• Nie Znaleziono Wyników

"Uspołecznienie własności i wizja nowego ładu gospodarczego w polskiej myśli socjalistycznej (1918-1939)", Adam Andrzej Urbanowicz, Gorzów Wielkopolski 2013 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Uspołecznienie własności i wizja nowego ładu gospodarczego w polskiej myśli socjalistycznej (1918-1939)", Adam Andrzej Urbanowicz, Gorzów Wielkopolski 2013 : [recenzja]"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Tomasz Sikorski

"Uspołecznienie własności i wizja

nowego ładu gospodarczego w

polskiej myśli socjalistycznej

(1918-1939)", Adam Andrzej

Urbanowicz, Gorzów Wielkopolski

2013 : [recenzja]

Historia i Polityka nr 21 (28), 101-108

2017

(2)

Tomasz SIKOR SK I

Uniwersytet Szczeciński, Polska

Adam Andrzej Urbanowicz, Uspołecznienie

własności i wizja nowego ładu gospodarczego

w polskiej myśli socjalistycznej (1918–1939)

,

Gorzów Wielkopolski 2013, ss. 370

R

ecenzowana książka pt.

Uspołecznie-nie własności i wizja nowego ładu go-spodarczego w polskiej myśli socjalistycznej (1918–1939) składa się ze wstępu, trzech

wewnętrznie rozbudowanych rozdziałów, zakończenia i bibliografii. Autor za cel za-sadniczy pracy przyjął ukazanie miejsca i roli koncepcji uspołecznienia własności w programie gospodarczym międzywo-jennego, polskiego ruchu socjalistycznego. Niepotrzebnie jednak zaznaczył, że będzie się starał również ów program odnieść do sympatyków socjalizmu. W pracy nie uda-ło mu się bowiem tego dowieść. Polemizo-wałbym również ze stwierdzeniem, że po-przez myśl socjalistyczną należy rozumieć koncepcje programowe PPS, sympatyzują-cych z nią działaczy, polityków i ekonomi-stów. W moim przekonaniu myśl socjali-styczna to pojęcie szersze, aniżeli myśl po-lityczna PPS. Przypomnijmy jedynie, że oprócz PPS w II Rzeczypospolitej istniało co najmniej kilkadziesiąt środowisk poli-tycznych i ideowych wprost odwołujących się do socjalizmu (np. w nurcie piłsudczy-kowskim, ludowym, chrześcijańsko-de-mokratycznym, anarchistycznym), także

młodzieżowych, reprezentujących mniej-szości narodowe etc. Autor co prawda w tekście o nich wspomina, ale po pierwsze marginalnie, po drugie nie wszystkich, po trzecie sporo tych środowisk zupełnie po-mija, o czym szczegółowo nieco później. Zatem uważam, że przyjęty przez Autora sposób definiowania myśli socjalistycznej jest dyskusyjny i mało przekonujący. Po-nadto nie rozumiem dlaczego dr Urbano-wicz nie wyjaśnił, co rozumie przez kate-gorię: „myśl polityczna”. Przeszedł wokół tego zagadnienia zupełnie obojętnie, wy-jaśniając jedynie, i to mało precyzyjnie, czym jest „koncepcja polityczna”. Nale-ży pamiętać, że koncepcje polityczne są uszczegółowieniem myśli, nadają jej bar-dziej konkretnych kształtów. Zdaje się, że u Autora ten metodologiczny dyskurs zu-pełnie zawiódł.

Już choćby pobieżna analiza monogra-fii skłania do wniosku, że Autor nie zacho-wał również odpowiednich proporcji w jej konstrukcji. Równowaga jest wyraźnie za-chwiana, albowiem ⅓ monografii stanowi rozbudowany, momentami wręcz „prze-gadany” rozdział I – Myśl socjalistyczna

ISSN 1899-5160, e-ISSN 2391-7652 w w w.hip.umk.pl

(3)

102 Historia i Polit yk a • nr 21(28)/2017

Rec en zje

XIX i początków XX wieku. Nie sprawiałby

on wrażenia nazbyt długiego, gdyby Au-tor niektóre wątki w dalszej części mono-grafii rozszerzył. Myślę tutaj na przykład o kwestiach związanych z programem syn-dykalistów w II RP, koncepcjami ekono-micznymi ruchu związkowego, lewego skrzydła obozu piłsudczykowskiego. A tak mamy tylko analizę dotyczącą bezpośred-nio i niemal wyłącznie PPS, sygnalnie je-dynie Autor sięga do rozważań gospodar-czych (ekonomicznych) innych, również socjalistycznych środowisk. A przecież myśl socjalistyczna (czy też myśl politycz-na polskich socjalistów) to nie jest syno-nim myśli politycznej jedynie PPS.

Autor wykorzystał w pracy bogaty, różnorodny materiał źródłowy. Najważ-niejszą rolę odegrały bez wątpienia źró-dła prasowe i publicystyczne. Wykorzy-stanych tytułów prasowych nie jest wiele. Dr Urbanowicz uwzględnił jedynie naj-bardziej wpływowe i opiniotwórcze czaso-pisma, w większości związane z PPS. Za to ich kwerenda jest bardzo skrupulatna. Oczywiście można było jeszcze uwzględ-nić tytuły, do których socjaliści pisa-li (np. „Droga”, „Głos Prawdy”), a także prasę PPS o mniejszym, najczęściej lokal-nym lub branżowym zasięgu, np. „Wiado-mości Zagłębia”, „Górnik”, „Łodzianin” „Tygodnik Ludowy”, „Tygodnik Bielski”, „Wyzwolenie Społeczne”, „Częstochowia-nin”, „Strażnica”, „Trybuna Robotnicza”, „Sztandar Pracy”, „Chłopska Dola”, „Nie-dola Chłopska”, „Prawo Ludu”, „Głos Ko-biet”, „Tydzień Robotnika”, „Gromada”.

W wykazie publicystyki uwzględnio-no również najważniejsze pozycje, aczkol-wiek można było sięgnąć np. do wyboru pism politycznych: S. Worcella, H. Ka-mieńskiego, L. Królikowskiego, S. Brzo-zowskiego, licznych broszur politycznych autorstwa: F. Perla, M.

Niedziałkowskie-go, Z. Zaremby, A. WróblewskieNiedziałkowskie-go, J.W. Machajskiego etc. Poza tym w wykazie bi-bliograficznym w „segmencie” publicy-stycznym przeważają pisma europejskich teoretyków marksizmu i socjalizmu. Jeśli zaś chodzi o pamiętniki, dzienniki i wspo-mnienia, to wykorzystano ich niewiele, ale mam świadomość, że nie było to koniecz-ne w pracy z zakresu myśli polityczkoniecz-nej.

Przechodząc do omówienia literatury przedmiotu, mam świadomość pewnych ograniczeń związanych z jej przywoływa-niem. Oczywiście, każdy wykaz bibliogra-ficzny można jeszcze uzupełniać. Czy jed-nak jest to konieczne? Moja uwaga gene-ralna dotyczy raczej nadmiernie eksploato-wanej przez Autora mocno przestarzałej literatury. To powoduje, że Autor trochę niedbale potraktował współczesne opraco-wania. Poza tym jej selekcja nie do końca mnie przekonuje. Uwzględniono bowiem zbyt dużo opracowań syntetycznych, kil-kutomowych opracowań cyklicznych doty-czących międzynarodowego ruchu robot-niczego, a pominięto niektóre interesują-ce i wartościowe „starsze” prainteresują-ce, np. Jana Turowskiego, Jerzego Kancewicza, Stani-sława Michałowskiego, Ryszarda Kaczmar-ka, Eugeniusza Koko, Jerzego Juchnow-skiego. Nieuwzględniona została natomiast w ogóle literatura zachodnioeuropejska i rosyjska. Listy wszystkich niewykorzysta-nych opracowań nie będę tutaj przytaczał. Zapewne byłaby ona nazbyt długa1.

1 Niejako z przywileju recenzenta wymieniłbym

tylko najnowsze opracowania autorstwa: Waldema-ra Potkańskiego, Stefana Stępnia, Anny Pięty-Szawa-ry, Rafała Chwedoruka, Radosława Antonowa, Ka-mila Piskały, Timothy Snydera, Tony Judt, Michała Strzeleckiego, Marci Shore, Jarosława Tomasiewicza, Barbary Stoczewskiej, Rafała Dobka, Ryszarda Rauby. Nie sposób także przejść obojętnie wobec dwutomo-wej pracy zbiorodwutomo-wej pt. Polska lewica XIX–XXI wiek.

Koncepcje – ludzie – działalność, pod red. E.

(4)

W przywoływanym już nieco przydłu-gim pierwszym rozdziale Autor prześledził rozwój ruchu socjalistycznego, tak europej-skiego, jak i poleuropej-skiego, wskazując na jego ewolucję ideową (również programową). Nie sądzę natomiast, że było konieczne omówienie sytuacji gospodarczej poszcze-gólnych krajów i położenia w nich robotni-ków. Nie do końca natomiast udało się wy-jaśnić treściowe i leksykalne znaczenie po-jęcia „socjalizm”. Powołując się na ustalenia Włodzimierza Suleji, pisze Autor, że tego terminu użyto po raz pierwszy na począt-ku XIX wiepocząt-ku. Tymczasem można było po-kusić się o większą precyzję. Bodaj pierw-szym myślicielem, który wprost użył tego terminu był Giacomo Guliani (w pracy

Antysocjalizm odrzucony (1803)).

Następ-nie Robert Owen (1827) i Pierre Leroix (1831). Zabrakło również typologii socjali-zmu. Pamiętać bowiem należy, że zwłaszcza w odniesieniu do wieku XIX, mieliśmy do czynienia nie tyle z „socjalizmem” co z „so-cjalizmami”. Rdzeń doktryny w zasadzie pozostawał ten sam, ale punkty odniesienia w jego interpretacji były różne. I tak mamy do czynienia z „socjalizmami”: utopijnym, naukowym (także „z katedry”), etycznym, humanistycznym, państwowym, samorzą-dowym, agrarnym, kolektywistycznym wolnościowym (indywidualistycznym) itd. Tych odmian i typów jest oczywiście znacznie więcej, o czym dr Urbanowicz zdaje się zapominać.

Autor monografii przybliżył również poglądy najbardziej reprezentatywnych po-staci, myślicieli, polityków, ekonomistów. Narracja została osadzona w kontekście hi-storycznym i społecznym. Poczet tych zna-mienitych postaci jest oczywiście bogaty, ale moim zdaniem nie wystarczający. Mam wrażenie, że analiza dotycząca genezy, roz-woju i ewolucji myśli socjalistycznej w po-szczególnych państwach jest pobieżna. Nie

wiem, jakie Autor przyjął kryteria klasyfi-kacyjne. Posłużmy się konkretnymi przy-kładami. Omawiając socjalizm francuski, Autor zupełnie pominął poglądy społecz-ne, ekonomiczne i polityczne takich myśli-cieli jak: Charles Fourier (socjalizm gmi-nowładczy – koncepcja organizacji spo-łeczeństwa w falanstery); Philippe Joseph Beniamin Buchez (socjalizm spółdzielczy z domieszkami ewangelicznymi); Felicite Robert de Lemennais (socjalizm chrześci-jański), Pierre Joseph Proudhon (socjalizm indywidualistyczny – wolnościowy – vide: anarchoindywidualizm), z pokolenia III Republiki Francuskiej: Leon Blum (socja-lizm humanistyczny – vide etyczny). Autor o tych myślicielach albo zapomina, albo traktuje marginalnie, poświęcając znacz-nie więcej uwagi poglądom: Jeana Meslie-ra, Gabriela Bonnota de Mably, Filippe-’a Babeufa czy Louisa Blanqui. Nie ulega wątpliwości, że przeszli oni długą drogę od utopijnego socjalizmu w kierunku komu-nizmu i najczęściej z tą drugą doktryną są utożsamiani. Omawiając poglądy Jerzego Sorela, dr Urbanowicz pisze, iż w jego my-śli społecznej widoczne są wpływy anarchi-styczne, podczas gdy Sorel uchodzi za naj-bardziej reprezentatywnego przedstawi-ciela tzw. anarchosyndykalizmu (koncep-cja syndykatów, strajku generalnego etc.). Wielka szkoda również, że Autor nie po-chylił się nad doktryną utopijnego socjali-zmu ikaryjskiego Eitiene Cabeta, do któ-rego na rodzimym, polskim gruncie się-gał obficie Ludwik Królikowski, redaktor „Polski Chrystusowej”.

Podobne uwagi można wysunąć po dokładnej analizie fragmentów książki dotyczących bezpośrednio genotypu so-cjalizmu brytyjskiego (angielskiego). Tu-taj zupełna indolencja Autora, jeśli cho-dzi o poglądy Roberta Owena – „papieża” brytyjskiego socjalizmu. Niewiele

(5)

miej-104 Historia i Polit yk a • nr 21(28)/2017

Rec en zje

sca poświęcone zostało równie takim po-staciom, jak choćby: Thomas Hodgskinis (doktryna angielskiej wersji reformizmu), John Gray (proowenizm – synteza socja-lizmu z liberalizmem); John Bray (synte-za socjalizmu chrześcijańskiego z socja-lizmem spółdzielczym); William Mor-ris (socjalizm etyczny). Stosunkowo dużo miejsca poświęca natomiast Urbanowicz na analizę programu Towarzystwa Fabia-nów (Fabian Society), ale po pierwsze przy-tacza niepoprawną nazwę tego stowarzy-szenia, po drugie zupełnie pomija wątek etyczny (humanistyczny) w propagowa-nej przez nią wizję organizacji społeczeń-stwa. Moim zdaniem właśnie Fabianie na gruncie brytyjskim byli pierwszym, wpły-wowym środowiskiem odwołującym się do zasad etycznych jako miernika progra-mu politycznego. Dotąd czynili to jedynie pojedynczy myśliciele. W ogóle Autor nie-jako nie dostrzega, że w socjalizmie bry-tyjskim wpływy marksistowskie nie były tak duże, jak można by sądzić. Raczej sta-rano się (zwłaszcza w XIX wieku) szukać syntezy chrześcijaństwa, socjalizmu i libe-ralizmu (casus Partii Pracy – publicysty-ka Clementa Attlee). Kolejna kwestia to ruch czartystów, który zostaje w monogra-fii nazbyt „upolityczniony”. Pamiętajmy, że był to przede wszystkim ruch społeczny (poniekąd również związkowy), a dopiero w drugiej kolejności polityczny (William Lovett, George Julian Harney, Feargus Edward O’Connor).

Również w odniesieniu do socjalizmu i rewolucyjnego ruchu w Rosji carskiej mam kilka uwag zasadniczych. Zgadzam się, że ruch rewolucyjny w Rosji wypłynął na „głębokie wody” (także w perspektywie ideologicznej) dzięki Jerzemu Plechano-wowi i Włodzimierzowi Iliczowi Lenino-wi. Niemniej, jeśli piszemy o źródłach tego zjawiska to należy pamiętać o niezwykle

in-teresującej myśli takich postaci, jak Alek-sandr Radiszczew i Wissarion Bieliński.

Poza tym, studiując rozprawę mamy wrażenie, że socjalizm był doktryną i zjawi-skiem wyłącznie europejskim. Tymczasem również w Stanach Zjednoczonych mieli-śmy kilku ciekawych myślicieli, jak choć-by Henry Georg, Edward Bellamy. W USA mieliśmy również całkiem niemałą repre-zentację socjalistów chrześcijańskich (pro-testantów), na przykład: Horacego Bush-nella, Washingtona Gladdena, Rihcarda Ely. Zgadzam się, że socjalizm nie przyjął się na gruncie amerykańskim, ale tak samo mało wpływowy był socjalizm w Holandii, o którym Autor już wspomina.

Pisze również Autor, że polska myśl so-cjalistyczna stanowiła już od XIX wieku część ideologii socjaldemokracji. Oczywi-ście tak było, tyle tylko, że nieco dalej przy-bliża nam poglądy Karola Marksa i jego uczniów, a to już jest nurt w myśli socja-listycznej ideowo odległy od socjaldemo-kratycznego. Sama socjaldemokracja wy-odrębniła się później niż socjalizm mark-sistowski, w dodatku krytykując (rewidu-jąc) jego założenia. Zresztą Urbanowicz o tym w następnych partiach książki pisze, tyle tylko, że nie zachowuje konsekwen-cji. W moim przekonaniu socjalizm polski był odmienny od europejskiego, w pew-nym sensie wyjątkowy i oryginalny. Ale też inne i wyjątkowe było położenie polskiego narodu – narodu bez państwa. W socjali-zmie polskim XIX wieku odwoływano się do różnych tradycji: od narodowych (re-wolucyjnych i republikańskich) demokra-tycznych, ewangelicznych (bliblijnych) – chrześcijańskich po marksistowskie, a więc sytuacja w polskim ruchu socjalistycznym, jeśli chodzi o jej źródła, tradycję, była bar-dzo różnorodna. Owa ideowo-polityczna różnorodność rodziła podziały, powodowa-ła rozliczne „kłótnie w rodzinie”. Czasami

(6)

mam wrażenie, że Autor to uogólnia. Sądzę zresztą, że polska myśl socjalistyczna, a ra-czej protosocjalistyczna w XIX wieku była jednak specyficzna, nieco odrębna od za-chodnioeuropejskiej. Doskonale ilustruje to choćby dorobek piśmienniczy: Ludwi-ka Królikowskiego, Jana Czyńskiego, Sta-nisława Worcella, ks. Piotra Ściegienne-go. Postulowane przez nich uniwersalne zasady: braterstwa, sprawiedliwości, miło-ści bliźniego nie wypływały z interpreta-cji marksizmu, ale z egzegezy ewangelicz-nej i polskiej, republikańsko-demokratycz-nej tradycji. Hasła wolności osobistej dla chłopów, uwłaszczenia nie płynęły przecież z wykładni marksistowskiej, ale z oceny rzeczywistego położenia tej warstwy. Czy były to postulaty utopijne, czy „rewolucyj-ne”, ale realne, to oczywiście inna sprawa. Zapewne na odrębną dyskusję.

Zabrakło natomiast w recenzowanej rozprawie kilku ważnych reprezentantów polskiej tradycji socjalistycznej. Autor jako jednego z nestorów tej myśli przywołuje Wojciecha Gutkowskiego (w książce Gu-towski) i jego „utopię”, zwracając jednak uwagę na najmniej istotne przemyślenia samego Gutkowskiego. Można było prze-cież sięgnąć do wydanej w 1956 r i ogól-nie dostępnej Podróży do Kalopei. A jeśli wymieniamy Gutkowskiego, to czemu nie znajdujemy w recenzowanej pracy Leona Rzewuskiego – jednego z pierw-szych polskich utopijnych socjalistów, au-tora słynnej pracy pt. Socjalizm a

narodo-wość (1848). Oczywiście ta lista braków,

luk i niedostatków jest znacznie szersza, by wspomnieć choćby o takich myślicie-lach i działaczach różnych organizacji, jak: Bohdan Jański, Adam Gurowski, Zenon Świętosławski, Tadeusz Krępowiecki, Jo-achim Lelewel, Ludwik Królikowski, Szy-mon Konarski, Lenard Rettel, Józef Or-dęga, Jan Czyński, Franciszek Zawadzki,

gen. Józef Hauke-Bosak, Ludwik Bulewski, Leon Zienkowicz, Ludwik Miecznikow-ski, Edward Lech-Szyrma, Karol Świdziń-ski i wielu, wielu innych. Z późniejszego pokolenia polskich socjalistów marginalnie potraktowano dorobek: Stanisława Brzo-zowskiego i Edwarda Abramowskiego. Nie wspomniał również Urbanowicz o intere-sujących poglądach Jana Wacława Machaj-skiego, umiejętnie łączącego gnostycyzm rewolucyjny z anarchizmem i socjalizmem, oraz Augustyna Wróblewskiego – anarchi-sty, socjalisty (zwolennika tzw. „czerwo-nej religii”, czyli ateistycz„czerwo-nej wersji socjali-zmu). Doceniam natomiast swobodne po-ruszenie się przez Autora po publicystyce socjalistycznej. Tutaj można mówić o peł-nym profesjonalizmie, umiejętności kry-tycznej oceny źródeł, poprawnej ich inter-pretacji. Aczkolwiek nie udaje się Urbano-wiczowi „rozkodować” pseudonimów nie-których dziennikarzy i publicystów. Zdaję sobie sprawę, że jest to zadanie niezmier-nie trudne. Niemniezmier-niej czasami można było to uczynić. Na przykład przywoływany kil-kakrotnie Michał Luśnia to oczywiście Ka-zimierz Kellez-Krauz.

Pochwalić należy Autora za tę część pra-cy, która bezpośrednio dotyczy pierwszych organizacji robotniczych i ich programów. Analiza jest precyzyjna, czasami drobia-zgowa, poparta bogatym materiałem źró-dłowym i literaturą przedmiotu. Skupił się jednak Urbanowicz na organizacjach i śro-dowiskach najważniejszych i największych, znaczną część tekstu poświęcając PPS. Nie jest to oczywiście żadne uchybienie czy też błąd warsztatowy. Nie uwzględnił jed-nak środowisk mniejszych, nie tak wpły-wowych, ale pod względem dorobku ide-owego interesujących, jak np. Zbór Bratni, Ognisko Republikańskie Polskie (Sekcja Alliance Universelle Republicaine), Komi-tet Socjal-Demokratyczny Polski, Związek

(7)

106 Historia i Polit yk a • nr 21(28)/2017

Rec en zje

Ludu Polskiego, Partia Robotnicza Solidar-ność, Galicyjska Partia Robotnicza, Stowa-rzyszenie Socjalistyczne Lud Polski, Towa-rzystwo Socjalistów Polskich, Gmina Na-rodowo-Socjalistyczna.

Dużą precyzją wykazał się natomiast Autor w analizie założeń (filozoficznych) marksizmu. Widać, że w tego rodzaju problematyce czuje się swobodnie. Ana-liza przeprowadzona przez Urbanowicza jest poprawna, spójna i logiczna. Razi jed-nak anachroniczny język. Oczekiwałem, że Autor pokusi się o nowoczesną narra-cję. Tymczasem posiłkuje się formułami bezpośrednio z pism marksistów, co rodzi wrażenie, że sam je przyswaja, że to jego retoryka. Oczywiście Autor ma do tego prawo.

W dalszej części książki Urbanowicz skoncentrował się już na interesującym go zagadnieniu uspołecznienia własności. Analiza tego problemu osadzona została w kontekście udziału PPS w systemie poli-tycznym II Rzeczypospolitej. Przyznaję ra-cję Autorowi, iż poruszana w programach i publicystyce socjalistycznej kwestia uspo-łecznienia własności, nie tylko rzutowała na program gospodarczy tej partii, ale rów-nież wykorzystywano ją do uzasadnienia problemów znacznie szerszych. Własność uspołeczniona poniekąd oznaczała speł-nienie socjalistycznych ideałów równości, pełnej wolności i sprawiedliwości. W tym celu powoływano się nie tylko na argu-menty ekonomiczne, ale również, a może przede wszystkim etyczne. Pewnym proble-mem, o którym również pisze Autor była realizacja wytyczonego programu w trud-nych warunkach politycztrud-nych. Tylko jesie-nią i zimą 1918 r. socjaliści mieli rzeczy-wisty wpływ na kształtowanie stosunków politycznych i społecznych. W kolejnych latach ten wpływ z roku na rok malał. Naj-pierw w sytuacji rządów o szerokim

wa-chlarzu politycznym i ideowym, następnie po przewrocie majowym, w sytuacji wy-raźnych ograniczeń demokracji. Z jednej strony PPS usiłowało osiągnąć kompromis z innymi stronnictwami, z drugiej ostro te stronnictwa zwalczała. Doskonale ten paradoks widać w dyskusjach dotyczą-cych reformy rolnej czy też materii ustro-ju politycznego, gdzie oba bieguny, raz się do siebie zbliżały, innym razem oddala-ły. Urbanowiczowi udało się te paradoksy i zróżnicowania ukazać. Spojrzał również na program gospodarczy PPS w szerszym kontekście, to znaczy dyskusji, jakie się to-czyły w międzynarodowym ruchu robotni-czym, także w odniesieniu do reform prze-prowadzanych w ZSRR. Zgadzam się z Au-torem, że program gospodarczy propono-wany przez PPS nie wytrzymywał próby czasu. Wynikało to nie z jego założeń, ale trudności związanych z jego wdrożeniem w życie. PPS nie miała na to szans. Ponad-to w latach trzydziestych musiała się jesz-cze zmagać z infiltracją ze strony coraz sil-niejszych i prężnych środowisk komunizu-jących. Z reguły jednak alternatywą wobec przeżywającego ogromny kryzys kapitali-zmu miał być socjalizm. Tyle tylko, że były to w pewnym sensie „puste” formuły uży-wane nader często przez polityków i publi-cystów socjalistycznych. Poza nielicznymi przypadkami, o czym również Autor pisze, nie wypracowano realnego, rzeczywiście al-ternatywnego programu gospodarczego.

Żałować wypada, że Autor skupił się jedynie na programie PPS, zważywszy że, co już podnosiłem wcześniej, myśl socja-listyczną należy traktować szerzej. Urba-nowicz zaznacza we Wstępie, że intereso-wać będzie go PPS. Ale już w samej pracy stara się jednak omówić myśl programową (szerzej polityczną) również innych środo-wisk. Tutaj wpada w pułapkę własnej nie-konsekwencji. Po pierwsze pominięte

(8)

zo-stały dyskusje programowe wewnątrz waż-nych organizacji i środowisk takich, jak choćby: Związek Młodzieży Socjalistycz-nej, Związek Niezależnej Młodzieży So-cjalistycznej, PPS – Opozycja, Śląska Par-tia Socjalistyczna (Józef Biniszkiewicz, Jan Juchelek), Polska Socjalistyczna tia Robotnicza (Jan Chobota), Polska Par-tia Socjal-Demokratyczna i jeszcze kilku innych. Pamiętajmy, że wszystkie te „efe-merydy” wyodrębniły się z PPS albo też w określonych chronologicznie cezurach do PPS się zbliżały. Uważam, że należa-ło również wspomnieć o środowiskach so-cjalistycznych radykałów – inteligentów, którzy utrzymywali bezpośredni kontakt z PPS. Mam tutaj na myśli np. Stronnic-two Niezawisłości Narodowej, Ligę Nie-zawisłości Narodowej, Stronnictwo De-mokratyczne (mowa o tym, które powo-łano w 1920 r.), Unię Narodowo-Pań-stwową, Polską Organizację Wolności, Konfederację Ludzi Pracy, Związek Mło-dej Polski, Związek Rad Ludowych, Klub Pracy. Urbanowicz starał się co praw-da wyjść poza „wąski” krąg oddziaływa-nia PPS, ale zrobił to dość nieudolnie. Na przykład wspomniał o niektórych orga-nizacjach socjalistycznych, zrzeszających mniejszość żydowską i niemiecką, a po-minął szczególnie silne środowiska lewi-cy ukraińskiej i białoruskiej. Wspomina-jąc o programie lewicy piłsudczykowskiej, zapomniał o Legionie Młodych – Związ-ku Pracy dla Państwa, który był niewąt-pliwie najbardziej na lewo od „socjali-zmu”. Mylnie na skraju lewicy piłsudczy-kowskiej usytuował natomiast Urbano-wicz syndykalistów ze Związku Naprawy Rzeczypospolitej, „przekręcając” zresztą nazwisko jednego z najwybitniejszych ide-ologów tej grupy (K. Zakrzeński zamiast K. Zakrzewskiego). A jeśli już uwzględ-niony został ZNR, to dlaczego

pominię-to grupę „urzędniczych syndykalistów” skupionych wokół pisma „Pracownik” (1928-1930), a dalej konsekwentnie Klu-by Demokratyczne i „Czarno na Białem”. Także o narodowym nurcie robotniczym Urbanowicz jedynie zdawkowo wspomi-na, pomijając tzw. biegun narodowo-so-cjalistyczny. Bardzo dobrze natomiast, że Autor starał się przypomnieć ciekawy do-robek Związku Niezależnej Młodzieży So-cjalistycznej, ale jednocześnie nie wyko-rzystał w pełni zawartości miesięcznika „Płomienie”.

Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na podrozdział poświęcony ocenie programu PPS przez inne środowiska polityczne. Tu-taj mamy sporo uogólnień. Przytoczę jedy-nie przykład Adama Doboszyńskiego, któ-ry – jak twierdzi Autor – w swojej koncep-cji gospodarki narodowej czerpał głównie ze św. Tomasza z Akwinu i Mikołaja Bier-diajewa. Zgoda, ale akurat w kwestiach ekonomicznych na Doboszyńskiego naj-większy wpływ wywarł Gilbert Keith Che-sterton i jego teoria dystrybucjonizmu.

Praca pod względem redakcyjnym jest w miarę starannie wydana. Aczkolwiek za-brakło korekty językowej, stąd liczba znie-kształconych nazwisk (także imion) nie jest mała. Nie będę ich wszystkich w tym miejscu przytaczał. Podam jedynie kilka przykładów: August Bebel (August Ba-bel), Wojciech Gutowski (Wojciech Gut-kowski), Władysław Stadnicki (Włady-sław Studnicki), Konstanty Ivanka (Alek-sander Konstanty Ivánka), Sergiusz Kirow (Siergiej Kirow), Kazimierz Zakrzeński (Kazimierz Zakrzewski) itd. Pojawiają się również lapsusy językowe, np. „liberalny kapitalizm” (trudno sobie wyobrazić, aże-by aże-był inny). W moim przekonaniu nieco anachroniczny jest również język narracji. Autor posługuje się nader często „formu-łami” typu: „burżuazja”, „klasowe

(9)

anta-108 Historia i Polit yk a • nr 21(28)/2017

Rec en zje

gonizmy”, „bankierzy i posiadacze”, „cie-miężone klasy”, „robotniczo-włościański”, „klasowe interesy” etc. Tekst obarczony tego typu sformułowaniami jest uciążliwy i trudny w lekturze, ale to Autor decyduje o konwencji narracji, nie recenzent, który może kaprysić.

Podoba mi się jednak, że Autor zacho-wał obiektywizm, nie odrzucił rozwiązań

socjalistycznych a priori, próbując, zresz-tą udanie dokonać ich rzetelnej analizy. Wobec tego programu jest krytyczny, ale jednocześnie nie deprecjonuje jego zawar-tości, istoty. Jak pisze w zakończeniu, nie jest wykluczone, że w przyszłości socjali-styczny program gospodarczy stanie się al-ternatywą dla kapitalizmu, dzisiaj już glo-balnego.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Generalized potential games allow us to bypass the mixed-integer nature of the problem by computing an approximated minimum of the underlying potential function, and are suitable

One of the accusations Peirce had to confront in regard to his Architec- tonic System was that „by making logic dependent upon ethics, and ethics dependent upon aesthetics, Peirce

However, with the advent of digital resources, and the concomitant changes to teaching and learning, curricular resource decisions within schools have now become more complicated

Pierwszy rozdział ma charakter biograficzny, choć przedstawia wy- darzenia z życia amerykańskiego myśliciela wybiórczo, koncentrując się głównie na tych, które wywarły wpływ

W tym samym roku Sa’ud Ibn Abd a l-A ziz udał się do A l-H asy, gdzie ludność osad wyraziła chęć odnowienia przym ierza z wahhabitami. Sa’ud Ibn Abd al-A

Les jeunes des quartiers ne sont pas totalement en dehors de la société (la cité n’est pas un ghetto) mais ils ne sont pas non plus dedans, puisqu’ils n’occupent aucune