• Nie Znaleziono Wyników

Świat przeżywany w myśleniu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Świat przeżywany w myśleniu"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Tomasz Śliwiński

Świat przeŜywany w myśleniu, czyli o fizyce wystrzegającej się kontaktu z

ciałami. RozwaŜania nad rozprawą pt. "Świat lub Traktat o Świetle" autorstwa

Kartezjusza, którą wysnuł jego "sztuczny rozum".

Trzeba mieć moc kreowania rzeczywistości, by uporać się z ciągłą potrzebą jej okiełznywania - akt stworzenia staje się wyrazem ostatecznej niezgody na niepewność i uczenie się; Oto, co czynią Bóg i

Kartezjusz. I. Świat czytany z Umysłu.

Koleje traktatu kosmologicznego Le Monde (1632 r.) spowodowały, Ŝe ukazał się on, wbrew pierwotnym intencjom Kartezjusza, dopiero po jego śmierci. Pierwsze wydanie Traité de la Lumiere przypadło na rok 1677. Powody, dla których tak się stało są w znacznym stopniu odkryte przed czytelnikiem przez samego Kartezjusza na stronicach Rozprawy o Metodzie w jej Części piątej pt. Układ zagadnień z fizyki. Kartezjusz wskazuje tam m.in. na dedukcyjny charakter własnej teorii fizycznej, która wywiedziona została przez niego z d w ó c h t y l k o podstawowych prawd, a mianowicie Boga i duszy ludzkiej [1].

Wspominane fragmenty Rozprawy o metodzie zawierają opis stanu filozofa oraz streszczenie głównego planu nie wydanego Traktatu. Część piąta nosząca podtytuł "Układ zagadnień z fizyki" jest, jak twierdzi Kartezjusz, przedstawieniem "całego łańcucha innych prawd", które filozof wywodzi z podstawowych załoŜeń swej metafizyki (tzn., z Części czwartej Rozprawy). Dowiadujemy się stamtąd, Ŝe prawa będące "prawami przyrody" są najpierw prawami wraŜonymi w duszę człowieka. Gdyby nie znajdowały się tam uprzednio, nie moglibyśmy dostrzec ich w poza nim. Tym samym Kartezjusz potwierdza, Ŝe moŜliwość studiowania natury rzeczywistości fizycznej zaleŜy od warunków umoŜliwiających taką wiedzę, a te znajdują się całkowicie po stronie umysłu i to z woli Boga. Zgodnie więc z tym prawa są zawsze dziedziną umysłu i z niego się tylko wywodzą, bez względu na to czy mówimy o umyśle Boga czy ludzkim. Fizyka zaś jest dziełem nieomylnej i metodycznej dedukcji, która opisuje warunki wszelkich zjawisk, o ile mogłyby one mieć miejsce [2]. Fizyka nie zajmuje się tym czy zjawiska te mają miejsce aktualnie, ani nawet tym czy świat opisywany istnieje rzeczywiście, lecz nauka ta podaje konieczne warunki zachodzenia zjawisk fizycznych, jeśli miałyby one mieć miejsce.

Widzimy zatem, jak rozkłada się akcentowanie w tej filozofii. Człowiek będąc istotą rozumną nie moŜe badania świata ciał rozpoczynać od przyglądanie się ich swoistym właściwościom, które próbowałby w nich dojrzeć i z nich wyabstrahować. W ten sposób mylnie postępowała scholastyka, efektem czego była fizyka jakości. To za jej przyczyną przypisywano ciałom ich wewnętrzne charakterystyki, tkwiące w nich formy substancjalne, siły, realne jakości, a nawet ból czy temperaturę. Pominąwszy zasadność tego przypisania uwidacznia się przy jego okazji rola podległości podmiotu ludzkiego wobec tak autonomicznej przyrody. Jest jeszcze ona podobna mitom zwracającym światu poza człowiekiem nieprzewidywalną moc oddziaływania, którą oswoić moŜna sztukami maga czy kompetencjami teologa.

To nowe odkrycie, pozwoliło Kartezjuszowi zrozumieć, Ŝe jego system, za punkt wyjścia przyjmujący kilka prostych i oczywistych prawd wrodzonych, jest niewątpliwym i jedynie prawdziwym sposobem dochodzenia prawdy o kaŜdym przedmiocie oraz rozszerzania poznania bez przypadków błądzenia i niezrozumiałego, bo przypadkowego natrafiania na prawdę w poznaniu. "W fazie pierwszej rozwoju skupiały się one [zainteresowania Kartezjusza, T. Ś.] wokół zagadnienia pewności, którego rozwiązania szuka Kartezjusz z jednej strony w opracowaniu metody, z drugiej w takim powiązaniu idei metafizycznych, jasnych i oczywistych dzięki swemu charakterowi intuicyjnemu, by poręczało ono powszechność jego zasady poznawczej. Cały ten proces myślowy

(2)

dokonywa się zwolna, stopniami niejako, prowadząc go do coraz ogólniejszych zagadnień, nim przybierze ostateczną formę w pytaniu: jak dowieść prawd metafizycznych. W chwili jednakŜe, w której Kartezjusz podejmuje to pytanie, dostrzega on równocześnie moŜliwość oparcia fizyki na podstawie metafizycznej, jednolitego i zwartego ujęcia wszystkich swych doświadczeń naukowych. Po rozwiązaniu zagadnienia poznania przebiega Kartezjusz coraz pewniejszym krokiem róŜne dziedziny badań doświadczalnych, idea jedności nauk nabiera coraz jaśniejszej i pełniejszej treści, filozof uświadamia sobie, Ŝe nie moŜna rozwiązać Ŝadnego zagadnienia fizycznego, nie wyjaśniając równocześnie innych, i wówczas postanawia z prawd dotąd ustalonych wysnuć dalsze, dotyczące wszelkich zjawisk natury. Dlatego fizyka, którą stworzy, nie obędzie się bez zasad metafizycznych, ale z niemi razem stanowić będzie dopiero zwarty system dedukcyjny, w którym Bóg jest pierwszą i ostateczną zasadą poznania i rzeczywistości." [3]

Ten sposób postępowania w nauce pozwalał uniezaleŜnić posługującego się nim filozofa od dotychczasowych nauk, czy innych niŜ wewnętrzne źródeł wiedzy. Umieszczenie prawdy w obrębie źródła duchowego jest według Kartezjusza koniecznością, poniewaŜ nic nie byłoby w stanie przekonać nas do tego czy innego poglądu jako prawdziwego, gdyby nie istniało w nas uprzednio juŜ jakieś wcześniejsze odniesienie do prawdy w jej aspekcie istotnym. Z tym dopiero w dalszej kolejności porównywać moglibyśmy dowolny przedmiot, czy pogląd i na tej drodze uzyskać pewność czy jest on zgodny z prawdą czy nie. [4] Wychodząc od tego wewnętrznego źródła naleŜało zdobywać stopniowo poznanie odnoszące się do przedmiotów zewnętrznych względem umysłu. Traktat im poświęcony, zamierzeniem autora opisywać miał wszystko to, co dotyczy natury ciał, które Kartezjusz zamierzał ująć w sposób redukcjonistyczny, tak jak oświetla je światło słońca, lub światło poznania, które bada tylko to, co widać w nim jasno, nie dbając w ogóle o to, co pozostaje w mroku - ten bowiem równoznaczny jest z nicością.

W swych studiach Kartezjusz kładzie nacisk na to, co podpada bezpośrednio pod moŜliwości badania przez umysł, a więc na prawa, nie zaś na świat badany poza wyznaczonym przez umysł kontekstem. Dobrze tłumaczy to posunięcie fragment Odpowiedzi na zarzuty do Medytacji (1641 r.) Kartezjusza, w którym pisze on, Ŝe przez idee rozumie istnienie rzeczy, którą dana idea przedstawia. [5] Dla Kartezjusza faktycznie istniejące, to znaczy istniejące koniecznie jest tylko to, co przysługuje Bogu jako jedynej substancji. PoniewaŜ prawa są toŜsame z Bogiem są przez to prawdziwe i niepodwaŜalne. Będąc jednocześnie przede wszystkim myślane przez Boga, mogą być pomyślane przez człowieka. Stosujące się do nich fragmenty materii, powodują jedynie to, Ŝe świat taki staje się postrzegalny zmysłowo, nie zaś (przede wszystkim) istniejący. Jako istniejący (w planie i zamyśle Stwórcy) jest on zawisły od istnienia praw, które jako konieczne i rzeczywiście istniejące są obecne zawsze, nawet gdy nie istnieje Ŝadna materia mogąca się ułoŜyć podług nich w świat dla zmysłów.

Kartezjusz poznawalnym czyni świat dla rozumu, którego postać materialna nie istnieje jako nieodłączna od tego świata prawidłowości i konieczności. Bóg zatem musi myśleć świat, ale nie musi świata stwarzać, konieczność bowiem dotyczy tylko planu wszelkiego świata moŜliwego. Fragment listu do Mersenne'a z lat czterdziestych wyjaśnia jeszcze szczegółowiej powyŜsze prawdy. W marcu 1642 roku Kartezjusz pisał w nim: "[...] Ojcze wypytujesz mnie o aksjomat: Ŝe wszystko, co poznajemy jasno, jest, czyli istnieje, jako pochodzący ode mnie, tymczasem bynajmniej nie to jest moim twierdzeniem, lecz jedynie to, Ŝe wszystko, co sobie uprzytamniamy jasno, jest prawdziwe oraz istnieje, o ile sobie uprzytamniamy, Ŝe nie moŜe nie istnieć, albo, Ŝe moŜe istnieć, o ile sobie uprzytamniamy, Ŝe jego istnienie jest moŜliwe."[6] Z treści tego listu widać, Ŝe podobnie jak to było w przypadku rozwaŜania przez Kartezjusza idei Boga, tak w przypadku wszystkich pozostałych idei istnienie wywodzi on nie z reprezentujących je przedmiotów, ale z idei samych. W związku z tym musi stwierdzić, Ŝe istnienie jako niepodwaŜalne

(3)

przysługuje tylko Bogu, co wyprowadza się z samej Jego idei oraz, Ŝe istnienie świata materialnego jest tylko moŜliwe, przy jednoczesnym koniecznym trwaniu jego planu w BoŜym umyśle.

Prawa tego świata, są jednocześnie prawami wszystkich moŜliwych światów, jakie Bóg mógłby kiedykolwiek stworzyć. Dostęp do nich nie jest sprawą teologii, ani objawienia, lecz filozofii. "W liście z kwietnia 1630 roku, takŜe skierowanym do Mersenne'a, natrafiamy na pewne wyjaśnienie, które w szczególny sposób naświetla stosunek metafizyki do fizyki. Kartezjusz odróŜnia tam czysto teologiczną metafizykę objawienia od metafizyki ludzkiego umysłu, w której wszystkie fizyczne rozwaŜania znajdują swoje teoretyczne podstawy, bowiem to właśnie metafizycznej refleksji zawdzięczamy poznanie, Ŝe Bóg nadał przyrodzie prawa niczym król, który podporządkowuje swoje królestwo porządkowi prawnemu."[7]

Prawa natury objawiają się za przyczyną ruchu. Ruch, stanowiący zasadę porządku, pełni rolę kreatora i choć od strony swej zasady jest współistotny z Bogiem, to jest takŜe czymś róŜnym od Boga o tyle, o ile Bóg jako byt samowystarczalny moŜe obejść się bez świata i wszelkiego stworzenia. I chociaŜ prawa tego ruchu są wieczne, bo odwiecznie Bóg ich chciał, to jednak nie muszą one z koniecznością stosować się do jakiejś materii, bowiem są one tym, co stanowią takŜe i bez niej. Bóg, pisał Kartezjusz, narzucił p r a w a n a t u r z e. Pochodzą one wprost od Niego, ale działają nie w Nim, lecz w naturze. Naturą w sensie ścisłym nazwał Kartezjusz samą tylko materię, z czego powzięty juŜ wyŜej wniosek, Ŝe nie są one naturą w tym znaczeniu, ale jej prawami. Są czymś genetycznie względem natury zewnętrznym, tak teŜ jej udzielonym, co w efekcie nią porusza i tylko w niej działa ze skutkami, które są zewnętrzne i które moŜna obserwować empirycznie. Obserwacji tej dokonywać moŜe zresztą tylko istota rozumna i jeśli mówić o rzetelnym badaniu natury, to ograniczyć je trzeba znów do tego, co nią wszak w sensie ścisłym nie jest. Dzieje się tak, poniewaŜ badaniu i poznaniu podlegają prawa zawiadujące materią (czyli naturą), a nie ona sama. JeŜeli zaś chodzi o poznanie materii, dotyczy ono wyłącznie orzeczenia, iŜ jest ona zbudowana z elementów podzielnych w nieskończoność. Orzeczenie to nie jest jednak wynikiem empirycznego doświadczenia, lecz pochodzi z namysłu nad jego warunkami. MoŜna zatem powiedzieć, jak czyni to Kartezjusz, iŜ to sama natura będzie mogła uporządkować zmieszanie początkowego chaosu, pamiętając jednak o tym, Ŝe moŜliwe jest to tylko dzięki prawom, które Bóg jej narzucił. W innym przypadku natura runęłaby natychmiast gdzieś w dół i leŜała po wszechczasy odłogiem, choć i to byłoby trudne do wytłumaczenia, bo runąć i leŜeć jest niczym innym jak działaniem w oparciu o prawa. Dlatego u Kartezjusza nie ma o tym mowy, aby natura mogła być rozwaŜana w abstrakcji od jej praw. Pozbawiona myśli Boga musiałaby być niczym.[8]

II. Zmysły sobie, umysł sobie.

Fragment wprowadzający w problematykę opisu nowego świata, rozpoczynający rozdział pierwszy Le Monde, ujawnia dwie zasadnicze kwestie filozofii i kosmologii Kartezjusza. Po pierwsze Kartezjusz zrywa w nim z tradycją arystotelesowską, która pomimo swych wad miała tę zaletę, Ŝe godziła doskonale dwie strony, mianowicie podmiotową i przedmiotową stronę doświadczenia. Po drugie Kartezjusz wskazuje w nim na czysto podmiotową genezę powstawania idei w umyśle, który jest w duŜym stopniu niezaleŜny, bo tylko pobudzany przez "jakieś rzeczy zewnętrzne." Na tym pobudzeniu kończy się w tej filozofii wszelki z nimi kontakt, czyniąc je juŜ nieodwołalnie w innym zakresie niepoznawalnymi i w jakimś znaczeniu nierzeczywistymi.[9] Idee wytwarzane są więc przez umysł i to umysł jest tą władzą, która odpowiedzialna staje się za obraz świata, który człowiek uwaŜa za swój i w którym Ŝyje.

Uproszczenia i redukcje, jakich Kartezjusz dokonuje, słuŜą rozjaśnianiu i czynieniu rozwaŜanych kwestii bardziej odpowiednimi dla warunków poznania. Kartezjusz pisał nie bez ironii, Ŝe jego świat choć tak "nierzeczywisty", o wiele bardziej

(4)

odpowiada umiejętnościom rozumienia go przez przeciętny umysł, niŜ w przypadku "rzeczywistego świata uczonych". "Zamiarem moim nie jest [pisał], w przeciwieństwie do nich, objaśniać rzeczy, które są faktycznie w Świecie rzeczywistym, ale jedynie pewien wymyślony podług upodobania Świat, w którym nie istnieje nic, czego nawet najbardziej ograniczone umysły nie mogłyby pojąć i który nie mógłby być tak samo utworzony jak ja to uczyniłem. Jeśli umieściłbym w nim choćby jedną niejasną rzecz, mogłoby się zdarzyć, Ŝe w tej ciemności powstałaby jakaś ukryta sprzeczność, której byłbym nie zauwaŜył, tak Ŝe nie myśląc o tym przyjąłbym jakąś rzecz niemoŜliwą: poniewaŜ jednak mogę przedstawić sobie wyraźnie wszystko, co tam umieściłem, to pewnym jest, Ŝe Bóg mógł stworzyć to w nowym Świecie, mimo Ŝe nic takiego nie istnieje w Świecie starym - poniewaŜ pewne jest, Ŝe On moŜe stworzyć wszystkie rzeczy, które my moŜemy sobie wyobrazić."[10]

Kartezjusz stosuje kryterium pewności oparte na wewnętrznej niesprzeczności potwierdzanej intuicyjnym aktem. Polega ono na stwierdzeniu ponad wątpliwość, Ŝe to, co my moŜemy ujmować jako prawdziwe, jest takim i jako takie moŜe być takŜe stworzone przez Boga. MoŜe być takŜe stworzone przez nas samych, co w związku z niewspółmiernością naszych mocy, dokonuje się w wyobraźni. Dziać się to moŜe dlatego, Ŝe On jest w stosunku do nas prawdomówny - kwestia poruszana następnie w Rozprawie o metodzie. Tym, co takŜe ową prawdomówność Boga potwierdza jest fakt najpierwszy z wszystkich i nie domagający się wyjaśnień. Jest nim załoŜenie o prawdach wiecznych, które będąc współistotne z Bogiem nie mogą być fałszywe. Będąc w nas zdeponowane, są najściślejszym dowodem Jego istnienia.

Kartezjusz zdecydowanie rozdziela oddziaływanie od zrozumienia przez co, samo działanie, np. przedmiotów zewnętrznych na nasze umysły, jest według niego czymś zgoła niekontrolowalnym, natomiast odpowiedź umysłu całkowicie naleŜy do niego samego, jest spontaniczna i spełnia się w obrębie samej siebie. ToteŜ Kartezjuszowi narzuca się ten wniosek, Ŝe naleŜy skupić się na tym tylko, co naleŜy do samego umysłu, jako na czymś toŜsamym z badanym przedmiotem - uznawanym tradycyjnie za zewnętrzny. I to jest najprawdopodobniej rewolucyjne w fizyce Kartezjusza, Ŝe kaŜe on nam zaczynać od umysłu i tym samym określa go jako warunek moŜliwego doświadczenia rzeczy względem niego "niezaleŜnych". Kartezjusz postępuje tu zgodnie z załoŜeniami z Prawideł. Tytuł pierwszego rozdziału Le Monde, o którym mowa, wskazuje na znaczenie niepodobieństwa, jakie filozof zakłada pomiędzy światem dla umysłu, a światem spoza planu epistemologicznego.

Jeszcze bardziej doskonałym i łatwym dowodem, przekonującym nas o róŜnicy czy nieprzekraczalnej szczelinie, czyniącej niemoŜliwym "bezpośrednie" odczuwanie czy oglądanie świata zewnętrznego, niech będzie inny przykład, który podaje Kartezjusz. OtóŜ jego zdaniem, gdyby zmysły miały przedstawiać nam rzeczywistą postać rzeczy lub zjawiska, to w przypadku zmysłu słuchu winniśmy postrzegać pewne drganie samego powietrza, które uderza w nasze uszy, co przecieŜ nie jest w Ŝadnym razie tym samym, co idee dzwięków, które my słyszymy. I moŜemy w ten sposób przyjąć co najwyŜej, Ŝe jest poza nami jakieś drgające środowisko, dla którego odpowiedź stanowi będąca dziełem swego rodzaju przekładu, idea jasna i wyraźna konkretnego dzwięku. Jednak to informacja o drgającym środowisku, nie zaś o dźwiękach, jest tą, która mówi prawdę o świecie zewnętrznym - nie stwierdzamy jej inaczej jak odrzucając świadectwo zmysłów na jego temat. Te i inne przykłady stanowią, według Kartezjusza, wystarczający warunek poddania w wątpliwość tezy o zgodności odczucia z jego przedmiotem i roli zmysłów w poznaniu.

PowyŜsze rozwaŜania, zajmujące niewiele ponad stronę w Traktacie, określają reguły nowej racjonalistycznej fizyki i pogłębiają przepaść, jaka dzieli świat ciał i świat inteligencji. JuŜ w Le Monde widać, Ŝe wszelkie idee są wytworem umysłu i Ŝe nie jest prawdą jakoby przychodziły one do niego od zewnętrznych rzeczy, co oznaczać by musiało, Ŝe np. ból, łaskotanie, oraz inne idee są jakimiś "jakościami", które dołączają się do świadomego umysłu z zewnątrz. Musiałyby one bytować niezaleŜnie od niego, jako np. ból w ogniu, którym się oparzyliśmy lub ból w desce, którą się uderzyliśmy. W jednym końcu piórka kryłoby się łaskotanie, a w drugim - ostrym np. przeczekiwałoby w

(5)

stanie potencjalnej gotowości uczucie ukłucia, które przechodziłoby na nasze ciało od tego piórka.

Zbytnie skomplikowanie i zaciemnianie tych odczuć, zwłaszcza zaś czynienie ich niezaleŜnymi od odczuwającego je podmiotu było przyczyną odrzucenia tak pokrętnego stanowiska. Kartezjusz za zasadną przyjął teorię, według której pozbawił świat cielesny wszystkich dotychczas przysługujących mu cech, pozostawiwszy po jego stronie jedynie rozciągłość jako atrybut świata fizycznego. JednakŜe i ten atrybut przysługuje w filozofii Kartezjusza ciałom nie z racji w jakiś sposób niezaleŜnych od umysłu, lecz właśnie dzięki samym tym racjom. KaŜą one odrzucić z dziedziny ciał fizycznych wszelką jakość, czy ideę, które odtąd w całości zawłaszczane są przez psychologię Kartezjusza. Ciała natomiast są tu działającymi na duszę ośrodkami, skupiskami, zagęszczeniami materii, czy ogólnie biorąc środowiskiem, które ze wszystkich stron "dokucza" owej duszy raz budząc w niej te, raz inne myśli.

Sztandarową wykładnią tej teorii jest namysł, jakiego Kartezjusz doświadczył w obliczu rozwaŜań na temat ognia. Polemika z fizyką jakości i form Arystotelesa jest w tym fragmencie jawna. Poświęca mu Kartezjusz drugi rozdział Le Monde. Dowiadujemy się z niego, Ŝe ogień jest niczym innym jak tylko zbiorem działających razem drobnych cząsteczek materii, których działanie czyni płynnymi najtrwalsze z ciał. W fizyce cząstek, jaką przedstawia Kartezjusz, ogień jest wraz z cząsteczkami światła przykładem najbardziej ruchliwego środowiska, które dzięki najmniejszym rozmiarom drobin materii, jaka je tworzy, jest w stanie przenikać pozostałe jej skupiska, tworzące ciecze lub ciała nazywane stałymi. W ten sposób palenie kawałka drewna jest rodzajem infectio cząstek ognia w strukturę drewna i jej doszczętnym rozerwaniem. Cząstki ognia, same nie posiadając własnej struktury, są ruchem gwałtownym własnych elementów, które są wyhamowywane w pewnej odległości od środka płomienia przez wolniejsze od nich cząstki otaczającego je powietrza. Dlatego obserwujemy zawsze kształt płomienia i jego zasięg.

W ten sam sposób Kartezjusz chce wyjaśnić wszystkie pozostałe zjawiska fizyczne i odpowiadające im doznania psychiczne, jak m.in. to, Ŝe działanie tak szybkie i gwałtowne ognia na naszą duszę za pośrednictwem naszego ciała, które jest np. punktowo rozrywane ich działaniem, my odczuwamy jako ból. [11] WraŜenia i idee przynaleŜą do duszy. To ona wzbudza je w sobie wskutek natarczywości cząstek działających na ciało, z którym jest połączona, bo "jak juŜ powiedzieliśmy, Ŝe nie ma nic z wyjątkiem naszego umysłu, co byłoby podobne do idei, jakie posiadamy z łaskotania czy bólu i moŜemy równe dobrze przyjąć, Ŝe nie istnieje nic, co byłoby podobne do tego pojęcia, które wytwarzamy o Gorącu; ale, Ŝe wszystko to, co moŜe rozmaicie poruszać małe cząstki naszych rąk lub innych partii naszego ciała, moŜe wzbudzać w nas to wraŜenie." [12] W przytoczonej wypowiedzi narzuca się najbardziej fakt, Ŝe to dusza wytwarza idee, Ŝe ona odczuwa wraŜenia, Ŝe jest jedyną władzą odpowiadającą czynnie na przypadkowe przecieŜ i niezaleŜne od niej poruszenia pozbawionych wszelkiej świadomości drobin. Te są sterowane co prawda prawami fizyki, jednak z punktu widzenia potrzeb duszy jednostkowej prawa te rzadko tylko jawią się jako jej sprzymierzone. Filozofia Kartezjusza odkrywa w tej dziedzinie wyłom, który opisał i dookreślił wszak najlepiej B. Pascal dopatrując się w rozwichrzonym świecie nieokiełznanej materii nieczułego wszechświata największego zagroŜenia dla duszy ludzkiej i dla jej Ŝywotnych interesów.[13]

Świat to "zupa z kuleczek".

Świat Kartezjusza to w zasadzie jedno niezróŜnicowane środowisko najdrobniejszych cząstek, nazywanych przez samego filozofa cząstkami pierwszego Elementu. Są to cząsteczki Światła lub Ognia, które Bóg stworzył na początku dzieła stwarzania Świata. Zasięg ich jest nieograniczony i są one jednym z przestrzenią, którą wypełniają. Dopiero w następnej kolejności, kiedy działa w nich ruch, któremu podlegają, przemieszczają się względem siebie tworząc rozmaite skupiska, nazywane Światem, lub jego składowymi. Ruch zatem staje się jedyną przyczyną powstawania rzeczywistości w

(6)

jej formie nam znanej. Jest on regułą przemieszczeń wewnątrz "układanki", jaką jest Świat. I chociaŜ obserwujemy nie ruch sam, lecz ciała w ruchu, to łatwo moŜemy pomyśleć, iŜ Ŝadne ciało nie musi znajdować się w ruchu, by zachowywać wszystkie swoje cechy konstytutywne i niczego nie stracić ze swej natury. Zatem to rozmaitość, którą tworzy ruch kaŜe nam myśleć o Ziemi, planetach, dniach, miesiącach i latach.

Ruch powoduje Ŝe Świat ciał nigdy nie uzyskuje jakiejś skończonej formy, Ŝe nie moŜna wskazać w nim na ten jedyny moment, w którym zaistniałby bezruch. Nawet te ciała, które określamy mianem stałych, są nieustannie w ruchu w związku z czym są rzeczywiście płynne, jednak powolność cząstek, z jakich są zbudowane prowokuje nas do myślenia o nich jako o niezmiennych. U Kartezjusza nie istnieją ciała stałe. Wzorem Heraklita czy Platona niezmienność czyni Kartezjusz, z powodu racji silnych i niewzruszonych rzeczą ducha, istotnie zaś Boga samego. Fizyka niczego nie mówi o stałości. Wręcz przeciwnie jest dyskursem o ruchu cząstek względem nich samych. Na pytanie zaś, czy stałe są zasady tego ruchu naleŜy odpowiedzieć, Ŝe tak, lecz nie przynaleŜą one do ciał, gdyŜ są od nich samych czymś zgoła odmiennym. Zatem, o ile myśli Boga nie są czymś innym niŜ sam Bóg, prawa są Bogiem, jak zostało to juŜ wyŜej powiedziane.

Ruch i jego prawa stosują się do cząstek tworzących Świat od samego początku kiedy został on stworzony. Ilość ruchu jest stała, tak zresztą jak ilość materii, a poniewaŜ ruch ten został udzielony światu jednorazowo, w związku z tym Kartezjusz odrzuca takŜe arystotelesowską tezę o Pierwszym Poruszycielu, "który z niepojętą prędkością porusza się wokół Świata, będąc źródłem i początkiem wszystkich innych ruchów, które w nim występują." [14] Stwarzając tylko cząstki Elementu pierwszego oraz wprawiając je jednocześnie w ruch, Bóg zaprzestał ingerować w bezpośredni sposób w rzeczywistość fizykalną Świata. JednakowoŜ, utrzymując go w istnieniu, a takŜe przez sam fakt udzielania mu praw tworzenia się i ginięcia rozmaitych jego form, Bóg czyni Świat zawisłym od siebie samego.

Ze zdania, w którym twierdzi Kartezjusz, Ŝe "kaŜde ciało moŜe być podzielone na nieskończoną z punktu widzenia człowieka ilość cząstek" pierwszego Elementu wynika, Ŝe cząstki te jako cząstki Światła stanowią jedyny budulec Wszechświata, który ulegając miejscowym skupieniom tworzy stopniowo cząstki elementów gęstszych od niego samego.[15] Są nimi Elementy drugi i trzeci w korpuskularnej fizyce Kartezjusza. Zagęszczenia materii spowodowane są łączeniem się drobin pierwszego Elementu, którego cząstki przylegając do siebie stanowią jedno względem bardziej niŜ one ruchomego środowiska, które je otacza, np. piasek i powietrze. We wnioskach Kartezjusz napisał: "Zatem nie znajduję Ŝadnej innej róŜnicy między ciałami stałymi i ciekłymi z wyjątkiem tej, Ŝe cząstki jednych mogą być oddzielone od siebie o wiele łatwiej niŜ te, naleŜące do drugich."[16] Samej kwestii, dlaczego ciała korpuskuł łączą się w niedowolne układy Kartezjusz nie wyjaśnia. Wydaje się to wynikać z samych tylko praw ruchu, które kaŜą tworzyć naturze ludzi, zwierzęta, słońce i inne przedmioty, jakie moŜemy w tym świecie obserwować dzięki światłu. To właśnie ono uwaŜane jest przez Kartezjusza za ciało najbardziej płynne, którego cząstki są w największym ruchu. W nim, niczym zanurzony, pływa cały świat nie róŜniący się zresztą co do istoty od (cząstek) samego światła. To tak jakbyśmy rozpatrywali zanurzone w wodzie kawałki lodu, które będąc z wodą jednym, tworzą formy od niej róŜne.

Cząstki ognia są jeszcze dodatkowo zróŜnicowane w związku z czym jedne z nich silnie palą ciała, inne zaś np., te pochodzące z ciał subtelnych jak alkohol, nie palą prawie wcale. Najsubtelniejsze natomiast cząstki ognia są poprostu światłem. Materia wypełniająca wszechświat dopasowana jest tak ściśle, Ŝe nie jest moŜliwe, by gdziekolwiek w nim powstać mogła jakaś przestrzeń jej pozbawiona. Słowem nie istnieje próŜnia. Błędne przeświadczenie o jej istnieniu bierze się, zdaniem Kartezjusza, z fałszywego przekonania, Ŝe tylko to jest rzeczywiste, co podpada pod zmysły w stopniu, w którym moŜe być za ich pośrednictwem przez nas odczuwane. Cząsteczki najsubtelniejszych ciał, których zakres ogranicza jeszcze powietrze (jeszcze, bo wchodzi

(7)

w ich skład) są według Kartezjusza niewyczuwalne przez nasze zmysły. Nie znaczy to jednak, Ŝe z tego powodu nie istnieją. Wnikają one we wszystkie pozostałe ciała, przenikają je i otaczają bez wyjątku. W takim gęstym środowisku ruch nie wymaga próŜni, w miejsce której ciała przechodziłyby tworząc za sobą próŜnię w innym miejscu. PowyŜszą trudność rozwiązał Kartezjusz przez przyjęcie teorii ruchu wirowego, który dokonuje się bez konieczności zakładania wolnych od materii przestrzeni - swoistych nisz.[17] Według tej teorii ciała wymieniają się miejscem, w którym przebywają. [18]

Wypełnioną bez wyjątku materią przestrzeń Świata w rozdziale piątym Le Monde podzielił Kartezjusz na trzy Elementy rezygnując z dotychczasowego, tradycyjnego podziału na elementy wody, ognia, powietrza, ziemi oraz piąty element eteryczny. To właśnie ten ostatni przyczyniał się do utrzymywania podziału, który panował w fizyce od czasów Arystotelesa i był przyczyną nieprzystawalności światów ziemskiego i ponadksięŜycowego. Zgodnie z tym, co juŜ wyŜej powiedziałem o Elementach, ich charakterystyka dotyczy wyłącznie ich wielkości i szybkości ruchu, z jaką się poruszają, nie zaś jakości, jak to było wcześniej rozumiane. Wszystkie trzy Elementy pozbawione są przez Kartezjusza wszelkich jakości i nie są ani zimne, ani gorące, ani wilgotne, ani suche. Jedynie wielkość i ruch materii, która jest jednorodna powoduje w duszach istot świadomych rozmaite myśli wiązane z jakościami, o których była w filozofii do czasów Kartezjusza mowa. Materia zostaje pozbawiona tego wszystkiego, co łączy się z czynnościami świadomości. Dodatkowo zaś, będąc tylko nieczułą i pozbawioną myślenia masą, zostaje skutecznie pozbawiona jedności z człowiekiem duchowym - ośrodkiem jej badania, podziwu czy trwogi [19].

Składniki tej "zupy".

Materia elementów, które moŜemy poznać, jest prawie zawsze ze sobą pomieszana. Jednak Kartezjusz przypisuje kaŜdy z Elementów jednemu z trzech "rodzajów" materii w ten sposób, Ŝe Słońcu i Gwiazdom przypisuje on inną niŜ ziemska naturę, "gdyŜ [jak pisał, T. Ś] sama tylko działalność ich światła pozwala mi poznać wystarczająco, Ŝe ich ciała są z pewnej materii bardzo subtelnej i szybko się poruszającej."[20] Niebiosom przypisuje on naturę pośrednią między ciałami świecącymi a tymi, które uznajemy za stałe zaznaczając przy tym, Ŝe materii tej nie odczuwamy przez zmysły. "Stałość" natomiast przysługuje ciałom największch rozmiarów, lecz nie będących Gwiazdami, którymi są planety wraz z Ziemią i komety. Atmosfera Ziemi płynnie zlewa się na styku z Niebem z jego środowiskiem. To na tym pograniczu planety i Nieba powstaje zmieszanie obu tych materialnych środowisk w związku z czym "[...] mamy okazję przyjąć, Ŝe cząstki Elementu Powietrza zmieszane z cząstkami Elementu Ziemi są obecne nie tylko w powietrzu, jakim oddychamy, lecz takŜe we wszystkich ciałach złoŜonych aŜ po najtwardsze kamienie i najcięŜsze metale. NaleŜy teŜ w następstwie tego uznać, Ŝe znajdują się tam takŜe cząstki Elementu Ognia, poniewaŜ zawsze trochę z niego jest w porach Elementu powietrza."[21]

Świat materialny, złoŜony z rzeczy, które podpadają pod nasze zmysły zbudowany jest z materii wszystkich trzech Elementów, lecz jedynie cząstki Elementu trzeciego są tymi, które moŜemy postrzegać w sposób naturalny. Tworzą one ciała fizyczne, jednak ich wewnętrzna budowa jest podobna do struktury gąbki, w związku z czym są one wypełnione drobinami pozostałych dwóch Elementów. Opis powyŜszy wyczerpuje naukę o samej materii, będącej czymś poza naszymi umysłami, czego postać poza racjami umysłu staje się w filozofii Kartezjusza problematyczna i odrzucona. Sprowadza więc on dyskurs o niej do wykładu o wielkościach materialnych cząstek, z których doskonała większość nie podpada pod percepcję, jaką moŜe posłuŜyć się człowiek, jeśli za narzędzie odczuwania posiada same tylko zmysły. Wykład nauki o świecie jest u Kartezjusza wytworzony raczej wysnuwanym z myśli planem koniecznych do ujęcia rzeczywistości racji, które nie dają się Ŝadną drogą ujawnić poprzez doświadczenia oparte na zmysłach. Doświadczenia te mają pewną rolę w systemie, bowiem to one stają się przyczyną pytań i dociekań. Te jednak są juŜ tylko rzeczą

(8)

czystego i uwaŜnego umysłu.

Drugim czynnikiem zróŜnicowania materii (oprócz wielkości) jest ruch. Jednak pragnę zaznaczyć, Ŝe, tak jak przyjąłem, iŜ podstawowym i pierwotnym Elementem materii jest Element pierwszy, tak i w tym wypadku twierdzić moŜna bez sprzeczności, Ŝe to ruch będąc zróŜnicowanym, nadał Elementowi pierwszemu materii kształt upowaŜniający do wyróŜnienia jej trzech postaci. W rzeczywistości więc istnieje u Kartezjusza jedna tylko materia nazywana Światłem posiadająca budowę korpuskularną, która po przyjęciu ruchu wolniejszego od pierwotnego ruchu cząsteczek Światła skupia się i zagęszcza przedstawiając się nam jako rozmaitość form. O zróŜnicowaniu tym naleŜy pamiętać, iŜ jest ono natury wyłącznie ilościowej i Ŝe nie towarzyszy mu podział na trzy róŜne od siebie pod względem jakości rodzaje materii. Świat, który postrzegamy wynika ze znacznego zwolnienia ruchu niektórych cząstek pierwszego Elementu oraz pozostawania w o wiele szybszym ruchu innych z nich. Pierwsze stanowią ciała "stałe", drugie natomiast po odbiciu się od ich powierzchni wpadają do naszych oczu tworząc tam sytuację, w wyniku której umysł nasz zmuszony jest odpowiadać na nią tworzeniem idei rzeczy zewnętrznych.

Formowanie się świata jest procesem porządkowania się materii, to jest procesu jej układania (podług reguł) i tym samym wychodzenia z tego, co Kartezjusz nazwał pierwotnym chaosem. Rozdział pomiędzy cząstkami pierwszego Elementu polegał na róŜnorodności ruchów, jakie im nadał Bóg "sprawiając, Ŝe od pierwszej chwili, w której zostały stworzone, jedne zaczęły poruszać się w jednym, inne w innym kierunku, jedne szybciej inne wolniej (albo wcale jeśli chcecie) i następnie juŜ tylko kontynuują one swój ruch podług zwyczajnych praw Natury. Dzieje się tak, albowiem Bóg ustanowił te prawa w tak cudowny sposób, i mimo to, Ŝe my zakładamy, Ŝe nic więcej nie stworzył ponad to, o czym powiedziałem, tzn. ani proporcji, ani porządku, lecz stworzył chaos najbardziej mętny i pogmatwany, jaki poeci mogą opisać: to same te prawa wystarczają, aby sprawić Ŝeby cząstki tego chaosu uporządkowały się same z siebie i doprowadziły się do tak doskonałego ładu, Ŝe posiądą one formę w najwyŜszym stopniu doskonałego Świata, w którym to moŜna ujrzeć nie tylko światło, ale teŜ wszystkie inne rzeczy tak ogólne jak i jednostkowe, które pojawić się mogą w świecie prawdziwym."[22]

PowyŜszy fragment, tak znaczący dla nowej kosmologii, ukazuje, jak bardzo róŜniła się ona od wyobraŜeń, jakie o świecie miała myśl średniowieczna wprowadzająca weń rozmaite podziały i czyniąca go domeną istot pozaziemskich, które cały swój wolny czas poświęcają na zabieganie o człowieka i jego duszę. Jednorodny Świat Kartezjusza, odpowiadając wymogom jego genialnego umysłu, całkowicie odrzucał lęk budowany na wkomponowanej w realność strukturze, róŜnej od niej hierarchii wartościowania. To owa hierarchia, mająca najprawdopodobniej genezę w poddanych emocjom umysłach samych ludzi, którzy ją uprawomocniali, zostaje z kosmologii odrzucona nie inaczej, lecz takŜe siłą samego umysłu, jakŜe jednak innego i krytycznego. Dzięki temu Kartezjusz (wcześniej niŜ I. Kant) eliminuje z kosmologii wymiar etyczny. Świat nie jest odzwierciedleniem zawierających się w nim światów wyŜszych i niŜszych. Nie jest on teŜ zamieszkany przez istoty podziałowi temu odpowiadające. Jego badanie przestaje być kwestą teologii, czy magii, lecz jest beznamiętnym skrupulatnym przeliczaniem, swoistą translacją wielu danych na język wrodzony ludzkiemu umysłowi, któremu wszystko trzeba podporządkować. Wymóg ten pokrywa się z tą prawdą, jaką odkrywamy czytając Prawidła, Ŝe umysł, w tym co bada, odnaleźć musi samego siebie, poniewaŜ tak tylko rozszerza się horyzont poznania, pod które podpada jego wszelki przedmiot.

Chcąc wyjaśnić wielość obserwowanych w kosmosie zjawisk, utrzymujące się wokół środowisk, których centami są słońca, zbite formy materii Kartezjusz nazwał planetami, natomiast te, które przechodzą siłą swego pędu przez wiele nieb, nie zatrzymując się w Ŝadnym z nich, określił mianem komet. Zwłaszcza komety budziły w czasach Kartezjusza trwogę, bowiem jeszcze od czasów mających swe uprawomocnienie w licznych mitologiach zjawisko to budziło najgorsze skojarzenia zwiastując katastrofy i siejąc panikę wśród mieszkańców Ziemi. U Kartezjusza fenomen ten, opisany wyczerpująco na dwóch stronicach Traktatu, sprowadzony jest do zdarzenia zwykłego,

(9)

będącego poruszeniem większej ilości materii, której pęd nie pozwala jej przylgnąć na stałe do jakiejś innej formy materii czy stać się ciałem poruszającym się na orbicie, którejś z gwiazd głównych. Komety przypominają rodzaj "istot" najmniej podporządkowanych naturalnemu biegowi rzeczy, są "wolne" nie przynaleŜą do granic Ŝadnego z ośrodków czyniąc mylne wraŜenie bycia poza prawami regularnej przyrody.

Najciekawszym zjawiskiem w całej przestrzeni tak opisywanego wszechświata jest światło. Nie bez powodu to je wyróŜnił Kartezjusz, umieszczając choćby w tytule swego dzieła. Traktat miał być wszak rozprawą o świetle i jemu poświęca Kartezjusz najwięcej miejsca. Jak to juŜ było mówione cząstkami światła są te, które stanowią pierwszy element materii wszechświata. Znaczy to, Ŝe teoria światła, jaką buduje filozof, jest korpuskularna. Najmniejsze i najbardziej ruchliwe cząstki układu są tymi, których oddziaływanie jest bezpośrednio związane ze zjawiskiem oświetlania pozostałych przedmiotów. Cały rozdział trzynasty Le Monde jest opisem charakterystyki tego ruchu. Mówiąc w skrócie, jest on, jak to powiada Kartezjusz, ruchem polegającym na ciągłych drganiach tych maleńkich kuleczek, które nigdy nie łączą się ze sobą, lecz zawsze odbijają jedne od drugich. Mają one dzięki swej ruchliwości i subtelności zdolność do przenikania wszelkiej pozostałej materii, a teŜ odbijania się od ciał dla nich nieprzenikliwych. Jest to w zasadzie wszystko, co moŜna powiedzieć o cząstkach światła, jeśli przyglądamy się jedynie ich mechanicznym charakterystykom, zatem ruchowi i kształtowi. Co natomiast tyczy ich pozostałych właściwości, Kartezjusz poświęcił temu osobny kolejny rozdział.

Dowiadujemy się z niego, Ŝe głównymi właściwościami tej materii jest to, Ŝe ma ona zdolność nieustannego rozchodzenia się na kaŜdą odległość od ciał świecących, które są ich skupiskami. Ponadto, Ŝe tor rozchodzenia się tego światła jest zazwyczaj linią prostą. Dalej, Ŝe te tory zwane promieniami światła mają zdolności rozpraszania się lub skupiania w jednym punkcie. Następnie, Ŝe siła ich oddziaływania moŜe być róŜna. I Ŝe w końcu mogą one ulegać odbiciu i załamaniu. Jedenaście punktów charakteryzujących działanie cząsteczek światła, jakie przedstawia Kartezjusz ma odpowiadać wszystkim właściwościom, które przypisuje się światłu rzeczywistemu. Opis tak właśnie przeprowadzony ukazuje mechaniczne skutki ruchu najsubtelniejszych i przenikliwych cząstek świata materialnego, które w nas ludziach, w związku z tym, co zapowiadał Kartezjusz na wstępie rozprawy, wywoływać będą wraŜenia światła, ale i przedmiotów, od których ono się ku naszemu wzrokowi odbiło. Na tej charakterystyce powyŜszego fenomenu Kartezjusz poprzestaje. Istotę zjawiska odbicia i załamania światła tłumaczy w osobnym traktacie, do którego zresztą odsyła [23].

Dioptryka, jak wskazują na to liczni komentatorzy i badacze prac Kartezjusza była tą dziedziną wiedzy, która jako pierwsza uwiarygodniła system matematycznego przyrodoznawstwa. By zrozumieć istotny charakter tej wiedzy, naleŜy powrócić myślą do wczesnego fragmentu Ŝycia filozofa, a mianowicie do okresu odkrycia "cudownej nauki", która stanowiła zwrotny punkt w filozofii młodego Francuza. Jak wiadomo w okresie roku 1620 Kartezjusz przebywał w Pradze. W tym samym okresie poświęcał się swym badaniom nad reformowaniem algebry i konstruowaniem algebry ogólnej. [24] Chciał uzyskać moŜność wyraŜenia wielkości za pomocą linii, a linii za pomocą znaków algebraicznych [25]. Posługiwał się odkrytą przez siebie zaleŜnością pomiędzy znakami zmysłowo postrzeganymi lub wyobraŜonymi a obiektami intelektu. Kontaktował się z licznymi uczonymi i dokonywał znaczących korekt w łonie samej geometrii [26]. Wtedy to takŜe wiele czasu poświęcał on badaniom optycznym, a kiedy pisał na marginesie swych rozwaŜań o odkryciu "cudownej nauki" czy rozumieniu podstaw "cudownego wynalazku", mogło mu chodzić właśnie o te zagadnienia.

Hipotezy, z jakimi mamy do czynienia w odniesieniu do powyŜszej kwestii są dwie. Pierwszą nakreślił biograf Kartezjusza Pierre Borel w swej ksiąŜce zatytułowanej Vitae R. Cartesii compendium, z 1656 roku, na którą powołuje się m.in. J.Chevalier (Descartes, 1922). Borel twierdzi jakoby Kartezjusz przebywając w Pradze oglądał astronomiczne instrumenty Tycho de Brache. Drugą i bardziej prawdopodobną teorią tłumaczącą zainetersowania Kartezjusza, którą wysunął Milhaud, było to, Ŝe wówczas w Pradze filozof zaznajomił się z Dioptryką Keplera, dziełem wydanym w tym mieście w

(10)

1611 roku [27]. Potwierdza to zresztą Chevalier i określa Keplera tym, który mógł być dla Kartezjusza "pierwszym mistrzem dioptryki" [28]. Podobnie teŜ fizyk Holenderski i przyjaciel filozofa Beeckaman odnotował w swym dzienniku, Ŝe począwszy od roku 1628 Kartezjusz był w posiadaniu podstawowych teorii optycznych. Zresztą na początku La Dioptrique, (A.T. VI, s. 81) Kartezjusz sam uŜył sformułowania "cudowne odkrycie" w odniesieniu do "cudownych szkieł". MoŜe to potwierdzać fakt, Ŝe w omawianych wydarzeniach główny wątek zaskakującej uczonego "cudowności" przypisywać naleŜy optyce, jako nowej dziedzinie wiedzy, w ramach której matematyka (myśli ludzkiej) i materia (kwarcu) dały niespodziewane efekty. Zdaje się, Ŝe najbliŜszych dziewięć lat, o których pisał w Rozprawie, Ŝe zeszły mu na podróŜach, Kartezjusz spędził na opracowaniu zagadnień swej fizyki, która miała być uzaleŜniona od pojęcia światła.

Raz jeszcze potwierdzenie powyŜszych koncepcji znajdujemy w słynnym fragmencie listu Kartezjusza z września 1629 roku (A.T. I, s. 21) do (prawdopodobnie) Mersenne'a, gdzie filozof pisał: "Jest w matematyce część, którą nazywam nauką o cudach, poniewaŜ uczy ona tak celnego posługiwania się powietrzem i światłem, Ŝe moŜna ujrzeć za jej pomocą wszystkie te złudzenia, o których mówi się, Ŝe je Magowie wywołują z udziałem Demonów. O ile wiem, nauka ta jeszcze nigdy nie była praktykowana i nie znam nikogo prócz niego [Ferrier'a], kto miałby jej znajomość [...]"[29]. Wiadomo, Ŝe w podziwie dla Ferrier'a Kartezjusz chciał zaprosić go do siebie, by wspólnie oddać się badaniom optycznym. Świadczy o tym list, jaki wysłał on wówczas temu uczonemu [30]. Wiadomo teŜ, Ŝe w roku 1629 Kartezjusz zapisał się na Uniwersytet w Holenderskim Franeker i wtedy właśnie nastąpił u niego najbardziej wysilony okres prac poświęconych nauce[31]. Jest to czas rozwaŜań matematycznych, studiów nad metodą, prac optycznych, a teŜ powstania koncepcji prawd wiecznych, czego wyraz dał Kartezjusz w rozległej korespondencji z Mersennem. To jemu pisał, Ŝe "postanowił wyjaśnić wszystkie zjawiska Natury, tj. całą fizykę"[32]. Jak pisze o tym okresie badań Kartezjusza F. Alquie "duch Dioptryki jest podobny. Kartezjusz wykłada tutaj swoje słynne prawo załamania, tak istotne dla optyki. Podany tu dowód jest atoli dziwaczny, a prezentacja czysto analogiczna: promienie świetlne natrafiając na ciała ulegają odchyleniom, które Kartezjusz porównuje do odchyleń ruchu kuli natrafiającej na róŜne przeszkody, przez które przechodzi lub od, których się odbija [...]"[33].

Jednak Dioptryka zawiera takŜe nawrót do zagadnień nurtujących Kartezjusza od zawsze. Chodzi mianowicie o problematykę postrzegania zmysłowego i powstawania obrazów, które juŜ bezpośrednio kontempluje sama dusza. Kontemplacja samych treści świadomości moŜe, zdaniem Kartezjusza, uniezaleŜnić ją od wpływów ciała. Zwykłym przykładem na to jest zamyślenie, kiedy to do duszy nie dostają się bodźce oddziałujące na ciało. Otwarcie mówi teŜ tu Kartezjusz, Ŝe dusza za swą siedzibę ma tylko zmysł wspólny, odbierając tam wraŜenia przybiegające do niej za pośrednictwem nerwów. Krytykuje tu Kartezjusz zwykłą empirystyczną teorię odbitek podobnych do rzeczy, które je wysyłają. Wątek ten, jak pamiętamy otwiera takŜe Le Monde. Tak jak tam, tak i tu powołuje się on na liczne doświadczenia zaświadczające o braku powiązań między wyglądem przedmiotu a jego obrazem, jaki mamy w myśli. Kartezjusz wskazuje na istnienie co najwyŜej kilku cech, które mogą stanowić ewentualne podobieństwo. Ma ono charakter geometryczny i odnosi się do linii, kształtów figur, proporcji i tego wszystkiego, co raczej dopiero zadziałać moŜe na wyobraźnię odbiorcy. Kartezjusz podaje przykład całkiem płaskiej powierzchni, na której odciska się ślady tuszu, z których dla nas wynikać mogą pejzaŜe, lasy, wojska i miasta [34].

Całość złoŜonych oddziaływań przedmiotów zewnętrznych na ciało człowieka uczony redukuje wyłącznie do poruszeń, a, by jeszcze lepiej wyjaśnić procesy postrzegania za przykład podaje zaopatrzonego w kij ślepca, w którego mózgu z powodu mechanicznych poruszeń, najpierw kija potem zaś nerwów ciała, powstają liczne obrazy i wraŜenia. Tłumacząc dalej swój wywód Kartezjusz dociera do zagadnienia światła, które zgodnie z tym, co juŜ zostało powiedziane, jest ruchem cząstek pierwszego elementu wzbudzającym w duszy to wraŜenie. Światło naleŜy do samej odbiorczości, będącej wynikiem poruszeń a dowodzi tego fakt, Ŝe "ci, którzy zostali zranieni w oko, widzą mnóstwo

(11)

ogników i błysków przed sobą, niezaleŜnie od tego czy mają oczy zamknięte, czy teŜ znajdują się w ciemnym miejscu, tak iŜ to poczucie przypisane moŜe być jedynie sile uderzenia wprawiającego w ruch niteczki nerwu optycznego, jakby pod wpływem gwałtownego światła [...]"[35]

Koncepcja percepcji potwierdza tylko powtarzane często poglądy na temat przełoŜeń, jakie z koniecznością muszą mieć miejsce pomiędzy mechanicznymi poruszeniami ciała a ich interpretacjami, jakich dokonuje kaŜdorazowo niematerialna dusza. Zdaje się, Ŝe dany jest jej skuteczny mechanizm translacji kodu uderzeń, tworzących się przez wpływ elementów korpuskularnej "zawiesiny", jaką jest wszechświat, a od której oddziela nas tylko cienki płaszcz pokrywy naszego ciała. To ono jest ostatnią instancją przyjmującą oddziaływania, rodzajem opisywanego "ślepca", który moŜe się dać jedynie wprawić w drgania, by uczytelnić duszy to, co dzieje się na zewnątrz jej królestwa - ciasnego "domku" z gruczołu (szyszynki) zawieszonego na cienkich nitkach nerwów w centrum mózgu maszyny, jaką jest człowiek.

Widać w związku z powyŜszym, jak bardzo dusza ta jest samotna i jak nie do końca godzi się na swą rolę. Gdyby się do niej ograniczyć, redukowała by ona duszę do tłumacza ruchu kuleczek, nie zdradzając głębszego sensu i zastosowania tego elementu, którym ona jest, a który z pewnością stać na większe roszczenia. Ambicjom tym daje dopiero wyraz filozofia. Ona teŜ pozwala wykazać się duszy jej przynaleŜnością do świata spoza ciasnej mechaniki, który, choć dostępny tylko w myśli, zwraca duszy wolność i pokazuje jej rzeczywiste pochodzenie. Otoczona niezliczoną ilością grudek materii znajduje Kartezjańska dusza zrozumienie co najwyŜej w drugim człowieku lub w Bogu, jeśli tylko "zaimponuje" mu swym działaniem, o które być moŜe Bóg ten wcale jej nie prosił, którym zaskoczyła Go, ukazując bezpośrednio rodzaj odpowiedzialności, którą wskazała Jemu, dając dowód, Ŝe od Niego pochodzi. Dowodem tym jest dzieło czystej myśli - filozofia Kartezjusza[36].

II. Konsekwencje, czyli o tym, Ŝe serce "sztuczne" jest prawdziwsze. Kartezjusz, z pomocą władzy tylko duchowej próbuje odnaleźć naturę tego rodzaju, by zatrzymać rozwichrzony świat, chcąc w jego miejsce podstawić świat będący kosmosem. MoŜe to uczynić jedynie w planie umysłu. Potrzeba do tego, by ujął on rozciągłość, sam nie będąc rozciągłością, co stanowi jednocześnie pewien egzystencjalny wybór. Poznanie przejść tu musi przez swą fazę negatywną, przejrzeć dziedzinę, w której nie znajduje, jak się wydaje, swej toŜsamości. Umysł musi dokonać pewnej redukcji i dotrzeć do aktu, w którym pojmuje, ujmuje i jest sam sobą zamknięty w myśli wewnętrznie ścisłej i zdeterminowanej. Jej waŜność następnie przenieść musi na wszelką zewnętrzną realność, by uczynić ją swoją własną. Wykonać musi pracę, w której przeciwstawi zewnętrzną obcość wewnętrznej toŜsamości. Intuicyjna koncepcja wewnętrznego tylko ujmowania doprowadza Kartezjusza do bezpośredniego widzenia umysłu, które jest widzeniem, wewnątrz którego podmiot jest widzącym ja, ujmującym moŜliwie wszystko w jednym wszechogarniającym akcie. To jest ideał wiedzy Kartezjusza zawarty w Prawidłach i wykorzystany w fizyce i to tu widać wyraźnie ów kartezjański rytm, gdzie umysł jest sobą i rozumuje bez zapośredniczeń jasno i wyraźnie ujmując siebie samego. Z tego właśnie punktu, z porządku samowidzenia, widać następnie dokładnie cały plan kosmologiczny, który pokrywa się w całości z planem umysłu, poza którym pozostaje juŜ tylko rejon fantazji i zmysłowości.

Na wzór rozwaŜań o liczbach i ich złoŜeniach Kartezjusz buduje wizję świata, którą, jak mówi, tworzy w umyśle podług prawideł matematycznych, o których juŜ powiedziałem, Ŝe są one jednym ze strukturą umysłu. Tak jak natura prosta była czymś łatwym i podstawowym w Prawidłach, z racji łatwości, z jaką ją umysł ujmuje, tak teŜ i cząstka materii jest niczym innym, lecz tak samo łatwą i prostą do jednorazowego, nie podzielonego ujęcia rzeczą, którą uchwytujemy intuicyjnie w jej idei. Dzieje się tak, poniewaŜ koncepcja materii w Le Monde jest zastosowaniem koncepcji natury prostej z Prawideł. Ilościowe ujęcie rzeczywistości polega na tym, Ŝe widzimy, iŜ idea ta uchwytna jest we wszystkich innych ideach rzeczy. Muszą one bowiem składać się z pewnej jej ilości do tego stopnia skupionej (co nazywa się zajmowaniem miejsca w przestrzeni), Ŝe

(12)

oddzielonej przez to od pozostałych. W ten sposób postrzegamy idee rzeczy jednostkowej. Rzecz taka posiada jedynie własną ilość materii oraz rozciągłość. Nie naleŜy juŜ do niej nic więcej. W polemice ze stanowiskiem filozofów Kartezjusz przyjmuje ilość materii danej rzeczy, a więc ilość materii skupionej w postaci fragmentu przestrzeni, jako istotę rzeczy, jako rzecz samą, w ten sposób, Ŝe jak pisał: ilość materii tak opisanej nie róŜni się od substancji, natomiast rozciągłość jest tym samym co forma i istota przedmiotu. [37]

Według Kartezjusza realnym aspektem przyrody nie jest jej Ŝywiołowość, lecz przeciwnie uporządkowanie. Przypadek rozwaŜań o przyrodzie jest w przypadku Kartezjusza skrajny. UtoŜsamienie przestrzeni świata fizycznego z przestrzenią geometryczną oraz rozumienie materii jako wyłącznie cechy samej płaszczyzny, bo jest materia u Kartezjusza po prostu rozciągłością, doprowadziło w miarę czasu do powstania skrajnie zmatematyzowanego modelu świata. Dzięki temu cała nauka o rzeczywistości zewnętrznej względem umysłu sprowadza się do precyzyjnych obliczeń i do porządku matematycznego, będąc rodzajem konsekwentnej aneksji physis do psyche. Aneksja ta jest tym bardziej usprawiedliwiona, Ŝe do natury człowieka, jako umysłu, naleŜy łączność z Bogiem, jako umysłem nadrzędnym. Jej konsekwencją jest pierwszeństwo nakazujące pomijanie czy wręcz lekcewaŜenie faktów empirycznych na korzyść bezwzględnej pewności poznania, jaką daje ta nadrzędna relacja. Co więcej, działanie to słuŜy właśnie rozświetleniu i uprzystępnieniu takŜe, jeśli nie przede wszystkim, tego, co empiryczne. Wcale nie chodzi o to, by pomniejszyć znaczenie świata pozaineligibilnego, lecz pokazać, Ŝe nie wychodząc poza sam umysł nie gubimy kontaktu z tym, co umysłem nie jest. Przeciwnie- poprzez świadectwa umysłu i gwarancje Boga zyskujemy nową, pewną i skuteczną relację ze światem materialnym.

Dalszą i bodaj najbardziej juŜ skrajną konsekwencją Kartezjańskiego podejścia do nowego opisu tego nowego świata jest fakt, Ŝe w związku z omawianymi juŜ załoŜeniami Kartezjusz pomija tzw. "przyrodę", która nigdy wcześniej i nigdy potem nie była do tego stopnia "lekcewaŜona" przy próbie dania wykładu fizyki, jak to się stało w przypadku tego filozofa. Istotne jest zaznaczyć na początku, Ŝe miernikiem sposobu myślenia, który był udziałem choćby Kartezjusza, jest, co tu duŜo mówić - efektywność wykorzystania, skuteczność, nie zaś "prawdziwość" inaczej pojęta. Z punktu widzenia rozwoju tamtego wydarzenia moŜemy dziś powiedzieć, Ŝe stało się tak na szczęście, poniewaŜ bardziej niŜ sam Kartezjusz znamy wyśmienite zastosowania tego typu rozumowań, które zapoczątkował, a w efekcie których pojawić się mogły nie istniejące nigdy realnie przedmioty i technologie. Nie ulega bowiem najmniejszej wątpliwości, Ŝe swego rodzaju "lekcewaŜenie" przyrody w jej unikalności i jej, powiedzmy niezaleŜnym od ludzkiego rozumu aspekcie, dało lawinowo narastające rezultaty. Powszechność ich dzisiejszego występowania jest zaś główną przyczyną tego, Ŝe jeszcze nie dostrzegliśmy niezwykłości "skoku", jaki dokonał się wskutek tamtego przełomu.

Dobrym, jeśli nie najlepszym z moŜliwych przykładem tendencji zaprowadzonej wyraźnie przez Kartezjusza niech będzie porównanie dwóch serc, jakie moglibyśmy sobie rozwaŜyć, nie gubiąc z pamięci podejścia, jakie do ludzkiego organizmu miał sam filozof [38]. OtóŜ serce ludzkie, będące naturalnym przedmiotem, ściślej jednym z organów ludzkiego ciała, podobnie jak ciało reszty przyrody stanowi dobry przykład rzeczywistości przez umysł zastanej. Człowiek moŜe być zdany na łaskę działania lub nie owego naturalnego przedmiotu. Jednak, poniewaŜ od niego zaleŜy stan naszego zdrowia, a natura przepełniona jest defektem i "pracuje" usilnie na naszą niekorzyść, więc moŜna się spodziewać, Ŝe ilość czasu, potrzebna do całkowitego okiełznania zasady działania i tajemnicy zuŜywania się organizmu, jest znaczna. Dlatego teŜ umysł tam, gdzie moŜe pomija naturę z jej nieprzystępnością. Efektem tego buduje serce całkowicie przez siebie zaprojektowane, nie posiadające Ŝadnej własnej natury, nie psujące się lub doskonale wymienialne. W sercu tym, nie znajdujemy niczego, czego nie wygenerowałby z koniecznością dedukcji sam tylko umysł. Jeśli praca wykonana była dobrze znika na zawsze problem chorób serca, a wiedza o "organie" zachowuje aspekt odpowiadający platońskiej koncepcji przedmiotów idealnych. Działalność taka jest wypadkową

(13)

proponowanego w Rozprawie o metodzie zastosowania matematyki do medycyny - jedynej nauki słuŜącej polepszaniu losu ludzkiego[39].

I jeśli coś budzić moŜe jeszcze ewentualne kontrowersje to jest nim pojęcie samej natury, które od "intruza", jakim jest w przyrodzie umysł domaga się gruntownej redefinicji. Zapoczątkował ją Kartezjusz. W ramach jego filozofii sercem jest serce "sztuczne", bo tylko ono zadość czyni wymogom racjonalizmu. I przy tej okazji jeszcze widzimy, jak waŜne jest to, aby za przyrodę uwaŜać nie materię samą, lecz zasadę jej organizacji i działania. W gruncie rzeczy bowiem jest całkiem obojętne dla człowieka czy jego serce zbudowane będzie z tworzyw "sztucznych" czy z "naturalnych", o ile tylko przekłada się to na jakość jego Ŝycia. Zresztą sam Kartezjusz zamazał skutecznie tego typu podział. Być moŜe go nie znał, tak jak my, ale na pewno uniemoŜliwiłby w ogóle jego powstanie. Materia, o której pisał jest jedna. Nie moŜna mówić o materii sztucznej czy nie sztucznej. Podobnie teŜ same przedmioty, jeśli w ogóle je porównywać, musiałyby zostać tak kwalifikowane, Ŝe serce nazwane tu "sztucznym" jest po prostu prawdziwsze. Wypada w skrócie stwierdzić, Ŝe ten podział jest raczej sentymentalny i zdradza nasze przywiązanie do "starego świata" przyrody bez technologii. W jego świetle "sztucznym" jest takŜe ubieranie się, nasze mieszkania, lekarstwa, literatura, jaką czytamy, nie mówiąc juŜ o uprawianiu filozofii - najbardziej bodaj "wynaturzonej" czynności tylko ludzkiego świata.

Trudność w przyzwyczajeniu się do nowego sposobu, w jaki Kartezjusz zaczął rozumieć rzeczywistość wynika jeszcze z trudności dokonania sensownej i ostatecznej próby odpowiedzi na to, kim człowiek jest, bądź kim powinien się stać. JeŜeli mieszkają w nim dwa, mało do siebie przystające światy, których odrębną świadomość człowiek posiada, kiedy w trakcie myślenia wystawia się ponad wpływ obydwu, wybór jest conajmniej potrójny. Filozofując i wznosząc myśl wysoko człowiek z pewnością zbliŜa się do absolutu. Gubi wówczas kontakt ze środowiskiem, w jego wymiarze przyrodniczym i socjologicznym. Jego wyobcowanie i czystość, jaką zdobywa oddają go w całości Bogu, znosząc w nim człowieka na zawsze. Jeśli natomiast poddaje się mechanicznym odruchom swego ciała, jest najbardziej zbliŜony do poruszeń materii, bezwolnie i beznamiętnie dając się nieść Ŝyciu ku horyzontowi zanikania. Spokojny, bo nie mąci mu poruszeń, będących drganiami materii, Ŝaden kodeks etyczny, którego z tej perspektywy nigdy nie widać [40]. Ten człowiek byłby najbardziej naturalnym z moŜliwych, ale czy byłby jako człowiek się ostał? I w końcu znając swe pochodzenie, będąc niejako dzieckiem mariaŜu materii z myślą pojmuje się człowiek jako połączenie i jedność. Zobowiązuje go to do wypracowania niezwykle trudnego kompromisu, do działań nie przewidzianych w światach samej materii lub samej tylko myśli pojętych z osobna.

Zaniechanie wydania drukiem Traktatu Le Monde spowodowane było potępieniem przez inkwizycję tez kopernikańskich oraz nadbudowanej na nich nauki Galileusza. Wniosek ten narzuca się sam po lekturze listów, jakie Kartezjusz wysłał w listopadzie 1633 i kwietniu roku następnego do Mersenne'a, swego wydawcy i przyjaciela. W liście pisał, Ŝe skłonny jest nawet odrzucić swe poglądy, jeśli okazać by się miało, Ŝe teoria Kopernika, jako baza dla nauk wchodzących w zakres nowej filozofii, jest fałszywa. Dając pierwszeństwo wierze pisał, Ŝe "[...] wszystko, co postanowili rzymscy inkwizytorzy, staje się samo przez się dodatkowym artykułem wiary", ale jeszcze Ŝywi on nadzieję, Ŝe ostateczne rozstrzygnięcie spornych kwestii naleŜy do soboru, który nie wypowiedział się w tamtym czasie w tej sprawie.

Chcąc prześledzić smutek i Ŝal, jakie owładnęły w tamtym czasie Kartezjuszem, naleŜy odnieść się do Części piątej oraz szóstej, Rozprawy o metodzie. To tam Kartezjusz wyraŜa niechęć dla szeroko rozumianego środowiska, w którym przyszło mu Ŝyć i pracować. Prawdopodobnie spowodowane było to zwłaszcza jego niezgodą na powszechne przedkładanie emocjonalności w naukach nad fakty i moŜliwości, jakie z nich dały się wydobywać. Widać, jak Kartezjusz odczuwa odpływ entuzjazmu, który długie lata pozwalał mu działać i działaniem tym przyszykowywać rzeczywistą "dobrą

(14)

nowinę" dla całej społeczności ludzkiej jego, i mających nastąpić po nim, czasów.

Zaczynając prace nad Le monde, Kartezjusz miał świadomość fundowania na tym silnym gruncie, jaki odkrył w naukach matematycznych, zupełnie nowego świata. Kartezjańska filozofia powstała w sprzeciwie wobec wszelkiego zwątpienia i przeciw sceptycyzmowi. Jest ona w swych czasach formą apologii i słuŜy krzepiącemu impulsowi, który ma słuŜyć wyratowaniu ludzkości od stanu marazmu czasów przełomu. Wiarygodność nauki, jako dzieła ludzkiego umysłu, była wartością najbardziej wtedy zagroŜoną. Dlatego, by odkryć wiedzę pewną Kartezjusz musiał utoŜsamić ją z czymś, co byłoby stabilne. A poniewaŜ z dwoma tylko spotkał się w swym Ŝyciu "stabilnymi" treściami poznania, w związku z czym czuł się zmuszony do rozpatrzenia obydwu i do zobaczenia, czy są od siebie jakoś zaleŜne. Tymi treściami poznania były fakty dotyczące istnienia Boga oraz matematyki, zwłaszcza zaś geometrii. ZaleŜność natomiast, o której mowa uwidoczniła mu się jasno. Oczywistość geometrii nie wystarcza, jeśli Stwórca jest Zwodzicielem. I właśnie w tym momencie najlepiej widać tę "pozostałość religijną", jakiej filozof nie wyrzeka się nigdy. Widać ją tym wyraźniej, jeśli porówna się dwa światy, jako dwie konstrukcje intelektu, przy załoŜeniach na temat prawdomówności i dobroci Boga.

Przy załoŜeniu, Ŝe Bóg jest oszustem, świat stworzony według myśli o porządku, niczym nie róŜniłby się od świata skonstruowanego pod załoŜeniami o dobroci i gwarancji BoŜej. Obie konstrukcje byłyby identyczne, jak identycznie dodają dwa do dwóch - wierzący i ateista. Mimo to Kartezjusz opowiada się za światem, w którym Bóg jest "tłem" pozornie nic nie znaczącym, bowiem w Ŝaden sposób (widzialnie) nie wpływa na to wszystko, co dzieje się w planie pierwszym dzieła. To opowiedzenie się jest zrozumiałe na gruncie swego rodzaju wraŜliwości, która wbrew obawom niektórych, nie naleŜy do emocjonalnej sfery człowieka, lecz jest niezbędną wraŜliwością samego umysłu, rzekłbym temperaturą jego pracy, nawet, jeśli ideałem jest dla nas umysł "chłodny". Na czym polegałaby ta niezbędność? Dla samego Kartezjusza na tym, Ŝe prawda obiektywizuje się dopiero w abstrakcji od ludzkiego umysłu. Jasność i wyraźność będące dwoma warunkami wystarczalności wiedzy po stronie umysłu człowieka, przestają być wystarczalne dopóki nie moŜemy wykluczyć moŜliwości istnienia Boga - jakiegokolwiek Boga nad nami. Niestety wyobraźnia podpowiada, Ŝe kwestia ta nie zostanie nigdy rozstrzygnięta, bowiem wszechmoc Boga dopiero w tym się przejawia, gdy ludziom wpierw w Niego wierzącym udaje się mocą wszelkiej ludzkiej skrzętności udowodnić sobie ponad wszelką wątpliwość Jego nieistnienie. Bóg nic na tym nie traci, powraca bowiem kwestia Kartezjańska - czy pewność tego dowodu juŜ sama wystarcza? Z pewnością nie, jeśli Bóg jest Zwodzicielem, lub jeśli jest tylko wszechmocny, nie zaś dobry dla nas. Człowiek skazany jest na Boga.

WaŜne jest takŜe to, by nie dopatrywać się banalnego skojarzenia filozofii Kartezjusza z teoriami dowolnych teologów. Kartezjusz wystarczająco odciął się od nich. Przypisanie to błędnie narzuca się wszystkim, którzy nie widzą w Bogu Kartezjusza prawdy logicznej, zabezpieczającej na gruncie poznania sens tego poznania. Nie dostrzegając tego dają świadectwo, Ŝe sami są jeszcze teologami przenoszącymi dyskurs racjonalny na grunt sporu o wyznaniowość. Tu zaś chodzi jedynie o wspomniany s e n s, stanowiący motywującą kategorię do wszelkich rozwaŜań. JakiŜ byłby bowiem sens mówić o czymkolwiek, jeśli wykruszyłoby się ze słownika słowo prawda w jego absolutnym wymiarze? Wygoda Ŝycia codziennego nie powoduje domagania się tego wymiaru, lecz nie moŜemy zarzucać Kartezjuszowi, Ŝe nie brał sobie jej za kryterium. Wulgaryzacja wiedzy, z jaką mieliśmy do czynienia w późniejszej filozofii przyczyniła się do tego, Ŝe za podstawę wiedzy wszelkiego rodzaju wystarcza juŜ choćby dowolny rodzaj gustu, który nawet nie jest siebie świadomy. W porównaniu z nim Kartezjusz chciał być jeszcze bezkompromisowy i nie dopuszczał w poznaniu dowolności. Matematyczny charakter wiedzy czynił ją odpersonalizowaną przynajmniej z emocji, które swe miejsce znaleźć mogłyby w rodzaju skansenu, do którego światłe społeczeństwo (matematyków) prowadzałoby w przyszłości wycieczki szkolne - ku przestrodze oczywiście.

(15)

[1]

W rzeczywistości zaś tylko z duszy ludzkiej, bo tu jest zdeponowana wiedza o Bogu. Por. R. Descartes, Prawidła do kierowania umysłem, Warszawa 1937, Prawidło IV. W przekładzie L. Chmaja.

[2]

O tym, Ŝe istnieją tylko dwie drogi w poznaniu, tj. intuicja i dedukcja Kartezjusz pisał w Prawidłach. Por. TamŜe, Prawidło II.

[3] L. Chmaj, Rozwój filozoficzny Kartezjusza, Kraków 1930, s. 154-155.

[4] Kartezjusz pisał o tym wyraźnie w liście do Mersenne'a z 16 października 1639 roku: "Co się zaś tyczy ogólnego zarysu ksiąŜki, to jej tok jest nader róŜny od tego, który ja obrałem. Bada ona, czym jest prawda, gdy zaś chodzi o mnie, nigdy nie budziło to moich wątpliwości, skoro wydawało mi się, Ŝe jest to pojęcie transcendentalnie tak jasne, iŜ nie moŜna w ogóle go nie znać; zaiste, mamy wiele sposobów dla sprawdzenia wagi tuŜ przed jej uŜyciem, nie będziemy mieć jednak Ŝadnego dla zaznajomienia się z tym, czym jest prawda, jeŜeli nie znamy jej z natury, jakieŜ bowiem racje miałyby nas skłaniać do przystania na to, co by nas z nią zaznajamiało, gdybyśmy nie wiedzieli, Ŝe jest to prawdziwe czyli, gdybyśmy nie znali prawdy?" List ten znajduje się w polskim przekładzie S. Cichowicza, w: F. Alquié, Kartezjusz, s. 240.

[5] Por. R. Descartesa odpowiedzi na Zarzuty drugie do Medytacji pierwszej. R. Descartes, Medytacje o pierwszej filozofii wraz z Zarzutami

[6] List Kartezjusza do Mersenne'a z marca 1642 roku, w: F. Alquié, Kartezjusz, s. 272. Przekład E. Wende. [7] Geneza i znaczenie "Le Monde" w: R. Descartes, Le Monde ou Traité de la Lumiere, Berlin 1989, posłowie do wydania, G. Matthias Tripp, s. 143-144.

[8] "Wiedzcie zatem Państwo na początek, Ŝe przez Naturę nie pojmuję wcale jakiejś bogini, czy jakiejś innej, wymyślonej siły, ale to, Ŝe posługuje się tym słowem dla oznaczenia samej tylko Materii, jaką ją rozwaŜam ze wszystkimi jakościami, które jej przypisałem, pojętymi razem i pod tym warunkiem, Ŝe Bóg zachowuje ją nadal w ten sam sposób, w jaki ją stworzył. A poniewaŜ z tego tylko, Ŝe w ten sposób On ją podtrzymuje, wynika konieczność zachodzenia licznych zmian w jej częściach, które, jak sądzę, nie mogą być właściwie przypisane aktywności Boga, poniewaŜ ona nie zmienia się wcale, to przypisuję je zatem Naturze, a reguły, według których zachodzą owe zmiany nazywam Prawami Natury." TamŜe, s. 17. Przekład autora.

[9] "Zamierzając rozprawiać tutaj o Świetle, pierwszą rzeczą, o której chcę Państwa uprzedzić jest to, Ŝe moŜe istnieć róŜnica między wraŜeniem, jakie dzięki niemu mamy, tzn. ideą, która za pośrednictwem naszych oczu tworzy się z tego w naszej wyobraźni, a tym, co jest w przedmiotach i co wywołuje w nas to wraŜenie, tzn. tym, co jest w płomieniu lub w słońcu, a co określa się mianem Światła. ChociaŜ prawie kaŜdy wyobraŜa sobie, Ŝe idee, jakie mamy w naszym umyśle są całkowicie podobne do przedmiotów, od których pochodzą; jednakŜe ja mimo to, nie dostrzegam Ŝadnej racji, która by nas upewniała, Ŝe tak jest; wręcz przeciwnie stwierdzam istnienie wielu doświadczeń, które muszą w tej kwestii budzić nasze wątpliwości." TamŜe, s. 4.

[10] TamŜe, s. 19.

[11] "Ale po zrozumieniu tego, Ŝe cząstki ognia poruszają się w ten sposób i tego, Ŝe sposób ten wystarczy by pojąć ich ruchy, [oraz] by zrozumieć jak [to się dzieje, Ŝe] ma on siłę trawić i palić drewno: zbadajmy [zatem] proszę, czy to samo nie wystarczyłoby takŜe dla zrozumienia jak on nas ogrzewa i jak on nas oświetla. Albowiem, jeśli to, o czym mówię jest faktem, nie będzie konieczne, aby znajdowały się w nim jakiekolwiek inne Jakości a my będziemy mogli powiedzieć, Ŝe to ruch tylko, ze względu na róŜne skutki swego działania, nazywa się juŜ to Gorącem juŜ to Światłem." TamŜe, s. 6.

[12]

TamŜe, s. 7.

[13] B. Pascal, Myśli, Warszawa 1989, W przekładzie T. śeleńskiego. [14] TamŜe, s. 7.

[15] Zasadniczym argumentem na rzecz tezy, iŜ podstawową formą bytu w jego aspekcie materialnym jest Światło jest fakt, Ŝe o materii pisał Kartezjusz, iŜ "materia ta moŜe być podzielona w kaŜdej części i według wszelkich kształtów, jakie moŜemy sobie wyobrazić, i Ŝe kaŜda jej część zdolna jest przyjąć wszystkie ruchy, jakie moŜemy sobie wyobrazić." TamŜe, s. 16

[16]

TamŜe, s. 8. [17]

TamŜe, s.10.

[18] Doskonałym przykładem tej teorii jest, zaczerpnięty z obserwacji prostych zjawisk mających miejsce w otaczającym nas świecie, przykład ryb pływających w basenie, o których Kartezjusz pisał w ten sposób: "Ale zaobserwujcie ryby pływające w basenie koło fontanny; jeśli nie zbliŜają się do lustra wody, nie będą go wprawiać w drgania, mimo Ŝe pod nim poruszają się one z bardzo duŜą prędkością. Wynika z tego oczywiście, Ŝe woda, którą popychają one przed sobą nie porusza reszty wody w basenie w sposób niezróŜnicowany, lecz tylko tę jej część, która najlepiej moŜe słuŜyć do wypełnienia koła ich ruchu i zajęcia

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jest to program mający pokazać dany produkt na okres paru dni lub na liczbę uruchomień.. Ma trzy ograniczenia: niemożna drukować, zapisywać i innych

Struktury świata przeżywanego w ontologii społecznej Alfreda Schütza.. Społeczne

Gruntem, na którym pojęcie świata przeżywanego pojawiło się w socjologii po raz pierwszy, były niemieckie socjologia i ekonomia z ich specyficznymi problemami i

waż nauczanie matematyki, do którego to się stosuje, dotyczy w części rozwoju proceduralnych sprawności w matematyce, można sądzić, że ta wiedza o uczeniu

W wypadku człowieka doświadczenie Objawienia jest afirmacją swego bytu jako ustanowionego (a więc negacją jego tragicznej „sobości”) przez boską samonegację własnego

 Nasze życie polega na ciągłym podejmowaniu decyzji, przez jest ono czymś w rodzaju gry strategicznej, a my wszyscy jesteśmy w nim graczami – strategami.. Skoro tak, to chyba

– Miasto Ruda Śląska w ramach tegorocznego budżetu planuje zrealizo- wać zagospodarowanie terenu w bezpo- średnim sąsiedztwie Burloch Cafe i stworzyć ciekawą przestrzeń

Незважаючи на факт, що у художньому розвитку Корта­ сара дослщники видшяють два етапи, перший з них фантастичний (ранга збф- ки оповщань