• Nie Znaleziono Wyników

Praca jako czynnik produkcyi rolniczej ze szczególnem uwzględnieniem rolnictwa w Galicyi

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Praca jako czynnik produkcyi rolniczej ze szczególnem uwzględnieniem rolnictwa w Galicyi"

Copied!
104
0
0

Pełen tekst

(1)

STUDYA EKONOMICZNO-SPOŁECZNE

ZESZYT II.

PRACA

JA K O

CZYNNIK PRODUKCYI ROLNICZEJ

ZE SZCZEGÓLNEM U W Z G L Ę D N IE N IE M R O L N IC T W A W G ALIG YI

N A P IS A Ł

JAKÓB TOMALSKI

'# : f e ■

KR A K Ó W.

G. G E B E T H N E R I S P Ó Ł K A

D R U K A R N I A U N I W E R S Y T E T U J A G I E L L O Ń S K I E G O pod za rz ą d e m Jó z e fa F ilip o w sk ie g o .

(2)

. .

'

r- V . ': « “ , ; .

f4'.' .

(3)

STUDYA EKONOMICZNO-SPOŁECZNE

ZESZYT II.

(3 ^ ^ ^

PRACA

JA KO

CZYNNIK PRODUKCYI ROLNICZEJ

ZE SZCZEGÓLNEM U W ZG L ĘD N IEN IE M R O L N IC T W A W G A LIC Y I

N A P IS A Ł

JAKÓB TOMALSKI

K R A K O W.

G. G K B E T H N E R I S P Ó Ł K A

D R U K A R N I A U N I W E R S Y T E T U J A G I E L L O Ń S K I E G O p o d z a rz ąd em Jó z e fa F ilip o w sk ie g o .

1902.

(4)
(5)

SPIS RZECZY.

3. P r a c a ja k o c z y n n ik e k o n o m ic z n y . . . . . Ź ró d ło p ra c y w o g ó ł e ...

a) siła d u c h o w a c z ł o w i e k a ...

b) siła f iz y c z n a ...

II. P r a c a r o l n i c z a ...

a) p r a c a u m y s ło w a ...

z a p o trz e b o w a n ie tejże w G alicyi . . . . p o k ry c ie z a p o trz e b o w a n ia w G alicyi . . b) p r a c a f i z y c z n a ...

1) siła c z ł o w i e k a ...

rz e c z y w iste u ż y w a n ie te jż e w G alicyi . ilość sił ro b o czy ch w G alicyi . . . . 2) siła z w i e r z ą t ...

z a p o trz e b o w a n ie te jż e do p ra c y rolniczej p o k ry c ie z a p o trz e b o w a n ia w G alicyi 3) siły m e c h a n i c z n e ...

Z a k o ń c z e n i e ...

1

11 18 23 26 29 34 41 50 52 58 60 64 72 77 83 93

(6)

.

■i?'

J .'•!••,ü.’W.«:, 'klii-

(7)

Praca, jako objaw ekonom iczny, jest kategoryą nie­

zm ienną co do swej istoty. W ielkość jej jed n ak , zależnie od stopnia rozw oju ekonom icznego, jest różną i ustaw icznie się zwiększa. W idzim y to na w zajem nym stosunku owych czynników , od których egzystencya ludzkości zależała i zaw sze zależeć będzie, a który z biegiem czasu zm ia­

nom ulegał.

Pierw szym z tych czynników — to przyroda. Ona, z w idom ą przedstaw icielką ziemią, dostarcza m ateryału, potrzebnego na budow ę, w zględnie utrzym anie przy życiu organizm u naszego. D oprow adzenie m ateryału na miejsce budow y należy do nas. W tym celu m usim y zaw ładnąć daram i przyrody i zużyć ich na sw e potrzeby. P ośredni­

kiem m iędzy potrzebam i człow ieka a środkam i ich zaspo­

kojenia jest praca, tj. ow a pośrednicząca czynność, odgry­

w ająca . rolę łącznika. D w a te czynniki w każdej epoce gospodarczej społeczeństw , począw szy od zarania ludzko­

ści aż po dzień dzisiejszy, nic na sw em znaczeniu nie straciły, ale w zajem ny ich stosunek był w różnych epo­

kach różnym. W m iarę zw iększania się sum y potrzeb zw iększać się m usiał na ogół i udział przyrody w zaspo­

kajaniu tychże, — a w m iarę tego zwiększać się m usiał i udział ow ego pośrednika. W początkach istnienia ludz­

kości, gdzie, jak m ożna przypuścić, jedynem i potrzebam i były potrzeby, dążące do utrzym ania i zachow ania życia fizycznego, niejako zwierzęcego, czynność człow ieka obja-

S tu d y a ek o n o m iczn o -sp o łeczn e. II. ^

(8)

2 JA K Ó B TO M A L SK I

w iała się w tym jedynie kierunku, by te elem entarne po­

trzeby zaspokoić. W yszukiw anie i zaw ładnięcie w ytw oram i przyrody, służącym i za pożyw ienie (którem najpraw dopo­

dobniej były początkow o owoce, jagody, korzenie jadalne itp .x) było jedyną pracą. N aturalną rzeczą, źe, aby ludność dana m ogła w yżyw ić się tym sposobem , m usiała stosun­

kowo bardzo w ielki obszar zająć w sw e posiadanie.

W m iarę zw iększania się ludności, zw iększać się m usiał i dotychczas używ any o b s z a r2). N astępow ało pow olne rozprzestrzenianie się ludności na coraz dalsze obszary, a trw ało to dopóty, aż nieprzezw yciężone przeszkody nie pow strzym ały tego rozwoju. Jedyną przyczyną takiego rozprzestrzeniania się ludności był niekorzystny stosunek pom iędzy ludnością a obszarem dotychczasow ym , za mało było środków pożyw ienia dla tej ludności na danym ob­

szarze i obszar był przeludnionym . Sum a w szystkich po­

trzeb przew yższała sum ę rozporządzalnych z danego ob­

szaru środków zaspokojenia tychże i ludność m usiała coraz dalsze obszary kolonizow ać.

Jak widzim y, na przeludnienie w pływ ają z jednej strony ogólna sum a potrzeb tj. liczba ludności i jej po­

trzeby, z drugiej ogólna sum a środków zaspokojenia tychże tj. ziem ia [przyroda] i praca. Zm iana po jednej stronie rów n an ia w yw ołuje dla utrzym ania rów now agi zm ianę i po drugiej stronie, a w ięc zw iększenie potrzeb w ym aga pom nożenia środków zaspokojenia tychże. P rzyroda jednak, podlegając niezm iennym praw idłom przyrodzonym , p rze d ­ staw ia do pew nego stopnia w ielkość stałą, przeto zm iana po tej stronie rów n an ia dotyczy tylko pracy. Gdy więc

. "J R o s c h e r : » S y stem d e r V o lk sw irtsc h a ft« t. II str. 19. U lu ­ dów sto jący ch n a n izk im sto p n iu k u ltu r y i dzisiaj jeszcze g ló w n e m p o żyw ieniem są k o rz e n ie ro ś lin (dzicy A m ery k i pin.). L u d y k o czu ją ce i dzisiaj ro b ią w y p r a w y n a z a p a s y k o rz e n i i z a p a s y sia n a , k tó re sobie z w ie rz ą ta n a g ro m a d z a ją (T u n g u zi, K oibale).

2) v. S c h ö n b e r g : » H an d b u ch d e r p o litisc h e n O ekonom ie«.

T ü b in g en 1896 t. I str. 867.

(9)

PKA C A JA K O C ZY N N IK P R O D U K C Y I R O L N IC Z E J 3 liczba ludności i jej potrzeby, które na ogół biorąc są czynnikam i tylko w bardzo niew ielkim stopniu zależnym i od jed n o stk i, ulegną zmianie, w tedy i praca w obec sta­

łości p raw przyrody musi uledz zmianie. A źe ona naj­

więcej podlega w pływ ow i naszej woli i najłatw iej daje się zm ieniać — zatem usunięcie niekorzystnego stosunku po­

m iędzy ludnością a obszarem , tj. usunięcie przeludnienia, zależy od pracy naszej. Dowodzi tego rozwój gospodarczy.

Dopóki obfitość obszarów niezajętych dozw alała bez w ielkich tru d ó w rozprzestrzeniać się i zajm ować te ob­

szary, przeludnienie byw ało tą drogą usuw ane. W zrost sum y potrzeb, spow odow any w zrostem ludności, w yrów ­ nyw ał się w zrostem sum y pracy na pow iększonym ob­

szarze. Gdy środek ten zaw iódł, gdy now ych obszarów nie m ożna było już tak łatw o zajm ować, — następow ało przesilenie, dla uniknienia którego koniecznem było p rzy ­ w rócenie rów now agi pom iędzy pracą a potrzebam i. A więc albo ograniczenie ogólnej sum y potrzeb, albo pow iększenie ogólnej sum y pracy na tym sam ym obszarze w celu uzy­

skania większej ilości środków zaspokojenia tychże. O gra­

niczenie ogólnej sum y potrzeb w teoryi jest m ożliw em albo przez zapobieżenie w zrostow i ludności a w zględnie przez usunięcie nadm iaru tejże — ograniczenie m ałżeństw , wojny, zarazy, głód itp. — albo przez zm niejszenie ilości potrzeb jednostki w stosunku do ilości rozporządzalnych środków.

O ile pierw sza altern aty w a na krótki przeciąg czasu byw ała skuteczną, o tyle dru g a nigdy nie usunęłaby prze­

silenia, gdyż w łaśnie ograniczanie potrzeb je s t przyczyną tegoż. Dlatego przyw rócenie rów now agi kosztem potrzeb nie okazyw ało się skutecznem na dłuższy przeciąg czasu Musiano więc zwrócić się do drugiego środka — do po­

w iększenia ilości p ra c y 1) na dotychczasowym obszarze.

Zw iększenie ilości środków zaspokojenia potrzeb, a głów nie

') O czyw iście n ie ty lk o rolniczej.

1*

(10)

4 JA K Ó B T O M A L SK I

pożyw ienia na tym sam ym obszarze, o ile obszar ten do­

tychczasow ym sposobem gospodarow ania do ostatecznych granic został już w yzyskanym , m ożliw em było przez zm ianę sposobu gospodarow ania, przez zw iększenie intenzyw ności w w yzyskiw aniu obszaru, przez w ciąganie w obręb środ­

ków zaspokajania potrzeb coraz to now ych darów przy­

rody 1) (w szelkie surogaty początkow o m ają na celu za­

stąpić droższy produkt, z biegiem czasu stają się tak roz­

pow szechnionym i, iż są niejako głów nym produktem , za­

spokajającym dane potrzeby, np. b aw ełna jako surogat w ełny, cukier burakow y a cukier trzcinow y, cykorya a kaw a itp.). Zw iększenie stopnia w yzyskania ziemi po­

w iększało zakres czynności ze strony ludzi, zw iększało zakres pracy.

W każdej epoce gospodarczej, gdy w skutek w zrostu ludności i, co za tem idzie, w skutek zw iększenia się ilości potrzeb, dana przestrzeń okazyw ała się niew ystarczającą na utrzym anie ludności, środkiem zaradczym , przeciw dzia­

łającym niekorzystnym skutkom przesilenia ludnościowego, okazyw ało się zw iększenie ilości pracy. To zw iększenie odbyw ało się albo na zw iększonym obszarze, albo na tym samym. W pierw szym w ypadku odbyw ało się bez zm iany system u gospodarow ania, a w drugim zmuszało do takiej z m ia n y 2). T a , jako tru d n iejsza, bo w ym agająca zm iany

*) O koliczność, iż p o je d y n c z e sp o łe c z e ń s tw a nie o k a z u ją ta k ic h o b ja w ó w , ja k to w id z im y p rz y n a jn o w s z y m ro z w o ju ek o n o m ic z n y m u s p o łe c z e ń stw z a s o b n y c h w k a p ita ł, n ie je s t z a p rz e c z e n ie m p o w y ż­

szego, w s k a z u je ty lk o n a p e w ie n p o d z ia ł p ra c y w o b ręb ie lu d zk o ści, n a szy b szy ro zw ó j k tó re g o w z n a c z n y m s to p n iu w p ły w a ją u d o g o ­ d n ien ia u ła tw ia ją c e w z a je m n ą w y m ia n ę . E k s p o r t i im p o rt (czy to to w a ró w czy siły roboczej) w s k a z u ją ty lk o n a e k o n o m iczn e z m n ie j­

szenie w z g lę d n ie p o w ię k sz e n ie o b s z a ru p rz y p o m o c y ró ż n ic w w a r ­ tości to w aró w . W ty m k ie ru n k u im p o rt to w a ró w , w k tó ry c h g łó w n ą w a rto ś ć p rz e d s ta w ia c z y n n ik p ro d u k c y i, p rz y r o d a — p o d p o sta c ią m a te ry i, a z d ru g iej s tro n y e k s p o r t siły ro b o czej, s ą d la p rzy szło ści k r a ju i jeg o b o g a c tw a m a te ry a ln e g o n iem ałeg o z n aczen ia.

2) H. S e t t e g a s t : » L a n d w irts c h a ft u n d ih r B etrieb«. 1877, t. II

(11)

PRACA JA K O C ZY N N IK PR O D U K O Y I R O L N IC Z E J 5 sposobu pracowania, zm iany dotychczasow ej techniki, była zaw sze na drugim planie i dopiero z konieczności zw ra­

cano się do niej. Historya w szystkich wojen i historya stosunków m iędzynarodow ych jest dostatecznym tego do­

wodem . W idom ym celem tychże jest chęć zagarnięcia pod sw e w pływ y jak najw iększego obszaru. Daw niej od­

bywało się to drogą wojen, drogą przem ocy fizycznej — dziś drogą handlow ą, drogą przem ocy ekonomicznej. P rz e ­ ludnienie obszaru w yw ołuje pew nego rodzaju ekspansyw - ność ludności, która m usi znaleźć ujście na zew nątrz albo na w ew nątrz. Daw niej zagarnięcie w ładzy w kraju pod­

bitym usuw ało przeludnienie u zwycięzcy, gdyż w pier­

w szym rzędzie w ykonyw anie w ładzy przez zwycięzców i daniny, składane przez zwyciężonych, które niczem in- nem nie są, jak tylko rezultatam i pracy, dostarczały środ­

ków żywności dla n adm iaru ludności, a następnie różny stopień kultury u zwycięzcy i zw yciężonego był przyczyną w yrów nyw ania się k u ltur i przez to usuw ał przeludnienie.

Jeśli ta ekspansyw ność na zew nątrz natrafiła na nieprze­

zwyciężone przeszkody, w tedy następow ała zm iana system u gospodarczego, ekspansyw ność na w ew nątrz. Takie prze­

silenia i usiłow ania usunięcia ich, usiłow ania znalezienia ujścia dla tej ekspansyw ność! nieprzerw anie trw ały i trw ają.

One są jedynie przyczyną oraz w aru n k iem rozw oju go­

spodarczego.

I w ostatnim okresie jesteśm y św iadkam i takiego procesu. Ludność, a z nią i potrzeby w zrastają ponad środki zaspokojenia tychże na w łasnym obszarze — z d ru ­ giej strony niew ielka różnica w stanie kulturalnym ludności na sąsiednich obszarach powoduje, iż przem oc fizyczna, w stosunku do sąsiadów7, wobec tej rów ności k u ltu r b a r­

dzo u tru d n io n a — nie osiągnęłaby głów nego celu, a przy­

str. 284. W y ż y w ie n ie je d n o s tk i u lu d ó w p a ste rsk ic h w y m a g a ło 200 do 300 m o rg ó w p a s tw is k ; w o k resie ro ln ic z y m w y s ta r c z a 2—4 m o r­

g ó w . H. G. C a r e y : » G ru n d la g e n d e r S o cialw issen sch aften « . 1863, M ü n ch en I, str. 112.

(12)

6 JA K Ó B TO M A L SK I

najm niej nie na dłuższy okres czasu. D latego konieczno­

ścią się stało sięgnąć na dalsze obszary, o niższej kulturze.

Użycie przem ocy fizycznej w tym w ypadku nie dla w szyst­

kich społeczeństw je s t m ożliw e, natom iast przem oc eko­

nom iczna okazała się bardzo dobrym zastępcą. W ydosko­

nalenie techniki kom unikacyjnej jest środkiem , który sto­

sunkow o niew ielkim nakładem sił w łasnych um ożliw ia w ciągnięcie w obręb w łasnego gospodarstw a społecznego gospodarstw krajów n a w e t bardzo odległych. W a ru n k iem jed n a k je s t różny stopień kultury obu społeczeństw , to znaczy ogólna ilość potrzeb i środków zaspokojenia tychże m usi być różną w obu społeczeństw ach. Aby to w y ró ­ w nyw anie się k u ltu r przynosiło korzyść silniejszem u i aby ta przem oc ekonom iczna skuteczniej działała, wrznieca się nowe, nieznane potrzeby w społeczeństw ach o niższej kulturze i te zaspokaja się pracą nie tych społeczeństw , ale w łasną, a w zam ian za w łasną pracę otrzym uje się potrzebne dla siebie środki zaspokojenia potrzeb z owych krajów 1). f ą drogą u suw a się złe skutki z przeludnienia w ynikające daleko dogodniej, chociaż m niej pew niej, niż w daw niejszych epokach, kiedyto utrzym anie ludności za­

leżało od w łasnej pracy i w łasnego obszaru. Dziś zależy od w łasnej pracy, ale obcego obszaru, czyli od stosunków gospodarczych obcego społeczeństw a. Dlatego to dzisiaj przesilenie gospodarcze jednego społeczeństw a pociąga za

*) Z a illu s tra c y ę m oże p o słu ż y ć n a s tę p u ją c y p rz y k ła d : A u stro - W ę g ry w y w io z ły w r. 1899 c u k ru i sy ro p u 567.132 to n n w a rto ś c i 175 m ilio n ó w k o ro n . W z a m ia n z a to m o g ła w p ro w a d z ić A u s try a 1,167.501 to n n pszen icy . W r. .1899 z e b ra n o w A u s try i 268ä q b u r a ­ k ó w c u k ro w y c h z 1 H a, a z teg o po p rz e ro b ie n iu o trz y m a n o 2797 q c u k ru w a rto ś c i 7652 k o ro n . Z a cen ę tę m o ż n a b y ło w p ro w a d z ię 51;l q p szenicy (100 k g p s z e n ic y = 1497 k o ro n w e d łu g o sz a c o w a n ia k o m isy i staty sty czn ej w W ie d n iu ). L icząc z b ió r p s z e n ic y w e d łu g ro c z n ik a sta ty st. m in is te rs tw a ro ln ic tw a w d a n y m ro k u 127 q z 1 H a, o trz y ­ m aliśm y d ro g ą z a m ia n y z a p lo n 1 H a (zasian eg o b u ra k a m i) p lo n 402 H a (zasianych p szen icą). W te n sp o só b p o w ięk szy liśm y k o sztem p ra c y naszej o b sz a r w ła sn y .

(13)

PRACA JA K O C ZY N N IK P R O D U K C Y I R O L N IC Z E J 7 sobą przesilenia u innych społeczeństw i to w wyższym stopniu u tych społeczeństw, które pozostają, z niem w ści­

ślejszych, bezpośrednich stosunkach ekonomicznych. N ie­

bezpieczeństw o i niepew ność takiego środka zaradczego przeciw ko przeludnieniu są tem w iększe, iż nietylko prze­

silenie ekonomiczne, ale i w ola jednostek kierujących m ogą spowodować, źe droga ta pozostanie bezskuteczną, w zglę­

dnie nie usunie przesilenia ludnościow ego (np. odosobnie­

nie Anglii przez Napoleona I, cła ochronne, zam ykanie granic itp.). W idzim y też, iż społeczeństw a nowoczesne, w dokładnem zrozum ieniu niebezpieczeństw a stąd w yni­

kającego, by zabezpieczyć się przynajm niej przeciw ko tej dowolności, w razie potrzeby nie cofają się przed użyciem siły fizycznej (np. dem onstracya floty ze w zględów h a n ­ dlowych). Takie ekonom iczne pow iększenie obszaru od­

daliło tylko na pew ną odległość i praw dopodobnie znaczną owo zw iększenie nakładu pracy, jaki m usielibyśm y na w łasnym obszarze zużyć w celu pow iększenia w ydatności tegoż 1). Innem i słow y znaczy to, zm iana system u gospo­

darczego oddaloną jest na tak długo, aż nie nastąpi w y­

rów nanie potrzeb i pracy na zaspokojenie tychże na ca­

łym obszarze dostępnym . Obojętną je s t przytem rzeczą gęstość zaludnienia pojedynczych obszarów. Środki kom u­

nikacyjne w yrów nyw ają bow iem w praktyce zaludnienie dostępnych obszarów.

Czynność około zaw ładnięcia a w zględnie w ytw orzenia i uczynienia zdatnym i do użytku produktów przyrody w y­

m ag a , zależnie od system u gospodarczego, ograniczonej ilości pracy, wobec czego produkcya dana w ym aga obecności w m i e j s c u t w o r z e n i a tylko sił potrzebnych, a być może, iż n a w e t tylko w tym czasie i w tym term inie,

^ P o le d o św ia d c z a ln e z a k ła d ó w R . S a c k a w P la g w itz je s t p rz y k ła d e m z w ię k sz e n ia ilości p ra c y n a d a n y m ob szarze. W ie n e r Indw . Z eitu n g 1898.

(14)

8 JA K Ó B TO M A LSK I

kiedy praca dana będzie m usiała być w y k o n a n ą 1). N a taki rozw ój zdaje się w skazyw ać grom adzenie się ludności w w iększych m iastach, a w yludnianie się wsi.

P ra ca więc pow iększa się w m iarę w zrostu ludności i jej potrzeb; przyroda, a w łaściw ie ziemia, zw iększa swoją w ydatność tylko w m iarę, jak człow iek zw iększa swój nakład pracy wobec niej. Dlatego śmiało m ożem y tw ie r­

dzić, iż ludzkość w swej egzystencyi zależy jedynie od w łasnej pracy — przyroda bowiem, rządząc się stałem i praw am i, jest wielkością stałą.

P oniew aż praca jest jedynym środkiem do zaspoko­

jen ia potrzeb, zatem rów now aga m iędzy ilością potrzeb a ilością pracy jest w każdej najm niejszej jednostce go­

spodarczej koniecznością. Aby w obec zwiększającej się ustaw icznie ilości potrzeb, ilość pracy rów noległe m ogła się zwiększać, m usi wobec tego sam ego źródła pracy — człow ieka — rez u lta t »pracow ania« coraz być większym . W jak i zaś sposób zw iększanie się to nastąpić może, nie trudno nam będzie zrozum ieć, jeśli chociaż pobieżnie uprzytom nim y sobie źródło i istotę tej czynności, której celem jest przedew szystkiem zaw ładnięcie w ytw oram i przyrody, a następnie przeistoczenie tychże w zdatne do użytku. Aby to zaw ładnięcie mogło przyjść do skutku, m usi być użytą ze strony człow ieka pew na ilość siły, któraby się objaw iła na zew nątrz, a m iała zdolność przezw ycięże­

nia oporów, jakie owe w ytw ory przyrody zaw ładnięciu staw iają. K ażdem u jestestw u, tak żyjącem u jak i m artw e ­

') J u ż o b ecn y ro zw ó j p rz e m y słu su k ie n n ic z e g o je s t teg o do­

w odem . W e łn ę lu b b a w e łn ę w y p ro d u k o w a n ą w k o lo n ia c h p rz e ­ ra b ia się n a su k n o lu b n a w e t g o to w e u b r a n ia w A nglii i g o to w y p ro d u k t w y w o z i się n a p o w ró t do kolonii. To sam o d a się p o w ied zie ć i o in n y ch g a łę z ia c h p rz e m y s łu i to n iety lk o w A nglii, n p . sk ó ry a to w a ry g a la n te ry jn e z ty c h ż e , d rz e w o a p a p ie r d rz e w n y itp. N a ­ w e t ro ln ictw o u le g a p o d o b n e m u ro z w o jo w i. P ro d u k c y a np. zb o za w fe rm a c h A m ery k i p ó łn o cn ej z a tr u d n ia ludzi, k tó ry c h n a czas r o ­ b ó t p o ln y ch z m ia s t i c e n tró w p rz e m y sło w y c h śc ią g a się n a m iejsce.

(15)

P R A C A JA K O C Z yM N IK P R O D U K C Y I R O L N IC Z E J 9 m u (w edług naszych pojęć), w łaściw ą jest jakaś siła a n a­

w e t równocześnie kilka sił i niem a na świecie przedm iotu, któryby nie był źródłem jakiejś s iły 1). Tak samo w ięc człowiek, jak zw ierzę lub roślina, jak ziem ia i m inerał i każdy najdrobniejszy atom, podlegając siłom przyrodzo­

nym, jest źródłem sił. W ęg iel kam ienny np. m a utajoną siłę ciepła, która przy połączeniu z tlenem pow ietrza u ja­

w nia się, a rów nocześnie podlega on sile ciężkości, spoi­

stości itp. Siły te różne podlegają stałym, niezm ienionym praw om tak w stosunku do siebie, jak i do przyrody i pod tym w zględem m ożna je uw ażać za rów norzędne. Różnica w napięciu tych sił, tj. w wielkości oddziaływ ania ich na siebie, je s t pow odem owego ustaw icznego ruchu w przy ­ rodzie, który nie je st niczem innem , ja k tylko w alką sił przyrody. Człowiek w początkach swej egzystencyi niem al instynktow nie rozpoznając stosunek swój do św iata ze­

w nętrznego, m usiał toczyć w alkę z przyrodą o swój byt, a środkiem pom ocnym była m u początkowo tylko siła jego m ięśni, kierow ana niew ielkim zasobem siły duchowej.

W m iarę rozw ijania się jego siły duchowej rozpoznaw ał on stopniowo, em pirycznie owe stałe praw a, jakim* pod­

legały obce dla niego siły, a rozpoznaw szy jakość i w iel­

kość działania oraz źródło tychże, korzystał z tej św iado­

mości w walce z niem i i tym sposobem ułatw iał sobie zwycięstwo. Tą drogą ujarzm iając stopniow o różne siły przyrody i czyniąc je zaleźnem i od siebie, w ybijał się z tej rów norzędności pierw otnej. Rów nocześnie jed n a k siłom, których istoty i źródła ani zbadać ani ujarzm ić do­

tychczas nie potrafił, m usi on ulegać, a w alka jego z niem i polega jedynie na przeciw działaniu a w zględnie zm niej­

szaniu niekorzystnych skutków , jakie z przew agi sił »wyż­

szych« m ogłyby dla niego w yniknąć. Ową w alkę sił przy­

rody nazyw am y c z y n n o ś c i ą , a jeśli czynność ta jest

. ') I. St. M i l l : » G ru n d sätze d er p o litisch en O ekonom ie«. 1869, t. I, str. 121.

(16)

10 JA K Ó B TO M A L SK I

przedsięw ziętą w określonym celu, w tedy dopiero m ówi­

m y o p r a c y . Nie każda w ięc'»w alka sił« jest w znaczeniu naszem pracą. Z p u n k tu w idzenia ludzkości celem pracy jest korzyść człow ieka, zaspokojenie potrzeb (bez w zględu n a charak ter tychże), i »w alka sił« w tedy będzie dla czło­

w ieka pracą, jeśli przynosi m u korzyść. W każdej »walce sił« istnieje jakiś cel przyrody, ale gdy cel ten nie przy­

nosi człowiekowi korzyści, to i w alka ta nie może być dla niego pracą. W każdej więc pracy m uszą b ezw aru n ­ kow o mieścić się dw ie właściwości: a) ś w i a d o m o ś ć c e l u 1) tj. obecność jakiejś siły działającej w ew n ątrz a po­

budzającej do w alki i kierującej nią i b ) o b e c n o ś ć s i ł y d z i a ł a j ą c e j na zew nątrz a ujaw niającej się w przezw y­

ciężeniu obcych sił. Obie te siły m ają siedlisko sw e w or­

ganizm ie ludzkim i ta sam a jed n o stk a je s t źródłem siły f i z y c z n e j i d u c h o w e j . Z tego w zględu pracę w na­

szem znaczeniu m ożem y określić jako u j a w n i e n i e s i ę s i ł l u d z k i c h , czyli krótko, jako c z y n n o ś ć l u d z k ą . Pod takie pojęcie podpada więc każda czynność ludzka bez w zględu na użyteczność rezultatów tejże, w każdej bow iem czynności tk w i i św iadom ość celu i ujaw nienie się siły fizycznej. Tak więc czynność zw ykłego robotnika, zatrudnionego na roli lub w fabryce, jak i czynność uczo­

nego lub urzędnika, je s t w naszem znaczeniu pracą. Po­

jęcie takie nie przesądza kw estyi, czy praca dana posiada i w jakim stopniu posiada przym iot użyteczności tj. zdol­

ność służenia przeznaczonem u celowi. O ile lite ra tu ra od­

nośna pod w zględem abstrakcyjnego pojm ow ania istoty pracy nie była nigdy w sprzeczności, o tyle przym iot uży­

teczności, odpow iednio do stopnia oceniania zjaw isk eko­

nomicznych, różnym przypisyw ano czynnościom.

Różnice pod tym w zględem dadzą się wytłom aczyć różnicam i w pojm ow aniu istoty produktyw ności czyli w y­

l) K. H. R a u : » G ru n d sä tz e d er V o lk sw irtsc h a ftsle h re « . 1868, t. I, str. 151.

(17)

PR A C A JA K O C ZY N N IK P R O D Ü K C Y I R O L N IC Z E J 11 twórczości, bo każda szkoła ekonom iczna co innego rozu­

m iała pod tem określeniem 1). U m erkantylistów w ytw órczą była tylko czynność, przyczyniająca się do pow iększenia zapasu kruszców szlachetnych; w ed łu g fizyokratów pro­

duktyw ność była rów noznaczną z dochodem czystym a do­

chód czysty, tj. nadw yżkę w artości produktów nad koszta produkcyi, daje w edług ich zapatryw ań tylko ziem ia w zglę­

dnie przyroda, bo ona mocą sił w łasnych tw orzy now e produkta, które człow iek bierze tylko w posiadanie i uży­

w anie po ew entualnem przystosow aniu tychże w zdatne do użytku; w ed łu g A. Sm ith’a produktyw ność jest już rów noznaczna z użytecznością, ale użyteczność tę ograni­

cza on do potrzeb m a te ry a ln y ch , bo żąda od pracy, by tw orzyła dobra m a te ry a ln e 2); w końcu w edług nowszych badaczy produktyw ność je st określeniem użyteczności spo­

łecznej 8) tj. zdolności zaspokajania potrzeb uznanych za potrzeby społeczne, bez w zględu na to, czy potrzeby te dotyczą życia fizycznego czy duchow ego i bez w zględu na to, czy praca byw a »kapitalizow aną« czy też zaspokaja tylko potrzeby bieżące.

C z ło w ie k j a k o ź r ó d ło p r a c y .

P rzy ro d a dostarcza nam pod postacią swych darów środków do zaspokojenia naszych potrzeb, ale aby rzeczy­

wiście dary te m ogły być użyte do zaspokojenia potrzeb,, m usi być przedsięw ziętą zm iana położenia tych darów przyrody w obec człowieka. W chodzi tu w grę jedynie położenie w przestrzeni tych dw óch czynników : człow ieka i darów przyrody. P raca jako pośrednik m a za zadanie

‘) L. B i l i ń s k i : »S ystem e k o n o m ii społecznej«. L w ó w , 1893, t. I, str. 51 i n.

2) A. S m i t h : » U n te rs u c h u n g ü b e r das W e s e n u n d die U rs a ­ c h e n des V o lk sw o h ls ta n d e s. D e u tsc h v on Stöpel«. B erlin, 1878, t. II, str. 78.

3) W . R o s c h e r : » S y stem d er V o lk sw irtsch aft« . 1871, t. I, § 18.

(18)

12 JA R Ó B TO M A L SK I

w ym usić zm ianę tego po ło żen ia1). Do w ykonania takiej zm iany potrzeba więc obok 1) świadom ości w zajem nego stosunku i chęci zm iany tegoż tj. obok siły duchowej i 2) siły fizycznej, powodującej zm ianę położenia ciała, także i 3) przedm iotu, na którym by siły te m ogły się ujaw nić. Źródłem potrzebnych sił jest człowiek, gdyż on tylko posiadać m oże świadomość, o ile zm iana położenia danego przedm iotu przynosi m u korzyść i on także m a do rozporządzenia sw ą siłę fizyczną. P ierw otnie człowiek był jedynem źródłem sił pracujących; w m iarę jed n ak rozszerzania się zakresu pracy i w m iarę rozpoznaw ania właściwości sił przyrody, używ ał on do pracy sił przyrody przez siebie rozpoznaw anych. Poniew aż jed n a k ducha swego nie m ógł przenieść w działanie tych obcych sił, dla­

tego tylko sw ą siłę fizyczną zastępow ał siłam i przyrody i to tylko o tyle, o ile siły te pod w zględem jakości i wielkości działania dały się do tego zastępstw a użyć, siły zaś ducho­

wej, um ysłowej sam do każdej pracy m usiał dostarczać.

Począw szy od najbardziej prym ityw nego narzędzia aż do najwięcej skom plikow anej m aszyny, w szystko zastępuje tylko siłę fizyczną, czy to zw iększając efekt siły człow ieka, czy to w yręczając takow ą zupełnie. Gdy np. używ anie m łota ręcznego (jako siły ciężkości i spoistości) pow iększa ju ż kilkakrotnie efekt siły nieuzbrojonej ręki i zastępuje połączoną siłę fizyczną kilku lub kilkunastu jednostek, to u żyw anie m łota parow ego zastępuje siłę kilku lub kilku­

dziesięciu tysięcy jednostek.

Siłą tą w zm ocnioną kieruje je d n a w ola i dlatego śmiało m ożna powiedzieć, iż człow iek w nieskończoność powiększać może działanie swej siły fizycznej. W yręczając się w swej pracy siłami przyrody, zaw sze jed n a k zm u­

szony będzie zużyć w tej pracy obok swej siły duchow ej

1) W g ru n c ie rz e c z y k a ż d a p r a c a w y w o łu je z m ia n ę p o ło ż e n ia c ia ła w p rz e s trz e n i, czy to ja k o całości (tra n sp o rt, m e c h a n ic z n e dzie­

le n ie ciała), czy te ż p o je d y n c z y c h je g o s k ła d n ik ó w (d ro g ą chem iczną) oh. S u p i ń s k i : P ism a . L w ó w , 1872, t. II, str. 16 i n.

(19)

P R A C A JA K O C ZY N N IK P R O D U K C Y I R O L N IC Z E J 13 także pew ną cząstkę swej siły fizycznej na kierow nictw o tą obcą siłą, np. puszczenie, m aszyny w ruch w ym aga pew nego nakładu siły fizycznej na odkręcenie kurka. Z je ­ dnej w ięc strony w m iarę posługiw ania się siłam i przy­

rody zm niejsza się w pracy dotychczasow ej udział siły fizycznej człow ieka, z drugiej zaś w m iarę zw iększania się zakresu pracy w ogóle udział ten zw iększać się m usi kosztem siły uw olnionej od dotychczasow ej pracy. W ka­

żdej pracy siła d u c h o w a m u s i działać rów nocześnie z siłą fizyczną, lecz gdy zasób siły fizycznej człow ieka w obec ograniczenia źródła jej i wobec zastępstw a siłami przyrody m oże pozostaw ać n a tym sam ym stopniu roz­

w oju pod w zględem w ielkości, to zasób sił duchowych w m iarę rozszerzania się zakresu pracy ustaw icznie w z ra ­ stać musi. Zasób tych sił duchow ych nazyw am y u jedno­

stek stanem inteligencyi, zaś u społeczeństw a oświatą.

W zro st inteligencyi w zględnie ośw iaty w yjaśnia nam po­

niższy w zór:

Przypuśćm y, iż do w ykonania pew nej pracy P po­

trzeba jednostki siły duchow ej (Sd) i jednostki siły fizy­

cznej (6'fJ. zatem

P = S d + S f

Jeśli teraz siłę fizyczną zastąpim y siłą przyrody (Sp), to w powyższej pracy będzie czynną siła duchow a, siła przy­

rody i cząstka siły fizycznej człow ieka (^ § 0 potrzebna do nadzoru i o,/ i o i

P = S d ^ S p - ^ - m

P rzez użycie siły m echanicznej uw olniliśm y pew ną część siły fizycznej człow ieka ( = j S f — która w now ej pracy znajduje zastosow anie. W skład tej nowej pracy P x m usi obok uw olnionej siły fizycznej w chodzić także i jednostka siły duchow ej i

+ i S f - S f )

(20)

1 4 JA K Ó B T O M A L SK I

Jeśli i w tej pracy siła człow ieka zostanie zastąpioną siłą m echaniczną, to

S f P 1 = Sd, + SPl + Sf ~ m

n

W trzeciej powstającej pracy będzie czynną siła fizyczna S f

człow ieka uw olniona S f — ~ a gdy część jej zastąpim y now ą siłą m echaniczną, to

S f S f — lSf m

-Pg = Sd2 -j --- [- Sjp2

P oniew aż rów nocześnie w szystkie prace będą w ykony­

w ane, a w ięc

S f

r + r 1 + Ą = ( s i + a ' + S p ) + ( f f l 1 + f c “ + s P l )

S f S f — m + ( s d a + s p 2 + '-f ~ r n )

= (Sd -j— Sdi -|— S d 2) - |- (Sp -j— Sp-L - j - Spz) -j- S f czyli n . P = n . S d —[— n S p 4 - S f

Jak w idzim y, w ró w n an iu teiu siła fizyczna człow ieka (Sf) pozostaje n a tym sam ym sto p n iu , a pow iększa się tylko siła duchow a (Sd) i odpow iednio do zw iększenia się zakresu pracy siła przyrody (Sp).

Poniew aż siły przyrody m ają sw e źródło poza czło­

w iekiem i jako takie o tyle tylko w chodzą w grę, o ile na ich zaw ładnięcie w zględnie w ytw orzenie zużyw am y pew ną część naszej siły fizycznej z owej ilości stałej (Sf), w ięc śmiało m ożem y pow iedzieć, iż z e w z r o s t e m i l o ­

(21)

PRACA JA K O C ZY N N IK P R O D U K C Y I R O L N IC Z E J 15 ś c i p r a c y (nP) w z r a s t a ć m u s i , o ile o człow ieka chodzi, także tylko j e g o s i ł a d u c h o w a (nSd).

Poniew aż jednak siła duchow a jest kierow nikiem pracujących sił fizycznych, zatem zanim praca (nP) może być w ykonaną, siła ta już m usi być obecną i objaw iać się w kierow nictw ie, czyli innem i słow y: z w i ę k s z e n i e s i ł y d u c h o w e j c z y l i i n t e l i g e n c y i j e s t w a r u n k i e m r o z s z e r z e n i a s i ę z a k r e s u p r a c y . Jeżeli więc praca jest jedynem źródłem zaspokojenia potrzeb, a od stopnia zaspokojenia tych potrzeb zależy do b ro b y t, zatem z po­

w yższego w idzim y, iź dobrobyt, tj. zaspokojenie potrzeb, jest następstw em a nie w aru n k iem w zrostu inteligencyi w zględnie oświaty.

Pow iedzieliśm y, iż siła fizyczna człow ieka może być zastąpiona siłą przyrody, siłą, m ającą sw e źródło poza człowiekiem. W praw dzie może to nastąpić o tyle tyl­

ko, o ile poprzednio pow iększy się zasób siły duchowej, ale ju ż sam fakt uw olnienia siły fizycznej człow ieka od pracy kosztem sił p rz y ro d y x) kryje w sobie pow ażne nie­

bezpieczeństw o dla obecnego stanu społeczno-ekonom i­

cznego, zwłaszcza w tych społeczeństw ach, gdzie pow ażna część społeczeństw a za j e d y n e źródło sw ego utrzym ania posiada tylko sw ą siłę fizyczną, którą jäko to w ar sprze­

daje. Taka uw olniona siła, gdy nie znajduje zajęcia w no­

wej pracy, tj. gdy wolniejszy w zrost potrzeb nie dostarcza pracy dla w szystkich uw olnionych sił —- pow oduje przy zw iększonem w spółzaw odnictw ie, przez zw iększoną podaż sił do pracy, d e p r e s y ę ceny za siły robocze, a gdy de- presya ta dosięgnie m inim um , podyktow ane przez ko­

szta produkcyi siły, w tedy następuje to, co nazyw am y brakiem pracy. Poniżej kosztów produkcyi robotnik nie może na dłuższy czas sprzedać swej siły ,. a poniew aż siły

1) B i l i ń s k i : »S ystem ekonom ii« t. II str. 21 p o w ia d a , iż » m a­

c h in y s p r a w ia ją p rze su n ię c ie ż ró d e l, m ie jsc a i sp o so b ó w z a ro b k o ­ w a n ia , a le nie u s u w a ją z a ro b k u zupełnie«.

(22)

16 JA K Ó B TO M A L SK I

uw olnione nie znajdują nabywcy, w ted y następuje ten sm utny objaw b rak u bracy. Usunięcie tego objaw u jest m ożliw e albo przez podniesienie ogólnej ilości potrzeb do tej wysokości, gdzie na zaspokojenie tychże w szystkie siły w olne m ogłyby znaleźć zajęcie trw ałe, albo też przy do­

tychczasow ym stanie potrzeb przez rozdzielenie danej ilości pracy na w iększą liczbę jednostek tj. przez zm niej­

szenie stopnia w yzyskania sił u pracującej jednostki (zm niej­

szenie godzin pracy przy dotychczasowej cenie za siłę roboczą jednostki).

Chw ilow ym środkiem zaradczym m oże być doryw cze w ynajdyw anie pracy lecz tylko w tedy, gdy objaw »braku pracy« nie jest objaw em stałym, tj. gdy chodzi tylko o prze­

trzym anie niekorzystnych k onjunktur i to w nie w ielkich grupach zaw odów . W te d y może być uspraw iedliw ionem , gdy publicznem i robotam i, nie m ającem i n aw et w idoków odpow iedniego ren to w an ia się, społeczeństw o dopom aga chw ilow o tym zawodom . Tam jednak, gdzie siły do pracy są, ale brak stałej sposobności do pracy, tam połowiczne takie środki są bezskuteczne, nie usuw ają bow iem , lecz' tylko przedłużają ten stan, który w coraz ostrzejsze sta- dyum będzie się rozwijał, o ile nie zapobiegną tem u g ru n ­ to w n e środki zaradcze. Objaw taki niekorzystny m ożem y u rożnych społeczeństw zaobserw ow ać, a m iędzy innem i i w G alicyi, gdzie tysiące sił roboczych nie m ają sposo­

bności do pracy i gdzie w skutek tego stałym objaw em je s t gorączka em igracyjna. Ludność koniecznie chce sprze­

dać swój to w a r (swą siłę roboczą), a nie znajdując kupca w kraju, szuka go poza granicam i.

W ychodźtw o stałe czy czasowe, gdy w ystępuje z ele­

m entarną siłą, m a swoją przyczynę tylko w nienorm alnym stosunku pom iędzy sum ą potrzeb a sum ą pracy w danem społeczeństwie. P o trzeb y w obecnej organizacyi gospodar­

stw a społecznego z łatw ością dają się zastąpić pracą obcą, za którą n atu raln ie w drodze zam iany m usim y daw ać albo w ytw ory w łasnej pracy, albo też przyznajem y praw o

(23)

P R A C A JA K O C ZY N N JK P R O D Ü K C Y I R O L N IC Z E J 17 własności na środkach p ro d u k cji (obacz obdłuźenie w ła­

sności nieruchomej w rocznikach podręcznika statystyki dla Galicyi).

Gdy w artość zam ienna w ytw orów w łasnej pracy w społeczeństw ie nie dorów nyw a w artości zam iennej ob­

cych w ytw orów , sprow adzanych na zaspokojenie w łasnych potrzeb, w tedy łatw ość kredytu pozw ala nam zaspokajać obecne potrzeby n a rachunek przyszłej pracy, a w zam ian dajem y g w a ra n c ję na czynnikach produkcji. To może się udaw ać aż do tej granicy, gdzie te zobow iązania na przy­

szłą pracę m ają m ateryalną podstaw ę. Poza tą granicą nastaje brak kredytu i tu zaczyna się już konieczność ekonom iczna zużytkow ania w ł a s n e j p r a c y , choćby po­

za granicam i w łasnego społeczeństwa. Analogicznie m a się rzecz i w gospodarstw ie pryw atnem . Gdy dochód su­

row y przedsiębiorstw a nie pokryw a w szystkich kosztów p row adzenia tego przedsiębiorstw a (z w liczeniem odpo­

w iednich zysków), w tedy przedsiębiorstw o zaczyna nie­

dom agać, żyje kosztem przyszłości, dając jako g w a ra n c ję zastaw na w łasności, a to prow adzi w końcu, gdy ta przyszłość zawiedzie, do rozbicia przedsiębiorstw a.

Poniew aż rów now aga potrzeb i pracy jest na każdym stopniu rozw oju gospodarczego koniecznością, zatem gdy uw olniona siła robocza nie znajduje zatrudnienia ńowego, w tedy następuje przesilenie.

Przesilenia takie są w ynikiem a rów nocześnie i przy­

czyną postępu ekonomicznego, ich zaś ciągłość je st niejako g w a ra n c ją tego postępu. Jako takie są więc one nietylko pożądanym , ale i koniecznym objawem, o ile nie przybie­

rają nagle i niespodziew anie w ielkich rozm iarów. W tym ostatnim razie stają się klęską ekonom iczną i przyczyną gw ałtow nych w strząśnień społeczno-ekonomicznych.

Jak z powyższych uw ag widzimy, zastępow anie siły fizycznej człow ieka przez siły przyrody jest zależne od w zrostu siły duchow ej tj. oświaty, a zawsze pociąga za sobą przesilenia (kw estya robotnicza), które kryją w sobie

S tu d y a ek o n o m iczn o -sp o łeczn e, ü ., 2

(24)

18 JA K Ó B T O M A L S K I

znaczne niebezpieczeństw o dla norm alnego rozw oju spo­

łecznego. Mogłoby się zdaw ać, iź dla uniknienia tych nie­

bezpieczeństw w ystarcza przeszkadzać tj. nie dopuszczać do takiego rozwoju. Czy środek taki m oże być skutecznym przy łatw ości oddziaływ ania stosunków innych społeczeństw na stosunki danego społeczeństw a — w to należy bardzo wątpić. W społeczeństw ach odosobnionych, izolowanych środek taki m ógłby być sk u tecznym , bo w tedy rozwój stosunków ekonom icznych, nie ulegając w spółzaw odnictw u obcych społeczeństw , odbyw a się w olnym krokiem , no r­

m alnym . (Np. Chiny lub Jap o n ia do r. 1860, gdzie przez setki lat stosunki ekonom iczne bardzo powoli się zm ie­

niały).

W społeczeństw ach jednak, będących pod działaniem w spółzaw odnictw a, chcąc w szeregu w spółzaw odników pod w zględem kulturalnym i ekonom icznym zająć przo­

dujące stanow isko, należy ja k najw iększą ilość sił tak duchow ych jak fizycznych zm obilizow ać i w yzyskać w pracy, należy w pierw szym rzędzie starać się o jak najw iększą ilość sił duchow ych tj. o ja k najszybszy w zrost inteligencyi w zględnie ośw iaty (Anglia, Japonia).

a) S iła duchowa.

Czem ona je s t i w jak i sposób się w ytw arza, tego dotychczas n au k a dostatecznie nie zbadała, a nie leży to także w zakresie naszej pracy. W krótkości jed n ak m usi­

my przypatrzeć się, w jaki sposób siła ta objaw ia się.

Siedliskiem jej, o ile dotychczas zbadano, jest ta część organizm u ludzkiego, który nazyw am y m ózgiem . Ł ączni­

kiem ze św iatem zew nętrznym są zmysły. Za ich pośre­

dnictw em siła duchow a rozpoznaje zjaw iska św iata ze­

w nętrznego i bada stosunek ich do człow ieka i jego ce­

lów, a gdy zm iana tego stosunku m oże m u korzyść przy­

nieść, w tedy pobudza siłę fizyczną do czynności. Ta za pośrednictw em swych organów pow oduje zm ianę położę-

(25)

/

PRAGA JA K O C Z Y N N IK P R O D U K C Y I R O L N IC Z E J 19 nia przedm iotu w przestrzeni. W idzim y więc, źe zdolność rozpoznaw ania zjawisk, tj. działalność zmysłów, jest nie­

odzow nym w arunkiem działalności siły duchowej, a więc tem sam em wszystko to, co w pływ a na pow iększenie lub zm niejszenie działalności zmysłów, w pływ a pośrednio na pracę i jej zakres. Można więc powiedzieć, iż siła duchow a objaw ia się św iadom ością stosunku człow ieka do św iata zew nętrznego.

W ielkość siły duchow ej zależy w pierw szym rzędzie od zdolności w ro d z o n y c h , a następnie od ustaw icznego ćw iczenia tych zdolności. P o dstaw ę tw orzą zdolności w ro­

dzone, z którem i człowiek przychodzi na św iat, a które pod różnym i w pływ am i rozw ijają się, w zględnie potęgują.

Zaczynając od najpierw szej m łodości, rozw ijają się one pod kierunkiem rodziny i społeczeństwa. Całe w ychow anie i przygotow anie do życia sam odzielnego polega głów nie na rozw ijaniu siły duchowej — w domu, szkole, kościele — bo tej człow iek potrzebuje coraz więcej. By siły te odpo­

w iadały jed n ak celowi, tj. by m ogły być czynnem i w pracy, nieodzow nym w arunkiem jest, by kształcenie tychże od­

byw ało się w kieru n k u »użyteczności«, gdyż w tedy tylko je st g w a ra n c y a , iż praca w ykonana będzie posiadała przym iot »użyteczności«.

Społeczeństw a, u których kształcenie siły duchowej w tym kieru n k u postępow ałoby i byłoby dostępnem w je ­ dnakow ej m ierze dla w szystkich, nie w skazyw ałyby rażą­

cych różnic w sw em ugrupow aniu pod w z g lę d e m , ku ltu ­ ralnym i socyalnym, tam bow iem każda jednostka byłaby przygotow yw aną do pracy »użytecznej« i jeśliby praco­

wała, pracow ałaby tem sam em użytecznie dla społeczeń­

stw a 1). K ształcenie tych sił u jednostek m usi odbyw ać się stopniowo, z biegiem w ieku, różnica więc w inteligencyi jednostek w takim w ypadku zależałaby głównie od w ieku

2) S u p i ń s k i : »Pism a« t. IV, str. 56 i n.

2*

(26)

20 JA K Ó B TO M A L SK t

człow ieka, przyjm ując jednakow y stopień zdolności w ro­

dzonych.

N aturalną rzeczą, iź im dalej od początku »ćwiczenia tych sił«, im dłużej, w ytrw ałej i więcej celowo prow adzone są te ćw iczenia, tem w iększa okazuje się różnica w sto­

pniu inteligencyi. G ranica, w śród której siły duchow e rozw ijają się, jest jed n a k nakreślona przez siły żyw otne człow ieka, a te s t o p n i o w o w zrastają i osiągają pew ne m axim um , poczem znów stopniow o zanikają. Rów nolegle więc i siła duchow a stopniow o się kształci. W którym roku życia następuje owo m axim um dla siły duchowej człow ieka, trudno oznaczyć. Z prób, dokonanych przez belgijskiego statystyka Q uetelet’a 1), który sposobem po­

śred n im , tj. ze skutków w nioskując o przyczynie, chciał przekonać się o sile duchow ej autorów dram atycznych (biorąc za podstaw ę oceny pow odzenie na scenie dram atu), m oźnaby wnioskow ać, iż siła duchow a w tym w ypadku, poczynając objaw iać się sam odzielnie w 25 roku życia, dochodziłaby około 45 roku życia człow ieka do m axim um , a poczynając od 55 roku życia stopniow oby się zm niej­

szała. P róba pow yższa odnosi się do ludzi pracujących um ysłowo i dlatego nie może być m iarodajną dla jed n o ­ stek, u których siła duchow a odgryw a rolę tylko kierow ­ nika siły fizycznej. Ta zaś, jak zobaczym y później, w cze­

śniej się rozwija.

W życiu gospodarczem je d n a k w tym sam ym czasie, kiedy siła fizyczna zaczyna być czynną w pracy, i siła du­

chow a rozpoczyna swoją działalność.

Aby jak najw iększa ilość sił roboczych m ogła być czynną w społeczeństw ie, kształcenie siły duchow ej pa- w inno być tak zorganizow anem , by każda jednostka jak najw iększą część sw ego życia m ogła być czynną w pracy, to znaczy, siła duchow a pow inna być już rozw iniętą i zda-

’) sÜ b e r den M en sch en u n d die E n tw ic k e lu n g sein er F ä h ig ­ keiten«. S tu ttg a r t 1848, str. 366.

(27)

PR A C A JA K O C ZY N N IK P R 0 D U K C Y 1 R O L N IC Z E J 21 tną do pracy w chwili, gdy siła fizyczna jest rozw iniętą.

Ten okres życia, w śród którego człow iek jest zdatnym do pracy, nazw ano w iekiem produktyw nym . Za granice produktyw ności przyjm ują ogólnie 15-ty i 70-ty rok życia ludzkiego. Je st to jednakow oż tylko ze stanow iska nauki

»pożądany« w iek produktyw ny. Zycie gospodarcze w yka­

zuje znaczne różnice. Statystyka ugrupow ania zaw odow ego ludności z r. 1890 w ykazuje np. dla G alicy i') na 100 m ęż­

czyzn, należących do zaw odu rolniczego a będących w w ieku 11—20 lat życia, 746 osób zaw odow o czynnych, a na 100 kobiet tego sam ego w ieku i zaw odu 72g zawo- dowo-czynnych, przeciętnie u obu płci 736 osób. P rzyjm u­

jąc, iż w tern dziesięcioleciu pojedyncze lata co do ilości osób m ało różnią się m iędzy sobą, widzim y, iż po ukoń­

czeniu 12-go roku życia w szystkie osoby w tym zawodzie są zawodowo-czynne. Ze w zględu jednak, iż trudno przy­

puścić, aby w szystkie starsze osoby były rzeczyw iście czynne, zwłaszcza wr rodzinach m ajętniejszych, i uw zglę­

dniając kaleki i niedołęgi musim y przyjąć,' iż granica w ie­

ku produktyw nego w rolnictw ie w Galicyi leży znacznie poniżej 12 roku życia. Tak samo przedstaw iają się w Ga­

licyi stosunki u górnej granicy produktyw ności. Z osób, przynależnych do rolnictw a, powyżej 70 roku życia 789°/0 jest zawodowo-czynnych! Cyfry powyższe w skazyw ałyby nam wiek, w którym siły fizyczne, a więc i siła duchow a zaczyna być i jest czynną sam odzielnie, tj. kiedy kształ­

cenie tejże m ożna uw ażać za ukończone, oraz w skazują nam przeciąg czasu, jak długo jest ona czynną.

W ielkości tej siły duchowej, tj. stopnia inteligencyi u jednostki, m ierzyć nie możemy. Nie posiadam y bow iem żadnego na to sposobu. Co najwyżej m ożnaby sposobem pośrednim za w zorem Q uetelet’a w nioskow ać o zasobie inteligencyi, i to jeszcze nie w każdym wypadku. Um ie­

jętność czytania i pisania w skazuje w praw dzie na pew ien

*) » O esterreich isch e S tatistik « t. XXXIII.

(28)

22 JA K Ó B T O M A L SK I

zasób in te lig e n c ji, ale o w i e l k o ś c i t e j ż e nie poucza.

To samo dotyczy i nauki szkolnej, która p o z w a l a tylko w n i o s k o w a ć o istnieniu in telig en cji. Dow odem jest tylko praca, w której ta in te lig e n c ja objaw ia się. Na pe­

w ien zasób siły duchowej u całego społeczeństw a, tj. o sto­

pniu oświaty, pozw alałby do pew nego stopnia w nioskow ać stosunek ogólnej ilości pracy w społeczeństwie. W ychodząc z założenia, iż przed pow iększeniem się zakresu pracy powiększyć się m usiała in te lig e n c ja , któraby tą pracą kierow ała, sum a użytej do pracy siły fizycznej — bez w zględu na jej pochodzenie — m ogłaby dać pojęcie o sto­

pniu oświaty. Ze zaś siła fizyczna człow ieka przedstaw ia wielkość ograniczoną, zatem używ anie do pracy sił m e­

chanicznych może służyć za miarę.

D okładna w tym k ierunku statystyka byłaby obrazem stanu kulturalnego społeczeństw a. W krótkości tylko przed ­ staw im y dotyczący stosunek. W Anglii np. m aszyny przed­

staw iają siłę 7 m ilionów koni, w Stanach Zjednoczonych 76 mil., w Niemczech 45 mil., we Francyi 3 mil., w Austro- W ęg rzech 15 m il.1), a przyjm ując, iż w w ielkiem przecię­

ciu siła konia (parow ego i nieparow ego) rów ną jest sile 8 lu d z i2), stosunek przedstaw i się następująco: Na każdą osobę (bez w zględu na jej wiek i zdolność do pracy) przy­

p ad a siła fizyczna ze źródeł przyrody (koń, bydło i siły m echaniczne) róum ająca się sile

w A n g l i i ... około 17 ludzi

‘l C z e r n y : » O gólna g e o g ra fia h a n d lo w a n . K ra k ó w , 1889, str. 286.

') D ü n k e l b e r g : »B etriebslehre« I, str. 115. W A nglii obli­

c z a ją siłę m ężc zy zn y n a 8S k g . m ., siłę k o n ia ży w eg o 50, kg. m , a p a ­ ro w y k o ń p rz e d s ta w ia siłę 75 kg. m. w 1 sek u n d zie.

» Stanach Zjednoczonych

» N i e m c z e c h ...

» F r a n c y i ...

» A ustro-W ęgrzech

(29)

PRACA JA K O C Z Y N N IK P R O D U K C Y I R O L N IC Z E J

Jeśli uw zględnim y, iź około połowa ludności znajduje się w w ieku nieproduktyw nym , to okazuje się, iż w An­

glii praca jed nostki, znajdującej się w w ieku produkty­

wnym , na ogół biorąc, bez w zględu na to czy jest zatru ­ dnioną czy też nie, jest rezultatem siły fizycznej 34-)-1 sił ludzkich, podczas gdy w A ustro-W ęgrzech praca ta

— O58 1 = 168 sił ludzkich.

bj S iła fieycsna.

K ażde ciało fizyczne podlega siłom przyrody. Aby m ogła nastąpić zm iana położenia ciała w przestrzeni (bo tak praca się objawia), m usi działająca w tem ciele siła być przezw yciężoną inną siłą. Źródłem tej przeciw działa­

jącej siły był pierw otnie jedynie człowiek. W m iarę roz­

woju w eszła w zastępstw ie siły ludzkiej stopniowo siła zw ierząt (konia, bydła rogatego, psa, z-ena itp.), a w końcu i siła m echaniczna.

Gzem je s t siła fizyczna człow ieka i w jak i sposób powstaje, nauka dotychczas dostatecznie nie wytłóm aczyła.

W iem y tylko, iż objaw ia się ona ruchem tkanki mięsnej.

R uchu tego używ am y w pierw szym rzędzie do przezw y­

ciężenia siły ciężkości naszego ciała lub pojedynczych jego organów — np. do podniesienia ręki — a w ytw orzyw szy w ten sposób w ciele fizycznem, jakiem jest nasze ciało, siłę przeciw ną sile ciężkości, w prow adzam y ją w zetknięcie z siłą ciężkości innego ciała (np. podnoszenie ciężaru). Tak mniej więcej w y o b r a ż a m y sobie działanie naszej siły fizycznej.

W taki sam sposób działa siła fizyczna u zw ierząt.

Siły m echaniczne (ruch ciał, prężność, ciężkość) w odróż­

nieniu od sił żywych, które jako organizm y, m ające sw e potrzeby, m uszą mieć sposobność do zaspokojenia tych potrzeb, m ogą być nieprzerw anie czynnemi, gdyż nietylko n ieprzerw anie siły te m ożem y w ytw arzać, ale w ytw orzoną siłę m ożem y pod pew nym i w arunkam i utrzym yw ać w bez­

(30)

24 JA K Ó B T O M A L SK I

czynności, by w razie potrzeby zużyć ją (elektryczność, para itp.).

W kw estyi m ierzenia wielkości siły fizycznej znaj­

dujem y się w korzystniejszem położeniu. Tutaj siła, uja­

w niając się, przezw ycięża opór pewien, tj. w ykonyw a pracę, a w ielkość tego oporu m ożem y przez porów nanie ozna­

czyć. Za jednostkę siły uznano siłę potrzebną na przezw y­

ciężenie oporu siły ciężkości 1 kg. na przestrzeni 1 m etra, a pracę w ykonaną nazw ano k ilo g ra m o m e tre m .D łu g o ść czasu, potrzebnego na w ykonanie pracy, wchodzi w ra ­ chubę o tyle, o ile chodzi o oznaczenie napięcia siły tj.

wysokości siły w jednostce czasu.

W ielkość siły fizycznej człow ieka i w yzyskanie jej m ożem y przy pomocy siłom ierza oznaczyć. W e d łu g fizyo- logicznych badań człow iek silny w przeciągu 24 godzin z pobranego w tym czasie pożyw ienia teoretycznie m ógłby w ytw orzyć siłę = 1,050.977 kg. m. ^ tj. w 1 godzinie 43.790 kg. m. Stopień jednak w yzyskania w ytw arzającej się siły je s t różnym , zależnie od sposobu przeniesienia siły i za­

leżnie od ilości siły zużytej na prace uboczne. W ed łu g dokładnych p o m ia ró w 2), przy dobrem żyw ieniu, praca w ykonana w 10 godzinach wynosi:

zapom ocą korby przy natężającej pracy

(płaca a k o r d o w a ) ... 360.000 kg. m.

zapomocą korby przy m niejszem n a tę ż e ­

niu (płaca d z i e n n i ) ... 224.920 » „ zapomocą d ź w i g n i ... 198.000 » » Znaczy to, iż z siły w ytw arzającej się w tym sam ym czasie, tj. w śród 10 godzin, zostało zużytych w pierw szym w y­

padku 8231%, w drugim 5136°/0, a w trzecim 4521o/0. Czło­

w iek nie pracuje jed n a k bez przerw y i na ów 10 godzinny

') P e r e i s : » H a n d b u c h d e s f a n d w ir ts c h a f tlic h e n M a s c h in e n w e ­ s e n s« . J e n a 1880. I, s tr . 23.

2) R ü h l m a n n : »A llgem eine M asch in en leh re« . B ra u n sc h w e ig , 1875, I, str. 287.

(31)

PRACA JA K O C ZY N N IK P R O D U K O Y I R O L N IC Z E J 25 dzień roboczy składa się siła w ytw arzająca się wśród całej doby. Dla oznaczenia stopnia w yzyskania w ytw orzonej siły należałoby przyjąć za podstaw ę całkow itą ilość siły w ytw arzającej się w śród doby, a w yzyskanie tejże przy 10 godzinnej pracy natężającej wynosi Sd.//,,, przy mniej- szem natężeniu 214°/0, a zapomocą dźw igni 188% tej ilości, jak a m ogłaby w ytw orzyć się przez całą dobę (teoretycznej).

W a ru n k iem jed n a k takiego w yzyskania je s t, by w śród tych 10 godzin pracy natężenie siły pracującej pozostawało bez zm iany i ustaw icznie było czynnem , a to znów jest niem ożliw em . Ze w zględu na przestanki wśród pracy, w yw ołane zm ianą narzędzia, przedm iotu pracy lub m iej­

sca, śmiało m ożna powyższe cyfry zredukow ać do 60—70%, a w tedy w yzyskanie rzeczyw iste w ynosiłoby 118—222o/0 całodziennie w ytw arzającej się siły.

Podobnie przedstaw ia się w yzyskanie siły zwierzęcej.

W e d łu g badań B oussignaulta teoretyczna siła konia, w a ­ żącego 412- kg., w ynosiłaby w 24 godzinach 8,795.583 kg.m . a w edług badań Courtois, koń w agi 400 kg. podczas 10 godzinnej rów nom iernej pracy w ykonał pracę przy ciągnieniu ciężarów po linii prostej 1,467.720 kg.m ., to zna­

czy 166% siły w ytw arzającej się wśród doby.

O ile przy użyciu sił m echanicznych w yzyskujem y w ytw orzoną siłę, tru d n o określić, brak nam bow iem pod­

staw y tj. oznaczenia ilości w ytw orzonej siły.

Po tych w stępnych u w ag ach , odnoszących się do istoty pracy i jej znaczenia ekonom icznego, przypatrzm y się bliżej pracy tej, z jaką spotykam y się w rolnictw ie.

(32)

II.

P r a c a w rolnictwie.

Określając gospodarstw o w iejskie czyli w ogóle rolnictw o jako ten dział produkcyi społecznej, którego

»zadaniem je s t dostarczanie dla społeczeństw a środków u trzym ania tak zw ierzęcego jak roślinnego pochodzenia« ‘j (niektórzy ograniczają tę pracę tylko do środków żywności), nie określam y dostatecznie istoty rolnictw a. O kreślenie powyższe w^ydaje się być za obszerne, każda bow iem czynność ludzka i każdy zaw ód m a za zadanie »dostar­

czać środków zaspokojenia potrzeb, czyli środków u trz y ­ m ania (w szerszem znaczeniu tego wyrazu)« i nie jest to w łaściw ością tylko zaw odu rolniczego.

O graniczając zaś pojęcie rolnictw a na ten dział pro­

dukcyi społecznej, który tru d n i się zdobyw aniem i w y­

tw arzaniem płodów ziemi, czyli produkcyą ziemiopłodów, popełniam y o tyle niew łaściw ość, iż w obecnych stosun­

kach gospodarczych pospolicie jako integ raln ą część zali­

czam y do rolnictw a także i hodow anie zw ierząt, w zglę­

dnie w ytw arzanie produktów zwierzęcych, — a te nie są przecież ziem iopłodam i. N atom iast z drugiej strony pro­

dukty ogrodnictw a, sadow nictw a, leśnictw a itp. są płodam i

l) v. G o t z : » B etrieb sleh re« 1886, str. 3. S c h ö n b e r g : ((Hand­

buch« t. II a rt. L a n d w irts c h a ft. R o s c h e r : »System « t. II, § 23 i n.

S k a r b e k : »O gólne z a sa d y « 18B9, t. I, str. 32. S u p i ń s k i : »Pism a«

1872, t. III. B i l i ń s k i : »System « t. II, str. 39.

(33)

PRACA JĄ KO C ZY N N IK F Ä O D U K C Y I R O L N IC Z E J 27 ziemi, a przecież nikom u na m yśl nie przyjdzie zaliczyć produkty te do produktów rolnych. Produkcya ich stanow i odrębną gałąź produkcyi surow ców. W obec tego innem pow inno być określenie, co to jest gospodarstw o wiejskie w znaczeniu tak iem , jak je rzeczyw iście obecnie ogół pojmuje.

Przedew szystkiem należy zauważyć, iż gospodarstw o wiejskie dzisiejsze przedstaw ia nam ustrój gospodarczy, w którym spotykam y się z dw om a w ybitnie różniącym i się kierunkam i produkcyi. Są to m ianow icie: a) w ytw a­

rzanie przy pomocy sił przyrodzonych ziemi, potrzebnych nam produktów i to jest rolnictw o w ściślejszem znacze­

niu, czyli produkcya ziem iopłodów i b) przeróbka tychże płodów w zdatne do użytku, czy to za pośrednictw em zw ierząt czy t. zw. przem ysłu rolniczego (gorzelnia, cu­

krow nia itp.). O ile pierw szy kierunek jest istotną cechą i podstaw ą gospodarstw a wiejskiego, o tyle hodowlanie zw ierząt w celach przeróbki ziemiopłodów7 zaliczać się pow inno do produkcyi przem ysłowej.

Hodowla udęc jako przem ysł nie pow inna stanow ić 0 zaliczeniu danego ustroju do gospodarstw a wiejskiego.

W idzim y przecież, iż istnieją przedsiębiorstw a rolne bez hodowli bydła, a n aw et w ogóle bez hodow li zw ierząt do­

m ow ych, zwłaszcza w Ameryce, gdzie n a w e t siła zwie­

rzęca zastąpioną byw a siłami m echanicznem i, jak rów nież spotykam y gospodarstw a, trudniące się producyą zwierzęcą n a w e t na w iększą skalę, a nie połączone z produkcyą ziem iopłodów (np. produkcya siły zwierzęcej w m iastach) x) 1 nikt tych ostatnich nie nazw ie gospodarstw em rolnem . P ierw szy kierunek produkcyi, tj. produkcya ziemiopłodów, objaw ia się głównie a) w czynności zaw ładczej, którą w każdej epoce gospodarczej i przy każdym dziale pro-

'l W p ra w d z ie s ą to d o ty c h c z a s rz a d k ie w y ją tk i, z w ła sz c z a w p ie rw s z y m k ie r u n k u , ale ro zw ó j g o sp o d a rc z y n o rm a ln y n a tern się z a sa d z a , iż p io n ie ra m i p o s tę p u są w y ją tk i.

Cytaty

Powiązane dokumenty

8) Struktura inwestycji dokonanych przez kółka rolnicze. Istotną przyczyną niskiego wykorzystania środków FRR jest jego — zresztą za­ mierzone — jednostronne wykorzystanie

Quantitative methods find a great application in analysis processes, diag- noses and economic prognoses by means of description and estimation of forming eco- nomic

The Author seeks to question Wolff's views on the exact meaning of the deed of 'handing over the wife to the husband' (ekdosis) within the institution of a lawful marriage

Based on evidence from previous pandemics and recent studies during the Covid-19 pandemic, the current study examined how opti- mism bias, feelings of anxiety, and

Bóg Go wsławił i uwielbił, wywyższając na swoją prawicę (por. 31 zastanawia nas fakt, że zesta- wiono tu dwa tytuły chrystologiczne: Archêgos i Söter. Pytamy: dlaczego?

Seminarium realizuje się, wedle nowej kodyfikacji, jako wspólnota wier- nych, przez wszystkie osoby, które tę wspólnotę tworzą, tj.. zarówno przez za- rząd seminarium i

Taqizadeha, autora prac nad chronologią pierwszych władców sasanidzkich, pierwsi Sasanidzi koronowali się dwukrotnie: po raz pierwszy w Es- tahrze jako władcy Persydy, po raz drugi,

Epoka Królów, czasy właściwego profetyzmu, zapoczątkowane przez Da- wida i jego syna oraz następcę Salomona (również niekiedy tytułowanego prorokiem), była czasem działania