Tadeusz Cyprian
Ocena strony przedmiotowej
wypadku drogowego
Palestra 5/5(41), 39-60
1961
TADEUSZ CYPRIAN
O c e n a strony przedmiotowej wypadku drogow ego
i.
P unktem w yjścia do tego, by ocenić sposób działania spraw cy w ypad ku drogowego, jest porów nanie tego działania z treścią odpowiednich przepisów praw nych oraz wysnucie z tego porów nania wniosków do tyczących rozbieżności m iędzy w ym aganym przez prawo a faktycznym zachowaniem się spraw cy w sytuacji, która jest przedm iotem rozwa żań.
Analiza obowiązujących przepisów będzie tu wielostopniowa: zacznie się ona od rozważenia tego, jakie znaczenie dla danej spraw y ma wcho dzący w grę przepis porządkowy, by! następnie przejść do rozważań nad przepisem karno-adm inistracyjnym , a w końcu — nad przepisem k ar nym zaw artym w kodeksie.
Zapewnienie bezpieczeństwa ru chu drogowego jest zadaniem odpo w iednich rozporządzeń i instrukcji adm inistracyjnych, dotyczących za pew nienia m aksim um sprawności tego ruchu. Dalej idące przepisy ad- m inistracyjno-porządkow e nie m iałyby już społecznego sensu. Spraw ność więc ruchu i jego bezpieczeństwo zakreślają granice całemu usta wodawstwu w tej dziedzinie.
Pozbawione elem entu niebezpieczeństwa naruszenie zasad zapew niają cych sprawność ruchu ma na ogół charakter wykroczeń porządkowych i wymaga doraźnej, stosunkowo łagodnej represji, z reguły — w posta ci grzyw ien w ym ierzanych w drodze m ilicyjnych m andatów karnych.
Poważniejsze — w porów naniu z poprzednimi — naruszenia reguł porządkowych, mogące w razie zbiegu niesprzyjających okoliczności prowadzić do cięższych konsekw encji (niekoniecznie zresztą od razu w postaci wypadku), spotykają się z represją karno-adm inistracyjną, w y mierzoną przez kolegia karno-adm inistracyjne, zawsze jednak są one pozbawione ch arakteru czynu przestępnego, za który należy stosować represję karną.
czeństwa ruchu stw arzają już potencjalne niebezpieczeństwo w ypadku, mogącego mieć charakter przestępstw a, wobec czego dopiero tego rodza ju naruszenia zasad ruchu drogowego mogą (i powinny) znaleźć się w sferze działania praw a karnego. W ystarczy tu przytoczyć jaskraw e na ruszenia praw ideł ruchu, spowodowanie w ypadku pod w pływem alko holu itd. Sytuacje takie w ym agają koniecznie represji karnej, naw et jeżeli w konkretnym w ypadku, dzięki sprzyjającem u zbiegowi okolicz ności, nie doszło do katastrofy.
Pow staje wówczas stan zagrożenia („wypadek zagrażający bezpośred nio życiu lub zdrowiu człowieka albo m ieniu w znacznych rozm iarach” — jak to określa projekt nowego kodeksu karnego). Takie sform uło w anie pozwoli na ograniczenie stosowania pojęcia „stanu powszechne go niebezpieczeństw a” do rzadkich raczej wypadków uzasadniających przyjęcie takiej sytuacji.
Spowodowanie wypadku, w którym nastąpiła poważniejsza szkoda rzeczowa, uszkodzenie ciała lub śmierć człowieka czy ludzi — będzie ostatnim , krańcow ym stadium dla wypadków jaskrawego naruszenia re guł dotyczących sprawności i bezpieczeństwa ruchu.
To stopniowanie — począwszy od zwykłego drobnego naruszenia przepisów porządkowych aż do katastrofy połączonej ze śm iercią czło w ieka — przebiega bez ostro zarysow anych stopni; dopiero w pewnym m iejscu włącza się tu prawo karne i od tego miejsca mówimy już o prze stępstw ie. Wszystko, co jest poniżej tego stadium , jest wykroczeniem lub tylko naruszeniem reguł porządkowych.
Praw o karne zajm uje się jedynie takim i sytuacjam i, w których spraw cy można przypisać przestępstwo. Poniżej tego szczebla m ają zastoso wanie przepisy adm inistracyjne. Ale i na szczeblu praw a karnego prze pisy te nie przestają działać, gdyż w ypełniają swą treścią blankietow y przepis praw a karnego. Im praw o to jest bardziej nowoczesne, im bar dziej bierze pod uwagę postulaty techniki, tym bardziej w yraźnie będą zarysowane granice tego blankietu i tym bliżej będzie od sytuacji fak tycznej do przepisu prawnego, natom iast tym m niej miejsca będzie dla dowolności i „w yrokowania przez biegłych” . Ale blankietowości przepi su karnego nie da się uniknąć. Stąd też to znaczenie, jakie przypisujem y treści przepisów porządkowych i adm inistracyjnych, dotyczących bezpie czeństwa ruchu drogowego.
Przepis praw a karnego jest jednak ultima ratio. Na codzień ruch dro gowy „odbywa się” w ram ach przepisów adm inistracyjnych. Im bardziej są one dostosowane do sytuacji drogowej, ty m łatw iej je stosować, prze de w szystkim zaś — tym spraw niej „płynie” oparty na nich ruch dro gowy i eo ipso tym mniej okazji do wypadków w ynikających, jak to widać ze statystyk, w 70% z naruszenia przepisów porządkowych.
N r 5 (41) O C E N A S T R O N Y P R Z E D M I O T O W E J W Y P A D K U D R O G O W E G O 41
Postulat, by przepisy kodeksu karnego były dostosowane do w ym a gań szybko postępującej naprzód techniki, łączy się ściśle z postulatem synchronizacji przepisów drogowych z postępem techniki. P rzestarzały przepis k arn y można od biedy dostosować w sądzie do nowych w ym a gań, nie można jednak tego powiedzieć o przepisie dotyczącym ruchu pojazdów m echanicznych na drogach publicznych.
Przestarzały przepis drogowy nie odpowiadający już aktualnem u sta nowi techniki przestaje po prostu działać, bo nie może być przestrzega ny bez sprowadzenia do absurdu istoty ruchu mechanicznego. Przestaje go obserwować kierowca, przepis taki działa w próżni. Wszystko to prę dzej czy później musi doprowadzić do w ypadku. W tedy władze karzące wyciągają ten zakurzony przepis z lam usa i przypisują najczęściej nie słusznie winę człowiekowi, który albo jej wcale nie ponosi, albo też po nosi w znacznie m niejszym stopniu, niż m u się zarzuca.
Rzecz jasna, zawsze istnieją pewne przepisy drogowe o stałej jak gdy by wartości, tzn. nie ulegające szybkiej dezaktualizacji. Jeżeli jednak
obowiązują one na równi z przepisami, które się zdezaktualizowały przez rozwój techniki, to istnieje tendencja do lekceważenia ich na równi z tam tym i. Szkoda wówczas jest podwójna, bo pow staje dodatkowe za grożenie.
Stale rosnące znaczenie" ruchu drogowego spowodowało, że wiele państw wydało specjalne „kodeksy drogowe”1, stale uzupełniane i no welizowane, zawierające całokształt przepisów dotyczących porządku i bezpieczeństwa ruchu drogowego. Treść przepisów zaw artych w tych kodeksach w ypełnia — w razie potrzeby — blankietow e norm y praw a karnego, na codzień zaś służy do rozstrzygania o tym , jak powinni za chować się na drodze użytkownicy tej drogi.
U nas ciągle jeszcze obowiązuje rozporządzenie z 1937 roku, które oczywiście nie odpowiada ani obecnym w arunkom technicznym, ani sytuacji drogowej, skoro zam iast niespełna 50 000 pojazdów mechanicz nych, jakie kursow ały na naszych drogach przed wojną, mamy ich obecnie przeszło milion. Temu wzrostowi musi — rzecz jasna — odpo wiadać nowe uregulow anie przepisów drogowych. Należy dodać, że pro jek t polskiego kodeksu drogowego jest już opracowany2, dlatego też nie w ydaje się rzeczą celową poddawać zbyt szczegółowej analizie ca
1 T h e H igw ay Code 1959 (Anglia); Ccdice delila s tr a d a 1959 (Włochy); Stra&sen- v e rk e h rs re c h t 1932 (S zw ajcaria); C ode de la ro u te 1956 (F ran c ja), C zechosłow a cki kodeks drogow y 1960, S trassen v erk eh rso rd n u in g 1956 (NRD), S tra sse n v en k e h r-
so rd n u n g 1937 (NRF) i inne.
2 P ro je k t k o d ek su drogow ego, o p rac o w a n y p rze z O rg a n iz ację R zeczoznaw ców T ec h n ik i S am ochodow ej i R uchu D rogow ego P olskiego Z w iązku M otorow ego, W arszaw a 1958 (na praiw ach rękopisu).
łości rozporządzenia z roku 1937, jak również związanych z nim przepi sów rozporządzeń dodatkowych.
Orzeczenia sądowe w yjątkow o tylko powołują się expressis verbis na treść przepisów drogowych, co wskazywałoby bądź na ich m ałą przy datność w rozpoznawaniu spraw m ających za przedm iot w ypadki dro gowe, bądź też na oderw anie orzecznictwa w tej dziedzinie od bazy techniczno-porządkowej, z której powinna korzystać.
S ytuacja ta została zresztą w ywołana w dużej mierze brakiem od powiednich przepisów blankietow ych w kodeksie karnym 1932 roku, co „zepchnęło” niejako orzecznictwo na drogę szablonowego podciągania każdego niem al poważniejszego w ypadku drogowego pod przepis art. 215 § 1 k.k., do tych zadań zupełnie nie przystosowany.
P ro jek t nowego kodeksu karnego, który jest opracowywany, da sądom również w dziedzinie wypadków drogowych odpowiednie narzędzie do ręk i w postaci osobnego rozdziału poświęconego specjalnie wypadkom drogowym, zwłaszcza zaś popełnionym z winy nieum yślnej, która w tych spraw ach przeważa.
2.
Decydujący wpływ na przebieg każdego przestępstw a ina sposób dzia łania sprawcy. W jeszcze większym stopniu odnosi się to do przestęp stw a określanego jako w ypadek lub katastrofa w ruchu drogowym.
0 pow staniu i przebiegu w ypadku decyduje zachowanie się kierowcy sam ochodu lub innych użytkow ników szosy, jak motocyklistów, rowe rzystów, furm anów, pieszych (zwłaszcza dzieci), i dlatego należy zawsze poddać analizie zachowanie się w szystkich osób znajdujących się na jezdni w charakterze uczestników w ypadku drogowego.
W ymagania ustaw y pod adresem kierowcy na jezdni określone są przez przepisy rozdziału VI (§ 52—69) rozporządzenia z 1937 r. Podsta wowym przepisem jest tu taj przepis § 53, który głosi w ustępie 1:
„W czasie prowadzenia pojazdu mechanicznego kierowca powinien zachowywać należytą ostrożność, aby nie zagrażać bezpieczeństwu
1 porządkowi publicznem u, nie powodować wypadków, nie utrudniać ru chu innym użytkownikom dróg oraz nie zakłócać spokoju i porząd k u publicznego.”
Uzupełnieniem tego przepisu jest jeszcze drugi przepis, również za sadniczej n atury, mianowicie przepis § 54 tegoż rozporządzenia z 1937
roku:
„Szybkość pojazdu mechanicznego powinna być taka, aby kierowca panował w każdej okoliczności nad pojazdem”.
N r 5 (41) O C E N A S T R O N Y P R Z E D M I O T O W E J W Y P A D K U D R O G O W E G O 43
ją granice w ram ach których musi się mieścić zachowanie się kierowcy, jeśli nie chce on popaść w konflikt z praw em karnym .
Cały szereg innych przepisów rozdziału VI rozp. z 1937 r. zawiera w ypełnienie tych dwóch przepisów (a zwłaszcza § 53) treścią technicz ną. Dotyczą one w ym agań pod adresem kierowcy w rozm aitych sytu acjach na jezdni i bardzo szczegółowo określają obowiązek jego zacho w ania się w danych okolicznościach w czasie ruchu.
Drogi publiczne przeznaczone są jednak nie tylko dla ruchu pojazdów mechanicznych. Z tego względu rozporządzenie zawiera również prze pisy dotyczące innych użytkowników tych dróg. Tak więc art. 4 ustaw y z 1921 r.3 stanowi, że:
„Ruchu na drogach publicznych nie wolno tamować ani utrudniać, z w yjątkiem wypadków praw em przew idzianych.”
W ydanie rozporządzeń dotyczących ruchu różnych pojazdów i pie szych pozostawiono kom petencji właściwych m inistrów resortowych.
Na wymienionej ustaw ie z 1921 r. opiera się rozporządzenie M inistra Robót Publicznych i M inistra Spraw W ew nętrznych z dnia 26 czerwca 1924 r.4, regulujące używ anie i ochronę dróg. Rozporządzenie to w § 13— — 33 zawiera przepisy o ruchu na drogach dotyczące w szystkich użytko wników dróg, a więc pieszych, woźniców pojazdów konnych, row erzy stów oraz osób m ieszkających przy drogach (mieści się tu np. zakaz wypuszczania na drogę dzieci, zw ierząt i ptactw a domowego).
Z przepisam i tym i wiążą się inne rozporządzenia, które dotyczą zna ków i sygnałów drogowych5, w ym ijania i w yprzedzania na drogach pu blicznych6, oznaczania robót i objazdów przejazdów kolejowych7, za chowania się kierowców państw ow ych pojazdów m echanicznych8, ruchu
3 U sta w a z dn ia 7 p a ź d z ie rn ik a 1921 r. o przepisach porząd k o w y ch n a drogach p u b liczn y ch (Dz. U. N r 89, poz. 656).
4 Dz. U. N r 61, poz. 611 -wraz <z p ó źniejszym i zm ian a m i: Dz. U. z 1925 r. N r 55, poz. 379; z 1927 r. Nr 113, poz. 967; z 1937 r. N r 58, poz. 458; z 1959 r. N r 43, poz. 271.
3 R ozporządzenie M in istró w K o m u n ik a cji i S p ra w W ew n ętrzn y ch z d n ia 10 lip - c a 1959 r. ,w sp raw ie zn ak ó w i sygnałów drogow ych (Dz. U. N r 43, poz. 271).
6 I n s tru k c ja M in. Gosp. Kom. o raz T ra n s p o rtu drogow ego i totndczego z dnia 18 sty czn ia 1957 (Monito-r P o lsk i N r 9, poz. 6).
7 R ozporządzenie M in. R obót P ubl. i M in. K olei z d n ia 2 lip c a 1924 r. (Dz. U. N r 65, poz. 641).
8 Z arzą d ze n ie M in istra K o m u n ik a cji z dnda 2 w rz e śn ia 1948 r. o zatw ie rd z en iu in s tru k c ji d la 'kierow ców ipojaadów m echanicznych (Dz. T. i Z.K. N r 29, poz. 209 z pó źn iejszy m i 'zm ianam i z ’dnia 22 sie rp n ia 1949 r. — Dz. T. i Z.K. N r 29, poz. 211).
rowerów na drogach publicznych9 oraz znaków i sygnałów drogowych.10 Ogół tych przepisów norm uje zasady praw ne dotyczące zachowania się rozm aitych kategorii użytkowników dróg publicznych. W ten spo sób przepisy te wzięte jako całość w yznaczają granice, poza którym i na stępuje już zachowanie się karalne.
Rozporządzenie o ruchu pojazdów m echanicznych na drogach publicz nych z roku 1937 ma oczywiście dla omawianego przez nas tem atu n aj większe znaczenie, gdyż kierowcy tych pojazdów (zwłaszcza kierowcy motocykli) są sprawcami większości wypadków drogowych. Obok tego rozporządzenia istotne znaczenie ma również podstawowe rozporządzenie z roku 1924, które reguluje używ anie i ochronę dróg oraz rozporządzenie z roku 1953 dotyczące ruchu rowerów. Przepisy obu tych rozporządzeń m ają znaczenie ogólne, inne zaś przepisy dotyczą pew nych jedynie w ą skich problemów bezpieczeństwa ruchu.
Strona przedm iotowa w ypadku drogowego opiera się na brzem iennym w skutek naruszeniu któregoś z tych przepisów. Tym skutkiem może być spowodowanie wypadku, ale może nim być również samo sprowadzenie niebezpieczeństwa w ypadku (analogicznie do sprowadzenia niebezpie czeństwa powszechnego z art. 215 k.k. z 1932).11 Gdy natom iast doszło już do w ypadku, to musi istnieć związek przyczynowy między narusze niem przez sprawcę jakiejś zasady bezpieczeństwa ruchu a samym w y padkiem 12, jeżeli sprawca ma odpowiadać nie tylko za samo formalne naruszenie przepisu, lecz także za skutek.
Stronę przedmiotową obrazuje sposób działania spraw cy przestępstw a drogowego: sposób ten jest z reguły wypadkową współdziałania szeregu czynników składających się na sytuację w miejscu i w chwili wypadku. W tej sytuacji jedna grupa elem entów ma charakter statyczny, okreś lając niejako tło, na którym rozgryw a się w ypadek; druga ma charakter dynam iczny, gdyż wszystkie składające się na nią czynniki są w usta w icznym ruchu, co w efekcie prowadzi do w ypadku lub wywołania stanu zagrożenia.
9 R ozporządzenie M in istra T ra n sp o rtu D rogow ego i Lotniczego z dnia 15 g ru d n ia 1953 r. (Dz. U. z 1954 r. Nir 3, po z. 7).
10 R ozporządzenie M in istró w K o m u n ik acji i S p ra w W ew nętrznych z d n ia 10 lip c a 1959 r . (Dz. U. N r 43, ipozi. 271).
11 „P rzedm iotow ą s tro n ą p rze stę p stw z a rt. 215 § 1 k.k. je st spow odow anie nie bezpieczeństw a, nie zaś spow odow anie sam ej k a ta s tro fy (...).” (Orzecz. S.N. II K 554/56, „R uch P ra w n . i E konom .” , 1958/1).
12 „.Strona p rzed m io to w a p rz e stę p s tw a (...) polega n a tym , że m iędzy czynem sp raw cy a w y n ik ie m (...) istn ie je zw iązek p rzy czy n o w y ” (OSN, Izba k a rn a , 1956 r., z. 3, poz. 39).
N r 5 (41; O C E N A S T R O N Y P R Z E D M I O T O W E J W Y P W K U D R O G O W E G O 45
Kierowca nie działa ani w próżni, ani wśród nieruchomego, statycz nego otoczenia. Sam jest w ruchu i wszystko dookoła niego jest w ruchu. Nieliczne przypadki karalnego działania spraw cy w ypadku, w których tylko on sam jest w ruchu, wszystko zaś dookoła stoi w miejscu, należą — z p un k tu widzenia faktów i praw a karnego — do najłatw iejszych.
Statyczne „tło”, na którym rozgrywa się wypadek, ma nieraz decydu jące znaczenie dla, jego przebiegu, w pływ ając w ten czy inny sposób na działanie sprawcy. Do tych statycznych czynników — składających się na sytuację, w k tó rej działa (lub współdziała) spraw ca w ypadku — za liczamy drogę, po której poruszają się pojazdy, a następnie w arunki atm osferyczne w chwili w ypadku oraz sposób prawnego unormowania prawidłowości ruchu, w ym agający od spraw cy określonego zachowania się w danej sytuacji na drodze.
Wśród czynników „dynam icznych” , w pływ ających na sposób zachowa nia się spraw cy wypadku, należy przede wszystkim wymienić jego w ła sny pojazd, którym kieruje, inne pojazdy spotykane na drodze, wreszcie gęstość i rodzaj ruchu drogowego na danym odcinku drogowym.
Przestępstw o drogowe, odmienne od innych kategorii przestępstw ko deksowych, jest w ynikiem współdziałania i ścierania się tych wszystkich czynników, z których większość jest w ustaw icznym ruchu. I właśnie ten ruch prowadzi do w ypadku, jeżeli dojdzie do zakłócenia harm onii jego przebiegu.
Przepisy drogowe, zaw arte przeważnie w tzw. kodeksach drogowych, starają się ująć ruch w takie praw idła, by odbywał się on bez tarć i za hamowań i nie prowadził do zderzeń. Istotą w ypadku drogowego jest zawsze zderzenie się jednego ciała (w znaczeniu fizycznym) z drugim. Naw et tam, gdzie do zderzenia w potocznym tego słowa znaczeniu nie doszło (np. kierowca zdołał nagle i ostro zahamować przed nieprawidło wo skręcającym rowerzystą), będziemy mimo to mówili o wypadku, jeżeli coś z czymś się zderzy (np. row erzysta upadnie przy nagłym skrę cie i uderzy głową o bruk albo jadąca w samochodzie osoba dozna uszkodzenia ciała na skutek uderzenia głową o szybę przy nagłym za hamowaniu). Jeżeli do żadnego zderzenia nie dojdzie, nie będzie mowy o w ypadku, lecz tylko o możliwości jego powstania.
Przepisy drogowe czuw ają nad tym , by ru ch drogowy odbywał się sprawnie, bez zakłóceń i zderzeń. Przepisy te są wyposażone w sankcje przeciwko osobom, które sposobem swego działania je naruszają, zagra żając płynności i bezpieczeństwu tego ruchu. Są one punktem wyjścia przy rozważaniu strony przedm iotowej w ypadku drogowego oraz wywo łania stanu zagrożenia.
3.
Ja k już wspomniano, w Polsce obowiązują dotychczas dwa zasadnicze przepisy rozporządzenia z roku 1937, stanowiące nasz tymczasowy ko deks drogowy.
Pierw szy z nich, § 53 rozporządzenia, domaga się od kierowcy takiego zachowania się, by:
1) zachowywał należytą ostrożność,
2) nie zagrażał bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu, 3) nie powodował wypadków,
4) nie u tru d n iał ruchu innym użytkownikom dróg i 5) nie zakłócał spokoju i porządku publicznego.
Przepis § 54, zobowiązujący kierowcę do jazdy z taką szybkością, by „panow ał w każdej okoliczności nad pojazdem ”, jest uzupełnieniem po przedniego paragrafu.
Oba powyższe przepisy m ają charakter ramowy, porządkowo-admini- stracyjny. Naruszenie tych przepisów, jeżeli nie powoduje to żadnych konsekw encji naw et w postaci zagrożenia, pociąga za sobą jedynie sank cję (z art. 21 ustaw y z dnia 7 października 1921 o przepisach porządko wych na drogach publicznych) za wykroczenie.
Jednakże z chwilą gdy naruszenie tych przepisów przybierze rozmia ry zagrażające sprowadzeniem powszechnego niebezpieczeństwa lub do prow adzi do uszkodzenia rzeczy, ciała lub do śmierci człowieka, to ów przepis porządkow o-adm inistracyjny w ypełnia wówczas swą treścią od powiedni blankietow y przepis karny, co pociąga za sobą kodeksową sankcję karną.
Stopniowanie ciężaru gatunkowego przepisów porządkowych, w za leżności od możliwych konsekw encji ich naruszenia, wprowadzone jest przez samego ustawodawcę w sposób bardzo w yraźny.13 Tak więc prze widziane są (§ 3) sankcje karno-adm inistracyjne w postaci grzyw ny za naruszenie przepisów, które nie może w zasadzie spowodować wypadku, lecz tylko zakłóca porządek i płynność ruchu. N astępny szczebel — to grzyw na oraz ostrzeżenie (odebranie w kładki kontrolnej pozwolenia na prowadzenie pojazdów mechanicznych) za takie naruszenie, które może w zasadzie wywołać zagrożenie lub w ypadek, wreszcie ostrzeżenie (ode branie w kładki) i skierowanie spraw y do kolegium adm inistracyjno-kar- nego za naruszenie przepisów zm ierzające już bezpośrednio do spowo dowania w ypadku lub powszechnego niebezpieczeństwa (zagrożenie). Sto
N r 5 (41) O C E N A S T R O N Y P R Z E D M I O T O W E J W Y P A D K U D R O G O W E G O 4T
pniowanie to (zresztą bez jakichś specjalnych sztyw nych ram), zawie rające wyliczenie stanów faktycznych należących do każdej z trzech ka tegorii, oddaje trafnie ocenę sposobu działania spraw cy w zależności od możliwych konsekw encji jego działania.
Z tego względu trzeba również przeprowadzić bardzo w yraźną granicę między takim sposobem działania sprawcy, które pozostaje w ram ach wykroczenia, a takim , które nosi w sobie cechy przestępstwa.
W orzecznictwie granica ta bardzo często bywa zacierana. Naruszenie przepisu drogowego i następujący natychm iast potem wypadek o cha rakterze przestępstw a zostają połączone razem, choć nie zawsze da się między nimi wykazać związek przyczynowy (i nie zawsze jest tu wina sprawcy, jeśli chodzi o sam wypadek). Zazwyczaj — naruszenie przepisu drogowego poprzedza wypadek, który jest następstw em tego naruszenia, choć nie zawsze tak się dzieje.
Zdarzało się dawniej, że nieposiadanie przez sprawcę „praw a jazdy” poczytywane było przez sądy w prost za przyczynę spowodowanego przez niego w ypadku, a to na podstawie zupełnie dowolnego domniemania, że kto nie ma „praw a jazdy”, ten nie umie prowadzić pojazdu mechanicz nego i dlatego odpowiada za wypadek, którego był uczestnikiem. Dopie ro Sąd Najwyższy w yjaśnił, że skoro każde przestępstw o może być po pełnione jedynie na skutek działania lub zaniechania, to okoliczność,, czy kierowca ma pozwolenie na prowadzenie pojazdu mechanicznego,, czy też nie ma, nie może stanowić podstaw y do przypisania mu jakiego kolwiek przestępstw a stosownie do przepisów kodeksu karnego, nato m iast może być jedynie podstawą odpowiedzialności karno-adm inistra cy jnej.14
A dm inistracyjne przepisy porządkowe, w ytyczając ram y legalnego działania sprawcy, ustalają zarazem granice, od której zaczyna się dzia łanie nielegalne. Jednakże reguła ta nie jest bynajm niej bezwzględna i nie można mówić o jej absolutnym — z p u n ktu widzenia formalnego — obowiązywaniu. Podobnie jak w praw ie karnym znane są sytuacje,, w których działanie będące obiektyw nie przestępstw em przestaje nim być ze względu na szczególne okoliczności (np. obrona konieczna), tak samo również i tu pow stają często sytuacje, w których — ze względu na szczególne okoliczności — rozmyślne naruszenie przepisu drogowego nie stanowi w ykroczenia (np. nieprawidłowe wyminięcie w celu uniknię
14 N ie o p u b lik o w an y w y ro k S.N. z d n ia 27.6.1958 r. IV K 901/57, cy to w an y za A lek san d rem K a f a r s k i i m (S praw y k a rn e o w y p a d k i sam ochodow e, „Nowe P r a - w;>'’ 1959, str. 429/30).
cia zderzenia). Może się naw et zdarzyć i tak, że działanie zgodne z prze pisam i ruchu drogowego będzie stanowić wykroczenie, jeżeli sytuacja — w celu zapobieżenia niebezpieczeństwu — wymagała właśnie narusze nia tych przepisów.
4.
Na całość sytuacji prowadzącej do nastąpienia w ypadku składają się elem enty statyczne, do których, jak już wspomniano wTyżej, należą między innym i droga, jej naw ierzchnia, oznakowanie, w arunki atm osfe ryczne itd., stanowiące razem niejako scenę, na której rozgryw a się wypadek.
Ruch drogowy odbywa się w w arunkach szczególnie sprzyjających możliwości zdarzenia się w ypadku. Dlatego też zachowanie się kierowcy musi być niezwykle ostrożne, a to z kolei w yjaśnia, dlaczego jest ono obwarowane szeregiem przepisów nie obowiązujących „zwykłego” czło wieka. Musi ono być dostosowane do danej sytuacji, do drogi, do w a runków atmosferycznych, do sposobu prawnego unorm ow ania ruchu drogowego.
Drugą grupę w arunków stanowić będą właściwości pojazdu własnego i innych pojazdów oraz gęstość i rodzaj ruchu na danym odcinku drogi.
Wszystko to dotyczy w m niejszym już stopniu woźniców i row erzy stów, a jeszcze w m niejszym stopniu przechodniów, którzy jednak też mogą być spraw cam i w ypadku drogowego.
Drogi, po których poruszają się nowoczesne pojazdy mechaniczne, nie odpowiadają w swej większości zasadniczym w arunkom bezpieczeństwa ru c h u 13, gdyż budowane były w swoim czasie dla trakcji konnej. Jedynie autostrady o dwóch oddzielnych jezdniach, budowane specjalnie dla ru chu samochodowego, w arunkom tym czynią zadość.
Drogi są na ogół zbyt wąskie. Ich naw ierzchnia staje się śliska, gdy jest w ilgotna (osławiony Rutschasphalt). Skrzyżowania z innym i drogami są nieraz niewidoczne, przejazdy kolejowe -— nie zabezpieczone, a za k ręty — zbyt ostre i źle nachylone (medośrodkowo). Wreszcie drogi są źle oznakowane.
Każdy kierowca obowiązany jest zatem liczyć się z tym i jeżeli w ypa dek (lub zagrożenie z art. 215 k.k.) powstanie w w yniku zlekceważenia przez kierowcę niedoskonałego stan u dróg i niedostosowania sposobu za chowania się jego do w arunków drogowych, to będzie odpowiadał za
13 W. R y c h t e r i E. R z e s i z k o w i c z : W ypadki drogowe, MON, W arszaw a 1957 r., str. 298-322 (rozdz. 15: D roga ja k o p rzyczyna w ypadków ).
N r 5 (41) O C E N A S T R O N Y P R Z E D M I O T O W E J W Y P A D K U D R O G O W E G O 49
skutek w postaci zagrożenia lub w ypadku16, w którym współdziałały również czynniki od niego niezależne.
Zachowanie należytej ostrożności musi się więc zacząć od przystoso w ania sposobu jazdy do właściwości drogi, przy czym w jeszcze w ięk szym stopniu postulat ten musi być spełniony na ulicach miasta. Ulice są jeszcze m niej dostosowane do gęstego ruchu mechanicznego niż drogi w otw artym terenie. Są one wąskie, o nieprzejrzystych skrzyżowaniach, zatłoczone pojazdami, przechodniami, w ym agają więc od kierowcy zdwojonej ostrożności. Dlatego też również i tu ta j ocena sposobu dzia łania spraw cy musi rozpocząć się od udzielenia odpowiedzi na pytanie, czy zachowanie się spraw cy odpowiadało w arunkom drogowym, w jakich prowadził pojazd.
Jednym z ważnych czynników decydujących o bezpieczeństwie ruchu drogowego jest spraw a należytego oznakowania dróg.
W kołach praw niczych nie docenia się istotnego znaczenia znaków drogowych, które w dobie obecnej urastają do rangi osobnej dziedziny praw a, mimo że zaw arte w treści tych znaków zakazy i nakazy w yrażone są w postaci symboli obrazowych, a nie słów.
Tak więc np. znak w postaci czerwonego koła z białym środkiem, oznaczający zakaz wjazdu wszelkich pojazdów, jest niczym innym jak przepisem praw nym stanowiącym, że „zabrania się wjeżdżania wszelki mi pojazdami w ulicę X ” pod groźbą kary przew idzianej w przepisach drogowych. Zakazy (i nakazy) tego rodzaju mogłyby być oczywiście ujęte w form ie pisanego rozporządzenia, wówczas jednak nie służyłyby swemu celowi wobec niemożności odczytania ich treści w rozlicznych sy tuacjach ruchu drogowego.
Praw ny charakter znaków drogowych wym aga jednocześnie tego, by spełniały one postulat precyzji, wykonalności i celowości. Nic dziwnego więc, że w wielu k rajach do spraw y te j przyw iązuje się w ielką wagę i w rezultacie obciąża się niejednokrotnie odpowiedzialnością za w ypa dek organy adm inistracji, na których ciąży obowiązek znakowania dróg.17 W szczególności odpowiedzialność ta dotyczy złego znakowania stałych i chwilowych przeszkód na drogach, złego funkcjonow ania świa teł (traffic lights) oraz złego umieszczenia i utrzym ania znaków drogo
16 a. A dolf O sk ar F i n k : V erikehrsunfâJle im d d ere n U ntersuchum g, „K rim in ali- s tik ”, H am b u rg 1956, str. 27 i n a st.
b. R. C. H u m b e r t : C o n d u ite e t C irc u latio n , G allen E d ite u r, P a ris 1960, :str. 346 i nast.
17 T he legal re sp o n sib ilitie s o f tr a f f ic accidents, E no F o u n d atio n fo r H ighw ay T ra ffic C ontrol, S an g atu ck , C onn ecticu t, „T he J o u rn a l of C rim in a l L aw and C rim in o lo g y ” .nr 2 1949 r., str. 257 i 258.
wych. W razie w ypadku drogowego, do którego spowodowania przy czyniłyby się te okoliczności, odpowiedzialność ponoszą ci, których obo wiązkiem jest znakowanie dróg.
Nie trzeba zresztą szukać przykładów daleko w tym względzie. W jed nym z m iast wojewódzkich w Polsce wiosną 1960 roku oznakowano nie które przelotowe ulice m iasta jako „główne”, a więc m ające pierw szeń stw o przejazdu. Ale nie oznakowanego zarazem krzyżujących się z nimi ulic bocznych odpowiednimi znakam i ostrzegawczymi. W tej sytuacji kierowca wjeżdżający z bocznej ulicy w ulicę główną od praw ej strony m iał pierw szeństw o przejazdu na zasadach ogólnych (§ 56 rozp. z 1956 r.), ale jednocześnie kierowca jadący prosto główną ulicą m iał również p ier wszeństwo przejazdu. Stwarzało to oczywiście możliwość spowodowania w ypadków i wówczas za ew entualny skutek śm iertelny odpowiedzialność z art. 230 § 2 k.k. poniósłby przede w szystkim organ m iejskiej rady narodowej, odpowiedzialny za ustaw ianie znaków (na szczęście zanim doszło do jakiegoś poważnego w ypadku, znaki te wycofano). Wymienio ny przykład w skazuje w yraźnie, jak istotna jest spraw a przepisów praw nych ucieleśnionych w znakach drogowych.
Trzeba sobie uświadomić, że znaki te (zawierające zakaz lub nakaz) nie różnią się niczym — pod względem swej n atu ry praw nej — od praw nych przepisów pisanych i decydują nieraz o śm ierci lub życiu czło w ieka.18 W literatu rze zagranicznej w yraźnie podkreśla się odpowiedzial ność organów adm inistracji publicznej za wadliwe ustaw ianie znaków drogow ych.19
U nas spraw ie tej poświęcona jest specjalna stustronicow a instrukcja M inisterstw a Kom unikacji20 z dnia 1 m arca 1960 r. W literaturze obcej spraw ie znaków drogowych poświęcona jest spora część pracy Klebelsber- ga, dotyczącej psychologii wypadków drogowych.21 A utor postuluje tam przejrzystość znakowania, nieprzeciążanie jezdni nadm ierną ilością za
18 K o n sta n tin L e h m a n n : D ie V erle tz u n g d e r V o rfa h rt im S tra sse n v e rk e h r, „KriminalŁstirk” , H am b u rg , 12/1956, sta:. 440 i n ast. A u to r te n p o d k re śla w sp ó ło d po w iedzialność za w y p ad k i ze stro n y w ład z, k tó re w y d a ją n ie ja sn e i nieżyciow e p rz e p isy o ru ch u <łro@cwym u s ta w ia ją z-na'ki .drogowe w sposób niew łaściw y.
19 T h e degal re sp o n sa b ilise s of tnaffifc, accidents, E n o F oum dationfor H ighw ay T ra ffic Crantrol, Sangartudk, C onnecticut, „T he J o u rn a l o f C rim in al Law , C rim i- n ology a n d P o lice Science” , B a ltim o re n r ,2/1949, str. 257 i nasfe.
20 I n s tr u k c ja M in iste rstw a K o m u n ik a cji o zn a k ac h i sy g n ałach drogow ych, W yd. Komufiiikaoyjne, W arszaw a I960.
21 D. K l e b e l s b e r g : D ie P sychologie im D ien ste der V e rk e h rssic h e rk e it, „K rim iinalistik”, H am burg, 9/1958, str. 353 i n ast.
N r 5 ( 4 1 ) ' O C E N A S T R O N Y P R Z E D M I O T O W E J W Y P A D K U D R O G O W E G O 51
kazów i nakazów oraz jednolitość regulow ania ruchu za pomocą znaków. Niezachowanie tych reguł przyczynia się do pow staw ania wypadków.
Identyczne postulaty w ysuw a w swej pracy G rassberger22, dopatrując się w złym znakow aniu przyczyn wypadków.
Wreszcie trzecim elem entem statycznym w arunkującym zachowanie się kierowcy są w arunki atm osferyczne. Deszcz, śnieg, lód, mokre liście lub glinka na naw ierzchni drogi, mgła, duży mróz lub upał, wreszcie noc — oto okoliczności, od których zależy obowiązek zachowania ostroż ności dostosowanej do danej sytuacji drogowej.
Na tle całokształtu tych elementów odbywa się skomplikowany ruch drogowy, w którym raz po raz w ybuchają zakłócenia kończące się bądź stanem poważnego zagrożenia (potencjalne zagrożenie jest stanem p er m anentnym ), bądź w ypadkiem lub katastrofą.
W grę wchodzi tu druga grupa elementów, mianowicie elem enty dy namiczne.
Kierowca siedzący przy s'terze pojazdu mechanicznego stanowi z nim niejako całość. Zachowanie się jego jest w dużym stopniu uw arunkow a ne właściwościami maszyny, którą kieruje i która jest przedłużeniem jego rąk i nóg, wykonawcą (nie zawsze posłusznym) jego woli.
Należy stwierdzić, że człowiek tylko w ograniczonym stopniu panuje nad maszyną, którą zbudował i którą się posługuje. Działanie jej podlega różnym praw om fizycznym, na które człowiek nie m a w pływu, gdy w praw i już raz maszynę w ruch. Stąd też między innym i iluzoryczność postulatu wyrażonego w § 54 rozp. z 1937 r., by kierowca panował „w każdej okoliczności” nad maszyną. Kierowca oczywiście nad nią panuje, ale tylko w ograniczonym fizycznymi praw am i zakresie i nie w „każdej okoliczności”, jak tego wym aga przepis.
Typowym przykładem jest tu tzw. droga hamowania. Pojazd będący w ruchu nie może zatrzym ać się nagle, lecz potrzebuje na to pewnej przestrzeni i czasu, niezależnie od sprawności i woli kierowcy. Jeżeli więc samochód jadący z szybkością 70 km/godz. (a więc raczej z szybkoś cią um iarkow aną na szosie) potrzebuje do zatrzym ania się od 30 m (suchy asfalt) do 95 m (śnieg), to można — jeśli zajdzie tego konieczność — uznać, że na tym odcinku jazdy kierowca w ogóle nie panuje i nie może panować nad ruchem pojazdu w kierunku prostym . Ale naw et wtedy, gdy jedzie w mieście z szybkością 40 km/godz., droga hamowania jeszcze wynosi od 11 do 30 m. A przecież olbrzym ia większość w ypad ków zdarza się w łaśnie na odcinku drogi w czasie między zauważeniem przeszkody (początek hamowania) a zatrzym aniem pojazdu.
22 R o la n d G r a s s b e r g e r : K r im in o lo g ie d e s V e r k e h r s u n f a lls , „ K r im in a lis tik ” , H a m b u r g 7/1958, s tr . 256 i nfast
Stąd wniosek, że już sama n atu ra pojazdu mechanicznego, jako m a szyny wyposażonej w źródło w łasnej, niezależnej siły, w skazuje na ogra niczoność panow ania nad nią przez kierowcę.
Dochodzą do tego jeszcze zjaw iska uboczne, takie jak poślizg na mo k rej drodze, zarzucenie wozu, nie przewidziane defekty mechaniczne w ystępujące nagle itd. Należy więc dojść do wniosku, że raz urucho m iony pojazd m echaniczny nie jest ślepo posłuszny woli kierowcy; pod lega on również praw om fizycznym, na które człowiek nie ma wpływu, kiedy zaczną już one działać.
Inaczej zachowują się pojazdy jednośladowe, a zwłaszcza motorowe (motocykle, sk utery etc.), które są bardziej zw rotne i w yw rotne niż sa mochody, inaczej także row ery, zależne w większym stopniu od woli kie row cy niż pojazdy motorowe i dysponujące w łasną siłą pociągową, wreszcie jeszcze inaczej inne pojazdy, jak np. furm anki, gdzie do czyn ników nieobliczalnych zaliczyć należy również zwierzę pociągowe, które może się spłoszyć, nagle stanąć dęba czy ruszyć z miejsca lub skręcić gw ałtownie w brew woli woźnicy.
Nie należy także zapominać o tym , że na drodze znajdują się pojaz dy biegnące po szynach, jak np. tram w aje, lub m ające ograniczony za sięg swobody manewrow ania, jak np. trolejbusy. Cała ta różnorodna m ieszanina pojazdów w ypełnia drogi publiczne, wśród k tó rej porusza się w dodatku piechur, przechodzień, reagujący nieraz również w spo sób zupełnie nieobliczalny.
Zachowanie należytej ostrożności w tych mocno skomplikowanych w arunkach składających się na całość ru chu drogowego jest obowiąz kiem kierowcy. Obowiązek ten wkłada na niego ustawa.
Jest rzeczą interesującą, że w Stanach Zjednoczonych, które w ykazu ją największe nasilenie ruchu motorowego, liczba wypadków na każde 10 000 samochodów jest cztery razy mniejsza niż w najsilniej zm otory zowanych krajach Europy.23 Przyczyna tego leży w jednolitości ruchu drogowego (niemal wyłącznie samochody, bez innych pojazdów) oraz we właściwej, prostokątnej, przejrzystej sieci dróg i ulic, jak również w upowszechnieniu motoryzacji i dyscyplinie uczestników ruchu drogo wego.
Kierowca w Polsce obejmować musi swą ostrożnością bardzo różno rodny ruch drogowy, złą sieć dróg i ulic, wreszcie — brak dyscypliny innych uczestników ruchu. Dopiero gdy rozwinie u siebie w ystarcza jącą ostrożność, może mieć szansę, że nie wejdzie w konflikt z prawem karnym .
23 W o lf M i d d e n d o r f f : D ie K r im in o lo g ie d e s V e r k e h r s d e lik ts , „ K r im in a li s t i k ” , H a m b u r g , 12/1959, s tr . 499 i n a s t.
N r 5 ( 4 1 ) O C E N A S T R O N Y P R Z E D M I O T O W E J W Y P A D K U D R O G O W E G O 53
Z wymaganiem należytej ostrożności łączy się obowiązek kierowcy, by nie zagrażał bezpieczeństwu i porządkowi publicznem u (§ 53 rozp. z 1937 r.).
Również w znaczeniu drogowym porządek publiczny streszcza się w przestrzeganiu podstawowych zasad współżycia społecznego, mimo że pojęcie to w rozum ieniu § 53 rozporządzenia nie jest oczywiście zbieżne, z pojęciem zaw artym w ty tu le rozdziału kodeksu karnego, dotyczącego przestępstw przeciwko porządkowi publicznem u, oraz mimo że nie cho dzi o naruszenie zaw artych tam norm praw nych.
W stosunku do problemów ruchu drogowego porządek publiczny okre śla cały zestaw przepisów porządkowych obowiązujących na drogach pu blicznych, a więc nie tylko tych, które regulują płynność i bezpieczeń stwo ruchu. Przepisy te zaw arte są w ustaw ie z dnia 7 października
1921 r. o przepisach porządkowych na drogach publicznych24 oraz w rozporz. z dnia 28 czerwca 1924 r. regulującym używanie i ochronę dróg25, jak również w innych ustaw ach (m. i. także w praw ie o w ykro czeniach).
Bezpieczeństwo publiczne obejm uje to wszystko, co mieści się już w zachowaniu należytej ostrożności, jak również obowiązek takiego po stępowania, by nie w ytw orzyć sytuacji jakiegokolwiek zagrożenia dla nie określonych indyw idualnie osób lub dóbr, a więc nie tylko dla ucze stników ruchu. W pojęciu tym mieści się np. w ytw arzanie sytuacji za grażających spowodowaniem w ypadku (jazda z nadm ierną szybkością naw et tam, gdzie nie ma ograniczenia szybkości), ryzykanckie w yprze dzanie i w ym ijanie (nawet bez formalnego naruszenia właściwych prze pisów szczegółowych) itd.
O statnie zadanie przepisu § 53 rozporządzenia z 1937 r., zakazujące .zakłócania spokoju i porządku publicznego”, ma na celu ochronę dóbr o szerszym zasięgu. Chodzi tu nie tylko o bezpieczeństwo ruchu drogo wego, lecz również o dobra z ruchem i drogą nie związane, jak np. in teresy mieszkańców domów leżących przy danej ulicy lub drodze. Na leżą tu więc między innym i np. um yślne przejeżdżanie ptactw a domo wego wypuszczonego — mimo zakazu26 — na drogę, nadużyw anie sy gnałów w osadach (zwłaszcza w porze nocnej), zaśmiecanie dróg itd. Zachowanie się takie określane jest często m ianem chuligaństw a dro gowego.
24 Dz. U. Z 1921 r. N r 89, poz. 656.
“ Dz. U. z 1924 r. N r 61, poz. 611 w ra z z p óźniejszym i zm ian a m i: Dz. U. z 1925 r. N r 65, poz. 379; z 1927 r. N r 113, poz. 967; z 1937 r. Nr 58, poz. 458; z 1959 r. N r 43, p o z . 271.
Zakaz utru dn ian ia ruchu innym użytkownikom dróg nie wymaga zbyt obszernego kom entarza. Takie zakłócanie płynności ruchu może przeja wić się w nieprzestrzeganiu przepisów drogowych, mających na celu zapewnienie normalnego toku ruchu. Naruszenie tych przepisów nie prowadzi z reguły do zagrożenia lub w ypadku, u trudnia jednak korzy stanie z drogi przez innych. Postój w niewłaściw ym m iejscu tam u ją cy ruch, zbędne zatrzym yw anie się w płynnym strum ieniu ruchu, nie zdecydowane, szerokie skręcanie na skrzyżowaniach, utrudnianie pieszym przechodzenia przez jezdnię w skutek zatrzym yw ania się na samym przejściu oraz wiele innych stosunkowo mało niebezpiecznych działań podpadnie pod to pojęcie.
N ajbardziej istotną częścią przepisu § 53 rozp. jest to, by nie powo dować w ypadków. Ten zdecydowanie blankietow y przepis wym aga szer szego nieco rozważenia. Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie, jakie za chowanie się kierowcy jest najczęściej przyczyną wypadku.
Z technicznego p u n k tu widzenia w ypadkiem będzie wszelkie zderze nie się ciał (w znaczeniu fizycznym), powodujące szkodę dla rzeczy, zdrowia lub życia. Jak już wspomnieliśmy, naw et nagłe zahamowanie — dla uniknięcia zderzenia — będzie wypadkiem, jeżeli na skutek te go jadący w zahamowanym pojeździe człowiek doznał w skutek tego uszkodzenia ciała przez uderzenie się o jakąś część wozu. Tak samo bę dziemy m ieli również do czynienia z wypadkiem , gdy nieprawidłowo jadący row erzysta skręci nagle, by uniknąć zderzenia i rozbije sobie głowę w skutek upadku na jezdnię. Zarówno w jednym, jak i drugim przykładzie nie doszło w prawdzie do zderzenia samych pojazdów, do szło jednak mimo to do w ypadku na skutek zagrożenia spowodowaniem zderzenia.
Dopóki każdy pojazd porusza się po swojej trasie, która nie krzyżu je się z trasą innego pojazdu, w ypadki ograniczają się do w ypadnięcia pojazdu z właściwej trasy (np. uderzenie o drzewo, wpadnięcie do ro wu itd.). Dopiero gdy dochodzi do krzyżowania się tras jazdy różnych pojazdów lub trasy jazdy z trasą przechodnia, może dojść w tedy (i n aj częściej tak się dzieje) do typow ych wypadków.
S tatystyka wypadków drogowych w skazuje, że 75 — 80% wypadków pow staje z w iny człowieka, 12— 15% z powodu w arunków drogowych, a 6% z powodu defektów pojazdów oraz w arunków atmosferycznych. Jeśli chodzi o w ypadki z przechodniami, to 89% powstaje z w iny kiero wcy, a 11% z winy przechodnia.27
27 R o la n d G r a s s b e r g e r : K r im in o lo g ie d e s V e r k e h r s u n fa lls , „ K r im in a li-sti>k”, H a m b u r g , 7/1958, str . 256 i n a s t.
N r 5 (41) O C E N A S T R O N Y P R Z E D M I O T O W E J W Y P A D K U D R O G O W E G O 55
W 1960 roku na 27 642 w ypadki zanotowane w Polsce przypada: 4 776 — na nadm ierną szybkość i niezachowanie należytej ostrożności
w czasie jazdy,
4 726 — na nadużycie alkoholu,
2 510 — na wymuszanie pierw szeństw a przejazdu, 2 808 — na nieprawidłow e m ijanie i wyprzedzanie, 1 327 — na nieprzestrzeganie znaków drogowych, 1 896 — na brak opieki nad dziećmi,
1 742 — na nieprzestrzeganie przepisów przez pieszych, 815 — na złe w arunki atmosferyczne,
621 — na brak zezwolenia na prowadzenie pojazdów mechanicznych połączony z nieum iejętnością jazdy,
1 033 — na braki techniczne pojazdu, 5 766 — na różne inne przyczyny.28
Jak w ynika z tych danych, przyczyna 70% wypadków leży w nieprze strzeganiu przepisów drogowych przez kierowców. Zresztą również i po zostałe 30% można w dużej m ierze przypisać tej sam ej przyczynie, z tą jedynie różnicą, że spraw cam i w ypadku są tu nie tylko kierowcy, lecz także inni uczestnicy ruchu, a naw et osoby postronne (rodzice, dyspozy torzy baz samochodowych, służba drogowa itd.).
Z powyższego zestawienia w ynika jasno sposób działania sprawcy. Przepisy drogowe typu ogólnego, a zwłaszcza § 53 rozp. z 1937 r., roz w inięte są w bardzo dużej ilości przepisów szczegółowych, norm ują cych obowiązki kierow cy w każdej niemal typow ej sytuacji w ynikają cej bezpośrednio z ruchu (np. wyprzedzanie, w ym ijanie, pierwszeństwo na skrzyżowaniach itd.). N atom iast zasady ruchu nie związane bezpo średnio z obecnością na jezdni innych w spółużytkowników drogi (jazda
na śliskiej szosie, om ijanie nieprzew idzianych przeszkód, sytuacje nie typowe) mieszczą się w norm ach generalnych, nakazujących zachowanie należytej ostrożności.
Strona przedmiotowa w ypadku drogowego, polegająca na naruszeniu bądź norm adm inistracyjnych dotyczących płynności i bezpieczeństwa ruchu, bądź zasad bezpieczeństwa ruchu w ypływ ających z w arunków technicznych, doświadczenia i sytuacji na jezdniach, związana jest nie rozłącznie ze stroną podmiotową, gdyż na w ypadek składają się zaw sze oba te składniki.
Zdarza się, że w arunki obiektyw ne stw arzają taką sytuację, w
któ-28 A naliza i ocena staniu bezpieczeństw a i p o rzą d k u ru c h u n.a drogach p u b li czn y ch na te re n ie k r a ju o ra z d ziała ln o śc i je d n o ste k MO w ty m zak resie w noku
rej zawodzi elem ent subiektyw ny spraw cy, albo też zdarza się, że spra wca przez subiektyw ne działanie stw arza taką sytuację obiektywną, w któ rej nieuchronny jest wypadek. Rzadziej mamy do czynienia z jed nym tylko elementem; w ypadek jest wówczas bardzo łatw y do rozszy frowania.
Sprawcą w ypadku nie musi być oczywiście jedynie kierowca. Może nim być również inny użytkow nik jezdni, jak np. przechodzień, row erzy sta lub woźnica. Ponadto przyczyną wypadku bywa nieraz rzecz (prze szkoda na drodze), zwierzę, pogoda, droga itd. Jeżeli więc kierowca w tych okolicznościach jest mimowolnym bezpośrednim sprawcą, nie po nosi za w ypadek żadnej winy.
5.
Obowiązujący dotychczas kodeks k arn y z 1932 roku operuje bądź blan kietow ym przepisem art. 215 k.k., k tóry należy wypełnić konkretną treścią zaw artą w przepisach o bezpieczeństwie ru chu drogowego (głów nie rozporządzeniem z 1937 roku), bądź też przepisami o treści ogólnej, stosowanymi również i do ruchu drogowego, jak np. art. 230 k.k. (usz kodzenie ciała z w ynikiem śm iertelnym ), art. 242 (narażenie na niebez pieczeństwo), art. 235 i 236 (uszkodzenie ciała), art. 247 (nieudzielenie pomocy w niebezpieczeństwie) itd.
Ponieważ przepisy kodeksu karnego są w zakresie wypadków drogo wych blankietowe, przeto dopóki nie otrzym am y w nowym kodeksie karnym przepisów specjalnych dotyczących odpowiedzialności za spo wodowanie w ypadków drogowych lub za zagrożenie ich spowodowania, jedyną konkretną, m aterialną podstaw ą oceny strony przedm iotowej w ypadku będą przepisy i zasady bezpieczeństwa ruchu.
Potrzeba w prowadzenia do kodeksu karnego tych zasad obok samych przepisów była przedm iotem dyskusji w Komisji K odyfikacyjnej. K we stionowano tam w prawdzie potrzebę wprowadzania tego pojęcia, ale w w yniku dyskusji zdecydowano się na zamieszczenie określenia „zasady bezpieczeństwa ru ch u ” obok „przepisów bezpieczeństwa ru ch u ”.29 Prze w ażył pogląd, że podczas gdy przepis jest odpowiednikiem typow ej sy tu acji przew idzianej przez ustawodawcę i w yraźnie nakazuje podjęcie- jakiejś akcji lub zakazuje jej podjęcia — wymieniona zasada dotyczy w szystkich sytuacji nietypowych, nie dających się ująć w sztyw ną formę przepisu, ale w ym agających określonego zachowania się uczestnika ruchu,
29 Artyikuł 232 ro zdziału o p rz e stę p stw a c h przeciw ko bezpieczeństw u w k o m u n ik a cji.
N r 5 (41) O C E N A S T R O N Y P R Z E D M I O T O W E J W Y P A D K U D R O G O W E G O 57
zachowania się wynikającego z przesłanek technicznych lub z doświad czenia.
Sztyw nym przepisem da się oczywiście określić dopuszczalną najw y ższą szybkość pojazdu w różnych okolicznościach, ale nie można w ten sam sposób dostosować jej do w arunków atm osferycznych lub do ro dzaju i stanu naw ierzchni drogi. Można przepisem zakreślić w arunki, jakim musi odpowiadać pojazd mechaniczny, żeby mógł on być dopusz czony do ruchu, nie można jednak w tej drodze określić sposobów bez piecznego używania pojazdu w zależności od jego konstrukcji (zupełnie inne właściwości w ykazuje pojazd o przednim napędzie, a inne o ty l nym; o właściwościach pojazdu decyduje zryw maszyny, system ha mulcowy, w arunki widoczności dla kierowcy, moc silnika, wielkość po jazdu itd.). Można wreszcie określić przepisem sposób zachowania się kierowcy w norm alnych w arunkach na jezdni, ale nie można objąć nim sytuacji nie przewidzianych, wytworzonych przez innych użytkowni ków drogi lub przez nagłe w ydarzenia w ynikające z sił przyrody i nie dające się przewidzieć ani określić.
Jeżeli więc, w czasie poszukiwania przyczyny w ypadku, okaże się, że brak konkretnego przepisu regulującego zachowanie się uczestnika ru chu, to blankietow y przepis o „zachowaniu należytej ostrożności” w y pełniam y treścią zasady bezpieczeństwa ruchu, która odpowiada da nej sytuacji.
W myśl takich zasad kierowca pojazdu o przednim napędzie może — bez spowodowania niebezpiecznej sytuacji — jechać znacznie szyb ciej na zakrętach niż kierowca pojazdu o tylnym napędzie. Podobnie pojazd o dużym zrywie i bardzo spraw nych ham ulcach pozwala na szy bką jazdę bez obawy wywołania niebezpieczeństwa, gdy tymczasem inny pojazd w tych samych w arunkach może się okazać pod tym względem bardzo niebezpieczny.
Żaden przepis nie potrafi określić, jak się ma zachować kierowca w te dy, gdy inny uczestnik ruchu nagle i w sposób jaskraw y naruszy obo wiązujące przepisy drogowe. W tym w ypadku przyjdzie nam z pomocą sama zasada bezpieczeństwa ruchu, bez potrzeby przy tym sięgania po konstrukcję stanu wyższej konieczności (niezbędną jedynie w przypad kach krańcowych).
W ten sposób zasady bezpieczeństwa ruchu uzupełniają przepisy roz porządzeń o bezpieczeństwie ruchu i wraz z tym i ostatnim i pomagają w rozszyfrowaniu strony przedm iotowej w ypadku drogowego.
6.
Naruszenie przepisów o bezpieczeństwie ruchu stanowi, jak w iem y, przedm iotową stronę w ypadku drogowego. P rzyjrzyjm y się więc
uje-ciu tych przepisów w niektórych krajach o silnie rozw iniętej m otory zacji. Chodzi głównie o odpowiedź na pytanie:
Czy przepisy te są sformułowane lepiej czy też gorzej niż analizowa ny przez nas przepis § 53 rozp. z 1937 r., a następnie — jakie możemy z nich w ysnuć wnioski de lege ferenda?
Obowiązujący w Niemieckiej Republice D emokratycznej kodeks dro gowy30 stanow i w § 1 p kt 1, że:
„ostrożność i w zajem ny wzgląd na w szystkich uczestników ruchu stanow ią podstawę zachowania się .w ruchu drogowym".
a w punkcie 2, że:
„każdy uczestnik ruchu na drogach publicznych powinien tak się za chowywać, żeby nie narażać na niebezpieczeństwo lub szkodę osób lub rzeczy oraz nie przeszkadzać ani nie spraw iać trudności innym osobom w stopniu większym, niż to jest konieczne.”
Niemal dosłownie taki sam przepis obowiązuje w Niemieckiej Repu blice Federalnej.31
B rytyjski Road Traffic Act32 stanowi, że:
„kto prowadzi pojazd m echaniczny na drodze publicznej bez należy te j staranności i ostrożności bądź bez dostatecznego względu na in nych użytkowników drogi, ten popełnia przestępstw o.”
Szw ajcarski kodeks drogowy33 zaw iera w art. 26 „przepis zasadni czy” (Grundregel), dotyczący zachowania się uczestnika ruchu:
„Każdy powinien się tak zachowywać w ruchu drogowym, żeby nie przeszkadzać innym w praw idłow ym używ aniu dróg i nie narażać ich na niebezpieczeństwo.”
„Szczególna ostrożność obowiązuje w stosunku do dzieci, ułom nych i starych ludzi oraz w przypadkach w skazujących na to, że jakiś uży tkow nik ru chu zachowa się niewłaściwie.”
Włoski kodeks drogowy34 w art. 101 stanowi, że:
•=0 S tra sse n v e rk e h rso rd n u n g und A u to b a h n o rd n u n g , VEB D eu tsch e r Z e n tra lv e rla g , B erlin 1960 r.
31 H. L e i s t : D er K ra ftv e rk e h rs u n fa ll, M em ento V erlag, F r a n k fu r t a/M ain 1955, s tr . 267.
32 G. S. W i l k i n s o n : R oad T ra f fic O ffences, T he S olicitors L aw S tatio n e ry S o cie ty LTD, L o n d o n 1956. Zob. p o za ty m T h e Road T ra ffic A ct 1930, s. 12 (1), (str. 70).
33 BG 19.12.19S8, S tra sse n v e rk e h r, Helbing-Lic««htertstein, B asel 1960, s tr. 34. 34 G odice d e lla s tra d a , te sto u n ic o 15 iglugno 1959 , 4. 393, G. P iro la , M ilano 1959. s tr . 73.
N r 5 (41) O C E N A S T R O N Y P R Z E D M I O T O W E J W Y P A D K U D R O G O W E G O 59
„użytkownicy drogi pow inni zachowywać się w taki sposób, żeby nie powodować niebezpieczeństwa ani przeszkody w ruchu drogowym.” F rancuski kodeks drogowy nie zawiera generalnej norm y dotyczącej zachowania się użytkowników drogi, przystępując od razu do normo w ania poszczególnych sytuacji i do określenia obowiązków poszczegól nych użytkowników drogi.
W ydany ostatnio, bo 4 października 1960 r., czechosłowacki kodeks drogowy35 stanow i w art. 1, że:
„ruch drogowy wymaga bezpieczeństwa i dobrowolnej dyscypliny wszystkich uczestników ruchu. Każdy musi dbać o to, żeby nie za grażać bezpieczeństwu i płynności ruchu drogowego, życiu i zdrowiu osób oraz mieniu, jak również żeby nie powodować uszkodzeń drogi.” Wyżej przytoczone przepisy różnych krajów w skazują więc na to, że kodeksy drogowe tych państw (poza Francją) podkreślają w klauzuli ge neralnej obowiązek przestrzegania zasad bezpieczeństwa ruchu i jego płynności, przy czym najw yraźniej — ale i nieco kazuistycznie — czyni to szw ajcarski kodeks drogowy, k tó ry szczególną opieką otacza dzieci, ludzi starych i ułomnych.
Szwajcarski kodeks drogowy zawiera ponadto — w ram ach tej gene ralnej klauzuli — bardzo charakterystyczny przepis, który zobowiązuje kierowcę do liczenia się z tym , iż jakiś użytkow nik drogi postąpi wbrew przepisom drogowym. Znaczenie tego przepisu w ym aga szczegółowego rozważenia w ram ach problem u tzw. „ograniczonego zaufania” . Jest on bardzo istotny w całości ustaw odaw stw a dotyczącego ruchu drogowego i zasługuje na wprowadzenie go również także do naszego nowego ko deksu drogowego.
Przepisy naszego rozporządzenia z 1937 roku, w porównaniu z przepi sam i różnych krajów , które w yżej przytoczono, są mocno przestarzałe zarówno w dziedzinie techniki, jak i sform ułow ań praw nych. Zwłaszcza dotyczy do przepisu § 53 rozp. z 1937 roku, bo przepis ten jest za mało precyzyjny, obejm uje dziedziny nie związane bezpośrednio z ruchem dro gowym i zawiera za dużo członów częściowo na siebie zachodzących. Może on, oczywiście, służyć za narzędzie represji wszędzie tam, gdzie da na sytuacja nie da się podciągnąć pod przepis szczególny, ale nie jest, naw et jako przepis blankietow y, najszczęśliwiej zredagowany. Przepis tego rodzaju jest, rzecz jasna, potrzebny w kodeksie drogowym, musi on
jednak być krótki i zwięzły i mieć jedynie charakter przepisu pomocni czego w w ypadkach nietypowych.
S ytuacja dotychczasowa ulegnie u nas pod tym względem dużej (i to korzystnej) zmianie z chwilą w prowadzenia nowego kodeksu drogowe go36, k tó ry jest już opracowany i jeszcze w roku bieżącym (1961) ma się stać ustaw ą.
M P ro je k t ikodeksu drogowego, o p rac o w a n y ,p r z e z O rg an izację R zeczoznaw ców
T ec h n ik i S am ochodow ej i R uchu D rogow ego Polskiego Z w iązku M otorow ego, W ar szaw a (nie opublikow any).
UWAGA! UWAGA J U Ż U K A ZA ŁY S I Ę W S P R Z E D A Ż Y n a s t ę p u j ą c e K S I Ą Ż K I P R A W N I C Z E B i a ł o b r z e s k i J „ W i ś n i e w s k i M. — T A B E L E P O T R Ą C E Ń P O D A T K U O D W Y N A G R O D Z Ę # O R A Z P O D S T A W O W E Z A S A D Y O B L I C Z A N I A P O D A T K U O D W Y N A G R O D Z E N . W y d . I I . C e n a z ł 12,— G e r s d o r f f M. , M i c h a ł o w s k i T . — R O Z L I C Z E N I A P I E N I Ę Ż N E J E D N O S T E K G O S P O D A R K I U S P O Ł E C Z N I O N E J . W y d . I I z m i e n i o n e . C e n a z ł 30,— L i p i ń s k i K . — K O D E K S P O S T Ę P O W A N I A C Y W I L N E G O O R A Z P R Z E P I S Y W P R O W A D Z A J Ą C E I Z W I Ą Z K O W E Z O R Z E C Z N I C T W E M O K R E S U P O W O J E N N E G O I K O M E N T A R Z E M . W y d . I I r o z s z e r z o n e i u z u p ? ł n i o n e . C e n a z ł 97,— D o n a b y c i a w k s i ę g a r n i a c h „ D o m u K s i ą ż k i " l u b w d r o d z e z a m ó w i e ń k i e r o w a n y c h b e z p o ś r e d n i o p o d a d r e s e m : W Y D A W N I C T W O P R A W N I C Z E , W a r s z a w a , A l . U j a z d o w s k i e 11