• Nie Znaleziono Wyników

W obronie Michała Pogorzelskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W obronie Michała Pogorzelskiego"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Sukertowa-Biedrawina, Emilia

W obronie Michała Pogorzelskiego

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 3, 182-188

(2)

E M I L U SL K K R T O YV A - R IE D R A W J N A

W O B R O N I E M I C H A Ł A P O G O R Z E L S K I E G O

W W iirzburgu, • su m p tem „G öttinger A rb eitsk reis”, u kazała się bardzo starannie w yd a n a m onografia p ow iatu szczycień sk iego: „Der K reis O rtelsburg, ein o stp reu ssisch es H eim a tb u eh ” ’)• Jest to praca zbiorow a, zain icjon ow an a przez d łu g o letn ieg o , o sta tn ieg o starostę (landrata) szczycień sk iego, dr W iktora von P osera, dokonana pod redakcją b yłego dyrektora sem in ariu m n a u c z y ­ cielsk ieg o w S zczytn ie dr М аха M eyhöfera.

K siążk a zaw iera w ie le ciek a w eg o m ateriału, zw łaszcza z ostatn ich okresów — m ięd zy w o jen n eg o i p o w o jen n eg o — o czy w iście u jętego pod k ą tem n ie ­ m ieck iej propagandy. C ałość w y m a g a szerszego om ów ien ia. W tym m iejscu jednak zatrzym am się ty lk o nad za g a d n ien iem w sp om n ian ej tam p ostaci - - zapom nianego w P o lsc e p ieśn iarza m azurskiego, M ichała P ogorzelskiego, który w w ie le d ziesią tk ó w lat po śm ierci stał się ofiarą an typ olsk iej p ro p a ­ gandy, a k tórem u w sto trzyd zieści lat po zgon ie w y p isa n o nad m iejscem w ieczy steg o spoczynku, na, ścia n ie zew n ętrzn ej kościoła w K alin ow ie, d zi­ w aczn y w erset: „Nun lie g t er da au f G ottes A cker, pfui, T ott — du R ack er” 2). B yły lan d rat szczycień sk i v. P oser p rzypom niał w y sied leń co m - rodakom M ichała P o g o rzelsk ieg o jako „ein m asu risch es O rigin al” (rodzim ego m a ­ zurskiego oryginała). N ie jest to ani artykuł, an i życiorys o pow ażn iejszym charakterze, jakby się po w y d a w n ic tw ie i autorze sp od ziew ać należało, ałe „op ow iastk a” zaw ierająca w ie le fantazji, n ie licująca z rzeczyw istością dziejow ą.

P ropaganda n iem ieck a w ok resie m ięd zy w o jen n y m doprow adziła do tego, że n ie tylk o szereg w y d a w n ic tw o różnym poziom ie, ale i podręczniki szkolne zajm ow ały się ośm ieszan iem czcigodnej postaci polsk iego d uszpa­ sterza w K a lin o w ie oraz spop u laryzow an iem go jako „m azurskiego o r y g i­ n a ła ”, k tóry z am bony w y g ła sza ł w jakiejś d ziw aczn ej gw arze n iem ieck iej, przep latan ej p olon izm am i, kazania, które rzekom o ścią g a ły tłu m y słuchaczy, a le k tóre u w ła cza ły godności d u ch ow n ej osoby. - S ta ły się te oracje tak popularne, że je recytow an o n aw et... po karczm ach.

J a k k o lw iek P o g o rzelsk i nie b y ł zw iązan y ze Szczytnem , przypisano mu sła w etn e „ k azan ie”, k tóre m iał w y g ło sić nad grobem szczycień sk iego p r o ­ boszcza Spiridiona. K azan ie to p rzytoczył v. P o s e r n), opuszczając n ajd ra­ sty czn iejsze zdania. C elem zapoznania c zy teln ik ó w z tym rzekom ym „arcy­ d ziełem k u n sztu oratorsk iego”, które m iało rozsław ić nazw isk o m azurskiego rektora, p óźn iej proboszcza, p rzytaczam je w orygin ale oraz tłum aczeniu w całości z zazn aczen iem w n aw iasach opuszczonego t e k s t u 4).

„O w eh dir, O rtelesburgsch G e- O biada ci zborze szczycieriski! m ein. Du h ast verloren den P farrer S tra ciłeś sw ego proboszcza. Z am

k-D ein. G esch lossen ist das A u ge tott, n ięte .m artwe oczy. S tu lić pysk i, jak M aul zu, w a s h at g e le h r e t Gott. So B óg nakazał. K w itł w ogrodzie blüht im G arten R osenstock, sp rin gt krzak różany — przyskoczył, pożarł zu, frisst ab der Z iegenbock. So frass go k ozioł niecnota. Tak pożarła ') B eiträge zur G esch ich te der Stadt und des K reises O rtelsburg vor dem

W eltk riege und w äh ren d der b eid en ersten K riegesjahren. O stdeutsche B erich te aus dem G öttinger A rb eitsk reis. W ürzburg 1957 t. IV. s. 384, -) „Oto le ż y na bożej roli, fe, śm ierci ty h y c lu ”.

*) s. 46 — 48.

4) W edług N eu e P reu ssisch e P ro v in zia l-B lä tter, 1848 s. 196— 198. T łu m acze­

nie p olsk ie E. S u k ertow a-B 'ied raxin a. M ichał Pogorzelski, pieśniarz m a­ zurski, W arszaw a 1954 s. 5— 6.

D.H. A rn old t’s K u rzverfasste N achrichten von allen seit der R eform ation an den L u th erisch er K irchen a n g estellten P redigern, K ön igsb erg 1777 s. 354, a za nim T etzner i inni piszą m yln ie „Pagarz e lski z łacińska „Pa- g arzeîlu s” zam iast „Pogorzelski —- P ogorzeliu s”.

(3)

auch m itt’n im L eb en sla u f der Tott den se l’gen P farrer auf. N un liegt er da auf G ottes A cker, pfui, T ott— du R acker.— (Kreuz, Jam m er, H ellend —E lend— sind die drei W indhund m en :ch h ch en Lebben s. m it w as wdrd M ensch g eä n g stu n d gejagt, -wie A sen au f B artolom äus Jagd. Sobald uns F tuerm örser m ü tterlich en Leibes an das W elt schm eisst, so lassen w ir von uns h ergehen K lagen und A ngsttrillers) Da laufen die Thra- non v e n .D achrinnen unserer Augen, w ie B u tterm ilch aus zerplatzt B u t­ terfass (und w en n w ir sich haben lang genug w ie k lein es M auskätz­

ch en g ew ärm t am Feuerherd d ie­ ser Erde, kom m t zuletzt Koch Tott, sch m eisst uns in s K essel des Gra­ bes, w ie p oln isch e K rebse, da w ir m üssen so lan ge verkuliren, bis n ick s m ehr is von uns w ie And voll Dreck) „Quid est vita humana? W as ist m en sch lich t Lebben'' (M enschlich L ebben ist W ind — zu Pur. C onsum m atum est) Quid est vita hum ana? — Was ist m en sch ­ lich L ebben? M enschlich Lebben ist T eerpaudel am W agen: sch lic- ker und sch iack er — bum s — liegt au f Erde. Item quid est vita h um a­ na? Was ist m en sch lich Lebben? — M enschlich L ebben ist baufällig Strohdach, kom m t W ind, perdaucks fä llts um. L enken wiir u n sere G e­ danken zu selig V erstorbenem , w as W under, w en n w ir lassen halb B at- taljon S eu fzer m arschieren aus Corps de Garde unseres Herzens.' War er gleich sam W egw eiser auf K reu zw eg des Lebbens, schm alen W eg zeigend (und sein purpufär- biges A n tlitz glänzte, w ie P am u- ch elsk op f im M ondschein. War er gleisch sam L u sth au s von unsere G em ein, darin w ir sich kunntem nach H erzen slu st verlu stieren . War er gleisch am B rotpfanne, w orein das fein e M ehl w ahren G laubens w u rd e gebakken). Er erhob seine Stim m e w ie alter G arnisonsdrom - m el und sein e W orte durchdranger a lle H erzen (w ie schon a u sg esp iel­ tes B ru m m top f *). N un lassen w ir

unsern se lig V erstorbenen in se i­ nen, hölzernen S chlafrock (w ie ein K atz im W indechem de) so lange ruhen, bis h eilig er X averiu s ihn reissen w ird m it den Z angen des V erdienstes aus seinem d-üstern G ew ölbe. A m en.

śm ierć nieboszczyka proboszcza w kw iecie jego żyw ota. I oto leży na bożej roli — fe, śm ierci — ty hyclu.

Krzyż, lam ent i nędza — oto trzy psy gończe ludzkiego żyw ota, które tropią, ścigają jak zająca na p o lo ­ w an iu św . B artłom ieja. Skoro tylko ognisty m oździerz m atczynego ż y ­ w ota w yrzuci nas na św iat, m io ta ­ m y skargi i trele strachu, a łzy spływ ają z oczu naszych jak po rynnie, jak m aślanka z p ęk n iętej m aselnicy. A kiedyśm y się jak k o t­ ki ogrzali przy ognisku ziem skiem . nadchodzi kucharz Śm ierć, w rzuca nas do kotła grobow ego, n ib y p o l­ skie raki, m usim y tak długo w a ­ rzyć się, dopóki z nas nic w ięcej ponad garść błota n ie pozostanie.

Czym jest życie ludzkie? Ż ycie ludzkie jest jako w iatr: zaw ieje i zm iecie na czysto... Czym jest życie ludzkie? — Spełniło się. — Ż y d e ludzkie jest jak k ociołek ze sm ołą u w ozu — obija się — szlikier — szlakier, bęc — leży na ziem i. Czym w ięc jest życie lu dzie — jest jako zniszczona słom iana strzecha: n a d ­ leci w iatr, zryw a ją i rzuca na z ie ­ mię.

Sk ieru jm y nasze m y śli w stronę zm arłego i czy to dziwy że każem y m aszerow ać z kordegardy serc n a ­ szych p ółbatalionow i w estchnień?... Zm arły b y ł jako drogow skaz na drodze krzyżow ej, który sk iero w y ­ w a ł na w ąsk ą ścieży n ę naszego ż y ­ w ota, a jego purpurow e oblicze lśniło n ib y m uchom or w św ie tle księżycow ym . B ył on jako „dom rozryw k ow y” naszej gm iny, g d zieś­ m y m ogli się radow ać dow oli. B ył on jednocześnie jak form a, w k tó ­ rej w yp iek a się z najlepszej m ąki ciasto w iary, a głos sw ój podnosił, niby stary bęben garnizonow y, a jego słow a przenikały do w sz y st­ kich serc i uszu donośnym jazgo­ tem. P ozw ólm y teraz naszem u zm arłem u tak długo spoczyw ać w drew nianym szlafroku n ib y k o cia - kow i w koszulinie now orodka, d o­ póki go św . K saw ery nie w y r w ie szczypcam i jego zasług z ponurego sklepienia. Amen.

*) „B rum m topf” w języku polskim nie posiada odpow iednika. W alter Z ie- sem er, P reu ssisch es W örterbuch, Sprache und V olkstum , 193S s. 841 podaje, że B rum m topf to p ry m ity w n y „instrum ent m u zyczn y”, u ży w a n y w Sam bii, w yd ający h a ła śliw e dźw ięki.

(4)

Otóż to „k azan ie” oraz „filo zo ficzn y ” w iersz o „ p lu sk w ie” zam ieszczone zostały przez lan d rata v. P osera w m on ografii „Der Krei.s O rtelsburg” w d ziale „V olk und S p rach e”.

W im ię p ra w d y d ziejo w ej n a leży u nas w y d o b y ć z p y łu n iep a m ięci n a z­ w isko człow iek a, o k tórym przez d łu gi czas trw a ła w śród ludu m azurskiego, zw łaszcza w p o w ie c ie w ęg o rzew sk im i ełck im — żyw a i życzliw a pam ięć jako ob roń cy u c iśn io n y ch ch łop ów , o p iek u n ie m aluczkich i n ieszczęśliw ych , o tym „dobrodzieju co p olsk ie p ieśn i tw orzył, m elod ie do n ich k o m p o n o ­ w ał, śp ie w a ł je z m łod ym i i starym i p ara fia n a m i” 5).

P ogorzelski p och od ził z m a zo w ieck iej szla ch ty zaścian k ow ej, która osia - •dła w X V I w ie k u w p o w ie c ie ełck im , a u tra ciw szy „ k lejn o t” po 1684 r.. zaliczona została w p oczet w o ln y c h ch łop ów („K ölm er”), o k tórych n ap isał S am u el F ry d ery k B o c k 6), rektor u n iw ersy tetu w K rólew cu, że „brali oni u dział w e w szy stk ich pru sk ich sejm ik ach , że p ochodzili od lu d zi za słu żo ­ n y ch ”. U rodził się M ichał P ogorzelsk i w e w si L epaki 4. IX . 1737 r„ u częsz­ czał dc szk oły w e w si M oldzie, skąd arcyprezbiter strad u ń sk i D rygalski zabrał siln eg o , rosłego i obdarzonego p ięk n y m głosem , n ie z w y k le m u zy k a l­ nego ch łop ca i u m ieścił w p o lsk iej szkole „p ro w in cjo n a ln ej” w Ełku. Po śm ierci ojca m ło d zien iec zn alazł się w K rólew cu, w św ie tn ie prow adzonej szkole S ta ro m iejsk iej, a 18. V III. 1762 r. ó w czesn y dziekan w y d zia łu te o lo ­ gicznego. w sp o m n ia n y już S. F. B ock u d zielił m u zgody na p rzyjęcie do Alm a Mater A lb ertin a (k olegow ał tam z Jan em G otfrydem H erderem z Morąga)

Ciężką m ia ł m łodość, przebijać się m u siał przez życie o w ła sn y ch siłach. U k oń czył p o lsk ie sem in ariu m n a u czy cielsk ie oraz w y d zia ł teologii p ro te­ stan ck iej, n ie m ógł so b ie jednak p ozw olić na złożenie k oń cow ych egzam i­ n ów celem u zysk an ia urzędu duszpasterza. Z m uszony do ob jęcia posady organ isty i n a u czy ciela w lite w sk im m ieście B a g n ecie (m usiał znać język litew sk i) p rzeb ył tam trzy lata. W r. 1772 u zysk ał k iero w n ictw o p olsk iej szkoły w K u tach , n ied a lek c W ęgorzew a. P ragn ął aw ansow ać na d u szp a ste­ rza, co m u się jednak n ie udało, egzam inu n ie zdał, gdyż rzekom o nie o p an ow ał język a n iem ieck ieg o . N ie m iał poparcia w k on systorzu k r ó le ­ w ieck im , gd zie orzeczono, iż „w p raw d zie tak w R agn ecie jak i w K utach w y w ią z y w a ł się ze sw y ch ob ow iązk ów bez zarzutu, b y ł jednak n ied o sta ­ tecznie p rzygotow an y, b o w iem w czasie stu d ió w n ie m ógł się n a leży cie p o św ięcić n au ce teologii, gd yż z pow odu u b óstw a w p ierw szym rzędzie p racow ać m u sia ł na sw o je u trzy m a n ie”. M im o to przez d łu gi czas zastęp ow ał chorego ks. Z agrobskiego, tak d alece zjed n ał sobie uzn an ie i p rzyw iązan ie ludności, że ta po śm ierci proboszcza zw róciła się do k on systorza z prośba o za m ian ow an ie P og o rzelsk ieg o na m iejsce zm arłego.

P rzyp ad ek zrządził, że jadącem u k olasą z G ołdapi szam b elan ow i k ró lew sk o - pruskiem u, gen. L o sso w o w i w K u tach złam ało się koło. U czyn n y rektor p o ­ śp ieszy ł z pom ocą. G en erał za in tereso w a ł się w y k szta łco n y m , m u zyk aln ym rektr rem , poj arł go — w k rótk im czasie P ogorzelski otrzym ał zezw o len ie na p onow ne zło żen ie egzam inu, a także przyznano m u p robostw o w K ali- n o w ie 8) „p on iew aż w ła d a ł d osk on ale język iem ludności m ie jsc o w e j” — czyli polskim . O siadł tam z n ow ozaślu b ion ą żoną, R achelą G utow ską. U rzędow ał 18 lat ku za d o w o len iu sw ych przełożonych, zm arł po d ługiej chorobie, a jak w k sięd ze zgon ów zapisano pod 1798 rokiem — „2 m a j a 8a) przy n iezw y k le p ięknej pogodzie n iezliczo n e tłu m y n a d cią g n ęły ze w szy stk ich stron, aby oddać ostatn ią p osłu gę n iep osp olitem u cz ło w ie k o w i”. Nad grobem p rze­

*) W edług B ogum iła M roczka, zam ieszk ałego w Ełku, urodzonego tam że w 1887 r., p ieśni P ogorzel siki ego zam ieszczone w „P rzydatku” do „starego k a n cjo n a łu m azurskiego*’ (Jerzego Wa «lia ń siki ego! jednak bez podania nazw isk a autora, tak sam o. jaik „P ieśń żn iw n a” B. R ostkow skiego. b F. S. Bock. V ersuch einer w irtsch a ftlich en N atu rgesch ich te O st-u n d -W est-

p reussens, D essau 1782. t. I. s. 173.

7) G. Erler. D ie M atrikeln der A lb ertu s-U n iw ersita t zu K ön igsb erg in O st- preu ssen , L eip zig 1911/12 t. II s. 482; H erder — znakom ity m yśliciel i pisarz w sch o d n io -p ru sk i; ku jego czci in s ty tu t nau k ow o-b ad aw czy w M arburgu n azw an o Joh a n n -G o ttfried H erd er-In sty tu t.

^ Kroi Ima nn Ch., M ich ael P ogorzel siki. W ahrheit und D ichtung, A ltp reu s- sîsch e F orschungen. K ön igsb erg 1942 s. 60.

"a) tam że s. 83, 184

(5)

m ów ili: proboszcz Gayda z L isew a i diakon v. B ergen (Górski), obaj o czy ­ w iśc ie po p olsk u 9).

N iem cy k ró lew ieccy nie w ie le w ied zieli o Pogorzelskim . I oto w p ię ć ­ d ziesią t lat po jego zgonie w m iesięczniku N eu e P reu ssisch e P r o v in z ia l-B lä t- ter, w r. 1848 ukazał się w iersz „o p lu sk w ie ” (Wanzker) oraz „kazanie” w y ­ głoszone rzekom o nad grobem pastora Spiridiona przez „długoletniego rek ­ tora szczycień sk iego M ichała P ogorzelskiego”.

I odtąd zaczynają krążyć anegdoty, co raz to now e, o prostodusznym , i ubasznym rektorze z Kut, później proboszczu w K alin ow ie, co to uczniów sw’ych i parafian silną garścią trzym ał, stale i zaw sze przem aw iał do nich dziw acznym językiem , a w y m o w ę m iał twardą, m azurską, czym rozśm ieszaj sw oich słu ch aczy i rozm ów ców . Su p erin ten d en t w ęgorzew sk i H erm ann Braun sły sza ł różne anegd oty od pastora S k ierły z W ęgorzew a oraz A ndersona z P op iołów , p rzytoczył je w sw ojej rozpow szechnionej na M azurach k sią ż­ ce 10) (w ydanej po raz p ierw szy w 1888 r. p t.: „A lte und n eu e Bilder aus M asuren”!. W 90-tych latach X IX w iek u przedrukow ano życiorys P ogorzel­ sk iego pióra Brauna w historii m. Ełku.

Dr Fritz S k o w r o n e k n ) znany, zgerm anizow any pisarz m azurski tw ie r ­ dzi, że z b ieg iem czasu do popularnej na M azurach postaci M ichała P o g o ­ rzelskiego p rzy lg n ęły liczn e an egd oty — „jak dalece zn iek ształciły postać tego człow ieka, n ie da się już dziś u sta lić”. M u siały jeszcze na przełom ie X IX i X X w iek u istn ieć ży w e tradycje w śród M azurów o tym pieśniarzu skoro lip sk i profesor Franciszek T etzner w sw oim dziele „Die S laven in D eu tsch la n d ” l2) zalicza P ogorzelskiego do najciek aw szych postaci m azu r­ skich, w plata do jego życiorysu d w ie p ieśn i w lich ym n iem ieck im tłum aczeniu — (były one, zapew ne, w ów czas przyp isyw an e Pogorzelskiem u). Zachw yciła T etznera b arw n ość i obrazow ość języka, n ie m ógł się w id oczn ie oprzeć czarow i tych pieśn i. Z najdujem y je w zbiorze W ojciecha K ętr z y ń sk ie g o t3). k tóry m oże u zyskał je od M arcina Giersza) — „A ty moją m usisz b y ć ” oraz „W yleciała rybka z bystrego jeziora”.

Po p ierw szej w o jn ie św ia to w ej rząd n iem ieck i p ostan ow ił kosztem całei R zeszy odbudow ać P ru sy W schodnie, które w czasie inw azji w ojsk carskich 1914— 1915 r. u le g ły straszliw em u zniszczeniu. C hodziło o zain teresow an ie ziem ią m azurską, dotąd po m acoszem u traktow aną, pięknem jej k rajo­ brazu, o sk iero w a n ie ruchu turystyczn ego do tej „krainy tysiąca jezior” celem p od n iesien ia dobrobytu i k u ltu ry ludności m iejscow ej. Zależało też w ład zom pruskim na zapobieżeniu w yw ożen ia p ien ięd zy za granice R zeszy przez tu rystów . P oczęto propagow ać , now oodkrytą k olon ię — P ru sy W sch od ­ n ie ”, „rai w sch o d n io -p ru sk i”, a nie jak uw ażano dotąd w N iem czech —

.krainę białych n ied źw ied zi”, „niem iecką S yb erię daleka i n iezn an ą”. D la propagandy tu rystyczn ej potrzebne b y ły najrozm aitsze efekty: w p o ­ w ie c ie m ragow skim (zadźborskim) „gw oździem ” i przynętą sta ł się „jedyny na ziem iach n iem ieck ich rosyjski klasztor FiHponek w W ojn ow ie”, a w p o­ w ie c ie ełck im uchw ycono się „rodzim ej postaci P ogorzelskiego”, pasując go na znakom itego noete n iem ieck iego .w sohodnio-pruskiego A braham a a S a n ­ cta C lara” 14), głęb ok iego filozofa i orygin ała”. O tym „oryginale” poczęli p isać i su gerow ać n a w et pow ażniejsi autorzy. H arry Schum ann w książce „U nser M asuren in F orsch u n g und D ich tu n g” 1-’) tw ierdzi, że „choć w y b it ­ nego stanow iska P ogorzelski nie zajm ow ał, to jednak b ył niepospolitą p o­ stacią, która zasłu gu je na to, żeby sław a jego poetycka rozeszła sie po całej n iem ieck iej ojczyźnie. O sobliw ość jego polega na tym, że najgłęb sze m

ą-M ieszkając na pograniaau Polski, b ył Pogorzelski w kontakcie z ludnością za kordonem , k tóry po ostatnim rozbiorze P olsk i przestał istnieć, to też na pogrzebie w śród „przybyłych tłu m ów z różnych stron”, n ie brakow ało ludzi z P o ls k i

l0) H. B raun. A us der m asurischen H eim at. A ngerburg 1925 s. 23—25. n ) F. Skow ronek. D as M asurenbuch, B erlin 1901 s. 98.

13) F. Tetzner, D ie S law en in D eutschland, B rau n sch w eig 1902 s. 209— 211 1S) W. K ętrzyń sk i, O M azurach. P oznań 1872 s. 41.

14) Abraham a Sancta Clara. t,o sla w n v austriacki m nich au gu stian in D os}.

kaznodzieja cesarsk o-n iem ieck i X V III w., autor 6 tom ów utw orów sa ty ­ rycznych, w yd an ych v/ H eilbronn w latach 1843— 1845. Ś w ieck ie nazw isko jego brzm iało U lrich M «Perło.

,s) Harry Schum ann. U nser M szuren M ichael Pogorzelski die L ieb lin es- gesla lf der M asuren. D resden 1921, s. 85.

(6)

drości ży cio w e p od aw ał w orygin aln ych drastycznych zw rotach i w yrazach. P ełn ia g łęb i filo zo fii jest jądrem jego poezji, filozofią, która nie w n osi nic /. nauki, w ied zy , sy stem u — raczej z p o w szed n io ści z jej try w ia ln o ścią ” (?) S chum ann p od k reśla m azurski charakter lu d o w y w tw órczości P ogorzel­ skiego, jego „u m iejętn o ść łączenia n iem ieck ości z p olsk ością sp ecja ln ie m a ­ zurskim sp osob em ”. Z daniem S ch u m an n a „ze w szy stk ich n arodów sło w ia ń ­ skich w ob rębie R zeszy tw órczość P ogorzelskiego jest N iem com najbliższa, m im o że jed y n ie taki m ały dorobek jego o c a la ł” 16).

Za S ch u m an n em p o w tó rzy ł to sam o H ess von W ichdorff w sw ej książce „M asuren”. W tym sam ym duchu p o św ięcili P ogorzelskiem u sporo m iejsca: Fritz M ie le r t17), W alter Franz i Erich K r a u s e 18), rzekom ą podobiznę P ogo­ rzelskiego zam ieścił pisarz - grafik R obert B u d z iń s k i1“), kpiarz, obok sy m ­ b olicznej postaci M ikołaja K opernika — „dw óch n a jsła w n iejszy ch m ęzow w sch o d n io -p ru sk ich ”. P a w eł F ech tn er „stw orzył obraz sceniczny, do którego n atch n ęła g o ” legen d a o rzekom ej boh atersk iej śm ierci' P o g o r z e ls k ie g o 24). K rüger w 1926 r. zarzucił dosłow n ie całe M azury broszurką 26-stronicow ą — w p om arańczow ej okładce pt.: „Ein m asurisches O rygin ał”, gdzlie za­ m ieścił rzekom ą podobiznę dom u rodzinnego M ic h a ła 21). P osłu żyła m u do tego fotografia fragm en tu daw nego zam ku szczycień sk iego z bram ą w ja z­ dową — rozebraną w 1932 r. (!?),

O d ezw ały się jednak krytyczn e głosy. P ierw szym , który od w ażył się za­ k w estio n o w a ć au torstw ■> szczy cień sk iej przem ow y żałobnej, b y ł H erm ann G c llu b 22), autor m onografii Szczytna, urodzony i w y ch o w a n y na Mazurach- Zgadzał się z jego p oglądem słyn n y polakożerca, su p erin ten d en t w P iszu, P a w eł HenseJ. A k ied y w iosną 1928 r. (w idocznie z cka;z,]i 130 rocznicy śm ierci P ogorzelskiego) b erliń sk ie radio nadało słu ch ow isk o, pośw ięcon e „m azurskiem u o rygin ałow i p roboszczow i” — efek t b ył n iesp od ziew an y tak dla organizatorów jak recytatorów . W obronie honoru ośm ieszonego „k olegi” zabrał głos szereg pastorów m azurskich na łam ach w ychodzącego w K ró­ lew cu p ism a w y zn a n io w eg o „ E van gelisch es G e m e in d e b la tt22) dow odząc k a ­ tegorycznie, że ow e „szczycień sk ie k a za n ie”, p rzyp isyw an e P ogorzelskiem u, jest n on sen sem z p u n k tu w id zen ia protestantyzm u. „Jest n ie do u w ie ­ rzenia, aby n aw et ksiądz katolicki w P rusach W schodnich m ogl przedstaw ić w podobnej ferm ie św . K saw erego, zw łaszcza, że im ię to jest zupełnie na M azurach nieużyw ane'. J est cno raczej popularne w A ustrii oraz na Ś lą sk u ”. I oto okazało się, że pisarz górnośląski Fritz R euter — jak tw ierdzi K rollm ann — p rzytoczył „kazanie” w y g ło szo n e przez katolickiego księdza „W asserpolaka” w G łogow ie: tekst ten sam, tylk o gwara nieco inna. Pastor

,H) U v. Posera w y n o si ogółem 58 w ierszy druku, w N eue P reu ssiseh e Pro-

vin zio n a l— B lätter 76 w ierszy.

,7) F. M ielert, O stpreussen, L eip zig 1926, s. 56— 60.

]8) W. Franz und E. K rause. D eu tsch es G renzland O stpreussen, P ilk a llen (b. r.) s. PAO.

'“) R. B udziński, E n td eck u n g O stp reu ß en s. D resden 1929 s. 27.

-n) K om edia: „Der Zauberer G o ttes”, „C zarodziej boży”. W spom nienie o p o­

n iesien iu śm ierci przy ratow aniu tonących w jeziorze odnosiło się do arcyprezbitera D rygalsk iego opiekuna M ichała P ogorzelskiego, co było zaprotok ołow an e urzędow o w k sięd ze zgonów o trzydzieści lat w cześn iej. Pogorzelski zm arł na p u ch lin ę brzuszną.

21 ) Zobaczyć: A.G. K rüger, Ein m azurischer O riginal, L eb en sbeschreibung, P red igten und ein Gedlicht des origin allen P redigers Pogorzelski, O rtels- burg (1926), H. G ollub, G esch ich te der S tadt O rteisburg, O rteisburg 1926 i Ja sła w z B ratkow a. A lbum Ju b ileu szo w y G runw ald, Poznań 1910 s. 197.

-’2) G ollub s. 119.

N iem com zależało na tym , ażeby udow odnić, że P ogorzelski opanow ał język n iem ieck i. P astorzy w E v a n g elisch es G em ein d eb latt 1928 nr 34 tw ierdzą, że m ożna opanow ać język, nie opanow ując w ym ow y. P rzy ta ­ czają, że urodzony w K utach znakom ity o rien ta liste 17 włiek.u, C elestyn M yślęta, w ła d a ją cy św ietn ie język iem hebrajskim i siedm iom a w sch o d ­ nim i. nie m ógł op an ow ać m ow y riîëmaeckiej. P rof u n iw ersytetu k r ó le ­ w ie c k ie g o S tefan W annow ski, lektor języka polskiego, oraz prof. Pełka do śm ierci zach ow ali tw ardą polską w y m o w ę i tw ardy akcent, rozśm ie­ szający słuchaczy.

(7)

A bram ow ski 24), urzędujący w Ełku do 1945 r. zeznał, że słyszał to samo kazanie, w ygłoszon e jako „kaw ał” w Prusach Zachodnich, w cale nie z w ią ­ zane 7. Pogorzelskimi. Harry Schum ann (str. 84) — w spom niał, że rzekom o

p ew ien uczony w Bonn p osiad ał odpis takiego przem ów ienia, pochodzącego z X V III w iek u , lecz w języku literackim . W Prussia — M uzeum znajdow ał się m anuskrypt zaw ierający jeszcze'd ra sty czn iejsze i tryw iałn iejszę zw roty, a charakter pism a niczem nie przypom inał pozostałych po Pogorzelskim rękopisów .

R zekom e p rzyp isyw an e P ogorzelskiem u „arcy-k azan ie” jest praw dopo­ dobnie parodią A braham a a Sancta Clara *•'), który m iał sposób zadawania p ytań i odpow iedzi np. „Was ich doch der M ensch? — Der M ensch ist w ie ein Gras, das nich t lan ge steht, der M ensch ist ein Schaum der bald a b flie ss t”... „Quid est veritas? Was ist die W ahreit” itd. Czym że jest człow iek? C złow iek jest jako trawa, która nie długo stoi. człow iek jest jak piana, która szybko o d p ły w a ” albo „Czym jest praw da?’1 itd. W obec tego, że pierw sze w ydanie dzieł A braham a a Sancta Clara ukazało się w latach 1843 — 1845, m ogli d ow cip n isie N iem cy — stu d en ci k rólew ieccy — dokcnać parodii, przypisać autorstw o Pogorzelskiem u, którego nazw isko na Mazurach przetrw ało w tradycji jako oddanego sw ym ziom kom duszpasterza i p ieś­ niarza. M oże stu d en ci-fig la rze w sch od n io-p ru scy „dla k a w a łu ” przesłali i edaktorow i N eue P reu ssisch e P rovin zial-R lätter ow e parodie, w prow adzili go w błąd, a on w dobrej w ierze zam ieścił je w czasopiśm ie?... G dyby P o­ gorzelski b ył takim, jakim go przedstaw iają anegdoty, napew no zw róciłby na siebie u w agę sw ego bezpośredniego przełożonego, arcyprezbitera ełckiego T ym oteusza G izew iusza, który nie om ieszkałby scharakteryzow ać jego postaci i w y czy n ó w gen eraln em u su p erin ten d en tow i w K rólew cu, L udw ikow i E rnestow i B orow skiem u, z którym przez w iele lat prow adził serdeczną ko­ respondencję T ym czasem nie ma tam ani jednego oskarżenia, przeciw nie w protokole w izy ta cy jn y m z 1790 r. G izew iusz w yraża się z w ielk im u zn a­ n iem o „w iern ie p racow itym ” (treufleissig) proboszczu oraz podlegających mu n au czycielach w iosk ow ych .

Postacią M ichała Pogorzelskiego zainteresow ał się znany histeryk k róle­ w ieck i, C hristian K rollm ann. p o św ięcił mu dłuższą rozpraw ię2'’). D ow odzi on słusznie, że nie m ógł P ogorzelski w y g ło sić ow ego „sław etn ego” kazania, gdyż nazw iska ks. Spiridiona żadne spisy proboszczów nie zaw ierają, a urzę­ du rektora w Szczytnie M ichał nigdy nie spraw ow ał. Umarł w praw dzie w 1780 r. proboszcz w Szczytnie, ale nazyw ał się — M aciei R ogow ski. Na. jego pogrzeb skrom ny kierow n ik szkoły z Kut nie byłby zdążył: drogi były w ów czas fataln e, od ległość w ynosiła 120 km. a do dyspozycji m iał nie roz­ staw n e konie, lecz lichą bryczkę i jednego konika. Z pew nością w ow ym pogrzebie w z ię li udział i przem ów ili proboszczow ie z sąsiednich m iasteczek: W ielbarka i P asym ia.

K rollm ann — podobnie jak Tetzner — tw ierdzi, że w ksiedze rejestrów ślu b ów i zgon ów w K alin ow ie znajdow ały się cztery w ierszyki ręką P o g o ­ rzelskiego nakreślone w polskim i n iem ieckim języku, a jak zaznacza K rollm ann — nie b y łv tłu m aczon a niem czyzna poprawna, nodobnie jak w au tobiografii, nakreślonej dla kensystorza, a zach ow sn ei na plebanii K alinow skiej. K rollm ann jest przekonany, że ks. M ichał m usiał pozostaw ić znaczną spuściznę, która rozpow szechniona została ustnie. P rzyznaje rów - nież, że tak w K utach, jak w K alin ow ie ludność była polska, że przez caU

czas urzędowania, Pogorzelski przem aw iał po polsku, poryw ał słuchaczy nie ja k im i specjalnym , „jem u w ła ściw y m ” narzeczem niem ieckim , nie gwarą w schod n io-m azu rsk ą, lecz czystą m ow a polską ("jaka przetrw ała w d c w-

szech n ie używ an ej na M azurach biblii G dańskiej i w starveh kancjonałach). . M usiał po polsku kazać — tw ierdzi K rollm ann — za mądry był, aby prze­ m aw iać do polskich chłopów po niem iecku: nie rozum ieliby, w yszlib y ze św ią ty n i oburzeni, rozgoryczeni. W śród in teligen cji n iem ieckiej, w ładającej przew ażnie językiem polskim , przypisyw ane kazania, które rzekome,

„ścia-S4) Evang. Gem . 1928 nr 34, P ogorzelski.

25) Abraham a Sancta Clara Werke. W ien 1908 t. V s. 175. C ałkow ity tekst kazania poza drobnym i zm ianam i zam ieszczony w N eue P reussische Pro- v in zia l-B lä tter w 1848 r. przedrukow ali: H arry Schum ann, A. G. K rüger oraz K rollm ann.

-6) C hristian K rollm ann, M ichael P ogorzelski, W ahrheit und D icntung A lt- p reu ssisch e F roschungen, K önigsberg 1942. s. 55—'69.

(8)

gały tłum y z d alekich n aw et strcn ” w y w o ła ły b y oburzenie. O śm ieszyłby się — a na to b y ł za m ąd ry”. _ _ .

W sw ojej rozpraw ie odrzuca K rollm ann autorstw o „kazania , jednakże nie n eg u je a u torstw a 34 w ierszo w eg o „u tw oru ” o p lu sk w ie. N ieb aw em jed ­

nak, po ukazaniu się artykułu. Krcllmainin zm ien ił zdanie i w życiorysie P ogorzelskiego, zam ieszczonym w red agow an ym przez siebie w y d a w n ictw ie ..P reu ssisch e B iograp h ie” w zeszy cie z 1944 r„ na str. 511 tak podaje: „P. der nur in sein er M uttersprache m n-urisch predigte, b eh errsch te die deu tsch e Sprache vollk om m en und h at auch k lein e deu tsch e G edichte h in terlassen . S e it der M itte des X IX Jahrhunderts k nüpfte ein e (in der H auptsache w o h l Studentische) T radition an seinen N am en einige recht k om ische P red igten, die е-r nich t g eh a lten haben kann und das in Preussen sehr v o lk stü m lich gew ord en e G edicht vom „Wanzker", das jed en fa lls in der ü b erlieferten Form auch n ic h t von ihm is t”.

A w ię c ten p ow ażn y n iem ieck i historyk — K rollm ann — stw ierdza, że P ogorzelski w y g ła sz a ł kazania w y łą czn ie w sw ym języku m acierzystym , ale w p iśm ie w ła d a ł p opraw nie m ow ą niem ieck ą. Od połow y X IX w iek u tra­ dycja (g łó w n ie studencka) zaczęła mu p rzypisyw ać kom iczne kazania, k tó ­ rych on w y g ło sić n ie m ógł w żadnym w ypadku. W iersz „o p lu sk w ie” (m ę­ skiego rodzaju), k tó ry został sp opularyzow any na M azurach w przekazanej form ie, ró w n ież n ie w y szed ł spod pióra M ichała P ogorzelskiego.

A w ię c R istoryk — N iem iec, C hristian K rollm ann. stw ierdza polskość skrzyw dzonego, ośm ieszon ego duszpasterza i pieśniarza m azurskiego M ichała P ogorzelskiego. Ö tym pow in ien byl w ied zieć landrat szczycieńsfci dr W iktor von P oser, rzekom o „najlepszy zn aw ca” pow iatu szozycieńskiego, autor lic z ­ nych prac z zakresu regionu. D ziw ić się n ależy, że w iad om ości przebrzm iałe, zd em en tow an e an eg d o ty m ogły znaleźć się w tak starannie przez „Der G ö t­ tin g er-A rb eitsk reis” w y d a n ej książce.

R H С F N Z J F

JOZEF KO STK ZEW SK I. „S tosu n ki m iędzy kulturą łu życk ą i bałtycką, a zagad n ien ie w sp ó ln o ty ję z y k o w e j b a łto -sło w ia ń sk iej. „Slavia A n tiq u a ” t. V 1954— 1956, P ozn ań 1956 str. 1—75, 47 rysu n k ów , streszczen ie w języku francuskim .

J. Kosfcrzewskii zajm ow ał się zagad n ien iam i kultury łu życk iej Mazur ' W arm ii już w ielo k ro tn ie, a spraw y p rzyn ależn ości etn iczn ej tej ku ltu ry są przez niego od w ielu lat szczególn ie d ok ład n ie om aw iane. W ym ieniona praca lest n a jp ełn iejszy m d otych czas om ów ien iem pogląd ów J. K ostrzew side go na le p roblem y. W nosi ona szereg cennych n ow ych stw ierd zeń , przy czym podkreślić należy, że auter posiada rzadką um iejętn ość szerokiej k rytyk i w łasn ych p ogląd ów z lat m in ion ych . D uży, po części n ie p u b lik o w a n y d o ty ch ­ czas m ateriał źród łow y, p rzed staw ion y na liczn ych ilustracjach i zesta w ie- m ech, pow ięk sza jeszcze w a rto ść pracy. A utor om aw ia ku ltu rę m aterialną Mazur i W arm ii od II okresu epolki brązu aż do okresu lateń sk iego. Z naj­ dujem y tu w ięc zebrane pogląd y jego na tem at całego w ycin k a czasu, ob ej­ m ującego okres trw an ia na tych terenach k u ltu ry łu życk iej. J. K ostrzew sfci zajm uje się w om aw ian ej p racy także sp raw am i p rzyn ależn ości etnicznej ów czesn ych m ieszk a ń có w ty ch terenów , oraz w ogóle kwestiią istn ien ia czy też n ie istn ien ia w sp ó ln o ty język ow ej b a łto -sło w ia ń sk iej. O statecznie d ocho­ dzi on do wniośk-u, że w sp ó ln o ty tej nigdy n ie było, n atom iast od III okresu epoki brązu m ożna już w yróżn ić k u ltu ry prabałtycką i p rasłow iań sk ą, które utrzym ują ze sobą „żyw e i w ielo ra k ie sto su n k i” (str. 72). W obec w ie lo w ie ­ kow ych k o n ta k tó w i w za jem n y ch od d ziaływ ań zrozum iałe są tak siln e p o­ w iązania obu tych grup język ow ych .

Z w ą tp liw o ści, ja k ie n asu w ają się czy teln ik o w i om aw ian ej pracy, n aj­ w ięcej odnosi się, rzecz prosta, do spraw n ajbardziej sk om p lik ow an ych , to jest etniiaznych. N iestety , J. K ostrzew sk i w czasie pisania sw ego artykułu n ajw yraźn iej n ie znał jeszcze literatury, d otyczącej od czytania k reteń sk iego pism a lin earn ego B. Z agadnienia te refero w a n e b y ły w P o lsce dopiero przy Icońcu 1954 r„ a k rótk ie k om u n ik aty o tym u k azały się u nas dopiero w r. 1955 1).

1) A. Sadurska, O dczytanie pism a k reteń sk ieg o lin earn ego B, D aw na K ui- tura, 1955 s. 56—64 oraz 7 zeszy t „Z apisków A rch eologiczn ych ”,

Cytaty

Powiązane dokumenty