B ib lio tek a G łó w n a
U M K T o ru ń 0 3 0 ł v Slf.
Z A K Ł A D F I Z Y C Z N Y I P O L I T E C H N I K I W>A R S Z A W S K I E J a r *
P U B L IK A C JA N r. 9 4 .
Proł. Dr MIECZYSŁAW WOLFKE
Zagadnienia naukowe lotów stratosferycznych
O db itka z czasopisma „Przeglqd M echaniczny" 1 9 3 8 r., Nr. 7-8
Z A K Ł A D F I Z Y C Z N Y I P O L I T E C H N I K I W A R S Z A W S K I E J
P U B L IK A C JA Nr. 9 4 .
Prof. Dr MIECZYSŁAW WOLFKE
Zagadnienia naukowe lotów stratosferycznych
O dbifka z czasopisma „Przeglqd M echaniczny" 1 9 3 8 r., Nr. 7-8
W A R S Z A W A - 1 9 3 8
» 1
W, Marzi
o a o n
Sp A k c. Z a k ł. G ra f. , .D ru k arn ia P o lsk a “ , W arszaw a, S zp italn a 12, w dzierżaw ie Spółki W y d aw n iczej C zasopism , Sp. z o. o.
Zagadnienia naukowe lotów stratosferycznych *)
O D CZASU słynnych lotów s tra tosferycznych profesora Pic- carda, zagadnienia związane z tym i w yczynam i techniki balono
w ej, w zbudzają niezm iernie żywe za
interesow anie nie tylko w śród n a u kowców, lecz rów nież w najszerszych sferach społeczeństwa. W Polsce p ro blem w y praw do najw yższych w arstw atm osfery stał się zagadnieniem szczególnie a k tu aln y m z chw ilą kiedy zapadła uchw ała o zorganizow aniu polskiego lotu naukow ego do w yso
kości około 30 kilom etrów .
Dopiero w zględnie niedaw no n a stąpiło odkrycie strato sfery , to zn a
czy stw ierdzenie fak tu , że na po d sta
wie odm iennych stosunków , p a n u ją cych w pow ietrzu na w iększych w y sokościach, m ożna odróżnić dwie n a j
bliższe, różne od siebie w arstw y ota
czającej Ziem ię powłoki atm o sfery
cznej. W roku 1899 francuski uczony L. T e i s s e r e n c d e B o r t po raz pierw szy zauważył, że — począwszy od wysokości 10 do 11 kilom etrów — przy dalszym w znoszeniu się tem pe-
Lipiec 1931r 28.Vh30' 7 23.19h4 5 Y \ 28-4h50'
li i
1 1 -1 1 _ J-L / 1 /
/ 1
U l
* ) /;■
'Ł
jh0 0 '
<T'
> % 75
N\ V\
'Vs
t r
ra tu ra atm osfery nie opada obserw ować m ożna na niższych wysokościach,—
lecz z pew nym i w ahania
mi u trz y m u je się m niej więcej na ty m sam ym po
ziomie.
Spostrzeżenia Teisse
renc de B orta nie znala
zły początkowo uznania w świecie naukow ym . Trzy lata później niem iecki uczony R. A s s m a n n potw ierdził obserw acje de B orta. Od tego m niej więcej czasu zagadnienie
ja k to Rys. 1. Rozkład tem peratu
ry na różnych wysokościach
Rys. 2. Pierwsze stadium napełniania stratostatu Explorer II.
*) Wykład, wygłoszony dnia 12.11.1938 r. w cyklu w y kładów, zorganizowanych w Warszawie przez Stowarzy
szenie Elektryków Polskich.
badania strato sfery już nie zeszło z w idnokręgu badań naukow ych.
Rozkład te m p e ra tu ry na różnych poziom ach pow ietrza dostarcza nam bodajże najłatw iejszej cechy odgrani
czenia s t r a t o s f e r y od z n a jd u ją cej się pom iędzy nią a pow ierzchnią Ziem i t r o p o s f e r y . Oczywiście, nie m a raptow nego, nagłego przejścia od jednej w arstw y do drugiej; to też zw ykle oznaczam y nazw ą t r o p o p a u z a sferę przejściow ą, grubości około 3 kilom etrów .
Opracowano cały szereg m etod b a
dań strato sfery . M etody te w zajem nie się uzupełn iają i w yrów n ują w a
dy, jakie cechują każdą z osobna.
W cale liczne obserw acje prow adzić m ożem y w prost z pow ierzchni Ziemi.
A więc p rzyrządy optyczne pozw ala
ją nam w pew nej m ierze stosować w ypróbow ane m etody widm owe. Ob
serw ując rozchodzenie się fal głoso
w ych w atm osferze, m ożem y rów nież w ysnuw ać wnioski o stosunkach p a
nujących w stratosferze. Analogiczne badania d a ją się przeprow adzić na podstaw ie obserw acyj rozprzestrze
niania się fal radiow ych, m ówiąc o g ó lnie,-fal elek
trom agnetycznych. Do
rzućm y jeszcze obserw a
cje barw y nieba, p o lary zacji św iatła, obserw acje m eteorologiczne, k tó re o- czywiście rów nież rzu ca
ją nieco św iatła na cało
k ształt problem ów s tra tosferycznych.
Niezależnie od ty ch z pow ierzchni Ziemi doko
nanych badań, p rzy stą
piono do naw iązania bliż
szego, bardziej bezpośredniego k o n tak tu ze strato sferą za pom ocą sond-baloników .
Z am knięte baloniki, napełnione wodorem , uno
szą do strato sfery samopiszące ap araty . Zarów no w czasie wzlotu, ja k i w czasie opadania, au to m aty te zapisują to, co nas interesu je. Baloniki do
cierają do wysokości, na k tó rej ciśnienie zew nę
trzn e jest tak niskie, że pod w pływ em n adm iaru ciśnienia gazu, znajdującego się w ew nątrz balo
nu, n a stęp u je pęknięcie powłoki gum ow ej. W tedy p rzy rząd y samopiszące opadają przy pom ocy spa
dochronu, otw ierającego się autom atycznie.
Mimo zalet, baloniki-sondy posiadają cały sze
reg braków , pozw alają
cych na korzystanie z nich tylko w ograniczo
n ym zakresie. Przede w szystkim wznoszą się zbyt szybko w górę, za prędko p rzeby w ają po
szczególne w arstw y tropo- sfery i stratosfery , w sku tek czego a p a ra ty opóź
n iają się z zapisami. W y
n ik ają stąd trudności ze skoordynow aniem noto
w ań. Cały szereg pom ia
rów m iałoby w artość is
totn ą tylko w tedy, gdyby zostały w ykonane na ści
śle określonych pozio
m ach, przy dłuższym nie
co zatrzy m an iu się sondy na m iejscu. J e s t to na przykład konieczne przy liczeniu im pulsów w licz
nikach prom ieni kosmicz
nych. N iestety, baloników - sond nie m ożem y dowol
nie zatrzym yw ać. P rzy w ielu wreszcie badaniach obecność żywego obserw a
to ra jest jed n ak nieod
zowna.
pu — wysokości. Ze stra to sta tu ponadto można w ykonać cały szereg badań, w ym agających in te r
w encji człowieka, jak: badanie składu chem iczne
go atm osfery, badanie ciśnienia, ustalenie k ie ru n ków i siły w iatrów , obserw acje b arw y nieba itd.
Zaznaczam y tu z góry, że koszty w ypraw y s tra tosferycznej nie są tak wielkie, jak skłonna jest sądzić opinia publiczna. Z p u n k tu w idzenia n a ukowego w ypraw y takie całkowicie się opłacają.
Jeśli chodzi zaś o względy n a tu ry technicznej: o problem kom unikacji s tra tosferycznej, i poznanie w arunków panujących w strato sferze dla uw zględ
nienia ich przy k o n stru k cji odpow iednich silników
— to jest faktem już do
w iedzionym , że tak, jak zw ykły balon w skazał dro
gę samolotowi, podobnie stra to sta t w ytycza szlaki przyszłym sam olotom s tra tosferycznym . O statnie lot
nicze rek o rd y wysokościo
we, istotnie naw iązały już k o n tak t z pierw szym i, h i
storycznym i już rek o rd a
mi Piccarda.
Nic więc dziwnego, że kraje, któ ry ch narod y od
znaczają się w y b itn y m dy
nam izm em , od czasu o- wych pierw szych pionier
skich lotów bohaterskiego Piccarda o rganizują loty stratosferyczne. Poniższe zestaw ienie odzw ierciadla nam krótką, lecz jakże do
niosłą histo rię dotychcza
sowych w y praw do n a j
wyższych regionów pow ie
trza:
Rys. 3. Amerykański stratostat Explorer II krótko przed startem
L o t y s t r a t o s f e r y c z n e
D a t a C z ł o n k o w i e w y p r a w y
O b jęto ść b a lo n u
m 3
O sią g n ię ta w y so k o ść
m
27.V 1931 A. Piccard
iKipfer ( B e l g i a ) ... ... 14 300 15 780
5.VIII 1932 A. Piccard i Cosyns ( B e l g ia ) ...
"14 300 16 370 30.IX 1933 Prokofief, Godunow, Birnbaum (Z S R R )... 25 000 19 000 20.XT 1933 Settle i Foroney (USA) . . . ... 17 000 18 660 30.1 1934 Fiedosienko, Wasienko i Usyskin (ZSRR) — k a ta str o fa ... 25 000 22 000 28.VII 1934 Kepner, Anderson i Stevens (USA) — rozdarcie p o w ł o k i... 85 000 18 000 8. V III1934 Cosyns i Van der Elst ( B e lg ia )... ... 14 300 16 000 26.VII 1934 Zille, Pryłuckij i Wierygo ( Z S R R ) ... 25 000 16 200 23.X 1934 J. Piccard z żoną ( U S A ) ... 17 000 17 670 11.XI 1935 Stevens i Anderson .'U S A )... 105 000 22 066
w p r z y g o t o w a n i u :
p rz e w id y w a n a1938 kpt Burzyński, kpt Hynek (ewent. kpt Janusz) i dr Narkiewicz-Jodko (Polska) 120 000 30 000
W idzimy więc, że istn ieje um otyw ow ana ściśle konieczność organizow ania w y p raw do strato sfe
ry, to znaczy konieczność budow ania tak zw anych s t r a t o s t a t ó w . B alonik-sonda przebyw a zw y
kle w locie nie dłużej niż trz y godziny. S tra to sta t może utrzym yw ać się w pow ietrzu n aw et przez kilkanaście godzin. B alonik-sonda wznosi się przez troposferę i strato sferę z n iedającą się ograniczyć, ani unorm ow ać szybkością, stra to sta t m ożna za
trzym ać na dowolnej — oczywiście poniżej pu ła-
O ceniając znaczenie naukow e poszczególnych lotów, obfitość i jakość osiągniętych w yników, stw ierdzić należy, że z tego p u n k tu w idzenia na czoło w y praw w ysuw a się ostatnia am erykańska ekspedycja stratosferyczna na E x p 1 o r e r z e II.
W ypraw a ta, m imo uszkodzenia powłoki balonu w czasie napełniania gazem, udała się doskonale.
P rogram p rac w ykonany został w całości. Na w y niki tej w ypraw y będę m iał okazję pow oływ ać się kilkak ro tnie poniżej.
4
Naukow e zbadanie zjaw isk i stosunków , zacho
dzących w najw yższych regionach pow ietrza, m u
si być podstaw ą w szelkich rozw ażań, m ających związek ze strato sferą. Od ty ch badań zależy u sta lenie w aru nk ów i możliwości kom unikacji stra to sferycznej. Spraw a silnika, mogącego działać w stratosferze, wiąże się ściśle z tym zagadnieniem . A nie ulega w ątpliwości, że rów nież najbardziej
„teoretyczne“ cele lotów stratosferycznych, jak na p rzy k ład badanie prom ieniow ania kosmicznego, poprzez zdobycze fizyki, znajdą prędzej czy póź
niej doniosłe zastosowanie w technice.
Z agadnienie rozkładu te m p e ra tu ry w stratosfe
rze, ja k ju ż wiemy, zapoczątkow ało właściw ie pro
blem strato sfery. Sam pom iar te m p e ra tu ry w n a j
wyższych w arstw ach pow ietrza spraw ia jednak dużo trudności. Trudności te w y n ik ają przede w szystkim ze znacznej różnicy absorbcji prom ie
niow ania samego term o m e tru oraz pow ietrza.
W arto tu przytoczyć analogiczny objaw , często obserw ow any przy dośw iadczeniach z ciałam i, pod
danym i niskim tem peraturo m . Ciekły hel pochła
nia np. m inim alnie prom ieniow anie cieplne. Św ie
cąca żarów ka może się znajdow ać w pobliżu n a czynia z helem , nie w yw ołując zbyt prędkiego o- grzew ania się cieczy. W ystarczy jednak, by w pły n n ym h elu została zanurzona jak aś część m e
talow a (np. kondensator), a nastąpi w y b itn y w zrost te m p e ra tu ry helu.
Podobne zjaw iska dają się obserw ow ać również w stratosferze. U tru d n ia ją one dokładny pom iar tem p eratu ry .
Z nam y kilk a system ów term om etrów , ja k te r m om etry rtęciow e, pentanow e, następnie term o- pary, a wreszcie term o m etry oporowe, p laty n o we. Do badań stratosferycznych n ajlepiej nad ają się term o m etry oporowe, zbudow ane na zasadzie niezrównow ażonego m ostku W heatstone‘a. W ed
ług tej m etody pom iarow ej opory m ostku W heat- sto ne‘a dobiera się w ten sposób, że p rzy pew nej przew idyw anej niskiej tem p eratu rze galw ano- m etr wskaże zero. O dchylenia wskazów ki galw a- nom etru pozw alają nam stw ierdzić, o ile tem p e
ra tu ra jest wyższa lub niższa od owej z góry p rzy jętej średniej tem p eratu ry .
Dla usunięcia błędów, w ynikających z w pływ u prom ieniow ania słonecznego, um ieszcza się p la ty now e druciki w e w n ętrzu niklow anych rurek.
Okazało się jednak, że i w tym w ypadku zachodzi nieścisłość, nadw yżka te m p e ra tu ry jest m niej w ię
cej w prost proporcjonalna do grubości drucika.
K orzystam y wobec tego z dwóch term om etrów oporowych, z oporowym i drucikam i różnej g ru bości, celem w yelim inow ania błędu. Istotnie, jeśli przez d oznaczym y średnicę d ru tu platynow ego, przez t0 praw dziw ą tem p e ra tu rę pow ietrza stra to sferycznego, a przez t t w zględnie t2 notow ania te m p e ra tu ry obu term om etrów , to będziem y m ieli
t x — t0 = const. dj, t 2 — t 0 = const. d2, skąd
*1 _ u. + _ k t 2 ~ h t2 - t 0 d2 *• 0 Tc — 1
Rys. 4 przedstaw ia w y k resy baloników -sond, po
chodzące z pom iarów m oskiew skich z la t 1930 —
1933. W ykresy nie w yznaczają oczywiście jednej linii, tw orzą one jed n ak pęk krzyw ych, w yraźnie ilu stru jący ch fak t zatrzym ania się spadku tem p e ra tu ry na wysokości 10 do 12 kilom etrów .
Rozkład rocznych izoterm na różnych wysokościach w zale
żności o d , szerokości geograficznej przed staw ia nam rys. 5.
W idzimy, że tropo- pauza sięga n a jw y żej, m ianow icie po
nad 17 kilom etrów nad poziom m orza, w pobliżu rów nika, a najniżej zn ajd u je się na biegunach. W arto rów nież zwrócić u - w agę na fakt, że i tem p eratu ra tropopa- uzy zależy od poło
żenia geograficznego.
U nas, ja k widać, tro - popauza zn ajd u je się na wysokości m niej więcej jed en astu k i
lom etrów , a tem pe
ra tu ra na tej w yso
kości jest niższa niż -—50° C, w ynosi oko
ło — 56° C.
Rys. 6 podaje nam
wreszcie rozkład izoterm w różnych porach roku i wysokość tropopauzy w Moskwie.
Zupełnie m ylne poglądy panow ały początkowo w kw estii w iatrów w stratosferze. Sądzono, że w ogóle w iatrów w stratosferze nie ma. Na w ielkich wysokościach, jak m niem ano, p an u je spokój, a składniki gazowe u k ład ają się w statycznej rów nowadze w edług ich ciężarów drobinow ych. Już pierw sze pom iary i badania udow odniły, że ten pogląd jest niesłuszny. W strato sferze p a n u ją w ia
try, często naw et bardzo silne, zarów no w k ie ru n ku pionowym , a szczególnie w k ieru n k u pozio
mym.
wysokościach, w zależności od szerokości
geograficznej.
Często stosow aną przy pom iarach w iatrów s tra tosferycznych m etodą jest śledzenie ruchów balo
ników za pom ocą teodolitów z ziemi. Oczywiście tę sam ą m etodę teodolitow ą m ożna rów nież sto
sować do stratostatów .
w ielką ścisłością przy pomocy strato statu . A z d ru giej stro ny dokładna znajom ość ciśnienia w w yż
szych regionach pow ietrznych jest nieodzow ną przy jakim kolw iek planow aniu kom unikacji s tra tosferycznej.
Rys. 6. Rozkład izoterm w różnych porach roku i wysokość tropopauzy w Moskwie.
Rys. 7. Wykres prędkości poziomej, wyznaczony z obserwacyj balonów-
sond.
D okładniejsze w yniki uzyskać m ożem y ze s tr a tostatu , stosując m etodę fotograficzną. K am era fotograficzna skierow ana jest pionowo na dół. Po
niżej k am ery zawieszony jest pierścień, przez k tó ry robi się zdjęcia na taśm ie film ow ej. Im wyżej zn ajd u je się balon, tym większe pole obejm uje pierścień. Z estaw ienie zdjęć pozw ala więc ustalić zarów no ruch pionowy, jak i ru ch poziom y s tr a tostatu . A poniew aż rów nocześnie na zdjęciu w i
doczny jest rów nież zegar, przeto ze stosunku dro
gi do czasu otrzym uje się prędkość.
Rys. 7 przedstaw ia w ykres prędkości poziomej, w yznaczony z obserw acyj balonów -sond. Na rys. 8 m am y zanotow ane w yniki w y p raw y E x plorera II.
Zygzakow ata linia na praw o, in form u je nas o kie
ru n k u w iatru, panującym w czasie w y p raw y na różnych wysokościach. Linia zygzakow ata całkiem na lewo nato m iast w yobraża prędkość w iatru, w y
rażoną w angielskich m ilach na godzinę. W p rze
liczeniu na m /sek otrzym am y, że w obszarze tro - posfery prędkość w ia tru z m ałym i w ahaniam i w zrastała od 4,5 do 32 m/sek, a w stratosferze prędkość w ahała się pom iędzy 32 a 14 m/sek. Środ
kow y w ykres uw idocznia zm iany tem p eratu ry . Szczególnie w ażny problem strato sferyczny sta nowi zagadnienie ciśnienia. Znany, zw ykły wzór barom etryczny, uzależniający ciśnienie p od w y
sokości ponad poziomem m orza h, brzm i:
, . , 760
n = const . log P
Wzór ten jest jed n ak bardzo nieścisły, a na du żych wysokościach, w stratosferze, je s t już zupeł
nie bezużyteczny. W łaśnie badania ciśnienia oraz rów noczesne u stalenie wysokości m ożliwe jest z
P i c c a r d korzystał z w zoru R. S o r e a u, po
siadającego n astęp ujący kształt:
H = 5 (3 064 + 1,73p 0,0011 p 2) log 7®° • Również i ten wzór nie jest dostatecznie ścisły, ja k to udow adnia poniższe zestaw ienie, w którym obok ciśnienia atm osferycznego, w yrażonego w częściach jed n ej atm osfery, podana jest w drugiej kolum nie wysokość, wyznaczona w edług w zoru Soreau, a w trzeciej wysokość wyznaczona z do
kładniejszych pom iarów i obliczeń:
p
W zórk m W y n ik p o p ra w io n yk m
V. 5,4 5,2
ha 11,6 11,5
V.o 15,9 16,6
1120 20,4 21,5
hao 26,2 28,3
Vioo 30,7 33,5
W czasie w ypraw y E xplorera II zagadnienie ci
śnienia atm osferycznego w zależności od wysoko
ści oraz od innych w arunków atm osferycznych b y ło przedm iotem bardzo sum iennych pom iarów, przy czym spraw dzony został nowy, lepszy wzór, opracow any przez A m erykanów . Wzór ten przed staw ia się następująco:
H = 221,152 Tm G log P£ + h .
H jest tu wysokością, obliczoną w stopach an gielskich, T m oznacza przypuszczalną średnią tem p e ra tu rę pow ietrza poniżej gondoli w stopniach ab
solutnych, P0 i P oznaczają ciśnienie pow ietrza na poziomie sta rtu i na poziomie gondoli, G jest w
6
tym wzorze popraw ką, w yw ołaną różnicą ciążenia ziemskiego, oczywiście m alejącego ze w zrostem wysokości. W artość tego G określona jest wzorem:
G = 1 + 4 8.10 9 H.
P ręd ko ść wiatru mil/godz. Kierunek w iatru
Rys. 8. Wyniki pomiarów na Explorerze II (prędkość wiatru, temperatura powietrza i kierunek wiatru).
Pow yższy wzór zdaje się n ajlepiej odpowiadać panujący m w strato sferze stosunkom ciśnienio
wym . Oczywiście, wzór ten nie uw zględnia cał
kiem już chwilowego, przejściowego w pływ u pio
now ej składow ej w iatru , w iejącego w danej chwili w stratosferze. Poza tym w spom nijm y, że w użyciu są rów nież dokładne tablice, oparte na w zorach d e Q u e r v a i n a.
W pływ na ciśnienie barom etryczne posiada skład chem iczny atm osfery.
nych w edług ich gęstości cząsteczkowej. P rzyrost, a w łaściw ie spadek ciśnienia jakiegoś i - tego gazu określony będzie podstaw ow ym wzorem
dpi = — g Dt d h ; przy czym Di jest gęstością gazu.
Dla wszystkich gazów mieć będziemy:
dp = — g l i Di dh.
Zważywszy, że
mi p i R T ’ Di
gdzie R jest stałą gazową, a T tem p eratu rą, która je s t fu nk cją wysokości h, otrzym am y
dpi = m iPi
g RT dh czyli dpi
Pi = — 9 ^ d h . R T O pierając się na tym o statnim rów naniu różnicz
kowym , W e g e n e r w yznaczył praw dopodobny skład atm osfery na w iększych wysokościach. Rys.
10 uw idocznia w ykres W egenera. B adania do
św iadczalne zaprzeczyły jed n ak tem u w ynikow i teoretyczn em u .
W yniki analizy pow ietrza stratosferycznego są bardzo ciekawe. Okazało się, że na wysokości 21,5 kilom etrów procentow a ilość tlen u w ynosiła 20,895 ± 0,003, a ilość d w u tlen ku węgla w ynosiła 0,029 + 0,002. Otóż przypom nijm y, że na po
ziomie m orza procent Ó2 stanow i około 22%, zaś teoretycznie na wysokości 22 km powinno być oko
ło 15% Oa. Ten rezu ltat, k tó ry szczególnie w y raź
nie stw ierdzony został na podstaw ie badania p ró bek z w y praw y E xplorera II, nie d aje się w yjaśnić zw ykłą dyfu zją gazów. U dow adnia on, że zaobser
w ow ane zresztą w stratosferze w iatry, nie są rzad-
Rys. 9. Wyniki pomiaru ciśnienia i temperatury podczas am erykańskiego lotu stratosferycznego 11.XI. 1935 r.
Rys. 10. Prawdopodobny skład atmo
sfery na większych wysokościach w g Wegenera.
Ja k wiadomo, pow ietrze jest m ieszaniną różnych kością i że rów nież w k ieru n k u pionowym istn ieją
gazów. G dyby — ja k to pierw otnie sądzono — w p rąd y pow ietrzne, któ re m ieszają troposferę ze
strato sferze w ia try nie istniały, w ty ch najw yż- stra to sfe rą i któ re spraw iają, że skład chem iczny
szych regionach atm osferycznych składniki po- stra to sfe ry aż do wysokości ponad 20 km jest m niej
w ietrzą u k ładałyb y się w w arstw ach zrów now ażo- więcej tak i sam, ja k n ad ziemią.
W śród składników atm osfery szczególnie w ażną rolę odgryw a w strato sferze ozon, czyli tlen tró j- atom owy. W iemy, że na wysokości ponad 20 kilo
m etrów istn ieje w arstw a strato sfery, szczególnie obfitująca w ozon. Z różnych względów dokładne w yjaśnienie problem u ozonu jest w yjątkow o do
niosłe. Ozon działa inten sy w n ie zarów no pod w zględem biologicznym, ja k i chem icznym . Tlen tró jato m o w y ochrania nas od szkodliwego działa
nia fal św ietlnych pozafiołkow ych. Ozon obcina widm o Słońca poza długością fali 0,29 p. Być m o
że, że owej w arstw ie ozonu zawdzięczam y, iż w ogóle życie organiczne może się na Ziemi rozw i
jać. Z drugiej jed n a k strony, ozon działa niszcząco na gum owe powłoki balonów. R egener zauważył, że większość baloników -sond, k tó ry ch pułap obli
czony był na wysokość ponad 30 kilom etrów , p ę
kała już na znacznie niższych wysokościach — przypuszczalnie w skutek działania ozonu.
M echanizm pow staw ania i rozpadania się ozonu w strato sferze zw iązany jest z prom ieniow aniem słonecznym . G dy foton o krótkiej fali św ietlnej {^■ = 0,185 p) n a tra fia na odrobinę tlenu, drobina ulega rozkładow i na O + O. W olne zaś atom y tlenu łączą się z drobinam i tle n u na 0 3. Zatem
O , + hv (X = 0,185 p) = 0 + 0 ; O + 0 2 = 0 3.
Ozon nie jest jed n ak trw ały m związkiem, łatw o ulega rozkładowi, a ten rozkład przyśpiesza jesz
cze działanie fotonów o długości fali ^. = 0,29 p. P ro ces rozpadania się ozonu m ożem y więc napisać w postaci:
0 3 + O = 2 0 2; 0 3 + hv (>. = 0,29 p) = Oa + O.
W w idm ie ozon zaznacza się pasm am i absorb- cyjnym i w części u ltrafioletow ej.
ście istniała pew na wysokość, na której procento
w a ilość ustaw icznie tw orzącego się i rozpadające
go się ęzonu, będzie m aksym alna.
B adania zaw artości ozonu w pow ietrzu n iestety nie da się przeprow adzić m etodą zabierania pró bek atm osfery. N ietrw ałość ozonu pow odow ałaby, że jeszcze przed lądow aniem stra to sta tu praw ie cały ozon, pieczołowicie zabrany ze stratosfery , zam ieniłby się w tlen. Trzeba więc badać zaw ar
tość ozonu w pow ietrzu w czasie lotu, w prost na m iejscu — tam , gdzie ozon zn ajdu je się in statu nascendi.
B adanie przeprow adza się m etodą widm ową. Fo
to grafu je się część pozafiołkow ą w idm a słonecz
nego i wyznacza się natężenie pasm absorbcyj- nych, w yw ołanych obecnością ozonu. P rzy tej m e- t todzie m ierzy się w łaściw ie nie procentow ą za
w artość ozonu na danej wysokości, lecz całkow itą jego zaw artość w pow ietrzu na przestrzen i od w y
sokości gondoli stra to sta tu aż do granic atm osfery.
Z pom iarów tych nie tru d n o obliczyć szukaną zaw artość ozonu, pow iedzm y w w arstw ie pow ie
trza grubości jednego kilom etra. Jeśli bowiem tę szukaną ko ncen trację ozonu w kilom etrow ej g ru bości w arstw ie oznaczym y przez C, to ilość ozonu m ierzona z intensyw ności pasm absorbcyjnych, dająca się napisać jako fu nkcja wysokości, czyli jako f(H), będzie się nam przedstaw iała w postaci całki od wysokości H do nieskończoności — całki, w ziętej z koncentracji C, m nożonej przez przy ro st wysokości dH. A zatem :
f C d H — —
H
j * C dH;
Rys. 11. Procentowa zawartość ozonu (w stos. do całkowitej jego zawartości w atmosferze) powyżej wysokości H.
Z tego, co wyżej powiedzieliśm y, w ynika już, że na w szystkich wysokościach w y tw arzają się stany rów now agi ozonu i tlenu. P rom ienie słoneczne, przen ikając atm osferę, tra c ą część swej energii, przyczyniając się zarów no do pow staw ania, jak i do rozkładu drobin ozonowych. Będzie oczywi-
Rys. 13. Zmiany jasności słońca i nieba w miarę wzrostu wysokości (efekt roz
praszania światła).
po zróżniczkow aniu m am y stąd od razu
W yniki pom iarów zaw artości ozonu szczególnie w ybitnie ilu s tru ją konieczność spraw dzania po-
Rys. 12. Koncentracja ozonu na róż
nych wysokościach: A —wedł. pomia
rów amerykańsk., R — wg Regenera.
8
m iarów, osiągniętych za pomocą balonów -sond.
Rys. 11 przedstaw ia w ykresy p rocentu ozonu, znajdującego się powyżej danej wysokości, od cał
kow itej zaw artości ozonu w atm osferze. Linia p rzery w an a ilu stru je pom iary sondo we R égénéra z roku 1934, a linie ciągłe — pom iary am ery k ań skie E xplorera I z roku 1934 i E xplorera II z ro
ku 1935.
W idoczna jest znaczna różnica m iędzy Regene- rem a Exploreram i. O kazuje się, że w sk utek p ręd kiego wznoszenia się baloników, sp ek tro g rafy da
w ały błędne notow ania. Synchronizacja pom iarów, przydzielenie ich do odpowiedniej wysokości jest więc p rzy dośw iadczeniach z balonikam i-sondam i bardzo utrudnione.
Rys. 12 daje w ynik przeliczenia pom iarów na koncentrację ozonu w w arstw ach grubości jed n e go kilom etra. W edług R égénéra (R ) w ypada błęd
nie m aksym um k o ncentracji na wysokości około 25 kilom etrów . W edług am erykańskich pom iarów (A) to m aksym um zn ajd u je się już niżej, m niej więcej na wysokości 22 km, a ponadto jest ono o wiele w yraźniejsze, niżby to w ynikało z zapisów sond balonow ych Régénéra.
Na podstaw ie dotychczasow ych badań można więc już stw ierdzić, że do wysokości 20 kilom e
trów mało jest w pow ietrzu ozonu. Pow yżej tej wysokości istnieje w arstw a dużej koncentracji ozonu, a jeszcze wyżej — na wysokości ponad 27 kilom etrów — trój atom ow y tle n w ystępu je znów w znikom ej koncentracji.
Bardzo interesu jąco p rzedstaw ia się problem rozpraszania św iatła słonecznego w stratosferze.
Z agadnienie to było już przedm iotem rozw ażań te oretycznych. W tej dziedzinie pracow ali R a y l e i g h i S m o l u c h o w s k i , dochodząc do tych sam ych w yników . W edług teorii w spółczynnik roz
praszania św iatła, czyli rozproszony na boki u ła
m ek św iatła padającego na 1 cm 3 gazu, w yraża się form ułą:
8 Ti3 (n 2 — 1) 3 N a 4
gdzie N oznacza liczbę A vogardy, a n — w spół
czynnik załam ania.
Dla pow ietrza powyższa form uła p rzy jm u je przybliżony kształt:
8 r.2 a 2
“ 3 N ( X 2 — V )« ’ przy czym
a = 5,7642.10 4 /.„ = 0,0737 [ jl
zanikiem w pływ u k urzu i zanieczyszczeń w niż
szych strefach atm osfery. Zaznaczm y jeszcze, że na ry su n k u zastosowano różne skale dla w y k re sów jasności Słońca i nieba; w tej samej bowiem skali k rzyw a słoneczna znalazłaby się oczywiście bardzo daleko na praw o.
Rys. 14 przedstaw ia schem at ko lorym etru nie
ba, czyli specjalnego fotom etru klinowego, służą
cego do dokładnego u stalan ia barw y nieba. W nę
trze kuli S rozśw ietla m ała żarów ka. P rzed otwo
rem kuli O zn a jd u ją się trzy wąskie, b arw n e kliny Kj fioletow y, K , niebiesko - zielony i K 3 szary.
Św iatło z w n ętrza kuli zostaje w ten sposób zabar
wione. Położenie klinów można odpowiednio reg u lować i osiągnąć tak i wynik, że p rzy obserw acji nieba przez m ałą lu n etk ę T barw a nieba odpowia
da dokładnie b arw ie w n ętrza kuli S.
X
Od rozpraszania św iatła zależy zarów no jasność, jak i kolor nieba. W troposferze duża zaw artość pyłu i innych zanieczyszczeń stałych lub p rzypad
kow ych całkow icie zasłania efek t właściwego roz
praszania św iatła. W idoczne to jest w yraźnie na załączonym ry sunk u 13, sporządzonym na podsta
wie badań E xplorera II. K rzyw a jasności Słońca w ykazuje ze w zrostem wysokości stałą tendencję zbliżania się do pew nej asym ptotycznej wartości, odpow iadającej oczywiście jasności słońca w p u stej przestrzen i wszechśw iata. S ym etrycznie do tej krzyw ej jasność nieba pow inna stale maleć. T ym czasem widzim y, że do wysokości 5 km n astęp uje w zrost jasności, w yw oływ any w łaśnie pow olnym
K 3— f, sz ary ; Z — z w ie rc ia d ło ; T — lu n e tk a .
Rys. 14. Schemat kolorymetru nieba.
W yniki badań nie zgadzają się z teo rią R ayłei- gha i Smoluchowskiego. Stw ierdzono w yraźne od
chylenia zarów no w kolorze, jak i jasności nieba.
O dchylenia te należy przypuszczalnie tłum aczyć fluorescencją najw yższych w arstw strato sfery, tak zw anej h i p e r s t r a t o s f e r y , fluorescencją w yw ołaną działaniem prom ieni u ltrafioletow ych oraz snopów elektronów , w yrzuconych przez Słoń
ce. W zw iązku z tym i przypuszczeniam i profesor V e g a r d badał fluorescencją kryształków azotu, przy czym znalazł w w idm ie zielone prążki, podob
ne do tych, k tó re d ają się obserw ow ać w w idm ie zorzy polarnej.
Z zagadnieniem rozpraszania św iatła w tropo
sferze łączy się pośrednio technika zdjęć fotogra
ficznych ze strato statu . F otografia z w ielkich w y sokości posiada ogrom ne znaczenie z różnych po
wodów. Ju ż pow ierzchnia norm alnych zdjęć obej
m uje z wysokości 20 kilom etrów około 2700 kilo
m etrów kw adratow ych przestrzeni. Przez stoso
w anie specjalnych obiektyw ów m ożna jeszcze po
w iększyć zasięg norm alnej fotografii. Przecież w idnokrąg teoretyczny na tej wysokości obej
m u je pow ierzchnię około 800 000 kilom etrów k w a
dratow ych, to jest więcej niż dw a razy pow ierzch
nia Polski!
P rzy zdjęciach fotograficznych pow ierzchni Zie
mi ze strato sfery należy jed n a k pokonać trudność, w ynikającą w łaśnie z rozpraszania św iatła w po
w ietrzu. Dla lotnika stratosferycznego ziem ia za
k ry ta jest w elonem mgieł, zacierającym wszelkie
kontury. Problem p rzedstaw iałby się beznadziej-
w
nie, gdyby nie zrobiono doniosłego odkrycia, że prom ienie podczerw one odznaczają się zadziw ia
jącą przenikliw ością gazów, zarów no rozpraszają
cych innego rodzaju światło, ja k i zanieczyszczo-
Rys. 15. Zespół liczników z zegarem w Explorerze II.
n ych cząsteczkam i pyłu. Pod tym w zględem p rze nikliw ość podczerw onych prom ieni jest m niej w ię
cej 40 razy większa niż przenikliw ość prom ieni w idzialnych. A z drugiej stro n y w ystępow anie prom ieniow ania podczerwonego na pow ierzchni ziemi jest bardziej obfite, aniżeli można by sądzić bez spraw dzenia doświadczalnego. W edług am ery kańskich badaczy średni skład prom ieniow ania na pow ierzchni Ziemi, analizow any pod względem długości fal, przedstaw ia się następująco:
podczerwień . . . 55,7% (X > 0,8 ii), widzialny obszar widma . . 44,0% (0,8 > X > 0,4 ¡i) n a d f i o l e t ... 0,3% (0,4 > X > 0,3 ¡x)
Można więc z powodzeniem korzystać z filtrów , nie przepuszczających św iatła w idzialnego i nad- fiołkowego, natom iast przezroczystych dla pod
czerwieni. N aw et zw yczajne błony fotograficz
ne rea g u ją na podczerw ień, a m am y już do dyspo
zycji specjalne błony, szczególnie uczulone na św iatło podczerwone.
Z djęcia fotograficzne, w ykonane w prom ieniach podczerwonych, odznaczają się w ielką k o n trasto - wością; n aw et n ajm niejsze szczegóły w y stępują z zadziw iającą ostrością. Stosow anie tej m etody przy zdjęciach stratosferycznych d aje doskonałe w y n i
ki. Załęczona fotografia (rys. 16), w ykonana z E x p lo rera II, jest rep ro d u k cją swoistego rodzaju r e kordu fotograficznego: w ykonana została z w yso
kości 21 km!
M imochodem w spom nijm y jeszcze, że w ykona
nie zdjęć fotograficznych ze znacznych wysokości przy pomocy klisz czułych na św iatło podczerw o
ne znajdzie niew ątpliw ie duże zastosow anie w te chnice w ojennej.
N iesłychanie doniosłym zespołem zagadnień stratosferycznych jest problem zjaw isk ele k try c z nych, odbyw ających się w stratosferze. Samo u sta lenie stru k tu ry pola elektrycznego, czyli zm iany
Rys. 16. Fotografia wykonana z najwyższej dotąd wysokości: 21 km (w promieniach podczerwonych).
grad ien tu potencjału, m a znaczenie podstaw ow e dla dokładnego poznania przebiegu elektrycznych zjaw isk atm osferycznych.
Obecność stra to sta tu w dużym stopniu znie
kształca rozkład pola. Okoliczność ta oczywiście bardzo u tru d n ia p om iar g rad ien tu poten cjału elek
trycznego. Ogólne nasze dotychczasow e w iadom o
ści dają się streścić w zdaniu, że pole elektryczne ma kieru n ek ku dołowi, przy czym g rad ien t po-
Rys. 17. Schemat aparatury do pomiaru jonizacji powietrza.
A — c y lin d e r n a z e w n ą trz go n d o li; C — śm ig ie łk o ; D — e le k tr o d a zb io rcza; G — e le k tr o m e tr n itk o w y ; J — a m p lifik a to r; K — u r z ą
d z e n ie r e je s tr u ją c e ; L — w sk a z ó w k a .
tencjału m aleje prędko w raz z wysokością. W ar
tość jego w ynosi tuż ponad ziem ią około 120 V/m, a w dolnych regionach stra to sfe ry już tylko kilka V/m.
10
Przew odność elektryczna atm osfery zależy od stopnia jej jonizacji. Ńa stan jonizacji pow ietrza oddziaływ ają głów nie dw a czynniki: prom ienie nadfiołkow e Słońca oraz prom ienie kosmiczne, przy czym w
niższych w a r
stwach, to zna
czy p o n i ż e j w arstw y ozo
nowej, p rze
waża w pływ prom ieni ko
smicznych,zaś powyżej w ar
stw y ozono
wej działają przede wszy
stkim krótkie fale pro m ie
niow ania nad- fiołkowego.
Poniższa tabelka daje nam zestaw ie
nie potencja
łów jonizacyj
nych V tlenu, wodoru, azotu i helu. W trz e ciej kolum nie podana jest m a k s y m a ln a długość fali ś w i e t l n e j , której kw ant św ietlny hv, w ystarczy na z jo n izow an ie c z ą s t e c z e k
w edług znanego wzoru ładunek elektronu.
' ^
Rys. 18. Wykres jonizacji wykonany przez aparaturę wg rys. 17.
V e= h v, gdzie e oznacza
Rys. 17 przedstaw ia schem at a p a ra tu ry G e r - d i e n a, k tó ra służy do pom iaru jonizacji pow ie
trza. Na praw o w idzim y podłużny cylinder, długo
ści 75 cm, k tóry zn ajdu je się zew nątrz gondoli.
■ Małe śmigło
wprowadza do w nętrza w al
ca powietrze stratosferycz
ne, którego jo
ny zbierają się na pręcie D. N ab ó j'p rę
ta dostaje się do elektrom e- tru nitkow ego G, gdzie przez influencję e- lek try żu je p e
wnego rodza
ju puszkę F a radaya, ota
czającą e ^ k . tro m etr. Ta p u s z k a po
przez am pli- fik a to r J po
łączona je s t z w łaściw ym u- r z ą d z e n i e m rejestru jący m LK . P rzy p e
w nym n aboju e l e k t r o m e t r nitkow y roz
ładow uje się i w tedy w ła
śnie na obra
cającej się czyni zapis w postaci L£AVH*C
STRATOSPMtHt
S k ł a d n i k i P o t e n c j a ł
j o n i z a c y j n y D łu g o ś ć f a li
W |1
O 1 6 ,6 0 ,0 9 1
o,
16,1 0 ,0 7 7H2
16,1 0 ,0 7 7n2 1 6 ,9 0 ,0 7 3
He
G r a n i c a w i d m a S ło ń c a 2 5 ,3 0 ,0 4 9
p o n iż e j s f e r y o z o n u 4 ,2 5 0 ,3
D ziałanie jonizacyjne prom ieni nadfiołkow ych Słońca na atm osferę w yw ołuje w edług G e l b e r - t a w słupie o p rzek ro ju 1 m 2, sięgającym wzwyż od wysokości 60 kilom etrów aż do granic atm osfe
ry, jonizację około 2.108 drobin na sekundę. A po
niew aż w takim sam ym słupie h ip erstrato sferycz- nym prom ienie kosm iczne pow odują w edług p rzy bliżonych obliczeń jonizację tylko 1,28.104 drobin na sekundę; w ynika stąd, że na tych wysokościach w pływ Słońca więcej niż 10 000 razy przew yższa w pływ y kosmicznego prom ieniow ania.
Jonizacyjne działanie prom ieni kosm icznych przew aża natom iast w troposferze, gdzie odpow ia
da ono dość dobrze em pirycznej form ule B e n n - d o r f a:
_ » H — w km,
— v C 3,8
7 — To Y — w jedn. ES.
się tarczy w skazów ka L
kropki. Rys. 18 przedstaw ia w łaśnie taki doku
m en t stratosferyczny. W zdłuż spiralnej linii w i
doczne są kropeczki notow ań, przy czym położenie tych kropeczek na praw o lub na lewo linii ciągłej inform u je nas o znaku naboju.
Na rys. 19 opracow ane w yniki E xplorera II ze
staw ione są z k rzy w ą teoretyczn ą (linie ciągłe) przew odności elektrycznej atm osfery.
Prom ienie kosm iczne stanow ią już osobny, po
tężny rozdział badań stratosferycznych. N a tu ra te go niezw ykłego prom ieniow ania dotąd nie jest nam bliżej znana. Przekonaliśm y się o tym , że ten ro dzaj prom ieniow ania skupia w sobie zaw rotne ilo
ści energii, dochodzące do 1010 eV! Te potężne kon
cen tracje energetyczne pow odują rozpad atomów, na któ re n a tra fia ją prom ienie kosm iczne i w yw o
łu ją różnorakiego rodzaju w tórn e prom ieniow ania.
K ilka interesujących zjaw isk zw iązanych je s t z działaniem ty ch prom ieni. Za pomocą ta k zw anych liczników G eigera m ierzym y tak zw ane ulew y, k tó re polegają na w ystępow aniu pęków prom ieni kosm icznych. J a k stw ierdzono, na wysokości 20 km w y stępują te ulew y około 100 do 150 razy czę
ściej niż na pow ierzchni ziemi. Być może z tym i
ulew am i łączy się zjaw isko w ybuchów H offm anna,
które polega na nagłym w ystępow aniu kolosalnych
T
i [■
ilości jonów, w ytw arzających prąd o ch arakterze krótkiego spięcia w kom órce jonizacyjnej. W arto wspomnieć, że badanie w ybuchów H offm anna ze względu na w ielki ciężar a p a ra tu ry (pancerz oło
wiowy) d aje się uskutecznić tylko przy pomocy stratostatów .
Rys. 19. Przewodność elektryczna atmo
sfery na różnych wysokościach.
W problem ie prom ieniow ania kosmicznego sku p iają się najciekaw sze zagadnienia współczesnej atom istyki.
Rys. 20. Wykresy jonizacyjnego działania promie
niowania kosmicznego.
Rys. 20 p rzedstaw ia w ykresy działania joniza
cyjnego prom ieniow ania kosmicznego, otrzym ane na podstaw ie notow ań baloników -sond, w ypusz
czonych w latach 1932 i 1933 przez R egenera i Kol- hórstera. Ja k widać, w ykresy przy w iększych w y
sokościach, począwszy m niej więcej od ciśnienia słupka rtęci 130 mm, w yraźnie się rozchodzą. Z na
czy to, że w yniki nie są zgodne i że dalsze b ada
nia, w łaśnie za pomocą stratostatów , są nieodzow ne dla ustalenia istotnego przebiegu zjaw iska.
Ten krótki, niezupełny zresztą spis zagadnień naukow ych, zw iązanych z problem am i strato sfery, d aje nam w yobrażenie o ogrom ie zadań, jakie opa
nować m usi naukow y członek ekspedycji stra to - statem . Ciasna gondola ledwo może pomieścić m nóstwo aparatów , któ ry ch celem jest naukow y podbój strato sfery . A przecież pam iętać jeszcze należy o konieczności zab rania urządzeń, p o trzeb
nych do pilotow ania balonu i nieodzow nych do utrzym yw ania przy życiu i w pełni sił fizycznych i duchow ych sam ych uczestników w ypraw y. Rys.
21 przedstaw ia schem at urządzenia do reg eneracji : pow ietrza oraz do zaopatryw ania gondoli w świeże pow ietrze, zabrane z Ziem i w form ie płynnej.
U rządzenie takie było z powodzeniem zastosow a
ne na Explorerze II.
powietrze świeże do- pływające/
do gondoli
m eteoro g ra f V w entylator
worki zawie-L-ft-f rające poch/ójjj—
notez wody
* t
!_ ± _
th ( tt
1.1 . '
pow ietrze - ^ f ^
regenerow. 'Z ‘‘f j \
m a te ria ł ___
absorbujący
zawór bezpieczeństwa yęzown/ca
b u tla o ścia nka ch izolowani
próżnią
zawór niskopnęźny
,
* - »redukcyfnv
z a w o rX “ 1
wysokopN-^zrB-hel zawór
Rys. 21. Schemat urządzenia do zaopatrzywania gondoli w świeże powietrze i regeneracji powietrza.
Przygotow ania do pierwszego lotu strato sfery cz
nego u nas w Polsce daleko się już posunęły. W re praca zarów no nad budow ą gondoli ja k i sam ej powłoki balonu, k tóra będzie sporządzona z m a
teriału , ważącego zaledw ie 80 gram ów na każdy m etr kw ad rato w y powierzchni! Cała pow łoka w a
żyć będzie tylko 1300 kg. O bjętość balonu wynosić będzie 124 788 m 3. Takie w ym iary balonu um ożli
w iają zabranie użytecznego b alastu około 2000 kg na wysokość ponad 30 kilom etrów . W arto jeszcze zaznaczyć, że k ształt balonu nie będzie kulisty, lecz nieco w ydłużony w dół, co um ożliw i lepszy roz
kład ciśnień na powłokę strato statu . Proponow a
ne przez prof. P iccarda inow acje nie znajdą zasto
sowania.
Sądzić należy, że staran n e i fachow e przygoto
w anie lotu zapew ni m u zasłużone powodzenie.
*■
i