Małgorzata Chudzikowska-Wołoszyn1
Status oraz tradycje wychowawcze frankońskich
matres familias
na przykładzie Herchenefredy
(VII wiek) oraz Dhuody z Septymanii (ok. 803-843)
Niniejszy artykuł podejmuje problematykę dotyczącą pozycji rodowej oraz uprawnień wychowawczych, które na drodze wielowiekowej trady-cji stały się udziałem frankońskich arystokratek. Owe zacne i poważane matrony, podlegające bezwzględnej władzy swych mężów, a także repre-zentujące naturalny sexus inferior, posiadały, jak się okazuje, swoistego rodzaju pełnomocnictwo do zabrania otwartego głosu w sprawie moralne-go wychowania własnych synów i następców. Kobiety te uzyskały status chrześcijańskich matres familias. Nie brakowało im przy tym przekonania o pełnionej dla dobra całego rodu misji. Z okresu państwa frankońskiego zachowały się dwa pisemne świadectwa tzw. matczynych zmagań wycho-wawczych. Unikatowe dowody macierzyńskiego trudu, który stawał się ofiarą złożoną Bogu. Reprezentująca początek VII wieku Herchenefreda pozostawiła dla swojego syna Dezyderiusza trzy pouczające listy2. Dhuoda z Septymanii, żyjąca w połowie IX wieku, spisała z kolei długi wzorco- twórczy traktat poświęcony prawemu życiu, który zaadresowała do pier-worodnego syna Wilhelma.
Zachowane instrukcje wychowawcze Herchenefredy oraz Dhuody poświadczają, jakie były oczekiwania społeczne względem frankońskich matron. Okazuje się, że ponosiły one wielką odpowiedzialność za prze- kazanie swoim dzieciom moralnych idei oraz praktyk. Tym samym zaj-1 Dr Małgorzata Chudzikowska-Wołoszyn, adiunkt w Pracowni Historii Starożytnej i Kultury Antycznej w Katedrze Historii Powszechnej w Instytucie Historii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, e-mail: m.chudzikowska@uwm.edu.pl, ORCID: 0000-0001-5631-7259.
2 Istnieje spore prawdopodobieństwo, że Herchenefreda wysłała więcej listów do Dezyderiusza, z których zachowały się niestety jedynie trzy.
mowały ważną rolę w budowaniu potęgi rodu swoich małżonków. Oba kobiece świadectwa w szczegółowy sposób dostarczają nam dzisiaj odpo-wiedzi na pytania związane ze statusem ówczesnych matek – rodzicielek merowińskich i karolińskich rodów. W artykule autorka podejmie próbę przybliżenia definicji frankońskiej mater familias, na którą oprócz pradaw- nej tradycji plemiennej składała się niewątpliwie także zaadoptowana pe-dagogia patrystyczna.
1. Koleje życia oraz napominająca twórczość Herchenefredy
Około 630 roku arystokratka Herchenefreda, żona Salwiusza należącego do wielkiego galorzymskiego rodu Syagriuszy, napisała niezwykle emocjo-nalne w swej wymowie listy do ukochanego syna Dezyderiusza (ok. 590-655), który w tym samym roku powołany został na stanowisko biskupa Cahors w akwitańskim rejonie królestwa Merowingów. Życie Herchenefredy przy-padło na moment dość przełomowy dla całego państwa Franków. Początek VII wieku przyniósł wreszcie względną stabilizację po trwających prawie sto lat zaciekłych wojnach domowych. W 613 roku władzę w całym królestwie przejął Chlotar II (zm. 629). To wówczas wywodzący się z wpływowej fran- końskiej arystokracji Dezyderiusz, najmłodszy syn Herchenefredy, postano- wił zbliżyć się do królewskiego dworu. W karierze urzędniczej niewątpli-wie dopomogło mu, prócz szlachetnego pochodzenia, dobre wykształcenie w zakresie literatury oraz prawa rzymskiego, które, jak można założyć, ode-brał w rodzinnej Akwitanii3. Rozpoczął od funkcji skarbnika u boku króla Chlotara. Ta sytuacja miała się zmienić około 630 roku, gdy zamordowany został jego brat Syagriusz pełniący urząd zarządcy Marsylii4. Dezyderiusz zgodnie z decyzją władcy objął pozostawione przezeń stanowisko. Wkrótce później w wyniku kolejnego brutalnego mordu śmierć poniósł drugi z sy-nów Herchenefredy Rustyk, który w owym czasie był biskupem Cahors. Społeczność miasta uznała, że najlepszym następcą Rustyka będzie ostatni z żyjących braci – Dezyderiusz. Jeszcze przed 630 rokiem Herchenefreda wysłała do Dezyderiusza trzy adhortacyjne listy. Pierwsze dwa z nich napisała najprawdopodobniej tuż przed śmiercią Rustyka i Syagriusza, w czasie gdy Dezyderiusz realizował się jeszcze w roli doradcy i zarządcy na królewskim dworze. Atmosfera 3 Vita Desiderii Cadurcae urbis episcopi 1, red. B. Krusch, MGH, SS rer. Merov. 4, Hannover 1902, s. 563-564.
4 B.W. Hozeski, Herchenefreda, w: An Encyclopedia of Continental Women
towarzysząca tej korespondencji nie zdradza bowiem jeszcze matczynego cierpienia i lęku o ostatniego żyjącego spadkobiercę. Emocje te dominują z kolei w trzecim wysłanym do syna liście.
Należy zaznaczyć, że omawiane epistolograficzne źródło jest jedynym zachowanym w dobie merowińskiej pismem napisanym przez świecką ary-stokratkę. Niestety, brakuje nam szczegółowych informacji dotyczących życia oraz pochodzenia Herchenefredy. Kilka drobnych, lecz istotnych wzmianek na jej temat odnajdziemy w powstałym pod koniec VIII wieku życiorysie Dezyderiusza. Czytamy w nim, że matką przyszłego biskupa Cahors była szlachetna i pobożna (honesta et religiosa)5 Herchenefreda. Nieco dalej autor zamieścił informację, iż starannym wychowaniem, a tak-że kompletnym wykształceniem Dezyderiusza zajęli się oboje rodzice6. Zaakcentowana w pewien sposób została tutaj niezastąpiona rola wycho- wawcza zarówno matki, jak i ojca. Biorąc zaś pod uwagę kompletne wy- kształcenie samego Dezyderiusza, możemy założyć, że Herchenefreda po-siadała wszechstronną wiedzę i oczytanie.
Najprawdopodobniej pochodziła ona z regionu południowo-zachod-niej Francji7 i tam odebrała wykształcenie typowe dla przedstawicieli wyż-szych warstw społecznych8 . Lektura listów dowodzi, że znała i posługi-wała się poprawną łaciną. Po zawarciu małżeństwa z Salwiuszem trafiła na akwitański dwór w Obrège, któremu nieobca była kultura klasyczna. W tamtym czasie galo-rzymskie rodziny arystokratyczne wciąż pozosta-wały w ścisłym kontakcie z rzymską literaturą9, retoryką oraz prawem. Dezyderiusz, jak i dwaj jego bracia, odebrał zaawansowane wykształcenie świeckie oraz religijne. Aktywnie zaangażowana w rozwój swoich synów Herchenefreda musiała być zatem kobietą światłą oraz świadomą współ-czesnej jej kultury i tradycji.
Listy, które arystokratka zdecydowała się napisać do dorosłego już syna Dezyderiusza, wpisują się w nurt komponowanych od V wieku tzw. litterae exhortatoriae, czyli listów napominających. Był to szczególny rodzaj wzorcotwórczej korespondencji, którą duchowni tworzyli przede wszystkim z myślą o władcach. W listach napominających tego okresu
5 Por. Vita Desiderii Cadurcae urbis episcopi 1, MGH, SS rer. Merov., s. 563. 6 Por. Vita Desiderii Cadurcae urbis episcopi 1, MGH, SS rer. Merov., s. 564: „Desiderius vero summa parentum cura enutritus. Litterarum studiis ad plenum eruditus est”.
7 Por. Hozeski, Herchenefreda, s. 550.
8 Nauczaniem młodych świeckich arystokratów zajmowali się przede wszystkim rodzice, niekiedy uczeni księża lub nauczyciele. Było to kształcenie typowo religijne, które wymagało także rozwinięcia umiejętności pisania i czytania w języku łacińskim.
9 Por. P. Riché, Edukacja i kultura w Europie Zachodniej (VI-VIII w.), tł. M. Radożycka-Paoletti, Warszawa 1995, s. 202, 204.
odnajdziemy sformułowany w perswazyjnej postaci zarys nauki o cno-tach10 , która w rozwiniętej formule znajdzie swoje stałe miejsce w póź-niejszych zwierciadłach doby karolińskiej11. Trudno ustalić jednak, czy Herchenefreda znała i inspirowała się konkretnymi parenetycznymi listami do merowińskich władców. Równie dobrze mogła podążać nurtem bogatej tradycji epistolograficznej, która w państwie Franków intensywnie rozwi-jała się już od VI wieku12.
Pierwsze dwa z listów arystokratki zawierają szereg kaznodziejskich wskazań dotyczących odpowiedniej realizacji chrześcijańskiego życia. Matka Dezyderiusza misję swą nazywała wypełnianiem przyrzeczenia, które dała Bogu. Zachęcała syna, aby nie ustawał w lekturze napisanych z myślą o nim listów. Zależało jej na wyegzekwowaniu od Dezyderiusza, tak korzystnej dla zbawienia jego duszy, pobożnej zachłanności. Wierzyła, że „częste i łapczywe” czytanie jej krótkich, matczynych admonicji skut- kuje utrwaleniem ich w sercu i pamięci syna: „Ten list zaś, który przesła-łam wam przed czasem, częściej czytajcie i utrwalcie w duszy, zagarnijcie z całą zachłannością umysłu, aby wypełniła się moja obietnica u Boga – co do was i poprzez was – słodki synu Dezyderiuszu13”.
Zauważamy, że korespondencja wypełniona została zwięzłymi i sta-nowczymi w swej wymowie napomnieniami. Najwięcej z nich pojawia się w pierwszym z listów. To tutaj, w przemyślanym kompozycyjnie porządku, autorka nakreśliła schemat priorytetów moralnych, którym bezwzględnie po-winien być wierny jej syn. Dyktowała, aby nieustannie kierował swe myśli
10 Por. H.H. Anton, Fürstenspiegel des frühen und hohen mittelalters, Stuttgart 2006, s. 11.
11 Do najwcześniejszych przykładów litterae exhortatoriae należy napisany ok. 486 roku krótki konsolacyjny list biskupa Reims Remigiusza do Chlodwiga, merowińskiego króla Franków. Por. Epistolae Austrasicae 1, red. E. Dümmler, MGH, Epp. 3, Berlin 1892, s. 112. Cechy listu napominającego posiada także pismo biskupa Aureliana, (być może chodzi tutaj o Aureliana biskupa Arles), które powstało około 548 roku. Jego autor, po-siłkując się panegirycznymi deklaracjami, zapewniał swojego adresata, króla Teudeberta I (wnuka Chlodwiga I), iż tylko cnotliwe życie może stać się drogą do zbawienia. Por.
Epistolae Austrasicae 10, s. 125-126.
12 Autorami znanych wczesnośredniowiecznych zbiorów epistolarnych byli Sydoniusz Apolinary (zm. ok. 489), Ennodiusz z Pawii (zm. 521), Rurycjusz z Limoges (zm. po 549), Awitus z Vienne (zm. ok. 520) i wreszcie także sam Dezyderiusz, syn Herchenefredy.
13 Epistolae Herchenefredae, w: Vita Desiderii Cadurcae urbis episcopi, MGH, SS rer. Merov., s. 569-570: „Epistolam vero quam ante tempore vobis direxi sepius legite et animo commendate ac tota mentis ambitione tenete, ut promissio mea de vos aput Deum per vos, dulcis filius Desideri, impleatur” (tł. listów Herchenefredy – M. Chudzikowska-Wołoszyn).
do Boga. W drugiej kolejności miał okazywać posłuszeństwo i wierność kró- lowi. Swoim towarzyszom winien był zaś zapewnić stałą troskę, pomoc i mi-łosierdzie. Herchenefreda nie ustawała, aby przestrzegać syna przed złymi uczynkami. Radziła, aby nie tylko sam ich nie czynił, ale również nie wyrażał na nie swojej zgody14. Drugi z listów zawierał syntetyczny wykład na temat prawych obyczajów oraz cnót. Arystokratka nakłaniała syna, aby kierował się miłosierdziem oraz był obrońcą i orędownikiem czystości. W każdym swym słowie i czynie, jak zaznaczała, powinien zachowywać przezorność, a na wypadek dopuszczenia się winy gorliwie odprawić pokutę15.
Perswazyjny oraz doniosły ton obecny w moralnej retoryce Herchenefredy potwierdzać może jej świadomą realizację wychowawczych obowiązków, które dyktowane były zapewne oczekiwaniami rodzinnymi i społecznymi. Jest bardzo prawdopodobne, że tzw. nobliwe matrony zda- wały sobie sprawę z ciążącej na nich odpowiedzialności za moralne i religij-ne wychowanie swoich dzieci16. W podjętym przez nie trudzie, który matka Dezyderiusza nazwała realizacją obietnicy danej Bogu, leżało zbawienie ukochanych potomków. Warto zwrócić uwagę, że Herchenefreda napisa-ła swe instruktażowe listy do prawie czterdziestoletniego syna. Zatem nie uważała ona, ażeby osiągnięcie przez niego samodzielności i dojrzałości miało oznaczać kres jej wychowawczego posłannictwa. Nieprzerwanie od- czuwała potrzebę bycia obecną w życiu syna i służenia mu swą niezastą-pioną moralną poradą.
14 Por. Epistolae Herchenefredae, s. 569: „Te vero, dulcissimum mihi pignus, moneo, ut assidue Deum cogites, Deum iugiter in mente habeas, mala opera quae Deus odit nec consentias nec facias; regi sis fidelis, contubernales diligas, Deum semper ames et timeas. Ab omni opere per quod Deus offenditur sollicite te custodi, […]” – ‘Napominam ciebie zaiste, najsłodszy mi synu, abyś bez przerwy myślał o Bogu, ustawicznie w myślach Boga obejmował, abyś na złe uczynki, których Bóg nienawidzi, ani się na nie zgadzał, ani ich nie czynił, abyś był wierny królowi, abyś troszczył się o towarzyszy i zawsze kochał i bał się Boga. Od wszelkiego czynu, poprzez który Bóg jest obrażany, troskliwie strzeż się, […]’.
15 Por. Epistolae Herchenefredae, s. 569: „[…] et quantum potestis, semper pro ani-mae profectu elaborate, caritatem circa omnes tenete, castitatem supra omnia custodite, cautelam in sermone et in omni opere habete, et si forte aliquid mali actum est, cito emen-date” – ‘[…] tak jak możecie, zawsze usilnie pracujcie na rzecz rozwoju duszy, utrzymuj- cie miłosierdzie wobec wszystkich, strzeżcie ponad wszystko czystości obyczajów, za-chowujcie przezorność w słowie i w każdym czynie i jeśli zostanie uczynione cokolwiek złego, szybko naprawcie błędy’.
16 Por. G.W. Olsen, One Heart and One Soul (Acts 4:32 and 34) in Dhuoda’s Manual, „Church History. Studies in Christianity and Culture” 61/1 (1992) s. 27; S.F. Wemple,
Women in Frankisch Society: Mariagge and the Cloister 500 to 900, Philadelphia 1981,
Omawiając korespondencję Herchenefredy, nie sposób pominąć cha- rakterystycznej dla niej głębokiej emocjonalności. Okazuje się, że arysto-kratka każdorazowo zwracała się do dorosłego już syna słowami pełnymi troskliwości i czułości. Nazywała go „najdroższym, najsłodszym i najuko-chańszym” (dulcissimus et amantissimus)17 , a także „najbardziej upragnio-nym” (desiderantissimus)18. Dostojnego potomka określała także niety-pową formułą pignus, którą można interpretować jako dowód wzajemnej miłości małżeńskiej, a także skarb19.
Komponując swoje pismo, autorka musiała zdawać sobie sprawę, że w kontekście utrwalonego przez tradycję prymatu ojca, jak i mężczyzny należącego do klasy nobiles et primores, sam jedynie status niewiasty – przedstawicielki słabszej i podrzędnej płci – nie wystarczy, aby spisane przez nią wskazówki mogły nabrać pożądanej mocy i posłuchu. Odwołała się zatem do rangi i pozycji, którą posiadała jako matka arystokratycznego rodu. Możemy wnioskować więc, że ta podwójna rola (matki oraz wycho-wawczyni) przydawała frankońskim matronom autorytarnego dostojeń-stwa. W ten sposób osiągały one status chrześcijańskich matres familias, które wespół z mężczyznami podejmowały formacyjny trud nad wychowa-niem swoich szlachetnych dziedziców.
2. Dhuoda z Septymanii i jej intymna instrukcja
Dla rozważań na temat ciągłości frankońskich tradycji wychowaw- czych niezwykłe znaczenie ma fakt, iż dwieście lat po Herchenefredzie po-17 Por. Epistolae Herchenefredae, s. 569: „Dulcissimo atque amantissimo filio Desiderio Herchenefreda”. Epistolae Herchenefredae, s. 570: „Semper desiderabili et dul-cissimo filio Desiderio Herchenefreda misera mater”.
18 Por. Epistolae Herchenefredae, s. 569: „Dulcissimo et desiderantissimo fi-lio Desiderio Herchenefreda”. Matka, nazywając syna najbardziej upragnionym (desiderantissimum), nawiązywała poprzez celową grę słowną do znaczenia jego imienia – Desiderius.
19 Por. Epistolae Herchenefredae, s. 569: „Te vero, dulcissimum mihi pignus, moneo, […]” – ‘Napominam ciebie zaiste, najsłodsze mi dziecko [skarbie]’. Por. także: Epistolae Herchenefredae, s. 570: „Sed tu, piissime pignus, mihi dulcissime, sic te iugiter praecave, […]” – ‘Lecz ty, najbardziej bogobojne dziecko [skarbie], najdroższe mi, zawsze miej się na baczności, […]’. Termin pignus wywodzi się z łaciny starożytnej i tłumaczyć go można jako ‘zastaw, hipoteka, przedmiot zakładu, zakładnik, rękojmia, znak, dowód, dowody wza-jemnej miłości, dzieci, skarby, syn, córka, bliscy, drodzy, krewni, rodzina, miłość do osób bliskich’. Por. Słownik łacińsko-polski, t. 4, red. M. Plezia, Warszawa 1999, s. 162.
jawiło się dzieło, w którym odnajdujemy tę samą silną świadomość matczy-nych obowiązków. Co więcej, pismo to dostarcza nam wielu dodatkowych i cennych informacji na temat statusu i zadań arystokratek, które zostawały matkami. 30 listopada 841 roku w mieście Uzès20, stanowiącym ówczesną stolicę Marchii Hiszpańskiej, frankońska markiza Dhuoda z Septymanii rozpoczęła pisanie swojego dydaktycznego traktatu21. Jej dzieło przeszło do historii jako Liber manualis – Podręcznik. Stanowi ono zupełnie od- osobniony przykład kobiecej twórczości, która objawiła się na łonie zde-cydowanie męskiej kultury karolińskiej. Dhuoda więc, tak jak dwa wieki wcześniej Herchenefreda, pełni rolę swoistego rodzaju kamienia milowe-go, który daje historykom szansę na postawienie wielu pytań badawczych z zakresu historii kobiet, ich wykształcenia oraz społecznych ról. Bez odpowiedzi pozostaje jednak pytanie, czy karolińska arystokratka znała i czy być może mogła być zainspirowana listami swojej poprzed-niczki. Jest to w pewien sposób prawdopodobne, biorąc pod uwagę fakt, że pod koniec VIII wieku w imperium karolińskim powstał oraz został spo-pularyzowany życiorys Dezyderiusza (Vita Desiderii), adresata korespon-dencji Herchenefredy. Do wspomnianej hagiografii biskupa Cahors zostały wówczas włączone trzy listy, które otrzymał on od matki i przechowywał aż do swojej śmierci. Choć Dhuoda nie przywołała w Liber manualis imienia Herchenefredy, to jednak w wielu miejscach sięgnęła po retorykę oraz zagadnienia tożsame z tymi, które odnajdujemy w listach do Dezyderiusza. Markiza Septymanii pragnęła skomponować uniwersalny podręcznik dla swojego pierworod-20 Miasto Uzès było rodzinną posiadłością męża Dhuody Bernarda. Leżało w re-jonie Septymanii, która stanowiła graniczną krainę z Emiratem Kordoby. Pobyt Dhuody w Uzès przebiegał pod znakiem permanentnej samotności. Markiza zarządzała len-nami męża, podczas gdy on realizował swą karierę urzędniczą na cesarskim dworze. Arystokratka samodzielnie wychowywała też starszego syna Wilhelma do ukończenia przezeń 16 roku życia.
21 Informacje te poznajemy z rozdziałów Liber manualis. Łaciński tekst cytu-ję za: Dhuoda, Liber manualis Dhuodane quem ad filium suum transmisit Wilhelmum, w: Manuel pour mon fils, red. P. Riché, tł. B. De Vregille – C. Mondésert, SCh 225, Paryż 1997. Por. Liber manualis 11, 2, SCh 225, 368-370: „+ Incoatio huius libelli II° anno obitus Ludouici condam imperatori, II° kalendas decembri, sancti Andreae missa, incoante sanctum Domini Aduentum. Finitus est autem, auxiliante Deo, IIII° nonas fe-bruarii, Purificationis sanctae et gloriosae semperque uirginis Mariae, […]” – ‘Początek tej książeczki sporządziłam w drugim roku po śmierci cesarza Ludwika, dwa dni przed kalendami grudnia [30 listopada 841 rok], w dniu wspomnienia świętego Andrzeja, na po-czątku świętego adwentu Pana. Została zaś ona ukończona z Bożą pomocą na cztery dni przed nonami lutego [2 lutego 843 rok], w święto oczyszczenia Najświętszej Marii Panny’ (tł. fragmentów Liber manualis – M. Chudzikowska-Wołoszyn).
nego, szesnastoletniego syna Wilhelma. Jej celem było zredagowanie księ- gi zawierającej listę matczynych rad, które służyć miały przede wszyst-kim edukacji duchowej i moralnej młodego arystokraty. Bezpośrednim impulsem do napisania traktatu była samotność, ogromna tęsknota oraz świadomość nieuchronnej śmierci, którą odczuwała karolińska autorka22. Szesnastoletni wówczas Wilhelm przebywał, z woli ojca – wpływowego możnego Bernarda z Septymanii († 844)23 – w centrum politycznego kon-fliktu, który wybuchł pomiędzy synami Ludwika Pobożnego (778-840).
22 Por. Liber manualis, Praefatio, SCh 225, s. 86: „Sed cum diu, ob absentiam praesentiae vestrae, sub iussione senioris mei, in praedicta, cum agone illius iam gaudens, residerem urbe, ex desiderio utrorumque vestrum hunc codicillum secundum paruitatis meae intelligentiam tibi transcribi et dirigere curaui” – ‘Lecz gdy, z rozkazu mojego pana, we wspomnianym mieście pozostaję już dość długo pozbawiona waszej bliskości, cie-sząc się jego sukcesami, postarałam się, z powodu tęsknoty za tobą i za każdym z was, spisać i przekazać tobie tę książeczkę na miarę małości mego rozumu’. Liber manualis,
In nomine Sanctae Trinitatis, SCh 225, s. 72: „[…] et me Dhuodanam, o fili Wilhelme,
a te elongatam conspiciens procul, ob id quasi anxia et utilitatis desiderio plena, […]” – ‘[…] ja Dhuoda, mój synu Wilhelmie, żyjąc już tak długo w oddali od ciebie i poprzez to będąc przepełnioną zmartwieniem i pragnieniem bycia przydatną, […]’. Liber manualis 10, 1, SCh 225, s. 338: „Sed quia tempus resolutionis non tardat me meum, et aegritudo angustiarum corpus undique conterit istum tibi et fratri ut prosit, quod collegi festinans” – ‘Jednak ponieważ czas mego pożegnania nie opóźnia się, a choroba i niedostatek dręczą ze wszystkich stron (me) ciało, ta (książeczka) tobie i bratu, aby była przydatna, którą zebrałam, spiesząc się’. 23 Bernard z Septymanii z uwagi na bliskie pokrewieństwo z królewskim rodem Pepinidów szybko zbliżył się do cesarskiego dworu Ludwika Pobożnego. W 826 roku odniósł zwycięstwo w starciu z muzułmańskimi wojskami, które zajęły Barcelonę. Sukces ów jeszcze bardziej wzmocnił jego pozycję, zapewnił dobra ziemskie w pasie Marchii Hiszpańskiej oraz lukratywny urząd cesarskiego szambelana. Bernard na stałe związał się z Akwizgranem, odsyłając świeżo poślubioną małżonkę Dhuodę do miasta Uzès w Septymanii, które było siedzibą jego rozległych dóbr. Bernard okazał się jednak nielo-jalnym sługą swojego seniora Ludwika. Stał się znienawidzonym członkiem dworu przede wszystkim ze względu na swój hańbiący romans z cesarzową Judytą. Wkrótce później odstąpił od cesarza i podżegał zwaśnione stronnictwa do wojny domowej. W konflikcie, który rozgorzał pomiędzy synami karolińskiego imperatora, stanął po stronie Pepina II Akwitańskiego (823-864). Niestety, rozstrzygająca bratobójczy spór bitwa pod Fontenay- en-Puisaye (25 VI 841) nie przyniosła dlań korzystnego rozwiązania. Karol Łysy (823-877) oraz Ludwik Niemiecki (806-876), którzy wyszli zwycięsko ze starcia, okazali się być nieprzejednani wobec zdrady Bernarda. On sam, aby móc zyskać dla siebie wolność, powierzył władcom własnego syna Wilhelma jako wasala i zakładnika. W tym czasie powrócił do Uzès i zabrał Dhuodzie drugiego z synów, trzymiesięcznego Bernarda. Wraz z niemowlęciem oraz grupą oddanych sobie towarzyszy zbiegł do Akwitanii, którą nadal władał sprzymierzony z nim Pepin Akwitański.
Po bratobójczej walce pod Fontenay-en-Puisaye (841) został przekazany w akcie komendacji zwycięskiemu królowi – Karolowi Łysemu (823-877)24. Los Wilhelma pozostawał niepewny, podobnie jak przyszłość jego matki, która samotnie zarządzała majątkiem tracącego pozycję i honor Bernarda. Okazuje się jednak, że mniej więcej w tym samym czasie Dhuoda została pozbawiona kontaktu nie tylko z pierworodnym Wilhelmem. Jej małżo-nek, tuż po niekorzystnym dla siebie militarnym sukcesie Karola Łysego, zdecydował się zabrać z Uzès także młodszego z synów, trzymiesięczne-go Bernarda25, którego imienia Dhuoda nie poznała niestety aż do swojej śmierci. Zmarła tuż po skończeniu dzieła, czyli jeszcze w 843 roku. Rozłąka z ukochanymi synami, ale także niepokój o ich przyszłość sta- ły się asumptem do napisania obszernego pisma. Jego znakiem rozpoznaw-czym są te same silne matczyne emocje, które już wcześniej dały o sobie znać w listach Herchenefredy. Pisma obu autorek z całą pewnością zasad-niczo różnią się od siebie pod względem objętościowym. Razem wzięte trzy listy Herchenefredy mogłyby stanowić zaledwie jeden z jedenastu roz- działów traktatu Dhuody. Mimo wszystko jednak pomiędzy dziełami od- najdujemy wiele znaczących punktów stycznych. Zbliżają się one do sie-bie przede wszystkim z uwagi na swą emocjonalną wymowę. Narracyjne dzieło markizy Septymanii łączy w sobie elementy pamiętnika, listu oraz testamentu i stąd, w swym osobistym wydźwięku, zbliża się do prywatnej korespondencji Herchenefredy. Istotne jest, że Dhuoda realizowała te same instrukcje, które dwa wieki wcześniej pojawiły się w listach do biskupa Cahors. Znacznie je jednak rozszerzyła i rozbudowała w bardziej drobia- zgowe treści. Do swoich licznych wychowawczych wskazówek wprowa-dziła bogaty materiał egzemplifikacyjny, który pochodził z ksiąg Pisma Świętego oraz dzieł Ojców Kościoła (Augustyna, Grzegorza Wielkiego, Hieronima oraz Izydora z Sewilli). Nie należy zapominać, że Wilhelm był znacznie młodszy od Dezyderiusza i właśnie z myślą o nim, dopiero wstępującym w dorosłość arystokracie, Dhuoda zredagowała niezwykle obrazowy przewodnik. Księga ta miała w głównej mierze sprawić, ażeby życie Wilhelma zawsze podobało się Bogu i stało się dla niego przepustką do życia wiecznego. Drugoplanowym zamiarem matki było zaznaczenie swojej trwałej obecności w życiu pierworodnego syna. Odwołując się do autorytetu matki i wychowawczyni, Dhuoda odnalazła w sobie siłę, aby 24 Por. Liber manualis, Praefatio, SCh 225, s. 86: „Audivi enim quod genitor tuus Bernardus in manus domni te commendavit Karoli regis; admoneo te ut huius negotii dignitatem usque ad perfectum voluntati operam des” – ‘Usłyszałam bowiem, że twój ojciec Bernard oddał cię w ręce króla Karola. Napominam cię, abyś oddał się poważaniu tej sprawy całą [twoją] wolą’.
stanąć w szranki z jedynie męskimi wówczas twórcami literatury. Udało się jej spisać obszerną dydaktyczną księgę, której ponadczasowa wymowa tkwi, tak jak w przypadku listów Herchenefredy, w silnej oraz instynktow-nej matczynej miłości.
Liber manualis zaliczany jest do popularnego w dobie karolińskiej nurtu piśmiennictwa napominającego i wzorcotwórczego. Tego rodzaju dzieła określone zostały w historii literatury mianem zwierciadeł (specu-la). Osoba adresata oraz skomponowany dla niej program wychowawczy determinowały przynależność do zwierciadeł królewskich albo świeckich. Podręcznik Dhuody reprezentuje tzw. zwierciadło laickie, czyli speculum laicalis. Pisma Herchenefredy, co zostało już odnotowane, wraz z innymi merowińskimi i wczesno-karolińskimi listami napominającymi (litterae exhortatoriae) stanowią ważne i niezbędne preludium, które przyczyniło się do rozwinięcia i ukonstytuowania pełnej formuły zwierciadeł.
Niestety, niewiele wiemy na temat pochodzenia samej Dhuody. W Podręczniku spisanym dla Wilhelma koncentruje się ona przede wszyst-kim na rodzinie Bernarda, milczy natomiast na temat własnych przodków i krewnych26. Źródłem informacji dotyczących wykształcenia markizy może stać się oczywiście analiza samego traktatu. Rozpoznajemy, że ary- stokratka posługiwała się ponadprzeciętną znajomością łaciny. Nie do koń-ca była to jednak bezbłędna i czysta składniowo łacina scholarska. Dhuoda korzystała raczej ze zbarbaryzowanej odmiany łaciny ludowej, na bazie której była jednak w stanie konstruować nawet te bardziej skomplikowa-ne rozważania natury teologicznej. Jej formacja intelektualna z pewno-26 Edouard Bondurand odnotował, że Dhuoda mogła być arystokratką wywodzą-cą się z Septymanii, prawdopodobnie o wizygockim pochodzeniu. Por. E. Bondurand,
L’education carolingienne: Le Manuel de Dhuoda, Paris 1887, s. 16-17. Zdaniem
Joachima Wollascha imię Dhuoda miało pochodzenie germańskie. Por. J. Wollasch,
Eine adlige Familie des früher Mittelalters. Ihr Selbstverständnis und ihre Wirklichkeit,
„Archiv für Kulturgeschichte” 39 (1957) s. 184-185. Spotykane było w północnej Francji w formach Duda, Tota, Thuada i Doda. Ostatnią z wersji imienia (Doda), jak podają rocz-niki z 853 roku, nosiła konkubina Lotara, syna Ludwika Pobożnego. Por. E. Salin, La
civi-lization mérovingienne, d’après les sépultures, les textes et le laboratoire, t. 2, Paris 1952,
s. 86-87. Max Manitius postawił natomiast hipotezę, że Dhuoda prawdopodobnie była córką zamożnego arystokraty z Nimes (miasto w rejonie Septymanii) o imieniu Dadil, który w swoim testamencie z 813 roku wymienił zmarłą córkę o imieniu Dadana. Por. M. Manitius, Geschichte der Lateinischen Literatur des Mittelalters, t. 1, München 1959, s. 442. Za pochodzeniem arystokratki z regionu Nimes optował także Franz Brunhölzl. Zob. F. Brunhölzl, Geschichte der lateinischen Literatur des Mittelalters, t. 1, Munich 1975, s. 409. Ronald Malan założył z kolei, że korzenie Dhuody mogą sięgać nawet Gaskonii. Zob. R. Malan, The Ancestry of Dhuoda, Duchess of Septimania, „The Genealogist” 11/1 (1997) s. 116.
ścią wykraczała poza typową domową edukację, którą możni zapewniali swoim dzieciom. Erudycja Dhuody potwierdza, iż być może kształcona była ona pod okiem jakiegoś duchownego i dzięki niemu korzystała także z zasobów dość dobrze wyposażonej biblioteki. Liczne zapożyczenia z tra-dycji monastycznej oraz patrystycznej świadczą o jej oczytaniu, a także pragnieniu zdobywania wiedzy. Jest wielce prawdopodobne, że posiadała swój własny księgozbiór. W kilku miejscach pisma dowodziła, jaką war-tość miały dla niej księgi27.
3. Status, kompetencje oraz zadania arystokratek frankońskich
Ze względu na niewystarczającą ilość przekazów źródłowych właści- wie niemożliwe staje się ukonstytuowanie pewnego osądu na temat do-stępności, poziomu i efektywności edukacji świeckich kobiet, które żyły tak w dobie merowińskiej, jak i karolińskiej. Zachowane świadectwo Herchenefredy i Dhuody rzuca jednak pewne światło na kwestię erudy-cji możnych kobiet. Uczoność obu arystokratek pozwala wnioskować, że na możnowładczych dworach kultura nie stanowiła wcale okazjonalne-go czy też sporadycznego zjawiska. Dostęp do starannego wykształcenia miały więc również kobiety. Oczywiście ich zasób wiedzy mógł być naj-różniejszy. Zależny zapewne od lokalnych tradycji, osobistych upodobań, zainteresowań i wreszcie także dostępu do dobrego nauczyciela28.
Analiza Liber manualis dowodzi, że Dhuoda (analogicznie do Herchenefredy) była w pełni świadoma pozycji, którą pełniła w swojej wspólnocie społecznej oraz rodzinnej. Rola kobiety sytuowała ją oczywiście jedynie na marginesie społeczeństwa. Była całkowicie podporządkowana i za-leżna od męskiego świata. Doskonale znała i akceptowała ten porządek, który od stuleci obowiązywał w jej germańskim rodzie. W słowach, które kierowała do pierworodnego syna, wielokrotnie dawała wyraz swojej podrzędności. Bez sprzeciwu akceptowała fakt, że nie jest w stanie dorównać mężczyznom w za-kresie kompetencji erudycyjnych czy też pisarskich. Często nazywała siebie niegodną, ułomną, pozbawioną zdolności pojmowania oraz słabą29.
27 Por. Liber manualis, Prologus, SCh 225, s. 80; 1, 7, SCh 225, s. 114.
28 Por. E. Auerbach, Język literacki i jego odbiorcy w późnym antyku łacińskim i
śre-dniowieczu, tł. R. Urbański, Kraków 2006, s. 237.
29 Por. Liber manualis, Incipit prologus, SCh 225, s. 80: „Multis plura patent, mihi tamen latent, meae quoque similes, obscurato sensu, carent intellectu, si minus dicam, plus
W Podręczniku nakreśliła wyraźną hierarchię doczesnych dostojeństw. Podkreślała, że cześć należna ojcu jest najważniejszym z obowiązków spo-czywających na jego spadkobiercach. Wilhelm powinien jej zdaniem zaraz po Bogu niezłomnie miłować ojca, być mu wiernym i z należytą bojaźnią akceptować jego decyzje: Nie mam żadnych oporów, aby oznajmić ci, tak jak tylko to potrafię, że powi- nieneś odczuwać bojaźń, kochać, doradzać, a także być wiernym we wszyst-kim twojemu panu i ojcu Bernardowi […]30. Napominam więc ciebie, mój
najukochańszy synu Wilhelmie, abyś w pierwszej kolejności kochał Boga, tak jak wyżej masz to odnotowane, następnie kochaj, okazuj bojaźń i czcij ojca twego: uświadom sobie, iż od niego wzięła początek twoja pozycja na tym świecie. Powinieneś o tym wiedzieć, ponieważ tak jest już od najdawniejszych czasów, że ci, którzy wielbili ojców i tym szczerze byli oddani, oni właśnie zasłużyli, ażeby odebrać błogosławieństwo od Boga […]31. Najpierw z całego ego” – ‘Te liczne sprawy, które są oczywiste dla wielu ludzi, dla mnie wciąż pozostają nieodkryte, także i dla tych, którzy są podobni do mnie, pozbawieni zdolności pojmowa-nia, o zaciemnionym rozeznaniu, ja jednak jestem bardziej [niż oni], o ileż [mi jednak] za mało, abym mogła o tym powiedzieć’. Liber manualis, Incipit prologus, SCh 225, s. 80: „Dhuoda quanquam in fragili sensu, inter dignas uiuens indigne, […]” – ‘Ja, Dhuoda, cho-ciaż jestem słabego umysłu i żyję niegodnie pośród godnych [niewiast]’. Liber manualis, Praefatio, SCh 225, s. 86: „[…] hunc codicillum secundum paruitatis meae intelligen-tiam tibi transcribi et dirigere curaui” – ‘[…] postarałam się spisać i przekazać tobie tę książeczkę na miarę małości mego rozumu’. Liber manualis 1, 1, SCh 225, s. 96: „[…] considerans casum humanae fragilitatis meae, me reprehendi indesinenter non cesso, cum sim misera, cinisque et puluis [Rdz 18, 27]. […] exigua et infimi generis orta” – ‘Znając moją ludzką słabość, nigdy nie zaprzestaję siebie karać, podczas gdy jestem nieszczę-śliwa, a także jestem pyłem i prochem. […] tak mało znacząca i zrodzona w tak niskim gatunku’. Liber manualis 1, 4, SCh 225, s. 104: „Adhuc, quanquam fragilis ad umbram, […]” – ‘I chociaż ciągle słaba jestem niczym cień […]’. Liber manualis 1, 6, SCh 225, s. 110: „Et quid, situla fragilis, dicam?” – ‘Ja, która jestem krucha niczym dzban, cóż mogłabym powiedzieć?’. Liber manualis 2, 3, SCh 225, s. 126: „Ego autem Dhuoda te-pida et desidiosa fragilisque et declinans semper ad ima, […]” – ‘Ja natomiast Dhuoda jestem słaba, bezczynna i krucha, zawsze też zwracam się ku głębinom’. Liber manualis 3, 5, SCh 225, s. 158: „Quid dicam de te, fili, quanquam indigna infelixque atque exigua Dhuoda?” – ‘Cóż miałabym powiedzieć o tobie, synu, ja Dhuoda, która jestem niegodna, nieszczęśliwa i mało znacząca?’. 30 Liber manualis 3, 1, SCh 225, s. 134: „Qualiter domno et genitori tuo Bernardo, tam praesens quam absens, timere, amare, atque fidelis in omnibus esse debeas, insinuare, ut valeo, non pigeo”. 31 Liber manualis 3, 2, SCh 225, s. 140-142: „Ego autem admoneo te, desiderantis-sime fili Wilhelme, ut in primis diligas Deum sicut supra habes conscriptum; deinde ama,
serca i umysłu miłuj i lękaj się Pana Boga, wszystkimi otwartymi siłami, potem [miłuj] ojca twego we wszystkim [w szczęściu i niepowodzeniu]32. Jedynie przy wsparciu ojcowskiej siły i znaczenia jego znakomitego rodu można było, jak wskazywała dalej, dotrzeć do urzędów i godności. Dhuoda nie kryła swojej dumy z przynależności do tzw. kasty wybranych, ludzi dobrze urodzonych, którzy byli potężni i skuteczni. To poczucie war-tości starała się przekazać także Wilhelmowi. Jednak nie tylko z myślą o nim propagowała potęgę rodu swojego męża i synów. Jej celem było stworzenie dzieła, które z rąk Wilhelma trafiłoby także do innych możnych. Wiedziona tą myślą nie ustawała, aby wielokrotnie przypominać o w pełni należnym jej synom szlachectwie i społecznej randze. Przykładem mogą być jej słowa, które zamknęła w trzeciej księdze Podręcznika: „Trwa pew-na stała i niezmienna prawda – nikt nie może dostąpić godności, o ile nie pochodzi od szlachetnego ojca, bez którego także nie zdoła dotrzeć do in-nej, bardzo ważnej osoby na wysokości władzy”33. Karolińska arystokratka z dumą wymieniała chlubnych protoplastów akwitańskiego rodu Bernarda. Wilhelm odziedziczył swą szlachetną krew po pradziadach wywodzących się z austrazyjskiego rodu Pepinidów34. Matka instruowała syna, aby pamiętał o cyklicznych modlitwach za zmar-łych przodków Bernarda, dzięki którym stał się dziedzicem ich szlachetnej krwi, a także mienia35. Przypominała również, iż do obowiązków Wilhelma time, et dilige patrem tuum; scitoque, ex illo tuus in saeculo processit status. Scias enim quia ab antiquis temporibus qui dilexerunt patres et illis veraciter obedientes fuerunt, be-nedictionem a Deo ab illis accipere meruerunt”. 32 Liber manualis 10, 2, SCh 225, s. 342: „In primis Dominum Deum ex toto corde et mente, totis viribus pansis, time et dirige, genitorem tuum inde per cuncta”. 33 Liber manualis 3, 2, SCh 225, s. 140: „Certa quidem et fixa manet conditio, quod nullus nisi ex genitore procedat, non potest ad aliam et summam personam culmine perve-nire senioratus”. 34 Szesnastoletni Wilhelm imię otrzymał po swym dziadku z linii ojca Wilhelmie z Akwitanii (zm. 812) zwanym również Świętym lub Wilhelmem z Gellony. Pod koniec życia pełnił posługę brata świeckiego w klasztorze w Gellone. Wilhelm z Akwitanii był synem Thierrego IV (Theoderic IV, zm. ok. 782) oraz Aldany, córki frankońskiego major-doma Karola Młota (686-741).
35 Por. Liber manualis 8, 14, SCh 225, s. 318: „Ora pro parentibus genitoris tui, qui illi res suas in legitima dimiserunt hereditate” – ‘Módl się za przodków twojego ojca, któ-rzy jemu zostawili swoje mienie w zgodnym z prawem spadku’. Liber manualis 10, 5, SCh 225, s. 354: „Quos de quosdam praedictis supra praetermisi personis, his breviatos agno-sce. Id sunt: Wilhelmus, Chungundis, Gariberga, Vuithburgis, Teddericus, Gothzelmus, Guarnarius, Rothlindis” – ‘Te imiona, które pominęłam powyżej pośród wspomnianych, poznaj w skrócie. Oto są Wilhelm [Wilhelm z Gellony, ojciec Bernarda], Kunegunda
należy uzupełnianie rodzinnej księgi wypominkowej, za pośrednictwem której kolejne pokolenia zachować będą mogły pamięć o zmarłych antece-sorach. W Liber manualis czytamy:
Ktokolwiek z twojego rodu schodził będzie ze świata, co jest w mocy nie ko-goś innego jak tylko Boga, i kiedy on sam to postanowi, podobnie jak to było z panem Heribertem [brat Bernarda z Septymanii], wujem twoim, proszę cię, o ile będziesz wówczas żył, poleć, ażeby imię jego dopisać do imion wymie-nionych już wcześniej, proszę także o modły za niego36.
Siła rodu męża miała dla Dhuody znaczenie zdecydowanie pierw-szoplanowe. Podrzędność względem małżonka nie wymagała jednak od niej tłumienia poczucia posiadania własnej, równie szlacheckiej krwi. Karolińska arystokratka zdawała sobie sprawę, jak ważną rolę odgrywa ona w wywyższeniu rodu Bernarda. Małżeństwo, które zawarła z potom-kiem Wilhelmidów, było tzw. „korzystną transakcją”, która pomnażała wpływy obu rodów. Dzięki swojej arystokratycznej proweniencji była w stanie obdarzyć Bernarda prawowitymi spadkobiercami o znakomitej i niezepsutej krwi37 . Znaczenie swojego honorowego szlachectwa podkre-śliła następującymi słowami: „Wszystko w nas jest zapisane w kalendach [danych] miesięcy38, mianowicie i data, w której ja dołączyłam do twojego [pierwsza małżonka Wilhelma z Gellony], Gerberga [siostra Bernarda, zakonnica, która zginęła w 834 roku zamknięta w beczce i wrzucona do Saony, stała się ofiarą politycznych błędów brata], Guitberga z Hornbach [druga żona Wilhelma z Gellony], Thierry [najstar-szy syn Wilhelma z Gellony, brat Bernarda z Septymanii, ojciec chrzestny Wilhelma], Gocelm [brat Bernarda z Septymanii], Guarnarius, Rotlinda [ostatnie dwa imiona nie zo-stały jednoznacznie zidentyfikowane, być może byli to dalecy krewni Bernarda]’. 36 Liber manualis 10, 5, SCh 225, s. 354: „Quisquis de tua migraverit stirpe, quod non est aliud nisi in potestate Dei, quando iusserit ipse, similiter et de domno Ariberto avunculo tuo, rogo, tu si superstes fueris, nomen illius cum praescriptis personis supra iube transcribi, orando illum”. 37 Należy wziąć pod uwagę fakt, że w epoce karolińskiej wierzono w istnienie tzw. spermy kobiecej, która w równym stopniu z nasieniem męskim miała wpływać na akt po- częcia. Skutkiem stosunku seksualnego było także, jak zakładano, nierozłączne zmiesza- nie obu krwi. Szlachectwo obu rodziców było więc czynnikiem niezbędnym dla zachowa-nia jakości krwi i przekazania jej bez ryzyka zwyrodnienia. Por. G. Duby, Rycerz, kobieta
i ksiądz. Małżeństwo w feudalnej Francji, tł. H. Geremek, Warszawa 1986, s. 40-41.
38 Dhuoda nawiązuje tutaj do daty swojego ślubu z Bernardem i narodzin Wilhelma. Oba wydarzenia związane były z pokrewnym terminem kalend. Ślub Dhuody z Bernardem odbył się trzy dni przed kalendami lipcowymi. Wilhelm zaś przyszedł na świat trzy dni przed kalendami grudniowymi. Por. Liber manualis, Praefatio, SCh 225, s. 84: „Anno feliciter propitio, XI, domno nostro Ludouico condam fulgente in imperio, concurrente V,
ojca, albo także i ta, w której z nas obojga początek wzięła twoja pozycja na tym świecie”39.
Matka wielokrotnie zwracała się do Wilhelma, akcentując jego nieskalaną i honorową krew. Nazywała go „szlachetnym synem” oraz „chłopcem” (nobilis natus40, nobilis puer41), przydawała mu także określenie optimus42, które zare-zerwowane było dla klasy wybranych, czyli najdostojniejszych. Przemawiając do syna, sięgała również po patetyczne apostrofy. Przykładem może być choć-by jej przemowa do szlachetnej młodości Wilhelma – tuam iuventutis nobili-tatem, którą znajdujemy już na początku pierwszej księgi Podręcznika43. Liber manualis wypełniony został matczyną czułością, która już wcześniej stała się znakiem rozpoznawczym listów Herchenefredy. Szesnastoletni Wilhelm, jak czytamy, był najbardziej upragnionym synem (desiderantissimus filius)44 mar-III Kalendarum iulii diem, in Aquisgrani palatio, ad meum dominum tuumque genitorem Bernardum legalis in coniugio accessi uxor. Et iterum in tertio decimo anno regni eius, III Kalendarum decembrium, auxiliante, ut credo, Deo, tua ex me, desiderantissime fili primogenite, in saeculo processit natiuitas” – ‘W jedenastym roku cesarskich rządów na- szego pana Ludwika, panującego szczęśliwie z miłosiernym Chrystusem i już pogrzeba-nego, w roku piątej konkurenty, trzy dni przed kalendami lipcowymi [29 VI 824] w pałacu w Akwizgranie zostałam oddana w małżeństwo jako prawowita żona memu panu i twoje-mu ojcu Bernardowi. Jeszcze w trzynastym roku jego [Ludwika Pobożnego] panowania, trzy dni przed kalendami grudnia [29 XI 826], z Bożą pomocą, jak wierzę, miało miejsce twoje, z mojego ciała, przyjście na świat, mój najbardziej upragniony pierworodny synu’. 39 Liber manualis 10, 1, SCh 225, s. 340: „Tempus namque ex quo ad genitorem tuum perueni, vel tuus ex nobis in saeculo processit status; Kalendis mensarum, cuncta feruntur in nobis”.
40 Por. Liber manualis 10, 2, SCh 225, s. 344: „En, ut curas habeas, nobilis nate, […]” – ‘Tak więc skrzętnie poszukuj, szlachetnie urodzony synu’.
41 Por. Liber manualis 4, 7, SCh 225, s. 230: „Quod absit a te, nobilis puer” – ‘Oby to się tobie nie zdarzyło, szlachetny chłopcze’. Liber manualis 9, 5, SCh 225, s. 334: „[…] nobilis puer, adsisto in cunctis” – ‘Szlachetny chłopcze, ja jestem przy tobie we wszyst-kich sprawach’. Liber manualis 10, 4, SCh 225, s. 350: „[…] nullum similem tui super-stitem relinquo, […] nobilis puer” – ‘Szlachetny chłopcze […], nie pozostawiam nikogo podobnego do ciebie’. Liber manualis 11, 2, SCh 225, s. 368: „Vale et uige, nobilis puer, semper in Christo” – ‘Bądź silny i zdrów, szlachetny chłopcze, zawsze w Chrystusie’.
42 Por. Liber manualis 3, 7, SCh 225, s. 164: „Quod tunc in illis, ita oro ut et nunc, cotidie, semper in te crescat, obtime fili” – ‘Modlę się, aby [taka rada, jak była w tych ludziach] teraz wzrastała w was, każdego dnia i zawsze, najdostojniejszy mój synu”.
43 Por. Liber manualis 1, 1, SCh 225, s. 96: „Rogo et humiliter suggero tuam iuventutis nobilitatem, […]” – ‘Proszę i pokornie podpowiadam twojej szlachetnej mło-dości, […]’.
44 Por. Liber manualis, Praefatio, SCh 225, s. 84: „[…] desiderantissime fili primo-genite”. Liber manualis 3, 2, SCh 225, s. 140: „[…] desiderantissime fili Wilhelme”.
kizy, która z pełną otwartością nazywała go także „najukochańszym” (aman-tissimus)45 oraz „pięknym” (pulcher)46.
Obok wszechobecnego toposu skromności, który autorka budowała w odniesieniu do swoich stricte kobiecych kompetencji, w Podręczniku dostrzegamy także tak istotny oraz wyraźnie przybierający na sile wycho- wawczy ton i autorytet matki. Dhuoda pozwala nam dostrzec swoją świa-domość społecznych oczekiwań względem zajmowanej przez nią rangi i pozycji. Była chrześcijańską arystokratką, która wydała na świat szla- chetnego potomka. Jej naturalnym obowiązkiem stawało się więc zapew- nienie mu opiekuńczo-wychowawczej pieczy, której sedno tkwiło w chrze-ścijańskiej moralności. Już we wstępie do Liber manualis matka Wilhelma zademonstrowała silną potrzebę zrealizowania swojego pedagogicznego zadania. Oczekiwano od niej udzielania instrukcji swoim dzieciom, a tak-że dawania im odpowiednich przykładów47. Niestety, rozłąka z synami nie ułatwiała wypełnienia przypisanej jej macierzyńskiej misji, o której pisała w następujący sposób: Zdaję sobie sprawę, że większość [kobiet] raduje się, że jest na tym świecie ze swoimi dziećmi, ale ja, Dhuoda, o mój synu Wilhelmie, jestem od ciebie tak daleko i z tego powodu jestem przygnębiona i przepełniona pragnieniem bycia przydatną dla ciebie. To dziełko więc posyłam napisane w moim imie-niu, tak jak zwierciadło, abyś je czytał, niczym wzór dla ciebie. Cieszę się, że nawet wtedy, gdy ja jestem oddalona swym ciałem od ciebie, ta książeczka jest obecna i kiedy ją czytasz, ona przypomina ci, co powinieneś ze względu na mnie robić48. Widzimy więc, że rozdzielenie Dhuody z synem w żaden sposób nie oznaczało dla niej usprawiedliwionego odstąpienia od wypełniania wycho- wawczych obowiązków. Pragnienie „bycia przydatną” dla Wilhelma oka-zało się uczuciem dominującym. Wilhelm wkraczał w dorosłość, znalazł
45 Por. Liber manualis 1, 5, SCh 225, s. 108: „[…] o amantissime fili Wilhelme”. 46 Por. Liber manualis 1, 2, SCh 225, s. 100: „[…] o pulcher fili Wilhelme”. Liber
manualis 1, 7, SCh 225, s. 114: „[…] o mi fili Wilhelme pulchre et amabilis”.
47 Por. V.L. Garver, Women and Aristocratic Culture in the Carolingian World, Ithaca – London 2009, s. 122.
48 Liber manualis, In nomine Sanctae Trinitatis, SCh 225, s. 72: „Cernens pluri- mas cum suis in saeculo gaudere proles, et me Dhuodanam, o fili Wilhelme, a te elon-gatam conspiciens procul, ob id quasi anxia et utilitatis desiderio plena, hoc opusculum ex nomine meo scriptum in tuam specietenus formam legendi dirigo, gaudens quod, si absens sum corpore, iste praesens libellus tibi ad mentem reducat quid erga me, cum legeris, debeas agere”.
się nagle w pełnym konfliktów męskim świecie i, co do czego była prze-konana Dhuoda, potrzebował podpowiedzi, upomnień i kontroli. Matczyna opieka, w rozumieniu karolińskiej uczonej, miała dopomóc i dopełnić wy-kształcenie swoistego rodzaju arystokratycznej kultury, która opierałaby się na prawości, miłosierdziu i szczodrości. Matka czuła się odpowiedzial-na za przygotowanie Wilhelma do właściwego wypełniania przypisanej mu z racji urodzenia społecznej funkcji. Status i pozycja, którą posiadał, nie były bowiem wartością samą w sobie, ale misją i zobowiązaniem. Arystokracja wywierała realny wpływ na budowanie społecznego ładu. Dhuoda pragnęła, aby jej pierworodny syn z prawdziwym oddaniem służył swojej chrześcijańskiej wspólnocie. Tylko w ten sposób mógł on osiągnąć doczesne szczęście, a także zbawienie. Wierzyła, że Wilhelm jest w stanie zrealizować ów cel poprzez praktykowanie niezbędnych cnót. Co więcej, w jej opinii to właśnie ona, tak jak nikt inny, posiadała wszelkie niezbędne predyspozycje, aby tę wiedzę najskuteczniej mu przekazać.
Dhuoda pragnęła przybliżyć Wilhelmowi chrześcijańska istotę szla- chectwa, dziedziczoną poprzez nieskalaną krew, godność, która w natural-ny sposób zobowiązywała do skutecznego i znamienitego działania. Chcąc nakłonić syna do przemyśleń wokół wymiaru i rangi posiadanego przez niego szlachectwa, moralizatorsko pytała i pouczała:
Jakaż korzyść, mój synu, ze szlacheckiej krwi, jeżeli ciało jego zdeprawo- wane jest przez niesprawiedliwość, i zstępuje w zepsucie, aby płakać na za-wsze? Żadnej nie ma korzyści dla siebie, jeśli cały świat zyskuje, a samego siebie traci (Mk 8,36). Albowiem świat i pożądliwość jego przemija (1J 2,17). I chociaż człowiek zabłyśnie złotem, perłami i purpurą, to podąży ku podzie-miom jako marny i nagi, niczego nie zabierając ze sobą, chyba, że żył dobrze, pobożnie, czysto i w godny sposób49.
4. Wychowawcza misja matek
Szczegółowa analiza listów Herchenefredy, a także zwierciadła Dhuody z Septymanii, pozwala nam zbudować przekonanie, iż obie frankońskie 49 Liber manualis 4, 8, SCh 225, s. 248: „Quae utilitas, fili, in sanguine nobili, si propter iniustitias corpus corrumpatur suum, descendens ad corruptionem ut lugeat semper? Nichil enim illi proficit, si totum lucretur mundum et se perdat. Nam «et mundus transit, et concupiscientia eius». Et licet homo auro, gemisque et purpura nitescat, uilis et nudus ibit ad umbras, nichil tollens secum, nisi quod bene, quod pie, quod caste, quod digne uixerit ipse”.
arystokratki podjęły się odważnego pisarskiego zadania tylko z uwagi na pragnienie jak najlepszego wypełnienia swojej roli. To właśnie godność chrześcijańskiej matki i wychowawczyni musiała stanowić dla tych za-cnych frankońskich matron źródło siły w formułowaniu autorytatywnych wskazówek i upomnień. Przybierający na sile perswazyjny ton staje się szczególnie widoczny w następujących po sobie rozdziałach Podręcznika dla Wilhelma. Dhuoda kilkakrotnie przypominała synowi o swoim statu-sie. Z jednej strony widzimy jej wyraźną świadomość własnej, kobiecej niemożności i marności w konfrontacji ze światem mężczyzn, z drugiej zaś zaskakującą odwagę, gdy do głosu dochodziła kwestia tzw. „pożyteczne- go” wychowania synów dla dobra rodu Bernarda, a także całej wspólno-ty chrześcijańskiej. Już w prologu dzieła wyraźnie dała znać, co stanowi o sile jej argumentacji: Ja, Dhuoda, chociaż jestem słabego umysłu i żyję niegodnie pośród godnych [niewiast], to jednak jestem twoją rodzicielką (genitrix), synu mój Wilhelmie i do ciebie teraz słowa mojego podręcznika są kierowane, abyś, […] jak ży-wię nadzieję, obciążony ogromem doczesnych i przemijających obowiązków nie zaniedbał, aby często czytać tę niewielką książkę. Ze względu na pa-mięć o mnie, [i robił z nią to, co niewiasty] ze zwierciadłami, [a dzieci] z grą planszową50. W przywołanym fragmencie zauważalna jest niezwykle silna świado-mość kobiecej i matczynej tożsamości, która kierowała Dhuodą. Doskonale znała ona swoje słabe, ale także i mocne strony. Nie miała więc oporów, aby mówić Wilhelmowi o dręczących ją niewieścich niedoskonałościach. Chciała, żeby wiedział, jak bardzo cierpi, jak jest nieszczęśliwa i słaba. Ponad wszystko jednak pragnęła udowodnić pierworodnemu, że niezłom-nie trwa w swym matczynym przeznaczeniu. O wadze wypełnianej przez siebie misji przekonywała takimi oto słowami: „I chociaż ciągle słaba je-stem niczym cień, mam dla ciebie, synu Wilhelmie, sprawy, które muszę ci oznajmić, to co zdołasz jeszcze bardziej zrozumieć na temat Boga”51. Z uwagi na bliską, a także intymną relację z Wilhelmem karolińska
autorka w śmiały sposób przydawała sobie różnorodne nobilitujące mia-50 Liber manualis, Incipit prologus, SCh 225, s. 80: „Dhuoda quanquam in fragili sensu, inter dignas uiuens indigne, tamen genitrix tua, fili Wilhelme, ad te nunc meus sermo dirigitur manualis, ut, […] ita te obto ut, inter mundanas et saeculares actionum turmas oppressus, hunc libellum a me tibi directum frequenter legere, et, ob, memoriam mei, uelut in speculis atque tabulis ioco, ita non negligas”. 51 Liber manualis 1, 4, SCh 225, s. 104: „Adhuc, quanquam fragilis ad umbram, habeo tibi insinuanda, fili Wilhelme, quid de Deo altius ualeas intelligere”.
na, które wskazywały na zakres pełnionych przez nią zadań i posiadanych kompetencji. Zatem zdając sobie sprawę, że w sferze jej matczynych obo-wiązków bezsprzecznie leży pokrzepianie syna i dodawanie mu otuchy, skonstruowała dla siebie określenie ortatrix, które wywiodła od łacińskie-go czasownika hortor52 . Utworzony w ten sposób rzeczownik oznaczał ko-bietę, która zachęca, napomina i namawia. Formą swą nieprzypadkowo zbliżony był także do znanego i często używanego przez markizę pojęcia genitrix. Słowotwórcze eksperymenty autorki były zabiegiem w pełni za- mierzonym, chodziło o wyraźne zasygnalizowanie przywilejów i upraw-nień rodzicielki. Dhuoda była kochającą całym sercem matką (genitrix), co oznaczało także, że pełniła szczególną rolę wspomożycielki swoich dzieci (ortatrix):
Dhuoda, twoje wspomożenie (ortatrix), jest zawsze obecna, synu, gdyby mnie zabrakło, co zaiste nastąpi, masz na pamiątkę tę książeczkę moralną, [w niej] jak gdyby w odbiciu lustra będziesz mógł mnie zobaczyć, czyta-jąc umyłem oraz ciałem i modląc się do Boga. Tutaj znajdziesz w pełni to, co mógłbyś usłyszeć ode mnie. Synu, będziesz miał nauczycieli, którzy będą mogli udzielić ci lepszych i pożyteczniejszych wskazówek, lecz oni nie mają statusu równego mojemu, nie mają w piersi serca bardziej płonącego niż ja, twoja matka (genitrix), mój synu pierworodny53.
W innym miejscu Podręcznika markiza przedstawiała siebie jako ordi-natrix, czyli ta, która porządkuje sprawy syna. Można zauważyć, że w dal-szym ciągu oscylowała wokół wyjściowego dla niej pojęcia genitrix. Status rodzicielki implikował więc bardziej szczegółowe godności. Matka była dla swojego potomstwa wspomożycielką, a także jedynego rodzaju moral-ną ochmistrzynią: Tak jak tylko mogłam, niczym ochmistrzyni (ordinatrix) starałam się poma-gać tobie we wszystkim i uporządkować doczesne wartości, tak abyś mógł stąpać spokojnie i bezpiecznie oraz bez zarzutu, zarówno wtedy, gdy reali-52 Hortor – ‘namawiać, zachęcać, pobudzać, napominać, nalegać, krzepić, dodawać otuchy, błagać, usilnie prosić’. 53 Liber manualis 1, 7, SCh 225, s. 114-115: „Ortatrix tua Dhuoda semper adest, fili, et si defuerim deficiens, quod futurum est, habes hic memoriale libellum moralis, et quasi in picturam speculi, me mente et corpore legendo et Deum deprecando intueri possis, et quid erga me obsequi debeas pleniter inueniri potes. Fili, habebis doctores qui te plu-ra et ampliora utilitatis doceant documenta, sed non aequali conditione, animo ardentis in pectore, sicut ego genitrix tua, fili primogenite”.
zujesz się w czynnym wojskowym życiu, albo też wtedy, gdy [oddajesz się] z godnością kontemplacji54. W kontekście rozważań nad pozycją arystokratek frankońskich, a także nad społecznymi oczekiwaniami względem pełnionych przez nie edukacyj- nych obowiązków, interesującym okazać się może dyskurs na temat podwój- nych narodzin, który Dhuoda umieściła w siódmej księdze swojego dydak-tycznego dzieła. Zainspirowana nauką św. Augustyna55 zapragnęła wyjaśnić Wilhelmowi znaczenie narodzin cielesnych oraz duchowych, które zachodzą w człowieku. Z dumą podkreślała, że tylko ona jest podwójną rodzicielką Wilhelma, jego ciała w momencie narodzin, a także duszy – poprzez kształ- towanie charakteru i poglądów: „Natomiast teraz – jako twoja podwójna ro-dzicielka, duszy i ciała – nie zaprzestanę pouczać cię w jaki sposób – z Bożą pomocą – masz poprowadzić ku doskonałości służbę względem twojej du-szy, tak abyś każdego dnia mógł odradzać się w Chrystusie”56.
Narodziny duchowe były, jak wyjaśniała dalej autorka, procesem znacznie doskonalszym i szlachetniejszym aniżeli wydanie na świat sa-mego ciała57. A zatem, jak można na tej podstawie wnosić, skutecznie sprawowaną funkcję wychowawczą nad dziećmi rozumiano jako zadanie, które przynosiło niekwestionowany zaszczyt. Tylko matki posiadały przy-wilej dwukrotnego powołania swoich dzieci do życia. Najpierw je rodząc, a później przysposabiając do służby Bogu oraz innym ludziom. Karolińska autorka zwracała Wilhelmowi uwagę, że ten, kto jest w stanie powtórnie zrodzić dzieci, co częstokroć przebiega przy współudziale bólu odpowia-dającego katuszom pierwszego porodu, ów daje im drugie życie. Pozwala bowiem na to, aby ukształtował się w nich Chrystus58. 54 Liber manualis 7, 1, SCh 225, s. 298: „Qualitas temporalium, ut, absque repre-hensione, tempore dum vivis in militia actuali, sive dignitatis contemplationum, secure et quiete valeas incedere, prout valui ordinatrix tibi astiti in cunctis”.
55 O podwójnych narodzinach pisał Augustyn w Tractatus in Johannem (11, 6), a także w Sermones (121, 4).
56 Liber manualis 7, 1, SCh 225, s. 298: „Nunc vero deinceps militiam animae tuae qualiter, auxiliante Deo, ad summum usque perducas, velut genitrix secunda mente et cor-pore ut in Christo cotidie renascaris ammonere non cesso”.
57 Por. Liber manualis 7, 1, SCh 225, s. 298: „Secundum dicta namque doctorum, duo natiuitates in uno homine esse noscuntur, una carnalis, altera spiritualis, sed nobilior spiritualis quam carnalis” – ‘Ponieważ stosownie do zdania uczonych w człowieku roz-poznaje się podwójne narodziny, jedne cielesne i drugie duchowe, przy czym duchowe są szlachetniejsze od cielesnych’.
58 Por. Liber manualis 7, 3, SCh 225, s. 300: „Qualiter homo secundae natiuitatis pluribus possit esse genitor, audi Apostolum: «Filioli mei, quos iterum parturio, donec
Christus in uobis firmius formetur» [Ga 4,19]” – ‘Posłuchaj Apostoła, w jaki sposób czło-Dla Dhuody wzorem idealnych matek, którym z powodzeniem udało się uformować dusze swoich synów, były – znane jej za pośrednictwem licznych hagiografii – rodzicielki męczenników. Namawiała Wilhelma, aby sam czytał o Marcjanilli, matce Celsusa59, oraz Auguście, matce Symforiana60. Możemy założyć, że wymienione w Liber manualis święte matki stanowiły dla Dhuody nie tylko swoistego rodzaju drogowskaz, ale także i cenną podporę, na której budowała swoje nobilitujące miano mater familias. Prawdziwie świętą żoną oraz wychowawczynią była oczywiście także Monika, matka świętego Augustyna. Reminiscencję jej niezwykłego poświęcenia oraz troski o chrześcijańskie wychowanie syna odnajdujemy najpierw w nauczaniu Herchenefredy, a następnie we wskazówkach udzie-lanych przez Dhuodę. Przykład cierpliwej, usłużnej, wierzącej i ufającej matki, jaką była Monika61, miał niewątpliwy wpływ na obie arystokratki, które kontynuowały utrwaloną i długą tradycję matek-nauczycielek.
5. Wzorzec chrześcijańskiej matrony według duchownych karolińskich
Na uwagę zasługuje fakt, że pisma Herchenefredy i Dhuody nie stano- wią odosobnionego świadectwa na temat kompetencji frankońskich ary-stokratek. Dokładna analiza karolińskich źródeł pozwala nam, co istotne, ukonstytuować założenie, że w państwie Franków musiał już od dawna funkcjonować ów pożądany wzorzec chrześcijańskiej matki, który sta-rały się urzeczywistniać w swym życiu wspomniane autorki. Niezwykle istotną wzmiankę na ten temat wnosi spisany pomiędzy 790 a 794 ob-szerny kapitularz, który znany jest dziejom jako Libri Carolini – Księgi wiek może być rodzicem wielu dzieci w [ich] drugim życiu: «Dzieci moje, które w bólach powtórnie rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje» (Ga 4,19)’. 59 Celsus, Kelsos (zm. ok. 311) wraz z matką nawrócił się na chrześcijaństwo i wraz z nią zginął męczeńską śmiercią w okresie prześladowań Dioklecjana. 60 Symforian z Autun (zm. ok. 180), skazany na męczeńską śmierć za obronę wia- ry chrześcijańskiej. Matka miała pocieszać go w trakcie egzekucji słowami, które we-szły do prefacji myszy za zmarłych: Vita non tollitur, sed mutatur. Por. Liber manualis 7, 3, SCh 225, s. 300-302: „Lege beatam «Marcianillam», matrem pueri Celsi, et beatam Augustam, matrem sancti Simphoriani, Augustodunensium ciuitem, qualiter primae et se-cundae natiuitatis genitrices in Christo suis extiterunt prolibus”.
61 Por. H. Majkrzak, Święta Monika – wzór chrześcijańskiej żony i matki, „Sympozjum” 32 (2017) s. 258.