Tzvetan Todorov
Ludzie - opowieści
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 64/1, 269-281
1973
TZVETAN TODOROV
LUDZIE-OPOWIESCI
C zym że jest postać, je ś li n ie w y zn a czn ik iem akcji? C zym jest obraz lu b p ow ieść, która n i e j e s t op isem ch arak terów ? C zyż czego in n eg o szu k am y w niej i co in n eg o zn ajd u jem y?
Eksklamacja ta pochodzi od H enry Jam esa i znajduje się w jego słyn
nym artykule The A rt of Fiction (1884). Przez pytania te przebijają dw ie zasadnicze koncepcje. Pierw sza dotyczy wieczystego związku dwóch róż
nych składników opowieści: postaci i akcji. Nie ma postaci poza akcją ani akcji niezależnej od postaci. Jednak w końcowej partii tej inwokacji n ie
jako podstępem wprowadzona zostaje koncepcja druga: pomimo że oba składniki połączone są nierozerwalnie, jeden z nich jest jednak w ażniej
szy — postacie. To znaczy charaktery, to znaczy psychologia. Wszelka opowieść jest „opisem charakterów ”.
Rzadko zaobserwować można przypadek równie czystego egocentryz
m u podającego się za uniwersalizm. Mimo że ideałem teoretycznym J a mesa była opowieść, w której wszystko podporządkowane jest psychologii postaci, trudno jednak z tej racji ignorować fakt istnienia tego całego n u r
tu literatury, w której akcja [actions] służy nie „ilustracji” postaci, lecz odw rotnie — postacie podporządkowane są akcji, i w której — z drugiej strony — słowo „postać” znaczy zupełnie co innego niż jednolitość [cohérence] psychologiczna czy opis charakteru. K ierunek ten, najśw iet
niej prezentow any przez Odyseję, Dekamerona, Księgę tysiąca i jednej nocy oraz Rękopis znaleziony w Saragossie, można uważać za skrajny przypadek apsychologizmu literackiego. Spróbujmy przyjrzeć mu się z bli
ska, n a przykładzie ostatnich dw u wymienionych dzieł h
[T zvetan T o d o r o v — zob. n otk ę do jeg o artyk u łu K a te g o rie o p o w ia d a n ia lite r a c k ie g o . „ P a m iętn ik L iterack i” 1968, z. 4, s. 2&3.
P rzek ład w e d łu g w y d .: T. T o d o r o v , L es H o m m e s-R é c its. W : G ra m m a ire d u D ecam eron . The H agu e—P aris 1969, s. 85— 97 (A ppendice).]
1 D ostęp do tek stu tych k sią żek w c ią ż jeszcze s ta w ia w o b ec p ow ażn ych p ro b lem ó w . Znana jest b u rzliw a h isto ria p rzek ład ów K s ię g i ty s ią c a i je d n e j n ocy.
T e k s t n in iejszy p o słu g u je się p rzek ład em R ené K h a w a m a (t. 1: D a m es in sig n e s
Mówiąc o utw orach takich jak Księga tysiąca i jednej nocy ogranicza
my się zazwyczaj do stwierdzenia, że brak tu głębszej analizy charakte
rów, że nie w ystępują tu opisy stanów psychicznych; lecz taki opis apsy- chologizmu nie wykracza poza tautologię. Celem pełniejszej charakterystyki interesującego nas zjawiska należy za p u nkt wyjścia przyjąć obraz pew nego ruchu opowieści, kiedy jest ona podporządkowana strukturze przy
czynowej. Można będzie wówczas każdy m om ent opowieści przedstawić w postaci zdania prostego, którego stosunek do zdań poprzedniego i n a
stępnego określić można jako następstwo (zapisane przy pomocy znaku + ) lub skutek (zapisany przy pomocy ->).
Pierwszą opozycję między opowiadaniem, którego rzecznikiem jest James, a opowiadaniem z Księgi tysiąca i jednej nocy, można zilustrować w sposób następujący: jeśli mamy zdanie „X widzi Y”, to dla Jam esa ważne jest X, zaś dla Szeherezady Y. Opowiadanie psychologiczne tra k tu je każde działanie jako drogę otw ierającą dostęp do osobowości działa
jącego — jako ekspresję, jeśli nie symptom. Działanie [action] nie jest tu rozpatryw ane jako coś samoistnego; jest ono p r z e c h o d n i e [transi
tive] — wiedzie w stronę swego podmiotu. Inaczej opowiadanie apsycho- logiczne — charakterystyczne dlań działania są nieprzechodnie: działanie ważne jest tu samo w sobie, a nie jako wskaźnik danego rysu charaktero
logicznego. Można powiedzieć, że Księga tysiąca i jednej nocy ukazuje nam literatu rę o r z e c z e n i a [predicative] : akcent pada tu zawsze n a orzeczenie, a nie na podmiot zdania. Najbardziej znanym przykładem tego zatarcia podmiotu gramatycznego jest historia Sindbada Żeglarza. N aw et Ulisses jawi się nam w swych perypetiach jako ktoś bardziej określony:
wiemy, że jest sprytny, przezorny etc. Nie można tego w żadnym razie powiedzieć o Sindbadzie: jego opowieść (prowadzona przecież w pierw szej osobie) jest bezosobowa; należałoby ją zapisać nie w postaci ,,X w i
dzi Y”, lecz jako „widzi się Y”. Pod względem bezosobowości z przygoda
mi Sindbada rywalizować mogą jedynie najchłodniejsze opisy podróży, lecz bynajm niej nie dowolna relacja podróżnicza — w ystarczy wspomnieć
Podróż sentym entalną S terne’a!
Zniesienie psychologii dokonuje się tu w ew nątrz zdania narracyjnego, a w jeszcze większym stopniu na płaszczyźnie relacji między zdaniami.
Jakiś rys charakteru powoduje jakieś działanie; istnieją jednak dwa róż
ne sposoby realizacji tego zjawiska. Można mówić o przyczynowości b e z-
e t s e r v ite u r s galants-, t. 2: L es C oeurs in h u m ain s. A lb in M ichel, 1965 i 1966); jeśli chodzi o o p o w ieści na razie n ie op u b lik ow an e w ty m p rzek ład zie, to korzystam z tłu m a czen ia G allan d a '(Garnier—Flam m arion, t. 1—3, 1965). W przypadku P o tockiego, w cią ż jeszcze w całości n ied ostęp n ego po francusku, to odw ołuję się do M a n u scrit tr o u v é à S a ra g o sse (G allim ard, 1958) oraz do A v a d o ro , h isto ire espagn ole (t. 1—4, P aris 1813).
p o ś r e d n i e j [immédiate] w opozycji do przy czy nowości s p o ś r e d - n i c z o n e j [médiatisée]. Pierwsza będzie typu „X jest odważny -> X rzuca wyzwanie potworowi”. W drugim przypadku pojawienie się pierw szego zdania nie pociąga za sobą natychm iastowych konsekwencji; jednak w toku opowiadania X ukaże się jako ktoś, kto działa odważnie. Jest to przyczynowość rozproszona, nieciągła, która nie objawia się w jakimś jed
nym działaniu, lecz w drugorzędnych aspektach — w serii działań, często odległych od siebie.
Otóż Księga tysiąca i jednej nocy nie zna tej drugiej przyczynowości.
Zaledwie powiedziano nam, że siostry sułtanki są zazdrosne, a już pod
mieniają jej one dzieci podrzucając w <ich miejsce polano, psa, kota. Kasim jest chciwy, a zatem w yrusza na poszukiwanie pieniędzy. Wszystkie cechy charakteru są przyczynami realizującymi się natychmiastowo: gdy tylko się pojawią — powodują działanie. Odległość dzieląca cechę psychiczną od działania, które powoduje, jest zresztą znikoma; bardziej niż z opo
zycją: cechą/działanie mamy tu do czynienia z dwoma aspektami działa
nia: trwałe/chwilowe lub iteratyw ne/nieiteratyw ne. Sindbad lubi podró
żować (rys charakteru) Sindbad w yrusza w podróż (działanie). Odleg
łość między jednym a drugim m a tendencję do całkowitego zaniku.
A oto inny sposób pozwalający na w ykrycie wspomnianej redukcji dystansu: bada się, czy dane zdanie przydawkowe powoduje w toku opowie
ści wiele różnych konsekwencji. W powieści dziewiętnastowiecznej zdanie
„X jest zazdrosny o Y” może mieć konsekwencje w postaci zdań „X ucie
ka od św iata”, „X popełnia samobójstwo”, „X emabluje panią Y”, „X szkodzi Y”. W Księdze... istnieje jedna tylko możliwość: „X jest zazdros
n y o Y -> X szkodzi Y”. Stabilność stosunku między tym i zdaniami po
zbawia pierwsze wszelkiej samodzielności, odbiera mu jakikolwiek sens nieprzechodni. Implikacja zm ierza ku tożsamości. Natomiast gdy możli
wości następstw są liczniejsze, przesłanka posiada większą wartość samo
istną.
Dotykamy tu pewnej interesującej cechy przyczynowości psycholo
gicznej. Cecha charakteru nie jest ani po prostu przyczyną jakiegoś dzia
łania, ani też jego zwykłym skutkiem: jest — podobnie jak działanie — zarazem jednym i drugim. X zabija swą żonę, ponieważ jest okrutny, lecz jest okrutny, ponieważ zabija żonę. Analiza przyczynowa opowiadania nie odsyła do jakiegoś niezachwianie pewnego praźródła, które stanowiłoby o sensie i regułach następnych obrazów, inaczej mówiąc do stanu zero
wego; trzeba umieć uchwycić ową przyczynowość poza linearnym w y
obrażeniem czasu. Przyczyna nie jest jakimś fundam entalnym p r z e d , lecz jedynie składnikiem zestawu „przyczyna-skutek”, w którym żaden z elementów nie dominuje przez to nad drugim.
Słuszniej byłoby więc mówić, że przyczynowość psychologiczna nie
tyle in terferu je w przyczynowość w ydarzeń (tj. działań), ile ją podwaja.
Działania powodują działania; dodatkowo zaś — lecz n a innej płaszczyź
nie — pojawia się zestaw przyczyna-skutek psychologiczny. Tu można postawić pytanie dotyczące zborności psychologicznej, albowiem charak
terologiczne „nadw yżki” mogą tworzyć układ lub go nie tworzyć. Księga tysiąca i jednej nocy dostarcza tu nowego skrajnego przykładu. Weźmy słynną Opowieść o A li Babie 2. Żona Kasima, brata Ali Baby, zaniepoko
jona jest zniknięciem męża. „Spędziła noc całą płacząc”. N azajutrz Ali Baba przynosi poćwiartowane zwłoki brata i mówi na pocieszenie:
Oto, szw agierko, coś, co cię zasm uci, ty m bardziej że niczego takiego się n ie spodziew asz. I a czk o lw iek n ieszczęście to jest n ieod w racaln e, je ś li m im o to m oże cię coś pocieszyć, p roponuję ci m a łżeń stw o i p o łą czen ie tego, co p o sia dasz, z tym skrom nym dobytkiem , który B óg m i zesłał...
Reakcja szwagierki:
N ie od m ów iła, lecz p rzeciw n ie — u zn ała prop ozycję za rozsądny pow ód do k on solacji. O tarłszy łzy, które w y le w a ć ję ła w ob fitości, za p rzestaw szy d o
n ośn ych krzyków , które zw y k ły w y d a w a ć żon y p o u tracie m ężów , w sposób d ow od n y w y k a za ła A li B abie, że p rzyjm u je jeg o propozycję... (G alland, III).
Tak odbywa się przejście żony Ka&ima od rozpaczy do radości. P rzy
kładów podobnych jest w Księdze... nieskończenie wiele.
Zaprzeczając w sposób oczywisty istnieniu jednolitości psychologicznej, wkraczam y na obszary zdrowego rozsądku. Istnieje wszak bez w ątpienia inna psychologia, w której te dwa następujące po sobie działania tworzą psychiczną jedność. Ale Księga... należy do św iata zdrowego rozsądku (zdrowego rozsądku folkloru); obfitość przykładów wystarczy, by prze
konać się, że nie chodzi tu o inną psychologię ani naw et o antypsycholo- gię, lecz o apsychologię.
2 [P ierw szy p olski przekład całości K s ię g i ty s ią c a i je d n e j n o cy z języka o ry g in ału je s t dopiero p rzygotow yw an y. K ilk a n a ście o p o w ie śc i tłu m aczon ych z arab
sk iego uk azało się w serii „B ib liotek a N arod ow a” (K się g a ty s ią c a i je d n e j nocy.
W y b r a n e o p o w ieści. W ybór i przekład filo lo g iczn y W. K u b i a k a , literacka w e r sja p rzek ład u i przekład w ie r sz y J. F i c o w s k i e g o , w stę p i p rzyp isy T. L e w i c k i e g o . W yd. 2. W rocław 1966). T am g d zie to ty lk o b yło m o żliw e, korzysta
łe m z tego przekładu, ozn aczając go ja k o B N II i stronica. J e śli chodzi o tytu ły in n y ch op ow ieści, k orzystałem z X I X -w ie c z n y c h p olsk ich w y d a ń K sięgi... sta n o w ią c y c h tłu m a czen ie przek ład u G allanda, w szczeg ó ln o ści z w y d a n ia : T ysiąc n ocy i je d n a . P rzek ład p olsk i p odług n ow ego w y d a n ia p arysk iego przez x x x . L ipsk 1840; w niek tórych przypadkach sięg a łem do p rzek ład u pod red ak cją W. S i e r o s z e w s k i e g o : T ysią c i je d n a noc. W arszaw a 1926. T y tu ły p rzyjęte w tych w y d an iach — poprzez lic z n e przeróbki d la dzieci — w e sz ły do p o lsk ieg o „obiegu”
K sięg i... U ży w a n ą w d ziew iętn a sto w ieczn y ch w y d a n ia c h form u łę „H istoria o...”
z m ien iłem zgod n ie z K u b iak iem i F ico w sk im na „O pow ieść o...” (przyp. tłum.).]
W brew m niem aniu Jam esa postać nie zawsze jest wyznacznikiem akcji i bynajm niej nie każda opowieść polega na „opisie charakterów ”.
Czymże więc jest postać? Księga... dostarcza nam odpowiedzi nader w y
raźnej, odpowiedzi podjętej i potwierdzonej przez Rękopis znaleziony w Saragossie: postać jest to potencjalna historia — historia życia danej postaci. Każda postać oznacza nową intrygę. Znajdujem y się w królestwie ludzi-opowieści.
Fakt ten w sposób dogłębny oddziałuje na strukturę opowiadania.
Dygresje i szufladki
Pojaw ienie się nowej postaci nieuchronnie pociąga za sobą przerwę w historii opowiadanej właśnie po to, by można było opowiedzieć nową historię, tę, która tłum aczy pojawienie się „tu i teraz” nowej postaci.
Historia druga w staw iona zostaje w ciało pierwszej; chwyt ten nazyw a się konstrukcją szufladkową [enchâssement] 3.
Nie jest to, rzecz jasna, jedyne uzasadnienie konstrukcji szufladkowej.
Księga... dostarcza nam innych: tak więc w Opowieści o rybaku i ijrycie w staw iane opowieści służą za argumenty. Rybak usprawiedliwia swoją bezlitosność wobec ifryta za pomocą historii o wezyrze króla Juana i m ędr- cu Rujanie; z kolei w tej opowieści król uzasadnia swoje zachowanie opo
w iadając o królu Sindbadzie i jego sokole, wreszcie w ezyr królewski broni swoich pozycji argum entując opowieścią o królewiczu i ghuli. W przypad
ku, gdy w historii wstawionej oraz w tej, która tw orzy obramowanie, w y
stępują te same postacie, m otywacja taka jest zbędna: w Opowieści 0 dwóch siostrach zaw istnych rzecz o w ydaleniu dzieci sułtana z pałacu 1 o późniejszym ich rozpoznaniu przez sułtana stanowi ram y dla opowieści o zdobyciu magicznych przedmiotów; w tym przypadku wyłączną m oty
wacją konstrukcji szufladkowej jest następstwo w czasie. Jednak ludzie- -opowieści stanowią bez w ątpienia najbardziej widowiskową formę kon
strukcji tego typu.
Form alna budowa kompozycji szufladkowej jest zbieżna (a nie jest to na pewno zbieżność przypadkowa) z pewnego typu konstrukcją składnio
wą — stanowiącą szczególny przypadek podporządkowania — którą lin-
3 [P olsk i term in „konstrukcja szu fla d k o w a ”, sta n o w ią c y w ty m k o n tek ście od p o w ied n ik fra n cu sk ieg o e n c h â ss e m e n t je s t n iep oręczny. P rzed e w sz y stk im dlatego, że od p ow ied n i cza so w n ik „ zaszu flad k ow ać” czy „p oszu flad k ow ać” zn aczy po p olsk u coś innego, n iż w sta w ić o p o w ieść X w ram y o p o w ieści Y, która z k o lei u jęta jest w klam ry o p o w ieści Z. Stąd k on ieczn ość o m aw ian ia ow ej form y czasow n ik ow ej lu b p o słu g iw a n ia się czasow n ik am i poch od n ym i od „ram y”, a n ie od „szu fla d y ” (przyp. tłum .).]
18 — P a m ię t n ik L ite r a c k i 1973, z. 1
gw istyka współczesna określa mianem zanurzenia (em bedding) 4. W celu obnażenia tej stru k tu ry posłużmy się tu przykładem zaczerpniętym z nie
mieckiego (składnia niemiecka posługuje się transform acją zanurzającą w sposób najbardziej wymowny) 5 :
D erjen ig e, d e r d e n M ann, d er d e n P fa l, d e r au f d e r B rü cke, d e r a u f d e m W eg, d e r nach W o r m s fü h r t, lieg t, ste h t, u m g e w o r fe n h at, a n ze ig t, b e k o m m t ein e B elohnung. (Ten k to w sk a ż e osobę, k tóra o b a liła słup, który zn a jd u je się n a m oście, który le ż y n a drodze, która w ie d z ie do W orm acji, otrzym a nagrodę.)
W zdaniu powyższym pojawienie się rzeczownika powoduje natych
m iast pojawienie się zdania podrzędnego, k tóre— by tak rzec — opowiada historię; ponieważ jednak to drugie zdanie również zaw iera jakiś rzeczow
nik, domaga się więc ono z kolei nowego zdania podrzędnego — i tak bez końca aż do arbitralnie postawionej przerw y; od tego miejsca podejmowa
ne są kolejno wszystkie n ie dokończone zdania. Opowieść szufladkowa m a dokładnie taką samą budowę; rolę rzeczownika odgryw a tu postać: każda now a postać pociąga za sobą pojawienie się nowej historii.
W Księdze... znajdujem y przykłady równie zawrotne. Jak się wydaje, rekord należy tu do Opowieści o krw aw ym kufrze (Khawam, I) 6. I rzeczy
wiście w tym przypadku Szecherezada opowiada, że
Dżafar opowiada, że krawiec opowiada, że
balwierz opowiada, że
jego b ra t (a m a ich sześciu) opowiada, że...
H istoria ostatnia jest historią piątego stopnia; co praw da dw a pierwsze ulegają całkowitemu zapomnieniu i nie odgryw ają już żadnej roli. Taka dew aluacja stopni nie w ystępuje natom iast w Rękopisie znalezionym w Sa- ragossie, gdzie
Alfons opowiada, że Avadoro opowiada, że
Busqueros opowiada, że F rasqueta opowiada, że...
— i wszystkie szczeble opowieści, od pierwszego poczynając, są ściśle po
4 [Francuskim od p o w ied n ik iem e m b e d d in g jest w ła śn ie e n c h â sse m e n t, co w te k ś cie ory g in a łu dod atk ow o w zm a cn ia w y w ó d T odorova; ta sa m a n a zw a dla a n a lo g icz
neg o zja w isk a w stru k tu rze n arracji i w stru k tu rze składni. M łod y S zk ło w sk i o sza
la łb y z e szczęścia (przyp. tłum .).]
5 Zob. K. B a u m g ä r t n e r , F orm ale E rk lä ru n g p o e tisc h e r T e x te . W zbiorze : M a te m a tik u n d D ich tu n g. N ym p h en b u rger 1965, s. 77.
6 [C hodzi tu o cią g o p o w ieści sk ład ających się na O p o w ie ść o tr ze c h d e r w i
sza ch i d a m a ch b a g d a d zk ic h , lu b — w e d łu g S iero szew sk ieg o — O p o w ie ść o tr a g a rz u i tr ze c h d z ie w c z ę ta c h (przyp. tłum .).]
wiązane, tak iż w w ypadku oddzielenia ich od siebie stają się niezrozu
m iałe 7.
N aw et w przypadku gdy opowieść wstawiona nie wiąże się w prost z opowieścią obramowującą (przez tożsamość postaci), możliwe jest prze
chodzenie postaci z jednej historii do drugiej. I tak balw ierz pojawia się w opowieści kraw ca (ratuje życie garbusowi). Co się tyczy Frasquety — przechodzi ona wszystkie stopnie pośrednie, by odnaleźć się w historii Naczelnika Cyganów (to ona jest kochanką kaw alera Toledo); podobnie rzecz m a się z Busquerem. Te przejścia ze szczebla na szczebel tw orzą w Rękopisie... efekt komiczny.
Apogeum konstrukcji szufladkowej stanowi samoobramowanie, to jest sytuacja, w której opowieść ramowa gdzieś na piątym lub szóstym szcze
blu ujm uje w ram y samą siebie. To „obnażenie chw ytu” w ystępuje w K się
dze... i znany jest kom entarz Borgesa do tego tekstu:
N ajbardziej niepokojącą (in terp o la cją ) jest ta, którą znam y z N o c y s z e ś ć s e tn e j i d ru g iej, najbardziej czarodziejskiej ze w sz y stk ic h nocy. W tedy to k ról sły szy z u st królow ej sw ą w ła sn ą historię. S łu ch a o p o w ieści in icja ln ej, ob ejm u jącej w szy stk ie inne, która — w sposób m on stru aln y — ob ejm u je sam ą sieb ie... N iech a j w ię c k rólow a op ow iada, zaś zn ieru ch om iały król niech aj p o w ie k w ie k ó w słu ch a u rw anej h istorii T ysią ca i je d n e j n ocy, od tej c h w ili n ie skończonej i toczącej się w koło...
Nic już n ie ujdzie światu opowieści zawierającemu w sobie całość do
świadczenia.
Znaczenie obramowania określone jest przez rozm iary opowieści w sta
w ianych. Czy można mówić o dygresjach, gdy te dłuższe są niż historia, od której odbiegły? Czy można uznać wszystkie opowieści Księgi... za dy
gresje, za bezzasadną wstawkę, jedynie dlatego, że zaw arte są w opowieści Szeherezady? Podobnie rzecz ma się z Rękopisem...: w ydaje się, że opo
wieścią zasadniczą jest opowieść Alfonsa, de facto jednak to wymowny A vadoro w ypełnia swymi opowiadaniami ponad trzy czwarte książki.
Na czym więc polega znaczenie obramowania, po cóż używa się ty lu
7 N ie zam ierzam zajm ow ać się tu ustalan iem w szystk iego, co w R ęk o p isie...
za czerp n ięte zo sta ło z K sięgi..., n iem n iej jest tego sporo. O graniczę s ię tu do za sy g n a liz o w a n ia k ilk u najbardziej uderzających zbieżn ości: im io n a d w óch sió str Z i- b e id y i E m in y p rzyw od zą na m y śl im ion a Z ob eid y i A m in y z O p o w ie śc i o tr z e c h d e r w is z a c h i d a m a ch b a g d a d zk ic h (G alland, I) ; gaduła B usqueros, który zak łóca m iło sn e sp otk an ia D on Lopeza, w ią ż e się z od gryw ającym podobną rolę g a d u łą - -b a lw ie r z e m z O p o w ie śc i o m a ły m g a rb u sie (K hawam , I); p ięk n a k ob ieta p rzem ie
n ia ją ca się w w a m p ira w y stę p u je w e w sp o m n ia n ej już h istorii o k ró lew icz u i g h u li;
d w ie żony, ch ron iące się w czas n ieob ecn ości m ęża w tym sam ym łożu, p o ja w ia ją s ię w O p o w ie ś c i o m iło ści K a m a ra lza m a n a (G alland, II) etc. N ie jest to, r z e c z ja sn a , je d y n e źródło R ękopisu ...
chw ytów mających na celu podkreślenie jego doniosłości? Odpowiedzi udziela nam stru k tu ra opowiadania: obramowanie w yjaw ia najbardziej fundam entalną właściwość całości, albowiem obramowanie [récit enchâs
sant] jest o p o w i e ś c i ą o o p o w i e ś c i . Opowiadając historię innej opowieści, opowieść pierwsza realizuje swój tem at zasadniczy i zarazem odbija się w tym obrazie samej siebie; opowieść wstawiona [r. enchâssé]
jest jednocześnie obrazem wielkiej opowieści abstrakcyjnej, której inne stanowią jedynie znikomą część, oraz obrazem bezpośrednio ją poprzedza
jącej opowieści ramowej [r. enchâssant]. Być opowieścią o opowieści to los każdego opowiadania realizującego się przez konstrukcję szufladkową.
Księga tysiąca i jednej nocy ze szczególną precyzją objaw ia i symbo
lizuje tę właściwość opowiadania. Mówi się często, że dla folkloru charak
terystyczne są powtórzenia tej samej historii; i rzeczywiście zdarza się, że jakaś baśń arabska dwukrotnie, jeśli nie więcej, relacjonuje tę samą his
torię. Powtórzenie to — fakt ten byw a zapoznawany — pełni nader okre
śloną funkcję: polega ona nie tylko n a powtórzeniu tej samej przygody, lecz również na wprowadzeniu opowiadania o niej przez jakąś postać; otóż w większości wypadków to właśnie opowiadanie m a istotne znaczenie dla rozwoju intrygi. Królowa Badora zdobywa przychylność króla Armanosa nie z powodu przygody, jaka się jej przydarzyła, lecz dzięki opowiadaniu, w którym ją zaw arła (Opowieść o miłości Kamaralzamana. Galland, II).
Jeśli Dręczycielka nie może pchnąć naprzód swojej intrygi, to dlatego, że nie pozwalają jej opowiedzieć własnej historii Kalifowi (Opowieść o Ga- nem ie, niew olniku miłości. Galland, II). Książę Firuz zdobywa serce księ
żniczki Bengalu nie dlatego, że przeżył przygodę, lecz dlatego że ją jej opowiedział (Opowieść o zaczarowanym koniu. Galland, III). Czynność opo
w iadania nie jest w Księdze... nigdy czynnością niedostrzegalną; wręcz przeciw nie — to ona posuwa akcję do przodu.
Elokwencja i ciekawość. Życie i śmierć
Nieprzejrzystość procesu w ypowiadania otrzym uje w baśni arabskiej interpretację bez w ątpienia ogromnie dwoistą. Jeśli wszystkie postacie nie przestają opowiadać, to dlatego że czynność ta otrzym ała najwyższą sank
cję: opowiadać znaczy żyć. Najbardziej oczywisty jest tu przykład samej Szeherezady, która żyje dopóki i dlatego, że może kontynuow ać opowia
danie: sytuacja ta pow tarza się jednak nieustannie w ew nątrz baśni. D er
wisz zasłużył na gniew ifryta, lecz opowiadając mu historię zazdrośnika zyskuje ułaskawienie (Opowieść o trzech derwiszach i damach bagdadz- kich. Khawam, I). Niewolnik popełnia zbrodnię; jego pan może mu urato
wać życie w jeden tylko sposób: „Jeśli opowiesz mi historię bardziej zdu
miewającą niż ta — wybaczę tw em u niewolnikowi. Jeśli nie — każę go zabić” — mówi kalif (Opowieść o m ałym garbusie. Khawam, I). Cztery osoby oskarżone są o zamordowanie garbusa; jeden z nich, naczelnik straży, zwraca się do władcy:
K rólu szczęśliw y , czy daru jesz nam życie, je ś li op ow iem ci przygodę, która p rzytrafiła m i się w czoraj, za n im sp o tk a łem garbusa, który p odstępem d ostał się do m ego dom u? J est o n a n a p e w n o bardziej zd u m iew ająca niż h istoria tego człow ieka. — J eśli jest tak, ja k m ów isz, daruję ży cie całej czw órce, o d p o w ie
dział K ról (O p o w ie ść o m a ły m g a rb u sie. K haw am , I).
Opowieść równa się życiu, brak opowieści — to śmierć. Jeśli Szehere- zada nie przypom ni sobie już żadnej baśni, zostanie stracona. To w łaśnie przydarzyło się mędrcowi-hakimowi Rujanowi, gdy groziła mu śmierć:
prosił on króla, by pozwolił m u opowiedzieć historię o krokodylu — proś
ba została odrzucona, mędrzec ginie 8. Lecz R ujan zemścił się w ten sam sposób i obraz tej zemsty należy do najpiękniejszych w Księdze tysiąca i jednej n o cy: ofiarował nielitościwemu królowi księgę, którą ten w inien był czytać w czasie egzekucji Rujana. K at uczynił, co doń należało, a gło
wa [ściętego] m ędrca rzekła: „królu możesz odwrócić k arty księgi”.
I otw orzył ją [księgę] król, le c ż k arty jej b y ły zlep ion e, ted y p ołożył p a lec na u stach i p o ślin iw szy go, o d w ró cił p ierw szą kartę i w tórą, i trzecią, a karty z trudem się rozch ylały. T ak od w rócił król sześć kart, p rzejrzał je, w szela k o pism a na n ich n ie znalazł. I rzekł: „M ędrcze, n ie m a w n iej p ism a”. O dparł m ędrzec: „O dw racaj dalej k a rty ”. T ed y od w racał dalej. I n ie m in ęło w ie le ch w il, gdy p rzen ik n ęła w e ń n a g le trucizna, którą nasycon a b yła k sięga ow a.
T edy król ją ł się tarzać i k rzyczeć w o ła ją c : „Jad w e m n ie w stą p ił” (O p o w ieść o ry b a k u i ifry c ie . K h aw am , II [BN II, 42]).
8 [W w y d a n iu B N rzecz m a się n ieco inaczej : „I rzek ł m ędrzec do króla :
»Jeśli tak w yn agrad zasz m n ie oto, w ied z, że jest to zap łata krokodylow a«. Z ap ytał król: »A jakaż je st o krokodylu o p o w ieść? « O dparł m ęd rzec: »Jakżesz m i o p o w ia dać o tym teraz? N a B oga, oszczędź m n ie, a o szczęd zi cię A lla ch !« ” (BN II, 40).
M ożna by w ię c p o w ied zieć, że R ujan zgin ął, p o n iew a ż n ie sk o rzy sta ł z szansy, jak ą b yło, być m oże, o p o w ie d z e n ie h isto rii o k rok od ylow ej zapłacie. N ap raw d ę jed n a k n ależałob y u jąć k w estię in aczej; R u jan ginie, p o n iew a ż: 1) O p o w ie ść o k ró lu Ju a n ie i m ę d r c u R u ja n ie jest podrzędna w stosu n k u do O p o w ie śc i o ry b a k u i if r y c ie i, ja k sam T odorov zauw aża, sta n o w i argum ent, przy p om ocy k tórego rybak toczy spór z if rytem ; o tó ż dla argum entu w a ż n e jest, by król b ył spraw cą śm ierci R u ja n a ; 2) gdyby R ujan został ścięty p o o p o w ied zen iu h istorii o krokodylu, złam an y b y zo sta ł św ię ty obyczaj K sięgi..., który nakazu je, by h istoria o p ow ied zian a ró w n o zn aczn a b yła z u ratow an iem ży cia op ow iad ającego.
W reszcie dodać trzeba, że n ie jest w K się d ze ... tak, b y k a ż d a p ropozycja w y słu c h a n ia o p o w ieści b yła sp ełn ia n a . W tej sam ej O p o w ie śc i o r y b a k u i if r y c ie ten ostatn i czyn i a lu zję d o ja k iejś h isto rii U n am a i A tika, gdy jed n ak rybak pyta
„Jak że to b y ło z n im i? ”, ifr y t od p ow iad a: „N ie czas n a op ow ieści, gdy jestem u w ię z io n y ; gdy m n ie w y p u ścisz, o p o w ie m ci o ich p rzyp ad k ach ” — i zap ow ied zi tej n ie sp ełn ia (BN II, 43) — (przyp. tłum .).]
Stronica nie zapisana jest zatruta. Książka nie opowiadająca żadnej opowieści zabija. Nieobecność opowieści oznacza śmierć.
Oprócz tej tragicznej ilustracji potęgi nie-opowiadania [non-récit] moż
n a przytoczyć inną, pogodniejszą: pewien derwisz opowiada każdem u prze
chodniowi, w jaki sposób można zdobyć mówiącego ptaka, jednak nikomu się to nie udaje d wszyscy zamienieni zostają w czarne kamienie. P taka chw yta wreszcie księżniczka Paryzada i ona uw alnia od czaru nieszczęśni
ków:
W szyscy ch cieli w racając zobaczyć d erw isza i pod zięk ow ać m u za jeg o zb a w ie n n e rady, k tórych — w e d le ich m n iem a n ia — u d ziela ł szczerze. T en jed n ak n ie ży ł ju ż i n ie w iad om o, czy istało s ię to za przyczyn ą starości, czy d la teg o że n ie trzeb a już b yło nauczać drogi w iod ącej do zdobycia trzech rzeczy, drogi, którą pok on ała k siężn iczk a P aryzad a (O p o w ie ść o d w ó c h z a w is tn y c h sio stra ch . G al- lan d , III).
Człowiek jest jedynie opowieścią, w chwili gdy opowieść staje się zbę
dna, może on umrzeć. Zabija go narracja, ponieważ nie ma już dlań funk
cji do spełnienia.
W tych w arunkach opowieść niedoskonała także rów na się śmierci. Tak więc naczelnik straży, który chwalił się, że jego opowieść lepsza jest od historii garbusa, kończy zw racając się do króla:
Taka jest za d ziw ia ją ca historia, którą p ragn ąłem ci o p o w ied zieć, ta k a jest op ow ieść, której w y słu c h a łe m w czoraj i którą przekazuję ci, w ła d co , dziś ze w szy stk im i szczegółam i. C zyż n ie jest o n a bardziej zd u m iew a ją ca od przypad
k ó w garbusa? — N ie, n ie jest i tw o je z a p ew n ien ia nie od p ow iad ały rzeczy w isto śc i. M uszę kazać p o w iesić w szy stk ich w a s czterech (K haw am , I).
Brak opowieści n ie jest jedynym przeciwstawieniem opowieści-życia;
chęć usłyszenia opowieści również pociąga za sobą śm iertelne ryzyko. Jeśli elokwencja ratuje przed śmiercią, to ciekawość ją sprowadza. Zasada ta leży u podstaw intrygi w jednej z najbogatszych baśni — Opowieści o trzech derwiszach i damach bagdadżkich (Khawam, I). Trzy młode da
m y z Bagdadu przyjm ują nieznanych mężczyzn; damy staw iają jeden w a
runek, którego spełnienie m a być czymś w rodzaju zapłaty za oczekujące gości rozkosze: „nie wolno wam żądać żadnych w yjaśnień związanych z czymkolwiek, co tu ujrzycie”. Jednak to, co mężczyźni zobaczyli, było ta k dziwne, że poprosili, by damy opowiedziały im swą historię. Zaledwie prośba została wypowiedziana, dam y wezwały swych niewolników: „każdy z nich w ybrał jednego z mężczyzn, rzucił się nań i obalił n a ziemię, bijąc płazem”. Mężczyźni w inni zostać uśmierceni, albowiem prośba o opowieść, ciekawość, podlega karze śmierci. Ja k w yjdą z tej opresji? Dzięki cieka
wości katów. W rzeczy samej, jedna z dam odzywa się w te słowa:
D aruję im życie, by m ogli udać się w drogę, k tóra je s t im przeznaczona, pod w a ru n k iem , że każdy op ow ie sw o ją historię, zrela cjo n u je pasm o zdarzeń, co p rzy w io d ły go do naszego dom u. J e śli od m ó w ią — z e tn ijc ie im głow y.
Ciekawość słuchacza, o ile nie rów na się jego własnej śmierci, przy
wraca życie skazanym ; w zam ian ci ostatni nie mogą ujść cało inaczej niż opowiadając jakąś historię. I w końcu — kolejne odwrócenie sytuacji: k a
lif — on to bowiem, przebrany, był jednym z zaproszonych przez damy — wzywa je nazajutrz do pałacu; wybacza im wszystko, lecz pod jednym w a
runkiem : m ają opowiedzieć... Postacie tej książki opętane są przez baśnie;
w Księdze tysiąca i jednej nocy nie rozlega się krzyk „pieniądze lub ży
cie”, lecz „opowieść lub życie!”.
Ciekawość ta jest źródłem niezliczonych opowieści i zarazem ciągłych niebezpieczeństw. Derwisz może szczęśliwie pędzić życie w tow arzystw ie dziesięciu młodzieńców, z których każdemu brak jest prawego oka, ale pod w arunkiem : „nie zadawać żadnych niedyskretnych pytań, ani na tem at naszego kalectwa, ani na tem at naszego stanu ”. Jednak pytanie pada i spo
kój znika. By znaleźć odpowiedź, derwisz udaje się do wspaniałego pałacu;
żyje tam niczym król, otoczony czterdziestoma pięknymi damami. Pewnego dnia damy udają się na przechadzkę, prosząc derwisza, by — o ile chce pozostać wśród panującego tu szczęścia — nie wchodził do jednej z kom nat; damy ostrzegają derwisza: „Obawiamy się, że nie oprzesz się niedys
k retnej ciekawości, która będzie sprawczynią twego nieszczęścia” 9. No i, oczywiście, m ając do w yboru szczęście i ciekawość, derwisz w ybiera za
spokojenie tej drugiej. Podobnie Sindbad, mimo wszystkie swe nieszczęś
cia, nie rezygnuje z nowych podróży: chce on, by życie opowiadało m u coraz to nową opowieść.
Uchwytnym skutkiem tej ciekawości jest Księga tysiąca i jednej nocy.
Gdyby jej bohaterowie w ybierali szczęście — nie powstałaby książka.
Opowieść: nadm iar i uzupełnienie
Postacie, by móc żyć, muszą opowiadać. W ten sposób opowieść pierw sza dzieli się i mnoży w tysiąc i jedną noc opowieści. Spróbujmy teraz przyjąć przeciw stawny punkt widzenia — nie opowieści ujm ującej w ra my, lecz opowieści zanurzanej — i spróbujm y zapytać: dlaczego ta druga odczuwa potrzebę znalezienia się w ew nątrz innej opowieści? Czym tłu maczy się fakt, iż nie jest ona samowystarczalna, że w ym aga przedłużenia, w którego ram ach staje się zwykłą cząstką innej opowieści?
Jeśli więc spojrzeć n a opowiadanie nie jako na ram ę innych opowieści, lecz jako n a coś, co samo w nich się zamyka, wówczas jawi się nam pew na
9 [Jest to h istoria jed n ego z trzech d erw iszó w z O p o w ie śc i o tr ze c h d e r w is z a c h i da m a ch b a g d a d zk ic h (przyp. tłum .).]
interesująca cecha. Każda opowieść zdaje się zaw ierać jakiś n a d m i a r , jakiś naddatek, suplement, pozostający poza zam kniętą formą w ytw orzo
ną przez rozwój intrygi. Ten właściwy opowieści nadm iar je st zarazem (i dla tej samej przyczyny) jakimś niedostatkiem ; naddatek jest również brakiem ; uzupełnić ten brak stworzony przez naddatek może jedynie inna opowieść. Tak więc opowieść o niewdzięcznym królu, który kazał zgładzić mędrca R ujana potem, gdy ten uratow ał mu życie, zaw iera coś ponad sam ą opowieść; nota bene, to właśnie z uwagi na ów naddatek zostaje ona opo
wiedziana przez rybaka; naddatek te n można ująć w postaci argum entu:
nie trzeba się litować nad niewdzięcznikiem. N addatek wymaga, by w łą
czyć go do innej historii, i w ten sposób staje się on zwykłym argum entem użytym przez rybaka, gdy jego przygoda z if rytem przypominać zaczyna przypadki mędrca Rujana. Z kolei historia rybaka i if ry ta zaw iera pewien naddatek, który wymaga nowej opowieści. I nie ma żadnego powodu, dla którego wszystko to miałoby się kiedykolwiek zatrzymać. Próżna jest więc próba uzupełnienia; zawsze zostanie naddatek czekający na nową opo
wieść.
W Księdze... naddanie to przybiera różne postacie. Jedną z bardziej znanych jest — jak w przytoczonym powyżej przykładzie — form a argu m entu: opowieść staje się środkiem służącym do przekonania rozmówcy.
Z drugiej strony, na wyższych poziomach obramowania, naddatek prze
kształca się w zwykłą formułę, w sentencję przeznaczoną tyleż n a użytek postaci co czytelników. Możliwe jest wreszcie znacznie intensywniejsze włączenie czytelnika do gry (nie jest to jednak charakterystyczne dla Księgi...); zachowanie odbiorcy wywołane lekturą jest również naddatkiem ; i tu narzuca się pew na prawidłowość: w im większym stopniu naddanie zużyte zostaje w ew nątrz opowieści, tym słabszą reakcję powoduje opo
wieść u czytelnika. Płacze się czytając Manon Lescaut, lecz nie Księgę t y siąca i jednej nocy.
Oto przykład maksymy. Dwu przyjaciół toczy spór na tem at źródeł bogactwa: czy wystarczy mieć na początek pieniądze? Tu następuje histo
ria m ająca zilustrować jedną z bronionych tez; w zakończeniu stw ierdza się: „Pieniądze nie zawsze są pewnym środkiem do zgromadzenia dalszych pieniędzy i zostania bogaczem” (Opowieść o Hodża Hassanie Alhabbalu.
Galland, III).
Podobnie jak w przypadku psychologicznej przyczyny i skutku narzuca się tu, że relacja logiczna dokonuje się poza czasem linearnym . Opowieść może poprzedzać maksymę lub następować po niej, może też i poprzedzać, i być następstwem . Podobnie w Dekameronie niektóre nowele powstały jako ilustracje jakiejś m etafory- (np. „wyskrobywać kadź” 10) i zarazem
10 [Chodzi o n o w elę drugą dnia siód m ego pt. K a d ź i żo n a (przyp. tłum .).]
tworzą tę m etaforę. Próżno by dziś pytać, czy to m etafora zapłodniła opo
wieść, czy też n a odwrót. Borges proponuje naw et inw ersyjną in terpre
tację powstania zbioru jako całości: „Wydaje się, że pomysł ten (opowieś
ci Szeherezady) (...) powstał później niż ty tu ł i po to, by go uzasadnić”.
Nie powstaje tu w ogóle kw estia genezy; znajdujem y się poza genezą — niezdolni do m yślenia o niej. Ani opowieść uzupełniająca nie jest pochod
ną uzupełnianej, ani też na odw rót; odsyłają się wzajem do siebie w serii odbić, która może się zakończyć tylko pod tym warunkiem, że stanie się wieczna — to jest poprzez samoobramowanie.
Takie jest więc nieprzerw ane mnożenie się opowieści tej cudownej m a
szyny do opowiadania, którą jest Księga tysiąca i jednej nocy. Każda opo
wieść winna explicite wyłożyć proces wypowiedzenia siebie; do zrealizo
w ania tego nieodzowne jest jednak pojawienie się nowej opowieści, w któ
rej ten proces wypowiadania jest jedynie częścią wypowiedzi. Tak więc historia opowiadająca staje się zawsze historią opowiadaną, w której od
bija się i znajduje swój obraz nowa opowieść. Z drugiej strony każda opo
wieść w inna tworzyć inne od nowa: w ew nątrz samej siebie po to, by po
stacie mogły żyć; na zew nątrz — by nowe opowieści mogły wchłonąć tam naddatek stanowiący jej część nieodzowną. Zdaje się, że liczni tłumacze Księgi... wszyscy ulegli potędze tej maszyny narracyjnej : żaden nie potra
fił zadowolić się w iernym i zwykłym przekładem oryginału. Każdy doda
w ał lub odrzucał jakieś opowieści (co jest również sposobem tw orzenia nowych — albowiem opowieść jest zawsze wyborem); przekład, tj. powtó
rzony proces wypowiedzi, jest dla tłumacza, dla niego samego, nową baś
nią, nie czekającą już na swego narratora; opowiedział to po części Borges w Tłumaczach „Księgi tysiąca i jednej nocy”.
Tyle jest więc powodów, dla których opowieści nigdy nie staną w m iej
scu, że mimowiednie pytam y: co zdarzyło się przed pierwszą? co się zda
rzy po ostatniej? Księga nie omieszkała dać na to odpowiedzi, ironicznej względem tych, którzy chcą poznać „przed” i „po”. Historia pierwsza, ta o Szeherezadzie, zaczyna się od słów, których wszystkie sensy są tu waż- n e (by je odnaleźć, nie trzeba otwierać książki, są one tak na miejscu, że należałoby je odgadnąć): „Wieść niesie...” Próżno szukać początku opowia
dań w czasie — to czas ma swój początek w opowieściach. I jeśli przed pierw szą stoi „wieść niesie”, to po ostatniej znajduje się „poniesie w ieść” — by historia się zatrzym ała, trzeba nam powiedzieć, że oczarowa
n y kalif kazał ją zapisać w rocznikach królestw a złotymi literam i lub też, że „historia ta... rozeszła się i będzie opowiadana wszędzie ze wszystkimi szczegółami”.
P rzeło ży ł R o m a n Z im a n d