Stanisław Radzki
Nabycie własności nieruchomości
przez Państwo w trybie art. 34
dekretu o majątkach opuszczonych i
poniemieckich
Palestra 2/2(6), 32-43
STANISŁAW RADZKI adwokat
Nabycie własności nieruchomości przez Pańsłwo
w trybie arł. 3 4 dekretu o majqtkach
opuszczonych i poniemieckich
U chw ała Sądu N ajw yższego z dnia 24 m aja 1956 rok u (i z dnia 26 paź dziernika tegoż roku, kiedy nastąpiło jej uzupełnienie) w yw ołała ju ż z chw i lą jej ogłoszenia szereg zastrzeżeń, ujaw niających się w dyskusjach pro w adzonych kuluarow o. Ponadto została ona w yraźnie zakw estionow ana przez sędziego S. B rey era („P aństw o i P ra w o “, zesz. 6 z 1957 roku) co do trafności jej uzasadnień.
Zakw estionow anie to jed n a k nie w yczerpuje uw ag ani co do nietrafności sam ej zasady, ani też co do sposobu jej przeprow adzenia. M iędzy w ierszam i tego zakw estionow ania daje się w yczuć zarzu t, że nie m ożna uznać za tra fn y poglądu, iż nabycie praw a w łasności nieruchom ości może m ieć m iejsce bez jakiegokolw iek pozytyw nego a k tu woli i w ładzy przyszłego właściciela, a więc jedy n ie przez sam up ły w term inu.
Z astrzeżenia pod adresem tej uchw ały m ogą być sform ułow ane w y raźnie, w sposób w łaściw ie u jaw n iający b rak h arm onii m iędzy powszech nie uznanym i zasadam i współżycia a treścią art. 34 d e k re tu , z in te rp re to w aną w om aw ianej uchw ale.
Ju ż sam a norm a ustaw odaw cza zaw arta w ty m przepisie nasuw a za strzeżenia tak co do swej słuszności, ja k i w erbalnego ujęcia.
W yraża ona zasadę nabycia „przez przedaw nienie (zasiedzenie) ty tu łu w łasności m ajątk ó w opuszczonych“.
Zaznaczyć w ty m m iejscu w ypada, że w rozum ieniu d e k re tu m ają tk ie m opuszczonym jest „wszelki m ają te k (ruchom y i nieruchom y) osób, k tó re w zw iązku z w ojną rozpoczętą 1 w rześnia 1939 r. u tra c iły jego posiadanie, a następnie go nie odzyskały“ (art. 1 p k t 1 cyt. dekr.).
N r 2 N A B Y C IE W Ł A S N O Ś C I N IE R U C H O M O Ś C I P R Z E Z P A Ń S T W O 33
Z tego lakonicznego ujęcia nie w ynika w yraźnie, czy ustaw odaw ca w ziął pod uwagę, że u tra ta posiadania m ają tk u nastąpiła w w aru n k ach niespoty kanego w dziejach gw ałtu. A przy ty m zważyć jeszcze trzeb a i to, że P a ń stw o, któ re w ydało om aw iany dekret, nie tylko nie mogło zapew nić swoim obyw atelom należytej ochrony m ienia, ale nie było naw et w stanie — przy pomocy zresztą przew ażnej części cywilizowanego św iata — udzielić ochro ny bardziej doniosłym dobrom osobistym , ja k zdrow ie, życie i wolność.
Ten m om ent historyczny, m ający znaczenie rów nież dla stosunków pryw atnopraw nych, nie znalazł swej w łaściw ej w ym ow y ani w brzm ieniu, ani w n ależyty sposób przeprow adzonych in tencjach d ekretu.
N iew ątpliw ie ze zdarzeń n a tu ry historycznej pow stają now e praw a. Do takich należy w łaśnie praw o sprecyzow ane w om aw ianym dekrecie. Jednakże do rzędu praw w ten sposób pow stających zaliczyć należy także ak ty ustaw odaw cze likw idujące w ojenne bezpraw ia.
W ystarczy tu przypom nieć M anifest Polskiego K om itetu W yzw olenia Narodowego, aby odpadła potrzeba dalszego uzasadniania, że ustaw odaw ca ju ż w chwili w yzw olenia odczu w ał'w ew nętrzn o-m oralny nakaz likw idacji krzyw d i szkód.
W ydaje się, że po likw idacji niem ieckiej przem ocy politycznej pow in na przyjść kolej na usunięcie skutków w szelkich objaw ów przem ocy w każ dej dziedzinie życia, a więc i w sferze majątkowej*. Zwłaszcza, że sfera ta m iała już sw oje p raw ne urządzenia, k tó re pow inny być respektow ane przy p lan o w an y m usuw aniu skutków gw ałtu.
Toteż n ietrud n o będzie w norm ach praw nych, wówczas obow iązujących, znaleźć przepis, k tó ry b y się w ypow iadał w kw estii praw nego znaczenia faktów w yw ołanych przez siłę.
M amy pełną podstaw ę do tego, aby w yjść z założenia, że opuszczenie m ienia nastąp iło w skutek gw ałtów ze stro n y okupanta.
G w ałty te stw orzyły pew ien stan posiadania, k tó ry później przejęło Państw o Polskie. Czy jed n ak fak t takiego przejęcie mógł p rzekreślić oko liczność, że posiadanie zostało utracon e przez gw ałt najcięższego typu?
W m om encie w ydania d e k re tu obow iązyw ał Kodeks N apoleona. Uzna w ał on n astęp u jącą zasadę, nie kw estionow aną nigdy przez żaden obrót społeczny: „Czyny gw ałtu nie m ogą ( . . . ) stanow ić podstaw y posiadania, skutkującego przedaw nienie“ (art. 2233 K.N.).
D latego też red akcja a rt. 34 cyt. dekr., że „S karb P ań stw a i związki sam orządu tery to rialn eg o n ab y w ają przez p r z e d a w n i e n i e ( z a s i e d z e n i e ) t y t u ł w ł a s n o ś c i m ajątk ów opuszczonych“ (co do nie ruchom ości — z upływ em la t 10), może budzić zasadnicze zastrzeżenia.
34 S T A N IS Ł A W R A D Z K I Nr 2
Pierw sze z ty ch zastrzeżeń — to uw aga o ch arak terze w erbalnym , że przez przedaw nienie nie n aby w a się ty tu łu własności, lecz sam o praw o własności. W ydaje się, że uzasadnione jest tw ierdzenie, iż kw estia ty tu łu je s t jedynie zagadnieniem n a tu ry dowodowej.
Jeśli zaś chodzi o sam o pow stanie praw a, to w sytu acji om aw ianej nie jest ono zależne od jakiegokolw iek „ ty tu łu “ , a tylk o od zespołu faktów , w śród k tó ry ch czynnik czasu odgryw a jed yn ie rolę w zharm onizow aniu z innym i okolicznościami rów nie faktycznej n a tu ry . Są one u jęte w art. 2229 Kod. Nap., zgodnie zresztą z podstaw am i teorii p raw a cywilnego, któ re w ty m przedm iocie nie uległy zm ianie od czasów Ju sty n ian a. Są to m ia nowicie w aru n ki, k tó ry m m usi odpowiadać posiadanie. Zbędne będzie w ym ieniać je w szystkie. W ystarczy- zaznaczyć spośród nich tylko te, któ ry m będzie przeczyć sy tu acja faktyczna w yw ołana w ybuchem w ojny.
Zarów no praw o N apoleońskie, jak i nasze praw o rzeczowe (art. 2229 K.N. i art. 50, 296, 297, 300 p raw a rzeczowego) w ym agają posiadania pod ty tu łem w łaściciela.
Szczegółowa analiza różnic pom iędzy nabyciem przez przedaw nienie u jęty m w K odeksie N apoleona a takim nabyciem u jęty m w praw ie rzeczo w y m — dla isto ty naszych rozw ażań nie jest w cale konieczna, gdyż pod staw ow e zasady p rzedaw nienia nie zn ajd u ją pokrycia w Taktach, których konsekw encje reg u lu je om aw iany przepis d ek retu . Je st bowiem rzeczą oczywistą, że P aństw o Polskie posiadania nieruchom ości opuszczonych nie objęło pod ty tu łem w łaściciela. Przeciw nie, z całą stanow czością należy stw ierdzić, że objęcie w posiadanie m ienia opuszczonego w ypływ a tu ta j z ta k szczególnej sy tu acji, iż w yłącza ona n aw et pow stanie ty tu łu dom nie m anego (titu lu s p utativus).
J e st pew nikiem , że P aństw o Polskie w iedziało o tym , iż w skutek oko liczności istn iejący ch w chw ili Obejmowania w posiadanie m ienia opuszczo nego nie może ono należeć do Państw a. Można więc dojść do w niosku, że jest rzeczą nie do przyjęcia, aby w św ietle redak cji a rt. 34 cyt. dekretu mogło rozpocząć swój bieg jakiekolw iek przedaw nieni?.
Toteż Sąd N ajw yższy w prow adza w tej sy tuacji now ą insty tucję, „gene raln ie nie zn aną polskiem u u staw od aw stw u“, m ianow icie in stytu cję prze m ilczenia. Jeżeli jed n a k p rzedaw nienia nie m ożna tu ta j zastosować, to jeszcze łatw iej, bo bez uciekania się do przepisów u staw , powinno się o d-, rzucić owo uzasadnienie na podstaw ie przem ilczenia, gdyż obowiązujące ustaw odaw stw o generaln ie nie zna tej in sty tu cji, szczegółowa zaś zasada
v
praw a w yraźnie pow ołuje się na przedaw nienie.
Jak i więc c h a ra k te r będzie m iało nabycie własności uregulow ane w art. 34 cyt. d ek retu ?
N r 2 N A B Y C IE W Ł A S N O Ś C I N IE R U C H O M O Ś C I P R Z E Z P A Ń S T W O 35
Zaznaczyć przede w szystkim należy, że Sąd N ajw yższy w cytow anej uchw ale zajm u je zdecydow ane stanow isko, iż nie chodzi tu o jakąś nacjo nalizację.
Stanow isko to nie może być kw estionow ane. Nie m a bow iem żadnych przesłanek przem aw iających za tym , ab y m ienie opuszczone, tylko z racji takiego swojego ch arak teru , m iało być znacjonalizow ane. N acjonalizacji może ono ulec jedynie n a podstaw ie szczególnych przepisów praw a, nie nasuw ających przy ty m żadnych w ątpliw ości co do swego c h a ra k te ru uspo łecznienia środków produkcji.
Za uzasadnioną przeto m ożna uznać tu ta j jedynie opinię, że om aw iane nabycie to nabycie pierw otne, którego podstaw a tkw i w istocie i zakresie suw erenności państw ow ej. Jeżeli tak, to nie w ym aga ono żadnego uzasad nienia i zarazem nie dopuszcza żadnej praw niczej in te rp re ta c ji o jego nie słuszności.
Jednakże, ja k to w y n ik a z uw ag niniejszych i z samego uzasadnienia om aw ianej uchw ały oraz glosy sędziego B reyera, tak ie rozw iązanie nie będzie odpow iadało zasadom współżycia, k tóre w rów nym stopniu wiążą m iędzy sobą obyw ateli, a ponadto, jeżeli chodzi o stosunki pryw atnopraw ne, odgryw ają rolę reg u lato ra u p raw nień Państw a w zględem obyw ateli.
Podniesione w ątpliw ości uzasadniają konieczność uregulow ania a u to ry tatyw n ego om aw ianego zagadnienia.
W ydaje się jednak, że nie w ystarczy tu ta j a u to ry taty w n a in terp retacja. K onieczna staje się zm iana d ek retu, jak tego dom aga się B reyer, ale nie przez zm ianę rędak cji art. 34, tylko przez w ydanie ustaw y o likw idacji m ienia opuszczonego. J e st bowiem rzeczą oczyw istą, że nie może być w y łączona z pełnego obro tu gospodarczego potężna m asa m ajątkow a, jaka składa się na zespół m ienia opuszczonego. Są to niew ątpliw ie m iliardy zło tych.
L ikw idacja tak a m usiałaby wziąć pod uw agę w szystkie czynniki obecnie istn iejące, a nie przew idyw ane w chw ili w ydania dek retu . Podnieść bo w iem należy, że w chw ili pow staw ania norm y praw nej u jęte j w a rt. 34 dekr. istn iały całkiem inne w aru n k i m iędzynarodow e oraz zasadniczo od m ienne tendencje rozw oju społecznego. Zwłaszcza te ostatnie m iały nie w ątp liw ie decydujący w pływ na jej pow stanie i c h arak ter. Podstaw ą ich b y ła m ianow icie jak najd alej posunięta i przew idyw ana nacjonalizacja. T aki też niew ątpliw ie c h a ra k te r nosił om aw iany przepis art. 34. Dzisiaj jed n ak , gdy wchodzi w grę jego w ykonanie, sy tuacja je s t całkiem odm ien na. Rozszerza się do pew nego stopnia dopuszczalna baza m aterialn a jed nostki. Przestaliśm y słyszeć o klasow ych rozstrzyganiach spraw w szel kiego rodzaju.
36 S T A N IS Ł A W R A D Z K I Nr 2
Z resztą Sąd N ajw yższy w yraźnie ak centu je, że chodzi o likw idację nie zręcznej sy tu acji gospodarczej, jak a istnieje w sku tek b ra k u form alnego w łaściciela i posiadacza. M yśl tę w ypow iada om aw iana u chw ała w słow ach n astępu jących : „N atom iast upaństw ow ienie m ienia opuszczonego d e k re t tra k tu je jak o ostateczność, k tó rą tylko dlatego przyjąć należało, że szkodli w y z p u n k tu w idzenia gospodarczego stan tymczasowości nie może trw ać bez żadnych ograniczeń“ .
W ydaje się jed nak , że owa szkodliwość nie m a zbyt szerokiego zakresu. Zwężona jest ona bow iem znakom icie przez ustaw ę o upaństw ow ieniu przedsiębiorstw , przez przepisy o przejęciu na w łasność P ań stw a m ienia ‘ zajętego w czasie okupacji na cele użyteczności publicznej, w reszcie przez przepisy o w yw łaszczeniu na cele w ykonania planów narodow ych. Czyli że trudności n a tu ry gospodarczej dadzą się łatw o pokonać przy pom ocy ju ż istn iejący ch u staw szczególnych.
P onadto nabycie przez P aństw o praw a w łasności opuszczonego m ienia może n astąpić w uznanym pow szechnie try b ie obejm ow ania spadków bez- dziedzicznych.
W ty m m iejscu pora ju ż chyba postaw ić pytanie, czy pow ołana in sty tu cja przem ilczenia może być uw ażana n a tle naszego ustaw odaw stw a za dopuszczalną dla uzasadnienia nabycia praw a własności?
Stosunek tej in sty tu cji do przedaw nienia z n ależytą precy zją przed staw ił B rey er w cytow anej glosie. Co najw yżej m ożna by tu jeszcze dorzu cić, że przem ilczenie w ypływ a ze znanej w stosunkach praw a cyw ilnego zasady qui tacet consentire videtu r. Je d n ak ż e zasada ta uzupełniona je s t norm alnie dw om a logicznym i w ym aganiam i: po pierwsze*— jeżeli tacitu s m a obow iązek mówić i po drugie — jeżeli (naw et w w yp adku pozytyw nej odpowiedzi na pierw sze pytanie) m a on możność m ów ienia. W yłania się ponadto p y tan ie, w ja k i sposób m a ten tacitus zabrać głos, aby osiągnąć zam ierzony skutek.
A by rozstrzygnąć te pytania, należy po pro stu ustalić, kogo d e k re t u w a ża za obowiązanego do przedsięw zięcia czynności likw idujących przem il czenie.
W tej kw estii d e k re t nie d aje podstaw do jakiejkolw iek stanow czej od powiedzi. Z jednej bow iem stro n y w prow adza m om ent opuszczenia m ienia przez posiadacza, z drugiej zaś przyznaje praw o likw idacji sta n u opuszcze nia n iek tó ry m in n y m osobom niż te, k tó re u traciły posiadanie. P odkreślić należy, że om aw iana uchw ała Sądu N ajwyższego nie zw raca zupełnie u w a gi na tę chw iejność d ek retu w ty m przedm iocie.
Przepisem g en eraln y m w om aw ianym przedm iocie je s t przepis a rt. 1. p k t 1 cyt. d ek retu . Głosi on, co n astęp u je: „W szelki m ają te k (ruchom y
N r 2 N A B Y C IE W Ł A S N O Ś C I N IE R U C H O M O Ś C I P R Z E Z P A Ń S T W O 37
i nieruchom y) osób, k tó re w zw iązku z w o jn ą rozpoczętą 1 w rześnia 1939 r. u tra c iły jego posiadanie, a następnie go nie odzyskały, je s t m ajątkiem opuszczonym w rozu m ien iu niniejszego d e k re tu “. A więc je s t to m ajątek, k tó ry nie jest w posiadaniu w łaściciela. Położony tu jest bow iem w yraźn y ak cen t na osoby) „k tó re u traciły posiadanie“, a prócz tego dodano jeszcze w ym aganie o ch ara k te rz e negatyw nym : „a następnie go nie odzyskały“.
W ten sposób przeprow adzona zostaje iden tyfik acja osoby, która u tra c iła posiadanie, z osobą, k tó ra go nie odzyskała.
Dalszą konsekw encją tego rozum ow ania jest w niosek, że ch arak ter m ienia opuszczonego będzie istniał tak długo, dopóki istnieje osoba, która u tra c iła posiadanie, lecz go nie odzyskała. A więc tylko w tedy, gdy istnieje posiadacz m ienia opuszczonego, jego m ienie może być uw ażane za opuszczo ne. O praw nym c h a ra k te rz e „opuszczenia“ decyduje przeto nie tylko oko liczność, że m ienie nie je st w posiadaniu osoby upraw nionej do posiadania, ale przede w szystkim to, że nie jest ono w posiadaniu osoby, k tó ra je u tra ciła w sk u tek zdarzeń w ojennych.
R egułą przeto jest, że ty lk o takiej osobie może być przyw rócone po siadanie, a w y jątkiem , że o to przyw rócenie może się ubiegać krąg osób w ęższy od kręgu osób pow ołanych do spadkobrania. Stanow ią o ty m a rty k u ły 15 i 16 om aw ianego d ekretu.
A zatem osobisty, a nie rzeczowy c h a ra k te r m a pojęcie m ienia opuszczo nego.
P ły n ie stąd dalszy w niosek, że przew idziany w a rt. 34 d e k re tu term in może dotyczyć jed y n ie osób, k tóre u traciły posiadanie.
W ydaje się więc, że w stosunku do takich osób, tzn. tych, któ re utraciły posiadanie, m ożna b y uzasadnić przem ilczenie. W zględem nich bowiem reg u łą jest obow iązek przyw rócenia posiadania. Regułą, lecz nie w yjątkiem . Je śli — rzecz oczyw ista — tak ie przem ilczenie jak o in sty tu cja praw na dałoby się w ogóle uzasadnić na tle naszego ustaw odaw stw a regulującego o brót nieruchom ościam i i zasady ustalania ty tu łó w własności z tej dzie dziny.
W ty m m iejscu w y p adn ie powołać się na następujące zdanie om aw ianej u ch w ały S.N.: „W szczególności w ym aga podkreślenia, że przepisy te nie m a ją — odm iennie niż np. przepisy o reform ie rolnej, o upaństw ow ieniu lasów i o upaństw ow ieniu przem ysłu — c h a ra k te ru norm zm ierzających do nacjonalizacji m ienia obyw ateli. Przeciw nie, zasadniczym ich celem je s t zabezpieczenie m ienia obyw ateli, którzy w zw iązku z w ojną u tracili jego posiadanie“.
38 S T A N IS Ł A W R A D Z K I N r 2
Podkreślony w ty m fragm encie przez Sąd N ajw yższy obowiązek zabez pieczenia m ienia obyw ateli jest w yrazem zasady w spółżycia społecznego, i to zasady powszechnie u z n a w a n e j.
Jed nakże konsekw encją tej zasady .powinien być w takim razie nakaz u stalen ia osoby, na rzecz k tó rej m ienie uległo zabezpieczeniu, po to, aby przekazać jej to m ienie i dokonać z nią rozrachunku.
N astępną zaś konsekw encją jest b ra k podstaw y do ograniczenia tego obowiązku specjalnie k ró tk im term inem , !bo dziesięcioletnim (zwłaszcza w zestaw ieniu z uznanym i okresam i p rzedaw nienia dw udziesto- i trz y dziestoletnim ).
Z rozum ow ania powyższego płynie dalszy w niosek, że m ają te k m oże być m ieniem opuszczonym ta k długo, dopóki istn ieje przekonanie o istnie niu. osoby, k tó ra u traciła jego posiadanie. Jed n ak że m ajątek te n traci ów ch arak ter, gdy zostanie udow odnione, że posiadacz nie żyje, przy czym tak a zm iana c h arak teru następ u je nie z chw ilą ujaw nien ia śm ierci, lecz z chw ilą sam ego fak tu śmierci.
O m aw iana uchw ała nie rozw aża zagadnienia, czy śm ierć posiadacza określonego w a rt. 1 d e k re tu w prow adza jakiekolw iek zm iany w charak terze praw nym opuszczonego m ienia i ew en tu aln ie jakie.
W ydaje się, że zagadnienie to pow inno się znaleźć w zespole analizow a nych możliwości rozpoznaw anych w cytow anej uchw ale. Konieczność roz w ażenia takiej możliwości wTysuw a życie procesow e, niezależnie od ścisłości analitycznej.
Toczą się ju ż obecnie procesy o stw ierdzenie zasiedzenia m ienia opu szczonego. W procesach tych w zyw any jest.w charak terze uczestnika o stat n i znany posiadacz lub w łaściciel, a ci są zawsze znani, jeżeli chodzi o nie ruchom ości. W ezw anie n astęp u je w osobie k u ra to ra procesowego. K u ra tor z łatw ością przeprow adzi dowód, że w ezw any w jego osobie uczestnik procesowy nie należy do rzęd u żyjących. W ówczas okaże się, że m ienie opuszczone przekształciło się w m ienie spadkow e, przy czym przekształce nie to m iało m iejsce w lata ch 1939— 1944. N ie może być przeto m ow y o m ieniu opuszczonym, gdyż osoba, k tó ra u tra c iła jego posiadanie, w ogóle nie m ogła go ju ż odzyskać, a -mienie z opuszczonego stało się m ieniem spad kowym .
Przejście zaś spadku m a swój ściśle określony try b , przy czym P aństw o rów nież może się stać w łaścicielem spadku, jeśli okaże się, że nie m a spadkobierców k rew n y ch pow ołanych do dziedziczenia. W ypadnie w ięc po stępow anie o stw ierdzenie zasiedzenia zawieszać — po prostu wobec śm ier ci uczestnika. W znowienie zaś będzie m ożliwe jed y n ie po przeprow adzeniu postępow ania spadkowego. A co będzie, gdy zgłoszą się spadkobiercy? Nie
N r 2 N A B Y C IE /W Ł A S N O Ś C I N IE R U C H O M O Ś C I P R Z E Z P A Ń S T W O 39
w ątpliw ie m uszą oni stw ierdzić swe p raw a do spadku i wówczas staną się jego w łaścicielam i także wobec osób trzecich. Jeżeli zaś uprzednio sam i przeprow adzili postępow anie spadkowe w jakikolw iek sposób, to w tak im razie tru d n o chyba uznać, żeby zachodziło przem ilczenie. Milczy jedyn ie przedw ojenny w łaściciel lub posiadacz, ale ci już w ogóle mówić nie mogą.
Nie dość zresztą, że w tej sytu acji nie m a przem ilczenia. Je st w ręcz cóś przeciwnego.- J e s t m ianow icie działanie zm ierzające do ustalenia i u trw a lenia praw a własności. Takie działanie w św ietle przepisów praw a spad kowego (art. 4) w ystarcza do uzyskania praw a w łasności w drodze spadko brania.
Skoro w ięc jest właściciel, k tó ry realizuje sw oje praw a, to nie może jednocześnie biec przeciw ko niem u przedaw nienie. W dalszej fazie rea li zacji sw ych p raw spadkobierca ten ujaw n ił swe p raw a w w ykazie hipotecz nym odpow iedniej księgi w ieczystej i w ten sposób jak o spadkobierca uzy skał ju ż publiczne praw o rzeczowe. RzeczAoczyw ista, że nabył on form alnie praw o rzeczowe, a takie praw o może w ygasnąć ty lk o w sytuacjach, w jakich w ygasają praw a rzeczowe. Znaczy to, że może ono zgasnąć przez przedaw nienie, ale takie przedaw nienie będzie biegło i liczyło się inaczej niż „prze daw nienie — zasiedzenie“ z art. 34 om aw ianego d ekretu.
Są to w szystko przykładow e, lecz by n ajm niej niew yczerpująco przed staw ione sytu acje, k tóre w yłączają zarzu t przem ilczenia. W ym ienić tu jeszcze należy przykładow o i inne sytuacje. Czy więc będzie zachodziło przem ilczenie, gdy w skład spadku wcłfodziło kilka nieruchom ości, z któ ry ch część została w pełni repryw aty zo w ana, a pozostała część znajdu je się w dalszym posiadaniu P aństw a (lub też je s t dosłow nie nadal opuszczo na)? Albo czy będzie zachodziło przem ilczenie, gdy w księdze w ieczystej
nie uregulow ano ostatecznie ty tu łu własności, poniew aż wpis zależy od uiszczenia p odatku spadkowego, w ładza podatkow a zaś m imo zgłoszonego w niosku o w y m iar nie dokonała tego w ciągu 10 lat? W ty m d rugim w y padku czynnością likw idującą stan przem ilczenia byłby w niosek o w ym iar podatk u spadkowego. Z ainteresow any realizow ał tu swoje praw a, nie m ilczał. Dlatego więc nie m ożna by ich obecnie uznać, skoro realizacja n a tra fiła na przeszkody, za któ re zainteresow any nie ponosi w iny?
W ydaje się, że są to w szystko przejaw y realizacji praw a własności spadkow ej, k tó re w yłączają zarzut przem ilczenia. P ełn a możliwie analiza w szystkich ew entualności w yłączających przem ilczenie na tle om aw ianej uch w ały Sądu Najwyższego dałaby m ateriał do obszerniejszego studium . N iem niej jed n a k nie sposób pom inąć jeszcze następujących niejasności tej uchw ały, k tó re w y stęp ują przy rozstrzyganiu zagadnienia, w jaki sposób n a stę p u je likw idacja ujem nych skutków przem ilczenia:
40 S T A N IS Ł A W R A D Z K I N r 2
P rzytoczone w yżej przy k ład y w ydają się uzasadniać konieczność uzna nia sta n u przem ilczenia za zlikw idow any. Otóż om aw iana uchw ała w yp ad ków ty c h nie przew iduje, n atom iast sam o zagadnienie likw idacji przem il czenia u jm u je jedynie jako przerw ę zasiedzenia, ja k to w y nik a z n a stę p u ją cych słów tej uchw ały: „Do biegu w ym ienionego term in u stosuje się od pow iednio przepisy o przerw ie zasiedzenia. W szczególności bieg tego te r m inu ulega przerw ie na sk u tek złożenia do dnia 31 grud n ia 1948 roku przez jed n ą z osób w ym ienionych w art. 15 i 16 d e k re tu w niosku o przyw rócenie nieruchom ości opuszczonej do sądu (art. 20) bądź do organu likw idacyjnego lub do jednostki zarządzającej nieruchom ością (art. 19) oraz na skutek skierow ania przez w łaściciela do organu likw idacyjnego (finansowego) lub do jed n ostk i zarządzającej nieruchom ością w niosku o w ydanie tej nierucho mości albo o w ytoczenie przez niego pow ództw a z takim żądaniem przed upływ em term in u p r z e w id z ia n e j w art. 34 d e k re tu “.
Z powyższej cy taty płynie w niosek, że nie znana generalnie naszem u u staw odaw stw u in sty tu cja przem ilczenia została przyró w nana w zakresie m ocy, zasad i skutków do uregulow anej dokładnie (lecz w zasadzie odm ień- - nie) in sty tu cji przedaw nienia nabywczego. Stąd też Sąd N ajw yższy uważa, że nie każdy objaw woli zainteresow anego zm ierzający do realizacji jego p raw a będzie likw idow ał stan przem ilczenia, lecz że m usi to nastąpić tylko w drodze aktów wyżej w ym ienionych.
Rozstrzygnięcie to nie nasuw a w ątpliw ości, gdy chodzi o przedaw nienie. Je d n ak ż e może ono być zakw estionow ane, gdy chodzi o zasadę przem ilcze nia, p rzetransponow aną ze stosunków p raw nych norm u jących Ustalenie p raw a w łasności ruchom ości na takąż dziedzinę dotyczącą nieruchom ości. Z isto ty różnic pom iędzy sy tu acją p raw n ą ruchom ości i nieruchom ości w y n ik a ją ta k odm ienne konsekw encje, że tego rodzaju transpozycja je s t raczej tru d n a do uzasadnienia.
Toteż należy w części rozum ow anej uchw ały poszukać jakiegoś uzasad n ien ia, k tó re by przekonyw ało o zasadności takiej analogii oraz o koniecz ności je j zastosowania. W ydaje się jednak, że om aw iana w ątpliw ość nie odegrała tu decydującej roli, poniew aż uzasadnienie uchw ały nie om aw ia szerzej* in sty tu cji przem ilczenia. D ecydujący w ty m przedm iocie frag m en t u chw ały został u jęty w następ u jący ch słow ach: „Naibycie w łasności w try bie a rt. 34 jest n astępstw em tzw . przem ilczenia, k tó re polega na nabyciu p raw a przez osobę trzecią na sk u tek tego, że u praw nio n y praw a tego nie w y k o n u je przez czas w ustaw ie określony. In sty tu cja przem ilczenia nie jest w ustaw odaw stw ie naszym g eneralnie uregulow ana, jest jednak że tem u ustaw od aw stw u znana (por. np. przepisy praw a rzeczowego o nabyciu w łasności rzeczy znalezionej)“.
N r 2 N A B Y C IE W Ł A S N O Ś C I N IE R U C H O M O Ś C I P R Z E Z P A Ń S T W O 41
Ten frag m ent n ie w yczerpu je naszych w ątpliw ości.
W ydaje się, że je s t to jeszcze jed en a rg u m en t przem aw iający za nie trafno ścią pow oływ ania się na przem ilczenie.
Nie od rzeczy zresztą w ypada tu zauw ażyć, że w innym m iejscu cyto w an a uchw ała pow ołuje się n a zasady zasiedzenia.
W dalszym ciągu przeto w ątpliw ość: przem ilczenie czy p rzedaw nienie nabyw cze — pozostaje niew yjaśniona.
Sprzecznie p rzeto ze sobą będą uzasadnione sposoby likw idacji stan u przem ilczenia. U chw ała bowiem p rzy jm u je tu ta j — jak o czynnik decy
dujący — p rzerw ę zasiedzenia, z tym jedn ak zastrzeżeniem , że w uzasad n ien iu pom ija zupełnie, dlaczego uw aża ją za w łaściw ą rów nież d la in sty tucji przem ilczenia. Przecież w ydaw ałoby się, że przyjm ując zasaidę prze m ilczenia rozszerzy w łaśnie sposoby jego likw idacji. U zasadnienie w ty m w zględzie uchw ały je s t szersze niż samo rozstrzygnięcie w ty m przed m iocie, jak o tym św iadczą następujące słowa: „Gdy przeto w łaściciel (lub osoba upraw niona do działania w jego interesie z mocy szczególnych p rze pisów) zachow uje się akty w nie w ty m sensie, że okazuje wolę o d ebrania przedm iotu, k tó ry znalazł się w rękaćh osoby, na rzecz której biegnie term in przem ilczenia, to tak ie zachow anie się w łaściciela jest zaprzeczeniem bez czynności i tym sam ym w yłącza dalszy bieg term in u. O bojętną je s t przy ty m rzeczą, w jak i sposób właściciel u zew nętrznił sw ą wolę odzyskania przedm iotu swej w łasności, byleby uczynił to w sposób nie budzący w ątp li wości co do jego in ten cji i byleby jego wola została bezpośrednio lu b po śred n io (np. za pośrednictw em określonego organu Państw a) skiero w ana do -osoby, na rzecz k tó rej biegnie term in przem ilczenia“.
Z uzasadnienia w y n ik a przeto, że pow inno w ystarczyć jakiekolw iek ośw iadczenie w oli co do rew indykacji.
Jeżeli przyjąć, że P ań stw o w ystęp uje w roli czynnika zabezpieczającego m ienie, to jest słuszne, że zgłoszenie odzyskania m ienia nie może być uza leżnione ani od jego form y, an i też od in sty tu cji, do której je s t zgłoszone. W szelkie bowiem tego rod zaju czynności lik w id ują stan przem ilczenia.
N a tle a rt. 34 w zestaw ieniu z a rt. 33 cyt. d ekretu mogą pow staw ać kon tro w ersje. W ystąpią one w razie przyw rócenia posiadania cZy to w drodze a d m in istra c y jn ej, czy sądow ej, bez faktycznego w ykonania zapadłych orze
czeń.
J a k a pow staje w ted y sytuacja? Osoba, której przyw rócono posiadanie, nabyw a własność przez przedaw nienie 10-letnie. Nie trzeba poza tym , aby po uzy sk an iu przew rócenia posiadania nastąpiło faktyczne objęcie m ienia. W edług a rt. 33 p k t 2 cyt. d e k re tu bieg term in u przedaw nienia liczy się
42 S T A N IS Ł A W R A D Z K I N r 2
od d a ty praw om ocności postanow ienia w przedm iocie przyw rócenia posia dania.
Z będne jest przeto obejm ow anie m ienia w faktyczne posiadanie. Osoba, k tó ra m a w rę k u postanow ienie przyw racające na jej rzecz posiadanie, już z u p ły w em la t dziesięciu od d aty praw om ocności tego postanow ienia może się uw ażać za w łaściciela m ienia objętego ty m postanow ieniem . Sąd Po w iatow y m a obowiązek stw ierdzić nabycie praw a własności. W ydaje on w ty m w zględzie postanow ienie stanow iące ty tu ł do w pisu praw a w łasności w księgach w ieczystych. P odstaw ą jest tu przepis art. 33 cyt. d ekretu.
Jed n ak że z racji niew ykonania postanow ienia przyw racającego posiada nie, m ienie opuszczone w dalszym ciągu fig u ru je w odpow iednich spisach
i P ań stw o na podstaw ie przepisu art. 34 dekr. m ogłoby sobie rościć — z rac ji posiadania — p rete n sje do praw a własności takiego m ienia. A le już uprzednie w niesienie spraw y o przyw rócenie posiadania zlikw idow ało cha ra k te r spornego m ienia jak o opuszczonego. Jeżeli zatem Pań stw o je po siada, to już nie w ch arak terze opiekuna (negotiorum gestora) ,lecz w cha rak te rz e dłużnika zobowiązanego do w ydania. Obowiązek tak i m oże się przedaw nić, lecz w granicach przedaw nień przew idzianych dla w y kony w ania w yroków .
W ty m w ypadku roszczenie P aństw a oparte na art. 34 d e k re tu nie m ogłoby być uw ażane za zasadne.
Jed n ak że nie m ożna w ykluczyć tego, żeby przy obecnym przeciążeniu sądów n ad m iern ą ilością spraw oraz innych czynników u tru d n ia ją c y ch praw idłow e ich rozstrzyganie nie zapadło orzeczenie stw ierdzające n ab y cie takiego m ienia rów nież przez Państw o.
J e s t rzeczą znam ienną, że i przy nalbyciu praw a własności na podstaw ie przep. a rt. 33, m ówiącego o przedaw nieniu w ty ch sam ych słow ach co i art. 34, przedaw n ien ie to nie jest zw iązane z fak tem objęcia w posiadanie. Ja k o m om ent początkow y jego biegu p rzy jęto dzień upraw om ocnienia się po stanow ienia o przyw róceniu posiadania.
Mogą być nad to jeszcze i inne sytuacje, na które om aw iana uchw ała nie d a je odpowiedzi, a k tó re w yłączają możliwość zabrania przez zaintereso w anych jakiegokolw iek głosu — w granicach otw artego term in u . Nawet,, jeżeli te rm in ten jest dość długi, bo aż 10-letni. Można tu np. w skazać na ostatn ią falę rep a tria n tó w z 'ZSRR, Nie m ogli oni w rócić na czas, alby się zająć sw oim i spraw am i. Przeszkodą były okoliczności o c h a ra k te rz e siły
w yższej, jeżeli nie najw yższej.
Jeszcze w chw ili obecnej całe rzesze Polaków rozsiane są po całym św ie- cie. W w ielu k raja ch nie m a polskich przedstaw icielstw k o n sularny ch i pol scy ob yw atele pozbaw ieni są w łaściw ej pomocy praw nej. N ie m ają m oż
N r 2 N A B Y C IE W Ł A S N O Ś C I N IE R U C H O M O Ś C I P R Z E Z P A Ń S T W O 43
ności upom inać się o sw oje m ienie, riie m ają możności uzyskiw ać niezbęd n y ch dokum entów.
Tego rodzaju sytuacyj w drodze in te rp re ta c ji przepisów, n a w e t a u te n tycznej, uregulow ać się nie da. Oprócz bow iem in te rp re ta c ji wchodzi jeszcze w grę i celowość, k tó ra swoimi w zględam i pow inna w y jść poza obręb k raju .
• W praw dzie nasz obrót p raw n y zna szereg uchw ał Sądu N ajw yższego podjętych w skutek konieczności w yjaśnienia lu k i dwuznaczności ustaw , jednakże uchw ały tak ie nie mogą w ypełniać b rak u ustaw ow ego uregulo w an ia zagadnień. P ra k ty k a w ydaw ania ty ch uchw ał w skazuje n a g ru n tu ją c y się u nas zwyczaj uzupełniania przepisów praw a przez postanow ie nia w ydaw anych uchw ał. W ydaje się, że znacznie lepszym rozw iązaniem jest znowelizowanie ustaw y niż w prow adzenie now ej norm y w drodze in terp reta cji starego przepisu.
D latego też należy dojść do w niosku, że now elizacja d e k re tu o m ieniu opuszczonym jest rzeczą niezw ykle ak tu alną. P ra k ty k a sądowa' n iew ątp li w ie w yłoni jeszcze w iele innych w ypadków , w któ rych zastosow anie prze pisów tego d ek retu może naruszać zasady współżycia. W ydaje się, że obec nie nadszedł już czas, aby ostatecznie uregulow ać te spraw y w m yśl nie przem ijających zasad p raw a oraz zgodnie z w ym aganiam i dobrej w ia ry i w zajem nej ludzkiej pomocy.