ETYKA 2005, NR 38
Ewa Nowicka
NAUKA MARII OSSOWSKIEJ A WSPÓŁCZESNA
ANTROPOLOGIA*
Maria Ossowska i dzieje sposobów uprawiania nauki
Temat tego
artykułu może się wydać karkołomny,a nawet
niemożliwydo
reali-zacji. Dla wielu osób, które
zetknęły sięz
Marią Ossowskąi jej
twórczościąza-brzmi takjak znany aforyzm:
„słońa sprawa polska". Istotnie nie ma bodaj
bar-dziej
odległegosposobu
myślenia, formułowania myśli,stylu wypowiedzi
niż język współczesnychteoretyków antropologii z jednej strony i Marii Ossowskiej - z
dru-giej. Co
więcej -współczesnaantropologia,
zwłaszczata spod znaku
postmoder-nizmu,
podważapodstawy takiego
uprawiania
nauki, takiego korzystania z
mate-riału
empirycznego i takiego
formułowaniapodstawowych
zadań aktywnościna-ukowej
,
jakie
byłybliskie Ossowskiej. A
więc, skądten
pomysłi dlaczego
możnago
,
jak
sądzę, zrealizować?A nawet, dlaczego jest on tak atrakcyjny?
Otóżma on
zarazem swój wymiar osobisty
i
merytoryczny.
Pierwszy zasadza
sięna pytaniu, jak to
się mogło stać, żeosoba
(myślętu
oso-bie) wychowana pod intelektualnymi
skrzydłamiMarii Ossowskiej, po pierwsze,
systematycznie oddala
sięw
ciąguswojej
aktywnościnaukowej od ulubionej przez
swego mistrza analizy
materiałówzastanych ku empirycznym badaniom
tereno-wym,
zupełnieobcym mistrzowi, a po drugie wdaje
sięw debaty z
postmoderni-stycznymi teoretykami antropologii, których wypowiedzi tak
są odległeod wzoru
.
uprawiania nauki
uznawanego
i wpajanego uczniom przez
Ossowską.Aspekt merytoryczny
wiąże sięz
głębszym wglądemw
twórczośćMarii
Ossow-skiej i w
ewolucjęjej
zainteresowań.W swoim projekcie uprawiania nauki
Ossow-ska stopniowo
odkrywała międzykulturową problematykę związanąz badaniem
norm moralnych, co
można obserwować, porównując zawartość treściowąjej
ko-lejnych
dzieł;o ile
Podstawy
o
moralnościi
Motywy
postępowanianie
odwołują siędo
materiału międzykulturowegoz
pełną świadomościąkonsekwencji
tegoż,to
w
Moralności mieszczańskiej,a
zwłaszczaw Socjologii
moralnościi Ethosie
rycer-skim
takie
świadome odwołaniaznajdujemy; co
więcej-
stają sięone niejako z
56 EWA NOWICKA
łożenia
konieczne dla weryfikacji stawianych hipotez. W kolejnych książkach
z
co-raz większym
zainteresowaniem Ossowska sięgała
do wyników badań
antropolo-gii. Coraz częściej podnosiła właśnie
te ogólniejszej natury problemy, które stanę
ływ centrum zainteresowania teoretyków i empirycznych badaczy z zakresu
an-tropologii ostatnich dziesięcioleci. Zaskakujące, a nawet zdumiewające
może się wydaćto, że
kwestie z zapałem
dyskutowane wśród
dzisiejszych antropologów,
ab-solutnie kluczowe dla całej dyscypliny,
pojawiają się u Ossowskiej, czy to w formiezasygnalizowanej, czy to w głębszych analizach.
Sąto problemy uniwersalizmu
ludzkiego w powiązaniu
z różnorodnością kulturową, problematyką
kulturowego,
w tym zwłaszcza
moralnego, relatywizmu, a także
zagadnienie międzykulturowe
go rozumienia psychologicznej warstwy świata wartości. Ossowska była
wpraw-dzie badaczem przede wszystkim kultury własnej, a więc
-
jakby zauważył
antro-polog - kultury badacza,
ale po to,
aby
odpowiedziećna stawiane
przez siebie
ważnepytania teoretyczne, odwoływała się do wyników badań
terenowych,
a
za-tem do wiedzy o innych kulturach. Niewątpliwie jedną
ze ścieżek
jej
myślenia by-ło rozumowanie indukcyjne, poszukującekonkretnych przejawów ludzkiej
rozma-itości czy raczej człowieka w jego bogatym zróżnicowaniu. Mimo że nigdy nie uprawiałapracy terenowej (nie
aspirowała też do roli terenowego antropologa),zarówno słowa
napisane w książkach,
jak i te, które wypowiadała
podczas
semina-ryjnych dyskusji, wskazują
na to, że
owa różnorodność
ludzka, przede wszystkim
w zakresie odczuć, przeżyć
i zachowań,
interesowała Ossowskąnajbardziej.
Zatem wymiar merytoryczny realizowanego tu
pomysłu wiąże sięz próbą
zro-zumienia miejsca, jakie zajmuje
twórczość Marii Ossowskiejw
dziejach nauki
o człowieku,
a zwłaszcza
tych jej
części,które odnoszą
siędo problemu ludzkiego
uniwersalizmu i kulturowej
różnorodności.Zrozumienie
sensu
zestawienia sposobu uprawiania nauki przez
Ossowskąz nurtami współczesnej
antropologii wymaga spojrzenia na jej
twórczośćz
punk-tu widzenia historyka idei, filozofii, nurtów
myślowych. Spojrzenie to skłaniado ujęcia
dziejów myśli
humanistycznej XX w.
jako rodzaju dyskusji międzypoko
leniowej. W tej dyskusji pewne problemy pojawiają
się i blednąlub całkiem
zani-kająokresowo, jakby tocząc
swoje wody gdzieś pod ziemią, żeby wypłynąć
po
kil-kudziesięciu Jatach z nową siłą i w nieco jużzmienionej formie.
Dynamika tego
procesu nie jest prosta, ruch umysłowy
odbywa się ruchem konika szachowego
za-miennie na przeciwstawne pola. Nie jest to nigdy powrót do
stanowisk starych
w niezmienionej postaci. Jest to raczej
ruch spiralny. Tak na przykład
-
żeby się odwołaćdo egzemplifikacji z dziejów antropologii
- neoewolucjonizm
antropolo-giczny mieści się
w stylu myślenia
ewolucjonistów, ale nie jest tożsamy
z
ewolucjo-nizmem klasycznym, XIX-wiecznym; posiada niejako na zapleczu wiedzę
o innych
nurtach myślowych
takich jak funkcjonalizm,
konfiguracjonizm,
psychokultura-lizm itd. Na tej zasadzie pewne zarysowane, podniesione czy zaledwie dotknięte
przez Ossowską
problemy dotyczące
ludzkiej
różnorodności, powszechnościnie-których kulturowych rozwiązań,
a także możliwości
i granic poznania rozmaitości
kulturowej zwłaszcza
w jej wymiarze psychologicznym nabierają
impetu w latach
NAUKA MARII OSSOWSKIEJ A WSPÓŁCZESNA ANTROPOLOGIA 57
osiemdziesiątych
i dziewięćdziesiątych ubiegłego
stulecia w myśli
antropologicznej.
Impet ten wiąże się przede wszystkim z rozkwitem antropologii interpretatywnej,
a także
postmodernistycznej odrzucającej
lub podważającej
znaczne obszary
epi-stemologii pozytywistycznej czy modernistycznej. Ze względów
praktycznych, ale
i merytorycznych, nie chcę
tu
mówićo wszystkich aspektach
postmodernistyczne-go zwrotu w antropologii, nawiążę tylko do niektórych jepostmodernistyczne-go elementów,
odnajdu-jącw twórczości
Marii Ossowskiej w niejako prototypowej postaci problemy,
roz-winięte kilkadziesiąt lat później właśniena gruncie antropologii.
Fakty i wartości Budując swoją koncepcję
uprawiania nauki o moralności,
Ossowska
rozpoczy-na od
rozróżniania światafaktów
i
świata wartości,co, jak trzeba
pamiętać,w okresie jej
wczesnej
twórczości miało inny sens niż kilkadziesiąt lat później. Można zaryzykować twierdzenie, że czas życia i działalności naukowej MariiOssowskiej
wymagał przyjęcia takiego stanowiska metodologicznego iteoriopo-znawczego,
żeby uchronić naukęprzed zalewem ideologii. Stanowisko to też
mia-łoswój walor intelektualny; chodziło
o wyróżnienie,
wskazanie specyfiki podejścia
naukowego do
świata. Rozróżnienie zdań o faktach i zdań oceniających jestpierwszym, fundamentalnym
rozróżnieniemw twórczości
i podejściu
badawczym
Ossowskiej. Swoje Podstawy nauki o moralności
rozpoczyna zdaniem:
„Kto mówi,
żew języku polskim
rozróżnić możnatyle a tyle dialektów, ten stwierdza pewien
fakt.
Kto mówi, że
ten a ten z tych dialektów jest
najpiękniejszy,ten ocenia"
1. Od-różniała postawęobserwatora od postawy
„współtwórcy moralności". Współczesny antropolog
został jużprzekonany, że
nie sposób na pewnym poziomie
porzu-cić całkowiciepostawy
owego współtwórcy
ocen. Zadaniem naszym jest tylko
roz-ważyć,jaki to jest poziom, a więc
na którym poziomie badacz może,
a na którym
nie może
od owego
współtwórstwa się odżegnaći uniknąć
go.
Maria Ossowska kreśli projekt jedynej sensownej nauki, a raczej jednego
sen-sownego sposobu jej uprawiania. W następujący,
bardzo symptomatyczny sposób
pisze o postawie badawczej w obrębie
nauki o moralności:
„(
... ) postawa tego, kto
bada zjawiska moralne podobnie jak botanik bada rośliny, a językoznawca
-
zja-wiska
językowe"2. Wyrażonezostaje w ten sposób
rozróżnieniena te obszary
my-ślenia,które należą
do nauki i te, które już
do niej
się nie zaliczają. Zestwierdze-nia tego płynie zarazem postulat dążestwierdze-nia
do wywołania
w sobie przez uczonego
postawy obserwacyjnej. Ossowska pisze:
„(
... ) nasze opinie o charakterze
opiso-wym zależą często
od naszych uczuć
i pragnień,
wierzymy jednak, że
w
tym
wypad-ku
możemy się od wpływunaszych osobistych doznań uwolnić, że możemy
spoj-rzećna
daną sprawę beznamiętnie"3.1 M. Ossowska Podstawy nauki o moralności, Czytelnik, Sztokholm 1947, s. 1. 2 Ibidem.
58 EWA NOWICKA
Uwolnienie
sięod postawy
oceniającej leżyw gruncie rzeczy u
podłożawszel-kiej nauki,
takżeo
człowieku,w tym
zwłaszczaw sposób szczególny antropologii
kulturowej. Dlaczego
„zwłaszczaantropologii"? - tym pytaniem
zajęła się właśnieantropologiczna
myślteoretyczna ostatniego ćwierćwiecza.
Rozwój nauki o kulturach w latach
osiemdziesiątychi
dziewięćdziesiątychna gruncie refleksji filozoficznej i antropologicznej, czy ściślej na styku ich obu,
wy-magałporzucenia wiary w
absolutną ścisłośćrozgraniczenia obu tych
światówi obu
opcji: opisowej i
wartościującej,co
oczywiścienie prowadzi do odrzucenia
założeniaOssowskiej o
koniecznościanalitycznego
rozróżnianiatych dwóch
sfer.
Ossowska
dost!Zegałaich
związkiw
działalnościnaukowej;
rozważała,w jakie
elementy
i
etapy
naszej
działalnościnaukowej
interweniować mogą wmtości. Otóżw
jej przekonaniu
jest
takich miejsc wiele.
Po pierwsze w
treści używanych pojęćw języku
uczonego
obec-ne
są często oceny (antropolog powiedziałby, żezrost zdań
o faktach ze zdaniami
powinnościowymito oczywista czy naturalna
treśćzjawisk kulturowych). Druga
sy-tuacja zachodzi, gdy
pojęcia są uściślanepod
wpływemocen,
przykłademjest
pojęcie
poczytalności,a
także pojęciepracy u Marksa.
Bywają też używane pojęciaemo-cjonalnie
naładowanei przez to
oceniające. Często używa się ich wcelach
perswa-zyjnych niejako zamiast argumentacji -
wywołujemypewien odzew
emocjonalny
a
więc oceniającyu interlokutora.
Związekopcji opisowej i wartościującej
zauwa-żalnyjest
teżw
dążeniudo zmiany
czyichśpostaw.
Użycie słowa„socjalizm"
przez
Hitlera
byłowykorzystywaniem pozytywnych
treści kojarzących sięz tym terminem.
Ossowska
zakładałajednak,
żebez
przyjęciapostawy bezstronnego
obserwa-tora nie
możnaw ogóle
przystąpićdo badania obcej kultury;
zakładała więc, że przyjąć ją można, żejest to wykonalne. Millowska
zasada
indukcji w świecie
od-rębnościkulturowej
człowieka była podstawąkomparatystyki Ossowskiej.
Jednakże
spór o miejsce
wartościowaniaw procedurach
zaliczanych
do
dzia-łalnościnaukowej
ciągletrwa. Granica świadomego
dopuszczania wartościowania
w
obrębtej
działalnościjest niezmiennie przedmiotem sporów ostatnich lat. Kar
-ty
artykułówi
książekz zakresu teorii antropologicznej
jakże często pełne są roz-ważaniasytuacji badacza, który
„ma
lub nie ma prawa" do osobistego
zaangażowania
badając rzeczywistość, „maprawo lub go nie ma" do
działaniaw tym lub
owym kierunku w
związkuz badanymp!Zedmiotem.
Zakładato
konieczność anga-żowaniasfery wartości.
Sądzę, że
postawa oceniania jest dla
człowiekao wiele bardziej
„naturalna"
czy
możeraczej odruchowa
niżpostawa obserwacyjna. Wtedy, gdy mamy do czynienia
z
odmiennością kulturową,a
więcz
odmiennością świata wartości,ocen czy norm,
w tym
takżestandardów moralnych,
oceniającapostawa jest tym bardziej
natural-na i odruchowa
.
Z
każdą odmiennością wiąże siępewien rodzaj
obcościi
dystan-su, a to
wyraża sięna
płaszczyźniepsychologicznej w poczuciu
dziwaczności, śmieszności, nielogiczności, absurdalności, obrzydliwościlub
niebezpieczeństwa4.4 Por. E. Nowicka Religia a obcość, Zakład Wydawniczy Nomos, Kraków1991; E. Nowicka i S. Łodziński U progu otwartego świata, Zakład Wydawniczy Nomos, Kraków 2001.
NAUKA MARI! OSSOWSKIEJ A WSPÓŁCZESNA ANTROPOLOGIA 59
Na poziomie intelektualnym właśnie oceny są
wyrazem tych emocji. Nie mamy
wątpliwości, żeuprawianie nauki o innych kulturach wymaga wyjścia poza tę
sfe-ręspontanicznych i odruchowych reakcji oceniających
i wymaga osiągnięcia
umy-słowegostanu zdystansowania się. Jest to
różnica między przeciętnymmeloma-nem, który
rozpływając się słucha symfonii Beethovena myśląc:„Cudowne!
Wspaniałe!",a muzykologiem, który odkrywa lub przypomina sobie konkretne
se-kwencje harmoniczne, analizując
ich swoistą, dla Beethovena, logikę. Dziś
posta-wy obserwacyjnej wobec
odmiennościkulturowej, w tym moralnej, uczymy
na podstawowych kursach antropologii,
choć nasi studenci najczęściej,zanim
przeniosą się na ten nowy dla nich - opisowy poziom rozumowania, zadająnam
po wykładach
pytanie:
„A jak naprawdę
powinno się postępować?
Co jest słusz
ne?" Jak badacz powinien się zachować
wobec kulturowej
odmienności,która go
drażni i gwałcijego odczucia moralne?" Pytają więc
o ocenę,
o wartości,
o
regułę działania,o
radę praktyczną.Zawieszenie oceniania jest postawą
w odczuciu
po-tocznym „nieludzką'', a w odczuciu uczonych „specyficznie ludzką".
Od połowy
lat osiemdziesiątych
XX wieku podważano
w gruncie rzeczy moż
liwośćuchronienia
się badacza nie tylko przed użyciem własnych kategoriipo-znawczych, lecz także
przed angażowaniem
sfery wartościującej myślenia, która
nieuchronnie korzeniami tkwi i tkwić
musi w kulturze badacza. Obok
jużtradycyj-nej krytyki antropologii za jej związki
z kolonializmem pojawił się przede
wszyst-kim namysł
nad wpływającym
na praktykę badawczą
nieuchronnym ulokowaniem
kulturowym, społecznym
i politycznym badacza, jego umiejscowieniem w określo
nych strukturalnych kontekstach.
W okresie analizowanego tu
ćwierćwieczapisano przede wszystkim o kryzysie
poznawczym antropologii wynikłym
z zakwestionowania jej
statusu naukowego
przez postmodernistyczne wersje tej nauki. W spojrzeniu na antropologię
doko-nały się wówczas przeobrażenia, które objęły wszystkie dziedziny humanistyki,a wiązały się z przemianami epistemologicznego jej zaplecza, wyrażającymi się
w nowych nurtach filozofii. W okresie tym
dokonały się też bardziej gruntowneprzemiany, które doprowadziły
do podważenia wyraźnych
granic między działal
nością naukowąi
wszelką inną5;nauka
przestała byćodbierana nie tylko jako
dziedzina szczególnie uprzywilejowana, ale także
jako dziedzina odrębna
aktyw-ności ludzkiej. Humaniści dekonstruktywistyczni obalali mit uczonego, w tym zwłaszcza badacza kultury, zewnętrznego, niezaangażowanego, bezstronnego „chłodnego"- jak
lubiła mówićOssowska - obserwatora. Podkreślali,
że zupełnietak samo jak ideologia, religia czy sztuka, działalność
naukowa jest specyficznym,
historycznie uwarunkowanym wytworem człowieka określonego
miejsca i czasu.
Pojęcie tego, co naukowe, jest zależne od rozumienia racjonalności, a to z kolei- jak dowodzi Rorty - jest zależne
od aktualnego w danej epoce i miejscu
sposo-bu przedstawiania
świata.Z tego punktu widzenia
racjonalność nie pozwala5 Por. np. R. Rorty Filozofia a zwierciadło natury, tłum. M. Szczubiałka, Wydawnictwo Spacja
60 EWA NOWICKA
na znalezienie podstawy do rozróżnienia między
tym, co naukowe i nienaukowe
w ogóle, między
tym, co naukowo prawomocne i nieprawomocne. W gruncie
rze-czy standardy naukowe mają dokładnie
tak samo relatywny charakter jak wszelkie
inne sfery kultury, stanowiąc nierozerwalną część
konkretnej kultury
6.W związku
z tym nie ma powodu, aby
doszukiwać się kategorialnej różnicy międzypozna-niem naukowym z jednej strony i np. dyskursem ideologicznym czy działalnością
artystycznąz drugiej. Nauka, inaczej
niżw założeniach
Ossowskiej, nie ma
szcze-gólnego, swoistego statusu, co więcej - podlega tym samym uwarunkowaniom,
ograniczeniom,
zafałszowaniom, zniekształceniom i zaburzeniom, jak wszelka umysłowa aktywność człowieka. Nauka, jako historycznie ukształtowana postaćpraktyki społecznej,
tak czy inaczej, jest uzależniona
od wartości
i wyobrażeń
spo-łeczeństwa,w którym funkcjonuje. Wszystko to odnosi się też
do antropologicznej
refleksji o odmienności
moralnej człowieka.
Kirsten Hastrup, duńska
przedstawi-cielka współczesnej antropologii interpretatywnej,
zauważaw prostych słowach
ów zasadniczy zwrot: „W minionych dziesięcioleciach
tradycyjny pogląd
pozytywi-styczny na twarde dane etnograficzne został
wyparty przez wizję rzeczywistości
ja-ko w pewnym sensie tworu spotkania etnografki i badanych przez
niąludzi"
7.Sami antropologowie w uprawianej przez siebie dyscyplinie ujrzeli w tym
okre-sie działalność bliższą
literaturze, sztuce, poezji niż
scjentystycznie pojętej
aktyw-nościnaukowej. Co więcej
- to krytyka literacka, psychoanaliza, historia społecz
na stały się
uznanym wzorem ściśle idiograficznej i historycznej antropologii,
któ-rąuznano za jedynie możliwą. Tytuły najgłośniejszych prac z tego okresu mówią
same za siebie:Anthropology as Cultural Critique
8,Writing Culture. The Po
e
tics and
Politics of Ethnography
9,The Unspeakable. Discourse, Dialog and Rhetoric in the
Postmodem World10.
W dotychczas
obowiązującym obiektywizującymnastawieniu
do badania ludzkich kultur obnażono
wówczas w pełni naiwność
i prostotę
grani-czącąz uproszczeniem. Dlatego więc
poczucie zadowolenia z tradycyjnego
(mo-dernistycznego czy pozytywistycznego w swym duchu) badania uniwersalnej
ludz-kiej kultury w zadziwiającym
bogactwie jej partykularnych przejawów, czyli
kon-kretnych kultur, wyraźnie ustąpiło w tym okresie poczuciu kryzysu poznawczego
tej dyscypliny.
Pojawiły się wątpliwościzarówno co do statusu wiedzy
antropolo-gicznej, jak i co do wzorców samej praktyki badawczej. Kwestionowana bywa
6 Ibidem, s. 157; R. Rorty Obiektywność, relatywizm i prawda, tłum. J. Margański, Aletheia, Warszawa 1999, s. 61.
7 K Hastrup O ugruntowywaniu się światów-postawy empiryczne antropologii, tłum. M. Bu -cholc, w: Badanie kultury- elementy teorii antropologicznej. Kontynuacje, M. Kempny i E. Nowic-ka (red.), Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2004, s. 88.
8 GE. Marcus i M. Fischer Anthropology as Cultural Critique, The University of Chicago Press, Chicago, London 1986.
9 J. Clifford, i G. E Marcus (red.) Writing Culture. The Poetics and Politics of Ethnography, University of California Press, Berkeley 1986.
10 S. Tyler The Unspeakable. Discourse, Dialog and Rhetoric in the Postmodem World, The University of Wisconsin Press, Wisconsin, London 1987.
NAUKA MARII OSSOWSKJEJ A WSPÓŁCZESNA ANTROPOLOGIA 61
na
przykładsama procedura zbierania -
kiedyś uważanychza
„twarde'',
niepod-ważalne
- danych empirycznych.
Gdyż „jużw chwili postrzegania i ujmowania
ob-serwacyjnych danych etnografa w kategorie
pojęcioweopisu
interweniują różneelementy
przedsądów- wiedzy zastanej w
umyślebadacza"
11• Zastrzeżeniado
„czystości"procedury obserwacji,
zwłaszczaobserwacji antropologicznej,
do-tyczą
wszystkich jej faz, w gruncie rzeczy wszelkich jej aspektów
12.Mimo to
nie-zwykle krytycznie i
powściągliwienastawiona do
„obiektywizmu"
procedur
obser-wacji w antropologii Kirsten Hastrup pisze:
„(
... ) empiria pozostaje
wciążobecna,
być może
nawet
silniej niż
dotychczas, nawet
jeślinie
jesteśmy jużw stanie
przy-jąć
jej w oparciu o jej
wartość nominalną"13. Niewątpliwie nastąpiłademistyfika-cja obserwacyjnych danych jako faktów, ale nie ma najmniejszej
wątpliwości, że założenieistnienia
rzeczywistościpoza podmiotem
poznającymjest
absolutnąko-niecznością,
aby
można byłow ogóle
mówićo poznaniu. Antropologia nie
speł niałanigdy
doskonałegomodelu nauki przyrodniczej
choćbydlatego,
żeprzed-miot i podprzed-miot badania
należydo tej samej klasy zjawisk -
sąto ludzie. W
gruncie
rzeczy dyscyplina nasza nigdy nie
byław
pełninowoczesna, modernistyczna,
pozy-tywistyczna
14.Opis antropologiczny powstaje w procedurze zwrotnego
sprzężenia, o którym Hastrup pisze:
„(
... ) opisy i opisywane przez nie stany rzeczy
pogłę biają sięi
modyfikująw toku
sprzężeniazwrotnego"15.
Model nauki i praktyki badawczej
W
antropologii zapanowała
po
częścimoda, a po
części odezwały się „zdrowe"i trafne reakcje na ogólny kryzys epistemologiczny i moralny w humanistyce tego
okresu;
byłto wyraz niepokojów i
wątpliwościco do celów i podstawowych
zało żeńteoretycznych, poznawczych, metodologicznych i etycznych antropologicznej
praktyki badawczej
16.Antyesencjalizm i konstruktywizm poznawczy tej
częścian-tropologów, których
zaklasyfikować możnajako reprezentantów
postmoderni-zmu,
prowadziłich do zakwestionowania
możliwości formułowaniajakichkolwiek
ogólnych
ustaleńw badaniach antropologicznych, a na pewno budowania teorii.
Rzeczywistość
kulturowa jest
niestała,a nawet ulotna, nieustannie konstruowana
i rekonstruowana, nigdy nie
posiadająca żadnych stałychwzorców, modeli,
punk-tów zaczepienia dla praw ogólnych czy ogólnych
ustaleń,na których
myślbadacza
11 H. G. Gadamer Rozum, słowo, dzieje. Szkice wybrane, przeł. M. Łukasiewicz, K.
Michal-ski, PIW, Warszawa 1979; Hastrup, O ugruntowywaniu się światów ... , op. cit., s. 88-90
12 K. Kaniowska Opis - klucz do rozumienia kultury, Polskie Towarzystwo Ludoznawcze, Łódź 1999,passim.
13 K. Has trup 2004, O ugruntowywaniu się światów ... , op. cit., s. 90. 14 Ibidem, s. 91.
15 Ibidem, s. 91.
16 Por. M. Lubaś Rozum i etnografia. Przyczynek do krytyki antropologii postmodernistycznej,
62 EWA NOWICKA
mogłaby się oprzeć.
Nie dziwi
więc, żew opisywanym okresie
schyłkuXX wieku
posuwano
siędo odrzucania wszelkich
wyjaśnień,a nawet typologii. Jedynie
uprawnione
okazywały sięanalizy interpretatywne,
włączającei
akceptującewszelkie elementy subiektywnego
podejściabadacza zastosowane do zawsze
kon-kretnych, umiejscowionych bardzo
ściślew czasie i przestrzeni faktów czy
zdarzeńkulturowych
.
Elementy badanej
rzeczywistościkulturowej rozumiane
byłyjako
zawsze
też posiadającewymiar interakcyjny
wynikającyz konkretnej sytuacji
ba-dawczej, a
więcrelacji badacz-badany wyznaczanej przez
świśle określonepara-metry sytuacyjne. Dowodzenie swoich racji poprzez
weryfikację empirycznąteo-rii czy budowanie
uogólniającychmodeli nie tylko nie jest
możliwe,ale
teżnie jest
potrzebne.
Najwłaściwszaokazuje
siępostawa
wyrażająca pełną akceptację wielo-ścii
zróżnicowaniasposobów odbierania
świata,jego konceptualizacji, norm i
reguł postępowania, światopoglądów.Dla postmodernistycznej humanistyki
charaktery-styczne jest odrzucenie wszelkiej teorii poznania, negacjapot1Zeby
uprawomocnie-nia nauki i wiedzy naukowej.
Całościowe wyjaśnieniepoznawczych podstaw nauki
nie jest w tej koncepcji ani
możliwe,ani
pożądane17.Nie powinno
sięani
wyja-śniać,ani
kodyfikowaćpoznania naukowego;
zresztąnauka bez takiej
legitymiza-cji radzi sobie
zupełniedobrze.
Można
jednak
zauważyćpewne istotne
różnice międzydyscyplinami
humani-styki, w tym
zwłaszcza filozofiąi
antropologią.Kirsten Hastrup,
szukającabliskich
związków międzynimi dwiema, stwierdza jednak stanowczo
:
„Społeczne doświadczenie ludzi i
wynikający zeń materiałetnograficzny
sąw znacznym stopniu
nie-werbalne. Kultura nie jest tekstem, antropologia nie jest
literaturą.Badany
światjest ugruntowany nie w zdaniach, lecz w
rzeczywistościempirycznej na granicy
zdań,
w etnografii"
18•I dalej: „W gruncie rzeczy antropologia
może być uważanaza
empiryczną filozofię".Dzięki
krytycznej refleksji postmodernistycznych teoretyków antropologii
dys-cyplina ta
stała siędaleko bardziej
samoświadoma ograniczeń własnejretoryki
,
długoniedostrzeganych
społecznychi kulturowych wyznaczników
określających kształtantropologicznych opisów.
Zasługi
postmodernistycznej, refleksyjnej i dekonstruktywistycznej teorii
an-tropologicznej
mają nieocenioną wartośćdla
samoświadomościmetodologicznej
i epistemologicznej antropologii, takjak i dla wszelkiej refleksji o
człowieku. Jed-nakżepewne
wątkipostmodernistycznej epistemologii i metodologii
wydająmi
siębardziej dla nauki szkodliwe
niżnaiwny pozytywizm. Nie ma
oczywiścienic
bardziej
złudnego niżprosta i
jakże złudnawiara we wszechmoc poznania
nauko-wego, ale
zastąpienietej wiary wszechobecnym
zwątpieniemjest bodaj równie
niebezpieczne. Destrukcyjna niewiara w
możliwośćdochodzenia do jakkolwiek
rozumianej prawdy i neurasteniczne skupianie
sięna samym procesie poznania
17 R. Rorty Konsekwencje pragmatyzmu: eseje z lat 1972-1980, przeł. Cz. Karkowski,Przedmowa A. Szahaj, Wydawnictwo IFiS PAN 'Varszawa 1998. 19 K Hastrup, O ugruntowywaniu się świató1
NAUKA MARII OSSOWSKIEJ A WSPÓŁCZESNA ANTROPOLOGIA 63
i jego bezradności,
tak charakterystyczne dla postmodernistycznego stylu narracji,
nie posuwają
naprzód samo przez się debaty naukowej.
Sądzę, żew
umiarkowa-nej dawce
odgrywają pewną rolę w oderwaniu sięod samozadowolenia oraz
od oczywistości modernistycznej
cry
teżporytywistycznej wizji uprawiania antro
-pologii. Cierpienie niemożności
dotarcia do istoty obcej
rzeczywistościkulturo-wej, które odczuwa każdy
antropolog terenowy, nie powinno mu jednak
przeszko-dzić
w posługiwaniu się wsrystkimi zmysłami, wiedzą zastaną
i domniemaniami
wraz z prrypadkowymi skojarzeniami,
jeśli chce pozostać naukowcem. Crystaneurastenia metodologiczna i epistemologiczna końcry się crystą neurastenią
i
ni-czym
więcej. Stądto
słynnakrytyka postmodernistycznego myślenia
antropolo-gicznego
u Ernesta Gellnera
19,wydaje
mi się
sensowna,
gdy popiera tych badacry,
którry po prostu robią
swoje; sama skłonna
jestem popierać
tych antropologów,
ciągle zresztą
licznych
20,którry wbrew wszelkim lamentom postmodernistów,
du-chowe
drżenia i niepokoje zostawiająna długie
jesienne wieczory w rodzinnym
domu, zaś
poza tym jako
antropologowie
prowadząbadania terenowe tak dobrze,
jak potrafią. Jak sądzę
to, że
podoba mi
się właśnie Gelłner, zawdzięczamszkole
Marii Ossowskiej,
z
której wyrosłam. Oczywiście to
„wyrastanie"
nigdy nie jest
prostą kontynuacją; przecież
w każdy
wyrastaniu jest też wychodzenie poza to,
z czego
się powstało. W dalszej części tego artykułu będęzatem
sięgałado tych,
dalekich czasem, odrostów myśli Ossowskiej.
Zresztą również
na
gruncie
współczesnejantropologii
spotykamy
sięz
opinia-mi głęboko
krytycznymi wobec tendencji
ściśleinterpretatywnych, które oddalają
tę dyscyplinę
od tradycyjnego
wzorca
nauki. Obronę
klasycznego
scjentystyczne-go podejścia do
badań międrykulturowychznajdujemy na prrykład u Melforda
E. Spiro, który krytykując orientację
crysto interpretatywną
za tendencję
do
spro-wadzania
antropologii
do crysto idiograficznych,
ciekawostkowych
opisów
„in-nych krajów i obyczajów", sięga do przestrogi,
jakąAlfred Kroeber wypowiedział
85
lat temu:
„Tak
długo,jak
będziemy oferować światujedynie rekonstrukcje
spe-cyficznych szczegółów
i uparcie okazywać niechęć
do generalizacji,
świat będziemiał dość
ograniczony
pożytekz etnologii"
21.Spiro w istocie broni tradycyjnego
wzorca nauki, natomiast interpretatywny, partykularny jej nurt zachowałby
tylko
do badania kultury zachodniej. Pisze jednoznacznie:
„Konkludując, jeśli dążymydo realizacji celów etnograficznego partykularyzmu, to w naszym dobrze pojętym
interesie lepiej skupić się na badaniu kultury zachodniej. Prry braku takich badań
tak naprawdę
mamy jeszcze inną
alternatywę. Możemy prryjąćmodel
generalizu-19 E. Gellner Postmodernizm, rasizm i religia, przeł. M. Kowalczuk, PIW, Warszawa 1997. 20 R. Firth Czy antropologia społeczna ma przyszłość? tłum. A Kościańska, w: M. Kempny
i E. Nowicka (red.), Badanie kultury. Elementy teorii antropologicznej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2003,passim.
21 A Kroeber Recenzja Primitive Society, „American Antrhopologist" 1920, nr 22, s. 380:
za, E. Spiro, Relatywizm kulturowy i przyszłość antropologii kulturowej, tłum. G. Pożarlik, w: M. Kempny i E. Nowicka (red.), Badanie kultury ... , op. cit., s. 52.
64 EWA NOWICKA
jąco-wyjaśniający
albo do niego
powrócićw badaniach etnograficznych,
skupiając sięna porównawczych badaniach kultur nie należących
do kręgu
zachodniego
"
22.Te alternatywy oraz preferencja dla drugiego modelu uprawiania antropologii
,
mimo wszystkich
trudności, ograniczeńi
wątpliwości, umieszczają koncepcjęSpi-ro w nurcie
myślowymbliskim Marii Ossowskiej i we wzorcu nauki przez
niąupra-wianej.
Swojskość i obcość
- badacz
ibadany
Współczesnyczytelnik
dziełOssowskiej nie ma
wątpliwości, żeperspektyw
a
antropologiczna
była częściąjej programu naukowego; zarazem jednak nie jest
to perspektywa akceptowalna dla antropologii
przełomuXX i XXI w.
Antropo-logia zdefiniowana jako nauka o kulturowej
różnorodności człowieka,o jego
rozmaitości,a
więc inności międzygrupowej,z
koniecznościstyka
sięz
proble-mem badania
„obcości"kulturowej,
gdyżjest uprawiana przez osoby o innym
zapleczu kulturowym
niżci, którzy
stanowiąprzedmiot
badań.Dotyczy to
w znacznym stopniu
równieżtzw
.
antropologów tubylczych
,
czyli tych
,
którzy
wyrośliz innych kultur
niżzachodnia
,
będącychzarazem przedmiotem b
a
d
a
ni
a
antropologicznego. Antropologia
wyrosławszak na gruncie
określonejkultury
- nazywanej
euroamerykańskączy
zachodnią.Zatem aby
zostaćantropologiem
,
trzeba
studiować tę dyscyplinęna zachodnich uniwersytetach
,
uczyć sięmodelu
myśleniazachodniego. Socjalizacja i enkulturacja do wzorów
myśleniai
odczu-wania charakterystycznych dla zachodniej kultury jest w
związkuz tym
warun-kiem uprawiania antropologii jako nauki
.
Stąd równieżtzw. antropologowie
tu-bylczy, a
także pochodzącyz diaspory
społeczeństwabadanego
żyjącejw
obrębie
światazachodniego, jako przedstawiciele swojej dyscypliny
siłąrzeczy
reprezentują kulturę kręgueuropejskiego, mimo
że mogą dysponowaćpoza tym
znaczną kompetencją językową,a nawet
całościową głęboką kompetencją kul-turowąw zakresie kultury badanej.
Dylematy moralne antropologa
sądylematami
człowiekanie kultury badanej,
lecz kultury
badającej.Te dylematy nie
byłyprzedmiotem
zainteresowańMarii
Ossowskiej,
ponieważ byłaona przede wszystkim teoretykiem, badaczem
gabine-towym, a nie terenowym. Sama empirycznych
badańterenowych ani nie
prowa-dziła,ani ich nie
planowała.Osoby
,
które
znały bliżej Ossowską,nie
mają wątpli wości, żenie
miała teżnajmniejszych predyspozycji do pracy terenowej
,
wręczprzeciwnie - praca uczonego
zgłębiającego materiałzastany
byłajej
powołaniem.Ossowska nie
przywiązywała dużejwagi do aspektu behawioralnego zjawisk
mo-ralnych. W
Podstawach nauki o
moralności pisała: „Mówiącnam
cośo czynach,
nie
mówiąnam nic o opiniach
,
albowiem trzeba
pamiętać, żenie tylko z opinii nie
NAUKA MARII OSSOWSKJEJ A WSPÓŁCZESNA ANTROPOLOGIA 65
można wnioskować
o czynach, ale i na odwrót: czyny nie dają
nam obrazu żywio
nych przez ich sprawców poglądów"
23. Materiałami,na których
może budowaćswoją dyscyplinę
badacz moralności, są
jej zdaniem: sformułowane
na piśmie
sys-temy etyczne, kroniki i statystyki kryminalne, kodeksy prawne, prasa codzienna,
literatura
piękna,a
zwłaszcza pisarstwo obyczajowe, pamiętnikarstwo, wypisyszkolne, a wreszcie sam język.
Korzystała
z rezultatów cudzych obserwacji, skrupulatnie powołując się
na źró
dła, których ani nie oceniała
pod względem
metodologicznym - nie podważała
ich
trafności,
ani
nie wyrażała pełnego
do ich zawartości
zaufania. Wydawała się
mó-wić: „Jeśli wierzyć
obserwacjomXa„." lub „Jeśli
X
ma rację„."
W
analizie
ograniczającej siędo naszej tylko kultury Ossowska dostarcza pewnych
cennych
wskazówek, które
mogą służyćantropologowi w badaniu kultur obcych.
For-my
językowe wyrażające ocenę mogą być bardzo różne,np. wykrzyknikowe,
w
sensie
subiektywizmu
aktualnego
i prywatnego - albo jako formy ekspresji,
al-bo jako opis
aktualnych
emocji -w obu przypadkach są dobrą podstawą
dla
bada-cza
kultur innych
.
Ossowska bez wątpienia
skupiała sięw swojej
twórczościna analizie
elemen-tów kultury
własnej; jej normy próbowała kodyfikowaćw Normach moralnych
(1970),
analizować wyodrębnieniesfery moralności
w Podstawach nauki
o
moral-ności
(1947) i Motywach
postępowania(1949)
.
To skupienie się
na analizie kultury
własnej pozwoliło
jej na osiągnięcie głębi, której antropolog
„biegający"po
od-mienności
mimo wszystkich możliwych wysiłków osiągnąć
nie może.
Sytuacja
ba-dacza skupionego na własnej i na obcych kulturach z punktu widzenia
epistemo-logicznego i metodoepistemo-logicznego jest odmienna
.
Antropolog jako główne narzędzie
badawcze, mimo nieomal
stulecia
intensywnych praktyk terenowych, ma przede
wszystkim do dyspozycji najważniejsze narzędzie
jakim jest jego własna
osoba,
na-tura,
osobowość. Słowem,antropolog
jako badacz obcej kultury
„bada
sobą"-
pa-trząc, słuchając, obserwując
wszystkimi zmysłami zmysło'?<'o dostrzegalną warstwę
obcości
kulturowej, ale też
rozmawia, wchodzi więc
w kontakt z ludźmi,
pokazuje
się
im, a więc
jest przez nich obserwowany i obserwuje ich obserwację
swojej osoby.
Antropolog zaangażowany
w pracę terenową
wchodzi w złożone,
„wielopiętrowe" relacje z badanymi. Na przykład może
go
irytowaćto,
żegromada Chińczy
ków w małym
prowincjonalnym miasteczku otacza go siedzącego
i spożywającego
na ławeczce kluski z osobliwym sosem, że
dzieci go
dotykają, że są sadzane muna kolanach
.
Może teżw tej chwili poczuć, że
dana
.
mu jest niezwykła, wręcz
cu-downa dla antropologa
sytuacja
badawcza - eksperyment kulturowy i to on sam
jest
elementem
tego kulturowego eksperymentu. On jest biały, jakoś
po
europej-sku
ubrany, ma jasne włosy
i nie umie jeść pałeczkami,
nie mlaszcze i nie pluje
do-okoła, nie wyciera ust rękawem
i siedzi przy jedzeniu dość
sztywno,
natęża sięukładając
do chwila od nowa pałeczki
w nieudolnej
dłonii myśli: co będzie
dalej?
co oni mówią?
itd. (Jest to sytuacja, którą osobiście przeżyłam
podczas badań
66 EWA NOWICKA
tropologicznych w Chinach). Badacz jest
więczarazem elementem nieodzownym
eksperymentu i obseiwatorem.
Ossowska
odwoływała się teżbardzo
częstodo osobistych antropologicznych
obsetwacji czynionych w
obrębiekultury
własnejczy
teżw
obrębienaszego
kręgukulturowego; w odniesieniu do nich
mogła używaćwszystkich elementów badania
sięgających
do
własnego doświadczenia wewnętrznego,introspekcji i kulturowo
zawężonejempatii. W ten sposób w gruncie rzeczy
sięgałado modelu
interpreta-tywnego nauki; nie
rezygnowałazarazem z
dążeniado
formułowania uogólnieńo szerszym
zasięgu. Zdawałasobie
sprawę, że różnorodnośći
zmiennośćw czasie
ocen i norm moralnych w
obrębienaszego
kręgukulturowego daje
szansęna
bar-dziej
pogłębionerozumienie
odmiennościi
różnorodności światazjawisk
moral-nych.
Jednakżeogromny obszar refleksji antropologicznej skupionej
wokół wątpliwości, wewnętrznych zmagań,
poszukiwania nadziei i luk w terenowej pracy
an-tropologa nie jest obecny w
twórczościOssowskiej tak jak i
innych
teoretyków
życia społecznego
jej pokolenia.
Porównywalność
kultur
Współczesna
antropologia od lat
osiemdziesiątychXX wieku do
dziśpodnosi
między
innymi problem relatywizmu kulturowego,
zasadnościprzeprowadzania
porównań międzykulturowych
i
współmiernościzjawisk kulturowych
24.Pytanie
o
porównywalnośćkultur
stanęłow centrum zainteresowania
współczesnychan-tropologów w
związkuz zakwestionowaniem
możliwościuprawiania antropologii
uogólniającej, poszukującej
praw i
zależności. Formułowanietakich praw
intere-sowało Marię Ossowską,czemu
daławyraz w
różnychpracach, a przede
wszyst-kim w Socjologii
moralności(1963)
.
W ostatnich
dziesięcioleciachproblem ten
stał się
jednym z
najważniejszychpól
działaniaantropologów, przede wszystkim
w odniesieniu do epistemologicznego problemu granic poznania
międzykulturowego albo jako element
rozważańetycznych. Ossowska
stawiałakluczowe
pyta-nia, które
ciągle pozostajątrudne do operacjonalizacji, a w konsekwencji nie
znaj-dują
odpowiedzi: 1) Czy we wszystkich
społeczeństwach,we wszystkich kulturach
istnieje sfera zjawisk moralnych? 2) Jak
ją powinniśmy definiować międzykulturowa: czy
przyjmującza model
wyjściowyeuropejski (zachodni) model zjawisk
moralnych, czy
też poszukując jakiegośwspólnego ponadkulturowego „rdzenia"
moralności? Jeśli,
jak
rozważaOssowska,
wyróżnibem moralnościjest budowa
wypowiedzi, np.
występowaniepewnych orzeczników typu „dobry",
„zły",to
pro-24 Por. choćby J. S. Tambiah Racjonalność, relatywizm, przekład a współmierność kultur,
przeł. J. Barański, w: M. Kempny i E. Nowicka (red.), Badanie kultury ... , op. cit.; J. C. Jarvie Rationalism and Relativisme, „The British Journal of Sociology", nr 34, s. 44-60; E. Spiro, Rela-tywizm kulturowy ... , op. cit.; C. GeertzAnty anty-relatywizm, w: M. Buchowski (red. ),Amerykań
NAUKA MARII OSSOWSKIEJ A WSPÓŁCZESNA ANTROPOLOGIA 67
wadząc
badania nad innymi kulturami trzeba
dociekać,czy
językbadanej
zbioro-wości
zawiera
jakieśspecyficzne zwroty o takim charakterze
.
W
każdym języku,zakładamy, są
zwroty
wyrażająceoceny dodatnie i ujemne, ale czy oceny te
można
kwalifikowaćjako oceny o charakterze moralnym, to pozostaje do dyskusji.
Z jednej
strony
fakt,
że słowaz pozoru opisowe
mają treść oceniającą,jest
utrud-nieniem w badaniach
międzykulturowychnad
moralnością,bo nie jest
łatwestwierdzić,
jaki
dokładniesens w
różnych językachma dane
słowo,ale z drugiej
jest to
ułatwienie, ponieważnie grozi nam
błądprzyjmowanej
a priori
oczywisto-ści
znaczenia opisowego. Postawy apulsywne i repulsywne, które
mają łączyćwszystkie oceny,
występują,jak domniemujemy, we wszystkich kulturach
.
Pojawia
się
pytanie, czy
wyobrażalnejest
społeczeństwoludzkie, w
związkuz tym kultura
tegoż społeczeństwa,
w której nie
istniałybysfery takich postaw i psychicznych
re-akcji.
Jeśli
chodzi o
zasięgzjawiska
moralnościOssowska
stwierdzałajednak, a
robi-ła
to w
oparciu
o
materiałempiryczny zbierany przez antropologów w
różnychkulturach,
żenie jest lub nie musi to
byćsfera zjawisk w kulturze ludzkiej
uniwer-salna.
Dopuszczała więc, że sąkultury,
społeczeństwa, zbiorowościludzkie, które
tej
sfery
nie
posiadająw ogóle
25lub które normy moralne
łącząw
jedną całośćz
innymi
niżw kulturze
europejskiej
sferami, np. z praktycznymi normami
instru-mentalnymi, dla których
skutecznośći
korzyśćkonkretnego efektu
działaniajest
miernikiem
słusznościnormy
26 .Tak
więcsfera
moralności -wnioskowałaOssow-ska
- nie jest
nieodłącznymelementem
życiazbiorowego
człowiekac-zy
też człowieczeństwa.
Zatem socjolog
moralności,czy raczej antropolog
moralnościcza-sem
miałby cośdo roboty w obcej kulturze,
a
czasem nie
miałbynic.
Wśród
wielu uczonych, któr-zy zagadnieniu temu
poświęcili opasłetomy,
wy-brałam
do porównania
rozważania amerykańskiegoantropologa hinduskiego
po-chodzenia,
J. S. Tambiah;
wybór
ten podyktowany
byłtym,
żeTambiah
expressis
verbis
zajmuje
się różnorodnościąkultur
właśniew zakresie norm moralnych, co
jest
stosunkowo
rzadkie w
antropologii
ostatnich
dziesięcioleci.Znakomita
większość
reprezentantów naszej dyscypliny w ogóle nie stawia sobie pytania o
specy-fikę
i
odrębnośćocen
i norm moralnych
wśródinnych ocen i norm.
Tę tendencjęzauważała
Maria Ossowska w latach
sześćdziesiątych, analizującpod
kąteminte-resującej ją
problematyki moralnej
literaturę etnologicznąi
antropologiczną.No-we nurty
antropologii
nic w tej sprawie nie
zmieniły.Pytanie centralne w
całejtwórczości
Ossowskiej
zostaje
zapoznane, a w
każdymrazie ignorowane. Tambiah
jest tu rzadkim
wyjątkiem. Podkreślaon
szczególnie
poważne kłopoty,na jakie
natrafia badacz, który chce
porównywać międzykulturowazjawiska moralne, co
być może
kryje
sięza tym
słabymwyeksplorowaniem
interesującegonas obszaru
26 R. B. Brant Hopi Ethies. A theoretical Analysis, The University of Chicago Press, Chicago 1954
27 J. Ladd The Poverty of Absolutism, w: Edard Westermarck: Essays on His Life and Works,
68 EWA NOWICKA
zjawisk kulturowych. Podnosi on problem
porównywalnościkultur i
możliwościponadkulturowej komunikacji. Pisze: „Zagadnienie
współmiernościi
formułowania
międzykulturowych sądównapotyka swe
największeprzeszkody, gdy
podej-muje
siępróby porównania i oceny
różnychsystemów moralnych"
27.Ossowska
oczywiście zapytałaby:
jaki ma
byćcel tego porównania i co ma na
myśliautor
pi-sząco ich ocenie. Tu
będę się starała zestawić istniejącei domniemane reakcje
in-telektualne na stawiane przez Tambiaha problemy w
twórczościOssowskiej.
(Dy-wagacje tego autora nie
sązbyt odkrywcze,
choćzamaskowane i tajemnicze
dzięki skomplikowanemu
językowi,w którym je
wyraża.)Tambiah zastanawia
się„dlaczego tradycje kulturowe i formy
życianie
poddają sięprostym
sądomporów-nawczym, a
takżedlaczego
wpływzachodniej nauki na
społeczeństwaTrzeciego
Świata wywołuje złożone
reakcje"
28.Maria Ossowska nie
cofała sięjednak
przed takimi
międzykulturowymiporównaniami,
poszukując płaszczyznogólno-ludzkiej wspólnoty zarówno w biologii, jak i w kulturze,
choć zauważałaich
ryzy-kowność;to, co dla
człowieka„
przyrodzone': „naturalne': co odpowiada na
uniwer-salne potrzeby przy
bliższym oglądzieokazuje
się zależneod konkretnych warunków
.
Ryzykowność
takich
porównań wiąże się,w moim przekonaniu
,
międzyinny-mi z tym,
żesfera motywacyjno-emocjonalna zjawisk kulturowych
,
w tym
może zwłaszczazjawisk moralnych, w obcej kulturze jest trudno
dostępna.Ossowska
jest
główniebadaczem niuansów dziedziny
moralnościw kulturze
własnej,w której jest jej
dostępna caławarstwa introspekcyjna. Wtedy, gdy
przeprowa-dza porównania
międzykulturowe,introspekcja w
gręnie wchodzi,
choćkorzy-stanie z danych
pochodzącychz odmiennej kultury
zakłada możliwośćporozu-mienia
międzykulturowego, jakiejśwspólnej
płaszczyzny. Może nią byćwspól-nota biologiczna, wspólwspól-nota psychologiczna na owej biologii zbudowana, ale
też może byćw pewnym sensie wspólnota kulturowa, a
ściślejfakt dla wszystkich
lu-dzi wspólny posiadania
jakiejśkultury. To temu faktowi wszak
zawdzięczamy możliwośćdokonywania
międzykulturowego przekładuz
językakultury badanej
na
językkultury badacza. To posiadanie
jakiejśkultury w zakresie
własnychkompetencji badacza jest zarazem
przeszkodąw odbieraniu kulturowej
odmien-ności,jak i (ponad wszystko) warunkiem
niezbędnymdo rozumienia kultury
ob-cej. Jak
już kilkadziesiątlat temu
powiedziałHans Georg Gadamer
29o
cudow-nej
możliwości przekładuz
językana
język, którą zawdzięczamy przedsądomi postawie,
którą określić możnajako
gotowośćrozumienia czy
też założenie zrozumiałości.Podobnie pisze Kirsten Hastrup,
współczesna antropolożka duńska:
„Doświadczenie względnościnie
pociągaza
sobąabsolutnej
niewspółmier ności.W
końcu ludzkośćjest zjednoczona poprzez fakt,
że jesteśmyjedni dla
drugich wyobrażalni..."3o.
27 I. S. Tambiah Racjonalność, relatywizm ... , op. cit., s. 83. 29 Ibidem, s. 83.
29 H. G. Gadamer Rozum, słowo, dzieje, op. cit. JO K. Hastrup O ugruntowaniu się światów, op. cit.
NAUKA MARII OSSOWSKIEJ A WSPÓŁCZESNA ANTROPOLOGIA 69
Czy
możemy zrozumiećobce kultury? Ossowska
zakładałajakby bez
zastrze-żeń,
jakby odruchowo,
żetak. A
opierała sięprzede wszystkim na trudno
uchwyt-nym poczuciu wspólnoty ogólnoludzkiej, koncepcji
człowieka,która na dalszy
plan
odkładała różnicekulturowe. Podobnie w gruncie rzeczy Hastrup pisze,
iż:„nie
można rozumiećludzi,
abstrahującod w mniejszym lub
większymstopniu
po-dzielanego ludzkiego
doświadczenia(..
.
) Odnosi
sięto
oczywiściedo wszystkich
nauk o
człowieku"31.Problem, który powstaje w
związkuz
wyżej rozważanymizagadnieniami
doty-czy jeszcze jednego zadania, jakie
próbująsobie
stawiaćod dawna
humaniści różnych dyscyplin - a mianowicie stworzenia ponadkulturowej ogólnoludzkiej
moral-ności
w oparciu o studia porównawcze,
moralności składającej sięz kulturowych
powszechników. Tambiah jest
pesymistą,krytykuje próby stworzenia
ponadkultu-rowej
moralności.Pisze w tym duchu o swoistym
napięciu,a
może teżsprzeczno-ści pomiędzy
„naturalnymi
"
, powszechnymi potrzebami moralnymi,
dotyczącymi całegogatunku, a
„konwencjonalną",historycznie
uwarunkowaną różnorodno ściąsystemów moralnych.
„
Moralne nakazy i zakazy - jak pisze Tambiah
,
referu-jąc
badacza systemów moralnych Hampshire
'
a -
można wyjaśnići
uzasadnićpo-przez odniesienie do niezmiennych ludzkich
skłonnościi potrzeb
,
które obecne
sąw
każdymnormalnym
społeczeństwie:na
przykład,warunek
,
by nie
powodowaćcierpienia, gdy
możnatego
uniknąć"32.Tambiah tak krytycznie
rozważa możliwośćzbudowania takiej
moralności:„
( ... )
można krytykowaći
uznaćza
błędnepewne zwyczaje,
jeśli prowadząone
do jaskrawej i niepohamowanej
niesprawiedliwości,do bólu i
nieszczęścia,to
zna-czy
,
jeśli gwałcą rzeczywiściepowszechnie uznawane standardy
użytecznościi
sprawiedliwości"33.Podobnie jak
kilkadziesiątlat
wcześniej robiłaOssowska,
te-raz Tambiah krytykuje ten
pogląd, twierdząc, żenie
możnaz tzw
.
natury ludzkiej
wywieść
pewnej liczby cnót uniwersalnych.
Zauważa, żecechy natury ludzkiej
„sązgodne z wieloma
różnymikoncepcjami dobrego
życiaoraz
żena drodze do
stwo-rzenia ogólnej teorii
moralności istnieją nieprzezwyciężalne trudności"34.Czytelnik Tambiaha,
rozważającego poglądyHampshire
'
a, z
łatwościąodkry-wa,
żeautor ten
drążykwestie o wiele
wyraziściejzanalizowane
już kilkadziesiątlat temu w pracach Ossowskiej. W tej kwestii, mam
wrażenie, żeantropologia nie
poczyniła
zasadniczego
postępu, jeślio
postępiew tego rodzaju
rozważaniachmo-że być
mowa. Ossowskiej krytyka
pojęcianatury ludzkiej
,
o której mówi
sięw tak
różnych
znaczeniach i bez troski o
ścisłość, mająw tym zakresie
wyjątkowodobre
zastosowanie.
Względyteoretyczne -
rozważaniao tym, co jest
częściąnatury,
czyli czy to
,
co wrodzone
,
jest zarazem powszechne
,
to jedna z przyczyn
zaintere-31 Ibidem.
32 Ibidem, s. 84; S. Hampshire Morality and Conflict, Harvard University Press, Cambridge 1983, s. 43.
33 Ibidem, s. 84.
70 EWA NOWICKA
sowania w historii nauki powszechnikami moralnymi. Wskazuje ona
teżna
względy praktyczne zainteresowania konstruowaniem uniwersalnego kodeksu
moral-nego. Ossowska pisze o procesie norymberskim - skazanie zbrodniarzy
wojen-nych
wymagałouruchomienia prawa natury.
Mówiłao stawianym powszechnie
pytaniu „czy dobro zatriumfuje" i
zauważała, żejego postawienie niesie ze
sobą założenie:„dobro i
złou wszystkich ludzi przemawia tym samym
głosem"35.Wskazuje ona jednak,
że błędnejest poszukiwanie obiektywnego wsparcia dla
słusznościocen i norm moralnych w ich
powszechności. Powołuje sięna
słowafi-lozofów, którzy raczej obawiali
się sądówpowszechnie wyznawanych jako z góry
podejrzanych. Ossowska
pisałazarazem:
„Powszechność umocniłabynas w
prze-konaniu,
żeopinie te
sąwyrazem
jakichśistotnych ludzkich potrzeb,
otworzyłabyona przed nami
możliwośćpowszechnego dogadywania
się,zanim nowe
środkikomunikacji wytworzą wspólną kulturę
poprzez generalną standaryzację"
36.Zda-wała
sobie
sprawęz
niebywałych trudnościnatury metodologicznej, które
towa-rzyszyćby
musiałyzakrojonym na
szeroką skalę międzykulturowymbadaniom,
które
miałybyna celu wykrycie kulturowych powszechników w zakresie norm
i ocen moralnych.
Udowadniając powszechność taką, odwoływano sięzwykle
do
powszechnościludzkich potrzeb albo do
oczywistości.Do jakiego stopnia
bez-użytecznajest koncepcja
odwołująca siędo potrzeb ogólnoludzkich w
formowa-niu powszechnej
moralnościwskazuje z upodobaniem cytowany przez
Ossowską przykładz rozmowy
BronisławaMalinowskiego, który
uprzystępniałTrobriand-czykom
zasięgbitwy pod Verdun,
mówiąc, że zginęłow niej tyle osób,
żeich
ciałami
możnaby
obłożyć całyatol.
Słuchaczez oburzeniem zareagowali,
twierdząc, żenie ma sensu
zabijać tylu ludzi, skoro nie można zjeść takiej ilości mięsa37.Po-wszechność
norm moralny
można wiązać,jak
mówiłKluckhohn z
aprobatącyto-wany przez
Ossowską,z faktem,
iżludzi
łącząpewne typowe sytuacje
życiowe:kwestia wyżywienia,
wychowania dzieci, niedołężna starość,
różnice płci i wieku38.
Ponadto,
badając kwestiępowszechników kulturowych, Maria Ossowska
za-uważała, żenormy
szczegółowe bywająnieraz bardziej uniwersalne,
niżnormy
ogólne. Np. zakaz zabijania ojca jest bardziej powszechnie postrzegany
niżogólny
zakaz zabijania. Dotyczy to np. raczej zakazu zabijania ojca
niżzabijania
kogokol-wiek,
gdyżnie ma kultury, w której nie
byłoby jakiegoś odstępstwaod tej drugiej,
ogólniejszej reguły39.
Dla Ossowskiej tego typu
rozważania wymagałyzawsze odseparowania
treści oznajmującychod
treści wartościującychzawartych w toku rozumowania. Przede
wszystkim
zadałabypytanie:
„co rozumiemy przez „normalne
społeczeństwo"?;czy jest to
społeczeństwo,które
wedługnaszych (a
ściślej: wypowiadającego się)35 M. Ossowska Socjologia moralności, PWN, Warszawa 1969, s. 165.
36 Ibidem, s. 167.
37 Ibidem, s. 242. 38 Ibidem, s. 243.
NAUKA MARII OSSOWSKIEJ A WSPÓŁCZESNA ANTROPOLOGIA 71
standardów jest oceniane pozytywnie i akceptowane? W ten sposób
wplątujemy sięw
tautologię:to jest powszechnie akceptowane jako pozytywne moralnie, co
akceptujemy moralnie. Inne pytanie Ossowskiej
brzmiałoby:„jak
sięrozumie
cierpienie? I
choćpewien zakres
doświadczeńwydaje
sięidentyczny w
obrębiete-go
pojęciaw skali ponadkulturowej, to jednak powstaje kolejne pytanie: czy
w ogóle taka kategoryzacja zjawisk, przy której cierpienie stanowi
odrębne pojęcie funkcjonuje we wszystkich kulturach?"
Sprawą inną,
której
zalążkiMaria Ossowska
zauważała,a
która z
całą jaskra-wościąukazuje
sięod paru
dziesięcioleciantropologom, jest proces globalizacji
w zakresie kultury, jej unifikacja, która odbywa
sięna drodze dyfuzji europejskich
czy zachodnich wzorów. W ten sposób ekspansja kultury europejskiej dokonuje
sięz
całymimpetem,
zwłaszczaw
związkuz
powszechnością środkówmasowego
przekazu.
Jużnie potrzebne
sąpodboje, migracje, osobisty kontakt z
przedstawi-cielami kultur innych, terytorialnie
odległych,aby
dokonaćkulturowego
zapożyczenia.
Relatywizm kulturowy i moralny - problemy etyczne badacza terenowego