• Nie Znaleziono Wyników

Pojęcie prawdy transcendentalnej w "Philosophia prima, sive Ontologia" Christiana Wolffa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pojęcie prawdy transcendentalnej w "Philosophia prima, sive Ontologia" Christiana Wolffa"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Artur Banaszkiewicz

Pojęcie prawdy transcendentalnej w

"Philosophia prima, sive Ontologia"

Christiana Wolffa

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Philosophica nr 16, 83-103

2004

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

F O L IA P H IL O S O P H IC A 16, 2004

A rtur Banaszkiewicz

P O JĘ C IE PR A W D Y T R A N S C E N D E N T A L N E J W

„P H IL O S O P H IA P R IM A , S I V E O N T O L O G IA ” C H R IS T IA N A W O L FFA N ajważniejszym i pojęciami m etafizyki W olffa, obok pojęcia możliwości (resp. tego, co możliwe) i racji dostatecznej, są pojęcia p o rządku i praw dy transcendentalnej. Ich centralna rola w ynika, ja k się wydaje, z epistem olo- gicznego i ontologicznego prym atu tw ierdzenia o racji dostatecznej. K o n ­ cepcja praw dy transcendentalnej jest typowym d la filozofii dogm atycznej (nie-krytycznej) rozw iązaniem kwestii przedm iotow ej w ażności naszych przedstaw ień. T o właśnie w pojęciu po rząd k u oraz w nierozerw alnie z nim związanym pojęciu praw dy transcendentalnej nie tylko zbiegają się najw aż­ niejsze w ątki filozofii W olffa, lecz także dochodzi d o głosu jej na wskroś racjonalistyczny charakter. O porządku oraz o transcendentalnym pojęciu praw dy trak tu je W olff w rozdziale III swej Ontologii, pośw ięconym najogó­ lniejszym własnościom bytu - De generalibus entis affectionibus - oraz w drugim rozdziale Deutsche M etaphysik ( Von den ersten Gründen unserer Erkäntniß), gdzie praw da transcendentalna w ystępuje pod p ro stą nazw ą praw dy (Wahrheit). Eksplikacja W olffowskiego pojęcia praw dy transcenden­ talnej m usi zostać p oprzedzona omówieniem logicznej w ykładni tego poję­ cia, dlatego też tekst ten składa się z trzech części; pierw sza pośw ięcona jest logicznem u pojęciu praw dy (nom inalna i realna definicja praw dy), druga - kluczow em u pojęciu porządku, trzecia - pojęciu praw dy transcen­ dentalnej.

N O M IN A L N A I R E A LN A D E F IN IC JA PR A W D Y

W swym niemieckojęzycznym w ykładzie m etafizyki (w tzw. Deutsche Metaphysik.) W olff stwierdza, że nasz sąd jest praw dziw y, jeśli je st możliwy (nie zawiera żadnej sprzeczności) i to bez względu na to, czy posiadamy pojęcie

(3)

jego możliwości1. „Jeśli myślimy, że coś istnieje lub m oże istnieć i to istnieje lub m oże istnieć, to wówczas m ów im y, że myśli nasze są praw dziw ie” 2. T ak więc prawda ( W ahrheit, veritas) jest zgodnością naszego sądu z przedm iotem lub rzeczą reprezentow aną3. Jest to nom inalna definicja praw dy, k tó ra - jak k ażda definicja nom inalna - pozw ala odróżnić praw dę od nie-praw dy, nie tłum aczy je d n a k , ja k m ożliw a jest rzecz definiow ana. Poniew aż k ażd a definicja n o m in aln a pow inna być u g ru n to w an a w definicji realnej, to konieczne jest także realne zdefiniowanie praw dy. Pełna znajom ość pojęcia praw dy wymaga jego definicji realnej, tj. takiej, k tó ra pozw oli zrozumieć m ożliwość tej zgodności, tzn. w skaże racje, dla których dany p redykat m oże być i jest zgodnie z praw dą orzekany o danym przedmiocie. O tóż postulow ana definicja realna głosi, że p raw da polega n a tym, iż predykat, przypisany w danym sądzie jakiem uś przedm iotow i, daje się zdeterm inow ać pojęciem podm iotu4, w ten sposób że pojęcia te tw orzą w sądzie nexus necessarius. Praw dziw ość jakiegoś twierdzenia poznaje się dopiero wówczas, gdy wie się, ja k treść pojęcia p o d m io tu determ inuje pred y k at; tym , co zaw iera się w pojęciu podm iotu, m ogą być albo determ inacje esencjalne, albo atrybuty (w tym także możliwość określonych m odusów lub relacji)5. Praw dziw ość poznania empirycznego (doświadczeniowego) m a zawsze charakter nom inalny, gdyż dośw iadczenie nigdy nie dostarcza nam wglądu w związek, ja k i panuje m iędzy pojęciam i w sądzie. P otoczne dośw iadczenia (Observationes) są źródłem praw dy rozum ianej jak o adaeąuatio intellectus et rei, nie stanow ią jed n ak podstaw y poznania praw dy w sensie ścisłym - praw dy rozum ianej realnie. Prawdziwym twierdzeniom dośw iadczeniowym zawsze przysługuje

1 W ykaz skrótów : D M - D eutsche M etaphysik, Vernünftigen Gedancken von G ott, der Welt und der Seele des M enschen, auch allen Dingen überhaupt; D L - D eutsche L ogik, Vernünftigen Gedanken von den Kräften des menschlichen Verstandes und ihrem richtigen Gebrauche in Erkenntnis der Wahrheit; D P - Discursus praeliminaris de philosophia in genere; A N - Anmerkungen zu r D eutschen M e ta p h y s ik ; P P - Philosophia p rim a, sive O ntologia, m e th o d o scien tifica pertractata, qua omnis cognitionis humane principia continentur; A S N - Ausführliche Nachricht von seinen eigenen Schriften, die e r in deutschen Sprache heraus gegeben, H idesheim , N ew Y ork 1973. D M , § 395, s. 241.

2 D L , s. 213.

3 „E st itaque veritas consensus ju d id i nostrii cum objecto, seu re rep raesen tata” , Ch. W о 1 ΓΙ’, Philosophia rationalis sive, Logica, § 505, przy taczam za: A. B i s s i n g e r , Die S tru k tu r der G otteserkenntnis. Studien zur Philosophie Christian W olffs, B onn 1970, s. 75.

4 „V eritas est d elerm inabilitas p raed icati p er n otio n em subjecti” , Ch. W o l f Г, Philosophia rationalis sive, Logica, § 505, cyt. za: A . B i s s i n g e r , op. cit., s. 75. N iem al identyczne sform ułow anie znajdujem y u Leibniza - „Przy dow odzeniu posługuję się d w iem a zasadam i, z k tó ry ch je d n a głosi, że fałszem jest to, co zaw iera sprzeczność; d ru g a głosi, że d la każdej praw dy (k tó ra nie jest bezpośrednia, сżyli tożsam ościow a) m oże być p rzy to czo n a racja, to jest że pojęcie orzeczn ik a zaw iera się w pojęciu p o d m io tu b ą d ź w y raźnie, b ą d ź im plicite". L e i b n i z , O sform alizowaniu ję z y k a nauki, [w:] M . G o r d o n , Leibniz, W arszaw a 1974, s. 247.

(4)

Pojęcie praw dy tran scen d en taln ej w Philosophia prim a... 85 również realnie pojęta praw dziw ość naw et wówczas, gdy nie pojm ujem y wyraźnie związku istniejącego w danym sądzie m iędzy pojęciem podm iotu a predykatem. Jeśli jakieś twierdzenie doświadczeniowe jest prawdziwe w sensie nom inalnym , to z pew nością istnieje konieczny związek m iędzy pojęciem podm iotu i predykatem , tzn. w pojęciu podm iotu musi zaw ierać się coś, co determ inuje dany predykat w ten sposób, że przyjęcie tego czegoś pociąga za sobą konieczność przyjęcia właśnie tego a nie iûnego predykatu, w przeciwnym w ypadku nie m ogłoby ono być nom inalnie praw dziw e6. Poniew aż realna definicja prawdy jest podstaw ą jej nominalnego pojęcia, to dany sąd rozważany w porządku system atyczno-logicznym dlatego je s t nom inalnie praw dziw y (zgodny z rzeczywistością), że jest realnie praw dziw y (predykat jest w nim zdeterm inow any treścią pojęcia podm iotu). K ażde nom inalnie praw dziw e twierdzenie tylko dlatego jest prawdziwe, że jest realnie prawdziwe. Consensus judicii nostrii cum objecto nie byłby możliwy, gdyby nie determinabilitas praedicati per notionem subjecti. Jeśli nie wiemy, co determ inuje p redykat w danym sądzie, to w rzeczywistości nie wiemy, na czym polega jego prawdzi­ wość, naw et jeśli jest on doskonale zgodny z doświadczeniem. W iemy, że jest prawdziwy, ale nie wiemy, dlaczego jest prawdziwy. Sam a tylko obserw acja faktów nie jest w ystarczającą podstaw ą d la pełnego określenia prawdziwości danego, sądu, naw et jeśli zgadza się on w zupełności z tym , co obserw ow ane. D ośw iadczenie nigdy nie pokazuje nam , co w sam ym przedm iocie sądu jest podstaw ą takiego a nie innego, przysługującego m u, a try b u tu (w języku Wolffa: „co w podmiocie determinuje predykat”). O rozpoznaniu prawdziwości jakiegoś sądu m ożna m ówić dopiero wówczas, gdy się wie, że i w jak i sposób p redykat w sądzie zdeterm inow any jest przez to, co zaw iera się w pojęciu przedmiotu (przez jego esencjalne określenia lub atrybuty), co jest równoznacz­ ne z poznaniem , dlaczego sam przedm iot jest raczej taki, a nie inny.

N a poziom ie nom inalnego rozum ienia prawdziwości wiemy tylko, że coś jest takie a nie inne, dopiero zabiegając o realnie pojętą praw dziw ość m ożem y się dowiedzieć, dlaczego to jest raczej takie niż inne. P raw d a tak pojęta jest osiągalna wyłącznie dzięki poznaniu filozoficznemu, gdyż w ujęciu W olffa, właśnie ono jest poznaniem racji tego, co jest lub w ydarza się. Sama znajomość faktów nie stanowi jeszcze o prawdziwości naszego poznania; z p raw dą w pełnym tego słowa znaczeniu m am y do czynienia dopiero wówczas, gdy wiemy nie tylko „że” , ale i „dlaczego” w danym sądzie raczej ten a nie inny predykat praw om ocnie łączymy z określonym podm iotem , tj. gdy. znam y racje za tym stojące7.

6 C H . W o l f f , Logica, § 517, cyl. za: A. B i s s i n g e r , op. ci(., s. 76.

7 P atrząc od strony logicznej chodzi tu o czysto analityczne zd eterm inow anie p red y k atu przez treść pojęcia p o d m io tu; od stro n y ontologicznej - o ufu n d o w an ie a try b u tó w d an ej rzeczy w jej esencji. W zasadzie są to d w a m o m en ty, czy też dw ie s tro n y lej sam ej relacji, k o nstytuującej to , co m o żn a by nazw ać m etafizyczną stru k tu rą rzeczywistości.

(5)

W p o rządku genetycznym zdania obserwacyjne zdają się poprzedzać poznanie racji determinujących predykaty w prawdziwych sądach twierdzących; niemniej jed n ak , w porządku logiczno-metafizycznym, to właśnie praw da w rozum ieniu definicji realnej jest podstaw ą-racją praw dziw ości poznań aposteriorycznych8. Z danie obserwacyjne (np. „ogień je st gorący”), o tyle jest prawdziwe, o ile predykat, przypisyw any w nim pojęciu przedm iotu (podm iotow i), zdeterm inow any jest przez to, co zaw iera się w tym pojęciu. Treść tego pojęcia nie m usi być d la nas bezpośrednio ja sn a , jej poznanie może wymagać badań. Niemniej jednak obowiązuje tu prawidło, iż predykaty, dające się zgodnie z praw dą orzec o jakiejś rzeczy, m uszą m ieć swą rację - podstaw ę w jej pojęciu, tj. w jej istocie, ja k o że to właśnie ona determ inuje treść pojęcia przedm iotu sądu. K ró tk o m ów iąc, w prawdziwym sądzie twierdzącym predykaty determ inow ane są przez pojęcie przedm iotu, to zaś przez istotę rzeczy, będącej przedm iotem tego sądu.

Łatw o zauważyć, że pom im o doniosłości nom inalnego rozum ienia pojęcia praw dy, znaczenie rzeczywiste, bo najpełniejsze i fundujące pierwszy sens tego pojęcia, posiada rozum ienie realne. Zgodnie z definicją realną sąd jest prawdziwy, jeśli predykat, przypisany w nim pojęciu przedm iotu, zdeter­ m inow any jest przez to, co zaw iera się w tym pojęciu - przez jego treść. D la W olffa je st to rów noznaczne z poznaniem esencjalnych racji, dla których d an a rzecz (np. ów ogień) charakteryzuje się raczej takim i a nie innymi cechami (np. gorąco). Sąd: „ogień jest gorący”, zgodny jest z rzeczywis­ tością dlatego, iż w pojęciu ognia (jakie m a np. fizyk) zaw iera się to w szystko, co determ inuje przypisany m u predykat, a więc to wszystko, co u p raw nia m nie do utw orzenia tego sądu i uznania go za prawdziwy.

Takie ujęcie zakłada: po pierwsze, że pojęcie przedmiotu sądu jest adekw at­ nym poznaniem jego istoty; po drugie, iż przedm iot ów charakteryzuje to wszystko i tylko to, co zaw iera się w jego istocie (w treści pojęcia, będącego podm iotem sądu) lub w niej znajduje swe ugruntow anie, dzięki czemu to , na co wskazuje predykat w prawdziwym sądzie twierdzącym (pew na cecha przedm iotu), rzeczywiście9 przysługuje przedm iotow i są d u 10. W ówczas znajo­ mość istoty m oże być i jest koniecznym i wystarczającym warunkiem prawdzi­ wości w sensie ścisłym, jako że pozw ala ona, w oparciu o zasadę sprzeczności, określić, czy dany predykat jest zdeterminowany przez pojęcie przedm iotu, czy też nie.

Zagadnienie to w zasadzie sprow adza się do pytania: co u p raw nia nas do takiego, a nie innego łączenia pojęć w sądach i co decyduje o ich przedm iotow ej ważności?" Odpow iedź W olffa odw ołuje się do (mniemanej?)

* D latego leż tak łatw o w ykazać realn o ść po p raw n ie sform ułow anej definicji nom inalnej. 9 Tj. niezależnie od naszego po zn aw an ia tej rzeczy.

10 Co z kolei zak ład a, iż nasze pojęcie rzeczy je s t determ in o w an e przez to , co nazyw am y jej istotą.

(6)

Pojęcie praw d y transcendentalnej w Philosophia prim a.. 87 znajom ości istoty rzeczy, która, ja k o treść pojęcia, będącego podm iotem w ydawanego sądu, determ inuje predykat, analogicznie do sposobu, w jaki determ inuje o n a cechy przysługujące danej rzeczy w rzeczywistości. W ydaje się, iż w ystępujące w propozycji W olffa zdwojenie n a rzeczy i odpow iadające im pojęcia (sądy), de fa c io uniem ożliw ia rzeczyw iste rozw iązanie tego p ro b lem u 12, bez odw ołania się do jakiejś wyższej instancji, gw arantującej analogiczność stru k tu ry poznania i rzeczywistości.

T o, co pow iązane po stronie pojęć, winno być pow iązane rów nież po stronie rzeczy (bytów), lecz ja k stwierdzić tę odpowiedniość, skoro o rzeczach wiem tylko tyle, ile poznałem za pom ocą pojęć? Być m oże więc to nie rzeczy swą istotą determ inują nasze pojęcia, a w konsekw encji nasze sądy o nich, lecz to nasze pojęcia determ inują rzeczy ja k o przedm ioty poznania. Jednakże na takie postaw ienie sprawy trzeba jeszcze poczekać; stanie się ono możliwe dopiero wraz z K antow skim przew rotem kopernikańskim .

Sąd twierdzący jest prawdziwy wówczas, gdy orzekany predykat rzeczywiś­ cie jest ugruntow any w pojęciu przedm iotu, tj. to, do czego odnosi się predykat, przysługuje danej rzeczy dlatego, że zaw iera się w niej to, co przedstaw ione w pojęciu podm iotu (esencjalia i atrybuty); natom iast w praw ­ dziwym sądzie przeczącym wskazuje się na niemożliwość takiego ufundow ania - n a sprzeczność, ja k a zachodzi m iędzy tym i dw om a pojęciam i. T a k więc prawdziwość jakiegoś sądu tw ierdzącego poznajem y dopiero wówczas, gdy uzyskujemy pewność co do niesprzeczności (możliwości) pojęcia podm iotu oraz owego zdeterm inow ania przez nie orzekanego o nim p redykatu, tj. gdy dojdziem y do wolnego od sprzeczności złożonego pojęcia tego, co w sądzie tym się głosi (np. do pojęcia gorącego ognia)13. N ato m iast w prawdziwym sądzie przeczącym wskazuje się na sprzeczność, ja k a zachodzi m iędzy tym , co zaw iera się w pojęciu podm iotu, a predykatem ; co jest rów noznaczne z niemożliwością zdeterminowania predykatu przez pojęcie podm iotu, a w kon­ sekwencji z niemożliwością złożonego pojęcia odpow iadającego tem u sądowi (np. zimnego ognia).

R ealna definicja praw dy umożliwia sform ułow anie ogólnego kryterium prawdziwości (critérium veritatis), dzięki którem u m o żn a rozpoznać p raw ­ dziwość sądu niezależnie od jego treści. K ryterium to m a ch arak ter ściśle form alny - cechą, po jakiej rozpoznaje się sądy praw dziw e jest to, że predykat w sądzie daje się zdeterminować pojęciem pod m io tu 14. Jeśli predykat nie daje się zdeterm inow ać pojęciem podm iotu, tj. istnieje m iędzy nimi

12 B anałem jest stw ierdzenie, że głów ną tru d n o ścią jest tu roszczenie d o p o z n a w a n ia rzeczy takich, jak im i one są sam e w sobie, tj. w abstrakcji (tu zupełnie nie u św iadam ianej) od naszego sposobu ich poznaw ania.

13 Ch. W o l f f , Logica, § 528, cyt. za: A. B i s s i n g e r , op. cit., s. 76.

14 „V eritatis critérium est d eterm inabilitas p raed icati p er n o tio n em subjeci” . C h . W o l f f , Logica, § 524, cyt. za: A. B i s s i n g e r , op. cii., s. 77.

(7)

88

A rtu r Banaszkiewicz

sprzeczność, to sąd jest fałszywy. K ażdy sąd niemożliwy jest fałszywy, każdy sąd możliwy jest prawdziwy15. T ak więc niesprzeczność jest najwyższym kryterium prawdziwości. Poniew aż w definicji praw dy m ów i się również 0 podstaw ach determ inow ania, a zasadam i po zn an ia są takie twierdzenia, dzięki którym poznajem y praw dziw ość innych, to zasada sprzeczności i racji dostatecznej są najwyższymi zasadam i ludzkiego poznania, gdyż dzięki nim m ożna określić praw dziw ość każdego sądu.

Ja k widać, preferow ane przez W olffa pojęcie praw dy zaw iera w sobie dw a m om enty: pierwszy to w yrażona w definicji nom inalnej przedm iotow a ważność sądu; drugi to, dający się ustalić za pom ocą samej tylko analizy, związek zależności między podm iotem sądu a przypisanym m u w tym sądzie predykatem (niesprzeczność). T ak ie ujęcie m ożliw e jest, ja k się zdaje, wyłącznie na gruncie, reprezentow anego przez W olffa, realizm u pojęciowego - wszystkie prawdziwe predykaty łączone w sądzie z danym pojęciem przedm iotu m a ją swe (ostateczne) ugruntow anie w esencji tego przed m io tu 16. Relacja logiczna, ja k a zachodzi między podm iotem a predykatem w sądzie, jest odpow iednikiem relacji ontycznej, ja k a zachodzi w bycie m iędzy jego esencją a ufundow anym i w niej atrybutam i. Substancjalo-predykatyw na stru k tu ra sądu (podm iot-predykat) uchodzi tu za odzwierciedlenie (w n aj­ ściślejszym sensie) obiektywnej struktury bytu (substancja-akcydensy; esencjalia- atrybuty), jed n a i druga zaś określona jest przez dwie najwyższe zasady logiczno-ontologiczne: zasadę sprzeczności i racji dostatecznej.

W olff byl, ja k się wydaje, przeświadczony, że rzeczy przedstaw iam y sobie takim i, jakim i są same w sobie. P odstaw ą tego prześw iadczenia jest przekonanie („w iedza”), iż między porządkiem m yślenia (stru k tu ra poznania) a porządkiem bytu (struktura rzeczy) istnieje pełna i niewątpliwa analogiczność, a zasady logiczne są również zasadami ontycznymi. Istnienie oraz strukturalne w łasności b y tu są niezależne od p o d m io tu i a k tu p o z n a n ia ; w a ru n k i możliwości poznania są również w arunkam i możliwości bytu samego w sobie, a nie bytu jak o przedm iotu poznania. Tego, że zasady logiczne są również zasadam i ontycznym i, nie należy rozum ieć w ten sposób, że są one k o n ­ stytutyw ne w obec wszelkiego bytu - stru k tu ra bytu jest niezależna od naszego jej poznawania, a tzw. zasady logiczne są eksplikacją zasad ontycznych 1 dlatego są przedm iotem ontologii, a nie samej tylko logiki; dzięki temu logika, ta k ja k cała filozofia, m oże być ufu n d o w an a w ontologii.

15 D M , § 395, s. 241.

16 L o gika i m eto d o lo g ia W olffa (i Leibniza) lak b ard zo u w ik łan a je s t w m etafizykę, iż niepostrzeżenie sam a staje się m etafizyką, a d okładniej jej „ n a tu ra ln ą " częścią. Jest to, ja k się zdaje, n ieu ch ro n n a cecha wszelkich ro zw ażań teoriopoznaw czych usiłujących w ykazać i z a ­ gw aran to w ać p o zn aw alność rzeczy ja k o takich - ich rzeczywistej, niezależnej od p o z n a n ia i jeg o p o d m io tu , istoty. O dw ołanie się d o tzw. realizm u pojęciow ego jest wów czas tyle nieuniknione, co chybione, ja k o że n ieu chronnie p o p a d a m y w błędne koło lu b zmuszeni jesteśm y zrów nać rzecz z jej pojęciem .

(8)

Pojęcie praw dy tran scen d en taln ej w Philosophia prim a.. 89

P O J Ę C I E PO R Z Ą D K U

Z porządkiem - pow iada W olff - m am y do czynienia wówczas, gdy: 1) to, co wielorakie (vielerley), rozw ażane jest razem ja k o je d n a rzecz (ais eines); 2) istnieje podobieństw o w sposobie, w ja k i to , co w ielorakie, następuje po sobie i w ystępuje obok siebie. T ak więc „porządek (Ordnung, ordo) nie jest niczym innym, niż podobieństw em tego, co ró żnorodne (das M annigfaltige), w jego następow aniu po sobie i występow aniu ob o k siebie” 17. Tę ab strak cy jn ą i nieco dziw nie brzm iącą definicję n o m in a ln ą m o żn a objaśnić, odw ołując się do przykładu przytoczonego przez W olffa. O tóż przyjrzyjmy się procesji - pow iada się, że ludzie kroczą w niej w porządku (iordentlich), gdy id ą w p arach w ten sposób, że w każdej parze osoby znam ienite k ro czą po praw ej, a te m niej znam ienite po lewej stronie (koordynacja), oraz tak samo: znakom itsi z przodu, a ci, którzy nie są już tak godni szacunku - z tyłu (subordynacja). N a czym - zapytuje W olff - polega tu porządek? „W rzeczy samej n a tym , czego usunięcie byłoby rów noznaczne z rozproszeniem p o rząd k u ” 18, tj. tego, w czym różnorodne rzeczy - dające się tu od siebie nawzajem odróżnić oraz następujące po sobie i występujące obok siebie - są do siebie pod o b n e. W przypadku procesji jest to sposób, w jaki ludzie idą o b o k siebie i p o sobie. U sunięcie tego sposobu byłoby tu rów noznaczne z zezwoleniem uczestniczącym w niej ludziom n a porzucenie p a r oraz uszeregow ania wedle rangi. P orządek jest takim układem bytów - tak ą ich ko- i subordynacją - w którym miejsce każdego z nich określone je st przez sposób, w ja k i są one ułożone (uszeregowane). Sposób ten jest jeden d la wszystkich bytów wchodzących w skład danej całości i dzięki tem u oraz pod tym względem są one do siebie pod o b n e, a więc istnieje w śród nich porządek. D w ie rzeczy są do siebie p odobne - pow iada W olff - wtedy i tylko wtedy, gdy to, dzięki czemu m o żn a je rozpoznać i od siebie odróżnić (lub m ów iąc inaczej: przez co są one na swój sposób zdeterminowane), w obu jest identyczne, a podobień­ stwo jest „zgodnością ( Uebereinkommen) tego, dzięki czemu pow inno się rzeczy rozpoznaw ać i od siebie odróżniać; a rzeczy są do siebie podobne, gdy są w ten sam sposób zdeterm inow ane” 19. T a k więc jeśli porządek m a być podobieństw em zachodzącym m iędzy różnym i rzeczam i pod względem sposobu, w jak i w ystępują one obok siebie i następ u ją po sobie, to ich miejsce w tej ko- i subordynacji (sposób, w ja k i w spółistnieją i następują

17 D M , § 132, s. 68. Pod o b n ie w Ontologii: „ O rd o est sim ilitudo obvia in m o d o , q u o res ju x ta se invicem co llo can tu r, vel se invicem co seq u u n lu r” [Porządek jest p od o bieństw em wzajem nym sp o sobu, w jak i rzeczy są zestaw iane ze sobą, lu b n a stę p u ją p o sobie” ]. P P , § 427, s. 360.

" D M , § 133, s. 69. 17 D M , § 18, s. 10.

(9)

po sobie) m usi być w ten sam sposób zdeterm inow ane, tj. d an e rzeczy m uszą być uszeregowane w taki, a nie inny sposób wedle tego samego praw idła z uwagi n a tę sam ą cechę w ystępującą w nich wszystkich. Sposób tego w ystępow ania obok siebie i następow ania po sobie określony jest więc z jednej strony przez jakieś praw idło (lub praw idła) pełniące rolę zasady, wedle której dane byty u k ład a się ob o k siebie i po sobie w ten, a nie inny sposób; z drugiej zaś np. przez stopień natężenia tej samej cechy we wszystkich tych rzeczach, cechy, k tó ra zgodnie z przyjętym praw idłem stanow i kryterium przypisyw ania danej rzeczy właśnie tego, a nie innego m iejsca. T a k n a przykład w przytoczonym przykładzie procesji będzie to znam ienitość osób, szacunek, jakim się cieszą u innych.

W olff podaje rów nież inne przykłady: z porządkiem m am y do czynienia w Elementach Euklidesa, gdzie tw ierdzenia i dow ody następ u ją po sobie zgodnie z zasadą konsekwencji logicznej, ale rów nież w sposobie, w jaki książki są ustaw iane w bibliotece, gdzie każdej z nich przysługuje takie a nie inne miejsce zgodnie z jak ąś regułą (może to być form at, dziedzina nauki czy d a ta w ydania)20. T ak więc porządek jest podobieństw em sposobu, w ja k i rzeczy są umieszczane obok siebie oraz po sobie21 i jeśli w śród rzeczy współistniejących i następujących po sobie m a istnieć porządek, to miejsce każdej z nich m usi być w ten sam sposób zdeterm inow ane22. „W ten sam sp o só b ” , tzn. zgodnie z tym samym prawidłem. N ic jed n ak nie dzieje się bez racji i dlatego w sposobie, w ja k i zdeterm inow ane jest miejsce danej rzeczy w śród rzeczy współistniejących lub następujących p o sobie, zaw arta jest racja dostateczna, dla której danej rzeczy przysługuje właśnie to, a nie inne miejsce23. Racja ta w ypow iadana jest w twierdzeniu, k tó re zwykło się nazyw ać właśnie prawidłem (regula)2i, jeśli jed n ak istnieje wiele praw ideł wyznaczających u k ład jakiejś całości, to także wśród nich m usi istnieć p o rządek - porządek praw ideł w yznaczony przez jak ieś m eta-p raw id ło podające rację dostateczną, dla której jedne z nich m ają pierwszeństwo przed innym i25. T ak więc tam , gdzie istnieje porządek, tam m iędzy rzeczami m usi istnieć podobieństw o p o d względem sposobu ich wzajem nej ko- i subordynacji, podobieństw o to zaś jest zagw arantow ane tym , że miejsce każdej z nich w yznaczone jest w oparciu o to sam o praw idło - przysługuje im z tej samej racji, dla której inne rzeczy w tym samym szeregu m ają

” PP, § 4 7 2 , s. 361.

21 „O rdo est sim ilitudo obvia, q u o res ju x ta se invicem co llo can tu r, vel se invicem co n seq u u n tu r” . PP, § 4 7 2 , s. 360.

22 PP, § 4 7 3 , s. 361. 22 PP, § 4 7 4 , s. 361-362.

24 „ P ro p o sitio enuncians determ in atio n em ratio n i conform em Regula d icitu r, u t adeo regula ipsa determ in ation e ratio n i conform i c o n tin e a tu r” . P P, § 475, s. 362.

(10)

Pojęcie praw dy tran scendentalnej w Philosophia prima.. 91

inne miejsca. W konsekwencji wszędzie tam , gdzie m am y do czynienia z porządkiem , tam obcujemy z urzeczywistnieniem zasady racji dostatecznej.

Pojęciu porządku przeciwstawia W olff pojęcie nieporządku. Nieporządek (Confusio, Unordnung), ja k łatw o się domyślić, je st „brakiem podobieństw a tego, co różnorodne, w jego następow aniu p o sobie i w ystępow aniu obok siebie” 26. Jeśli więc jakieś rzeczy w spółistnieją lub następują po sobie, a w sposobie, w ja k i to się dzieje, nie m a żadnego podobieństw a, inaczej m ówiąc, dokonuje się to w różny sposób, to wówczas m am y do czynienia z nieporządkiem . Jeśli tam , gdzie istnieje porządek, miejsce każdej rzeczy jest w ten sam sposób zdeterm inow ane i jeśli nieporządek m a być przeci­ wieństwem p orządku, to tam , gdzie w śród różnych rzeczy w spółistniejących lub następujących po sobie istnieje n ieporządek, m iejsce każdej rzeczy zdeterm inow ane jest w inny sposób27. T o zaś jest pow odem w spom nianego w definicji braku podobieństw a w sposobie uszeregow ania tych rzeczy. W konsekwencji nie m a jednej racji, dla której rzeczy w spółistnieją lub następują po sobie właśnie w taki, a nie inny sposób, a zatem nie m a jednego stałego praw idła mówiącego, w ja k i sposób m a być wyznaczone miejsce danej rzeczy w danym szeregu ko- lub subordynacji28.

N iebagatelnym zagadnieniem m etodologicznym jest problem sposobu, w jaki (roz)poznaje się porządek, albowiem nie zawsze jest to ta k proste, jak w przypadku procesji czy książek w bibliotece. Ja k w iadom o, w arunkiem odkrycia porządku jest uchwycenie podobieństw a, jak ie zachodzi m iędzy poszczególnymi rzeczami wchodzącymi w skład jakiejś całości ze względu na zajm ow ane przez nie miejsce. A by p o d obieństw o tak ie zachodziło, miejsca poszczególnych rzeczy w danej całości m uszą być w ten sam sposób, tj. przez to sam o, zdeterm inow ane lub - m ów iąc inaczej - to sam o dla wszystkich m usi być racją dostateczną, dla której zajm ują one te, a nie inne miejsca. T o jed n ak m oże nie być w idoczne n a pierwszy rzut oka i tak np. niektórzy uw ażają, że Elem enty Euklidesa są niedbale (unordentlich) napisane, gdyż nie p o trafią oni dostrzec podobieństw a m iędzy następującym i po sobie twierdzeniam i. Jeśli jed n ak przyjrzeć się dokładniej układow i twierdzeń w tej książce - twierdzi W olff - to okaże się, że tw o rzą one dedukcyjną całość, w której każde twierdzenie m a to do siebie - i to właśnie stanow i o ich wzajemnym podobieństw ie - że daje się udow odnić w oparciu o poprzedzające je twierdzenia, a nie byłoby to m ożliwe, gdyby umieścić je przed nimi. T ak więc „miejsce każdego z nich jest przez to zdeterminowane, że daje się ono udowodnić jedynie w oparciu o poprzedzające

26 D M , § 135, s. 70. Pod o b n ie w Onlologii: „O p p o situ m O rdinis, q u o d Confusionem appellam us, est dissim ilitudo obv ia in m odo, q u o res ju x ta se invicem co llo can tu r, vel se invicem c o n seq u u n tu r” . PP, § 485, s. 369.

27 PP, § 4 8 6 , s. 371. “ PP, § 4 8 7 , s. 372.

(11)

je tw ierdzenia”25, a zatem miejsce każdego z nich zdeterm inow ane jest w identyczny sposób. Podobne trudności m oże spraw iać odkrycie p o rządku w naturze (Ordnung der Natur), gdyż to, co stanow i o podobieństw ie między rzeczami współistniejącymi i następującym i po sobie, m oże być tak głęboko ukryte, że tylko nielicznym udaje się to uchwycić. D o tych nielicznych, zdaniem W olffa, należą np. Leibniz, K opernik, K epler i N ew to n 30. T o, że nie wszyscy są w stanie odkryć i poznać porządek natury, nie jest niczym dziwnym, gdyż podobieństw o sposobu, w jaki rzeczy współistnieją i następują po sobie, nie zawsze m usi być widoczne, a odkrycie racji dostatecznej, dla której rzeczy te zajm ują właśnie te, a nie inne miejsca, m oże być pow ażnym wyzwaniem dla filozofa. W olff zaleca tu dwie reguły m etodologiczne, dzięki którym m o żn a z całą pewnością stwierdzić, czy to, co badam y, je st u p o ­ rządkow ane (ordentlich), czy też nie (unordentlich). Pierwsza z nich, uderzająco p o d o b n a do drugiego praw idła m etody K artezjusza, zaleca, by „odróżnić od siebie dokładnie to wszystko, co daje się od siebie odróżnić, w tym , co jest rozw ażane razem ja k o je d n o oraz tra k to w a ć to ja k części jednej całości” 31. N astępnie - zgodnie z d rugą regułą - należy „odnieść nawzajem do siebie to wszystko, co daje się zauważyć w każdej z tych części z uwagi n a to, że przysługuje jej określone miejsce [w tej całości]; w ten sposób odkryje się to, co identyczne (einerley) w nich wszystkich” . Jeśli u d a się odnaleźć coś, co jest identyczne w nich wszystkich, to - zgodnie z definicją podobieństw a - m ożna być pewnym, że pod pewnym względem są w ten sam sposób zdeterm inow ane, a zatem istnieje między nim i poszukiw ane podobieństw o, a więc i porządek.

Poniew aż porządek polega n a podobieństw ie sposobu, w jak i rzeczy wchodzące w skład danej całości współistnieją i następują po sobie, to miejsce każdej z nich - jeśli w danej całości m a panow ać po rząd ek - musi być w ten sam sposób zdeterm inow ane, tj. w szystko m usi m ieć tu sw ą rację dostateczną, dla której występuje w tym a nie innym m iejscu. Pojm ow alne i zrozum iałe jest tylko to, co posiada rację, a zatem porządek jest czymś, co daje się pojąć oraz zrozum iale wyjaśnić innym 32. T a k więc jeśli chcemy odkryć i poznać p o rządek panujący w jakiejś całości, to m usim y odszukać rację dostateczną tego, że dane rzeczy współistnieją i następują po sobie w taki, a nie inny sposób, oraz sprawdzić, czy w każdym p rzypadku jest on a ta k a sama. Efektem tego poznania będzie ogólne praw idło (allgemeine Regeln), tj. twierdzenie zawierające w sobie (resp. wyrażające) ow ą rację d ostateczną i w tym sensie determ inujące miejsce, w którym występują rzeczy współistniejące i następujące po sobie. T oteż wszędzie tam , gdzie

” D M , § 137, s. 72. A N , § 4 1 , s. 88. 11 D M , § 136, s. 71. 12 D M , § 139, s. 73.

(12)

Pojęcie praw dy tran scen d en taln ej w Philosophia prima.. 93 istnieje porządek, istnieją też praw idła, naw et jeśli nie są one nam aktualnie znane. Jeśli chcemy postępow ać w sposób uporządkow any - w poznaniu i działaniu - to m usim y kierow ać się jakim iś praw idłam i. S kądinąd jed n ak w iadom o również, że nic nie istnieje bez racji, a zatem wszelki byt jest czymś uporządkow anym , a więc pojm ow alnym i zrozum iałym , a praw idła tego porządku m ogą być przedm iotem naszego p o zn an ia33. Poniew aż wszelki porządek zakłada istnienie jakichś praw ideł determ inujących jego postać, a tym samym umożliwiającym jego poznanie, to

d o p o z n a n ia p o rzą d k u n a tu ry d o ch o d zą ci, któ rzy od kryw ają praw id ła ru ch u ciał ( W elt-C örper) o raz ich ogólne m aksym y, to zaś d o k o n u je się a lb o w ogóle, a lb o tylko in concreto, [...] nowe praw idła, zgodnie z k tórym i rzeczy w świecie albo w u p o rzą d k o w a n y spo só b w spółistnieją ze sobą w przestrzeni (dem Raum e nach), albo n a stęp u ją p o sobie w czasie14.

Ja k widać, pojęcie p o rządku jest ściśle związane z pojęciam i czasu i przestrzeni, które, wedle W olffa, są odpow iednio: porządkiem panującym wśród rzeczy następujących po sobie oraz w spółistniejących. P o rz ąd ek pojęty ja k o podobieństw o sposobu, w ja k i różne rzeczy w spółistnieją lub n astęp u ją po sobie, daje się odnaleźć rów nież w czasie i przestrzeni. Podobieństw o, dzięki którem u m ożem y m ów ić o p o rząd k u w czasie i prze­ strzeni, polega tu n a tym , że każda rzecz istniejąca w czasie i przestrzeni posiada miejsce, tzn. w pewien określony sposób współistnieje z innym i rzeczami lub poprzedza je i następuje po nich35.

Intelekt nasz, co ważne, nie jest m iarą p orządku, a przez to, ja k się za chwilę okaże, nie jest również m iarą praw dy. Bez względu na to, czy potrafim y odkryć (poznać) porządek w jakim ś obszarze, czy nie potrafim y, to naczelną zasadą m etodologiczną pozostaje zawsze prześw iadczenie, że z pew nością jakiś porządek tam istnieje. Jest to zagw arantow ane tym , że zasada (twierdzenie o) racji dostatecznej jest obok zasady sprzeczności nie tylko podstaw ow ym praw idłem m etodologicznym , ale także fundam entalnym twierdzeniem ontologicznym . W szelki byt jest niesprzeczny i racjonalny oraz daje się niesprzecznie i racjonalnie poznaw ać, tj. wszystko, co w nim istnieje lub m oże istnieć oraz on sam (jego istnienie lub m ożliw ość istnienia), m a swoją rację dostateczną, dzięki której m ożem y poznać i poznajem y, dlaczego to istnieje lub m oże istnieć o raz dlaczego pozostaje w takim , a nie innym stosunku do innych bytów. P orządek istnieje z koniecznością wszędzie tam , gdzie istnieje racja dostateczna tego, że coś istnieje w taki, a nie inny sposób. P orządek w takiej samej m ierze jest własnością (affectio) poznania, jak i bytu jak o takiego.

33 „O rd in em cognoscit, qui cognoscit regulas, ju x ta q u as cuique lo cu s trib u in tu r” . PP, § 488, s. 374.

34 A N , § 42, s. 90. 33 D M , § 135, s. 70.

(13)

P O J Ę C I E PR A W D Y T R A N S C E N D E N T A L N E J

T o , ja k w ażne jest pojęcie porządku, staje się jasne dopiero wtedy, gdy uśw iadom im y sobie, że jest ono fundam entem pojęcia praw dy (transcenden­ talnej)36, to zaś pojęcie odgryw a centralną rolę w W olffowskim rozw iązaniu problem u postaw ionego przez K artezjusza w słynnej pierwszej M edytacji, a streszczającego się w tym , ,,że nigdy nie m ożna n a podstaw ie pewnych oznak odróżnić jaw y od sn u ”37. M im o że term in „praw d a tran scen d e n ta ln a” (verum transcendentale, veritas transcendentalis seufet m etaphysica) pojaw ia się dopiero w późnej scholastyce38, to jed n ak sam o pojęcie praw dy tra n s­ cendentalnej niezaprzeczalnie jest integralną częścią średniowiecznej nauki o tzw. transcendentaliach, najogólniejszych orzecznikach b y tu 39. Jednakże tym , co najważniejsze w kontekście W olffowskiego pojęcia praw dy tra n s­ cendentalnej, wydaje się nie taki czy inny stosunek jego koncepcji do filozofii Szkoły, lecz to, że pojęcie to jest narzędziem , za pom ocą którego usiłuje się tu rozw iązać problem postaw iony przez K artezjusza - problem

36 Ja k słusznie zauw aża A. Bissinger, pojęcie p o rzą d k u m a rozstrzygające znaczenie nie ty lko d la W olffowskiego pojęcia praw dy - bez lego pojęcia nie d o pom yślenia by łab y także d e m on straty w n a m eto d a m yślenia, a co za ty m idzie i n a u k a , ale także pojęcie bytu. „W ie im M öglichkeitsbegrifT d as K o n trad ik tio n sp rin z ip sich erstm als » k o nkretisiert«, so im O rd n u n - gsbegrifT d a s Prinzip vom zureichenden G ru n d . [...] D as einzelne Seiende, die W elt, die W issenschaften sind »P roben« des O rdnungsbegriffs” . A. B i s s i n g e r , op. cit., s. 162-163.

37 P or. R. D e s c a r t e s , M edytacje o pierw szej filo zo fii, przeł. M . i K . A jdukiew icz, W arszaw a 1958, s. 25 i n.

** Term in ten - n a co wskazuje S. Carboncini w swoim studium poświęconym W olffowskiemu pojęciu praw dy transcendentalnej - p o jaw ia się p o raz pierwszy w D isputationes m etaphysicae (1597) F ran ciszk a Suareza, aby później w M etaphysica de ente, quae rectius Oniosophia (1664) Jo h a n n a C laub erg a uzyskać ostateczne, b o najw yraźniejsze znaczenie: „S e q u itu r V eritas, non in o ratio n e ta n tu m vel m ente, sed cunctis in reb u s spectanda; n o n com plexa [...] sed siplex, a q u a verum au ru m , verus D eus, vera fides, v era fo rtitu n d o , verum co rp u s ap p ellatu r, quae V eritas M etaphysica & Transcendentalis dicitu r” [„P raw da w ystępuje nie tylko w w ypow iedziach lu b umyśle, lecz ja k o coś, co m a być o g lądane w licznych rzeczach, [...] nie złożona, lecz p ro sta , dzięki czemu nazyw a się praw dziw ym złoto, B oga, wiarę, dzielność, ciało; p raw d a ta nazyw ana jest m etafizyczną i transcendentalną”], przytaczam za S. C a r b o n c i n i , Transzendentale W ahrheit und Traum, s. 80. Poza tym pojęcie p raw d y tran scen d en taln ej - n a co w skazuje w sp o m n ian a a u to rk a - było nieobce nie tylko tzw. niem ieckim (pro testan ck im ) arystotelikom , tj. rep rezen tan to m ówczesnej p rotestanckiej filozofii (m etafizyki) szkolnej (posługiw ali się nim m. in. Jo h a n n H einrich A lsted, F ra n z A lb e rt A epinus, C h risto p h Schebiler i Jo h a n n Scharf), lecz także filozofom należącym d o zgoła innej tradycji - używał go nie tylko działający w O xfordzie Jo h a n n C om bach, ale także kartezjańczyk A rn o ld G eulincx. Ibidem, s. 80-81.

39 T a k n p . T o m asz z Akw inu w ym ienia p raw d ę ob o k d o b ra , bytu i jed n e g o (unum), n a ten tem a t p o r. J. A . A e r s t e n , Co je s t pierw sze i najbardziej podstawowe? Z a c z ą tk i filo zo fii transcendentalnej, przeł. R. Podkoński, „A cta Universitatis Lodziensis” 2001, F olia philosophica 14, s. 59-76,

(14)

Pojęcie praw d y tran scendentalnej w Philosophia prim a. 95 różnicy m iędzy jaw ą a snem oraz nierozerw alnie z nim związany problem przedm iotow ej ważności naszych przedstaw ień40. W tym sensie W olffows- ka n au k a o praw dzie transcendentalnej, m im o jej ew identnie scholastycz- nych korzeni, w swym charakterze jest n a wskroś now ożytna. Pojęcie po rząd k u jest podstaw ą odróżnienia praw dy (jawy) od snu, a tym samym kluczem do rozw iązania w spom nianego wcześniej problem u K artezjusza - okazuje się, że je d n a k istnieją pew ne oznaki, dzięki którym m o żn a całkiem dobrze odróżnić jaw ę od snu, a tym sam ym całkowicie usunąć hipotetyczne zagrożenie, jakim dla filozofii byłby wszechpotężny genius malignus.

Pojęcie praw dy transcendentalnej zakorzenione jest w samej strukturze bytu jak o bytu, a jego uniwersalna ważność zagw arantow ana jest uniwersalną w ażnością tw ierdzenia o racji dostatecznej. N ic nie jest pozbaw ione racji dostatecznej, dla której istnieje lub przynajm niej m oże istnieć. K ażd y byt aktualny m a rację dostateczną, dla której istnieje (lub przynajm niej m oże istnieć), jest (staje się) taki, a nie inny oraz pozostaje w takich, a nie innych relacjach z innymi bytam i. Ja k w iadom o, według W olffa, istnieją tylko dw a gatunki bytów: proste i złożone, a zatem m usi istnieć jak aś racja dostateczna tego, że w bytach prostych i złożonych zm iany następują po sobie w taki, a nie inny sposób oraz tego, że w bytach złożonych części współistnieją tak, a nie inaczej. K ró tk o m ów iąc, w każdym bycie istnieje dokładnie taki porządek, z jakim mamy do czynienia w porządnie (ordentlich) przeprowadzonym dowodzie41. Tego rodzaju porządku pozbaw iony jest sen, a to oznacza, że nie m ożna tu wskazać żadnej racji, dla której dane rzeczy w ogóle w ystępują obok siebie, współistnieją w taki, a nie inny sposób oraz podlegają takim , a nie innym zm ianom w takiej, a nie innej kolejności42. B rak porządku oznacza, że we śnie rzeczy nie są do siebie p odobne pod względem sposobu, w jak i współistnieją i następują po sobie, a więc nie m a tu racji dostatecznej determ inującej miejsce każdej z nich - nie m a praw idła określającego, dlaczego d an a rzecz zajm uje raczej to niż inne miejsce w szeregu bytów współistniejących i następujących po sobie: in veritate ordo est, in somnio confusio43. T a k więc praw dę od snu odróżnia właśnie porządek, w związku z czym sam ą prawdę ( Wahrheit) m ożna zdefiniować jak o porządek w zmianach zachodzących w rzeczach, natom iast sen {Traum) jako nieporządek w zmianach

40 Z agadnienie lo, ja k w iadom o, je s t centralnym p roblem em K an io w sk iej filozofii tra n s ­ cendentalnej i być m oże w łaśnie w tym ko n tek ście n a le ż a ło by p o szu k iw ać ad e k w a tn e j wykładni znaczenia term in u „tran scen d en taln y ” (przynajm niej jeśli chodzi o K a n ta ).

41 D M , § 142, s. 72.

42 „ In som nio o m nia sun t absque ratio n e sufficiente & c o n trad ictio n is locus est: in veritate rerum singula su n t & fiunt cum ratione suiTciente nec contradictoriis locus est” . PP, § 493, s. 379.

(15)

zachodzących w rzeczach44. W e śnie zmiany nie są u g runtow ane jedna w drugiej, a więc nie istnieje tu żadne praw idło, k tó reg o znajom ość pozw oliłaby stwierdzić, ja k i dlaczego zachodzi to, co się dzieje. N ato m iast w prawdzie (w rzeczywistości) wszystko przebiega w ten sposób, że zm iany następują po sobie w edług jakiegoś praw idła, tj. zgodnie z relacją w arunek- następstw o, a więc zawsze istnieje ja k a ś racja dostateczna, dzięki której m o żn a zrozumieć, ja k i dlaczego zachodzi to, co się dzieje. O becność lub nieobecność porządku jest, zdaniem W olffa, w ystarczająco pew ną oznaką różnicy m iędzy p raw d ą i snem - p o rząd ek o d ró żn ia p raw d ę od snu, nieporządek (confusio) sen od praw dy. Tym samym odnaleziona została poszukiw ana, lecz - zdaniem W olffa - nie odnaleziona przez K artezjusza, różnica między snem i praw dą45.

Łatw o zauważyć, że definicja zaw arta w Deutsche M etaphysik odnosi się tylko do tych bytów, które m ogą podlegać zm ianom , a zatem m a ona nader ograniczony zasięg i nie dotyczy Boga, który ja k o byt nieskończony {unendliche Wesen) nie m oże podlegać żadnym zm ianom . Jeśli chcem y pojęcie praw dy transcendentalnej odnieść także do Boga, to m usim y je nieco inaczej zdefiniować - jak o porządek występujący w tym , co różnorodne, a co zarazem {zugleich) daje się odróżnić w jednej rzeczy46. T ego rodzaju uniw ersalną, bo w równym stopniu stosującą się do wszystkich bytów (zarów no do Boga, ja k i do św iata oraz bytów indyw idualnych w nim istniejących), definicję praw dy transcendentalnej znaleźć m o żn a w Ontologii. Pow iada się tam , że „praw da, k tó rą nazyw a się transcendentalną {veritas transcendentalis) i sądzi się, że znajduje się ona w sam ych rzeczach jest porządkiem w różnorodności tych [rzeczy], które w spółistnieją o raz następują

44 „U n d ist dem nach die W ahrheit n ichts an ders als die O rd n u n g in den V eränderungen d er Dinge: hingegen d er Traum ist U n o rd n u n g in den V eränderungen d er D in g e ” . D M , § 142, s. 72. T w ierd zen ia tego nie n ależy ro zu m ieć fałszyw ie i sądzić, że sam sen je s t czymś pozbaw ionym racji. Sen - p o w iad a W olff - m o żn a rozw ażać n a d w a sposoby: m aterialiter o raz fo rm a liter, tj. mieć n a uw adze albo pow stające w duszy rzeczy, k tó re k to ś śni lub przedstaw ia sobie za p o m o cą idei, albo sam e idee w takiej mierze, w jak iej są one pojaw iającym i się w duszy przedstaw ieniam i. W pierwszym przy p ad k u nie jest konieczne, by rzeczy był)' w sobie u g ru n to w an e, gdyż nie jest to p raw da, lecz sen. W d ru g im p o rzą d e k , w jak im na stę p u ją p o sobie idee, m a swą rację w n atu rze duszy, ja k o tej rzeczy, w któ rej zach o d zą pew ne zm iany. Z m iany te n ie m o g ą być po zb aw io n e racji i ja k o takie m uszą d ać się wyjaśnić za p o m o cą jakiegoś p raw id ła. Praw idłem tym jest praw id ło ko jarzen ia w y o brażeń {Regel der Imagination), dzięki niem u zm iany zachodzące w duszy po d czas snu, d a ją się zrozum iale wyjaśnić, gdyż to , co je s t z nim zgodne, zgodne jest z n a tu rą duszy. A N , § 75, s. 146.

45 W praw dzie, p ow iad a W olff, K artezjuszow i nie b rak o w ało inteligencji i bystrości, lecz b a d a ją c tę kwestię p o stępow ał on zbyt p o ch opnie i nie rozw ażył w ystarczająco w łasności snu, a to d lateg o , że nie kierow ał się on w swych ro zw ażaniach tw ierdzeniem o racji dostatecznej, k tó re jest właściwą, a zarazem jed y n ą p o d sta w ą od ró żn ien ia praw d y od snu. A N , § 4 4 , s. 91.

(16)

Pojęcie praw d y tran scendentalnej w Philosophia prima.. 97 po sobie lub też - porządkiem w tym , co przysługuje bytow i”47. A zatem wtedy i tylko wtedy m am y do czynienia z p raw dą w jakim ś bycie, gdy istnieje w nim porządek, ten zaś - jak o podobieństw o sposobu, w jak i rzeczy współistnieją lub następują po sobie - obecny jest tylko tam , gdzie dana jest jak aś, ujęta w form ie praw idła, racja d ostateczna, d la której to, co współistniejące lub następujące p o sobie, w spółistnieje lub następuje po sobie właśnie w taki, a nie inny sposób. T a k więc „podstaw ą (Grund) prawdy [transcendentalnej] jest twierdzenie o racji d o statecznej”48, „bez tw ierdzenia o racji dostatecznej p raw d a nie m oże istn ieć” 45. Bez tego twierdzenia odróżnienie praw dy od snu byłoby w ogóle niemożliwe i już choćby dlatego nie należy p odaw ać go w w ątpliw ość50. W ten oto sposób twierdzenie to raz jeszcze ukazuje swój podw ójny ch arak ter - jest ono zarazem tezą ontologiczną i logiczną (epistemologiczną). W transcendentalnym pojęciu praw dy o b a te aspekty tw orzą nierozerw alny związek, dzięki czemu rzeczywiście m ożna tu m ówić o ontologii, a sam o to twierdzenie wraz z zasadą sprzeczności m ożna by określić m ianem zasady ontologicznej51.

Jeśli z p raw d ą (transcendentalną) m am y do czynienia wszędzie tam , gdzie istnieje porządek, a ten możliwy jest tylko tam , gdzie istnieje jak aś racja dostateczna, dzięki której układ tego, co w ielorakie, a współwy- stępujące i następujące po sobie, jest w jednakow y sposób zdeterm inow any, to „praw dę poznaje się, gdy rozum ie się rację, d la której to lub tam to może istnieć, tj. [rozumie się] praw idło p o rząd k u występującego w tych rzeczach i ich zm ianach” 52. Poznanie to ze swej strony rów nież zdete­ rm inow ane jest twierdzeniem o racji dostatecznej i jak o takie dochodzi do skutku pod postacią filozofii upraw ianej naukow o, tj. zgodnie z wy­ mogami m atem atycznej m etody m yślenia. T ylko ta k a filozofia, w której panuje, ściśle dedukcyjny porządek, jest prawdziwą filozofią, m o g ącą wy­ stępować z roszczeniem do prawdziwości logicznej. T a k więc jeśli w p o ­ znaniu filozoficznym m am y do czynienia z porządkiem , to tym samym jest w nim obecna praw da transcendentalna, k tó ra w praw dzie nie jest

47 „V eritas adeo, q u a e transccndentalis a p p ellatu r & reb u s ipsis inesse in telligitur, est ordo in v arietate eorum , q u a e simul su n t ac se invicem c o n seq u u n tu r, aut, si m avis, o rd o eorum , quae enti c o n v en iu n t” . PP, § 495, s. 383.

48 A N , § 4 3 , s. 90. 49 D M , § 144, s. 76. 50 D M , § 144, s. 76.

51 Je st to term in zap ro p o n o w a n y p rzez M . J. S iem ka, k tó ry słusznie zauw ażył, że w m etafizyce W olffa „p o rząd ek logiczny od p o czątk u założony zostaje ja k o ontologiczny. Myślenie nie w y o d ręb n ia się w yraźnie ja k o sam oistn a ak tyw n o ść p o d m io to w a , lecz fu nkcjonuje jako „ n a tu ra ln y ” elem ent pierw otnego ład u m etafizycznego, z k tó re g o d o p iero w tó rnie czerpie swą pow szechność i swój praw dziw ościow y w alo r” . M . J. S i e m e k , R acjonalizm i naturalizm vf filo zo fii niemieckiego Oświecenia, s. 13.

(17)

jego w artością logiczną, lecz fundam entem jego prawdziwości logicznej, tzn. jego przedm iotow ej w ażności i uniwersalnej ważności.

Jeśli w każdym bycie prostym i złożonym istnieje porządek, to w każdym z nich istnieje również praw da; „bytem prawdziwym (Ens verum) - pow iada W olff - nazywamy byt, w którym istnieje praw da, tzn. jeśli w tym , co m u przysługuje, dany jest porządek” 53. T ak więc „każdy byt jest czymś p raw ­ dziw ym ” 55 i to nie w relacji do podm iotu poznania, kiedy to byt nazyw amy prawdziwym wówczas, gdy jest on takim , jakim nam się wydaje, fałszywy zaś, gdy nie jest taki, jakim nam się wydaje55, lecz rozw ażany absolutnie, sam w sobie. K ażdy byt jest prawdziwy - omne ens est verum56 - twierdzenie to, przynajmniej od czasów D unsa Scota, nie jest niczym nowym w metafizyce, tego W olff był w pełni św iadom , nikt jed n ak - jego zdaniem - d o tą d nie pokusił się o jego wyraźne wyjaśnienie i udow odnienie. Ja sn ą i w yraźną eksplikację tej podstaw ow ej tezy ontologicznej znaleźć m o żn a w § 497 Onlologii: tezy tej dow odzi się tam w kilku krokach. W szystko, co jest obecne w (inest) jakim ś bycie, zalicza się albo do esencjaliów, albo do atrybutów , albo do modi·, esencjalia to te określenia bytu, które nie stoją ze sobą w sprzeczności i nie są zdeterm inow ane ani nawzajem przez siebie, ani przez nic innego równocześnie istniejącego w danym bycie; w konsekwencji zdeterm inow ane są jedynie przez zasadę sprzeczności, a więc nie istnieje żad n a racja w ew nętrzna, dla której są one obecne w danym bycie, przez co są one tym , co w pierwszej kolejności pojm ow ane w bycie. Esencjalia są racją dostateczną aktualnej obecności atrybutów w danym bycie i m oż­ liwości m odusów , których to aktualność ufundow ana jest ju ż to w m odusach poprzedzających, ju ż to w innym bycie różnym od tego, k tó rem u one przysługują. T a k więc zarów no atrybuty, ja k i m odi zdeterm inow ane są przez twierdzenie o racji dostatecznej. W konsekwencji wszystko, co daje się pojąć w jakim ś bycie, zdeterminowane jest albo przez zasadę sprzeczności, albo przez zasadę racji dostatecznej i na mocy tej determinacji każdemu predykatowi, który przysługuje rzeczy, przypisuje się właściwe mu miejsce; istnieją zatem praw idła określające miejsce wszystkiego, co daje się znaleźć

53 „Ens verum d icitu r, in q u o d a tu r veritas, consequenter si in iis, q u ae eidem conveniunt, o rd o d a tu r ” . PP, § 496, s. 383.

54 D M , § 146, s. 77.

33 W takim przy p ad k u byt praw dziw y m o żna określić ja k o to , czem u przysługuje definicja bytu lub, jeśli m am n a myśli jak iś byt k o n k retn y - ja k o to, czem u przysługuje definicja tego bytu, k tó ry zdaje się istnieć; n ato m iast byl fałszywy należy definiow ać ja k o to , czem u nie przysługuje definicja lego bytu, k tó ry wydaje się istnieć, n p . fałszywe zloto: m etal, który wydaje się być zlotem , ale definicja złota m u nie przysługuje. Je st to jed y n a m ożliw a definicja bytu fałszywego - m oże on być pojęty jedynie ja k o byt poszczególny, to , czem u nie przysługuje definicja bytu, nie je s t bytem fałszywym , gdyż - co oczywiste - nie je s t w ogóle bytem . Por. PP, § 496, s. 383-384.

(18)

Pojęcie praw d y tran scendentalnej w Philosophia prima.. 99 w jakim ś bycie. D latego też w każdym bycie obecna jest praw da, a więc każdy byt jest praw dziw y57.

Ja k widać, zasada sprzeczności oraz zasada racji dostatecznej są nie tylko podstaw ow ym i praw idłam i ludzkiego poznania, lecz także fundam entalnym i zasadam i ontologicznym i, co więcej, m ogą być fundam entalnym i praw idłam i poznania wtedy i tylko wtedy, gdy są zasadami ontycznymi, zasadam i determ i­ nującymi stru k tu rę każdego bytu. „Z asad a sprzeczności o raz zasada racji dostatecznej są źródłem wszelkiej prawdy, k tó ra dana jest w rzeczach, tj. o tyle w bycie znajduje się praw da, o ile to, co w nim się znajduje zdeterm inow ane jest przez te zasady” 58. Ich usunięcie, zwłaszcza zaś drugiej z nich, byłoby rów noznaczne z uczynieniem z prawdziwego św iata (mundus verus) św iata bajkowego (mundus fabulosus, Schlaraffenland), k tó ry byłby czymś w rodzaju ciągłego snu, gdzie „racją dostateczną” tego, co jest, byłaby ludzka w ola55. Jeśli więc w bycie m a być obecna praw da, to wszystko w nim musi być zdetermino­ wane przez te dwie zasady. Bez nich niem ożliw a jest nie tylko p raw da w rzeczach, ale także praw da ja k o logiczna w artość sądu, gdyż ta ze swej strony w całości zależy od praw dy transcendentalnej: , jeśli nie m a w rzeczach prawdy transcendentalnej, nie m a też prawdziwości twierdzeń ogólnych, ani też jednostkowych, chyba że chwilowo”60, wówczas bowiem nie m ożna udowodnić, że p redykat w sądzie z koniecznością pow iązany jest pojęciem podm iotu. Ontologia jest więc systematyczną podstaw ą logiki i epistemologii, co staje się jasne, gdy rozważym y relację zachodzącą m iędzy transcendentalnym i logicz­ nym pojęciem prawdy.

Ja k widać, praw dę transcendentalną odróżnia W olff z jednej strony od tego, co nazyw a snem, z drugiej zaś od praw dy pojętej logicznie jak o wartość sądu (twierdzenia). Praw da pojęta transcendentalnie nie jest logiczną wartością sądu, lecz - obok porządku i doskonałości - jedną z najogólniejszych własności bytu ja k o bytu: affectio entis\ ja k o ta k a nie jest przedm iotem bad ań ' logiki, lecz ontologii. Pojęcie praw d y tran scen d e n ta ln e j (veritas

” P P, § 497, s. 384-385.

58 „P rin cip iu m con trad ictio n s & principium ratio n is sufficientis su n t fons om nis, qu ae d atu r in reb us, veritatis, hoc est, d a tu r in en te veritas q u a te n u s ea, q u a e insu n t, p er ista principia d e te rm in a n tu r” . PP, § 498, s. 385.

55 PP, § 498, s. 385 o raz PP, § 77, s. 58. Ja k słusznie zauw aża S. C arb o n icin i w swoim studium pośw ięconym zagadnieniu praw d y tran scen den taln ej u W olffa, dziś term iny, takie jak „som nium objektive sum ptum ” , „ veritas transcendentalis", „sen” [Traum), „ k ra in a pieczonych g ołąbków ” [Schlaraffenland, mundus fabulosus) m og ą uchodzić za niefilozoficzne czy' wręcz niedopuszczalne w poważnej debacie filozoficznej. Tym czasem w X V III w. były one technicznym i term inam i filozofii, a k ażdy filo zo f wiedział, że somnium objektive sum ptum je s t cen tralny m punktem WoKTowskiego pojęcia praw d y transcendentalnej, a k artezjań sk i a rg u m e n t ze snu był trak to w an y b ard zo pow ażnie. Por. S. C a r b o n i c i n i , op. cit., s. 68 i n.

60 „Si n u lla d a tu r in reb u s veritas transcendentalis, nec d a tu r veritas logica p ro p o sitio n u m univeraslium , nec singularium d a tu r nisi in in sta n ti” . PP, § 499, s. 385.

(19)

transcendentalis), praw dy ja k o właściwości tego, co jest - affectio ends, jest jednak fundam entem logicznego pojęcia praw dy (veritas complexa seu logica). R ealna definicja prawdy, jak o determinabilitas praedicati per notionem subjecti, wyjaśnia, ja k możliwa jest praw da pojęta nominalnie jako adaeąuado intellectus et rei, jednakże wyjaśnienie to nie byłoby możliwe lub - co na jedno wychodzi - byłoby wyjaśnieniem pozornym , gdyby w samych rzeczach, z którym i m ają być zgodne nasze sądy, nie istniała praw da, a więc porządek tego samego rodzaju, co w naszym poznaniu. Ja k już w iadom o, realna definicja prawdy głosi, że praw da polegać m a n a tym, że predykat łączony w danym sądzie z pojęciem przedm iotu, zdeterm inow any jest treścią pojęcia tego przedm iotu, w ten sposób że pojęcia te tw orzą w sądzie nexus necessarius6' . T eraz należy w ykazać, dlaczego sąd, w którym pojęcie p redykatu zdeterm inow ane jest treścią pojęcia podm iotu, z koniecznością jest prawdziwy w sensie logicznym, tj. z koniecznością charakteryzuje się przedm iotow ą w ażnością lub, m ówiąc inaczej, jest, a raczej: nie m oże nie być, adekw atny. N ie jest to bezpośrednio jasne, gdyż zgodność sądu z rzeczywistością jest tylko nom inalnym , a nie realnym kryterium prawdy. G dyby wziąć za p u n k t odniesienia realną definicję praw dy, to okazuje się, że sąd nie dlatego jest praw dziw y, że zgadza się z rzeczywistością, lecz dlatego że z koniecznością z nią się zgadza, że jest prawdziwy, a jego prawdziwość ugruntow ana jest w czymś zupełnie innym niż adaeąuado intellectus et rei. W sądzie tym pojęcie predykatu pozostaje w konie­ cznym związku z pojęciem podm iotu, w którym to pojęciu lub jego definicji (lub w arunkach do niej dołączonych) zaw iera się racja dostateczna tego, że dany predykat łączony jest z danym podm iotem .

Jeśli w rzeczach nie m a praw dy transcendentalnej, to nie m a też p raw y ani w twierdzeniach ogólnych, ani w jednostkow ych, chyba że chwilowo. Jeśli w rzeczach nie m a praw dy transcenden­ talnej, to ani w definicji, ani w w arunkach d ołączonych d o definicji, czyli [k ró tk o mówiąc] w pojęciu p o d m io tu nie m a racji dostatecznej, d la k tó rej p red y k a t przysługuje po d m ioto w i, lecz podm iot jest obojętny wobec jakichkolwiek predykatów , k tóre są zmienne bez jakichkolw iek racji62.

6t Poniew aż przyjęcie racji (lego, co determ inujące) jest rów noznaczne z przyjęciem tego, co w niej u fun d o w an e (tego, co zdeterm inow ane), a racja d o stateczn a tego, że d an y predykat orzekany jest w sądzie o danym podm iocie zaw iera się (1) a lb o w pojęciu p o d m io tu (tj. w jego definicji - p red y k a t przysługuje m u bezwzględnie), (2) albo p o d pew nym w aru n k iem (np. z po w o d u okoliczności, w k tó ry c h znajd u je się d a n a rzecz - p re d y k a t przy słu g u je mu względnie), to przyjęcie definicji ró w n o zn aczn e je s t z przyjęciem p red y k a tu ab so lu tn eg o , a przyjęcie w a ru nk ó w d ołączonych d o definicji - z przyjęciem p red y k a tu w zględnego. PP, § 130-131, s. 112-123.

62 PP, § 499, s. 386. P redykaty przysługują podm iotow i albo a b so lu tn ie [absolute), albo w aru n k o w o [sub conditione). W pierwszym przy p ad ku są m u przypisyw ane n a m ocy istoty lub definicji (dany byt rozw ażany jest sam w sobie), w drugim - n a m o cy określeń „n akła d a ją c y c h ” się n a istotę (dołączonych d o definicji - byt rozw ażany jest w ów czas nie in se, lecz p o d danym w arunkiem - sub data conditione). Pierwsze to p red y k aty ab so lu tn e (praedicata absoluta), drugie - w arunkow e (praedicata conditionata). ibidem, § 3 0 1 , s. 241.

(20)

Pojęcie praw dy tran scendentalnej w Philosophia prima..

101

Owo ,je s t obojętny” (indifferens) zdaje się wskazyw ać n a to, że jeśli w rzeczy nie m a praw dy transcendentalnej, a więc opisanego p o rządku esencjalia-atrybuty-m oi#, to w sądzie nie m a ani koniecznej zgodności, ani równie koniecznej niezgodności między pojęciem podm iotu i predykatem . N atom iast w samej rzeczy nie m a wówczas żadnej racji tego, że przysługują jej raczej te niż inne cechy, w konsekwencji zm ieniają się one najzupełniej dow olnie - bez jakiejkolw iek racji, a św iat staje się k ra in ą pieczonych gołąbków (m undus fabulosus, Schlaraffenland). Jeśli więc realna definicja praw dy rzeczywiście m a wyjaśniać, ja k m ożliw a jest praw da ja k o zgodność sądu z rzeczą, to w samych rzeczach m usi istnieć p raw da transcendentalna. T ak więc ostatecznie praw da jak o adaequatio ufundow ana jest w realnym pojęciu- praw dy, to zaś nie jest możliwe bez transcendentalnego pojęcia praw dy, w którym zostaje ona ujęta ja k o jed n a z najogólniejszych własności sam ego bytu - „dlatego też skoro praw da logiczna tw ierdzeń ogólnych polega na określalności predykatu przez pojęcie p odm iotu, to gdy usunie się praw dę transcendentalną, nie m a praw dy logicznej”63. W bycie i poznaniu panuje ten sam, bo zdeterm inow any tymi samymi zasadam i-praw idlam i, porządek. Z asada racji dostatecznej w raz z zasadą sprzeczności jest źródłem transcendentalnej prawdziwości bytu i logicznej praw dziw ości poznania. D latego też odpowiedzi na pytanie, ja k jest m ożliw a (by nie rzec: co jest w arunkiem możliwości) przedm iotow a ważność naszych przedstaw ień (pojęć i sądów), należy poszukiw ać nie w epistemologii, lecz w ontologii - w stru k ­ turze bytu.

W każdym bycie istnieje porządek, wszystko, co daje się w nim znaleźć, m a swoje ściśle określone miejsce i zdeterm inow ane jest dw iem a naczelnym i zasadam i ontologicznym i: zasadą sprzeczności i racji dostatecznej. T o , co m u przysługuje z koniecznością (atrybuty i możliw ość przysługiw ania modi), oraz to, co m oże m u przysługiwać (modi), ufundow ane jest w istocie danego bytu - w jego esencjaliach, które jak o to, co pierwsze w bycie, są racją d ostateczną aktualności atrybutów i możliwości m odusów . R ealnie pojęta p raw da logiczna sądu m ożliw a jest wtedy i tylko w tedy, gdy w pojęciu podm iotu (definicja lub w arunki dołączone do definicji) zaw iera się racja dostateczna, dla której w danym sądzie przypisuje m u się z koniecznością (atrybuty) lub m ożna m u przypisać (modi) takie, a nie inne p redykaty64. Pojęcie podm iotu (sam o lub w raz z „w arunkam i dołączonym i” ) m usi więc zawsze determ inow ać to, że taki a nie inny p redykat w danym sądzie jest

61 PP, § 499, s. 386.

61 K onieczność ta m oże oczywiście dw o jak a: a b so lu tn a (gdy rac ja d o sta te cz n a zaw iera się w sam ym pojęciu p o d m io tu - w jego definicji) lub hipo tety czn a (gdy tkwi o n a w „ w a ru n k a ch dołączo n y ch ” d o definicji).

(21)

102

z nim łączony lub m u odm aw iany. Logiczna relacja podm iot-predykat w prawdziwym sądzie ogólnym (uniwersalnym ) jest, by tak rzec, stru k ­ turalnym odpowiednikiem ontycznej relacji esencjalia-to, co w nich ufu n ­ dow ane. Jeśli esencjalia lub „w arunki dołączone” determ inują to, co z k o ­ niecznością przysługuje, lub to, co tylko m oże przysługiw ać jak iem u ś bytowi, a w pojęciu tego bytu lub w arunku do niego dołączonych zaw ar­ te są racje, dla których przypisuje się m u takie a nie inne predykaty (lub ich m u się odm aw ia), to zarów no w bycie, ja k i w poznaniu istnieje ten sam porządek, tj. porządek, zdeterm inow any w ten sam sposób, określony przez te same praw idła - przez zasadę sprzeczności i racji dostatecznej. T o tłum aczy, ja k m ożliw a jest p raw da jak o adaequatio — sąd w którym , postępując zgodnie z zasadą racji dostatecznej i sprzeczności, przypisuje się jakiem uś bytowi dany predykat na m ocy racji zaw artych w jego poję­ ciu (tj. dzięki znajomości jego istoty) lub n a podstaw ie w arunków d o łą­ czonych do definicji, nie m oże nie być prawdziwy; jeśli zaś przypisuje m u się konieczność lub m ożliwość posiadania cech, które stoją w sprzeczności z jego isto tą (pojęciem), to sąd taki z koniecznością je st fałszywy, lub m ów iąc dobitniej: nie m oże nie być fałszywy, tj. nieadekw atny. N om inal­ nie pojęta logiczna prawdziwość sądu jak o jego adaequatio jest m ożliw a tylko wówczas, gdy podm iot w sądzie determ inuje przypisyw ane m u p re­ dykaty, to zaś nie byłoby możliwe, gdyby sam byt (przedm iot poznania, ontyczny k o relat naszych przedstaw ień) nie byl p raw d ą (resp. nie byl praw dziw y). R ealne pojęcie praw dy logicznej, określające, ja k a relacja m usi zachodzić w sądzie między podm iotem a predykatem , aby byl on praw dziw y (adekw atny), i ja k o takie zaw ierające w arunek m ożliwości prawdziwości pojętej nom inalnie, nie byłoby m ożliwe bez transcendental­ nego pojęcia praw dy odsłaniającego stru k tu rę wszelkiego bytu, a więc i każdego przedm iotu poznania. N atom iast bez realnego pojęcia praw dy bylibyśmy zdani na jego nom inalne znaczenie, w konsekwencji czego nie wiedzielibyśmy, co gw arantuje zgodność sądu z rzeczą, a tym sam ym nie znalibyśm y ani w aru n k u jego przedm iotow ej w ażności, ani k ryterium , jak ie spełniać m usi sąd w ystępujący z roszczeniem do przedm iotow ej ważności. D zięki ontologicznej nauce o praw dzie transcendentalnej z całą pew nością wiemy, że to, co z koniecznością pow iązane w sądzie, z rów ną koniecznością pow iązane jest w jego przedm iocie. T a k więc ontologiczna n au k a o praw dzie jak o affectio entis jest ostatecznym gw arantem praw dy ja k o adaequatio, a onto lo g ia jest system atyczną, lecz nie d y d ak ty czn ą, podstaw ą logicznego pojęcia praw dy, samej logiki oraz tego, co m o żn a by nazwać epistemologią.

Cytaty

Powiązane dokumenty

As shown by the results of the research on young adults which constitutes most of the Internet community in Poland, people are open to online communication with and to

Morela Pomarańczowy Średnia Słodki Średnia Nie.. a) Wiedząc, że użytkownicy tego systemu najczęściej pytają o owoce będące w promocji oraz posiadające

Bij deze metingen bleek dat de ruwheidselementen nagenoeg geen invloed hadden op de gemeten golfoploop, dit in tegenstelling tot de resultaten bij de Proevenserie C100...C109, die

W pewnych sytuacjach wykrycie paradoksu nie przyczynia się jednak do zmia- ny: ani intuicji potocznych, ani matematycznych, lecz pozostaje jedynie wskaźni- kiem, że owe dwa

Podsumowując: jeśli relację między językiem a światem przedstawimy jako relację wewnętrzną, wówczas także korespondencja między zdaniem a faktem okazuje się

Słowa oznaczają idee, ale mają także oznaczać rzeczy, więc prawda, która znajduje się w słowach ułożonych w zdania, jest prawdą werbalną, gdy słowa symbolizują idee

(2) norma, o której mowa, jest określona przez samą emocję, co manifestuje się w fakcie, że charakterystyka przedmiotów formalnych poszczególnych emocji jest w pewnym

Zbiór takich cech jest zwykle obszerny, stąd Ajdukie- wicz wprowadza dalej pojęcie treści charakterystycznej danej nazwy, którą jest dowolny zbiór cech T taki, że każdy