• Nie Znaleziono Wyników

Oceny polityczne "Gazety Olsztyńskiej" w latach 1886-1893

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Oceny polityczne "Gazety Olsztyńskiej" w latach 1886-1893"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

Wakar, Andrzej

Oceny polityczne "Gazety

Olsztyńskiej" w latach 1886-1893

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2, 427-453

(2)

A N D R ZEJ W AKAR

OCENY POLITYCZNE „GAZETY OLSZTYŃSKIEJ”

W LATACH 1886 — 1893

I. UW A G I W STĘPNE

G łów nym przedm iotem m oich rozw ażań są roczniki „G azety O lszty ń sk iej” z la t 1886--- 1893 ')· N iestety, nie posiadam y ich dziś w Polsce w kom plecie. L u k i są dość pow ażne, bo o b ejm ują m iesiące IV—X II 1886 r., całe roczniki 1889 (z w y jątk iem jednego num eru), 1892 i 1893 (z w y jątk iem dw u num erów ) oraz k ilk an aście nu m eró w z pozostałych ro c z n ik ó w 2). W iadom ości o tre śc i „G azety O lsztyńskiej” z tego czasu c-zerpać m usim y pośrednio:

a) z p ublikacji: (A uszüge aus polnischen Z eitsch riften ), T oruń 1882—1889, w y d aw ca b u rm istrz policyjny R e x 2a),

b) z przeglądów p rasy: G esa m tü b erb lick ü b er die polnische Tagesliteratur. P oznań 1892—1918. A m tlich zusam m engestellt im Kgl. P o lizei-P räsid iu m in Posen. R e d ig iert von Z a c h e r , P olizeirat. M erzbach’sche B uch­ d ru ck erei, Posen 2b),

c) z ów czesnej p ra sy pom orskiej, poznańskiej, a n a w e t i śląskiej, k tó ra dość często pow oływ ała się n a „G azetę O lsztyńską” i p rzy taczała z niej obszerne ustępy,

d) z późniejszych roczników „G azety O lsztyńskiej”, cytow ała ona bow iem niekiedy sw e daw ne a r t y k u ł ^ ^ ^ ^ ■ .

Mimo tych luk, 216 ocalałych egzem plarzy „G azety O lsztyńskiej” z o m aw ia­ nego okresu sta n o w i dla każdego badacza dziejów W arm ii końca X IX w. nieoceniony m a te ria ł, tym b ard ziej że — ja k się w y d aje — sięgano do nich bardzo rzadko.

„G azeta O lsztyńska” u k azała się po ra z p ierw szy 1 k w ietn ia 1886 r., poprzedzona, ja k się w ydaje, nu m erem próbnym . Z ałożycielem p is m a 3), jego pierw szym re d a k to re m i w ydaw cą, był Ja n Liszew ski, któ ry 3 k w ie tn ia 1891 r. p rzek azał je w bliżej nie w yjaśnionych okolicznościach sw em u w spółpracow ­ n ikow i S ew erynow i P ieniężnem u (starszem u). Do 1 p aźd ziern ik a 1890 r. „G azeta O lsztyńska” była tygodnikiem , od te j d a ty — by dotrzym ać pola k o n k u ren cy j­ nym „Nowinom W arm iń sk im ” 4), k tó re wówczas p ow stały — w ychodzić poczęła ]) A rty k u ł niniejszy stanow i frag m en t p ra c y m ag istersk iej, napisanej w m arcu —kw ietn iu 1961 r. pod k ieru n k iem prof, d ra S te fa n a K i e n i e w i c z a .

2) Por. Ja n u sz J a s i ń s k i , W y k a z czasopism i ka len d a rzy polskich na Mazurach, i W arm ii z la t 1718—1939 zn a jd u ją cy ch się w bibliotekach k rajo w y ch i zagranicznych, K om unikaty M azursko-W arm ińskie 1961, n r 2, s. 274—287.

2a) Z n a jd u ją się w W ojew ódzkim A rchiw um P aństw ow ym w P oznaniu, P P 4792.

2b) Z n a jd u ją się w B ibliotece U niw ersyteckiej w Poznaniu, Ic 6780. 3) Por. m oje: G eneza polskiego ru c h u politycznego na W arm ii, W arm ia i M azury, 1961, n r 6.

4) Por. m oje: N o w in y W a rm iń skie, W arm ia i M azury, 1961, n r 7—8.

(3)

dw a гагу w tygodniu i tę częstokrotność swego u k azyw ania się u trzym ała, m im o że „N ow iny” z końcem czerw ca 1891 r. upadły.

N ajw ięcej uw agi „G azeta O lsztyńska” pośw ięcała, z n a tu ry rzeczy, spraw om w arm ińskim : budzeniu św iadom ości narodow ej w śród tu tejsze j ludności polskiej, p ro testo w an iu przeciw rug o w an iu mowy polskiej z kościołów, w alce o przyw rócenie w ykładów języka polskiego w sz k o ła c h 5), p ro pagandzie książki p o ls k ie je), organizow aniu polskich stow arzyszeń i u sta la n iu stanow iska, jak ie ruch polski na W arm ii w in ien był zająć w obec kolejnych w yborów p arla m e n ­ tarnych. To były, bez w ątp ien ia, w om aw ianym okresie d la „G azety O lsztyń­ sk ie j” sp raw y główne, podstaw ow e. Z arzuty, że sp raw am i W arm ii zajm o­ w ała się m ało, często p o w ta rz a n e 7), w y n ik ały z pow ierzchow nej oceny treści „G azety”.

„G azeta O lsztyńska” nie chciała jed n ak zam ykać (odw rotnie niż „Nowiny W arm ińskie”, a potem „W arm jak”) oczu sw ych czytelników na spraw y, dziejące się poza g ran icam i w arm ińskiego zaścianka. P rzynosiła w iele in fo r­ m acji z innych dzielnic polskich zaboru pruskiego, trochę w iadom ości z zaborów austriackiego i (b. mało!) rosyjskiego oraz sporo w ieści o tym ,,co słychać w św iecie”.

W om aw ianym okresie w w iadom ościach ze św ia ta re d a k c ja „G azety O lsztyńskiej” na p lan pierw szy w ysuw ała zagadnienia w ojny i pokoju. D rugą naczelną d la n iej sp ra w ą był problem stosunku kościoła do pań stw a. Na te n te m a t „G azeta O lsztyńska” po siad ała bogaty serw is in form acyjny z w ielu k rajów . T rzecią k ategorią in form acji „ze św ia ta” były w ieści o działalności „ludzi p rzew ro tu ” : socjalistów , anarchistów , nihilistów . Dużo m iejsca zajm ow ały w „G azecie” w iadom ości z dw oru cesarskiego oraz inform acje dotyczące działalności p a rla m e n tu Rzeszy i sejm u pruskiego. Pozostałe inform acje polityczne odnosiły się do sp raw ucisku narodow ego n a W arm ii, w innych polskich dzielnicach p a ń s tw a pru sk ieg o oraz w innych k rajach , sp ecjalnie w A lzacji i L o ta ry n g ii oraz w Irlan d ii.

P ew n e k ategorie ocen politycznych re d ak to ró w „G azety O lsztyńskiej” były stałe, niezm ienne, nie tylko w om aw ianym okresie, ale w całych dziejach „G azety”. W ynikały one z podstaw ow yoh założeń ideow ych, ja k im i dla „G azety” były — prócz ra c ji narodow ych — k ato lick i św iatopogląd oraz solidaryzm społeczny. R e daktorzy „G azety O lsztyńskiej” podkreślali, że „gazeta n ie n a to, żeby pojedyncze stan y pom iędzy sobą d rażn ić” 8). Rów nież poglądy, jakoby kiedykolw iek „G azeta O lsztyńska” „przeszła do otw artego a ta k u na urządzenia kościelne, n a papieża, b isk u p a” 9), polegają n a nieporozum ieniu i są — jak się w y d aje — pow tórzeniem dem agogicznych i bezpodstaw nych argum entów pism lu b k ó ł „G azecie” nieżyczliwych.

Je śli w tam ty ch dziedzinach „G azeta O lsztyńska” nigdy n ie zm ieniała stanow iska, to oceny, tyczące się k ateg o rii zjaw isk zw iązanych z uciskiem narodow ym , m usiały ulegać w dziejach „G azety O lszty ń sk iej” licznym m ody­ fikacjom , zależnym od zm ian k o n fig u racji politycznych. Te bow iem były

5) P or. m oje: W arm ia w epoce B ism arcka i Capriviego, W arm ia i M azury 1961, n r 12; 1962, n r 1, 2.

e) P or. m oje: K sią żka polska na W a rm ii го ko ń cu X I X stulecia, W arm ia i M azury 1961, n r 5.

7) G azeta O lsztyńska, 1887, n r 5; 1888, n r 5; 1891, n r 101. 8) Ibidem , 1887, n r 15.

°) Tadeusz G r y g i e r , Spraw a polska w Prusach W schodnich w latach 1870— 1900 w ośw ietleniu w ładz pruskich, P rz eg ląd Zachodni, 1951, n r 3—4,

s. 525; T e n ż e , W alka o ję z y k polski w szkołach na W arm ii w X I X і X X w., K onferencja P om orska 1954, W arszaw a 1956, s. 418, 419.

(4)

w ciągu pół w ieku dziejów „G azety” n ieraz krańcow o różne. Przełom la t 1893—1894 w yraźnie zam yka w te j dziedzinie p ew ien okres historyczny.

T yle uw ag w stępnych.

II. PONAD ZABORAMI

Je st rzeczą zdum iew ającą, że ruch polski na W arm ii, choć pow stał znacznie później niż na Ś ląsku, K aszubach ozy M azurach, w p rzeciw ieństw ie do tam ty ch dzielnic nie pły n ął a n i chw ili ko ry tem regionalizm u, pielęgnow ania lo k aln ej sw ojszczyzny, lecz z m iejsca w łączył się w n u r t tego p rąd u , k tó ry Niemcy nazyw ali ru ch em w ielkopolskim .

Głosząc hasło obrony m ow y ojczystej W arm iaków , re d a k c ja „G azety O lszty ń sk iej” podkreślała, że są oni cząstką n aro d u polskiego, k tó ry — acz rozdzielony g ran icam i p ań stw zaborczych — żyje i żyw i nadzieję przyszłej niepodległości. T a n ad zieja, choć d y sk retn ie w y rażan a, p rz e b ija w y raźn ie z k a r t roczników „G azety O lszty ń sk iej”. Nie uszło to uw agi urzędników p ru sk ich 10).

W now orocznym num erze „G azety” z 1887 r. Liszew ski n ap isał w aluzyjny sposób k ilk a słów o „niejednych k orzyściach”, k tó re m ogłaby przynieść spodziew ana w ojna europejska. W krótce potem , w błahym zdaw ałoby się spraw ozdaniu z działalności T o w arz y stw a B ibliotek P olskich w R um unii, p o jaw iają się słow a „Jeszcze nie zginęła” 11). W w ierszu Jastrząb i k u r a 1-) Liszew ski stw ierdzał, że „nigdy złodziej nie je s t p ew n y ” (zdobyczy), a w innym w ierszu, z okazji św ięta Z m artw y ch w stan ia, pisał:

Z baw ca św ia ta to w nas spraw i, Że nas z p iekła p ę t w y b a w i1*).

„G azeta O lszty ń sk a” p isa ła w iele o h isto rii n aro d u polskiego, o d aw n ej potędze P o ls k i14). P o tra fiła u m iejętn ie przypom inać o w ięzach, łączących w przeszłości ziem ię i ludność w a rm iń sk ą z Polską. Z w racała uw agę na p a m ią tk i polskie, rozsiane n a W a rm ii1δ). N astępnie w szeregu odcinków opisała (w edług K ętrzyńskiego) dzieje osiedlenia ludności polskiej n a W arm ii oraz dzieje polskich biskupów w arm iń sk ich i ich ro lę w R zeczypospolitej.

M niej liczne były w om aw ianym okresie w y ją tk i z klasyków lite ra tu ry polskiej, ale i tu znalazło się m iejsce dla Pola, M ickiew icza (choć sp a ra fra z o ­ wanego) oraz (choć anonim ow o) dla S ienkiew icza i D ygasińskiego. W opow ia­ daniach zaś nieraz te m a t ak cji przenoszono w różne okolice Polski, a n o tatk i 0 sąsiadach zza kord o n u budziły dla nich sym patię i poczucie w spólnoty narodow ej.

„G azeta” dbała o to, by w yrobić w czytelnikach p rzekonanie, że „z całej daw niejszej w ielkości i sła w y ” pozostały nie ty lk o -wspomnienia. Z dum ą w spom inała o M atejce jako n ajsła w n iejszy m na św iecie m alarzu

historycz-10) R e x , w ydaw ca A u szü g e aus polnischen Z eitsch riften , eksponow ał fra g ­ m en ty o niepodległościow ej tre śc i z num erów 11, 13 z 1886 r. i 20 z 1888 r. W ypow iedziano tam m. in. pogląd, że jeszcze zaśw ieci d la nas jutrzenka-1 w ieniec w olności ozdobi naszą głowę. P odobnych w ypow iedzi w „Gazecie O lszty ń sk iej” było sporo. (Por. tak że opinię d ra E rn esta E ilsb erg era cyt. przez T. G r y g i e r a , S praw a polska...). • n ) G azeta O lsztyńska, 1887, n r 3. 12) Ibidem , n r 29. 1S) Ibidem , 1880, n r 13. 14) G azeta O lsztyńska, 1886, n r 11, 30; 1887, n r 5, 12, 13, 14, 15, 17, 18; 1888, n r 35, 36; 1890, n r 13; 1891, n r 35, 76. 15) Ibidem , 1888, n r 31; 1890, n r 39, 40. 429

(5)

n y m 10), notow ała każdy sukces polski, n aw et pom yślne cum laude egzam iny polskich a p te k a r z y 17). Z okazji o b rad polskich lekarzy, a potem polskich historyków , stw ierdzała:

„T ak więc naród polski, choć uciem iężony, doskonali się razem z innym i narodam i w oświacie, nauce i sztuce” 18).

P re te k st do dyskretnego przypom nienia narodow ych asp iracji Polaków stw arzały nekrologi. W „Gazecie O lsztyńskiej” om aw ianego okresu o d n a j­ dziem y n o ta tk i o śm ierci w ielu w ybitnych Polaków , w eteranów pow stań — G illera, Langiew icza, Jarochow skiego, B entkow skiego, Polkow skiego — lub budzicieli ru c h u narodow ego ja k S talm acha. W n r 12 z 1887 r. podała w iadom ość o śm ierci „sław nego pow ieściopisarza polskiego, Józefa Ignacego K raszew ­ skiego”, a w n r 17 z 1887 r. obszerne spraw ozdanie z jego pogrzebu. K raszew ski był oskarżony w Niemczech o zdradę stanu, hołd w ięc dla niego nie m ógł stw a rza ć okazji dla jak iejś d em o n stracji politycznej. O kazja ta k a n ad arzy ła się w krótce. Było nią przew iezienie do k ra ju prochów A dam a M ickiewicza.

„G azeta O lsztyńska” zam ieściła w tej sp raw ie w zm ianki w n r n r 49 z 1888 r. oraz 23 i 24 z 1890 r. w w iadom ościach potocznych. Z astanaw iające! Czyżby re d a k c ja nie od razu doceniła w agę zagadnienia. Jed n ak że w n r 25 „G azeta O lsztyńska” zam ieściła już w czołówce obszerny a rty k u ł o życiu i zasługach Mickiewicza i jednocześnie odezwę, w zyw ającą do udziału w uroczystościach:

„I z dzielnicy n aszej — z K sięstw a, P ru s Zachodnich, W arm ii i Ś ląsk a — nie zabraknie nas przy zw łokach najw iększego naszego poety. Jak o dzieci je d n e j w spólnej m a tk i oddam y u stóp tru m n y przynależną cześć genialnem u m istrzow i słowa, k tórego śpiew, ja k d rżenie głosu od nieba płynącego, był dla n aro d u objaw ieniem ...”.

W końcowej· części odezwy zaw iadam iano, że do K om itetu Uroczystości P ogrzebow ej M ickiew icza w Poznaniu w chodzą z W arm ii Ja n Liszew ski z Olsztyna, F ranciszek Szczepański z L am kow a i A ndrzej Sam ulow ski z G ietrzw ałdu.

W n r 26 z 1890 r. ‘ „G azeta O lsztyńska” zam ieściła opis przew iezienia prochów poety. W dziale k o m unikatów zw racała uw agę n o tatk a, podana w ytłuszczonym drukiem :

„W przyszły p iątek , d n ia 4 lipca odpraw i się w gietrzw ałdzkim kościele Msza św. za duszę A dam a M ickiew icza, n a k tó rą się pobożnych niniejszym z ap rasza”.

Msza św. n a tę sam ą in ten cję odbyła się tak że i w kościele św. Ja k u b a w Olsztynie.

W n r 27 z 1890 r. „G azeta O lsztyńska” przynosiła obszerne spraw ozdanie z uroczystości m ickiew iczow skich. C zytam y w nim m. in.:

„Z W arm ii do w ieńca dodano kłosy i polne k w iaty z n a s tę p u ją c y m ’ dopiskiem A n d rzeja z G .19)

ie) Ibidem , 1887, n r 34; 1888, n r 21. 17) Ibidem , 1887, n r 49.

ie) Ibidem , 1890, n r 30.

10) T j. Sam ulow skiego. W iersz te n publikow ali dotychczas: Ja n u sz J a s i ń ­ s k i , Z zagadnień łączności k u ltu ra ln e j W a rm ii i M azur z całością zie m

polskich, Z dziejów W a rm ii i M azur, Olsztyn, 1958, s. 135; T adeusz O r a c k i ,

(w ybr. i oprać.): P oezja ludow a W arm ii i M azur, W arszaw a 1957; s. 256—257; S tefan S u l i m a , W a rm iń ski „Taťko” z G ietrzw ałdu, O lsztyn 1958, s. 23 (2 strofki).

(6)

Z północnego P olski k rańca, G dzie tli sk ra w iecznego Znicza, Się kłosy n a grób w ygnańca, D la A dam a M ickiew icza. Niech te kłosy św iadczą o tem , Ze jeden duch P olskę spoli, Że się n ie skupiam y złotem, Lecz tem , co nas w szystkich boli. Z ziarn a w ziem ię w rzuconego, K łosy p ełn e w y ra sta ją , A pieśni w ieszcza zgasłego

Niech Znicz w sercach ro zd m u ch ają”.

U dział delegacji olsztyńskiej, ta m gdzie sk u p ili się razem przedstaw iciele społeozeństw a polskiego z w szystkich zaborów , n a b ie ra ł cech sym bolu. Stanow ił wobec całej opinii polskiej m an ifestację odrodzenia narodow ego W arm ii.

III. SPEK U LA C JE NA TEM AT ODBUDOWY P O LSK I

W n r 13 „G azety O lsztyńskiej” z 1886 r. Liszew ski, w zw iązku z zaręczynam i księżniczki a u stria c k ie j M arii W alerii z następcą tro n u saskiego F ry d e ry k iem A ugustem , przypom inał, że n a podstaw ie k o n sty tu c ji 3 m a ja królow ie sascy m a ją dziedziczne p ra w a do po lsk iej korony. Je śli więc, konkludow ał, p o w sta n ie niezależne królestw o polskie, M aria W aleria zasiądzie n a polskim tronie. R e d ak to r „G azety O lszty ń sk iej” pogląd te n w ypow iedział z całą pow agą i ró w n ie pow ażnie p o trak to w ali go urzędnicy pruscy, sporządzający w yciągi z p ra sy p o ls k ie j20).

N adzieję tak ą, w ia rę w odbudow ę niepodległej P o lsk i trz e b a było jakoś godzić z rzeczyw istością końca X IX stulecia. R edaktorzy „G azety O lsztyńskiej” zdaw ali sobie sp raw ę, że n ad zieja ta ziścić się d a jedynie w w y p ad k u ogólno­ europejskiego przew rotu stosunków politycznych. N ależy przyznać, że sy tu a cję oceniali tra fn ie :

„...Że w o jn a n astąp ić m usi, to tak że w ięcej niż pew ne, ale czy to n astąp i ju tro , za dni dziesięć lu b la t dziesięć, tego n ik t n ie może przew idzieć (...) Tym czasem w szystkie p a ń stw a zb ro ją się ja k b y n a zabicie (...) G dyby w o jn a rzeczyw iście w ybuchnąć m iała — czego b ro ń nas Boże, to m ogłaby w ybuchnąć p rzede w szystkim pom iędzy F ra n c ją i Niem cam i, albo pom iędzy R osją i A u strią, z kolei albo też razem . Ja k ieb y były sk u tk i ta k ie j w ojny, w iadom o tylko sam em u Bogu. N iektórzy m ów ią, że N iem cy nigdy nie dozw oliłyby n a upoko­ rzen ie się A u strii przed Rosją, inni zaś p o w iad ają, i to n a w e t w kołach w yższych, że R osja nigdyby n ie pozostała bezczynną w razie, gdyby F ra n c ja jeszcze ra z przez N iem cy m ia ła być p o b itą ” 21).

„...Gdyby w iadom ość ta m ia ła p otw ierdzić się istotnie, w ta k im razie cała nieom al E uropa byłaby podzielona n a dw a ogrom ne obozy, groźnie n aprzeciw siebie stojące. Z jednej stro n y sta ły b y W łochy z A u strią i N iem cam i, z d ru g iej zaś F ra n c ja w połączeniu z R osją” 22).

. N iejasne było ty lk o stanow isko A nglii, a i pozycja W łoch budziła w ątpliw ości:

„W łosi nienaw idzą A u striak ó w i tró jp rz y m ie rz a ” 2S). 20) G azeta O lsztyńska, 1886, n r 13.

21) Ibidem , 1887, n r 6. 22) Ibidem , 1887, n r 13. 23) Ibidem , 1890, n r 41.

(7)

W sp raw ie ówczesnego kryzysu bałkańskiego „G azeta O lsztyńska” przew i­ dyw ała rozładow anie sytuacji, ale na przyszłość zapow iadała proroczo:

„O dzyw ają się głosy, że p ierw sza iskierka, k tó ra roznieci pożar eu ro p ej­ skiej w ojny, zabłyśnie n a półw yspie b ałk ań sk im ” 24).

N apięta sy tu a cja polityczna w E uropie pozw alała snuć spekulacje n a te m a t przyszłych losów narodu polskiego. Liszew ski przy taczał i kom entow ał w iado­ mości na ten tem at, pojaw iające się w p ra sie niem ieckiej:

„Do przyszłej w ojny chcianoby w p lątać tak że i Polaków . Ja k iś nie w ym ie­ niony po nazw isku pozasłużbow y oficer sztabu pruskiego napisał do B uda- P este r Jo u rn al arty k u ł, w którym przypom nieć sobie raczył Polaków , w y ra ­ żając przekonanie, że nigdy jeszcze Polacy nie m ieli ta k korzystnych w idoków odzyskania sw ej niepodległości pod berłem au striack im , ja k w przyszłej w ojnie A u strii z Rosją. P o w stan ie.p o lsk ie m ogłoby poprzeć o p eru jącą arm ię au striack ą, i nie pozwolić jej zaszachować. A li masz! Polakom , k tó ry m tylko piosnki pogrzebow e dotąd śpiew ali, p rzy zn ają dziś dzielność i zdolność odegrania w ażnej ro li w przyszłej w ojnie europejskiej, ro b ią im w idoki odzyskania niepodległości i w idzą w nich dzielny m a te ria ł w przyszłych zapasach w ojennych A u strii z Rosją. Są to sidełka, n a k tó re się żaden P o lak schw ycić n ie da. Polacy ju ż dosyć k rw i za obce narody w ylali, a co im za to dano. N ic” 25).

„N iem iecka g azeta krzyżow a (...) pow iada, że jeżeli się Polaków w P ru sach n a Niemców p rz erab ia, to ty lk o d la d o b ra całej P olski. P o trz eb n a bow iem jest P o lsk a i w skrzesić ją trzeb a, żeby by ł spokój i m u r zabezpieczający Europę od Rosji. Ale Polskę m ogą przyw rócić ty lk o Niemcy, jako że m ają tylko do tego najw iększą siłę i czują potrzebę przyw rócenia Polski, żeby m ieć bezpieczną przegrodę od Rosji. Niem cy przecież nie oddadzą nic z tego, co im się z P olski dostało. P rzeciw nie, N iem cy się m uszą pozbyć Polaków u siebie, a w tedy w ezm ą się do przyw rócenia P o lsk i (...) N am się zdaje, że się coś św ięci w poli­ tyce europejskiej i nadchodzi czas, że Polaków potrzebow ać będą w przyszłej w ojnie, toteż chcieliby ich u jąć za serca i pozyskać dla siebie. Toć n aw et w w ojnie austriack iej, kiedy pułki, w k tó ry ch n ajw ięcej było Polaków , p ro w a ­ dzono do bitw y, k apeli w ojskow ej kazano g rać „Jeszcze P o lsk a nie zginęła” 26). „W idmo w ojenne tu ła się ciągle po św iecie i zastrasza nie tylko w ielkich polityków , ale i całe narody. I gdzieżby się stoczyła ta zapalczywai w alka, czy w naszych stronach, czy tam h et daleko za W isłą lu b nad g ranicą tu reck ą? Na to m ożna by odpowiedzieć: groźne położenie w obecnej chw ili jest ostatecznym w ynikiem rozbioru Polski. Na te j ziem i polskiej zbiegły się dążności trzech najpotężniejszych m ocarstw , tj. Niemiec, R osji i A ustrii, ścierały się długo, m ieszały coraz w idoczniej i n atarczy w iej, aż w ytw orzyły w końcu sta n naprężony, k tó ry lada chw ila p ęknąć m usi. Jeżeli w ięc w ojna nastąpi, to odbędzie się n a ziemi polskiej pom iędzy A u strią i N iem cam i z jednej, a pom iędzy Rosją z d ru g iej strony. O m ożliw ych n astęp stw ach tej przyszłej w ojny ro zp isu je się N atio n al Ztg w jednym z ostatnich num erów i z góry je st pew na, że zw ycięstw o byłoby po stro n ie N iemiec. A utor owego a rty k u łu spodziew a się w tenczas po P olakach, że urządzą pow stanie przeciw Rosji, w czem się bardzo m yli, bo P olacy dośw iadczeni niepow odzeniam i w ybicia się n a w olność nie w yrzucaliby parzących k asztanów z ognia ani d la tej, ani dla ow ej strony, lecz czekaliby spokojnie, co by opatrzność i konieczność w ypadków d la nich sporządziła. C iekaw y jest w tedy au to r owego

24) Ibidem , 1891, n r 89. **) Ibidem , 1887, n r 11. 2e) Ibidem , 1887, n r 42.

(8)

a rty k u łu , co by sią z P o lsk ą stało. A u strii nie chciałby tego k r a ju ofiarow ać, bo ona ju ż ta k dzisiaj podług jego zdania zaledw ie obronić sią zdoła przew adze słow iańskich żywiołów. A jeżeliby kiedyś w przyszłości żywioł słow iański w A u strii przew ażyć m iał zupełnie i kierow nictw o polityczne u ją ć w sw e dłonie, to skończyłaby sią ju ż n a zawsze p rzy jaźń a u striack o -n iem ieck a i Niem cy znalazłyby, zam iast w iernego sprzym ierzeńca, n a d e r niebezpiecznego w roga. (...) P rusom także jej w ziąć nie radzi, bo zw iększyłby sią żyw ioł polski w obrąbie p ań stw a p ruskiego ta k dalece, iż ustaw iczne i to zbrojne czuw anie n ad nim okaże sią nieuniknionym , a p odobna okoliczność nikom u ta k sprzyjać nie może ja k F ra n cji. Ju ż sam a m yśl, że w sejm ie p ru sk im albo parlam en cie niem ieckim zw iększyłoby sią w te n sposób n a d e r znacznie stronnictw o polskie, n ap ełn ia a u to ra nietajonym strachem , zatem przyłączenie dalszych części P o lsk i do P ru s zdaje się au to ro w i niem ożliwem . Przychodzi zatem do przeko­ n an ia, że jedyną drogą w yjścia byłoby przyw rócenie P o l s k i n i e z a l e ż n e j . N atu ra ln ie przyw rócenie P olski w g ran icach z r. 1772 u w aża za w ręcz niem oż­ liw e, p rag n ąłb y on bowiem stw orzyć P olskę jed y n ie ty lk o kosztem Rosji, bez n a ru sz a n ia zaboru ta k pruskiego, ja k też au striack ieg o ” 27),

L iszew ski snuł, a raczej relacjonow ał, podobne ro zw ażan ia jeszcze p a ro ­ k ro tn ie 28), często ironizując na te m a t koncepcji p o w sta n ia w zaborze rosyjskim i w ogóle o rien tacji a u stria c k ie j czy p ru sk o -a u stria c k ie j, podpow iadanej przez publicystów niem ieckich z n atchnienia, ja k sią m ówiło, samego B is m a rc k a 28). P ieniężny a rty k u ły w stępne pu b lik o w ał rzadko i sw oje stanow isko k w itow ał zazw yczaj k ró ciu tk im i ko m en tarzam i p rzy depeszach ze św iata. Nie je s t więc zbyt jasne, jak w p ły n ął n a jego poglądy w sp raw ach polity k i zagranicznej okres ugody z rządem C a p riv ie g o 29a). W każdym razie pod koniec obchodzącego n as okresu P ieniężny zajm ow ał w te j m a te rii identyczne stanow isko co jego poprzednik.

R e d ak to rzy „G azety O lsztyńskiej” n ie ra z p rzeciw staw iali uciskow i p ru sk ie ­ m u swobody, jak im i cieszyli się Polacy w p ań stw ie F ra n ciszk a Józefa:

„K iedy (...) w całych P ru sa c h d ziatk i polskie uczą się katechizm u w szkole, a często n aw et w kościele, po niem iecku, a sta rs i często ty lk o niem ieckie k azan ia słyszą, kiedy w P ru sach szkoła i kościół często służyć m a ją celom politycznym , to tu (w A ustrii) szkoła służy w yłącznie ośw iacie i nauce, a kościół je s t św ią ty n ią Boga i służy m oralności. D ziatw a począw szy od abecadła, a kończąc n a w yższych naukach, począw szy od szkoły elem en­ ta rn e j, a kończąc n a egzam inach doktorskich, używ a w yłącznie ojczystego jązyka. P odobnie dzieje sią po kościołach, gdzie lu d polski p ouczają k sięża w ład ający czysto polskim językiem ” 30).

O pisując podróż po G alicji następcy tro n u , arcyksięcia R udolfa, „G azeta O lsztyńska” zw racała uw agę, że p rzem aw iał on ta m m. in. po polsku, kończyła zaś spraw ozdanie kom entarzem :

„Polacy pod berłem au striack im doznają w szelkiej sw obody: polski język byw a pielęgnow any w szkołach i w ad m in istracji. T am lu d się z urzędnikiem rozm ów ić może w sw oim języku, w olno tam być dobrym P olakiem , co nie w yklucza, żeby zarazem być dobrym poddanym , toteż cały 21) Ibidem , 1888, n r 5.

28) Ibidem , 1886, n r 18; 1888, n r 52 i in.

2B) Ibidem , 1886, n r 18 i in. P or. tak że na te n tem at: Józef F e l d m a n n ,

B ism a rc k a Polska, K rak ó w 1947.

2Ba) P or. m oje: W arm ia w epoce B ism a rcka i C apriviego, W arm ia i M azury, 1961, n r 12; 1962, n r n r 1, 2.

30) G azeta O lsztyńska, 1888, n r 21.

(9)

naród po lsk i pod berłem au striack im kocha dom p an u jący i ze sw ego losu je st zadow olniony” 3I).

N ieraz jeszcze, z zazdrością, porów nyw ali red ak to rz y „G azety O lsztyńskiej” sm utne położenie Polaków n a W arm ii i w całym p ru sk im zaborze z rozkw item polskiego życia k u ltu ra ln e g o w G alicji: w spraw ozdaniach z pogrzebu K raszew skiego, z obchodów rocznicy k o n sty tu c ji m a jo w e j3S), sprow adzenia zw łok M ickiew icza na W awel, w yboru Sm olki na prezy d en ta austriackiego p a rla m e n tu 33), w rep o rtaż u Z Galicji... *4).

Jed n ak że nie ulega w ątpliw ości, choć w yczytać to m ożna ledw ie m iędzy w ierszam i, że w przyszłej w ojnie n ie A u strii życzyli zw ycięstw a. Stanow isko to było zupełnie logiczne. Z w ycięstw o A u strii oznaczałoby jednoczesny triu m f sprzym ierzonych z nią Prus, zatem najp raw d o p o d o b n iej u trw a le n ie n iek o rzy st­ nych dla sp raw y polskiej stosunków w zaborze p ru sk im . Być może, pod tym w zględem na stanow isko re d ak to ró w „G azety O lsztyńskiej” w pływ ały inne jeszcze m otywy.

IV. PA NSLA W IZM

To, że „G azeta O lsztyńska” p o ch w alała stosunki, p an u jące w zaborze au striack im , było zrozum iałe. T ak ą ocenę dyktow ały fak ty dla w szystkich oczywiste. D ziw niejsze natom iast, że o sp raw ie polskiej w zaborze rosyjskim red ak to rz y „G azety O lsztyńskiej” p isa li a u t bene a u t nihil.

O sym patiach „G azety O lsztyńskiej” w obec R osji pisano zanim jeszcze

gazeta ta pow stała. Ja k w iadom o u kolebki „G azety” sta ła m. in. (czy przed w szystkim i) tajem n icza po stać Józefa G ąsiorow skiego, b ib lio tek arz a C esarskiej A kadem ii N auk w P etersb u rg u , k tó ry udzielił L iszew skiem u 600 ru b li subw encji n a założenie „G azety” . Tego w łaśn ie G ąsiorow skiego J a n K aro l Sem brzycki oskarżył przed w ładzam i pru sk im i, że był agentem panslaw istycz- nym R osji; rów nocześnie pow iadom ił je, że L iszew ski by ł zw iązany z akcją G ąsiorow skiego38).

Z arzu t p anslaw izm u w y su n ęła później w obec „G azety O lszty ń sk iej” „E rm ländische Z eitu n g ” 30). W 1894 r. jeden z p rzed staw ic ie li C e n tru m p y tał w p ro st Pieniężnego, czy k o rzy sta z su b w en cji rosyjskich. P ieniężny m iał rzekom o n a to p y tan ie nie odpowiedzieć, co w ładze p ru sk ie u zn ały za p o tw ier­ dzenie sw ych d o m y słó w 37). W dziesięć la t później ks. W eichsel z G ietrzw ałdu o sk arżał „G azetę O lsztyńską”, że stoi n a rosyjskim ż o łd zie38).

Z arzu ty te w h isto rio g rafii dotychczas bagatelizow ano i tra k to w a n o jako re z u lta t zacietrzew ienia p o lity czn eg o 3®). Z pew nością form ułow anie tych zarzutów w sposób w u lg a rn ie sk ra jn y tego zacietrzew ienia dowodziło. Jednakże, ja k się w ydaje, roczniki „G azety O lszty ń sk iej” z lat, których p ra c a niniejsza dotyczy, u p o w ażn iają do stw ierdzenia, że re d ak to ró w tej gazety m ożna tra k to ­ w ać jako (zresztą jednych z w ielu) p rek u rso ró w przyszłej o rien tacji rosyjskiej

31) Ibidem , 1887, n r 28. 3a) Ibidem , 1888, n r 20. **) Ibidem , 1891, n r 32, 45. M) Ibidem , 1891, n r 3—8.

3δ) Tadeusz G r y g i e r , Spraw a polska w Prusach W schodnich, s. 516. 80) Cyt. G azeta O lsztyńska, 1890, n r 10.

87) Ja k w przyp. 35, s. 537.

38) G azeta O lsztyńska z 21 V 1904 r., cyt. przez T adeusza G r y g i e r a,

N iektóre zagadnienia sp ra w y p o lsk ie j w Prusach W schodnich, K om unikaty

M azursko-W arm ińskie, 1958, n r 4, s. 364 oraz przez Ire n ę M arię K o ś c i a ń s k ą ,

A n d rze j S a m u lo w ski jako p o lity k , K o m u n ik aty M azursko-W arm ińskie, 1958,

n r 2, s. 133.

8e) Ire n a M aria K o ś c i a ń s k a , op. cit., s. 133.

(10)

w społeczeństw ie polskim . U znać ich także należy za rzeczników idei p an sla- wizm u. N a tu ra ln ie sta w ian ie znaku rów ności m iędzy pojęciam i „panslaw izm ” i „w ysługiw anie się ca ra to w i” ,0) jest niedopuszczalnym uproszczeniem .

W „Gazecie O lsztyńskiej” la t 1886—1893 sporo jest a rty k u lik ó w i w zm ianek, pochw alających ro sy jsk ą politykę w ew n ętrzn ą i zagraniczną, i w ysoko ocenia­ jących siłę m ilita rn ą Rosji. Z dużą dozą S chadenfreude n otow ała „G azeta” w szystkie akcje, w ym ierzone przeciw m niejszości niem ieckiej w K rólestw ie P olskim i k ra ja c h bałtyckich: rozw iązyw anie niem ieckich o rg an izacji k u ltu ra l­ nych, usu w an ie języka niem ieckiego ze szkolnictw a, w ydalanie obyw ateli niem ieckich z granic p a ń stw a c a r ó w 41). T e ru g i — p o d k reślała „G azeta” — nie dotyczyły jed n ak Polaków , „którzy spod P ru s a k a albo spod A u stria k a do P o lsk i p rzy b y li”. „R osja (...) te ra z zaczyna p o lity k ę słow iańską, n ie zrobi Polakom jako Słow ianom żadnej k rzyw dy (...). R osja w zględem Polaków w ogóle te ra z łagodniej je st usposobiona” 42).

P a ro k ro tn ie „G azeta O lsztyńska” zam ieszczała (zaznaczając niekiedy, że są niespraw dzone) inform acje, zapow iadające „znaczne u stę p stw a d la polskich poddanych w K rólestw ie Polskim ”, k tó re m iały polegać n a pow rocie do p o lity k i W ielopolskiego43), tzn. m. in. w p row adzeniu języ k a polskiego do szkół i u rz ę d ó w 44), posługiw aniu się polską kom endą w w o js k u 45) itd. M arginesow o „G azeta O lsztyńska” zaznaczała, że dow ódca rosyjski, k siążę K orsakow , „lubi P olaków jako dzielnych żołnierzy i dobrych służbistów ” 4e). W n r 18 z 1886 r. „G azeta O lsztyńska”, cytując w iersz Do P olaków z p e te rsb u rsk ieg o „ S w ieta”, w skazała, że R osja w yciąga dłoń p rzy jazn ą w stro n ę W arszaw y. G azeta pozytyw nie o ceniała refo rm y finansow e rząd u carskiego, służące „p o ratow aniu głów nie k lasy ro b o tn iczej” 47) i c h ło p s tw a 4®). A rty k u ł o u tw o rzen iu B an k u W łościańskiego w K rólestw ie, w yeksponow any n a czołowym m iejscu, kończyła c y tatem z „O rędow nika” :

„Św iadom ość, że z ta m te j stro n y P ro sn y — pod carem — chłop polski w z ra sta w dobrobycie i ośw iacie, że w sk u te k tego ród p olski n ie ginie, ta k a św iadom ość m usi se rca nasze rozw eselać, dodać nam otuchy, siły do pracy, do w alki i podtrzym yw ać w nas w iarę, że życie nasze m a cel, że w arto pracow ać d la dzieci naszych, bo ród polski nie ginie, ale się w zm aga”. B a rd ziej ch ara k te ry sty c z n e w te j k w estii jest raczej n ie to, co napisano, ale co przem ilczano. Przecież to były czasy ostrego k u rsu A p u ch tin a i H urki. Tym czasem red ak to rz y „G azety O lszty ń sk iej” o zaborze rosyjskim p isa li bardzo m ało. O prześlad o w an iu tam polskości „G azeta” nie w spom niała an i słowem. T ru d n o nie dopatrzyć się w ty m tendencji.

0 innych n aro d ach słow iańskich „G azeta O lsztyńska” p isa ła z reg u ły w ciepłych słowach:

„Czesi, nasi pob raty m cy , n ie ż a rtu ją z N iem cam i” 49).

„Czesi są nasi pobratym cy, bo ich m ow a zupełnie podobna do naszej 1 posłow ie czescy z polskim i ku p y trzym ać się b ęd ą” so).

40) W ładysław C h o j n a c k i , S p ra w y M azur i W arm ii w korespondencji

W ojciecha K ę trzy ń skieg o , W rocław 1952, s. X X III.

41) G azeta O lsztyńska, 1887, n r 20, 23. 31. 33. 42) Ibidem , 1887, n r 22. 4S) Ibidem , n r 31. 44) Ibidem , 1888, n r 9. 45) Ibidem , 1887, n r 42. 4β) Ibidem , 1887, n r 2. 47) Ibidem , 1887, n r 8. 48) Ibidem , 1888, n r 22. 4e) Ibidem , 1890, n r 33. so) Ibidem , n r 46. 435

(11)

„Pom iędzy R usinam i i P o lak am i w G alicji (A ustrii) przyszło do ugody. Je st to w iadom ość bardzo pożądana, bo ta niezgoda pom iędzy dw om a słow iańskim i szczepam i była praw dziw ym zgorszeniem dla w szystkich S łow ian” 51).

Podobne słow a potępienia — z tego sam ego p u n k tu w idzenia — znalazła „G azeta” dla sporu b u łg a rsk o -se rb sk ie g o 52). A kcenty panslaw istyczne brzm ią w „Gazecie O lsztyńskiej” w ielokrotnie: z okazji kryzysu bułgarskiego, przy ocenie w ew nętrznych stosunków m onarchii h ab sb u rsk iej, w re la c ji o w alce Ł użyczan o p ra w a językowe.

Tego rodzaju sym patiam i „G azeta O lsztyńska” różniła się zasadniczo od gazet m azurskich la t osiem dziesiątych ubiegłego w ieku. Być może dlatego w łaśnie p e rtra k ta c je G ąsiorow skiego z G ierszem i z Sem brzyckim zakoń­ czyły się fia sk ie m 53). W praw dzie w ciągu całego X IX stu lecia w um ysłach w ybitniejszych działaczy polskich z P ru s W schodnich odżyw ały coraz słow ianofilskie sym patie — spotykam y je i u M rongow iusza, i u Gizewiusza, i u b raci B a h rk e — nie w y d aje się jednak, by w ypływ ały one z lokalnych w aru n k ó w i były przez szersze rzesze ludności głębiej odczuw ane. S łow iano- filstw o n a W arm ii trak to w ać raczej należy jako ro d zaj ideologicznej szczepionki. Czy ona się przyjęła, należy raczej w ątpić. B ra k na to dowodów np. w listach, n apływ ających do „G azety O lsztyńskiej” od szeregow ych działaczy w arm ińskich.

V. WOBEC ŻYCIA POLITYCZNEGO NIEM IEC

P rócz stanow iska w obec w ielkich konfliktów europejskich, n a k tó re „G azeta O lsztyńska” sw ych czytelników przygotow yw ała, należało tak że zająć sta n o ­ w isko w obec w ew nętrznych rozgryw ek w cesarstw ie niem ieckim . W później­ szych latach „G azeta O lsztyńska” tw ierd ziła, że w alk i te społeczności polskiej nie dotyczą i nie obchodzą, boć „żadna p a rtia niem iecka nie będzie b roniła ro ln ik a i ro b o tn ik a polskiego; w szystkie one (...) nie u zn ają k u ltu ra ln y c h dążeń lu d u polskiego” 34). W początkow ym okresie swego istnienia, zresztą zgodnie ze stanow iskiem p rasy poznańskiej, k tó ra w ty m i nie ty lk o tym względzie była wzorem , „G azeta O lsztyńska” pilnie w y p a try w a ła w społeczeństw ie niem ieckim sojuszników dla spraw y polskiej i pod ty m głów nie k ątem oceniała poszczególne p a rtie niem ieckie.

Do 1890 r. tak ich sprzym ierzeńców szukać należało p rzed e w szystkim w opozycji przeciw koalicji rządow ej, stw orzonej przez B ism arcka.

1. S to su n e k do Bism arcka

Liszew ski w iedział, oczywiście, że B ism arck był głów nym in icjato re m u sta w antypolskich. Je d n ak że atak o w ał zazw yczaj treść ustaw , n ie ich autora. Być może nie w ypadało tego czynić ze w zględu n a czytelników , prostych chłopów w arm ińskich, k tórych — podobnie ja k sienkiew iczow skiego B a rtk a Zwycięzcę — urzekać m u siała potężna postać żelaznego k anclerza, tw órcy cesarstw a, pogrom cy „F rancuzisków ”. Może zaś w chodziła tu w grę zw ykła ostrożność. Za obrazę B ism arcka w ędrow ali za k ra ty re d a k to rz y „G locke”, „R eichsfreund”, „F reisinnige Z eitu n g ” 55). Dość, że w pierw szych rocznikach „G azeta” zam ieszczała w iele m a te ria łu o B ism arcku, ale anegdotycznego: ile

51) Ibidem , n r 64. 52) Ibidem , 1891, n r 89.

83) C h o j n a c k i , S p ra w y M azur i W arm ii, s. 70, 109, 112, 113, 114, 115. 54) G azeta O lsztyńska, n r z 22 III 1932 r.

55) Ibidem , 1887, n r 20, 40.

(12)

pije, ja k się przygotow uje do przem ów ień, ja k i je st sta n jego zdrow ia itd.56). Dopiero, gdy B ism arck zachw iał się w sw ym fotelu, „G azeta O lsztyńska” poczęła zam ieszczać p ierw sze n iech ętn e kanclerzow i n o tatk i: o jego p ra w d o ­ podobnej b liskiej dym isji, o złych stosunkach m iędzy nim a F ry d e ry k iem I I I 57):

„T rzeba pow iedzieć, że książę B ism ark m usiał się rodzić w w ielkim czepcu. G dyby cesarz F ry d e ry k b y ł pożył dłużej, co by się było z nim

sta ło ” 58). ;

D ym isję B ism arck a „G azeta O lszty ń sk a” p rzy jęła, oczywiście, bez ż a lu 59). T ajo n a przez w iele la t niechęć m ogła się te ra z w yładow ać:

„B ism ark sm u tn ie kończy, w y g ad u je na cesarza, ludzie o d w racają się od niego” G0).

„K siążę B ism ark znow u w ygaduje! Będzie ta k długo gadał, aż się czego dogada” 01).

„K siążę B ism ark n a sta re la ta doczekał się zgryzoty n a ja k ą zasłużył. P óki był kanclerzem , to rządził w Niem czech, jak m u się podobało, a m iał się w e w szystkich rzeczach za nieom ylnego. Że i słabszych uciskać lubił, o tem też w szyscy w iedzą. T eraz B ism ark, n a w ym ierze siedząc, gdera n a sw oich następców , że n ie dobrze k ra je m rządzą. N atu raln ie, że książę B ism ark sw em i w y g adyw aniam i szkodzi bardzo p a ń stw u niem ieckiem u. (...) T ak długo dzban wodę nosi, aż m u się ucho nie u rw ie ” 62).

Podobnych stw ierd zeń m ożna odnaleźć w „Gazecie O lsztyńskiej” z la t 1890— 1893 bardzo w ie le 62). Pro dom o sua „G azeta” zapisyw ała:

„K siążę B ism ark poszedł n a w ypoczynek, a pod koniec swego k a n c le rstw a dożył te j pociechy, że poczciw y lu d e k polski n a W arm ii oddał p ięć tysięcy głosów n a swego k a n d y d a ta , p o k azu jąc przez to niejako, że chce pozostać tym , czym go P a n Bóg stw orzył, to je s t ludem polskim i k ato lick im ” 64). M inistrom bism arckow skim — Luciusow i, Falkow i, P u ttk am m ero w i, a zwłaszcza G osslerow i — „G azeta O lsztyńska” nie szczędziła n igdy słów k ry ty k i, zresztą pow ierzchow nej, nie ty k ającej z reg u ły społecznych źródeł bism arckow skiego system u. P rz ed e w szystkim o sk a rża ła ich — głów nie cy tu jąc słow a posłów polskich z sejm u pru sk ieg o — o hipokryzję, o zasłan ian ie prześladow ań Polaków płaszczem rzekom ych korzyści, jak ie sp a d ać m iały na ludność polską dzięki g erm an izacji sz k o ły es).

Z G osslerem „G azeta O lsztyńska” m iała osobne p o rachunki, poniew aż zaatak o w ał on ją n a posiedzeniu sejm ow ym w m arcu 1890 r. P o w tarzać odtąd poczęła, że „m inistrow ie nie są w ieczni” 66), aż doczekała się sp e łn ie n ia te j przepow iedni.

2. S to su n e k do o p ozycyjnych stro n n ictw polityczn ych

O ceny stro n n ictw politycznych były w „Gazecie O lsztyńskiej” zazw yczaj bardzo lap id arn e:

„L iberály n iby to chcą form y rząd u , aby każdy człowiek by ł w olnym , nie życzą sobie n acisku a n i rządow ego, a n i religijnego, to jest sam i nie se) Ibidem , 1887, n r 5, 25, 31; 1888, n r 17, 46. 57) Ibidem , 1888, n r 15, 39, 40. ®8) Ibidem , n r 39. 5e) Ibidem , 1890, n r 13, 14, 18. 60) Ibidem , n r 24, ta k ż e n r 23 z 1890 r. 61) Ibidem , 1890, n r 27.

62) Ibidem , n r z 6 V II 1892 r., c y ta t w edług „G azety L eck iej”, 1892, n r 29. 03) Np. G azeta O lsztyńska 1890, n r 59; 1891, n r 76, 93 i in.

β4) Ibidem , 1890, n r 32.

6S) Ibidem , 1887, n r 3, 8; 1888, n r 5, 11. °6) Ibidem , 1890, n r 12, 13, 32; 1891, n r 21.

(13)

wiedzą, czego chcą, bo stw orzyli p ra w a m ajow e, system szkolny itp. W olnom yślni już pozw alają n a w olność w e w ykonyw aniu zasad religijnych, nie chcą n acisku ludu, życzą sobie polepszenia stosunków rolniczych i handlow ych. K onserw atyści to są ci, którzy ciągle śpiew ają tak, ja k śpiew a rząd i id ą z nim rę k a w rę k ę ” °7).

W ięcej uw agi pośw ięcano socjaldem okratom .

P ierw sze la ta uk azy w an ia się ,.G azety O lsztyńskiej” przypadły n a okres d ziałan ia w Rzeszy u sta w w y jątkow ych przeciw socjalistom . U staw y te nie zaham ow ały rozw oju ru ch u socjalistycznego. „G azeta O lsztyńska” przynosiła bogaty serw is in fo rm acji o areszto w an iach socjaldem okratów , o rew izjach, przeprow adzanych w ich m ieszkaniach i lokalach, o procesach, w ytaczanych działaczom socjalistycznym , o burzliw ych zeb ran iach i d e m o n stra c ja c h w). R edaktorzy „G azety” o rien to w ali się dość dobrze w ro zm iarach ruchu, choć n iekiedy m ylili socjalistów z a n a rc h is ta m i00).

L iszew skiem u im ponow ał, w sw oisty sposób, rozm ach ru c h u socjalistycz­ nego 70). W socjalistach w idział bojow ników spraw y n iesłusznej, ale ideow ych i odw ażnych. Cytow ał:

„Między socjalistam i z n a jd u ją się nie ty lk o ludzie p rzew ro tu i uw iedzeni, ale tak że ludzie szczerego zapału, którzy w ierzą w to, do czego dążą (...) M ają w idocznie w znioślejsze cele” 71)·

L iszew ski był przeciw nikiem u sta w w y jątkow ych przeciw socjalistom : „U staw a n a socjalistów zaw iodła, rząd obiecyw ał sobie po n iej wiele, a tu sk u tk ó w nie w idać. Co gorsza p o jaw iają się rzeczy, k tó re zaczynają p rzestraszać i nie socjalistów . Na podstaw ie ow ej u sta w y socjalistycznej rząd niem iecki w ydaje rozporządzenia, k tó re z a k ra w a ją n a ograniczenie w olności k o n sty tu cy jn ej. O graniczono zm owy robotników , czyli ta k zw ane stre jk i, choć ro b o tn ik a so c jalista to n ie jedno i to sam o. W olno się porozu­ m ieć k ap italisto m , czem u nie m a ją robotnicy zm aw iać się za jaką cenę chcą pracę sw oją sprzedać (...) Rozporządzono także w B erlinie i jego okolicy, że n ie wolno bez pozw olenia polioji sprzedaw ać n a u licach ta k zw anych ek strab lató w i w ogóle gazet. Ju ż ci to nie je s t ciosem d la sw obód k o n sty tu ­ cyjnych, ale zawsze budzi obaw y” 72).

Liszew ski p rzeprow adzał p aralelę m iędzy p ra w a m i antysocjalistycznym i a „ustaw am i w y jątk o w y m i n a Polaków ”, ow ym funduszem stum ilionow ym „n a w y k u p y w an ie Polaków z w łasn ej ich ziem i” 73). Liczył, że w ra z z upadkiem p ra w w y jątkow ych przeciw socjalistom znikną u sta w y w y jątk o w e przeciw zakonom k atolickim : jezuitom , redem ptorystom , ła z a rz y sto m 74).

U znając ustaw y w y jątk o w e przeciw socjalistom za zam ach n a swobody ko nstytucyjne, n ie odm aw iając rew olucjonistom ideow ego h a rtu , Liszew ski (a po nim jeszcze k ategoryczniej Pieniężny) zw alczał i potępiał idee socjali­ styczne. W k ry ty ce p o lity k i rząd u niem ieckiego zgadzał się z W ilhelm em L ie b k n e c h te m 75), ale cały jego pozytyw ny pro g ram z góry odrzucał.

„N a zebraniu (w D ortm undzie...) żądano, ab y w szystkie k opalnie odebrano w łaścicielom bez w ynagrodzenia i by oddano je górnikom °7) Ibidem , 1887, n r 6. °8) Ibidem , 1887, n r 1, 4, 6, 14, 15, 22, 25, 29, 31, 36, 41, 44; 1888, n r 35, 38, 42, 43; 1890, n r 8, 13, 18, 58 i in. ββ) Ibidem , 1887, n r 29; 1888, n r 42. 70) Ibidem , 1887, n r 31; 1838, n r 37, 43. 71) Ibidem , 1890, n r 6. 72) Ibidem , 1887, n r 41. 73) Ibidem , 1890, n r 44. 74) Ibidem , 1890, n r 34, 37, 44. 75) Ibidem , 1888, n r 49. 438

(14)

do w spólnego w yzyskania. To by się panom socjalistom podobało!” 7β). „Socjaliści berlińscy ułożyli sobie p ięk n ą piosneczkę, w edług której człowiek pow inien 8 godzin spać, 8 godzin spacerow ać, a tylko 8 pracow ać i to nie inaczej jeno za 8 m a re k dziennie. No, no! panow ie socjaliści nie jest to aby za w iele?” 77).

O głoszenie 1 m a ja św iętem robotniczym „G azeta O lsztyńska” kom entow ała z d e z a p ro b a tą 78).

N a W arm ii, n a zeb ran iu k iero w an ej przez Pieniężnego Zgody, poseł R arkow ski, z k tórym „G azeta O lsztyńska” świeżo p o ty k ała się w w alce w yborczej do R eichstagu, w id ealn ej zgodzie z re d a k to re m „G azety” rozdaw ał broszurę: Baczność socjaliści się z b liż a ją 7“). Na zeb ran iu K atolickiego T ow a­ rzy stw a Ludow ego w B u try n ach , k tó rem u „G azeta O lsztyńska” rów nież patro n o w ała, se k re ta rz tow arzystw a, F ra n ciszek S tankiew icz, odczytyw ał książkę: Wil/c so c y a ld e m o k ra c k i80).

P a sja , z jak ą red ak to rz y „G azety O lszty ń sk iej” pośw ięcali się zagadnieniu w a lk i z socjalizm em , w skazyw ać by mogła, że staw ało się ono d la W arm ii lu b dla całego zaboru pruskiego problem em chw ili. T ak je d n a k nie było. W pierw szych dw u rocznikach „G azety O lsztyńskiej”, poza n o ta tk ą o procesie K asprzaka, b ra k jak ich k o lw iek w zm ianek o działalności socjalistów w Polsce. D opiero w r. 1890 „socjaliści, zeb ran i w H ali na n arady, postanow ili przypuścić a ta k n a lud polski, czyli postanow ili lud polski n aw racać na socjalizm ” 81): „Z am ierza ją założyć pism o polskie socjalistyczne, aby prędzej ludzi n a w ędkę złowić. S o cjaliści w iedzą, że lu d polski, oprócz innych w szystkim w spólnych trosk, znosić m u si różne p rzykrości i tru d n o ści z pow odu sw ej ojczystej m owy. P oniew aż zaś pom iędzy P o lak am i bardzo m ało dotąd jest socjalistów , w ięc chcieliby oni w te n sposób przeciągnąć n a sw oją stronę lu d polski, że chcą korzystać z niezadow olnienia ludności polskiej. W szystko to darem ne, panow ie socjaliści” 82).

G azeta, k tó rą postanow ili socjaliści w y d aw ać w języku polskim , isto tn ie się pojaw iła. B yła n ią „G azeta R obotnicza” :

„G azeta robotnicza, ta k i jest ty tu ł now ej gazety, ja k ą w B erlinie w y d ają socjaliści celem b u n to w an ia polskich robotników . Podobno i w naszej p ro w in cji już tę gazetę ro zrzu cają. T rzeba w ięc gazet ta k ic h nie przyjm ow ać, ale je n aty ch m iast sp a lić” 83).

Takiego języka red ak to rz y „G azety O lsztyńskiej” n ie używ ali poza tym w stosunku do żadnego ze sw ych politycznych przeciw ników .

Te fa k ty św iadczyły jed n ak raczej o p o sta w ie św iatopoglądow ej organiza­ to ró w ru ch u polskiego n a W arm ii niż o realn y m układzie sił politycznych w tej dzielnicy. W w yborach do R eichstagu w 1890 r. socjaldem okraci zgłosili po ra z pierw szy w okręgu O lsztyn — R eszel swego k an d y d ata. U zyskał on zaledw ie 411 głosów, tj. niesp ełn a 2% ogólnej ich liczby w ty m okręgu. Nie było to wiele, a jed n ak nigdy, aż do końca pierw szej w ojny św iatow ej, n ie udało się tu socjaldem okratom uzyskać ich w ię c e j84).

70) Ibidem , 1890, n r 12. 77) Ibidem , 1890, n r 18.

78) Ibidem , 1890, n r 13, 18, 19; 1891, n r 36. 7P) Ibidem , 1891, n r 50.

80) Ibidem , 1891, n r 63.

81) Ibidem , 1890, n r 47, por. także n r 17, 33, 37 z tego roku. 88) Ibidem , 1890, n r 47.

83) Ibidem , 1891, n r 3.

M) K aro l R z e p e c k i , P obudka w yborcza, Poznań 1907, s. 83, Por. także

S ta tistik des D eutschen Reichs, B and 250. T akże S ta tistik der R eichstagw ahlen

(15)

Od w yborów 1890 r., a zw łaszcza 1893 r., socjaldem okraci p osiadali silne fra k c je poselskie w R eichstagu i w sejm ie pruskim . Zaw sze p rzeciw staw iali się oni ustaw om antypolskim . A jed n ak m im o to nie zyskiw ali sy m p a tii ,.Gazety O lsztyńskiej”. R edaktorzy G azety tra k to w a li bow iem socjaldem okratów — p rzy n ajm n iej w om aw ianym okresie — nie jak o przedstaw icieli p a rtii p o li­ tycznej, ale jako rzeczników św iatopoglądu, w rogiego, obcego, św iatopoglądu, k tó ry podw ażał to, co — ja k w spom niałem — stanow iło po d staw ę ideow ych założeń „G azety”.· solidaryzm społeczny i w iarę relig ijn ą:

„Chcą także socjaliści rozpocząć ag itację m iędzy sługam i i niezaufanie zaszczepić m iędzy nim i w obec swego p a ń stw a ” 85).

„P iękni (...) to ludzie ci socjaliści! Chcą w ziąć ludow i reiigię, to znaczy chcą go uczynić poganam i lu b zw ierzętam i” 80).

S ocjaldem okraci dopiero w o sta tn im dziesięcioleciu X IX w ieku sta w ać się poczęli pow ażnym czynnikiem politycznym w Rzeszy i stanow isko w obec nich m usiało zostać przez głów ne ośrodki polskiej m yśli politycznej w zaborze p ru sk im dopiero w ów czas w ypracow ane. Stanow isko to, dodajm y, nie odbie­ gało, z nielicznym i w y jątk am i, od poglądów , rep rezen to w an y ch przez re d a k to ­ rów „G azety O lsztyńskiej”.

Z trad y cy jn y ch p a rtii politycznych liberałow ie budzili niechęć red ak to ró w „G azety O lsztyńskiej” ze w zględu n a sw e an ty k ato lick ie p o g lą d y 87). N atom iast w olnom yślni (postępowcy), choć „ trzy m ają z żydam i i bogaczam i i są za szkołą rządow ą, sy m u lta n n ą ” 88), oceniani byli n a ogół pozytyw nie. Liszew skiem u podobała się w a lk a tego stro n n ictw a p rzeciw zbyt w ielkim upraw nieniom rząd u , niekorzystnym d la in sty tu c ji sam orządow ych społeczeństw a. Przyw ódca stro n n ictw a postępowego, zdaniem „G azety” :

„Poseł R ichter, choć nie sym patyzow ał jaw nie z Polakam i, to nigdy nie po ch w alał w szelkich przeciw ko nam w ym ierzonym p ra w w yjątkow ych i ostro je potępiał. Nie ulegający żadnym w pływ om , w ierny zasadom swoim, nie lęk ający się nikogo, stanow i Eugeniusz R ich ter jed n ą z n a jw y b itn ie j­ szych, a zarazem najsym patyczniejszych postaci spośród n iem ieckich człon­ ków sejm u i p a rla m e n tu ” 80).

Postępow cy isto tn ie popierali w sejm ie w niosek o udzielanie dzieciom polskim n a u k i re lig ii w języku p o lsk im 00). W ogóle w szystkie głosy, p o p iera­ jące w sejm ie p ru sk im czy p arlam encie niem ieckim spraw ę polską, „G azeta O lsztyńska” re je stro w a ła s k ru p u la tn ie 01).

W pierw szych latach najw ięcej słów u z n a n ia ze stro n y „G azety O lsztyń­ sk ie j” zyskiw ało stro n n ictw o katolickie C entrum , a zw łaszcza jego przyw ódca, d r L u d w ik W indthorst.

„(Centrum ) odw ażnie broni obok w olności kościelnej także w olności obyw atelskiej” °-).

1907, V ie rtelja h rsh efte zu r S ta tistik des D eutschen Reichs, Erg. H. z. 1907. I. u. zu 1907, III, IV.

8S) G azeta O lsztyńska, 1891, n r 71.

8β) Ibidem , 1890, n r 35. Zw róćm y uw agę, że sta tu ty zakładanych przez Pieniężnego stow arzyszeń w ykluczały .„w szelkie polityczne ro zp raw y ”, p ro k la­ m ując jednocześnie „zw alczanie dążności socjaldem okratycznych” (G azeta O lsztyńska, 1891, n r 45). Między ty m i dw om a p u n k ta m i sta tu tu nie d o p atry ­ w ano się sprzeczności.

87) G azeta O lsztyńska, 1890, n r 44. 88) Ibidem , 1888, n r 38.

80) Ibidem , 1888, n r 31. eo) Ibidem , 1890, n r 12.

fil) Np. w ypow iedzi starokonserw atystów M eyera i hr. R ecka. (G azeta O lsztyńska, 1887, n r 7, 8).

•2) G azeta O lsztyńska, 1887, n r 5.

(16)

„(Centrum ) to są mężowie katoliccy, którzy m a ją n a oku ta k dobro każdego pojedynczego człow ieka, jako i rządu, stosow nie w edług sum ienia i p rzek o n an ia” D3).

„C entrum w sejm ie stoi ja k niew zruszona skała, zaw sze rów ne, nie zmniejszone. Dlaczego inne stro n n ictw a się zm niejszają, a cen tru m się nie zm ienia? Oto dlatego, poniew aż c en tru m opiera się n a zasadach ch rześcijań ­ skich, zawsze rów nych, zaw sze praw dziw ych. P o tem ce n tru m bro n i praw lu d u i z ajm u je się sp raw am i ludu, robotniczym i, rolniczym i. W reszcie ce n tru m nie będzie m iało nigdy m niej posłów, póki w a lk a k u ltu rn a trw a (...). S tro n n ictw o centrow e je st chrześcijańskie, katolickie, lecz nie je s t religijne, ty lk o polityczne. G dyby lu d p ro te sta n c k i n a to w ięcej zważał, to by i pro ­ testa n ci p o w in n i głosow ać na posłów do cen tru m , bo i p ro testan ck i lud m iałb y w nich najlepszych obrońców, nie tylko w sp raw ach św ieckich, ale i sp raw ac h relig ijn y ch , poniew aż posłow ie z c en tru m są za w olnością re lig ijn ą dla w szystkich” •‘O.

„G azeta O lsztyńska” zam ieszczała liczne in fo rm acje z życia w ew nętrznego C e n tru m ü,î). O przyw ódcach tego stro n n ic tw a pisała w su p erlaty w ach , zwłaszcza, ja k w spom niałem , o L udw iku W indthorście, i to z różnych okazji, ja k jego urodziny, jubileusz, złote w esele i t d . 00). „G azeta O lsztyńska” p rz y j­ m ow ała sk ła d k i na fu n d u sz budow y kościoła w H annoverze, tra k to w a n y jako d a r dla W indthorsta, pisząc:

„M y w inniśm y d r W indthorstow i wdzięczność i cześć nie ty lk o jako katolicy, ale i jako Polacy — za to, że zaw sze gorąco w obronie naszych p ra w w y stę p o w ał” 97).

Istotnie, „G azeta O lsztyńska” p rzy taczała obszerną i p o p artą dosadnym i arg u m en tam i mowę W in d th o rsta p rzeciw u sta w ie k o lonizacyjnej d la W ielkiego K sięstw a Poznańskiego i P ru s Z a c h o d n ic h QS), w spom inała o p oparciu przez W in d th o rsta i in. in te rp e la c ji K oła Polskiego, dotyczącej zniesienia n au k i języ k a polskiego w szkołach W ielkiego K sięstw a P oznańskiego i P ru s Z ach o d n ich 00) cytow ała przem ów ienie W in d th o rsta p rzeciw anty p o lsk im praw om w yjątkow ym 10°). P rzy tym zahaczył W in d th o rst o stosunki n a W arm ii: „ P ow tarzam y tu ustęp z m owy, ja k ą w ypow iedział najdzielniejszy obrońca K ościoła k atolickiego i szczery a spraw iedliw y przyjaciel n aro d u polskiego w dzień 12 m arca (1890 r. — A. W.) w se jm ie p ru sk im w B erlinie poseł W indthorst. B roniąc dzielnie słow em i z przek o n an ia sp raw y polskiej, trą c ił te n dzielny b o h a te r n a polu w alki o spraw iedliw ość tak że i o W arm ią i pow iedział m iędzy innem i, co n a stęp u je: Mości panow ie! Idźcie i p rzek o ­ najcie się o rezu ltacie w yborów n a W arm ii. Nie słyszano nigdy, żeby tam kiedy p rzed tem osobnych polskich staw iano k an d y d ató w , obecnie się to jed n ak stało. I co je st tego powodem ? Je st to zupełnie n a tu ra ln y opór narodow ości, k tó rą się p rześlad u je” 101).

M) Ibidem , 1887, n r 6. BJ) Ibidem , 1888, n r 47. °5) Ibidem , 1888, n r 19, 22, 43, 47 i in. fle) Ibidem , 1888, n r 3, 23; 1890, n r 4, 6, 46. 07) Ibidem , 1887, n r 18. es) Ibidem , 1887, n r 7. 0B) Ibidem , 1888, n r 5. 10°) Ibidem , 1890, n r 12. 101) Ibidem , 1890, n r 12.

441

(17)

G dy W in d th o rst um arł, „G azeta” pośw ięciła m u na czołowej stronie obszerny a rty k u ł w s tę p n y l02) i jeszcze p a ro k ro tn ie p rzy p o m in ała zasługi w ielkiego katolickiego przyw ódcy 103).

Czy w czasach re d a k c ji Liszew skiego „G azeta O lsztyńska” korzystała, jak n iek tó re polskie gazety katolickie, z funduszu prasow ego C entrum , w ydaje się w ątpliw e. P ew n ą form ą poparcia finansow ego z te j strony były dla „G azety” jedynie ogłoszenia niem ieckich firm k atolickich z odległego H annoveru.

S p ra w a stosunku „G azety O lsztyńskiej” do C entrum posiada sw ój osobny m argines. Zbieg okoliczności sp raw iał, że p a rtia ta, do 1890 r. głów ny sojusznik K oła Polskiego w sejm ie p ru sk im i p arlam en cie niem ieckim , na teren ie W arm ii w ita ła narodziny ru ch u polskiego nieżyczliw ie, likw idow ał on bow iem tu ta j dotychczasow y niem al że m onopol polityczny tego stro n n ictw a, czego lokalni przyw ódcy C entrum nie m ogli straw ić. R uch polski m ógł n aty ch m iast sta ć się tu ta j d la C entrum niebezpiecznym ryw alem , bo — n a w e t gdyby w w yborach p arlam en tarn y c h nie p rzechylił na sw ą korzyść szali — zachęcał m im o w oli inne stro n n ictw a do w ystępow ania w sz ran k i z nadzieją, że rozstrzelenie głosów doprow adzi do ściślejszych w yborów i m an d at C e n tru m z tego okręgu postaw i pod znakiem zapytania. T u tk w iły m. in. przyczyny, d la k tó ry ch oba w a rm iń ­ skie pism a C entrum , „E rm ländische Z eitu n g ” i „W arm ia”, pow itały pow stanie „G azety O lsztyńskiej” oznakam i żyw ej niechęci, gdy gazety ko n se rw aty w n e i lib eraln e z W arm ii zachow ały pod tym w zględem zupełną rezerw ę. Ale i d la polskich działaczy w arm iń sk ich k w estia podjęcia w alk i w yborczej z C entrum nie była decyzją łatw ą. R e d ak cja „G azety O lsztyńskiej” szukała o parcia d la ru c h u polskiego w m iejscow ym duchow ieństw ie. K oncepcja tak a, w w yp ad k u w alki z C entrum , p oddana byłaby od razu próbie tru d n e j, jeśli nie skazanej z góry n a fiasko. N adto działaczy polskich z W arm ii łączyły z C entrum sen ty m e n ty z okresu w ielu la t k u ltu rk a m p fu . P rz y zn aw ał to Liszew ski:

„P am iętam y z czasów szkolnych, kiedyśm y z m łodzieńczym zapałem czytali E rm lenderkę, w alczącą rów nież o n ajw iększe p ra w a kościoła katolickiego” 1W).

Nie było jasne, czy w alk a z C entrum nie odstręczy od ru c h u polskiego znacznej części ludności W arm ii. P an o w ała w szak w społeczeństw ie polskim pow szechna opinia, że „po praw ym brzegu Łyny nie w ytw orzył się żaden ru ch narodow o-polski, tylko k ato lick o -w arm iń sk i” 105), że „ludność w arm iń sk a w iejsk a je st b ard ziej k atolicką niż p o lsk ą” 100).

Z tych chyba pow odów n astęp u je osobliwy k o n tred an s. „Erm ländische Z eitu n g ”, p o p ierając postu laty polskie dla P oznańskiego i Pom orza 107), zw alcza „G azetę O lsztyńską” i ruch polski n a W arm ii ta k ostro, że n iek tó rzy badacze 108) u zn ali pism o bran iew sk ie — nieco anachronicznie — za gazetę hakatystyczną. Liszew ski, prow adząc o tw a rtą w ojnę z „E rm len d erk ą” a ta k u je w prost, po im ieniu, m iejscow ych „centrałów ” dopiero w 1890 r. P rz eciw staw ia im zresztą zaraz górę tego stro n n ictw a, ocenianą p o z y ty w n ie 109). Istotnie, przyw ódca C entrum , d r L udw ik W indthorst, w cytow anej w yżej w ypow iedzi, niew ybredne a ta k i „E rm ländische Z eitu n g ” dezaw uow ał.

102) Ibidem , 1891, n r 22. 103) Ibidem , 1891, n r 22, 23, 32. 1M) Ibidem , 1888, n r 32.

i05) D ziennik P oznański, 1882, n r 87.

10°) Bolesław L i m a n o w s k i , M azowsze P ru skie, K rak ó w 1925. 107) Pielgrzym , 1887, n r 151.

tos) W ładysław C h o j n a c k i , Jan L iszew ski, założyciel „G azety O lsztyń ­

skiej, P rz eg ląd Zachodni, 1948, n r 8— 12, s. 546.

loe) G azeta O lsztyńska, 1890, n r 19; 1891, n r 32.

(18)

W 1887 г., p rzy w yborach do p a rla m e n tu Rzeszy, „G azeta O lsztyńska” p o p arła ks. R udolfa B orow skiego z C e n tru m bez zastrzeżeń, bez żadnego v o tu m se p ara tu m , żyoząc k an d y d ato w i „św ietnego zw ycięstw a” ao). Rów nież przy w yborach do sejm u pruskiego w 1888 r. „G azeta O lszty ń sk a” (mimo sprzeciw ów , nad esłan y ch do re d a k c ji przez F ra n ciszk a Szczepańskiego i A n d rzeja Sam ulow - sk ie g o )in ) p o p a rła k a n d y d a tu rę poselską p rzed staw iciela C entrum , Ju sty n a Rarkow skiego, ra jc y z O lsztyna, „k tó ry m ów i także i po po lsk u ” u2). U zyskała w szakże od niego zapew nienie, że „spełni swój obow iązek” i bronić będzie p raw językow ych W arm iaków „gdy tylko n ad arzy się do tego p o trzeb a” ш ). W 1890 r. obóz polski na W arm ii, przy w yborach do R eichstagu, p rzeciw sta w ił R a rk o w - skiem u z C e n tru m k a n d y d a tu rę F ran ciszk a Szczepańskiego. U zyskano w tedy w okręgu O lsz ty n — Reszel 5171 głosów, ale m a n d a tu poselskiego n ie udało się zdobyć.

Rozgryw ka w yborcza, w alk a „G azety O lsztyńskiej” z „N ow inam i W arm iń ­ sk im i”, zastąpienie w re d a k c ji L iszew skiego przez poznańczyka S ew eryna Pieniężnego — w szystko to były fak ty coraz b ard ziej od d alające obóz polski n a W arm ii od lo k aln ej o rganizacji C entrum . Nie b rak ło je d n a k n a d a l gestów pojednaw czych: W p racach założonego przez Pieniężnego stow arzyszenia Zgoda b ra li udział czołowi działacze C e n tru m z W arm ii: E ugeniusz Buchholz, Ju sty n R arkow ski, A lek san d er N ow acki. O stateczne, d efin ity w n e zerw anie z C e n tru m n astąp iło tu w dość dram atycznych okolicznościach w 1893 r. (o czym później).

Tym czasem „ k u ltu rk a m p f” został zakończony i rozbieżności m iędzy C entrum a ruchem polskim rysow ać się poczęły nie tylko na W arm ii. K ierow nictw o polskiego obozu politycznego w zaborze p ru sk im , in icju jąc p o lity k ę ugodow ą wobec rządu, zw iązaną z nazw iskiem Kościelskiego, sta n ęło od razu w opozycji do w szystkich sw ych dotychczasow ych niem ieckich sprzym ierzeńców . C entrum powoli zaczęło ulegać nap o ro w i nacjonalistycznej fali. „G azeta O lszty ń sk a” pod kiero w n ictw em S ew ery n a Pieniężnego dostosow ała się z gru b sza do zm ie­ nio n ej sytuacji. Je śli jed n ak sojusz z C e n tru m w y n ik ał bądź co bądź ze w spól­ nych w ogólnych zasadach p rzesłan e k ideow ych, now e przym ierza, dyktow ane k o n iu n k tu rą p arla m e n ta rn y c h rozgryw ek, nie prow okow ały do w ynurzeń, płynących z serca. Sukces now ej polity k i w założeniu sw ym zależał od c e sar­ skiej łaski.

3, Sto su n e k do cesarza

W okresie, którego nin iejsza praca dotyczy, n a w zniesionym przez B ism arck a tro n ie cesarzy niem ieckich zm ienili się kolejno: W ilhelm I, F ry d e ry k III, W ilhelm II. D ziałalność tych pom azańców Bożych w y m ykała się, w idać, spod zw ykłych k ry terió w politycznych ocen, bo n a w e t red ak to rz y „G azety O lszty ń sk iej”, posądzani, że całością sw ych poglądów re p re z e n tu ją

Polonię irredentę, z czcią i czołobitnością chylili głow y przed tronem .

„G azeta O lsztyńska” zapisyw ała dokładnie różne, n a jb a rd z ie j n a w e t błahe wieści, płynące z dw oru cesarskiego. Tych w iadom ości było w „G azecie” bardzo d u ż o 114)· W ażniejszym w ydarzeniom , a do tak ich zaliczyć m ożna spraw ę choroby, śm ierci i pogrzebu sta reg o cesarza, odezwy F ry d e ry k a III, jego pam iętników , w stą p ie n ia na tro n i podróży W ilhelm a II, pośw ięcano dalsze

110) Ibidem , 1887, n r 6. U1) Ibidem , 1888, n r 42. 112) Ibidem , 1888, n r 40. ш ) Ibidem , 1888, n r 42.

114) Np. w roczniku z 1888 r. z n a jd u ją się w n r 13, 15, 19, 21, 22, 23, 24, 30, ól, 32, 33, 34, 36, 37, 38, 43, 46, 47, 48, zatem w 19 spośród 38 ocalałych num erów .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na przykład w roku tworzenia wykorzystanej mapy archiwalnej (1883) kopalnia Mysłowice wydobywała węgiel na poziomie 135 m przekopami o długości 600 m (Jaros, Sulik

Obserwacje poczynione na podstawie opracowania stanowiska Poczałkowo 36 zdają się potwierdzać, że brak przesłanek do twierdzenia o m ożliwości zaistnienia

Wizerunek kobiety „Niezależnej" jest tylko nieznacznie częściej obecny w reklamie francuskiej (7,7%) niż w polskiej (7,1%), a przedstawiane kobiety są podobne w obu kra-

Terytorium współczesnego województwa łódzkiego obejmują zaled- wie 4 arkusze mapy, z których 3 znajdują się w zbiorach BUŁ (ark.. Na większości z nich zamieszczono oprócz

W dwóch priorytetach – I i IV, oprócz procedury pozakonkursowej, wdrażane są także projekty w ramach procedury konkursowej. Oznacza to, że na poziomie progra- mów

Z reguły jednak mniej więcej po 8-10 latach od wprowadzenia możliwości rejestracyjnych dla par jednopłciowych, przewagę wśród tego typu związków zaczynają zdobywać te

Praca ma na celu wskazanie głównych czynników, które są odpowie- dzialne za intensywny rozwój miast, a co za tym idzie, wiążą się również z degradacją środowiska