• Nie Znaleziono Wyników

Morbus comitialis czyli kaduk

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Morbus comitialis czyli kaduk"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Morbus comitialis czyli kaduk

1. W 1966 r. ukazała się rozprawa habilitacyjna H. O l s z e w s k i e g o pt. ,,Sejm R zeczypospolitej epoki oligarchii 1652— 1763. Praw o — praktyka — teoria — program y” . Dzieło niew ątpliw ie im ponujące, świadczące o rozległości horyzontów autora, dobrej znajom ości źródeł i oczytaniu w literaturze. W szystko to stanowi najlepszą rekom endację. Nie bez ra cji ocenia się autora jak o badacza dojrzałego i nowatorskiego, jeśli chodzi o m etodę badań *, pbdkreśla się oryginalność ujęć, a zwłaszcza szerokość widzenia problem ów 2, jak też — co istotne — w yłam yw a­ nie się z form alizm u dogm atyczn ego3. W swym obszernym dziele przypomniał Olszewski w iele rzeczy znanych, ale też w y d ob y ł na światło dzienne kwestie no­ w e, stw orzył własne koncepcje, dając nauce polskiej opus magnum, pisze znako­ mity znawca e p o k i4. W alory omawianej pracy pozw alają ją zaliczyć do grupy naj­ bardziej w artościow ych dzieł pow ojennych na temat polskiego parlamentu i par­ lam entaryzm u okresu p rzed rozb iorow ego5. Otwiera ona przy tym nowe m ożli­ w o ści b a d a w cz e 6

Co prawda, kom petentni badacze nie szczędzą je j też uwag krytycznych. P od­ kreśla się niejasność pew nych sform ułow ań 7, potrzebę s k ró tó w 8. Choć autor prze­ darł się przez pokaźną liczbę diariuszy sejm ow ych (przeszło 600) 9, to jednak słabo w ykorzystał archiwalia n iem ieck ojęzyczn e10. Stwierdza się opuszczenia istotnych p ozy cji m onograficznych, polskich i o b c y c h u . Razi też statyczność ujęcia zagad­ n ie n ia 12. Niektóre ustalenia szczegółow e nie dadzą się utrzymać: nie brak też pom yłek i b łę d ó w 1S, pewne fragm enty rozważań nasuwają w ą tp liw o ści14. Istnieją ważne problem y, których autor nie widzi, np. znaczenia k r ó la 15, fu n k cji magna- terii i szla ch ty 16, czy zwłaszcza roli państw obcych w utrzymaniu wad polskiego

i R . Ł a s z e w s k i , C z P — H X I X , 1967, z . 2, s. 180. 2 J . B a r d a c h , S e j m s z l a c h e c k i d o b y o l i g a r c h i i , K H L X X I V , 1967, z . 2, s. 365. 3 w . D ł u s к i , p o r . Z . S z c z ą s k a , S e j m R z e c z y p o s p o l i t e j e p o k i o l i g a r c h i i , K H L X X I V , 1-967, z . 4, S. 1145. 4 w ł . C z a p l i ń s k i , S e j m R z e c z y p o s p o l i t e j e p o k i o l i g a r c h i i , C z P -Η X I X , 1967, z . 2, s. 172, 180. 5 J . B a r d a c h , o p . c it ., s . 365; W ł. C z a p l i ń s k i , o p . c i t ., s. 180; R . Ł a s z e w s k i , o p . c it ., s . 186. 6 W . D ł u S к i, K H L X X I V , 1967, z. 4, s. 1145. 7 W ł. C z a p l i ń s k i , o p . c it ., s. 176. 8 T a m ż e , s. 180. 0 T a m ż e , s . 172. Р о г . H . O l s z e w s k i , o p . c i t ., s. 272. io W ł. C z a p l i ń s k i , o p c it ., s. 173; J. S e r e d y k a , K H L X X I V , 1967, z. 4, s. 1143. i i J . B a r d a c h , o p . c it ., s . 371 n . ; W ł. C z a p l i ń s k i , o p . c i t ., s . 173; J . S e r e d y k a o p . c it ., s. 1144. 12 W ł. C z a p l i ń s k i , ο,ρ. c it ., s . 174; Z . W ó j c i k , K H L X X I V , Ü967, z . 4, s . 11-143. 13 w ł . C z a p l i ń s k i , o p . c i t ., s. 173, 179; R . Ł a s z e w s k i , o p . c i t ., s. 181 n n ., 186. 14 в. W a l d o , N i e z n a n e k o n s t y t u c j e s e j m u w a r s z a w s k i e g o z 1658 r ., C z P - Η X I X , 1967, Z. 2, s. 115—117. 15 W ł. C z a p l i ń s k i , o p . c i t ., s . 176—178. 16 J . S e r e d y k a, K H L X X I V , 1967, z. 4, s. 1144. P r z e g lą d H i s t o r y c z n y — 11

(3)

162 J O Z E F M A T U S Z E W S K I

u s tro ju 17. Stawia się mu też zarzut dużej zależności od w ielkich poprzedników ( K u t r z e b a , K o n o p c z y ń s k i ) , do czego się — co gorsza — nie p rzy zn a je18. A przy tym od Konopczyńskiego zaraził się nieusprawiedliwionym pesym izm em 19. W adą w yd a je się też brak porównania polskiego sejmu z sejm ami innych naro­ dów 20, to zaś, co w tej mierze zostało zrobione, budzi zastrzeżenia21.

Dzieło przedstawia nam szczegółow o funkcjonow anie sejm u w latach 1652—■ 1763, uw ypukla w yraziście niedołęstwo organizacyjne naszej szlachty, która nie potrafiła zapewnić zw yczajnego regulaminu porządkowego sw ojej naczelnej repre­ zentacji. Toteż sejm, będący organem, do którego należała najwyższa władza w państwie ■ (s. 36), którym — jak m ów iono —· Rzeczpospolita stoi (s. 27, 32), który miał być unicum malorum anthidotum (s. 31, 32) był niewątpliwie organem im po­ tentným. Jeśli ta centralna instytucja miała pokaźnie umniejszać skutki rozbicia machiny państwow ej, spow odow anego instytucją s e jm ik ó w 22, to fu n k cje tego na­ czelnego organu życia państwow ego sparaliżowane były przez liberum v e t o 23. Tę dawną w ypow iedź o paraliżu sejm u polskiego powtarza i sam autor: w om aw ia­ nym okresie został sejm zerwany w 37 wypadkach na 73 i(s. 76), przez 25 lat nie w ydał ani jednej konstytucji (s. 376) -4. Jak m ogło nasze państwo z tak źle pracu­ jącą władzą naczelną sprostać i wew nętrznym trudnościom, i naporowi zewnętrz­ nemu sąsiadów rosnących w siłę dzięki m odernizacji urządzeń państwow ych? Toż to anarchia odgórna! Trudno z tą charakterystyką sejm u przedstawioną przez autora polem izować. Toteż podzielając jego negatywną opinię o polskim sejm ie, przy opublikow anych już tylu tak pełnych i fach ow ych ocenach, zamierzamy skie­ row ać sw oją uwagę na pewne tylko w ypow iedzi autora, na drobne nieraz niedo­ ciągnięcia, które zakradły się do om aw ianej pracy, szpecąc ją niepotrzebnie.

2. K orektę drukarską przeprowadzono w yją tk ow o niestarannie. Erratom, ze­ stawionym przez autora, daleko do wyczerpania wszystkich tego rodzaju potknięć, np. na s. 384 zecer w yrzucił wiersz i w jego m iejsce w staw ił obcy, tak że zdanie dla czytelnika stało się zupełnie niejasne. Znaczna liczba błędów zakradła się do cytatów łacińskich 25. Tej łaciny jest zaś niemało, ponieważ zainteresowania autora rozciągają się, jak wiem y, na stulecia silnie makaronizujące. N iewątpliw ie i tu w iele usterek trzeba położyć na karb nieuwagi zecerskiej:

1. „D ochód z danin, których exaction po w ojew ództw ach ... non practicaba-

tur” (s. 381 przyp. 149); ma b y ć: exactio.

2. „(marszałek) szemrzącym im ponabat silentium ” (s. 191); ma być: imponebat. 3. „D rudzy rectius sen tenties” (s. 412); ma być: sentientes.

4. „Na zatłumienie w olnego głosu senoras tanquam in sylvis voces concitavit” (s. 413); ma b y ć: sonoras.

5. Nihil ominus (s. 47); ma b y ć: nihilominus. 6. In practicabilis (s. 402); ma być: inpracticabilis. 7. E x usu vocis lebere (s. 421); ma być: Ubere.

π W ł. C z a p l i ń s k i , o p . c i t ., s . 176. 18 T a m ż e , s . 172. 19 T a m ż e , s. 174. C z y w o l n o j e d n a k p o s u n ą ć s ię d o t w ie r d z e n i a , ż e O ls z e w s k i id z ie d r o g ą K o n o p c z y ń s k i e g o ? 20 W ł. C z a p l i ń s k i o p . c it ., s . 174. P r z e d t y m z a r z u t e m b r o n i g o S t. R u s s o e k i, K H L X X I V , 1067, z . 4, s . 1144. A u t o r z r e s z t ą ś w i a d o m i e u n ik a ł k o m p a r a t y s t y k j (p o r . s . 12 p r z y p . 16). 21 J . B a r d a c h , o p . c it ., s . 370. 22 o . B a l z e r , Z z a g a d n i e ń u s t r o j o w y c h P o l s k i , S H P P -t. V I, z . 2, L w ó w 1917, s. 67; t e n ż e , Z z a g a d n i e ń u s t r o j o w y c h P o l s k i . N o w e s p o s t r z e ż e n i a i u w a g i , L w ó w 1920, s. 12, 42. 23 о . В a 1 z e r, Z z a g a d n i e ń , s. 27.

24 O s t a t n io z e t k n ę l iś m y s ię z in n ą p r z e n o ś n ią : „ s k l e r o z a s t r u k t u r s p o ł e c z n y c h ” . P o r . B . L e ś n o d o r s k i , C z P -H X I X , 1967, z. 2, s. 238.

(4)

8. P er mutuam com unicatione (s. 402); ma być: comm unicationem. 9. Secundus leges i(s. 400 przyp. 68); ma być: secundum leges. 10. Ma b y ć irritum et inanae (s. 36 przyp. 7) zamiast: inane.

11. „B o póki m y hos patriae turbantos non rem ovebim us” (s. 424); ma być:

turbantes.

12. Scdvum ... regressum reliquendo (s. 432); ma być: relin q u en d o:

13. Scito activitatem (s. 182); ma być: sisto activitatem , jak jest ną s. 314. 14. „W ięcej sobie senatusconsilia pozwalają, aniżeli com perit legi” (s. 247): ma być chyba: com petit -6.

15. „m arszałek stosować się ma ad antiquas leges et usitates p raxes” (s. 190); ma być: usitates praxes, skoro niżej na tejże samej stronie spotykam y w yrażenie:

usitatas praxes. Wszakże na innej stronie (s. 378) czytam y znowu: „rela cje uchw ał

sejmu i sejm ików , regulowana przez antiquas m ores et usitates” ; ma być zapew­ ne: per antiquos m ores et usitatos.

16. Adam ubies (s. 284 przyp. 99); ma b y ć: Adam ubi es? jest to aluzja oczywista do znanego wersetu Pisma św.: V ocavitque Dominus Deus Adam, et dixit

ei: Ubi es? (Gen. 3. 9). Nb. podobne niedopatrzenia w ystępują w tekstach staro­

polskich, silnie latynizujących.

17. „B y konstytucyje u marszałka ... nie były rejterow ane ani czytaniem, ani pisaniem ” (s. 196). O jakąż tu chodzi rejteradę? Po pew nym namyśle dochodzim y do wniosku, że obawiano się, by konstytucje nie były re-iterow ane!

18. Co to są „deputacje de rem is" (s. 293, 300)? Przecież nie o w iosła tu chodzi. Okazuje się po bliższym przyjrzeniu, że mi то łacińskiego przyimka de w cale to nie tekst łaciński. Chodzi tu o deputowanych do sądów sejm ow ych, których — jak to autor sam stwierdza — określano niezbyt ściśle (po polsku!) jako „d ep u ­ tow anych do remiss” (s. 299).

Jeśli w ięc autor w ykazuje w erratach tak niewinne om yłki jak tygodni za­ miast tygodni (s. 414), to czyż nie należałoby raczej pośw ięcić w ięcej uwagi zw ro­ tom obcojęzycznym , stanowiącym z natury rzeczy szczególne pole popisu dla zece- ra? Pewności co do prop ozycji korektow ych nie ma w e wszystkich w ypadkach. Robiąc je „z głow y” , bez zaglądania do oryginałów , można się potknąć. Tym bardziej gdy, jak w naszym wypadku, ma słabe oczytanie w źródłach siedem nosto- i osiem ­ nastowiecznych. Łatwo bow iem w tedy o gaffę. Z góry za nią przepraszamy: p ro ­ sim y jednak o obciążenie nią nie nas, lecz autora, który w inien był wszystkie niedociągnięcia pousuwać.

3. Czasami wszakże sytuacja jest groźniejsza. Pew nych wyrażeń nie byliśm y w stanie rozszyfrow ać, nie w iem y więc, jaką popraw ny tekst ma postać, tym sa­ m ym przyznajem y, że w ypow iedzi w ogóle nie rozumiemy.

19. Nie w iem y, co to są adicta patronům, albo też zwrot: dummodo patronus

magnus scerscat { s. 82).

20. Nie rozumiem y, co znaczy: pro hoc sola cove (s. 393).

21. „Z aczym abyś Uprzejm ość Wasza materias tractandorum ... suggéré i nam

com unicare raczył” <s. 43 przyp. 33). Czy to ma być su ggerere (od suggero) czy

sugere (od sugo)?

22. „K ied y manum libemus oraz amori nostro litamus” i(s. 142). Nie uprzy- tamiamy sobie, dlaczego tu raz coniunctivus (?), raz indicativus. Zresztą w całym ustępie, w którym ten zwrot w ystępuje, przestankowanie nie w ydaje się niena­ ganne.

23. Czy w oryginale jest rzeczywiście: circum fierunt (s. 82)?

26 Z n a c z e n ie c z a s o w n ik a c o m p e r i o p o d a n e p r z e z M . P i e z i ę n i e o d p o w i e d n i e d o k o n t e k s t u ; n a t o m ia s t n a c o m p e t o z d a t i w e m p r z y t o c z o n o m o c p r z y k ł a d ó w , k t ó r e d a ją s e n s : n a le ż e ć , p r z y s ł u c h iw a ć .

(5)

164 J Ó Z E F M A T U S Z E W S K I

24. Co to znaczy: in ancessu (s. 402) 27?

25. Nie rozum iem y następujących cytatów : „aby w ojew ództw a inscorsiosas

sessionibus obrały m iędzy sobą kogo ad connotanda sufragia ..., aby stary m ar­

szałek gem itatos otrzym ał canes” (s. 211 przyp. 147).

26. „A b y sesyje acoąue w senatorskiej jako i poselskiej izbie o ósmej ... zaczęte do czwartej z południa contennaretur” (s. 277 przyp. 66).

W pew nych w ypadkach m oglibyśm y wystąpić z propozycjam i korektow ym i; ale waham y się co do innych, w olim y w ięc je zachować dla siebie. Musielibyśmy bow iem robić dalsze poszukiwania, a to nie jest nasze zadanie, zadanie czytelnika. To właśnie rola habilitanda. Tu m ógł w ykazać talent szperacza i w nikliw ego in­ terpretatora, który żadnemu słówku nie przepuści, ale każdą trudność rozwiąże i gotow y produkt poda czytelnikowi. Tego tymczasem w ysiłku zrozumienia źródeł u autora nie w idać zupełnie. Zrozum iał je w 90°/o i tym się zadow olił; o resztę niech się czytelnik martwi. B yć może, zestawione w yżej błędy występują w ręko­ pisach, ale to winien b y ł w ydaw ca zasygnalizować. Przy najlepszej w oli czy m oż­ na wszystkie wskazane potknięcia kłaść na karb zecerskich błędów ?

4. Z pewnością nie są nimi następujące w ypadki:

27. Na paru stronicach czytam y o w ładzy czy kom petencjach regis soli (s. 28, 217, 155, 162). Czyżby kojarzyć naszego monarchę z królem -słońcem ? A le dla­ czego w takim razie dativus? Co ma znaczyć zwrot: [proces] osłabiania władzy k rólew skiej jako regis soli’”! Okazuje się, że w e wszystkich podanych przypadkach autor chciał postaw ić wyrażenie r e x solus w genetiwie, i zrobił to błędnie, dekli- n u ją c: regis soli zamiast jedynie popraw nego: regis so liu s28.

28. Poseł jest nazywany „panem sw ojego prawa” . Odpowiednik łaciński tego polskiego zwrotu brzmi: dominus (domini) iuris suae (s. 6, 29, 264, 267, por. też streszczenie rosyjskie s. 452 i francuskie s. 458). Ma b y ć oczywiście dominus iuris

s u il29.

29. Zw rotu m orbus comitialis używa autor raz w neutrum , zatem ma on p o­ stać: m orbum comitiale (s. 453, 459), to znów w masculinum (m orbus, s. 437). W ła ­ cin ie klasycznej był to rzeczownik rodzaju męskiego, w łacinie średniowiecznej byw a i masculinum, i neutrum. A le czy nie należało na jedną postać się zdecydow ać? A i tam, gdzie autor postawił go w rodzaju męskim (morbus), nie potrafił z tym rzeczow nikiem deklinacji drugiej uzgodnić przym iotnika deklinacji trzeciej, w y ­ nikiem czego m orbus comitiale (s. 437) zamiast jedynie dopuszczalnego m orbus

com itialis!

Nieraz w prow adzono przestankowanie takie, żeby czytelnik prostego tekstu nie rozumiał:

30. „A byście ... ludzi maturi consilii et rerum experientia, polentes [popraw ­ nie: pollentes] w ypraw ili (s. 52).

31. „U chodząc periculum rozerwania, zjazdu tego” (s. 395). Po usunięciu w obydw u przypadkach przecinków teksty stają się zupełnie jasne.

32. Należałoby też popraw ić i uzupełnić przestankowanie długich cytatów na s. 39 i 430.

T o wszystko nie zecerskie w yczyny, obciążam y nimi wyłącznie konto autora. Z d a jem y sobie sprawę z nieuchronności błędów , ale czy nie są one zbyt częste, jak to już krytycy podnieśli? 30 Zestawienie powyższe — nie jest ono z pewnością

27 R z e c z o w n i k a a n c e s s u s b r a k i w F o r c e ll i n i m i u P le z i. 28 T e n s a m b ł ą d f l e k s j i u K . G r z y b o w s k i e g o , T e o r i a r e p r e z e n t a c j i w P o l s c e e p o k i O d r o d z e n i a , W a r s z a w a 1959, s. 204. 29 N a t e n j a s k r a w y b łą d z w r ó c i ł u w a g ę W ł. C z a p l i ń s k i , o p . c it ., s . 179. 30 w ł . C z a p l i ń s k i , o p . c i t ., s. ΊβΟ. I n a c z e j J . B a r d a c h , k t ó r y u t r z y m u j e , ż e b ł ę d y są r z a d k ie ( o p . c it ., s. 371). P o r . j e s z c z e b ł ę d y z e c e r s k ie (? ) n a s . 279, 331, 386 p r z y p . 46, 397 p r z y p . 52.

(6)

kompletne — dowodzi dużego niedbalstwa, tym samym świadczy niedobrze i o warsztacie, i o metodzie pracy autora, a przede wszystkim zdradza brak na­ leżytego przygotowania filologicznego. A bez filologii historyk prawa, jak w ogóle historyk, staje częstokroć bezradny.

5. I w tekście polskim, pochodzącym od autora, spotykam y wyrażenia, na które trudno się zgodzić, np. „szlachta dzierżawcza” (s. 258), co ma oznaczać szlachtę-dzierżawców . Nie rozum iem y też zupełnie, skąd się w ziął stosunek od ­ w rotnie proporcjonalny m iędzy liczbą konstytucyj, regulujących sprawy prywatne,

a liczbą tychże konstytucyj, pośw ięconych materiom publicznym (s. 377). W na­ szym rozumieniu zagadnienie proporcjonalności jakiejkolw iek nie w ch odzi tu w rachubę, nie ma zatem m ow y i o stosunku odwrotnie proporcjonalnym .

W ydaje się, że autor pomieszał instytucję dokum entów z arengą (s. 42, 47, 69). Bo jak inaczej w ytłum aczyć jego w ypow iedzi, iż arenga była zależna od god ­ ności adresata i że dla tego celu posługiwano się urzędowym tytularzem. A jak w ogóle w arendze, w rozumieniu, jakie jest przyjęte u dyplom atyków , m ogła się znaleźć w iadom ość o liczebności sejm iku (s. 69)?

A utor uważa gaże 500— 600 złp, w ypłacane posłom za „w ca le pokaźne” (s. 49). A tymczasem skromnie one w yglądają w stosunku do kw ot w ypłacanych posłom, w ojsk ow ym , sięgającym od 30 do 69 tys. złp (s. 56)!

W skażmy w reszcie na w ypow iedzi i sform ułowania dość n iep recy zy jn e31. I tak np. dwukrotnie w spom ina autor o dekrecie kondyktow anym dla Brühla (s. 181, 325). N iewątpliw ie idzie tutaj o fałszyw y w yw ód szlachectwa polskiego, o którym p i­ sał Wł. K o n o p c z y ń s k i 32; w yrobion o go zaś w trybunale przez condictam en czyli z m o w ę 33. Czy w ięc w tych warunkach ujemna ocena dzieła jako m ono­ grafii 34 nie jest uzasadniona?

6. Z podanej przez nas w yżej charakterystyki funkcjonow ania sejm u w ynikać ma, zdaniem autora, pow iedzenie: „P ola cy cierpią na sejm ow ą chorobę” (Poloni

comitiali m orbo laborant) (s. 30). A le jaka jest treść w ypow iedzi? Autor powtarza

ją zarówno w w ersji rosyjskiej (P oljaki stradajut sejm ow oju bolezniju, s. 453), jak i francuskiej (les Polonais sou ffraient le mal de diète, s. 459). Jeśli w tym pomniejszeniu, jakie stanowi streszczenie obcojęzyczne, pom ieścił autor ten zwrot, w idocznie traktuje go jako istotny dla charakterystyki naszego sejmu. Czy­ telnik też odnosi wrażenie, że nieuleczalną chorobę, którą przeżarty b y ł polski parlamentaryzm, nazywali współcześni m orbus com itia lis35.

Charakterystyczne jednak, że autor, który tylokrotnie sw oje w ypow iedzi umacnia cytatam i źródłow ym i, w w ypadku gdy idzie o chorobę sejm ową, nie p o ­ daje żadnego. D ow iadujem y się odeń tylko, że w uszczypliw y sposób w yraził się o sejm ie w 1569 r. biskup Karnkowski, że krytykow ano tę instytucję w latach w ojn y dom ow ej 1606— 1609 i później, że mnogie specula grom iły panoszącą się w czasie obrad prywatę i nadużycia (s. 30), że malała efektyw ność zgromadzeń sejm ow ych, aż doszło do zamarcia ustawodawstwa i(s. 30— 31). Te fakty nie­ w ątpliw ie świadczą o zwyrodnieniu instytucji. Toteż nie bez racji K onopczyński pisał o instytucjach i regułach polskich, które „ja k ciężka choroba toczyły c ia ło

31 N p .: „ N a s z y m z d a n ie m p r o b l e m j e s t b a r d z i e j z ł o ż o n y i n ie w y d a j e s ię , b y m o ż n a b y ł o b e z z a s t r z e ż e ń u w a ż a ć v e t o w j e g o n a jb a r d z i e j s k r a jn e j i b r z e m i e n n e j p o s t a c i z a w y k w i t n i e ­ r ó w n o ś c i w ś r ó d f e u d a ł ó w , a l b o : „ t e o r i a lib e r u m , v e t o i z r y w a n i a s e ijm ó w t o je d e n z n a jb a r d z i e j p e r f i d n y c h s k ła d n i k ó w i d e o l o g i i d e m o k r a c j i s z l a c h e c k i e j w w a r u n k a c h d o m in a t u m a g n a c k i c h k o t e r i i ” . 32 W ł. K o n o p c z y ń s k i , D z i e j e t. II, s. 242. 33 P o r . S P P P t. II, n r 2943 (1441). 34 K H L X X I V , 1967, z . 4, s . 1144; z a m o n o g r a f i ą p o c z y t u j e j ą a u t o r (s. 12). 35 т а к w ła ś n ie S t. R u s s о с к i, P a r l a m e n t R z e c z y p o s p o l i t e j w d o b i e u p a d k u , „ K u l t u r a ” n r 9 (194) z 21 l u t e g o 1967.

(7)

166 J O Z E F M A T U S Z E W S K I

Itzeczypospolitej” 3e, czy nawet o „orgiach nierządu sejm ow ego” 37. Czy na tym w ię c polega choroba sejm ow a?

Zw ażm y jednak, że wyrażenie, w edług in form acji autora, pojaw ia się jeszcze

"W X V I w., a w ięc w okresie gdy w ady funkcjonow ania sejmu nie były jeszcze ■tak jaskrawe. Co w ięcej, dla tej doby pisze się o w ysokiej m oralności politycznej szlachty polskiej, ocenia się dodatnio w yniki ówczesnego parlamentaryzmu, skoro sejm y dochodziły z szeregiem uchw alonych k o n sty tu cji38. A tymczasem brak ch oćby jednego cytatu z doby w yraźnej degeneracji naszego parlamentu. K to to wyrażenie ukuł, co przyczyniło się do jego w czesnego zamarcia?

7. Z acznijm y analizę od oryginalnego: comitiali m orbo laborare. W łacinie kla­ sycznej słow o laborare ma dwa znaczenia: pracow ać i cierpieć. W sensie drugim n otujem y zwroty takie: m orbo, febri, pestilentia, utero laborare. W yraz został za­ tem zaczerpnięty z łaciny klasycznej. A może cały zwrot morbus comitialis rów ­ nież jest jej znany?

U F o r c e l l i n i e g o spotykam y taką wskazów kę: morbus maior, comitialis,

sa cer i objaśnienie w łoskie mal caduco; a w ięc jest to, klasycznej łacinie w ła­

ściw y idiom, oznaczający padaczkę, epilepsję. Stąd też w yw od zi się to określenie, iż — jak podaje Forcellini za Pliniuszem ■— w w ypadku gdy ktoś na zebraniu lu dow ym dostał ataku tej choroby com itia dissolvi ас in alium diem diferri necesse

erat. To samo znaczenie poświadcza obficie „Thesaurus” 39. I ten sens jest p o ­

wszechnie znany; powtarzają go szkolne słow niki łaciny k la sy czn ej40, podają go też en cy k lop ed ie41.

8. A jak rozumiano ten zw rot w średniowieczu? Punkt w yjścia stanowić b ę­ dzie dla nas Izydor ze sw ym i „E tym ologiam i” . Oto, co tam czytam y: Ipse est et

m orbus comitialis, id est maior et divinus, quo caduci tenentur ... Comitialis autem dictus, quod ар ud gentiles cum com itiorum die cuiquam accidisset, comitia dimit- teb a n tu r42. W pełni zatem potwierdza się utrzymanie sensu antycznego. To samo

znaczenie zwrot ten ma w słowniku m edycznym z ok. 700 r. gdzie pod epylepsia czytam y: ... hanc passionem alii m orbum com itialem dixerunt, ... sive quod divinum

m orbum com itialem d icu n t4S; tamże dalej: Getan noson, hoc est sacerdotalem m orbum , ipse est et m orbus comitialis 4i.

U D u c a n g e’ a pod hasłem m orbus zestawiono m oc określeń powiązanych z im ionami świętych: a dlatego zaś w ten sposób rozmaite choroby określano, ąuod

eorum curatio ab iis potissimum exorabatur. Dalej idą m orbi z przydawkam i od ­

im iennym i: Naepolitanus, Persicus, Romanus, Ambianensis. W reszcie z przydaw

ka-3θ wł. K o n o p c z y ń s k i , D z i e j e P o l s k i n o w o ż y t n e j t . I I , s. 304. 37 T a m ż e , s. 95. 38 j . S i e m i e ń s k i , P o l s k a k u lt u r a p o l i t y c z n a w i e k u X V I , i[w :] K u l t u r a s t a r o p o l s k a , K r a k ó w 1932, s. ,151. P o r . te ż S t . K u t r z e b a , H i s t o r i a u s t r o j u P o l s k i w z a r y s i e . K o r o n a , w y d . V I I I , p r z e jr z a ł i u z u p e ł n i ł A . V e t u l a n i , W a r s z a w a M49, s . 223. O l s z e w s k i s t w ie r d z a p o g ł ę b i a j ą c y s ię u p a d e k k u l t u r y p o l i t y c z n e j w ś r ó d r e p r e z e n t a n t ó w s z l a c h e c k i c h m a s o d p o ­ ł o w y XV I'Ii w . (s. Зів). за T h e s a u r u s l i n g u a e l a t i п а е v o l . I I I , L ip s ia e 1907—4912, k o l . 1798—9. W t y m s a m y m z n a ­ c z e n i u w y s t ę p u j e i p r z y s ł ó w e k c o m i t l a l i t e r . T e n ż e s ło w n i k p o d a je in n e j e s z c z e w y ja ś n i e n i a o m a w i a n e g o z w r o t u : id e o c o m i t i a l i s d ic t u s , q u o d i n c o m i t i o p r i m ů m , n e s c io q u is , h o c m o r b o a r r e p t u s e s t , k o l . 34. P o l s k ę p o r ó w n u j e s ię w X V I w . z r e p u b l i k a ń s k im R z y m e m , s tą d c o m i t i a a w a n s o w a ł y n a o d p o w i e d n i k n a s z e g o s e jm u . 'P o r . S t. E s t r e i c h e r , K u l t u r a p r a w n i c z a w P o l s c e X V I w i e k u , .[ w :] K u l t u r a s t a r o p o l s k a , s. 92. w F . G a f f i o t, D i c t i o n n a i r e i l l u s t r é l a t i n - f r a n ç a i s : m o r b u s c o m i t i a l i s , e p ile p s ie . E . S e i d l , R e a l - E n c y k l o p ä d i e d e r k l a s s i s c h e n A l t e r t u m s w i s s e n s c h a f t t. X X X I , 1933, k o l . 277— 8, n ie m ó w i ą c j u ż o M a l e j E n c y k l o p e d i i K u b t u r y A n t y c z n e j , W a r s z a w a 1966, s. 576. 42 I s i d o ř i H is p a le n s is e p i s c o p i e t y m o l o g i a r u m s iv e o r í g in u m l i b r i X X , r e c o g n o v i t W . M . L i n d s a y , O x o n i i 1911, t. 1, l i b . 4, c a p . 7. 43 G lo s s a e m é d i c i n a l e s , e d J . L . H e i b e r g , D e t k g l. D a n s k e V id e n s k a b e r n e s S e ls k u b . H i s t o r i s k - f il o l o g i s k e M e d d e l e ls e r I X , 1, K ö b e n h a v n HS24, s . 311. 44 T a m ż e , s . 37.

(8)

m i pospolitym i: calidus, iniquus, magnus, grossus, regius. Wszakże brak odrębnego hasła m orbus comitialis. A le pod hasłem m orbus obscurus czytamy: maladie ob ­

scure, epilepsia, comitialis m orbus; pod hasłem morbus pulcher: e x adverso apel- latur m orbus comitialis. A w ięc to klasyczne znaczenie utrzym uje się n a d a l45.

W ykazuje je też „N ovum Glossarium” 46.

„S łow nik łaciny średniow iecznej” M. P 1 e z i zestawia dla polskiej łaciny dwa teksty: [ex vini im m oderato usu sc.] multi comitiali m orbo laborant —· pisze autor „D e institutione regii pueri líbellus anonym us" w 1302 r . 47 Drugą wzm iankę za­ w ierają „A cta capitulorum ” pod datą 1533 r.: Honorabïlem lohannem de Paczina,

vicarium perpetuum Cruswiciensem , m orbo epilepsis comitiali, quem caducum dicunt, ...laborantem a sacris exercen d is et ingressu ecclesie... esse suspensum 48. W obydwu

zatem w ypadkach sens klasyczny utrzym uje się d a le j49. Nie inne jest też znaczenie tego w yrażenia u M ączyńskiego: „M orbus maior idem qui comitialis, w ielka niemoc (231 d/34), sacer m orbus, świętego W alentego niemoc, aliter comitialis, w ielka nie­ m oc, padaczka (36 3 a/27); świętego W alentego albo w ielka niemoc, morbus com i­

tialis alias herculeus” (66 b/35) 50.

Nie inaczej Cnapius: „K aduk, choroba rzucająca, w ielka niemoc..., m orbus com i­

tialis..., m orbus caducus, epilepsia, m orbus sacer, herculeus” . Tamże nawet: „K aduk

cierpiący epilepticus, comitialis hom o” . Knapiusz podaje również w yjaśnienie P li­ niusza, które zacytow aliśm y w y ż e j51. W reszcie u samego kresu X V III w. jezuita ks. Jan Bohom olec, pisał: „G d y kaduk kogo rzucił, zaraz zrywano sejm y; dlaczego ch o­ roba ta nazwana sejm owa, m orbus comitialis” 52.

Pod piórem Polaków zatem do końca Rzeczypospolitej jedno posiada om awiany zw rot znaczenie: morbus comitialis to epilepsja czyli padaczka, albo po staropolsku, z łacińska, kaduk!

9. Jak oddawano m orbus comitialis po polsku? W „Słow niku Staropolskim ” epi­ lepsia to choroba wielka, padająca, padaczka (ostatnie określenia stanowią oczyw iś­ cie kalkę łacińskiego m orbus caducus). W yżej podawaliśm y identyczne wyrażenie używane przez M ączyńskiego: świętego W alentego niemoc, w ielka niemoc. Knapiusz dodaje do tych term inów: „ch oroba rzucająca” . Charakterystyczne jednak dla ostat­ niego leksykografa, że mimo, iż comitia w yjaśnia przez sejm, comitialis przez se j­ m ow y, comitialis homo będzie u niego: „kaduk cierpiący, comitialis m orbus; kaduk,

choroba” 33. Takie same zestawienia podaje Linde. I dopiero J. Bohom olec użył w yrażenia: choroba sejm owa, wszakże w znaczeniu ·— i tylko w tym znaczeniu — padaczki. Jest to znowu ewidentna kalka językow a bez zmiany sensu wyrażenia!

46 Z a u w a ż m y , że w ś r e d n i o w i e c z u p r z y m i o t n i k c o m i t i a l i s w i ą ż e s ię t e ż z r z e c z o w n ik ie m c o m e s , n p . c o m i t i a l i s p o t e s t a s i .e . c o m i t i s ; p o ś w i a d c z a t e n s e n s D u c a n g e j a k i N i e r m e y e r . 4β N o v u m G l o s s a r i u m M e d ia e L a t i n i t a t i s a b a n n o 800 u s q u e a d a n n u m 1200, w y d . P . B L a 11, H a f n i a e 1963. 47 H . Z e i s s b e r g , K l e i n e r e G e s c h i c h t s q u e l l e n P o l e n s i m M i t t e l a l t e r , „ A r c h i v f ü r ö s t e r ­ r e i c h is c h e G e s c h i c h t e ” t . L V , W i e n 1877, s. 144. A u t o r s t w o t r a k t a t u p r z y p is u ją n i e k t ó r z y b a ­ d a c z e M a c i e j o w i D r z e w ic k i e m u (p o r . N o w y K o r b u t t . I I , s. 146). 48 A c t a c a p i t u l o r u m n e c n o n i u d i c i o r u m e c c l e s i a s t i c o r u m s e l e c t a , ed . B . U l a n o w s k i , v o l . III, p a r s I, K r a k ó w 1908, s. 327. 49 R o z u m ie g o t e ż d o b r z e t łu m a c z w z m i a n k o w e g o d z ie łk a p e d a g o g i c z n e g o O w y c h o w a n i u k r ó l e w i c z a , E. J ę d r k i e w i c z , k t ó r y c y t o w a n y z w r o t o d d a je p r z e z : „ w i e l u c i e r p i n a e p i le p ­ s j ę ” . P o r . J . S k o c z e k , W y b ó r p i s m p e d a g o g i c z n y c h d o b y O d r o d z e n i a , W r o c ł a w 1956, s. 32. so j . M ą c z у ń s к i, L e x i c o n L a t i n o - P o l o n i c u m e x o p t i m i s L a t i n a e l i n g u a e s c r i p t o r i b u s c o n c i n n a t u m , R e g i o m o n t i 1564. 51 T h e s a u r u s P o l o n o - L a t i n o - G r a e c u s , C r a c o v ia e 1621. 52 j . B o h o m o l e c , D i a b e ł w s w o j e j p o s t a c i a lb o o u p i o r a c h , g u s ł a c h , w r ó ż k a c h , l o ­ s a c h , c z a r a c h c z . II, W a r s z a w a 1777, s. 195. 53 T h e s a u r i P o l o n o - L a t i n o - G r a e c i t. I I : L a t i n o - P o l o n ic u s , C r a c o v i a e 16€β; p o w t ó r z o n o w p ó ź n i e js z y m w y d a n i u : T h e s a u r i P o l o n o - L a t i n o - G r a e c i ... t o m u s s e c u n d u s : L a t i n o - G e r m a n o - - P o l o n i c u s , P o s n a n ia e 1754.

(9)

168 J O Z E F M A T U S Z E W S K I

Skąd w ięc H. Olszewski w padł na to, żeby pewne wady, i to niewątpliwe, w orga­ nizacji polskiego sejmu, nazwać „chorobą sejm ow ą” , czyli ·— acz z tego sobie spra­ w y nie zdaje — padaczką albo epilepsią?

10. Jednym z w ielkich badaczy polskiego parlamentaryzmu, poprzedników H. Olszewskiego, był W ładysław Konopczyński. Autor niewątpliwie z niego korzy­ sta S4, czego oczywiście nikt mu nie w eźm ie za złe. Z niego zaczerpnął tytuł roz­ działu: „Inter maiestatem et libertatem ” 55. Czyżby i stamtąd pochodziło wyrażenie: choroba sejm ow a?

Charakterystyczne dla Olszewskiego, że pow ołując zw rot: Pctloni comitiali m orbo

laborant, „P ola cy cierpią na sejm ow ą chorobę” , nie podał żadnego cytatu źródło­

wego. Skąd go w ięc zaczerpnął? Cytując głos Karnkowskiego, p ow ołuje się na B. L e ś n o d o r s k i e g o 5*. Tam wszakże jest w yraźne odesłanie do K on opczyń ­ skiego „L iberum veto” 57. W dziele ostatnim rzeczywiście dopatrywać się musimy źródła pierwszego akapitu Olszewskiego na stronie 30. Cały zespół zdań zaczerpnął on bezpośrednio czy pośrednio z tej m onografii.

W niej istotnie K onopczyński zatytułował jeden ustęp „C horoba sejm ow a” 5S, co w ięcej, stawia nawet diagnozę tej „sejm ow ej ch oroby” 58. W w ersji francuskiej rzecz pojaw ia się ponownie. Jeden ustęp nosi tytuł: „L e morbus comitialis” 60. Poda­ jąc cytow any w yżej zwrot łaciński, stwierdza tenże historyk: il n’est pas douteu x

qu ’un élém ent pathologique ait existé, en Pologne, dans le développem en t de l’orga­ nisation politique... Nous pouvons, croyon s-n ou s, contribuer à établir le diagnostic du „m al des diètes” . W jego rozumowaniu szło o instrukcje sejm ikow e typu: „na nic

nie pozw alać” i liberum v e t o β1. K onopczyński zastanawia się też nad przyczynam i niepowodzenia w w alce contre la maladie de la D iète 62.

Jest rzeczą oczywistą: dla K onopczyńskiego m orbus comitialis to choroba sejm u; przyjął w ięc on znaczenie całkiem odmienne od tego, w jakim używali tego w yraże­ nia Polacy w dobie przedrozbiorow ej. W ydaje się, że w spom niany uczony nie p o d e j­ rzewał nawet sensu tego wyrażenia, właściw ego zarówno łacinie klasycznej jak i infima latinitas.

11. Stw ierdziliśm y w yżej, że w dobie przedrozbiorow ej bez w yjątku morbus

comitialis znaczył padaczkę, epilepsję. Jak K onopczyński w padł na to, żeby temu

zw rotow i nadać tak inne, sprzeczne ze źródłami znaczenie? Poszukajm y tekstów, na których oparł się znakomity badacz. Podaje on ich dwa: diariusz sejm u lubelskiego z 1569 r. i dzieło Hartknocha z 1678 r. Oto, co podaje pierwsze źródło: Biskup płocki, M yszkowski, zabierał głos najpierw w sprawie unii, a potem, „O execu tiq, nie w ą t­ pię że król Jego M ość się do tego przyłoży, jedno przychodźm y co rychlej do końca. Wszak to vulgare proverbium u cudzoziem ców, iż: Poloni comitiali m orbo laborant. D osyć by pijanym ludziom spraw ow ać tak, jako m y długo sprawujem y, a nie·

54 P o r . w y ż e j u s t ę p 1. 65 u K o n o p c z y ń s k i e g o r o z d z ia ł z a t y t u ł o w a n y : M i ą d z y m a j e s t a t e m , i w o l n o ś c i ą . P o r . D z i e j e ^ s. 167. 50 B . L e ś n o d o r s k i , S e j m p o l s k i „ z ło te g o w i e k u ” , „ P a ń s t w o i P r a w o ” t. X V I , 1961, s. 652. s? W ł. K o n o p c z y ń s k i , L i b e r u m v e t o . S t u d i u m p o r ó w n a w c z o - h i s t o r y c z n e , K r a k ó w 1918, S. 242. 58 T a m ż e . 58 T a m ż e , s. 243. so L . K o n o p c z y ń s k i , L e l i b e r u m v e t o . E t u d e s u r l e d é v e l o p p e m e n t d u p r i n c i p e m a j o r i t a i r e , P a r is ,1930, s. 186. oi T a m ż e , s. 192— 3: j e s t t o o d p o w i e d n i k w e r s j i p o l s k i e j s. 243— 4. 62 w ł. K o n o p c z y ń s k i , L e l i b e r u m v e t o , s. 189.

(10)

obacznie. Jam Polak, mam bracie, których dolega egzekucja, a w olę, aby koniec- był. Z m iłujm y się sami nad sobą i nad koroną polską” e3.

Zajm u ją c się zrywaniem sejm ów (comitia sine fru ctu dissolvuntur), pisze o tym zagadnieniu Hartknoch, co następuje: Non debet autem hoc nobis mirum videri, quod

Comitia aliquando sine fru ctu dissolvuntur, cum hoc in tänta nuntiorum terrestrium multitudine, tantaque populi Poloni libertate evitari v ix possit. P ow ołuje się dalej

na surową krytykę polskiego sejmu, wyrażoną przez W arszewickiego, której jednak nie chce przytaczać; i dodaje: A lii hic argutias quaesiverunt, satisque fa lsetu rb a silla s

n o ta ru n t64. Sic loannes Franciscus Commendonus, Cardinalis et Pontificis Romani ad Ordines Poloniae post obitum Sigismundi Augusti legatus, acute dixisse fertu r: P olo- niam laborare m orbo comitiali, teste P ovodovio in P anegyrico ad Stephanum R egem et Senatum tem pore com itiorum ipso die s. Stephani habito e5. A utorstw o wypowiedzi,

przypisuje się w ięc nuncjuszow i Commendoniemu. On jest tu winien.

W przytoczonych dziełach K onopczyńskiego i Olszewskiego brak dalszych źródeł,, które by poświadczały rozpowszechnienie tego powiedzenia. Ten negatywny w y n ik poczytam y za m iarodajny. Przecież H. Olszewski pow ołałby takiego autora, k tóry umacnia jego tezę. Ze sw ej strony nie zamierzaliśmy robić kw erendy uzupełniającej. ■Zachęceni wszakże w ypow iedzią Hartknocha °6, zapoznaliśmy się z podanym przezeń dziełem Krzysztofa W arszewickiego „D e optimo statu libertatis libri duo” , C raco- viae 1598. Autor ten niezw ykle surowo ocenia nasz sejm : burzliw ość i przeciąganie· obrad, ich bezow ocność, brak rozeznania, zmienność postanowień, prywatę, próżność posłów , ich obżarstwo i opilstwo, krzykliw ość i kłótliw ość, przekupstwo i w a rch ol- stw o 07. W reszcie dodaje: Multa Uli (Germant) quidem de Polonis dicunt et dixerunt,.

sed non probant aut probarunt peraeąue universa, ut mos gentium nationumque e st omnium, vicinos suos traduxisse. Quid enim? an et m orbo com itiali laborare nos con ­ tinue non affirmant, obliti, quod eorum im perii comitia, multo maiorum quam nostra' causa fuerunt tragoediarum? Cum N orim bergensia — rusticanum, Ratisponensia — bellum Smalcaldinum sit subsecutum , ut in tot exem plis pauca proferantur es.

Dysponujem y w ięc jedną w ypow iedzią o m orbus comitialis w ięcej.

12. P rzyjrzyjm y się zestawionym w yżej w ersjom . Jest ich w gruncie rzeczy dwie. W edług pierw szej powiedzenie: Poloni comitiali m orbo laborant stanowi vulgare p ro-

verbium cudzoziem ców (bp M yszkowski) lub tylko N iem ców (W arszewicki). W edług

drugiej — złośliw y dow cip: Poloniam laborare m orbo comitiali ukuł nuncjusz p a ­ pieski, Commendoni.

Charakterystyczne, że Hartknoch, znając oba poglądy, pom ija pierwszy m ilcze­ niem. Dla niego w idocznie autorstwo kardynała w yd a je się prawdopodobniejsze..

вз D n i e w n i k I j u b l i n s k a w o s e j m a 1569 g o d a , S . P r e t e r b u r g .1869, w y d . W . K o j a ł o - w i с z, s . 238. 64 M . C h r is t o p h o r u s H a r t k n o c h , R e s p u b l i c a P o l o n a d u o b u s l i b r i s U lw s tr a ta , F r a n - c o f u r t ł e t L ip s ia e 1678, s. 456. W e d łu g n i e c o z m i e n i o n e j w e r s j i w y d a n ia d r u g ie g o b r z m i o s ta tn ie · z d a n ie n a s t ę p u j ą c o : A l i i h i c a r g u t i a s t o l e r a b i l i o r e i n s t i t u t o q u a e s i v e r u n t (D e R e p u b li c a P o ­ l o n i c a l i b r i d u o , J e n a e 1687 s. 732). W w y d a n i u t r z e c i m (L ip s ia e 1698) o d n o ś n y p a s s u s z n a jd u j e s ię n a s t r o n a c h 687— 8. 65 w w y d a n i u d r u g im n a s t ę p u je j e s z c z e t a k i p a s s u s : A l i a s i a m a r g u t i a s d l c t a m o b r a t i o - n e m o m i t t o . P r a e s e r t l m a u t e m i p s i c o r d a t i o r e s P o l o n i h o c i m p r o b a n t , q u o d S e ro a d c o n s i l l a m u l t i c o n v e n i a n t , s. 732. 66 W y g lą d a o n a n a s t ę p u j ą c o : I n t u r b a s e t t u m u l t u s C o m i t i o r u m R e g n i g e n e r a l i u m , e t i n ip s o s I n u n c l o s t e r r e s t r e s , a c e r b i u s , q u a m c i v e m d e c e t , i n v e n i t u r C h r i s t o p h o r u s v a r s e v i c i u s i n l i b . 1 d e O p t. S t a t u L i b e r t a t i s , i d q u e s u b p e r s o n a O c ie s s il, R e g n i P o l o n i a e C a n c e l a r i i s u p r e m i , q u e m I b i d e m i n t r o d u c i t l o q u e n t e m . S e d e a h i c r e c e n s e r e n o lo , n e — l i c e t sirat a lié n a — r e - c e n 's e n d o t a r n e n m e a f a c e r e v i d e a r ( l o c . c i t .) . 67 K . W a r s z e w i c k i , D e o p t i m o s t a t u l i b e r t a t i s , s. 46, 52, 88, 90, 91— 4, 97— 9; p o r . T . W i e r z b o w s k i , K r z y s z t o f W a r s z e w i c k i 1543— 1603 i j e g o d z i e ł a . M o n o g r a f i a h i s t o r y c z n o ­ l i t e r a c k a , W a r s z a w a 1887, s. 216. 68 K . W a r s z e w i c k i , o p . c it ., s . 96.

(11)

170 J O Z E F M A T U S Z E W S K I

Oczyw iście między tym i dwom a poglądam i nie ma jakiejś zasadniczej sprzeczności, jed en nie w yklucza drugiego. Pierw szy siłą rzeczy jest niemal nie do sprawdzenia. G otow iśm y zresztą w ierzyć zapewnieniom i M yszkowskiego, i W arszewickiego, że ta­ k ie powiedzenie krążyło w śród cudzoziem ców. Co do drugiego, dojście do źródła, k tóre by stwierdzało zgryźliwą w ypow iedź nuncjusza nie jest łatwe 69. Bezpośrednim inform atorem Hartknocha jest Powodow ski. Odnosim y wrażenie, że Hartknoch miał w ręku panegiryk P ow odow skiego, na który się pow ołuje. Niestety i ta w iadom ość jest nie do sprawdzenia. Jedyny drukowany i zachowany panegiryk tegoż autora na­ pisany został na śmierć króla Stefana. Nie o ten tutaj chodzi. Zresztą nie zawiera on podobnej w zm ia n k i70.

Pow odow ski miał słyszeć ową w ypow iedź z ust Commendoniego. Znow u musimy w ierzyć na słowo. Jest bow iem rzeczą oczywistą, że dyplomata tej klasy nie zostawił złośliw ej w ypow iedzi na piśmie. Przem awiając w 1573 r. w sejm ie polskim użył on co prawda zwrotu: Haud levi m orbo affectant R em publicam esse et vos praedicare

soletis, et res ipsa osten d it71. W szakże idzie tam o sectarum varietas, o haereses n ,

I na tym dociekania nasze się kończą.

13. W szystkie trzy w ypow iedzi co do jednego są zgodne: zwrotem omawianym posługiw ano się w ostatnich dziesiątkach X V I w. Ani Konopczyński, ani — co w aż­ niejsze —· Olszewski nie stwierdzili, by to powiedzenie krążyło później. Nie zawierają g o „A dagia Polonica ” Knapskiego 73. Nie w ykazują też zbiory przysłów Adalberga K olberga, czy Bystronia. Podkreśla się w nich tylko hałaśliwość posiedzeń sejm o­ w y ch czy sejm ikow ych 74, w zględnie nietrzeźwość posłów 73. Podobnie charakteryzuje sejm polski „Descriptio Status P oloniae” sprzed 1707 r . 7e. Literatura publicystyczna X V II—X V III w. jakby wspom nianego powiedzenia w ogóle nie znała. Stwierdzamy to oczywiście z zastrzeżeniem: donec probetur contrarium.

14. Czy posługujący się tą w ypow iedzią ludzie z końca X V I w. uprzytamniali sobie sami klasyczne wyrażenia: m orbus comitialis — epilepsja? Z zestawionych po­ w y że j m ateriałów słow nikow ych jak i przytoczonych tekstów szesnastowiecznych nie m oże to ulegać w ątpliw ości. Nie zawahamy się też co do stwierdzenia, że sens kla­ syczn y zwrotu znał doskonale Commendoni. Taką łaciną operujący nuncjusz, jak tego

dow odzi tekst pow ołanego w yżej przemówienia, nie m ógł wprost nie w idzieć tego,

8» N ie z a w ie r a c o d o t e g o ż a d n e j w s k a z ó w k i Sit. K o t , R z e c z p o s p o l i t a P o l s k a w l i t e ­ r a t u r z e p o l i t y c z n e j Z a c h o d u , K r a k ó w 1919, s. 1— 17; z a z n a c z m y , ż e o s ta t n i a u t o r z n a w s p o m ­ n i e n i a G r a z ia n ie g o . 70 N a p o g r z e b i e S t e p h a n a , W i e l k i e g o K r ó l a P o l s k i e t c . K a z a n i e X , w K r a k o w i e >1588. P o r . A . B i a ł e c k i , P o w o d o w s k i e g o k a z a n i e n a p o g r z e b i e S t e f a n a B a t o r e g o , „ P r z e g l ą d H o m il e ­ t y c z n y ” Г. V , 1927, S. 118— 124. 7t I l l u s t r i s s i m i e t r e v e r e n d i s s i m i d o m i n i D . l o . F r a n c is c i C o m m e n d o n i, S .R .E . C a r d in a lis , A p o s t o l i c a e S e d i s p e r G e r m á n i á m e t P o l o n i a m d e l a t e r e l e g á t i , O r a t io a d S e n a t u m e q u i t e s q u e P o l o n o s i n C a s tr is h a b i t a , a p u d V a r s a v ia m V I I I A p r ilis 1573; d r u k n ie p a g in o w a n y . 72 p o r . a n a l o g ic z n ą w y p o w i e d ź w P a m i ę t n i k u : ,,c o m o ż n i e js i o b y w a t e l e , z n a c z n ie js z a ■cząść S e n a tu , d o t k n i ę c i z a r a z ą j u ż j a w n i e n a d o b r a k o ś c i e l n e r z u c a ć s ię z a c z ę l i ” ( o p . c it ., 4. 47). 73 K n a p i u s z , T h e s a u r u s t . III, C r a c o v i a e 1632. 74 ,,E j, P o l a c y , P o l a c y a b y ś c i e w i e d z i e li ” C z a r c i S e jm u n ie c h c i e l i " . „ K ł ó t n i a (k r z y k , h a ła s ) j a k n a s e j m i e ( s e jm i k u ) ” p o r . S . A d a 1 b e r g , K s i ę g a p r z y s ł ó w , p r z y ­ p o w i e ś c i i w y r a ż e ń p r z y s ł o w i o w y c h p o l s k i c h , W a r s z a w a 1889— 1894; O . K o l b e r g , P r z y s ł o w i a , t w : ] D z i e ł a w s z y s t k i e t . L X , W a r s z a w a 1967, s. 190. O s t a t n ie p o w i e d z e n i e p r z y t a c z a r ó w n ie ż B y s t r o ń ; t e n ż e d o d a j e n a s t ę p n e : „ j a k m ę ż a t k a b e z c z e p k a , t a k s e j m i k b e z z w a d y k u s o p o n o w y g l ą d a ; s t a r e t o p r z y k ł a d y ” (P r z y s ł o w i a p o l s k i e , K r a ik ó w 1933, s. 126). 75 „ Z l e t o w p o l s k i m ś w i e c i e , g d y n a s e j m i k u o p ó j b r y d n ie p l e c i e ” (O . K o l b e r g , o p . c i t ., s. 332). 7β st. K o t , N a t i o n u m p r o p r i e t a t e s , E x t r a c t Í r o m „ O x f o r d S la v o n i c P a p e r s ” , v o l. 7, s . 116: c o m i t i a - c o n v i t i a ( p o p r a w i l ib y ś m y tu n a j c h ę t n i e j n a c o n v i c i a — w r z a s k i, g ło ś n e s p o r y , k ł ó t n i e ; p o d o b n a p o p r a w k a d o t e k s t u O l s z e w s k i e g o n a s . 193).

(12)

co znajduje się w każdym elem entarnym słowniczku łacińskim. Nie mógł nie znać go też w yższy duchow ny polski, biskup M yszkowski, z tej samej racji. 3stie mógł nie rozum ieć sensu w yrażenia i P ow odow ski; był to w edług w spółczesnych najuczeńszy mąż sw ego w ieku, języki starożytne znał doskonale, po łacinie wygłaszał kazania przed królem 77.

Trudno też tw ierdzić, że sens klasyczny zwrotu obcy był W arszewickiemu. Ucznia uniwersytetu bolońskiego, w ieloletniego sekretarza biskupa poznańskiego, autora w ielu traktatów ła ciń sk ich 78, trudno wprost posądzać o nieznajom ość właściw ego sensu potocznego w jego czasach wyrażenia. K ontekst też przemawia za tym, iż dobrze je rozumiał.

Rozum iał zwrot właściw ie i Hartknoch. Nie bez racji stwierdza on, że legat pa­ pieski wyraża się acute, że są to argutiae, a charakterystyka posiedzeń sejm ow ych dokonana została false. Tenże autor zestawia wspom nianą w ypow iedź Com m endo- niego z ostrą naganą, jakiej nie szczędzi naszemu sejm ow i W arszewicki, który acer-

bius, quam čivem d ecet, invehitur. Tenże Hartknoch stwierdza (pod koniec X V II w.),

że institutum (sejm) było tolerabilior aniżeli argutiae.

Posługując się w spom nianym zwrotem, w szyscy współcześni zdawali sobie spra­ w ę, że m ówią o epilepsji. A że kojarzono tę chorobę z sejm em, w ynikało to z łatwej gry słów. M orbus comitialis to tyle, co m orbus comitiorum. Tu w ięc źródło a socjacji i złośliwości. Sugerował ją łaciński idiom ! Tkwiącą w powiedzeniu dwuznaczność od ­ czuwali dobrze współcześni. Dlatego to W arszewicki paruje cios stwierdzeniem, iż identyczny zarzut można stawić pod adresem Reichstagu (dodajm y od siebie: i każ­ dego innego w spółczesnego posiedzenia stanowego); tym się tłumaczą również p o­ dane w yżej w ypow iedzi Hartknocha o złośliw ym dow cipie C om m endoniego79.

15. M ów iąc o m orbus comitialis stwierdzano tym samym, że Polacy (Polska, sejm) chorują na epilepsję. Jakież zachowanie się na sejm ie upoważniało do podobnej cha­ rakterystyki? Bolączką sejm u polskiego w edług poglądu biskupa M yszkowskiego b yło przedłużanie posiedzeń: „ja k o m y długo sprawujem y, aby koniec b y ł” 80, „n a­ rzekał na długie Sejm y, iż się sami ubożym y, a co rychlej perswadował, aby się k o­ niec uczynił” 81. To samo w ynika i z innych w ypow iedzi: „aby b yło to prędko” (bi­ skup krakowski, P a d n iew sk i)82; „czem uż dalej nie przystępujecie do inszych rzeczy i długoż tego będzie” (biskup kujawski, K a rn k ow sk i)83. Tenże stwierdza dalej: „M o ­ skiewski zw oju je Litw ę, potem się będziem y uniować, kiedy nie będzie z k im 84. W reszcie arcybiskup Uchański: „Zatem rozumiem temu, iż prędzej będzie po sejmie, niźli się ludzie nadziewają, acz nie m ogę rzec, aby m ogło b y ć do W ielkiejnocy, aleć- b y podobno b yło prędzej, będziem yż li o tym m ów ić” 85. W końcu: „P otem wszyscy zw olili na pierwsze vota, jedno pan kanclerz m ów ił: acz na czas narzekamy, ale ja to jedno baczę, żeśm y go nie darmo trawili, a traw iliśm y go z pożytkiem R zeczypospolitej” 8e.

W edług M yszkowskiego posłow ie sprawują się jak pijani. Dla W arszewickiego

77 a . G l i n k a , H i e r o n i m P o w o d o w s k i t e o l o g p o l e m i s t a X V I w i e k u , „N a s z a P r z e s z ł o ś ć ” t . X I I I , 196X, S. 84. 78 P o r . N o w y K o r b u t t. І И , S. 376 ПП . 79 D r a s t y c z n o ś ć w y p o w i e d z i C o m m e n d o n ie g o p o w i ę k s z a ł f a k t , ż e o s t a t n ia ż o n a Z y g m u n t a A u g u s t a , K a t a r z y n a A u s t r i a c z k a , c i e r p i a ł a n a w i e l k ą c h o r o b ę . P o r . P a m i ę t n i k K o m e n d o n i e g o , w y d . J . U . N i e m c e w i c z ' ifw :l Z b i ó r p a m i ę t n i k ó w h i s t o r y c z n y c h o d a w n e j P o l s c e t . I, L i p s k 1838, s. 69, 75; P o r . t e ż R . Ż e l e w s k i , P S B t. X I I , s. 214 n. 80 P o r . w y ż e j p r z y p . 63. 81 z r z ó d l o p i s m a d o d z i e j ó w u n i i K o r o n y P o l s k i e j i W . X . L i t e w s k i e g o , с z . I I I : D i a r i u s z l u b e l s k i e g o s e j m u u n i i . R o k 1569, P o z n a ń 1856, s . 122. 82 D n i e w n i k , s. 236. 83 T a m ż e , s. 237. 84 Z r z ó d l o p i s m a , s. 122. 85 T a m ż e , s. 121. 86 D n i e w n i k , s. 239 n .

(13)

172 J O Z E F M A T U S Z E W S K I

znowu cechą charakterystyczną sejm ów niem ieckiego i polskiego jest ich bezsilność i niemożność hamowania z ła 87. Stąd to następstwem Reichstagu były i w ojn a chłop­ ska, i w ojn a szmalkaldzka.

W żadnym wypadku nie idzie ani o liberum veto, ani o zrywanie sejm ów. Ta treść zresztą m ieścić się w przytoczonych w ypow iedziach nie mogła. W 1569 r. czy w ogóle do końca X V I w. liberum v eto nie było chorobą naszego parlamentu. To jesz­ cze okres, w którym nawet dobre strony działalności naszego sejm u w yraźnie brały górę 88. Nawet i sejm iki i zachow ują się jeszcze wów czas p rzy k ła d n ie89. Sens, jak i przypisał zw rotow i H. Olszewskii, jest niew ątpliw ie anachroniczny. Że krążyły kąśli­ w e w ypow iedzi o naszym sejm ie szesnastowiecznym, nie może nas zdum iewać: o każ­ dej instytucji można zawsze coś złośliw ego powiedzieć. Tym bardziej o zgrom adze­ niu stanowym. Tutaj w ybieg polem iczny polskiego M akiawela w yd a je się nam szcze­ gólnie zręczny.

16. M odernistyczny sens w ypow iedzi Poloni m orbo comitiali laborant przejął H. Olszewski od Konopczyńskiego. Ten zaś pow tórzył go praw dopodobnie za K o ja ło - w iczem , który, tłumacząc diariusz lubelskiego sejm u z 1569 r. na rosyjski, napisał dosłow nie: P oljaki stradajut sejm ow u ju b o lje z n ju №.

W spółcześni historycy w ogóle nie w yczuw ają, jak się zdaje, dwuznaczności w y ­ powiedzi. Biorą idiom łaciński literalnie. I tylko tak. Co w ięcej, przypisują mu treść taką, której nie miał u ludzi X V I—X V II w. Jest to zatem co do sensu anachronizm. W ten sposób klasyczny zwrot: m orbus comitialis (epilepsja) awansował na oznacznik skrajnej w ady polskiego parlamentaryzmu.

Charakterystyczne jednak, że Konopczyński, który lansuje to znaczenie w m ono­ grafii, nie posługuje się nim w sw ojej syntezie. Natomiast podnosi je do rangi szcze­ gółow ej H. Olszewski. U niego to jak by żyw y zwrot, określający P olaków doby n o­ w ożytnej. Nie podał jednak żadnych przykładów, które by jedynie m iały dla nas znaczenie decydujące.

Historycy nasi —· z dawniejszych C z a c k i 91, B a l z e r 92, K onopczyński, z nowszych Olszewski, B a r d a c h i S e r e d y k a 93 — porów nują nasz parlament z paralitykiem. Trudno równocześnie zestawić go z epileptykiem . Jeśli tego rodzaju porównania mają w ogóle jakiś w alor, trzeba się zdecydow ać na w y b ór jednego z nich. Paralityk to człow iek unieruchom iony, b e zw ła d n y 4B. Epilepsja nazywała się po łacinie m orbus herculeus, a po staropolsku chorobą rzucającą. O bjaw y tych d o­ legliw ości są — przynajm niej w oczach laika — całkiem inne.

Zgryźliw e powiedzenie nuncjusza papieskiego: „Polska choruje na epilepsję” , w y ­ korzystujące grę słów nie rozumianą przez K ojałow icza, przejęte w tym niew łaści­ w y m znaczeniu przez Wł. K onopczyńskiego, awansowało u H. Olszewskiego do ja ­ kiejś podstaw ow ej charakterystyki polskiego parlamentu. Nie znając w łaściw ego sensu w yrażenia H. Olszewski propaguje je w streszczeniach obcojęzycznych, przy­ czyniając się jeszcze bardziej do osławienia i tak już osławionego polskiego sejmu. A przecież złośliw ości kardynalskiej nie należało powtarzać b ezk ry ty czn ie!95

87 R e b u s i n f e c t i s c o m l t i a d i s s o W u n t u r , K. W a r s z e w i c k i , o p . c it ., s. '97 n n . C h a r a k ­ t e r y s t y k ę W a r s z e w i c k ie g o d a je B . L e ś n o d o r s k i , P o l s k i M a k i a w e l , i[w :] S t u d i a z d z i e j ó w k u l t u r y p o l s k i e j , W a r s z a w a 1949, s. 257— 279. ■ · 88 P o r . w y ż e j p r z y p . 38. O .d n o śn ie C o m m e n d o n ie g o z a u w a ż m y , ż e t o o n n a w i e ś ć o z a p r z y s ię ż e n iu p r z e z H e n r y k a W a le z e g o p r a w i w o l n o ś c i r ó ż n o w i e r c ó w z a w o ł a ł : „ N i c n i e z n a c z y p r a w o , g d y j e d n o m y ś l n ie o d w s z y s t k i c h o g ł o s z o n e n ie b y ł o ” ( P a m i ę t n i k , s. 161).

89 J . S i e m i e ń s к i, o p . c i t ., s. 151, g d z i e s t w ie r d z a s ię , ż e n ie z d a r z a ły s ię j e s z c z e w ó w c z a s n a s e jm i k a c h k r w a w e b u r d y . 80 D n i e w n i k , s. 238. 01 O p i n ię C z a c k ie g o p o d a j e m y z a K o n o p c z y ń s k i m , L i b e r u m v e t o , s. 272 n. 02 P o r . w y ż e j p r z y p . 22. 03 J . B a r d a c h , o p , c it ., s. 365; J . S e r e d y k a , K H L X X I V , 1967, z . 4, s. 1144. 94 o b e z w ła d n o ś c i, p a r a liż u s e jm u p is z e o s t a t n io J. B a r d a c h , l o c . c it . 05 o a n a l o g i c z n y m z a r z u c ie p o r . H . O l s z e w s k i , o p . c i t ., s. 148 p r z y p . ,113.

(14)

Co gorsze ta zgryźliwa w ypow iedź o Polakach zyskuje sobie prawo obywatelstwa w śród nieświadom ych je j dwuznaczności historyków. Oto, co pisze ostatnio jeden z recenzentów dzieła Olszewskiego: „Jest to bow iem okres, kiedy wykształcone w peł­ ni instytucje szlacheckiego., parlamentaryzmu zaczęły zdradzać objaw y ow ej m orbus

comitialis (choroby sejm ow ej), która była symptom em kryzysu całego ustroju” 96.

17. Na pow yższych uwagach m oglibyśm y zamknąć naszą marginalną w ypow iedź o dziele H. Olszewskiego. Zapoznajm y się wszakże jeszcze ze streszczeniami ob co­ języcznym i. Uwagi sw oje ograniczym y zresztą tylko do tekstu francuskiego.

R obi on wrażenie najfatalniejsze. Dla H. Olszewskiego by łob y lepiej, gdyby się to tłumaczenie nie ukazało. Ono go kom prom ituje. Co w ięcej, nie tylko jego samego! Oto, co w yczyta czytelnik frankofon, który nie zna ni w ząb języka polskiego, któ­ remu oryginalne dzieło jest w ogóle niedostępne, który w ięc, siłą rzeczy, w yrobi sobie opinię o w artości dzieła tylko na podstawie tego właśnie streszczenia.

Przede wszystkim stwierdzi, że tłumacz nie bardzo włada językiem francuskim

(l’oeu vre jest rzeczownikiem rodzaju żeńskiego, w streszczeniu zaś: un grand oeu vre; cad ence u Francuza bynajm niej nie oznacza kadencji). Co w ięcej, skonstatuje bardzo

słabą znajom ość łaciny, ale już nie u tłumacza, lecz u autora, który nie zdecydował się, czy m orbus czy morbum . Przekona się, że H. Olszewski nie zna łacińskiej flek sji

(regis soli), że obce mu są też podstaw ow e zasady łacińskiej syntaksy (m orbus com i­ tiale, dominus iuris suae). A już szczytem wszystkiego literalne tłumaczenie łaciń ­

skiego idiomu i uczynienie z fałszyw ego, dosłow nego tłumaczenia leitm otw u całego dzieła (przy tym ze streszczenia — jak zresztą, dodajm y, i z oryginału — nie widać, że autor kontynuuje błąd dawniejszych historyków). A co ten czytelnik francuski pom yśli sobie o polskim historyku, który stwierdza, że na 70 sejm ów zerwano „ty l­ k o ” 37. Czegóż ci P olacy jeszcze chcą? A taki jest dla Francuza sens zdania: „e n r é ­

sultat de cette pratique ce n’est que 37 qui fu ren t rompus sur le nom bre général de 73 des diètes ou vertes en période de 1652 à 1763” (s. 460), sprzeczny zresztą wyraźnie

z poprawną w ypow iedzią autora drukowaną jednocześnie w tekście polskim. Do tego wszystkiego ta propaganda epilepsji, jako choroby, na którą Polacy chorują! Jeśli w ię c résum é ma dawać caractère orientable (s. 456) dzieła H. Olszewskiego, to robi to w sposób najniefortunniejszy. Ono w ychodzi jeszcze gorzej niż jest w rzeczyw i­ stości.

P oja w ił się niedawno krytyczny głos cudzoziemca o streszczeniach obcojęzycznych dodaw anych do prac polskich 97. Trudno uwag jego nie uznać za słuszne. A le trzeba z podanych tam obserw acji w ysnuć wniosek, raz na zawsze: albo dobre streszczenie, albo w cale. Szkoda będzie na pewno mniejsza, jeśli w braku w łaściw ego tłumacza rzecz się ukaże bez streszczenia. Niewątpliwie, w ydaw ca opatrując pracę H. Olszew­ skiego podobnym resumé w yrządził mu dużą krzywdę.

A na to autor z pew nością nie zasługiwał.

96 j . в а г d а c h , l o c . c i t .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jakość mikrobiologiczna dostępnych na rynku pakowanych próżniowo wędlin plasterkowanych budzi zastrzeżenia zarówno ze względu na częste występowanie w nich Listeria

W pływ czasu inkubacji na właściwości antyutleniające związków fenolowych kalafiora wyekstrahowanych układem rozpuszczalników metanol-woda 4:

S chónburg zajął się problem em zw iększenia liczby k ardynałów au striackich z sześciu do ośmiu. Osoba zdym isjonow anego prym asa W ęgier spraw iła am

Chmury, satyrę na Sokratesa; ze sceny spada na widownię ulewa dowcipów wyszydzających filozofa; okazuje się jednak — wywodzi Andersen — że Sokrates jest obecny na tym

Pełne panowanie nad przedmiotem, szerokość i oryginalność ujęcia, poziom erudycyjny, wykorzystanie literatury, wreszcie forma językowa i bardzo przyzwoita szata edytorska,

Współczynnik rozszerzalności dla danego ciała zmienia się wraz z tempe- raturą – im bliżej temperatury topnienia tym jest większy, np.. Ciecz w termometrze Galileusza

u Stace’a, który twierdzi, że odrzuciwszy wszystkie cechy charakterystyczne jakiejś substancji materialnej, pozostajemy ostatecznie z bezkształtnym substratum, któremu

Pod wpływem innowacji w sposobach działania w handlu detalicznym na­ stąpiły znaczące, można rzec rewolucyjne, zmiany w procesie zakupu towarów (tab. Głównym motorem