• Nie Znaleziono Wyników

Ku wspólnej wierze?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ku wspólnej wierze?"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefan Moysa

Ku wspólnej wierze?

Collectanea Theologica 44/2, 183-187

(2)

C ollectan ea T heologica 44(1974) f. II

KS. STEFAN MOYSA SJ, WARSZAWA

KU WSPÓLNEJ WIERZE?

R ozw ój ruchu ek u m en iczn ego, a zw łaszcza liczn e i różnorodne fa k ty z tym rozw ojem zw ią za n e, od czasu do czasu zadają kłam p esy m isty czn y m głosom w yo lb rzy m ia ją cy m rozm iary k ryzysu w K o ściele w ogóle, a w ruchu e k u m e ­ niczn ym w szczególn ości. D o tego rodzaju fa k tó w n a leży p o ja w ien ie się z b io ­ row ego d zieła n a p isa n eg o przez ew a n g elick ich i k a to lick ich teologów język a n iem ieck iego, k tóre p rzed sta w ia ch rześcijań sk ą w ia r ę w sp ó ln ą obu K ościołom , b ez p om in ięcia jed n ak m o m en tó w d zielących jeszcze do dziś ob yd w a w y z n a ­ nia 1.

P rz e d się w z ię c ie to od p ow iad a k on k retn em u zap otrzeb ow an iu , które od k ilk u la t d aw ało się odczuć, zw ła szcza podczas zebrań różnych organów Ś w ia to w ej R ady K ościołów , a w ię c czy to jej K om itetu C en traln ego czy też oddziału W iara i U strój. P rzew o d n iczą cy teg o oddziału, L ukas V i s c h e r, w yrażał b ow iem często pogląd, że K o ścio ły ch rześcija ń sk ie zgru p ow an e w rad zie p o ­ w in n y coraz to bardziej p rzechodzić od czystej k on fro n ta cji pogląd ów i a n a li­ zy w y k azu jącej zb ieżn ości czy rozb ieżności w w ie r z e do w sp óln ego ś w ia ­ d ectw a „o tej n ad ziei, która w nas je s t” (por. 1 P 3, 15). W m iarę bow iem , .iak ch rześcijan ie różnych K ościołów sp otyk ają się, m odlą, m y ślą i działają razem , okazuje się, że coraz w ięcej łączy ich w w ie r z e i że św iatu , który ich otacza, są w in n i św ia d e c tw o o niej.

W ydaje się, że to b yło id eą in sp iru jącą w y d a w n ic tw o H erdera, aby k ilk u zebranym w Z urychu w p aździerniku 1969 roku teologom zaproponow ać n a ­ p isa n ie takiej w ła śn ie k siążk i. R edaktorzy m ó w ią o trzech m ałych cudach to ­ w arzyszących jej realizacji. P ierw szy cud m ia ł polegać na tym , że w ciągu d ysk u sji nad celo w o ścią tak iego p rojektu i w ogóln ym p esy m isty czn y m n a ­ stroju co do m o żliw o ści jego realizacji, p ow stało jed n ak k ilk a w ersji projektu i zn aleźli się redaktorzy, k tórzy k on su ltu jąc się z sek retariatem Ś w ia to w ej R ady K ościołów w G en ew ie u zy sk a li tam aprobatę i rozszerzen ie p rojektu oraz w y ty czn e do dalszej pracy. Cud num er dw a, to zw erb o w a n ie autorów ch ętn ych do n ap isan ia poszczególn ych partii k siążk i z tym zastrzeżen iem , że m ogą one zostać skrócone i przeb u d ow an e przez red a k cję dla dobra całości. W reszcie trzeci cud: p o w sta ła k siążka n ie w y w o ła ła zgorszen ia ani z d z iw ie ­ nia, które to w a rzy szy ło na przykład sły n n em u k a tech izm o w i h olen d ersk iem u . I to, m im o że p rob lem y teologiczn e tam poruszone są n a p raw d ę sk o m p lik o ­ w an e, a re fle k sja teologiczn a dalej p osu n ięta n iż w sam ym 'katechizm ie.

1 N eu es G la u b en sb u ch . D er g e m e in sa m e c h ristlic h e G la u b e , w yd . Joh an n es F e i n e r i L ukas V i s e h e r , F reib u rg -B a sel-W ien -Z ü rich 1973, V erlag H er­ der — T h eologisch er V erlag, s. 686 (odtąd w a rty k u le c y to w a n e skrótem NG).

(3)

1 8 4 K S . S T E F A N M O Y SA SJ

W śród au torów w id zim y 18 teo lo g ó w k a to lick ich i 17 ew a n g elick ich ; n ie k ­ tórzy z nich o g ło śn y ch n azw isk ach ja k na p rzyk ład H ein rich F r i e s i A lois G r i l l m e i e r po stro n ie k a to lick iej, a H ein rich O t t czy W olfhart P a n - n e n b e r g po stro n ie e w a n g elick iej. S zczeg ó ln ie w y m o w n e są jed n a k n a z ­ w isk a w y d a w có w : Joh an n es F e i n e r zn an y ze sw ej gru n tow n ości te o lo g ic z ­ nej, w y d a w ca w ie lu zb iorow ych dzieł, k on su ltor S ek reta ria tu do S p raw J e d ­ ności C hrześcijan oraz w sp om n ian y L ukas V i s c h e r, n iezm ord ow an y p rom o­ tor dialogu na teren ie Ś w ia to w ej R ady K o ścio łó w , u siln ie troskający się 0 sta ły rozw ój k o n ta k tó w m ięd zy nią a K ościołem k atolick im . O bydw aj, k a ż ­ dy ze sw ej stron y, nadają k siążce p ew n e zn am ię o ficjaln ości, a przyn ajm n iej zap ew n iają, że n ie jest ona od erw an a od obu w sp ó ln o t k ościeln ych . N ie jest rów n ież w tym asp ek cie p ozb aw ion y zn aczen ia fa k t, że k siążk a ze str o n y ką^ tolick iej p osiad a k o ścieln e im p rim a tu r.

Sobór W atyk ań sk i II w e z w a ł teologów k a to lick ich , aby w zesta w ia n iu d ok ­ tryn zw racali u w a g ę na h ierarchię praw d ob jaw ion ych . Istn ieją bow iem praw dy w a żn iejsze i m n iej w ażne, ta k ie k tóre są zw iązan e z celem c zło w ie k a 1 inne, które dotyczą przede w szy stk im środ k ów do tego celu. D o św ia d czen ie ek u m en iczn e w y k a zu je, że dochodzi się do dużych postęp ów , gdy się sk o n ­ cen tru je rozw ażan ia na tych p ierw szych . W ów czas różnice w p ojm ow an iu praw d d zielących p oszczególn e K ościoły tracą n a ostrości.

Sam u k ład k sią żk i w sk a zu je, że au torzy w z ię li tę zasad ę na serio. N G dzieli się b o w iem na p ięć zasad n iczych części u szereg o w a n y ch w ed łu g tej zasady. N a czele przychodzi p y ta n ie o B oga i to zarów no w p ersp ek ty w ie h isto r y c z ­ nej (p ytan ie o B oga niegd yś), jak i a k tu aln ej (p ytan ie o B oga dziś). Czfęść druga , je s t w całości b ib lijn a i daje ch rześcija ń sk ą o d p o w ied ź n a p y ta n ie 0 Boga. P rzych od zą n a stęp n ie rozw ażan ia o czło w iek u , ob ejm u jące p roblem y n ow ego stw o rzen ia i starego czło w iek a , w sp ó ln o ty ch rześcijań sk iej, życia czło w iek a w ob ec B oga p rzejaw iającego się w m o d litw ie, k u lcie i sp r a w o w a ­ niu sak ram en tów . C zw arta część zajm u je się stosu n k iem w ia ry do św iata, rozw ażając n a jp ierw w dw óch rozd ziałach stosu n ek czło w ie k a do h istorii 1 ch rześcijań sk ą w iz ję kosm osu, a w d alszych dw óch — stosu n ek w ia ry do m iłości. W tych o sta tn ich au torzy zam k n ęli zasad n icze zagad n ien ia m oraln ego p ostęp ow an ia człow iek a, n ajp ierw w jego ogóln ych zasadach (horyzontalizm i w erty k a lizm , p raw o i E w an gelia, su m ien ie, w o ln o ść chrześcijań sk a), potem zaś w w yb ran ych za gad n ien iach m oraln ych jak tolerancja, p raw dom ów ność, sp raw y sek su i m a łżeń stw a , ciała i życia, ochrony środ ow isk a, w o jn y i p o k o ­ ju. C zęść tę kończy rozw ażan ie o ostateczn ym sp ełn ien iu dziejów . P ią ta część w reszcie p rzed sta w ia otw a rte p ytan ia w d ialogu m ięd zy w y zn a n io w y m : P ism o św . i tradycja, łask a i u czynki, sa k ra m en ty , m a łżeń stw o pod k ątem w id zen ia stosu n k u sak ram en tu do in sty tu cji św ie c k ie j, M atka Boża, K ościół. K ończy w reszcie tę część i całość dzieła rozw ażan ie o d zisiejszym zn aczen iu różnych w yzn ań ch rześcijań sk ich .

O gólne zo rien to w a n ie się w u k ład zie k siążk i p ozw oli na p o d k reślen ie p e w ­ nych m om en tów , z k on ieczn ości w yb ran ych i n ieliczn y ch , które jed n ak u w y ­ datn iają ducha, w ja k im cała k siążka pochodząca od tak różnych au torów została napisana.

Sam ty tu ł p ierw szej części: P y ta n ie o B o g a , w sk a zu je, że problem Boga z o ­ staje p rzed sta w io n y zu p ełn ie inaczej n iż n ie tylk o w trad ycyjn ych p o d ręczn i­ kach teologii, lecz rów n ież w n ow szych p rzed sta w ien ia ch , które pod w z g lę ­ dem jak ości sfo rm u ło w a ń dok tryn aln ych i ich p rzystosow an ia do w sp ó łc z e ­ snego czło w iek a z y sk a ły sob ie duże u zn an ie, jak na przyk ład katech iżm h olen d ersk i. P od czas gdy jed n ak ten ostatn i k oń czy się w ła śn ie na ro zw a ża ­ n iach o B ogu jako celu i pun k cie dojścia czło w iek a , N G rozpoczyna od tego, w jakim k o n tek ście czło w ie k dzisiaj sta w ia p y ta n ie o B oga. N ie d zieje się to b ow iem w k o n tek ście n atu ry i jej praw ; czło w ie k dzisiaj n a jczęściej n ie p y ­ ta o Boga jako stw órcę w s z e c h r z e c z y , ale o Boga d ziałającego w h istorii. P y t ą

(4)

K U W S P Ó L N E J W IE R Z E

■185

w ięc, czy na k ręty ch ścieżk ach h isto rii lu d zk iej, w b ezład zie k onfliktów ,-w o-r jen , .posunięć p o lity czn y ch Istn ieje ja k iś sen s, czy czło w ie k je st p o w ołan y do tego, aby sen s taki tw o rzy ł i czy m oże go tw orzyć dlatego, że istn ieje JBóg h istorii, który sa m em u czło w ie k o w i tak i sen s daje. W iara w B oga h istorii nad ającego cel p ielg rzy m o w a n iu czło w iek a była w iarą w ie lk ic h p ostaci b ib lij­ nych j a k A braham , k tóry w y ru szy ł na sp otk an ie czegoś n ow ego i n ie z n a n e ­ go, w u fn ości, że to n o w e i n iezn a n e tw orzon e je s t przez Boga. W tym ^W>'u m a rszu ” w n iezn a n e w id z i autor zn aczen ie w iary, k tóra się w różny sposób rea lizu je na p rzestrzen i h istorii lu d zi dlatego, że w różny sposób dają on i odp ow ied ź na w e z w a n ie Boże. ...A

-W iara ch a ra k tery zu je się dziś zaostrzen iem p ytan ia o ludzką egzysten cję. Z b yt w ie le rzeczy w św ie c ie w sk a zu je b ow iem na jej b ezsen sow n ość. W pod­ sta w ien iu p ytan ia o sen s św ia ta i lud zk iej eg zy sten cji, autor in sp iru je się T . e i l h a r d e m d e C h a r d i n , który w id zi sen s ew o lu cji św ia ta zm ierza ­ jącego do B ożej m iłości. T ylko m iłość łącząca z b y tem osob ow ym m oże nadać sens ludzkiej eg zy sten cji. ; »<..

T akie p o sta w ien ie sp ra w y św ia d czy o tym , że p y ta n ie o . Boga jest dziś »ko­ nieczn ie zw ią za n e z p y ta n iem o człow iek a. J e st ono zaś sk ierow an e do całego ch rześcija ń stw a bez różnic k on fesyjn ych .

N a to p y ta n ie ch rześcija ń stw o daje jedną odpow iedź: Jezu s C hrystus. Bóg w J ezu sie C h rystu sie je st ch rześcijań sk ą od p o w ied zią na p y ta n ie o Boga: T ej od p ow ied zi p o św ięco n a jest cała druga część NG, część n ie tylk o n ajob szer­ niejsza, ale n ajbardziej teologiczn a i eg zeg ety czn ie w yp racow an a. Ze w sp ó ł­ czesn ych p rob lem ów eg zeg ety czn y ch p y ta n ie o h isto ry czn e zn aczen ie opoW ia- dań ew a n g elicz n y c h znajd u je tu bardzo rzeczow e, um iark ow an e, a le i n ow oczesn e n a św ie tle n ie . E w a n g eliści n ie b y li b o w iem historyk am i w d z i­ siejszym tego sło w a znaczen iu . P rzytaczają w ie r n ie fa k ty z życia C hrystusa, ale rów n ocześn ie p row ad zą je dalej, gd yż fa k ty służą im jako ilu stracja p ew ­ n y c h . teo lo g iczn y ch praw d, które zam ierzają przekazać. Idą w tym za zwy-: czajnym p o stęp o w a n iem ó w czesn y ch rabinów , którzy p o słu g iw a li się tego rodzaju procederem literack im . N iem n iej w sp ó łczesn e badania p ozw alają nam przep row ad zić d okładną gran icę m ięd zy in form acją h istoryczną, która nas in teresu je, a teo lo g iczn ą in terp retacją, in teresu ją cą starożytn ą gm in ę c h rześci­ jańską.

D osk on ale p rzed sta w io n a jest rew olu cja p ojęciow a, która n astęp u je w raz z u k azan iem się Jezu sa z N azaretu. Jezu s g ło si K ró lestw o B oże i w tym n a ­ w ią zu je do p ojęć S tarego T estam en tu , a jed n ak J eg o B óg je s t b lisk i c z ło w ie ­ k o w i w sposób zasad n iczo in n y niż w S tarym T estam en cie. D ow odem na to są cuda J ezu sa , a n ty cy p u ją ce K ró lestw o Boże na ziem i i św iad czące, że ono już nadeszło. S to su n ek Jezusa do praw a, p o tw ierd zen ie go, a jed n ak p r z e ­ zw y ciężen ie litery dla ducha i w y ło ż e n ie p raw a w duchu w o ln o ści i m iłości, św ia d czą o tej zasad n iczej in n ości p o sła n n ictw a C h rystu sow ego. Z tym w iąże się też ety k a Jezu sa p olegająca na całk iem k o n k retn y ch w sk azów k ach ; n ie je s t to jed n a k ety k a lite r y p rzygn iatającej, ale taka, w której chpdźi o praw a B oże, zw ią za n e z n ad ejściem K ró lestw a B ożego. E tyka ta o stateczn ie znajduje całą sw oją treść i zarazem szczyt w m iło ści B oga i bliźniego.

W iele m iejsca w tym rozdziale p ośw ięcon e jest zm a rtw y ch w sta n iu Jezusa., D ok ład n ie a n a lizo w a n e są tek sty m ó w ią ce o zm a rtw y ch w sta n iu i św iad czące o w ierze g m in y p ierw otn ej w to p o d sta w o w e w y d a rzen ie chrześcijań stw a. C hociaż, jak m ów ią autorzy, z m a rtw y ch w sta n ie n ie m oże n ależeć do fak tów , h istoryczn ych w śc isły m tego słow a znaczeniu, gdyż ży cie Jezu sa zm ąrtw ’y ę h -; w sta łeg o je s t in n eg o rodzaju niż J ego życie ziem sk ie, n iem n iej m ocno jest, p odkreślona realn ość zm a rtw y ch w sta n ia , p olegająca na obecnym życiu Jezusa u w ielb io n eg o , na osta teczn y m z w y c ię stw ie B ożej sp raw y, której śm ierć J e ­ zusa n ie sta w ia żad n ych granic i na tym , że z m a rtw y ch w sta n ie Jezusa przedłuża się w n aszym zm a rtw y ch w sta n iu . Z m a rtw y ch w sta n ie jest zatem

(5)

186

K S . S T E F A N M O Y SA S J

przed m iotem w ia ry i to zarów no gm in y p ierw otn ej, jak też całego K ościoła, gd yż n a leży do całej nadprzyrodzonej rzeczy w isto ści. J e st to jednak w iara znajdująca oparcie w takich fak tach już h isto ry czn eg o porządku, jak na przykład p rzek on an ie g m in y p ierw otn ej, którego się n ie da w żaden sposób w y tłu m a czy ć psych ologiczn ie.

K im je st osta teczn ie Jezus? A utorzy n ie od p ow iad ają jed n ą form u łą, ale d okładną an alizą te k s tó w ew a n g elicz n y c h i P a w io w y c h (Jezu s M esjasz, Jezus ukryty S yn B oży, J ezu s Słow o, k tóre się sta ło C iałem , Jezu s A rcykapłan). D alsze u zu p ełn ien ie tych ty tu łó w od n ajd u jem y w w ierze K ościoła poap ostol- skiego, która u w yraźn ia w ia r ę gm in y p ierw otn ej. S w ój n a jg łęb szy w yraz znajduje ona w fo rm u le Soboru C halced oń sk iego: jed n a h ip ostaza czy osoba w dw óch naturach.

D w ie p ierw sze części tw orzą zasad n iczy trzon teologiczn y NG. D w ie n a ­ stęp n e zaś za w iera ją cały w a ch la rz prob lem ów g łó w n ie m oralnych. Są to p y ­ tania n ajczęściej przez ch rześcijan sta w ia n e, gdyż w y n ik a ją w p rost z ich życia. N a w ie le z nich w czasach posoborow ych odp ow iad an o w sposób n ie tylko skrajny, a le też u ła tw io n y . N G ch arak teryzu je się w tym w zg lęd zie n ie tylk o dużym u m iark ow an iem , lecz przede w sz y stk im w z ięciem pod u w agę w szy stk ich asp ek tów w y n ik a ją cy ch z w ia ry ch rześcijań sk iej. P rzy k ła d em ta ­ k ieg o rozw iązan ia m oże być problem m o d litw y , która ob ecn ie b yw a często u w ażana za u cieczk ę od św ia ta i szk o d liw ą sch izofren ię, dzielącą za in te r e so ­ w an ia czło w ie k a na sp raw y ziem sk ie i n ieb iesk ie. N G w y k a zu je szeroko, jak n ie da się od łączyć m o d litw y od w ia ry ch rześcijań sk iej, która ze sw ej n atury jest o d p ow ied zią na słow o, d om agającą się też w yraźn ego, osob istego sło w a człow ieka. Ta o d p o w ied ź zatem p rzyjm u je z k on ieczn ości postać stosunku osobow ego, w yra ża ją ceg o się w zdaniu: „w ierzę T o b ie ” czy „w ierzę w C ieb ie”.

Innym p rzyk ład em m oże b yć problem su m ien ia. Bardzo p odkreślona jest jego n orm atyw n ość. N a w e t b łąd zące su m ien ie p ozostaje n o rm a ty w n e, dopóki błąd nie je s t poznany i m u si b y ć przez a u to ry tet zew n ętrzn y poszanow ane. N iem n iej pod k reślon ą je s t rów n ież m o żliw o ść b łęd u i nadużyć oraz o b o w ią ­ zek, jak i posiada a u torytet, aby w y p ro w a d zić czło w ie k a z ciasn ych granic jego su b iek ty w n o ści i u m o żliw ić m u k o rek tu rę b łąd zącego sum ienia.

T ego rodzaju rozw iązan ia cechują całą m etod ę pracy, jaką p rzyjęli autorzy NG. O kazuje się przy tym , że k on fron tacja p ogląd ów teologiczn ych w y ro sły ch na różnych tradycjach w y zn a n io w y ch , sta je się bardzo płodna i doprow adza do p raw d ziw ego teoretyczn ego i prak tyczn ego p ogłęb ien ia, k tóre dziś jest k o ­ nieczn ością dla każdego ch rześcijanina.

H ierarchia praw d ch rześcijań sk ich dom inująca nad całym uk ład em N G w y ­ m aga rów n ież, aby n ie pom ijać praw d d zielących ob yd w a K ościoły. Ta zasada znajduje sw ój w yraz w o sta tn iej części NG. C hodzi w n iej o problem y, k tó ­ rych K ościoły n ie m ogą już w prost i bez zastrzeżeń w sp ó ln ie sform u łow ać. M etodyka tutaj p rzyjęta n ie jest jed n o lita dla p oszczególn ych problem ów . R ozdział na p rzykład m ó w ią cy o P iśm ie św . i trad ycji ogranicza się do k r ó t­ kiego h istoryczn ego p rzed sta w ien ia zarysu p rob lem atyk i i an alizy zb liżen ia, ja k ie nastąp iło od czasów k on feren cji ruchu W iara i U strój w M ontrealu w roku 1963 z jednej strony, a ogłoszen iem soborow ej K o n s ty tu c ji o B o ży m o b ja w ie n iu z drugiej. W sp raw ie liczb y sak ram en tów , których K ościół lu te - rański jak w iad om o u zn aje tylko dw a, rozw ażan ia idą w k ieru n k u w yk azan ia, że in n e obrzędy tegoż K ościoła jak k on firm acja czy ordynacja, w r z e c z y w i­ stości m ają postać sak ram en tu , choć o fic ja ln ie n ie są za ta k ie uznane. W m a ­ riologii w id zim y zn ow u inną m etodę: autor ogranicza się do p rzed staw ien ia d ogm atu k a to lick ieg o i trudności, ja k ie w y su w a ją p rzeciw n iem u ew a n g elicy oraz k a to lick iej od p ow ied zi na te trudności. R ozd ział o K o ściele z k o lei w y ­ kazuje, jak duże istn ieją zb ieżn ości d otyczące K ościoła u L u t r a i w n auce Soboru W atyk ań sk iego II, co stw arza p o m y śln e p ersp ek ty w y dialogu. Z d ru ­ giej strony spraw a urzędu kościeln ego, a w szczególn ości prym atu p a p ie s k ie ­

(6)

K U W S P Ó L N E J W IE R Z E

187

go ob szern ie i bardzo rzeczow o p rzed staw ion ego (rzecz n ie tak częsta w p i­ sm ach ek u m en iczn ych ) w sk azu ją, ile w tym w z g lęd zie istn ieje jeszcze trudności.

Ta rozm aitość m etod y w sk azu je, jak autorzy pragną s ię k ierow ać n ie z g ó ­ ry narzuconą sy stem a ty k ą , lecz po prostu dobrem sp ra w y . P ra k ty k a ek u m e- m en iczn a w y k a za ła , że taka ela sty czn o ść je s t ab so lu tn ie k onieczna. W p e w - nych b ow iem zagad n ien iach lep sze w y n ik i da zw ró cen ie się do B iblii, w in n ych g łęb sza an aliza literatu ry p atrystyczn ej, jeszcze w innych k on ieczn e b ędzie p rzefo rm u ło w a n ie, aby osiągn ąć w sp ó ln y język . To w szy stk o , jeżeli się dzieje w w iern o ści ob jaw ion ej p raw d zie i bez zap rzeczen ia osob istym przekonaniom su m ien ia, m oże przyb liżyć i fa k ty c z n ie przybliża jed n ość ch rze­ ścijań stw a.

W ydaje się, że zn a czen ie tak orygin aln ego i p rzełom ow ego p rzed sięw zięcia jak N G p olega g łó w n ie na zasad n iczej zgodności, jaką m o g li osiągn ąć teo lo g o ­ w ie inależący do różnych K o ścio łó w w bardzo w ie lu p o d sta w o w y ch problem ach w iary ch rześcijań sk iej. N ie je st to tylk o zgodność teoretyczn a. K siążka ta je s t ró w n o cześn ie św ia d ectw em i w y zn a n iem w sp ó ln ej w ia ry i to n ie w y z n a ­ niem , które b y rep rezen tow ało jak ąś n ie istn ie ją c ą „ch rześcijań sk ą sp o łecz­ n o ść”, jak iś „trzeci K o śció ł”, przed czym słu sz n ie p rzestrzegał sw o jeg o czasu K arl R a h n e r . J est to w y zn a n ie ludzi, którzy pozostają w pełn i członkam i sw oich w ła sn y ch sp ołeczn ości w y zn a n io w y ch i czują się w nich n ie ludźm i m arginesu, a le p ełn o p ra w n y m i członkam i. A le też ci lu d zie zdają so b ie sp r a ­ w ę, że różne sp o łeczn o ści dotąd od sieb ie o d d zielo n e odnajdują stop n iow o sw oją zasad n iczą jed n ość w C hrystusie, która się coraz bardziej k rystalizu je, a jej osta teczn e sp e łn ie n ie n ie jest już tak bardzo o d leg łe, jak sk łon n i b y li­ byśm y m y ś le ć jeszcze p ię tn a śc ie la t tem u.

Ś w ia d ectw o to m ogło zostać złożone d zięk i od w ażn ej k on fron tacji te o lo g i­ cznej p rzeb iegającej w dw óch k ierunkach. Z jed n ej stron y dokonano stałego zw rócen ia się do źród eł ch rześcijań stw a. R eflek sja b ib lijn a pozw oliła na ja ś ­ n iejsze u k azan ie Tego, który jest centrum w ia ry . N ik t n ie w ątp i, że w tym centrum le ż y w ła śn ie jed n ość i ze od tego centrum trzeba sta le w y ch o d zić i sta le do n iego w racać, jeżeli ch ce się u czyn ić p ostęp y na drodze do je d n o ­ ści.

D rugi zaś k ieru n ek jest ok reślon y przez p ytan ia, k tó re sta w ia czas d z is ie j­ szy. Jest to zarów no p ytan ie o to, co w ch rześcija ń stw ie je st sp ecy ficzn e i od różniające (d a s u n te r sc h e id e n d C h ris tlic h e ), jak też o to, jak ie zn aczen ie w św ie tle ch rześcija ń stw a p osiad ają n ab rzm iałe p rob lem y d zisiejszego św ia ta i b olesn e o so b iste sp raw y, z k tórym i nam w sz y stk im przychodzi się borykać. D la teg o też za szczeg ó ln ie szczęśliw ą n a leży uznać form ę, jaką autorzy ś w ia ­ dom ie nad ali NG, m ia n o w ic ie pow ażnej r e fle k sji teologiczn ej, dostępnej s z e ­ rokiem u ogółow i zain teresow an ych ludzi św ieck ich , a w ię c tk w iących w s a ­ m ym sercu św iata.

NG na p ew n o doczeka się liczn y ch tłu m aczeń na obce języ k i i b ęd zie p o ­ siad ał n ie ty lk o bardzo w ażn e zn aczen ie dla ek u m en iczn ych w sp ó ln o t oraz pogłęb ien ia d ysk u sji nad w sp ó ln ą w iarą, lecz m oże rów n ież teologom w sk a ­ zy w a ć na p rzyszłość, czego od nich o czek u je ca łe ch rześcijań stw o: p rzy g o to ­ w an ia jed n o ści przez retro sp ek ty w n e i p ro sp ek ty w n e zarazem w sp ó ln e m y ­ ślenie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Znacznie częściej stosuje się uproszczone wzory strukturalne – wzory grupowe, w których pomija się większość wiązań między atomami węgla i wodoru, ponieważ wiadomo,

Zdarza siŒ tak¿e, ¿e ktoC uczestniczy w wydarzeniach organizowanych przez lokaln„spo‡ecznoCE g/G‡uchych, ale nie jest jej cz‡onkiem @ jest on zwykle tolerowany, ale

Mimo że ich cel podróży nie został bliżej przed- stawiony, Łukasz postarał się, by czytelnik szybko uzyskał informację o aktualnym stanie ducha uczniów. Rozmawia- li

Według danych słownika słowackiego obie te cechy korelują ze sobą w sposób znakomity, istnieją postacie kridlo i krielo, brak natomiast form *kriedlo i *krllo.. Jednakże

Chcemy bada¢ zachowanie P t dla du»ych warto±ci t, gdzie P jest macierz¡ przej±cia pewnego ªa«cucha Markowa. Naturalna jest wi¦c próba opisu spektrum P. Niech P b¦dzie

Po pierwsze — stara zabudowa jest tu najbardziej zwarta i znajduje się w stosunkowo dobrym stanie; po drugie — nie m ieliśm y dotąd w pełni skon

Zwiększenie spożycia owoców umożliwia sumaryczny, prozdrowotny wpływ wielu czynników, w tym włókna pokarmowego, witamin, składników mineralnych oraz gramowych

Po 1939 roku Mieczysław nie odwiedził już Polski, nie spotkał się również z ojcem. Rozmawiał z nim jedynie jeden raz przez