• Nie Znaleziono Wyników

Zagadnienie katolickiej etyki seksualnej. Refleksje i postulaty.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zagadnienie katolickiej etyki seksualnej. Refleksje i postulaty."

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I F IL O Z O F I C Z N E T o m X I I I , z e s z y t 2 — 1965

KS. ABP KAROL WOJTYŁA

ZAGADNIENIE KATOLICKIEJ ETYKI SEKSUALNEJ

R E F L E K S J E I P O S T U L A T Y

I . R E F L E K S J E I P O S T U L A T Y O G Ó L N E W Y N I K A J Ą C E Z S A M E J K O N C E P C J I T E O L O G II M O R A L N E J

Zostaw iam y n a później nieco refleksję nad trafnością i słusznością samej nazw y „katolicka etyka seksualna”, a zwłaszcza jej przydawki.

Mając, w pam ięci tra k ta ty de sexto czy też od innej strony ujm ujące tę sam ą problem atykę tra k ta ty de v irtu te castitatis, przyjm ujem y bez za­

strzeżeń, że istnieje jedna z części teologii m oralnej, k tórą można określić tak ą nazwą. Czy należy ją w ten sposób określać — to jeszcze rozwa­

żymy. Na razie spróbujem y się zbliżyć do tej części od strony całości, jak ą stanow i teologia m oralna -c— ekw iw alent naukow y etyki katolickiej.

Opowiadam y się za takim określeniem teologii m oralnej in genere:

jest to nauka, k tó ra w św ietle O bjaw ienia w yprow adza uzasadnione tw ierdzenia o w artości m oralnej, czyli o dobru i złu czynów ludzkich.

D efinicja ta w ydaje m i się bliższa sytuacji, w jakiej współcześnie znaj­

duje się etyka jako jeden z działów filozofii — bliższa niż definicja bazująca tradycyjnie na ujęciu teleologicznym etyki. Ujęcie teleologiczne zawdzięcza swój początek w filozofii Arystotelesow i, na gruncie teo­

logii spekulatyw nej skrystalizow ało się u św. Tomasza z Akwinu. Było to — trzeba przyznać — najpełniejsze na ówczesnym etapie m yśli filo­

zoficznej przeniesienie spekulacji etycznej na g ru n t O bjaw ienia oraz um ysłu oświeconego w iarą ożyli do teologii. Ujęcie to do dziś nie s tra ­ ciło niczego na swej m etafizycznej w artości —- zwłaszcza gdy chodzi o teologię. Nie sposób jednak nie stw ierdzić pewnego odsunięcia myśli współczesnej od niego. Odsunięcie to jest spowodowane ż jednej strony now ym stosunkiem do m etafizyki — bardziej krytycznym , z drugiej zaś stro n y —. i to. jest zdaniem moim przyczyna ważniejsza — g run- tow niejszym poznaniem sam ych faktów m oralnych, czyli naw iązanym n a nowo kontaktem z doświadczeniem moralności. W związku z tym upraw ia się etykę raczej jako spekulację norm atyw ną niż jako speku­

lację teleologiczną.

Zdaje m i się, że teologia m oralna bez szkody dla swej w ew nętrznej s tru k tu ry może również przyjm ow ać ten charakter, nie przekreślając zresztą tym sam ym swego tradycyjnego charakteru teleologicznego, tylko uzupełniając stare nowym. Jeśli będziem y ją upraw iać — zgodnie z p rzy­

(2)

6 K S . A B P K A R O L . W O J T Y Ł A

toczonym na początku określeniem — jako naukę, k tóra w świetle O bjaw ienia w yprow adzą uzasadnione tw ierdzenia o w artości m oralnej, czyli o dobru i złu czynów ludzkich, to przez to bynajm niej nie m u­

sim y odrzucić koncepcji teleologicznej, która widzi w teologii m oralnej naukę o dobru i złu czynów ludzkich ze względu na cel ostateczny człowieka poznany z Objawienia. Całe to zagadnienie nadaje się oczy­

wiście do osobnej analizy, tu taj w ypada poprzestać na zarysie potrzeb­

nym dla dalszych wywodów o szczegółowym przedmiocie.

Teologia m oralna jako nauka norm atyw na zajm uje się tym i nor­

m am i moralności, które s ą . zaw arte w Objaw ieniu Bożym i podaw ane przez Kościół w nauczaniu (Magisterium) uroczystym i zwyczajnym.

Zadaniem teologa m oralisty jest naukow a in terp retacja tychże norm, a przede w szystkim ich uzasadnienie w świetle rozum u i Objawienia.

Uzasadnienie norm m oralności to więcej aniżeli ich interpretacja. Można też lepiej to wyrazić, stw ierdzając, że pełna i wykończona interpretacja naukow a (tj. teologiczna) norm m oralności objawionej (katolickiej) to in terp retacja uzasadniająca. Uzasadniać norm y moralności to znaczy podawać racje ich słuszności. Teolog-m oralista w tak pojętej pracy w i­

nien mieć przed oczyma możliwie pełną w izję teoretyczną rzeczywi­

stości zaw artą w Objawieniu, a zwłaszcza te jej elem enty, które są nieodzowne dla uzasadnienia odnośnych sądów norm atyw nych. Sądy norm atyw ne opierają się na w artościujących, te zaś zakładają teoretycz­

n e poznanie rzeczywistości ocenianej.

W tym ujęciu norm atyw na etyka teologiczna, czyli teologia moralna, nie jest nauką bezpośrednio praktyczną, ale tak ą nie była też etyka teleologiczna. W ogóle nauka nie może być bezpośrednio praktyczna, gdyż sąd praktyczny (iudicium practico — practicum ) jest zawsze jednostkowy i doraźnie odpow iadający tem u, co istnieje hic et nunc — a nauka z istoty swej jest ogólna. Rolę bezpośrednio praktyczną w poznaniu ludzkim spełnia aktualnie sum ienie, habitualnie zaś sprawność zwana roz­

tropnością. E tyka teleologiczna dopomaga sum ieniu i roztropności przeć?

gruntow ne i naukowe poznanie i przedstaw ienie celów ludzkiego dzia­

łania. E tyka norm atyw na — oczywiście również w swej postaci teolo­

gicznej — dopomaga sum ieniu i roztropności przez to, że z innej strony dostarcza odpowiednich przesłanek do spełnienia dobra moralnego, czyli cnoty, a unikania zła, czyli grzechu. Czym są te przesłanki i skąd się biorą? Pochodzą one w łaśnie z całej p racy naukow ej nad uzasadnia­

niem norm : to, co uzasadnia norm ę moralności, służy równocześnie j^ko racja intelektualna dla cnoty czy też przeciw grzechowi. Te racje, jakich dostarcza teologia m oralna, o ile opierają się na Objawieniu, trafiają zasadniczo do um ysłu człowieka wierzącego. Oczywiście, że z przyjęcia racji przez um ysł może w yniknąć odpowiedni akt woli pod bezpośrednim kierunkiem sum ienia o tyle, o ile sam a ta wola praw dziw ie chce dobra moralnego. Teologia m oralna bazująca n a ujęciu teleologicznym widzi

(3)

w ty m chceniu dobra moralnego — i słusznie — przejaw skierow ania w oli do celu ostatecznego.

Jeśli chodzi o katolicką etykę seksualną, k tórą tu taj w szczególności zam ierzam y się zajmować — to m a ona za zadanie uzasadnić norm y moralności objaw ionej, której naucza Kościół, a równocześnie przez to samo podać jak najgruntow niejsze racje dobra i zła m oralnego w po­

stępow aniu ludzkim na tym szczególnie odcinku, na który w skazuje przydaw ka „seksualna”.

I I . R E F L E K S J E I P O S T U L A T Y D O T Y C Z Ą C E P R Z E D M IO T U M A T E R IA L N E G O K A T O L I C K I E J E T Y K I S E K S U A L N E J

P rzejdźm y teraz do problem u nazw y „katolicka etyka seksualna”, uwzględniając zwłaszcza przydawkę. Przydaw ka ta w sposób skrótowy w yraża przedm iot m aterialny naszej nauki. Przedm iotem m aterialnym jest, jak wiadomo, w każdej nauce to, czyim się w niej zajm ujem y — to, o czym m ówią jej tw ierdzenia czy tezy — podczas gdy przedm iot form alny, czyli właściwy, w yraża ów szczególny k ąt widzenia, pod jakim ujm ujem y przedm iot m aterialny. Tak więc w etyce seksualnej zajm ujem y się — można powiedzieć najogólniej — problem atyką płci pod kątettn moralności (czyli dobra i zła moralnego właściwego czy­

nom ludzkim). W katolickiej etyce seksualnej zajm ujem y się tą samą problem atyką i pod ty m sam ym kątem w idzenia — z tym jeszcze do­

datkow ym uściśleniem, że problem atyka ta oraz k ąt widzenia są nam dane w Objaw ieniu i w nauczaniu Kościoła.

W ypada tu taj od razu zaznaczyć, iż przydaw ka, k tó rą się posługu­

jem y w określaniu naszej gałęzi w iedzy „katolicka etyka seksualna”, dokonuje jakby przeniesienia właściwości przedm iotu na podmiot. W ia­

domo przecież, że nie etyka jest „seksualna”, ale to, czym się w danym w ypadku etyka zajm uje jako swoim przedm iotem m aterialnym . P opraw ­ niej byłoby w yrażać się „etyka życia seksualnego” — czy „problemów seksualnych”. Możemy jednak tolerow ać p rzyjęty od początku sposób w yrażania się, nikt bowiem nie w ątpi, że chodzi tu taj o przedm iot, a nie o podmiot.

Powiedziano powyżej, że przedm iotem m aterialnym (obiectum m a­

teriale) katolickiej etyki seksualnej jest, najogólniej biorąc, problem a­

ty k a płci w czynach ludzkich. Płeć jako właściwość bytu czy też ści­

ślej — n a tu ry ludzkiej leży poza zasięgiem ocen m oralnych. Oceny te dotyczą natom iast płci jako czynnika wmieszanego w czyny ludzkie.

C zyny te kształtu ją się w ogrom nej m ierze — choć nie w yłącznie — w oparciu o różnorodne relacje, jakie w związku z czynnikiem płci zachodzą pomiędzy ludźmi. Nie w yłącznie — gdyż czynnik płci może kształtow ać rów nież czyny nie odniesione do innych osób. Łatw o jednak ustalić, że jest to m niejsza część owych czynów, o jakie tu taj nam chodzi.

(4)

8 K S . A B P K A R O L W O J T Y Ł A

Największą i zdecydowanie najbardziej reprezentatyw ną część czy­

nów ludzkich, którym i zajm uje się etyka seksualna również katolicka, stanow ią czyny związane z relacją — w odniesieniu w zajem nym po­

m iędzy osobami różnej płci — pomiędzy mężczyzną i kobietą. W związ­

ku z ty m nasuw a się następujące pytanie: czy przedm iotem m aterial­

nym etyki seksualnej są tylko czyny związane z samą relacją płciową (stosunek seksualny) — ' przy uw zględnieniu tego wszystkiego, co do niej prow adzi oraz z niej w ynika — czy też przedm iotem ty m jest po prostu relacja pomiędzy osobami różhej płci ze szczególnym uwzględ­

nieniem samej relacji płciowej. Zagadnienie jest ważne, gdyż sam w ybór i sprecyzowanie przedm iotu m aterialnego etyki seksualnej posiada już pew ne znaczenie dla strony form alnej tej nau k i — dla jakiegoś ogól­

nego stylu czy sposobu form ułow ania norm a także ich uzasadniania.

P ostaram się to wykazać w rozdziałach następnych. Stam tąd też w y­

niknie, dlaczego uważam za słuszne właśnie to drugie wyprecyzowainie przedm iotu m aterialnego katolickiej etyki seksualnej, w edług którego zajm ujem y się w niej przede w szystkim relacją pomiędzy osobami róż­

nej płci, a sam ą relacją płciową n a tle tam tej, tj. międzyosobowej relacji.

Uważam, iż w tym się zaw iera pierw szy w arunek personalistycznego a nie np. seksuologicznego ujęcia całej katolickiej etyki seksualnej. Leży on w sferze przedm iotu m aterialnego.

Nie sądzę natom iast, aby za przedm iot m aterialn y katolickiej etyki seksualnej m ożna czy naw et trzeba było uznać samo tylko małżeństwo, a tym bardziej jeszcze — sam ą rodzinę. Wobec tego nie sądzę też, aby można było właściwie i adekw atnie upraw iać tę dziedzinę wiedzy etycz­

nej pod postacią samej tylko etyki rodzinnej czy naw et etyki m ałżeń­

skiej. Dlaczego? Rodzina leży w sferze skutków m ałżeństw ^, a ściślej jeszcze — współżycia seksualnego m ałżonków — a jednak sam a w sobie nie stanowi przedm iotu etyki seksualnej, ale przedm iot etyki społecznej, jest bowiem praw dziw ą społecznością. Małżeństwo samo w sobie społe­

cznością jeszcze nie i e s t ^ p i e s t tylko bardzo ścisłą wspólnotą międzyoso­

bową („dwoje w jednym ciele”). Jeśli do tej wspólnoty w szczególnej m ierze odnoszą się norm y moralności seksualnej, to oczywiście, że dzieje się to -ze względu na różnicę płci, jaka zachodzi między osobami w m ał­

żeństwie, oraz ze względu na współżycie płciowe, k tó re tylko w nim prawidłow o może być realizowane.

In stytucja m ałżeństw a ze swoim charakterem międzyosobowej wspól­

noty mężczyzny i kobiety jak najbardziej przem aw ia za personalistycz- nym ujęciem przedm iotu m aterialnego katolickiej etyki seksualnej. P rzy tym — jeśli tak można się w yrazić — m om ent osoby z jej natu raln ą odrębnością seksualną (mężczyzna—kobieta) jest tu ta j z n a tu ry wcześ­

niejszy niż m om ent instytucji. Małżeństwo jest możliwe — i małżeństwo pow staje — dlatego, że „mężczyzną i kobietą stw orzył ich” (tj. ludzi) Bóg, że nadał im fizyczne i psychiczne właściwości płciowe i z nim i

(5)

zw iązał popęd seksualny. Te właściwości oraz popęd tkw ią w każdym człowieku również poza m ałżeństw em — i dlatego dom agają się upo­

rządkow ania od stro n y zasad m oralności nie tylko w nim ale także i poza nim . G dyby katolicką etykę seksualną upraw iać tylko jako etykę m ał­

żeńską, wówczas' te w szystkie relacje m iędzyludzkie, w ynikające z od­

rębności płci a pozostające poza m ałżeństw em , pozostałyby z niej jakoś w yłączone albo też m ogłyby trochę sztucznie być pod nie podciągane.

Uważam, że precyzując jako przedm iot m aterialny katolickiej etyki seksualnej relację pom iędzy osobami różnej płci, ujm ujem y ten przed­

m iot najszerzej i najw szechstronniej. N ajtrafniej też chyba wówczas wprow adzam y je do ety k i m ałżeńskiej — a w dalszej perspektyw ie n aw et i rodzinnej — w m ałżeństw o bowiem w inny wchodzić właśnie osoby już dobrze ustaw ione pod względem m oralności seksualnej. W ia­

domo przecież z doświadczenia, jak w ażny jest pod tym względem okres przedm ałżeński i jak bardzo może być brzem ienny w następstw a. Sądzę wreszcie, że precyzując jako przedm iot katolickiej etyki seksualnej relację pom iędzy osobami różnej płci — czyli ujm ując tę naukę już w tej warsDwie personalistycznie — otw ieram y ją najgłębiej i najw łaś- ciwiej dla jej przedm iotu formalnego, tzn. dla św iatła norm i wartości, w k tó ry ch norm y te znajdują odpowiednie dla siebie uzasadnienie.

I I I . P E R S O N A L I Z M A N A T U R A L IZ M

W spomniano już powyżej, iż sposób w yprecyzow ania przedm iotu m aterialnego katolickiej etyki seksualnej w pływ a pośrednio na aspekt form alny tej nauki, tzn. na sposób form ułow ania norm oraz ich uza­

sadniania. Z m yślą o ty m pragnę dokonać porów nania dwóch ujęć przedm iotu etyki seksualnej — personalistycznego i naturalistycznego.

Nie wiążę żadnego z nich z określonym kierunkiem czy podręcznikiem, biorę je raczej in abstracto. Jeżeli chodzi o znane m i prace czy podręcz- . niki w zakresie katolickiej etyki seksualnej (np. tra k ta ty de sexto), to | sądzę, że zaw ierają one im plicite elem enty ujęcia personalistycznego, ale | z powodu braku ich eksplikacji mogą czasem budzić skoj rżenia czy po- i dęjrzenia naturalistyczne. Bardzo łatw o zaś o interesującej nas tu dziedzinie myśleć raczej w kategoriach naturalizm u niż personalizmu.

Łatw o o to zwłaszcza w tedy, gdy przedm iotem m aterialnym wywodów staje się raczej sam a relacja płciowa niż relacja osób należących do różnej płci. Łatw o też dlatego, że do takiego sposobu m yślenia uspo­

sabia nas cała seksuologia — biologiczna* i medyczna, nie mówiąc już o tej form ie „filozofii seksuologicznej”, jaką stanowi freudyzm .

Zanim spróbujem y sobie bliżej wyjaśnić, w czym się w yrażają wspom niane powyżej skojarzenia naturalistyczne, w ypada nam naprzód stwierdzić, że oba te pcdm ioty — n a tu ra i osoba — w całej problem a­

ty ce katolickiej etyki seksualnej stale się spotykają, niejako nakładają

(6)

10 K S . A B P K A R O L W O J T Y Ł A

na siebie i wzajem nie w aru n k u ją w ujęciu i rozwiązaniach. Nie sposób przeto upraw iać tego działu teologii m oralnej, nie tykając ich obu.

Właściwości seksualne człowieka — to, że jest on kobietą lub męż­

czyzną, oraiz związany z nim i popęd seksualny, należą do n a tu ry ludz­

kiej jako przypadłości do substancji. Wiadomo jednak, że n atu ra ludzka bytuje realnie zawsze w konkretnym suppositum , które jest osobą.

Wobec tego właściwości seksualne oraz popęd płciowy w człowieku są zawsze i w każdym w ypadku własnością osoby. W łaściwy dla nich sposób bytow ania w człowieku .-r-. to sposób bytow ania w osobie i na poziomie osoby. Posiada to swe konsekwencje w sposobie działania.

N atura sama nie działa, ale działa suppositum (actiones sunt supposito- rum ) będące osobą. W danym w ypadku chodzi o działanie związane z właściwościami seksualnym i oraz z popędem płciowym. Poznanie św iata zwierzęcego przekonyw a nas, iż popęd ów m a swoją natu raln ą celowość, mianowicie służy rozrodczości, czyli prokreacji. W edle tej samej celowości działa popęd seksualny i w człowieku. Jest to celowość n atu ry , której człowiek nie tw orzy, lecz zastaje gotową w całej swojej strukturze. PonieWaż jednak człowiek jest osobą, przeto musi poplęd seksualny posiadać na poziomie osoby i dysponować nim w sposób oso­

bie właściwy.

Społeczną konsekw encją tego faktu jest w łaśnie insty tu cja m ałżeń­

stwa, k tó rej skład jest dwuosobowy, a stru k tu ra międzyosobowa. Osoba jednej płci, k tó ra do aktualizacji popędu seksualnego w jego natu raln ej celowości potrzebuje drugiej osoby należącej do płci odm iennej, łączy się z nią m ałżeństwem. M ałżeństwo w edle nauki objawionej przez Boga polega jednakże nie tylko na zespoleniu seksualnym m ężczyzny i ko­

biety, w którym osoby te dysponują popędem dla realizacji jego celów, a zwłaszcza celu pierwszorzędnego — prokreacji. Je st ono równocześnie praw dziw ym związkiem osób wyposażonym w edle O bjaw ienia w cechę nierozerwalności. Związek ten pochodzi z w zajem nego w yboru, a re ­ lacja międzyosobowa, k tóra się w ty m w yborze w yraża i realizuje, w inna być w edle nauki katolickiej praw dziw ą miłością. (Należy pod- kreślić to „w inna być”). W tym ujęciu porządek natu ry , zw iązany z po­

pędem seksualnym oraz z jego celowością nade wszystko prokreacyjną, jest w swej ludzkiej realizacji z jednej strony uw arunkow any miłością.

Z drugiej strony zaś realizacja międzyosobowej miłości w m ałżeństw ie jest również uw arunkow ana przyjęciem i system atycznym , habitualnym przyjm ow aniem przez osoby w niej zaangażowane porządku n atu ry z właściwą dlań celowością. To ostatnie już wchcdzi w dziedzinę roz­

ważań norm atyw nych oraz ich uzasadnień.

Mając teraz przed oczyma w zarysie ów układ wzajem nych powią­

zań i za^żności pomiędzy natu rą a osobą w przedmiocie katolickiej etyki seksualnej, spróbujem y z kolei wskazać (powtarzam in abstracto) możliwości naturalizm u w jej interpretacji. Właściwiej się w yrażając —-

(7)

spróbujem y wskazać na to, co już w ujęciu przedm iotu m aterialnego tej nauki może budzić skojarzenia naturalistyczne. Pośrednio chodzi tutaj 0 w skazanie ty ch elem entów w ykładu, które dom agają się w ydatniejszej eksplikacji w duchu personalizm u.

1° Mężczyzna i kobieta mogą być traktow ani przede w szystkim jako podimioty-nosiciele (Trager) popędu seksualnego — podczas gdy po­

w inni być trak to w an i przede w szystkim jako podm ioty świadome 1 w olne obdarzone zdolnością do tw orzenia również i w dziedzinie sek­

sualnej prawdziwego dobra duchowego, a w szczególności moralnego.

2° Sam popęd seksualny może być trak to w an y zbyt determ inistycznie.

Sugestie determ inistyczne pow stają zwłaszcza w stosunku do reakcji sek­

sualnych w sferze som atycznej (fizjologia) oraz do związanych z nimi reakcji psycho-em otyw nych, które w człowieku raczej „się dzieją”. Te w szystkie fa k ty nie pow inny jednak przesłaniać możliwości autodeter- mimstyczmych człowieka również w dziedzinie seksualnej. N aw et gdy chodzi o w spom niane reakcje, człowiek posiada pew ne możliwości ich kształtow ania, a w każdym razie ingerow ania.

3° Zdaje się, że w związku z naturalizm em a bardziej jeszcze w związku z determ inizm em w dziedzinie seksualnej pozostaje ten ­ dencja do ograniczania możliwości cnoty a rozszerzania „konieczności grzechu” w tej dziedzinie. Personalizm ze swoim akcentem na auto- determ inizm ie niósłby z sobą tendencję przeciwną: tam , gdzie bardziej determ inistycznie nastaw iony naturalizm widziałby „konieczność grze­

chu” z uwagi na działanie popędu i jego następstw a psycho-som atyczne — tam personalizm dostrzegłby możliwości cnoty czy to na zasadzie samo- opanow ania czy też sublimacji. Szczegółowe refleksje na ten tem at n a­

leżą już do rozdziału o wychowaniu.

Ażeby powyższe rozważania porównawcze nie pozostały jednostronne, spróbujem y niejako dla równowagi wskazać jeszcze na „niebezpieczeń­

stw a personalizm u”. Są to znowu nie ty le obiektyw ne niebezpieczeństwa prawdziwego personalizm u, ile ow ych skojarzeń, jakie niesie z sobą per- sonalistyczne ujęcie przedm iotu etyki seksualnej. Po refleksji dochodzę do wniosku, że „niebezpieczeństw a” te dotyczą nie tyle przedm iotu m a­

terialnego, ile raczej samej zasady norm owania. Czy mianowicie pod­

kreślając, że mężczyzna i kobieta są podm iotami świadomymi “ wol­

nymi, obdarzonym i w swej w zajem nej miłości prerogatyw ą sam ostano­

w ienia — nie przyznajem y im zbyt w yłącznie praw a decydowania o tym , co w ich w zajem nej relacji jest dobre, a co złe? Czy będą oni wówczas jeszcze podporządkow yw ać się norm om — czy też będą te norm y sami dla siebie stanow ić i tworzyć? Zwłaszcza tu, w tej dziedzinie, w której osoby ludzkie najbardziej pozostawione są sobie wśród wielkiego n a­

pięcia bodźców, reakcji i emocji? Czy personalizm w etyce seksualnej nie niesie z sobą niebezpieczeństwa sytuacjonizm u?

(8)

12 K S . A B P K A R O L , W O J T Y Ł A

I V . P R Z E J Ś C I E O D P O R Z Ą D K U N A T U R Y D O N O R M Y P E R S O N A L IS T Y C Z N E J

Niebezpieczeństwo sytuacjanizm u zachodzi tylko wówczas, gdy p rzy j­

m uj am y czysto świadomościową i subiektyw istyczną koncepcję osoby.

W koncepcji takiej osoba stanow i tylko „źródło” przeżyć (raczej naw et nie źródło, ale wręcz tło) — sam a więc nie w ystępuje jako substancjalny podm iot czynów świadomych i dobrowolnych (suppositum), ani też jako podstawa norm y obiektyw nej. W spomnieliśmy poprzednio, że norm y (zdania norm atyw ne) opierają się na ocenach, czyli zdaniach w artościu­

jących, poznanie w artościujące zaś naw iązuje do całego poznania teo re­

tycznego. Z uwagi n a to każdy b y t — a ściślej jego istota, czyli n a tu ra — może stanowić podstaw ę norm y etycznej i norm owania. Istota bowiem czy też - n a tu ra decyduje o tym , jak wolno nam względem tego bytu postąpić, jak w ypada nam czy też jak powinniśm y postąpić, gdy właśnie ów by t stanow i przedm iot naszego czynu. Cały ten aspekt norm otw ór- czy odpada wówczas, gdy przyjm ujem y czysto świadomościową i sut biektyw istyczną koncepcję osoby.

W etyce katolickiej, a także w katolickiej etyce seksualnej, nie p rzy j­

m ujem y takiej koncepcji osoby, gdyż jest ona głęboko jednostronna i niezgodna z rzeczywistością. Osoba ludzka — to nie tylko świadomość płodna w przeżycia różnej treści, ale to przede w szystkim byt wysoko zorganizowany, to indyw idualność n a tu ry duchowej skomponowana w jedno z ciałem (stąd coimpositum hum anum ). Ponieważ byt jest rów ­ nocześnie dobrem większym lub m niejszym stosownie do doskonałości swej n atu ry , przeto osobie ludzkiej, k tóra jest w w idzialnym świecie bytem najdoskonalszym , przysługuje też najw yższa wartość. W artość osoby stanow i z kolei podstawę norm y, według której należy kierow ać czynam i m ającym i za przedm iot osobę. Można tę norm ę nazyw ać perso- nalistyczną, aby wyróżnić ją w śród ogółu norm, k tó re m ają podstawę w naturach różnych innych bytów niższych od człowieka, nieosobowych.

Nie nazyw am tych innych norm „naturalistycznym i”, aby nie wywołać jakiegoś błędnego i „zaniżającego” skojarzenia. W szystkie bowiem n o r­

m y — rów nież a personalistyczna — jako o p arte na istotach bytów, czyli na naturach, są w ykładnikam i porządku, jaki pan u je w świecie.

Porządek: tein jest czytelny dla rozumu, czyli dla osoby. S tąd więc tylko osoba jest particeps legis aetem ae et conscia legis n atu ra e — to znaczy, że jest świadoma m ocy norm atyw nej, k tó ra płynie z istoty wszystkich bytów, czyli z natu r. W szczególności zaś jest świadoma tej m ocy nor­

m atyw nej, jaka bije z człowieczeństwa, które , w sw ej indyw idualnej postaci w ystępuje zawsze jako osoba.

Jeżeli chodzi o interesującą nas tu ta j dziedzinę płci oraz związaną z nią dziedzinę m oralności seksualnej, to — jak stw ierdziliśm y uprzed­

nio — n a tu ra i osoba (czy też raczej m om ent natu.ry i m om ent osoby) w szczególny sposób spotykają się w tej dziedzinie i w aru n k u ją się wzajemnie. Chodzi o to, że użycie popędu seksualnego jest, norm alnie

(9)

biorąc, najściślej związane z odniesieniem do osoby (drugiej płci). Można też ująć problem w przeciw nym k ierunku stwierdzając, że odniesienie do osoby drugiej płci może co najm niej zahaczać o popęd seksualny.

Popęd seksualny posiada swoją n a tu rę oraz celowość, która z tą n a tu rą jest związana. Posiada tę n a tu rę w zw ierzętach na poziomie n atu ry i posiada ją w człowieku n a poziomie osoby. N atura popędu oraz jego celowość u zw ierząt stanowT jeden ze współczynników porządku n a­

tury, k tó ry realizuje się w drodze instynktu. N atura popędu oraz jego celowość u człowieka jest współczynnikiem porządku n atu ry przez to, że człowiek odczytuje jej znaczenie norm atyw ne i nadaj e m u moc n o r­

m atyw ną w swoim postępow aniu.

Poniew aż jednak każde norm alne i praw idłow e użycie popędu sek­

sualnego przez człowieka łączy się najściślej, tzn. w jeden i ten sam akt, z odniesieniem do osoby przynależnej do drugiej płci — stąd norm a pow stała z odczytania n a tu ry popędu seksualnego i jego celowości m usi być dopełniona norm ą personalistyczną. Konieczność związania tych nonm w jedno — owszem, konieczność uporządkow ania norm y pow stałej z odczytania celowości popędu seksualnego w obiektyw ną zawartość norm y personalistycznej, jest nieodzow na w łaśnie dla zachowania po­

rządku n a tu ry . I dlatego też rodzi się przekonanie, że budowanie katolic­

kiej ety k i seksualnej bez eksplikacji pierw iastka personalistycznego za­

równo w dziedzinie przedm iotu m aterialnego (jak to już wskazano uprzednio), jak też konsekw entnie w dziedzinie no rm oraz ich uzasad­

nień — jest brakiem choćby ze stanow iska praw a n a tu ry oraz jego tradycyjnego rozumienia. W integralnej argum entacji teologicznej (czy też filozoficznej), gdy chodzi o katolicką etykę seksualną, m uszą się spotykać zawsze cele n a tu ry z w artością osoby. W przeciw nym razie argum entacja owa będzie niezupełna czy naw et je d n o stro n n a i częścio­

wo błędna.

Z wywodów dotychczasowych w ynika, że istnieje norm a, k tóra może być nazyw ana personalistyczną . i że norm a ta posiada gruntow ną rację b y tu w katolickiej etyce seksualnej. Jak a jednakże jest treść owej'"' norm y? Czy jest to treść ogólna, ram ow a — tak jak w ystąpiła ona na początku tego rozdziału, gdzie stw ierdziliśm y, że istota, czyli n a tu ra osoby, stanow i podstaw ę norm y w każdym postępowaniu, k tóre .właśnie osobę m a za przedm iot? Innym i słowy: czy norm a personalistyczna w yraża się w powinności takiego (jakiegoś) postępowania względem osoby, jakiego domaga się od tejże osoby istota oraz wartość?

Otóż w św ietle Ewangelii oraz całej T radycji nauczania m oralności objaw ionej w ydaje się, że ową ogólnikową treść norm y personalistycznej można w ypełnić bardziej k onkretną zawartością. Jest to m ianowicie zaw artość przykazania miłości. P rzykazanie miłości w sw ym ew ange­

licznym brzm ieniu nie utożsam ia się z norm ą personalistyczną, nakazuje ono bowiem m iłow ać Boga i bliźniego, czyli po prostu każdego czło-

(10)

14 K S . A B P K A R O L W O J T Y Ł A

wieka. Nakazuje więc miłować istoty, które są osobami, chociaż expressis verbis ani nie mówi o miłości osób, anii też nie form uje zasady, w edle k tórej miłość stanow i właściwy sposób odniesienia do osoby — czyli innym i słowy: osobie należy się miłość dlatego, że jest osobą. Zdaje się jednak, że z konkretnego w swym sform ułow aniu przykazania m i ­ łości zaw artego w Ewangelii można wydobyć tę bardziej abstrakcyjną zasadę, k tó ra zasługuje '.na nazwę norm y personalistycznej. Jeżeli bo­

wiem Jezus C hrystus nakazał miłować te istoty, które są osobami — to w takim razie miłość (miłowanie) jest właściw ą form ą odniesienia do osób :— czyli jest tą form ą postępowania, o k tórą należy się starać wówczas, gdy postępowanie to m a za przedm iot osobę, tej bowieim form y domaga się tejże osoby istota, czyli natu ra.

Ewangelia pomaga w napełnieniu norm y personalistycznej konkretną

^treścią pozytyw ną. Jeśli chodzi o ro z p atryw aną przez nas dziedzinę seksualną, trzeba przyjąć, J e każdy człowiek, .wtedy., używa prawidłowo popędu seksualnego, gdy w odnośnym akcie są respektow ane cele po­

pędu seksualnego,. a równocześnie realizuje się miłość osoby — jak w ia­

domo boiwiem nie sposób prawidłow o i norm alnie używać popędu, nie wchodząc w stosunek do osoby (drugiej płci).. „Miłość osoby” rozum ie­

m y tu ta j nie w sensie psychologicznym, ale etycznym , tj. jako cnotę — rozum iem y ją jako konkretyzację (i równocześnie oczywiście realizację) norm y personalistycznej. R ealizacja sam ych tylko celów popędu bez realizow ania norm y personalistycznej nie dociągałaby do tej zasady nor- maitywnej, jaką stanow i „porządek n a tu ry ”. Nie dociągałaby zaś w szcze­

gólności do ty ch w ym agań norm atyw nych, jakie m usi staw iać katolicka etyka seksualna wobec konkretyzacji norm y personalistycznej przez przykazanie miłości.

Te dwie norm y — jedna w ydobyta z n a tu ry popędu seksualnego i dom agająca się respektow ania jego celowości oraz druga w ydobyta z godności osoby, ze względu na k tó rą osobie należy się miłość — wza­

jem nie się zaw ierają i w a ru n k u ją w każdej międzyosobowej relacji związanej z czynnikiem płci. Oczywiście, że zachodzi to nade wszy­

stko w samej relacji płciowej m iędzy osobami. Norm a porządku n atu ry domagająca się respektow ania celowości popędu jest bardziej elem en­

ta rn a i podstawowa. Norm a dom agająca się właściwego odniesienia do osoby w relacji seksualnej jest nadrzędna i spełnia rolę doskonalącą — zwłaszcza w swej konkretyzacji ewangelicznej. Nie może być mowy o speł­

nieniu norm y personalistycznej, zwłaszcza w jej konkretyzacji chrze­

ścijańskiej, ewangelicznej, bez respektow ania celowości popędu w relacji do osoby drugiej płci. Jeżeli chodzi o realizację popędu w jego celowości n atu raln ej, to ta domaga się instytucji m ałżeństw a — i poza jego ra ­ m am i nie może być m owy o spełnieniu norm y personalistycznej w jej konkretyzacji ewangelicznej, czyli nie może być m ow y o miłości w reali­

zowaniu popędu seksualnego. Jak widać, zarysow ują się tu taj dość w y­

(11)

raźne ra m y etyczne, gdy chodzi o tzw. miłość seksualną, a w szczegól­

ności o miłość m ałżeńską. R am y te zarysow ują się w oparciu o „porządek n a tu ry ” oraz o norm ę personalistyczną.

N orm a personalistyczna w relacjach międzyosobowych opartych 0 czynnik płci stosunkowo łatw o może zdobyć potrzebną dla siebie — oprócz treści pozytyw nej skonkretyzow anej przy pomocy przykazania miłości — treść negatyw ną. Treść negatyw na jest przeciw ieństw em treści pozytyw nej. W relacjach międzyosobowych opartych o czynnik płci treść pozytyw na norm y personalistycznej, czyli miłowanie osoby, jest, jak widzieliśmy, uw arunkow ana respektow aniem — względnie reali­

zowaniem w ram ach in sty tu c ji m ałżeństw a — celowości popędu seksual­

nego. Tam, gdzie celowość popędu nie jest respektow ana (o co może chodzić zarówno w m ałżeństw ie, jak i poza nim) czy też tam, gdzie nie jest ona realizow ana (co może być brane pod uwagę tylko w m ał­

żeństwie) w relacji międzyosobowej opartej o czynnik płci — tam m am y do czynienia z przeciw ieństw em m iłow ania osoby, które to przeciw ień­

stwo określim y jako jej używanie.' Niewłaściwy stosunek do celowości popędu bądź to w m ałżeństw ie, bądź też poza nim ma swoje reperkusje na poziomie norm y personalistycznej — sprawia, że osoba, k tóra po­

w inna być przedm iotem miłowania, staje się przedm iotem samego tylko użycia. T raktow anie osoby jako pozbawionego miłości przedm iotu uży­

cia staw ia całą relację międzyosobową, o p artą o czynnik płci, a zwłasz­

cza zw iązaną z używ aniem popędu seksualnego, poniżej obiektyw nych wymogów norm y personalistycznej.

W ydobyty tu ta j porządek norm atyw ny, gdy chodzi o katolicką etykę seksualną, stanow i tylko zarys, k tó ry domaga się dopracowania — i to zarówno w punktach węzłowych (np. problem im plikacji norm y perso- nalistycznej w ew angelicznym przykazaniu miłości), jak i w wielu szcze­

gółach. Tym niem niej w ydaje się, że wydobycie m om entu personali­

stycznego zarówno w dziedzinie przedm iotu m aterialnego, jak i w po­

rządku norm atyw nym przybliża etykę seksualną zarówno do Ewan­

gelii, jak chyba i do potrzeb i oczekiwań człowieka. Jest bowiem rzeczą znamienną, iż ludzie staw iają te problem y zawsze jakoś w parze z m i­

łością. Zachodzi zatem potrzeba przem yślenia ich w kontekście p rz y ­ kazania miłości, czyli w związku z m iłością' jako cnotą. Bez uchwycenia 1 zlokalizowania pierw iastka personalistycznego w całej stru k tu rze pro­

blem u seksualnego w życiu ludzkim zachodzi poważne niebezpieczeń­

stwo ześlizgnięcia się na płaszczyznę naturalizm u.

Przez „naturalizm ” nie rozum iem y tu ta j porządku natury, tak jak został on przedstaw iony uprzednio, ale rozum iem y jednostronną „czy­

sto” przyrodniczą in terp retację faktów seksualnych w człowieku oraz w stosunkach m iędzyludzkich — interpretację, nie uw zględniającą pod­

stawowego faktu, że człowiek jest osobą, a m iędzyludzkie relacje oparte o czynnik płci czy też związane z popędem płciowym w inny dociągać

(12)

16 K S . A B P K A R O L W O J T Y Ł A

do w ym agań norm y perscnalistycznej. Z taką czysto przyrodniczą in te r­

p retacją faktów seksualnych spotykam y się W seksuologii biologicznej czy też m edycznej, której tez — niejednokrotnie słusznych — nie mo­

żemy lokalizować w etyce seksualnej bez uwzględnienia całego kon­

tekstu personalistycznego.

Należy również dbać o uwzględnianie tego kontekstu oraz norm y personalistyczmej w rozum ieniu i wykładzie tradycyjnej nauki Kościoła 0 celach m ałżeństwa. Kościół, w ykładając zasady porządku n a tu ry (pra­

w a n atu ry ) potw ierdzone Objawieniem, uczy, że m utuum adiutorium oraz rem edium concupiscentiae stanow ią cel drugorzędny m ałżeństw a w porów naniu z procreatio, k tóre jest jego celem pierwszorzędnym . Kościół zdecydowanie odrzucał w szystkie próby przesunięcia tego po­

rządku. Oczywiście, że nie można przyjąć, by mężczyzna i kobieta (wyjąwszy w ypadki nabytej wzgl. wrodzonej bezpłodności) łączyli się w m ałżeństw o przede wszystkim w celu wzajemnego dopełnienia czy też obustronnego uzupełnienia się (mutuium adiutordum), to bowiem nie jest zgodne z pismem Stw órcy zarówno w porządku n atu ry , czyli w św ietle rozum u, jak i w św ietle O bjaw ienia oraz w porządku Łaski.

N atom iast nie można w ątpić w to, że realizacja jednego i drugiego porządku — a więc w św ietle zarówno rozumu, jak i O bjaw ienia — dokonuje się przy uwzględnieniu norm y personalistycznej. Trudno ina­

czej, skoro mężczyana i kobieta są osobami, a zwłaszcza skoro — jako chrześcijanie — są świadomi mocy norm atyw nej przykazania miłości.

Przykazanie to swą norm atyw ną m ocą musi kształtow ać realizację wszy­

stkich celów m ałżeństw a — i to w łaśnie w edle tej obiektyw nej hie­

rarchii, której strzeże Kościół.

M utuum adiutorium czasem byw a tłum aczone jako „miłość”. Jest to bardzo niedokładne tłum aczenie. Idąc za nim bez zastanow ienia w ym ieniam y czasem cele m ałżeństw a w ten sposób: pierw szy — po­

tom stwo, drugi miłość oraz zaspokojenie pożądliwości (to ewen­

tualnie — trzeci). Można się zgodzić na to, że potomstwo jest w ażniej­

sze niż miłość w znaczeniu psychologicznym, afe k ty ggnym. Ale nie wolno m ieszać tej m iłości z tfeśćią ^największego przykazania Ewan­

gelii, a zwłaszcza z jego mocą norm atyw ną, k tó ra w inna w nikać w całe życie ludzkie i kształtować realizację w szystkich obiektyw nych celów małżeństwa. W inna ona również strzec w każdym konkretnym człowieku 1 w każdym konkretnym m ałżeństw ie niejako od w ew nątrz zachowania hierarchii tych celów tak, jak ich zachowania od zew nątrz na gruncie swego M agisterium strzeże Kościół.

(13)

V . P R O B L E M U Z A S A D N IA N IA N O R M K A T O L I C K I E J E T Y K I S E K S U A L N E J

Rozważania poprzednie zaw ierają w sobie najtrudniejszą i najistot­

niejszą część zagadnienia katolickiej etyki seksualnej. To, czego w nich dokonano — bodaj w zarysie — można nazwać- próbą wyprowadzenia norm . W yprowadzenie norm nie utożsam ia się z ich uzasadnieniem.

Je st to praca wcześniejsza i przygotow awcza względem tam tej. W ypro­

w adzenie norm polega na w skazaniu jakby płaszczyzn norm atyw nych, k tó re w ynikają z gruntow nej analizy przedm iotu m aterialnego. Pom ię­

dzy przedm iotem m aterialnym a stroną n orm atyw ną etyki oraz w łaści­

w ym sposobem uzasadniania norm istnieje bowiem ścisła łączność. Bez tej łączności skazujem y się n a aprioryzm norm atyw ny. W naszym za­

gadnieniu owym i płaszczyznami norm atyw nym i są płaszczyzna n a tu ry oraz płaszczyzna osoby.t Poszczególne norm y, czyli reguły postępowania, z jakim i spotykam y się stale w nauczaniu moralności seksualnej ze stro n y Kościoła, uzasadniam y z ty ch dw u płaszczyzn, odw ołując się do porządku n a tu ry (stąd — praw o n atu ry ) oraz do norm y personalistycz- nej. Chodzi również o te re g u ły postępow ania w dziedzinie moralności seksualnej, jakie z tam ty ch można wydedukować. Zajm uje się tym tzw. scientia m oralis, k tó ra często posiada ch arak ter kazuistyczny.

Scientia m oralis (wiedza m oralistyczna — m oralistyka) to coś innego niż sam a etyka filozoficzna bądź teologiczna, w której chodzi o w ypro­

w adzenie oraz o uzasadnienie no rm katolickiej m oralności seksualnej.

W m oralistyce, która m a bezpośrednio n a celu naukow e nauczanie mo­

ralności, chodzi o ustalenie treści norm , czyli reguł postępowania b a r­

dziej ogólnych, aby z kolei m ożna było drogą dedukcji w yw nioskow y- w ać z nich reguły bardziej szczegółowe, nadając całem u nauczaniu mo­

ralności rów nież szczegółowy i naukow o-precyzyjny charakter. Jest to oczywiście praca bardzo potrzebna w każdej dziedzinie moralności, również w dziedzinie seksualnej, nie tylko pod ty m kątem , że bardziej szczegółowe norm y (przepisy postępowania) u łatw iają określenie w ar­

tości m oralnej w bardziej szczegółowych w ypadkach ludzkich działań (kaizuistyka), ale także dlatego, że bardziej szczegółowe przepisy po­

stępow ania mogą służyć jako przesłanki intelektualne do bardziej szcze­

gółowego kształtow ania czynów i onót — jeśli oczywiście są gruntow ­ nie uzasadnione.

I dlatego postanow iliśm y zajmować się problem em uzasadniania norm , czyli reguł postępow ania, w ystępujących w katolickiej m oral­

ności seksualnej. U zasadnienie — jak powiedziano — dokonuje się w oparciu o porządek n a tu ry oraz o norm ę personalistyczną. Spróbu­

jem y je przeprow adzić n a jednym jakim ś przykładzie. W eźmiemy re ­ gułę, k tó ra w ydaje się szczególnie tru d n a i od stro n y uzasadnienia, 1 w praktyce. Taką regułą w katolickiej etyce seksualnej w ydaje się być reguła dopuszczająca pod pew nym i w arunkam i regulację poczęć ng

2 — R o c z n ik i F ilo z o f ic z n e

(14)

18 K S . A B P K A R O L W O J T Y Ł A

drodze n aturalnej, a natom iast odrzucająca tzw. antykoncepcję. Mał­

żonkowie dają niejednokrotnie w yraz tem u, jak tru d n a to sprawa w praktyce, a każdy znowu spowiednik zdaje sobie spraw ę z tego, jak trudno w tej spraw ie o przekonyw ającą argum entację. To właśnie funkcja etyki, gdyż „argum entacja”, o którą chodzi, to nic innego jak uzasadnienie norm y szczegółowej, czyli przepisu postępowania zaw ar­

tego w Objaw ieniu i Magisterium.

Uzasadniam y ją. odw ołując się do porządku n a tu ry oraz do norm y personalistycznej. Tok uzasadnienia jest m niej więcej taki:

C z ł o n I — małżonkowie, którzy w ram ach m ałżeństw a używ ają popędu seksualnego, dla zachowania porządku n a tu ry są zobowiązani stosować się do n a tu ry popędu oraz do jego celowości prokreacyjnej.

Z pewnością naruszają n atu rę popędu oraz jego celowość, gdy przy pomocy sztucznych środków usiłują wykluczyć możliwość prokreacji w e współżyciu m ałżeńskim. K iedy natom iast dostosowują się do sposobu działania popędu w tym , że w spółżyją ze sobą w okresie bezpłodności kobiety — wówczas w ykluczając możliwość prokreacji, co w pew nych okolicznościach może być dopuszczalne lub naw et wskazane, z pew­

nością nie naruszają n a tu ry popędu, ale tylko rozum nie dysponują jego celowością. — W tym pierw szym członie argum entacji uzasadniam y na­

szą szczegółową norm ę (przepis postępowania) sprow adzając na płaszczy­

znę n a tu ry i w skazując na tej płaszczyźnie na zasadę naturalnego po­

rządku.

C z ł o n II — w którym łączym y już obie płaszczyzny — natu ry i osoby, w skazując na osobę jako podm iot świadomy porządku n atu ry i odpowiedzialny za jego utrzym anie. Oto bowiem porządek n atu ry zw iązany z używ aniem popędu seksualnego zgodnie z jego n atu rą i ce­

lowością został niejako oddany ludziom do świadomej realizacji. Stąd w ynika możliwość regulow ania poczęć przez w ykorzystyw anie samej prawidłowości n a tu ry w działaniu popędu seksualnego — osoba ludzka działając w ten sposób (oczywiście w odpowiednich okolicznościach) niejako potw ierdza siebie w roli podm iotu świadomego porządku na­

tu ry . N atom iast stosując m etodę sztucznej antykoncepcji, człowiek-osoba niejako kom prom ituje siebie w tejże roli i doprowadza do degradacji siebie jako osoby.

C z ł o n III wreszcie, w którym argum entujem y już czysto per- sonalistycznie, stw ierdzając, że w akcie sztucznej antykoncepcji osoba, która jest przedm iotem tego aiktu, staje się dla drugiej będącej jego pod­

m iotem — przedmioteim użycia a nie miłości, a tak i sposób odniesienia do drugiej osoby w raca jakby rykosztem do osoby-podmiotu. Ten bo­

wiem, kto nie m iłuje osoby w drugim człowieku, przez to samo poniża ją także w sobie samym. Oczywiście, że ten III człon naszej argum en­

tacji zaw iera, a co najm niej suponuje, człon I i II, płaszczyzny bo­

(15)

wiem n a tu ry i osoby są w sam ym przedm iocie m aterialnym naszego za­

gadnienia najściślej z sobą powiązane. Stąd kw estia posługiwania się w m niejszym lub większym stopniu poszczególnymi członami powyż­

szej argum entacji w inna zależeć w p rak ty ce od stopnia zrozum ienia każdego z nich czy też od stopnia wrażliwości na wartości, jak ie się z każdym z nich łączą.

Zdajem y sobie bowiem spraw ę z tego, że obiektyw na słuszność argum entacji, to co innego jeszcze niż jej aktualna trafność czy też skuteczność w w yw oływ aniu przekonań, a pośrednio w kształtow aniu czynów i cnót. W dziedzinie, o k tórą nam chodzi, następujące okolicz­

ności przeciw działają zrozum ieniu naszej argum entacji: 1° naw yk m yśle­

nia i w artościow ania utylitarystycznego 2° skłonność do wnoszenia o w artości działania tylko ze skutków 3° duży napór pierw iastka su- biektyw no-em ocjonalnego 4° cały zespół trudności rzeczyw istych oraz iluzorycznych zw iązanych ze stosowaniem m etod naturalnych w dzie­

dzinie regulacji poczęć.

W szystkie te okoliczności w różny sposób w pływ ają na trafność oraz praktyczną skuteczność naszej argum entacji. Jeśli chodzi o poszczególne człony przedstaw ionego powyżej uzasadnienia, to w ypada zauważyć co następuje:

1. Odnośnie do członu I — argum ent z porządku n a tu ry w yrażają­

cego się w sposobie działania i celowości popędu jest sam w sobie p rzej­

rzysty i przekonyw ający. Trudność stanow i b ra k wyraźnego powiązania z osobą: popęd wychodzi jako coś, co tylko „dzieje się” w człowieku.

2. Tę w łaśnie trudność usuw am y w członie II argum entacji, gdzie zaakcentow ana jest odpowiedzialność osoby w ynikająca ze świadomości porządku n atu ry . Zdaje się, że trzeba jeszcze dodatkowo uchylić w ty m punkcie pew ne niebezpieczeństwo autonom izm u w yrażające się w prze­

konaniu, że człowiek w inien n atu rz e dyktow ać swoje praw a. Trzeba by więc dodatkow o wykazać, że owo „dyktow anie n atu rze w łasnych p ra w ” nie jest w gruncie rzeczy niczym innym jak jej przekształcaniem w gra­

nicach przez nią sam ą dopuszczalnych, czyli innym i słowy: w ykorzy­

styw aniem jej w łasnej potencjalności — nigdy natom iast n ie polega na zadaw aniu jakiegoś gw ałtu naturze Oraz jej celowości. To ostatnie bowiem z reg u ły obraca się przeciw człowiekowi.

3. Jeżeli chodzi o człon III naszej argum entacji, w którym przeciw ­ stawiono miłości osoby traktow anie jej jako przedm iotu użycia — to ta część rozum ow ania w dużej m ierze zależy od uw ydatnienia całej strony personalistycznej zagadnienia zarówno w zakresie przedm iotu m aterialnego (relacja oparta o czynnik płci czy w ręcz relacja sek­

sualna jest z reguły relacją międzyosobową), jak też — konsekw ent­

nie — w zakresie norm y. Może w tym członie III naszej argum entacji szczególnie jest w ażne to, co nazw aliśm y poprzednio w yprow adzeniem norm y, czyli znalezienie płaszczyzny personalistycznej zagadnienia.

(16)

K S . A B P K A R O L W O J T Y Ł A

Zdaje się bowiem, że jest ona stosunkowo słabo zobiektywizowana — i to ze szkodą dla zagadnienia. Na tle dostatecznej obiektyw izacji prze­

ciwieństwo pomiędzy miłością osoby a traktow aniem jej jako przed­

m iotu użycia jaw i się praw ie intuicyjnie —- intuicyjnie też kształtuje się akt w artościow ania moralnego.

Jeśli chodzi o trafność i praktyczną skuteczność tego III członu argum entacji, to bardzo w iele zależy tu ta j od subiektyw nej k u ltu ry osoby, czyli od tego, w jaki sposób i w jakiej m ierze świadomość jest w rażliw a na w artość osoby — i to w łaśnie w relacjach związanych z czynnikiem płci. Bez tego w praktyce trudno jest przekonać, że męż­

czyzna i kobieta, którzy w ram ach instytucji m ałżeństw a współżyją płciowo, w ykluczając sztucznie możliwości prokreacji, tra k tu ją siebie w zajem nie tylko na sposób przedm iotu użycia seksualnego, a nie jako współtwórców aktu, k tó ry posiada pełną obiektyw ną w artość ak tu m i­

łości. Trudność ta zachodzi zwłaszcza wówczas, gdy osoby te łączy ze sobą silne uczucie miłości, a skądinąd mocna nam iętność zmysłowa — zwłaszcza ta druga bowiem przesłania jasne widzenie różnicy, jaka za­

chodzi pom iędzy stosunkiem m ałżeńskim praw idłow ym a stosunkiem , którem u przy pomocy sztucznych środków odebrano jego „naturalność”.

Owa „naturalność” nie jest w danym w ypadku tylko w ykładnikiem zgodności z naturą, ale' również z osobą. W łaśnie niezgodność z n atu rą staje się podstaw ą i źródłem traktow ania osoby jako przedm iotu uży­

cia. Osoba w relacji płciowej — w akcie współżycia małżeńskiego — 0 tyle nie jest przedm iotem użycia, o ile akt ów jest zgodny z naturą, a przez to zasadniczo podporządkow any jej celowości. (Nb. zasadnicze podporządkowanie celowości n atu ry to nie zawsze to samo, co aktualne zamierzenie skutku prokreacyjnego).

A rgum entacja w członie III jest najbardziej personalistyczna. Za­

kłada ona związek osoby z naturą, podobnie zresżtą jak w członie 1 i II. Eksplikuje natom iast m om ent właściw y osoby, podczas gdy człon I a naw et jeszcze II bardziej eksplikuje m om ent samej n a tu ry i jej porządku. W każdym razie cała ta argum entacja, k tóra wychodzi z płaszczyzny porządku n a tu ry i norm y personalistycznej, jest właściwą argum entacją, czyli uzasadnieniem analizowanej przez nas norm y szcze­

gółowej (przepisu postępowania), z jaką spotykam y się w katolickiej m oralności seksualnej. A rgum entacja seksuologiczna, jakkolw iek może być bardzo skuteczna w praktyce, spełnia tylko rolę pomocniczą. A rgu­

m entacja ta ściśle mówiąc bierze pod uwagę tylko dobro i zło orga­

nizmu związane z funkcjam i seksualnym i. Tymczasem dobro i zło mo­

ralne jest związane w tym w ypadku z sam ą międzyosobową relacją opartą o czynnik płci — dobro lub zło samego organizm u jest w sto­

sunku do tam tego w artością per accidens.

Przeprow adzając powyższą argum entację, w której chodziło o uza­

sadnienie norm y szczegółowej, czyli przepisu postępow ania zawartego

(17)

w katolickiej etyce seksualnej (małżeńskiej), zwracaliśm y stale uwagę nie tylko n a obiektyw ną prawdziwość w yw odu, ale także na jego p ra k ­ tyczną trafność i skuteczność. Norm y m oralne są praw dziw e nieza­

leżnie od sw ojej skuteczności w praktyce, a jednak m oralista — szukając przede w szystkim argum entów za ich objektyw ną prawdziwością, czyli słusznością — nie może całkiem pom ijać aspektu ich skuteczności w praktyce. Za takim ujm ow aniem spraw y przem aw ia w iele racji szcze­

gółowych, a najogólniej biorąc — przem aw ia za nim doświadczenie moralności, w obrębie której stale jesteśm y świadkami także i niepo­

wodzenia norm , choćby naw et najrzetelniej uzasadnionych.

Z rozw ażań dotychczasowych w ynika dość jasno, że ani tzw. norm a personalistyczna ani też norm a porządku n a tu ry nie stanow i sama w sobie żadnego z konkretnych przepisów postępowania, z jakim i spo­

tykam y się w nauczaniu katolickiej m oralności seksualnej. Są to zatem norm y wyższego stopnia, jak b y norm y uzasadniające, którym podpo­

rządkow uje się cały szereg norm uzasadnianych — i te są z punktu widzenia stru k tu ry etyki ncrm am i stopnia niższego. W zięliśmy dla przykładu jedną z nich, aby na niej przeprow adzić próbę uzasad­

nienia.

N ależy tera z jeszcze zaurważyć, iż w dziele dogłębnego uzasadniania norm katolickiej etyki seksualnej zarówno płaszczyzna porządku natury, jak naw et płaszczyzna norm y personalistycznej nie stanow i jeszcze ostatecznej i całkow itej podstawy. W szystkiego z pomocą tych norm zasadniczych nie uzasadnim y, a przede w szystkim nie w ydobędziem y w ich tylko zakresie pełnego widzenia wartości, jakie w tej bogatej i tru d n e j dziedzinie ludzkiego życia i działania wchodzą w grę. Ponad porządkem n a tu ry jest jeszcze porządek Łaski najściślej związany ze św iatem osób. Problem atyka płci, która, jak widzieliśm y, jest również*

głęboko zw iązana ze św iatem ludzkich osób, wchodzi w obręb porządku Łaski. N ajw ym ow niejszym tego dowodem jest sakram ent m ałżeństw a.

Sakram entalność m ałżeństw a stw arza szczególną okazję po tem u, aby przem yśleć również etyczną problem atykę osoby i płci w sposób super- naturalistyczny. Będzie to ważne nie tylko dla katolickiej etyki m ał­

żeńskiej, ale pośrednio rów nież dla katolickiej etyki seksualnej w ogólności.

W ydaje się, że płaszczyzną właściw ą będzie tu ta j nie sam a norm a personalistyczna, ale norm a, którą, naw iązując do pojęć zaw artych w O bjaw ieniu, jjiożna by nazwać — norm ą uspraw iedliw ienia. Zagad­

nienie to w ym agałoby oczywiście gruntow nej analizy. Bez w prow adze­

nia jednak m om entu uspraw iedliw ienia wobec Boga, k tóre najściślej wiąże się z łaską nadprzyrodzoną, nie sposób tłum aczyć i uzasadniać do końca no rm katolickiej ety k i nie tylko m ałżeńskiej, ale w ogólności seksualnej. W ystarczy przypom nieć sobie ze św. P aw ła analogię pom ię­

dzy m ałżeństw em a zjednoczeniem, jakie zachodzi m iędzy C hrystusem

(18)

22 K S . A B P K A R O L W O J T Y Ł A

a Kościołem, by uznać słuszność tej sugestii. P rac y jednak w tym kierunku w arty k u le niniejszym n ie podejmiemy, poprzestając na zasyg­

nalizowaniu problem u.

V I. N I E K T Ó R E R E F L E K S J E I P O S T U L A T Y N A T U R Y P R A K T Y C Z N O -W Y C H O W A W C Z E J

Sugerując potrzebę opracow ania katolickiej ety k i seksualnej w u ję­

ciu norm atyw nym , nie zam ierzam y przez to rezygnować z całego do­

robku etyki teleologicznej, k tóra zwłaszcza na terenie teologii m oralnej m a ustaloną rację bytu. Objawiona nauka o celu człowieka w skazuje na cel ostateczny, do którego środkiem jest cel doczesny w yrażający się w doskonałości osoby ludzkiej. Doskonałość ta — doskonałość właści­

w a człowiekowi jako osobie — to doskonałość moralna-, k tóra polega na posiadaniu i praktykow aniu cnót pomiędzy sobą dobrze zharm onizo­

w anych i tw orzących jakby zw arty organizm w życiu w ew nętrznym człowieka. Ponieważ cnoty każdy m usi nabywać, przeto sposób ich praktykow ania stanow i przedm iot (przynajm niej częściowy) pedagogiki.

W tradycjach nauki katolickiej etyka i pedagogika blisko spotykają się ze sobą.

Jeśli chodzi o katolicką pedagogikę seksualną, to stoi ona na sta­

nowisku, że do wychowania ludzi w zakresie seksualnym nie w y star­

cza sam o tylko wykształcenie seksuologiczne. W ychowanie bowiem nie jest funkcją sam ej wiedzy, ale jest funkcją woli kształtującej postępo­

wanie poprzez urobienie w ew nętrzne niższych w ładz duszy ludzkiej, które jak wiadomo w ielką rolę odgryw ają w międzyosobowych rela­

cjach opartych o czynnik płci. Gdy chodzi o ogólną koncepcję kato­

lickiego w ychow ania seksualnego, to można by przyjąć — po uprzed­

n ic h wywodach — iż jest to po prostu integralne w ychow anie persona- listyczne w duchu chrześcijańskim z praw idłow ym uw zględnieniem tych w szystkich wartości, jakie wnosi pierw iastek płci w życie ludzkości, a w szczególności w m iędzyludzkie relacje oraz w społeczeństwo.

Zdaje się, że n a drodze tak pojętego wychowania w ypada przezw y­

ciężyć (w treści i w praktyce) panseksualizm freudow ski, a z kolei w y­

korzystać to wszystko, co wnosi zdrowa wiedza o spraw ach płci — rów­

nież wiedza biologiczna i medyczna. N ajistotniejszym jednak, bo naj- właściwiej chrześcijańskim , a zarazem — nie taim y tego — n a jtru d ­ niejszym zadaniem w dziedzinie w ychow ania seksualnego jest praw id­

łowe w łączenie tego wszystkiego, co w nosi wiedza, w integ raln y po­

rządek miłości. Włączać przy tym trzeba od początku oraz sukcesyw ­ nie — czyli stale.

Nie wchodząc w .'całe bogactwo szczegółów, spróbuję sformułować pew ne tylko tezy, jakie w ypada przeprowadzić w świadomości oraz zrealizować w praktyce, jeśli wychowanie seksualne m a posiadać rysy personalistyczne. W świadomości trzeba ugruntow ać przekonanie, że

(19)

1° w artość osoby jest wyższa i w ażniejsza od w artości seksualnych zw iązanych z osobą, 2° miłość osoby naw et jakoś oparta o czynnik płci nie jest równoznaczna z przeżyciem seksualnym . Doświadczenie w ska­

zuje na to, że zbyt m ało są znane w teorii oraz w praktyce różne ele­

m enty, k tó re należą zasadniczo do miłości osoby, choć może w ystępują tylko w relacji o partej o m om ent płci. Są one osobowe i mogą posiadać w artość na w skroś osobową, jeśli się tę w artość um iejętnie wydobędzie i podtrzym a. W przeciw nym razie ulegają zseksualizowaniu. Trzeba by w wychow aniu zwłaszcza do m ałżeństw a, a później w m ałżeństw ie, zna­

leźć jakby w ięcej m iejsca dla osoby, dla osób. Bez tego bowiem m ał­

żeństwo poza współżyciem seksualnym staje się puste, jakby mężczyzna i kobieta nie przedstaw iali dla siebie innych w artości prócz w artości

„sexus”.

Jeśli chodzi znów o realizację w praktyce, to tu ta j potrzebne jest ćwiczenie w dwóch kierunkach, mianowicie w k ierunku 1° opanowania a 2° sublim acji. Sztuka w ychow ania — a zwłaszcza sam owychowania seksualnego polega na um iejętności łączenia obu tych elem entów , które w relacjach m iędzyosobowych opartych o czynnik płci odgryw ają rów nie w ielką rolę. O ile bowiem opanow anie jest nieodzowne dla w strzem ięźli­

wości, to znów sublim acja oznacza ów szczegółowy tru d połączony z od­

najdyw aniem wyższej w artości tam , gdzie przeciętny a raczej „zani­

żony” sposób m yślenia, w artościow ania i działania natrafia tylko na w artości „sexus” i na możliwości użycia. A by nie popadać w fikcję idealistyczną czy też w jakiś angelizm, trzeba dodać, że sublim acja za­

kłada opanowanie.

W ydaje się, że tylko na tej drodze m ożna doprowadzić do świado­

mego, a p rz y ty m jakoś uszczęśliwiającego dla osób ludzkich spełnienia w życiu tych treści, jakie zaw iera w sobie katolicka etyka seksualna, będąca nieodzow nym w prow adzeniem do ety k i m ałżeńskiej a w dalszej perspektyw ie rów nież rodzinnej. W szyscy zdajem y sobie spraw ę, jak w ażną jest rzeczą, aby n a tym odcinku opanować współczesny konflikt m iędzy w ychow aniem a m oralnością i w dalszym ciągu w skazywać now ym pokoleniom słuszność, wzniosłość i skuteczność odwiecznych praw d i rozwiązań.

PROBLEME DE L’£THIQUE SEXUELLE CATHOLIQUE (R śflexions et postulats)

1. Les problemes particuliers en theologie morale, dont fait partie celui de l ’śthique sexu elle catholiąue, sont eclaires dejś par la conception m em e de la premierę. La theologie morale consideree en generał est la science qui enonce, a la lumiere de la Revelation, des affirmations fondees touchant la valeur mo­

rale, autrement dit la bontś ou la malice, des actions humaines. Ainsi conęue, elle aipparait plus proche de l ’ethique philosophiąue moderne que de l ’ethique teleo-

(20)

24 K S . A B P K A R O L W O J T Y Ł A

logique traditiannelle et possede par la un contaot plus etroit avec l’experience morale; a ce titre aussi elle est cultivee comme speculation normatłve plutót que theologiąue.

2. L’appellation „ethiąue sexuelle catholiąue” (il serait plus exact de parler d’„ethique de la v ie sexuelle” ou de „problemes sexuels”) designe l’objet materiel de la discipline. Au sens le plus generał 1’objet materiel de l ’ethique sexuelle catholique est la problematique du sexe dans les actions humaines. L’ethique sexuelle s ’occupe avant tout des actes Ides au commerce entre personnes de sexe different. On ne peut tenir pour objet m ateriel de l’ethique sexuelle ni la fam ilie ni le mariage, la premiere en effet est ltobjet de l’ethique sociąle, quant au se- cond, i f ne couvre pas tout le champ d’actian de 1’instinct sexuel. Prenant comme objet materiel la relaition entre personnes de sexe different, on donnę a cet objet l ’extension la plus vaste.

3. Une. vue adequate de l’objet m ateriel est importante aussi pour definir avec precision '1’objet farmel, partant pour la formulation des normes morales et la demonstration de leur bien-fonde. II est utile, a ce propos, de comparer deux types d’ethique sexuelle, l’ethique personnaliste et l ’śthique naturaliste. La naturę et la personne, deux couches de 1’homme, se lient et se conditionnent m utuellem ent en ethique catholique. Les proprietes sexuelles sont des attributs de la naturę hu- maine, des lors le mode d’existence qui leur convient est l ’existence en la personne et au ndveau de la personne. L’instinct sexu el possede une finalite, la procreation;

ctette finalite, 1’homme ne la cree point, i l la trouve en lui. L a consequence so- ciale en est le fait de 1’institutiom du mariage et de la fam ilie. Les manuels de theologie morale admettaient jusqu’ici, en matiere d’ethique sexuelle, une inter- pretation naturaliste, faute de m ise en relief suffisante des elem ents personnali- stes qud y sont pourtant implicitem ent oontenus. II en est ainsi parce que 1. 1’homme et la fem m e sont traites oomme des porteurs de 1’instinct sexuel et non oomme des sujets conscients et libres, capables de creer le bien spirituel, 2. 1’instinct sex u el est traite d’une maniere trop deterministe, en particulier quand il s ’agit du plan • samatdque. On n e voit pas les possibilites d’autodetermination existant aussi dans ce . domaine, 3. le naturalisme (par suitę du determinisme) engendre la tendance a restreindre la possibilite de la vertu, tandis que le per- sannalisme, mettant 1’aocent sur 1’autodetermdnisme, pose la question de la possibilite de la vertu par domination de soi ou sublimation.

Le personnalisme presente lui aussi des dangers, decoulant cependant de sa mauvaise interpretation. dangers d’aułonomisme et de morale de situation.

4. L’ethique catholique voit 1’homme comme un tout form ę des elements spirituel et corporel. Dans le mionde visible 1’homme est la valeur supreme, fon- dement de la normę appelee ici normę personnaliste. Toutes les normes, y oom- pris la normę personnaliste, exposent l ’ordre regnant dans le monde, ordre intelli- gible pour 1’esprit humain. L’instinot sexu el possede sa finalite et sa naturę, ce qui a une signifioation normative. D ’autre part, puisqu’il est 1’instihct d’une personne et que sa m ise en acte met en jeu une autre personne, il doit etre oomplete par une normę personnaliste. A la lumiere de l ’Evangile et de la Traddition il sem ble que le contenu de cette normę soit le commandement de la charite. Ce contenu positif peut facilem ent faire place a un contenu negatif, son contraire, a savoir l ’usage de la personne, car la personne est alors traitee oomme un objet per- mettant de satisfaire 1’instinct.

5. Montrer le bien-fonde des normes iotroduites plus haut est une question distincte. Ellę consiste a montrer les plans normatifs resultant de l ’analyse de l ’objet materiel. Le bien-fonde des normes est etabli par reference a l ’ordre de la naturę et a la normę personnaliste. Une illustration en est fou m ie par la justifi-

Cytaty

Powiązane dokumenty

W dniach 24—27 maja 1972 roku odbyła się w Wiśle i Katowicach ogólnopolska konferencja naukowo-dydaktyczna poświęcona miejscu i roli nauk pomocniczych historii

Достоевский нарисовал в романе идейный портрет отцов – представителей поколения сороковых годов, которые в условиях

Kiedy wreszcie w 1912 roku wybuch rewolucji usunął Cingów i władzę objął pierwszy prezydent Chin, Sun Yat-sen, to okazało się, że ten urodzony w 1866 roku rewolucyjny przywódca

Można powiedzieć, że Lacanowi udaje się uniknąć tego zarzutu dzięki dramatycznie odmiennemu potraktowaniu cielesnego narządu: stwierdza on, jak powszechnie wiadomo, że

przebieg i cechy zajęć fitness różnicują „wkład” (input), na który składa się doświadczenie instruktora, wyposażenie sali, zaprojek- towanie zajęć, godzina, czas

Ustalone współczynniki korelacji między zawartością próchnicy i azotu łatwo hydrolizującego dla poszczególnych typów i rodzajów badanych gleb m ogą być pomocne

snego człowieka., Władza – powołanie, zobowiązanie, zaszczyt, namiętność, poku- sa..., a może coś jeszcze?, „Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek musi

Przykładem może być temat wątku na prezentowanym już forum – MMPI, które jest narzędziem diagnostycznym stosowanym w psychologii klinicznej, składającym się z skal