• Nie Znaleziono Wyników

Przekształcanie się cech charakteru Polaków w latach międzywojennych (1918-1939)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przekształcanie się cech charakteru Polaków w latach międzywojennych (1918-1939)"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Żarnowski, Janusz

Przekształcanie się cech charakteru

Polaków w latach międzywojennych

(1918-1939)

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1-2, 173-190

(2)

Janusz Zarnowski

PRZEKSZTAŁCANIE SIĘ CECH CHARAKTERU POLAKÓW

W LATACH MIĘDZYWOJENNYCH (1918— 1939)

W STĘP

P rzy stępując do omówienia przem ian c h ara k te ru narodow ego Polaków w okresie m iędzyw ojennym w zw iązku z różnicam i zaborow ym i i procesem ich przezwyciężenia, a u to r p ragnie podkreślić wątpliwości, któ re budzi już samo pojęcie c h ara k te ru narodowego. Można usłyszeć zdanie, że tem u pojęciu nic w rzeczywistości nie odpowiada, a rozpraw iający na ten tem at mówią o stereotypach i mitach, któ re nie odbijają rzeczywistości bądź czynią to w sposób fałszywy, zniekształcając ją. Nie podzielam y ta k daleko idącego sceptycyzmu. T rudno jed n ak nie zwrócić uw agi na nieprzezwyciężone tr u d ­ ności, wiążące się już choćby z określeniem istoty c h ara k te ru narodowego, a ty m bardziej z ustaleniem jego zawartości w k o n k retn y ch przypadkach, zwłaszcza zaś z w ery fik acją tw ierdzeń na ten tem at. Nasze rozw ażania o ch a­ rak terze narodow ym przywodzą na m yśl „idola specus” — złudzenia jaskini (Platon, F rancis Bacon): siedząc w jaskini śledzimy na jej w ew n ętrznej ścia­ nie tylko cienie przedm iotów zn ajdujących się na zew nątrz, naprzeciw w e j­ ścia... Wniosek głoszący, że należałoby zaniechać w szelkich poszukiw ań i b a ­ d ań nad ch ara k te rem narodow ym nie byłby jed n ak słuszny. W iem y bow iem dosyć, aby prostow ać stereotypy i rozpraszać mity: to w ystarczy jako m otyw podjęcia rozważań, choćby nie uw ażało się ich za w pełni naukowe.

P ro b lem y związane z ch ara k te rem narodow ym Polaków i innych ludów to w ym arzone pole do tw orzenia się mitów, m iędzy innym i z u w agi na tru d n ą w eryfik ację wszelkich tw ierdzeń z tego zakresu, o czym była w yżej mowa. T a w y jątkow o m itotw órcza p ro blem atyka dała już początek w ielu fałszywym, a popu larn y m u nas w yobrażeniom tak o P olakach — i to z przew agą za­ rów no elem entów pozytyw nych, jak i n eg atyw nych — jak i o inn y ch n a ro ­ dach i g ru pach etnicznych. Te m ity i stereo ty p y częstokroć u tru d n ia ją za­ rów no w łasn y rozwój społeczny, jak i współżycie m iędzynarodowe. P ra w d z i­ wą orgię m itów obserw ow aliśm y w ciągu ostatnich la t paru.

J a k jed n ak rozumieć c h ara k te r narodow y? Na gruncie teorii k u ltu ry cha­ ra k te rem narodow ym w ypadałoby nazwać historycznie pow stałe zespoły za­ chowań, w szczególności reak cje na pew ne bodźce i sytuacje. Rozumie się, że tak, jak przeobrażeniom ulega k u ltu ra narodow a jako całość, ta k i p rz e ­ kształcają się owe w zory reakcji. Na g runcie psychologii społecznej, jeśli od­ rzucim y koncepcję k o lektyw nej osobowości narodow ej, pozostaje ujęcie mo- dalne. W ty m ujęciu c h ara k te r narodow y to specyficzny rozkład ty ch samych typów reakcji, wzorów, preferencji, to inne m iejsce dom inanty. T akie rozu­ m ienie c h ara k te ru narodowego każe pam iętać o wspólności podstaw ow ych cech osobowości różnych narodów, przy n ajm n iej w obrębie jednego wielkiego kręgu kulturow ego. S p ra w y te przypom niał niedaw no na łam ach tygodnika

(3)

1 7 4 J an us z Z a r n o w s k i

„Tu i T eraz” znany psycholog Ja n u sz Reykowski. W skazał on na zjawisko w spółistnienia w obrębie k u ltu ry jednej g rupy etnicznej (a w łaściw ie każdej g ru p y społecznej) różnych, sprzecznych naw et, cech potencjalnych, możliwości, k tó re realizują się tak lub inaczej w zależności od w arunków . Z jaw isko to, któ re h istoryk zna z własnego doświadczenia badawczego i k tó re m a ścisły związek z tem atem tego w łaśnie referatu, w skazuje na znaczne możliwości m u ta c y jn e tkw iące w „osobowości n arodow ej” czy w c h arak terze narodowym .

Na m arginesie tych rozw ażań m ożna by dodać, że jeśli przez analogię do psychologii indyw id u aln ej dopuszcza się pojęcie c h ara k te ru narodowego, może należałoby też dopuścić pojęcie tem p e ra m en tu narodowego, choćby w oparciu 0 klasyczną teorię hum oralną. J e s t to, jak nam się w ydaje, n ajłatw iej u c h w y t­ na część ch ara k te ru narodowego, p rzejaw iająca się najb ard ziej bezpośrednio, w codziennych reakcjach indyw idualnych. Inne zagadnienie, które trzeba po­ ruszyć przed przystąpieniem do w łaściw ych rozważań, to stosunek c h arak teru narodow ego do sty lu życia. K w estia ta ma doniosłe znaczenie w dalszych ro z­ w ażaniach, gdy obserw ujem y, jak spotykają się ze sobą różne odcienie stylu życia, charaktery sty czn e dla Polaków z różnych zaborów. S tyl życia będziemy więc uważać za isto tn y sym ptom c h ara k te ru grupowego.

B ry ty js k i h istoryk N o rm an Davies w sw ej h istorii Polski napisał, że d w u ­ dziestolecie m iędzyw ojenne było nieistotnym epizodem w dziejach Polski. Nie tylko N orm an Davies ta k uważa, także i w innych, zwłaszcza zagranicznych opracow aniach h istorii Polski zbywa się lata 1918— 1939 parom a zdaniami. Jak że niesłusznie! Był to, co p ra w d a — z naszego p u n k tu w idzenia — okres przejściowy, ale jak ważny! M nóstwo treści i form życia społecznego, treści 1 form k u ltu ry , któ re dzisiaj są szeroko rozpowszechnione, bierze początek w okresie m iędzyw ojennym . Będzie o ty m m ow a niżej, bardziej szczegółowo. Z anim przejdziem y do omówienia tych kwestii, w y jaśn im y ty tu ł naszego' tekstu, jrtóry nie wspom ina w ogóle o trzech zaborach. P rag niem y bowiem podkreślić wagę wspólnego dorobku, k tó ry istniał już w momencie utw orze-' nia pań stw a polskiego w 1918 roku. W ystarczy wspomnieć o insty tu cjach p a ń ­ stw ow ych w k raju , tw orzonych od listopada 1916 roku, a potem w okresie Rady R egencyjnej, a obok tego o polskich instytucjach, pow stałych na em i­ g racji w Rosji, F rancji, Anglii, Stanach Zjednoczonych, w Szw ajcarii, W ło­ szech i gdzie indziej jeszcze. W spólny dorobek trzech daw nych zaborów, do­ robek jednolitej Polski był coraz większy i zapełniał coraz bardziej obszar k u ltu ry polskiej. W ty m now ym dorobku częstokroć trudno, albo zupełnie nie można dostrzec spadku trzech wspólnot zaborowych. Toteż badanie tego sp a d ­ k u m usi uwzględnić stopniowe zwężanie się sfery przyłożenia wzorów poza- borczych. P roblem y związane ze spuścizną podziałów zaborow ych stanow ią tylko część szerszego zagadnienia — przeobrażeń c h a ra k te ru narodowego w Polsce m iędzyw ojennej i tak też pow inny być rozpatryw ane. Stąd ty tu ł tego artykułu.

P roblem c h ara k te ru narodow ego Polaków i jego przeobrażenia nie po raz pierw szy są przedm iotem refleksji naukow ej, choć lite ratu ra im poświęcona jest raczej uboga. Mamy tu na myśli literatu rę historyczną ostatniego trz y ­ dziestolecia. Oczywiście i w daw niejszej literatu rze poruszano spraw ę c h ara k ­ teru narodowego i jego poszczególnych cech, ale były to raczej refleksje po­ zbawione uzasadnienia teoretycznego i w ygłaszane z okazji b ad ań nad tym czy innym okresem dziejów. Pom ijam y tu publikacje o m niej lub bardziej m istycznym charakterze; cytujem y natom iast rozpraw ę Kazim ierza T ym ie­

(4)

P rz e k s z ta łc a n ie się c e c h c h a r a k t e r u P o l a k ó w (1 9 1 8 —1939) 1 7 5

nieckiego, któ ra zw raca uw agę naukow ym podejściem do zagadnienia W n a ­ szych czasach problem c h ara k te ru narodowego, a m am y tu na m yśli przede w szystkim dzieje X X w ieku, b yw ał z te j czy in n ej okazji, w ty m w związku z b ad aniam i nad k u ltu rą , dy sk u to w an y na zjazdach historyków . Poruszano te k w estie i na zjeździe lubelskim w 1969 roku, i w T o runiu w ro k u 1974, i w K atow icach 1979 roku, kiedy to padały, m iędzy innym i, pełne skrajnego optym izm u oceny współczesnych przem ian c h ara k te ru narodowego Polaków 2. Zasługą historyków w rocław skich jest uw zględnianie tego zagadnienia w cy­ k lu w ażnych i w y b itn ie tw órczych spotkań naukow ych, organizow anych przez nich, którego to cyklu ogniw em jest kolokw ium odbyte w 1983 roku. P rz y ­ pom nę kolokw ium w Trzebieszowicaeh w roku 1976, którego m a te ria ły o p u ­ blikow ano w „Sobótce” (1978, n r 2). Wiele sp raw zw iązanych z c h arak terem narodow ym dyskutow ano z okazji 60 rocznicy odbudow y niepodległości, tj. w 1978 roku. Zapisem tych dyskusji była książka Z p e r s p e k t y w y 60 l a ts, gdzie dla naszej pro b lem aty k i szczególną wagę m ają tek sty K azim ierza Źy- gulskiego i Franciszka Ryszki. Sporo na in teresujący nas te m a t zn ajdujem y w opracow aniach publicystycznych, jak np. D r o g i do n ie p o d le g ło ś c i z aw ie ra ­ jące a rty k u ły z „Tygodnika Pow szechnego” 4. Dla tego w łaśnie zagadnienia bardzo duże znaczenie m iałyby opracow ania poświęcone poszczególnym regio­ nom k raju . Dotąd ukazało się jedno: Eugeniusza Kopcia o kresach połud­ niowo-zachodnich 5 (por. m oją recenzję w „Z araniu Śląskim"). D ruga praca, J. K u tty S e p a ra ty z m i d zie ln ico w o ść w W ie lk o p o ls c e i na P o m o rz u 1918— 1926

nie została niestety dotąd w y d an a drukiem . Osobne m iejsce należy się pracy zbiorowej P o l a k ó w p o r t r e t w ła s n y , w y d anej z okazji w y staw y pod ty m s a ­ m ym ty tu łem w M uzeum N arodow ym w K rakow ie, gdzie ro zp raw ka autora niniejszego tekstu, poświęcona zagadnieniom zbliżonym z tem atem tego zbio­ ru i kolokw ium w Szelągu w 1983 ro k u “.

SPOŁECZNO-ORGAiNIZACYJNE PODSTAWY PRZEOBRAŻEŃ CHARAKTERU NARODOWEGO

W punkcie tym chcemy przedstaw ić przesłanki zm ian w c h arak terze n a ­ rodow ym społeczeństw a polskiego. P rzesłanki te leżały w różnych sferach ży­ cia społecznego, jak gospodarcza, polityczna, oświatowa, ideologiczna. Dla bliż­ szego zbadania w pływ ów m entalności zaborowej, znaczenie m iały przede w szystkim sfera in sty tu cji i sfera mobilności społecznej. Om ów m y je po kolei.

Na plan pierw szy w ysuniem y sferę instytucji. Z astanow im y się zatem, jakie główne zm iany zachodziły w tej sferze i jaki w pły w w y w arły one na odrębności dzielnicowe oraz psychologię dzielnicową — i odw rotnie. M am y tu na m yśli wszelkiego rodzaju in stytucje i zaczniemy od instytucji p ań stw o ­ w ych. Insty tu cje c en traln e tw o rzy ły się w W arszawie, w p ew nym stopniu jako przedłużenie instytucji pow stałych po akcie 5 listopada i za czasów Rady

1 K . T y m i e n i e c k i , C e c h y m o r a l n e n a r o d u j a k o w y n i k h i s t o r i i , P o z n a ń 1926. 2 Z o b . P a m i ę t n i k X I I P o w s z e c h n e g o Z j a z d u H i s t o r y k ó w P o l s k i c h 17— 20 w r z e ś n i a 1979 r,, K a t o w i c e 1982, s . 17. 3 Z p e r s p e k t y w y 60 l a t , W a r s z a w a 1982. 4 D r o g i d o n i e p o d l e g ł o ś c i , K r a k ó w 1978. 5 E . K o p e ć , P o ł u d n i o w o - z a c h o d n i e k r e s y R z e c z y p o s p o l i t e j 19221939. S p o ł e c z n e w a r u n k i i n t e g r a c j i , K a t o w i c e 1981. 6 P o l a k ó i u p o r t r e t w ł a s n y , r e d . M . R d S t w o r o w s k i , K r a k ó w 1979, s s . 80—101.

(5)

1 7 6 Janusz Z a r n o w s k i

Regencyjnej, oczywiście tylko w pew nym zakresie, jeśli uw zględnim y w y d a ­ rzenia listopada 1918 roku, określane wówczas jako „przew ró t”, a n a w et „re­ w olucja”. Władza n a b rała zupełnie innego c h arak teru politycznego i ideolo­ gicznego, ale w ykorzystała pew ne form y a n aw et k a d ry gru p u jące się wokół zalążków a p ara tu państw ow ego R ady Regencyjnej. W szystkie inne ośrodki, nie w yłączając K N P w P aryżu, p re ten d u jące n a początku do roli k o n k u re n cy j­ nego rządu, p rzestały funkcjonow ać i stały się z czasem ekspozyturam i rządu w arszaw skiego. Ten zaś form ow ał się „na pusty m m iejscu”, bez trad y c ji władz polskich, choćby takich jak autonom iczne w Galicji. W ten sposób, jak zresz­ tą już wspom niano wyżej, od razu pow stał w spólny dorobek w tym zakresie, dorobek m iędzyzaborowy, bo w jego tw orzeniu brali udział ludzie z dwóch przy n ajm n iej dzielnic, rosyjskiej i austriackiej. Dalsze tw orzenie się instytucji centraln y ch i w ogóle u stro ju politycznego zachodziło w w a ru n k ac h ścierania się koncepcji św iatopoglądow o-politycznych, a nie zaborowych. P ra w d ą jest, że dzielnice nosiły pew ne zabarw ienie polityczne, i ta k W ielkopolska była niem al wyłączną domeną endecji, co m iało pew ne znaczenie w dyskusjach; ale endecja nie była wcale p a rtią dzielnicową, tym m niej inne kierunki. P o ­ działy dzielnicowe zaznaczyły się w ruchu ludowym, ale w krótce zaszły w tym zmiany, k tórych w yrazem były w ędrów ki posłów w Sejm ie U staw odaw ­ czym np. od „W yzwolenia” do „P iasta”. D yskusje i decyzje dotyczące ogólne­ go u stro ju politycznego m iały m iejsce przede w szystkich w latach 1920—1922, gdy politycy ze w szystkich dzielnic brali na forum S ejm u nieskrępow any udział w życiu państw ow ym . Proces tw orzenia ad m inistracji terenow ej trw a ł dłużej. J u ż w pierw szym roku istnienia odrodzonego p a ń stw a ustalono jej kształt, lecz ujednolicanie adm inistracji, stosow nie do ustalania granic i w cie­ lania poszczególnych terenów do obszaru państw ow ego, trw ało aż do 1922, a n a w et do 1925 roku (woj. wileńskie). K ształt adm inistracji terenow ej, zw ła­ szcza III instancji (wojewódzkiej), był zupełnie nowy, n ieznany dotąd w dziel­ nicach zaborczych. Sporo odrębności pozostało n atom iast na niższych szcze­ b lach adm inistracji, a zwłaszcza w samorządzie. Odrębności te stopniowo zno­ szono w ciągu la t m iędzyw ojennych i nie udało się tego procesu zakończyć. Do in stytucji państw ow ych należało przede w szystkim wojsko w raz z jego całą organizacyjną otoczką. Nie tu m iejsce na skom plikow aną historię in te ­ g racji arm ii od stro n y organizacyjnej i kadrow ej, w k tó rej m entalność zabo­ row a oficerów odegrała dużą rolę, a antagonizm y pow stałe na tym tlę były znaczne. Można stwierdzić, że tw orząc i rozbudow ując arm ię starano się w y ­ tworzyć w łasn y system, korzystając obficie ze w zorów francuskich 7. M en tal­ ność zaborowa m iała tu znaczenie o tyle, o ile o m entalności zaborowej można było m ówić u Piłsudskiego, k tó ry jak wiadomo pochodził z zaboru rosyjskie­ go, lecz dośw iadczenia wojskow e zdobywał u boku A ustriaków i Niemców. W dziedzinie p raw a sądowego dokonano wiele w kieru n k u unifikacji, przy czym now e kodyfikacje odznaczały się nowoczesnością, zapożyczoną z teorii i p ra k ty k i św iatow ej (a nie zaborowej, oczywiście). Jedn ak że w ty m zakresie pozostały jeszcze pow ażne różnice, zwłaszcza w praw ie cywilnym. W te j dzie­ dzinie dorobek w spólny był, za cały okres m iędzyw ojenny, bardzo poważny. Inaczej przedstaw iała się spraw a w zakresie gospodarki i instytucji gos­ podarczych. Tu daleko było do ujednolicenia. Mogła to być spraw a wielu dziesięcioleci, jeśli j u t nie dłuższego n aw et czasu. Polska m iędzyw ojenna sta ­ 7 B . W o s z c z y ń s k i , M i n i s i e r s t i o o S p r a w W o j s k o w y c h 19181921. Z a r y s o r g a n i z a c j i t d z i a ­ ł a l n o ś c i , W a r s z a w a 1972.

(6)

ła się organizm em gospodarczym, ale złożonym z niedopasow anych do siebie części. Było to widoczne na każdym kroku, zarów no w produkcji, gdyż p rzed ­ siębiorstw a przem ysłow e w zachodniej części k r a ju stały z re g u ły na in nym zupełnie poziomie technicznym , jak i w obrocie tow arow ym i w konsum pcji. Rolnictwo w zaborze pru sk im różniło się od reszty tak , jak k ra j wysoko roz­ w in ięty różni się od zupełnie prym ityw nego. Są to rzeczy znane. J a k i jed n ak był k ieru n ek przem ian? U jednolicenie gospodarcze następow ało w te n sposób, że p ew nym postępom gospodarczo-cyw ilizacyjnym na wschodzie — znacznym w skali W ołynia czy Wileńszczyzny, ale zupełnie m ałym w w y rażen iu bez­ w zględnym — tow arzyszyło pow ażne obniżenie się poziomu gospodarczego i technicznego w zachodnich dzielnicach Polski, oczywiście z pew nym i w y ją t­ kami. P rzyk ład em pierwszego procesu może być znaczne ulepszenie in fra ­ stru k tu ry m iast na kresach wschodnich, u drugiego — obniżenie poziomu ro l­ nictw a w Poznańskiem . W ty m tru d n y m i bolesnym nieraz rozw oju w y k u ­ w ały się jed n ak elem enty w spólnego ry n k u . P ow stały także ogólnokrajow e insty tu cje gospodarcze, np. ban k i o zasięgu ogólnopolskim, ad m in istracja gos­ podarcza itd. O gólnokrajow y c h a ra k te r m iały przedsięwzięcia gospodarcze typu Gdynia. J e d n a k pozostały odrębności stru k tu raln e, o któ ry ch była mowa, a tak że odrębne preferen cje gospodarczo-handlow e poszczególnych dzielnic. N ajw ażniejszą z nich b yły w ielostronne związki ekonom iki dzielnic zachod­ nich z gospodarką Niemiec, k tó re p rz etrw a ły m im o niem ieckiego sabotażu i tzw. w o jn y celnej niemiecko-polskiej.

Pierw szorzędną rolę odegrały in stytucje k u ltu raln e. N a czoło w ysuw a się szkoła. J e j ujednolicenie co do program ów i rozszerzenie zasięgu szkolnictwa powszechnego nastąpiło w pierw szym okresie po wyzw oleniu k ra ju . Szkolnic­ tw o było zarządzane i urządzane w sposób scentralizow any. U tw orzone pol­ skie wyższe uczelnie w b. zaborach rosyjskim i pru sk im m iały c h a ra k te r in ­ teg ru jący zabory, a w żadnym w y p a d k u dzielnicowy, i stanow iły owoc w spół­ p ra cy nau k i polskiej trzech b. zaborów.

P rz y w szystkich neg aty w n y ch stronach centralizacji w ładzy i życia spo­ łecznego, tru d n o było sobie w yobrazić k ra j zjednoczony po 123 latach n ie­ woli, zorganizow any na zasadzie autonomii, federalizm u itp. C entralizacja sta ­ now iła zjaw isko zrozum iałe w ty ch w aru n k ac h i ta k a s tru k tu ra polityczno- -adm in istracy jn a przeniosła się na inne także dziedziny życia. Dotyczyła m ia ­ nowicie rów nież ku ltu ry . Nie znaczy to, aby stolica k ra ju — W arszawa, s ta ­ now iła jedyny ośrodek życia kulturalnego, funkcjonow ały inne żywotne ośrodki, jak zwłaszcza Lwów, K raków , Wilno, Poznań, nie m ów iąc już o cen­ tra c h lokalnych. Jedn ak że w ykształcił się m odel raczej m onocentryczny niż policentryczny, w każdym razie W arszaw a była ośrodkiem jak b y n ad rzęd ­ nym. Św iadczy o ty m ta k a oto statystyka, o p arta na b ad aniach In s ty tu tu Gos­ p o darstw a Społecznego i Z w iązku L ite r a tó w s. Otóż w W arszaw ie mieszkała wówczas, tj. w końcu lat dw udziestych, większość (53,3%) literatów , zresztą w znacznej większości pochodzących z innych regionów k ra ju , a stosunkow o najliczniej z Galicji (41,4% literatów , a tylko 26,6% ludności kraju). Wspo­ m nian a centralizacja stanow iła owoc now ych w arunków , przekreślających d o ­ tychczasow e podziały regionalne i dzielnicowe.

Wszelkiego rodzaju organizacje, o zasięgu ogólnopolskim tw orzyły nowe s tru k tu ry , w y p ierające pozostałości zaborowe. W życiu politycznym w y ­ tw orzyły się n a p raw d ę szybko s tru k tu ry , a więc przede w szystkim partię,

8 Z y c i e i p r a c a p i s a r z a p o l s k i e g o , W a r s z a w a 1932, s s . 18— 17.

P r z e k s z ta łc a n ie się c e c h c h a r a k t e r u P o l a k ó w ( 1 9 1 8 - 1 9 3 9 ) Y i l

(7)

1 7 8 J a n u s z Z a r n o w s k i

0 charak terze ogólnokrajow ym . Ściśle dzielnicowych p a rtii (polskich) nie było p raw ie wcale. To samo z pew nym i w y ją tk a m i dotyczy organizacji m łodzieżo­ w ych, ośw iatowych, ku ltu raln y ch . Dzielnicowość zachow ała się w p ew nym stopniu w ru c h u chłopskim („Piast” — głównie w Galicji, „W yzwolenie” — w b. K rólestw ie, słabość ru c h u ludowego w Poznańskiem ) i na pery feriach ru c h u robotniczego (losy N P R red u k u jącej się w końcu dwudziestolecia do b. zaboru pruskiego, a zwłaszcza Pomorza); były to zjaw iska marginesowe.

Wszelkiego rodzaju m ig racje m iędzyzaborow e m iały z n a tu ry rzeczy w ielkie znaczenie dla w y tw orzenia świadomości ogólnopolskiej i ogólnonaro­ dow ej mentalności. Oczywiście, o czym będzie niżej mowa, mogły prowadzić 1 do zjaw isk odw rotnych, tj. do k onfliktów i separatyzm ów . Dotyczy to zw ła­ szcza pierw szego ty p u m igracji, o k tó ry m tu wspom nim y, a m ianow icie m i­ g racji urzędniczych, czy raczej urzędniczo-nauczycielskich. Te m ig racje p ro ­ w adziły z Galicji do W arszaw y oraz z Galicji i K ró lestw a do Poznańskiego, potem też na Pom orze i na Śląsk, także z Poznańskiego do pozostałych ziem b. dzielnicy pruskiej. Wreszcie ze w szystkich dzielnic, ale zwłaszcza z K ró ­ lestw a oraz po części z G alicji prow adziła droga do ziem wschodnich, do n o ­ w y ch w ojew ództw n a ziem iach północno-wschodnich.

T rudno orzec w tej chwili, czy w m igracjach ty ch uczestniczyło więcej urzędników, czy nauczyciel;. B yły one szczególnie intensyw ne w pierw szych latach m iędzyw ojennego państw a, ale nie u stały aż do końca jego istnienia z tym, że częściowo straciły swe znaczenie jako w ym ian a międzyzaborowa i upodobniły się do norm aln y ch w każdym organizm ie społeczno-państw ow ym przesunięć regionalnych.

Z upełnie innym ty p em b yły m igracje rolniczo-osadnicze. Tu przede w szy­ stkim w yróżniają się m ig racje osadników w ojskow ych i cyw ilnych do w oje­ w ództw wschodnich. Obok tego b yły m igracje chłopskie do zaboru pruskiego, organizow ane przez adm inistrację, częściowo n a m iejsce w yjeżdżających Niemców.

K o lejny ty p przemieszczeń, to ponadzaborow e m ig racje robotnicze do ośrodków przem ysłowych. Tu wspomnieć trzeba o dw óch przedsięwzięciach na dużą skalę: o G dyni i COP-ie.

W spomnieć należy tak że o m igracjach młodzieży uczącej się. T u zwłasz­ cza znaczenie m iały wyższe uczelnie grom adzące w m iastach uniw ersyteckich młodzież z całego k raju.

K apitaln ą rolę odgryw ało wojsko. Organizowało ono m asow e m igracje zarówno żołnierzy służby zasadniczej, jak i rezerw istów , a przede w szystkim k a d ry zawodowej. O drębną spraw ą jest działalność ośw iatow o-w ychow aw cza w wojsku.

W ymieniono tu ta j tylko głów ne strum ienie m ig racji m iędzy daw nym i dzielnicam i zaborczymi. Było ich oczywiście znacznie więcej.

ANTAGONIZMY MIĘDZYDZIELNICOWE A CECHY CHARAKTEROLOGICZNE

Gdy śledzim y przekształcenia w Polsce m iędzyw ojennej m entalności spo­ łecznej, w k tó rej osadzone są cechy c h ara k te ru narodowego, na poczesne m ie j­ sce w ysuw ają się k o n ta k ty m iędzydzielnicow e i ew entualne m iędzydzielnico- we antagonizmy. Z góry m ożna było przewidzieć, że o ile w każdym z zabo­

(8)

P rz e k s z ta łc a n ie się c e c h c h a r a k t e r u P o l a k ó w (1 9 1 8 —1939) 1 7 9 rów w ytw orzył się sw oisty ty p Polaka, o określonych nastaw ieniach, p re fe ­ rencjach, sposobach reak cji w yuczonych w ciągu wiekowego okresu zależ­ ności, to zetknięcie się odpow iednich g ru p Polaków praw ie na pew no g w a ­ rantow ało pew ne starcia, konflik ty i trudności. T ak się też w rzeczywistości stało. T rzeba jed n ak zrobić zastrzeżenie, że m am y tu w zasadzie na m yśli stosunki m iędzy różnym i g rupam i Polaków; zastrzeżenie konieczne, gdyż w Polsce m iędzyw ojennej mieszkało ta k wiele mniejszości narodow ych, któ re m iały w łasny stosunek do Polaków p rzy byw ających z inn y ch dzielnic i k o n ­ flik ty m iędzy sobą: np. U kraiń cy i Białorusini, czy „ tu tejsi” na ziemiach w schodnich i napływ ow a adm in istracja polska. W pew nym stopniu dotyczyło to i Niemców na Śląsku i w innych regionach b. dzielnicy pruskiej.

Od razu •— przypom inając to, co powiedziano w yżej o m igracjach m ię- dzyzaborow ych — powiedzieć trzeba, że najsilniejsze b yły antagonizm y m ię ­ dzy Polską c en traln ą i Galicją a dzielnicą zachodnią. Te k o n flik ty w Polsce m iędzyw ojennej stały się przysłowiowe, ich ostrość przy p ad a zwłaszcza na pierw sze lata istnienia D rugiej Rzeczypospolitej. Główną płaszczyzną k o n flik ­ tów był sty k m iędzy napływ ow ym i u rzędnikam i i nauczycielami. Inne g ru p y zawodow e odgryw ały rolę daleko mniejszą, zwłaszcza do m om entu w łączenia polskiej części Górnego Śląska do pań stw a polskiego, kiedy zarysow ał się problem polskich k a d r technicznych.

K o n flik ty te m iały swe podłoże m aterialne, o k tó ry ch b y ła już mowa w poprzedniej części niniejszego a rty k u łu . W spom niano tam mianowicie o trudnościach gospodarczych dzielnicy zachodniej w zjednoczonej Polsce. Były to pro b lem y długofalowe, n iektóre dały o sobie znać dopiero po k ilk u latach. Ale już od pierw szej chwili w y stąpiły trudności zw iązane z takim i kw estiam i, jak ustalenie k u rsu w a lu t obiegających w poszczególnych dzielni­ cach, a w szczególności w dzielnicy zachodniej i w reszcie Polski, dalej — granica celno-gospodarcza m iędzy b. zaborem p ru sk im a resztą k ra ju , spraw a aprow izacji W ielkopolski i Pomorza, a potem i Śląska, g w ałto w n y w zrost cen w P oznańskiem i na Pom orzu po zniesieniu g ranicy gospodarczej itd. B ezpośrednie sk u tk i przyłączenia do Polski b yły dla społeczeństw a W ielko­ polski i Pom orza niekorzystne, co nie mogło ułatw ić stosunków z Polakam i z innych dzielnic. J e d n a k chyba w ażniejsza, a p rz y n ajm n iej co n a jm n iej tak samo w ażna była różnica przyzwyczajeń, usposobień, preferencji. Być może b yły to w łaśnie różnice ch arak teru . W spom nieliśm y w yżej o tym , że różnice c h ara k te ru p rzejaw iają się w różnicach stylu życia. Zapew ne c h a ra k te r n a ro ­ dow y i styl życia to nie to samo, gdyż na styl życia sk łada się znacznie w ię­ cej czynników i przesłanek. Mniejsza o to, jak należy nazw ać te zjaw iska, ale trzeba stwierdzić, że sposób życia i zachow ania się polskich napływ ow ych funkcjonariuszy publicznych i ośw iatow ych w yw oływ ał na teren ie dzielnicy zachodniej w iele zastrzeżeń, w yrażan y ch często w bardzo ostrej formie.

W sw ej interesującej, w zm iankow anej już p racy P o łu d n io w o -z a c h o d n ie kre s y R ze c zy p o s p o lite j Eugeniusz Kopeć zastanaw ia się nad społecznym zaple­ czem ty ch konfro n tacji i dochodzi do w niosku, że było to przede w szystkim zetknięcie się n ap ływ ow ych kateg o rii społecznych, któ ry ch polskie społeczeń­ stwo dzielnic zachodnich dotąd p raw ie nie posiadało, z ty m w łaśnie społeczeń­ stwem. Oczywiście chodzi tu przede w szystkim o inteligencję (i półinteligen- cję) urzędniczo-nauczycielską. Kopeć m a z pewnością słuszność. Nie wyklucza to jednak zaborowego aspektu sprawy. Ci polscy urzędnicy, nauczyciele, ofi­ cerowie, n aw et inżynierow ie, lekarze i kolejarze szokowali nie dlatego, że

(9)

1 8 0 J a n u s г Z a r n o w s k i

byli polskim i urzędnikam i, nauczycielam i itd., ale dlatego, że byli tak różni od sw ych niem ieckich odpowiedników , k tó re społeczeństwo miejscowe miało dotąd przed oczyma.

Eugeniusz Kopeć zestawia katalog cech przybyszów z W arszaw y i K ra k o ­ w a i z inn y ch m iast K rólestw a i G alicji uw ażanych za negatyw ne przez lu d ­ ność dzielnic zachodnich. Pisze on o Śląsku, ale zjawisko to dotyczyło w ró w ­ n y m stopniu W ielkopolski i Pomorza, o czym dow iadujem y się m. in. z nie- opublikow anej pracy J. K u tty, ale także z w ielu wypow iedzi ówczesnych, rów nież drukow anych. Je d n a z nich już w ty tu le mówi o G a lic jo k a c h z K o n ­ g r e s o w y 8, w skazując przez tę k o ntam inację na u jm ow anie w podobnych k a ­ tegoriach przybyszów z obu zaborów. Zarzucano im bezpodstaw ną pychę, po­ gardę dla m iejscow ych ludzi, uw ażanie się za coś lepszego, czyli elitaryzm , złą pracę i lenistwo, rozrzutność i sknerstw o (!), z ty m że pierw sza dotyczyła, do­ dajm y, raczej Kongresow iaków , a drugie G alicjan („centusie”). Kppeć kładzie nacisk na w p ły w y szlachetczyzny i styl szlachecki jako głów ne źródło a n ta ­ gonizmów, bo, z poszlachecką inteligencją dotychczas społeczeństwo m iejsco w i się nie stykało. W niektórych w ypadkach, zdaniem Kopcia, znaczenie m iała odrębność etykiety, w p rzy p ad k u ziem zachodnich — pochodzenia niem iec­ kiego, w przy p ad k u K rólestw a i G alicji (??) — opartej na w zorach fran c u s­ kich. Nie w szystkie w yjaśnienia Kopcia p rzy p ad ają n am do przekonania, nie tu m iejsce jed n ak na dyskusję — przeprow adzim y ją gdzie indziej. Do tego, 0 czym pisze w spom niany autor, trzeba dodać — spośród sp raw w ażnych — przekonanie, że chciwi, a ubodzy, przybysze bogacą się kosztem zam ożniej­ szej dzielnicy zachodniej, stąd też określeńie-w yzw isko „bose A n tk i” . Bodaj że Galicja i G alicjanie b y li częściej przedm iotem k rytyki, zapew ne dlatego, że reprezentow ali pew ien jednolity sty l p racy i urzędow ania. Co do p rzy b y ­ szów z K rólestw a, samego K rólestw a w ogóle dzielnicy rosyjskiej, częściej słyszało się1 zastrzeżenia, k tó re m ożna b y nazwać ideologiczno-politycznymi: tam te tereny, to Azja, Wschód, o niższym poziomie cywilizacyjnym , któ re po ­ w in n y uczyć się u w yżej stojących pod ty m w zględem Polaków z ziem za­ chodnich, a nie kom enderow ać nimi. W arszaw a i zabór rosyjski, w m yśl ty ch poglądów, to siedlisko socjalizmu i anarchizm u, rad y k alizm u i bezbożnictwa, pozostające pod w p ływ am i rosyjskim i i żydowskimi. M otyw „zażydzenia” 1 „żydostw a” odgryw ał bardzo dużą rolę. Istniejący w b. dzielnicy p ruskiej od X IX w ieku antagonizm w stosunku do Żydów, któ rzy tam stanęli po s tro ­ nie Niemców, był rozbudzony i szeroko eksploatow any przez endecję. J a k wiadomo, m iejscow ych Żydów w b. zaborze p ru sk im w m om encie odrodzenia p ań stw a polskiego było bardzo niewielu.

Była to oczywiście jedna strona m edalu. Przybysze z dezaprobatą obser­ w ow ali różne odrębności życia i obyczaju m iejscow ej ludności, rażące ich przyzwyczajenia, niezgodne z ich hierarch ią wartości; czy możem y tu włączyć słowo „ch a rak te r” ? Między innym i raziło ich poczucie wyższości miejscowych, ich m anifesto w an a niekiedy obcość i n ad m iern y podziw dla niem ieckiej cyw i­ lizacji i „porządku".

Do znaczenia ty ch animozji przejdziem y niżej. T u trzeba podkreślić, że anim ozje te z czasem słabły i zacierały się. Dotyczy to głównie Wielkopolski {tu słabły najszybciej) i Pom orza (tu zacierały się wolniej). Nie dotyczy n a to ­ m iast G. Śląska, gdzie bezpośrednie w p ły w y niem ieckie i trudności gospodar­ cze z czasem ożywiły przygasłe antagonizm y.

(10)

P rz e k s z ta łc a n ie się c e c h c h a r a k t e r u P o l a k ó w ( 1 9 1 8 - 1 9 3 9 ) ^ 8 1

In n y fro n t zetknięcia się dw óch dzielnic, to stosunki m iędzy zaborem ro ­ syjskim a Galicją. P o m ijam w ęd ró w k i w y w ołane przez w ojnę, budow ę o rg a ­ nizm u państw ow ego oraz zarobkowe. Te ty p y w ędrów ek nie w yw ołały w za­ sadzie żadnych problem ów . Inaczej rzecz się m iała z inteligencją i św iatem urzędniczym. K ieru n ek W ędrówek był tu jeden: z K rak o w a (czy Lwowa) do W arszawy. Specjaliści z G alicji obejm ow ali różne stanow iska w W arszawie. N arzekano tu n a ich biurokratyzm . N azyw ano ich „ryczałtem doktoryzow a­ nym i p a n am i” (aluzja do galicyjskiej ty tu la tu ry d y plom antów u n iw ersy tec­ kich, nieznanej w Rosji). W yśm iew ano urzędniczą tytu ło m an ię („radcy”, „eks­ celencje”). Ale i d ru g a strona nie pozostaw ała dłużna. „W arszaw iści” byli niedokształceni, m ów ili językiem zanieczyszczonym przez niechlujstw o, a zw ła­ szcza w p ły w y rosyjskie (w m ojej pracy S połecz e ństw o I I R ze c z y p o s p o lite j

cytuję saty ry czn y w ierszyk o „bubku w arszaw skim ” z czasopisma „Język Po lsk i” 10). Nie wszyscy W arszaw ę lubili. N ajbard ziej n ieprzyjaźnie pisał o n iej (ale po latach) G alicjanin W incenty Witos. P raw o i praw orządność bez w ątp ien ia były w w iększej cenie u G alicjan („Galileuszy”) niż w Królestwie. To już sp raw a odm iennego c h ara k te ru dw óch im periów zaborczych.

M igracje, o któ ry ch mowa, m iały pew ne znaczenie zwłaszcza w p ie rw ­ szym okresie po utw orzeniu m iędzyw ojennego państw a. Później rzadko sły ­ szało się o nich, choć ru c h osobowy w cale nie osłabł. Dowodziło to słabnięcia dzielnicowego sposobu p a trzen ia na inn y ch Polaków i, zapewne, ich upodob­ n iania się w zajem nego także pod w zględem sposobów reak cji i może stylu życia. Ale jeszcze w latach trzydziestych p ro k u rato ra Rudnickiego, k tó ry zo­ stał prezesem apelacji krakow skiej, dziwiła i baw iła tam tejsza ety k ieta urzęd- n iczo-biurokratyczna n . W sum ie jed n ak nigdy te różnice i antagonizm y nie przekraczały poziomu zw ykłych odrębności regionalnych. Po ro k u czy dwóch istnienia p ań stw a polskiego nie stanow iły wielkiego problem u.

Były i in n e płaszczyzny spotkań i konfliktów. Je d n a z nich to stosunki między napływ ow ą adm in istracją na k resach w schodnich a miejscową lu d ­ nością polską, przede w szystkim jed n ak ziem iaństw em . To ostatnie zarzucało przyjezdnym urzędnikom niezrozum ienie jego, tj. ziem iaństw a, roli i osłabia­ nie go bądź zbyt opieszałą pomoc i obronę. U rzędnicy oskarżali ziem iaństw o 0 zaślepienie i egoizm stanow y. Te konflik ty pozostaw ały oczywiście w cieniu sprzeczności m iędzy polską adm in istracją a niepolską ludnością, któ re w ycho­ dzą poza nasz przedmiot.

Ja k ie było znaczenie tych w szystkich antagonizm ów? J a k głębokie były różnice m entalności czy c h ara k te ru dzielące Polaków trzech dzielnic (a w łaś­ ciwie w iększej liczby regionów, bo inna bez w ątp ien ia b yła m entalność P ola­ ków na Śląsku, inna na Pomorzu; inna w W arszawie, inna na tzw. kresach, inna n a w et w historycznej L itw ie niż na U k rain ie itd.)? W spom niane antag o ­ nizm y dochodziły n iejednokrotnie do znacznego napięcia, rodziły ru c h y czy raczej nastro je separatystyczne (Pomorze, Śląsk), jed n ak jeśli ocenić je na szerszym tle i odnieść do przesłanek, z któ ry ch najw ażniejszą było 120 la t podziału i oddzielenia — b yły one słabe i odegrały ograniczoną rolę. R ów no­ legle do tych antagonizm ów tru d n o nie dostrzec ogrom nej liczby w ażniejszych 1 bardziej istotnych zjaw isk św iadczących o h a rm o n ijn ej w spółpracy ludzi w yw odzących się z różnych zaborów. W yprzedzały one niepodległość odzyska­ ną w 1918 roku. P rzy k ład y znaleźć m ożna łatw o w procesie tw orzenia szkół

10 J . ż a r n o w s k i , S p o ł e c z e ń s t w o I I R z e c z y p o s p o l i t e j , W a r s z a w a 1973, s s . 343— 344. 11 K . R u d n i c k i , W s p o m n i e n i a p r o k u r a t o r a , W a r s z a w a 1956, s . 48.

(11)

1 8 2 Janusz Zarnowski

wyższych w Polsce, poczynając od u n iw ersy tetu warszaw skiego. W ogóle w yż­ sze uczelnie w b. zaborach rosyjskim i p ru sk im to dzieło Polaków ze w szyst­ kich zaborów. O ileż ważniejsze, i bez porów nania trudniejsze, było tw orze­ nie się jednolitego ośrodka politycznego w W arszawie, w k tó rej rezydow ali praw ie wszyscy liczący się politycy. Była już m ow a o procesach centralizacji życia politycznego i kulturalnego. Różnice „charakterologiczne” międzyzabo- row e nie odegrały tu ta j w iększej roli. W arto też dodać, że em igracja p oli­ tyczna i m igracje w o jenne sprzyjały pow staw aniu więzi ponadzaborowych. P rzy p o m n ijm y choćby polityków polskich czynnych w k ra ja ch Ententy, albo też ogrom ne m asy Polaków, któ rzy w toku w ojny znaleźli się w Rosji jako ew akuow ani, żołnierze arm ii rosyjskiej, jeńcy w ojenni austriacko-niemieccy, uchodźcy itd. itp.

PROCESY INTEGRACY JNE A CHARAKTER NARODOWY

Z dotychczasow ych uw ag w ynika, że z u p ływ em czasu słabły różnice m ię- dzyzaborowe w zakresie, k tó ry stanow i przedm iot tego tekstu. Po przewrocie m ajow ym 1926 ro k u b yły już one poważnie osłabione, a na w ielu płaszczyz­ nach w ręcz niewidoczne. K ryzys ożywił separatyzm w pew nych środow iskach na G órnym Śląsku, o czym już w spominano. Procesy te m ożna ocenić jako sym ptom w y tw arzan ia się, w m iarę jednolitej, m entalności ogólnopolskiej. W m iarę jednolitej, bo przecież k ażdy k ra j składa się z regionów o różnorod­ nych cechach i dotyczy to w rów n ej m ierze społeczeństw. O dtąd różnice m e n ­ talności, c h ara k te ru czy osobowości społecznej w poszczególnych regionach i dzielnicach k r a ju nie przekraczały, naszym zdaniem, progu zw ykłych regio­ nalizmów. Ta ocena może, n atu ralnie, być przedm iotem dyskusji. W każdym razie, w ra z ze słabnięciem różnic zaborowych, rozszerzała się strefa wspólna.

W punkcie ty m chodzi n am przede w szystkim o ujęcie przeobrażeń c h a­ ra k te ru narodow ego czy typow ej m entalności w sposób system atyczny. P ró ­ bu jąc ustalić przeobrażenia tej mentalności, będziem y sobie zadaw ali pytanie, jak n a k ażdy z dających się w yodrębnić elem entów tych przeobrażeń dzia­ łały w p ły w y pochodzące z trzech zaborów.

To, co nazyw am y osobowością narodow ą, m entalnością n aro d o w ą czy ch arak terem narodow ym daje się przedstaw ić w k ilk u różnych porządkach. Dla naszych celów najb ard ziej w łaściw e będzie w yodrębnienie następujących zagadnień:

a ■— stosunku do siebie (autoportret, „jaźń odzw ierciedlona”, tj. przeko­ nanie o tym, że jest się w idzianym przez obcych tak, a nie inaczej);

b — stosunku do obcych;

с — stosunku do różnych sfer życia społecznego w łasnego k ra ju i n a ro ­ du, w szczególności tych jego objaw ów, w k tórych w y rażają się cechy c h ara k ­ te r u czy mentalności.

S t o s u n e k d o s i e b i e s a m y c h . W życiu n a ro d u polskiego bez­ sprzecznie najw ażniejszym zjaw iskiem tych czasów stało się odzyskanie w łas­ nego państw a. Niezależnie w ięc od p roblem u zjednoczenia n a rodu i społe­ czeństwa, odbudow a niepodległości m usiała głęboko oddziałać na m entalność społeczną. T ak n iew ątpliw ie było, choć drogi tego oddziaływ ania były b a r ­ dziej skom plikow ane, niż nam się ze znacznej persp ek ty w y czasowej w ydaje. Ma się nieraz wrażenie, że świadomość odbudow y niepodległości i jej

(12)

znaczę-P rz e k s z ta łc a n ie się c e c h c h a r a k t e r u znaczę-P o l a k ó w ( 1 9 1 8 - 1 9 3 9 ) 1 8 3

nia jak b y z jakim ś opóźnieniem przenikała np. do życia W arszawy. L ek tu ra dzienników sp raw ia tak ie w łaśnie w rażenie: te najdonioślejsze a k ty i w y d a ­ rzenia zajm u ją w 1918 ro k u istotne, lecz ograniczone m iejsce, nie są w itan e jako początek now ej ery. J e d n a k z nieco dłuższej persp ek ty w y , w odniesieniu do całego społeczeństwa, daje się zauważyć, czasem dość w erbalne, czasem niezw ykle intensyw ne, poczucie odpowiedzialności za państw o, a także za obraz Polski i Polaków za granicą. O spraw ach ty ch pisałem w a rty k u le umieszczonym w p racy zbiorow ej P o la k ó w p o r t r e t w ła s n y . Z astan aw ia nas, w jakim stopniu ta w rażliw ość b yła udziałem całego społeczeństwa, a w ja ­ kim pozostała spraw ą e lity polityczno-intelektualnej, inteligencji, publicystów, kół literackich czy k ilk u n a stu tysięcy czytelników „Wiadomości L iterackich” . Sądzić należy, że w raz z rozw ojem środków m asow ej k o m u nikacji społecznej k rą g zainteresow anych polityką i sy tuacją m iędzynarodow ą oraz pozycją w łasnego k ra ju w świecie znacznie się rozszerzał. Z daw ano sobie dość szeroko spraw ę z realnego i poważnego bezpośrednio politycznego znaczenia obrazu Polski u obcych. „Polnische W irtsch aft” była wszak istotnym a rg u m en tem na konferencji pokojow ej w P a ry żu w 1919 roku, na przy k ład w d y skusji nad przyznaniem Polsce Śląska, albo w czasie plebiscytów na W arm ii i M azu­ rach. N iekiedy argum entow ano, w spraw ach politycznych, pow ołując się na polski c h ara k te r narodowy. T ak dowodzono K arolow i Radkowi, że Polacy nie dadzą się zmusić do pójścia z N iem cam i przeciw ZSRR, ta k też m otyw ow ał Beck determ in ację Polski w obliczu nacisków niem ieckich w 1939 ro k u m ó ­ wiąc, że Polacy nie znają ceny na h o n o r itd.

Zjednoczenie k ra ju i odbudow a niepodległości sprzyjały w ysokiej sam o­ ocenie. Z nalazła ona w yraz w k ilk u książkach ty p u J. K. K ochanow skiego

P o ls k a w św ie tle p s y c h ik i w ła s n e j i obcej, czy Antoniego Chołoniewskiego. Ale to sam ouw ielbienie było raczej czymś w yjątkow ym . Odrodzone państw o i jego społeczeństwo znalazły się od pierw szych m iesięcy istnienia w położe­ niu tak trud n y m , w obliczu n ędzy i zagrożenia, że tru d n o było o dobre sam o­ poczucie. Do tego, w yśniony obraz niepodległej Polski, w k tó rej znikną w szy­ stkie plagi społeczne, zupełnie nie przy staw ał do rzeczywistości. T ak w ięc do sam ouw ielbienia nie było dobrych w arunków . Na porządku dziennym był r a ­ czej kom pleks niższości, którego m ożna było się nabaw ić, w idząc bardzo skrom ne sukcesy Polski w okresie m iędzyw ojennym . Nie przeszkadzało to jakoś rozwojowi m egalom anii narodow ej na uży tek głów nie w ew nętrzny, o czym pisał J a n St. Bystroń, zyskując sobie niechęć nacjonalistycznej p r a ­ wicy. T rudno oczywiście, i to jeszcze z p e rsp ek ty w y w ielu dziesięcioleci, orzec, jak a postaw a przew ażała (i w jakich środowiskach!). Z astanaw ia n a to ­ m iast w pływ p ropagandy p aństw ow ej za czasów sanacji, szczególnie zaś w la­ tac h trzydziestych. J a k przyjm ow ano deklarow aną „mocarstw owość” Polski, k tó ra m usiała sprzyjać w ysokiej samoocenie Polaków , poprzez apotezę p a ń ­ stw a staw ianego w tej propagandzie na wysokim piedestale. W ydaje się, że m im o w szystko w spom niana p ropaganda osiągnęła pew ien w pły w na w zględ­ nie szerokie m asy społeczeństwa. Św iadczył o ty m niesłychanie głęboki w strząs m o raln y spow odow any błyskaw iczną klęską w e w rześn iu 1939 ro ­ ku i upad k iem państw a, k tó ry w yraźnie w iązał się z k rach em obrazu stw o­ rzonego nie bez udziału te j propagandy.

Czy w samoocenie widoczne b yły pozostałości dzielnicowe? T rudno byłoby to udowodnić. W arto zwrócić uw agę że dw a najsilniejsze obozy polityczne zwalczające się w okresie m iędzyw ojennym , sanacja i endecja, m iały c h a ra k ­

(13)

1 8 4 J a n u s z Ż a r n o w s k i

te r ogólnokrajow y. Oba zresztą ostro k ry ty k o w ały społeczeństwo, choć z in ­ nych pozycji. S anacja w gruncie rzeczy uw ażała społeczeństwo polskie za po­ litycznie niedojrzałe. J e j przyw ódca chętnie obrzucał je obelgami. S tąd oczy­ wiście płynęło uzasadnienie dla rządów elity. Ale i endecja oraz jej secesje u w ażały społeczeństw o za ogłupione przez Żydów, socjalistów, liberałów , m a ­ sonów, sanację itd. O brzucały obelgam i zwłaszcza inteligencję (por. Dm ow ­ ski), k tó rej znaczna część nie szła za endecją, i k tó ra była bardzo „zażydzo- na (według term inologii tego obozu). Ale i robotnikom oraz chłopom, w resz­ cie i ziem iaństw u od publicystów endecji dostaw ało się tęgo. R uch socjali­ styczny i chłopski nato m iast kształtow ały obraz społeczeństw a i narodu z po­ zycji klasow ych czy stanow ych, co w ykluczało jednolitość oceny czy to pozy­ tyw nej, czy n eg aty w n ej całego narodu.

Gdy m ow a o samoocenie narodow ej, jako w ażnym sk ładniku m entalności narodow ej (czy „ ch a rak te ru narodow ego”), trzeba pamiętać, że różne w a r­ stw y czy poziom y społeczno-kulturalne w różnym stopniu zajm ują się tą dość o derw aną kw estią. Dotyczy to ty m bardziej, jak już w spomniano, obrazu P o l­ ski u obcych. T e sp ra w y an im u ją zwłaszcza w arstw ę w yżej wykształconą, biorącą żyw y udział w życiu intelektualnym . Otóż integ racja tej w a rstw y b yła bez porów nania szybsza, choćby z powodu jej większej ruchliwości, łatw iejszego obiegu w artości k u ltu ry takich, jak lite ra tu ra czy prasa. W ar­ stw y ludow e nie m iały tej łatwości obcowania z problem am i ogólnokrajow y­ mi, w ty m z ogólnonarodow ym i problem am i k u ltury, żyły (na ogół!) bardziej życiem lokalnym . Mówiąc o opinii Polaków , czy polskiej opinii publicznej i jej stosunku do problem ów narodow ych, trzeba uw zględniać także ten spo­ łeczny aspekt opinii publicznej, aby stanow iska m niej lub bardziej w ąskiej elity, łatw iejszego do odtworzenia, nie utożsam iać ze stanow iskiem „całego narodu" czy większości społeczeństwa, o któ ry m w gruncie rzeczy w iem y mało.

Sum ując to, co powiedziano w niniejszym punkcie, m usim y stwierdzić, że odbudow a niepodległości stw orzyła podstaw y dla poczucia równości i do­ ró w n y w an ia in nym narodom . To w ydarzenie, nie do pom yślenia jeszcze przed niew ielu laty, mogło stać się p u n ktem w yjścia bardzo w ysokiej czy n aw et przesadzonej samooceny.

W ydaje się, że ta k się nie stało, i w samoocenie Polaków przew ażały po ­ glądy kry ty czn e także wobec cech c h arak teru w łasnego narodu. Nie w y k lu ­ czało to sporadycznie przesadnej samooceny, a także nacjonalistycznej m eg a­ lom anii n iek tó ry ch kół p raw icy i pew nych środow isk społecznych. Ale nie b y ły to czynniki decydujące. Kw estie, o k tórych mowa, b yły obecne zw łasz­ cza w świadomości inteligencji i w a rstw y intelektualnej.

S t o s u n e k d o o b c y c h . W ty m zakresie procesy integ racy jn e w y ­ stąp iły bardzo wyraźnie. Przecież przed 1914 rokiem k ażdy zabór m iał innego bezpośredniego w roga — „swego” zaborcę. W ątpliw ości m ogły w ystąpić tylko w zaborze austriackim . W każdym razie stosunek do obcych był ujm ow any z n a tu r y rzeczy w innych kategoriach w każdej dzielnicy. K oleje lat 1914— 1918 naru szy ły oczywiście te podziały bardzo głęboko, u łatw iając w ytw orzenie się w spólnoty w ty m zakresie. W okresie m iędzyw ojennym w spólnota ta roz­ szerzała się i um acniała coraz bardziej. Chodzi tu o w spólnotę odczuwania i p o staw y wobec obcych, w szczególności zaś wobec sąsiadów i wrogów. N ie­ bezpieczeństw a groziły całem u krajow i, a nie tylko jednej dzielnicy. Czym in n y m są np. różnice m iędzy stronnictw am i dotyczące polityki zagranicznej,

(14)

P rz e k s z ta łc a n ie się c e c h c h a r a k t e r u P o l a k ó w ( 1 9 1 8 - 1 9 3 9 ) 1 8 5

któ re zresztą — w tyra sektorze polityki państw ow ej tylko! — były sto su n ­ kowo m ało ostre, choć oczywiście każde u g ru pow anie polityczne występow ało z p ew nym program em politycznym.

Szczególną pozycję zajm ow ali komuniści, k tórych stosunek do Zw iązku Radzieckiego b y ł u w a ru n k o w a n y ideologicznie. Poza tym, zwłaszcza w m o­ m en tach zagrożenia (1920, 1939) można mówić raczej o różnicach w obrębie w spólnego stanowiska.

W stosunku do obcych były zarówno elem enty poczucia wyższości, jak i niższości. M egalom ania narodow a, o k tórej pisał Bystroń, na ty m właśnie odcinku znajdow ała pole do popisu. Poczucie wyższości w ystępow ało w s to ­ su n k u do „m niej k u ltu ra ln y ch ” ludów na wschodzie. Wobec Litw inów , B iało­ rusinów, U kraińców eksponowano pański c h ara k te r k u ltu ry i państwowości polskiej wobec ich w łasnej chłopskości. Wobec k ra jó w i narodów b a łk a ń ­ skich przyw oływ ano europejskość Polski wobec ich orientalności. K o n tak ty nie b y ły zresztą zbyt częste. Wobec Czechów — podkreślano czasem rycerską trad y c ję i psychikę Polaków wobec czeskiego k ram arstw a. Wobec Niemców w ysuw ano na p lan pierw szy polski polot, polską rycerskość, subtelność, k u l­ tu rę duchow ą, w alory m o ralne mocniejsze od siły fizycznej. N ietrudno od­ k ryć w ty ch przeciw staw ieniach, m iędzy innymi, ślady klasow o-stanow ego c h ara k te ru k u ltu ry polskiej, gdyż w ystęp u je tu w y raźne poczucie wyższości szlachty i inteligencji n ad m ieszczaństw em i chłopstw em. Nie zam ierzam y oczywiście redukow ać tych w szystkich n astaw ień do m om entów klasowych.

Trudno precyzyjnie określić przew agę poczucia wyższości czy niższości w św iadomości różnych w a rstw m iędzyw ojennego społeczeństwa. W stosunku do k ra jó w uprzem ysłow ionych n a ogół przew ażało poczucie niższości, d oty­ czyło to także Niemiec, niezależnie od w yżej w spom nianych m otyw ów p o d ­ kreślających w łasną wartość. W ydaje się — jest to oczywiście hipoteza, k tórej nie m ożem y udow odnić — że zależność od zagranicy była w yraźniejsza i moc­ n iej odczuw ana niż w okresie przedw ojennym . P o jaw ił się now y wzór, znacz­ nie silniej oddziałujący niż przed 1914 rokiem , a m ianow icie S ta n y Z jedno­ czone AP, któ re w latach 1914— 1918 zdobyły przew agę w świecie zachodnim. W zory k u ltu ry m ate ria ln e j i najw yższej techniki oraz nowoczesnego sty lu ży­ cia, od sam ochodów i sam olotów aż po kino i jazz, p łynęły w łaśnie z A m ery ­ ki. Technika, zwłaszcza przem ysłowa, płynęła też z Niemiec (zwłaszcza na po ­ czątku dwudziestolecia 1918— 1939). W zory ustrojo w o -p raw n e szły z F rancji, trochę z repu b lik i w eim arskiej, a poszukiw ano ich też z jednej stro n y w R o­ sji, z drugiej w e Włoszech. Socjaliści czerpali swe idee, w okresie m iędzy­ w ojennym , najch ętn iej z A ustrii. Modne w zory i w artości lite ra tu ry przycho­ dziły obok F ran cji i Niemiec, także z Anglii, ze Stanów Zjednoczonych. S ztu­ ka zawdzięczała — po starem u — swe wzory głównie Francji. Można b y te wyliczenia ciągnąć dłużej. R ozpraw iano sporo o w tórności lite ra tu ry i w ogóle k u ltu ry polskiej, o zaściankowości i kom pleksie zaścianka w Polsce. Biorąc to wszystko pod uwagę, należałoby przyznać przew agę poczuciu niższości. Z a­ stan aw ia jednak c h ara k te r polityki rządów polskich na arenie m iędzynaro­ dowej, w dziedzinie dla narodu i społeczeństw a bardzo ważnej. Chodzi tu nie o — w spom nianą już — propagandę m ocarstw ow ą lat trzydziestych, obli­ czoną na ry n ek w ew nętrzny, lecz rzeczyw istą politykę preten d u jącą do m iejsca mocarstwowego, w Europie, co znalazło w yraz np. w dobijaniu się odpowied­ n iej pozycji w Lidze N arodów i w jej Radzie po Locarno, w polityce tzw. ró w ­ nowagi między N iem cam i a Rosją. Z persp ek ty w y historycznej wiemy, że była

(15)

1 8 6 Janusz Z a r n o w s k i

to pozycja pozbawiona zaplecza w potencjale gospodarczym i ogólnym k raju; przem aw iały za nią przede w szystkim trad y cja czy cechy c h ara k te ru narodo­ wego, słowem im ponderabilia. Na to można co praw d a odpowiedzieć, że poli­ ty k a taka w ówczesnym układzie m iędzynarodow ym i sytuacji ustrojow ej nie m iała altern aty w y ; każda inna bowiem byłaby jeszcze bardziej beznadziejna, że różne posunięcia (aspiracje do m iejsca w Radzie LN) były nie w ynikiem irracjonalnych dążeń, ale koniecznością w yw ołaną przez położenie Polski w dobie polokarneńskiej.

Przechodzim y obecnie do samego jąd ra naszego zagadnienia, a m ianow i­ cie do c e c h c h a r a k t e r u n a r o d o w e g o w j e g o s t r e f i e w e ­ w n ę t r z n e j ( tj. z w yłączeniem sfery ko n tak tó w zewnętrznych). P u n k ­ tem w yjścia dla naszej próby uporządkow ania tego zagadnienia niech będzie w spom inana już wypow iedź K azim ierza Tymienieckiego w y d ru k o w an a w 1926 roku. Uczony w yróżnił ta m n astępujące cechy, któ re uznał, n a podstaw ie a n a ­ lizy historycznej, za istotne dla c h ara k te ru narodow ego Polaków. N ależały tu: 1 — zam iłow anie do wolności, 2 — sam orzutne organizow anie się; 3 — b rak karności społecznej; 4 — b ra k w ytrw ałości. W ydaje się nam, że listę tych elem entarnych cech specyficznych, zgodnie z potoczną św iadomością naszej doby i z niezliczonymi publicystycznym i w ypow iedziam i w tej m aterii, m ożna rozszerzyć przy n ajm n iej o trzy dalsze: 1 — odwaga, 2 — pew na pycha n a ro ­ dowa; 3 — przew aga em ocji nad. racjonalnością. Oczywiście w te j m a te rii p a ­ n u je i jest możliwa duża dowolność. Ale już na w stępie podkreślono, że te rozw ażania nasze nie mogą mieć c h ara k te ru w pełni naukow ego z wyłuszczo- nych tam powodów.

Jeśli będziem y się jed n ak trzym ać zaproponow anej tu listy, sp róbujm y spojrzeć na te cechy pod k ą te m ich nasilenia w poszczególnych zaborach przed pierw szą w ojną św iatow ą. I ta k um iłow anie wolności narodow ej i w a l­ k a o nią toczyła się w e w szystkich zaborach i w k ażdym z nich było zarazem m nóstw o przykładów serw ilizm u wobec zaborcy. W alka o wolność p rz ejaw ia ­ ła się różnie w k ażdym z trzech zaborów. Za to jed n ak były odpowiedzialne w głów nej m ierze w a ru n k i polityczne stw orzone przez zaborcę. A może roz­ szerzyć to zagadnienie na w alkę o wolność w ogóle, a więc w alkę społeczną, społeczno-wyzwoleńczą, w alkę o swobodę osobistą, np. o wolność słowa. Znów toczyła się ona w każdym zaborze po swojemu, a jej głów ną podstaw ą były określone s tru k tu ry społeczne i społeczno-gospodarcze. Co m a do tego c h a ra k ­ te r narodow y? Dążenie do w yzw olenia narodow ego stanow i n a tu ra ln ą p o trze­ bę każdej dostatecznie rozw iniętej w spólnoty narodow ej, o czym uczy histo­ ria. Dążenie do w yzw olenia społecznego pow staje jako fu n k cja dostatecznie głębokich i dostatecznie ostro postrzeganych nierów ności społecznych. W pływ ch ara k te ru narodow ego rozum ianego jako skrystalizow ane, skum ulow ane w ie ­ kow e doświadczenie, widzieć m ożna w stosunkow o silnym dążeniu do bezpo­ średniej w a lk i z wrogiem.

W pływ „dem okracji szlacheckiej” oddziaływ ał w k ieru n k u indyw idualiz­ m u, k tó ry kazał dbać przede w szystkim o godność (por. niedaw ne dyskusje o ty m pojęciu), a w jej imię — o wolność, swobodę wypow iedzi, p raw o nie- ulegania rozkazom, równość itd. Tego rodzaju spuścizna u łatw ia ła w alkę o wolność narodow ą, a także i społeczną. Lecz tu w kraczam y bez w ątpienia na tere n spekulacji. Ściśle określić w pły w ch ara k te ru narodow ego na w alkę Polaków o wyzw olenie narodow e jest bardzo trudno. Nie w iadomo zresztą, czy c h ara k te r narodow y określał zakres i sposób w alki, czy też p ra k ty k a ży­

(16)

P rz e k s z ta łc a n ie s/ę c ec h c h a r a k t e r u P o l a k ó w ( 1 9 1 8 - 1 9 3 9 ) 1 8 7

cia narodowego, narzucająca potrzebę obrony, kształtow ała c h ara k te r naro d o ­ wy. P rz e rw ijm y w ty m m iejscu te dość jałow e rozważania.

W aru n k i zaborów i u stro ju panującego w każdym z pań stw zaborczych o kreślały ramy, w jakich p rzejaw iała się sam orzutna organizacja, w y m ienio­ na przez Tymienieckiego jako jedna z cech c h ara k te ru narodowego. Trzeba przyznać, że jeszcze doświadczenia i trad y c je szlacheckiej Rzeczypospolitej m ogły w ytw orzyć w ram ach k u ltu ry szlacheckiej zdolność i przyzw yczajenie do sam orzutnego organizow ania się narodu szlacheckiego. Pozbaw ienie narodu w łasnej państw ow ości mogło te zdolności wzmocnić. Istotnie, sam orzutna o rg a ­ nizacja rozwinęła się najlepiej i n ajsilniej w zaborze p ruskim z tym, że opie­ ra ła się tam na ogół na podstaw ach obowiązującego praw a. Inaczej w zaborze rosyjskim . Tu nie było żadnej sw obody organizacji, a p raw o było tylko n a ­ rzędziem sam owoli biurokracji. Sam orzutne organizow anie się Polaków doko­ nyw ało się tu więc często potajem nie, a tylko częściowo w ram ach carskiego „ p ra w a ”, i częściowo półlegalnie.

Mówi się często o b ra k u karności. W w aru n k ac h zaborów b rak karności społecznej był często w yrazem p ro testu przeciw uciskowi carskiem u i po­ w szechnem u bezpraw iu. Oczywiście bezpraw ie to odbiło się w m entalności i przyzw yczajeniach ludności zaboru rosyjskiego. Mówi się także o emocjo­ n alnej pobudliw ości Polaków. T rudno o tym wyrokow ać. Chyba n ajp rędzej m ożna by szukać te j cechy c h ara k te ru w organicznym zw iązku z odw agą i determ inacją. D ały one o sobie znać, m iędzy innymi, w konspiracjach n ie ­ podległościowych i w w alk ach zbrojnych. Dotyczyły one w szystkich zaborów, lecz najpow szechniej objęły zabór rosyjski, gdzie w ystąpienia zbrojne trw a ły najdłużej i m iały najw iększy zasięg.

W okresie m iędzyw ojennym tru d n o byłoby w yróżnić k tórykolw iek daw ny zabór pod względem um iłow ania wolności, i to tak w płaszczyźnie m ięd zy n a­ rodowej, jak i w dziedzinie w a lk i w obronie swobód dem okratycznych. Na tym odcinku nastąp iła bez w ątp ien ia pełna integ racja cech c h arak teru . Pod pew nym i względami to samo dotyczyło zdolności sam orzutnej organizacji. Z n a tu ry rzeczy rola tej cechy c h ara k te ru zmniejszyła się w w a ru n k ac h w łas­ nego państw a, którego powinnością było dbanie o w szechstronny rozwój życia narodowego. T eraz sam orzutna organizacja przejaw iała się głównie w dzie­ dzinie politycznej.

Wiele pisano i mówiono o polskim b ra k u karności, nad m iern y m ind y w i­ dualizmie, potrzebie a u to ry tetu i hierarchii. Być może w pierw szych latach po w yzw oleniu k ra ju swoboda działań i wypowiedzi, na zasadzie k o n trastu w stosunku do czasów poprzednich, zbyt bujn ie się rozwinęła? Nie odw ażyli­ byśm y się na ta k i wniosek. J e d n a k w krótce swoboda została drastycznie o gra­ niczona w dziedzinie politycznej i w w ielu innych. O b ra k u karności i in d y ­ w idualizm ie m ów ili wówczas najczęściej przedstaw iciele rządzącego reżimu sanacyjnego, podobnie zresztą jak przedstaw iciele praw icow ej, nacjonalistycz­ nej i faszyzującej opozycji. W ustach pierw szych b ra k karności oznaczał n a j­ częściej b ra k zaufania w ielu środow isk do ich obozu; w ustach drugich — właściw ie to samo, tyle że chodziło o inne środowiska. Może jed n ak postawić pytanie, czy w okresie m iędzyw ojennym wzrosło poszanowanie p raw a w ogó­ le? T rudno powiedzieć o tym z pewnością. Być może w pew nym stopniu, tam , gdzie praw o ograniczało jednak samowolę adm in istracji i biurokracji. B ezpraw ie rosyjskie ustąpiło, ale nie brakow ało też rodzimego bezpraw ia w okresie rządów a u to ry tarn y ch , co nie mogło sprzyjać rozwojowi ducha k a r ­

(17)

1 8 8 J an us z Z a r n o w s k i

ności społecznej, k tó ry może tw orzyć się tylko w oparciu o praw o i p ra w o ­ rządność. W ydaje się, że najw ięcej ekscesów, starć, pogrom ów itd. w ystąpiło na teren ie b. zaboru rosyjskiego, i że niechlubną przew agę tego zaboru w y ­ kazałby bilans gw ałtow nych zamieszek tego rodzaju.

K olejna cecha w spom niana przez K azim ierza Tymienieckiego to polski b ra k w ytrw ałości. N ie p o trafim y nic powiedzieć na ten tem at; tru d n o z au w a­ żyć p rzykłady te j cechy c h ara k te ru w życiu społecznym Polaków okresu m ię ­ dzywojennego. T rudno też powiedzieć coś konkretnego o odwadze; wiadomo, że są różne rodzaje odwagi. Wiadomo, że odw aga w ojenna dopisyw ała P o la ­ kom w czasach, gdy toczyły się działania wojskowe. Ale okres, którym się tu zajm ujem y, to w przew ażającej m ierze okres pokoju. W tym czasie w grę w chodzi przede w szystkim odwaga cywilna. W iele środow isk i jednostek dało dow ody tej odwagi, uporczyw ie walcząc o swe ideały, zwłaszcza polityczne i społeczne. Z daje się jednak, że w ypow iadający się o cechach polskiego ch a­ ra k te ru narodow ego m ają na ogół na m yśli odwagę w ojenną, czy fizyczną. T a m iała możliwość przejaw ian ia się, ale m niejszą niż w czasach w ojennych. W każdym razie tru d n o znaleźć tu jakiekolw iek różnice dzielnicowe.

Jeszcze jedna cecha, praw dziw a czy rzekoma, polskiego c h ara k te ru n a ­ rodowego. Czy w okresie m iędzyw ojennym widoczne b yły jakieś szczególne objaw y k ierow ania się em ocjam i przez szersze w a rstw y społeczeństw a czy też przez elity społeczne? P ra w d ą jest, że w w alce politycznej apelow ano do uczuć i irracjonalnych odruchów. Celował w ty m tzw. obóz narodow y. P rz y ­ kładem tak iej m asow ej p ro pagandy b y ły w ydarzenia roku 1922, po wyborze G abriela N arutow icza na prezydenta. W latach trzydziestych p ropaganda ta stała się zjaw iskiem codziennym i sta rała się z powodzeniem coraz mocniej rozpalać te emocje, któ re uw ażała za pożyteczne dla siebie, przy czym główną rolę odgryw ała tu akcja antyżydow ska. Oczywiście w w y k orzystyw aniu emo­ cji Polska nie była w yjątkiem . Czynił to w różnych form ach p raw ie każdy obóz polityczny w niem al każdym k raju, a już zwłaszcza w latach trzydzie­ stych, w któ ry ch tem p e ra tu ra konfliktów politycznych ogrom nie wzrosła. W ydaje się jednak, że w polskim życiu politycznym rola emocji istotnie była (i pozostaje) większa niż w w ielu (nie wszystkich) innych k rajach, co pozwala przyjąć hipotetyczne istnienie odpow iedniej cechy c h ara k te ru narodowego. Czy m ożna tu stw ierdzić odrębności dzielnicowe? T em p era tu ra konfliktów i w a lk politycznych była najsilniejsza w daw nych zaborach rosyjskim i a u ­ striackim i zapewne, tu należałoby zlokalizować najw iększą podatność na emo­ cje społeczne, polityczne itd.

Rozważania nasze prow adzą do w niosku, że m ające obieg stereotypy cha- re k te ru narodowego Polaków w w ielu p rz ypadkach w odniesieniu do okresu m iędzyw ojennego nie zn ajdują uzasadnienia. W w ielu innych przypadkach, jeśli n aw et można hipotetycznie p rzyjąć istnienie odpow iednich cech cha­ r a k te ru narodow ego Polaków, to tru d n o w yodrębnić t u w pływ y poszczegól­ nych zaborów, przew ażają bowiem zjaw iska nowe i postaw y zintegrow ane. O kazuje się, że procesy integ racy jn e b yły znacznie silniejsze niż relik ty zaborów, w każdym razie w obrębie problem atyki, k tó rą się tu zajm ujemy. Ale trzeba podkreślić, że m am y do dyspozycji przede w szystkim m ate ria ł p o ­ chodzący od w a rstw społecznych bardziej źródłotwórczych, lecz mało licz­ nych, np. inteligencji. Być może, że in tegracja środow isk ludow ych n a stę ­ pow ała w olniej wobec m niejszej częstotliwości k o n tak tó w m iędzyzaborowych? N ie potrafim y na to zdecydowanie, odpowiedzieć.

(18)

P rz e k s z ta łc a n ie się c e c h c h a r a k t e r u P o l a k ó w (1 9 1 8 —1939) 1 8 9 NOWE CECHY CHARAKTERU NARODOWEGO

N a zakończenie tego a rty k u ïu p rag niem y krótko wyliczyć te cechy ch a­ ra k te ru narodowego, czy preferencje, czy wreszcie now e przyzw yczajenia społeczne — któ re stanow ią dorobek okresu międzywojennego.

•— Na plan pierw szy należałoby tu w ysunąć poczucie odpowiedzialności za w łasne losy narodu i państw a. To n iew ątp liw y dorobek dwudziestolecia m iędzyw ojennego zw iązany z odzyskaniem w łasnej państwowości. N ie m ożna było np. w szelkich niepowodzeń, klęsk, w ad i niedogodności przypisyw ać za­ borcom czy okupantom , rozbiorom Polski i oczekiwać ra d y k aln ej zm iany na lepsze pod każdym w zględem po w ypędzeniu zaborców. Wzrósł w p e w ­ nym stopniu realizm m yślenia szerszych kręgów społeczeństw a o problem ach narodow ych, k tó re teraz stały się państw ow ym i.

— Z powyższą cechą wiąże się silny krytycyzm wobec siebie, w łasnego k raju , p aństw a i narodu. K rytycyzm ten narodził się naty ch m iast po od b u ­ dowie niepodległości i stał się chyba stałą cechą wielu środow isk społeczeń­ stw a polskiego.

— Jedn ak że rów nolegle z tym krytycyzm em dało się zauważyć dążenie do dorów nania innym i dum a z osiągnięć polskich. U jaw niało się to w sferze gospodarczej (pow tarzany do znudzenia przykład Gdyni!) czy sportowej.

•— W zrost nacjonalizm u i niechęć do obcych b yły zjaw iskiem pow szech­ nym w Europie, a n aw et na świecie. Nie om inęły też Polski. Wiązało się to zjaw isko z niedaw ną zaciekłą w ojną europejską, z rozwojem różnych zapóź- nionych narodowości, gru p etnicznych i nacjonalizm ów, dom agających się swego m iejsca pod słońcem oraz z dorastaniem szerokich m as w społeczeń­ stw ach bardziej opóźnionych w rozw oju społeczno-gospodarczym do poziomu intelektualnego umożliwiającego im uczestnictwo we wspólnocie narodowej.

— Z in tegracją ogólnokrajow ą i ponadzaborow ą w iązało się przyzw ycza­ jenie do m yślenia o Polsce, jej interesach, potrzebach itd. jako o całości. Był to niew ątp liw y dorobek lat 1918— 1939.

— W okresie m iędzyw ojennym nastąpiło oczywiste um ocnienie i u jed n o ­ licenie oraz upow szechnienie trad y c ji historyczno-kulturalnych. B yła to k w e ­ stia bardzo w ażna dla form ow ania się c h ara k te ru narodowego, k tó ry nie tw orzy się przecież w próżni, lecz kształtu je się w łaśnie w zależności od cech k u ltu ry narodow ej, a ta z kolei zn ajd u je oparcie w narodow ej historii. Było to tak że istotne dla upow szechnienia się pew nych cech m yślenia i sposobów reagow ania w p rzekroju pionowym, czyli w różnych w arstw ach społecznych, w szczególności w śród mas ludow ych m iasta i wsi. Taka in tegracja k u ltu ­ ralna, niosąca z sobą także przyjęcie w spólnych norm reak cji i postępow a­ nia, była daleka od zakończenia w 1939 roku, niem niej jed n ak lata m iędzy­ w ojenne były pod tym względem okresem znacznego postępu. O gólnonaro­ dowe n orm y reagow ania upowszechnić się m iały — naszym zdaniem — do­ piero w latach późniejszych, lecz podstaw y do tak iej in tegracji w ytw orzyły się w Polsce m iędzy dw iem a w o jnam i św iatowymi.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Być człowiekiem doskonalszym, to starać się tworzyć i przekraczać własne życie („Przypomnijmy, że człowiek wybitny tym się różni od człowieka pospolitego,

A.W.: To też nie jest kwestia, która urodziła się z sufitu, tylko to jest temat, który został wypracowany najpierw przez pełnomocników do spraw studen- tów

An Interferometry MOdulation Display (IMOD) technology using graphene outper- forms the existing silicon-based one (Chapter 7)5. The adjective ’few-layer’ is misleading when

• Few studies on distraction among cyclists available • Portable devices while cycling appears considerable; but no precise prevalence data • In 4 – 5 % of bicycle crashes may

After documenting for decades in paper reports the accident and event investigation findings and lessons, the technological offer with computers in the eighties

z To outline the processes for gradually developing more sustainable energy systems through integration in urban planning in China?. The methods used in the paper consist of

Om na te gaan wat de consequenties zijn van een iets steiler beloop zijn 2 berekeningen uitgevoerd voor een binnentalud van 1 :lVè (tijdens de terreinverkenning bestond de indruk

W toku rozpoczętych badań postawiono więc sobie zamierzenie prześledze­ nia, jaką rolę w procesie produkcji i w życiu codziennym odgrywa używanie napojów alkoholowych,