• Nie Znaleziono Wyników

Wolność a prawa człowieka w postmodernistycznej kulturze końca XX wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wolność a prawa człowieka w postmodernistycznej kulturze końca XX wieku"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

S tudia T eologiczne B ial., D roh., Łom .

14(1996)

WOLNOŚĆ A PRAWA CZŁOWIEKA

W POSTMODERNISTYCZNEJ KULTURZE

KOŃCA XX WIEKU

Treść: Wstęp; I. Wolność osoby, jej współczesne rozumienie i urzeczywistnianie; II. Pra­ wa człowieka gwarantem i sprawdzianem urzeczywistniania wolności; Zakończe­ nie.

W S T Ę P

C złow iek, ja k o byt osobow y, charakteryzuje się św iad om o ścią i w o ln o ­ ścią sw ego istnienia i działania. C echy te, w łaściw e czło w ieko w i ja k o je d n o s t­ ce, m ają swój zew nętrzny w yraz w postaci norm życia społecznego. O d c zy ty ­ wanie i tw orzenie ow ych norm (praw a i obow iązki) u w aru nko w ane je st ra c jo ­ nalnością i w olością osoby ludzkiej. Z ależność ta p o siad a też k ierun ek zw rotny: normy zew nętrzne ludzkiego b ytow ania w pływ ają na w łaściw e rozum ienie i przeżyw anie św iadom ości i w olności osoby. W niniejszej refleksji chcem y się skoncentrow ać na dw óch z w ym ienionych tu rzeczyw istości: w olności i p ra ­ wach człow ieka. W częścki pierw szej spróbujem y sobie uśw iado m ić czym je st wolność osoby, jak ie je st jej w spółczesne rozu m ienie i realizow anie. C zęść d ru ­ ga będzie p róbą ukazania fund am entu praw człow ieka, ich w spółczesn ego p o j­ m ow ania i fu nkcjono w ania w e w spółczesn ym św iecie.

I. W O L N O Ś Ć O S O B Y L U D Z K IE J,

JEJ W S P Ó Ł C Z E S N E R O Z U M IE N IE I U R Z E C Z Y W IS T N IA N IE 1. P o ję c ie w olno ści

Przez w olność rozum iem y zdolność osoby do sam o ok reślenia się w sw ym działaniu od w ew nątrz m ocą swej woli i to w ten sposób, że człow iek m oże KS. J Ó Z E F Z A B IE L S K I

(3)

w ybierać m iędzy chcen iem i niechceniem oraz m iędzy ro zm aitym i p rz e d m io ta ­ m i chcenia. Term in w olność (libertas, liberum arbitrium ) je s t u żyw any w ró ż ­ nych znaczeniach, w zależności od tego, kto go u żyw a i do czego się odnosi. N adto, oznacza on zaw sze coś podw ójnego: p ozytyw nego - w olność do czegoś, oraz negatyw n ego - w olność od czegoś, co stoi na przeszk od zie w d rod ze do celu. M ów iąc o w olności m am y jed n ak na w zględzie w olność pozy ty w ną, w o l­ ność negatyw na je st tylko jej koniecznym w arunkiem . W olność je s t w ięc przede w szystk im czym ś pozytyw nym , doskonałością bytu, silą w yb ió rczą środków przy zachow aniu porządku finalnego (vis electiva m ediorum servato ordine finis). N ie je s t to tylko brak przeszkód w działaniu, ale specyficzne je g o u k ieru n k o w a­ nie dla ro zw inięcia pełnej dynam iki o so b y 1.

W olność p o zytyw na (w olność c/о, jak o zdolność osoby, w ystępuje w trzech postaciach: w olność p sychiczna (libertas indifferentiae: n iezaw isłość w w y b o ­ rze, m ożność w yboru w jak im k o lw iek kierunku za albo p rzeciw ), nieliczenie się z m oty w am i; w o ln o ść d u cho w a (lib erta s in d eterm in a tio n is: m o żliw o ść w y b o ru m ięd zy d w o m a ak tam i, albo m ięd zy c z y n ie n ie m a n ie c z y n ie n ie m p e w n eg o aktu, k w e stio n u je abso lu tn e o b o w iąz y w an ie m o ty w ó w ); w o ln o ść m oraln a (lib eru m : m ożność autodeterm inacji p odm iotu dla w zględów , których w ażność uznaje się rozum ow o, a w ięc dla uzasadnionych m otyw ów ). C złow iek w akcie w olnym sam determ inuje siebie dla racji poznanych intelektualnie, ale m oże się też dla tych racji nie zdeterm in o w ać. D o w od zi to, że o stateczn ie d e te rm in a c ja ta za le ży od n ieg o sam eg o , a nie od m o ty w ó w p rz e z n ieg o p o z n a w a n y c h . S tą d te ż c z ło w ie k nie je s t a u to m a te m z a p ro g ra m o w a n y m m otyw acją, ale istotą o pew nym zakresie nieokreśloności, który m ożn a w ypełnić ro zm aity m i treściam i działania. W ybór od po w ied n ich treści tego ż d ziałania d o k o n u je się p rz e z ich o d n ie s ie n ie do p ra w a z in te r io r y z o w a n e g o p rz e z św iadom ość (sum ienie). Im peratyw tego praw a kieruje działaniem człow ieka, zak ład ając zd olność do sam o o k reślen ia się w kierunku dobra. Tym sam ym po dw aża m ożliw ość autodeterm inacji (uzasadnionej) w kierunku zła m oralnego, gdyż je st to działanie pozbaw ione w łaściw ych racji i opierające się na m otyw acji chybionej. P rzed m iotem w oli je st dobro, zaś „działać m o ralnie” - to stosow ać się do tego, co w człow ieku je st specyficznie ludzkie i rozw ijać w artości. Z ycie m oralne w sensie pozytyw nym identyfikuje się z działaniem w yznaczonym przez racje rozum ow e (recta ratio), a przez to je st realizow aniem w olności w k ieru n ­ ku celów w artościow ych in dyw idualnie i spo łeczn ie2.

1 Por. M a ty sło w n ik term in ó w i p o ję ć filo zo fic z n yc h , opr. A. P o d s ia d , Z . W ię c k o w s k i, W arszaw a 1983. k. 4 2 6 -4 2 7 .

: Por. S. W ite k , Teologia m o ra ln a , t. 1, cz. 2, L u b lin 1976, s. 5 5 -5 7 ; L. W c ió r k a , W olność

w o li, w: K ato licy zm A -Z . pr. zb., red. Z. P a w la k , P o zn ań 1982, s. 3 8 6 -3 8 7 ; J .- L . B r u g u e s , L ib e r te , w: ten że, D ic tio n n a ire de m orale c ath o liq u e , C h a m b ra y -le s-T o u rs 1991, s. 2 3 4 -2 3 6 ; T.

P r o p p e r , F reih eit, w: N eues H an d b u ch T h e o lo g isc h er G ru n d b e g riffe , В. 1, H rsg. von P. Eicher, K o esel-V erlag M ü n ch en 1984, s. 3 74-403.

(4)

W O L N O Ś Ć A PRAW A C Z Ł O W IE K A W K U L T U R Z E K O Ń C A X X W. W olność, ja k o doskonałość i zdolność bytu o sobow ego, ja w i się nam ja k o w ładza rozum nej autodeterm inaeji, je s t w ięc dobrem - szczegó ln ą w artością człow ieka, która identyfikuje się z fo rm ą jeg o m oralności. W olność ja k o z d o l­ ność w yboru m iędzy kierunkam i d ziałania o w artościach przeciw n ych (dobro- zło) daje m ożliw ość czyn ienia dobra lub zła, i tu objaw ia się jej słabość. O w artości teg o nieb ezpieczn ego przy w ileju w ybierania m iędzy dob rem a złem rozstrzyga sposób je g o w ykorzystania. P oniew aż w olność je st sw o istą poten- cjalnością, m ożna i trzeba ją w łaściw ie zrozum ieć, i kształtow ać w w ybieraniu dobra, p rzez w yrabianie o dpow iednich spraw ności. W olność je st w ięc: darem

zdobyczą i zadaniem ; w istocie stanow i osiąg nięcie życio w e, nie będące u d zia ­ łem w szystkich. Je st darem ja k o m o żliw o ść p a n o w a n ia n a d sobą; je s t zdobyczą, bo za d a tek w olności rozw ija się dzięki w łasnym w ysiłkom człow ieka; je s t w re­ szcie zadaniem do spełnienia, bo rozw ijanie w olności n a leży do fu n d a m e n ta ln e ­ go obow iązku u rzeczyw istniania n atury ludzkiej w je j m ożliw ościa ch o raz do staw ania się coraz bardziej osobam i, które znam ion uje a u to n o m iezn o ść w ew n ę­ trzna3.

2. W sp ó łc z e sn e ro z u m ie n ie i u rz e c z y w is tn ia n ie w o ln o ści c z ło w ie k a

W olność ja k o doskonałość bytu, ja k o zdolność osoby m usi być zaw sze rozw ażana w łączności z w idzeniem całego człow ieka. W tw ierdzeniu tym u p ew ­ nia fakt, że akt w olnej w oli jest zaw sze p op rzed zon y aktem rozum u, w olny w ybór człow ieka je s t uw aru nk ow any uprzednim rozeznaniem podm iotu. H isto ­ ria ludzkiej m yśli pokazuje, że ro zum ienie w olności i k o rzy stan ie z niej dzieli zaw sze los antropologii - w izji człow ieka i jeg o roli w św iecie.

N a stan dzisiejszej w izji czło w iek a i je g o w olności szczególny w pływ w y ­ warły trzy ostatnie w ieki historii człow ieka. O b ecna sytuacja p o zn aw czo-egzy- stencjalna je st konsekw encją dom inujących nurtów filozofii now ożytnej i w sp ó ł­ czesnej. Z asadnicze m yśli tej filozofii m ożna ująć w trzy w aru n k u jące się nurty: a. O d hom o sapiens do hom o dem ens, czyli od b ezw zg lęd n eg o zau fan ia do rozum u, pojm ow anego jak o ostateczna instancja do rezyg nacji z rozum u, czyli do skrajnego racjonalizm u X V II w ieku, racjonalizm u o św ieceniow ego aż do rezygnacji z praw dy i skrajnego irracjonalizm u w postm od ern izm ie;

b. O d ubóstw ien ia (deifikacji) człow ieka p rzez p rzyzn anie m u boskich p re ­ rogatyw do u rzeczow ienia (reifikacji) i p o d porządkow ania czło w iek a je g o w ła­ snym w ytw orom , czyli od nad człow iek a do po stczłow ieka;

c. O d w olności absolutnej do faktycznego zniew olenia (now e form y w sp ó ł­ czesnej alienacji).

K lam rą spinającą i w aru nk iem tego stanu je s t w y elim ino w anie B o g a z poznaw czego horyzontu kulturow ego, utrata przez czło w iek a św iado m ości je g o

5 S. W ite k , dz. cyt., s. 58; por. S. R o s ik , W ezw ania i w y b o ry m o r a ln e , L u b lin 1992, s. 192-209.

(5)

pow iązań z B ogiem . D oprow adziło to do zafałszo w anie praw dy o człow iek u, o je g o życiu, a ostatecznie spow odow ało zagubienie czło w iek a4.

Proces poznaw czej degradacji człow iek a ro zpo czyn a racjon alizm D escar- tesa, pogłębiony przez K anta, H eideggera, H usserla, aż do S a rtr’a oraz ra c jo n a ­ lizm scjentyczny zapoczątkow any przez pozytyw izm C o m te’a. R acjon alizm D e- scartesa i jeg o następców polega na tym , że racjon aln ie uzn aje się to, co m a źródło swej sensow ności w ludzkiej myśli. U znano priorytet ludzkiej m yśli przed po znaniem , co D escartes w yraził w słynnej zasadzie: Cogito ergo sum (m yślę, w ięc jestem ). W ten sposób m yśl ludzką, a nie b ezpośredni k o ntek st poznaw czy (dośw iadczenie) uznano za w arunek praw dy o istnieniu człow ieka. W edług A. C o m te ’a człow iek je st zdolny poznać tylko to, co dane je st m u w d o św ia d c z e ­ niu zm ysłow ym , zjaw iska zaś m oże porządkow ać w aspekcie ilościow ym . C elem nauki nie je s t p oznanie praw dy o św iecie, lecz porządk ow anie zastan ego św iata. Z adan iem ludzkiego rozum u je s t p rzem ien ian ie św iata i w ytw arzanie coraz to now ych narzędzi ow ych przem ian. R ozum ju ż w punkcie w yjścia je st pojm ow any ja k o f u n k c j o n a l n y , i n s t r u m e n t a l n y , co d a ło p o c z ą t e k r a c j o n a l n o ś c i technicy stycznej, a rozum otrzym ał now ą k atego rię - inform acyjny.

N ie negując osiągnięć tak rozum ianej nauki i techniki (nie tu je s t błąd i n iebezpieczeń stw o), należy podkreślić, że błędem je st uznanie tego typu p o z n a ­ nia za jed y n ie uzasadniony i w artościow y. E lim inow ało to au to n o m iczn ą filo ­ zofię, zniek ształcało obraz człow ieka, a także w ykluczłao m ożliw ość ra c jo n a l­ nego uzasad nienia w iary religijnej. S kutkiem tego w ytw orzono m en talno ść n a ­ staw ioną na rzeczy, na ludzkie w ytw ory, p od ejście jed y n ie p rag m aty czn e (jak użyć, jak w ykorzystać), nastaw ienie w yłącznie na teraźniejszość; ja k też sk ło n ­ ność do id entyfiko w ania m ożliw ości technicznych z ety czną dopuszczaln ością. W ten sposób w szystko, co jest w ykonalne (m ożliw e) technicznie je st dozw olone etycznie. N ajpełniejszy i najbardziej niebezpieczny w yraz znajduje to w inżynierii genetycznej. O bserw ujem y tu dalekosiężne ingerencje techniki w naturę, także w naturę ludzką, która staje się zw ykłym m ateriałem do p rzetw o rzen ia . To w szystko do prow adziło do zagubienia człow ieka, utraty w łaściw ych w ym iarów i p erspek tyw je g o życia. C złow iek utracił klucz do sam ego siebie, w czło w ieku zagu biło się hum anum , je st on traktow any ja k rzeczy, które sam produkuje. Z tą m en taln o ścią w iąże się też p ostaw a kon sum pcyjna, w yraźn ie d o m in u jąca w krajach rozw iniętych. Traw estując zasadę D escartesa o w spółczesnym człow ieku m o żn a by pow ied zieć: C onsum o ergo sum . C zło w iek ciąg le p ra g n ie m ieć w s z y s tk ie g o c o r a z w ię c e j - p ie n ię d z y , p o s tę p u , k o m f o r tu , z n a c z e n ia , przyjem ności, seksu itp. P osiadanie - m ieć góruje nad być. S y tu acja taka to regres do stanów infantylnych, człow iek żyje jak b y na zew nątrz, w śród w y p ro ­ du kow anych p rzez siebie rzeczy, którym i się po sług uje lub baw i. W ten sposób w dzied zinie ducha cofa się do poziom u dziecka, traci zdolność głęb szeg o m y ­

4 Por. Z . J. Z d y b ic k a , K u ltu ro w e za w iro w a n ia w o k ó ł czło w ie k a ko ń ca X X w ieku . S ło w o - D zien n ik K a to lick i. M ag azy n , 6 -7 -8 .X. 1995, n r 4 0 (1 0 4 ), s. 15.

(6)

W O L N O Ś Ć A PRAW A C Z Ł O W IE K A W K U L T U R Z E K O Ń C A X X W. ślenia, refleksji nad sensem sw ojego życia, nad sw oją przeszło ścią i p rz y szło ­ ścią, żyje ja k b y na pow ierzchni życia. W konsekw encji sam człow iek często staje się p rzedm iotem m an ipulacji ze strony innych, narzędziem ich k orzy ści i przyjem ności. Z auw ażam y też objaw y duszenia się człow ieka w św iecie rz e ­ czy, stw orzonych przez siebie system ów ideologicznych i politycznych. To z kolei pow oduje zjaw isko ucieczki od św iata, przy b ierającą różne form y, np. ucieczka w gnozę, w w iedzę ezo teryczną, m edytację bez ascezy i etyki, w new

age5.

D ru g ą sferą, gdzie o bserw ow any je st proces degrad acji człow ieka, je s t jego w olność. W sposób nierozłączny (w arunkujący ) w iąże się to z d zied ziną ludzkiego poznania. N astąpiło tu tak w ielkie zaw ężenie roli rozum u (rozum funkcjonalny, inform atyw ny), że zaczyna się p ostulow ać rezyg nację z je g o u ży ­ w ania i w yrzucen ia praw dy z ludzkiej kultury. Tym sam ym zo stała za p rze p a­ szczona praw da o w olności człow ieka. Poglądy i dążen ia tego rodzaju re p re­ zentow ane są przez najnow szą „filo zo fię” - p o stm odernizm , zw an ą też dekon- strukcjonizm em 6. Z daniem postm odernistów p raw d a je s t represyw na, og ran icza w olność człow ieka. U znanie w filozofii lub m oralności czego ś za p raw dziw e, m oralne i słuszne, elim inuje tym sam ym z pola p raw d ziw ości i n orm alno ści stany przeciw ne, np. jeśli uzna się, że m ałżeństw o je s t zw iązkiem kobiety i m ężczyzny, tym sam ym z norm alności w yklucza się zw iązki ho m o sek su aln e7. P ostm oderniści stw orzyli teorię praw dy jak o władzy. P raw da jest tu traktow ana jako system w ła d zy. We w spółczesnej kulturze - zdaniem p o stm o dernistów - tym, co prag nie dom inow ać, spraw ow ać w ładzę je st filo zo fia preten d u jąca do posiadania prawdy, pew ności, czy prezentująca tzw. m ocną m yśl. F ilozofia, która istniała w kulturze zachodniej przez dw adzieścia pięć w ieków je st obecnie w ła­ śnie tym w rogiem , którego należy zw alczać. P ostm oderniści do m ag ają się re ­ zygnacji z w szelkiej m etafizyki i epistem ologii pretendującej do p o znania p e w ­ nego, zrezygnow ać z doszukiw ania się istoty rzeczy, natury, kategorii d o b ra i zła, h ierarchizow ania w artości. M ożna dopuścić to, co G anni Vattim o określa jako m yśl sła b ą , czyli taki sposób m yślenia, który reprezen to w ali w staro ż y tn o ­

5 T am że, s. 16-17.

6 K ieru n ek ten p o jaw ił się w k o ń cu lat 6 0 -ty ch i p ro p o n u je now'y sto su n ek do p raw d y i n o w ą w izję św iata i c zło w iek a. G łó w n y m i p rz ed sta w icie la m i teg o n urtu są: J.F. L yotard, G. D eleu ze, J. D errida, D. R orty. Por. Z.J. Z d y b ick a. art. cyt.. s. 18-19, p rzy p is n r 6. N a tem a t p o stm o d ern iz m u zob.: Z . B a u m a n n , D w a szkic e o m o r a ln o ś ci p o n o w o c z e s n e j, W arszaw a 1993; D .W . F o k k e m ,

H istoria literatury. M o d e rn izm i p o stm o d e rn izm . W arszaw a 1994; S. M o r a w s k i, W m ro ka ch p o stm o d ern izm u . R o zm y śla n ia rek o lekcy jn e, w: D okąd z m ie rz a w s p ó łc z esn a h u m an isty k a ?, red.

T. K ostyrko, W arszaw a 1994, s. 13-40; M . K ę p n y , K u ltu ra ja k o p ro b le m teo retyc zn y d la w s p ó ł­

czesnej s o c jo lo g ii - o p o stm o d e rn izm ie w teo rii sp o łe c zn ej, w: D o k ą d z m ie rz a ..., s. 9 6 -1 0 8 : J.

S ó jk a , P o jecie to ta ln o ści a filo z o fia p o stm o d e rn isty cz n a , w: D okąd z m ie rz a ..., s. 8 3-95; B. N e l ­ so n , D e r U rsprung d e r M oderne. H isto risc h e u n d s y sth e m a tis c h e S tu d ien zu m Z iv ilisa tio n s p ro ­

gress, F ra n k fu rt a. M ain 1979; M . B e r m a n , L ’e sp e rien za della m o d e rn ita , B o lo g n a 1985.

7 Por. R. L e g u tk o , O to lera n cji, w: R elig ia a sens b y c ia czło w iek iem , L u b lin 1994, s. 113- 133; G . P e n a ti, C zasy n o w o ży tn e a p o stm o d e rn izm w e w sp ó łc ze sn e j m y śli filo z o fic z n e j, C o m ­ m unio (p o l.) 14(1994), n r 6 (8 4 ), s. 24-39.

(7)

ści sto icy 8.

Z d an iem „filozofó w ” po stm odernistycznej o rientacji należy u znać p lu ra ­ lizm osobistych przekonań każdego człow ieka oraz całko w itą d o -w o ln o ść w m yśleniu, w artościow aniu i działaniu. Ten nurt, określany m ianem p lu ra lizm

lib ertyński głosi w olność ja k o do-w olność. Pod koniec X X w ieku p o jaw ia się

now a kategoria człow iek a - hom o lib era lis, człow iek w yzw olony od praw d y i m oralności, w yzw olony od stałych przeko nań i m iejsc - obyw atel św iat: bez dom u, bez ojczyzny, bez w ych ow an ia (antypedagogika), nie troszczący się o ideały, o w artości, bez m ocnej m yśli i bez m ocnej tożsam ości (nie je s t w ażne

katolik, Żyd, Polak, N iem iec). W tej perspek ty w ie w idzenia czło w iek a i św iata

nie m a istotnej granicy m iędzy racjonalizm em i irracjonalizm em , m iędzy w o l­ nością i do-w olnością, m iędzy m oralno ścią i am oralnością.

W y zw olenie od praw dy je st także w yzw o leniem czło w iek a od ja k ie g o k o l­ w iek ob ow iązku, od jak iejk o lw iek form y ograniczenia: człow iek m oże żyć w sposób zupełnie do-w olny. N ie m usi też ani siebie sam ego, ani innych ludzi, ani św iata traktow ać zbyt pow ażnie. Z daniem p ostm o dernistów życie je s t ro d z a­ je m zabaw y (J. D errida). C złow iek m oże w ięc baw ić się, korzystać z każdej nadarzającej się p rzyjem ności, nie m yśląc ani o m otyw ach, ani o k o n sek w e n ­ cjach sw ego postępow ania. N iesp otyk ana dotąd w naszej kulturze, p ro p o n o w a­ na przez m odernistów rezygnacja z reguł używ ania rozum u w płaszczyźn ie lu d z­ kiego m yślenia i działania, prow adzi do barbarzyństw a. P roces, który d o p ro w a­ dził do w yzw o lenia rozum u ludzkiego od m etafizyki i religii, d op ro w adził do utraty rozum u. C złow iek, ulegając p okusie będziecie ja k o b ogow ie, najpierw uznał siebie za tw órcę praw dy, by ostatecznie dojść do przek on ania, że nie ma praw dy i nie m a żadnych zasad m oralnych. N ie m a bow iem natury człow ieka, je st nicość, pustka, w której nic nie je st pew ne, w szystko je st w zg lęd ne (rela­

tyw ne). N eg acja B oga ja k o ostatecznego źródła człow ieka, nie u w zg lęd nian ie w erty kalnego w ym iaru osoby ludzkiej, dop ro w ad ziły do w izji czło w iek a jak o m iejsca potrzeb i doznań. Cel życia ludzkiego upatruje się w tw orzeniu i za sp o ­ kajaniu coraz to now ych potrzeb, często sztucznie rozdm uchiw any ch. Tak ro ­ zum iany człow iek - byt bez korzeni i celu - m oże żyć ja k m u się p o d o b a (d o­ w olnie). W olność je g o to do -w olność w yrastająca z ontycznej i aksjologicznej nico ści9. W centrum kultury po stm odernizm u staje człow iek, który nie m a ju ż

gw a rancji p łyn ą cy ch ze strony wiary, nie m a też za gw ara nto w a nych stu p ro cen ­ tow o kryteriów rozum ow ych. Jest to czło w iek rozczarow any z racji n iesp ełn io ­ nych ob ietnic sa m ozbaw ienia ja k ie m iało p o p ły n ą ć o d tak zw a n ej ludzkości. Jest to człow iek wykorzeniony™ . Taki obraz i stan człow ieka, w y nikający z an ­

* Por. G . V a ttim o , L a f in e della m od ern ita . N ich ilism o e d erm e n eu tica nella c u ltu ra c o n ­

te m p o ra n e a , M ilan o 1985; Z .J . Z d y b ic k a , K u ltu ro w e za w iro w a n ia ..., art. c y t., s. 19. 9 Por. Z .J . Z d y b ic k a , K u ltu ro w e za w iro w a n ia ..., art. c y t., s. 19.

10 G . T r e n tin , La m o ra te cristia n a nel p o stm o d e rn o , „R iv ista di T eologia M o ra le ” 96 (1 9 9 2 ), s. 4 5 9 n . cyt. za: A. D r o ż d ż . S p ó r o etykę w p o stm o d e rn izm ie ? , „T arn o w sk ie S tu d ia T e o lo g icz n e ”

(8)

W O L N O Ś Ć A PRAW A C Z Ł O W IE K A W K U L T U R Z E K O Ń C A X X W. tropologii, otw iera szerokie obszary dla kultury in d y feren cy jn ej".

II. PRAWA C Z Ł O W IE K A - G W A R A N TEM I S P R A W D Z IA N E M U R Z E C Z Y W IS T N IA N IA JE G O W O L N O Ś C I

W olność czło w ieka p rzejaw ia się w dw óch aspektach: w ew n ętrzn y m i z e ­ w nętrznym (społecznym ). D otychczasow e refleksje ukazały nam , że w olność w aspekcie w ew nętrznym , to w ładza osoby ludzkiej, u m o żliw iająca jej p o d ej­ m ow anie decyzji i w yborów . Istota w olności - pisze Jan P aw eł II - tkw i we

w nętrzu człow ieka, należy do natury osoby ludzkiej i je s t j e j znakiem ro zp o ­ znawczym. (...) C złow iek je s t wolny, p o n iew a ż po sia d a zd o ln o ść op ow ied zenia się p o stronie p ra w d y i d o b ra [2. W olność jaw i się nam nie tylko ja k o w ład za

człow ieka, ale i sposób istnienia i działania osoby ludzkiej, p olegający na tym , że człow iek m oże uzgadniać sw oje postępow anie z po znanym i w artościam i, które go dop ełn iają i u d o sk o n alają13.

Istotnym w arunkiem ow ego istnienia i d ziałania osoby - k o rzy stan ia z w o l­ ności w ew nętrznej - je st w olność zew nętrzna (społeczna). Żeby bow iem w olność w ew nętrzna m ogła się w yrażać na zew nątrz, m uszą istnieć rzeczyw iste alteran- tywy w yboru i m ożliw ości sw obodnego działania - poszanow anie osoby ludzkiej ze strony jed n o stek i grup społecznych, w ładzy pań stw o w ej, ochro na praw na. U w arunkow an ia te nie są jed y n ie w artością u żytko w ą (bonum utile), lecz także wartością etyczną (bonum honestum ) - dobrem praw a (R ech tsg u t)14. W ten sposób dochodzim y do rzeczyw istości i potrzeby praw człow ieka. C złow iek bow iem ma praw o do u rzeczy w istniania swej w olności w ew nętrznej, do realizacji siebie w konkretnych w arunkach, w śród konkretynych osób. W ten sposób w olność je d n y c h w s p ie r a , w a r u n k u j e i u ja w n ia w o ln o ś ć i n n y c h . W o ln o ś ć urzeczyw istniana p rzez innych przy b liża nam praw dę, d obro i spraw iedliw ość, co z kolei pozw ala na rozw ój w łasnej o so b o w o ści15. W olność b ow iem nie je s t

jedynie praw em , którego żąda się dla siebie; je s t ona rów nież p ow in n o ścią , którą p o d ejm u je się w obec drugich. (...) P o szano w a nie to w yznacza granice wolności, ale jed n o cze śn ie nadaje je j senso w ności i g o d n o ść '6.

" Por. G . P ia n a , La cu ltu ra d e ll'in d iffe r e n z a , „ R iv ista di T eo lo g ia M o ra le ” 9 6 (1 9 9 2 ), s. 449-458; D. M o b a illy , M orale, a u jo u r d ’hui, ou est-tu ? , „L a v ie” , 1994. n r 2 5 2 4 , s. 50-53.

12 J a n P a w e l II, C h cesz s łu ży ć sp r a w ie p o k o ju - sz a n u j w olność, o ręd zie na X I V Ś w ia to w y

Dień P okoju, 1981 r., n r 5, w: Paw el VI, Jan P aw el II, O rędzie p a p ie s k ie na Ś w ia to w y D zień P okoju, R zym 1985, s. 127.

13 Por. F .J. M a z u re k , P ra w a c zło w ieka w n a u c za n iu sp o łe czn ym K o ścio ła , L u b lin 1991, s. 93-94.

14 Por. N e l l- B r e u n in g v. O s w a ld . F reiheit - M e n sch e n re c h t u n d G ru n d w ert, „ S tim m en der Z e it” 4 (1 9 7 9 ), s. 434.

15 Por. F. M a z u re k , P raw a czło w ieka ..., dz. cyt., s. 95; K a rd . J. R a tz i n g e r . Z n a c ze n ie

w artości relig ijn ych i e ty czn yc h w sp o łe czeń stw ie p lu ra lis ty c zn y m , „ C o m m u n io -K o łe k c ja ” , n r 9

„ N aró d -w o ln o s'ć-lib eralizm ” , P o zn ań 1994, s. 184-187.

(9)

P ytając o źródło i fundam ent praw człow iek a zw racam y się ku osobie, do tego, kim ona je st, i co ją stanow i. S tw ierdzam y tu, że praw a czło w iek a nie są ani nadaw ane (nadaw alne) przez nikogo z ludzi, ani też nie są u tracan e (utracal- ne), nikl z ludzi nie m oże nikogo ich pozbaw ić. P ra w człow ieczych nie m a się z

nadania i czło w iek nie rodzi się żebrakiem pra w : o d m om entu p o czę cia je s t ich sp a dko biercą, a w ychow yw ać, to szacunkiem m u od daw anym te p ra w a p r z y p o ­ m inać. G dy człow iek nie chce b yć sobą, gdy w sobie nie szuka o dp ow ied zi na to, kim jest, czym m a być, w ów czas p o szu kiw a n iu p ra w nie m a k o ń c a '1. P od staw ą

praw człow ieka je st w ięc godność osoby ludzkiej. Tak, ja k człow iek nigdy nie traci swej ontologicznej w artości i godności, tak też p raw a czło w iek a u zn aw an e są za praw a naturalne (w rodzone), pow szechn e i n ieu tra caln e18.

N ie w chodząc w analizy treści praw człow ieka, sposobu ich u jm o w an ia i relacji, zw róćm y uw agę na sam o ich traktow anie i zabezp ieczen ie (ochronę). Jak zostało ju ż p o w iedzian e w olność je st nie tylko praw em osoby, ale też jej pow innością. W olność ind yw idualn a potrzebuje swej m iary, swej treści, p o n ie ­ w aż m oże istnieć tylko w hierarchii w artości; w p rzeciw nym razie staje się p rz e ­ m ocą w obec innych. T reścią w olności je st zabezp ieczenie praw człow ieka, in a ­ czej m ów iąc: treścią w olności pow inno być zabezp ieczenie dobra całości i d o ­ bra jed n o stk i. Ten, kom u pow ierzono w ładzę m oże być w olny wtedy, g d y w

dobru ogólnym , do którego dąży z racji p ełn ien ia władzy, w now y sp o sób ro zp o ­ znaje sa m ego siebie, to znaczy sw oje osobiste d o b ro 19. W idzim y w ięc, że treścią

w olności je s t praw o i dobro. W olność, będąc fo rm ą życia sp ołeczn ego (form a dem okracji) staje w pew nym napięciu w obec praw a i dobra. Jest to szczegó lny p roblem w spółczesności, przybierający postać ostrego zm ag an ia o w łaściw ą form ę dem okracji i polityki. P roblem ten staje się bardziej w yraźny, gdy pojęcie dobra w yjaśniam y przy pom ocy praw dy. P raw da, a co za tym idzie, rów nież

p ra w d a d otycząca dobra, nie ja w i się ja k o w a rto ść rozpoznaw alna społecznie; p o zo sta je w ięc ona kw estią sporną. Próbę narzucenia w szystkim tego, co tylko części ob yw ateli ja w i się ja k o praw da, uw aża się zatem za zn iew olenie su m ie ­ n ia : p o jęcie p ra w d y zo stało p rzesu n ięte w sferę n ieto lera ncji i antydem okracji. N ie je s t ona dobrem po w szechnym , lecz je d y n ie pryw atnym , w zg lęd nie dobrem ja k ic h ś grup, ale nie całości. In aczej m ów iąc: w spółczesne p o jęcie d em okra cji w ydaje się łączyć nie ro ze d zieł nie z relatyw izm em ; relatyw izm za ś ja w i się ja k o w łaściw a g w ara ncja różnych dla niej szczególnie istotnych rodzajów w olności: w oln ości słowa, w olności w yznania i w olności su m ien ia 20.

17 S. K lu z . Ubi tu C a iu s..., „T ygodnik P o w sz ec h n y ” , n r 3 3 (1 8 3 3 ), s 6.

IK Inna k o n c ep c ja n a tu ra ln e g o tłu m a cz e n ia p raw c z ło w iek a za p o d sta w ę o w y c h p raw uznaje p ra w o n atu raln e. Z u p ełn ie o d m ie n n y p o g ląd w tej sp ra w ie p re ze n tu je tzw. szk o ła p o z y ty w iz m u p ra w n eg o , z d an iem k tórej p o d sta w ą p raw czło w iek a są akty p ra w n e - k o n sty tu cje - u c h w alo n e p rzez w ład zę p ań stw o w ą i k o n w e n cje m ię d z y n aro d o w e o g ła sza n e przy z g o d zie państw . Por. S ło w ­

nik K a to lic k iej N a u ki S p o łec zn e j, pr. zb., red. W ł. P iw o w a r s k i, W arsz aw a 1993, s. 139-141.

19 H. K u h n . D e r Staat. E ine p h ilo s o p h is c h e D a rstellu n g , M ü n c h en 1967. s. 60. cyt. za: K a rd . J. R a tz i n g e r , Z n a c ze n ie w a rto śc i..., art. cy t., s. 184.

(10)

W O L N O Ś Ć A PRAW A C Z Ł O W IE K A W K U L T U R Z E K O Ń C A X X W. Jest to stanow isk o rady k aln ie relaty w isty czne, które p ojęcie do bra i p ra w ­ dy - treść praw człow iek a - p ragnie w yłączyć z życia sp ołeczn ego (z p o lityk i), tak jak b y one zagrażały w olności. K onsekw entnie o d rzuca się p ra w o na tu raln e jak o m etafizy cznie podejrzane, po to, by utrzym ać relatyw izm . W zw iązk u z tym w życiu społecznym (w polityce) nie m a ju ż ostatecznie innego p rin cip iu m niż orzeczenie w iększości, które w życiu pań stw o w y m zajm u je m iejsce p ra w ­ dy. P raw em staje się tylko to, co zostało ustalone p rzez upow ażnion e do tego organa. W im ię tak rozum ianej dem ok racji (decyzja w ięk szo ści) odrzuca się często p raw a człow ieka, a w konsekw encji praw dę o o sobie ludzkiej i sam ego czło w iek a21.

S tanow isko takie m ożna bardzo dobrze ukazać na przy k ład zie procesu J e ­ zusa, a m ian ow icie w pytaniu, które Piłat p ostaw ił Z baw icielow i: Cóż to je s t

pra w d a ? (J 18,38). S krajny relatyw ista, austriacki praw nik H ans K elsen je s t

zdania, że P iłatow e pytanie je st w yrazem n ieuniknionych w ątp liw ości p o lity ­ ków. W edług niego ju ż sam o p y tan ie je s t w ja k iś sposób odpow iedzią: p raw d a jest nieosiągalna. Tak to rozu m ie Piłat, gdyż w cale nie czek a n a o dp ow iedź Jezusa, lecz zw raca się b ezpośredn io do tłum u. W ten sposób, w edług H. K else- na, P iłat decyzję w spornej spraw ie p o d porządk ow ał w oli ludu; w ystąpił tu ja k o

doskonały dem okrata. N ie w iedząc co je st słuszne spraw ę p rzekazuje opinii

w iększości, niech ona w yda decyzję. P iłat prezentuje tu typ relatyw istycznej i sceptycznej dem okracji, która nie opiera się na w artościach i praw d zie, lecz na procedurach. To, że w przypadku C h ry stu sa został skazany niew inny S p raw ie­ dliwy, zd aje się K elsona nie obchodzić. Po prostu nie m a innej praw dy, niż praw da w iększości i nie m a sensu szukać jej gdzie indziej. H. K elsen w sw ych poglądach p osuw a się jesz c z e dalej i tw ierdzi, że w razie po trzeb y (w oli w ięk ­ szości) m o żna narzucić innym ow ą relaty w ną pew ność, nie bacząc naw et na łzy i krew, będąc tak pew nym tej praw dy (słuszności decyzji), ja k Jezus był pew ny swojej p ra w d y 22. O dnosząc to do czasów w spółczesnych m ożn a w skazać np. na ustaw y praw ne (decyzja w iększości parlam entarn ej) zezw alające na p o zb a w ia­ nie życia nie narodzon ych , na eutanazję, na m ałżeństw a h o m osek sualistó w itp. W kontekście tego w arto przytoczyć opinię w spółczesnego m yśliciela: Począw szy

od m om entu, kiedy rząd rezerw uje p ra w o decydow ania p rze z sw oje in stytu cjo ­ nalne organy, który byt ludzki m a pra w o do ochrony i szacunku, a któ ry tego praw a nie posiada, p rzesta je b yć rządem dem okratycznym , p o n ie w a ż n iszczy podstaw ę, dla której zo sta ł stworzony, a którą je s t obrona p ra w a każd ego bytu ludzkiego do życ ia 23. P odobnym i założeniam i i m otyw acjm i kieruje się szereg

instytucji i organizacji m iędzyn aro do w ych, np. k on ferencja lud n o ścio w a w K a­ irze, konferen cja na tem at praw kobiet w Pekinie i szereg innych. P ow stające w

21 Por. tam że, s. 185.

22 Por. V. P o s s e n ti, Le so c ieta a l bivio. L in e a m e n ti d i filo s o fia d ella so c ieta , T o rin o 1991, s· 336, po d aję za: J. R a tz in g e r , Z n a c ze n ie w a rto śc i..., art. cyt., s. 186.

(11)

ten sposób praw a, czy też innego rodzaju ustalenia społeczne, m ają być p rz e ja ­ w em w olności (dem okratyczn a decy zja w iększości) i służyć dobru czło w iek a (chronić jeg o praw a). N ależy zaw sze pam iętać o tym , że treścią praw a, ja k ró w ­ nież treścią w olności nigdy nie m oże być po zbaw ianie kogoś innego je g o p ra ­ wa. Z asadn icze stanow isko w obec praw dy, a kon kretn ie w obec p raw dy m o ra l­ nej, w yd aje się być dla ochrony praw człow ieka (także dla d em ok racji) w a rto ­ ścią p o d staw ow ą i niezbyw alną. Jan Paw eł II p rzyp om ina i w yjaśnia: N o rm y

m ora ln e nie w alczą p rzeciw ko w olności osoby czy sladia. O dw rotnie, istnieją one dla tej w łaśnie w olności, bo dane są, aby za p ew n ić p ra w id ło w y u żytek w o l­ ności. K to ko lw iek odm aw ia przyjęcia tych norm i działania zg od nie z nimi, k to ­ ko lw iek usiłuje w yzw o lić się o d tych norm, nie je s t p ra w d ziw ie wolny. P ra w d zi­ wie w olna je s t osoba, która kształtuje sw oje p o stęp o w a n ie w o dp o w ied zia ln y sposób w zgodzie z. w ym aganiam i dobra o b iektyw n eg o 24. B rak ow ego do bra

obiektyw nego, brak praw dy je st rozstrzygającym w e w szelkich tzw. inicjatyw ach na rzecz człow ieka. Te zaś działania, które są k ierow ane przeciw czło w iek ow i, przeciw jeg o obiektyw nem u dobru i praw om , a których o ficjalnym m otyw em i r a c ją j e s t w o ln o ś ć i rz e k o m e s łu ż e n ie c z ło w ie k o w i, j e s t z w y c z a jn y m zafałszo w an iem ow ych w artości (w olność, dem okracja, dobro), ja k i obrazu sam ego czło w iek a i jeg o praw. N ie m ożna tutaj m ó w ić - p rzestrzeg a Jan P aw eł I I - o w olności człow ieka, bo to je s t w olność, która zniew ala. Tak, trzeba w ych o ­

w ania do w olności, trzeba d o jrza lej w olności. Tylko na takiej m oże się o p iera ć społeczeństw o, naród, w szystkie dzied ziny je g o życia, ale nie m o żn a stw a rza ć fik c ji wolności, która rzekom o człow ieka w yzw ała, a w łaściw ie go zn iew a la i

zn iep ra w ia 15.

Inną postacią złego rozu m ien ia w olności, a tym sam ym zag rożeniem praw człow ieka, je st sw oiste nieporozum ienie co do po jm o w an ia osoby i zasady d zia­ łania in dubiis libertas (w w ątpliw ościach w olność). P o jaw iają się m yśliciele, którzy z góry, arbitralnie zakładają, że o soba ludzka, w ięc i godność człow ieka, to nie je st stabilny, zaw sze m iarodajny i jed n ak o w y im peraty w n ie dla p o stę p o ­ w ania fakt, ale pew ien proces tw orzenia się osoby, b ycia nią coraz bardziej, p oczynając od jak ieg o ś zera, bądź też utracanie owej p od m io tow o ści i godności osobow ej. W ychodząc z takiego założenia k w estion ują aksjo nom iczne k o n se ­ kw encje po dm iotow ości osobow ej bliskiej tem u zeru, bądź tej, k tó ra - ich z d a ­ niem - taką podm ioto w ość pom niejszy ła lub utraciła. I tak np. k w estio n u je się p o d m io to w o ś ć o so b y w e w c z e sn y c h p re n a ta ln y c h sta n a c h ro z w o jo w y c h ( p o d m io to w o ś ć b lis k a z e ru ), p o d m io to w o ś ć lu d z i s ta ry c h lu b c h o ry c h (p o d m io to w o ś ć p o m n ie js z o n a p rz e z w ie k , c h o r o b ę ), itp . Z a ty m id z ie d o p u s z c z a ln o ś ć m o r a ln a i p r a w n a (d e le g e f e r e n d a ) , k tó r a p o z b a w ia

2,1 J a n P a w e l II, H o m ilia „It is " , „A cta A p o sto licac S e d is” 7 1 (1 9 7 9 ). s. 1188.

25 J a n P a w e ! W, H o m ilia w y g ło szo n a poclczos M szy św. na lo tn isku w M a slo w ie. 3 .V I . 1991 r., n r 8, w: B o g u d z ię k u jc ie d u c h a nie g aście. Jan P aw el II, C zw arta w iz y ta d u sz p a ste rsk a w P o lsce, 1-9 c ze rw c a 1991 roku, L ib re ria E d itrice V aticana 1991, s. 92.

(12)

W O L N O Ś Ć A PRAW A C Z Ł O W IE K A W K U L T U R Z E K O Ń C A X X W. (przynajm niej potencjalne) w y m ien io ne tu osoby p raw a do życia (zabijanie nie narodzonych, eutanazja), do ochrony zdrow ia, pracy i szeregu innych praw osoby. Poglądy takie i idące za tym d ziałania opierają się na zu pełny m n iep o ro z u m ie­ niu: je st to m ieszanie pojęcia osobow ości (m oralna, psych iczn a, sp ołeczna) z p ojęciem sam ej osoby (płaszczyzna o n to lo g ic zn a)26. N ajb ardziej trag ic zn e i sm utne je s t to, że w skutek ow ych nieporozum ień i błędnych założeń m yślow ych tylu ludzi traci życie, bądź inne praw a osobow e, a na d om iar złego, dzieje się to

w m ajestacie praw a.

Z A K O Ń C Z E N IE

N akreślony tu stan obecnej w iedzy i praktyki w d ziedzin ie wolnos'ci c z ło ­ w ieka i je g o praw w płaszczyźnie skutków dobrze oddaje obraz w sp ółczesn ego człow ieka ukazany p rzez jed n eg o z am erykańskich m yślicieli: W d ru g iej p o ło ­

wie dw udziestego w ieku stało się w ięcej niż jasn e, iż czło w iek Z ach od u p o s ta ­ now ił sko ń c zyć ze sobą. Z nu żo n y w alką o to, by p o zo sta ć sobą, z w ła sn eg o dostatku stw o rzył w łasną nudę, z w łasnej erotom anii w łasną im potencję, z w ła ­ snej siły bra k o dporn ości na ciosy; sam gra na trąbie, która spraw i, że ro zp a d ­ ną się m ury je g o m iasta; uprawiajcie autoludobójstw o, chce sobie dow ieść, iż je g o g a tu n ek je s t zbyt liczny, chw yta w ięc za pigułkę, ska lp el czy strzykaw kę, by zm niejszyć sw ą liczebno ść i sta ć się łatw iejszym łupem dła w rogów ; w końcu w ykształciw szy się aż p o im becylizm , otępiały o d zatru tego p o w ietrza i n a rko ty ­ ków, p rzew ra ca się do g óry brzuchem - sponiew ierany, sta ry b ron to sau ru s - by sta ć się g atunkiem w ym arłym 21.

Z pew n ością obraz tu nakreślony je st zbyt tragiczny i nie do koń ca p ra w ­ dziwy. W iele jed n ak pro blem ó w i niebezpieczeństw tu w sk azan ych je s t re a l­ nych - ju ż, lub w przyszłości. A by jed n ak one się rzeczyw iście nie spełniły, człow iek w spółczesny pow inien być ciągle ich św iadom , szukając o dpow iedzi i radykalnych rozw iązań. P rzykładem m oże być jed en z w spó łczesn ych pisarzy, który w usta sw ego bohatera w kład a takie słowa: D o ja k ie g o stopnia p r z y k a za ­

nia nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, są integralną częścią na szej kultury, a do ja k ie g o stopnia tylko okrasą i m aską, za którą kryje się brud. (...) Marny przecież za sobą p rzeszło dw a tysiące lat postępu, (...) stw o rzyliśm u w sp an iałe system y filo zo ficzn e, ubraliśm y nasze dusze w cudow ną m uzykę, p o ezję i prozę, po szerzyliśm y horyzonty czucia i m yślenia, a w ynik ciągle ten sam. Bo czło w iek je s t ciągle ten sam (...), bo do d ziś o tych, którzy p ląd ro w a li całe ko ntynen ty i deptali ogrody najw yższych cyw ilizacji na św iecie p isze się i m ów i z n a jg łęb ­ szym szacunkiem . Bo clo d ziś nie w iem y czy sup er-czło w iek N itzeschego, czy

26 Por. A . R o d z iń s k i, Z ia w o ln o ść, „ E th o s” 1992, n r 17, s. 32-33.

(13)

p ra w d ziw y chrześcijanin je s t idealem ludzkości, bo każde zio na w ielką skalę je s t łatw iej p rzyjm o w a n e i określane łagodniejszym term inem niż zło n iezn an e i małe. M a so w y m ord bezbronn ej ludzkości - to wojna, b ezp od sta w n e zn ie w a że ­ nie i o b rab ow anie całego narodu, to historyczna konieczność, kra dzież p ó ł m i­ liona - to sp rzeniew ierzenie. K ultura zakłam ania, ciem na noc, której okrasą je s t księżyc i gw iazdy św iecące p o życzo nym blaskiem słońca. K iedy na stąpi w iek p ra w d y? - Z a czn ij o d siebie - doradził m u głos w łasnego su m ien ia 1*.

F R E I H E I T U N D M E N S C H E N R E C H T E IN D E R P O S T M O D E R N IS T I­ S C H E N K U L T U R A M E N D E D E S 20. J A H R H U N D E R T S

Z U S A M M E N F A S S U N G

D er M ensch w ird dadurch gekennzeichnet, dass er B ew usstsein und F re i­ heit seines D aseins und W irkens besitzt. D as drückt sich auch in F o rm von N orm en des in dividuellen und sozialen L ebens aus. D iese N orm en (R echte und P flichten) zu ergründen und sie zu bilden, liegt an der R ation alität und F reiheit der m enschlichen Person. Es gibt aber um g ekeh rte A bhängikkeit: die äusseren N orm en des m ensch lichen D aseins üben ihren E influss au f V erständnis und E rleben des B ew u sstseins und der F reiheit der P erson aus.

Im vorliegenden A rtikel w urde der A kzent au f diese zw ei R ealitäten h in ­ gelegt: au f F reih eit und au f R echte des M enschen. Im Teil eins w urde gezeigt, w orin die F reiheit liegt und w ie sie aktuell verstanden und p raktiziert w ird. D er z w e ite T e il b e t r a c h t e t ü b e r d ie E i g e n s c h a f t e n d e s F u n d a m e n t s d e r M enschen rechte und ü b er aktuelles V erständnis und W irken in d erjetzig en W elt.

Cytaty

Powiązane dokumenty

cilunek Srimu Cilleyjkkicffo, aty-.. ■ l^al Tłnnu

[r]

Zasada  sprawiedliwości,  w  doniosłym  dla  jurysprudencji  języku  łacińskim  sprawiedliwość  to  iustitia,  jakkolwiek  od  wieków  poszukuje  istoty  prawa, 

Rozdz III

Jednocześnie, jeśli skarżący ma prawo do bronienia się osobiście, pewne dodatkowe ograniczenia jego prawa do obrony, jak odmowa dostępu do akt sprawy na etapie po-

Spór o sens pluralizmu w kulturze postmodernistycznej 9 nej.5 Czyż jednak da się te dwa zjawiska wyraźnie oddzielić od siebie.. Myślenie o danej kulturze jest przecież

Zdarza się też użycie zaimka sam w bezpośrednim zwróceniu się do rozmówców zamiast zaimka wy (w odniesieniu do liczby mnogiej):.. Już sami mi nie zrobicie tej krzywdy,

Innym wyrazem duszenia się człowieka w stworzonym przez siebie świecie bez odniesienia do Boga jest ucieczka w narkotyki, stwarzające stany iluzorycz­.. ne, czy ucieczka