Noty żałobne 380
Rocznik Andragogiczny t. 22 (2015)
krotnie słyszałam z ust prof. Eugenii Malewskiej w trudnych dla mnie chwi-lach: „dasz radę, poradzisz sobie”. I rzeczywiście „dawałam radę” i starałam się sprostać stawianym przede mną wyzwaniom. Nie tylko ja, ale także wiele innych osób, które miały zaszczyt spotkać na swojej drodze Panią prof. Eu-genię Malewską będą nosić w sobie Jej życiowy optymizm i dobroć, którymi emanowała, zachwycała i którymi obdarowywała każdego, kto o nie popro-sił i zechciał od Niej je przyjąć.
Źródła
Blog prof. Bogdana Śliwerskiego: sliwerski-pedagog.blogspot.com: Zmarła profesor pedagogiki Eugenia Malewska (dostęp: 14.01.2015).
Chór im. prof. Wiktora Wawrzyczka Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Ol-sztynie: www.uwm.edu.pl/choir (dostęp 17.02.2015).
Dane biograficzne znajdujące się w dokumentacji Wydziału Nauk Społecznych UWM w Olsztynie.
Malec T. Cz. (2010), Popołudniowe rozmowy z Kanclerzem Wyższej Szkoły Infor-matyki i Ekonomii TWP, Wydawnictwo WSIiE TWP, Olsztyn,.
Osobiste wspomnienia autorki noty oraz informacje przekazane przez Dariusza Malewskiego – syna Prof. Eugenii Malewskiej.
Marzenna Zaorska
Pożegnanie Profesor Eugenii Malewskiej*
Żegnamy dzisiaj Osobę wyjątkową. Eugenię Urszulę Malewską poznaliśmy rodzinnie latem 1980 r., 35 lat temu. Zaprosiła nas na – od razu serdeczną – rozmowę do swojego ogrodu na Rybakach. Niezadługo, bo wiosną 1981 r. byłem, jako recenzent, na jej kolokwium habilitacyjnym w Kortowie. Od po-czątku łączyły nas wspólne zainteresowania i zaangażowania na rzecz szko-ły i oświaty na wsi, dzieci i młodzieży wiejskiej.
* Jest to wystąpienie po pożegnalno-dziękczynnej mszy św. w Katedrze w Olszty-nie, która odbyła się 16 stycznia 2015 r.
Noty żałobne 381
V. Aktualia Dostrzegaliśmy bowiem trwający do dziś paradoks w funkcjonowaniu szkoły i oświaty publicznej na wsi, która realizowała postulat przedwojennej lewicy kulturowej nieupokarzania młodzieży chłopskiej przez skazywanie jej na niżej zorganizowane i jakościowo gorsze nauczanie. Ale właśnie jako jednolita szkoła wiejska, wykorzeniała dzieci i młodzież ze wsi i wspólnoty lokalnej, a także regionalnej na rzecz wychowania narodowego o wspólnym trzonie kulturowym, opartym jednak na kulturze szlacheckiej oraz miejsko--inteligenckiej. W rezultacie takich zabiegów młodzież wiejską wychowywa-no przez kilka ostatnich pokoleń do zdrady własnej klasy i do wyparcia się pochodzenia wiejskiego, a i tak skazywano ją na gorsze ścieżki kształcenia ponadpodstawowego.
Od tamtych czasów spotykaliśmy się zawodowo wielokrotnie, choć nie przypuszczałem, że kiedyś spotkamy się w jednym miejscu, na tej sa-mej Uczelni. A jednak nasze losy splotły się tu, w Olsztynie, kiedy to latem 1998 r. Profesor Eugenia Urszula Malewska, dzięki niespotykanej zdolno-ści przenikania cudzych myśli i uczuć, zaproponowała mi pracę w jej Insty-tucie w Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie, akurat wtedy, gdy po trudach kierowania pedagogiką poznańską poszukiwałem dla siebie nowe-go miejsca pracy. Podjąłem jej propozycję, zamieszkaliśmy z żoną na Redy-kajnach i wszedłem, podobnie jak ks. prof. J. Michalski, w skład jej Instytutu Pedagogicznego w Kortowie. Było to środowisko niepowtarzalnie, wykreo-wane przez Ulę, bo tak już zawsze Ją nazywaliśmy, zespolone jak duża rodzi-na, zanurzone we wspólnych zadaniach i przeżyciach. Ula była zatroskana o każdego z nas i o całość tej niszowej społeczności akademickiej.
Tylko wyjątkowy Człowiek, jakim była Profesor Ula Malewska, potrafi-ła łączyć troskę i miłość rodzinną, z dbałością o każdego pracownika i o mą-drą spójność środowiska zawodowego. Jak owocna była taka spójność, naj-lepiej odsłoniło to doskonałe przygotowanie organizacyjne przez Jej zespół IV Ogólnopolskiego Zjazdu Pedagogicznego we wrześniu 2001 r. pod ha-słem Pedagogika i edukacja wobec nowych wspólnot i różnic. Ten kongres na-ukowy, dzięki całorocznej, wytężonej bezinteresownej pracy całego zespołu Profesor Malewskiej, był niepowtarzalnym spotkaniem naukowym i towa-rzyskim ponad tysiąca akademickich pedagogów, perfekcyjnie obsłużonych pod każdym względem.
Jaka była Ula Malewska jako Osoba, którą dziś ze smutkiem żegnamy, choć zapewne wieczorem, w miniony wtorek powitał Ją święty Piotr w ot-wartej bramie raju? Jaka była? Żeby ogarnąć próbę zrozumienia Jej niezwy-kłego fenomenu, posłużę się pewną metaforą. Otóż Indianie z plemienia Hopi rozróżniają siedem stron świata: wschód, zachód, południe, północ,
Noty żałobne 382
Rocznik Andragogiczny t. 22 (2015)
w górę, w dół i do siebie. Istnieje jednak jeszcze jedna strona świata – od sie-bie. Właśnie Ula Malewska posiadła niebywale rzadką, niemal nieosiągalną zdolność łączenia orientacji w górę i w dół, do siebie i od siebie. Przeżywa-ła głęboko kulturę, duchowość, religijność, lokowaną od tysięcy lat gdzieś wysoko, w niebie. Zarazem była zwrócona ku ziemi, Warmii, wsi, rolnictwu. Jak nikt umiała współprzeżywać życie, radości i smutki innych osób, przyj-mować ich światy życia do siebie, sama zamyślona nad swoją własną ducho-wością i myślą. Wreszcie, miała wyjątkową umiejętność obdarzania innych, nie tylko najbliższej rodziny, troską, wsparciem, myślą i dobrymi uczuciami. Dzisiejsza psychoterapia taki zespół wyjątkowego splotu zdolności nazywa „wyższym stanem świadomości” lub „psychowzrocznością”.
Jeżeli jest jakiś wzór istoty chrześcijaństwa z jego wyjątkowym przyka-zaniem „miłości bliźniego”, rozumianej jako bezwarunkowa życzliwość wo-bec napotkanych w życiu osób, życzliwość nieoczekująca zaproszenia, po-dziękowań i nagród, to taki wzorzec stanowiła sobą Ula Malewska.
Była dobrą Samarytanką. Ale przecież wycierpiała wiele. I oto odchodzi od nas.
Jednak pozostaje w nas. Będziemy ją pamiętać i kochać.
Zbigniew Kwieciński