MARIAN TYROWICZ
OSTATNIE LATA D ZIA ŁAŃ JU LIA N A GOSLARA 1848 — 1852
Ju lia n M aciej G oslar (ur. 1820 — strać. 1852) by ł g alicy j skim działaczem rew olucyjnym w lata ch 1845— 1851. J e s t on postacią historyczną bardzo m ało znaną, niem niej w ym ienianą w w szystkich w iększych opracow aniach m onograficznych d o ty czących lat 1846 i 1848 r. P odkreśla się rew o lu cyjn o -d em ok ra- tyczny kieru n ek jego działań; uważa się — i słusznie — że był on jednym z n ajw iern iejszy ch i n ajb ard ziej zaufanych w spół pracow ników E dw arda D em bowskiego w akcji w ciągnięcia lud ności chłopskiej i rzem ieślniczej G alicji w n u rt rew olucyjny. W ielkie znaczenie ag itacy jne p rzy p isu je się odezwom G oslara do chłopów galicyjskich z r. 1845.
Przygotow aniem do powyższej roli historycznej G oslara była jego m łodość i stud ia gim nazjalne w T arnow ie (m iejsce uro dzenia nie jest dotąd ustalone). G oslar uczestniczył w k o n sp ira cji studenckiej tarno w skiej, poddającej się szczególnie silnie hasłom socjalizm u utopijnego i filozofii heglow skiej, dociera jącym do Polski; za kierow nicze stanow isko w kółku d y sk usyj- no-sam okształceniow ym i za udział w spiskach w iążących się ze Stow arzyszeniem L udu Polskiego został w ydalony ze szkół galicyjskich (1839). Istn ieją podstaw y do przypuszczenia, że Go slar m iał rów nież bezpośredni k o n tak t z rad y k a ln ą Pow szechną K onfederacją N arodu Polskiego i M łodą S arm acją. W każdym
razie działając jak o sam odzielny a g itato r ludow y d o tarł do Rze szowa, Lw ow a (tu przez b ra ta Ja n a organizow ał młodzież rze m ieślniczą, kraw iecką), w reszcie na Podhale, gdzie rozw inął agi ta c ję w śród górali, w sp a rty przez o rganistę chochołowskiego, Ja n a K. A ndrusikiew icza.
D latego koła kierow nicze organizacji powstaniowe,! zachod- niogalicyjskiej przed r. 1846 zw róciły na niego uwagę, ze strony skrzy dła szlacheckiego: F ranciszek W iesiołowski, ze strony skrzy dła plebejsko -rad ykaln eg o — E dw ard D em bow ski i Leon M azurkiew icz zbiegły z Radom ia w zw iązku z k a ta stro fą sprzy- siężenia ks. Ściegiennego w 1844 r. Jako w spółkonspirator Dem - bow skiego G oslar ułożył w yżej w spom niane, bardzo śm iałe odezw y do chłopów , działał znowuż na Podkarpaciu i Podhalu, w reszcie na polecenie D em bow skiego przeniósł się na Słowa- czyznę. T am organizow ał razem z Je rz y m B ułharyn em w ypraw ę pow stańczą w Sanockie, licząc na w spółdziałanie Słowaków i W ęgrów. Z pocz. lutego 1846 r. powrócił do G alicji i rozpoczął bezpośrednie ju ż przygotow ania do w ybuchu w regionie be skidzkim m iędzy przełęczą duk ielsk ą i łupkow ską. A toli w H a czowie (w obw. sanockim ) dn. 21 lutego 1846 r. tj. w term inie przew idzianym przez Rząd N arodow y w K rakow ie na w ybuch rew olucji — został przez chłopów zm asakrow any i oddany w ładzom au striackim
Śledztw o i proces lw ow ski trw a ł rok. W lipcu 1847 r. zapadł w yrok: k a ra śm ierci. B ra t J a n zasądzony został na lat dziesięć.
1 Dane biograficzne do tego okresu życia zawarte są w ostatnio w y danej książce: M. T y r o w i c z , Julian Maciej Goslar. Zarys życia i m a
teria ły biograficzne, W arszawa, 1953. Z innych autorów najw ięcej szcze
gółów do tej części biografii dostarczyli.' Z a c e k, Cechove a Połaci r. 1948, Praha 1947, t. I; St. K i e n i e w i c z , Ruch chłopski w Galicji
w 1846 r., W rocław 1951 i J. S. M i l l e r , ’"tóry po raz pierwszy opubli
kow ał dwie dotąd nieznane odezwy Goslara M. Materiały k ’istorii
rewolucionno agitacii w Zapadnoj Galicii w 1846 g. Kratkije Sóobszcze-
A kta odeszły do apelacji. Z d atą 18 w rześnia w yrok drugi: zn i żenie k a ry na 18 lat ciężkiego więzienia. W ybór m iejsca odby cia k a ry dokonany został nie tylko dla G oslara, ale dla k ilk u dziesięciu skazańców politycznych z G alicji: fo rteca Szpilberg.
Dwaj bracia G oslarow ie nie pożegnali Lw ow a równocześnie. Jan , zasądzony na lat dziesięć — opuścił stolicę k ra ju w w iel kim transporcie skazańców w połowie 1847 r. i 8 sierpnia stan ął u stóp G raj góry. Ja k świadczą zapiski zachow ane w arch iw a liach g ubernium m oraw sko-śląskiego w B ernie — Ju lia n w p i sany został do m etry k i fortecznej dopiero 17 lutego 1848 r. J e śliby ta d ata m iała oznaczać dzień jego przybycia do w ięzie nia — m usielibyśm y poddać w w ątpliw ość ścisłość relacji w spół więźniów, k tó rzy w ym ieniają o wiele" dłuższy pobyt jego w Szpilbergu.
A m nestiow any 23 m arca 1848 r. G oslar nie podążył z roda kam i do K rakow a i Galicji. W iadomości, któ re uzupełniali sobie więźniowie szpilberscy — z dzienników i opow iadań podróżnych
1 Szpilberg ma zbyt małą „literaturę przedm iotu“ w polskim p iś
m iennictwie pamiętnikarsko - historycznym, jak na fakt, że Polacy sta nowili bodaj najludniejszą część „mieszkańców“ fortecy. Opisuje w ięzie nie od strony martyrologicznej i architektonicznej: O s t a s z e w s k i - B a r a ń s k i Raz., Z morawskiej ziemi, 135— 176. „Życie polskie“ w tej kaźni odtworzyli, P r u s k i J. A., w broszurce Więźnio wie stanu z ro
ku 1846 w C yta deli Szpilberg (1848), a szczególniej: C z a p l i c k i F.
Wł., Rzeź w Horożanie i pamiętnik więźnia stanu (1892). Czeski histo ryk wystawił polskiemu cierpieniu w murach fortecy nad Bernem pom nik trwalszy w kilku pracach. H a j e k Zdenek, Moravane a polśti
vezni na Spilberku (Ćasop. „Matice Mor“. 1930), S pilbersky veze n Jin- drich Hubicki, (Ćasop. „Matice Mor.” 1935/59), Spilberk w memoarech polskych veznu, ,,Pekaruv Sbornik’’, II. 1930, z czego polska przeróbka. Zycie więźnió w polskich, „Wiedza i Życie”, 1932, H. B o g d a ń s k i , Polsky Reuolutionat na Spilberku, Brno 1932. Z nowych prac o Szpilber
gu — godne wzmianki, niezw ykle cenne jest zestawienie J. R a d i m - s k y e g o również czeskiego historyka, który na podst. dokumentów 'Ar chiwum Ziemskiego w Bernie spisał wszystkich polskich w ięźniów w Szpilbergu z lat 1839— 1848 („Sobótka", VI, 1951).
i kom itetów w itający ch ich po drodze — budziły jak najżyw sze nadzieje. N aw et k ry ty czn e um ysły m usiały się poddać atm o sferze w ydarzeń rew olucyjnych we W iedniu, K rakow ie, Lwo wie, w B erlinie i Włoszech. O tw ierała się perspektyw a zbliże nia narodów uciśnionych, patriotyzm narodow y przeplatał się z uczuciam i in ternacjo nalizm u i b ra te rstw a rew olucyjnego.
Wieś zachodnio-galicyjska przeszła tym czasem niem ałą zm ianę: rab acja nie dała jej ziemi, a przyniosła zaostrzony sto sunek w ładz au striack ich do ren iten cji chłopskich tj. jaw nego oporu w pow rocie do pańszczyzny; internow anie Jakuba Szeli w Tarnow ie, procesy przew ódców ludowych i aresztow ania sam ych chłopów obudziły klasow e uśw iadom ienie wsi i odsło niły, do czego m iał wieść udział ludu w re w o lu c ji3. Propaganda przew ro tu agrarnego nie ustała. W edług poufnych doniesień do k an celarii g u b e rn a to ra k ra ju Stadiona — „agitatorow ie kom u
nisty czn i” przez r. 1847 i początek 1848 r. działali po wsiach u k ry w ając się w te n sposób, iż zaciągali się do robót gospodar skich jako p arobcy i rozw ijali agitację w śród służby folw arcznej i w łościan pańszczyźnianych 4. Toteż okólnik Stadiona w strzy m u ją c y propagow ane przez R ady N arodow e uwłaszczenie wło ścian przez dw ory (5 kw ietnia), a w niecałe dw a tygodnie po nim zarządzone zniesienie św iadczeń poddańczych przez rząd (22 kw ietnia) — dw a te fa k ty p rzesłaniały p erspektyw ę prze w rotu agrarn ego i przygotow ały n astroje pod niedługą już kam pan ię w yborczą do k o n sty tu a n ty w iedeńskiej.
G oslar tra fił w stolicy k ra ju na wzmożoną w alkę liberalnej b u rżu azji i szlachty galicyjskiej z gubernatorem Stadionem o b yt p raw n y C entraln ej R ady N arodow ej. Stadion rozwiązał
3 St. K i e n i e w i c z , o. c., s. 262—317.
1 A kta prezyd. Arch. P. Lwów, 1848/116. k. 404. Poufne doniesienie Antoniego Hoborskiego do Fran. Stadiona z 5 stycznia 1848, oparte o w y nurzenia konfidenta akademika galic. we Wiedniu. Potwierdza fakt tej agitacji ostatnio wyd. Pamiętn ik Seweryna Ł u s a k o w s k i e g o (War szaw a 1953, wyd. II) s. 130—131.q
C entralną Radę N arodow ą już 26. IV., tw orząc w jej m iejsce ciało doradcze przy sw ym boku z elem entów k o nserw aty w n ych i w stecznych (Beirath) oraz popierając G łów ną Radę R uską (Św iętojurców ) z bp. Jachim ow iczem na czele. Mimo rozw ią
zania jed nak — C en tralna Rada N arodow a działała w dalszym ciągu, tym bardziej, że S tadion w ciągu m aja został odw ołany
przez rząd a g u b ern ato rem G alicji został po raz pierw szy — Polak, W acław Zaleski.
Zasadnicza, choć pozornie niedostrzegalna kam pan ia o w pływ nad budzącym się do życia św iatem pracy (rzem ieślnikam i, służbą domową, drobnom ieszczaństw em ) toczyła się rów nież m iędzy przebyw ającym i we Lw owie przedstaw icielam i lew icy C entralizacji T ow arzystw a D em okratycznego Polskiego a lo kaln ą dem okracją burżuazy jn ą. W iktor H eltm an, jed en z w y bitniejszych C entralczyków gotow ał się do stw orzenia tu w łaś nie klubu ludow o-dem okratycznego jako rew o lucy jn ych kadr, które by zespoliły elem ent postępow y dem okracji m iejscow ej, św iat robotniczy, rękodzielniczy i nieliczne w G alicji w schodniej włościaństw o polskie. H eltm an chciał stw orzeniem tego silnie zw artego i legalnego obozu wyzw olić organizację narodow ą z form konspiracji i „uzbroić lud m iejsk i od gw ardii u s u n ię ty ”,
który by m ógł w esprzeć w k raczający od W ęgier z b ro jn y k o r pus polski. A kcja ta n a tra fia ła n a opór zarów no ze stro n y b u r- żuazyjnej dem okracji m iejscow ej, jak i trzeźw o oceniającej szanse tego przedsięw zięcia politycznego — C entralizacji dzia łającej w Paryżu. P aw eł D arasz pisał w ty m m om encie do H elt- m ana: ,,... podług tego co w idziałem w k ra ju , zrów nanie klas w Polsce w praw ach nie tak prędko n astąp i i w ru chu i po otrzym anym zw ycięstw ie staną na czele ludzie, jeżeli nie zu pełnie reakcyjni, to p rzynajm niej w ielkiej ręk ojm i pracow ania na korzyść zasad dem okratycznych nie d ający ” (list z P a ry ża
datow. 25. V I.)5.
5 Ł u c z a k ó w n a H , Wik tor Heltman, Poznań 1935, s. 205—206. 7. R o cz n ik i H u m a n isty c z n e
N a tra fia m y tu znow u na m om ent n iejasny w działaniach G oslara. W iadom o, iż koła rzem ieślnicze lwowskie skłonne dę udziału w podziem iu rew olu cy jny m znał dobrze sprzed dw u lat przeszło; tu b ra t jego J a n obracał się w śród czeladników k ra w ieckich — g ru p y zawodowej w ów czesnych stosunkach jednej z najliczniejszych, stąd w ezw any on został do akcji agitacyjnej i rozpow szechniania odezw y do chłopów. T eraz koła rzem ie ślnicze zorganizow ane b y ły w silny i legalny K om itet Zjedno czenia Czeladzi W szystkich Rzemiosł pod energicznym prze- w odnictw em m echanik a K a ro la Paducha; dom agały się praw a udziału w G w ardii N arodow ej, żądały skrócenia czasu pracy, groziły pow staniem , jeżeli rząd zechce b rać młodzież w rek ru ta. N ie m am y jed n a k dowodów n a k o n tak t Ju lia n a G oslara z H elt- m anem i o rg an izatoram i kół rzem ieśln iczy ch 6. N atom iast to, co w sw ym diariuszu pisze A lek sand er B atow ski pod d atą sierp niow ą o w yjeździe G oslara do W iednia w skazuje raczej na to, że otrzy m ał m an d a t z kół postępow ych R ady N arodow ej, by w W iedniu ko n tro lo w ał czynności chłopskich deputow anych z G alicji do k o n sty tu a n ty i odpow iednio ich w ystąpienia i udział w głosow aniu inspirow ał („aby chłopów na sejm ie w iedeńskim o b rab iał...”). B ezpośrednim bodźcem do pow ierzenia tej m isji G oslarow i m iała być ta jn a d y sk u sja w Radzie N arodow ej nad pasyw nością dep utow anych w łościańskich a szczególnie niechę cią ich do korespondow ania z R adą N arodow ą (upom nienia z tego pow odu uchw alono dla Rogalskiego i Moszczeńskiego).
W yjazd do W iednia n astąp ił niedługo m iędzy 15 a 20 sierp nia, bo ju ż 26 tegoż m iesiąca w diariuszu Batow skiego w idnieje zapiska, że G oslar relacjo n u je o sw ych konferencjach z de- putow anym i-chłopam i, odbyw anych pojedyńczo, poza ku lu a ram i k o n s ty tu a n ty 7. W parlam en cie debatow ano w łaśnie nad
8 Hkp. Bawor. 679. k. 73 i 75. (Dziennik z 1848 r,).
7 Rkp. Bawar. 679. k. 75 i K i e n i e w i c z St., Galicja w latach
o-najdonioślejszym i spraw am i dla w łościaństw a: „sposobem wo- tow ania w spraw ie poddańczej” , tj. w nioskiem J a n a K u d lich a co do zniesienia pańszczyzny w całej m onarchii; w iadom o, że zniesienie św iadczeń pańszczyźnianych w G alicji ogłosił gub. Stadion 22 kw ietn ia (nie m ając jeszcze p a te n tu ces. F erd y n an d a w ręku) z ważnością od 15 m aja a ustaleniem wysokości odszko dowania (indem inizacji) ze skarb u p ań stw a przez k on sty tu an tę. Zarówno w całej konstytuancie, jak i w śród posłów galicyjskich stanowisko lewicy odbiegało zdecydow anie od postaw y re a k cyjnej praw icy, reprezentow anej przez obszarników , b iu ro k ra cję i zaw oalow anych stronników rządu. Lew ica dom agała się odszkodowania. Dowodem silnej postaw y praw icy było odroczę-* nie samej d ebaty nad w nioskiem K udlicha o 24 godziny, by było można w m iędzyczasie dokonać „targów m iędzy p a rtiam i i po rozum ienia” , które m im o przew leczenia się do późnych godzin nodnych nie dały rez u lta tu 8. W śród posłów galicyjskich zapa nowało bardzo silne poruszenie i dzięki zakulisow ym m ach in a cjom obszarników osiągnięto „kom prom is”: postanow iono gło sować za zniesieniem pańszczyzny bez odszkodow ania, jeśli równocześnie skasow ane zostaną p rzysługujące grom adom se r w ituty. „K om prom is” w czasie d ebat okazał się iluzją; d ebaty w ykazały niemożność zniesienia serw itutów . W odpowiedzi większość ziem iańska solidarnie p rze p a rła zasadę indem nizacji. W decydującym głosow aniu 30 sierpn ia w iększością głosów kon s ty tu a n ta uchw aliła zasadę odszkodow ania (174 głosów za, 144 p rze c iw )9.
r o w s k i e j , Warszawa 1949, 321—322. Krótką, ale w ym ow ną relacją o kontaktach Goslara z chłopami — deputowanym i w W iedniu podał Jul. H o r o s z k i e w i . c z w artyk. o K. Cięglewiczu (Gazeta Narodo wa, Lwów 1886, nr 232).
8 S m o l k a Fr., Dziennik 1848— 1849 w listach do żony, Lwów — Warszawa 1913, 24—26.
Rola G oslara w stosunku do chłopów galicyjskich nie ogra niczała się z pew nością do zagadnienia głosow ania w spraw ie indem nizacji. Rozgłos, ja k i spraw iło negatyw ne głosowanie trzech chłopów galicyjskich nad rew olucyjnym wnioskiem de putow anego L oh nera tej treści, że u staw y k o n sty tu a n ty nie w y m agają sankcji cesarskiej — w yw ołał burzę w parlam encie i re w elacyjne w y stąpienie posła K arola Hubickiego, k tó ry oskar żył posła S tadiona (b. gubernatora) o inspirow anie depuotaw a- nych przed głosow aniem i w prow adzanie ich w błąd. Potrzeba uśw iadam iania w łościaństw a przez Goslara w ynikała też ze skom plikow anych sy tu acji politycznych m iędzynarodow ych (spraw a w łoska i w ęgierska) oraz ze szczególnie pow ikłanych stosunków w kole polskim we W iedniu, pełn ym zakulisow ych in try g i rozgryw ek deputow anych — ziemian.
Szczegółów b ra k znowu co do poczynań G oslara w tej sp ra wie i innych, przeżytych przez niego w e W iedniu. Przypuszczać należy, że pozostał ta m bez przerw y aż do ostatecznego barn k ru ctw a rew olucji au striackiej 10. Trzeci najburzliw szy jej eta p — październik 1848 r. — stanow ił niew ątpliw ie rozdział w ielkiej doniosłości w jego osobistych przeżyciach prze w ro tu politycznego. Można to stw ierdzić bez najm niejszych w ątpliw ości w odniesieniu do jego przejść duchow ych; o p ra k tycznych w ystąpieniach — sąd jest trudniejszy. Szary człowiek rew olucji w żadnym z kilk u okresów swego intensyw nego udziału w życiu politycznym — nie okazał się tak zagadkow ym co do swej roli, ja k w łaśnie w tym .
Są dw ie w skazów ki źródłow e, któ re określają jego pozycję w tych gorących dniach W iednia. M otyw acja w yroku z r. 1852
10 Jedynym faktem świadczącym o wyjeździe do Galicji — mógłby być zanotowany przez K a c z k o w s k i e g o Z., Mój pamiętnik, Lwów 1899, 134— 135, pobyt Goslara w mająitku pamiętnifciarza w Bereźnicy. Miał tam przebywać jesienią 1848 r., próbując agitować wśród chłopów i to przed cerkwią, co zmobilizowało i m iejscowego proboszcza i Kacz kowskiego do reakcji przeciw tym mowom.
mówi, iż „był clzynnym w szeregach polskiej legii jako oficer aż do wzięcia m iasta przez cesarsko-królew skie w o jsk a”. Je d en z historyków , k tó ry w k ilku książkach d o ty k ał — okolicznościo wo tylko — życia Ju lia n a G oslara nazyw a go już dokładniej „porucznikiem w utw orzonym przy boku Bem a konnym legio nie polskim ”, w k tó ry m „pełnił służbę przyboczną p rzy Bem ie, gdyż dla nieznajom ości tere n u nie m ógł być skutecznie używ any do podjazdów ”. In n y z biografów Bem a, k o rzy stając z tej in fo r m acji ustalił krótko, że J u lia n G oslar „jako porucznik dowodził konnym legionem polskim , złożonym z 60 u łanów ”. D rukow ane źródła polskie i au striackie, dotyczące obrony W iednia — nie w spom inają o Goslarze ani jed n y m słowem; tru d n o więc pogo dzić się z tezą o dowództwie całym legionem a za jedy nie bez sporną uznać należy inform ację w yroku u . Stosunkow o łagodny w y m iar k a ry doraźnego sądu w ojskowego — św iadczy, że dzia łalność G oslara na ty m etapie nie zaznaczyła się szczególnie nie bezpiecznym i dla A ustrii czynam i. N atom iast z późniejszych jego kontak tów z w iedeńskim podziem iem rew olu cy jnym już po r. 1849 ja k również z fak tu , iż m im o aresztow ania na Śląsku w r, 1851 sprow adzony został na rozpraw ę do W iednia — p rzy puszczać należy, że więcej niż w akcji bojow ej legionu — spę dził G oslar na przedm ieściach cesarskiej rezydencji, zapoznając się z nędzą robotników i p ro le ta ria tu austriackiego.
O zw iązkach G oslara z ty m św iatem — św iadczy i in na oko liczność. Nie opuścił ziem i au striackiej, ja k gen. Bem i wyżsi oficerowie z jego otoczenia, p rzek rad ający się przez kordon w ojsk W indischgrätza opasujących m iasto, na W ęgry. G oslar
11 Wyrok w „Obwieszczeniu c. k. wojenno-sądowej sekcji i Zarzą du Wojskowego w Wiedniu dn. 5 lutego 1852“ („Czas“, Kraków 1852, Nr 31). Historykiem ustalającym tytuł porucznika Goslara w Legionie polskim jest Stanisław S c h n ü r - P e p ł o i w s k j w Ojcu Bemie,
Złoczów br, 42, 47 w broszurze Z tajnego archiwum. K a r tk a z d zie
jów Galicji, Lwów 1896), s. 14, i książce Z przeszłości Galicji, 1772— 1862,
k ry ł się przez pierw sze d n i po kap itu lacji; praw dopodobnie za k ry jó w k ę służył m u k tó ry ś z domów rzem ieślniczych w iedeń skich, gdzie nie obaw iano się przechow ać rew olucjonisty-P olaka m im o srogich zarządzeń w ładz w ojskow ych. N iedługo przekradł się n a prow incję, do S ty rii. P rzeb y ł ,,na w olności” jeszcze trzy
m iesiące. B yłby zapew ne uszedł aresztow aniu, gdyby nie za ciążył n a nim zarzu t u p raw ian ia propagandy re w o lu c y jn e j12. A resztow any w styczniu 1849 r. — odstaw iony został do W ied nia. W yrokiem sądu w ojennego 29 stycznia skazany został na 5 lat ciężkiego w ięzienia 1S.
P rz ed byłym w ięźniem lwowskiej kaźni u K arm elitów , na stępn ie S zp ilb erg u — otw orzyły się w ro ta jeszcze jednej, dob rze znanej Polakom fo rtecy K u fstein u n ad Innem .
J u lia n M aciej G oslar b y ł bodaj pierw szym z Polaków , k tó ry po am n estii 1848 r. odnow ił p o n u rą listę przym usow ych m ie szkańców fortecy. Z aludnili ją poza ty m au striaccy bojow nicy b a ry k a d i burzyciele absolutyzm u, k tó ry ch niem ało dostarczył sam W iedeń. P u k a n y alfabet w ięzienny przenosił teraz m yśl w ięźniów cel sąsiednich ta k samo, ja k za p o by tu Polaków i— tylko w innym języku. R egulam in w ięzienny z pewnością nie zelżał; przeciw nie, m ożna spodziewać się, że kom endanci for tecy p ełną dłonią czerpali z dośw iadczeń poprzedników . W szak obecni w ięźniow ie reprezentow ali nie konspirację jednej p row in cji m onarchii czy m iasta — ja k polscy działacze, ale r e w olucję, k tó ra rozgorzała szerokim płom ieniem w Europie, po
12 Taką przyczynę aresztowania podaje C o d e 11 o A., Julian Goslar, wieszcz Grajgóry. Rzeszowskie w dobie Wiosny Ludów, Rze
szów 1948, s. 41 za K a c z k o w s k i m , op. cit., s. 135. Wyrok z 1852 r. m ówi o karze za udział w obronie Wiednia.
13 Pięcioletni w ym iar kary ( S c h n i i r - P e p ł o w s k i , Z tajne-
do archiwum, s. 14 i Z przeszłości Galicji, s. 600; poza tym wyrok z 1852
w ydaje się bardziej prawdopodobny niż podany przez D u n d e r a W. G. (który m yli się również w dacie wyroku: ll. II) — trzyletni.
zbawiła m onarchów tro n u , b u rzy ła sta ry porządek. R epresje i regulam in nie u znaw ał żadnych d ru k ó w w celach, żadnej ko respondencji ze św iatem (prócz stereo ty p o w y ch pow iadom ień dla rodziny o życiu i „dobrym pow odzeniu“). O puszczanie cel dla spaceru — tylk o w dnie pogodne, k tó ry ch w okolicy g ó r skiej je s t zawsze m niej, niż na nizinach — daw ało m ożność k il ku nastu kroków na dziedzińcu ta k zabudow anym , że w zrok w ięźniów nie mógł w ybiec na rozległy i p ięk n y k rajo b raz Alp. Takim było życie Ju lia n a G oslara, po raz trzeci pozbawionego wolności, w rota forteczne zaw arły za sobą zagadkę tego roz działu w jego życiu. Je d y n y m źródłem , k tó re uchyliło rą b k a ta jem nicy z jego m yśli w ięziennej to o statn i w y ro k na niego, a szczególnie w yw ód czynu (Thatbestand). P ow iedziano w nim, że „już w czasie odsiadyw ania ostatniej lubo k ró tk iej k ary , prze- m yśliw ał Ju lia n G oslar nad now ym i p lan am i rew olucji w duchu dem okratycznym ”... Zagadkow e to — co do sw ych p od staw — tw ierdzenie nie budzi w ątpliw ości; niew ątpliw ie m y ślał o ty m Goslar. Ale poza tym o pobycie jego w K u fstein ie nie w iem y więcej, ponad to, że skończył się te n pobyt nadspodziew anie szybko. Dzięki am nestii cesarskiej w yłączającej z odbycia w y roków pew ne g ru p y przestępców — G oslar zszedł ze skały K ufsteinu „o b darow any” wolnością. S tało się to z początkiem 1850 r. Zszedł z tw ierd zy — jak zapew nia pow ołany dopiero co wywód czynu „ze stałym zam ysłem przygotow ania swoich zbrodniczych zam achów i przeprow adzenia ich zw olna do sk u t ku... pod k orzystną gw iazdą stosunków eu ro p ejsk ich ” .
Niebo na k tó ry m m igotała „korzystna gw iazda” zasnuw ała ciężka opona chm ur. Szczególnie p o n u ry nieboskłon w isiał nad dzielnicam i robotniczym i i przedm ieściam i w ielkich stolic. K arn e zesłania tysięcy robotników francuskich w yw iezionych z Paryża za czerwone b ary k a d y 1848 r., rozbite przez d y k tato ra Cavaignac’a nie kończyły rep re sji k a rn y c h i ekonom icznych zwycięskiej burżuazji L udw ika N apoleona p rzeciw p ro le ta ria
tow i francuskiem u. Podobnie płacił św iat robotniczy za b u n t 0 praw a człow ieka — we W iedniu, w B erlinie, w m iastach L om bardii. Rozbicie w puch ru ch u czartystów w Anglii i nie śm iałych w ystąpień robotników w łoskich obok o wiele śm iel szej rew olucji chłopów sycylijskich — wciągnęło w jarzm o gospodarczego w yzysku m asy pracu jące W łoch i Anglii.
Przyw ódcy p ro le ta ria tu europejskiego poczęli się gubić na rozstajn y ch drogach poszukiw ań rychłej zm iany bez dość sil nego zw iązania i uśw iadom ienia m iędzynarodow ego p roleta riatu. Szczególnie dało się to zauw ażyć na teren ie k rajó w nie m ieckich i w śród niem ieckiej dem okratycznej em igracji w Lon dynie. F ranciszek M ehring mówi o ty m przełom ow ym m om en cie:
„...Niem ieckie, a obecnie ju ż n a w e t m iędzynarodow e środo wisko w ygnańcze tw orzyło m asę o niesłychanie różnorodnym składzie. W szyscy oni w ierzyli w ponowne przebudzenie się re w olucji, k tó ra um ożliw i im pow rót do ojczyzny i wszyscy p ra cowali w ty m duchu, co zdaw ało się stw arzać podstaw y jednoli tej akcji... Skoro ty lk o m iano przejść do czynów, w ybuchały zaw sze n ajm n iej budu jące sw ary... Ich praw d ziw ą przyczyną b y ły n u rtu ją c e społeczeństwo w alki klasow e, k tó re wyznaczyły przebieg rew olucji i działały w dalszym ciągu na em igracji po m im o w szelkich prób pozbycia się ich w w yobraźni. M arks 1 E ngels z góry już zdaw ali sobie spraw ę z bezpłodności tych p ró b i dlatego n ie b rali w n ich żadnego udziału...“ 14. Rozdwo jen ie w k radło się i w szeregi Zw iązku K om unistów i to w jego n ajsilniejszym okręgu tj. w Londynie. C en traln y Zarząd Zw ią zku stero w an y przez M arksa i Engelsa — strzegł jed n a k silnie rew o lucy jn ej p a rtii robotniczej przed niepożądanym i kom pro m isam i wobec b urżuazji, k tó rą to skłonność objaw iali niektórzy przyw ódcy. O kólnik M arksa i Engelsa do* robotników niem iec
14 M e h r i n g Fr., Karol Marks. Historia jego życia, Warszawa 1950, s. 202 i n.
kich z m arca 1850 r. zapow iadał now ą rew olucję, k tó ra p rz y niesie zwycięstwo drobnom ieszczaństw u, k tó ra zatem nie m oże stanowić ostatecznego osiągnięcia dla p ro le taria tu . P ro le ta ria t jednak m usi podtrzym yw ać płom ień n ieu stającej p e rm an en tn ej rew olucji tak długo, dopóki „w szystkie m niej lub bardziej po siadające klasy nie będą qd w ładzy usunięte...” , a on sam nie uchwyci we w łasne ręce w ładzy w państw ie... i dopóki p rz y najm niej rozstrzygające siły w ytw órcze nie będą ześrodkow ane w rękach p roletariuszów ”. 15.
Em isariusze Zw iązku K om unistów przy słan i z L ondynu na ko n ty n en t — k rążyli po całych niem al Niem czech, organizując coraz to now e ośrodki i koła. S y tu acja ekonom iczna p ro le ta ria tu niem ieckiego sprzyjała szerzeniu się propagandy, a głód i bezrobocie potęgow ały n a stro je rew olucyjne. K lęska narodów , które p rzegrały kam panię w yzw oleńczą 1848/49 r. — pogłębiała możliwości rozprzestrzenienia się ru ch u na W łochy, W ęgry, R u m unię, Polskę. M ehring stw ierdza, że C e n tra ln y Z arząd Zw iązku K om unistów pow stał „w ścisłym porozum ieniu z rew o lucyjną p a rtią angielską, francu sk ą i w ęg iersk ą” 16. A w łaśnie n a d Tam izę zbiegli wodzowie w yzw oleńczo-narodow ych ruchów i stro nnictw dem okratycznych tłum io ny ch n a kontynencie; tu baw ił M azzini, K ossuth i gen. K lapka, A lek san d er H ercen i Ogariew, S tan isław W orcell i W ojciech D arasz, A leksander L edru-R ollin i Ludw ik Blanc. W lipcu 1850 r. M azzini pow ołał do życia K om itet C en traln y D em okracji E uropejskiej, k tó ry głosił w swych odezwach „koalicję ludów... naprzeciw koalicji m onarchizm u i reakcji... świętość p racy i jej nietykalność...” 17.
15 M e h r i n g Fr., op. cit., s. 203 (cytat, w cudzysłowie przytoczony z tekstu okólnika z marca 1850 r.). Polityczną analizę tego okólnika daje Karl B i 11 e 1 w: Der Kommunistenprozess zu Koln 1852 im A pie-
gel der Zeitgendtischen Presse, Berlin 1935, s. 7.
16 M e h r i n g , op. cit., s. 205.
17 R y n k o w s k a Anna, Wojciech Darasz, 1808—1852 („W stu le cie Wiosny Ludów“, t. II), s. 305—306. K ierow nictw o Komitetu
spoczywa-K o m itet łączył w sobie żyw ioły burżuazyjno-dem okratyczne z socjalistam i utopijnym i, podczas gdy Zw iązek K om unistów stał n a stanow isku socjalizm u naukow ego; m im o to dążenie do rew olucji spajało obie organizacje w jedn ym w ysiłku.
W edług poufnej info rm acji kon fid en ta policji pruskiej w ko łach T ow arzystw a D em okratycznego Polskiego w Londynie, k ry jącego s'ę pod k ry pto nim em J a n a Schultza — w skład K o m ite tu C entralnego w chodzili przedstaw iciele czterech „zarzą dów c e n tra ln y c h ” dem okracji europejskiej: a to francuskiej, niem ieckiej, w łoskiej i polskiej. D elegatem polskim b ył członek C entralizacji Londyńskiej Tow arzystw a D em okratycznego Pol skiego — W ojciech D arasz. Tenże sam k onfident jeszcze w m a ju 1852 r. zapow iadał w ybuch rew olucyjny zwłaszcza w arm ii p ru sk iej (w N adrenii) i w e F ran cji. Robota em isarska i ag ita to rsk a na k o n tynencie sterow ana z Londynu trw ała co n a jm n ie j już od połow y 1850 r. Je śli chodzi o oddziaływanie na ziem ie polskie — n ajsiln iejszy stru m ie ń agitacji szedł na W. Ks. Poznańskie, ja k rów nież na P ru sy Zachodnie i Śląsk. Na Śląsku G órnym objęto ruchem przygotow aw czym przede wszystkim ośrodki górnicze i uprzem ysłow ione: Gliwice, T arnow skie Góry, pow iat rybnicki, W ielkie Strzelce; n a D olnym Śląsku dużą rolę odgryw ał W ro c ła w 18. Najszersze, plany odnow ienia ogniska re w olucyjnego zw iązano z te re n e m W ęgier, Polski i niektórym i k ra ja m i niem ieckim i. B rano pod uwagę, że w tej części Europy w yb uch 1848 i 1849 r. o ch arak terze politycznym i agrarn ym m ia ł n a jtrw a lsz e p u n k ty oporu; tu też w alka (sił reakcyjnych z rew o lucy jn ym i b yła n a jtru d n ie jsz a i najzażartsza. Szereg okoliczności w skazuje n a to, że K ossuth jako członek C en tral
ło w rękach G. Mazziniego, Arnolda Ruge’go, Ledru—Rollin’a i W. Da-rasza.
18 Treść doniesień konfidenta 'omawia szczegółowo W isława K n a p o w s k a w pracy: W. Ks. Poznańskie przed Wojną Krym ską, Poznań 1923, s. 66—95. Rolę Komitetu Centr. Demokracji Eur. Anna R y n k o w s k a w m onografii Wojciech Darasz, Warszawa 1950.
nego K om itetu D em okracji E uropejskiej rozw inął najśm ielsze plany. Ju ż z początkiem listopada 1851 r. z jego polecenia w y jechał z n ad Tam izy do H am burga n ieja k i M ichał P irin g e r uży w ający również nazw iska M aurycego P a tak y , W ęgier.
K im był ów P irin g e r — P a tak y , k tó rem u przyszło niebaw em stanąć na szafocie obok Ju lia n a Goslara?
Wie się o nim bardzo m ało w lite ra tu rz e w ęgierskiej a nic praw ie w naszej. B adania działalności G oslara pozw oliły odsło nić nieco rąb k a otaczającej go tajem n icy a to ze w zględu na w spólny to r ich poczynań podzipm nyęh w r. 1851 i w spóln y akt oskarżenia W ojennego S ądu w e W iedniu.
M ichała P irin g e ra w yniosła n a pow ierzchnię w y d arzeń po litycznych na W ęgrzech w iosna ludów , ale uczyniła głośniej szym jego nazw isko akcja, k tó rą w szczynał w łaśnie z ram ienia K o m itetu Centralnego., P rzed 1848 r. b y ł m łodym adw okatem i liczył w m om encie em isarki 28 lat. U rodzony w k om itacie preszburskim (bratysław skim ) w m ieście Szered — odbył stu d ia praw nicze w Budapeszcie, gdzie naw iązał bliskie stosunki z p a trio tyczn ą i postępow ą m łodzieżą. Jego an ty h a b sb u rsk ie i a n ty - cesarskie przekonania w y rażały się m iędzy in n y m i w p rak ty c z nej działalności praw niczej: b y ł obrońcą w spraw ach skarbo wych, a poza tym , wnosząc z jego pam iętn ik a napisanego po upadku w ojny 1849 r. 19 — m iał zacięcie p u b lic y sty i n iew ą t pliw ie pozostaw ił po sobie rękopisy polityczne a może i d ru k o w ał pod pseudonim em a rty k u ły w prasie w ęgierskiej. W lipcu 1848 r. zaciągnął się do batalion u ochotników budapeszteńskich składającego się głów nie z intelig encji i studentów , chrzest bo jow y w walce z Serbam i przeszedł 19 sierpnia t. r. pod Szent Tamas, po czym przeszedł do arm ii gen. Perczela. Jak o m łody i zapalony oficer z oburzeniem obserw ow ał zachow anie się starszych oficerów, law irujących m iędzy p atrio ty zm em w ęg ier
18 K. M. P a t a k y , Bem in Siebenbürgen, Leipzig 1850. Pataky poświęcił Bemowi i drugą pracę: B e m in Wien, Leipzig 1851.
skim i przyw iązaniem do dynastii h absburskiej i korzystając z reorganizacji arm ii P erczela — przyjecjhał do Pesztu. Nie znam y dokładnie tu jego czynności, ale w iem y, że z końcem stycznia 1849 r. do tarł z now ym oddziałem do Siedm iogrodu i przeszedł całą kam p anię Bema. Z entuzjazm em odnosząc się do śm iałej stra te g ii g en erała — P olaka bardzo szybko dostał się w jego najbliższe otoczenie, jako oficer sztabu dopuszcza ny b y ł do n a ra d tak ty czn y ch i bezpośredniej autopsji p ry w atnego życia dowódcy. Ciężko m u było rozstaw ać się z wo dzem po k a p itu la c ji w D ew a, ale nie poszedł na em igrację dopóki o sta tn i p u n k t oporu — tw ierdza K om orno nie w padła w ręce w roga. Jeszcze i w ted y pozostał w ojczyźnie i k ry ł s'ę w Budapeszcie. Tu przeżył całą grozę dni te rro ru i rabunków , był św iadkiem egzekucji na członkach rządu rew olucyjnego i niew ątpliw ie fa k ty te um ocniły w nim postanow ienie dalszej w alki. U zyskaw szy paszport na nazw isko M aurycego P atak y w y jechał przez H am burg do Belgii, P ary ża i Londynu. Bardzo szybko w szedł w najściślejszy k o n tak t z K om itetem Demo k ra c ji E uropejskiej a zwłaszcza K ossuthem i jego adiutantem Z ygm untem T halym . W B rukseli w r. 1850 napisał wyżej w spom niany zwięzły, ale ciekaw y ze w zględu na kam panię siedm iogrodzką p am iętnik. L akoniczny w stęp przynosi m u zaszczyt jako oficerow i i pam iętnikarzow i: podkręślając brak źródeł i zbyt k ró tk ą perspek ty w ę ak centuje nieodpartą p otrzebę u trw ale n ia przez każdego uczestnika w alki szczegó łów znanych z au to p sji i przeżyć doznanych osobiście. Poza tro sk ą k ro n ik a rza tk w iła w ty m apelu gorąca żądza podtrzy m ania atm o sfery nieukończonej w alki. Istotnie z celem wszczę cia nowego etap u rew olu cji pojaw ił się znowu w H am burgu. A kt oskarżenia Sądu W ojennego zarzucił m u dosłownie, że znając in stru k c je i p lan y K ossutha m iał przede w szystkim w yzyskać fak t rozlokow ania pułków w ęgierskich w Holszty nie. D latego „ukazał się on 16 listopada t.r. w H am burgu, usi
łował tam że w porozum ieniu się z k raw cem Ignacym R ucsa- kiem , rodow itym W ęgrem , tajn ie w erbow ać w ielu podofice rów c. k. arm ii będących niegdyś oficeram i p rzy H onw edach, ogłaszając im odebrane od K ossutha p roklam acje. N astępnie 17 listopada' pojechał do R endsburga w dalszym zam iarze zaw iązania stosunków w celach ag itacji w ęgierskiej z c. k. pułkiem piechoty N r 19. S ta ra ł się c. k. oficerów nakłonić do zbrodniczego porozum ienia się, a w ty m czasie na dniu 17 t.m . przesłał Ludw ikow i K ossuthow i do L ondynu wiadom ość o sile 4 korpusu c. k. arm ii, znajdującego się w H olsztynie, w raz ze spisem służących w tym że korpusie daw nych Honw edów, na których gotowość w razie w ybuchu liczyć b y m ożna” 20.
P irig n e r-P a tak y już w trz y m iesiące po w yjeździe z L ondy nu stanął na egzekucyjnym szafocie w e W iedniu obok Ju lian a Goslara. Obaj położyli głowę za tę sam ą spraw ę. Jak ąż była droga Goslara ku tem u epilogowi?
Goslar opuściwszy K u fstein k rąży ł czas dłuższy po w siach i m iastach Tyrolu, Salzburga i A u strii G órnej. B adał znow u — ja k przed p ółtora rokiem — n a stro je w śród chłopów a tra fia jąc na podatne środow iska rozw ijał agitację rew olucyjną; słu żyć m u m iały do tego celu „w ypracow ania p iśm ien n e” (ode zwy i proklam acje), k tóre sam u k ładał po polsku i niem iecku, przepisyw ał i kolportow ał w śród chłopów. W W iedniu nosił s5ę z zam iarem drukow ania „swoich pism rew o lu cy jn y ch ” ale brak czasu i w aru nk ó w nie pozwolił m u na to. W iem y, że jeszcze przed w yjazdem do k ra ju działał rów nież na Śląsku, co potw ierdza zw iązek jego działań z plan am i C entralnego K om itetu i T ow arzystw a D em okratycznego Polskiego. W je
20 Marian T y r o w i c z , Julian Maciej Goslar. Zarys życia i m a te
riały bibliograficzne, Wiarszawa 1953, 198; tu przedruk wyroku sądu w o
jennego wiedeńskiego z 5.II.1852. W literaturze węgierskiej o spisku M. Piringera: A. H a j n a ł, Kossuth emigracio torok. orszagban (1927); Laj. L u k a c s , Magyar fiiggetlensegi es alkomanyos mozgalmak 1849—1867 (1955); Endre K o v a c s , Bem József (1954).
sieni 1850 r. by ł już w e Lwowie. Z ygm unt Kaczkow ski opisuje pojaw ienie się w jego m ieszkaniu Ju lia n a G oslara, o którym przypuszczał, że zginął w sk u te k w y rok u śm ie rc i21. Kaczkow
ski m ieszkał podów czas w gm achu te a tru S karb k a i m ieszka nie jego leżało na szlaku odw iedzanym tłu m n ie szczególnie w ieczoram i przez zw olenników sceny. G oslar prosił o ukrycie go jak iś czas w c h arak terze lokaja — Niemca, bo ta k opiewał jego fałszyw y paszport; w ty m charak terze n aw et aresztow a nie go, nie n arazi K aczkow skiego n a konsekw encje. Kaczkow ski, ja k b y p rzeczuw ając now ą k o n spirację — z w ew nętrznym oporem zgodził się n a ukrycie Goslara, ale bez stosunku służby osobistej, n ato m iast w ch arak terze kopisty tekstów literac kich. O dstąpił m u „m ały pokoik z osobnym w yjściem ”, gdzie m ieścił się „skład książek i sofa do spania i gdzie przed nim i po nim in n i się przecho w y w ali”. G oslar k o rzy stał z tego u k ry cia trz y tygodnie „czytając i pisząc po całych dniach a tylko w ieczorem w ychodząc na m ia sto ” ; w racał po w yjściu publiczności z te a tru . M iędzy dw om a kolegam i z ław y szkol n ej w T arnow ie — nie w yw iązała się ani razu dyskusja na te m a ty polityczne; u n ikał jej skrzętnie Kaczkowski. Nieraz jed n a k G oslar nie p o tra fił u k ry ć zniecierpliw ienia z powodu zbyt długiego po bytu w mieście, m ów ił, że „pow inien być te ra z n a Śląsku, gdzie n a niego czekają...“
Pew nego w ieczoru znikł. A kt oskarżenia w yjaśnia, że w listopadzie rozpoczął objazd różnych pow iatów galicyjskich, d o tarł do K rakow a. O skarżenie m ów i o tym , ja k G oslar „pra cow ał bez w ypoczynku i n iep rzerw an ie”, ja k „zbrojny, z w ie lom a w spólnikam i sw ym i przebiegał k ra j, grom adził znaczniej sze sum y pieniężne, niek ied y z użyciem środków gw ałtow - '■ n y c h ”, jak kolportow ał przez oddanyęh sobie ludzi „zbrodni
cze sw oje p ro je k ty i odezw y”, dru k ow an e przew ażnie w K ra kow ie, ja k p rzy stąp ił w hucie szkła w N iw iskach do zakonspi
rowanego odlew ania „m ocnych szklanych k u l w ydrążonych, które m iały służyć jako rodzaj procy strzelającej w razie w y buchu rew olucji. O rganizacja przez niego zainicjow ana — wedle dochodzeń sądu w ojennego — m iała na celu związać ruch galicyjski z rów noczesnym podziem iem rew olucyjnym w innych k raja ch austriackich, poddać się dy rek ty w ie „dem a gogicznej C entralizacji w A nglii” a p rzede w szystk im objąć płom ieniem b u n tu dw a inne zabory. G oslar posunął się tak daleko w projekcie w ybuchu, że zaw arł „um ow ę z najd ziel niejszym i z pom iędzy podobnie m y ślących” iż „na p rzy p ad ek swej śm ierci lub uw ięzienia” kontynuow ać będą b u n t i zorga nizują go na n o w o 22. N iew ątpliw ie n ajsilniejsze nadzieje w ią
zał G oslar z W ęgram i i W iedniem .
Podobnie, jak P irin g e r-P a ta k y działał z ram ien ia K ossutha w Związku N iem ieckim — we W iedniu prow adził akcję w tym duchu pułkow nik honw edów pow stańczych Ja n M ay-M ackh, w spom agany przez asy sten ta politechniki w iedeńskiej Cezara Bezarda, rów nież W ęgra z pochodzenia. Spisek M aya i B ezarda m iał zasięg rozległy. Sięgał on nie tylk o do B udapesztu i Siedm iogrodu, gdzie w śród Szeklerów gotow ał się w ybuch przeciw tw ard ym rządom au striackim ; jego dalsze ram ię łączyło się z irre d e n tą lom bardzką, k tó rą z L ondy nu inspiro w ał Mazzini. Stosunki konspiracyjne M aya zarów no ze w zglę du na jego ubogie pochodzenie, ja k i k ilk u letn ią p rak ty k ę w w iedeńskiej fabryce w łókienniczej (jedwabi) — zanim roz począł k arierę w ojskow ą — obejm ow ały p ro le ta ria t rzem ieślni czy, k tó ry okazyw ał najw ięcej zapału do now ej podziem nej d ziałaln o ści2S. B ezard w ciągał w sieć spisku akadem ików -tech- ników, w śród nitjh także Polaków ; spośród ty ch ostatnich
22 „Czas“ 1852, Nr 31, str. 2. Obwieszczenie c. k. wojenno-sądowej sekcji zarządu wojskowego w Wiedniu dn. 5 lutego 1852.
23 R o g g e Walter, Oesterreich von Villagos, I, s. 545—554 (ostatni rozdział pt.: „Die Verschwörungen von 1851 bis 1853").
znane są nazw iska techników ' sk o m p ro n rto w an y ch w akcji M aya-B ezarda: R udolf G ablenc, W yspiański oraz A ntoni L an- gie, k tó ry już jako absolw ent P o litech niki pracow ał w kop al
ni w ęgla w Z w illingsdorf i m iał za zadanie pozyskać górników tam tejszy ch do w ystąpienia 24. Poza ty m i G aliejanam i współ działał rów nież w spisku w iedeńskim farm aceuta, Karol K es sle r p osiadający już bezpośrednią styczność z Goslarem .
K to w spółdziałał z G oslarem w Galicji? P u n k tem oparcia dla niego było w K rakow ie m ieszkanie Lesław a Łukaszewicza, w ted y już księgarza i d ru karza, ale przed niespełna dw udzie stu la ty założyciela — w edług n o tate k K arola E streichera — „tajem nego k lu b u ph ilaretó w m iędzy m łodzieżą” (1832) a następ nie jednego z głów nych działaczy Stow arzyszenia L udu Polskiego. A czkolwiek w tw ierd zy T heresien stadtu w y p iera ł się on przed w spółw ięźniam i pow ażnych współdziałań z G oslarem i nazyw ał go zapaleńcem i dem agogiem , k tórem u gdyby kto b ył „w łeb w ypalił, zrobiły przysługę dia spraw y p o lsk ie j” — to jed n a k fak tem jest, że w łaśnie on pod w pły w em G oslara p rzy stą p ił do w erbow ania członków nowego
ru ch u w śród zapalnej m łodzieży rzem ieślniczej i w yrobników w K rakow ie i G alicji z a c h o d n ie j25. W m ieszkaniu Ł ukaszew i cza przechow yw ane by ły odezwy i inne kom prom itujące p a p ie ry G oslara i ich w y kry cie przez policję spowodowało uw ięzienie Łukaszew icza.
K olportażem odezw Goslara na prow incji zajęła się m iędzy in n y m i A n na Różycka, córka gen. Sam uela Różyckiego, która już w r. 1848 zw róciła na siebie uw agę w ładz austriackich n a j pierw zniesieniem pańszczyzny w swym m ają tk u Ż uraw
ni-24 L a n g i e Antoni, Pamiętn ik niedoli z lat 1849—1856, Kraków 1896, s. 137; „Czas“, 1852, Nr 58. Koarespond. z Wiednia: wyrok na Wy spiańskiego istud. techniki za nam awianie żołnierzy do dezercji.
25 E s t r e i c h e r ó w n a Maria. Z dziejów krakowskiej konspira
kach, a następnie rozpow szechnianiem „ b ib u ły ” ag itato rsk iej, podobno naw et pióra Mazziniego. T eraz przypłaciła udział w robocie G oslara w yrokiem na 3 lata, któ re przyspieszyły jej zgon zaszły również w Theresienestadzie. Na tere n ie K rakow a współdziałali jeszcze z G oslarem w bliżej nieokreślon y spo- spób: W ładysław Czaplicki, były w ięzień Szpilbergu i ta m te j szy w ięzienny druh „pieśniarza G ra jg ó ry ”, F e lic ja n Bolechow - ski, zaprzyjaźniony z nim od pierw szych k o n spiracyjn y ch k ro ków w Tarnow ie przed 1846 r„ W ładysław Rapacki, k iero w nik Przeglądu Powszechnego (lżej obwiniony), W alerian K a linka i prof. In sty tu tu Technicznego, Zenon H ałatkiew icz. T a r nów dał do organizacji O nufrego K otlarskiego, którego udział ograniczył się do pierw szych ko n tak tó w ze spiskiem . N ato m iast Lwów zaznaczył swój udział silniej: tu w szedł w kon spirację Eliasz Jaroszew icz, m alarz i W incenty Sm agłow ski, n ajstarszy spośród w szystkich obw inionych, aczkolw iek n ie- przekraczający jeszcze pięćdziesiątki, w p lą ta n y już za m łod szych lat w „spisek k o ro n acy jn y ” na M ikołaja I w W arszaw ie, E dw ard Błotnicki, niedokończony, w sk u tek udziału w w ojnie w ęgierskiej, akadem ik. Dwie osoby objęte aktem oskarżenia z tere n u K rakow a: Adam Potocki i A lbin D unajew ski, skom prom itow ały się niew ątpliw ie tylk o udziałem finansow ym — i to p raw do po dob nie' nieśw iadom ym w ty m przedsięw zięciu rew olucyjnym . Nie jest w ykluczone, że D unajew ski, k tó ry prowadził jeszcze niebezpieczną korespondencję z e m ig ra n ta mi w Paryżu i Londynie, w ydał się agentom śledczym po dej rzanym osobnikiem ułatw iający m G oslarow i porozum iąnie na zew nątrz. T rudno n atom iast wskazać tych ludzi, k tó rzy p rze nieśli sprzysiężenie poza kordon do K ró lestw a Polskiego i na W ielkopolskę i w tym przedm iocie zarzu ty sądu w ojskowego w yglądają raczej na domysły.
N atom iast jest bardzo praw dopodobne, że organizacja ta jn a sięgnęła tym razem do pułków siedm iogrodzkich stacjonow a
nych w G alicji. Św iadczyłby o ty m fa k t zam ienienia załóg w m iastach tu tejszy ch przez pułki w iedeńskie — niebaw em po procesie w ie d e ń sk im 26. Istotn ie niebezpieczeństw o byłoby dla m onarchii habsburskiej poważne w razie w ybuchu przygoto w yw anego b u n tu Szeklerów i połączenia się go z podziemiem w G alicji. Na akcję w w ojsku w sk azu je rów nież m etoda sia nia d y w ersji w oddziałach arm ii au striackiej detaszow anych szczególnie do obszaru H olsztynu, gdzie działali agitatorzy robotniczy, ja k k raw c y Rucsak i S eu b ert, szewc Fischer 27, za chęcający żołnierzy do dezercji.
Te okoliczności przyczyniły się do postaw ienia Ju lian a G oslara przed sądem w ojenn y m we W iedniu, choć areszto w anie jego nastąpiło podobno w okolicach W adowic (Z. Kacz kowski) czy — T arnow a (A. M a ń k o w sk i28) i to — jak podaje jed e n z jego biografów — n a sk u tek donosu „pewnego obywa tela w obwodzie bocheńskim ”. Jeszcze na kró tko przed aresz tow aniem baw ił w dom u rodzinnym w Tarnow ie, gdzie zapo w iadał sw em u ojczym ow i Ludw ikow i Sobocie, żołnierzowi p ow stania listopadow ego, że niedługo będzie „polskim u rzęd
n ik ie m “.
Oto k ró tk ie dzieje drogi J u lia n a G oslara na szafot w iedeń ski. Egzekucję poprzedził proces w try b ie przyspieszonym sądów w ojennych, k tó ry zakończył się w yrokiem śm ierci w y d an y m 30 stycznia 1852 r. W yrok został zatw ierdzony i ogłoszony 3 lu teg o a w yk on an y 5 tegoż m ie sią c a 29.
28 „Caais“, 1852, Nr 29 z 6 lutego.
27 „Althonische Nachrichten“ <z pocz. lutego 1852 (powtórz, przez „Czas“, 1852, nr 27).
28 P a p r o ć A. M. (Antoni Mańkowski), Sprzed laty czterdziestu, „Ruch“, Lwów, 1887. R. I., Nr 6 — 7.
29 Relację o egzekucji znajdujemy w Józ. K, M a y r‘a, Das Tage
buch des Polizeiminister K e m pe n von 1848 bis 1859, Wien ü. Leipzig
Równocześnie z G oslarem stracon y został we W iedniu P irin g er-P atak y . Zbieżność dw u egzekucji nasuw a — rzecz jasna — przypuszczenia co do w zajem nego pow iązania czy nów obu skazańców. G dyby nie naprow adzone powyżej oko liczności m ożna by zaprzeczać tej zbieżności. Jednakże tezą tę zdaje się potw ierdzać fak t ro zp atry w an ia spraw y P irin g e ra przez Sąd W ojskowy w e W iedniu, aczkolw iek aresztow any został w R endsburgu a decydującym jest ujęcie obu sp raw jednym wyrokiem . Inni w ięźniow ie polityczni odpow iadający za udział w spisku G oslara 1851 r. odpow iadali przed różnym i sądam i w k raju . W św ietle dochodzeń i zeznań obaj skazańcy działali nie tylko z tych sam ych p obudek i w ty m sam ym celu, ale geneza ich czynów w iodła do tego samego źródła, tj. do Londynu i K o m itetu C entralnego D em okracji E uropejskiej. Odsłonięcie tego źródła pozw ala podkreślić ogólnoeuropejskie tło rew olucyjnego spisku Goslara i wzbogaca przeszłość postę- pow odem okratycznegó sojuszu polsko-w ęgierskiego o jeszcze jeden nieznany dotąd epizod dziejów.