• Nie Znaleziono Wyników

Literacki portret pierwszych polskich studentek (kontekst polityczno-narodowy)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Literacki portret pierwszych polskich studentek (kontekst polityczno-narodowy)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Danuta Ossowska

Literacki portret pierwszych polskich

studentek (kontekst

polityczno-narodowy)

Prace Literaturoznawcze 3, 223-237

(2)

2015 223-237 Da n u t a Os s o w s k a UWM w Olsztynie

L itera c k i p o r tr e t p ie r w sz y c h p o lsk ic h stu d e n te k

(k o n te k st p o lity czn o -n a ro d o w y )

L itera ry P o rtr a it o f th e F ir st P o lis h F em a le S tu d en ts

(N a tio n a l a n d P o litic a l C on text)

Słow a kluczow e: polskie studentki, pozytywizm, dyskurs emancypacyjny, powieść.

Key words: polish women-students, positivism, feminism discourse, novel.

S p ra w a w yższych studiów kobiet, to ru ją c a sobie drogę w polskiej rzeczy­ w istości z w ielkim i oporam i i znacznym opóźnieniem w s to su n k u do inn ych krajów , w eszła do d y sk u rsu literackieg o n a p o cz ątk u la t siedem d ziesiąty ch XIX w ieku. P ierw szym i w śród p isa rz y rz eczn ik am i idei d o stęp u k o b iet do uniw ersy teck iej n a u k i byli Teodor Tom asz J e ż i M a ria Szeliga. Obydwoje, pozostając w bezp o śred n im k o n tak cie z k u ltu r ą zach o d n io eu ro p ejsk ą i m ając św iadom ość w yzw ań now oczesnego św iata, dobrze rozum ieli p o trzeb ę w łą­ czen ia k o b iet w proces wyższej edukacji. R ozw ażali więc pro blem w k ateg o ­ ria c h sza n sy d la sp ołeczeństw a i n aro d u . P odobnie życzliwe kobiecym a s p ira ­ cjom stanow isko zajm ow ał A le k sa n d e r Św iętochow ski. J e d n a k w ielu p a tr z ą ­ cych n a to w yzw anie cz asu z p ersp ek ty w y krajow ej n ie podzielało ich o p ty ­ m izm u, c a łą en erg ię k ieru ją c raczej n a w sk azy w an ie rozlicznych zagrożeń.

O gólnie rzecz bio rąc ru c h em ancypacy jny n a ziem iach polskich, tr a k to ­ w an y jak o obce ciało, zd erzał się n ie u s ta n n ie nie tylko z su b iek ty w n ie w y­ znaczonym i b a rie ra m i m en taln o -k u ltu ro w y m i, lecz ta k ż e z w ielom a u w a ru n ­ k o w a n ia m i obiektyw nym i o c h a ra k te rz e społecznym , ekonom icznym , poli­ tyczn ym czy narodow ym . W łączające się w spó r em ancy pacy jn y w la ta c h sied em d ziesiąty ch i osiem d ziesiąty ch XIX w iek u powieści, p o za dziełam i w y­ m ienionych wyżej autorów , nie zm ierzały raczej w stro n ę tw o rz e n ia w zoru aktyw nego p io n ierstw a, za stę p u jąc go m elo d ram aty czn y m , b ud zący m w spół­ czucie w zorem stu d e n tk i-o fia ry (zbędnej ofiary). Był też w a ria n t re stry k c y j­ ny, k w estio n u jący m ożliwość dopuszczenia k o b iet do w yższych studiów , s k u t­ kujący szyderczym , lekcew ażącym , a n a w e t p aszk w ilan ck im o p isem 1.

1 Analiza powieściowych wizerunków kobiet studentek w aspekcie sporu emancypacyj­ nego przeprowadzona została w pierwszej części artykułu. Zob. D. Ossowska, Literacki

(3)

P odejm ując a n a liz ę pow ieści w iążących n a rra c ję o s tu d e n tk a c h z k o n te k ­ ste m polityczno-narodow ym , w k ra cza m y w sferę ta b u , co oznacza, że m n o żą się o strz e ż e n ia i zakazy, a problem k o m p likuje się coraz b ard ziej. Do ta k ic h reflek sji prow adzi le k tu r a S za lo n ej K raszew skiego oraz pow ieści C m y nocne F ra n c is z k a R aw ita-G aw rońskiego.

M ówiąc w prost: nie s ą to pow ieści o s tu d e n tk a c h w ro z u m ie n iu z a k ła d a ­ jący m a u to n o m ic z n ą jed n o ść te m a tu i celu opowieści. W p raw d zie w roli

głów nych b o h a te re k a u to rz y obsadzili s tu d e n tk i, ale - ja k się okazało - tego ro d z aju n a rra c ji sw obodnie m o żn a było użyć jak o m a sk i (p re te k stu ) do p rz e ­ k a z a n ia innego ro d z aju opowieści. K ry ty k a kobiecych „roszczeń” do n a u k i i wolności s ta w a ła się w ję z y k u kom u n ik acji literacko-społecznej czym ś ta k oswojonym , n a tu ra ln y m , po żąd an y m n a w e t i niczym nie grożącym , że swo­ bodnie m ogła ta k im celom służyć. N a w iasem m ówiąc, p o w stan ie i n a stę p n ie p u b lik acja S za lo n ej zbiegła się w czasie z d ru k ie m niezw ykle ostrej k ry ty k i s tu d e n te k , to j e s t pow ieści P od s k r z y d ła m i A lm a e M a tris („Kłosy” 1879 n r 743-756; 1880 n r 757 -7 8 2 ) S ta n is ła w a K rupskiego.

D w udziestow ieczne fem inistyczne in te rp re ta c je S za lo n ej, p ełn e zachw y­ tu n a d poryw ającym p ięk n em i w yjątkow ością stw orzonej przez K ra szew ­ skiego p ostaci kobiecej2, a obraz tej sam ej osoby w y łan iający się ze św ia­ dectw recepcji z cz asu p ie rw o d ru k u powieści, to d w a b ardzo różniące się od siebie s ta n y rzeczy.

W iele u w a g i su g estii p o tw ierdzających p rzy p u szcz en ia co do m a n ip u la ­ cji fig u rą s tu d e n tk i znajdziem y w recenzji S za lo n ej a u to rs tw a W alerii M ar- re n e, zam ieszczonej w ro k u 1882 ro k u n a ła m a c h „P rzeg ląd u Tygodniowego”. Oprócz b ra k u w ym iernych ro z w iązań w d y sk utow anej od la t sko m plikow a­ nej k w e stii em ancypacyjnej, za u w a ż a re c e n z e n tk a d ziała n ia , k tó re g m a tw a ją jeszcze b ard ziej sp raw ę, „dorzucając do niej stro n n icze niechęci i b iorąc j ą za hasło i s z ta n d a r sp ra w p o stro n n y ch ”3. Z a rz u t n ad u ż y c ia idei em ancypacji k iero w ała p is a rk a do K raszew skiego i n ie b y ła w tej ocenie odosobniona.

Być m oże W alerii M a rre n e z n a n e były okoliczności p o w sta n ia S za lo n e j, one bow iem sta n o w ią pierw szy dowód „użycia” m otyw u s tu d e n tk i d la „spraw po stro n n y ch ”, czyli in stru m e n ta ln e g o w y k o rz y sta n ia kobiecej b o h a te rk i d la p rz ep ro w a d zen ia ideologiczno-politycznych celów. Zw yczajem ogólnie p rzy ję­ ty m w k o n tak tac h wydawców z pisarzem , pom ysł powieści i jej dokładny projekt fabularno-ideow y podsunął K raszew skiem u w połowie g ru d n ia 1878 ro k u r e ­ d a k to r „Tygodnika Ilu stro w a n eg o ”, L udw ik J e n ik e . W śród licznych chorób

portret pierwszych polskich studentek (kontekst emancypacyjny), „Prace Literaturoznawcze”

2014, nr 2, s. 151-162. W całości opracowania (w części pierwszej i drugiej) wzięto pod uwagę powieści inicjujące temat studentek, publikowane od roku 1873 do końca lat osiem­ dziesiątych.

2 Zob. K. W. Zawodziński, Niespodziewana bohaterka Kraszewskiego, „Skamander” 1939, z. 102-104, s. 6-25; M. Janion, Szalona, w: tejże, Kobiety i duch inności, Warszawa 1996, 50-76.

(4)

w iek u zdiagnozow ał on za g raż ający n a m „nihilizm szerzony p rzez młode, a często i ład n e k obiety”. Z jego s tro n y w yszedł też pom ysł u m ieszczen ia akcji w środo w isku u n iw ersy te ck im 4. To, co ok reślan o w ów czas m ia n e m n ih i­ lizm u , p o strze g an e było potocznie jak o g ro ź n a w yw rotow a „ z ara za” ciąg n ąca ze W schodu. S u g e stia Jen ik eg o , że głów na b o h a te rk a m ogłaby w końcu wyjść za R o sjan in a, której K ra szew sk i je d n a k nie podjął, w y jaśn ia wiele. W liście z 28 k w ie tn ia 1879 ro k u prosił też K raszew skiego, by zachow ał „ostrożność n a dw ie stro n y ”, d o ty k ając te o rii socjalistycznych i n ih ilisty czn ych , poniew aż chw ila tego w ym aga. Czego z a te m „w ym agała ch w ila”? N a pew no czujności p rz e d c e n z u rą w s p ra w a c h d o ty czący ch p o lity k i. O tóż z je d n e j s tro n y w la ta c h sied em d z ie sią ty c h s iln a b y ła jeszcze p am ięć w y d a rzeń K om uny P ary sk iej, z drugiej zaś ze środow isk stu d en ck ic h P e te rs b u rg a i K ijow a p rz e ­ n ik a ły do W arszaw y idee an a rc h isty c z n e (Z iem la i Wola) oraz kółek socjali­ stycznych (działalność L u d w ik a W aryńskiego). W ru c h u ty m uczestniczyły rów nież kobiety. F a la a re sz to w a ń w 1878 ro k u , w w y n ik u k tó ry ch k ilk a d z ie ­ s ią t osób zesłano n a Syberię, to fakty, k tó re bu d ziły niepokój n ie tylko w ładz carsk ich . J e d n y m z p rzykładów ów czesnej obsesji n a p u n k cie socjalistów m ogą być reakcje E lizy O rzeszkow ej. Jej pow ieść W idm a (1881) - ja w n y dowód tak iej św iadom ości - recenzow ane były ra z e m z edycją książk o w ą

Szalonej.

K ra szew sk i w ykonał zam ów ienie d okładn ie w e d łu g pod sunięteg o p ro jek ­ tu , k o m p ro m itu ją c mocno - ja k się okazało - m oże nie tyle osław iony n ih i­ lizm , co przed e w szy stk im d ą ż e n ia em ancypacyjn e i sen s p od ejm o w an ia s t u ­ diów przez kobiety.

Pow ieść p o w sta ła w 1879 ro k u , ale re d ak to r, k tó ry j ą zam ów ił, p rz e s tra ­ szony d ra sty c z n o śc ią scen p o k a z u ją c y c h K o m u n ę P a ry s k ą , zrezy g n o w ał z d ru k u . Więcej odw agi w y k azał W łodzim ierz Spasow icz, p u b lik u ją c S za lo n ą od sty czn ia 1880 ro k u w „A teneum ”5. Zbiegło się to w czasie z fa lą dużego z a in te re so w a n ia K raszew skim . W p aź d z ie rn ik u 1879 ro k u odbył się bow iem w K rakow ie hu czn y ju b ile u sz 50-lecia jego p isa rstw a . N a w iasem mówiąc, podczas tego ogólnopolskiego zjazd u ro z w a ż a n a b y ła propozycja założenia w W arszaw ie w yższej szkoły d la k o b iet6.

4 S. Burkot, Józef Ignacy Kraszewski a wydawcy (po roku 1863), „Pamiętnik Literacki” 1958, z. 1, s. 226.

5 J. I. Kraszewski, Szalona, „Ateneum” 1880, t. 1-2.

6 E. Orzeszkowa, O kobiecie polskiej, w: tejże, O kobiecie, Warszawa 1888, s. 53. Acz­ kolwiek głęboko poruszona całkowitym brakiem w naszym kraju instytucji wyższego kształcenia kobiet, tłumaczy i poniekąd usprawiedliwia pisarka ten stan rzeczy względami obiektywnymi: brakiem funduszy, brakiem przedstawicielstwa, które uchwałę o powołaniu mogłoby podjąć i przeprowadzić i, po trzecie, bardzo niekorzystną sytuacją na rynku pracy, jaka się wytworzyła po wyrugowaniu Polaków z posad w aparacie państwowym. Obawia się więc Orzeszkowa, że kształcenie kobiet do zawodów umysłowych może stać się dla kobiet i społeczeństwa nowym czynnikiem „cierpień i zepsucia” (s. 54-55).

(5)

Akcję pow ieściow ą, k tó ra m ia ła poddać a n a liz ie niep ok ojącą w spółcze­ sność, p rz e n ió sł K ra sz e w sk i w la t a p o p rz ed za ją ce p o w sta n ie styczniow e i u m ieścił w zn a n y m sobie środow isku Kijowa, choć sam ego u n iw e rs y te tu w sw oim opisie w łaściw ie nie do tk n ął. W 1862 ro k u k o biety u zy sk a ły ta m praw o w stę p u n a u czeln ię7 co sam o w sobie, jak o p io n iersk i fa k t w h isto rii kobiecych stu d ió w w yższych, m ogłoby być p rzed m io tem powieści, ale n ie o to chodziło K raszew sk iem u . N a h ipotetycznie p ostaw ion e p y ta n ie - czy w ta m ­ ty m czasie k to ś z p olskich p isa rz y podjąłby ta k ie za d an ie? - odpowiedz w ydaje się oczyw ista - w zględy św iatopoglądow e i p atrio ty cz n e sk uteczn ie blokow ały ta k i pom ysł.

U sy tu o w an ie akcji w ty m k o n k re tn ie czasie i środ ow isku daje początek pew nej ra m ie ideologicznej okalającej całość, w k tó rej u m ieszczo n a zostaje d ziałaln ość głównej b o h a te rk i, s tu d e n tk i - Zońki R aszków ny. Tworzy tę ra m ę p am ięć przedpow staniow ego ra d y k a liz m u śro do w iska U n iw e rs y te tu Kijow­ skiego, po czątki rosyjskiego n ih ilizm u (Ojcowie i dzieci Iw a n a T urgieniew a), K o m u n a P a ry s k a i w y d a rz e n ia polityczne z drugiej połowy l a t sied em d zie­ siąty ch (Z ońka w ty m czasie pisze w P a ry ż u socjalistyczne arty k u ły ). W ty m politycznym p la n ie m ieści się ro la stareg o socjalisty (n ih ilisty ) Jew łaszew - skiego, m e n to ra 8 Zońki, nędznego m o raln ie dem agog a i sta re j wdowy e m a n ­ cy p a n tk i H eliodory - fig u r nie tyle groźnych, co m ask arad o w o w ykrzyw io­ nych. D em onicznie n ieb ezpieczna n a ich tle ja w i się po stać stu d e n tk i, k tó rą n a r r a to r opisuje słow am i re d a k to ra Jen ik e:

Kochali się w niej niemal wszyscy, a ta śmiała i ekscentryczna dziewczyna zawracała głowy szalenie i robiła prozelitów, jakim i najwymowniejszy mędrzec nie mógł się był pochlubić. Nie ma niebezpieczniejszych apostołów nad kobiety. W ich ustach prawda nabiera blasku, a fałsz traci swą potworność. Kunszt uwodzenia nawet bez świadomości jest im wrodzonym. Cóż, gdy do wdzięku, do uroku młodości przyłączy się talent, dowcip, umiejętność słowa i zapał, który jest żywiołem zaraźliwym?9.

P rz y c z e p ie n ie kobiecie p o d ejm u jące j s tu d ia u n iw e rs y te c k ie e ty k ie ty „apostołki” zła w szelakiego: fałszyw ej wyw rotow ej ideologii, bezbożnictw a, wolnej m iłości, całkow itego lek cew ażen ia p rzyjęty ch w społeczeństw ie reg u ł zachow ania, p rz y zup ełn y m n ie m a l pom inięciu przez K raszew skiego ty ch elem entów św ia ta p rzedstaw ionego , k tó re pozw oliłyby do strzec rzeczy w istą

7 Zob. W. Hahn, „Szalona" Józefa Ignacego Kraszewskiego, „Pamiętnik Literacki” 1947, s. 204.

8 Nieodzowny element powieści o emancypacji kobiet stanowi figura męskiego mento­ ra, postać bardzo interesująca z punktu widzenia feministycznej lektury tekstów. Jej auto­ rytet jest nienaruszalny i zazwyczaj oparty na formalnym potwierdzeniu statusu - doktor, profesor itp. Inaczej jest w przypadku Jewłaszewskiego, którego ideologię pisarz kompro­ mituje. W Jaskółkach Jeża, powieści z 1891 roku oraz w utworze Na przebój (1889) Szeligi w tej roli występują już kobiety.

(6)

obecność k obiety w u n iw ersy te ck im św iecie n a u k i, w sposób oczyw isty n a r u ­ szało proporcje c h a ra k te ry s ty k i, u w y p u k lając ideologiczny dem onizm b o h a ­ te rk i. F ak ty czn ie nie w iem y n aw et, ja k ą do kład n ie dziedzinę w iedzy Z ońka zgłębia, a jej zw iązek z u cz eln ią s u g e ru ją w zasad zie rekw izyty: t u i ta m leżące w jej m ie sz k a n iu k sią ż k i czy „rozrzucone s e k s te rn a ”. J a k słu szn ie za u w aż y ła cy to w an a ju ż M a rre n é - s tu d ia u n iw ersy te ck ie s ą w powieści tylko pozorem do swobodnego d z ia ła n ia b o h a te rk i10. D la recen z en tk i, dla O rzeszkow ej i zapew ne w ielu in n y ch odbiorców p retek sto w o ść całego u n i­ w ersyteckiego a n tu r a ż u wobec powieściowej fab uły b y ła czym ś n a d e r oczywi­ stym . D latego obydwie z w ielk ą iry ta c ją za d aw ały to sam o p y tan ie: po co K ra szew sk ie m u p o trz e b n a b y ła s tu d e n tk a , skoro chciał po kazać d am ę z pół­ św ia tk a ? Ich odczucie m o g ła u z a s a d n ia ć te ż s k a la n o n sz a la n c ji, z j a k ą w pow ieści p o tra k to w a n y zo stał p roblem em ancypacji. N a p y ta n ie Zońki o k w estię p ra w k o b iet u n a s , p a d a ze s tro n y przybyłego z zag ran icy pow aż­ nego k a n d y d a ta n a d o k to ra w kijow skim u niw ersy tecie, E u z e b iu sz a Kom- nackiego, odpow iedz o k ra sz o n a dw uznaczn ym uśm iech em , że m oże w w ie­ k a c h ś re d n ic h był to ja k iś p ro b lem , ale d ziś ju ż n ie is tn ie je . P o n a d to w A m eryce kobiety z a jm u ją k a te d ry u n iw ersy teck ie, więc u n a s też m o g ą11. Co najgorsze, t a ja w n a k p in a pozostaje bez najm n iejszej riposty.

M a rre n é , ch y b a ja k o p ie rw sz a spośród krytyków , sp o strze g ła podobień­ stw o Zoni do D am y K am eliow ej A le k s a n d ra D u m asa. W spółcześnie te n trop in te rp re ta c y jn y rozw ijał Z aw o d ziń sk i12. Z bieżności d o ty czą zarów no k o n ­ s tru k c ji po staci „grande a m o u re u se ”, ja k i n iek tó ry c h m otyw ów akcji. N a p rz y k ła d h ero iczn a rezy g n acja Zońki z m iłości do E w a ry sta , której przeciw ­ n a je s t ze w zględu n a przyszłość sy n a jego m a tk a . Z am a sk o w an a a w a n tu rn i­ czą u cieczk ą dziew czyny do P a ry ż a , stan o w i d o k ła d n ą kopię D um asow skiego w zorca. Czy tak ieg o w y o b rażen ia polskiej s tu d e n tk i oczekiw ali odbiorcy?

B iorąc pod uw agę fa k t, że pow ieść - oprócz d ru k u w „A teneum ”- m iała w k ró tk im czasie in n e w y d a n ia 13, m o żn a by sądzić, że cieszyła się z a in te re so ­ w a n ie m czytelników i praw dopodobnie ta k było. Ale z drugiej stro n y n ik ły odzew k ry ty k i14 i sk ra jn ie n iek o rz y stn e opinie o pow ieści K raszew skiego, w y ra żan e w p ry w a tn ej w ym ianie poglądów, k a ż ą się dom yślać is tn ie n ia j a ­ kiegoś u k ry w an eg o problem u. I ta k w istocie było.

P u b lik a c ja pow ieści w yw ołała p o w szech n ą k o n ste rn a c ję - a n i postępow ­ com, an i konserw aty sto m ta k pom yślana h isto ria nie była n a rękę. Polityczny

10 W. Marrené..., nr 3, s. 37.

11 J. I. Kraszewski, Szalona..., s. 117.

12 Prawdopodobnie było to skojarzenie niezależne, krytyk nie znał chyba recenzji „Przeglądu Tygodniowego”.

13 Książkowa edycja powieści wyszła w 1882 roku w Warszawie, następna pojawiła się w wydaniu zbiorowym w roku 1886, również w Warszawie.

14 D. Zgliński [Freudensohn Daniel], „Prawda” 1882, nr 7; W. M. [Waleria Marrené] „Przegląd Tygodniowy” 1882, nr 3-4; R. Buczyński, „Niwa” 1882, t. 2, s. 619-623; „Tygo­ dnik Powszechny” 1881, nr 50, s. 797.

(7)

w y m iar pow ieści nie m ógł być p rzed m io tem o tw arte j dyskusji. Je ż e li zaś chodzi o a sp e k t em ancypacyjny, jej zw olennikom w y trą c a ł w praw d zie K ra ­ szew ski z rę k i oręż, ale nie do ko ń ca jed n o zn aczn ie d o starc zał go p rzeciw n i­ kom . W ynikało to przed e w szy stk im z dw u czynników : am biw alencji tk w ią ­ cych w sam ej k o n s tru k c ji p o sta c i Z ońki o ra z w yjątko w o n ie fo rtu n n e g o p rz e d sta w ie n ia postaci M adzi, sio stry Zońki, m ającej w pow ieści stano w ić jej ideow y k o n tra s t. W ychow ana po sta ro sz la c h e c k u M ad zia o d s tra s z a wręcz sw ą „w ie k u istą dziecinnością” i „ciasnotą um ysłow ą”. Tym to sposobem - ja k p is a ła M a rre n e - „w brew zasad o m i woli swojej m oże, a u to r daje isto tn e zw ycięstw o kobiecie, k tó rą p o tęp ia”15. A m biw alencję o b ra zu po staci s tu d e n t­ ki: poryw ającej i rów nocześnie budzącej m o raln y w s trę t, d ostrzeg ł w łaściw ie tylko D a n iel Z gliński, re c e n z e n t „P raw dy”, k tó ry n a p is a ł m .in., że Zonia z a w rac a głowy i se rc a p ięknem , śm iałością, p o ryw a o ry ginaln ością, niezłom - n ością w po stan o w ien iach , siłą woli, zdolnością do n ajw iększy ch pośw ięceń, ż a re m a p o sto lstw a i przed e w szy stk im b ra k ie m z a k ła m a n ia 16. Ale poza nim n ie było w ta m ty m czasie ta k ic h , k tó rzy byliby w s ta n ie zaakcepto w ać to w yjątkow e piękno kobiety.

Czy K raszew sk i p o k az u ją c „uw odzicielstw o ideologiczne” m łodej dziew ­ czyny, dokonyw ał rzeczyw istego a k tu p o tęp ien ia? O to sp rzeczali się d w u ­ dziestow ieczni in te rp re ta to rz y powieści, czytający j ą w całkow icie od m ien ­ nym ko n tek ście ku ltu ro w y m . W spółcześni K ra szew sk ie m u odbiorcy - a o ich opinię n a m chodzi - k ieru ją cy się potocznym rozp o zn an iem „ p isan ia a la K ra szew sk i”, a w iec znający konserw atyw n y, anty rew olucyjny (ale i an ty k le- ry k a ln y ) św iato pogląd p isa rz a , nie m ieli w ątpliw ości, co do jego rzeczyw i­ sty ch in tencji. Spośród p ism o zachow aw czym c h a ra k te rz e głos z a b ra ły tylko „N iw a” i „Tygodnik P ow szechny”, ale w sposób dość zdaw kow y i p rzew idy ­ walny. U n ik a ją c ocen, p re zen to w a ły tre ść pow ieści i po tw ierd zały jej ideolo- giczno-wychowawczy sen s jak o diagnozy zgubnego p rą d u .

C a łą k o n ste rn a c ję wokół w yjątkow o n iefo rtun nego z p u n k tu w id zen ia po trzeb i u w a ru n k o w a ń tam teg o cz asu p rz e d s ta w ie n ia stu d iu jącej kobiety, ry su ją c p rzy ty m m ocnym i słow am i w łasn e w yobrażenie Zońki, p ow stałe pod w pływ em le k tu ry powieści, oddaje p ry w a tn a k oresp o n d en cja O rzeszkow ej. W liście do W alerego P rzyborow skiego z 14 sie rp n ia 1880 ro k u n a p is a ła ona ta k o dziele K raszew skiego:

Zdaniem moim, powieść ta jest występkiem przeciwko społeczeństwu, sztuce i zdrowemu rozsądkowi. Ja k to! więc to typ kobiety nowoczesnej, miłującej naukę, dopominającej się o indywidualne i ludzkie swe prawa! A przeciwstawie­ nie wyklętemu typowi temu, to Madzia - mazgaj, głupiutka jak główka cebuli, nudna jak lukrecja a staroświecka! że aż na niej mech starości wyrósł! Dopraw­ dy, po cóż było przedstawiać uniwersytet, emancypację, spory uczonych itp.?, 15 W. M. [Marrene]., nr 4, s. 53.

(8)

kiedy „szaloną” tak ą można było wziąć pierwszego lepszego wieczoru spod pierwszej lepszej latarni ulicznej. Czyż dla życia takiego, jakie wiedzie „szalo­ na”, trzeba emancypacji i uniwersytetu? Czy życia takie nie były znane światu, co najmniej od czasu, gdy „szalone” Moabitki uwodziły przebywających pustynię Izraelitów. Z powieści tej wynika ni mniej, ni więcej tylko ta konkluzja, że dla kobiety uczyć się - znaczy mieć raz po raz dziesięciu kochanków, jedno dziecię umarłe, wiele niewiadomych, należeć do komuny paryskiej i pisać do komuni­ stycznych dzienników. Madzia to co innego - ona nie uczy się, jest grzeczna, posłuszna, często płacze, dużo się modli, nie ma żadnego kochanka a tylko jednego męża, który - czy dobrze bawi się z nią, czy źle - to już do powieści opisan(ia) nie należy. Ale ja bym Panu o tej „Szalonej” dziesięć arkuszy napisa­ ła, bo oburzyła mię. Są tam rzeczy dobre i zręczne, jak np. stary socjalista rosyjski i owa szpetna wdowa emancypantka, ale całość jest po prostu ohydną. Może mylę się, ale takim jest szczere zdanie moje17.

N ajb ard ziej z a sk ak u jące j e s t m oże długie życie n eg aty w nej opinii, do ty ­ czącej s tro n y m o ralnej i św iatopoglądow ej, w ykreow anej przez K ra szew sk ie­ go p ostaci s tu d e n tk i. K iedy w 1947 ro k u w serii „K raszew ski n a nowo odczy­ ta n y ” Z aw odziński w znow ił d ziew ię tn asto w iecz n ą edycję S za lo n e j, odbył się praw dziw y są d n a d t ą p ow ieścią18. W roli o sk arży ciela w y stą p iła w im ie n iu „Tygodnika P ow szechnego” M ieczysław a R om anków na. Chodziło jej głównie o to, że b o h a te rk a K raszew skiego daje zły p rzy k ład , n a ru s z a ją c ład społeczny d z ia ła n ia m i b u rz ący m i jego fu n d a m e n t, czyli rodzinę. J a k o a rg u m e n ty p rz e ­ m aw iające przeciw ko p rz y p o m in a n iu powieści, p rzy w o łała n eg a ty w n e opinie O rzeszkow ej, n a d a ją c im ra n g ę p ra w d y pow szechnie podzielanej w la ta c h osiem d ziesiąty ch XIX w ieku. Z re k o n stru o w an y p rzez bad aczk ę, rzekom o n a po d staw ie dziew iętnastow iecznej recepcji, p o rtre t Zońki sp ro w a d za się do n a s tę p u ją c y c h cech: pod w zg lędem z e w n ę trz n y m u p o d o b n ił j ą a u to r do m ężczyzny; w e w n ętrzn ie je s t zerem , żyje bez ża d ny ch z a sa d m oralny ch; nie m a uczuć rodzinnych; nie je s t zdolna do m iłości do m ężczyzny (m iłość w e­ d łu g niej to fizjologia); p rz e rz u c a się z m ężczyzny n a m ężczyznę. T ak więc po ty lu la ta c h s tu d e n tk a Z ońka n a d a l gorszy. M ożna się z a sta n a w ia ć , czy to w ynik m istrz o stw a K raszew skiego, czy re z u lta t zastygłego w czasie s ta n u um ysłów.

17 M. Romankówna, Listy nieznane. Eliza Orzeszkowa do Walerego Przyborowskiego, „Prace Polonistyczne” (Łódź) 1947, s. 135-136. Podobną opinię o Szalonej wyraziła też Orzeszkowa w liście do Jana Karłowicza z 18 lipca 1880 roku. Użyła tam m.in. określeń: „Cóż to za horror!”, „jako tendencja - nonsens”. Zob. K. W. Zawodziński, Niespodziewana

bohaterka Kraszewskiego, „Skamander” 1939, z. 102-104, s. 22. Z punktu widzenia dzie­

więtnastowiecznej recepcji Szalonej interesująca jest sugestia krytyka, wskazująca na związek Madzi z powieści Kraszewskiego z Madzią z Emancypantek Prusa. Według jego opinii dla zachowawczo myślącego Prusa wzorem emancypantki nie mogła być Zonia, lecz Madzia (s. 25).

18 Zob. Z. E. Kwiatkowska [M. Romankówna], Niespodziewana kariera, „Tygodnik Po­ wszechny” 1949 nr 4, s. 8; K. W. Zawodziński, Ostatnie słówko w obronie „Szalonej” „Tygo­ dnik Powszechny” 1949, nr 10; w tym samym numerze: M. Romankówna, Kraszewski potę­

(9)

Co zaś dotyczy m otyw acji K raszew skiego, to j a k się w ydaje, były one z g r u n tu rom an ty czn e. Zarów no w k w e stii fascynacji s fe rą em ocji i uczuć, ja k i rom antycznego św iatopoglądu. O dpow iedź n a p y ta n ie - czy n a u k a je s t po trzebn a?, a ty m bard ziej czy p o trz e b n a je s t kobiecie? - w epoce w ielkiej ekspozycji idei scjentyzm u i u ty litary zm u , w ydaw ałaby się oczywista, ale ta k a b y ła jedynie w teoretycznych form ułach. Za ilu strację służyć m oże scenk a z a n o to w an a przez R aw itę-G aw rońskiego, k tó ry był u cz estn ik ie m sp o tk a n ia z K ra szew sk im w dom u M iłkow skich w G enew ie 20 w rz e śn ia 1886 roku. R o zm o w a d o ty c z y ła te o r ii D a rw in a , z a m k n ą ł j ą K ra s z e w s k i sło w am i: „W szystko to bard zo dobre, ale b ra k o statn ieg o ogniw a. H o m er j e s t i będzie zaw sze piękny, niezm ienny, je d n a k i - a weźcie encyklopedię sp rzed 50-ciu la t, co o n a w a rta ? N ic”. Z d an iem R aw ity fa k t te n dowodzi preferencji K ra ­ szew skiego, k tó ry sta w ia ł w ielkość p ię k n a w przyrodzie, w sztu ce i poezji po n ad w a rto ść n a u k i19.

P o w ieść Ć m y nocne F r a n c is z k a R a w ita -G a w ro ń s k ie g o u k a z a ł a się w 1887 ro k u z p rzed m o w ą a u to ra , su g eru ją cą, że n ajw a ż n ie jsz a w niej je s t k w e stia k sz ta łc e n ia kobiet. S u g e s tia t a w ydaje się w ą tp liw a choćby dlatego, że ty tu ło w a m e ta fo ra , później z m ie n io n a n a „b łędne o g n ik i” o dnosi się w p ro st do zw olenników pew nej opcji politycznej20. P rzed m o w a je s t więc t a k ­ tycznym w ybiegiem , m ającym odciągnąć u w agę odbiorców od celu a ta k u , ja k i stan o w ili w pow ieści socjaliści. W 1887 ro k u po w staje n a em igracji zo rientow any narodow o o rg a n polityczny - L iga P o lska. In icja to rem jej po­ w s ta n ia i jed n y m z założycieli był Teodor Tom asz Jeż , w spółpracow ał z n im F ra n c isz e k R aw ita-G aw ro ń sk i (p ry w a tn ie zięć p isarz a). Z w iązek ideologii pow ieści z p ro g ram em narodow ym Ligi P olskiej je s t niew ątpliw y. M im o że w ta m ty c h la ta c h obow iązyw ała ta k ty k a n iew sz czy n a n ia publicznych sporów i atak ó w m iędzy „narodow cam i” oraz „socjalistam i”, R a w ita podjął o s trą grę z ideow ym i przeciw nikam i. Tym podyktow an y był zap ew ne w yjątkow o p a ­ skudny, k ary k a tu ra ln o -p a ro d y sty c z n y obraz p ary skiego (w rzeczyw istości ge­ new skiego) środow iska socjalistów, d y sk re d y tu jąc y tę opcję w oczach opinii publicznej. P osługuje się też G aw ro ń sk i w pow ieści w yjątkow o neg aty w n y m stere o ty p e m socjalisty jak o człow ieka pozbaw ionego n o rm m oraln ych , n e g u ­ jącego ojczyznę, a n a r c h is tę i a w a n tu r n ik a o ra z fałszyw ego s c je n ty s tę 21. W k o n traśc ie do n ic h pozostaje m ądry, b az u jący n a trad y c ji p atrio ty czn ej obraz „narodowców”.

19 F. Rawita-Gawroński, T. T. Jeż w Genewie (Wspomnienia i wrażenia osobiste), „Prze­ gląd Warszawski” 1925, nr 44, s. 197.

20 Przedmowa, „Kłosy” 1887 nr 1157. Datowana jest na październik 1886 roku. Zob. E. Paczoska, Cienie i echa. Stereotypy polskich socjalistów w „Ćmach nocnych” Franciszka

Rawity Gawrońskiego, „Pamiętnik Literacki” 1987, z. 3, s. 78. Późniejsze wydanie książko­

we powieści nosi tytuł: Błędne ogniki, Złoczów 1893. Z niego pochodzą fragmenty cytowane w artykule.

(10)

W p rzeciw ieństw ie do S za lo n ej K raszew skieg o b ra k u je m ateriałó w , które pozw oliłyby spojrzeć n a in te re su ją c y n a s te m a t oczam i dziew iętn asto w iecz­ ny ch odbiorców. J e d y n a re c e n z e n tk a , A n to n in a M orżkow ska (córka W alerii M arren e), c z y ta ła pow ieść G aw rońskiego pod k ą te m sto p n ia zgodności jej tre śc i z rzeczy w isto ścią oraz tego, czy te n d e n c ja ta m w y ra ż a n a n ie stoi w sprzeczności z id e ą po stęp u , czyli p ra w em k o b iet do um ysłowego rozwoju. Zobaczyła s m u tn y i p o w tarzający się w lite ra tu rz e obraz s z u k a n ia po świecie n a u k i, prow adzący k obiety do ro z czaro w an ia i śm ierci. W p raw dzie a lter ego d ra Sybirackiego (postać m e n to ra s tu d e n tk i Zosi z pow ieści K rupskiego), d r filozofii Ł asko, u zn a je p o trzeb ę k sz ta łc e n ia kobiet, ale w nosi p rzy tym w iele zastrzeż eń . Tym b ard ziej w ięc nie m ogła odnaleźć w b o h a te rk a c h po­ w ieści R aw ity niczego, co byłoby blisk ie p o stu lo w an em u p rzez n ią wzorowi s tu d e n tk i pośw ięcającej się n au ce d la n a u k i, a nie d la w y p e łn ien ia p u s tk i życiowej, z lę k u p rz ed sta ro p a n ie ń s tw e m czy w pogoni za p ien iąd z em lu b dla in n y ch p ra g m a ty czn y c h celów22.

J a k ą w ięc m isję m iały do sp e łn ie n ia w ty m podzielonym polityczno- ideologicznym i sp o ra m i św iecie dw ie pochodzące z polskich k resów dziew czy­ ny, podejm ujące s tu d ia n a p ary sk ie j Sorbonie, skoro ich ro la jak o s tu d e n te k zo sta ła w y raźn ie zm inim alizow ana. O dpow iedź n ajw y raźn iej tk w i w u k ry ­ ty m projekcie pow ieści politycznej G aw rońskiego. P rzybyłe z prow incji m ło­ d ziu tk ie, tra k to w a n e p a te rn a lis ty c z n ie p rzez n a r r a to r a , n a iw n e id e a listk i - H e lk a W ołczków na i J u s ty s ia K a le ń sk a, m a ją w sobie ogrom ny potencja! em ocjonalny, w y nikający z ich dziecięco-niew innej b ezbro nn ości oraz czy­ sty ch intencji. D zięki te m u s k u p ia ją n a sobie uw agę em patycznego odbiorcy, wyczulonego n a w szystko, co m oże im w now ym śro do w isk u zag rażać. P o ru ­ szające em ocjonalnie s ą p rzeżycia H elki, k tó ra p o p ad a w cięż k ą chorobę z pow odu b r a k u środków m a te ria ln y c h , za g ardło ścisk a sce n a jej śm ierci.

O becność s tu d e n te k daje m ożliwość p o k a z a n ia w pow ieści m an ip u lacji ideologicznych socjalistów. Ale rów nocześnie, sam o p ow iązanie stu d iu ją cy ch ko biet z ty m środow iskiem politycznym , stanow iło czy nn ik ko m p ro m itu jący je. Z aznaczyć trz e b a um ow ność (am orficzn ą nieokreśloność) w ta m ty c h l a ­

ta c h o k re śle n ia „socjaliści”, trak to w a n eg o ja k przysłow iow y w orek, do k tó re ­ go w rzucano w szy stk ich p o sąd zan y ch o w yw rotow ość, a n a rc h ię , lewicow e poglądy i ty m podobne „złe z a m ia ry ”. W ą te k m ęskiego uw odzicielstw a je d n e ­ go z n ich - D e rd id a sa - (wiele k o b iet m u uległo), posłużył G a w ro ń sk iem u przed e w szy stk im do p o k az an ia, ja k pod w pływ em zew nętrznego u ro k u so­ cjalistycznego w yw rotow ca: „U w ażałaś oczy jego i brodę? Ach! oczy! oczy! Nie m o żn a się n a p a trz e ć n a nie!”23 rów nież p o d ejm u jąca s tu d ia w P a ry ż u J u s ty - sia poddaje się te m u ideologicznem u uw odzicielstw u. J e s t n a w e t m om ent,

22 A. Morżkowska, Studentki w powieści polskiej, „Przegląd Tygodniowy” 1891, nr 3, s. 34.

(11)

kiedy zew nętrznie u to żsam ia się z socjalistam i, przyjm ując ich m a sk arad o w ą i prow okującą aran żację w yglądu (stroju, fryzu ry itd.). Od u p a d k u m oralnego, ale nie od całkowitej klęski życiowego program u związanego ze studiam i medycz­ nym i ratu je j ą jedynie wyniesiona z tradycji szlacheckiej „godność niewieścia”.

N ajw ażn iejsze je d n a k , z p u n k tu w id zen ia celu powieści, w ydaje się w y­ k o rz y sta n ie w ą tk u s tu d e n te k do z a p re z e n to w a n ia p ro g ra m u narodow ego jak o przeciw w agi d la p ro g ra m u socjalistów. S tu d ia w P a ry ż u m iały w założe­

n iu dostarczyć - zw łaszcza pochodzącej z podupadłego d w ork u H elce - odpo­ w iedzi n a p y ta n ie , ja k w sy tu acji coraz b ardziej p o g arszający ch się w a ru n ­ ków b y to w y c h w k r a ju i d o m in u ją c e g o p o c z u c ia z a m k n ię c ia b u d o w a ć przyszłość, k tó ra nie będzie d ro g ą k a rle n ia i z a g u b ie n ia ideałów przeszłości. M ęscy przodkow ie H e lk i w y laty w ali w św ia t z o rę ż n ą m isją, o s ta tn i z nich - ja k m o żn a się dom yślać - zginęli w p o w sta n iu styczniow ym . H e lk a d ziała w poczuciu m isji jak o có rk a i sio s tra poległych n a w ojnie m ęsk ich członków rodziny. Sym bolicznym w y razem tej trad y c ji je s t rodow a k a ra b e la , p rz e k a z a ­ n a n a życzenie ojca jak o rodzaj te s ta m e n tu p rzez św ia d k a jego śm ierci. In te re su ją c y i rzad k o sp o ty k an y je s t m otyw p o w ierzen ia kobiecie roli s tr a ż ­ n iczki i k o n ty n u a to rk i m ęskiej trad y c ji w a lk i orężnej o wolność ojczyzny. P o dobny m otyw sp o ty k a m y w J a s k ó łk a c h J e ż a , pow ieści o s tu d iu ją c y c h w S zw ajcarii Polkach. J e d n a z nich, J u lia K orecka, to dziew czyna o silnej osobowości, k tó ra nie definiuje siebie w u k ład zie konw en cjo nalny ch zależno ­ ści w yznaczonych przez m ęsk i św iat, sz u k a w środ ow isku u n iw ersy te ck im godnego siebie p a r tn e ra . M ając św iadom ość zn a k o m itej tra d y c ji w ielkich m ężnych postaci swego rodu, chce być jej godna. C zuje się zo bow iązana do przejęcia tego dziedzictw a, ale nie jak o form y należnego zaszczytu, lecz w iel­ kiego obow iązku. J a k w yznaje: „nurtow ało m n ie s a m ą p ra g n ie n ie n a b r a n ia w artości; p ra g n ie n ie n iezro zu m iałe a n ie p rz e p a rte , k tó re w ytłu m aczy łam so­ bie te ra z dopiero, gdym się dow iedziała o p ra w ie dziedziczności, o ataw izm ie, o p ra w a c h rozw oju...”24. To stan o w i kolejny m otyw podjęcia przez n ią s tu ­ diów. O b serw acja zachow ań w ielu m ężczyzn w jej otoczeniu p row ad zi j ą do w niosku, że eto s m ęsk ich cn ót u le g a rozm yciu, a m iejsce „praw dziw ego m ęż­ czyzny” zajm uje dandys:

Jeżeli spotkasz młodzieńca gładziutko uczesanego, w nowej, lśniącej na nim, jak ulana, odzieży, w nowym, najświeższego fasonu kapeluszu, z nowym wahającym się na piersiach w złotej oprawie pincenezie, z laseczką o gałce z kości słoniowej trzymanej w ręce, obciągniętej świeżą rękawiczką, w śnieżystej białości kołnie­ rzykach, słodkiego jak cukierek, uśmiechniętego, jak poranek majowy, i pachną­ cego, jak sklep perfumeryjny, jeżeli spotkasz młodzieńca takiego, będzie to zde- chlaczek... [...] Nabrałam do nich wstrętu takiego, żem z ich powodu gwałt sobie zadała i uciekła. Ogładzone, opolerowane małpy! Bez serca to, bez głowy, bez energii, bez myśli, bez idei podnioślejszej.... świecące robactwo...25.

24 T. T. Jeż, Jaskółki, Warszawa 1900 s. 167 [według wersji tekstu w PBI]. 25 Tamże, s.109-110.

(12)

M otyw ten , m ający oczyw isty zw iązek z p ro g ram em narodow ym , w y m a­ gałby szerszego k o m en tarza, k tó ry w ra m a c h tego szkicu n ie je s t możliwy. U w agę zw raca nowość ujęcia, k tó re tru d n o byłoby raczej w iązać z tra d y c ją top osu hic m u lie r czy „zuchw ałego kozaczk a”.

B o h a te rk a pow ieści G aw rońskiego, H elk a, czując się sp adk ob ierczy n ią orężnej trad y c ji m ęsk ich przodków, sz u k a idei rów nie w ażnej i w ielkiej, k tó ­ r a n a d a ła b y cel jej życiu. U to ż sa m ia tę drogę z n a u k ą , ale k ied y m a ju ż za so b ą e ta p ciężkiej pracy, upoko rzeń i biedy u sły szy od d o k to ra Ł ask i, że k obiety m a ją w ystarczająco dużo do zro b ien ia „na niw ie dom owej”26. W tym s ta n ie rzeczy słow a H elki: „N au k a rzecz w ielka, ale bez sto p n i n au k ow y ch my, kobiety, obejść się m ożem y”27 - p o rażające sw ym m in im alizm em - s ta ją się ju ż częścią akceptow anego p rzez n ią p atriotyczn ego p ro g ram u . K oncepcja p rostej kobiety, m a tk i Heleny, sta re j Wołczkowej, p a z u ra m i trzy m ającej się s k ra w k a ro d zin n ej ziem i (m otyw re d u ty ), p o d p a rta a u to ry te te m d o k to ra n a u k filozoficznych o k a z a ła się p ra w d ą o sta te c z n ą . Z ate m w e d łu g logiki zapropon ow anej p rzez G aw rońskiego, trz e b a było stu d ió w w P a ry ż u , by - o ironio - do tej fu n d a m e n ta ln e j p ra w d y dotrzeć. Tu daje o sobie znać o statec zn ie ca ła pozorność w indow anego n a p la n p ierw szy w ą tk u stu d e n te k . J a k m o żn a w nioskow ać z p rzeb ieg u w y darzeń, a ta k ż e ze słów n a r r a to r a oraz m e n to ra , d o k to ra Ł aski, obydw ie dziew czyny z n a tu r y swej sk a z a n e s ą n a klęskę, poniew aż kobiety n ie p o tra fią pow iązać p ra g n ie ń z o kreślonym i p o trze b am i, t r a k t u j ą n a u k ę j a k ja k ą ś ta je m n ic z ą św ią ty n ię lu b „m od ną rozryw kę”, a ich droga k u św iatłu , którego p ra g n ą , n ie m a ja sn o w yznaczo­ nego celu.

W pow stałej w ty m sam ym m niej więcej czasie (1889) pow ieści R odziew i­ czówny D ew ajtis, au to rk i, k tó ra p ro g ram re d u ty (ziem i) la n so w a ła gorąco i długo, bo jeszcze w o kresie m iędzyw ojennym (N ied ob itow ski z granicznego

ba stionu, 1926), sp ra w y m a ją się dok ład n ie n a odw rót. S tu d ia w P ary żu ,

pochodzącej ze żm udzkiej drobnej szlachty, H a n k i C zertw an ó w n y sta n o w ią w łaśn ie is to tn ą część p ro g ra m u p ra cy n a rod zin nej ziem i. Doniosłość tak ieg o w yboru drogi n a przyszłość podnosi fak t, że zgodę n a s tu d ia i n a dy sponow a­ n ie koniecznym i do re alizacji tego celu śro dk am i, daje dziew czynie leżący n a łożu śm ierci ojciec, były pow stan iec styczniowy. B łogosław i j ą zn a k ie m k rz y ­ ża, p ro si o zachow anie w iary i tra k to w a n ie n a u k i ja k o źró d ła m ądrości („Nie b ąd ź uczo n ą lepiej, ale ro z u m n ą ”)28.

Z p re z e n ta c ją postaci s tu d e n te k w iąże się w n ie k tó ry c h pow ieściach r e ­ flek sja zm ierzając a do fo rm u ło w a n ia k o d ek su p atrio ty czn y ch zachow ań, s u ­ row szego często wobec k o b iet niż wobec m ężczyzn. O k reślen ie tożsam ości narodow ej lu b państw ow ej stanow iło w ym óg fo rm aln y p rzy p odejm ow aniu

26 F. Rawita-Gawroński..., s. 194. 27 Tamże, s. 262.

(13)

stu diów za g ra n ic ą , w e d łu g tego k ry te riu m organ izo w ały się też sto w arzy ­ sz e n ia stu d en ck ie. Był to w ięc w ażny z n a k identy fikacji. W m ia s ta c h a k a d e ­ m ickich, gdzie żyła em ig ra cja polska, przybyli z k ra ju pozostaw ali w ja k im ś sto p n iu pod jej czujnym okiem . W pow ieści K rupskiego, k tó ry sam był em i­ g ra n te m , m am y n ajp ełn iejszy opis tego ro d z aju sy tuacji. M en to r s tu d e n tk i m edycyny Zosi, S ybiracki, k o rz y sta ją c ze swej przew agi, k a n a liz u je całe m y ­ ślenie dziew czyny pod k ą te m tego, co przy sto i Polce, a czego jej n ie wolno. N a w e t w b łah ej sy tu acji in c y d e n tu w praco w ni chem icznej poucza j ą słow a­ m i: „Wolno in n y m być o ry g in ałk am i, że nie w y rażę się dosadniej; p an i, jako Polce, nie godzi się ich n aślad o w ać”29. Co gorsza, tej patrio ty czn ej ko ntro li p o d d a w a n e s ą n ie tylko za c h o w a n ia p u b liczn e, ale ta k ż e życie o sob iste dziewczyny.

R odzaj te s tu p atriotyczneg o s ta n o w iła sfe ra p ry w a tn y c h k o n ta k tó w pol­ skich s tu d e n te k z cudzoziem cam i. W pow ieści G aw rońskiego ja w n ie sta je problem , czy P o lk a m oże wyjść za m ąż za w roga naszego n a ro d u , P ru s a k a ? T a k a ew en tu aln o ść pojaw ia się jak o k o n sek w e n cja z w ią zan ia się J u s ty s i K aleńskiej z D erd id asem . W praw dzie b ez p o śred n im pow odem rozejścia się tej p a ry i w zw iązku z ty m konieczności p o rz u cen ia stud ió w oraz w yjazdu dziew czyny z P a ry ż a je s t odkrycie niem oralnego p ro w a d zen ia się P ru s a k a , ale znaczące s ą t u decyzje rodziców obydwojga. K a teg o ry czn a je st, m otyw o­ w a n a p atrio ty zm em , odm ow a rodziców J u s ty s i K aleń skiej, ale rów nie s t a ­ nowczo p ro te s tu ją rodzice D e rd id asa. Je ż e li posłużym y się p rzy jęty m w po­ w ieści p o d tek stow ym szyfrem k o n stru k c ji p la n u osobowego, to pod p o stacią D e rd id a sa k ryje się S ta n isła w M endelson, człow iek o żydow skich ko rzeniach. P o d obna sy tu a c ja m a m iejsce w pow ieści K rupskiego. Dochodzi w praw dzie do zaręczyn s tu d e n tk i m edycyny Zosi z uchodzącym za A u s tria k a M onden- bergiem , a s y ste n te m n a uniw ersytecie. Ale jego n ie ja sn e pochodzenie w p o łą­ czen iu z n a g a n n y m zachow aniem s ą pow odam i, d la k tó ry ch, z lę k u p rzed ko m prom itacją, dziew czyna zm u szo n a j e s t porzucić stu d ia.

N iezw ykle drażliw y, przed e w szy stk im z p atriotyczneg o p u n k tu w idze­ n ia, był p roblem obecności s tu d e n te k polskich w Rosji. Z asta n a w ia ją c y je s t n iem al całkow ity b r a k w lite ra tu rz e polskiej l a t sied em d ziesiąty ch i osiem ­ d ziesiąty ch XIX w iek u śladów obecności b ard zo przecież licznej g ru p y n a ­ szych ro d aczek n a rosyjskich u cz eln iach 30. J e d y n e opow iadanie podejm ujące te n te m a t, ja k ie udało się odkryć w tra k c ie m ateria ło w y ch p o szu k iw ań (być m oże d o k ład n iejsza k w e re n d a poszerzy te n zasób), to k ró tk i u tw ó r O stoi

E m a n c y p o w a n a 31. P rz e d s ta w ia on T erenię, s tu d e n tk ę o statn ieg o ro k u m ed y ­

29 S. Krupski, Pod skrzydłami Almae Matris, „Kłosy” 1879, nr 756.

30 Według szacunku Orzeszkowej przez ostatnich dziesięć lat (tekst pisała w roku 1882) przewinęła się tam - w co trudno wprost uwierzyć - grupa kobiet liczona w tysią­ cach. Zob. E. Orzeszkowa, O kobiecie polskiej. , s. 56, 58.

(14)

cyny w P e te rs b u rg u , jak o ofiarę społecznego od rzu cenia. Wobec przybyłej n a pogrzeb ojca osieroconej dziew czyny p a d a ją z n a n e z an ty em a n cy p ac y jn e j frazeologii o k reślen ia: „przew rócona głow a”, „nieczułe serce”, „szalona”, po­ szła t a k ą dro gą”.

P raw dziw ość tego o b ra zu p o tw ierd z ają słow a E lizy O rzeszkow ej. W s tu ­ d iu m O kobiecie p o lsk ie j w ty m sam y m ro k u p isa ła o n a o d użym z a in te re so ­ w a n iu Polek s tu d ia m i m edycznym i i n auczycielskim i w P e te rsb u rg u . Do­ strze g ając pośw ięcenie k o b iet i tru d n o śc i m a te ria ln e , z ja k im i się b o ry kały - u ży ła wobec n ich o k re śle n ia „pionierki” i za ra z obok słow a „m ęczennice” - zg łasz ała rów nocześnie w im ie n iu sp ołeczeństw a pow ażne w ątpliw ości:

Lecz opinię publiczną, nie tyle jeszcze trudności i cierpienia, co niebezpieczeń­ stwa, do emigracji tych zrażają. Piśmiennictwo nie zachęca do nich, rodziny uważają je prawie za nieszczęście. Niechęci tej społeczeństwa, niepodobna we względzie tym słuszności pewnej nie przyznać. W ogromnej większości wypad­ ków nie pochodzi ona z zaprzeczania kobiecie praw do wyższej nauki, z chęci uchylania jej od niej, ale z trwogi o tę równowagę moralną, która obyczajowość i obywatelstwo na jednym stopniu utrzymuje. Równowagę tę, śród denerwują­ cych i kosmopolityzujących wpływów wielkiej stolicy, zachować mogą tylko wy­ borowe jednostki. Inne, jeżeli nie ginąć całkiem, to co najmniej nadwerężać m uszą tak fizyczną, jak i moralną stronę swej istoty32.

M ożna by, p a trz ą c n a ostro żn ie s tą p a ją c ą po ziem i O rzeszkow ą, tłu m a ­ czyć jej sto su n e k do kobiecych studiów , z jed n ej s tro n y cechujący się dużym s z a c u n k ie m d la p o św ięcen ia, z d ru g iej p e łe n obaw i p ozb aw ion y w ia ry w m ożliwość su k cesu , re alizm em życiowym p isa rk i, b iorący m pod u w agę tru d n e w a ru n k i społeczno-ekonom iczne zniew olonego k ra ju . T aki był p rz e ­ cież głów ny to n jej w alk i z „a rg o n au ty zm e m ”. T rudno je d n a k nie zauw ażyć, że w jej m y ślen iu górę b ierze św iadom ość zagrożeń, a n ie św iadom ość cyw ili­ zacyjnej szansy.

W izeru n ek stu d iu ją cy ch kobiet, ja k i w y łan ia się z pow ieści po w stałych w pierw szy m e ta p ie re ak cji n a to now e w polskiej rzeczyw istości zjaw isko społeczno-kulturow e, św iadczy o znacznej po laryzacji poglądów i g en e raln ie dużej nieufności n ie tylko wobec p o ten cja łu in te le k tu a ln e g o kobiet, lecz t a k ­ że ich zdolności do sam odzielnego i w p ełn i odpow iedzialnego k iero w an ia sw oim życiem. W ym owne je s t, że w czasie obejm ującym ok res życia pokole­ n ia n ie pojaw iła się w lite ra tu rz e naszej a n i je d n a p o stać k obiety stanow iącej u cieleśn ien ie sukcesu. Ż a d n a z p rz e d sta w ia n y c h s tu d e n te k nie o siąg a celu, ja k im było ukończenie ed uk acji akadem ickiej, choć przecież re a lia h isto ry cz­

ne p rz ecz ą ta k pesym istyczn ej ocenie. Te, k tó re zn a la zły się n a k a r ta c h pow ieści, tw o rz ą korow ód s k a z a n y c h n a k lę sk ę dziw aczek i n ieu d ac zn ic - ofiar w łasnych, nie do końca świadom ych dążeń, b ra k u społecznej akceptacji,

(15)

zniew olenia n a ro d u czy n ie d o s ta tk u środków m a te ria ln y c h . Być m oże w j a ­ k im ś sto p n iu ta k ą ten d en cję pow ieści tłu m a czy s k a la zakończonych niepow o­ dzeniem prób podejm ow ania studiów . Ale litościw y żal, z ja k im p isa rz e po­ chylali się n a d ponoszącym i k lęsk ę kobietam i,, trz e b a czytać - ja k się w ydaje - p rzed e w szy stk im jak o w yraz ich p atern alisty c zn eg o m yślen ia. W tej s y tu ­ acji słow a O rzeszkow ej m ów iące o niedoszłych ab so lw e n tk a ch uczelni, że s ą „żywiołem ru c h u ”, podnoszą ogólny poziom um ysłow y społeczeństw a, a więc ich tr u d n ie poszedł n a m a rn e 33, w n o szą ja k iś p ie rw ia ste k pozytyw nego m y śle n ia i m o gą być tra k to w a n e jak o zapow iedź em ancypacyjnego ożyw ienia la t dziew ięćdziesiątych XIX w ieku.

B ib lio g ra fia

Źródła

Jeż Teodor Tomasz, Jaskółki, Warszawa 1900 Kraszewski Józef Ignacy, Szalona, Kraków 1986

Krupski Stanisław, Pod skrzydłami Almae Matris, „Kłosy” 1879 nr 743-756; 1880 nr 757-782.

Ostoja [Józefa Sawicka], Emancypowana, „Prawda” 1882, nr 43. Rawita-Gawroński Franciszek, Błędne ogniki, Złoczów 1893 Rodziewiczówna Maria, Dewajtis, Warszawa 1991

O pracow ania

Buczyński Roman, „Niwa” 1882, t. 2, s. 619-623 [rec. Szalonej J. I. Kraszewskiego]. Burkot Stanisław, Józef Ignacy Kraszewski a wydawcy (po roku 1863), „Pamiętnik

Literacki” 1958, z. 1.

Hahn Wiktor, „Szalona” Józefa Ignacego Kraszewskiego, „Pamiętnik Literacki” 1947. Janion Maria, Szalona, w: tejże, Kobiety i duch inności, Warszawa 1996.

Morżkowska Antonina, Studentki w powieści polskiej, „Przegląd Tygodniowy” 1891, nr 3.

Orzeszkowa Eliza, O kobiecie polskiej, w: tejże, O kobiecie, Warszawa 1888.

Paczoska Ewa, Cienie i echa. Stereotypy polskich socjalistów w „Ćmach nocnych”

Franciszka Rawity Gawrońskiego, „Pamiętnik Literacki” 1987, z. 3.

Rawita-Gawroński Franciszek, T. T. Jeż w Genewie (Wspomnienia i wrażenia osobi­

ste), „Przegląd Warszawski” 1925, nr 44.

Romankówna Mieczysława, Listy nieznane. Eliza Orzeszkowa do Walerego Przybo-

rowskiego, „Prace Polonistyczne” (Łódź), 1947.

[Romankówna Mieczysława] Z. E. Kwiatkowska, Niespodziewana kariera „Tygodnik Powszechny” 1949 nr 4.

Romankówna Mieczysława, Kraszewski potępiał „Szaloną”, „Tygodnik Powszechny” 1949, n r 10.

„Tygodnik Powszechny” 1881, n r 50 [rec. Szalonej I. J. Kraszewskiego]. W. M. [Waleria Marrene], „Przegląd Tygodniowy” 1882, nr 3-4.

Zawodziński Karol Wiktor, Niespodziewana bohaterka Kraszewskiego, „Skamander” 1939, z. 102-104.

(16)

Zawodziński Karol Wiktor, Ostatnie słówko w obronie „Szalonej”, „Tygodnik Po­ wszechny” 1949, nr 10.

Zgliński Daniel [Freudensohn Daniel], „Prawda” 1882, n r 7.

Summary

This article is a continuation on considerations undertaken in article „Literary portrait of the first Polish female students (contexst of emancipatory), „Prace Literaturoznawcze” 2014, vol. 2 Subject of the article leeded to one question, how expressed the above-mentioned Polish literary discourse from the early period of the 70s till the end of the 80s nineteenth century, found women’s access to higher education. In this part I analyzed the political and national arguments which raised the authors of novels like Józef Ignacy Kraszewski, Franciszek Rawi- ta-Gawroński, Teodor Tomasz Jeż, Ostoja i Maria Rodziewiczówna. I summoned the opinions of contemporary authors e.g. Elizy Orzeszkowej. Analyses indicate a fairly widespread lack of acceptance for women’s studies. Clear is that, among the novel’s characters is not successful women.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na dolnym szlaku znać było jeszcze ślady dawnego zabłocenia, o czym także świadczyły niemożebne jakieś trzewiki, które dawno już prawdopodobnie szczotki nie

The process begins when the patient (not shown in the figure) visits a primary care physi- cian, who detects a suspicious mass in her breast. He sends the patient over to a

Zorganizowano 5 szkół dla dzieci upośledzonych umysłowo w stopniu umiarkowanym oraz 10 klas przy szko- łach podstawowych specjalnych (545 uczniów). uczniów), a dla

Specifically, our results supported the predictions based on the relatively more individualism of shame and guilt in comparison with the more collectivistic wstyd and wina:

On the whole, I have ascertained, that the human resource has essential role in corporate strategy realisation, because in the formation and maintenance of long term

Z kolei św iątynia będzie znakiem i rękojm ią przymierza, miejscem uprzyw ilejow anym , w którym w sposób praw ie nam acalny doświadcza się obecno­ ści Boga