Jarosław Płuciennik
Czy istnieje jakaś literacka
kategoryzacja świata?
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (124), 62-72
2010
6
2
C zy istnieje jakaś literacka kategoryzacja świata?
P ostaw iony przeze m nie w ty tu le pro b lem p rzypom ina pew nie w szystkim zn a ne zjaw isko poszukiw ania w yznaczników literackości. D aw no, daw no te m u o lite- rackość za p rzestano pytać, bo w iadom o: esencjalistyczne podejście skazane jest na niepow odzenie, trzeba więc sięgać do zm ieniających się okoliczności historycz nych i pragm atycznych ograniczeń kontekstow ych. Z drugiej strony, pro b lem k a tegoryzacji dla obeznanych z kognityw istyką i za g ad n ien ia m i psychologii poznaw czej także został już dobrze rozpoznany, n a d czym zatem się tu zastanaw iać, ist n ie ją przecież b ard z o dobre k o m p e n d ia opisujące to z a g a d n ie n ie 1. Jeśli zatem kategoryzacja nierozłącznie tow arzyszy ludzkiej konceptu alizacji, będąc właściwą czynnością żyjącego um ysłu, to nie m oże istnieć żadna dom ena ludzkiego życia i dośw iadczania, któ ra pozostaw ałaby poza m e n ta ln ą czynnością kategoryzacji. W ydaw ałoby się, że te m at na tym pow inien zostać zam knięty.
Jed n ak w kognityw istycznych b ad a n ia ch n a d lite ra tu rą i w literaturoznaw stw ie spraw a ta w cale nie jest zam knięta. Sform ułow anie tytułow ego p ro b lem u wywieść m ożna z k siążki M arka T urnera o literac k im um yśle2. T u rn e r pisze m iędzy in n y m i, że zazwyczaj literac k ie m yślenie uznaje się za czynność p eryferyjną i zbytecz ną, za aktyw ności specjalistów spod ciem nej gwiazdy: poetów, profetów , m a n ia ków i n ia n ie k do dzieci. G adające zw ierzęta, dziw ne kraje, fantastyczne nieżycio
1 U nas św ietnym źródłem jest polskie tłum aczenie klasycznej pracy J.R . Taylora
Kategoryzacja w języku. Prototypy w teorii językoznawczej, przel. A. Skucińska,
U niversitas, K raków 2001.
2 M. T u rn er The Literary Mind. The Origins o f Thought and Language, O xford U niv ersity Press, O xford 1997.
we scenariusze - to w szystko spraw ia, że lite ra tu ra m oże stać się dobrą rozrywką, ale żeby w idzieć w niej jakąś logikę i naukow o pożyteczne zjawisko? N a co kom u lite ra tu ra w życiu z telew izorem , na co kom u k u ltu ra literacka? P rzecież istnieją dziś nowe m edia, które zapew niają lepszą rozrywkę i to w b ardziej sp e k tak u larn y sposób. M ark T u rn er jednak w skazuje, że m yślenie narracy jn e i p araboliczne nie jest czym ś peryferyjnym , stanow i raczej fu n d am e n t dla naszej refleksji. Parabo- liczność, czyli p rojekcja opow ieści na nowe zdarzen ia, projekcja fabuł z jednej dom eny sem antycznej w drugą, jest podstaw ą codziennego rozum ow ania. D la te go w edle T urnera myśl, charakterystyczna dla um ysłu literackiego, um ożliw ia ist n ie n ie codziennego m yślenia. To jest jak z pism em w u jęciu Ja cq u es’a D erridy: ta m pism o w yprzedzało mowę, u M arka T urnera literacka m yśl w yprzedza um ysł codzienny. A zatem nie peryferyjność i pasożytniczość, jak chcieliby jeszcze orto doksyjni wyznawcy te o rii aktów m owy czy klasycznej, analitycznej filozofii języ ka, ale w szechobecność w um yśle określa m isję literatury. D latego kognityw istyka nie m oże lekceważyć k u ltu ry literackiej i literatury, jak rów nież tytułow ego za g ad n ien ia literack iej kategoryzacji. Czy zatem literatu ro z n aw cy m ogą pom ijać m ilczen iem kognityw istykę i jej problem y? W ydaje m i się, że ponow nie trzeba zapytać o literackość, tyle tylko, że p ytanie owo nie m oże uniw ersalizow ać odpo w iedzi, pow inno się je staw iać w kateg o riach d ziała n ia h istorycznych um ysłów i historycznych gatunków , ta k ich jak pow ieść czy esej, jak rów nież w kategoriach dośw iadczenia ludzkiego i jego osadzenia w szerszych ram ach społecznych.
M ark T urner w bardzo ch arakterystyczny sposób ró żn i się w podejściu do nar- ratologicznych zjaw isk od klasycznych badaczy tym , że jeśli dla stru k tu ralisty cz- nych narratologów najw ażniejszym pro b lem em było pytan ie, jak odnaleźć g ram a tykę opow ieści, m ożliw ie najb ard ziej u niw ersalną (w celu na przy k ład zastosow a nia tej gram aty k i w p rogram ow aniu kom puterow ym , aby m aszyny m ogły pisać scenariusze), to dla niego opowieść, projekcja i parabola poprzedzają gram atykę języka, a język w ynika z tych aktyw ności um ysłu ludzkiego. Język w edle niego jest dzieckiem literackiego um ysłu.
Z gadzam się w tym p u n k cie z T urnerem , jednak chciałbym jego tw ierdzenia u zu p ełn ić o histo ry czn o literack ą korektę, gdyż istn ieją pew ne historyczne form y ta k zw anej lite ra tu ry p ięk n ej, któ re różnią się nieco od codziennego użycia języka i opow ieści, a czasem naw et różnią się bardzo.
W ydaje się, że w szelkie odm iany m yślenia hipotetycznego, wyobrażeniow ego, a zwłaszcza w arunkow e ko n stru k cje zdaniow e m ogą być u znane za specjalistycz nie literack ie tryby m ów ienia i m y ślen ia3. Jednocześnie m ożna je odnaleźć w n o r m alnym języku i bada się je w kognityw istyce jako am algam aty k o nceptualne. Je d n ak na przy k ład D o rrit C ohn, poszukując swoistości pow ieści i p róbując zaryso wać granicę m iędzy fikcyjnym i i niefikcyjnym i n arrac jam i, dostrzega w ta k zwa nej n a rra c ji em patycznej podstaw y fikcji literack iej. In n y m i słowy, z tak ą n a rra
Zob. R.M .J. B yrne The Rational Imagination. How People Create Alternatives to Reality,
6
4
cją m am y do czynienia wtedy, gdy trzecioosobow y n a rra to r w stępuje w świat świa dom ości postaci literack iej. C echą uderzającą takiej n a rra c ji - o której pisano już także w Polsce4 - jest to, że nie m uszą jej towarzyszyć okresy w arunkow e an i h ip o tetyczne form y języka i m yśli. Z d an iem D o rrit C ohn w łaśnie owo zjaw isko, okreś lane przez n ią form ułą p r z e z r o c z y s t y c h u m y s ł ó w 5, stanow i o swoistości typowej n a rra c ji literackiej. Bardziej w spółcześnie problem , którego dotyka C ohn, jest znany w filozofii um ysłu i w kognityw istycznych b ad a n ia ch , także literack ich , jako c z y t a n i e u m y s ł ó w 6. Je d n ak jej teza jest szczególnie w yrazista i w ydaje się stać w sprzeczności z tezam i T urnera.
Sam p ro b lem przezro czy sty ch um ysłów w lite ra tu rz e szczególnie rzu ca się w oczy w pierw szym typie n a rra c ji em patycznej, kiedy m am y do czynienia z tzw. trzecioosobowym n arrato rem wszechwiedzącym, a sytuację tę napotykam y już u n a ro d zin now ożytnej pow ieści i lite ra tu ry w ogólności, na przy k ład w słynnym Tri
stramie Shandym S tern e’a:
„N iechybnie - pow tarzał w ciąż w d u c h u - niew iasta w iedziała, jak rzeczy stoją, a jeśli tak, jakąż okazała SŁABOŚĆ!” n a trę tn e słowo, które pow iodło jego im aginację m a c ie r niste bezdroża, a zanim zdołał je od siebie odegnać, m ocno m u się dało we znaki. G dy raz bow iem zostało w ypow iedziane i d o tarło do jego św iadom ości, w n et zaczął klasyfikow ać różne o d m ian y słabości fizycznej i um ysłow ej, aż w końcu przez całe n iem al dwa etapy podróży ro ztrząsał tylko, czy p rzypadkiem sam nie jest pow odem swego ro zd rażn ian ia.7
Ew olucja tran sp a ren tn o śc i um ysłów postaci literac k ich to osobny tem at, ale m ożna zauw ażyć, że do literack iej perfek cji zjaw isko to zostało doprow adzone w rozw oju tzw. mowy pozornie zależnej i stru m ie n ia świadom ości.
Były to m elodie [grane przez k atary n iarz a], które gdzie indziej gryw ano w teatra ch , śp ie w ano w salonach, przy których tańczono pod jarzącym i się żyrandolam i. D ocierały tu aż do E m m y, przynosząc echo ze św iata. N iekończące się sarab an d y brzęczały jej w uszach i jak bajad era, m arząca na kw iecistym dyw anie, m yśl jej, czepiając się n u t, kołysała się z m arzenia w m arzenie, z tęsk n o ty w tęsk n o tę.8
Podsum ow ując najw ażniejsze punkty, chciałbym przypom nieć, co jest uderzająco inne w tej technice literackiej: trzecioosobow y n a rra to r w nika do św iata św iado m ości postaci, czyni to jednak bez w ykorzystania try b u w arunkow ego i bez języ
4 Zob. choćby A. Łebkow ska Empatia. O literackich narracjach przełomu X X i X X I
wieku, U n iversitas, K raków 2009.
5 D. C o h n Transparent Minds. Narrative Modes fo r Presenting Consciousness in Fiction, P rin ceto n U niv ersity Press, P rin ceto n 1978.
6 M. R em b o w sk a-P łu cien n ik Intersubiektywność i literatura, „Teksty D ru g ie ” 2009 n r 1-2.
7 L. S terne Życie i myśli J W Pana Tristrama Shandy, przeł. K. T arnow ska, posł. W. C hw alebnik, C zytelnik, W arszaw a 2001, s. 565.
kowych form hipotetycznych, co czyni z tego zjaw iska dziw adło na g ru n cie co dziennego, zdrow orozsądkow ego świata. M ożna jednak dodać, że ów tryb hipote- tyzow ania pozostaje ciągle dom yślnie obecny w społecznej sytuacji i kontekście czytania literatu ry , z tym bow iem m am y p rzecież do czynienia w podobnych przy padkach. Jeśli czytając Wędrówki pielgrzyma B unyana, m ożna było być niepew nym co do fikcyjności świata przedstaw ionego (zwłaszcza jeśli ktoś czyta B iblię i w ie rzy w tzw. świat duchowy, a jego ontologicznych cech d o p atru je się gdzie indziej niż w codzienności), to w p rzy p a d k u S tern e’a czy F lau b e rta skazujem y się na b a nicję ko n trk u ltu ro w ej izolacji i działalności wywrotowej: czytam y literatu rę .
Oczywiście w p rzy p a d k u przezroczystych um ysłów k o n fro n tu jem y się z p a ra d oksalną sytuacją: n a rra to r czyta w m yślach postaci i w nika w jej św iadom ość, co im p lik u je, że istn ieją przezroczyste um ysły; z drugiej strony zaś - czytelnik zdaje sobie spraw ę, że n ik t nie m oże n apraw dę czytać in n y m w m yślach, a zatem nie istn ieją przezroczyste umysły.
Poza propozycją D o rit C ohn m ożna znaleźć inne, b ardziej w spółczesne, które dotyczą jakby tylko pew nych w ycinków rzeczyw istości histo ry czn o literack iej, są jed n ak niezw ykle pociągające. N a p rzy k ła d B rian M cH ale w słynnym artykule o zm ian ie d o m in a n ty w pow ieści zaproponow ał epistem ologiczną i ontologiczną niepew ność jako główne w yznaczniki m o d e rn izm u i p o stm o d ern izm u w pow ieści jako g a tu n k u 9. Rzecz jasna, chodzi ta m o zm ianę dom inanty, nie zaś o jakieś sub stancjalne przeciw staw ienie. N iem n iej jednak, trzeba do tej propozycji podejść m oże bardziej esencjalistycznie, choćby tylko na próbę: M cH ale w istocie w obu w ypadkach m ówi o niepew ności, a ta jest w oczywisty sposób w idoczna także w co d ziennym użyciu języka. W ielokrotnie pisałem już o tzw. z n a c z n i k a c h i l u - z j i, którym razem z K en n eth em H olm qvistem pośw ięciliśm y długie lata p ro jek tu o nazw ie Infinity in Language10. Są to w yrażenia, któ re stanow ią jednocześnie me- tadyskursyw ne i m etakognityw ne m odulatory, na przykład: „że ta k pow iem ”, „jak to się m ów i w naszych czasach”, „m ożna pow iedzieć”, „jeśli się ta k m ożna w yra zić”, „wydaje się”, „n iem a l”, „właściwiej m ów iąc”, „o wiele w łaściw iej”, „chociaż bardzo dziw nie”, „pow iadam ”, „mówiąc w zniośle i b a n a ln ie ”, „by posłużyć się frazą Ik sa”, „gdy pow iem y”, „oczywiście w p rze n o śn i”, „wydaje się”, „wstydzę się p o w iedzieć”, „wyglądało to, jakby”, „m yślałeś, iż”, „om al”, „zu p ełn ie”, „wręcz”, „n a p raw dę” . Zestaw ten jest tylko przykładow ą listą, która zasadniczo p ozostaje otw ar ta. Ale zasadnicza myśl, któ rą chciałbym dzięki niej przekazać, głosi, że istnieją dwa sposoby kategoryzacji świata w codziennym dośw iadczeniu: z pew nością i n ie pew nością. K ategoryzacja przy sporej niepew ności przebiega tak:
9 B. M cH ale Od powieści modernistycznej do postmodernistycznej: zm iana dominanty, przeł. M.P. M arkow ski, w: Postmodernizm. Antologia przekładów, red. R. Nycz, U niversitas, K raków 1997.
10 K. H olm qvist, J. P łu c ie n n ik Infinity in Language. Conceptualization o f the Experience
9
9
P a t r z ą c e m u n a t e n o b r a z przyroda w y d a j e s i ę j a k ą ś o lbrzym ią n ieu b ła g an ą i n i e m a l b e stią a l b o , w ł a ś c i w i e j m ó w i ą c , o w i e l e w ł a ś c i w i e j , c h o c i a ż b a r d z o d z i w n i e - j a k ą ś ogrom ną m aszyną najnow szej konstrukcji. (R ozstrzeleniem zaznaczyłem zn aczn ik i ilu zji.)
K ategoryzacja „z pew nością”, k tó rą m ożna byłoby nazwać obsesyjną, m ogłaby p rze biegać n ato m iast tak:
P rzyroda jest olbrzym ią, n ieu b łag an ą bestią. Przyroda jest o grom ną m aszyną najnow szej k o n stru k cji.
K iedy w ielokrotnie p ytałem n ieu p rzed zo n y ch słuchaczy, która w ypowiedź jest b ardziej literacka, słyszałem najczęściej, że ch a rak te r ta k i m a fragm ent drugi. Je d n ak tylko pierw szy cytat pochodzi z klasyki lite ra tu ry now ożytnej, z arcydzieła D ostojew skiego, pow ieści Idiota. W ydaje się, że z literackością potocznie kojarzą się ta k ie jakości, jak poetyckość i m etaforyczność. I takie też jakości kojarzono z literackością w stru k tu ra liz m ie (przypom nę tu choćby o defin icji fu n k cji poetyc kiej wg R om ana Jakobsona). C h ciałbym je d n ak polem izow ać z ta k im ujm ow a n ie m tej sprawy, w ykazuje ono bow iem dalece idącą nonszalancję h isto ry c zn o lite racką. D la now ożytnej k u ltu ry literack iej in n e jakości stanow ią głów ny p u n k t odniesienia.
Żeby jed n ak lepiej uzasadnić to tw ierdzenie, m uszę streścić pokrótce pew ne u stalen ia, któ re stanow ią już oczywistość na g runcie kognityw istycznych b ad a ń n a d k ategoryzacją11. W edle klasycznej, wywodzącej się od A rystotelesa te o rii k a tegoryzacji, należy przyjąć, że: w szystkie elem enty kateg o rii posiadają rów ny sta tu s i rów ną wartość; w szystkie elem enty poza k ategorią m ają także rów ny status; istnieje u stalony zbiór koniecznych i w ystarczających w arunków , określających bycie elem en tem każdej kategorii; w szystkie konieczne i w ystarczające właściw o ści, określające kategorię, m ają rów ny status; granice m iędzy k ateg o riam i są u sta lone. S łynnym i kognityw istycznym i p rzy k ła d am i codziennej kategoryzacji, p rze czącej klasycznej teo rii, są na przy k ład m eble (czy zabytkow y telefon jest m eblem , czy zabudow ana lodów ka albo telew izor to m eble?), p ta k i (wróbel jest bardziej typow ym re p re z e n ta n te m g atu n k u niż struś czy pingw in), alkohol (sam w idzia łem szyld: Piwo, wino i alkohol, zaś „bezalkoholow e piw o” o zaw artości 0,5% alko h o lu nie b u d z i zdziw ienia, nie m ówiąc już o tym , jak i co nazywa się w różnych k u ltu ra c h m ocnym piw em ), czerw one i b iałe w ino (białe to słom kowe, a czerw one to raczej nomem omen bordo), cz arn i i b ia li (ta klasyfikacja m a w codzienności ko losalne znaczenie społeczne, zwłaszcza w środow iskach w ielokulturow ych).
P rzykłady m ożna by m nożyć. K ategoryzacja nie jest w yłącznie językowa, doty czy także p ercepcji zm ysłowej, choćby wzrokowej (znane są dośw iadczenia n ad percepcją różnych kształtów , m ające zbadać - na przy k ład - co jest w idziane jako m uszla jednego typ u , a co innego), czy p ercepcji em ocji (słynny spór o tzw. em o cje podstaw owe Ekm ana).
11 Idę tu taj w ślady Lakoffa, por. G. L akoff Women, Fire, and Dangerous Things. What
Podstaw ow ym i pojęciam i, których używa się przy okazji om aw iania opozycyj nej w zględem A rystotelesa w tym w zględzie, kognityw istycznej teo rii kategoryza cji, są takie form uły, jak wywodzące się od L udw ika W ittg en stein a określenie p o dobieństw a rodzinnego, centralność pew nych przykładów i peryferyjność innych, u cieleśnienie pojęć, kategoryzacja poziom u podstaw owego, rozum ow anie m etoni- m iczne. Jeśli klasyczna teoria kategoryzacji najlepiej w yraża się w in sty tu cji „kla sycznego” fiszkowego k atalo g u b ibliotecznego z jego ostrym i, k an c ia sty m i szu fladkam i, to kognityw istyczno-W ittgensteinow ską teorię kategoryzacji najlepiej w izualizow ać w obrazach radialności, odśrodkow ych sfer na p rzykład m gław icy galaktycznej.
Tem at te n pozw ala na przyw ołanie jeszcze jednej d ziedziny naukow ej reflek sji, k tó ra uw idoczniła się w kognityw istycznych b a d a n ia c h n a d kategoryzacją. C hodzi o to, że rozum ow anie, któ re w idać przy m e n taln y m procesie kategoryzacji korzysta częściej z oprzyrządow ania logik w ielow artościowych, a nie klasycznej logiki dwuw artościow ej. W 1965 ro k u em ig ran t z A zerbejdżanu w USA L otfi Za- deh doprow adził do swoistej rew olucji, ogłaszając teorię zbiorów ro zm y ty ch 12. Z czasem nazw ano tę teorię k okainą nau k i, ta k często jej używ ano i tyle ożywienia w prow adziła w różnych dziedzinach ludzkiej refleksji. W logikach zbiorów roz m ytych Z adeha w artościam i nie są praw da i fałsz, ale „praw da, bardzo praw da, b ardzo b ardzo praw da, raczej praw da, niepraw da, fałsz, b ardzo fałsz, nie bardzo praw da, n ie b ard z o fałsz” . Każde z tych określeń jest p o d zb io rem o nieo stry ch g ranicach na k o n tin u u m od 0 do 1. M orał z tego p łynie taki, że praw da nie jest kw estią czarno-białych rozróżnień, tylko zjaw iskiem stopniow alnym , czyli chodzi tu raczej o teorię szarości, a nie czerni i bieli, choć i one przecież w liczają się do tej skali. P rzykłady rozum ow ań, w których m ożna zastosować logiki w ielowartoś- ciowe tego rodzaju, są nie tylko w ażne, ale i ban aln e. Tak więc n ieostre w języku n a tu ra ln y m jest choćby pojęcie ‘łysy’: „Ktoś, kto m a 20 000 włosów, nie jest ły sy”; „Ten, kto m a o jeden włos m niej niż ktoś, kto nie jest łysy, rów nież nie jest łysy”; „20 000 razy ta k ie w nioskow anie doprow adzi do tego, że ten , kto nie ma w ogóle włosów też nie jest łysy” . Logika klasyczna zna tego ty p u zabaw y słowa m i13. I faktycznie w życiu potocznym m ożna w ielokrotnie zetknąć się w n ieo stry m i w yrażeniam i: „Ten chłopiec jest w ysoki” (żeby dow iedzieć się, co to oznacza, m u sim y znać kontekst tego tw ierdzenia, w iedzieć, w jakim w ieku jest chłopiec - czy m a 4 lata czy 10?). Z danie „Tu jest bardzo zim n o ”, w zależności od tego, czy zostało w ypow iedziane przez E skim osa, czy przez A lgierczyka, przez Polaka, przez Szweda z p o łu d n ia i z północy, znaczy bardzo różne rzeczy. A negdotycznie b rzm ią spory na te m at szklanki do połowy pełnej albo w połow ie pustej. M ożna poszukać
12 L. Z ad eh Fuzzy Sets, „ In fo rm atio n an d C o n te n t” 1965 no 8(3). D o stęp n y na stronie: h ttp ://w w w -bisc.cs.berkeley.edu/Z adeh-1965.pdf (14.08.2008).
13 W logikach w ielow artościow ych istn ie ją słynni specjaliści w Polsce, konty n u u jący d o k o n an ia Ja n a Ł ukasiew icza, choćby G rzegorz M alinow ski Logiki wielowartościowe,
8
9
p od o b n ie anegdotycznych i dow cipniejszych, k u lturoznaw czych przykładów na to, jak bardzo m ętn a m oże być nasza kategoryzacja. N a przy k ład w czasie żydow skiego święta P u rim w edle T alm u d u pow inno się jeść, pić i radow ać. Tak bardzo, aż człowiek nie będzie m ógł rozróżnić kw estii „H am an niech będzie p rze k lęty ” od „M ordechaj niech będzie błogosław iony”. Istn ie ją kontrow ersje, jak b ardzo n ale ży się upić (sic!).
Istn ie ją też pow ażniejsze zastosow ania teo rii zbiorów o rozm ytych granicach. N a przy k ład społeczna m ia ra bogactw a. O dpow iedź na pytan ie, czy jesteś bogaty, wcale nie jest pro sta, kiedy granice klasow e zostały zasadniczo zniesione. Poza tym także ta k ie dziedziny, jak m edycyna, ekonom ia, socjologia, teoria po d ejm o w ania decyzji, są p olam i zastosow ań te o rii Z adeha. Jest ona rów nież p o p u la rn a na w ielu obszarach te c h n ik i - tam , gdzie n ie m am y do czynienia w yłącznie z o biekta m i, ale gdzie decydujący są ludzie. Podstaw ą w ielu z n ic h są koncepcje nieo k reś lone precyzyjnie, a sposób rozum ow ania oraz in terp reto w an ia pew nych w ielkości często bywa raczej przybliżony an iżeli ścisły. W genologii literaturoznaw czej te n rodzaj m yślenia już daw no znalazł ogólnikow e zastosow anie. Pokazyw ano bow iem na przykład, że g atu n ek literac k i nie jest pojęciem klasyfikacyjnym , ani typolo gicznym , tylko polity p iczn y m (Stefan Sawicki). U Z adeha też pojaw iają się takie p rzykłady - na przy k ład „zw ierzęta” to na pew no nie „kw iaty”, ale czy na pew no n ie „b a k te rie” i „w irusy”?
W racając je d n ak do początkow ego p y ta n ia , czy istn ie je jakaś szczególnie li te ra ck a kategoryzacja św iata, ch ciałb y m na chw ilę przyw ołać antycznego Pseu- do-L onginosa, k tó ry pisze: „G dzie n am iętn o ści p ęd zą jak p otok górski, p rz y n o szą z sobą z pew ną k oniecznością obfitość p rz e n o śn i” 14. S ugestie, że k ateg o ry za cja lite ra c k a to k ategoryzacja pew na (obsesyjna) i p ełn a m etafor, b u d z ą m ój o r g an iczn y opór. Typowy dla now oczesnej k u ltu ry literac k iej - choć to ujęcie z n a j dzie w dalszej części a rty k u łu pew ną m ody fik ację - jest raczej d y sk u rs p ełen n iep ew n o ści i w ah a n ia (nieobsesyjny). I ta k i w łaśn ie styl lep iej w edług m n ie c h a ra k te ry z u je k ategoryzację literac k ą. P odobny d yskurs zre sztą lepiej c h a ra k te ry z u je też a n a lity cz n y język logiki w spółczesnej: n ie istn ieje jed en sposób d o cho d zen ia do praw dy, stosow ane są ró żn e k ry te ria , częste jest p raw d o p o d o b ie ń stwo b łę d u , k o n fro n to w a n i jesteśm y z ró żn y m sto p n ie m pew ności in fo rm acji; częsta jest niepew ność; a b so lu tn a pew ność jest zaś n ie m o żliw a15. A b so lu tn a pew ność pro w ad zi zam achow ców -sam obójców do fata ln y ch m o raln ie czynów i bywa rów noznaczna z fanatyzm em . M yślenie n a to m ia st to analiza, a ta k o jarzy się czę sto z w ątp ien iem .
W p o lsk ic h b a d a n ia c h lite ra c k ic h p ro b lem ó w zw iązanych z k ateg o ry za cją i znacznikam i iluzji dotykał w k ontekście kognityw izm u W łodzim ierz Bolecki, k tó
14 A rystoteles, Horacy, Pseudo-L onginos Trzy poetyki klasyczne, przekł. w stęp i objaśn. T. Sinko, Z ak ład N arodow y im . O ssolińskich, W rocław 1951, s. 134.
15 B. S tanosz Wprowadzenie do logiki formalnej. Podręcznik dla humanistów, wyd. 8, zm ienione, W ydaw nictw o N aukow e PW N , W arszaw a 2006.
ry próbow ał zwrócić uwagę literaturoznaw ców na kategorię m o d a ln o śc i16. Tw ier dzę, że ch arakterystycznym i m odalnościam i now ożytnej literatu ry , skojarzonej ze specjalnym stylem kategoryzacji, są m odalności różnego stopnia niepew ności (mo- dalność nieobsesyjna). Już Jo h n Locke p o d koniec XVII w ieku, na początku no- w ożytności, stw ierd ził w Rozw ażaniach dotyczących rozumu ludzkiego (1690), że m atem aty k wie na pew no, iż tró jk ą t jest ta k i a ta k i, n ato m iast zwykły człowiek wie w yłącznie praw dopodobnie. A rgum ent praw dopodobny to taki, k tóry w w ięk szości przypadków prow adzi do prawdy. W iedział o tym w szystkim ojciec założy ciel pragm atystycznej sem iotyki C h arles Sander Peirce, k tó ry tw ierdził, że „czło wiek, k tó ry nie pośw ięciłby swojej duszy dla zbaw ienia świata, jest, w ydaje m i się, n iezdolny do logicznego w nioskow ania”. Logika m a bow iem korzenie społeczne. Być człow iekiem logicznym nie znaczy być egoistą. Jedyne, co m oże zagw aranto wać n am pewność, pochodzi nie z p o rzą d k u logiki, ale z w artości. „W iara, n ad z ie ja i m iłość” to nastaw ienia właściwe dla człowieka logicznego, które pozw alają na podejm ow anie działan ia w sytuacji niepew ności, um ożliw iają w yjście poza w aha nie i an a liz ę17. Ale tylko te w artości dają akceptow alną pewność. Każda inna pew ność, zwłaszcza w ynikająca z a u to ry tetu , m oże prow adzić do zła. F allib ilizm Peir- ce’a, jego przek o n an ie - jakże przeciw ne obsesyjności - iż każde tw ierdzenie m oże być błędne, bierze swój początek w sceptycyzm ie K artezjusza, u którego p o szu k i w anie n atu ra ln eg o źródła pierw szych zasad prow adzi w pierw szym rzędzie do za rzucenia starej p rak ty k i scholastycyzm u: pow oływ ania się na autorytety. Później, rzecz jasna, rozw iązanie k artezjańskiego racjo n alizm u zostało w ielokrotnie zakw e stionow ane, jego pew ność w au to n o m iczn y m rozum ie często krytykow ano jako u to p ijn ą. R ozw iązanie p rag m aty zm u jest z kolei dośw iadczeniow e, em pirycystycz- ne, a nie racjonalistyczne, co wszakże n ie w yklucza racjonalności, rozum ianej jako nastaw ienie tolerancyjne, zachow ujące szacunek dla istn ien ia i w artości in n e g o 18. N ieprzypadkow o epoka now ożytności w k u ltu rz e europejskiej kojarzy się z jed nej strony z wysoką pozycją Hamleta Szekspira, z drugiej zaś - esejów M o n ta ig n e’a. W obu tych w ytw orach literack iej k u ltu ry now ożytności d o m in u jąc ą w artością dyskursyw ną jest w ątpienie, choć w postaci H am leta w ydaje się ono chyba nieco retoryczne, a na pew no te atraln e. U M o n ta ig n e’a n ato m ia st w ątp ien ie to czytelny zn ak h u m a n iz m u renesansow ego19. Także we w spółczesnej refleksji kognityw
i-16 W. Bolecki Literaturoznawstwo i kognitywizm. Rekonesans, w: Sporne i bezsporne
problemy współczesnej wiedzy o literaturze, red. W. Bolecki, R. Nycz, W ydawnictw o
IBL PAN, W arszaw a 2002.
17 Zob. klasyczne teksty P eirce’a w: H. Buczyńska Peirce, W iedza Pow szechna, W arszaw a 1965.
18 Zob. J. P łu c ie n n ik L. Karczew ski Prawda w literaturze to może być tylko prawda
pragmatyczna, w: Prawda w literaturze. Studia, red. A. Tyszczyk, J. Borowski,
I. P iekarski, Towarzystwo N aukow e KUL, L u b lin 2009.
19 Zob. R. Sendyka Nowoczesny esej. Studium historycznej świadomości gatunku, U niversitas, K raków 2006; A. M elberg Ucząc się od Montaigne’a, w Literatura,
6
70
stycznej znajd ziem y naw iązanie do tych now ożytnych wątków. M e rlin D o n a ld 20 na p rzy k ła d tw ierdzi, że większość sztuki jest z n a tu ry m etakognityw na, zaś m eta- kognicja jest z definicji autorefleksją. Sztuka w ogólności jest zbiorow ym n o śn i kiem autorefleksji oraz w spólnym źródłem kulturow ej tożsam ości. Jeśli się z tym zgodzić i zm odyfikować nieco to tw ierdzenie w k o n tek stach b ardziej h istoryczno literack ich , w spom niane przeze m nie zn aczniki iluzji, które byw ają często autore- fleksyjne zarówno poznaw czo, jak i stylistycznie czy dyskursyw nie, stanow ią n a j lepszy przy k ład literackiej autorefleksji. Są zarazem m etapoznaw cze i m etajęzy kowe. I w te n sposób dochodzim y jeszcze raz do m odyfikacji głównej tezy tego artykułu: to nie m etafora jest głów nym czynnikiem definiującym dyskurs lite ra c ki. To raczej c i ą g ł a m e d y t a c y j n a o s c y l a c j a m i ę d z y n i e p e w n o ś c i ą a e m o c j o n a l n y m u n i e s i e n i e m .
Takie dośw iadczenie k ulturow e kojarzy się z n ieostrą, nieobsesyjną i autore- fleksyjną kategoryzacją. Z atem na pytan ie, czy istn ieje literac k a kategoryzacja świata, wypada m i odpow iedzieć twierdząco: k a t e g o r y z a c j a l i t e r a c k a j e s t s o l i l o k w i a l n ą , p r o c e s u a l n ą o s c y l a c j ą m i ę d z y n i e p e w n o ś c i ą a u n i e s i e n i e m e m o c j o n a l n y m p e w n o ś c i . C złow iek k u ltu ry lite ra c kiej, jest - jak każdy człowiek - poszukującym znaczenia21, jed n ak isto tn ą rolę w tym p o szukiw aniu i lu dzkiej ew olucji odgrywa autoprezentacja. K ultu ra lite racka stanow i nieco narcystyczne źródło id entyfikacji, dając zarazem szansę wy baw ienia od egotyzm u, bo jest nad e w szystko dom eną intersubiektyw ności, a nie solipsyzm u (porów naj pism a R icharda R o rty ’ego). W za g ad n ien iu literackiej k a tegoryzacji w idać społeczną fu nkcję literackiego m yślenia i języka: k u ltu ra lite racka, niczym oświeceniowa k aw iarnia, służy n aro d z in o m sfery publiczn ej. Takie tw ierdzenie nie m a c h a ra k te ru em pirycznego i nie m oże zostać udow odnione żad n ym i eksp ery m en tam i w lab o rato riach . To sąd spekulatyw ny. Je d n ak spekulacja o parta na in tro sp ek cji jest rów nież użyteczna poprzez prom ow anie deliberacyjne- go ro d zaju d y sk u rsu 22. K ognityw istyka, będąc niew ątpliw ym n atu ra liz m e m w re fleksji naukow ej, filozoficznie zbliża się także do prag m aty zm u i naw iązuje tym sam ym do odw iecznych w ątków europejskiego h u m a n izm u . L iteracka kategory zacja jest przy k ład em obszaru, w którym zbiega się rozm aitość w ątków k u ltu ry now ożytnej. Ale jej przy k ład i zw iązki z h u m a n izm em pozw alają, bez likw idow
a-kultura, tolerancja, red. G. G azda, I. H ü b n er, J. P łu cien n ik , U niversitas, K raków
2008; tegoż, Learning from Montaigne, w: Literature, Culture, and Tolerance, ed. by A.R. M urphy, C h. Russell, J. P łu cien n ik , I. H ü b n er, P eter L ang, F ra n k fu rt/M .-N e w York 2009.
20 M. D o n ald A rt And Cognitive Evolution, w: The Artful M ind. Cognitive Science and the
Riddle o f Hum an Creativity, ed. by M a rk T urner, O xford U niv ersity Press, O xford
2006, s. 5.
21 P. G ärd en fo rs Den meningssökande människan, N a tu r och k u ltu r, Stockholm 2006. 22 Zob. D .R. H iley Doubt and the Demands o f Democratic Citizenship, C am bridge
nia niew ątpliw ych różnic, na sugerow anie pow inow actw z w yboru, znam iennych dla kognityw istyki w ogólności23. M ichał Paweł M arkow ski sugerow ał, że p rag m atyzm w oczywisty sposób jest h u m a n izm em i jako ta k i m a zw iązek ze w spół czesnym i n aro d z in am i kulturow ej te o rii lite ra tu ry i jej antropologii24. Ciekawe, że w spółcześnie tacy kognityw iści, jak choćby M ark Johnson, p ró b u ją przerzucać m osty m iędzy kognityw istyką a p ragm atyzm em 25. D latego przy tej okazji aż kusi, by podkreślić: k o g n i t y w i s t y c z n a r e f l e k s j a n a d l i t e r a t u r ą j e s t h u m a n i z m e m . W ątek sceptycyzm u poznaw czego, obecny w refleksji n a d lu d z ką kategoryzacją, pozw ala zrozum ieć, dlaczego kognityw istyka m oże być now o czesną fo rm ą w yjścia z to ta ln e g o sceptycyzm u h erm e n eu ty c zn e g o spod z n a k u D erridy. M ożna pow iedzieć, że choć oba podejścia filozoficznie spotykają się w łaś nie w sceptycyzm ie, kognityw istyka jest w swoim n atu ra liz m ie b ardziej now ocze sna, a jednocześnie b ardziej um iarkow ana. Sceptycyzm kognityw istyki więcej ma w spólnego ze szkołą W ittgensteinow ską z C am b rid g e26 i jako ta k i naw iązuje k o n ta k t z em pirycystycznym n u rte m filozofii, odw ołującym się także do pragm aty- stycznego common sense, k tó ry niegdyś był nazyw any zm ysłem w spólnym .
23 N a część tych pow inow actw w skazuję już w tekście: J. P łu c ie n n ik Kognitywizm
w badaniach literackich, w: Literatura. Teoria. Metodologia, wyd. 3, zm. i rozsz., red.
D. U licka, W ydaw nictw a UW, W arszaw a 2006. Także w w ersji u k raińskiej
Kognitiwizm u literaturoznavcih doslidzeniah, w: Literatura. Teorija. Metodologija, red.
D. U lickoi, Kiiv 2006.
24 M.P. M arkow ski Antropologia, humanizm, interpretacja, „Teksty D ru g ie ” 2005 n r 5; tegoż Antropologia i literatura, „Teksty D ru g ie ” 2007 n r 6. Zob. Kulturowa teoria
literatury. Główne pojęcia i problemy, red. M.P. M arkow ski, R. Nycza, U niversitas,
K raków 2006.
25 M. Joh n so n The Meaning o f the Body. Aesthetics o f Human Understanding, U niversity o f C hicago Press, C h icag o -L o n d o n 2007. K siążka ta w yjdzie niedługo w K rakow ie pod ty tu łem Znaczenie ciała. Estetyka ludzkiego rozumienia, przeł. J. P łuciennik. 26 Zob. J. C oates The Claims o f Common Sense. Moore, Wittgenstein, Keynes and the Social
Sciences, C am b rid g e U niv ersity Press, N ew Y ork-C am bridge 1996, tu zwłaszcza
7
2
Abstract
Jarosław PŁUCIENNIK University of Łódź
Is there Anything like a Literary Categorisation of the World?
The article discusses the peculiarity of a literary categorisation of the world. In order to answer the title question, the author starts off with Mark Turner's thesis that there exists a literary mind which manifests itself in daily uses of language. While the author agrees with this statement, he makes a literary-historical adjustment to it. The reply is positive: a modern literary categorisation is a soliloquial, processual oscillation between uncertainty and an emotional exultation of certainty. This thesis is preceded by an analysis of literary examples of obsessive (certainty-based) categorisations as well as categorisations with various degrees of uncertainty. The article draws on cognitive sources and traditions of pragmatism.