry cie ty p o w o p o d ró żn i­ cze, w y s tę p u jąc e w trze ch odm ianach. O k ry w ali się n im m ężczyźni u dający się w drogę o tw a r ty m pow ozem w czasie słoty lu b w ielk ic h m rozów . Z am oż­ n iejsi i lepiej sy tu o w a n i w d z iew ali z a k r o k z p e le ry n k ą , chłopi z a k r o k z szero­ k im kołnierzem . Z a k r o k z p e le ry n k ą w k ła d a li n a siebie tak że pow ożący b r y ­ czką, z w an i na W arm ii k u cz r a m i. Ich z a k r o k b y ł z w y k le g ra n ato w y , zapinany n a błyszczące m etalo w e guziki, podczas g d y in n e z a k r o k i b y ły p rzew a ż n ie k o lo ru ciem nego (ciem no-szarego lu b ciem no-zielonkaw ego). Z ty łu m ia ł z a k r o k dw ie w y p u s tk i z tego sam ego m a te ria łu (sukna) w kształcie dość szero k ich pasków , w y chodzących z bocznych szwów. N a je d n y m p a s k u b y ły dziu rk i, n a d ru g im guziki. Z ap in ają c odpow iednio te guziki m o żn a było płaszcz d opasow ać do fi­ gury , przez co d a w a ł więcej ciepła. N iek tó re za k ro k i, zw łaszcza chłopskie m ia ły po d w ie p a ry kieszeni p o dobnie ja k w yżej opisan e ju p y.

K a m iz elk ą n a z y w a ła się n a W arm ii w estą. W e s t y b y ły p rzew ażn ie jed n o ­ rzędow e, choć* zd arz ały się i d w u rz ęd o w e w zależności od a k tu a ln e j mody. W o d ró ż n ie n iu od k a m iz elek m az u rsk ich nie zapin an o ich pod sam ą szyję, m iały one wycięcie nieco m niejsze niż ż ak iet n a k ła d a n y n a nie. W e s t y czyli kam izelk i zw y k le nie m ia ły kołnierza, ale w p e w n y ch o k re sac h b y ły też m o d ­ ne k am iz elk i z k o łn ie rza m i p o d o b n y m i do k o łn ie rzy ż a k ietó w . Ozdobą kam ize­ lek b y ły błyszczące k ie tk i, łańcuszki do zeg a rk a noszonego w lew ej kieszeni

w e s ty . P o d w e s t y w k ła d an o p u k o s z u lk i. Ludzie prości nosili n a co dzień p u k o- s z u lk i s u k ie n n e ciem nego k o lo ru (często czarnego), p o d b ite fla n e lą lu b b a r ­

ch an e m , C ierp iący n a re u m a ty z m z ak ład a li c h ętn ie p u k o s z u l k i po d b ite kocim fu terk iem . W d n i św iąteczne z ak ład a n o białe, lekko k ro c h m a lo n e półkoszulki, do k tó ry c h p rz y p in a n o białe u szty w n io n e kołnierzy k i, z w an e kra g a m i (niem. K ragen). W t y m w y p a d k u w k ła d an o tak że do r ę k a w ó w m a r y n a r k i m a n s z e ty zw ane tak że z n iem ieck a sztulpam i. N a k o łn ie rzy k n a k ła d a n o k ra w a t, który n a W arm ii n azy w a n o p rzew a ż n ie sz lip sem (niem. Schlips). W d aw n iejszy ch czasach noszono szlipsy w kształcie k o k a rd k i w zg lęd n ie m uszki. N ie nazy w an o ich k i s tk a m i albo s z le jjk a m i, jak m y ln ie pod aje B arsk a -A n to s , lecz w iązano je w k is tk ę albo sz le tfk ę , choć czyniono to rzadko. P rz e w aż n ie bo w iem k u p o ­ w an o s zlipsy gotowe, zszyte n a stałe, k tó r e po założeniu n a k o łn ie rzy k zapi­ n a n o z t y łu n a sprzączkę. Z biegiem czasu w eszły w m odę długie w iązane k ra w a ty , k tó re d la odró żn ien ia od p ierw o tn y c h szlipsó w nazy w an o także b in ­

dra m i, bard zo rzad k o bindami. Bo ta n a zw a odno siła-się przew ażn ie do opaski

p o d trzy m u jąc ej w ą sy oraz do p o d p in k i higienicznej kobiet. Obie nazw y, b in ­ d er i binda, p rz ejęte zostały z języka niem ieckiego. N azw a k r a w a t w y stęp o ­ w a ła tak ż e w fo rm ie żeńskiej w postaci kraw ata.

S p o d n ie n a zy w an o na W arm ii p o r tk a m i, rzad ziej buksa m i, n iek ie d y także

k o z a m i (niem. Hose). U żyw ano ta k ż e n a z w y k a jd a w e r y (ogólnopolskie h a jd a -

w e ry l w sensie p o g a rd liw y m na oznaczenie podniszczonych lu b z ab ru d zo n y ch 1 2 — K o m u n i k a t y

(9)

-3 7 0 Wiktor Ste ffen

spodni roboczych. T ej n a z w y B a rsk a -A n to s n ie zanotow ała. K a leso n y n a zy w an o na W arm ii u n te r ó z a m i (niem. U nterhose). P o d a n e zaś przez B a rsk ą -A n to s n a ­ zw y odspodne b u k s y i odspodne p o r tk i są w y m y s łe m in fo rm a to ró w , k tó rzy z ap y tan i o n a zw ę polską d e sy g n a tu p rzetłu m a cz y li n a jw id o czn iej d o raźnie niem ieckie n a zw y „ U n te r b u x e ” i „ U n terh o se ” n a język polski. W p ra c y o odzie­ ży w a rm iń s k ie j i m a z u rs k ie j n ie w s p o m n ia n o w ogóle o kożu ch ó w k ach . B y ły to k aleso n y zim ow e z ow czej (jagnięcej) skóry. U b ie rali się w n ie n ie ty lk o d r w a ­ le p ra cu jąc y zim ą w lesie, ale tak że inni robo tn icy i sta rz y chłopi w porze w ielk ich mrozów .

P o d a n e p rzez a u to rk ę w iadom ości o k a p elu sz u n ie są ścisłe. T w ierdzenie, że n a W arm ii i M a z u rach noszono najczęściej k a p elu sze z brązo w eg o lu b sza­ rego filcu, nie od p o w iad a rzeczyw istości. Bo ró w n ie często noszono k apelusze ciem no-zielone, a do uroczystego ciem nego s tro ju n a le ża ł zaw sze k ap elu sz czarny. M ylna jest też in fo rm a cja , jak o b y c y lin d e r b y ł n a k r y c ie m g łow y n o ­ szonym w dni św iąteczne do kościoła. F a k ty cz n ie n a k ła d a n o n a W arm ii cy lin ­ d er ty lk o na szczególne uroczystości. M łody p a n z zam ożniejszej ro d zin y p rz y ­ jeżdżał n a sw ój ś lu b w сг/lindrze, w c ylindrach zja w iali się ta k ż e zacniejsi goś­ cie w eselni, w cylindrach o d p ro w ad zan o n ieboszczyka n a cm entarz. W n ie ­ dziele zaś i św ięta w k ła d an o sz te jfe r (niem. S teifh u t) czyli m elonik, kapelusz o s z ty w n y m półkolistym d en k u , ze szty w n y m , nieco p o d n iesio n y m r a n te m czyli rondem . S z t e j f r y b y ły w zasadzie czarne, rz ad k o ty lk o w idziało się s t a r ­ szych ludzi w szte jfr ach b rązow ych. D ziw ne, że B a rsk a -A n to s nic nie słyszała na W arm ii o ty m pow szechnie noszonym n a k r y c iu głowy. W arto m oże zano­ tować, że n a zw a k ap elu sz w y s tę p o w a ła n a W a rm ii tak że w postaci kapeluch, a żarto b liw ie n a zy w a n o to n a k ry c ie głowy, może pod w p ły w e m n azw y c y lin ­

der, tak że k apilindre m .

Sło m k o w y ch k a p elu sz y b y ły n a W arm ii trz y rodzaje. N a jp o p u la rn ie jsz y słom kow y k ap elu sz b y ł p o d obny k s z tałtem do k a p elu sz a filcowego. M iał denko zaokrąglone i r a n t nieco podw in ięty . D ru g i ro d zaj k ap elu sz a słom kow ego n a ­ z yw ano n a W arm ii d e klem . M iał o n d e n k o w k ształcie ro n d la ze stosunkow o szerak ą k ryzą. Słom a b y ła w n im ta k ściśle spleciona i sp raso w an a , że k a p e ­ lusz nie p o d d a w ał się ż a d n y m deform acjom . T ak ie k a p elu sze nosili latem zw łaszcza ludzie m łodzi i chłopcy. T rzecim ro d z ajem b y ły p a n a m y . P anam a to k ap elu sz drogi, w y k o n a n y z w łó k ien p alm ow ych. Nosili go ty lk o ludzie za­ m ożniejsi. Rondo m iał dość szerokie, łatw o p o d d a ją ce się ró ż n em u u k sz tałto ­ w aniu.

P o w szech n y m n a k ry c ie m głowy, poza kap elu szem , b y ła czapka z d enkiem ok rąg ły m , lu źn y m lu b n a p ręż o n y m te k tu ro w ą w k ła d k ą albo w s z y ty m 1 w e ­ w n ą tr z k ó łk ie m d ru c ia n y m , i z u sz ty w n io n y m r y d e lk ie m czyli daszkiem . Czap­ k a z w y p rę żo n y m d en k ie m m iała c h a ra k te r raczej oficjalny. Tego ro d zaju czapki nosiło wojsko, kolejarze, tra m w a ja rz e , leśniczow ie, p o rtie rz y różnych in s ty tu c ji ora z uczniow ie szkół średnich. C zapki ty c h poszczególnych g ru p różn iły się k o lo rem lu b p r z y n a jm n ie j otokam i. P o kolorze czapek lu b ich oto­ ków poznaw'ano w ięc zaw ó d ich nosicieli, a jeżeli chodziło o uczniów, szkołę do k tó re j uczęszczali lu b n a w e t klasę. Z im ą noszono czapki z ciepłego su k n a z d e n k ie m o w a ln y m i w ą sk im r y d e lk ie m . D enko przed łu żo n e było przyszew ką, pod ciąg n iętą w górę i dokład n ie p rzy le g ają cą do czapki. W czasie m ro zu lub zim n a m ożna było p rzy szew k ę opuścić, ta k a b y z a k ry w a ła uszy i c h ro n iła je od zim na. C hłopcy nosili zimą sp ecjaln e czapki z o w a ln y m m ię k k im denkiem , p rz ed łu żo n y m p o d w ó jn ie złożoną p rzy szew k ą, z a k ry w a ją c ą po opuszczeniu

(10)

3 7 1

całą głow ą i c h ro n iącą p rzed zim n e m całą tw arz. W te j r u r o w a te j przyszew ce, zw an ej n iekiedy, choć rzadko, k o m i n k i e m , było ty lk o w ąziu tk ie wycięcie na oczy. S ta rs i m ężczyźni nosili zim ą sto żk o w a te czapki fu trz a n e . N ie k tó rz y n a ­ z yw ali je k r y m k a m i . C iekaw e jed n ak , że na W arm ii n ie zachdw ała się ta k pow szechna n a zw a czapki jak m a c iejó w ka .

OD ZIEŻ K O B IEC A

W d a w n y ch czasach k o b iety w a rm iń s k ie nosiły luźne ln ian e, później b a ­ w e łn ia n e koszule sięgające nieco poniżej k o lan z z a o k rą g lo n y m lub k a n c ia ­ stym , n iez b y t głęb o k im w ycięciem pod szyją, z w a n y m a u s z n y t e m (niem. A u s­ schnitt). N azw y arch a ic z n ej ożydle, z n an e j n a W arm ii jeszcze w X IX w ieku, lu b n azw etym ologicznie p o k re w n y c h na oznaczenie tego wycięcia, o k tó ry ch w sp o m in a B arsk a -A n to s jako o jeszcze ak tu a ln y ch , n ig d y nie słyszałem . Może istn ia ły jeszcze sporadycznie w pam ięci s ta ry ch ludzi, a le w o g ólnym obiegu n ie b y ły uży w an e. W ycięcie koszuli w y d łu ż ał nieco szlic, zap in an y n a guziki, n az­ w a n y przez in fo rm a to rk i B a rsk iej-A n to s rozp o rkiem . M iędzy sz licem a rozpor­

k i e m istn iała je d n a k p e w n a różnica znaczeniow a. S z lice m n azy w a n o zw ykle rozporek z ap in an y n a k ń a je l k i (guziki), d ru k n o p i (zatrzaski) lu b koniki(haftki),

podczas g d y roz p o rka w zasadzie nie zapinano. S z lice m n azy w a n o w ięc górne

ro z p o rki w koszulach, ro zp o rek w sp o d n iach m ęsk ich oraz zapięcia blu zek ko­

biecych. G dy k lie n tk a przychodziła do k r a w c z k i (kraw cow ej), zaznaczała od razu, czy k a b a t — bo ta k n azy w a n o p rzew a ż n ie blu zk ę — m a mieć szlic z p rz o d u czy z tyłu. M imo tej zasadniczej różnicy pojęcia szlic i roz porek w p o w szechnym uży ciu m ieszały się, b y ły bard zo p ły n n e i często w y stęp o w ały w y m ien n ie K o szu la kobieca różniła się od koszuli m ęskiej. M ęska koszula m iała bow iem n isk i sto jący k ołnierzyk. Nie m ia ła żadnego w ycięcia, jedynie tzw. szlic. K o łn ierz y k p rz y le g ał zupełnie do szyi. R ę k a w y m ęsk iej koszuli były długie, sięgały do n a d g arstk a , i zakończone b y ły m an k ie cik ie m z a p in a n y m n a jed e n guzik. K oszula kobieca m ia ła r ę k a w y znacznie krótsze, bez m an k ietó w , sięgające m n iej w ięcej do łokcia. Tzw. koszule p r z y r a m k o w e , o k tó ry c h w spo­

m in a B a rsk a -A n to s , w eszły n a w s i w a r m iń s k ie j w m odę znacznie później pod w p ły w e m k u l tu r y m iejsk iej.

N a koszulę n a k ła d a ły kob iety d re lich o w ą lu b s u k ie n n ą w istkę. N azw a ta w y s tęp o w ała n ie k ie d y ta k ż e w fo rm ie m ęsk iej w postaci w is tek . Nie należy je d n a k m ylić jej z w e stką . W e s t k a b ow iem to k u b ra cz ek bez r ę k a w ó w n a k ła ­ d a n y w d n i chłodniejsze na kabat. W is t k a n ie b y ła kam izelką, m im o że w y ­ wodzi się podobnie ja k w e s ta czy w e s t k a z niem . „W este” , lecz k ró tk im , sięga­ jąc y m do pasa, głęboko w y d e k o lto w a n y m i d o p aso w a n y m do fig u ry stanicz­ k ie m p o d trz y m u ją c y m piersi. W ycięcie pod szyją m ia ła podobne do wycięcia koszuli. Z b ieg iem czasu k o b iety m łodsze z am ien iały w i s t k i n a k o r z e ty , zw ła­ szcza gdy u b ie ra ły się w s tró j odśw iętny. K o r z eta czyli gorset (franc, corset) b y ła u szty w n io n ą fiszbinam i sz n u ró w k ą d opasow aną, choć niezupełnie w y ­ raźnie, do k sz tałtó w kobiecych. S k ła d a ła się z d w u części, ja k b y dw ó ch płatów splecionych ze sobą w tyle szn u rk iem , a n a przodzie sp in a n y ch g u zik a­ mi. Pod o b n ie ja k w i s t k a p o d trzy m y w a ła piersi, ale jej g łó w n y m z ad an iem b'yło n ad ać fig u rze w y sm u k ło ść i p ro s tą linię.

N a w is tk ę w zg lęd n ie k orze tę w k ła d an o h a lk ę sięgającą od ra m io n aż n ie ­ co poniżej k o lan tak , że p r z y k ry w a ła całą koszulę. H a lk a była ,w ta lii tro ch ę zwężona, lekko d o p a so w a n a do figury, a u dołu zakończona ozdobną k o ro n k ą .

(11)

3 7 2 Wiktor Ste ffen

N azw y h a lk a n a W arm ii nie znano, n a zy w a n o ją z re g u ły u n t e r o k i e m (niem. U nterrock). K o b ie ty noszące w i s t k i w k ła d a ły n a siebie z am iast h a lk i rodzaj spódnicy n a z y w a n e j tak że u n te r o k ie m , rz ad k o k itle m . Bo kite l to w łaściw a na W arm ii n a zw a spódnicy w ierzch n iej, w k ła d a n e j n a u n te r o k . G d y zachodziła p o trze b a ro z ró żn ien ia spódnicy g ó rn e j o d dolnej, po słu g iw an o się tak że spo­ sobem opisow ym , n a zy w a jąc jed n ą spódnicę k i t l e m w i e r z c h n im a d ru g ą k i t ­

lem odspódny m .

W X IX w ie k u k o b iety w a rm iń s k ie u b ie ra ją c się od św iętn ie w k ła d a ły pod spódnice k ry n o lin y , zw an e ma W arm ii k reo lin am i. B yły to szerokie h a lk i ro z­ p ięte n a o k rą g ły c h d r u ta c h lu b u szty w n io n e fiszbinam i. N azw a k re o lin a zn an a p ow szechnie n a tere n ie w a rm iń s k im , a mie zan o to w a n a p rzez B arsk ą-A n to s, zachow ała się tak że w w a rm iń s k ie j pieśni lu d o w ej: „Poszły b a b y ma m aliny, n a m a lin y — w las, p o łam a ły k re o lin y , k re o lin y — w ra z ” .

G ó rn a część w ierzchniego o k ry cia kobiecego to k a b a t albo bluza. Są to w łaściw ie sy n o n im y u ż y w an e w y m ien n ie, choć n a z w a k a b a t odnosiła się raczej do lu źn ej bluzki noszonej n a w ierzch, a n a z w y b luza uży w an o raczej na oznaczenie b lu zk i w p u szczan ej pod spódnicę albo stan o w iąc ej ra z e m ze sp ó d n i­ cą je d n ą całość. D aw n iej noszono oczywiście k a b a ty luźne, z a p in an e n a przo - dzie na k n a fe l k i (guziki) lu b d r u k n o p y (zatrzaski). Młodsze k o b iety w puszcza­ ły b lu zy pod k ite l czyli spódnicę, starsze opuszczały je n a k ite l, u p o d o b n iając je w te n sposób do k a fta n ik ó w . U n te r o k i odśw iętn e p rz y stro jo n e b y ły k o ro n ­ k o w y m i w s ta w k a m i lu b b len d a m i czyli n aszy w k am i, a ich d o ln y b rz eg z ąb k o ­ w a ty m i h e k l o w a n y m i, tj. szy d e łk o w an y m i k o ro n k a m i, zw an y m i szpic am i albo

k n y p k a m i , lu b w ąsk ą białą fa lb a n ec z k ą z w an ą n a W arm ii r y ż k ą , a n ie ryszką,

ja k sądzi B arsk a-A n to s. Bo n a zw ę tę łączono n a jw y ra ź n ie j z czasow nikiem

ry ży ć lu b ryzow ać, to znaczy kroch m alić. K n y p k a m i lu b r y ż k ą p rz y s tra ja n o

też od św iętn e, do k o lan sięgające m a jtk i z d elik a tn e g o białego płótna. N azw y m a jtk i n a W arm ii n ie u żyw ano. N azy w an o tę część bielizny kobiecej, podobnie jak m ęsk ie spodnie, p o r tk a m i lu b h ó za m i (niem. Hose). N a co dzień nosiły k o ­ b iety w iejs k ie m a jtk i z m iękkiego, ciepłego m a te ria łu , z flan eli lu b b a r c h a n u bez jak ic h k o lw iek ozdób, p rz y czym n a leży zaznaczyć, że fla n e lę n azy w a n o na W arm ii fra nelą, a b a rc h a n pa rc h im em .

Spódnice, zw ane pow szechnie k itla m i, b y ły bardzo szerokie i u k ła d a ły się w m nóstw o fałd. Sięg ały p ra w ie do kostek. Młodsze k o b iety zaczęły z biegiem czasu nosić krótsze spódnice, o słan iające je d n a k zu p ełn ie kolana. U dołu k itle zakończone b y ły dość szero k ą p rzy szy w k ą ułożoną w fa lb a n k i, z w an ą k r y z l e m .

K r y z e l od w e w n ę trz n e j s tro n y u dołu obszyty b y ł bortą, tas ie m k ą z dolnym

brzegiem szczotkow ym , chro n iącą go p rz e d strz ęp ien ie m się. U n te ro k i k ite l d zięki o b fity m fa łd o m i fa lb a n ia s ty m k r y zlom znacznie poszerzały fig u rę k o ­ b ie t od p a sa k u dołowi. S ta rs z y m k o b ieto m szczególnie p odobał się ta k i strój. K o b ieta w n im w y g ląd ała, ja k m aw ian o , j a k krop id elko .

W ierzch n i s tró j kobiecy b y ł zazw yczaj, ja k z powyższego w y n ik a, d w u ­ częściowy. S k ła d a ł się z k a b a ta i kitla, czyli spódnicy. K a ż d a z ty c h części u szyta b y ła z m a te ria łu inn eg o koloru. L u b o w a n o się szczególnie w kabata ch różnego koloru. P ó źn iej zaczęto nosić suknie, w k tó ry c h b lu zk a i spódnica tw o rz y ły jed n ą całość. N a W arm ii nie znano je d n a k n a zw y su k n ia na ozna­ czenie kobiece] szaty w ierzchniej. S u k n i ą n a zy w an o tam , ja k już p ow iedzia­ no, tylko s u ta n n ę lu b togę sędziow ską. P o w szechnie u ż y w an ą n a zw ą su k n i była na W arm ii n a zw a k le j d p rz e ję ta z języka niem ieckiego. B a rsk a-A n to s podaje, że n a c ały m tere n ie OMW zapisano n a zw ę s u k n ia obocznie z k le j d e m

(12)

3 7 3 w 53 m iejscow ościach. J e s t to dow odem , ja k szybko po d ru g ie j w o jn ie ś w ia to ­ w e j p rz ejm o w ali W arm ia c y i M azu rzy n a zw ę su k n ia n a oznaczenie w ie rzc h ­ niego s tro ju kobiecego od s w y ch n o w y c h w spółm ieszkańców , p rz y b y ły c h z in ­ n y c h dzielnic p rz e d w o je n n e j Rzeczypospolitej. W ty m w zględzie m ia ro d a jn e są d w ie in fo rm a cje p rzytoczone przez B a rsk ą-A n to s : m u ź e m k l e j t — m y zr azu

ńe éezeli co to jes t s u k e n k a (Tomaszkowo) i s u k e n k a to teras śe p ow é (Olecko),

bo d a w n ie j t a k się nie m ów iło. B lu zk a k le j d u inaczej b y ła szyta niż w yżej opisany kabat. B yła b a rd z ie j d o p a so w a n a do fig u ry , z a p in an a n a g uziki lu b zatrza sk i z p rzo d u albo z tyłu. B yła k ró ts z a od w łaściw ego kabata, sięgała tylko do b io d er albo tro ch ę ty lk o poniżej bioder. W stan ie m iała n a szy w k ę w k ształcie p a sk a ta k przyszytego, że w bluzce tw o rz y ły się m as zczki, czyli zm arszczki. P a s e k z ap in an o n a z a trza sk i lu b h a ftk i. B luzki p rzyozdabiano w ró żn y sposób. N ie zb y t głębokie w ycięcie pod szyją o bszyw ano często r y ż k ą lu b m ale ń k im i k n y p k a m i . N a przodzie b lu zk i w id n ia ły ste b n o w a n e plisy, zw a ­ ne z e j m k a m i (niem. S äum chen), k o ro n k o w e n a sz y w k i po obu s tro n a ch zapię­ cia, z w an e t resam i, guziki n a im ito w a n y ch k ies zo n k a ch n a w ysokości piersi i n a m a n k ie ta c h dłu g ich rę k aw ó w . B y ły też k le jd y , k tó r e n ie dzieliły się na dw ie części, lecz szyte b y ły w całości. In fo rm ac je z M azu r: k l e j t to t a k i f ca-

uośći lu b ja k z jednego k a v a u a to k l e j t odnoszą się w całej p e łn i tak że do

o b sz a ru w a rm iń s k ie g o , z ty m że k l e j d e m n a zy w a n o tak ż e szatę w ie rzc h n ią dw uczęściow ą, jeżeli obie części w y k o n a n e b y ły z tego sam ego m ateriału . Odzież dw uczęściow ą z ró ż n y ch m ate ria łó w nazyw ano, jak u b r a n ie m ęskie,

obleką.

N a k l e j d y lu b obleki n a k ła d a ły w a rm iń s k ie kobiety, zw łaszcza n a co dzień fa rtu c h y . W k ła d a ły je c h ętn ie tak ż e w d n i św iąteczne, gdy w ych o d ziły n a p rz ech ad zk ę lu b n a p o g a w ęd k ę do sąsiad ó w lu b znajom ych. N a w ięk sze u r o ­ czystości n ie w y p a d ało u d a w ać się w fa rtu c h ac h , ale starsze k o b iety 'z god­ nością p a ra d o w a ły w n ich do kościoła. One lu b o w a ły się w e w z o rzy sty ch f a r ­ tu c h a c h sam odziałow ych, tk a n y c h m is te rn ie w ró ż n o b arw n e s z tr e j f k i czyli paski, sp ły w a jąc e od g ó ry do dołu. B y ły to fa rtu c h y „ k ró tk ie ” sięgające od pasa p ra w ie do dolnego b rz e g u kitla, m n iej w ięcej do połow y jego kryzla . F a r t u c h y te b y ły bard zo obszerne, w pasie mocno zm arszczone, luźno o p a d a ­ jące n a spódnicę. M iały k r y z e l p o d o b n y ja k kitle, n ie ra z z n asz y w k am i, zw a ­ n y m i o b sa d ka m i i k n y p k a m i . Z aw ią zy w an o je w pasie z ty łu w zorzystym i tasie m k am i, z w an y m i stą ż k a m i (tj. w stążkam i). Te f a rtu c h y n a jb a r d z ie j p rz y ­ p o m in a ły d a w n y s tró j ludow y. N a W arm ii n azy w a n o f a rtu c h y szorcami lu b

szortucham i. Są to o d p o w ied n ik i niem ieck ich n a zw „ S ch ü rze” i „S ch u rztu ch ” .

Is tn ia ły tak że f a rtu c h y „z szelk am i” . Z a k ła d a ły je zaró w n o starsze, jak i m łodsze kobiety. R óżniły się one od fa rtu c h ó w bez szelek ty m , że w pasie m ia ły p rz y szy ty czw o ro k ą tn y p łate k o k ry w a ją c y całą k la tk ę piersiow ą, a szel­ ki od niego w ychodzące p rzerzu co n e p rzez b a rk i, k rz y żo w a ły się pod ło p atk a m i i z ap in an e b y ły n a guziki do p a sk a dzielącego- dolną część f a rtu c h a od górnej. F a r tu c h y z szelkam i b y ły b a rd z ie j obcisłe i ró żn ej długości w zależności od a k tu a ln ie p a n u ją c e j m ody. P r z y s tr a ja n o je często r y ż k a m i , k n y p k a m i , koloro­ w y m i fa lb a n k am i, o b sa d k a m i i ró ż n o ro d n y m i w y p u s tk a m i.

M ałe dziew częta nosiły fa rtu s z k i o k ry w a ją c e całą fig u rę i z ak ry w a jąc e zupełnie całą su k ien k ę, z w y ją tk ie m rę k aw ó w . N a d w ycięciam i dla ra m io n m ia ły coś w ro d z a ju zaok rąg lo n y ch b u fias ty c h epolecików.

Płaszcz d a m s k i n a zy w a n o n a W arm ii m a n t l e m . Rozróżniano w y ra ź n ie

(13)

3 7 4 Wiktor Steffen

jednokolorow e, sięgające p ra w ie do k o stek i o k ry w a ją c e całą suknię. Były dość obcisłe i do p aso w an e do fig u ry . S tarsze k o b iety nosiły chętn ie czarne,

pliszo we, tj. pluszow e płaszcze im itu ją c e k ró tk o strzy żo n e fu terk o . Z im ą w k ła ­

dano na płaszcze lisiory, tj. f u trz a n e k o łn ierze w kształcie dłu g ich szalów, n iekoniecznie — ja k b y n a to w s k az y w a ła n a zw a — ze s k ó re k lisich, a częściej z f u te r e k in n y c h d ro b n iejsz y ch zw ierzątek. Założone n a szyję lisiory sięgały n a przodzie do pasa.

D a w n y m o d św ię tn y m o k ry c ie m głow y k o b iet w a rm iń s k ic h b y ły czepki, zw ane ta m najczęściej t w a r d y m i m y c k a m i . W X X w ie k u nie było już śla d u po d a w n y ch czepkach. P ozostały one je d n a k przez dłu g i czas w pam ięci s ta r ­ szych k obiet, k tó re c h ętn ie o p o w iad ały o ich w spaniałości, a le w szczegółach ich opisać n ie potrafiły. S tw ie rd z a ły ty lk o ogólnikow o, że b y ły bard zo ozdob­ ne i wysokie. Ze w zg lęd u n a ich w ysokość n azy w a n o je tak że h a u b a m i (niem. Haube). F. K lonow ski i T. M odzelew ska 3 podają, że n a W arm ii czepki noszone b yły zarów no przez k o b iety zam ężne, ja k i dzie-wczęta. To zdanie podziela t a k ­ że W. G ębik 4. W ed łu g inform acji, k tó re ja już d a w n iej u z y sk iw a łe m od s t a r ­ szych kobiet, cz e p k i p rz y słu g iw ały ty lk o m ężatkom . O ty m zd ają się św iadczyć tak że p ew n e z w ro ty niem ieckie,' k tó re p r z e trw a ły tak że n a W arm ii m im o za­ n ik u c z e p kó w , jak np. „Die T o ch ter u n te r die H a u b e b r in g e n ” = „w ydać córkę za m ąż ” albo, „sie ist u n te r die H a u b e g e k o m m e n ” = „w yszła za m ąż ” . Jeszcze w y m o w n iejsza w ty m w zględzie jest zach o w an a w a r m iń s k a p ieśń w eselna, k tó rej o sta tn ia z w ro tk a brzm i: „W yszła z kościółeczka, już n ie panieneczka, Ze złota ze sle b ra s a d z ają m y ceczk a” (tj. myceczkę). C z e p k ó w n ig d y n ie n a ­ z yw ano n a W a rm ii k a p u c a m i s.

K a p u c a to zupełnie in n e okrycie głowy, skrom ne, bez jak ic h k o lw iek ozdób,

uszyte z a k sa m itu lu b w e łn ia n e j tk a n in y , pod b ite ciepłą podszew ką, często t a k ­ że w a to w an e . B ył to k a p tu r e k o k ry w a ją c y całą głow ę z w y ją tk ie m tw a rzy , zap in an y pod b ro d ą n a guzik lu b zaw ią zy w an y w stążk am i. W kapucach chodziły starsze k o b iety do kościoła, a dziew częta nosiły k a p u ce do szkoły. D aw niejsze ka p u ce m ie w a ły szerokie k ry z y o p a d ające n a ram iona.

N ajczęstszy m o k ry c ie m gło'wy poza k apeluszam i, k tó re dopiero później weszły w m odę, b y ły c h u stk i z w an e tak ż e m y c k a m i . B yły to p ła ty k w a d r a ­ tow e s k ła d an e w tr ó jk ą ty i z aw iązy w an e pod brodą. C h u stk i b y ły z różnych m ate ria łó w i w ró żn y ch kolorach. N ajczęstsze b y ły je d n a k a k sam itn e, ziol-

nianne, tj. w e łn ia n e ręczn ej roboty, jed w ab n e i ka r tu n o w e . A k s am itn e — to

chu stk i odśw iętne, zawsze czarnego koloru. W tak ic h ch u stk ac h starsze ko b ie­ ty chodziły z re g u ły do kościoła, w k ła d a ły je n a głow ę tak ż e u d a ją c się na in n e uroczystości. C h u stk i w e łn ian e, p rzew a ż n ie szarego k oloru, noszono zimą do p ra cy poza do m em lu b g d y trz e b a było gdzieś pójść lu b pojechać dla za­ ła tw ie n ia bieżących sp raw . Brzegi, ch u stek a k s a m itn y c h i w e łn ia n y ch zakoń­ czone b y ły frędzlam i. F rę d zle m iały n iek ie d y tak ż e c h u stk i jed w ab n e, od św ię­ tne, w k ła d a n e latem . C h u stk i k a r tu n o w e w n ajró żn ie jsz y ch d eseniach noszono late m do p ra c y w polu. Często w k ła d an o w nie k a w a ł p ap ie ru , k tó r y u sz ty ­ w n ia ł je tak, że n ie o p a d ały na czoło, lecz tw o rz y ły n a d n im daszek o słaniający tw arz p rzed p ro m ie n iam i słońca.

- Jeszcze k ilk a słów o szalach w k ła d a n y c h n a szyję lu b zam iast chustki

3 A . F . K l o n o w s k i , o p c i t . , s. 9; T . M o d z e l e w s k a , s t r o j e l u d o w e W a r m i i i M a z u r , O l s z t y n 1958, s . 46.

4 W . G ę b i k w e W s t ę p i e d o p r a c y T . M o d z e l e w s k i e j , o p . c i t . , s . 8.

5 J a k o c i e k a w o s t k ę n a l e ż y z a n o t o w a ć , ż e n i e k t ó r z y W a r m i a c y n a z y w a l i t a k ż e p i u s k ę c z e p k i e m

(14)

3 7 5

n a głowę. N a zw a tego d e s y g n a tu w y s tę p o w a ła rz ad k o w postaci „szal” . Szal nazy w a n o zw ykle szalą lu b szalt uchem . Szale p rzew ażn ie w k s z ta łc ie długich, szerokich pasó w b yły w ełn ian e, su k ie n n e i jed w ab n e. W ełn ian e lu b su k ien n e szale w k ła d a n o n a szyję dla o ch ro n y od zim na. J e d w a b n e szale ko m p leto w ały stró j od św iętn y , zaró w n o m ęski, ja k i kobiecy. S p e cjaln ie długie, jed w ab n e szale b y ły o b o w iązk o w y m n a k ry c ie m głow y dziew cząt u d a ją cy c h się n a u ro ­ czystości w eselne.

N ieodzow ną częścią w ierzchniego o dśw iętnego s tr o ju starszy ch k o b iet była w ełn ia n a, alp a k o w a lu b je d w a b n a ch u sta z szerokim w ie lo b a rw n y m szlakiem , z w a n y m bo rtą, i z d łu g im i fręd zlam i. C h u stę w e łn ia n ą noszono zimą, je d w a b ­ n ą lagern. S k ła d an o ją, podobnie ja k m a łą chustkę, w t r ó jk ą t i zarzucano na ra m io n a w te n sposób, że k ą te m szczytow ym s p ły w a ła po plecach znacznie poniżej pasa, a k ą ty p o d sta w y t r ó jk ą ta z a k ład a ły się „ n a k rz y ż ” n a piersi — sp ię te szpangą, czyli broszką, albo p rz y trz y m y w a n e rę k ą. M imo stosunkow o w ielk ic h ro zm iaró w chusty, n a jej o k reślen ie ty lk o rz ad k o p o słu g iw an o się pod­ s ta w o w ą ' fo rm ą w y ra zu , a n a zy w a n o ją zazw yczaj dużą chustką. W lata ch m ięd z y w o jen n y c h duże c h u stk i w ychodziły już z m o d y i stopniow o zanikały.

OBU W IE I O K RY CIE N Ö G

P rzechodząc od opisu odzieży do opisu o b u w ia zaznaczym y od razu, że n a W arm ii n ie noszono d re w n ia k ó w ze scérnego d żew a, choć w iedziano o ich is tn ie n iu n a M azurach. N a W arm ii poznano je d o k ład n iej dopiero w czasie p ierw szej w o jn y św iato w ej, k ied y z atru d n io n y m u chłopów ro sy jsk im je ń ­ com N iem cy p rzy d zielali ta k ie w ła śn ie d re w n iak i, w całości w y d łu b a n e z d r e w ­ na. N azy w an o te d re w n ia k i h o len d r a m i lu b b o ta m i (niem. B o o t= c z ó łn o ). D ru g i ty p d re w n ia k ó w o spodzie d re w n ia n y m , o b ity m w okół sk ó rą z a k ry w a ją c ą ca­ łą sto p ę i tak że kostki, i sz n u ro w a n y c h n a przodzie p o jaw ił się n a W arm ii t a k ­ że dopiero w czasie pierw szej w o jn y św iato w ej. Te d r e w n ia k i n azy w a n o p o w ­ szechnie k lu m p a m i, choć tu ta j zaznaczyć należy, że n a zw a k l u m p y odnosiła się w ogóle do każdego ciężkiego, n iew ygodnego w ch o d zen iu lu b m ocno pod­ niszczonego b u ta roboczego. Trzeci ty p d re w n ia k ó w to kloce. M iały one spód d re w n ia n y , do k tó reg o p rz y b ita b y ła g w oździkam i lu b d ru c ia n y m i k la m e rk a ­ mi sk ó rz an a ( r z a d z ie j, parcian a) p rzy szw a sięgająca od palców do podbicia stopy, n ie o sła n iająca pięty. B y ły to d r e w n ia k i najczęściej s p o ty k a n e n a W a r ­ mii. Nosili je m ężczyźni do p ra c y p rz y d om u i w obejściu, nosiły je kobiety, gdy z d o m u w ychodziły n a p odw órze lu b do obory. L a te m w ych o d ziły w k l o ­

cach tak że do p ra c y w pplu. W klocach chodziły dzieci chłopów i robo tn ik ó w

do szkoły. Dla p rz ed łu że n ia w y trzy m ało ści p o dbijano, z w y k le w y ra źn ie za­ znaczone obcasy, ja k ró w n ież p rz ed n ią część k lo c ó w sk ó rz an y m i p łatk am i. C hłopcy w b ija li zim ą w d re w n ia n e spody k lo c ó w długie d ru c ia n e k lam ry , zw ane p o w szechnie dru ta m i. N a tk k p o d k u ty ch d re w n ia k a c h m ożna było do­ skonale ślizgać się po lodzie.

N a W arm ii, w b re w opinii B a rsk iej-A n to s, n ie n a zy w a n o żadnego ty p u d re w n ia k ó w ko r k a m i: T ylko N iem cy n azy w a li w a rm iń s k ie kloce „K lotzkor- k e n ” . S tą d na M azurach, tu i ówdzie, spo ty k ało się n a zw ę k o r k i n a oznacze­ nie d re w n iak ó w . Przytoczone przez B a rsk ą -A n to s in fo rm a cje z M a zu r w po­ staci k o r k i — to m a jo tlo f p ś o t k u (skórę) (P robark), k o r k i to bes p x ę n t u f (Gi­ życko), k o r k i bes z a t y u k u f (Biała P isk a) b y n a jm n ie j n ie m uszą się o d ­ nosić do d re w n iak ó w , ale m ogą się tak że odnosić do w a rm iń s k ic h k o r k ó w . J e d n a tylko in fo rm a c ja z M azu r przytoczona przez B a rsk ą -A n to s w postaci

(15)

3 7 6 Wiktor Ste ffen

k o r k i ta k e со na ź e s k u s k u r a a po t sp o d e m d r e w n o (Jąśkow o) m o g łab y po ­

tw ierdzić nazw ę k o r k i dla d re w n ia k ó w na M azu rach , ale n ie w olno jej od ­ nieść do t e r e n u w arm iń s k ie g o . Bo n a W arm ii n a zy w a n o k o n se k w e n tn ie k o r k a ­

mi, karasiam i lu b korla sia m i p an to fle dom ow e (zwłaszcza kobiece) z podeszw ą

sk ó rz an ą i lek k o zaznaczonym n a p ię tk ie m , tj. obcasem , oraz sk ó rz an ą przyszw ą, sięgającą ty lk o do p odbicia stopy, a n ie o k ry w a ją c ą pięty. N azw a obcas na W arm ii n ie b y ła zn ana. O bok op isan y ch k o r k ó w istn ia ły tego sam ego k sz tałtu p a n to fle dom ow e z filcow ą podeszw ą i przy szw ą z w zorzystej tk an in y , zw ła ­ szcza z różnokolorow ego p luszu w paski. T ak ie p a n to fle n a ty w a n o zw ykle

szlorami albo laczam i (wzgl. laczkam i). R ozgraniczenie n a zw k o r k i, szlory, lacze n ie było je d n a k zu p ełn ie w y raźn e. Często u ż y w an o ty c h n a zw w ym iennie.

W in fo rm a cji w s p o m n ia n ej przez B arsk ą-A n to s, a pochodzącej z B re d y n ek n a W arm ii, chodzi c h y b a o k la p u c h y , a n ie k la p u ty . K la p u c h a m i n a zy w an o n a W arm ii p o g a rd liw ie od św iętn e p a n to fle d am sk ie z d re w n ia n ą ru c h o m ą p ode­ szw ą i sk ó rz an y m i lu b p a rc ia n y m i p ask am i, w k ła d a n y m i n a stopę. T ak ie

k la p u c h y zaczęto nosić dopiero w czasie p ierw sze j w o jn y św iato w ej n a s k u ­

te k d o tkliw ego b r a k u skóry. P o n iem iec k u n a zy w a n o je „K lap p s ch u h e ” . M ięk k im i ciepłym i p a n to flam i do m o w y m i b y ły p a m p u z ie . N azw y tej nie n a le ży za B riic k n e re m etym ologicznie w iązać z p a m p u c h a m i (pączkam i w m a ­ śle), lecz z ogólnopolską n a z w ą bambosze. N astą p iła tu zam ian a dźw ięcznych spółgłosek w spółgłoski bezdźw ięczne, ja k w w ie lu in n y ch w y ra za c h w a r m iń ­ skich, np. p a p r a ć = „ b a b r a ć ”, p a n k r u to w a ć = ,,b a n k r u to w a ć ” , pa rch im == „ b a r ­ c h a n ” itp. P a m p u z ie m ia ły z w y k le podeszw ę filcow ą, rz ad k o skórzaną, a p rzy - s z w ę . pilśn io w ą lu b su k ie n n ą, o k ry w a ją c ą stopę i kostki. Zapinano, je n a p o je ­ dyncze sprzączki, z w an e k la m e r k a m i. P a m p u z ie n azy w a n o n a W arm ii czasem tak że ciuchami, chociaż ta n a z w a odnosiła się w zasadzie do innego, p o d o b n e­ go ro d z aju o buw ia. C iuchy s w y m k s z tałtem nie ró żn iły się istotnie od p am p u z i. Z asad n icza różn ica p o leg a ła n a ty m , c iu chy m ia ły w y ra ź n ie j zaznaczony

obcas, podeszw ę zaw sze skórzan ą, a. p rzyszw ę z pilśniow ego m ate ria łu , p o k ry ­ tego do wysokości sto p y m ię k k ą sk ó rą cielęcą. B y ły też ciu chy z całą skórzan ą przyszw ą, p o d b itą ciep ły m m a te ria łe m lu b fu terk iem . C iu c h y nie b y ły obu­ w ie m dom ow ym , lecz w yjściow ym , n oszonym ty lk o w porze zim ow ej.

O gólną n a zw ą o b u w ia z aró w n o m ęskiego ja k i kobiecego b y ły n a W arm ii

bu ty. Nie u ż y w an o ta m n a zw y trzew ik i. B u ty m ogły być n isk ie albo wysokie.

W nisk ich b u ta c h p rzy szw ą z a k ry w a ła ty lk o stopę w ra z z piętą, w ysokie b u ty z a k ry w a ły tak ż e kostki. P od n a zw ą b u ty ro zu m ian o b u ty sz n u ro w an e, zap i­ n a n e n a k la m e rk i lu b m aleń k ie, w ielkości grochu, .okrągłe guziki. W p e w ­ n y m okresie b y ły m odne k am asze, ' b u ty m ęskie z k ró tk ą p o k ry w a ją c ą kostki cholew ką, z g u m o w y m i w s ta w k a m i po bokach: „k amasze — co ńe m a u y

s n u r u w e k tlo na b o k a x g u m y (in fo rm acja przytoczona przez B a rsk ą -A n to s

z P u rd y ). Było to o b u w ie w yjściow e.

P o w szechnie zn an e b y ły na W arm ii skorznie, b u ty robocze lu b w ojskow e z cholew kam i. N azw y skorznie n ig d y n ie u ż y w an o n a oznaczenie k ró tk ic h b u ­ tów, w b r e w opinii B a rsk iej-A n to s, k tó ra tw ierdzi, że skorznie m ogą oznaczać tak ż e b u ty kró tk ie. P rz e k o n an ie to o p iera się n a źle z in te rp re to w a n e j in fo r­ m acji z G u tk o w a: duuge skoźńe, k a w a le r s k ie i k r u t k e sko żń e p jex o tn e. Osoba in fo rm u ją ca odw o łała się tu ta j do b u tó w w ojskow ych, k a w a le rii i piechoty. Otóż p rzed p ierw szą w o jn ą św iato w ą k a w a le r ia n iem ieck a nosiła b u ty z d łu ­ gimi, całą ły d k ę z ak ry w a jąc y m i cholew am i, do k tó ry c h w puszczano nogawice. P iech o ta zaś nosiła b u ty ze znacznie k ró tszy m i cholew am i sięg ający m i do po­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Metodyopartenalogice—postacinormalneformuł29 PrzekształcanieformułdoCNF Rozważmyponownieprzykładowąformułęijejzerojedynkowątabelęprawdy:

Natomiast z praktycznego (ludzkiego oraz maszynowego) punktu widze- nia metoda aksjomatyczna ust˛epuje innym metodom, takim jak dedukcja natu- ralna, rezolucja, rachunki

Załó˙zmy, ˙ze zbiór termów domkni˛etych j˛ezyka pierwszego rz˛edu L jest niepusty.. Je´sli H zbiorem Hintikki pierwszego rz˛edu dla L, to H jest speł- nialny w modelu

Zbiór S klauzul (j˛ezyka pierwszego rz˛edu) jest niespełnialny wtedy i tylko wtedy, gdy niespełnialny jest pewien sko´nczony zbiór klauzul, b˛ed ˛ acych bazowymi

Zauwa˙zmy, ˙ze badana formuła nie jest tautologi ˛ a KRZ, poniewa˙z nie jest tak, i˙zby ka˙zda alternatywa elementarna wchodz ˛ aca w skład powy˙zszej koniunkcji zawierała

[r]

Initially, most authors listed two basic types of green roofs: extensive and intensive roofs, that refer to the type of vegetation used, which deter- mines the thickness of

Wyślij SMS-a o treści wiad.5 na numer 71100... Panu Witoldowi HANKE Radnemu Rady Miasta Ruda Śląska wyrazy szczerego współczucia i pokrzepienia.. w trudnych chwilach