• Nie Znaleziono Wyników

Początki empiryzmu eklezjologicznego w metodach apologetyki nowoczesnej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Początki empiryzmu eklezjologicznego w metodach apologetyki nowoczesnej"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Ryszard Paciorkowski

Początki empiryzmu

eklezjologicznego w metodach

apologetyki nowoczesnej

Collectanea Theologica 21/1, 107-121

1949

(2)

RYSZARD PACIORKOWSKI

PO C ZĄ TK I EM PIRY ZM U EK LEZJO LO G ICZN EG O W M ETODACH A PO LO G ETY K I NO W OCZESNEJ

M yśl chrześcijańska n a p rzestrzen i dziejów w szerzeniu idei ew angelicznej sta ra się zawsze dostosow ać do n ajb ard ziej ch arak tery sty czn y ch dla danej epoki prądó w ’). J u ż pierw o tn y chrystian izm w sw ej u stn ej katechezie zapożyczał język, form ę i sty l litera c k i z otoczenia zarów no judaistycznego, ja k i h e lle ­ nistycznego w ty m przekonaniu, że szata zew nętrzna w ciąż a k tu a ln a zapew nia przebogatej tre ś c i chrześcijańskiej trw a łą siłę ekspansyw ną. W obec w y stąp ień deizm u, racjo n alizm u i n a ­ tu ra liz m u apologetyka w. X V III p rzy b iera c h a ra k te r w y b itn ie polem iczny. Rozw iązując w ty m duchu corax to now e zagadnie­ nia, rozb u d o w u je i sy stem aty zu je sw ój m ateriał w edług ram o ­ wego schem atu: Bóg, C hrystus, Kościół. Ta historyczno-gene- tyczn a m etoda w sw ych podstaw ow ych założeniach u trz y m u je się dotąd w apologetyce jako m etoda trad y cy jn a.

Je d n a k ż e ju ż w d rugiej połowie w. X IX pow staje w apo­ logetyce k ieru n e k now y, k tó ry zapoczątkow ał późniejszy k a rd y ­ nał i p rym as Belgii, D echam ps (1810— 1883). Stojąc n a pogra­ niczu dw óch św iató w m yśli o w ielkiej podówczas dynam ice — niem ieckiego p ro testan ty zm u i francuskiego liberalizm u, D

e-*) Akomodacyjną funkcję chrystianizmu ujęła trafnie Winowska w porównaniu Kościoła do rybaka, który niezmordowanie łowi nurt czasu na wiekuistą wędkę. Kościół doczesną stroną swej jaźni zaślubia nurt historii po to, by ją przeniknąć, uświęcić i zbawić tym, co jest w nim wieczne. Por. Tygodnik Powszechny 50 (1947) 1—2.

(3)

cham ps n aw iązuje do bard ziej radykalnego, obiera w spólną z nim dośw iadczalną płkszczyznę i d aje m u poznać chrystianizm od stro n y rzeczyw istości em pirycznej.

A pologetyka now oczesna poszła w k ie ru n k u w y tk n ięty m p rzez D echam ps’a, rozum iejąc potrzeby przebudow y swego sy­ stem u w m yśl przem ian, jak im uległa um ysłow ość człowieka dzisiejszego. Pod w pływ em m odnych k ieru n k ó w filozoficznych (egzystencjalizm , m aterializm dialektyczny i neopozytyw izm ), k tó re p rze n ik ają św iat w spółczesny jak o rea k c ja p rzeciw prze­ sadnem u idealizm ow i i racjonalizm ow i — w ięcej pociąga czło­ w iek a w. X X k o n k ret od a b stra k tu , rzeczyw istość ak tu aln a od h i­ storycznej. Stąd, nie u jm u jąc w niczym m etodzie tra d y c y jn e j jej w arto ści o biektyw nej, apologetyka now oczesna uw zględnia em piryczne nastaw ienie w spółczesnej sobie epoki i p rzy k ry ty cz­ n y m w y św ietlan iu sam oobrony chry stian izm u posługuje się ję ­ zykiem dla otoczenia zrozum iałym , tj. m etodą em piryzm u ekle­ zjologicznego.

W Polsce m yśl apologetyczna idzie jeszcze u ta rty m i droga­ m i ubiegłych stuleci. W dziedzinie naszej rodzim ej lite ra tu ry apologetycznej poza nielicznym i m onografiam i, o ch arak terze ściśle fachow ym są do zanotow ania tylko p race pop u larn o -n au ­ kowe, w śró d k tó ry ch n ajpow ażniejszą pod w zględem jakościo­ w ym pozycję stanow ią podręczniki. Je d n e z n ich stosują w y ­ łącznie m etodę tra d y c y jn ą , in n e dogm atyczną, a n iek tó re n aw et polem iczną, odpow iadając n a ró żn e trud n o ści, jak ie n asu w a kw estia relig ijn a. P olem ika uw zględnia p rzy ty m najczęściej p rąd y , k tó re daw no ju ż n ależą do przeszłości, w zględnie n ie są ak tu a ln e n a naszym teren ie. Tylko te n ostatni ty p polskich pod­ ręczników apologetyki naw iązu je n a n iek tó ry ch odcinkach kon­ ta k t ze w spółczesną um ysłow ością kosztem je d n a k p rzedm iotu sam ej n au k i, k tó ra z isto ty sw ej nie b yła i n ie je s t obroną w iary p rzed zarzu tam i *).

*) Por. ks. W. Kwiatkowski, Apologetyka totalna (Warszawskie Stu­ dia Teologiczne, 14), Warszawa, 1937, 1, 155—156.

(4)

N ow e k ieru n k i m y śli apologetycznej, żyw otne obecnie za­ granicą, zdobędą z czasem praw o obyw atelstw a i u nas, chodzi jed n a k o to, b y proces unow ocześnienia stosow anych dotąd w apologetyce m etod p rzyśpieszyć w obec szybkich i g ru n to w ­ ny ch przem ian, jak im uległa psychika św iata pow ojennego, a w ięc i nasza *).

N iniejszy a rty k u ł m a n a celu przedstaw ić w sposób sy n te­ tyczny głów ne w ytyczne m etody em piryzm u eklezjologicznego, k tó re j gorliw ym apostołem był kiardynał D echam ps. W sw ych ro zpraw ach i m onografiach apologetycznych tem u zagadnieniu D echam ps n ajw ięcej pośw ięca m ie js c a 2). E x professo jed n a k tezę eklezjologiczną w jej em pirycznym sform ułow aniu om aw ia­ ją n astę p u jąc e tra k ta ty :

1) Na doniosłość empiryzmu eklezjologicznego pod kątem widzenia problematyki socjologicznej zwrócił u nas uwagę prof. Znaniecki. Ko­ ściół, jego zdaniem, przedstawia zjawisko wyjątkowe w zestawieniu z państwem jako grupą społeczną o podobnej strukturze organizacyjnej. Według panującego dotąd wśród socjologów poglądu przymus fizyczny stanowi warunek konieczny do istnienia państwa. Są wprawdzie kom­ pleksy społeczne, opierające swe istnienie nie na przymusie, lecz na do­ browolnym uczestnictwie i współdziałaniu, z których największym jest naród, żaden z nich jednak nie osiągnął takich rozmiarów, takiej jedności i trwałości, ani tak doskonałej i złożonej organizacji, jak Kościół. Zba­ danie powyższego faktu ma doniosłe znaczenie dla teorii i praw socjolo­ gicznych, przy ustalaniu których idea przymusu fizycznego, zaczerpnięta z wzoru państwa jako klasycznej grupy społecznej, odgrywała zasadniczą rolę. Wyniki dokładnych i wszechstronnych badań na tÿm odcinku rze­ czywistości doprowadzić muszą do rewizji i prawdopodobnie odrzucenia wielu poglądów, panujących dotąd w socjologii. Por. F. Znaniecki, Wstęp do pracy ks. F. Mirka, Elementy społeczne parafii rzymsko-katolickiej, Poznań, 1928.

2) Kompletne wydanie dzieł Dechamps’a, obejmujące 17 tomów, ukazało się w r. 1874, Oevres Complètes de S. E. le cardinal Dechamps, Malines (OOP). Por. de Meulemeester, Bibliographie générale des écri­ vains rédemptoristes, Louvain, 1935. Niektóre traktaty i publikacje za­ mieszczone w tym wydaniu były już drukowane wcześniej, począwszy od r. 1843, inne po raz pierwszy. Wydanie z r. 1874 jest autoryzowane. W sło­ wie wstępnym Dechamps zaznacza, że wszystkie swe prace przejrzał i po­ czynił w nich pewne zmiany. Por. OOD 1, VII.

(5)

D e l a d é m o n s t r a t i o n d e l a f o i o u E n ­ t r e t i e n s s u r l a d é m o n s t r a t i o n c a t h o l i q u e d e l a r é v é l a t i o n c h r é t i e n n e (1856). Rodzaj lite ­ rac k i tej p u b lik acji odpow iada dialogom platońskim , n a k tó ry ch w zorow ało się w ielu późniejszych pisarzy, ożyw iając w ykład przez n ad an ie m u fo rm y d yskusyjnej. U D echam ps’a w dysku­ sji b io rą udział trz y osoby: p raw n ik (le m agistrat), k tó ry staw ia zagadnienie, pisarz (l’écrivain), k tó ry rozw iązuje tru d n o ści i w y ­ jaśn ia p ozytyw ną n a u k ę Kościoła oraz teolog (le théologien), k tó ry k o ry g u je nieścisłe w y ra ż en ia swego ucznia, pisarza. Sko­ ry go w ane przez teologa w yw ody pisarza w y ra ż ają m yśl au tora E n t r e t i e n s 1).

W ykład m etody eklezjologicznej z pew nym i m odyfikacja­ mi spoty k am y ró w n ież w późniejszym dziele k a rd y n a ła (1859): D e l a c e r t i t u d e e n m a t i è r e d e r e l L g i o n o u l a q u e s t i o n r e l i g i e u s e r é s o l u e p a r l e s f a i t s , 2 tom y. T ra k ta t te n stanow i poniekąd streszczenie w cześniej­ szych p u b lik a c y j: E n t r i e t i e n s i L a d i v i n i t é d e J é s u s - C h r i s t (1856) n a podstaw ie w spólnej im m yśli prze­ w odnej uzasad nien ia obiektyw nej w arto ści ch rystianizm u n a płaszczyźnie em pirycznej. W sposób bard ziej zwięzły, nie od­ biegając od głów nych ry só w opracow anego ju ż arg um entu , po­ daje D echam ps szkic swego system u w m ałej rozpraw ie o cha­ ra k te rz e polem icznym : A p p e l e t d e f i 2) oraz w drugim liście f i l o z o f i c z n o - t e o l o g i c z n y m 3).

W ty m sam ym liście zn ajd u je się ch arak tery sty czn a w zm ianka o dacie p o w stania m etody em pirycznej 4). W r. 1837 m etoda je s t ju ż w w ytycznych liniach gotowa. Chronologicznie

h Por. tamże, 1, XII (Préface).

2) Por. tamże, 9, 101—244. Autor nie podaje daty pierwszego wy­ dania, prawdopodobnie rozprawka ta w Opera Omnia ukazała się po raz pierwszy.

3) Listy te uzupełniają w pewnych punktach myśli autora, zawarte w pismach apologetycznych, głównie jednak służą polemice ze współczesną Dechamps’owi krytyką nowej metody. Drugi list w Opera Omnia nosi datę 1857. Por. OOD 16, 11—60.

(6)

je d n a k pierw szą p racę n a te n tem at, ogłoszoną drukiem , stanow i ko n feren cja o Kościele, w y d an a z polecenia biskupa Liège, Van B om m el’a, w r. 1843, a zamieszczona w w y ją tk a c h jak o n o t a p rzy końcu I rozdziału E n t r e t i e n s 1).

N a w ym ienione prace, pośw ięcone m etodzie eklezjologicz­ n e j, w skazuje sam a u to r 2), jed n ak że ró żn e jej elem enty zn aj­ dziem y w każdym n iem al tom ie O pera Om nia, ponięw aż D e- cham ps chętnie pow raca do ulubionego tem atu.

Za fu n d am en t dla sw ej k o n stru k c ji apologetycznej obiera a u to r E n t r e t i e n s syntezę dwóch faktów : w ew nętrznego, k tó ry tw orzy nasza św iadom ość relig ijn a, i zew nętrznego, ja k i stanow i dostrzegalny, żyw y i zawsze ak tu a ln y a u to ry te t Ko­ ścioła 3). D okładna i w nikliw a obserw acja fak tu zew nętrznego spełnia, zdaniem D echam ps’a, ro lę zasadniczą w now ej m etodzie i stanow i w łaściw y a rg u m en t eklezjologiczny. Część psycholo­ giczna, pośw ięcona skonstatow aniu fa k tu w ew nętrznego, jest ty lk o w stęp em i przygotow aniem do fa k tu zew nętrznego *). Ma ona n a celu podobnie, ja k i u P ascal’a zbliżenie człow ieka i n c o n c r e t o do chrystianizm u.

A nalizę fa k tu w ew nętrznego, k tó ra w k ilk u m iejscach dzieł D echam ps’a podana je s t z pew nym i w arian tam i, m ożna w głów­ n y ch rz u ta c h p rzed staw ić w n a stę p u jąc y sposób. Z w ielu za­ gadnień, jak ie p o w stają w człow ieku, zagadnienie relig ijn e p rze­ żyw a on n iew ątp liw ie jako jedno z n ajb ard ziej zasadniczych. Je d n ak ż e sam człowiek o w łasn ych siłach n ie um ie rozw iązać k w estii relig ijn ej, bo nie zna zadaw alającej odpowiedzi n a n ie­ pokojące go zagadnienia protologiczne i esch ato log iczn e5). O ile w ięc z jed n ej stro n y zdaje sobie spraw y z konieczności rozw ią­

*) Por. tamże, 1, 107—117.

2) Por. tamże, 1, XIII—XIV; 16, 10. 140—141. 3) Por. tamże 16, 54. 95.

4) Stosunek obu faktów pod względem ich wartości dowodowej określa Dechamps wyraźnie, nazywając argumentację z faktu zewnętrz­ nego decisiva in se, re la tiv e efficax. Por. OOD 16, 151. Por. tamże, 1, XV. XIX; 7, 52—53; 16, 89. 190.

(7)

zania stający ch p rzed n im zagadnień, o ty le z drugiej odczuwa sw oją wobec n ich bezsilność î k o nsekw entnie spodziew a się, a n a w e t p rag nie in te rw e n cji jak iejś siły w yższej i pom ocy od niej, ja k gdyby pew nego objaw ienia z g ó r y — to pierw szy elem en t w y stęp u jący p rz y analizie fa k tu w ew nętrznego *).

R efleksem tego relig ijneg o przeżycia je s t historycznie stw ierdzone, pow szechne w czasie i przestrzen i zjaw isko w iary w o b ja w ie n ie 2). Człowiek szuka rozw iązania zagadnienia re li­ gijnego n ie u filozofów, lecz u Isto ty N ajw yższej, od k tó rej z pełny m zaufaniem oczekuje odpowiedzi. N ie chodzi p rz y ty m 0 jakieś m artw e św iadectw o z g ó r y , lecz o żywe słowo. In ­ nym i słow y człowiek, zdaniem D echam ps’a, prag nie pouczenia ze stro n y a u to ry te tu relig ijn eg o i nie w y starcza m u depozyt w iary , u trw alo n y n a piśm ie. Szukam y a u to ry te tu żywego, n a u ­ czającego, trady cy jn eg o, k tó ry b y przekazyw ał n ienaruszony 1 niezm ienny depozyt w i a r y 3). S y n tety zu jąc poszczególne ele­ m en ty fak ttt w ew nętrznego, D echam ps o kreśla to podstaw ow e przeżycie relig ijn e, jako św iadom ość po trzeb y a u to ry te tu tra n s ­ cendentnego w zagadnieniach relig ijn y ch *).

U znanie tej p otrzeby pozw ala n a m spojrzeć pod w łaści­ w y m k ą te m w idzenia n a fak t zew nętrzny, k tó ry stanow i odpo­ w iedź n a p o stulaty rozum u i serca, odnoszące się do k w estii re ­ ligijnej. J e s t nim żyw y a u to ry te t Kościoła, uzasadniający, zda­ n iem D echam ps’a, sw ą nad p rzyrodzoną genezę przez cechy, jak im i się o d zn acza6). T akie ujęcie Kościoła ró ż n i się od zna­

’) Por. tamże, 1, 24—25; 7, 53—54; 15, 361; 16, 68 ns.

2) Por. tamże, 1, 27—28. 32. Por. W. Schmidt, Der Ursprung der Gottesidee, Münster i. W. 1935, 6, 491—508.

3) Por. tamże, 1, 37 ns.; 16, 27 ns.

4) „Le fait intérieur, c’est le besoin qu’éprouve incontestablement Ια raison d’une autorité divine enseignante en matière de religion". Dz. cyt. 16, 406. Por. tamże, 9, 214—217.

5) Zarzut naturalizmu, wysunięty przez krytykę, uchyla Dechamps, wyjaśniając, że świadomość potrzeby autorytetu transcendentnego nie do­ wodzi bynajmniej konieczności, a tym więcej istnienia porządku nadprzy­ rodzonego. Fakt wewnętrzny przygotowuje tylko człowieka do przyjęcia objawienia, a objawienie z kolei wprowadza w sferę transcendentną, do

(8)

nego w apologetyce klasycznej arg u m en tu e x n o t i s e c c l e s i a e . A pologetyka tra d y c y jn a w nioskow ała n a pod­ staw ie Biblii, że praw d ziw y Kościół m usi b y ć jeden, apostolski, pow szechny, św ięty i, stosując te cechy do Kościoła katolickiego, daw ała przez to odpowiedź, gdzie istn ieje obecnie Kościół a u te n ­ tyczny. D echam ps bada ak tu a ln ie istn iejący Kościół n a pod­ staw ie in tu icji i dokładnej obserw acji tego zjaw iska. D la w y ­ jaśn ie n ia ró żn icy m iędzy obu m etodam i uży w a n astępującego p orów nania. Podobnie ja k piękno b u d y n k u ocenić m ożem y za pom ocą w łasnej obserw acji i nie jest do tego rzeczą konieczną zestaw iania budow y z jej planem , ta k i bezpośrednie zetknięcie się ze zjaw iskiem K ościoła w ystarcza do poznania jego cech istotnych, choć fu n d am e n ty budow li k ry je p rzed nam i p rze ­ s z ło ś ć 1).

Z nane w apologetyce klasycznej cztery cechy Kościoła De­ cham ps sprow adza do dwóch: jedności i św iętości, gdyż, jego zdaniem , pow szechność Kościoła m ożna uw ażać za jedność w przestrzen i, a apostolskość za jedność w czasie 2).

Je d n o ść w czasie — to stałe trw an ie Kościoła m im o p rze­ śladow ań, jak ie n a p rzestrzen i w ieków u staw icznie go spotykały b ądź zew n ętrzny ch (fizyczna przem oc p anujących, w rogie kie­ ru n k i filozoficzne), bądź w ew n ętrzn y ch (herezje, zgorszenia) *). Jed n o ść w n au czan iu — to niezm ienność n a u k i Kościoła, k tó ry depozyt w ia ry przechow uje n ieskażony w sw ej treści, podćzas gdy sy stem y relig ijn e i filozoficzne trw a ją czas dłuższy ty lk o w ted y , o ile p rzystosow ują się do now ych w aru nkó w , zm ieniając

której kierują się w sposób nieokreślony aspiracje człowieka, oraz określa źródło i istotą nowego porządku. W tym jedynie znaczeniu można mówić, że natura jest „kamieniem oczekiwania“ w stosunku do pierwiastka nad­ przyrodzonego, pierre d’atten te. Por. tamże, 16, 67—68, 202 ns,

*) Por. tamże, 1, 67. 90. 298; 16, 185; 17, 197. 2) Por. tamże, 1, 586; 17, .245—247.

3) Por. tamże, 1, 114; 2, 281; 3, 51—52; 10, 292. Wzorując się na

D iscours sur l’H istoire u niverselle, Bossuet’a, kreśli Dechamps w Entre­ tiens poetycki opis triumfalnego pochodu Kościoła poprzez wieki. Por. dz. cyt. 1, 47—63.

(9)

zasady pod n ap o rem czynników zew nętrznych ł). Jedn ość w p rzestrzen i — to pow szechność Kościoła, k tó ry jako potęga duchow a, nie stosując przem ocy fizycznej, szerzy się w śród ludzkości, łącząc w e w spólnej w ierze ró żn e w a rstw y społeczne i n a ro d y w ró żnych epokach, podczas gdy sekty relig ijn e zacie­ śn ia ją się do jednego naro d u , p aństw a lub rasy , m ając stałe po­ parcie w ładzy św ieckiej. Prócz powszechności o ch arakterze ilościow ym w ym ienia D echam ps pow szechność jakościow ą, ro zu ­ m iejąc przez to szczególną w łaściw ość nau k i Kościoła, polegającą n a m ożliw ości zaspokojenia potrzeb duchow ych w szystkich lu d z i2).

Dla pow yższych cech Kościoła nie m ożna odnaleźć analogii w żadnym in n y m kom pleksie społecznym w czasie i p rzestrzeni. Kościół stanow i tu w y ją te k jako zjaw isko niezw ykłe, oryginalne i to w tak im stopniu, że n ie da się w y jaśn ić genezy i istnienia tego ro d za ju zjaw iska żadną przyczyną n a tu ra ln ą , poniew aż, ja k uczy dośw iadczenie historyczne, w szelkie społeczności ludzkie są n ietrw a łe i zm ienne, a w swej tery to rialn e j ekspansji ogra­ niczone. Logiczną eksplikację tego jedynego fa k tu o trzy m uje­ m y, zdaniem D echam ps’a, ty lk o przy założeniu, że jest to trw a ły cud m oralny, m i r a c l e s u b s i s t a n t 3).

Do tego sam ego w niosku prow adzi analiza przejaw ó w św iętości Kościoła. Św iętą jest ta n au k a, k tó ra staw ia za cel człowiekowi m iłość i posiadanie samego Boga przez pełnienie w życiu Jeg o woli. Tylko Kościół głosi tak ie zasady, dając m oż­ ność każdem u osiągnięcia najw yższego stopnia doskonałości4). Nie wszyscy członkowie Kościoła są święci, bo przynależność do Kościoła nie usuw a w olnej woli, ale p rzejaw y nadprzyrodzonego życia łatw o dostrzec i to nie ty lk o w św iętych kanonizow anych,

*) Niezmienności nauki Kościoła nie sprzeciwia się rozwój dogma­ tów, który Dechamps rozumie w sensie klasycznego określenia, jakie podał św. Wincenty z Lerynu. Por. OOD 1, 381—382.

2) Por. tamże, 1, 87—88. 225—227; równoległe myśli spotykamy i w innych tomach.

3) Por. tamże, 1, XIV; 101—104; 3, 186; 4, 346; 6, 32; 7, 236, 16, 180. 4) Por. tamże, 1, 433—457; 4, 171—185; 16, 57.

(10)

k tó ry c h Kościół posiada w ró żn y ch okresach swej h isto rii *), nie ty lk o w k laszto rach i zakonach w śró d osób pośw ięcających się m odlitw ie, pokucie i dziełom m iłosierdzia 2), ale i w życiu zw y­ kłym w iększości w iernych, którzy, stosują środki uśw ięcenia, ja ­ kim i dy sponuje Kościół, w alczą ze sw ym i słabościam i i dążą do doskonałości. Poza K ościołem żadna' społeczność re lig ijn a nie po trafiła u trz y m ać m as n a w yższym poziom ie m o ra ln o śc i3). P rzejaw em ducha uśw ięcenia, ożyw iającego Kościół, je s t ró w ­ n ież p ra k ty k a p o k u tn a w śró d w iernych. Ż adna siła ludzka, zda­ niem D echam ps’a, nie byłaby zdolna w y d ać skutecznego rozka­ zu, b y ludzie odkryw ali jed n i p rzed drugim i głębię sw ych u p a d ­ ków m oralnych. J e d n a k tego ro d zaju p ra k ty k a je s t w yko ny w a­ n a w K ościele przez w iernych, k tó rzy odczuw ają n a sobie sk u tk i tego środka uśw ięcenia *). Św iętość Kościoła stanow i odpow iedź n a dążenia ludzkiego serca, k tó re szuka dobra i szczęścia. P rz e ­ jaw em ty ch dążeń są liczne k o n w ersje przy zetknięciu się n ie ­ katolików z życiem Kościoła i o dw rotnie o dstępstw a od Kościoła m ają sw ą genezę w obniżeniu relig ijn eg o i m oralnego poziomu jednostek. N aw et w rogow ie Kościoła zdają sobie spraw ę z jego św iętości, to też w szelkie zgorszenia, jak ie tra fia ją się w Kościele, w yw ołują oburzenie n a sk u te k w idocznego k o n tra stu m iędzy po­ pełnioną zbrodnią, a św iętością in sty tu cji, do k tó re j spraw ca zgorszenia n ależy 6).

O bydw a om ówione w yżej fak ty : w ew n ętrzn y i jego k o re- la t — zew n ętrzn y , rozw ażane ze w zględów p rak ty czn y ch od­ dzielnie, dążą w rzeczyw istości do w zajem nego zespolenia w ty m znaczeniu, że człow iek przez uśw iadom ienie sobie n a drodze in - tro sp ek cji fa k tu w ew nętrznego je s t przygotow any psychologicz­ nie do poznania fa k tu zew nętrznego, czyli a u to ry te tu K ościoła *).

*) Por. tamże, 1, 473—488.

2) Por. tamże, 1, 468—473 ; 4, 156—161. 3) Por. tamże, 1, 459—461; 4, 151—152. *) Por. tamże, 1, 461—463; 4, 152—156. b) Por. tamże, 1, 492—493.

e) „II n ’y a que deux faits a vérifier, l ’un en vous et l ’autre hors de vous, ils se rech erchent pour s ’em brasser, et de tous les deux, le témoin c’est vous-même“. Dz. cyt. 16, 406; por. tamże, 1, 16; 16, 54. 95.

(11)

F a k t te n stan o w i m otyw w iarogodności zawsze ak tu aln y , jaw ny, żyw y i sam się n a rz u c a ją c y *). M oże być poznany przez każdego, b yleby zostały zachow ane w a ru n k i w ym agane p rzy w szelkiej obserw acji. Je że li do poznania każdego zjaw iska koniecznym jest ustosunkow anie się obiektyw ne to, zw raca uw agę D echam ps, i w ty m w ypadku, gdy chodzi o rzecz ta k w ielkiej w agi, ja k po­ znanie fa k tu Kościoła, trz e b a w yzbyć się w szelkich uprzedzeń i z góry pow ziętych założeń.

W lis ta r h f i l o z o f i c z n y c h i t e o l o g i c ż n y c h podaje a u to r E n t r e t i e n s ch a ra k te ry sty k ę m etody ekle­ zjologicznej, k tó rą nazyw a m etodą O patrzności, poniew aż tą drogą, jego zdaniem ,tj. przez bezpośrednie zetknięcie się z fak ­ te m Kościoła, a nie przez stu d iu m Biblii, prow adzi zw ykle O patrzność lu d zi do w iary , s a l t e m v i a o r d i n a r i a 2). R ysem znam iennym now ej m etody w odróżnieniu od tra d y c y j­ n ej je s t jej p o p u larn y ch a ra k te r. O bydw ie m eto d y o p ierają się n a fak tach , ale podczas, gdy jed n a bada rzeczyw istość historycz­ n ą (dokum enty pisane), d ru g a poddaje obserw acji rzeczyw istość żyw ą, obecną i dostrzegalną (au to ry te t Kościoła). M etoda ge­ netyczna przechodzi długą drogę od stw ierdzen ia historyczności i autentyczności Pism a św. do ak tu a ln ie istniejącego Kościoła, m etoda eklezjologiczna staw ia nas bezpośrednio wobec fak tu , k tó ry sam poucza o swej p rzeszło ści3). Dow odzenia, podaw ane w m etodzie genetycznej oddzielnie, tzw . d e m o n s t r a t i o C h r i s t i a n a i d e m o n s t r a t i o c a t h o l i c a tu p rzed ­ staw ione są jednocześnie jako d e m o n s t r a t i o c a t h o ­ l i c a r e v e l a t i o n i s C h r i s t i a n a e 4). M etoda tra d y ­ cy jn a je st n iedostępna dla osób nieprzygotow anych do histo- ry czno -k ry ty czn ych b ad ań n a d źródłam i objaw ienia. W św ietle now ej m etody b ad an ia te, choć pożyteczne i celowe, nie są je d ­ nak konieczne do stw ierdzenia w iarogodności chrystianizm u. Nie

*) Por. tamże, 1, 105—106; 3, 86; 6, 31, 33; 7, 406; 16, 4—5. 322. 2) Por. tamże, 16, 318. 396. 401—405.

’) Por. tamże, 4, 347; 6, 33—34; 9, 220; 15, 340. 4) Por. tamże, 16, 190—194. 340.

(12)

trzeb a bow iem , zdaniem D echam ps’a, zaw ieszać swego j u d i ­ c i u m c r e d i b i l i t a t i s aż do m o m entu spraw dzenia dro­ gą osobistych dociekań, czy chry stian izm w form ie katolickiej je s t zgodny z rzeczyw istością obiektyw ną, w y starcza n ieu p rze- dzona obserw acja fa k tu Kościoła, k tó ry sam spćłnia ro lę p ierw ­ szorzędnego m otyw u w iarogodności i to zarów no dla ludzi in te ­ lek tu a ln ie zaaw ansow anych, ja k i dla ogółu w iern y ch , k tó re m u b ra k zarów no czasu, ja k i zdolności do ^ tu dió w teoretyczn ych *).

Z ta k u ję te j przez D echam ps’a arg u m en tacji eklezjologicz­ nej w ynika, że a u to r E n t r e t i e n s rzucił tylk o zasadnicze z ręb y pod budow ę now ej m etody w apologetyce. Pom ysł tego ty p u dow odzenia n ie był zresztą oryginalny, ja k sam D echam ps w y ra ź n ie zaznacza, w skazując jak o pionierów a rg u m e n tu ekle­ zjologicznego ojców Kościoła: św. Iren eusza, T ertu lian a, św. W incentego z L ery n u , a zwłaszcza św. A u g u s ty n a 2), z now szych zaś au to ró w P ascal’a, F én elo n ’a, B ossuet’a, de M aistre’a, a ze w spółczesnych sobie M öhler’a i L aco rd aire’a. D echam ps pierw ­ szy zw rócił uw agę na niedocenianą dotąd należy cie w a rto ść m e­ to d y em pirycznej i jej znaczenie dla apologetyki. Do um iejętnego szerzenia um iłow anej idei przyczynił się o rato rsk i ta le n t k a rd y ­ nała. U w ieńczeniem zaś n iestru d zo n y ch w ysiłków n a tym odcin­ k u p o p u laryzato rsk o -nauk o w y m b y ła d efinicja dogm atyczna soboru W atykańskiego, k tó ry sch em at przedstaw ion y przez D

e-*) Por. tamże, 15, 339—341; 16, 63—73. 202—216.

*) Słynne zdanie Augustyna z serm o 116 o paraleli między wiarą religijną apostołów i naszą Dechamps często komentuje, przytaczając -rów­ noległe wypowiedzi biskupa Hippony, w których widzi zaczątek i genialny skrót metody empirycznej. Łańcuch cudów ewangelijnych nie został, zda­ niem Augustyna, przerwany. Dalszym jego ogniwem to istniejący Kościół, który występuje jako zawsze żywe i aktualne zjawisko. Jak dla aposto­ łów motywem wiarogodności były cuda Chrystusa, Jego osobowość i Jego nauka, tak dla nas obecnie tę samą funkcję apologetyczną spełnia Kościół empiryczny. Apostołowie, widząc Chrystusa, wierzyli w Jégo dzieło, Ko­ ściół, którego jeszcze nie widzieli, my, pozostając pod urokiem transcen­ dentnego charakteru Kościoła, wierzymy w Chrystusa. Por. sermo 116, 6 (ML 38, 660).

(13)

cham ps’a usankcjonow ał, p o m ijając ty lk o część przygotow aw czą arg u m en tu eklezjologicznego, czyli tzw. fak t w e w n ętrzn y *).

M ając n a uw adze specyficzny c h a ra k te r apologetycznych tra k ta tó w D echam ps’a, n ie m ożna przy kry ty czn ej ocenie ich w arto ści obiektyw nej stosow ać k ry te rió w ' ściśle naukow ych. O ra to r i duszpasterz usuw a n a p la n drugi apologetę. S tąd b ra k należy tego pogłębienia rzuconych m yśli i u dokum entow ania m ateriałem dow odow ym n a tle krytyczno-porów naw czym posz­ czególnych członów a rg u m en tu , co stanow i dla tego ty p u dowo­ dzenia m om ent zasadniczy. S tąd w coraz to now ą form ę przy ­ oblekane te sam e tw ierdzen ia, często ogólnikow e i nieścisłe, co nie zawsze przyczynia się do lepszego zrozum ienia tr e ś c i5).

S tro n a psychologiczna m etody em piryzm u eklezjologicz­ nego (fakt w ew n ętrzn y ) zyskała dopiero pogłębienie m iędzy in ­ ny m i w znanej p racy M aurice B londel’a, L ’a c t i o n 3). Filo­ zof czynu na podstaw ie w nikliw ej i w szechstronnej analizy psy­ chologicznej w ykazał in te le k tu a ln ą i m o raln ą n iew ystarczalność człowieka, czyli jego hetereno m ię, a nie autonom ię, zastrzegając się p rzy ty m przed p rzesadą n atu ralizm u . J e s t to, ja k się ostat­ nio w y raził B londel w referacie podczas T y g o d n i a S p o ­ ł e c z n e g o (Paryż, sierpień, 1947), stw ierdzenie „głodu tr a n ­ scend en cji“ i „szukania w ylotów k u górze“. W łaściw y a rg u m en t eklezjologiczny z obserw acji Kościoła em pirycznego został sy­ stem atycznie ro zbudow any po raz pierw szy przez D idiot’a, teo ­ loga soboru W atykańskiego *). P ra cę D idiot’a k o n ty n u u ją now si apologeci, ja k B ainvel, S ertillanges, K irsch, K rebs, D ieckm ann, S trau b in g er, L ip pert, K östers i inni. T rudności w osiągnięciu

*) Por. DBU 1793 ns. Redakcją przygotowanego przez Komisję so­ boru schematu omawia M. Bliguet, L ’apologétique „traditionelle“. De Sa- vonarole et du P. Lacordaire au concile du Vatican, art. w Revue des sciences philosophiques et theologiques 2 (1929) 243—263.

2) Trudność w rozumieniu Dechamps’a odczuwali i współcześni, jak świadczą o tym listy kardynała w odpowiedzi krytyce, która w zasadni­ czych nawet kwestiach błędnie interpretowała myśli autora.

3) M. Blondel, L ’action. Essai d’une critique de la vie et d’une scien­ ce de la pratique, Paris, 1893.

(14)

d efinity w n y ch w y ników m ają sw e źródło w b ra k u dostatecznego m ate ria łu psychologiczno-socjologicznego. Od m ożliw ie w szech­ stronnego zbadania tego m ate ria łu i u stalen ia p ra w rządzących obserw ow aną rzeczyw istością zależy w arto ść k ry ty c z n a now ej m etody. M etoda ta n a odcinku eklezjologicznym stanow i ch ara­ k tery sty c z n y przy k ład prób, jak ie p o d ejm u je apologetyka dzi­ siejsza celem 'rozb udo w y swego sy stem u od stro n y em pirycznej, by w te n sposób naw iązać k o n ta k t z um ysłow ością współczesną.

(15)

( R é s u m é )

LES COM MENCEMENTS DE L ’EM PIRISM E ECCLESIÖ LO G I- QUE DANS LES M ETHODES DE L ’APOLO GETIQ UE

CONTEM PORAINE

. L ’apologétique d ’a u jo u rd ’h u i p ren d en considération les tendances in tellectu elles des esp rits contem porains, et, v o u lan t éc la ire r d ’u n e m anière critiq u e l’auto-défense du christianism e, em ploie u n langage com préhensible p o u r ceux qui sont p é n é trés p a r ces tendances. E t c’est en ceci q u e consiste la m éthode de l’em pirism e ecclésiologique.

Le v rai apô tre et le p io n n ier le plus zélé de cette m éthode, q ui fu t d éjà p rise en considération p a r les apologistes des p re ­ m iers siècles du ch ristianism e (st. A ugustin), fu t le c a rd in al-p ri­ m at de la B elgique, D echam ps.

D ans ses oeuvres e t su rto u t dans ses E n t r e t i e n s il exam in e le ch ristianism e sans p re n d re p o u r in term éd iaire la Bi­ ble, m ais p a r l ’observation im m éd iate de l ’Eglise actuelle. Le ré s u lta t de l’analyse de ce phénom ène est la conclusion suivante: la genèse e t l ’existance des m arques caractéristiq ues qui distin ­ g u e n t l ’Eglise em pirique n e p e u v e n t pas ê tre expliquées p a r des causes n atu relles. Les lois h isto riq u es et sociologiques q ue nous connaissons n ’ex p liq u en t pas ce phénom ène. La seule exp li­ cation logique de ce phénom ène u n iq u e est seulem en t possible en p re n a n t comm e prin cip e q u ’il s ’agit ici d ’u n m iracle m oral subsistant.

(16)

L a m éthode ecclésiologique, ébauchée p a r D echam ps et définie p a r le Concile du V atican, est développée et approfondie p a r l ’apologétique contem poraine.

Les difficultés q u i re ta rd e n t les ré su lta ts définitifs de cette m éthode o n t comme source l ’insuffisance du m até rie l qu i nous est o ffe rt p a r la sociologie e t la psychologie exp érim en tale d ’a u jo u rd ’hui. L a v a le u r de cette m éthode d ép en dra des ré su l­ ta ts des étu des précises s u r le m a té ria u x sociologiques e t psy­ chologiques.

C ette m éthode est u n exem ple caractéristiq u e des te n ta ti­ ves qui o nt été e n tre p rises d ern iè re m en t p a r l ’apologétique, a y a n t p o u r b u t de p ré se n te r dans u n e nouvelle form e les v é ri­ té s inchangeables de l ’Evangile. D e cette m an ière les apolo­ gistes ch erch en t u n contact avec l ’h u m an ité m oderne.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przedmiotem niniejszej dokumentacji projektowej wykonawczej jest montaż i uruchomienie zestawów czterech analizatorów parametrów sieci nn na czterech niezależnych

[r]

Przy towarzyszeniu radosnych okrzyl ów setek angielskich turvstów (wzlot odbył sic w In t-rr'aken) wzniósł się balon prosto w górę. Dziwne uczucie ogarnęło

Trudno jui spotlmć Z(misza!m, pamiętnj{lcGgo czo.sy Meczy- szcza; j eden tylko. ru- szyła pod wodzę. ryj~, ognisko na nasypie, pozostnłym po spulon.aj chałnpie,

cuzów w ciągu tych kilku godzin wywołało popłoch w dowództw ie niemieckiem, które nie spodziewało się tak pow ażnego natarcia Francuzów i okazało się

zmieniając obciążenie od minimalnego do maksymalnego dla stabilizatora wtórnikowego (stab - II) zmierzyć dla określonych wartości prądu obciążenia wartość

nazwę przedmiotu, imię/imiona i nazwisko słuchacza studiów podyplomowych, oceny oraz datę i podpis osoby zaliczającej przedmiot oraz kartach osiągnięć słuchacza

Dokładne informacje na temat zakresu naprawy oraz wysokości kosztów możliwe są dopiero po rozłożeniu pojazdu.. Kosztorys – wykonano na podstawie wstępnie ustalonego