Ucz się języków i rozwijaj
swoją kreatywność
(równocześnie)
Chcecie wiedzieć, co łączy:
„efekt motyla”,
fragment filmu Życie jest piękne
i prezentację znalezioną na blogu Michała Szafrańskiego?
Czytajcie dalej.
Efekt motyla
Wikipedia mówi o tym tak:
Efekt motyla (ang. butterfly effect) – anegdotyczne przedstawienie chaosu deterministycznego. W tytułowej anegdocie trzepot skrzydeł motyla, np. w Ohio, może po trzech dniach spowodować w Teksasie burzę piaskową. Przykładami efektu motyla są zjawiska meteorologiczne.
W skrócie chodzi o to, że drobna zmiana jakiegoś elementu sprawia, że miarę upływu czasu, przewidywane efekty coraz bardziej oddalają się od spodziewanych.
Zaraz zobaczycie, do czego użyję tej informacji.
Życie jest piękne
To oczywiście tytuł słynnego filmu Roberto Benigniego. W scenie, którą zobaczycie za chwilę, udało mu się dokonać niemożliwego: połączyć ogień z wodą. Szczery, gromki śmiech i wyjątkowo gorzkie łzy.
Ile można wycisnąć z poniższego fragmentu filmu?
Przede wszystkim można wykorzystać go do nauki języka angielskiego. Dlaczego?
Bo dużo łatwiej zapamiętuje się rzeczy grające na intensywnych emocjach, zupełnie nietypowe, absurdalne, niż nudne scenki
jakie pewnie znacie z czasów liceum albo studiów.
Po drugie – można na tym fragmencie poćwiczyć kreatywne myślenie. Zabawić się w pisarza albo scenarzystę. Wystarczy wykorzystać… efekt motyla.
Jak to zrobić?
W pierwotnej wersji tej sceny tłumacz (Roberto Benigni) nie zna języka niemieckiego.
Zmiana jednego drobnego elementu sprawi, że scena nabierze zupełnie innego sensu. Co więcej, cała historia wskoczy na inne tory.
To nie wszystko:
Finał będzie prawie niemożliwy do przewidzenia.
Obejrzyjcie tę scenę trzy razy, za każdym razem zmieniając jedną rzecz
Wyobraźcie sobie, że wszystkie dialogi i zachowania bohaterów nie ulegają zmianie, poza drobnymi szczegółami:
Wersja nr 1: tłumacz jednak zna język niemiecki, ale zatrzymuje tę informację dla siebie
Wersja nr 2: żołnierz zna język włoski, ale nie daje tego poznać po sobie
Wersja nr 3: dziecko, syn głównego bohatera, zna język niemiecki, ale nie chwali się tym ojcu
Zobaczcie, że tak prosty zabieg wyciska jeszcze więcej emocji
z tej i tak bardzo mocnej sceny:
Bloger, który wie, jak zarabiać pieniądze
Na koniec pewna prezentacja, którą znalazłem na blogu Michała Szafrańskiego:
How to build a successful blog, impact others and make a profit from Michał Szafrański
Na jej przykładzie chcę wam pokazać, jak można się uczyć kilku rzeczy równocześnie. W tym przypadku będzie to:
nauka robienia prezentacji trening angielskiego
nauka budowania bloga z prawdziwego zdarzenia
Rozwinę nieco te punkty.
N a u k a t w o r z e n i a p r e z e n t a c j i – m a m n a m y ś l i t a k i e selekcjonowanie materiału, by stworzyć z niego spójną narrację. Zauważcie, jak tutaj jedno wynika z drugiego. Nie ma niepotrzebnego chaosu (mimo sporych rozmiarów samej prezentacji). Wszystko jest starannie poukładane.
Trening angielskiego – prezentacja zawiera mnóstwo cennych porad ubranych w formę krótkich zdań, sloganów. Bardzo łatwo nauczyć się ich na pamięć. A potem stosować w razie potrzeby.
Nauka budowania bloga – to akurat nie wymaga komentarza.
Kopalnia praktycznej, sprawdzonej wiedzy. Nic tylko brać i wcielać w życie.
4 rzeczy, które można „wycisnąć” z tej prezentacji
zrobić podobną prezentację, ale na inny temat (bo jeśli 1.
uczyć się, to tylko od najlepszych)
spróbować zastosować odwrotność którejś z porad i 2.
sprawdzić, jakie to da efekty
zastosować efekt motyla, delikatnie modyfikując któryś 3.
składnik tego „blogowego przepisu na sukces”
przepisać (najlepiej ręcznie) najważniejsze fragmenty, a 4.
potem zrobić maksymalnie zwięzłe streszczenie po angielsku
A jak jest u Was?
Wolicie uczyć się tylko jednej rzeczy w danej chwili, czy
„skaczecie z kwiatka na kwiatek”, zbierając przy tym niepowtarzalne doświadczenia?
[fot. Georges Biard, Wikipedia]