Prace ofiarowane Profesorowi Ireneuszowi Opackiemu
gościńcem
Czas i przemijanie
w dojrzałych wierszach Wacława Iwaniuka
„Czas człowieka nie poprzedza człowieka, jest raczej konsekwencją sposo
bu, w jaki wybiera życie i w jaki siebie przeżywa. Wynika stąd, że wszystko zaczyna się od doświadczenia, a także że wszystko następuje, wieńczy się i kończy przekształceniem tego doświadczenia, które choćby niezwykle złożone
— odpowiada zawsze ściśle przekształceniu oderwanych chwil w spójne trwanie.” 1
Przywołane słowa Georgesa Pouleta sygnalizują związek określonego sposobu postrzegania świata („wszystko zaczyna od doświadczenia”) z od
czuciem i świadomością czasu („wszystko kończy się przekształceniem tego doświadczenia...”). Ta właśnie zależność zdominowała egzystencjalną refleksję podmiotu-bohatera dojrzałych wierszy Iwaniuka; czyniąc przedmiotem swej świadomości istnienie w św iecie, „egzystencjalistyczne cogito” 2 w tych wierszach ustosunkowuje się do swego istnienia w c za sie. Być w świede oznacza dlań być w czasie, a to z kolei oznacza być skazanym na nieuchronne przemijanie prowadzące do kresu żyda:
Mój dzień jest dniem przyziemnym. Żyję zwykłym życiem. Czas płynie bez patosu,
krokiem codzienności. W górze chmury z papieru — Symbol przemijania — bo co je zniszczy,
nas też zniszczyć może i oddać śmierci
1G. P o u le t: Punkt wyjścia. W: Idem : Metamorfozy czasu. Szkice krytyczne. Wybór J. B ło ń sk i i M. G ło w iń sk i. Warszawa 1977, s. 307.
2Tak Poulet nazywa „nowoczesną postać cogito” wprowadzoną przez Sartre’a — zob.:
G. P o u le t: „Młodości” Sartre'a. W: Idem : Metamorfozy..., s. 315.
118 Anna Szawema-Dyrszka
— czytamy w wierszu Ars poetica (WW, 95)3. Pesymizm, obsesja pamięci, lęk i trwoga Iwaniukowego bohatera niewątpliwie wiążą się z uznaniem czasu za podstawowy atrybut rzeczywistości, ograniczający ludzkie istnienie i deter
minujący wszelkie ludzkie działania. Refleksja bohatera nad własną sytuacją w świecie pociąga więc za sobą niezmiennie myśl o czasie. Towarzysząc wszystkim próbom samookreślenia ,ja”, myśl ta rozwija się w wielu kierun
kach i pojawia w rozmaitych kontekstach — dostrzegając bowiem wszechobec- ność temporalności w doświadczeniu ludzkim, omawiany bohater żyje w w ie lo ś c i czasów , które usiłuje jakoś nazwać, zdefiniować, z którymi stara się
„ułożyć”:
Od lat staram się ułożyć z czasem, źródłem nieskończoności Gdy mnie osacza mój dzień
Gdy moje lata wyprzedzają mnie obojętnym ruchem Czas niczego nie obwija w bawełnę
Co ma na myśli — mówi Nie układa się z kłamstwem
— wyznaje podmiot wiersza Obywatele - król je s t nagi (N, 22), podkreślając długotrwałość prób „oswojenia” czasu w wieloczasowej rzeczywistości.
Czym jest ów czas dla bohatera dojrzałej twórczości Iwaniuka? Aby odpowiedzieć na to pytanie, przyjrzeć się na wstępie wypada określeniom i zdaniom, które w tej twórczości mają charakter czasowy.
Oto przykładowo wybrane — spośród wielu podobnych — sformułowania odnoszące się do czasu:
1. „Mieszka we mnie / twardość czekania / [...] Mięśnie wpatrzone w czas”; ,Jestem [...] napełniony po gardło czasem / odłożony na przyszłość”;
„Mierząc, trudno mi odcyfrować czas”; „Gdzie jest nasz czas i jakie ma oczy?”;
„nie potrzeba kunsztownej pamięci / żeby połączyć w sobie dwa przeciwne czasy” (WW); „Dziś wszystko we mnie odkłada się na potem”; „Chciałbym [...] zamknąć w sobie czas przed odejściem”; „Odczuwałem w sobie przeszłość i przyszłość / .zarazem, nieobecność i powszechność zdarzeń / niekontrolowa
nych przez nasz rygor czasu”; „nie potrzeba kunsztownej pamięci / żeby połączyć w sobie dwa przeciwne czasy” (L).
2. „Czas mnie prześciga / a ja go podchodzę jak osa”; „Dni za mną biegły jak miotacze ogni”; „Tak cię wytropił ścigający czas / i jego wilczy apetyt” (L);
„każdy dzień / dybie na nas jutrem jak wilk”; „krople czasu cięższe niż ołów”
(CC): „spada na mnie mój głuchy wiek”; „czas okrutnie nas niszczy”; „zegary nasze aż do śmierci / szukają gruntu pod nogami / gdy nas powoli przysypuje
3Tytuły tomików Iwaniuka oznaczamy następującymi skrótami: WW — Wybór wierszy.
Paryż 1965; CC — Ciemny czas. Paryż 1968; L — Lustro. Londyn 1971; N — Nemezis idzie pustymi drogami. Londyn 1978; NR — Nocne rozmowy. Londyn 1987; MO — Moje obłąkanie.
Londyn 1991. Cyfra po skrócie tytułu tomiku oznacza numer strony.
czas” (WW); „wiem że muszę przeczekać nieprzychylny czas” (L); „Dni nasze toczą się stromo czas zwiększa się — zmniejszając” (L); ,Ja, zapatrzony w uchodzący czas”; „teraźniejszość gdy spóźnia się w przeszłość” (N); „każdy dzień oddala mnie ode mnie”; „Mój dzień w oknie maleje”; „to nie czas ucieka to my się spóźniamy”; „odszedł mnie mój własny czas”; „Tak oto kończy się twój czas”; „Jestem o krok od tamtego czasu” (NR).
3. „Za oknem płowieje czas, przyroda przezielenia” ; „Czas mnie dotyka urodzajną dłonią / Ruchem wahadła które się nie spieszy”; „czas — niemy życia piastun” (WW); „czas poddawał się ziemi, zmieniał blaski / i mijał cicho jak liść ostateczny” (CC); „W ogrodach czas ponawia rezurekcję kwiatów”;
„wszystko co jest przemija wprawdzie / ale niezupełnie” (N); „Tu puder z kwiatów zbiera skrzętna pszczoła i miód przelewa w sześciościenne dzbany, / które czas rzeźbi w palcach i nadaje kształt” (W).
Zebranie wyrażeń orzekających o czasie w trzy grupy pozwala na stwier
dzenie, że w każdej z nich chodzi o czas inaczej pojmowany, o inny r o d z a j czasu.
Czas, jaki pojawia się w grupie pierwszej, ma ścisły związek ze świadomo
ścią — to czas wewnętrzny, zamknięty „we mnie” („w sobie”), czas, którego nie można zmierzyć („Mierząc trudno mi odcyfrować czas”) i podzielić na odrębne obszary (przeszłość, teraźniejszość, przyszłość). W czasie tym — łączącym „dwa przeciwne czasy” — przeszłość i przyszłość (a także teraźniejszość) przenikając się, stanowią jedność. Zasadę tej jedności stanowi ciągłość świadomości:
,jestem napełniony po gardło czasem” — mówi podmiot wiersza M oja epika (WW, 24), stawiając znak równości między świadomością i czasem. Owa wewnętrzna czasowość świadomości, na jaką wskazują zgromadzone tu przykłady, przywodzi na myśl Bergsonowski c z a s ś w i a d o m o ś c i .
O ile określenia zebrane w grupie pierwszej świadczą o tym, że doznając czasowości samego siebie, bohater omawianej twórczości m a p o c z u c i e t r w a n i a , o tyle w grupie drugiej i trzeciej czasowość ta rozpatrywana jest w związku z czasowością rzeczywistości otaczającej bohatera, a owo zderzenie czasu wewnętrznego z czasem zewnętrznym rodzi p o c z u c i e p r z e m i j a n i a . Czas przedstawiony w drugiej grupie zdaje się istnieć obiektywnie jako:
— pewien „wycinek” czasu świata dany człowiekowi do przeżycia; okres, którym człowiek dysponuje od narodzin do śmierci („zegary nasze aż do śmierci szukają gruntu pod nogami’);
— określony fragment czasu historii, której wydarzenia — współbieżne z czasem życia jednostki — kształtują jej pogląd na rzeczywistość („spada na mnie mój głuchy wiek”).
Tak pojmowany czas, choć istnieje obiektywnie, przeżywany jest w sposób subiektywny. Bohater Iwaniuka odbiera ten czas jako jednoznacznie nega
tywny, czuje się przezeń ścigany, tropiony, czuje się nim przytłoczony,
„przysypany”. Czas nań „dybie jak wilk”; przypomina doskonałego —
120 Anna Szawema-Dyrszka
bo nigdy nie dającego się zaskoczyć — „szpiega” (skojarzenie silnie suge
rowane przez słownictwo).
Źródła takiej waloryzacji tkwią w doświadczeniu wojny, która zapocząt
kowała epokę „kamienego”, „drapieżnego”, „nieprzychylnego”, „niewłaściwe
go” czasu. Motyw ucieczki p r z e d tym c z a s e m („Tak cię wytropił ścigający czas”) wiąże się tu z motywem u c i e c z k i c z a s u („Dni nasze toczą się stromo czas zwiększa się zmniejszając”) i refleksją nad przemijaniem c z a s u c z ł o w i e k a „wrzuconego” w c z as h i s t o r i i
Trzecia grupa określeń o charakterze czasowym dotyczy czasu najbardziej zewnętrznego i niezależnego od poznającego go podmiotu. Czas ten również przemija, ale jakoś inaczej niż czas ludzki —- bardziej harmonijnie, w myśl ustalonego od wieków rytmu. Czas natury — bo o nim mowa — może być źródłem nadziei odrodzenia, jakiej nie przynosi linearny czas życia ludzkiego.
Dlatego z czasem natury związane są w twórczości Iwaniuka w przeważającej mierze skojarzenia pozytywne4 — nie jest to już czas „drapieżny”, ale czas
— „piastun” życia, który „urodzajną dłonią” w sposób twórczy kształtuje rzeczywistość („dzbany, które czas rzeźbi w palcach i nadaje kształt”).
Omówionym kategoriom temporalnym odpowiadają zatem trzy rodzaje czasu objęte refleksją podmiotu-bohatera interesującej nas poezji:
— czas świadomości;
— czas biologicznego trwania człowieka zanurzonego w czas historyczny (czas
„życiowy”);
— czas natury.
Dla żyjącego w tak określonej wielości czasów bohatera czas jest zatem „to trwaniem, to przemijaniem, raz unieruchomioną chwilą, innym razem zaś ruchem. Czas to biegnie, to stoi, jest narodzinami tego, co w przeszłość odchodzi, a zdarza się także, że i zmartwychwstaniem czegoś, co już martwe i dawno minione.” 5
Czas jest podstawowym żywiołem poezji Iwaniuka. Próbując ten żywioł ogarnąć, zracjonalizować, uczynić dla siebie zrozumiałym, poeta umieszcza go w centrum poetyckiej refleksji, a nawet więcej — w centrum swego myślenia artystycznego; jego poezja to nie tylko m y ś l e n i e o c za s ie , ale przede wszystkim m y ś l e n i e czasem. Czytając wiersze Iwaniuka, w których obsesyj
nie powraca w różnych kontekstach słowo „czas”, trudno oprzeć się wrażeniu, iż owa powtarzalność to magiczny gest poety usiłującego w ten sposób
„zakląć”, oswoić czas. Poeta jakby wierzył, że zrozumienie istoty czasu
* Piszemy „w przeważającej mierze”, gdyż są i takie utwory, w których natura się „udrapież- nia”. Dzieje się tak wtedy, kiedy człowiek swym destruktywnym działaniem wkracza w czas natury, narzucając jej rytm czasu ludzkiego (zob. np. wiersz Bezkrólewie. CC, 55).
5J. C h ło p e c k i: Czas, świadomość, historia. Warszawa 1989, s. 5.
warunkuje zrozumienie świata i sensu własnego istnienia, a także — sensu własnej śmierci Ale wiara ta okazuje się złudna i poeta o tym wie:
„Dyskusja nad czasem to marnowanie czasu” — mówi w chwili zwątpienia (WW, 101).
Autoironiczną wykładnią tego sentencjonalnego stwierdzenia jest utwór Filozofia czasu przedstawiona metodą nieballadową. Napisany w 1961 roku, ale włączony przez poetę dopiero do tomu M oje obłąkanie — nabiera w tym późnym zbiorze szczególnego znaczenia: brzmi jak podsumowanie trwających wiele lat prób poznania czasu. Zacytujmy kilka fragmentów tego wiersza:
Skupieni nad szlachetnym słowem Nad intelektualną literacką paszą Poeci suszą sobie głowy
I w wiersz zamienić pragną czas.
Czas który nigdy nie był znany Nie uwięziony przez fizyków Pasożytuje w nas jak liana A jednak zmysłom się wymyka.
[•... ] Że jest czymś więcej i czymś mniej Od średniowiecznych granic wiedzy Dopiero o tym wiemy dziś Z wyprawy rakietowej w niebo.
Podsumowaniem wszystkich spraw Nad głową gdzie Piotr dzwoni kluczem Żeby zatrzasnąć Nieba gmach
Przed dokuczliwym wzrokiem ludzkim.
(M O, 36)
Czas-Absolut jest więc w swej istocie niepoznawalny. Można zaobserwować różne jego formy, postacie, ale żadna z nich nie wyczerpuje ostatecznej prawdy o nim. Pewne jest, że istnieje obiektywnie — jest nie tylko „w nas”, ale również w „głębinach zaświata”. Stanowi „podsumowanie” wszystkiego „na ziemi”, ale też tego, co „nad głową”. Wydawać by się mogło, iż myśląc w ten sposób, poeta-podmiot uchwycił zasadniczą „właściwość” czasu, tak jednak nie jest
— już bowiem po chwili pyta od nowa:
Więc gdzie jest czas który ginie Gdy dotykamy spraw tej ziemi Czy w nas czy ponad nami płynie Umiera czy jest nieśmiertelny
Tak więc czas, „który nigdy nie był znany”, nie da się zbadać, zobaczyć
— zawsze pozostanie wielką niewiadomą, „Nieznanym Czasem”. Jego istota
122 Anna Szawema-Dyrszka
jest nieosiągalna; można próbować doń się przybliżyć tylko w jeden — para
doksalny — sposób: ujmując czas jako rzeczywistość zbudowaną z antynomii, będącą jednością przeciwieństw. Konsekwencją założenia, że czas jest wielością i współistnieniem sprzeczności (je st c z y m ś w i ę ce j i c z y m ś m n i e j od średniowiecznych granic wiedzy”), jest odsunięcie — jako niemożliwego do rozwiązania — problemu jednoznacznej definicji czasu i przyjęcie takiej perspektywy poznawczej, która istotę czasu wiąże z jego różnorodnością.
Myślenie Iwaniuka o świecie wypływa z takiego właśnie postrzegania żywiołu czasu. „Odnotowując” jego zróżnicowane, często sprzeczne, przejawy, poeta nie opiera się na jednej, ściśle określonej koncepcji czasu — jest on dla niego to kolistym czasem kosmicznym, to linearnym czasem życia jednostki, to znów strumieniem czasu świadomości. I choć tę twórczość zdominowało poczucie przemijania, zakorzenione w koncepcji czasu linearnego skończonego, to przecież nie można pominąć i innych ujęć czasu, wynikających np.
z obserwacji natury czy refleksji nad możliwością pozaczasowego istnienia człowieka.
Czas jest różnorodnością. Czy takie stwierdzenie można uznać za „oswoje
nie” czasu? W przypadku Iwaniuka na pewno nie. Świadomość wielości form i sposobów istnienia czasu stanowi bowiem przyczynę wewnętrznej dezinte
gracji człowieka, który nie znajdując wokół siebie nic pewnego, nic stałego
—- nieustannie miota się, szukając oparcia. Ostatecznie okazuje się, że bohater Iwaniuka jest nie tylko wygnany z przestrzeni, ale również „wydziedziczony”
z czasu; jego „tu i teraz” to — paradoksalnie — wypełniona wielością pustka przemijania.
Czy zatem walka z „drapieżnym” czasem musi się skończyć klęską? Wydaje się, że można w poezji autora Lustra wyodrębnić taką płaszczyznę czasowości, która przynosi szansę ocalenia. Zdradza tę szansę wpisana w wiersze i wynika
jąca z reguł wypowiedzi rola autora-podmiotu twórczego, często zresztą wyraźnie nakładająca się (tym łatwiejsza do odczytania) na obraz podmiotu wypowiadającego:
A ja, anim Orfeusz ani mini-wieszcz oszczędzony przez wojnę
wierzę że słowo moje mnie wydźwignie będzie żyć jak żyło na własny rachunek gromadząc głosy żywych i umarłych by się wsłuchać w puls ich pamięci Zanim znikniemy w opactwie kolorów pod kluczem wieczności.
(Zanim znikniemy w opactwie kolorów, NR, 10)
Twórczość każdego artysty zamyka granica śmierci, lecz wiara w moc słowa może tę ograniczoność przezwyciężyć. „Słowo raz powiedziane pozosta
nie i będzie świecić lub kopcić / uzdrawiać lub czadzić całe pokolenia” —
mówi poeta w wierszu N ie plamiąc się brudnym słowem (N, 9) pewien, że wiersz
„przedłuży” jego istnienie.
„Gromadząc głosy żywych i umarłych”, poezja chroni je przed zapom
nieniem — jak pomnik zapewnia im nieśmiertelność. Ale równocześnie poezja unieśmiertelnia jej twórcę, sprawia, iż może w pewnym sensie „przeżyć samego siebie”. Przeciwstawiając siłę i trwałość słowa kruchości świata rzeczy i ciała ludzkiego („Ciało jest jak dmuchawiec ale słowo nie”, N, 39) oraz kierując swe słowa do potomnych („Mówię jak filantrop, który stawia na przyszłość. / Do nieobecnych”, N, 67), Iwaniuk przywołuje Horacjaóskie Exegi monumentum.
Podejmując tę tradycję, autor Lustra spogląda na swoją twórczość z pozycji wieczności i wyraża nadzieję, że „nie wszystek umrze”6.
Poeta, który „w wiersz zamienić pragnie czas”, pojmuje zatem twórczość jako protest przeciw śmierci, jako możliwość pokonania „niedoczasu” 7.
Wiersz, poemat może być ocalony z czasu niszczącego „i może być ocalony artysta, o ile wciela się w rzeczywistość poematu. Każda działalność poety jest więc wychodzeniem ku wieczności”8
Tak właśnie rozumie Iwaniuk c z a s s z t u k i 9 w wierszu Gdy w Nowym Jorku umierał Dylan Thomas (CC, 43);
Śmierć! Śmierć! On, który wszedł zaledwie w życie Już kwiatem słowa kłaniał się ciemności
Bezradny w swej podróży. Poeta umierał!
O, jakież jady wchodzą w nasze ciało I zmartwychwstają w jego zgonie?
‘ Zarysowany w przywołanych tu utworach Zanim znikniemy w opactwie kolorów. Słowo w słowo, Za miskę soczewicy kontrast „słowa” i „rzeczy” przywodzi na myśl horacjańską refleksję Juliana Tuwima zawartą w wierszu Do losu:
I kiedy kształt żywego dała W nieład rozpadnie się plugawy Ta strofa, zwarta, zwięzła, cała, Nieporuszona będzie stała W zimnym, okrutnym blasku sławy.
„Tu jednak — pisze I. Opacki — tradycja ta ulega odwróceniu. W okrutnym blasku sławy stoi stro fa, a nie — jak u Horacego — poeta. Horacjańska utopia okazuje się smutna i śmieszna”
(I. O p a ck i: Rousseau mieszczańskiego dwudziestolecia.,Samotność" i wspólnota” w międzywojennej poezji Juliana Hiwima. W: Skamander. [T. 1:] Studia z zagadnień poetyki i socjologii form poetyckich. Red. I. O p acki. Katowice 1978, s. 60.
7Por. W. Iw anow : Kategoria czasu w sztuce i w kulturze X X wieku. W: Znak, styl, konwencja.
Warszawa 1982, s. 289.
8J. L u k asiew icz: Czas sztuki. W: Idem : Mieczysława Jastruna spotkania w czasie.
Warszawa 1982, s. 298.
9 „Czas sztuki to czas wyobrażony w dziele literackim, w pewien sposób w nim »zatrzymany«, czy to jako obraz zamknięty i ograniczony ramami (mogą to być ramy tekstu wyznaczające jego spójność), czy to jako możliwość kolejnych konkretyzacji posiadających wciąż ten sam substrat.
Poeta ma w ten sposób pełną władzę nad czasem. Sam uczestniczy w czasie sztuki i pozwala uczestniczyć w nim innym.” (J. L u k asiew ic z: Czas sztuki..., s. 285—286).
124 Anna Szawema-Dyrszka
Chociaż śmierć nad nim nie będzie mieć władzy Żadnej — świeckiej, ani z krzyżem w dłoni Gdy do mnie przyjdzie, nie będę się bronić Ani uciekać w mój z popiołów świat, Przeciwnie, położę się twarzą do zenitu Jak on — i po schodach wyłożonych wiatrami Wspinać się będę, dochodzić do celu
And death shall have no dominion Nad nami!