• Nie Znaleziono Wyników

Wychowanie i wychowawca

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wychowanie i wychowawca"

Copied!
352
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

WYCHOWANIE I WYCHOWAWCA

(6)
(7)

JÓZEF MIRSKI

W Y C H O W A N I E I

WYCHOWAWCA

NAKŁADEM „ N A S Z E J K S I Ę G A R Ń I” , SP. AKC.

ZWIĄZKU NAUCZYCIELSTWA POLSKIEGO, WARSZAWA, 1 9 3 6

(8)
(9)

P R Z E D M O W A

N a książkę n in iejszą składa się szereg roz­

p ra w , p isa n ych w la ta ch 1929— 1955, a ogłaszanych w n a stę pu ją cym p o rzą d ku ch ronologicznym i w na­

s tę p u ją c y c h czasopismach:

1) O istocie w ych o w a n ia . — „R u c h Pedago­

g ic z n y “ 1929.

2) W spraw ie te rm in o lo g ji pedagogicznej. — C ho w an n a “ 1950.

5) Pedagogizm nowoczesny i jego p rz e ja ­ sny. — „R u c h P edagogiczny“ 1950.

4) Szkoła u ro z s ta jó w (p ie rw o tn y t y tu ł:

S chołaryzm ). — „P rz y ja c ie l S z k o ły “ 1951.

5) P ro je k t n a u k i o n au czycie lu c z y li pedeu- to lo g ji. — „O ś w ia ta i W ych o w a n ie “ 1952. (P rze­

k ła d fra n c u s k i: L a science de 1’educateur. — „P o u r l'E re N o uoelle“ 1952).

6) P o s tu la ty szko ły w spółczesnej (p ie rw o tn y t y t u ł: P o s tu la ty w y c h o w a n ia współczesnego). —

„P rz y ja c ie l S z k o ły “ 1952.

?) N a u czycie l - w ych o w aw ca, jego dobór i kształcenie ze stanow iska zasadniczej f u n k c ji w y c h o w a n ia . — „ Z rą b “ 1955.

(10)

6

8) W ych o w a nie a zaw ód (p ie rw o tn y t y t u ł:

Zasadnicze cele, zadania i m etody w y c h o w a n ia m łodzieży w szkołach zaw odow ych. — Zbiorow e w y d a w n ic tw o : „Z a g ad n ie nia w ych o w aw cze w szko­

łach za w o d o w ych ". P aństw ow e W yd a w n ic tw o K siążek S zkolnych, L w ó w 1933).

9) Rola sam ow ychow ania w w y c h o w a n iu mo- ralnem . „Z rą b " 1935. (P rz e k ła d n ie m ie c k i: D ie Selbsterziehung u n d ih re Bedeutung in n e rh a lb der m oralischen E rziehung. „In te rn a tio n a le Zeit- s c h rift f u r E rz ie h u n g “ 1935).

10) Zagadnienie s z tu k i w ych o w a w cze j.

„C h o w a n n a " 1935.

11) Postawa w ych o w aw cza rodziców .

„Z rą b " 1935. (P rz e k ła d fra n c u s k i: U a ttitu d e edu- catioe des parents. — Z biorow e w y d a w n ic tw o : „C o - m u n icatio n s presentees au 5-e Congres In te rn a tio ­ n a l d ’Ź d uca tio n F a m ilia le . B ru xe lle s 31 ju ille t — 4 aout 1935". — Varsovie 1935. C om ite Polonais du 5-e Congres In te rn a tio n a l d ’ E ducation F a m ilia le ).

Prace pow yższe u g ru p o w a liś m y tu w c z te ry d z ia ły , z k tó ry c h p ie rw s z y za w ie ra ro z p ra w y o i s t o c i e i t e o r j i w y c h o w a n i a , d ru ­ g i prace, poświęcone s t r u k t u r z e d u c h o ­ w e j w y c h o w a w c y , trzeci s tu d ja o w y - c h o w a n i u w s p ó l e z e s n e m , c z w a rty zaś d w ie lu ź n ie j z resztą zw iązane ro z p ra w y na tem at s a m o w y c h o w a n i a o r a z w y c h o w a n i a z a w o d o w e g o .

(11)

Prace te p o w s ta w a ły oddzielnie, t. j. nie w e­

d łu g zg ó ry ustalonego p la n u , lecz z d oraźnej nie­

ja k o p otrz e b y ro z w ią z y w a n ia o kre ślo n ych zagad­

nień. M im o to je d n a k u p od staw y ic h leżą pewne w spólne założenia, a także fo rm a ln ie łą czy je p ew ­ na w spólna metoda rozw ażań. Tern się też tłu m a ­ czy, że w n ie k tó ry c h z n ic h p o w ta rz a ją się niekie­

d y podobne m y ś li, a naw et ustępy. G d y bow iem poszczególne p ro ble m y, w yra s ta ją c e z o w y c h w sp ó l­

n y c h założeń, w y p a d a ło nam om aw iać w ro zp ra ­ w a ch o d d zie łn ych i w sobie za m kn ię tych , przeto ka żd ym razem zm uszeni b y liś m y założenia te p rz y ­ taczać ponow nie, choć zawsze nieco in a czej i w róż­

n y m stop n iu dokładności. K o m p o z y c y jn ie stanow i to może pew ną usterkę, ską diną d je d n a k ten w ła ­ śnie b ra k retuszu, ta ja k b y n a tu ra ln a fo rm a nara­

stania i rozrastania się p ro b le m a ty k i z jednego wspólnego ośrodka może b y ć uznana p oniekąd i za zaletę ksią ż k i, k tó ra w ten sposób zam iast przed­

s ta w ia n ia g o to w ych w y n ik ó w , o dzw iercie dla raczej sam proces p ra c u ją c e j i ro z w ija ją c e j się m yśli.

R o z p ra w y nasze m a ją ch a ra k te r w y b itn ie t e- o r e t y c z n y . Celem ic h bow iem je st m o żliw ie ścisła, m etodyczna i wszechstronna analiza, a tern samem w y ja ś n ie n ie n ie k tó ry c h p od staw ow ych po­

jęć pedagogicznych. N ie je st to je d n a k spraw a, ob­

chodząca ty lk o teorję w ych o w a n ia , lecz w ró w n e j mierze także pedagogję p ra kty c z n ą . W szak wszel­

ka p ra k ty k a r a c j o n a l n a m usi się opierać na

(12)

8

należycie o pracow anej p odbudow ie teoretycznej.

W szczególnym stop n iu i ze szczególnych w zglą­

d ó w d o ty c z y to w ych o w a n ia . A c z k o lw ie k bow iem pedagogja, ja k to staram y się w y k a z a ć w p ra c y p. t. „Z agadnienie s z tu k i w y c h o w a w c z e j ‘, d zię k i sw ej istocie ” ie może n ig d y stać sią ca łk o w ic ie ra ­ cjo n a ln ą „te c h n ik ą ", lecz pozostać m usi zawsze na­

poi y ira c jo n a ln ą „ s z tu k ą ", m im o to teo rja je j za­

słu g uje na specjalną uwagą i w ym a g a specjaln ych jeszcze badań, i to n ie ty lk o ze w zg lą dó w czysto n au k o w y c h , lecz także dlatego, że w żadnej może d zie dzin ie p ra k ty c z n e j nie p a n u ją w cią ż jeszcze w ta k im stopniu, ja k w w y c h o w a n iu , zam iast ś w ia ­ dom ej i k ry ty c z n e j m y ś li, p o g lą d y tra d y c y jn e , c z y ­ sto em piryczne, albo też w rącz bezw iedna ru ty n a . Z w a żyw szy ted y z je d n e j s tro n y ogrom ną do­

niosłość samego w ych o w a n ia , tudzież niezbędność ja sn e j i dostatecznie u g ru n to w a n e j te o rji w y c h o ­ w a n ia, z d ru g ie j zaś niedoskonałość tejże te o rji, a zarazem w spom nianą w ła śn ie mątność i c h w ie j- ność pojąć i poglądów , p a n u ją c y c h w potocznem ż y c iu w ychow aw czem , n ie tru d n o w y k a z a ć z a ró w ­ no teoretyczną, ja k i p ra k ty c z n ą potrzebą i uza­

sadnienie ta k ic h w ła śn ie prac, ja k nasze.

Z tern przekonaniem o ddajem y je w ręce c z y ­ te ln ik ó w .

(13)

IS T O T A W Y C H O W A N IA

(14)
(15)

O isto cie w y c h o w a n ia

I.

1. W y ra z „w y c h o w a n ie 1* oznacza albo p e w ­ ną szczególną c z y n n o ś ć , m n ie j lu b w ięcej ciągłą, celową, system atyczną a p rz y te m wysoce złożoną, w y k o n y w a n ą przez w ych o w aw cę i skie ro ­ w aną w stronę dziecka (w ych o w a nka ), ja k o p rze d ­ m io tu w ych o w a n ia , albo ostateczny s k u t e k c z y li w y tw ó r te j czynności (np. w zw rocie „k to ś o trz y m a ł staranne wychowanie**), albo wreszcie p r o c e s , złożony z d z ia ła n ia w y c h o w a w c y , tu ­ dzież ze zm ian, zachodzących rów nolegle w w y ch o ­ w a n k u aż do osiągnięcia przezeń s ta d ju m d o jrz a ­ łości.

2. N a jp ie rw o tn ie js z e m je st u jm o w a n ie w y ­ chow ania, ja k o odrębnej działalności. Zawsze bo­

w ie m chodzi g łó w n ie o to, c o n ależy czyn ić, j a k postępować, w j a k i sposób w ych o w yw a ć, oczy­

w iście z niedopow iedzianem i dom yślnem założe­

niem : w t y m c e l u , ażeby dziecko w y c h o - w a ć, t. j. d op ro w a dzić je do pewnego m n ie j lu b w ięcej w y ra ź n ie określonego psychofizycznego k s z ta łtu , stanowiącego w ła śn ie cel w ychow ania^

(16)

Z tego stanow iska te d y w y ch o w a n ie p rzedstaw ia się ja k o zagadnienie przedew szystkiem p ra ktyczn e .

3. P rzy s tę p u ją c w ięc do rozw ażań nad istotą w ych o w a n ia , w ten sposób pojętego, w y p a d a n a j­

p ie rw zastanow ić się nad istotą działalności wogóle.

O tóż każda działalność składa się z szeregu p o w ią za n ych ze sobą a k tó w (czynności), k tó re w y ­ k o n y w a m y , chcąc zapomocą n ich u rz e c z y w is tn ić pew ien zgóry o kre ślon y (pom yślany, wTyobrażony) cel. P un kte m w y jś c ia je s t zawsze pew na rzeczy­

w is ta p o t r z e b a , odczuw ana ja k o b ra k , oraz -chęć zaradzenia je j c z y li zaspokojenia, u ja w n ia ­ ją ca się albo w postaci in s ty n k tu , albo św iadom ej w o li; w ty m d ru g im w y p a d k u pow sta je św iadom y c e l , t. j . w yobrażenie stanu, w k tó r y m ow a p otrze­

ba je st ju ż zaspokojona; z w yobrażeniem celu zaś łą c z y się bądź w yobrażenie znanych ju ż , bądź po­

trzeba w y s z u k a n ia nieznanych jeszcze ś r o d k ó w , t. j. szeregu p ow iąza n ych z sobą czynności, k tó re w y k o n a ć n ależy w d ziedzinie rzeczyw istości (ma- te rja ln e j lu b duchow ej) d la u rz e czyw istn ie n ia celu;

w ko ń cu następuje samo działanie, t. j. w y k o n y w a ­ nie o w y c h czynności.

4. K a ż d y z w y m ie n io n y c h s k ła d n ik ó w jest w c w ska za nym p o rzą d ku bezw zględnie konieczny, je ż e li nastąpić ma rze czyw ista działalność św ia d o ­ ma. N ie zawsze copraw da są one jasno i w y ra ź n ie uśw iadom ione. Potrzebę i chęć zaspokojenia je j narzuca nam bądź otoczenie, bądź nasze w łasne in ­ s ty n k ty , popędy i p ra g n ie n ia ; w ra z z obudzeniem się p o trze b y i uśw iadom ieniem celu b u d z i się też dążenie do w yznaczenia odpow iednich środków .

(17)

15

T u zaś istn ie ć mogą rozm aite sytu a cje : m a ją cy d zia ła ć albo zna ju ż skądinąd owe ś ro d k i, a w ię c zaraz je stosuje, o ile go ja k ie ś inne m o ty w y jeszcze nie p o w strzym a ją , albo ic h jeszcze nie zna, a w te ­ d y ich poszu ku je : szukać zaś może ich bądź omac- kiem , dom ysłem , in tu ic ją , je ś li s y tu a c ja je st d la ń nowa, bądź posługuje się analogją z podobnem i znanemi m u ju ż s y tu a c ja m i, bądź wreszcie w y p ro ­ w adza je z p e w n ych ogólnych pojęć i zasad.

5. O to je st schemat w szelkiego d zia łan ia , w szelkich d zie dzin p ra k ty c z n y c h . Ponadto w sfe­

rze te j w y k ry w a m y jeszcze pew ne ogólne dążenie człow ieka, k tó re fo rm a ln ie da się sch arakte ryzo ­ wać, ja k o dążenie do coraz lepszego w ydoskonale­

n ia (uściślenia, ucelow ienia) danej działalności. To zaś oznacza z je d n e j stro n y dążenie do ja k n a jś c i­

ślejszego określenia celu, a z d ru g ie j do w y s z u k a ­ n ia i w yznaczenia ja k n a jb a rd z ie j celow ych, t. j.

n ie ty lk o skutecznych, lecz i ja k n a jp ro ście j, n a j­

oszczędniej i n a jz u p e łn ie j prow ad zą cych do celu środków . Jest to t. zw . e k o n o m i c z n a z a ­ s a d a d z i a ł a n i a .

6. Po te j l i n j i zm ie rza ją też w szelkie poszu­

k iw a n ia i p ró b y czynione przez czło w ie ka w k a ż ­ d e j d zie dzin ie celowego d z ia ła n ia c z y li p ra k ty c z ­ nego zachow ania się — i to zarów no w ro zw o ju je d n o s tk i, ja k i lu d zko ści całej. W ro z w o ju ty m dadzą się w y ró ż n ić następujące m om enty: odczu­

cie p otrze b y i d zia ła n ie in s ty n k to w n e , u ś w ia d a ­ m ianie sobie celów i p o szu kiw a n ie śro d k ó w do ich osiągnięcia — zrazu om ackiem , in tu ic ją , dom ysłem i próbą, na c h y b ił tr a fił, o k u p y w a n e szeregiem b łę ­

(18)

14

d ó w , zaw odów i o fia r, zdobyw anie łą drogą cen­

n ych doświadczeń, u jm o w a n ie ich w pew ne re g uły postępow ania, c z y li grom adzenie w ie d z y p ra k ty c z ­ nej, ciągłe je j w dalszym ciągu p op ra w ia n ie , u z u ­ p e łnia n ie i w yd o skon a lan ie oraz zrazu ustne, tr a ­ d y c y jn e , następnie zaś, w ra z z w y n a la z k ie m pisma, pisemne p rze ka zyw a n ie je j z p okolenia na pokole­

nie — a wreszcie po tern sta d ju m su ro w o-em pirycz- nem s ta d ju m wyższe, t. j. n a u k o w e , p ro w a ­ dzące ju ż do u m i e j ę t n e j t e c h n i k i .

7. Jakaż je st w ty m ro z w o ju r o l a n a u ­ k i ? — Z anim o d p o w ie m y na to p y ta n ie , p rz y ­ p a trz m y się raz jeszcze, na czem polega w szelkie d zia łan ie ?

O tóż w d z ia ła n iu , ja k s tw ie rd z iliś m y , chodzi o u rze czyw istn ie n ie celu zapomocą odpow iednich środków , t. j. o stw orzenie w zakresie rze czyw isto ­ ści p e w n ych fa k tó w pośrednich, po k tó ry c h , ja k nas poucza doświadczenie, n astę pu ją stale inne fa k ty , odpow iadające w ła śn ie zam ierzonem u przez nas celow i. S praw a d z ia ła n ia opiera się te d y osta­

tecznie na p e w n y c h s ta łych zw iązkach, p a n u ją ­ c y c h w rzeczyw istości, c z y li n a jo g ó ln e j: na z a s a ­ d z i e p r z y c z y n o w o ś c i . Znajom ość tych z w ią z k ó w z d o b yw a m y zrazu drogą e m p irji, t. j.

p ew nych uogólnień o p a rty c h na dośw iadczeniu; tą też drogą dochodzim y zrazu do re g uł i n orm d z ia ­ ła n ia i zachow ania się, k tó re s k ła d a ją się na tę lu b ow ą wiedzę p ra k ty c z n ą , ja k np. m edycynę, agro- nom ję, higjenę i t. d. Treścią k a ż d e j re g u ły,,w zg lę d ­ nie n o rm y je st podanie pewnego sposobu lu b środ­

k a d z ia ła n ia — z dom yślnem : je ż e li pew ien okre-

(19)

ilo n y cel ma b yć osiągnięty; uzasadnienie te j n o r­

m y stan o w i je j „te o rję " i opiera się na fa k ta c h do­

św ia d czalnych . T a k np. reguła h ig je n ic z n a : u ż y w a j ru c h u ! (lu b : „n a le ż y u ż y w a ć ru c h u “ ) — je ś li ją ro z w in ie m y , oznacza: poniew aż ru ch jest w a ru n ­ kiem zd ro w ia , przeto, chcąc b y ć zd ro w ym , ( = chcąc ten cel osiągnąć), musisz (m iędzy in n e m i środka­

m i) zastosować ruch.

J a kie je d n a k na surowem dośw iadczeniu t y l ­ k o oparte re g u ły i n o rm y są niepew ne i nieścisłe, a zdobyw anie ich je st bardzo pow olne i n azb yt kosztowne. T u ted y p rz y c h o d z i z pomocą n a u k a .

8. N a u k a je st p rzedew szystkiem pew ną spe­

c ja ln ą metodą śledzenia i badania rzeczyw istości.

Z ro d ziła się ona p ie rw o tn ie sama z potrzeb i dla celów p ra k ty c z n y c h i dopiero zczasem w y z w o liła się z bezpośredniego z n ie m i z w ią z k u i stała się — pod w p ły w e m popędu ciekaw ości — bezinteresow- nem dążeniem do poznaw ania. Ten stosunek m y ś li do rzeczyw istości n a z y w a m y w p rze ciw ie ń stw ie do p raktycznego stosunku stosunkiem teoretycznym , a odnośne n a u k i n a u k a m i t e o r e t y c z n e - m i. Celem ich je s t tw o rze nie p o j ę ć i zd ob yw a ­ nie p r a w w ró żn ych w y c in k a c h rzeczyw istości i zapomocą coraz ściślejszych, coraz doskonalszych sposobów poznaw ania c z y li metod. Samo „pozna- w a n ie “ je st ró w n ie ż pew ną fo rm ą „d z ia ła n ia ", w ła ­ śnie d zia ła n ia poznawczego; „m e to d y " są w ięc ró w ­ nież ś r o d k a m i , służącem i do osiągnięcia celu, ja k ie m je st „p o zn a n ie " rzeczyw istości. — I oto owe p ra w a i pojęcia, zdobyw ane ju ż nie na podstaw ie surowego, lecz m etodycznego dośw iadczenia, i nie

(20)

16

pod naciskiem bezpośrednich potrzeb, lecz z pobu­

dek czysto teoretycznych, stają się znow u znako­

m itą podstaw ą i narzędziem działalności p ra k ty c z ­ nej. Że w ra z z ro zw o je m n a u k teoretycznych, ja k np. m a te m a ty k i, ch em ji, b io lo g ji i t. d., ro z w ija ją się i udo sko na la ją także odnośne d z ie d z in y dzia łalno ści p ra k ty c z n e j — przechodząc z u p ra w y e m p iry c z n e j w s ta d ju m um iejętności, s z tu k i, te c h n ik i — to fa k t powszechnie znany i w ie lo k ro tn ie w d zie ja ch s tw ie r­

dzany. Lecz ja k się to dzieje? ja k a je st droga po­

w ro tn a od te o rji do p r a k ty k i? Proces ten opiera się w ła śn ie na znaczeniu p o j ę ć i p r a w . P o j ę c i a bow iem s k u p ia ją w sobie treść isto tn ą pew nych g ru p z ja w is k i d z ię k i tem u p o z w a la ją nam każde z ja w is k o ko n k re tn e ściśle odpoznawać, t. zn. z a li­

czać je do danej g ru p y , a tem samem m ó w ią nam.

ja k ie są jego cechy istotne, c z e m o n o j e s t , w ko n se kw e n cji zaś u m o ż liw ia ją nam stosowanie do niego p e w n ych re g u ł o g ó ln ych ; te znow u re g u ły oparte są na p r a w a c h , t. j. na fo rm u ła ch , u jm u ­ ją c y c h stałe i konieczne z w ią z k i m ię d zy g ru p a m i (klasam i) z ja w is k w danej sferze rzeczyw istości.

M ając te d y pew ien k o n k re tn y cel, odpoznaję w n im d z ię k i odpow iedniem u p o jęciu element (fa k t, z ja ­ w isko) z g ru p y B, m ając zaś fo rm u łę p rz y c z y n o w ą (p ra w o ): A — B, stosuję A celem w y w o ła n ia B, w ie ­ dząc z pewnością, że je ś li ty lk o nie o m y liłe m się w zaliczeniu mojego celu do g ru p y B i je ś li ściśle zastosuję A , to B m usi koniecznie nastąpić. T a k w ięc działanie, oparte na w ie d z y teoretycznej, jest pewne i ścisłe i tem ty lk o ró ż n i się od działania, opartego je d y n ie na dośw iadczeniu nienaukow ym .

(21)

9. W rzeczyw istości je d n a k sp ra w a nie przed­

s taw ia się ta k prosto; p o m ija ją c bow iem fa k t, że nie w szystkie d zie dzin y d z ia ła n ia dadzą się oprzeć na odpow iednich naukach teoretycznych, t. zn. że nie w szystkim dziedzinom d z ia ła n ia o d p o w ia d a ją nale­

życie ro zw in ię te n a u k i teoretyczne, samo przejście od p ra w n a u k o w y c h do re g uł i zasad d z ia ła n ia nie jest ta k proste, ja k b y się na p ie rw s z y rz u t oka w y ­ daw ało. Każde d zia ła n ie bow iem m a w łasne ś r o ­ d o w i s k o , t. j. pew ną odrębną i k o n k re tn ą sferę rzeczyw istości (np. leczn ictw o — organizm lu d z k i i zw ierzęcy). O tóż to środow isko d z ia ła n ia nie po­

k ry w a się b y n a jm n ie j zawsze z zakresem ja k ie jś ty lk o j e d n e j n a u k i teoretycznej. Pochodzi to stąd, że n a u k i teoretyczne dzielą i bad a ją rzeczy­

wistość t. j. ogół z ja w is k w edle zupełnie in n y c h za­

sad; dlatego np. środow isko ro ln ic tw a o bejm uje za­

kre s y k ilk u n a u k teoretycznych, ja k np. geologji, k lim a to lo g ji, b io lo g ji, b o ta n ik i, c h e m ji organicznej i nieorganicznej, ekon o m ji i t. d., leczn ictw o zakre­

sy ta k ic h nauk, ja k anatom ja, chem ja, fiz jo lo g ja , bio log ja , psychologja i t. d. K ażda n a u ka bow iem d zie li, a n a liz u je z ja w is k a rze czyw iste na ich ele­

m e n ty m o ż liw ie najprostsze i bada ic h z w ią z k i ze sobą, d zia łan ie p ra k ty c z n e zaś operuje ko nkretn e- m i, o w ie le b a rd z ie j złożonemi z ja w is k a m i i fa k ta ­ m i i dlatego m usi się opierać najczęściej nie na je d ­ nej ty lk o nauce, lecz na k ilk u , k tó re do danej sfe ry rzeczyw istości, do danego „środ o w iska d z ia ła n ia "

należy dopiero odpow iednio przystosow ać. T o p rz y ­ stosow yw anie je d n a k jest znow u spraw ą nader tr u d ­ ną, złożoną i w ym a g ającą n o w ych p ró b i badań,

(22)

18

teraz ju ż w z w ią z k u z samem działaniem , z p ra k ty ­ ką, ze złożonością k o n k re tn e j sfe ry rzeczyw istości, stanow iącej w ła śn ie owo środow isko. W ten spo­

sób p o w sta ją nowe d z ie d z in y specjalnych p ró b i ba­

dań, nowe n a u k i, ty m razem ju ż nie teoretyczne, lecz p r a k t y c z n e .

10. Niesposób w chodzić nam tu w logiczną s tru k tu rą i m etody badania n a u k p ra k ty c z n y c h . C hcem y ty lk o n a jo g ó ln ie j zaznaczyć, co następuje:

1) n a u k i p ra k ty c z n e zależne są od odpow iednich n a u k teoretycznych oraz od stopnia ich ro z w o ju ; im w y ż e j ro zw in ię te są owe n a u k i teoretyczne, tem le p ie j mogą się ro zw in ą ć oparte na n ich n a u k i p ra k ­ tyczne ; 2) n a u k i p ra k ty c z n e są ty lk o w części pro- stem stosowaniem p ra w odnośnych n a u k teoretycz­

n ych, w znacznej m ierze zaś m a ją odręb n y zakres zagadnień, k tó re muszą ro z w ią z y w a ć same, w łasną pracą, w łasnem i m etodam i i to tem b a rd z ie j, im m n ie j ro z w in ię te m i są odpow iednie n a u k i teoretycz­

ne, życie zaś, niezależnie od tego, stw arza w ciąż no­

w e p o trze b y i cele, dom agające się zaspokojenia; 3) n a u k i p ra k ty c z n e zm ie rza ją i dochodzą nie do p ra w , ja k n a u k i teoretyczne, lecz do ogólnych p ra w id e ł, z k tó ry c h w m iarę zb liż a n ia się do rzeczyw istości p o w sta ją coraz szczegółowsze n o rm y i re g u ły po­

stępow ania; 4) ta w łaśnie k o n k re tn a działalność nie może b y ć ró w n ie ż prostem stosowaniem p ra w i­

deł i zasad danej n a u k i p ra k ty c z n e j, albow iem każde k o n k re tn e działanie, zwłaszcza w środow isku b a rd z ie j złożonem — ja k ie m je st np. środow isko żyw e, a jeszcze b a rd z ie j psychiczne — m usi lic z y ć się z zupełnie k o n k re tn e m i in d y w id u a ln e m i w a ru n ­

(23)

l o ­

k a m i każdego w y p a d k u szczególnego i zależnie od n ich m o d y fik o w a ć odpow iednio zasady ogólne, co często — ze w zględu na w y s o k i stopień złożoności i różnorodności ty c h w a ru n k ó w — nie da się osią­

gnąć w drodze rozum ow ania, lecz je d y n ie zapomo- cą ty c h czynności u m y s ło w y c h , k tó re n a zyw a m y w yo b ra źn ią , in tu ic ją , w ynalazczością, daną roz­

m a ity m lu d z io m w ro z m a ity m stopniu, ja k o ta le n t lu b genjusz.

O to w n a jo g ó lniejszych zarysach c h a ra k te ry ­ s ty k a w sze lkich ty p ó w d z ia ła n ia c z y li p ra k ty c z n e j p o sta w y czło w ie ka wobec rzeczyw istości.

II.

11. Pow yższa c h a ra k te ry s ty k a da się ró w ­ nież zastosować do d z ie d z in y w y c h o w a n i a , jeżeli, ja k to w y ż e j zaznaczyliśm y, przez w y c h o ­ w anie rozum ieć będziem y ogół m n ie j lu b w ięcej celow ych i system atycznych c z y n n o ś c i w y ­ c h o w a w c z y c h . W tem ro zu m ie n iu w y c h o w a ­ nie je st odrębną dziedziną d zia łalno ści lu d z k ie j, to też i w niem z n a jd u je m y te same tendencje, co i we w s z ystkich in n y c h dziedzinach p ra k ty c z n y c h , przedew szystkiem zaś tendencję do uściślenia, w y ­ doskonalenia c z y li s t e c h n i z o w a n i a , t. j.

do u czynien ia z niego ile możności ja k n a jp e w n ie j­

szej i najściślejszej te c h n ik i, s z tu k i, um iejętności.

Dążność ta u ja w n ia się szczególnie w ostatnich dziesiątkach la t w ra z z ogólnym , n ie z w y k le potęż­

n ym rozw ojem ten d en cyj technicznych, a w szcze­

(24)

20

gólności z n ie p o sp o litym rozw ojem n a u k teoretycz­

n ych i p ra k ty c z n y c h , z d ru g ie j zaś s tro n y z nad­

z w y c z a jn y m w zrostem znaczenia samego w y c h o ­ w ania.

12. O kreślenie i w yznaczenie c e l u i ś r o d ­ k ó w stanow ią, ja k w id z ie liś m y , głów ne zadanie te o rji ka żd e j działalności. Zadanie to w zakresie d zia łalno ści w ych o w a w cze j spełnić ma p e d a g o ­ g i k a . N a ro d z in y je j, ja k o n a u ki, k tó rą poprze­

dzi! okres n ie n a u ko w e j re fle k s ji pedagogicznej, p rz y p a d a ją na początek w ie k u X IX , ojcem je j b y ł H e rb a rt, dalszy zaś ro z w ó j je j d a tu je się od czasu, g d y w n ie byw a łe m dotychczas tem pie poczęły się ro z w ija ć n a u k i przyro d nicze , w szczególności b io ­ logiczne, oraz n a u k i hum anistyczne w ra z z psy- chologją i socjologją, t. j. te n a u k i teoretyczne, któ re m ia ły się stać podstaw ą pedagogiki n au ko w e j, po­

ję te j przedew szystkiem ja k o „n a u k a p ra k ty c z n a ", k tó re j zadaniem je st stw orzenie ogólnych zasad w y c h o w a n ia c z y li ogólnych norm d z i a ł a n i a w y c h o w a w c z e g o . — W tem m iejscu godzi się zaznaczyć, że pom im o zasadniczo pra ktyczn e go cha­

ra k te ru pedagogiki n a u ko w e j, je st ona, a raczej mo­

że b y ć ró w n ie ż rozw ażana ja k o d y s c y p lin a ponie­

k ą d teoretyczna, n ie ty le oczyw iście ze w zględu na sw ó j stosunek do pom ocniczych n a u k teoretycz­

n ych, ile ze w zględu na pew ną grupę podstaw o­

w y c h i sw oistych zagadnień o charakterze w y b itn ie teoretycznym . N ie m ając w ty m z w ią z k u zam iaru zastanaw iać się nad s tru k tu rą pedagogiki, ja k o n a u k i, p o m in ie m y inne zagadnienia, a za trzym a m y się ty lk o na jednem , najw ażniejszem i wiążącem

(25)

- 21

się z to kie m naszych rozważań, t. j. na zagadnieniu i s t o t y w y c h o w a n i a .

13. M ó w iliś m y dotąd o w y c h o w a n iu , ja k o o' pew nej specyficznej dziedzinie działalności lu d z ­ k ie j. N ale ży nam ted y n a jp ie rw z te j stro ny po­

dejść k u tem u zagadnieniu. O tóż bez w zględu na stopień k u lt u r y i ro z w ó j te c h n ik i w ych o w aw czej sama istota w y c h o w a n ia ze stanow iska p ra k ty c z ­ nego pozostaje ta sama, a m ia n o w icie je st to od­

d z ia ły w a n ie człow ieka dojrzałego na niedojrzałego, a w szczególności na ro z w ija ją c e się dziecko, celem nadania jego ro z w o jo w i pewnego k ie ru n k u i do­

prow adzenia go do pewnego psychofizycznego k s z ta łtu (s tru k tu ry ) o zm iennym zresztą w różnych czasach, w ró żn ych grupach społecznych i w róż­

nych ośrodkach k u ltu r y zarysie i treści. — P o m ija ­ m y narazie z ro zm ysłu w szelkie inne stro ny zagad­

n ienia w ychow aw czego, ograniczając się je d y n ie do jego prakseologicznego ch a ra kte ru .

D zia ła n ie m n a z w a liś m y stopniow e re a lizo w a ­ nie na p e w n y m o d c in k u rzeczyw istości pew nych

fa k tó w , k tó re ja k o ś r o d k i c z y li pośrednie ele­

m e n ty m ają w ostatecznym rezultacie sprow adzić u rze czyw istnien ie w łaściw ego celu. Ten dobór od­

pow iednich, celow ych śro d ków zależy te d y przede- w szystkiem od celu ostatecznego z je d n e j strony, a z d ru g ie j od n a tu ry „śro d o w iska d z ia ła n ia ". Jeżeli przez „c e l“ rozu m ie m y przedstaw ienie pewnego fa k tu , k tó r y jeszcze nie istnieje, lecz którego istn ie ­ n ia w łaśnie p ra g n ie m y a zarazem spow odow ać się je staram y, to przez „ś ro d o w isko d zia ła n ia w y ­ padnie nam rozum ieć ten zakres rzeczyw istości, to

(26)

22

realne podłoże, w k tó re m cel ma b yć u rze czyw ist­

n io n y, c z y li z id e aln e j d zie d zin y pom yślenia i po­

żądania przejść w stan faktycznego istnienia. To zaś może oczyw iście stać się je d y n ie przez w y w o ła n ie w samem środow isku, w k tó re m d a n y cel ma b yć u rze c z y w is tn io n y , p e w n ych zm ian pośrednich i to ta k ic h i ty lk o ta k ic h , k tó ry c h ostatecznym sku tkie m będzie realne istnienie fa k tu , stanowiącego cel. T a k w ięc dobór odpow iednich środków , ja k o zależnych od n a tu ry środow iska, w ym aga przedew szystkiem znajom ości tegoż środowiska, t. j. p ra w niem rzą ­ dzących. W szelkie bow iem zm ia n y, ja k ie mogą w niem zajść, a w ięc i przez czło w ie ka b y ć w y w o ła ­ ne, muszą b y ć zgodne z ow em i p ra w a m i, muszą się na o w ych p ra w a ch opierać 1).

14. W szystkie m ożliw e „śro d o w iska d z ia ła n ia "

m ożemy p o d zie lić n a jo g ó ln ie j na m a r t w e (nieor­

ganiczne), ż y w e (organiczne, biologiczne) i p s y ­ c h i c z n e (duchowe), z k tó ry c h każde następne o be jm u je n ie ja k o poprzedzające i ty lk o w zw ią zku z niem p rz e ja w ia ć się może. Is to ta ty c h „ś ro d o w is k "

’) Rzecz jasna, że p rzy doborze środków k ie ru je ­ m y sie, a raczej p ow inniśm y sie kierow ać nie ty lk o tym względem, by cel wogóle (byle ja k i byle kiedy) osiągnąć, lecz by osiągnąć go w sposób najlepszy, w postaci n a j­

doskonalszej, w ja k ie j go sobie życzymy, a wiec tak, by

„po drodze” nie zniszczył lub nie nadwerężył in n ych (is t­

niejących lub pożądanych) w artości równorzędnych lub wyższych. T u wiec obok „ z a s a d y e k o n o m i e z- n e j ” wchodzi w rachubę jeszcze pewna ogólniejsza za­

sada, a m ianow icie „ z a s a d a w a r t o ś c i o w a n i a ” , k tó re j „zasada ekonomiczna” jest ty lk o derywatem (po­

chodną).

(27)

21

a temsamem także rządzące niem i p ra w a są zgoła różne i z n a tu ry rzeczy w każdem następnem coraz b a rd z ie j złożone. Różne są też n a u k i teoretyczne, poświęcone b ad a niu ty c h trzech istotow o odrębnych

„ś ro d o w is k 1*, i to znow u w każdem następnem co­

raz b a rd z ie j złożone, coraz tru dn ie jsze i do coraz m n ie j p ew nych dochodzące w n io s k ó w ; różne w re ­ szcie i oczyw iście znów coraz b a rd z ie j sko m p lik o ­ wane, tru d n ie jsze i niepew niejsze s p o s o b y d z i a ł a n i a w każdem z nich. „Środow iskiem *1 d zia ła n ia w ychow aw czego jest d z i e c k o , c z y li istota psychofizyczna, należąca, ja k c z ło w ie k wo- góle, do obu w pew ien szczególny sposób zespolo­

nych środow isk: żyw ego (biologicznego) i duchow e­

go (psychicznego). Sposoby d zia ła n ia w y c h o w a w ­ czego muszą te d y w y p ły w a ć ze sw oistej n a tu ry te­

go środow iska i zgodne b y ć z rządzącem i niem p ra w a m i. Znajom ość tego środow iska (dziecka)

i rządzących niem p ra w stanow i te d y nieod­

zo w n y w a ru n e k skutecznego d zia ła n ia w y c h o w a w ­ czego. Znajom ość ta opierać się m usi na odnośnych grupach n a u k teo retycznych i to zgodnie z d u a liz ­ mem środow iska (dziecka) na d w u grupach, a m ia ­ now icie na g ru p ie n a u k b i o l o g i c z n y c h i p s y c h o l o g i c z n y c h 1). O d stopnia ro z­

w o ju ty c h n a u k zależeć będzie w znacznej mierze skuteczność d zia ła n ia w ychow aw czego. Stąd p ły ­ nie z je d n e j s tro n y ta znam ienna d la pedagogiki

*) Narazie m ów im y jeszcze o dziecku, ja ko istocie jednostkowej ty lk o , nie uw zględniam y zatem jeszcze mo­

m entu s p o ł e c z n e g o .

(28)

24

nowoczesnej, dążącej do tego, b y stać się ile moż­

ności ja k najdoskonalszą techniką, tendencja do oparcia się na naukach b iologicznych i psycholo­

g iczn ych wogóle, a w szczególności na tych je j spe­

c y fik a c ja c h , k tó re odnoszą się do dziecka (pedolo- g ja ), z d ru g ie j zaś znow u stro n y ten je j bądźcobądź znaczny wt p o ró w n a n iu z przeszłością ro z w ó j, spo­

w o d o w a n y w ła śn ie rozw ojem o w ych nauk.

15. Czem są i czem b y ć mogą, n a jo g ó ln ie j rzecz biorąc, ś ro d k i d zia ła n ia wychowaw czego, sko­

ro środow iskiem tego d zia ła n ia jest dziecko, a celem pew ien jego p rz y s z ły k s z ta łt (s tru k tu ra ) p s y c h o fi­

zyczny? Pod w p ły w e m g łó w n ie n au k biologicznych u s ta lił się w ty m w zględzie nastę pu ją cy to k rozum o­

w a n ia. W szelkie życie ro z w ija się na sku te k d w u szeregu p rz y c z y n : w e w n ę t r z n y c h , t. j. tk w ią ­ cych w sam ym organizm ie, w jego s tru k tu rz e orga­

n icznej i jego popędzie ż y c io w y m (in styn kta ch , fu n k c ja c h w ro d zon ych ), oraz z e w n ę t r z n y c h , t. j. pochodzących ze ś w ia ta zewnętrznego, z otocze­

nia, ze środow iska biologicznego, w ja k ie m dana istota żyje , i w y w o łu ją c y c h w je j procesie życio­

w y m pew ne zm iany. Te c z y n n ik i zewnętrzne n azy­

w a m y p o d n i e t a m i l ub b o d ź c a m i , a w y w o ­ łane przez nie zm ia n y w organizm ie ż y ją c y m r e- a k c j a m i , w zględnie f u n k c j a m i , o ile za p u n k t w y jś c ia w eźm iem y nie owe z zew nątrz działające bodźce, na k tó re istota w sw o isty spo­

sób reaguje, lecz podstaw ow e dążenie ka żde j isto­

t y ż y w e j do przystosow ania się do środowiska, t. j. do zespołu działającego na n ią bodźców. Już tu — a zatem w zakresie w y łą c z n ie b iologicznym

(29)

jeszcze — p rz e ja w ia się bardzo głęboko sięgająca dwoistość stanow isk, zależna od zasadniczego po­

g lą d u na istotę życia, a w szczególności na w za ­ je m n y stosunek is to ty żyją ce j i otoczenia (środo­

w is k a ): jeden, b a rd z ie j m echaniczny, kła d zie w ię k ­ szy (a czasem i w y łą c z n y ) nacisk na działanie środowiska, k tó re m u — poprzez re a kcje — p rz y p i­

suje w szelkie zm iany, a w ięc i ro z w ó j organizm u, d ru g i natom iast — b a rd z ie j w ita lis ty c z n y — pod­

kreśla przedew szystkiem samoistność żywego orga­

nizm u, k tó r y w dążeniu do samozachowania się p rzystoso w u je się do swego środow iska zapomocą sw oistych fu n k c y j.

T a k czy o w a k je d n a k, g d y chodzi o św iado­

me, a w ię c sztuczne o d d z ia ły w a n ie na istotę ż y ją ­ cą celem w y w o ła n ia w n ie j ty c h czy in n y c h zmian (np. w u p ra w ie ro ślin , w h o d o w li z w ie rzą t lu b w ic h tresurze), stać się to może je d y n ie z ze­

w n ą trz , t. j. zapomocą odp o w ie dn ich bodźców (zm ian w środow isku), w y w o łu ją c y c h w danej isto­

cie ż y w e j swoiste reakcje, lu b też pobu dza ją cych ją do w y k o n y w a n ia p e w n ych sw oistych fu n k c y j. G d y chodzi o w y tw o rz e n ie p ew nych n ow ych cech s t a ­ ł y c h , w ówczas owe specyficzne bodźce muszą d ziałać przez czas d łuższy, a temsamem i reakcje, w zględnie fu n k c je is to ty ż y w e j muszą się w ie lo ­ k ro tn ie p o w t a r z a ć . P rz y jm u je się bow iem , że przez ta k ie p ow ta rza n ie się fu n k c y j w y tw a rz a się w istocie ż y w e j now a d yspozycja, o dpow iadająca ow ej pożądanej n ow ej cesze.

Przenosząc tę zasadę na d zia ła n ie w y c h o w a w ­ cze, w y p a d a stw ie rd zić, że i jego celem je st w y tw o -

(30)

26

rżenie w d ziecku p ew nych now ych cech w postaci trw a ły c h d y s p o z y c y j i pew ne ich zestrojenie, n a j­

ogólniejszą ted y fo rm ą m usi b yć ze strony dziecka ć w i c z e n i e , t. j. p ow ta rza n ie właśnie pew nych fu n k c y j (w zględnie niećw iczenie, t. j. w yłączanie, tłu m ie n ie in n y c h , niepożądanych), ze stro ny w ycho- w a w c y zaś system atyczne stosowanie pew nych bodźców, w y w ie ra n y c h celowo na p sychofizyczną substancję dziecka, a w y w o łu ją c y c h w niem pewne swoiste reakcje, czy też pobudzających je do w y k o ­ n y w a n ia p e w n ych sw oistych fu n k c y j.

D ziecko jest istotą sam orzutnie się ro z w ija ją ­ cą i przez dłuższy okres swrego życia niezdolną do ty c z y p o t r z e b y w y c h o w'a n i a, d ru g ie jego m o ż l i w o ś c i , trzecie j e g o z a s i ę g u , a czw a r­

te g r a n i c n a s z e j w i e d z y o w y c h o ­ w a n i u , tudzież te c h n ik i w ych o w aw czej.

Co się ty c z y p o t r z e b y w y c h o w a n i a , to sprawę tę rozpatryw m ć m ożemy ze stanow iska d z i e c k a oraz ze stanow iska w y c h o w a w c y ,

D ziecko je st istotą sam orzutnie ro z w ija ją c ą się i przez dłu ższy okres swego życia niezdolną do b y tu samodzielnego, le n fa k t nieudolności dziecię­

cej s p o tyka m y ju ż u w yższych g a tu n k ó w św ia ta zwierzęcego, przyezem okres te j nieudolności (a w ięc dziecięctw a wdaśnie) w y d łu ż a się w m iarę szczebla rozw ojow ego, na k tó ry m się d a n y gatunek zn ajdu je , najdłuższe zaś trw a n ie osiąga u czło w ie ka ; to też ju ż u z w ie rzą t, oprócz najniższych, k tó ry c h młode p rzychodzą na ś w ia t bądź zupełnie, bądź niem al zu­

p ełnie gotowe do samoistnego b y tu , istn ie ją pewne z a w ią z k i w yc h o w a n ia w postaci o pieki i ochro­

(31)

_ 27

ny nad m lodem i ze strony ro d ziców i pokolenia star­

szego, a naw et w postaci p ew nych pouczeń i ć w i­

czeń. T y m fa k to m o d p o w ia d a ją n ie w ą tp liw ie spe­

c ja ln e in s ty n k ty i popędy zarów no u m łodych, ja k i u starszych z w ie rz ą t: u m ło d ych in s ty n k t, k tó r y m ożnaby nazw ać „in s ty n k te m w y c h o w y w a n ia się“ , p rz e ja w ia ją c y m się ja k o poczucie w ła sn ej n ie ud o l­

ności, potrzeba p od d aw an ia się opiece starszych, dą­

żenie do w zro stu i ro z w o ju i t. d., u starszych zaś, a przedew szystkiem u ro d ziców , in s ty n k t, k tó r y na- zw a ćb y można „in s ty n k te m w y c h o w y w a n ia “ , a k tó ­ r y p rz e ja w ia się w postaci p otrze b y i dążenia do o pieko w a nia się i k ie ro w a n ia rozw ojem dzieci.

Potrzeba w y c h o w a n ia w świecie lu d z k im w zm aga się niezm iernie w p o ró w n a n iu ze św iatem zw ierzęcym , i to n ie ty lk o z p rz y c z y n biologicznych, zwłaszcza z pow odu d łu g o trw a ło ś c i okresu dzie­

cięcego (wrzgl. rozw ojow ego) u człow ieka, lecz także z te j p rz y c z y n y , że sam n a tu ra ln y ro z w ó j dziecka, choćby pozostający pod opieką ro d zicó w i dopro­

w adzony do stanu d o jrzałości fiz y c z n e j, nie u z d o l­

n iłb y jeszcze czło w ie ka do samoistnego b y tu w ty c h w a ru n k a c h , k tó re dziecko zastaje naw et na n a j­

p ie rw o tn ie js z y c h stopniach k u l t u r y . K u ltu ra (mowa, pismo, re lig ja , obyczaje, w iedza, sztuka, te­

chnika), w zględnie rozbieżność, a w k a ż d y m razie niew spółm ierność m ię d zy rozw ojem n a tu ra ln y m a k u ltu rą , c z y n i w świecie lu d z k im w ych o w a n ie nie- zbędnem i w y tw a rz a z niego odrębną, wysoce skom ­ p lik o w a n ą i coraz b a rd z ie j k o m p lik u ją c ą się dzie­

dzinę d zia ła n ia społecznego. O tem p ó ź n ie j; nara- zie ty le , że z tego stanow iska w y c h o w a n ie przedsta­

(32)

w ia się nam ja k o działalność pokolenia starszego, k tó re k ie ru je , w p ły w a , nagina, potęguje lu b po­

wściąga ro z w ó j n a tu ra ln y dziecka ta k, b y d o p ro w a ­ d zić je n ie ty lk o do g a tu n k o w e j dojrzałości fiz y c z ­ nej, lecz i u zd o ln ić je do samoistnego b y tu w danych w a ru n k a c h k u ltu r y , c z y li d o p ro w a d zić je rów nież do w zględnej d ojrzałości d u c h o w o -k u ltu ra ln e j.

17. M o ż l i w o ś ć w y c h o w a n ia ty c z y się sa­

mego dziecka. Postawę je j stanow i obok w spom nia­

nego „in s ty n k tu w y c h o w y w a n ia się“ to, co m o g lib y ­ śmy nazw ać „ w y c h o w a l n o ś c i ą " dziecka, ro ­ zum iejąc przez n ią p l a s t y c z n o ś ć p s y c h o fi­

zycznej n a tu ry dziecka, t. j. jego p ob u dliw o ść i zdol­

ność do przeobrażeń, pozostającą n ie w ą tp liw ie w z w ią z k u z plastycznością podłoża anatom iczne­

go (mózgu i system u nerwow ego). T a w łaśnie r o z - w o j o w o ś ć stan o w i istotną cechę dziecięctw a, k tó re o k re ś lić b y można w p ro s t — w p rz e c iw ie ń ­ stw ie do w ie k u dojrzałego, nie podlegającego ju ż dalszemu ro z w o jo w i—ja k o r o z w o j o w y o k r e s życia ludzkiego. S am orzutny pęd do ro z w o ju oraz sama rozw ojow ość, ja k o m ożliw ość ro z w ija n ia się, i to nie ty lk o od w e w n ą trz , ale i od zew nątrz, t. j. pod w p ły w e m n a tu ra ln y c h i sztucznych c z y n n ik ó w — oto zasadnicze w łaściw ości dziecka, u m o żliw ia ją ce w ychow anie, ja k o czynność k ie ro w a n ia i prze ­ kszta łca n ia jego naturalnego ro zw o ju . Sama te­

d y m ożliw ość w y c h o w a n ia nie ulega w ą tp liw o ś c i, chodzi je d y n ie o g r a n i c e te j m ożliw ości. O tóż pod ty m względem is tn ie ją , ja k wiadom o, poglądy w ręcz sprzeczne, sięgające od p a n p e d a g o g i- z m u, t. j. w ia r y w wszechm ożliwość w y c h o w a w ­

(33)

29

czą, do a p e d a g o g i z m u t. j. poglądu, p rz y jm u ­ jącego je d y n ie bardzo w ąską m ożliw ość w y c h o ­ w aw czą; p ie rw szy nie lic z y się zgoła z m om entam i ograniczającem i zasięg w y c h o w a n ia (np. Locke, K a n t, ostatnio A . A d le r i J. W atson), d ru g i m om enty te, zwłaszcza dziedziczność, podkreśla aż do prze­

sady (np. Schopenhauer); w p rze c iw ie ń s tw ie do obu ty c h stanow isk, k tó re ską diną d określa się także ja k o d o g m a t y z m i s c e p t y c y z m pedago­

giczny, stanow isko pośrednie — t. zw. k r y t y ­ c y z m pedagogiczny — p rz y jm u je ograniczoną m ożliw ość w ych o w an ia .

18. Jakież to są te d y c z y n n ik i, ograniczające tę m ożliw ość? Jedne z nich są n a tu ry zasadniczej, w y n ik a ją bow iem z samej is to ty dziecka, drugie, ja k - g d y b y przejściow e, w y n ik a ją z g ra n ic faktycznego naszego poznania, t. j. z niedoskonałości podstaw o­

w y c h d la pedagogiki n a u k teoretycznych.

A c z k o lw ie k dziecko je st istotą ro z w ija ją c ą się, a w ięc zmienną, m im o to skala te j zmienności jest oczyw iście ograniczona ogólnem i w łaściw ościam i

„n a tu ry lu d z k ie j" c z y li g atu nko w e m i cechami, t u ­ dzież cecham i m n ie j ogólnem i, w y n ik a ją c e m i z „dziedziczności g ru p o w e j" (narodow ej, społecz­

nej) i in d y w id u a ln e j (rodzinnej) dziecka. Jedne z n ich są b a rd z ie j trw a łe czy też naw et w p ro st nie­

zmienne, inne (grupow e, rodzinne) ulegają zm ianom w węższym lu b szerszym zakresie. N a jo g ó ln ie j p o ­ legają one na potęgow aniu je d n y c h (pożądanych) w łaściw ości, osłabianiu zaś (tłu m ie n iu ) d ru g ic h (nie­

pożądanych), oraz na pew nem ich zespalaniu i ze- s tra ja n iu . N ie tu miejsce na bliższe określanie is to ty

(34)

30

ty c h zm ian, tudzież sposobów ich w y w o ły w a n ia : zależą one przedew szystkiem od stopnia ro z w o ju badań nad psychologją czło w ie ka wogóle a dziecka w szczególności, oraz od p e w n ych zasadniczych p o ­ g lą d ó w na życie psychiczne i jego istotę. Zarów no h is to rja w ych o w a n ia , ja k i różne k ie ru n k i pedago- g ji współczesnej św iadczą dosadnie, w ja k ścisłym stosunku pozostaje te o rja i p ra k ty k a w ych o w aw cza z bud o w ą p od staw ow ych n a u k teoretycznych, a w szczególności p sycho lo g ji. I tu w ła śn ie n a tra fia ­ m y na c z w a r t y mom ent, o g ra n icza ją cy n ie ty le samą m ożliw ość w ych o w a n ia , ile w y tw o rz e n ie ści­

słej i u m ie ję tn e j te c h n ik i w ych o w a w cze j. N a le ży tu przedew szystkiem w spom niana niedoskonałość psy­

ch o lo g ji ogólnej i ró żn ych je j rozgałęzień, tudzież zmienność je j pojęć podstaw ow ych. W y s ta rc z y po­

ró w n a ć np. in te le k tu a liz m H e rb a rta z w o lu n ta ry ­ zmem W u n d ta , asocjacjonizm Ziehena z nowoczesną psychologją m yślenia lu b psychologją s tru k tu ra ln ą , tę ostatnią z psychologją pra gm atyczn ą w zgl. beha- w io ry s ty c z n ą i t. d. i w skazać równocześnie na analogiczne k ie ru n k i w ych o w a n ia , ażeby przekonać się o ty m z w ią zku .

T u godzi się wspom nieć, co następuje: ponie­

waż w ych o w a n ie je st koniecznością życio w ą i nie może czekać na w ydoskonalenie i ujedn o sta jn ie nie swoich podstaw teoretycznych, p o w tó re zaś, ponie­

w aż o p e ru je ono n ie ty le elem entarnem i z ja w is k a m i psychicznem i, ile raczej w ła śn ie n a jb a rd z ie j złożo- nem i, n a jm n ie j je d n a k przez naukę zbadanemi, przeto zdane je st ono w znacznej m ierze na siebie samo, t. j. m usi na w ła sn ym terenie szukać w łaści-

(35)

31

w y c li metod, zapomocą k tó ry c h m ogłoby w sposób u m ie ję tn y zdobyw ać ju ż nie p ra w a , lecz p ra w id ła i re g u ły postępowania. D z ie je się to drogą obser­

w a c ji, a nkiet, s ta ty s ty k i, g łó w n ie je d n a k za pom o­

cą p ró b uściślonych c z y li e ksperym entów ; w ten sposób tw o rz y się odręb n y zakres n a u k o w y c h ba­

dań pedagogicznych c z y li t. zw. pedagogika do­

św iadczalna, zw ana też nieściśle eksperym entalną.

19. W z w ią z k u z om aw ianą kw e s tją , t. j. z mo­

m entam i w y k lu c z a ją c e m i, a w k a ż d y m razie ograni- czającem i ścisłość te c h n ik i w ych o w aw czej, nasuwa się jeszcze m om ent n a stę p u ją cy: d e d u k c ja reguł (norm) p ra k ty c z n y c h z teoretycznych p ra w psycho­

logicznych, tudzież k o n k re tn y c h sposobów postępo­

w a n ia w ychow aw czego z owTych re g u ł jest, ja k ju ż o tem w sp o m nieliśm y w innem m iejscu, czynnością tru d n ą , złożoną i w ym a g ającą od w y c h o w a w c y po­

za znajom ością ogólnych p ra w i norm także: a) specjalnej in t u ic ji czy tale n tu , w d a n ym razie t a- l e n t u p e d a g o g i c z n e g o , ja k o zdolności dobierania o dpow iednich śro d ków do k o n k re tn y c h a k tó w pedagogicznych, w zgl. in d y w id u a ln o ś c i dzie­

cięcych, b) specjalnych w a ru n k ó w osobistych ce­

lem w y tw o rz e n ia pewnego ogólnego stosunku m ię­

d zy w ych o w aw cą a w ych o w a n kie m , u m o ż liw ia ją ­ cego skuteczne dzia łan ie w ychow aw cze na dziecko, a zwanego „k o n ta k to w o ś c ią “ .

Poza w y m ie n io n y m dopiero co m om entem is t­

n ie ją jeszcze — g d y p odejdziem y do w y c h o w a n ia z in n e j stro n y — inne okoliczności, u tru d n ia ją c e w w ys o k im stopniu m ożliw ość w y tw o rz e n ia ścisłej te c h n ik i czy um iejętności w ych o w an ia . N ale ży tu

(36)

32

przedew szystkiem fa k t, że ro z w ó j dziecka do­

k o n y w a się n ie ty lk o sam orzutnie i n ie ty lk o pod w p ły w e m sztucznego w ych o w a n ia , lecz także pod w p ły w e m całego szeregu c z y n n ik ó w , w y m y k a ją ­ cych się z pod ścisłego u ję cia i k ie ro w n ic tw a ; c z y n ­ n ik i te to otoczenie c z y li ś r o d o w i s k o , w k tórem

się dziecko w y c h o w u je , a na k tó re skła d a ją się a) środow isko p r z y r o d n i c z e (gleba, u k s z ta ł­

tow anie ziem i, fauna, flo ra , p okarm , k lim a t), b) śro­

dow isko s p o ł e c z n e i k u l t u r a l n e (rodzina, sąsiedztwo, to w a rz y s tw o ró w ie ś n ik ó w , naród, p a ń ­ stwo, kośció ł i t. d.) oraz c) własne k o l e j e ż y c i a c z y li los dziecka. Są to, ja k w id z im y , c z y n n ik i ta k niezm iernie liczn e i różnorodne, ta k zmienne i p łyn ne , że nie dadzą się nieom al w ca­

le lu b ty lk o z w ie lk ą tru dn o ścią i ogólnością prze­

w id zie ć i o kre ś lić ; z d ru g ie j zaś stro n y są one ta k rozlegle i przemożne, że je że li dodam y do n ich mo­

m enty, ograniczające zasięg w y c h o w a n ia wogóle, a w szczególności zasięg um iejętnego w ych o w a n ia , d z iw ić się nie możemy, że mogło pow stać zagadnie­

n ie : czy w y ch o w a n ie ja k o sztuczne d ziałanie na dziecko je st wogóle m ożliw e, t. j. czy ro k u je ono ja ­ k ie k o lw ie k dające się p rze w id z ie ć re z u lta ty , lu b w ja k ic h granicach, oraz że na to p y ta n ie o d p o w ia ­ dano n ie je d n o kro tn ie zupełnie negatyw nie.

20. M im o w szystkie je d n a k w ym ien io n e po­

w yże j okoliczności skuteczność w y c h o w a n ia gw a­

ra n tu ją następujące c z y n n ik i: a) w ych o w a n ie um ie­

ję tn e nie sta w ia sobie za cel zupełnej p rze m ia ny na­

tu r y dziecka, lecz zasadniczo ty lk o pomoc w je j ro z w o ju w zgl. przekształcenie je j w granicach, ja k

(37)

- 53 -

n au ka i dośw iadczenie poucza, m o ż liw y c h ; b) w y ­ chow anie, ja k o system d zia ła ń cią g ły c h i celowo do­

b ra n y c h na podstaw ie m n ie j lu b w ięcej d o k ła d n e j znajom ości p ra w życ ia i ro z w o ju psychicznego i f i ­ zycznego, może o d d z ia ły w a ć o w ie le skuteczniej i głębiej, n iż zmienne i niesystem atyczne c z y n n ik i pozaw ychow aw cze, k tó re nieraz same się w za je m ­ nie n iw e lu ją ; c) w y ch o w a n ie może przedew szyst­

k ie m samą jednostkę w ych o w a w czą w p rz ą c do p ra ­ cy w ych o w aw czej, ro zb ud za jąc w n ie j silne uczucia, zainteresow ania, a zwłaszcza samowiedzę i poczu­

cie w ła sn ej godności, ja k o id e ał w ła sn e j osobowości, k tó ry , d z ia ła ją c s a m o w y c h o w a w c z o , będzie odtąd s k u p ia ł dokoła siebie to, co m u służy, a w szystko inne u su w a ł i p a ra liż o w a ł; d) w y c h o w a ­ nie stara się także w ro z m a ity in n y jeszcze sposób u ją ć w swe ręce i u rzą d zić celowo owe c z y n n ik i po­

zaw ychow aw cze. O tem, b y w sz y s tk ie je ure gu lo ­ w ać i nastaw ić, ja k tego pragną n ie k tó rz y teo re ty­

c y i ja k to c z yn ią np. in te rn a ty , niem a oczyw iście m ow y, a to n ie ty lk o ze w zględów technicznych, lecz także dlatego, że w y ch o w a n ie rozum ne, zdając sobie sprawę z w zględnie skro m n ych g ra n ic w ła ­ snych m ożliw ości, uw aża w spółpracę tego t. zw.

w y ch o w a n ia samorzutnego, w y k o n yw a n e g o przez n atu rę i społeczeństwo, za pożądane a naw et w p ro st konieczne. D latego też c z y n n ik i, k ie ru ją c e w y c h o ­ w aniem , sta ra ją się owe w p ły w y nie usuw ać c a łk o ­ w icie, ażeby w s ta w ić na ich miejsce środow isko do pewnego stopnia sztuczne, lecz p ra gn ą je ty lk o w n a tu ra ln y m ich całokształcie do pewnego stopnia regulow ać, t. zn. w yłą cza ć z n ich przedew szystkiem

W ych o w a n ie i W ychow aw ca. 3

(38)

34

te c z y n n ik i, k tó re d z ia ła ją ujem nie, ja k np. n ie w ła ­ ściw a le k tu ra , w id o w is k a , lokale, tow arzystw o, śro­

dow isko niezdrow e pod względem h ig je n ic z n y m czy m o ra ln y m i t. d., a na ic h miejsce w prow adzać w p ły ­ w y dodatnie. Poniew aż je d n a k spraw a ta w y kra cza ju ż poza pracę i u rządzenia ściśle wychow aw cze, p rzeto w yc h o w a n ie zw raca się pod ty m względem 0 pomoc i w spółpracę do państw a, społeczeństwa, to w a rz y s tw i z w ią z k ó w i t. d. Jakoż ty lk o p rz y ta- k ie m sharm onizow anem w s p ó łd z ia ła n iu całego spo­

łeczeństw a m o żliw em jest w y ch o w a n ie skuteczne.

W ten sposób rozw ażania nasze, a czko lw ie k o dn o siły się zrazu ty lk o do w y c h o w a n ia je d n o s tk i dziecięcej, d o p ro w a d z iły nas na teren szerszy, spo­

łeczny, k tó r y u ja w n ił nam nowe, socjologiczne tru d ­ ności odnośnie do samej te c h n ik i w ych o w a w cze j;

z te j też s tro n y p rz y b y w a w szczególności trudność, k tó ra jeszcze b a rd z ie j podw aża ścisłość, pewność 1 jednoznaczność te c h n ik i w ych o w a w cze j. D o omó­

w ie n ia te j stro n y zagadnienia w ychow aw czego prze­

c h o d zim y w następnej części naszych rozważań.

I I I .

21. Każde dziecko p rz y c h o d z i na ś w ia t w pew - nem społeczeństwie c z y li g ru p ie społecznej. „S połe­

czeństwo je st wcześniejsze od je d n o s tk i" m ó w i A r y ­ stoteles a za n im Comte. Przez społeczność rozum ieć należy nie sam m a te rja ln y z b ió r je d n o stki, lecz coś w ię ce j jeszcze, coś, co spra w ia , że ten zb ió r tw o rz y pew ną ż y w ą całość. Jak daleko możemy sięgnąć w zro k ie m w przeszłość lu dzkości, wszędzie z n a j­

(39)

d u je m y choćby n a jpie rw otn ie jsze, n a jlu źn ie jsze z w ią z k i społeczne, a natom iast nie z n a jd u je m y n i­

gdzie takiego stanu, o ja k im m ó w i św. Tomasz z A k w in u lu b Rousseau, stanu bezspołecznego, k o ń ­ czącego się d obrow olną um o w ą społeczną. Społe­

czeństwo bow iem p ie rw o tn e n ie je s t w y tw o re m ro ­ zum u, lecz in s ty n k tó w (g a tu n kow ych, seksualnych, ro d zinn ych , sym p a tyczn ych , to w a rz y s k ic h ). D a lszy ro z w ó j d o k o n y w a się, począw szy od lu ź n y c h a na­

w et tym czasow ych ro d zin, poprzez k a s ty , plem iona, u s tró j ro d ow y, stanow y, lib e ra ln y i t. d. S tru k tu ra każdej z ty c h fo rm je st in n a i d e cyd u je o calem ż y ­ ciu społecznem. T y p o w e są też d la k a ż d e j z ty c h fo rm inne cechy, ze w zględu na k tó re m ożemy śle­

d zić ich ro z w ó j, a w ię c: u s tró j ro d z in y (rodzina prze jścio w a (n a tu ra ln a ), gru po w a , monogamiczna), sposób zd o b yw a n ia śro d ków żyw n o ści (p ie rw o tn y : ryb o łó stw o i m y ś liw s tw o ; w y ż s z y : pasterstw o i ro l­

n ic tw o w ra z z w o jn ą , p rze m ysł i handel), u s tró j go­

spodarczy (w spólnota, n ie w o ln ic tw o , feu d alizm , własność p ry w a tn a ), u s tró j p o lity c z n y , re lig ja (de- m o n o la trja , k u lt p rz o d k ó w , anim izm , p o lite iz m na- tu ra lis ty c z n y , m onoteizm ) i t. d. Rzecz jasna, że w ka żde j z ty c h fo rm społecznych m usiało i m usi także w y c h o w a n i e b y ć inne, dostosowane do nich. Tę zależność i ew o lucję fo rm w ych o w an ia , ce­

ló w i treści w z w ią z k u z fo rm a m i życia społeczne­

go śledzi i bada s o c j o l o g j a p e d a g o ­ g i c z n a 1).

*) B a rth P.: Geschichte der E rziehung in soziolo- gischer und geistesgeschichtlicher Beleuchtung. V I wyd.

J. A . B arth, Leipzig, 1925.

35

(40)

36

22. N am je d n a k w ty c h naszych rozw aża­

niach, pośw ięconych i s t o c i e w ychow ania, cho­

d z i o rzecz ca łkie m ogólną, t. j. o ogólny w łaśnie zw iązek pom iędzy w ych o w an ie m a życiem społecz- nem, c z y li o w ychow anie, ja k o f u n k c j ę życia społecznego.

Społeczeństwo, ja k w spom nieliśm y, to nie ma- te rja ln y ty lk o z b ió r jednostek, lecz także pew na ich organizacja duchow a. C z ło n kó w społeczeństwa łą ­ czy n ie ty lk o p rzym u s lu b potrzeba doraźna, lecz poza pew ną w spólnotą m a te rja ln ą w spólnota ję z y ­ ka, w ierzeń, o bycza jó w , p ra c y i dążeń, słowem to, co n a z y w a m y n a jo g ó ln ie j k u l t u r ą , a co jest w y ­ tw o re m ży c ia duchowego. C z ło w ie k bowiem , w p rze ciw ie ń stw ie do zw ie rzą t, ro z w ija się n ie ty lk o pod w p ły w e m c z y n n ik ó w n a tu ra ln y c h , lecz także sam orzutnie, św iadom ie i tw órczo, t. zn. d z ię k i swej zdolności m yślenia, w y o b ra ź n i, uczuciom i pra gn ie ­ niom , słowem, d z ię k i tem u, że je st duchem , w y tw a ­ rza w ł a s n e c e l e , odnoszące się bądź do n a tu ry zew nętrznej, bądź do w łasnej n a tu ry człowieczej, i re a liz u ją c je, prze kszta łca ją c naturę, tw o rz y św ia t n ow y, t. j. k u ltu rę w łaśnie. K u ltu ra ro d zi się je d y n ie na tle i w ram ach życia społecznego. Każde społe­

czeństwo lu d zkie , choćby n a jp ry m ity w n ie js z e , po­

siada ju ż pew ną k u ltu rę , na k tó rą , n a jo g ó ln ie j m ó­

w ią c, s k ła d a ją się: naczelne i d e e (w ia ra , id e ały, obyczaje), w i e d z a i s z t u k a oraz t e c h n i- k a 5). R ozw ój k u ltu r y d o ko n yw a się w k ie ru n k u coraz większego w y z w a la n ia się ludzkości od p rz y ­

*> Bnrth P.: o. c.

(41)

musu naturalnego, coraz w iększej samodzielności i w olności ducha.

23. Z tego stanow iska, ze stanow iska życia i ro z w o ju społecznego i k u ltu ra ln e g o , ro z p a trz m y obecnie, czem je st w ych o w an ie . W tem teoretycz- nem ro zw a żan iu m ożemy je d n a k spojrzeć na nie bądź od stro ny p ew nej gotow ej ju ż k u lt u r y i fo rm y społecznej, bądź też od stro n y dziecka c z y li n ara ­ stających w cią ż m ło d ych pokoleń, m a ją c y c h k u lt u ­ rę tę sobie p rz y s w o ić lu b inaczej m ów iąc, „w ró ś ć “ w społeczeństwo.

Przez k u ltu rę ro zu m ie m y ogólnie sumę w a rto ­ ści, w śród k tó ry c h w y ró ż n ić m ożem y d o b r a oraz i d e e i i d e a ł y ; pierw sze oznaczają p rz e d m io ty n a t u r a l n e i p rz e d m io ty s z t u c z n e (t. j. w y ­ tw orzone przez człow ieka, a rte fa k ty , ja k np. narzę­

dzia, m owa, pismo, dzieła sztuki, w ie d za i t. d.), tu ­ dzież pew ne d y s p o z y c j e p s y c h i c z n e (ja k np. dobra pam ięć, siln a w ola, cnota, um iejętność i t. d.) — w sz y s tk ie oczyw iście o ty le , o ile „ p r z y w ią ­ z u je m y do n ich w a rto ść44, t. j. o ile uzna je m y je za cenne, pożyteczne, p rzyje m n e, „d o b re 44; idee i idea­

ł y zaś oznaczają w p rze ciw ie ń stw ie do ju ż is tn ie ją ­ cych d ó b r pew ne najogólniejsze i najw yższe w a r­

tości, o ile je sobie dopiero w yo b ra ża m y, życzym y, spełnić pragniem y.

O czyw iście w szystkie w a rto ści k u ltu ra ln e są niem i, t. j. m a j ą s e n s dopiero w z w ią z k u z czło­

w iekiem , d la niego i poprzez niego — poza n im zaś przestają b y ć „w a rto ś c ia m i44, i to n ie ty lk o poza człow iekiem wogóle, lecz poza czło w ie kie m p rz y n a ­ leżnym do pewnego społeczeństwa, p ew ne j g ru p y

5?

(42)

38

społecznej lu b pewnego ty p u k u ltu r y . W zasadzie zatem w a rto ś c i k u ltu ra ln e są n ie m i ty lk o o tyle , 0 ile je c zło w ie k „ro z u m ie ", uznaje i um ie używ ać.

Z tego stanow iska k u ltu r a , w śró d k tó re j m o­

żem y jeszcze w y ró ż n ić c a ły szereg k ó ł w spółśrod- k o w y c h , prze dsta w ia się ja k o g o to w y system w a rto ­ ści 1), k tó r y trw a ć i ro z w ija ć się może je d y n ie przez lu d z i i w lu d ziach . Sama k u ltu r a te d y m usi we w ła s n y m u k ła d z ie w y tw o rz y ć sposoby i śro d ki, b y w cielać się i przeszczepiać w lu d z i. D o tego w ła ­ śnie zm ierza o lb rz y m ia w każdem c y w iliz o w a n e m społeczeństwie p o lity k a i org an iza cja ośw iatow o- k u ltu ra ln a , k tó r e j n a jg łó w n ie js z ą dziedziną je st dziedzina w ych o w an ia .

G d y b y społeczeństwo, w y tw o rz y w s z y sw oją w łasną k u ltu rę , całe w yg in ę ło , zgin ęła b y oczyw iście 1 jego k u ltu ra , o ile b y je j choć w p ew ne j części nie p o d ję ły i nie p rz y s w o iły sobie inne społeczeń­

stwa, ja k to m ia ło miejsce z n ie k tó re m i w y so kie m i k u ltu r a m i starożytnem i, np. egipską, grecką, rz y m ­ ską; z d ru g ie j strony, g d y b y społeczeństwo, posia­

dające pew ną k u ltu rę , stało się nieśm iertelne, usta­

ła b y potrzeba w ych o w a n ia . Społeczeństwo fizyczne je d n a k, będące żyw em podłożem w s z e lk ie j k u ltu r y , obum ierając, odradza się równocześnie d z ię k i po­

p ę d o w i rozm nażania się we w ciąż narasta ją cych po­

koleniach. T rw a ło ś ć i ro z w ó j fiz y c z n y zapew nia te­

d y społeczeństwu sama n atu ra . D la k u lt u r y jednak,

’) W ty m związku p o m ija m y rozm yślnie moment niesłychanie ważny, ja k im jest r o z w ó j czyli t w ó r ­ c z o ś ć k u ltu ry .

(43)

39

chcącej trw a ć i ro z w ija ć się, p ow sta je stąd zagad­

nienie najistotniejsze, a m ia n o w icie zagadnienie w y ­ tw o rze n ia specjalnej fu n k c ji, k tó ra b y tę je j tr w a ­ łość i ro z w ó j u m o ż liw ia ła , w szczepiając w odradza­

jące się szeregi pokoleń owe dobra, idee i id e a ły, tw o ­ rzące je j w ciąż narastającą i zm ienną treść. I oto z te j stro n y w y ja ś n ia się nam geneza i cel w y c h o ­ w ania, ja k o f u n k c ji sp ołeczn o -kultu ra ln e j, m ającej na celu u trz y m a n ie ciągłości i ro z w o ju k u ltu r y .

24. A teraz p o d e jd źm y do te j s p ra w y od stro­

n y m ło d ych pokoleń, w zgl. dziecka, mającego sobie ow ą k u ltu rę p rzysw o ić.

D ziecko, ja k pow ied zie liśm y, p rz y c h o d z i na ś w ia t w pew nem społeczeństwie i zastaje ju ż p e w ­ ną s tru k tu rę sp ołeczno-kulturalną. G d y b y dziecko, ja k to się dzieje w n iższym świecie zw ierzęcym , p rzyn o siło z sobą na ś w ia t g oto w y a p a ra t s ił i zdol­

ności, u m o ż liw ia ją c y m u w d an ych w a ru n k a c h b y t sam odzielny, nie b y ło b y wogóle zagadnienia w y ­ chow ania, lu b , co n a jw y ż e j, w y s ta rc z y ła b y pew na opieka i pomoc ze s tro n y ro d zicó w a popęd do naśladow ania i popęd do za b a w y u m łodych. Są to c z y n n ik i w ycze rp u ją ce nie m al zupełnie tę, żeby ta k rzec, z o o p e d a g o g j ę (w ych o w a nie zwierzęce), dokonującą się w y łą c z n ie p rz y pom ocy in s ty n k ­ tów . W ych o w a nie w ściślejszem znaczeniu rozpo­

czyna się je d n a k dopiero w świecie lu d z k im , i to na p e w n ym stopniu k u ltu r y . Z tą c h w ilą tw o rz y się ja k - g d y b y pewne napięcie m ię d zy ro zw o je m n a tu ra l­

n y m dziecka a k u ltu rą , k tó rą dziecko zastaje i k tó ­ rą m usi sobie p rzysw o ić. To napięcie (in a czej: d y ­ sonans) rośnie w m iarę ro z w o ju k u lt u r y ; to też, im

Cytaty

Powiązane dokumenty

Napięcia zasilania czujników Liczba czujników tensometrycznych Dokładność (dla ∆t = 0°÷ + 40° C) Liniowość.

c) zostałem/am poinformowany/a, że projekt „Kompetentny nauczyciel – mistrz i wychowawca” jest dofinansowany z Funduszy Europejskich w ramach Europejskiego Funduszu

Projekt współfinansowany przez Unię Europejską w ramach środków Europejskiego Funduszu Społecznego POWR.03.01.00-00-KN22/18. Harmonogram wsparcia dla kierunku

Contrary to a development that limits consumption, income growth with enlarging environmental efforts is widely accepted and appreciated, including increasing expenditures on

Jeżeli chodzi o zakres rzeczowy twórczości naukowej Bronisława Włodarskiego, to żałować należy, że w jego dorobku ogłoszonym drukiem nie ma prac dotyczących

czystości podjętej z miłości do Chrystusa i ludzi. Jest też wzorem modli- twy – niezbędnej w życiu kapłana, modlitwy pojętej również jako słucha- nie i wypełnianie

At the stage of language development with the emergence of subject verb agreement, verb and NP movement resulting in positioning of negation in front of verb, there can be no

Z epilogu tego dramatu, jaki rozegrał się w świecie przyrody, do­ wiadujemy się, iż obie dzikie łanie przyłączyły się do kołchozowego sta­ da, gdzie