• Nie Znaleziono Wyników

View of Status and Pedagogical Traditions of the Franconian 'matres familias' - on the Example of Herchenefreda (7-th century) and Dhuoda of Septimania († c. 843)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Status and Pedagogical Traditions of the Franconian 'matres familias' - on the Example of Herchenefreda (7-th century) and Dhuoda of Septimania († c. 843)"

Copied!
30
0
0

Pełen tekst

(1)

Małgorzata Chudzikowska-Wołoszyn1

Status oraz tradycje wychowawcze frankońskich

matres familias

na przykładzie Herchenefredy

(VII wiek) oraz Dhuody z Septymanii (ok. 803-843)

Niniejszy artykuł podejmuje problematykę dotyczącą pozycji rodowej  oraz uprawnień wychowawczych, które na drodze wielowiekowej trady-cji stały się udziałem frankońskich arystokratek. Owe zacne i poważane  matrony, podlegające bezwzględnej władzy swych mężów, a także repre-zentujące naturalny sexus inferior, posiadały, jak się okazuje, swoistego  rodzaju pełnomocnictwo do zabrania otwartego głosu w sprawie moralne-go wychowania własnych synów i następców. Kobiety te uzyskały status  chrześcijańskich matres familias. Nie brakowało im przy tym przekonania  o pełnionej dla dobra całego rodu misji. Z okresu państwa frankońskiego  zachowały się dwa pisemne świadectwa tzw. matczynych zmagań wycho-wawczych.  Unikatowe  dowody  macierzyńskiego  trudu,  który  stawał  się  ofiarą złożoną Bogu. Reprezentująca początek VII wieku Herchenefreda  pozostawiła dla swojego syna Dezyderiusza trzy pouczające listy2. Dhuoda  z Septymanii, żyjąca w połowie IX wieku, spisała z kolei długi wzorco- twórczy traktat poświęcony prawemu życiu, który zaadresowała do pier-worodnego syna Wilhelma.

Zachowane  instrukcje  wychowawcze  Herchenefredy  oraz  Dhuody  poświadczają, jakie były oczekiwania społeczne względem frankońskich  matron. Okazuje się, że ponosiły one wielką odpowiedzialność za prze- kazanie swoim dzieciom moralnych idei oraz praktyk. Tym samym zaj-1  Dr Małgorzata Chudzikowska-Wołoszyn, adiunkt w Pracowni Historii Starożytnej  i Kultury Antycznej w Katedrze Historii Powszechnej w Instytucie Historii Uniwersytetu  Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, e-mail: m.chudzikowska@uwm.edu.pl, ORCID:  0000-0001-5631-7259.

2  Istnieje  spore  prawdopodobieństwo,  że  Herchenefreda  wysłała  więcej  listów  do Dezyderiusza, z których zachowały się niestety jedynie trzy.

(2)

mowały  ważną  rolę  w  budowaniu  potęgi  rodu  swoich  małżonków.  Oba  kobiece świadectwa w szczegółowy sposób dostarczają nam dzisiaj odpo-wiedzi na pytania związane ze statusem ówczesnych matek – rodzicielek  merowińskich i karolińskich rodów. W artykule autorka podejmie próbę  przybliżenia definicji frankońskiej mater familias, na którą oprócz pradaw- nej tradycji plemiennej składała się niewątpliwie także zaadoptowana pe-dagogia patrystyczna.

1. Koleje życia oraz napominająca twórczość Herchenefredy

Około 630 roku arystokratka Herchenefreda, żona Salwiusza należącego  do wielkiego galorzymskiego rodu Syagriuszy, napisała niezwykle emocjo-nalne w swej wymowie listy do ukochanego syna Dezyderiusza (ok. 590-655),  który w tym samym roku powołany został na stanowisko biskupa Cahors  w akwitańskim rejonie królestwa Merowingów. Życie Herchenefredy przy-padło na moment dość przełomowy dla całego państwa Franków. Początek  VII wieku przyniósł wreszcie względną stabilizację po trwających prawie sto  lat zaciekłych wojnach domowych. W 613 roku władzę w całym królestwie  przejął Chlotar II (zm. 629). To wówczas wywodzący się z wpływowej fran- końskiej arystokracji Dezyderiusz, najmłodszy syn Herchenefredy, postano- wił zbliżyć się do królewskiego dworu. W karierze urzędniczej niewątpli-wie dopomogło mu, prócz szlachetnego pochodzenia, dobre wykształcenie  w zakresie literatury oraz prawa rzymskiego, które, jak można założyć, ode-brał w rodzinnej Akwitanii3. Rozpoczął od funkcji skarbnika u boku króla  Chlotara. Ta sytuacja miała się zmienić około 630 roku, gdy zamordowany  został jego brat Syagriusz pełniący urząd zarządcy Marsylii4. Dezyderiusz zgodnie z decyzją władcy objął pozostawione przezeń stanowisko. Wkrótce  później w wyniku kolejnego brutalnego mordu śmierć poniósł drugi z sy-nów  Herchenefredy  Rustyk,  który  w  owym  czasie  był  biskupem  Cahors.  Społeczność miasta uznała, że najlepszym następcą Rustyka będzie ostatni  z żyjących braci – Dezyderiusz. Jeszcze przed 630 rokiem Herchenefreda wysłała do Dezyderiusza trzy  adhortacyjne listy. Pierwsze dwa z nich napisała najprawdopodobniej tuż  przed śmiercią Rustyka i Syagriusza, w czasie gdy Dezyderiusz realizował  się jeszcze w roli doradcy i zarządcy na królewskim dworze. Atmosfera  3 Vita Desiderii Cadurcae urbis episcopi 1, red. B. Krusch, MGH, SS rer. Merov. 4,  Hannover 1902, s. 563-564.

4  B.W.  Hozeski,  Herchenefreda, w: An Encyclopedia of Continental Women

(3)

towarzysząca tej korespondencji nie zdradza bowiem jeszcze matczynego  cierpienia i lęku o ostatniego żyjącego spadkobiercę. Emocje te dominują  z kolei w trzecim wysłanym do syna liście.

Należy zaznaczyć, że omawiane epistolograficzne źródło jest jedynym  zachowanym w dobie merowińskiej pismem napisanym przez świecką ary-stokratkę.  Niestety,  brakuje  nam  szczegółowych  informacji  dotyczących  życia  oraz  pochodzenia  Herchenefredy.  Kilka  drobnych,  lecz  istotnych  wzmianek na jej temat odnajdziemy w powstałym pod koniec VIII wieku  życiorysie Dezyderiusza. Czytamy w nim, że matką przyszłego biskupa  Cahors była szlachetna i pobożna (honesta et religiosa)5 Herchenefreda.  Nieco dalej autor zamieścił informację, iż starannym wychowaniem, a tak-że  kompletnym  wykształceniem  Dezyderiusza  zajęli  się  oboje  rodzice6. Zaakcentowana w pewien sposób została tutaj niezastąpiona rola wycho- wawcza zarówno matki, jak i ojca. Biorąc zaś pod uwagę kompletne wy- kształcenie samego Dezyderiusza, możemy założyć, że Herchenefreda po-siadała wszechstronną wiedzę i oczytanie.

Najprawdopodobniej  pochodziła  ona  z  regionu  południowo-zachod-niej Francji7  i tam odebrała wykształcenie typowe dla przedstawicieli wyż-szych warstw społecznych8 . Lektura listów dowodzi, że znała i posługi-wała się poprawną łaciną. Po zawarciu małżeństwa z Salwiuszem trafiła  na akwitański dwór w Obrège, któremu nieobca była kultura klasyczna.  W tamtym czasie galo-rzymskie rodziny arystokratyczne wciąż pozosta-wały  w  ścisłym  kontakcie  z  rzymską  literaturą9,  retoryką  oraz  prawem.  Dezyderiusz, jak i dwaj jego bracia, odebrał zaawansowane wykształcenie  świeckie oraz religijne. Aktywnie zaangażowana w rozwój swoich synów  Herchenefreda musiała być zatem kobietą światłą oraz świadomą współ-czesnej jej kultury i tradycji.

Listy,  które  arystokratka  zdecydowała  się  napisać  do  dorosłego  już  syna Dezyderiusza, wpisują się w nurt komponowanych od V wieku tzw.  litterae exhortatoriae, czyli  listów  napominających.  Był  to  szczególny  rodzaj  wzorcotwórczej  korespondencji,  którą  duchowni  tworzyli  przede  wszystkim  z  myślą  o  władcach.  W  listach  napominających  tego  okresu 

5 Por. Vita Desiderii Cadurcae urbis episcopi 1, MGH, SS rer. Merov., s. 563. 6 Por. Vita Desiderii Cadurcae urbis episcopi 1,  MGH,  SS  rer.  Merov.,  s.  564:  „Desiderius vero summa parentum cura enutritus. Litterarum studiis ad plenum eruditus est”.

7  Por. Hozeski, Herchenefreda, s. 550.

8  Nauczaniem młodych świeckich arystokratów zajmowali się przede wszystkim  rodzice,  niekiedy  uczeni  księża  lub  nauczyciele.  Było  to  kształcenie  typowo  religijne,  które wymagało także rozwinięcia umiejętności pisania i czytania w języku łacińskim.

9  Por.  P.  Riché,  Edukacja i kultura w Europie Zachodniej (VI-VIII w.), tł. M. Radożycka-Paoletti, Warszawa 1995, s. 202, 204.

(4)

odnajdziemy  sformułowany  w  perswazyjnej  postaci  zarys  nauki  o  cno-tach10 , która w rozwiniętej formule znajdzie swoje stałe miejsce w póź-niejszych  zwierciadłach  doby  karolińskiej11.  Trudno  ustalić  jednak,  czy  Herchenefreda znała i inspirowała się konkretnymi parenetycznymi listami  do merowińskich władców. Równie dobrze mogła podążać nurtem bogatej  tradycji epistolograficznej, która w państwie Franków intensywnie rozwi-jała się już od VI wieku12.

Pierwsze dwa z listów arystokratki zawierają szereg kaznodziejskich  wskazań  dotyczących  odpowiedniej  realizacji  chrześcijańskiego  życia.  Matka  Dezyderiusza  misję  swą  nazywała  wypełnianiem  przyrzeczenia,  które dała Bogu. Zachęcała syna, aby nie ustawał w lekturze napisanych  z myślą o nim listów. Zależało jej na wyegzekwowaniu od Dezyderiusza,  tak korzystnej dla zbawienia jego duszy, pobożnej zachłanności. Wierzyła,  że „częste i łapczywe” czytanie jej krótkich, matczynych admonicji skut- kuje utrwaleniem ich w sercu i pamięci syna: „Ten list zaś, który przesła-łam wam przed czasem, częściej czytajcie i utrwalcie w duszy, zagarnijcie  z całą zachłannością umysłu, aby wypełniła się moja obietnica u Boga –  co do was i poprzez was – słodki synu Dezyderiuszu13”.

Zauważamy,  że  korespondencja  wypełniona  została  zwięzłymi  i  sta-nowczymi w swej wymowie napomnieniami. Najwięcej z nich pojawia się  w pierwszym z listów. To tutaj, w przemyślanym kompozycyjnie porządku,  autorka nakreśliła schemat priorytetów moralnych, którym bezwzględnie po-winien być wierny jej syn. Dyktowała, aby nieustannie kierował swe myśli 

10  Por.  H.H.  Anton,  Fürstenspiegel des frühen und hohen mittelalters, Stuttgart  2006, s. 11.

11  Do najwcześniejszych przykładów litterae exhortatoriae należy napisany ok. 486  roku krótki konsolacyjny list biskupa Reims Remigiusza do Chlodwiga, merowińskiego  króla Franków. Por. Epistolae Austrasicae 1, red. E. Dümmler, MGH, Epp. 3, Berlin 1892,  s. 112. Cechy listu napominającego posiada także pismo biskupa Aureliana, (być może  chodzi tutaj o Aureliana biskupa Arles), które powstało około 548 roku. Jego autor, po-siłkując się panegirycznymi deklaracjami, zapewniał swojego adresata, króla Teudeberta  I (wnuka Chlodwiga I), iż tylko cnotliwe życie może stać się drogą do zbawienia. Por. 

Epistolae Austrasicae 10, s. 125-126.

12  Autorami  znanych  wczesnośredniowiecznych  zbiorów  epistolarnych  byli  Sydoniusz Apolinary (zm. ok. 489), Ennodiusz z Pawii (zm. 521), Rurycjusz z Limoges  (zm.  po  549), Awitus  z  Vienne  (zm.  ok.  520)  i  wreszcie  także  sam  Dezyderiusz,  syn  Herchenefredy.

13 Epistolae Herchenefredae, w: Vita Desiderii Cadurcae urbis episcopi, MGH,  SS  rer.  Merov., s.  569-570:  „Epistolam  vero  quam  ante  tempore  vobis  direxi  sepius legite et animo commendate ac tota mentis ambitione tenete, ut promissio mea  de vos aput Deum per vos, dulcis filius Desideri, impleatur” (tł. listów Herchenefredy  – M. Chudzikowska-Wołoszyn).

(5)

do Boga. W drugiej kolejności miał okazywać posłuszeństwo i wierność kró- lowi. Swoim towarzyszom winien był zaś zapewnić stałą troskę, pomoc i mi-łosierdzie. Herchenefreda nie ustawała, aby przestrzegać syna przed złymi  uczynkami. Radziła, aby nie tylko sam ich nie czynił, ale również nie wyrażał  na nie swojej zgody14. Drugi z listów zawierał syntetyczny wykład na temat  prawych obyczajów oraz cnót. Arystokratka nakłaniała syna, aby kierował  się miłosierdziem oraz był obrońcą i orędownikiem czystości. W każdym  swym słowie i czynie, jak zaznaczała, powinien zachowywać przezorność,  a na wypadek dopuszczenia się winy gorliwie odprawić pokutę15.

Perswazyjny  oraz  doniosły  ton  obecny  w  moralnej  retoryce  Herchenefredy potwierdzać może jej świadomą realizację wychowawczych  obowiązków, które dyktowane były zapewne oczekiwaniami rodzinnymi  i społecznymi. Jest bardzo prawdopodobne, że tzw. nobliwe matrony zda- wały sobie sprawę z ciążącej na nich odpowiedzialności za moralne i religij-ne wychowanie swoich dzieci16. W podjętym przez nie trudzie, który matka  Dezyderiusza nazwała realizacją obietnicy danej Bogu, leżało zbawienie  ukochanych potomków. Warto zwrócić uwagę, że Herchenefreda napisa-ła swe instruktażowe listy do prawie czterdziestoletniego syna. Zatem nie  uważała ona, ażeby osiągnięcie przez niego samodzielności i dojrzałości  miało oznaczać kres jej wychowawczego posłannictwa. Nieprzerwanie od- czuwała potrzebę bycia obecną w życiu syna i służenia mu swą niezastą-pioną moralną poradą.

14 Por. Epistolae Herchenefredae, s. 569: „Te vero, dulcissimum mihi pignus, moneo,  ut assidue Deum cogites, Deum iugiter in mente habeas, mala opera quae Deus odit nec  consentias nec facias; regi sis fidelis, contubernales diligas, Deum semper ames et timeas.  Ab omni opere per quod Deus offenditur sollicite te custodi, […]” – ‘Napominam ciebie  zaiste, najsłodszy mi synu, abyś bez przerwy myślał o Bogu, ustawicznie w myślach Boga  obejmował, abyś na złe uczynki, których Bóg nienawidzi, ani się na nie zgadzał, ani ich  nie czynił, abyś był wierny królowi, abyś troszczył się o towarzyszy i zawsze kochał i bał  się Boga. Od wszelkiego czynu, poprzez który Bóg jest obrażany, troskliwie strzeż się,  […]’.

15 Por. Epistolae Herchenefredae, s. 569: „[…] et quantum potestis, semper pro ani-mae profectu elaborate, caritatem circa omnes tenete, castitatem supra omnia custodite,  cautelam in sermone et in omni opere habete, et si forte aliquid mali actum est, cito emen-date” – ‘[…] tak jak możecie, zawsze usilnie pracujcie na rzecz rozwoju duszy, utrzymuj- cie miłosierdzie wobec wszystkich, strzeżcie ponad wszystko czystości obyczajów, za-chowujcie przezorność w słowie i w każdym czynie i jeśli zostanie uczynione cokolwiek  złego, szybko naprawcie błędy’.

16  Por. G.W. Olsen, One Heart and One Soul (Acts 4:32 and 34) in Dhuoda’s Manual, „Church History. Studies in Christianity and Culture” 61/1 (1992) s. 27; S.F. Wemple, 

Women in Frankisch Society: Mariagge and the Cloister 500 to 900, Philadelphia 1981, 

(6)

Omawiając korespondencję Herchenefredy, nie sposób pominąć cha- rakterystycznej dla niej głębokiej emocjonalności. Okazuje się, że arysto-kratka każdorazowo zwracała się do dorosłego już syna słowami pełnymi  troskliwości i czułości. Nazywała go „najdroższym, najsłodszym i najuko-chańszym” (dulcissimus et amantissimus)17 , a także „najbardziej upragnio-nym”  (desiderantissimus)18.  Dostojnego  potomka  określała  także  niety-pową formułą pignus, którą można interpretować jako dowód wzajemnej  miłości małżeńskiej, a także skarb19.

Komponując  swoje  pismo,  autorka  musiała  zdawać  sobie  sprawę,  że w kontekście utrwalonego przez tradycję prymatu ojca, jak i mężczyzny  należącego do klasy nobiles et primores, sam jedynie status niewiasty –  przedstawicielki  słabszej  i  podrzędnej  płci  –  nie  wystarczy,  aby  spisane  przez nią wskazówki mogły nabrać pożądanej mocy i posłuchu. Odwołała  się zatem do rangi i pozycji, którą posiadała jako matka arystokratycznego  rodu. Możemy wnioskować więc, że ta podwójna rola (matki oraz wycho-wawczyni)  przydawała  frankońskim  matronom  autorytarnego  dostojeń-stwa. W ten sposób osiągały one status chrześcijańskich matres familias, które wespół z mężczyznami podejmowały formacyjny trud nad wychowa-niem swoich szlachetnych dziedziców.

2. Dhuoda z Septymanii i jej intymna instrukcja

Dla  rozważań  na  temat  ciągłości  frankońskich  tradycji  wychowaw- czych niezwykłe znaczenie ma fakt, iż dwieście lat po Herchenefredzie po-17 Por. Epistolae Herchenefredae, s.  569:  „Dulcissimo  atque  amantissimo  filio  Desiderio Herchenefreda”. Epistolae Herchenefredae, s. 570: „Semper desiderabili et dul-cissimo filio Desiderio Herchenefreda misera mater”.

18 Por. Epistolae Herchenefredae, s.  569:  „Dulcissimo  et  desiderantissimo  fi-lio  Desiderio  Herchenefreda”.  Matka,  nazywając  syna  najbardziej  upragnionym  (desiderantissimum), nawiązywała poprzez celową grę słowną do znaczenia jego imienia  – Desiderius.

19 Por. Epistolae Herchenefredae, s. 569: „Te vero, dulcissimum mihi pignus, moneo,  […]” – ‘Napominam ciebie zaiste, najsłodsze mi dziecko [skarbie]’. Por. także: Epistolae Herchenefredae, s. 570: „Sed tu, piissime pignus, mihi dulcissime, sic te iugiter praecave, […]” – ‘Lecz ty, najbardziej bogobojne dziecko [skarbie], najdroższe mi, zawsze miej się  na baczności, […]’. Termin pignus wywodzi się z łaciny starożytnej i tłumaczyć go można  jako ‘zastaw, hipoteka, przedmiot zakładu, zakładnik, rękojmia, znak, dowód, dowody wza-jemnej miłości, dzieci, skarby, syn, córka, bliscy, drodzy, krewni, rodzina, miłość do osób  bliskich’. Por. Słownik łacińsko-polski, t. 4, red. M. Plezia, Warszawa 1999, s. 162.

(7)

jawiło się dzieło, w którym odnajdujemy tę samą silną świadomość matczy-nych obowiązków. Co więcej, pismo to dostarcza nam wielu dodatkowych  i cennych informacji na temat statusu i zadań arystokratek, które zostawały  matkami. 30 listopada 841 roku w mieście Uzès20, stanowiącym ówczesną  stolicę  Marchii  Hiszpańskiej,  frankońska  markiza  Dhuoda  z  Septymanii  rozpoczęła pisanie swojego dydaktycznego traktatu21. Jej dzieło przeszło  do historii jako Liber manualis – Podręcznik. Stanowi ono zupełnie od- osobniony przykład kobiecej twórczości, która objawiła się na łonie zde-cydowanie męskiej kultury karolińskiej. Dhuoda więc, tak jak dwa wieki  wcześniej Herchenefreda, pełni rolę swoistego rodzaju kamienia milowe-go, który daje historykom szansę na postawienie wielu pytań badawczych  z zakresu historii kobiet, ich wykształcenia oraz społecznych ról. Bez odpowiedzi pozostaje jednak pytanie, czy karolińska arystokratka  znała i czy być może mogła być zainspirowana listami swojej poprzed-niczki. Jest to w pewien sposób prawdopodobne, biorąc pod uwagę fakt,  że pod koniec VIII wieku w imperium karolińskim powstał oraz został spo-pularyzowany życiorys Dezyderiusza (Vita Desiderii), adresata korespon-dencji Herchenefredy. Do wspomnianej hagiografii biskupa Cahors zostały  wówczas włączone trzy listy, które otrzymał on od matki i przechowywał  aż do swojej śmierci. Choć Dhuoda nie przywołała w Liber manualis imienia Herchenefredy,  to jednak w wielu miejscach sięgnęła po retorykę oraz zagadnienia tożsame  z tymi, które odnajdujemy w listach do Dezyderiusza. Markiza Septymanii  pragnęła skomponować uniwersalny podręcznik dla swojego pierworod-20   Miasto Uzès było rodzinną posiadłością męża Dhuody Bernarda. Leżało w re-jonie Septymanii, która stanowiła graniczną krainę z Emiratem Kordoby. Pobyt Dhuody  w  Uzès  przebiegał  pod  znakiem  permanentnej  samotności.  Markiza  zarządzała  len-nami  męża,  podczas  gdy  on  realizował  swą  karierę  urzędniczą  na  cesarskim  dworze.  Arystokratka  samodzielnie  wychowywała  też  starszego  syna  Wilhelma  do  ukończenia  przezeń 16 roku życia.

21  Informacje  te  poznajemy  z  rozdziałów  Liber manualis. Łaciński  tekst  cytu-ję za: Dhuoda, Liber manualis Dhuodane quem ad filium suum transmisit Wilhelmum, w: Manuel pour mon fils, red.  P.  Riché,  tł.  B.  De Vregille  –  C.  Mondésert,  SCh  225,  Paryż 1997. Por. Liber manualis 11, 2, SCh 225, 368-370: „+ Incoatio huius libelli II° anno obitus Ludouici condam imperatori, II° kalendas decembri, sancti Andreae missa,  incoante sanctum Domini Aduentum. Finitus est autem, auxiliante Deo, IIII°  nonas fe-bruarii, Purificationis sanctae et gloriosae semperque uirginis Mariae, […]” – ‘Początek  tej książeczki sporządziłam w drugim roku po śmierci cesarza Ludwika, dwa dni przed  kalendami grudnia [30 listopada 841 rok], w dniu wspomnienia świętego Andrzeja, na po-czątku świętego adwentu Pana. Została zaś ona ukończona z Bożą pomocą na cztery dni  przed nonami lutego [2 lutego 843 rok], w święto oczyszczenia Najświętszej Marii Panny’  (tł. fragmentów Liber manualis – M. Chudzikowska-Wołoszyn).

(8)

nego, szesnastoletniego syna Wilhelma. Jej celem było zredagowanie księ- gi zawierającej listę matczynych rad, które służyć miały przede wszyst-kim  edukacji  duchowej  i  moralnej  młodego  arystokraty.  Bezpośrednim  impulsem  do  napisania  traktatu  była  samotność,  ogromna  tęsknota  oraz  świadomość nieuchronnej śmierci, którą odczuwała karolińska autorka22. Szesnastoletni wówczas Wilhelm przebywał, z woli ojca – wpływowego  możnego Bernarda z Septymanii († 844)23  – w centrum politycznego kon-fliktu,  który  wybuchł  pomiędzy  synami  Ludwika  Pobożnego  (778-840). 

22 Por. Liber manualis,  Praefatio,  SCh  225,  s.  86:  „Sed  cum  diu,  ob  absentiam  praesentiae vestrae, sub iussione senioris mei, in praedicta, cum agone illius iam gaudens,  residerem urbe, ex desiderio utrorumque vestrum hunc codicillum secundum paruitatis  meae intelligentiam tibi transcribi et dirigere curaui” – ‘Lecz gdy, z rozkazu mojego pana,  we wspomnianym mieście pozostaję już dość długo pozbawiona waszej bliskości, cie-sząc się jego sukcesami, postarałam się, z powodu tęsknoty za tobą i za każdym z was,  spisać i przekazać tobie tę książeczkę na miarę małości mego rozumu’. Liber manualis, 

In nomine Sanctae Trinitatis, SCh 225, s. 72: „[…] et me Dhuodanam, o fili Wilhelme, 

a te elongatam conspiciens procul, ob id quasi anxia et utilitatis desiderio plena, […]” –  ‘[…] ja Dhuoda, mój synu Wilhelmie, żyjąc już tak długo w oddali od ciebie i poprzez to  będąc przepełnioną zmartwieniem i pragnieniem bycia przydatną, […]’. Liber manualis 10, 1, SCh 225, s. 338: „Sed quia tempus resolutionis non tardat me meum, et aegritudo  angustiarum corpus undique conterit istum tibi et fratri ut prosit, quod collegi festinans” –  ‘Jednak ponieważ czas mego pożegnania nie opóźnia się, a choroba i niedostatek dręczą  ze wszystkich stron (me) ciało, ta (książeczka) tobie i bratu, aby była przydatna, którą  zebrałam, spiesząc się’. 23  Bernard z Septymanii z uwagi na bliskie pokrewieństwo z królewskim rodem  Pepinidów szybko zbliżył się do cesarskiego dworu Ludwika Pobożnego. W 826 roku  odniósł zwycięstwo w starciu z muzułmańskimi wojskami, które zajęły Barcelonę. Sukces  ów jeszcze bardziej wzmocnił jego pozycję, zapewnił dobra ziemskie w pasie Marchii  Hiszpańskiej oraz lukratywny urząd cesarskiego szambelana. Bernard na stałe związał  się  z  Akwizgranem,  odsyłając  świeżo  poślubioną  małżonkę  Dhuodę  do  miasta  Uzès  w Septymanii, które było siedzibą jego rozległych dóbr. Bernard okazał się jednak nielo-jalnym sługą swojego seniora Ludwika. Stał się znienawidzonym członkiem dworu przede  wszystkim ze względu na swój hańbiący romans z cesarzową Judytą. Wkrótce później  odstąpił od cesarza i podżegał zwaśnione stronnictwa do wojny domowej. W konflikcie,  który rozgorzał pomiędzy synami karolińskiego imperatora, stanął po stronie Pepina II  Akwitańskiego (823-864). Niestety, rozstrzygająca bratobójczy spór bitwa pod Fontenay- en-Puisaye (25 VI 841) nie przyniosła dlań korzystnego rozwiązania. Karol Łysy (823-877) oraz Ludwik Niemiecki (806-876), którzy wyszli zwycięsko ze starcia, okazali się  być nieprzejednani wobec zdrady Bernarda. On sam, aby móc zyskać dla siebie wolność,  powierzył  władcom  własnego  syna Wilhelma  jako  wasala  i  zakładnika. W  tym  czasie  powrócił do Uzès i zabrał Dhuodzie drugiego z synów, trzymiesięcznego Bernarda. Wraz  z niemowlęciem oraz grupą oddanych sobie towarzyszy zbiegł do Akwitanii, którą nadal  władał sprzymierzony z nim Pepin Akwitański.

(9)

Po bratobójczej walce pod Fontenay-en-Puisaye (841) został przekazany  w akcie komendacji zwycięskiemu królowi – Karolowi Łysemu (823-877)24. Los Wilhelma pozostawał niepewny, podobnie jak przyszłość jego matki,  która samotnie zarządzała majątkiem tracącego pozycję i honor Bernarda.  Okazuje się jednak, że mniej więcej w tym samym czasie Dhuoda została  pozbawiona kontaktu nie tylko z pierworodnym Wilhelmem. Jej małżo-nek, tuż po niekorzystnym dla siebie militarnym sukcesie Karola Łysego,  zdecydował się zabrać z Uzès także młodszego z synów, trzymiesięczne-go Bernarda25, którego imienia Dhuoda nie poznała niestety aż do swojej  śmierci. Zmarła tuż po skończeniu dzieła, czyli jeszcze w 843 roku. Rozłąka z ukochanymi synami, ale także niepokój o ich przyszłość sta- ły się asumptem do napisania obszernego pisma. Jego znakiem rozpoznaw-czym są te same silne matczyne emocje, które już wcześniej dały o sobie  znać w listach Herchenefredy. Pisma obu autorek z całą pewnością zasad-niczo różnią się od siebie pod względem objętościowym. Razem wzięte  trzy listy Herchenefredy mogłyby stanowić zaledwie jeden z jedenastu roz- działów traktatu Dhuody. Mimo wszystko jednak pomiędzy dziełami od- najdujemy wiele znaczących punktów stycznych. Zbliżają się one do sie-bie przede wszystkim z uwagi na swą emocjonalną wymowę. Narracyjne  dzieło markizy Septymanii łączy w sobie elementy pamiętnika, listu oraz  testamentu i stąd, w swym osobistym wydźwięku, zbliża się do prywatnej  korespondencji Herchenefredy. Istotne jest, że Dhuoda realizowała te same  instrukcje, które dwa wieki wcześniej pojawiły się w listach do biskupa  Cahors. Znacznie je jednak rozszerzyła i rozbudowała w bardziej drobia- zgowe treści. Do swoich licznych wychowawczych wskazówek wprowa-dziła  bogaty  materiał  egzemplifikacyjny,  który  pochodził  z  ksiąg  Pisma  Świętego oraz  dzieł  Ojców  Kościoła  (Augustyna,  Grzegorza Wielkiego,  Hieronima  oraz  Izydora  z  Sewilli).  Nie  należy  zapominać,  że  Wilhelm  był znacznie młodszy od Dezyderiusza i właśnie z myślą o nim, dopiero  wstępującym  w  dorosłość  arystokracie,  Dhuoda  zredagowała  niezwykle  obrazowy przewodnik. Księga ta miała w głównej mierze sprawić, ażeby  życie Wilhelma zawsze podobało się Bogu i stało się dla niego przepustką  do życia wiecznego. Drugoplanowym zamiarem matki było zaznaczenie  swojej trwałej obecności w życiu pierworodnego syna. Odwołując się do  autorytetu matki i wychowawczyni, Dhuoda odnalazła w sobie siłę, aby  24 Por. Liber manualis, Praefatio, SCh 225, s. 86: „Audivi enim quod genitor tuus  Bernardus in manus domni te commendavit Karoli regis; admoneo te ut huius negotii  dignitatem usque ad perfectum voluntati operam des” – ‘Usłyszałam bowiem, że twój  ojciec Bernard oddał cię w ręce króla Karola. Napominam cię, abyś oddał się poważaniu  tej sprawy całą [twoją] wolą’.

(10)

stanąć w szranki z jedynie męskimi wówczas twórcami literatury. Udało  się jej spisać obszerną dydaktyczną księgę, której ponadczasowa wymowa  tkwi, tak jak w przypadku listów Herchenefredy, w silnej oraz instynktow-nej matczynej miłości.

Liber manualis zaliczany  jest  do  popularnego  w  dobie  karolińskiej  nurtu  piśmiennictwa  napominającego  i  wzorcotwórczego.  Tego  rodzaju  dzieła określone zostały w historii literatury mianem zwierciadeł (specu-la). Osoba adresata oraz skomponowany dla niej program wychowawczy  determinowały przynależność do zwierciadeł królewskich albo świeckich.  Podręcznik Dhuody reprezentuje tzw. zwierciadło laickie, czyli speculum laicalis. Pisma Herchenefredy, co zostało już odnotowane, wraz z innymi  merowińskimi  i  wczesno-karolińskimi  listami  napominającymi  (litterae exhortatoriae) stanowią ważne i niezbędne preludium, które przyczyniło  się do rozwinięcia i ukonstytuowania pełnej formuły zwierciadeł.

Niestety,  niewiele  wiemy  na  temat  pochodzenia  samej  Dhuody.  W Podręczniku spisanym dla Wilhelma koncentruje się ona przede wszyst-kim na rodzinie Bernarda, milczy natomiast na temat własnych przodków  i  krewnych26.  Źródłem  informacji  dotyczących  wykształcenia  markizy  może stać się oczywiście analiza samego traktatu. Rozpoznajemy, że ary- stokratka posługiwała się ponadprzeciętną znajomością łaciny. Nie do koń-ca była to jednak bezbłędna i czysta składniowo łacina scholarska. Dhuoda  korzystała  raczej  ze  zbarbaryzowanej  odmiany  łaciny  ludowej,  na  bazie  której była jednak w stanie konstruować nawet te bardziej skomplikowa-ne  rozważania  natury  teologicznej.  Jej  formacja  intelektualna  z  pewno-26  Edouard Bondurand odnotował, że Dhuoda mogła być arystokratką wywodzą-cą się z Septymanii, prawdopodobnie o wizygockim pochodzeniu. Por. E. Bondurand, 

L’education carolingienne: Le Manuel de Dhuoda, Paris  1887,  s.  16-17.  Zdaniem 

Joachima  Wollascha  imię  Dhuoda  miało  pochodzenie  germańskie.  Por.  J.  Wollasch, 

Eine adlige Familie des früher Mittelalters. Ihr Selbstverständnis und ihre Wirklichkeit, 

„Archiv für Kulturgeschichte” 39 (1957) s. 184-185. Spotykane było w północnej Francji  w formach Duda, Tota, Thuada i Doda. Ostatnią z wersji imienia (Doda), jak podają rocz-niki z 853 roku, nosiła konkubina Lotara, syna Ludwika Pobożnego. Por. E. Salin, La

civi-lization mérovingienne, d’après les sépultures, les textes et le laboratoire, t. 2, Paris 1952, 

s. 86-87. Max Manitius postawił natomiast hipotezę, że Dhuoda prawdopodobnie była  córką zamożnego arystokraty z Nimes (miasto w rejonie Septymanii) o imieniu Dadil,  który w swoim testamencie z 813 roku wymienił zmarłą córkę o imieniu Dadana. Por.  M. Manitius, Geschichte der Lateinischen Literatur des Mittelalters, t. 1, München 1959,  s. 442. Za pochodzeniem arystokratki z regionu Nimes optował także Franz Brunhölzl. Zob.  F. Brunhölzl, Geschichte der lateinischen Literatur des Mittelalters, t. 1, Munich 1975,  s. 409. Ronald Malan założył z kolei, że korzenie Dhuody mogą sięgać nawet Gaskonii.  Zob. R. Malan, The Ancestry of Dhuoda, Duchess of Septimania, „The Genealogist” 11/1  (1997) s. 116.

(11)

ścią wykraczała poza typową domową edukację, którą możni zapewniali  swoim  dzieciom.  Erudycja  Dhuody  potwierdza,  iż  być  może  kształcona  była ona pod okiem jakiegoś duchownego i dzięki niemu korzystała także  z zasobów dość dobrze wyposażonej biblioteki. Liczne zapożyczenia z tra-dycji monastycznej oraz patrystycznej świadczą o jej oczytaniu, a także  pragnieniu zdobywania wiedzy. Jest wielce prawdopodobne, że posiadała  swój własny księgozbiór. W kilku miejscach pisma dowodziła, jaką war-tość miały dla niej księgi27.

3. Status, kompetencje oraz zadania arystokratek frankońskich

Ze względu na niewystarczającą ilość przekazów źródłowych właści- wie niemożliwe staje się ukonstytuowanie pewnego osądu na temat do-stępności, poziomu i efektywności edukacji świeckich kobiet, które żyły  tak  w  dobie  merowińskiej,  jak  i  karolińskiej.  Zachowane  świadectwo  Herchenefredy i Dhuody rzuca jednak pewne światło na kwestię erudy-cji  możnych  kobiet.  Uczoność  obu  arystokratek  pozwala  wnioskować,  że na możnowładczych dworach kultura nie stanowiła wcale okazjonalne-go czy też sporadycznego zjawiska. Dostęp do starannego wykształcenia  miały więc również kobiety. Oczywiście ich zasób wiedzy mógł być naj-różniejszy. Zależny zapewne od lokalnych tradycji, osobistych upodobań,  zainteresowań i wreszcie także dostępu do dobrego nauczyciela28.

Analiza Liber manualis  dowodzi,  że  Dhuoda  (analogicznie  do  Herchenefredy)  była  w  pełni  świadoma  pozycji,  którą  pełniła  w  swojej  wspólnocie społecznej oraz rodzinnej. Rola kobiety sytuowała ją oczywiście  jedynie na marginesie społeczeństwa. Była całkowicie podporządkowana i za-leżna od męskiego świata. Doskonale znała i akceptowała ten porządek, który  od stuleci obowiązywał w jej germańskim rodzie. W słowach, które kierowała  do pierworodnego syna, wielokrotnie dawała wyraz swojej podrzędności. Bez  sprzeciwu akceptowała fakt, że nie jest w stanie dorównać mężczyznom w za-kresie kompetencji erudycyjnych czy też pisarskich. Często nazywała siebie  niegodną, ułomną, pozbawioną zdolności pojmowania oraz słabą29.

27 Por. Liber manualis, Prologus, SCh 225, s. 80; 1, 7, SCh 225, s. 114.

28  Por. E. Auerbach, Język literacki i jego odbiorcy w późnym antyku łacińskim i

śre-dniowieczu, tł. R. Urbański, Kraków 2006, s. 237.

29 Por. Liber manualis, Incipit prologus, SCh 225, s. 80: „Multis plura patent, mihi  tamen latent, meae quoque similes, obscurato sensu, carent intellectu, si minus dicam, plus 

(12)

W Podręczniku nakreśliła wyraźną hierarchię doczesnych dostojeństw.  Podkreślała, że cześć należna ojcu jest najważniejszym z obowiązków spo-czywających na jego spadkobiercach. Wilhelm powinien jej zdaniem zaraz  po Bogu niezłomnie miłować ojca, być mu wiernym i z należytą bojaźnią  akceptować jego decyzje: Nie mam żadnych oporów, aby oznajmić ci, tak jak tylko to potrafię, że powi- nieneś odczuwać bojaźń, kochać, doradzać, a także być wiernym we wszyst-kim  twojemu  panu  i  ojcu  Bernardowi  […]30.  Napominam  więc  ciebie,  mój 

najukochańszy synu Wilhelmie, abyś w pierwszej kolejności kochał Boga, tak  jak wyżej masz to odnotowane, następnie kochaj, okazuj bojaźń i czcij ojca  twego: uświadom sobie, iż od niego wzięła początek twoja pozycja na tym  świecie. Powinieneś o tym wiedzieć, ponieważ tak jest już od najdawniejszych  czasów, że ci, którzy wielbili ojców i tym szczerze byli oddani, oni właśnie  zasłużyli, ażeby odebrać błogosławieństwo od Boga […]31. Najpierw z całego  ego” – ‘Te liczne sprawy, które są oczywiste dla wielu ludzi, dla mnie wciąż pozostają  nieodkryte, także i dla tych, którzy są podobni do mnie, pozbawieni zdolności pojmowa-nia, o zaciemnionym rozeznaniu, ja jednak jestem bardziej [niż oni], o ileż [mi jednak]  za mało, abym mogła o tym powiedzieć’. Liber manualis, Incipit prologus, SCh 225, s. 80:  „Dhuoda quanquam in fragili sensu, inter dignas uiuens indigne, […]” – ‘Ja, Dhuoda, cho-ciaż jestem słabego umysłu i żyję niegodnie pośród godnych [niewiast]’. Liber manualis,  Praefatio, SCh 225, s. 86: „[…] hunc codicillum secundum paruitatis meae intelligen-tiam tibi transcribi et dirigere curaui” – ‘[…] postarałam się spisać i przekazać tobie tę  książeczkę na miarę małości mego rozumu’. Liber manualis 1, 1, SCh 225, s. 96: „[…]  considerans casum humanae fragilitatis meae, me reprehendi indesinenter non cesso, cum  sim misera, cinisque et puluis [Rdz 18, 27]. […] exigua et infimi generis orta” – ‘Znając  moją ludzką słabość, nigdy nie zaprzestaję siebie karać, podczas gdy jestem nieszczę-śliwa, a także jestem pyłem i prochem. […] tak mało znacząca i zrodzona w tak niskim  gatunku’. Liber manualis 1, 4, SCh 225, s. 104: „Adhuc, quanquam fragilis ad umbram,  […]” – ‘I chociaż ciągle słaba jestem niczym cień […]’. Liber manualis 1, 6, SCh 225,  s. 110: „Et quid, situla fragilis, dicam?” – ‘Ja, która jestem krucha niczym dzban, cóż  mogłabym powiedzieć?’. Liber manualis 2, 3, SCh 225, s. 126: „Ego autem Dhuoda te-pida et desidiosa fragilisque et declinans semper ad ima, […]” – ‘Ja natomiast Dhuoda  jestem słaba, bezczynna i krucha, zawsze też zwracam się ku głębinom’. Liber manualis 3, 5, SCh 225, s. 158: „Quid dicam de te, fili, quanquam indigna infelixque atque exigua  Dhuoda?” – ‘Cóż miałabym powiedzieć o tobie, synu, ja Dhuoda, która jestem niegodna,  nieszczęśliwa i mało znacząca?’. 30 Liber manualis 3, 1, SCh 225, s. 134: „Qualiter domno et genitori tuo Bernardo,  tam praesens quam absens, timere, amare, atque fidelis in omnibus esse debeas, insinuare,  ut valeo, non pigeo”. 31 Liber manualis 3, 2, SCh 225, s. 140-142: „Ego autem admoneo te, desiderantis-sime fili Wilhelme, ut in primis diligas Deum sicut supra habes conscriptum; deinde ama, 

(13)

serca i umysłu miłuj i lękaj się Pana Boga, wszystkimi otwartymi siłami, potem  [miłuj] ojca twego we wszystkim [w szczęściu i niepowodzeniu]32. Jedynie przy wsparciu ojcowskiej siły i znaczenia jego znakomitego  rodu można było, jak wskazywała dalej, dotrzeć do urzędów i godności.  Dhuoda nie kryła swojej dumy z przynależności do tzw. kasty wybranych,  ludzi dobrze urodzonych, którzy byli potężni i skuteczni. To poczucie war-tości  starała  się  przekazać  także Wilhelmowi.  Jednak  nie  tylko  z  myślą  o  nim  propagowała  potęgę  rodu  swojego  męża  i  synów.  Jej  celem  było  stworzenie dzieła, które z rąk Wilhelma trafiłoby także do innych możnych.  Wiedziona tą myślą nie ustawała, aby wielokrotnie przypominać o w pełni  należnym jej synom szlachectwie i społecznej randze. Przykładem mogą  być jej słowa, które zamknęła w trzeciej księdze Podręcznika: „Trwa pew-na stała i niezmienna prawda – nikt nie może dostąpić godności, o ile nie  pochodzi od szlachetnego ojca, bez którego także nie zdoła dotrzeć do in-nej, bardzo ważnej osoby na wysokości władzy”33. Karolińska arystokratka z dumą wymieniała chlubnych protoplastów  akwitańskiego rodu Bernarda. Wilhelm odziedziczył swą szlachetną krew  po  pradziadach  wywodzących  się  z  austrazyjskiego  rodu  Pepinidów34. Matka instruowała syna, aby pamiętał o cyklicznych modlitwach za zmar-łych przodków Bernarda, dzięki którym stał się dziedzicem ich szlachetnej  krwi, a także mienia35. Przypominała również, iż do obowiązków Wilhelma  time, et dilige patrem tuum; scitoque, ex illo tuus in saeculo processit status. Scias enim  quia ab antiquis temporibus qui dilexerunt patres et illis veraciter obedientes fuerunt, be-nedictionem a Deo ab illis accipere meruerunt”. 32 Liber manualis 10, 2, SCh 225, s. 342: „In primis Dominum Deum ex toto corde  et mente, totis viribus pansis, time et dirige, genitorem tuum inde per cuncta”. 33 Liber manualis 3, 2, SCh 225, s. 140: „Certa quidem et fixa manet conditio, quod  nullus nisi ex genitore procedat, non potest ad aliam et summam personam culmine perve-nire senioratus”.  34  Szesnastoletni Wilhelm imię otrzymał po swym dziadku z linii ojca Wilhelmie  z Akwitanii (zm. 812) zwanym również Świętym lub Wilhelmem z Gellony. Pod koniec  życia pełnił posługę brata świeckiego w klasztorze w Gellone. Wilhelm z Akwitanii był  synem Thierrego IV (Theoderic IV, zm. ok. 782) oraz Aldany, córki frankońskiego major-doma Karola Młota (686-741).

35 Por. Liber manualis 8, 14, SCh 225, s. 318: „Ora pro parentibus genitoris tui, qui  illi res suas in legitima dimiserunt hereditate” – ‘Módl się za przodków twojego ojca, któ-rzy jemu zostawili swoje mienie w zgodnym z prawem spadku’. Liber manualis 10, 5, SCh  225, s. 354: „Quos de quosdam praedictis supra praetermisi personis, his breviatos agno-sce. Id sunt: Wilhelmus, Chungundis, Gariberga, Vuithburgis, Teddericus, Gothzelmus,  Guarnarius, Rothlindis” – ‘Te imiona, które pominęłam powyżej pośród wspomnianych,  poznaj  w  skrócie.  Oto  są  Wilhelm  [Wilhelm  z  Gellony,  ojciec  Bernarda],  Kunegunda 

(14)

należy  uzupełnianie  rodzinnej  księgi  wypominkowej,  za  pośrednictwem  której kolejne pokolenia zachować będą mogły pamięć o zmarłych antece-sorach. W Liber manualis czytamy:

Ktokolwiek z twojego rodu schodził będzie ze świata, co jest w mocy nie ko-goś innego jak tylko Boga, i kiedy on sam to postanowi, podobnie jak to było  z panem Heribertem [brat Bernarda z Septymanii], wujem twoim, proszę cię,  o ile będziesz wówczas żył, poleć, ażeby imię jego dopisać do imion wymie-nionych już wcześniej, proszę także o modły za niego36.

Siła  rodu  męża  miała  dla  Dhuody  znaczenie  zdecydowanie  pierw-szoplanowe.  Podrzędność  względem  małżonka  nie  wymagała  jednak  od niej tłumienia poczucia posiadania własnej, równie szlacheckiej krwi.  Karolińska  arystokratka  zdawała  sobie  sprawę,  jak  ważną  rolę  odgrywa  ona w wywyższeniu rodu Bernarda. Małżeństwo, które zawarła z potom-kiem  Wilhelmidów,  było  tzw.  „korzystną  transakcją”,  która  pomnażała  wpływy  obu  rodów.  Dzięki  swojej  arystokratycznej  proweniencji  była  w  stanie  obdarzyć  Bernarda  prawowitymi  spadkobiercami  o  znakomitej  i niezepsutej krwi37 . Znaczenie swojego honorowego szlachectwa podkre-śliła następującymi słowami: „Wszystko w nas jest zapisane w kalendach  [danych] miesięcy38, mianowicie i data, w której ja dołączyłam do twojego  [pierwsza małżonka Wilhelma z Gellony], Gerberga [siostra Bernarda, zakonnica, która  zginęła w 834 roku zamknięta w beczce i wrzucona do Saony, stała się ofiarą politycznych  błędów brata], Guitberga z Hornbach [druga żona Wilhelma z Gellony], Thierry [najstar-szy syn Wilhelma z Gellony, brat Bernarda z Septymanii, ojciec chrzestny Wilhelma],  Gocelm [brat Bernarda z Septymanii], Guarnarius, Rotlinda [ostatnie dwa imiona nie zo-stały jednoznacznie zidentyfikowane, być może byli to dalecy krewni Bernarda]’. 36 Liber manualis 10, 5, SCh 225, s. 354: „Quisquis de tua migraverit stirpe, quod  non est aliud nisi in potestate Dei, quando iusserit ipse, similiter et de domno Ariberto  avunculo tuo, rogo, tu si superstes fueris, nomen illius cum praescriptis personis supra  iube transcribi, orando illum”. 37  Należy wziąć pod uwagę fakt, że w epoce karolińskiej wierzono w istnienie tzw.  spermy kobiecej, która w równym stopniu z nasieniem męskim miała wpływać na akt po- częcia. Skutkiem stosunku seksualnego było także, jak zakładano, nierozłączne zmiesza- nie obu krwi. Szlachectwo obu rodziców było więc czynnikiem niezbędnym dla zachowa-nia jakości krwi i przekazania jej bez ryzyka zwyrodnienia. Por. G. Duby, Rycerz, kobieta

i ksiądz. Małżeństwo w feudalnej Francji, tł. H. Geremek, Warszawa 1986, s. 40-41.

38  Dhuoda nawiązuje tutaj do daty swojego ślubu z Bernardem i narodzin Wilhelma.  Oba wydarzenia związane były z pokrewnym terminem kalend. Ślub Dhuody z Bernardem  odbył się trzy dni przed kalendami lipcowymi. Wilhelm zaś przyszedł na świat trzy dni  przed kalendami grudniowymi. Por. Liber manualis, Praefatio, SCh 225, s. 84: „Anno  feliciter propitio, XI, domno nostro Ludouico condam fulgente in imperio, concurrente V, 

(15)

ojca, albo także i ta, w której z nas obojga początek wzięła twoja pozycja  na tym świecie”39.

Matka wielokrotnie zwracała się do Wilhelma, akcentując jego nieskalaną  i honorową krew. Nazywała go „szlachetnym synem” oraz „chłopcem” (nobilis natus40, nobilis puer41), przydawała mu także określenie optimus42, które zare-zerwowane było dla klasy wybranych, czyli najdostojniejszych. Przemawiając  do syna, sięgała również po patetyczne apostrofy. Przykładem może być choć-by jej przemowa do szlachetnej młodości Wilhelma – tuam iuventutis nobili-tatem, którą znajdujemy już na początku pierwszej księgi Podręcznika43. Liber manualis wypełniony został matczyną czułością, która już wcześniej stała się  znakiem rozpoznawczym listów Herchenefredy. Szesnastoletni Wilhelm, jak  czytamy, był najbardziej upragnionym synem (desiderantissimus filius)44 mar-III Kalendarum iulii diem, in Aquisgrani palatio, ad meum dominum tuumque genitorem  Bernardum legalis in coniugio accessi uxor. Et iterum in tertio decimo anno regni eius,  III Kalendarum decembrium, auxiliante, ut credo, Deo, tua ex me, desiderantissime fili  primogenite, in saeculo processit natiuitas” – ‘W jedenastym roku cesarskich rządów na- szego pana Ludwika, panującego szczęśliwie z miłosiernym Chrystusem i już pogrzeba-nego, w roku piątej konkurenty, trzy dni przed kalendami lipcowymi [29 VI 824] w pałacu  w Akwizgranie zostałam oddana w małżeństwo jako prawowita żona memu panu i twoje-mu ojcu Bernardowi. Jeszcze w trzynastym roku jego [Ludwika Pobożnego] panowania,  trzy dni przed kalendami grudnia [29 XI 826], z Bożą pomocą, jak wierzę, miało miejsce  twoje, z mojego ciała, przyjście na świat, mój najbardziej upragniony pierworodny synu’. 39 Liber manualis 10, 1, SCh 225, s. 340: „Tempus namque ex quo ad genitorem  tuum perueni, vel tuus ex nobis in saeculo processit status; Kalendis mensarum, cuncta  feruntur in nobis”.

40 Por. Liber manualis 10, 2, SCh 225, s. 344: „En, ut curas habeas, nobilis nate,  […]” – ‘Tak więc skrzętnie poszukuj, szlachetnie urodzony synu’.

41 Por. Liber manualis 4, 7, SCh 225, s. 230: „Quod absit a te, nobilis puer” – ‘Oby  to się tobie nie zdarzyło, szlachetny chłopcze’. Liber manualis 9, 5, SCh 225, s. 334: „[…]  nobilis puer, adsisto in cunctis” – ‘Szlachetny chłopcze, ja jestem przy tobie we wszyst-kich sprawach’. Liber manualis 10, 4, SCh 225, s. 350: „[…] nullum similem tui super-stitem relinquo, […] nobilis puer” – ‘Szlachetny chłopcze […], nie pozostawiam nikogo  podobnego do ciebie’. Liber manualis 11, 2, SCh 225, s. 368: „Vale et uige, nobilis puer,  semper in Christo” – ‘Bądź silny i zdrów, szlachetny chłopcze, zawsze w Chrystusie’.

42 Por. Liber manualis 3, 7, SCh 225, s. 164: „Quod tunc in illis, ita oro ut et nunc,  cotidie, semper in te crescat, obtime fili” – ‘Modlę się, aby [taka rada, jak była w tych  ludziach] teraz wzrastała w was, każdego dnia i zawsze, najdostojniejszy mój synu”.

43 Por. Liber manualis  1,  1,  SCh  225,  s.  96:  „Rogo  et  humiliter  suggero  tuam  iuventutis nobilitatem, […]” – ‘Proszę i pokornie podpowiadam twojej szlachetnej mło-dości, […]’.

44 Por. Liber manualis, Praefatio, SCh 225, s. 84: „[…] desiderantissime fili primo-genite”. Liber manualis 3, 2, SCh 225, s. 140: „[…] desiderantissime fili Wilhelme”.

(16)

kizy, która z pełną otwartością nazywała go także „najukochańszym” (aman-tissimus)45 oraz „pięknym” (pulcher)46.

Obok  wszechobecnego  toposu  skromności,  który  autorka  budowała  w odniesieniu do swoich  stricte kobiecych kompetencji, w  Podręczniku dostrzegamy także tak istotny oraz wyraźnie przybierający na sile wycho- wawczy ton i autorytet matki. Dhuoda pozwala nam dostrzec swoją świa-domość  społecznych  oczekiwań  względem  zajmowanej  przez  nią  rangi  i  pozycji.  Była  chrześcijańską  arystokratką,  która  wydała  na  świat  szla- chetnego potomka. Jej naturalnym obowiązkiem stawało się więc zapew- nienie mu opiekuńczo-wychowawczej pieczy, której sedno tkwiło w chrze-ścijańskiej moralności. Już we wstępie do Liber manualis matka Wilhelma  zademonstrowała  silną  potrzebę  zrealizowania  swojego  pedagogicznego  zadania. Oczekiwano od niej udzielania instrukcji swoim dzieciom, a tak-że dawania im odpowiednich przykładów47. Niestety, rozłąka z synami nie  ułatwiała wypełnienia przypisanej jej macierzyńskiej misji, o której pisała  w następujący sposób: Zdaję sobie sprawę, że większość [kobiet] raduje się, że jest na tym świecie  ze swoimi dziećmi, ale ja, Dhuoda, o mój synu Wilhelmie, jestem od ciebie  tak daleko i z tego powodu jestem przygnębiona i przepełniona pragnieniem  bycia przydatną dla ciebie. To dziełko więc posyłam napisane w moim imie-niu, tak jak zwierciadło, abyś je czytał, niczym wzór dla ciebie. Cieszę się,  że nawet wtedy, gdy ja jestem oddalona swym ciałem od ciebie, ta książeczka  jest obecna i kiedy ją czytasz, ona przypomina ci, co powinieneś ze względu  na mnie robić48. Widzimy więc, że rozdzielenie Dhuody z synem w żaden sposób nie  oznaczało dla niej usprawiedliwionego odstąpienia od wypełniania wycho- wawczych obowiązków. Pragnienie „bycia przydatną” dla Wilhelma oka-zało się uczuciem dominującym. Wilhelm wkraczał w dorosłość, znalazł 

45 Por. Liber manualis 1, 5, SCh 225, s. 108: „[…] o amantissime fili Wilhelme”. 46 Por. Liber manualis 1, 2, SCh 225, s. 100: „[…] o pulcher fili Wilhelme”. Liber

manualis 1, 7, SCh 225, s. 114: „[…] o mi fili Wilhelme pulchre et amabilis”.

47  Por.  V.L.  Garver,  Women and Aristocratic Culture in the Carolingian World, Ithaca – London 2009, s. 122.

48 Liber manualis, In nomine Sanctae Trinitatis, SCh 225, s. 72: „Cernens pluri- mas cum suis in saeculo gaudere proles, et me Dhuodanam, o fili Wilhelme, a te elon-gatam conspiciens procul, ob id quasi anxia et utilitatis desiderio plena, hoc opusculum  ex nomine meo scriptum in tuam specietenus formam legendi dirigo, gaudens quod,  si absens sum corpore, iste praesens libellus tibi ad mentem reducat quid erga me, cum  legeris, debeas agere”.

(17)

się nagle w pełnym konfliktów męskim świecie i, co do czego była prze-konana Dhuoda, potrzebował podpowiedzi, upomnień i kontroli. Matczyna  opieka, w rozumieniu karolińskiej uczonej, miała dopomóc i dopełnić wy-kształcenie  swoistego  rodzaju  arystokratycznej  kultury,  która  opierałaby  się na prawości, miłosierdziu i szczodrości. Matka czuła się odpowiedzial-na  za  przygotowanie  Wilhelma  do  właściwego  wypełniania  przypisanej  mu z racji urodzenia społecznej funkcji. Status i pozycja, którą posiadał,  nie  były  bowiem  wartością  samą  w  sobie,  ale  misją  i  zobowiązaniem.  Arystokracja  wywierała  realny  wpływ  na  budowanie  społecznego  ładu.  Dhuoda pragnęła, aby jej pierworodny syn z prawdziwym oddaniem służył  swojej chrześcijańskiej wspólnocie. Tylko w ten sposób mógł on osiągnąć  doczesne szczęście, a także zbawienie. Wierzyła, że Wilhelm jest w stanie  zrealizować ów cel poprzez praktykowanie niezbędnych cnót. Co więcej,  w jej opinii to właśnie ona, tak jak nikt inny, posiadała wszelkie niezbędne  predyspozycje, aby tę wiedzę najskuteczniej mu przekazać.

Dhuoda  pragnęła  przybliżyć  Wilhelmowi  chrześcijańska  istotę  szla- chectwa, dziedziczoną poprzez nieskalaną krew, godność, która w natural-ny sposób zobowiązywała do skutecznego i znamienitego działania. Chcąc  nakłonić syna do przemyśleń wokół wymiaru i rangi posiadanego przez  niego szlachectwa, moralizatorsko pytała i pouczała:

Jakaż korzyść, mój synu, ze szlacheckiej krwi, jeżeli  ciało jego zdeprawo- wane jest przez niesprawiedliwość, i zstępuje w zepsucie, aby płakać na za-wsze? Żadnej nie ma korzyści dla siebie, jeśli cały świat zyskuje, a samego  siebie traci (Mk 8,36). Albowiem świat i pożądliwość jego przemija (1J 2,17).  I chociaż człowiek zabłyśnie złotem, perłami i purpurą, to podąży ku podzie-miom jako marny i nagi, niczego nie zabierając ze sobą, chyba, że żył dobrze,  pobożnie, czysto i w godny sposób49.

4. Wychowawcza misja matek

Szczegółowa analiza listów Herchenefredy, a także zwierciadła Dhuody  z  Septymanii,  pozwala  nam  zbudować  przekonanie,  iż  obie  frankońskie  49 Liber manualis  4,  8,  SCh  225,  s.  248:  „Quae  utilitas,  fili,  in  sanguine  nobili,  si  propter  iniustitias  corpus  corrumpatur  suum,  descendens  ad  corruptionem  ut  lugeat  semper? Nichil enim illi proficit, si totum lucretur mundum et se perdat. Nam «et mundus  transit, et concupiscientia eius». Et licet homo auro, gemisque et purpura nitescat, uilis  et nudus ibit ad umbras, nichil tollens secum, nisi quod bene, quod pie, quod caste, quod  digne uixerit ipse”.

(18)

arystokratki  podjęły  się  odważnego  pisarskiego  zadania  tylko  z  uwagi  na pragnienie jak najlepszego wypełnienia swojej roli. To właśnie godność  chrześcijańskiej  matki  i  wychowawczyni  musiała  stanowić  dla  tych  za-cnych frankońskich matron źródło siły w formułowaniu autorytatywnych  wskazówek  i  upomnień.  Przybierający na  sile  perswazyjny  ton  staje  się  szczególnie widoczny w następujących po sobie rozdziałach Podręcznika dla Wilhelma. Dhuoda kilkakrotnie przypominała synowi o swoim statu-sie. Z jednej strony widzimy jej wyraźną świadomość własnej, kobiecej  niemożności i marności w konfrontacji ze światem mężczyzn, z drugiej zaś  zaskakującą odwagę, gdy do głosu dochodziła kwestia tzw. „pożyteczne- go” wychowania synów dla dobra rodu Bernarda, a także całej wspólno-ty chrześcijańskiej. Już w prologu dzieła wyraźnie dała znać, co stanowi  o sile jej argumentacji: Ja, Dhuoda, chociaż jestem słabego umysłu i żyję niegodnie pośród godnych  [niewiast], to jednak jestem twoją rodzicielką (genitrix), synu mój Wilhelmie  i do ciebie teraz słowa mojego podręcznika są kierowane, abyś, […] jak ży-wię nadzieję, obciążony ogromem doczesnych i przemijających obowiązków  nie zaniedbał,  aby  często  czytać  tę  niewielką  książkę.  Ze  względu  na  pa-mięć o mnie, [i robił z nią to, co niewiasty] ze zwierciadłami, [a dzieci] z grą  planszową50. W przywołanym fragmencie zauważalna jest niezwykle silna świado-mość kobiecej i matczynej tożsamości, która kierowała Dhuodą. Doskonale znała ona swoje słabe, ale także i mocne strony. Nie miała więc oporów,  aby mówić Wilhelmowi o dręczących ją niewieścich niedoskonałościach.  Chciała, żeby wiedział, jak bardzo cierpi, jak jest nieszczęśliwa i słaba.  Ponad wszystko jednak pragnęła udowodnić pierworodnemu, że niezłom-nie trwa w swym matczynym przeznaczeniu. O wadze wypełnianej przez  siebie misji przekonywała takimi oto słowami: „I chociaż ciągle słaba je-stem niczym cień, mam dla ciebie, synu Wilhelmie, sprawy, które muszę ci  oznajmić, to co zdołasz jeszcze bardziej zrozumieć na temat Boga”51. Z uwagi na bliską, a także intymną relację z Wilhelmem karolińska 

autorka w śmiały sposób przydawała sobie różnorodne nobilitujące mia-50 Liber manualis, Incipit prologus, SCh 225, s. 80: „Dhuoda quanquam in fragili  sensu, inter dignas uiuens indigne, tamen genitrix tua, fili Wilhelme, ad te nunc meus  sermo dirigitur manualis, ut, […] ita te obto ut, inter mundanas et saeculares actionum  turmas oppressus, hunc libellum a me tibi directum frequenter legere, et, ob, memoriam  mei, uelut in speculis atque tabulis ioco, ita non negligas”. 51 Liber manualis 1, 4, SCh 225, s. 104: „Adhuc, quanquam fragilis ad umbram,  habeo tibi insinuanda, fili Wilhelme, quid de Deo altius ualeas intelligere”.

(19)

na, które wskazywały na zakres pełnionych przez nią zadań i posiadanych  kompetencji. Zatem zdając sobie sprawę, że w sferze jej matczynych obo-wiązków  bezsprzecznie  leży  pokrzepianie  syna  i  dodawanie  mu  otuchy,  skonstruowała dla siebie określenie ortatrix, które wywiodła od łacińskie-go czasownika hortor52 . Utworzony w ten sposób rzeczownik oznaczał ko-bietę,  która  zachęca,  napomina  i  namawia.  Formą  swą  nieprzypadkowo  zbliżony był także do znanego i często używanego przez markizę pojęcia  genitrix. Słowotwórcze eksperymenty autorki były zabiegiem w pełni za- mierzonym, chodziło o wyraźne zasygnalizowanie przywilejów i upraw-nień rodzicielki. Dhuoda była kochającą całym sercem matką (genitrix),  co  oznaczało  także,  że  pełniła  szczególną  rolę  wspomożycielki  swoich  dzieci (ortatrix):

Dhuoda,  twoje  wspomożenie  (ortatrix),  jest  zawsze  obecna,  synu,  gdyby  mnie zabrakło, co zaiste nastąpi, masz na pamiątkę tę książeczkę moralną,  [w niej] jak gdyby w odbiciu lustra będziesz mógł mnie zobaczyć, czyta-jąc umyłem oraz ciałem i modląc się do Boga. Tutaj znajdziesz w pełni to,  co mógłbyś usłyszeć ode mnie. Synu, będziesz miał nauczycieli, którzy będą  mogli udzielić ci lepszych i pożyteczniejszych wskazówek, lecz oni nie mają  statusu równego mojemu, nie mają w piersi serca bardziej płonącego niż ja,  twoja matka (genitrix), mój synu pierworodny53.

W innym miejscu Podręcznika markiza przedstawiała siebie jako ordi-natrix, czyli ta, która porządkuje sprawy syna. Można zauważyć, że w dal-szym ciągu oscylowała wokół wyjściowego dla niej pojęcia genitrix. Status  rodzicielki implikował więc bardziej szczegółowe godności. Matka była  dla swojego potomstwa wspomożycielką, a także jedynego rodzaju moral-ną ochmistrzynią: Tak jak tylko mogłam, niczym ochmistrzyni (ordinatrix) starałam się poma-gać tobie we wszystkim i uporządkować doczesne wartości, tak abyś mógł  stąpać spokojnie i bezpiecznie oraz bez zarzutu, zarówno wtedy, gdy reali-52 Hortor – ‘namawiać, zachęcać, pobudzać, napominać, nalegać, krzepić, dodawać  otuchy, błagać, usilnie prosić’. 53 Liber manualis 1, 7, SCh 225, s. 114-115: „Ortatrix tua Dhuoda semper adest, fili,  et si defuerim deficiens, quod futurum est, habes hic memoriale libellum moralis, et quasi  in  picturam speculi, me mente et corpore legendo et Deum  deprecando intueri possis,  et quid erga me obsequi debeas pleniter inueniri potes. Fili, habebis doctores qui te plu-ra et ampliora utilitatis doceant documenta, sed non aequali conditione, animo ardentis  in pectore, sicut ego genitrix tua, fili primogenite”.

(20)

zujesz się w czynnym wojskowym życiu, albo też wtedy, gdy [oddajesz się]  z godnością kontemplacji54. W kontekście rozważań nad pozycją arystokratek frankońskich, a także  nad społecznymi oczekiwaniami względem pełnionych przez nie edukacyj- nych obowiązków, interesującym okazać się może dyskurs na temat podwój- nych narodzin, który Dhuoda umieściła w siódmej księdze swojego dydak-tycznego dzieła. Zainspirowana nauką św. Augustyna55 zapragnęła wyjaśnić  Wilhelmowi znaczenie narodzin cielesnych oraz duchowych, które zachodzą  w człowieku. Z dumą podkreślała, że tylko ona jest podwójną rodzicielką  Wilhelma, jego ciała w momencie narodzin, a także duszy – poprzez kształ- towanie charakteru i poglądów: „Natomiast teraz – jako twoja podwójna ro-dzicielka, duszy i ciała – nie zaprzestanę pouczać cię w jaki sposób – z Bożą  pomocą – masz poprowadzić ku doskonałości służbę względem twojej du-szy, tak abyś każdego dnia mógł odradzać się w Chrystusie”56.

Narodziny  duchowe  były,  jak  wyjaśniała  dalej  autorka,  procesem  znacznie  doskonalszym  i  szlachetniejszym  aniżeli  wydanie  na  świat  sa-mego  ciała57. A  zatem,  jak  można  na  tej  podstawie  wnosić,  skutecznie  sprawowaną funkcję wychowawczą nad dziećmi rozumiano jako zadanie,  które przynosiło niekwestionowany zaszczyt. Tylko matki posiadały przy-wilej dwukrotnego powołania swoich dzieci do życia. Najpierw je rodząc,  a później przysposabiając do służby Bogu oraz innym ludziom. Karolińska  autorka zwracała Wilhelmowi uwagę, że ten, kto jest w stanie powtórnie  zrodzić dzieci, co częstokroć przebiega przy współudziale bólu odpowia-dającego katuszom pierwszego porodu, ów daje im drugie życie. Pozwala  bowiem na to, aby ukształtował się w nich Chrystus58. 54 Liber manualis 7, 1, SCh 225, s. 298: „Qualitas temporalium, ut, absque repre-hensione, tempore dum vivis in militia actuali, sive dignitatis contemplationum, secure  et quiete valeas incedere, prout valui ordinatrix tibi astiti in cunctis”.

55  O  podwójnych  narodzinach  pisał Augustyn  w  Tractatus in Johannem (11,  6),  a także w Sermones (121, 4).

56 Liber manualis 7, 1, SCh 225, s. 298: „Nunc vero deinceps militiam animae tuae  qualiter, auxiliante Deo, ad summum usque perducas, velut genitrix secunda mente et cor-pore ut in Christo cotidie renascaris ammonere non cesso”.

57 Por. Liber manualis 7, 1, SCh 225, s. 298: „Secundum dicta namque doctorum,  duo natiuitates in uno homine esse noscuntur, una carnalis, altera spiritualis, sed nobilior  spiritualis quam carnalis” – ‘Ponieważ stosownie do zdania uczonych w człowieku roz-poznaje się podwójne narodziny, jedne cielesne i drugie duchowe, przy czym duchowe  są szlachetniejsze od cielesnych’.

58 Por. Liber manualis 7, 3, SCh 225, s. 300: „Qualiter homo secundae natiuitatis  pluribus possit esse genitor, audi Apostolum: «Filioli mei, quos iterum parturio, donec 

(21)

Christus in uobis firmius formetur» [Ga 4,19]” – ‘Posłuchaj Apostoła, w jaki sposób czło-Dla Dhuody wzorem idealnych matek, którym z powodzeniem udało  się uformować dusze swoich synów, były – znane jej za pośrednictwem  licznych  hagiografii  –  rodzicielki  męczenników.  Namawiała  Wilhelma,  aby  sam  czytał  o  Marcjanilli,  matce  Celsusa59,  oraz  Auguście,  matce  Symforiana60. Możemy założyć, że wymienione w Liber manualis święte  matki stanowiły dla Dhuody nie tylko swoistego rodzaju drogowskaz, ale  także i cenną podporę, na której budowała swoje nobilitujące miano mater familias. Prawdziwie świętą żoną oraz wychowawczynią była oczywiście  także Monika, matka świętego Augustyna. Reminiscencję jej niezwykłego  poświęcenia oraz troski o chrześcijańskie wychowanie syna odnajdujemy  najpierw w nauczaniu Herchenefredy, a następnie we wskazówkach udzie-lanych przez Dhuodę. Przykład cierpliwej, usłużnej, wierzącej i ufającej  matki, jaką była Monika61, miał niewątpliwy wpływ na obie arystokratki,  które kontynuowały utrwaloną i długą tradycję matek-nauczycielek.

5. Wzorzec chrześcijańskiej matrony według duchownych karolińskich

Na uwagę zasługuje fakt, że pisma Herchenefredy i Dhuody nie stano- wią odosobnionego świadectwa na temat kompetencji frankońskich ary-stokratek. Dokładna analiza karolińskich źródeł pozwala nam, co istotne,  ukonstytuować  założenie, że  w  państwie Franków  musiał  już  od  dawna  funkcjonować  ów  pożądany  wzorzec  chrześcijańskiej  matki,  który  sta-rały się urzeczywistniać w swym życiu wspomniane autorki. Niezwykle  istotną  wzmiankę  na  ten  temat  wnosi  spisany  pomiędzy  790  a  794  ob-szerny kapitularz, który znany jest dziejom jako Libri Carolini – Księgi wiek może być rodzicem wielu dzieci w [ich] drugim życiu: «Dzieci moje, które w bólach  powtórnie rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje» (Ga 4,19)’. 59  Celsus, Kelsos (zm. ok. 311) wraz z matką nawrócił się na chrześcijaństwo i wraz  z nią zginął męczeńską śmiercią w okresie prześladowań Dioklecjana. 60  Symforian z Autun (zm. ok. 180), skazany na męczeńską śmierć za obronę wia- ry chrześcijańskiej. Matka miała pocieszać go w trakcie egzekucji słowami, które we-szły do prefacji myszy za zmarłych: Vita non tollitur, sed mutatur. Por. Liber manualis 7, 3, SCh 225, s. 300-302: „Lege beatam «Marcianillam», matrem pueri Celsi, et beatam  Augustam, matrem sancti Simphoriani, Augustodunensium ciuitem, qualiter primae et se-cundae natiuitatis genitrices in Christo suis extiterunt prolibus”.

61  Por.  H.  Majkrzak,  Święta Monika – wzór chrześcijańskiej żony i matki,  „Sympozjum” 32 (2017) s. 258.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Der Endquerschnitt des Diffusors hat mit 8 m Durch- messer bereits den Querschnitt des oberen Rohres, so dafi im sich anschliefienden grofien Krümmer die Strömungs- umlenkung

18 Diesem Sach- verhalt liegt auch die Tatsache zugrunde, dass das ‚(Denk-)bild‘, das bei Benjamin auf das Narrative ganz verzichtet, zu einer genuinen, ja

Compliance to the regulations of this legislative act will allow to promote level of supervision over problem banks, to minimize losses from the taking out insolvent bank

This article is an open access article distributed under the terms and conditions of the Creative Commons Attribution license CC-BY-NC-ND 4.0... Finanse i Prawo Finansowe • Journal

Źródłem sławy Odyseusza dla Micińskiego staje się jednak jego „potęga rozumu”, i to stanowczo rozumiana nie jako dobór odpowiednich środków do sytuacji, ale

Wieczernik była to sala, która znajdowała się na piętrze domu należącego do jakiegoś anonimowego człowieka […]” (ISK 212). Encyklopedyczny charakter słownika

Trzeci ˛a grup ˛a problemów zwi ˛azanych z postulatem zastosowania zasady pomocniczos´ci w z˙yciu kos´cielnym jest budzenie odpowiedzialnos´ci za dzieło zbawienia. Misja

Ustanowienie nowych praw, takich jak prawo do kredytu czy prawo do włączenia finansowego, jest zasadne tylko wówczas, jeżeli uznamy, że nie powinny być one