• Nie Znaleziono Wyników

Józefa Ignacego Kraszewskiego literatura dla "powszechności"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Józefa Ignacego Kraszewskiego literatura dla "powszechności""

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Burkot

Józefa Ignacego Kraszewskiego

literatura dla "powszechności"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 78/4, 3-26

(2)

I.

R O Z P R A W Y

I

A R T Y K U Ł Y

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X V II I, 1987, z. 4 P L I S S N 0031-0514

STANISŁAW BURKOT

JÓZEFA IGNACEGO KRASZEWSKIEGO LITERATURA DLA „POWSZECHNOŚCI”

1

K onstanty Wojciechowski w Historii powieści w Polsce umieścił zna­ mienną ocenę dorobku Kraszewskiego:

Artystą w ielkim Kraszewski nie był, ale czytać go warto — choćby( po to, by odbyć studium prądów umysłowych, które przebiegały przez Polskę przez lat pięćdziesiąt. [...] Gdyby zaginęły w szystkie dzieła, jakie w ydało pisarstwo polskie m iędzy rokiem 1830 a 1880, a ocalał tylko dorobek Kraszewskiego, m oż­ na by na podstaw ie jego pism odtworzyć w i e r n y obraz życia polskiego, i to nie tylko jego strony zewnętrznej, ale i tych w szystkich wew nętrznych drgnień, którym podlegały um ysły i serca polskie w tej d o b ie 1.

Karol Estreicher próbował inaczej opisać dorobek autora ponad dw u­ stu powieści, kilkunastu dramatów, kilku tomów poezji, kilkudziesięciu tomów studiów z zakresu historii, historii literatury, m alarstw a i sztuki, trzech obszernych opisów podróży, dorobek tłumacza i edytora, archeolo­ ga, m alarza-am atora i muzyka: w Obliczeniu stronic i wierszy druku w

osobno wydanych dziełach J. I. Kraszewskiego tudzież w powieściach umieszczonych po czasopismach sumował stronice, arkusze drukarskie

i linijki druku (ok. 4 500 000), szacując całość tego dorobku na 625 to­ mów po 10 arkuszy każdy 2. Dodajmy dla ścisłości, że w rachunku tym nie została uwzględniona publicystyka, rozsiana po czasopismach, nie została uwzględniona także obszerna korespondencja, obliczana orienta­ cyjnie na co najm niej 40 000 listów, z których tylko część przetrw ała do naszych czasów 3.

1 K. W o j c i e c h o w s k i , Historia powieści w Polsce. Rozw ój ty p ó w i form

romansu polskiego na tle porów nawczym . Z rękopisu pośm iertnego w ydał Z. S z w e y k o w s k i . Lw ów 1925, s. 270.

2 K. E s t r e i c h e r , Obliczenie stronic i w i e r s z y dru ku w osobno w y d a n y ch

dziełach J. I. K raszew skie go tu dzież w powieściach umieszczonych po czasopismach.

,.Życie” 1887, nr 29.

8 Z listów zachowanych ogłoszono osobno bądź w prasie n iew iele ponad 2000; ponad 1000 znajduje się jeszcze w zbiorach rękopiśm iennych. Ponad 1000 uległo zniszczeniu w czasie drugiej w ojny św iatow ej.

(3)

To, co uderzyć musi w podobnych próbach ujęć twórczości K raszew ­ skiego, nazwać należy bezradnością i bibliografów, i historyków litera­ tury. Owa bezradność widoczna jest w pierwszej monografii twórczości pisarza, w rok po jego zgonie opublikowanej przez P iotra Chmielowskie­ go, w której — nie wypominając błędów rzeczowych — spotkać się moż­ na z uproszczeniami interpretacyjnym i, z niewydolnością m etody k ry ­ tycznej wobec samego zjaw isk a4. Dotyczy to w inny sposób także prac najwybitniejszego ze współczesnych badaczy — Wincentego Danka, któ­

ry wychodząc ze słusznego założenia, iż nie może być m owy o nowoczes­ nej monografii bez pełnego przebadania źródeł, bez szerokiej rek o n stru k ­ cji biografii twórcy, zajął się bliżej działalnością publicystyczną i po­ wieścią historyczną Kraszewskiego. Na całość brakło mu, niestety, czasu. K arol Estreicher tw ierdził we wspomnianym Obliczeniu, że K raszew ski napisał więcej, niż przeciętny inteligent polski czyta w ciągu całego ży­ cia. Dołączmy dodatkowe określenie: więcej niż może objąć refleksją jeden badacz. N ajłatw iej byłoby stworzyć współczesny reje str tego, czego nie wiemy o Kraszewskim. Nawet Zarys bibliograficzny jego twórczości, w ydany jako tom 12 Nowego Korbuta, przygotowany przez Stanisław a Stupkiewicza, Irm inę Śliwińską i Wandę Roszkowską-Sykałową, jest tylko zarysem, w wielu zapisach mylnym i niekompletnym.

Cytowana opinia Wojciechowskiego brzmi jak zachęta do le k tu ry — tak, jakby dorobkowi tw órcy groziło zapomnienie. Domaga się więc in­ nego, aktualizującego dopowiedzenia. Ale w jakich kategoriach? Pew ne jest tylko, że dorobek Kraszewskiego wykazuje w yjątkow ą odporność na działanie czasu, że jest ważnym ogniwem k u ltu ry współczesnej. Nie wiemy, ile egzemplarzy książek w ydanych przez Kraszewskiego istniało w obiegu czytelniczym w XIX i w pierwszej połowie XX wieku. Ze­ staw ienie nakładów jego dzieł za okres 1944— 1984 wskazuje, iż poczy- tność Kraszewskiego nie maleje. Mieści się w grupie sześciu autorów o najwyższych nakładach — obok Sienkiewicza (22 787 000), P ru sa (19 927 000), Konopnickiej (20 369 000), Mickiewicza (18 287 000) i Brzech­ w y (21 801 000). Nakłady Kraszewskiego wyniosły 17 130 000 egzempla­ rzy 5. W arto zwrócić uwagę na fakt, że o wysokości nakładów jego dzieł nie decydują przym usy edukacyjne, nie jest bowiem pisarzem z obo­ wiązkowej listy lektur szkolnych. Dodać również należy, że w latach 1985— 1986 wiele naszych oficyn ratować zaczęło swe budżety masowym w ydaw aniem utworów Kraszewskiego. Tylko w r. 1986 powieści jego ukazały się w łącznym nakładzie 2 200 000 egzemplarzy.

Zestawienia statystyczne u nas nie są m iarą chłonności rynku. W sto­ sunku do wielu twórców praktykuje się, często z konieczności, różnego ty pu adm inistracyjne restrykcje i utrudnienia. D otykały one najsilniej

4 P. C h m i e l o w s k i , Józef Ignacy Kraszewski. Zarys historycznoliteracki. K raków 1888.

(4)

K R A S Z E W S K I E G O L IT E R A T U R A D L A „ P O W S Z E C H N O Ś C I” 5 Kraszewskiego: nie preferow ały jego twórczości obowiązki edukacyjne, a popularność czytelniczą interpretow ano często jako przejaw konserwa­ tyzm u naszej kultury, jako zagrożenie dla pisarzy dzisiejszych, którym „odbierał papier”, itd. O owych dodatkowo uzasadnianych ograniczeniach wiedzą dobrze wydawcy. W ynikały one częściowo z kłopotów poligra­ ficznych, w części jednak z fałszywych założeń, iż tradycja niszczy współczesność, utrudnia rozwój nowej literatury. W przejaskrawionym i groteskowym ujęciu myślenie to mogłoby się sprowadzić do stwierdze­ nia: jeśli nie udostępnim y Kraszewskiego, to zmusimy społeczeństwo do czytania lite ra tu ry współczesnej. W yraz jaw ny tem u rozumowaniu da­ w ały różne felietonowe opinie, które zmierzały do ośmieszenia pisarza i zawstydzenia jego czytelników. W opiniach tych Kraszewski przed­ staw iany jest jako grafoman, bo dużo napisał, tak dużo, że przeczytać nie można. Często powołujemy się na wielką tradycję naszej literatu ry rom antycznej. Z całej plejady twórców tej epoki obecnych jest dziś w naszej kulturze czytelniczej w istocie sześciu autorów: Mickiewicz, Sło­ wacki, Krasiński, Norwid, Fredro i Kraszewski. I jest to praw da n a j­ prostsza, którą należy uznać. Ci tw órcy kształtują ciągle wyobraźnię zbiorową. Twierdzenie, iż tradycja może zagrażać współczesności, jest spóźnionym pogłosem manifestów Filippa Tommasa Marinettiego, który na początku XX w. porównywał ją do cholery niszczącej współczesnego człowieka 6. Tradycja jest po to, by chronić współczesność przed w yna­ turzeniam i. Tę prostą praw dę rozumie dobrze wielu twórców. Przyw o­ łajm y tu charakterystyczną obronę Kraszewskiego sformułowaną przez Tadeusza Różewicza:

Kraszew ski był pracowity i mądry. Znał swoją wartość i sw oje m iejsce w literaturze polskiej. Daj Boże naszym literatom tyle samowiedzy, ile znaj­ dziemy w szkicu Kraszewskiego O sa m y m sobie [...].

Daleki jestem od robienia z K raszew skiego polskiego Balzaka, Kraszewski to Kraszewski. A ja lubię go na swój sposób i cenię za w iele rzeczy. N ie robię z niego prekursora polskiej „antypowieści”, ale był prekursorem Sienkiew icza, Prusa (nie jestem nb. pew ien, czy K r z y ż a c y Kraszewskiego są gorszą książką od K r z y ż a k ó w Sienkiewicza). Nie zamierzam głosić, że K raszewski jest Zolą czy D ostojewskim , ale broniłbym go przed pobłażliwą pogardą moich w spół­ czesnych.

[·.·]

„Poczciw y” Kraszewski (trzeba w iedzieć, że słowo „poczciwy” w ustach naszych pseudointelektualistów jest słow em bardzo obraźliwym), otóż „pocz­ ciw y” K raszew ski potrafił tak pisać o jakimś krytyku-dziennikarzu: „...i ten poziomy gad z kroplą witriolu w głowie, z kawałkiem lodu w sercu [...], szczęś­ liw y i głupi, i zarozumiały, sław ny jak jednooki król ślepych...7

6 W liście do redakcji „Zwrotnicy” (1923, nr 6, s. 161) F. T. M a r i n e t t i pi­ sał: „Jestem kapłanem religii szybkości. »Zwrotnica« jest m iejscem zam ieszki­ w anym przez boskość. Przeszłość i tradycja — dwie spluwaczki. Izolujcie ruiny, bardziej zaraźliw e niż cholera”.

7 T. R ó ż e w i c z , Notatka z zam ierzchłej przeszłości. W: Przygotowanie do

(5)

Kto czyta Kraszewskiego? Nie m amy w tym względzie żadnych wia­ rygodnych badań. Bogusław Sułkowski analizując odbiór czytelniczy po­ wieści nowoczesnej i tradycyjnej zakładał, iż po Kraszewskiego sięga od­ biorca o mniejszym przygotowaniu, o niższym statusie społecznym i po­ ziomie intelektualnym . To wstępne stwierdzenie stworzyło określoną pła­ szczyznę badawczą i przynieść musiało założone niejako rezultaty 8. Oczy­ wiście jest prawdą, że po Kraszewskiego sięga masowy odbiorca. Świad­ czą o tym wysokie nakłady wznawianych jego powieści. Czy to oznacza, że Kraszewski jest — wyłącznie — pierwszym autorem , po którego się­ gają m niej wyrobieni czytelnicy? Istnieje jednak spora ilość świadectw potwierdzających obecność Kraszewskiego w lekturach czytelników wy­ robionych, nierzadko twórców związanych ze sztuką nowoczesną. Było­ by więc wielkim uproszczeniem twierdzić, że jest on dziś wyłącznie pi­ sarzem popularnym , w takim znaczeniu, w jakim posługiwano się tym pojęciem w XIX wieku. Inna zresztą jest teraz kondycja czytelników. Niewątpliwie natom iast Kraszewski stał się dziś pisarzem powszech­ nym — szerokiego kręgu odbiorców.

Na czym polega niezwykła XX-wieczna kariera starego pisarza i sta­ rej sztuki narracyjnej — w epoce, którą skłonni jesteśm y nazywać epoką awangard? Czy działa tu prawo przesytu? Tajemnica tkw i z pewnością w walorach sztuki pisarskiej autora Starej baśni. Szukać ich jednak trzeba zapewne nie w doskonałości form alnej jego dzieł i nie w ilości. Są zresztą jeszcze powieści Kraszewskiego, które nie doczekały się wy­ dania książkowego, istnieją tylko w felietonach Χ ΙΧ -wiecznych czaso­ pism.

2

Na początku swej drogi literackiej złożył Kraszewski znamienną de­ klarację, stw ierdzając żartobliwie, iż kupił „całą ryzę papieru”, natem - perował gęsich piór, postawił przed sobą ogromny kałam arz i zabrał się do pisania powieści. To młodzieńcze, ironicznie przedstawione wyobraże­ nie w arsztatu pisarza miało się zapełnić później innym i rekwizytami. Papieru, choć owa „ryza” to zapas spory, w net miało braknąć, nowe gęsie pióra wypadło temperować codziennie przed przystąpieniem do nocnego pisania. Jedno się tylko nie zmieniło: „daleko m ilej czytać się dają żywe i w ierne obrazy naszego pożycia” niż „zdziczałe im aginacji utw ory” 9.

Ten sąd podstawowy, w różnych w ersjach i w ariantowych

odmia-8 B. S u ł k o w s k i , Powieść i czytelnicy. Społeczne warunkowanie zjaw isk od­

bioru. W arszawa 1972.

9 K. F. P a t e r n a k, Prospekt na dzieło pod ty tułem : „Kilka obrazów to w a ­

rzyskiego ży cia”, w dwóch częściach, a trzech tomach, zaw ierających powiastk i d w ie z X I X w. „Kurier L itew ski” 1830, nr 76, Drugi dodatek.

(6)

K R A S Z E W S K I E G O L I T E R A T U R A D L A „ P O W S Z E C H N O Ś C I” 7 nach, pojawiał się później wielokrotnie w wypowiedziach pisarza. Wy­ rażał więc to, co było najważniejsze i niezmienne w światopoglądzie ar­ tystycznym pisarza. Nie definiował celu twórczości artystycznej, lecz określał tylko zespół środków i uznawanych za optym alne wyborów ar­ tystycznych. W arto zwrócić uwagę na znaczenie tych sformułowań w 1830 roku. W yrastał przecież Kraszewski w atmosferze wielkich i g łoś­ nych sporów literackich; debiutował wówczas, kiedy polemiki te już w ygasały, kiedy pierwsze pokolenie rom antyków określiło się ostatecz­ nie. Opowiedział się od początku po stronie romantyków, choć używać począł odmiennych argum entów budując swój program artystyczny, ar­ gumentów, jakich nie znano w pierwszej fazie romantyzmu. O epoce przedrom antycznej i literaturze klasycyzmu pisał w 1842 roku:

W iększość zostawiona bez pokarmu um ysłowego, bo ten, jaki jej podawano, nie mógł ją zasilić, w yrzekła się duchowego życia. Lud tylko, nie ujęty wyobra­ żeniam i klas oświeceńszych, śpiew ał po swojem u dawne pieśni swoje, bajał sw e dawne, odwieczne powieści. Między ludem a piszącymi nie było żadnego związku, żadnego współczucia, żadnego wyobrażenia wspólnego, żadnego węzła. Lud nie dał się przerobić na Greków i Rzymian, a literaci nie pojmowali, aby w yobrażenia ludu, narodowe, mogły mieć jakie znaczenie, jakie m iejsce w li­ teraturze. [S 27—2 8 ]15

Z tego typu rozpoznań stanu ku ltu ry rodził się program w łasny K ra­ szewskiego. Z dotychczasowej praktyki rom antyków odrzucał „zdziczałe im aginacji utw ory”, rozwichrzenie formy, pogoń za niezwykłością. Li­ czył na „ustatecznienie się” buntu, uporządkowanie świata wyobrażeń, pogłębienie refleksji nad istotą sztuki słowa. Nie były to spóźnione echa idei oświeceniowych, lecz pogłębiona analiza sytuacji w literaturze. Sztuka bez reguł i praw ideł staje się swoim zaprzeczeniem:

Czekać potrzeba, a prawidła się wyrobią, gdy w iększa liczba utworów się znajdzie [....]. Tymczasem prawidłem dla piszącego jest w granicach pewnych w strzym ane uczucie, hamowany rozwagą zapał, zastanowienie się nad naturą utw oru [...]. [S 301

K onsekwentnie wprowadzana i wzbogacana form uła literatu ry pięk- n ej pojętej jako „żywe i w ierne obrazy naszego pożycia” pozwoliła na przedstawienie już w 1842 r. charakterystycznej definicji nowej epoki w literaturze:

Romantyzm — nie są to w iek i średnie, nie jest to dziwaczność, nie jest cudotworność, nie są to poetyczne przesądy ludu w yłącznie; romantyzm jest — narodowość em ancypowana i z prawem obyw atelstw a wchodząca do literatury. [S 28—29]

19 Zastosowano tu następujące skróty lokalizacyjne: G = J. I. K r a s z e w s k i ,

G a w ę d y o literaturze i sztuce. Ciąg pierwszy. Lw ów 1857. — К = Kraszew ski o powie ściopisarzach i powieści. Zbiór w y p o w ie d zi teoretycznych i krytycznych.

Opracował S. B u r k o t . W arszawa 1962. — N = J. I. K r a s z e w s k i , Nowe stu­

dia literackie. Warszawa 1843. — S = J. I. K r a s z e w s k i , Studia literackie.

(7)

Z tak rozumianym rom antyzm em łączył się ściśle postulat zwróce­ nia literatu ry ku szerokiemu kręgowi odbiorców. I było to drugie funda­ m entalne założenie jego program u. Nikt w całej epoce nie w yartyku­ łował tego założenia tak jasno i dobitnie. Na oznaczenie odbiorców lite­ ra tu ry używał wielu określeń i peryfraz, takich jak „lud”, „większość”, „ogół”, „powszechność”, „trzeci stan ”, „cała społeczność”, „naród”, i prze­ ciwstawiał je konsekwentnie literaturze i kulturze „jednej klasy”. W No­

wych studiach literackich sprecyzował bliżej to pojęcie:

To, co zowiem y ogółem, powszechnością, ludem, jest częścią najośw ieceń- szą narodu [...]. Część ta, dawniej niew ielka, dziś coraz jest liczniejszą. Kiedy ośw iecenie było udziałem klasy, profesją, że tak powiem, pew ną, zdanie tej klasy stanowiło zdanie powszechne. Ale naówczas, przez to samo, że ci tylko prawie czytali i sądzili, co sami także pisali i tworzyli, zdanie ogółu bywało niespraw iedliw e, bo nim kierow ały często osobiste i stronnicze niechęci. [...]

Dzisiejszy stosunek pisarza do ogółu jest cale inny, a zdanie ludu ośw ieco­ nego (nie już klasy tylko jednej, z niew ielkiej liczby uczonych złożonej) daleko bardziej stanowcze, daleko prawdopodobniej sprawiedliwe. [N 7—8]

Między wspomnianymi tu dwiema zasadami — „w iernym i obrazami naszego pożycia” i tworzeniem nowej literatu ry dla poszerzającego się stale kręgu odbiorców — istnieje w rozważaniach Kraszewskiego zwią­ zek bezpośredni i głęboki. Był przeświadczony, że nowy czytelnik sięgnie po literatu rę piękną, jeśli pozwoli mu ona rozpoznać i zrozumieć własną sytuację, własną kondycję. Większą szansę zdobycia czytelnika ma lite­ ratu ra, której świat przedstawiony zbudowany został na zasadzie analogii do świata rzeczywistego. I z tych właśnie powodów odrzucał „zdziczałe im aginacji utw ory”. Nie był też — jak to często pisano — naiwnym realistą. Nigdy bowiem nie sądził, że w literaturze może zaistnieć rze­ czywistość społeczna przeniesiona do dzieła sztuki. Stanowisko swe wy­ jaśniał w szkicu Literatura jako sztuka:

w szelkie dzieło ludzkie, w szelki utwór człowieka, jest to m yśl jego ożywiona, zamieniona w fakt, niejako w istotę przez niego z danych pierw iastków — stworzoną. Człowiek nie tworzy pierwiastków, tylko je z sobą kombinuje i łą­ czy w pew ien w łaściw y sobie sposób i ta kombinacja jest jego kreacją. [N 29]

A więc rzeczywistość w utworze jest projekcją światopoglądu pisa­ rza, wyrazem jego indywidualności. W tym znaczeniu literatu ra piękna realizuje tę samą zasadę co inne dziedziny sztuki — muzyka, rzeźba, m a­ larstwo, architektura itd. Jakość kreacji artystycznej zależy, zdaniem Kraszewskiego, od osobowości i tem peram entu twórcy. Wśród artystów w yróżniał takich, którzy k ierują się instynktem i uczuciem, oraz takich,

którzy kierują się wiedzą („pojęciem warunków sztuki”).

W pierwszym [przypadku] pisarz nie w ie, że jest i jak jest artystą; w dru­ gim zna warunki sztuki i na korzyść ich swoją używa. [N 30]

Zbyteczne byłoby kreować Kraszewskiego na teoretyka, twórcę no­ w ej estetyki. Jednakże jego wypowiedzi teoretyczne, obecnie mniej

(8)

zna-K R A S Z E W S zna-K I E G O L I T E R A T U R A D L A „ P O W S Z E C H N O Ś C I ” 9 ne, zgromadzone w Studiach literackich (1842), Nowych studiach lite­

rackich (1843), w Aktach babińskich (1843— 1844), Okruszynach (1856),

w Gawędach o literaturze i sztuce (1857), a także rozsiane po prasie lite­ rackiej z lat czterdziestych i pięćdziesiątych, w skazują na niezwykłą doj­ rzałość sądów, samodzielność, na obejmowanie refleksją rozległych ob­ szarów k u ltu ry narodowej — zarówno w przeszłości, jak i w teraźniej­ szości. Refleksja teoretyczna właśnie, „pojęcie w arunków sztuki”, w yzna­ czała m u w yjątkow e miejsce w literaturze krajow ej. Podkreślić tu n a­ leży raz jeszcze, że Kraszewski nie był pisarzem z instynktu i intuicji, że „pojęcie w arunków sztuki” leżało u podstaw jego twórczości. Pełna świadomość własnego w arsztatu i własnego talen tu decydowały o w ybo­ rze gatunków, a programowe zwrócenie literatu ry ku szerokim rzeszom odbiorców stworzyło w naszej kulturze fenomen niezwykły, polegający na wprowadzeniu w obręb k u ltu ry masowej postulatu głębokiej i rze­ telnej wiedzy. Nie chodzi tylko o to, że Kraszewski pisać pragnął „dla powszechności”. Takich było przecież wówczas wielu. Ważniejsze jest, że sprzeciwiał się wszelkim ułatwieniom, że nowego czytelnika trak to ­ wał poważnie. Nie chciał go zdobywać za wszelką cenę, lecz uczyć sza­ cunku dla wiedzy, rozwijać jego wyobraźnię, wzbogacać życie duchowe. W szystkie przywoływane dotychczas sformułowania pochodzą z pierw ­ szego okresu twórczości pisarza, sprzed 1863 roku. Na tle różnorakich dążeń, w jakie obfitowała epoka rom antyzm u, tak zdecydowane samo- określenie się pisarza należy do wyjątkowych. Niezależnie od wszystkich deklaracji na tem at miłości do ludu artystę romantycznego od ludu od­ dzielało poczucie charyzmy, poczucie wyższości. To przecież Kraszewski przedsięwziął wówczas jedno z najbardziej niezwykłych zadań: w prowa­ dzenie do literatu ry , do powieści — chłopa jako pełnoprawnego boha­ tera utw oru, uwikłanego w namiętności związane z n atu rą ludzką, w w a­ runki społeczne, żyjącego w obrębie osobnych wzorów k u ltu ry ludowej. W Ostapie Bondarczuku stworzył sytuację, która zdarzyła się w kulturze polskiej dopiero w w. XX — opisał położenie człowieka, który przez w ykształcenie wydobył się z chłopskiego stanu, lecz nie mógł wejść w krąg ludzi wykształconych. Stan zawieszenia (jak to nazwał Tadeusz Nowak: „ja we fraku, ja boso”) rodzi kompleksy, determ inuje reakcje psychiczne i zachowania społeczne, określa zagubienie bohatera, niemoż­ liwość identyfikacji ani ze światem panów, ani też chłopów. Takich k rea­ cji, jak w Ulanie, Ostapie Bondarczuku czy w Jarynie, nie zna ówczesna literatu ra europejska, choć powieści z życia ludu pisało w tedy wielu.

W takim dopiero kontekście światopoglądowym zrozumieć można ostre ataki Kraszewskiego na upowszechniony w epoce rom antyzm u model artysty. Każdy, naw et początkujący poeta czuł się wieszczem, przywód­ cą. Jeśli brakło wyznawców, narzekał na „nieczułość św iata”, przybierał różne pozy, najczęściej bajroniczne, płakał, deklamował wiersze na te ­ m at w łasnej samotności. Był to, w przypadku Kraszewskiego, atak nie

(9)

na Mickiewicza, lecz na jego epigonów. Można go zestawiać z atakiem Słowackiego w Beniowskim na poetów krajowych, co „są nadzwyczaj łzawi” ( i „w oknie duszy m ają zielone szyby”. Rzesze „jenialnych” i za­ wiedzionych, tony elegijne bądź zgryźliwy sarkazm charakteryzow ały niemoc twórczą epigonów. Kraszewski nie miał litości dla tego pokroju artystów. W istocie jego powieści o artystach, a zwłaszcza Poeta i świat i Powieść bez tytułu, są szczególnymi monografiami „nieudaczników”, których wydała literatu ra po klęsce powstania listopadowego. Pisał w 1843 roku:

W dzisiejszej literaturze postrzegamy częstokroć przykłady ludzi zaufanych w sobie, gardzących w szelką pracą i zastanowieniem , gardzących doświadcze­ niem w ieków , z niepojętą zarozumiałością. Ich twory uderzają tym, że czujem y w nich przekonanie twórcy o doskonałości dzieła, a nie możemy go po­ dzielać. £...]

Ci ludzie są częstokroć jenialni i utalentow ani pisarze, którzy się postano­ w ili brzydzić w szelką sztuką i pracą. ,[N 40]

Nie sama intuicja więc czy natchnienie i talent, lecz zrozumienie warunków sztuki i praca tworzą artystę. Odrzucenie natchnienia jako jedynej siły twórczej kwestionować musiało form ułę artysty-wieszcza. Dostrzec można pewne form alne spokrewnienie sformułowań K raszew ­ skiego ze sformułowaniami Mickiewicza z okresu związków z Towiań- skim (nie słowo, ale czyn) i Słowackiego z okresu mistycznego („Dziś co? — Każdy wieszcz z rozkazem, / Każdy patron... lecz za sobą”). Ale postawa Kraszewskiego inne miała podłoże światopoglądowe. Nie był jednak, jak to się często ujm uje, prepozytywistą ani też spóźnionym kon­ tynuatorem idei Oświecenia. Prowadził spór w ew nętrzny rom antyka z romantykami, z mitami, jakie w ytw orzyła epoka. Bronił w ytrw ale swe­ go rozumienia literatu ry jako „żywych i w iernych obrazów naszego po­ życia”. Romantyczny bunt się ustatecznił, pow staw ały — w w yniku procesów dem okratyzacji ku ltu ry — nowe potrzeby społeczne. Masy wkroczyły nie tylko do historii przez kolejne rewolucje, ale i do kul­ tury. To właśnie stawiało przed literatu rą i przed twórcam i nowe zada­ nia. Natchniony wieszcz, jeśli nie liczył się z rzeszami nowych odbior­ ców, sam przywdziewał błazeńską czapkę, upozowany stawał na scenie wielkiego te atru przed pustą widownią. Równocześnie sama ilość kolej­ nych pretendentów do wieszczej laski, którzy zabiegali o zdobycie od­ biorców, ich zadufanie, stw orzyły w literaturze sytuację nową — jej społecznej degradacji, u traty zdolności oddziaływania. W takich okolicz­ nościach w 1856 r. powstał ważny szkic Kraszewskiego O powołaniu

literackim, przetłumaczony dość szybko na język niemiecki. W szkicu

tym poddawał pisarz krytyce romantyczne pozy, rozprzestrzeniające się zwłaszcza w poezji krajowej:

Czyn, nie słow o stanowi wartość człowieka, lecz bywa słowo czynem i bywa czczym słowem, a ci, co pięknym i słowy całe życie się zabawiają, są jak dzieci, których do pracy napędzić nie można.

(10)

K R A S Z E W S K I E G O L I T E R A T U R A D L A „ P O W S Z E C H N O Ś C I ” 11

Wiek nasz cały przeszedł w słowa i przesadzono ich wartość. Zasypani je­ steśm y papierem i próżnymi wyrazami, a zapom nieliśm y, że w innym życiu, przy ogólnym obrachunku z dnia roboty, nie spytają nas, jak to ktoś dobrze pow iedział, cośm y um ieli, ale cośmy uczynili.

Wiek nasz z tego w zględu jest na drodze fałszu. Wszystko, co prowadzi do dobrego, dobrem jest, i słow o także: ale słodkie słowo, do niczego nie w io­ dące, na cóż się przydało?

i···]

O w ielkim powołaniu i kapłaństwie pisarzy któż dziś nie wie? M yśl ta znalazła się w ustach w szystkich w łaśnie w chw ili, gdy jest najm niej kapłanów i powołanych, gdy w szyscy sądzą się być namaszczeni do nauczania, lub, szcze­ rzej m ówiąc, do zabawiania.

Stąd już dziś Niem cy przem ieniły się w stos papieru i bibuły, i co dzień wzrastająca liczba ksiąg zaleje literaturę doprowadzeniem jej do ostateczności i przerostu chorobowego.

Całe życie pośw ięciw szy temu powołaniu, dziwno zapewne, że widzę w nim niebezpieczeństwo i grzechów mając wyżej głowy, na oczy je drugim w ym ia­ tam. A le prawda przede w szystkim , a chodzi mi głównie nie o powstrzym anie od pisania, bo w literaturze dziś i języku cały m ożliwy żywot nasz; ale o w pro­ w adzenie m yśli zbawiennej, że słowo niczym jest, jeśli nie jest czynem i jeśli m u czyn nie towarzyszy, niczym, jeśli się nie zgadza z życiem, niczym, jeśli oderwane od niego i nie m ające z nim związku. [G 10—12]

Innym i słowy: prawdziwym źródłem i celem literatu ry jest nie este­ tyka, lecz etyka (w znaczeniu indyw idualnym i społecznym). Ten nowy program w ynikał z uważnego odczytywania postaw i znaków, które w y­ tw orzyły się już wówczas w procesach dem okratyzacji kultury. Postaw y artysty-w ieszcza i artysty-kapłana ulegały w kulturze mieszczańskiej, zwłaszcza francuskiej i niemieckiej, gwałtownej dewaluacji. Chęć od­ działyw ania na m asy ukształtow ała z jednej strony model powieści ten­ dencyjnej, w której cel, potrzeba nauczania, wiązał się z lekceważeniem „w arunków sztuki”, sama literatu ra staw ała się narzędziem tylko w służ­ bie ideologów i polityków; z drugiej zaś strony powstał typ literatu ry kokietującej masy, schlebiającej przeciętnym gustom i nawykom. W d ra­ macie wymarzona przez rom antyków tragedia zmieniała się w m elodra­ m at, w komedię bulwarową. W teatrze ważniejszy od przesłania spo­ łecznego stawał się przepych inscenizacyjny, w powieści historycznej „w ierne w ystudiowanie epoki”, które zalecał W alter Scott, ustępowało miejsca rozbudowywanym przygodom dzielnych muszkieterów. „Trzeci sta n ” narzucał twórcom swe upodobania. Pisarz komentował te zjawiska następująco:

Literatura im bardziej staje się wyrazem konwencjonalnym przyjętych jakichś pewników, w iecznie w sferach idei zam ieszkujących, bawidełkiem i mrzonką, piosnką ładnie ubarwioną, wyuczonym szczebiotaniem, tym mniej skutkuje i działa na ogół.

Płynąć ona powinna z życia i być jego wyrazem , ostateczną treścią, esen ­ cją. W ten sposób jak dziś — w yrasta tylko grzybem na ciele społecznym i choć coś z soków jego przejmuje, nie wyraża zdrowych jego zasad, staje się paso­ żytem niepotrzebnym. [G 15]

(11)

W ten sposób, broniąc stale zasady wyrażonej na początku swej drogi twórczej, stanął Kraszewski przed koniecznością nowego zdefiniowania celów literatury, a szerzej — społecznych jej powinności. Odrzucił prze­ syconą indywidualizm em romantycznym , choć przejętą z epok poprzed­ nich, zasadę zarabiania twórczością na nieśmiertelność, na posąg i liść w awrzynu (G 20). Za niedostateczne uznał także inne sformułowanie współczesne, znane chociażby ze w stępu Théophile’a G autiera do Panny

de Maupin, iż sztuka nie ma celu — jest celem sama w sobie n . Zakwestio­

nował nadawanie sztuce wyłącznie dydaktycznych przeznaczeń 12. Pow ra­ cał do idei starożytnych, głoszących iż „piękno jest blaskiem dobra”. Nie może istnieć samodzielnie, osobno, będąc jego formą, jest równocześnie „jego integralną częścią, nie może się odeń rozdzielić i wyosobnić”.

W literaturze by co pięknym i w ielkim uznanym zostało, m usi być dobrem natchnione i przejęte, i choć nie staw iło sobie celu odrębnego, cel ten osiąga naturą swoją. [G 26]

P rzyjrzyjm y się bliżej wszystkim konsekwencjom tego sformułowa­ nia: celem literatu ry nie jest założone z góry um oralnienie odbiorców. Taka postawa jest tylko uzurpacją i nieporozumieniem: „literatu ra ce­ lowa”, traktow ana instrum entalnie, zmienia się zawsze w swoje zaprze­ czenie — odchodzi od istoty sztuki, od przynależnych jej odrębnych re­ guł i zasad. W konkluzji ostatecznej — musi znudzić czytelnika, utracić z nim kontakt. L iteratu ra nie powinna stawiać sobie żadnych innych celów poza w iernym zapisywaniem życia; musi natom iast być natchnio­ na dobrem. I wówczas tylko osiągnie swój cel — samą „naturą swoją” kształtować będzie postawy odbiorców. Wzorem tw órcy nie może być natchniony wieszcz, który doznał ilum inacji i dosięgnął praw dy naj­ głębszej: „le génie c’est la patience”.

Tej cnoty w ytrw ania zawsze najw ięcej nam brakło i najbardziej na w y­ robienie jej w sobie pracować byśmy powinni; trwać całe życie i czuwać na stanowisku, jak kropla wody spadać w twardy kamień, by na nim m aluczki ślad wyżłobić — praca ciężka i trudna. Ale nam — dotąd przynajmniej — łat­ w iej było w e w szystkim o najw iększe w ysiłk i i ofiary doraźne i chwilow e, gw ałtow ne i porywcze, niżeli o pośw ięcenie ciche, powolne a ciągłe. [G 29]

Społeczne powinności literatu ry określają w sposób oczywisty obo­ wiązki pisarza: nie wieszcz, nie kapłan-m oralista, nie zadufany w sobie młodzieniec, lecz sługa i strażnik interesów społecznych. Z takiego punktu widzenia stworzył Kraszewski satyryczny w izerunek poety romantycz­ nego:

11 Pow ieść T. G a u t i e r a Mademoiselle de Maupin ukazała się w r. 1836; pierwszy jej przekład polski — w 1918. Kraszewski pisał: „w w yrażeniu sztuki dla sztuki jest coś niepełnego i niedostatecznego” (G 25).

12 W szkicu o polskich romansopisarzach czytamy: „Poważne reformatorskie uwagi, zam knięte w bladoróżowej łupinie fikcji, same stają się bezużyteczne, a jej w ielce ujm ują” (K 33).

(12)

K R A S Z E W S K I E G O L I T E R A T U R A D L A „ P O W S Z E C H N O Ś C I ” 13

W m łodym sercu młoda zagrała namiętność, zaświtała m yśl życia; pierw ­ szem u jej w yrazowi ktoś przyklasnął, i oto rodzi się w ielki człowiek.

Na gościńcach w ieku, po targowiskach m yśli pozbierał łachm any cudze; barw i je pstro, układa i zszywa, i został poetą...

Pom iędzy rupieciam i, które pościągał po św iecie, były i podarte szmaty kilku prawd, w słow ie było trochę ognia młodości, w sercu była iskra, z któ­ rej roztleć mógł ogień, w ięc tłum uniesiony krzyknął mu w ielkim głosem: poeta! I w yrósł poeta... ,[G 30]

Powiedzieliśmy poprzednio, że Kraszewski prowadził ze swą epoką nieustanne spory o kształt i sens literatury, powiedzieliśmy także, że były to spory w ewnętrzne. Co najw yżej — to jego głosem w w ielu mo­ m entach przem awiali później pozytywiści. Postawa Kraszewskiego jest

jednak w porównaniu z ich doktryną znacznie szersza, bardziej wszech­ stronna. I nie jest doktryną właśnie, lecz stałym czuwaniem, reagowa­ niem natychm iastow ym na nowe zjawiska w kulturze. W wielogłosową epokę rom antyzm u wpisać trzeba i to, do czego dochodził Kraszewski w swych rozważaniach nad charakterem i przeznaczeniem literatu ry pięk­ nej. Spór z epoką, z ideami i postawami współczesnych, nie naruszał podstawowych założeń światopoglądowych romantyzmu: naród w ytw arza sztukę dla własnego pożytku duchowego; jest ona jego pamięcią i su­ mieniem. K ultura ludowa stanowi podstawę wszelkiej sztuki narodowej i już z tej racji musi być zwrócona ku ogółowi, do niego adresowana. Sztuka jest na tyle niezależna, że nie może się jednak podporządkować „tłum om ”, musi mieć dobro na celu, ma obowiązek mówić prawdę, naw et okrutną i gorzką. Została powołana nie dla „pokrzepienia serc”, lecz dla przestrogi i poprawy.

Refleksja estetyczna Kraszewskiego rozważana z tej perspektyw y oka­ zuje swą oryginalność, a także spójność. Odczytywać ją potrzeba w po­ rów naniu z innym i wypowiedziami krytycznym i — Maurycego Moch­ nackiego, Michała Grabowskiego, Edw arda Dembowskiego, A leksandra Tyszyńskiego i Józefa K rem era. W roku 1843 w szkicu Sąd k r y ty k i i sąd

czytelników sformułował Kraszewski szereg zarzutów pod adresem k ry ­

tyki literackiej. Stwierdził przede wszystkim:

Krytyka nie idzie nigdy równym krokiem z całym ruchem um ysłowym , z literaturą, ona się w lecze za nią, ciągniona przez nią, w lecze się powolnie [...]. [N 8—9]

K rytyka, która rozpatruje dzieła nowe według starych, znanych jej reguł (ze „stanowiska przeszłości”), musi wydawać sądy błędne lub jed­ nostronne, skazuje się sama na zapomnienie i odrzucenie. Ustala często własne hierarchie dzieł, chwali te, które spełniają jej postulaty. Jest w sądach swych omylna i nieskuteczna.

Są dzieła, którym krytyka nic zarzucić nie może, nic nie zarzuca, owszem, w ychw ala je, w ynosi, w skazuje za wzory; a przecież nikt ich nie czyta [...].

(13)

których w ady dobitnie wskazuje, które potępia i zabija; a jednak są czytane n a m i ę t n i e , żyją i żyć będą, przeżywszy bezsilny głos krytyki.

Czym się to dzieje? Tym w łaśnie, że krytyka nie jest i być nie chce głosem ogółu, tylko w yrazem zdania indywidualnego lub zdania partii. Żaden krytyk nie pomyślał, czy ma to współczucie z ogółem, które jedynie go poświęca i zdolnym do tego powołania czyni [...]. [N 10]

Odnaleźć „współczucie” z ogółem oznaczało utożsamić się z jego dą­ żeniami, z podstawowymi interesam i zbiorowości, narodu.

Krytyka, która całą sferą, całym widnokręgiem różni się od zdania po­ wszechnego i będąc mu przeciwległym biegunem, sądzi, że pokieruje zdaniem ogółu — jest bezskuteczną i do niczego nie w iedzie; mieniąc się wyższą nad p o s p o l i t y sposób widzenia rzeczy, jest zboczeniem lub tylko cofnieniem się.

[...] Krytyka raz przejęta duchem powszechności potrafiłaby tymże duchem kierować, prostować jego zboczenia i oczyszczać sąd ogółu. [N 14—15]

W epoce k u ltu ry masowej pisarz, krytyk, dziennikarz winni rozumieć swe posłannictwo czy powołanie przede wszystkim jako odpowiedzial­ ność. Aby innych poprawiać, być krytycznym , „nauczać i karcić”, nie w ystarczy „wleźć na kazalnicę i gromić ich ex professo” (S 67). Potrzeba najpierw zrozumieć ogół, żyć jego dążeniami, stawiać mu przed oczyma jego błędy i grzechy. Ogół to przyjmie, jeśli k rytyka będzie uczciwa w sensie moralnym.

Sum ienie konieczne jest pisarzowi Znam historyków, którzy bezw styd­ nie, szkaradnie, bo z nam ysłu przeszłość fałszują [...], dla materialnych korzyści pochlebiając osobom, okolicznościom, potrzebom chwilowym .

Jeśli już komu, to historykowi sumienie najpotrzebniejsze. [S 71]

Z wielu przeświadczeń, które wywieść można z epoki rom antyzm u, głos Kraszewskiego godzien jest szerszej uwagi. O dbijają się w nim jak w lustrze ówczesne rozterki, ówczesne postawy. Jeśli jego dorobek tw ór­ czy trw a w dzisiejszej świadomości, to właśnie dlatego, że w yrastał z refleksji nad sensem sztuki, jej miejscem w życiu społecznym. Sądy, które Kraszewski wyrażał, nie były widać okazjonalne tylko, skoro za­ chowały do dziś swą aktualność. Tkwią one u podstaw jego twórczości artystycznej i w yjaśniają tajem nicę czytelniczej popularności. W ydają się dziś oczywiste, przede wszystkim dlatego, że weszły w obieg po­ wszechny, stały się anonimową częścią wiedzy potocznej.

W szkicu Pisarze i czytelnicy Kraszewski ujął całość rozważanych spraw na tem at powinności społecznych pisarza, charakteru związków między twórcą i „ogółem” w form ułę najprostszą;

Wróćmy do założenia naszego, jakie jest stanowisko i ważność piszących dzisiaj, gdy piszą dla całej społeczności i z rozszerzonym zakresem działania zwiększoną mają odpowiedzialność. Pisarz, m ówiliśm y, ma wyrażać naród, z którego w yszedł i którego jest częścią, ale ma go oświecać, bo jest jego su­ m ieniem. [S 69]

(14)

K R A S Z E W S K I E G O L I T E R A T U R A D L A „ P O W S Z E C H N O Ś C I” 15 W szkicu Dziennikarstwo dodawał do tego sformułowania: „Żaden olbrzym nie zastąpi w ojska” (G 89). I to są właśnie owe praw dy n a j­ prostsze, czy jednak banalne? Na tle epoki były przede wszystkim w alką z uzurpacjam i i m iïam i tworzonymi przez współczesnych. Sze­ rokie przywołanie jego szkiców miało na celu przypomnienie tej części dorobku, która uległa dziś nie tyle zapomnieniu, co właśnie upowszech­ nieniu. Procesowi upowszechnienia towarzyszy zawsze depersonalizacja,

wejście praw d indyw idualnych w sferę anonimowości. Ale k ry je się prze­ cież za nim i głęboka wiedza jednego ze współtwórców naszej k u ltu ry narodowej w XIX wieku. Można powtórzyć za Różewiczem: „K raszew ­ ski był pracow ity i m ądry. Znał swoją wartość i swoje miejsce w lite­ raturze polskiej”. Stworzył oryginalną koncepcję — nie tylko w naszej skali — literatu ry „powszechnej”, znakomicie odróżniając ją od rozw ija­ jących się w XIX w. różnych koncepcji literatu ry popularnej i literatu ry elitarnej. Z literatu rą popularną na stałe wówczas związało się in stru ­ m entalne jej traktow anie: służyć m iała do sterow ania masami, wywo­ ływ ania pożądanych zachowań zbiorowych. Mogła przyjm ować postać „literatu ry dla lud u ”, w której uproszczeniom podlegały konstrukcje świata przedstawionego, m otywacje zachowań jednostkowych i uzależ­ nienia zewnętrzne człowieka. Mogła przybierać postać ludyczną, mogła zmieniać się w literatu rę tendencyjną, podporządkowaną jakiejś doktry­ nie bądź jednej idei. Żadna z tych odmian literatu ry popularnej nie miała szans — w dłuższym planie historii — na zaspokojenie potrzeb „ogółu” czytelników. K ultura masowa ma swoje prawa: łatw o w prow a­ dzić w obieg powszechny modne form uły i wzory. Ale — jeśli nie m ają głębszych wartości — przem ijają szybko, podobnie jak nagle się pojawiły. Pisarstw o Kraszewskiego nie mieści się w form ule literatu ry popularnej, choć ma z nią wiele cech wspólnych. Z założenia, programowo, adreso­ wane było do szerokiego kręgu odbiorców, powstało jako reakcja tw órcy na rozpoznane procesy dem okratyzacyjne w kulturze. Pisarstw o stawało się zawodem — refleksja Kraszewskiego stworzyła u nas dla tego zawodu swoisty kodeks praw i obowiązków.

3

W grę wchodzi jednak nie tylko kwestia programu. W każdej epoce powstaje wiele programów literackich, lepiej lub gorzej w yartykułow a­ nych, z których niewiele później wynika. K rytyka w. XIX, zwłaszcza pozytywistyczna, podkreślała często chwiejność poglądów K raszew skie­ go. To przekonanie powtarzano i później wielokrotnie. Prześledziliśm y już moment najw ażniejszy ukształtow ania się tej opinii. W szkicu O celu

powieści tw ierdził z jednej strony, że nie może być utw oru bez m yśli

głównej, a z drugiej — że cel nie może być nadrzędny, nie może p rzy ­ słaniać wartości artystycznych. Walczył o praw dę w powieści

(15)

historycz-nej, o podstawową zgodność dzieła ze źródłami, a równocześnie w pry­ w atnym liście składał zaskakujące wyznanie. List ten, adresow any do b rata K ajetana, był oceną jego Hetmańskich sw atów:

Za złe Ci wezm ą nieochybnie, żeś w stosunkowo mniej niekorzystnym św ie­ tle, niż zasługuje, w ystaw ił hetmana Branickiego. Ta powolność dla takiego łotra, bo nim był, ściągnie na Ciebie nieochybnie krytykę. Według m nie jest to charakterystyka niepełna, ale nie fałszyw a. Ogół go zna inaczej i inaczej sądzi. Zaś gdy naród cały w sw ych tradycjach uśw ięca postać lub potępia, ja skłaniam głowę. Nigdy nie dopuszczę, aby ś. Stanisław a nazyw ano zdrajcą, gdy vo x populi w yniosła do dostojności reprezentanta idei w ielkiej, i nigdy nie będę rehabilitow ał, co potępił ogół. Ogół na grobach stawi posągi nie pytając, co leży w grobie. Co on stworzył na pożytek duchowy, to trzeba poszanować. Choćby historia przeczyła i m iała rację, od historii prawdziwszą jest bajka, którą w ieki z ducha sw ojego stworzyły. Zostawm y św iętych na podnóżkach, a łotrów na szubienicach. Roma locuta est — rzekł naród, i w yrok nieodw o­ łalny 1S.

Ten list najpełniej objaśnia cytowane wcześniej przekonanie o po­ trzebie sumienia, zwłaszcza u historyków. Jeśli zamierzone kłamstwo przynieść może szkodę narodowi, jest zbrodnią; jeśli bajka, m it służy „pożytkowi duchowemu” narodu — jest w ażniejszy od praw dy. I w tym właśnie mieści się tajem nica praw dy artystycznej, tajem nica sztuki. Nie być wieszczem, kapłanem-kaznodzieją, lecz być sumieniem narodu — to sformułowanie określa najpełniej postawę twórczą Kraszewskiego. Re­ habilitować zdrajcę, gloryfikować te siły społeczne, które spowodowały upadek kraju, poniżać — w czasach niewoli — bohaterów narodowych oznaczało nie mieć sumienia. Kategorie moralne tak zdefiniowane, choć zawsze nieostre, tw orzą nienaruszalne centrum światopoglądu artystycz­ nego pisarza. W Słówku o prawdzie w romansie historycznym, w któ­ ry m jako osobne wyróżnił praw dę historyczną i praw dę artystyczną, przestrzegał przed rozmijaniem się pisarzy z praw dą historyczną: usamo- w olnienie się, przestrzeganie tylko praw dy artystycznej, stw arza okazję do nadużyć, do stronniczych interpretacji, do działań bez sumienia. Zna­ mienne, że te uwagi snuje pisarz w kontekście twórczości Michała G ra­ bowskiego. Mają one podobny charakter jak refleksje w liście do K a­ jetana Kraszewskiego: praw da artystyczna może być nie tylko fałszem, ale i działaniem bez sumienia. Było w tych sform ułow aniach szersze, adresowane do pisarzy krajowych, przesłanie w ynikające z rozpoznania zagrożeń: literatu ra w czasach niewoli — co pisarz stale akcentował — jest formą moralnego bytu narodu. Przeszłość więc interpretow ać należy w zgodzie z „duchowym pożytkiem ogółu”.

Chcąc zrozumieć twórczość artystyczną Kraszewskiego, określić jej daw ne i obecne miejsce w naszej kulturze, należy dotrzeć do owej ele­

19 J. I. K r a s z e w s k i , list do brata Kajetana, z 17 VI 1876. Ze zbiorów:

J. K r z y ż a n o w s k i e g o . Przygotowany do druku w: L isty do rodziny, 1863—1886. Cz. 2.

(16)

K R A S Z E W S K I E G O L I T E R A T U R A D L A „ P O W S Z E C H N O Ś C I” 17

m en tarn ej zasady jego światopoglądu. L iteratura, jeśli ma mieć sens, musi być zwrócona ku ogółowi, musi przedstawiać jego dążenia i aspira­ cje, przynosić pożytek duchowy. Pisarz arbitralnie rozstrzyga, co sta­ nowi ów pożytek, a co przynieść może szkodę. K ieruje się w tym su­ mieniem i wiedzą. Bez wiedzy wybory mogą być fałszywe, bez sumie­ nia — niebezpieczne.

to tylko, co jest p r z e ż y t e , co było studiowanym, dobrze odmalowanym być m oże u .

Ale wiedza pisarza nie ogranicza się tylko do poznania tem atu: do­ tyczy także „warunków sztuki”, tj. koniecznych wyborów gatunkowych i stylistycznych, takiego zorganizowania ekspresji, by oddziaływała na wyobraźnię odbiorcy, na sferę jego uczuć i emocji. Ta część wiedzy po­ maga w wyborach artystycznych. Wszelkie uproszczenia w tej sferze ograniczają możliwość oddziaływania. Czytamy w artykule K raszaw - skiego z roku 1874:

W iele pisano, mówiono i rozprawiano o prawości i nadużyciach tendencji w powieści. To, co się tak zowie, jest nieuchronnym w każdym utworze, lecz dwojakim sposobem łączy się z plastyką jego. Procesy te nazwać by można: jeden organicznym a naturalnym , drugi — sztucznym i m echanicznym . Jeśli tendencja jest, jak w połączeniu ciała stałego z płynem, zawieszoną w nim tylko, nie rozpuszczoną, jeśli się nie łączy żyw otnie i chem icznie, naówczas dzieło jest zepsute; gdy się zrasta z form ą i barwą, jest w swoim m iejscu i w sw oim prawie. W teorii sztuki idzie w ięcej o połączenie i stosunek tych pierw iastków niżeli o w ydzielenie jednego z nich i potępienie 1S.

Wiedza pisarza, konieczna dla dokonywania właściwych wyborów, wzbogaca się stale dzięki pracy. Nie natchnienie, nie talent naw et, lecz praca tw orzy pisarza. W ten sposób zbudował Kraszewski, jako pierwszy u nas, kanon praw i obowiązków zawodowego literata i sam stał się takim literatem rzeczywiście już w przedpowstaniowej Warszawie. Stop­ niowo odrzucał wszystko, co wiązało go wcześniej z ziemiaństwem. Temu procesowi towarzyszyła gruntow na przem iana świadomości — z przed­ stawiciela swojej klasy stawał się „sumieniem narodu”. „Ogół”, będą­ cy dla niego zawsze sędzią najwyższym, do którego adresował swe wy­ powiedzi, nie oczekiwał pochwał, lecz prawdy. L iteratura ma swe źródła i przeznaczenia etyczne; jej edukacyjna funkcja polega na zw racaniu w yobraźni zbiorowej ku dobru powszechnemu. Ale aby kierować wy­ obraźnią zbiorową, trzeba najpierw utożsamić się z ogółem, żyć jego dą­ żeniami. Tylko wówczas można w ybierać sprawiedliwie i dobrze. We wstępie do II części Zagadek umieścił pisarz znamienne wyznanie:

Ja nie jestem pono ani literatem , ani artystą, choć piszę w iele i kocham w szelkie piękno; ja jestem człowiekiem mojego wieku, dziecięciem narodu mego 11 J. I. K r a s z e w s k i , L isty do nieznajomego. „Kłosy” 1878, nr 659.

15 J. I. K r a s z e w s k i , Kronika zagraniczna. „Tygodnik Ilustrow any” 1874, nry 332—333.

(17)

i gdybym m iał nawet jeniusz, starłbym go na proch, rozkopał na kawałki i podesłał pod nogi ludzkości, pod stopy ojczyzny, aby się o kamień nie zra­ niły. Cóż m nie to obchodzi, że ja i te kartki — jutro nie będą. Żyjem y z po­ słannictw em dnia dzisiejszego i pierwszy obowiązek dlań pracować ie.

Rekonstrukcja światopoglądu artystycznego pisarza pozwala na lepsze zrozumienie jego twórczości. Znam ienne jest i to, że nie mieści się ona w żadnym ze światopoglądów artystycznych XIX w. bez reszty. Z kon­ cepcji artysty-wieszcza, odrzuconej przecież, pozostaje przeświadczenie o możliwości kształtowania zachowań zbiorowych przez literaturę, z pro­ gram u literatu ry u tylitarnej — przekonanie o jej edukacyjnych możli­ wościach, z artystowskich tęsknot do uwolnienia literatu ry od jej funk­ cji służebnych — obrona „warunków sztuki”, odrębności jej języka i spo­ sobów oddziaływania. Rzekome sprzeczności, które podkreślała k rytyka, tłumaczą się tym, że pisarz budował system nadrzędny nad szczegóło­ wymi doktrynam i swej epoki.

Miał pełną świadomość tego, że w epoce sztuki masowej w zrasta rola fabuł, bajek. W ybierał więc powieść jako główny gatunek dla swych wypowiedzi artystycznych. Fabuły owe jednak nie mogły być tw orem swobodnej gry wyobraźni. Wspierać je winna, jeśli m ają być pożytecz­ ne, wierność wobec życia i szeroka wiedza. F abuły w powieściach histo­ rycznych Kraszewskiego podporządkowane są opisanym zasadom. W do­ konywanych w yborach tem atów i w układzie fabuł przejaw iają się i inne założenia światopoglądu pisarza. Nie znajdziemy w nich prób rehabili­ tacji tych sił społecznych, które działały w przeszłości destrukcyjnie, podważały siłę państwa i bezpieczeństwo wspólnoty. Z drugiej jednak strony, na co zwrócono już u w ag ę17, Kraszewski wybiera najczęściej ciemne k arty z naszej historii — czasy buntów i w alk w ew nętrznych, okresy bezkrólewia. Pierwszoplanowymi bohateram i fabuł stają się w iel­ może i magnaci, opanowani pychą, walczący we własnym interesie prze­ ciwko dobru powszechnemu. W narastających z latam i powieściach histo­ rycznych Kraszewskiego dostrzec można jeszcze jeden porządek — na­ silanie się owych w ew nętrznych sił destrukcji i szczególne ich zagęszcze­ nie w okresie stanisławowskim. Historia nasza odczytana w wielkim pla­ nie całościowym jako szczególny fenomen samounicestwienia ma swój w ym iar m oralny i edukacyjny. W ten sposób wskazywał K raszew ski swoim współczesnym na ogólniejszy charakter głównych wad narodo­ wych. Ta wizja przeszłości, wcześniejsza i inaczej w yartykułow ana niż w szkole historyków krakowskich 18, ma swój rodowód w historiografii rom antycznej — Joachim a Lelewela, H enryka Schm itta i innych.

Rozprzężenie w ew nętrzne osłabiało siły obronne i prowokowało są­

16 J. I. K r a s z e w s k i , Zagadki. Cz. II: Do Pani X X . Poznań 1873.

17 W. D a n e k , Powieści historyczne J. I. Kraszewskiego. Warszawa 1966, s. 69. 18 Zob. ibidem, s. 116.

(18)

K R A S Z E W S K I E G O L I T E R A T U R A D L A „ P O W S Z E C H N O Ś C I” 19 siadów do najazdów i agresji. To zewnętrzne zagrożenie, stale uwidocz­ niane w fabułach powieściowych, staje się osobnym wątkiem, a naw et dynam icznym motywem nadrzędnym w cyklu Dzieje Polski: przybiera postać niemieckiego „Drang nach Osten”. Od Starej baśni do Saskich

ostatków trw a nieustannie napór żywiołu, niemieckiego. W ątek ten,

ukształtow any w ostatecznej postaci w latach siedemdziesiątych i osiem­ dziesiątych, ma nie tylko znaczenie historyczne, lecz także współczesne: zapisuje narastanie nowych zagrożeń bytu narodowego ze strony w zra­ stających w potęgę P rus, bezwzględnej polityki niszczenia żywiołu pol­ skiego na ziemiach zabranych.

Wizja historii, jaką dał Kraszewski w swych powieściach, nacecho­ wana była silnie pierw iastkiem edukacyjnym — tworzył ją dla nauki i przestrogi. Nie oznacza to przecież, że dał wizję stronniczą, tendencyj­ ną. Tylko w ybory k a rt ciemnych, zdarzeń tragicznych, błędów polityki decydują o charakterze przesłania. Za postaciami, za zdarzeniami fabu­ larnym i stoi zawsze rzetelna wiedza, skrzętne gromadzenie źródeł, bo­ gata dokum entacja m ateriałow a. Z reguły, zwłaszcza w powieściach z nowszych dziejów, naw et postacie drugiego i trzeciego planu m ają swe pierwowzory h isto ry czn e19. Jeśli powstają niezgodności z praw dą historyczną, to w ynikają one z braku właściwych źródeł w momencie pisania albo też z drobnych pomyłek Kraszewskiego-historyka.

Uprawdopodobnienie fikcji powieściowej na te j drodze ma wiele wa­ lorów: wzmacnia w artości poznawcze powieści, pozwala czytelnikom uczyć się, poprzez powieść, historii ojczystej, wzmacnia także w ich oczach wiarygodność pisarza, jego autorytet. Bez autorytetu pisarz nie ma szans na autentyczne oddziaływanie edukacyjne. Lekcja historii, którą wziął „ogół” u Kraszewskiego, była dobrze przem yślana nie tylko pod wzglę­ dem m erytorycznym , poznawczym, ale i wychowawczym. Zastępowała ona — i to skutecznie — szkolną edukację historyczną. Całą konstruk­ cję można nazwać doraźną, zrodzoną z potrzeby narodowej. Ale jest w niej nie tylko owa wartość okazjonalna, lecz także — trw ała i ponad­ czasowa. Czy nie dlatego czytamy dziś Kraszewskiego, że jest pisarzem wiarygodnym? Czy nie dlatego jest właśnie pisarzem powszechnym? Nie­ zwykła jest podstawa owego autorytetu: Kraszewski programowo uni­ kał wszelkich ułatw ień w wykładzie, nie uprzystępniał i nie upraszczał, chciał być przede wszystkim wierny. Nawet w przypadku literatu ry dla dzieci i młodzieży przestrzegał przed zniżaniem się do dziecka 20. Lite­ ratu ra winna „podnosić” i kształcić czytelnika i na tej drodze wzbudzać jego zainteresowanie.

19 Zob. J. J a r o w i e с k i, Powieść historyczna Kraszewskiego o księciu Jó­

zefie Poniatowskim i je j źródła. „Rocznik N aukowo-Dydaktyczny W SP w Krako­

w ie ” z. 11 (1961).

(19)

W fabułach powieści historycznych Kraszewskiego, w drugim i trze­ cim ich planie, zjawiają się postaci o szczególnym statusie. R ekrutują się najczęściej z drobnej szlachty, z mieszczaństwa, a naw et z ludu. Nie m ają większego wpływ u na bieg wydarzeń, choć w nich uczestniczą. Nie tworzą historii, są natom iast jej świadkami i często kom entatoram i. Wyposaża je pisarz w głębokie poczucie sprawiedliwości, we wrodzoną inteligencję, niekiedy w szeroką wiedzę, naw et w sp ry t i przebiegłość. Nie są to rezonerzy, „białe charaktery” z daw nej powieści, lecz raczej

media, przez które przemawia praw da historyczna z jej okrucieństwem

i absurdalnością. To „dzieci wieku swego” — ich los nie od nich zależy, ale w przygodach i perypetiach, które im pisarz wyznaczył, odciskają się znamiona epoki. To oni reprezentują „ogół” swojego czasu, a prawda historii winna być praw dą ogółu, nie zaś — w ybitnych jednostek.

W szkicu Obrazy przeszłości, w którym K raszewski dokonał oceny dorobku autora Pamiątek Soplicy i jego naśladowców, zakwestionował wizję przeszłości rozumianej wyłącznie jako przeszłości szlacheckiej.

W ielkiej potrzeba um iejętności i wieszczej siły dla odtworzenia przeszłości, tym potężniejszej, że ona się nam sama niejako fałszyw ie przedstawić musi, jeżeli badając ją, nie pom yślem y o naturze ludzkiej i naturze pozostałości po człowieku. Jak z życia indywiduów, tak z żywota narodu najgłośniejsze, a n ie­ koniecznie najcharakterystyczniejsze fakta w ypływ ają na wierzch, rzekłbym, nie ogólne prawa, ale bijące w yjątki. Ludzie dotąd zaw sze skłonniejsi byli zapisywać ekscentryczności i w ybryki swoje niżeli przebieg codzienny, zwykły bytu powszedniego. Stąd, gdy przyjdzie sądzić o przeszłości, naw et z tego, co ona nam sama zostawiła po sobie, bez siły wieszczej i znajomości powszechnej natury ludzkiej, najczęściej w yjątki zastępują prawidła, a dziw actw a — istotną barwę przeszłości. ,[K 131—132]

Rola owych postaci drugiego i trzeciego planu, o których była mowa, niezwykłe uszczegółowienie ich biografii, wyglądu, reakcji emocjonal­ nych, wiążą się z zasadą możliwie w iernej rekonstrukcji świata minio­ nego. To sfera fikcji powieściowej i sfera praw dy artystycznej. Powieść poprzez owo uszczegółowienie nie tylko zyskuje na wiarygodności, ale ponadto otwiera się tu szansa w ierniejszej rekonstrukcji niż w pracach historyków.

W tym miejscu postawić trzeba tezę ogólniejszą, sprzeczną z utrw a­ lonym i opiniami wśród historyków literatury: K raszewski w powieściach historycznych nie był niewolnikiem źródeł. Rozróżniał praw dę histo­ ryczną i prawdę artystyczną, jednakże fikcja nie mogła być tw orem swo­ bodnej wyobraźni. Podporządkowanie fikcji prawdzie historycznej pole­ gało na zgodności z duchem epoki i z ogólną wiedzą o naturze człowieka. Niezwykły to wniosek — zakłada bowiem, że człowiek w swej istocie nie podlega przemianie, że we wszystkich epokach podobna jest jego natura, podobny odwieczny rytm codzienności. Ta koncepcja, z którą spotkam y się u wielu pisarzy w. XX, powodowała zapewne, że w za­ kresie stylu Kraszewski bardzo oszczędnie, niejako niewidocznie posługu­

(20)

K R A S Z E W S K I E G O L IT E R A T U R A D L A „ P O W S Z E C H N O Ś C I” 21 je się archaizacją, oszczędniej niż Rzewuski, Kaczkowski czy później Sienkiewicz. N ietrudno i w tym zakresie o objaśnienie — to przecież oczywista konsekwencja zwrócenia powieści ku szerokiemu kręgowi od­ biorców.

Jak w porów naniu z powieściami historycznymi Kraszewskiego przed­ staw iają się jego powieści współczesne? W najogólniejszym planie świa­ topoglądowym są podobne. Na współczesność rozciągają się praw a hi­ storii. Wielki m arsz dziejowy nie zna przerw. To, co się zaczęło wczo­ raj, ma swój ciąg dalszy dzisiaj. „Żywe i w ierne obrazy naszego po­ życia” organizuje kilka ważnych tematów. W sumie fabuły powieści współczesnych Kraszewskiego tworzą rozpisaną na wiele głosów mono­ grafię przem ian obyczajowych i społecznych w XIX wieku. Z jednej więc strony wielki proces upadku klasy szlacheckiej, jej schodzenia z areny dziejów, a z drugiej — emancypacji mas, tworzenia się nowych grup społecznych, które wkraczają do historii narodowej. Dotyczy to u nas nie tyle mieszczaństwa (znał pisarz dobrze jego słabość), co in­ teligencji. W powieściach sprzed 1863 r. role świadków i kom entatorów epoki pełnili ludzie wywodzący się z drobnej szlachty. Zmiana istotna nastąpiła w grupie powieści poświęconych powstaniu styczniowemu: to wówczas właśnie i w takich charakterystycznych dla naszej historii oko­ licznościach zjawili się nowi ludzie — studenci Szkoły Sztuk Pięknych, czeladnicy, urzędnicy itd. Ową nową jakość życia zbiorowego w yróżnił pisarz przez zestawienie dwu powstań narodowych — 1831 i 1863 roku.

Różnice są niesłychanie w ielkie: Chłopicki, Skrzynecki, Radziw iłł, K ru- kow ieccy itd., tu Ćwiek, Wawr, Kruk, Bosak, Frieze, imiona nieznane, a boha­ terstw a olb rzy m ie21.

Wielki proces przemian, widziany oczyma historyka, pobudzał pisarza do przetw arzania obserwacji życia społecznego w fabuły powieściowe. W przedmowie do Braci mlecznych, zapomnianej dziś powieści „dla młodzieży i dorosłych”, składał znamienne wyznanie:

Nałogiem już dla mnie patrzeć w życie i powtarzać, com widział, słyszał, co było i być mogło na tym naszym biednym św iecie. Gdy jedna strona tego nieznanego obrazu znika, druga się przedstawia... Niewyczerpane w objawach życie i powieści osnowa... ,[...] I nie sądźcie, by tu sama tworzyła fantazja, bym marzył tylk o pisząc, w iele jest prawdy w bajce... To, co się w am w yda m oże najm niej prawdopodobnym, jest w łaśnie najprawdziwszym. Wyobraźnia czło­ w ieka nie potrafi nigdy stworzyć, ile rodzi się w niewyczerpanym polu ż y ­ w ota 22

Nałóg „w pisyw ania” obserwacji życia społecznego w fabuły powieś­ ciowe łączy się z refleksją nad całokształtem przemian. Z jednej strony

21 B. B o l e s ł a w i t a , Szpieg. Obrazek współczesny, n arysow any z natury. Poznań 1864, s. 116.

(21)

więc „morituri nos salutant”, a z drugiej rodzą się form y nowe. Wszystko to utrw ala się w ewolucji obyczajów, w przepływie idei, a naw et w przeobrażeniach języka. Wizja życia społecznego, którą zamykał pisarz w swych fabułach powieściowych, nie jest optymistyczna. Stan trzeci żyje tylko pogonią za pieniądzem: giełda staje się nową świątynią, jej czas jest czasem świętym. Zyd, Wielki nieznajomy, Roboty i prace — to powieści o polskim mieszczaństwie. Obrazy nabierają pod piórem K ra­ szewskiego cech satyrycznych. Dotyczy to nie tylko obyczajów, ale i ze­ społu idei sformułowanych przez warszawskich pozytywistów. Oto cha­ rakterystyczna ich k arykatura z powieści Ładny chłopiec:

— Dla kraju? {...] To tak się m ówi, ale pierwsza rzecz dla siebie. U nas, to prawda, w eszło teraz w zwyczaj m ówić, że się w szystko robi dla kraju. Tyje kto — to dla ogółu, zbiera kapitały — to dla ojczyzny, kupuje dobra — poświęca się dla gospodarstwa krajowego. No, tak! A le pieniądze się dlatego chowa do swojej k iesz en i28.

W powieściach współczesnych Kraszewskiego, powstających po r. 1863, nie znajdziemy wzorowych przedsiębiorców, uczciwych fabrykantów. By­ ło ich wielu w pozytywistycznej powieści tendencyjnej. W Robotach

i pracach, powieści zamówionej przez pozytywistyczną „Niwę”, na nowo

otw artej linii kolejowej lokomotywę prowadzą przedsiębiorca-aferzysta i stary arystokrata-erotom an. Fabuły powieści współczesnych przedsta­ w iają najczęściej losy ludzi słabych, samotnych, uw ikłanych w życie, którem u nie potrafią stawić czoła. Domowe nauczycielki, drobni urzęd­ nicy, borykający się beznadziejnie z trudnościam i m aterialnym i — to oni właśnie, a nie głośne hasła są m iarą epoki. Fabuły, często schema­ tyczne, nie były jednak celem w twórczości Kraszewskiego. Przestrzegał już w 1847 roku:

W istocie powieść, ściśle biorąc, nic dowieść nie może nad to, że autor tak lub inaczej m yślał. Jest ona i będzie zaw sze wyrazem indyw idualnego prze­ konania, które odziane w szaty opowiadania i mniej w ięcej prawdopodobnej, a wymarzonej rzeczywistości, po sankcją zawartej w sobie prawdy uciekać się musi do ogółu. [K 92]

Innym i słowy: prawdziwe w powieści jest nie to, co głoszą autorzy, ale co znajduje potwierdzenie w odbiorze czytelniczym. Pesymizm K ra­ szewskiego zderzał się w latach siedem dziesiątych z optymizmem pozyty­ wistów. Ale już w latach osiemdziesiątych młodzi przyznawać zaczęli rację starem u pisarzowi.

W świecie fabuł powieściowych Kraszewskiego na równych praw ach zjaw iają się ciągi zdarzeń uporządkowanych, podległych regułom w y­ nikania, i ciągi zdarzeń przypadkowych, nagłych zwrotów w losach bo­ haterów . To niewątpliwie kłopotliwa strona sztuki narracyjnej K ra­

28 J. I. K r a s z e w s k i , Ładny chłopiec. Powieść współczesna. „Tygodnik Po­ w szech n y” 1879, nr 41.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeden z telegram ów szyfrowanych każe niemniej przypuszczać, iż oficerow ie rosyjscy prowadzący śledztwo w Za­ mościu stosunkowo szybko zorientowali się, iż

Other suggestions / Inne propozycje Actions of parents' influencing the quality of school’s work have been sufficient / Dotychczasowe działania wpływu rodziców na jakość

Although the equipment used to perform a vertical cone penetration test (VCPT) can easily be converted to allow its use in a horizontal cone penetration test (HCPT), the

[r]

Infolge des Druckes der bürgerlichen G esellschaften zieht sich der A postolische Stuhl von den Zusicherungen in den geschlossenen Konkordaten, die' kanonisch

15 września 1942 r., podczas gdy Spier umierał (z przyczyn naturalnych), Etty dziękowała za wszystko, co dla niej zrobił: dotarł w niej do Boga, przywracając Mu życie, a teraz

The deployment strategy involved (1) equipping the anchor with instrumentation package, a mooring line and an installation line, (1) lowering the anchor using the installation