Dariusz Rolnik, Portret szlachty czasów
stanisławow-skich epoki kryzysu, odrodzenia i upadku
Rzeczypo-spolitej w pamiętnikach polskich
, Wydawnictwo
Uni-wersytetu Śląskiego, Wroclaw 2009, ss. 618.
Dariusz Rolnik jest uczonym, który konsekwentnie poszerza i pogłębia badania nad dziejami społeczno-politycznymi Rzeczypo-spolitej oraz kulturą szlachty pol-skiej. Interesował się zwłaszcza za-leżnością zachowań, strategii, po-staw moralno-politycznych obywa-teli czasów stanisławowskich od różnorodnych czynników, m.in. edukacji, religii, stanu rodzinnego czy majątkowego. Powyższe, nie-kiedy cząstkowe, rozważania pro-wadziły go konsekwentnie do stworzenia konterfektu szlachcica czasów stanisławowskich.
Tytuł poświęconej mu rozprawy może budzić zastrzeżenia. Słowo „portret" ma wielką pojemność. Podział czasów stanisławowskich na epokę kryzysu, odrodzenia i upadku wydaje się dyskusyjny, zwłaszcza w świetle ustaleń Jacka Staszewskie-go czy Macieja ParkitneStaszewskie-go. Poważne zastrzeżenia budzi tu słowo „kry-zys". Już w latach trzydziestych XVIII w. nastąpił nagły wzrost zapo-trzebowania na kadrę administracyj-ną w dobrach magnackich, w służ-bie państwowej, w reformowanej dwukrotnie armii. Naprawa szkół
nie była postępem samym w sobie, ale właśnie odpowiedzią na oczeki-wanie na absolwentów znających nie tylko tajniki sztuki retorycznej, ale też podstawy prawa, racjonalnej gospodarki wiejskiej czy architektu-ry cywilnej i militarnej. Wśród części elit świeckich i duchownych Rzeczy-pospolitej czasów saskich upo-wszechniała się świadomość kryzy-su państwa, zrozumienie konieczno-ści poprawy jego ustrojowej formy, kondycji gospodarczej oraz potrzeby rozwoju kultury. Dostrzegając pilną konieczność pozyskania profesjo-nalnych kadr dla państwa, struktur kościelnych i swoich własnych dóbr, monarchowie, magnaci i biskupi wspierali tworzenie nowego typu szkół. Rola magnaterii w przemia-nach szkolnictwa zbliżona była do tej, jaką odegrał patrycjat Prus Królewskich, którego ambicje edu-kacyjne znalazły odzwierciedlenie w gimnazjach Gdańska, Torunia i El-bląga, prezentujących już w począt-kach XVII w. wysoki poziom nau-czania.
Portret szlachty czasów stanisła-wowskich jest książką w nieporów-nywalnie szerszy sposób
Rcccnzjc
ryzującą problematykę konterfektu szlachty, niż to uczynili poprzedni badacze. Wcześniejsze zapoznanie się źródłowe Autora z polityczną postawą szlachty, motywami jej działań i zaniechań, ideałami edu-kacyjnymi, religijnością, klimatem dworów, ostentacją konsumpcyjną pozwoliło napisać rozprawę o du-żym znaczeniu naukowym.
W pracy Rolnika na uznanie za-sługuje bardzo obszerna, dobrze dobrana i wykorzystana bibliogra-fia. Rolnik winien był jednak się-gnąć do pracy Arkadiusza Stasiaka poświęconej ocenie postaw konfe-deratów barskich1. Odczuwa się
również brak literatury obcej. Pod-kreślić natomiast należy dokonanie przez Autora dociekliwej kwerendy archiwalnej w kraju i zagranicą (Li-twa i Ukraina) oraz starannej kryty-ki źródeł. Dotarł on do rękopisów publikowanych pamiętników, ma-jąc świadomość szkód wyrządzo-nych zarówno przez cenzorów, jak i wydawców. Baza źródłowa - pra-wie 300 relacji pamiętnikarskich, spośród których wiele nie było do-tąd przedmiotem naukowej analizy i studiów, jest imponująca. W do-tychczasowych dociekaniach wy-korzystywano pamiętniki w bardzo
ograniczonym stopniu, co więcej, nie traktowano ich w sposób samo-istny, jako osobnej kategorii źródła. Tak eksplorowano je między inny-mi w badaniach historycznoliterac-kich (np. Paweł Kaczyński w swej interesującej i erudycyjnej książce
-Rodzina w literaturze stanisławow-skiej. Motywy - konwencje - poglą-dy, Wrocław 2009). Chętniej sięga-no do ówczesnej publicystyki, a je-śli powoływano się na wypowiedzi pamiętnikarzy, to tylko wtedy, gdy przekazywały one właśnie pewien stan świadomości powszechnej, a nie jednostkowe doświadczenia.
Skoncentrowanie się Autora na pamiętnikach wydaje się celowe. Jest to spuścizna cenna dla
tworze-nia obrazu, konterfektu, nie wolna jednak, czego świadomy jest ba-dacz, od autokreacji i, jak słusznie stwierdziła Teresa Kostkiewiczowa, „ze swej natury hybrydyczna, roz-wijająca się niejako między tym, co cechuje dyskursywną wypowiedź 0 charakterze poznawczo-diagno-stycznym, i tym, co jest właściwe swobodnej relacji utrwalającej fakty 1 zdarzenia, które pozostają w zbio-rowej pamięci danej społeczności"2.
W pracy Rolnika charakterystyka autorów tych „archiwów pamięci"3 1 A. Stasiak, Patriotyzm w myśli konfederatów barskich, Lublin 2005.
2 T. Kostkiewiczowa, Życie publiczne i życie prywatne w czasach saskich według
Hu-gona Kołłątaja „Stanu oświecenia w Polsce w ostatnich latach panowania Augusta III", lwi Między barokiem a oświeceniem. Obyczaje czasów saskich, red. K. Stasiewicz i S. Achrem-czyk, Olsztyn 2000, s. 13.
i /ob. S. Roszak, Archiwa sarmackiej pamięci. Funkcje i znaczenie rękopiśmiennych
jest niekiedy zbyt powierzchowna. Na przykład niewiele wiemy o ich wykształceniu. Nieprzypadkowo w nowszej historiografii wysuwa się propozycję, aby poziom wykształ-cenia, obok majątku, koligacji, rodu i prestiżu, uznać za kryterium wy-różniające magnaterię z całego sta-nu szlacheckiego'' Postulat ten nale-ży przenieść również na bogatszą szlachtę. Wpływ edukacji na jej po-stawę, mentalność i działalność jest godny większej uwagi i zdaje się za mało w pracy wyeksponowany. Autor celnie stwierdził, że szlachta mówiła o swym gospodarstwie w kategorii piękna. Warto dodać, iż to w kolegiach szlacheckich przy-szłych właścicieli i zarządców fol-warków, administratorów, urzędni-ków i polityurzędni-ków uwrażliwiano na to, co służy pięknu małej i dużej oj-czyzny. Wychowanków przekony-wano, iż architektura łączy w sobie wszystko, co może interesować człowieka wrażliwego, co jest po-trzebne, wygodne i piękne zara-zem. Architektura rodowej siedziby, stwarzając właścicielowi okazję wy-rażenia osobistych upodobań, a twórcy talentu, wszystkim ją podziwiającym dostarcza przeżyć estetycznych. Szkoła stawała się no-śnikiem nowych wartości kultural-nych, stwarzała klimat wpływający na charakter środowisk intelektual-nych dworów i dworków Korony
i Litwy. Dzięki kolegiom szlachec-kim znajomość języków nowożyt-nych wykraczała poza kręgi wy-kształconej i podróżującej magnate-rii. Lekcje francuskiego, niemieckie-go i włoskieniemieckie-go ułatwiały recepcję nowożytnej myśli naukowej oraz poznawanie współczesnych dok-tryn politycznych i prawnych, a w dalszej perspektywie umożli-wiały samokształcenie przełamują-ce bariery ideowe czy światopoglą-dowe typowe dla szkół wyznanio-wych.
Książka Dariusza Rolnika bar-dzo wzbogaca naszą wiedzę o roli języków nowożytnych w życiu pry-watnym i publicznym szlachty, po-zwala historykom oświaty i wycho-wania dostrzec owoce edukacji prywatnej, dworskiej i szkolnej oraz peregrynacji edukacyjnych w kształtowaniu umiejętności lin-gwistycznych mieszkańców Rze-czypospolitej.
Autor dostrzegł w pamiętnikach świadectwo przemian poglądów społecznych szlachty dotyczących m.in. chłopów, mieszczan czy lud-ności żydowskiej. Analiza tych kwestii jest pogłębiona i twórcza, ujęta w kontekście ówczesnych re-aliów polityczno-ekonomicznych przekonująco podważająca stereo-typy obecne w naszej historiografii. Również charakterystyka bogatego katalogu zalet i wad stanu
szla-4 A. Kersten, Warstwa magnacka - kryterium przynależności, lwi Magnateria polska
jako warstwa społeczna, red. A. Kersten, W. Czapliński, Toruń 1974, s. 8-12.
Recenzje
checkiego przedstawiona jest w świetle różnorodnych uwarun-kowań, m.in. „kształtu rządu opar-tego na ujmowaniu, zjednywaniu, życzliwości, protekcji, tj. przekup-stwie" (s. 222-223).
Książka dra Rolnika podejmuje temat ważny z punktu widzenia badań nad formowaniem się no-woczesnego narodu i jego elit oraz związków kultury i edukacji pol-skiej z europejską. Charakteryzuje się ukazywaniem szerokich hory-zontów badawczych, solidnością i rzetelnością przedstawiania fak-tów i formułowania opinii, dobrym warsztatem naukowym. Praca ma niewątpliwie wielki potencjał po-znawczy - jest w najogólniejszym sensie kontynuacją wcześniejszych dociekań. Wyrażane opinie i sądy są kulturalnie formułowane, a kry-tyka - wyważona, nienapastliwa. Język rozprawy jest ładny i
klarow-ny, choć sformułowanie „Zofia Za-moyska, pamiętnikarka zaliczona do drugiej grupy" (s. 67), urazić mogłoby i samą Zamoyską. Lepiej podawać daty życia czy tworzenia pamiętnika niż szermować „grupa-mi". Autor odważnie stosuje sfor-mułowania dalekie od suchego ję-zyka nauki, sympatyzuje ze stylem bliskim historiografii francuskiej, ale przydługie, niekiedy kilkustro-nicowe akapity utrudniają lekturę.
Przytaczane cytaty nie burzą wartkiej narracji, doskonale, ze
sma-kiem dobrane i harmonijnie wkom-ponowane pokazują mądrość i kul-turę retoryczną naszych przodków, przekonanych, zwłaszcza w czasach panowania Stanisława Augusta Po-niatowskiego, o użyteczności sztuki oratorskiej w Rzeczypospolitej. W jej niedostatku szlachta widziała zagrożenie dla dobra publicznego, a w odrodzeniu szansę naprawy państwa. Książka Rolnika potwier-dza tezę, że zdolność naszych ante-natów władania słowem daleko przewyższa w tym zakresie możli-wości współczesnych Polaków. Swoboda i trafność słowa, łatwość argumentowania i konstruowania wywodów, umiejętność posługiwa-nia się wymową dla rozumowego dowodzenia racji, sprawne formuło-wanie sądów, panoformuło-wanie nad języ-kiem, elegancja, a zarazem natural-ność tonu, to cenione przez elity umiejętności wyniesione z ówcze-snych dworów i szkół5. Ustalenia
Rolnika potwierdzają tezę polskich i litewskich badaczy, i г Ars
rhetori-ca, sprawdzona i wypolerowana na scenie szkolnej, była niezbędna do pozyskiwania zwolenników, godze-nia stron czy zawieragodze-nia kompromi-sów, do obywatelskiego działania na sejmiku, w komisjach sejmiko-wych, w sądach, trybunałach, w agi-tacji politycznej, życiu towarzyskim czy w obozie wojskowym, a także w dowodzeniu wyższości własnej konfesji.
Łacina była językiem integrują-cym szlachtę Rzeczypospolitej (fe-nomen Latinitas). W następnej edycji warto zatem uwzględnić wy-brane prace autorstwa Jerzego Axe-ra oAxe-raz teksty pozostałych badaczy skupionych w Akademii »Artes Li-berales« i współpracujących z tą in-stytucją6. Wielka szkoda, że
Da-riusz Rolnik nie uwzględnił w swych dociekaniach erudycyjne-go studium Bernarda Krakowskie-go (Oratorstwo polityczne na
fo-rum Sejmu Czteroletniego. Rekone-sans, Gdańsk 1968), docenił jednak rolę literatury i historii antycznej ja-ko skarbnicy wzorców parenetycz-nych dla szlachty.
Autor rozprawy bardzo szerokie spektrum spraw zaprezentował w sposób dynamiczny, podzielił ma-teriał źródłowy według kryterium „chronologicznego". Zabieg ten miał ułatwić postrzeganie zmian w cza-sie, ocen i opinii na temat tych sa-mych zdarzeń i problemów oraz „postaci" portretowanego szlachcica. Badacz, chcąc uzyskać obraz cało-ści, pogrupował rozproszone i prze-mieszane elementy w zasadnicze wątki. Nie pominął wszakże i przy-padków odosobnionych, których oryginalność na tle dominujących formuł zasługuje na uwagę. Zyskali-śmy dzięki temu bogaty, wielobarw-ny, wierny wizerunek polskiego szlachcica, w ogromnej mierze wol-ny od zbytnich uproszczeń.
Autor słusznie przyznał, iż roz-działy w rozprawie są niepropor-cjonalne i dość obszerne. Jak stwierdził, zadecydował o tym ob-szerny materiał źródłowy, bogaty w istotne wątki składające się na obraz narodu szlacheckiego oraz „chęć zachowania ciągłości narra-cji". Dla przejrzystości struktury pracy, każdy rozdział podzielił na „podrozdziały sygnalizujące zmianę omawianych elementów opisują-cych tworzony portret szlachcica". Rozdziały i podrozdziały spajają wątki polityczne, bowiem, jak słu-sznie zauważył, na ich kanwie ujawniało się najwięcej cech szla-checkiej braci. Rolnika portret szlachty czasów stanisławowskich, choć niekiedy nadmiernie zdomi-nowany przez kwestie natury poli-tycznej, jest panoramiczny i saty-sfakcjonujący, ujmujący, jak zade-klarował autor, „wszystkie najważ-niejsze sfery działalności i aktyw-ności szlachty" (s. 9). To wielki do-wód odwagi Autora.
Konstrukcja pracy budzi jednak zastrzeżenia. Przyjęty podział pa-miętnikarzy i ich spuścizny na trzy grupy oraz zastosowanie go do każdego z czterech rozdziałów roz-prawy wydają się dyskusyjne. Ce-zura 1795 roku jest niewątpliwie właściwa i ważna. Gwałtowne zmiany istotnie zrodziły pogłębioną refleksję szlachty nad przeszłością, losem ojczyzny, ideałem
szlachec-6 np. Łacina jako język elit, koncepcja i red. nauk. J. Axer, Warszawa 2()(И.
Recenzje
255
twa, karierą, czy majątkiem. Autor
słusznie twierdzi, iż wydarzenia
te-go roku w największej mierze
za-decydowały o tym, że portret
szlachcica czasów
stanisławow-skich stawał się coraz bardziej
„kre-owany", parenetyczny, a z
pamięt-ników wynikała zdolność szlachty
do krytycznego myślenia o ustroju
Rzeczypospolitej, wadach swego
stanu czy obcych wpływach.
Trze-ba jednak również pamiętać
o zmianach cywilizacyjnych,
kultu-rowych czy obyczajowych
ówcze-snej Europy, które oddziaływały na
autorów pamiętników.
Warto także zauważyć, iż
nie-które zjawiska, tak jak ars
apode-mica,
mają swe długie trwanie,
choć zmieniają się okoliczności.
Wprowadzone przez autora
kate-gorie, chociaż wydają się zasadne,
nie uchroniły jednak od zbędnych,
niekiedy irytujących nawrotów do
poszczególnych treści (np.
konfe-deracji barskiej), myśli, wreszcie do
powtórzeń. Śledzenie, „jak
zmie-niały się w czasie oceny i opinie
współczesnych na temat tych
sa-mych zdarzeń i problemów", jest
przez to dość utrudnione.
Budowa-nie portretu szlachty na podstawie
odniesień poszczególnych grup
pa-miętnikarzy do ustalonego przez
Rolnika kanonu wydarzeń wydaje
się ryzykowne. Równie niełatwe
jest dostrzeganie zmian
portretowa-nego szlachcica. Poszczególne
roz-działy, nawet podrozdziały często
się zazębiają. „Miłość rodzicielską"
trudno oddzielić od rozważań
„o dobrym wychowaniu i naukach"
czy podrozdziału „Blask i blichtr
stolicy - o pozytywnych i złych
wzorcach edukacji". Wszystkie one
dotyczą wychowania i kształcenia.
Wątki edukacyjne czytelnik
znaj-dzie również w rozdziale
poświę-conym duchownym o szlacheckim
rodowodzie.
Dyskusję znawców Oświecenia
zapewne wzbudzi dość
uproszczo-na oceuproszczo-na postaw obywatelskich,
patriotycznych szlachty, zwłaszcza
tej zaliczonej przez autora do
pierwszej grupy. Wielu
mieszkań-ców Rzeczypospolitej odczuwało
potrzebę śmiałych reform i miało
świadomość, że „Polska śpi na
po-śmiewisko mądrej Europy"
(Krzy-sztof Kluk)
7. Ta świadomość była
artykułowana w środowiskach
szkolnych, niekiedy w obecności
Stanisława Augusta
Poniatowskie-go. Kuźnią męstwa i patriotyzmu
była Akademia Rycerska. Z kolei
absolwenci elitarnych szkół
pija-rów, jezuitów czy teatynów,
grun-townie wykształceni, biegle
włada-jący językami obcymi, wrażliwi
odbiorcy kultury, zajmując
presti-żowe stanowiska polityczne,
go-spodarcze i kulturalne, przenosili
w dorosłe życie przekonania
swych wychowawców. Byli
ucznio-wie zapisali się w historii Sejmu
Czteroletniego jako najbardziej ak-tywni posłowie i zwolennicy Kon-stytucji 3 maja. Wielu odegrało po-ważną rolę w życiu kulturalnym i naukowym kraju, a także walczy-ło o zachowanie i przywrócenie niepodległości. Można wysunąć te-zę, że elitarne kolegia, będące szkołą oratorstwa politycznego, wy-chowały pokolenia nowych obywa-teli, dla których interes państwa sta-nowił wartość nadrzędną, pokole-nia bardziej skłonnego powścią-gnąć swój egoizm stanowy.
Wykształcenie we Włoszech, Francji, Hiszpanii, Anglii czy Austrii stanowiło istotny, a czasem wręcz niezbędny warunek kariery. W Rzeczypospolitej nie wywarło jednak poważniejszego wpływu na aspiracje i przyszłe funkcje najza-możniejszych, niejako z góry prze-znaczonych do sprawowania naj-wyższych godności. Warto zarazem podkreślić, że za czasów Stanisła-wa Augusta sytuacja ta zaczęła się stopniowo zmieniać, co potwier-dzają ustalenia Dariusza Rolnika, który konkluduje, iż „z czasem wy-magania stawiane kandydatom na urzędy rosły", chociaż „dawne spo-soby zyskiwania przez koneksje urzędu nie zawsze były
zdecydo-wanie ganione." (s. 207). Kolegia szlacheckie czy też Akademia Wi-leńska i Akademia Rycerska ode-grały ważną rolę, edukując przy-szłe elity polityczne, urzędnicze i wojskowe Rzeczypospolitej. War-to dodać, iż wielu bohaterów książki Rolnika (m.in. Ignacy Dzia-łyński, Józef Maksymilian Ossoliń-ski, Tomasz Kajetan Węgierski) to wychowankowie kolegiów szla-checkich8.
Sformułowana przez Rolnika ocena postaw patriotycznych, stop-nia gotowości poświęcestop-nia swego majątku dla Rzeczpospolitej przez poszczególne generacje szlachty, wydaje się więc nadmiernie upro-szczona. Pewne wartości są cenio-ne przez niemal wszystkie pokole-nia, ale uwidaczniają się silnie w określonych sytuacjach. Troska 0 doczesne dobra wydaje się odwieczna, także dla teologów.
Wnioskiem zbyt daleko idącym jest również stwierdzenie, iż wy-chowanie na Kresach było surow-sze od pielęgnowanego w Koronie. Taka teza wymaga głębszych, zło-żonych studiów.
Rozprawa jest bardzo bogata pod względem faktograficznym 1 przekonująca w warstwie
inter-8 /ob. S. Graciotti, Echa włoskie działalności teatynów i pijarów w Polsce w XVIII
wie-ku, |w| idem, Od Renesansu do Oświecenia, przet. W. Jekiel i in., t. 2: Z literatury polskie-go Oświecenia, Warszawa 1991, s. 43, 337-338; K. Puchowski, Jezuickie kolegia szlachec-kie Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Studium z dziejów edukacji elit, Gdańsk 2007, s. 566-592; idem, Collegium Nobilium Stanisława Konarskiego a elitarne instytucje wycho-wawcze zakonów nauczających w Europie, „Wiek Oświecenia" 2004, nr 20: Stanisław Ko-narski (1700-1773), s. 11-70.
Recenzjc 257 pretacyjnej. Jednak umieszczanie
całej grupy literatury w początko-wych przypisach rozdziałów i podrozdziałów rozprawy jest uproszczeniem z dwóch wzglę-dów. Zakres poruszanej materii jest bardzo szeroki i ten sposób ujęcia literatury naraził Autora na pominięcie niekiedy ważkich dla tematu pozycji, a jednocześnie po-zbawił odniesień i dyskusji ze szczegółowymi ustaleniami zawar-tymi w dotychczasowej historiogra-fii. Rezultaty badań Rolnika, często oryginalne, twórcze, podważają szereg stereotypów i uprawniają Autora do poważnej dyskusji z wie-loma opiniami i silniejszego, niźli dokonał, wyeksponowania rezulta-tów żmudnych badań - fakrezulta-tów, są-dów czy procesów. Zastrzeżenia rodzi jednak osobliwe ujęcie litera-tury poświęconej „pozytywnym i negatywnym wpływom Kościoła katolickiego w Polsce" (s. 494, przyp.
9D-Trzeba zwrócić uwagę na je-szcze jeden znamienny rys twór-czości naukowej Rolnika. Badając od wielu lat problematykę elit szlacheckich, obciążoną zarówno negatywnymi jak i pochwalnymi opiniami, Autor nie poszedł zde-cydowanie za żadnym z tych kie-runków, ale wybrał drogę pośre-dnią - najsłuszniejszą - trzymania się świadectwa źródeł. Bogata fak-tografia zbytnio jednak przeważa nad komentarzem, którego niekie-dy brakuje. Nie sposób przyjąć
z aprobatą stwierdzenia Autora, iż o konieczności wspominania ma-gnatów „zadecydowały źródła". O tym jak, i o innych kwestiach pojawiających się w źródłach, zde-cydował Autor. W pracy wątek po-święcony magnaterii przewija się istotnie często i o ile badacz skła-nia się do wielostronnego prezen-towania postaw szlachty, to jej naj-bogatszym przedstawicielom to-warzyszy najczęściej stygmatyzacja negatywna, utwierdzona co praw-da wzmiankami w pamiętnikach, ale bez wyraźnej naukowej re-fleksji.
Uważnej lekturze książki towa-rzyszy świadomość, iż nie brak w niej luk i uproszczeń, a niemal każdy z rozdziałów może stanowić podstawę dalszych źródłowych do-ciekań. Autor słusznie zauważył, iż duchowieństwo stanowiło właści-wie część stanu szlacheckiego, ale przypuszczenie, że tylko zakonni-cy, także ci wywodzący się ze szlachty, byli nieco z niej wyobco-wani, jest zbyt ogólne. Już bowiem w początkach XVII stulecia zaczął się proces polonizacji, a zarazem sarmatyzacji kadr większości zako-nów w Rzeczypospolitej. Strategia zakonów skierowana była na pozy-skiwanie władzy, a nie na jej zmia-nę. Zakonnicy chętnie pełnili funk-cje spowiedników, nauczycieli sy-nów magnackich, a jezuici w na-stępnym stuleciu, jak zapisał Ję-drzej Kitowicz, „ze wszystkimi cel-niejszymi stanami mieli jakoweś
związki i zachowanie"9. Podobnie
było z pijarami. Teatyni nie byli ob-ciążeni lokalnymi układami spo-łeczno-politycznymi, ale wiemy, że wspierał ich Stanisław August Po-niatowski, biskupi Andrzej Stani-sław Załuski i Adam StaniStani-sław Gra-bowski. Możemy stwierdzić, że motywy tworzenia ekskluzywnych szkół z internatem były dla wszyst-kich zakonów w Rzeczypospolitej wspólne. Instytucje te, podobnie jak w Europie Zachodniej, stanowi-ły wyraz edukacyjnych aspiracji warstw wyższych, a zakonom stwarzały szansę przejęcia steru nad edukacją tych, z którymi zwią-zana miała być realna władza i wpływy. Dyskusyjna wydaje się dość powszechnie przyjęta w histo-riografii opinia, iż pijarzy, a za nimi jezuici, usiłowali poprzez kolegia szlacheckie nowym duchem na-tchnąć przyszłą elitę intelektualną kraju. Zakony, by wychować wier-nych synów Kościoła oraz zacho-wać wpływ na kształcenie moż-nych i rządzących, starały się raczej pogodzić własny konserwatyzm z aspiracjami światłych magnatów. Tę tezę potwierdza i uzupełnia Rol-nik, cytując fragment jednego z pa-miętników, w którym stwierdzono, iż jezuici swą edukacją wspierali złych magnatów polskich, przygo-towując dla nich klientelę, którą
ła-two rządzić mogli i wykorzystać dla własnych celów politycznych (s. 517-518).
W literaturze pierwszej połowy XIX w. celnie zauważono, że szkoły prowadzone przez zakony konsoli-dowały i konserwowały szlachecką społeczność. Wychowankowie - co Autor potwierdza, wynosili z nich aprobatę zastanego porządku spo-łecznego oraz poczucie jego niena-ruszalności10. Teza Autora o
przed-kładaniu przez duchowieństwo inte-resów Kościoła nad dobro Rzeczy-pospolitej wydaje się uzasadniona. Przykład stanowić może właśnie oświata. Nauczyciel zakonny, zwią-zany z dwiema instytucjami - zako-nem i szkołą, podporządkowywał życie tej ostatniej celom swojego zgromadzenia, celom ponadnarodo-wego Kościoła. „Niebieska ojczyzna" czasami jawi się w pamiętnikach, jak celnie uwydatnił Autor, jako rywalka Rzeczypospolitej. Z większą ostroż-nością należy jednak traktować Sta-szica jako duchownego. Jego prak-tyczne związki z życiem Kościoła były bardzo kruche.
Dariusz Rolnik docenił wpływ kulturotwórczej roli dworów, zwła-szcza że niektóre z nich już w opi-nii współczesnych słusznie ucho-dziły za „doskonałą szkołę życia i rycerskiego rzemiosła" (tak o swym pobycie na dworze Jana
9J . Kitowicz, Opis obyczajów za panowania Augusta III, wstęp M. Dernałowicz,
War-szawa 1985, s. 77-78.
10 / o b . A. Waśko, Romantyczny sarmatyzm. Tradycja szlachecka w literaturze polskiej
lat 1831-1863, Kraków 2001.
Recenzje
Klemensa Branickiego pisał Michał Starzeński)11. Wbrew poglądom
utrwalonym w historiografii należy stwierdzić, iż w siedzibach ma-gnackich znacznie wcześniej niż w środowiskach zakonnych dojrze-wała konieczność przeprowadze-nia niezbędnych reform - również w sferze edukacji. Nieprzypadko-wo wielu spośród nauczycieli szla-checkich kolegiów pełniło funkcję guwernerów i towarzyszyło mło-dym arystokratom w podróżach edukacyjnych do zachodniej Euro-py, dokształcając się, doskonaląc języki nowożytne i poznając czoło-we instytucje oświatoczoło-we. Jako opiekunowie synów magnackich czuwali nad wypełnianiem zaleceń zawartych w instrukcjach rodziciel-skich, które swym nowatorstwem, zakresem programowym i pragma-tyzmem zwykle przerastały ofertę edukacyjną szkół zakonnych, po-twierdzając i w korzystnym świetle prezentując erudycję oraz kulturę pedagogiczną elit Korony i Litwy. Do tych elit Autor słusznie zalicza światłe arystokratki. Potwierdza to cytowana przez niego książka Mar-ka Bratunia, „Ten wykwintny,
wy-kształcony Europejczyk". Zagra-niczne studia i podróże edukacyjne
Michała Jerzego Wandałina Mni-szcha w latach 1762-1768, Opole 2002. Ars apodemica jako forma komunikacji społecznej w nowo-żytnej Europie była również atrak-cyjna dla elit Korony i Litwy.
W książce Rolnika nie brak też wzmianek o edukacji ubogiej szlachty przy boku synów magnac-kich. Warto zauważyć, iż Komisji Edukacji Narodowej nie przyjęła będącej konsekwencją zachowaw-czej wizji społeczeństwa dewizy Konarskiego Jaka zapłata taka nau-ka" i zajęła się organizacją konwik-tów dla ubogiej szlachty. Stworzyła około 12 instytucji tego typu12.
Trzeba podkreślić, że szkoła kreowała mentalność szlachcica. To ona wykładała młodzieży teolo-gię dziejów. Zauważmy, że prowi-dencjalistyczna wykładnia rodziła ekskluzywizm wyznaniowy, obe-cny i dzisiaj.
Szkoła kreowała też wspomnia-ny stosunek szlachcica do handlu. Jedna z ważniejszych tez
podejmo-wanych w warszawskim Collegium Nobilium przez uczniów Franciszka Bohomolca - „handel nie szkodzi honorowi szlacheckiemu" dotyczy-ła wdotyczy-łaśnie modyfikacji ideału szla-chectwa13. Dodajmy, iż tą kwestią 11 M. Starzeński, Na schyłku dni Rzeczypospolitej. Kartki z pamiętnika wyd. II.
Mo-ścicki, Warszawa 191-1, s. 3.
12 S. Konarski, Listy I...I /7.13-777/, oprać. J. Nowak-Dłużewski, Warszawa 1962, s. 45,
94. Zob. też Ustawodawstwo szkolne za czasów Komisji Edukacji Narodowej. Rozporzą-dzenia, ustawy pedagogiczne i organizacyjne 1773-1793, oprać. J. Lewicki, Kraków 1925, s. 108-115, 202-208.
zajął się również Andrzej Zamoyski. We Francji już w początkach XVIII w. Rosette Charles-Francois-Olivier chevalier de Brucourt w traktacie poświęconym edukacji szlachty przekonywał, iż Ludwik XIV w wie-lu edyktach zezwolił szlachcie na handel morski, nie uznając go jako uwłaczającego godności i przywile-jom urodzenia1,1.
Lektura książki Rolnika udamia nam wysoką erudycję i świa-domość wagi edukacji wśród krę-gów światłej szlachty, która głosiła, tak jak John Locke, iż od niej zale-ży, jaki człowiek w ogóle będzie: dobry czy zły. Autor, kreśląc portret szlachcica zajmującego się rodziną i majątkiem, polityką i żołnierką czy obierającego karierę duchow-nego, nie zestawił go z wizerun-kiem mieszczanina, np. z Prus Królewskich15. W charakterystyce
postrzegania przez szlachtę po-szczególnych nacji warto wskazać na bogatą tradycję kreślenia tych wizerunków, choćby przez Macieja Kazimierza Sarbiewskiego czy Ka-rola Wyrwicza. Konterfekty cudzo-ziemców kreślone przez Wyrwicza, bywalca obiadów czwartkowych, w jego podręcznikach geografii odbijały się wyraźnym echem
w analizowanych przez Rolnika pa-miętnikach. Autor nie wykorzystał opracowania Kazimierza Maliszew-skiego W kręgu staropolskich
wyo-brażeń o świecie, Lublin 2006. Niestety, Autor nie umieścił rów-nież w dostatecznym stopniu swych dociekań w europejskim kontekście porównawczym. Tymczasem bada-cze zachodni, koncentrując się na szlachcie francuskiej czy angielskiej, wyniki badań zbyt pochopnie prze-noszą na całą szlachtę europejską16.
Rozprawę mogłyby wzbogacić nie-co szersze cenne dywagacje doty-czące doganiania przez Polskę za-chodu kontynentu, wrastania w eu-ropejskość (zob. s. 177). Należało też odnieść się do ustaleń Marka G. Zielińskiego zawartych w jego książce Cudzoziemcy w życiu
co-dziennym Rzeczypospolitej doby sta-nisławowskiej, Bydgoszcz 2004.
Badania Rolnika potwierdzają tradycję i wielowiekową stabilność rodziny. Rozważania dotyczące ro-dziny zyskałyby wiele po uwzglę-dnieniu faktu, iż jej tworzenie było zrytualizowane i obwarowane prze-pisami prawnymi. Analiza ekscerp-cji haseł na temat rodziny ze słow-nika Grzegorza Knapskiego doko-nana przez Halinę Wiśniewską17 14 Rosette Charles-Francois-Olivier chevalier de Brucourt, Essai sur l'éducation de la
noblesse. Par M. le Chevalier de" Nouvelle edition corrigée & augmentée, Paris 17-^8, s. 215.
14 Zob. A. Kardas, Elity władzy u> XVII wieku. Mechanizmy kształtowania się i
uymia-ny grup rządzących, Toruń 2(КИ.
16 Np. J. Dewald, The European Nobility, 1400-1800, Cambridge 1996.
17 11. Wiśniewska, Rodzina i jej wartościowanie w Thesaurusie G. Knapiusza, „Przegląd
I Iumanistyczny" 2007, nr 1, s. 57-70.
Recenzje
pozwoliłaby na pokazanie korzeni wartościowania rodu i rodziny. Leksyka i frazeologia Thesaurusa -ponad tysiąc jednostek - pokazuje, jak ważny aspekt dla społeczeństwa czasów Knapiusza stanowiła fami-lia.
Cenną naukowo książkę wień-czy zakończenie. W zawartych w nim wnioskach Autor niestety nie wykazał wyraziście umiejętności syntetycznego ujęcia wielu skompli-kowanych problemów. W podsu-mowaniu warto przecież zamieścić pewne ustalenia, wnioski zasygnali-zowane we wstępie, tezy typu „pa-miętniki pokazują" (s. 10) czy też, że „różnice w podejściu do konkret-nych zagadnień w pierwszych trzech grupach (pamiętnikarzy - K. P.) są mało wyraziste" (s. 17).
Sformułowane uwagi krytyczne, mające niekiedy charakter dyskusji,
nie podważają naukowej wartości książki, która zasadniczo rozszerza wiedzę o stanie szlacheckim, impo-nuje skarbnicą nowych informacji źródłowych, prostuje szereg obie-gowych opinii i zmienia (na ko-rzyść) obraz stanu kultury politycz-nej, wykształcenia i mentalności szlachty. Książka jest pochwałą tych cnót, które szlachta powszech-nie ceniła, a Autor uroczo aprobu-je. Lektura rozprawy przynosi je-szcze jeden ważny pożytek. Rekon-struując pola ówczesnego kodu kulturowego, zwłaszcza rodaków „portret własny", pozwala nam na znacznie pogłębioną recepcję ów-czesnej literatury i poezji, architek-tury i sztuki, pełniejszy ogląd dzie-dzictwa kulturowego narodów Ko-rony i Litwy.