• Nie Znaleziono Wyników

Przekreślona tradycja : Tadeusz Grabowski i poznańskie Koło Polonistów

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przekreślona tradycja : Tadeusz Grabowski i poznańskie Koło Polonistów"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Seweryna Wysłouch

Przekreślona tradycja : Tadeusz

Grabowski i poznańskie Koło

Polonistów

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (109/110),

221-236

(2)

Przekreślona tradycja.

Tadeusz G rabow ski i poznańskie Koto Polonistów

N azw isko T adeusza G rabow skiego (1871-1960) zostało k o m p letn ie za p o m n ia­ ne i na ogół nic nie m ówi w spółczesnem u badaczow i. A przecież absolw ent dwóch filologii - polskiej i rom ańskiej - uczeń Stanisław a Tarnow skiego, urodzony i wy­ kształcony w K rakow ie, profesor UJ (1909-1919), w ro k u 1919 w spółtw orzył po ­ zn ań sk ą polonistykę i d ziałał na niej do II w ojny1. D użo podróżow ał po E uropie, w ykładał lite ra tu rę polską na Sorbonie (1925-1926). Był także o p iek u n em Koła P olonistów U n iw ersytetu P oznańskiego (którego działalność d atu je się od 1919 roku, tj. od początku istn ien ia tej uczelni) i patronow ał jego najciekaw szym in i­ cjatyw om . A ktyw ny w ż y c iu naukow ym i k u ltu ra ln y m m iasta, w pierw szej p oło­ wie dw udziestolecia m iędzyw ojennego stał się „głównym sym bolem poznańskiej p o lo n isty k i”2. Pisał dużo, ilość i tem atyka jego prac m oże przypraw ić w spółczes­ nego polonistę o zaw rót głowy. Jest au to rem m onografii P iotra Skargi, M ickiew i­ cza, Słowackiego, K rasińskiego i Sienkiew icza. Badał teksty staropolskich in n o ­ wierców: lite ra tu rę k alw ińską, ariań sk ą, lu te rsk ą i unicko-praw osław ną. W ydał cztery książki o krytyce literackiej: o L udw iku O sińskim i kolejno: o krytyce okresu pseudoklasycyzm u, ro m an ty zm u , rea lizm u i m o d e rn izm u . Spod jego pió ra wy­ szły szkice o lite ra tu rz e francuskiej, a także szereg rozpraw teoretycznych z

za-O d w rześnia 1939 roku m ial przejść na em ery tu rę, a na jego m iejsce zaangażow ano prof. Z y g m u n ta Szweykowskiego, który p odjął pracę d o p iero po w ojnie. N a to m iast prof. G rabow ski po w ojnie organizow ał pozn ań sk ą rom anistykę i odszedł na e m ery tu rę do p iero w 1950 roku m ając 79 lat.

Zob. J. M aciejew ski D zieje p oznańskiej polonistyki uniw ersyteckiej 1842-1988,oprać., szkic Ostatnich la t trzynaściei posl. T. Lew andow ski, W ydaw nictw o UAM, Poznań 1992, s. 56.

(3)

O p in ie

k resu m etodologii b ad a ń literac k ich - w takiej też roli G rabow ski w ystąpił na Zjeź- dzie N aukow ym im. Ignacego K rasickiego we Lwowie w 1935 roku. M im o to p o ­ to m n i obeszli się z n im n a d w yraz b ru ta ln ie i oceniali jego dorobek zdecydow anie negatyw nie. Oto H enryk M arkiew icz, charakteryzując polską teorię lite ra tu ry przed

1939 rokiem , pośw ięcił m u n astęp u jący akapit:

Nowsze propozycje m etodologiczne próbow ał połączyć z trad y cjam i filologii i estopsy- chologii T adeusz G rabow ski (Wstęp do n a u ki literatury,1927) i tu jednak, i w późniejszych ro z p ra w a c h u g r z ą z ł w m g l i s t y c h , c z ę s t o e n i g m a t y c z n y c h i s p r z e c z n y c h z s o b ą o g ó l n i k a c h . 3 (Podkr. m oje - S.W.)

W innym m iejscu, pisząc o recepcji rosyjskiego fo rm alizm u, M arkiew icz z dez­ aprobatą k o n sta tu je „hipereklektyczne n astaw ie n ie” G rabow skiego”4. Jeszcze go­ rzej pisze o n im au to r Dziej/ku poznańskiej polonistyki uniwersyteckiej 1842-1988, Ja­ rosław M aciejew ski, k tóry policzył, że w okresie krakow skim w ydał on 11 książek, a w p o zn a ń sk im aż 8 (oprócz w ielu artykułów ) i ta k to w szystko ocenił:

Była to na pew no p r o d u k c j a z b y t o b f i t a , a b y m o g ł a b y ć w p e ł ­ n i w a r t o ś c i o w a , cie rp iała na zb y tn ią d y g r e s y j n o ś ć i n i e s p o i s t o ś ć n arracji oraz a p o d y k t y c z n y s u b i e k t y w i z m o c e n , a w postaw ach m eto ­ dologicznych, m im o uczulenia na now inki zachodnioeuropejskie, byl właściwie G rabowski k l a s y c z n y m e k l e k t y k i e m . 5 (Podkr. m oje - S.W.)

W edług M aciejew skiego najw iększy grzech G rabow skiego to: „b г а к p o ­ s t a w y f i l o l o g i c z n e j i e k l e k t y c z n e p o s z u k i w a n i a m e ­ t o d b a d a w c z y c h i i n s p i r a c j i i n t e l e k t u a l n e j u f i l o ­ z o f ó w , p s y c h o l o g ó w c z y s o c j o l o g ó w.6 (podkr. m oje - S.W.)

P rzekreślenie dorobku badaw czego łączy się z dyskw alifikacją G rabow skiego- -dydaktyka: „S tudenci niew iele m ogli się od niego nauczyć; był bardziej in sp ira ­ to rem niż m istrzem , bardziej p atro n e m niż n au czycielem ”7.

Sądy zbyt arb itra ln e , by m ożna je było przyjąć bez zastrzeżeń. D ziałalność G rabow skiego - teoretyka lite ra tu ry i an im ato ra życia naukow ego m iędzyw ojen­ nego dw udziestolecia - w ym agałaby rew izji.

G rabowski - eklektyk

Prace teoretyczne Tadeusza G rabowskiego pow stawały w latach 1910-1935 i sta­ now ią ciekaw y p rzy k ła d ew olucji w m y ślen iu o lite ra tu rz e , pokazu ją także, jak

3 H. M arkiew icz Teoria literatury i badań literackich w latach 1918-1939, „P a m iętn ik L ite rac k i” 1979 z. 2, s. 51.

4 H. M arkiew icz Recepcja fo rm a lizm u rosyjskiego w Polsce,w: tegoż Św iadom ość literatury,W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 1985, s. 346.

5 J. M aciejew ski, D z ie je ...,s. 57. 6 Tam że, s. 58.

гч

(4)

dokonywał się przełom antypozytyw istyczny i jak wyglądała w Polsce recepcja dzieł, któ re zadecydow ały o obliczu dw udziestow iecznej hum an isty k i.

Jedna z jego n ajstarszych rozpraw Czy historia literatury jest nauką? (1910)8 na pierw szy rzut oka rep rezen tu je stanow isko „czysto” pozytywistyczne, o czym św iad­ czy charakterystyka m etody histo ry czn o literack iej, której w zór stanow ią pism a Tarnow skiego i C hm ielow skiego, także „tw arde” przeciw staw ienie h isto rii lite ra ­ tu ry jako n a u k i obiektyw nej - subiektyw nej krytyce literackiej. A jed n ak w tym om ów ieniu znalazły się m om enty krytyczne wobec d eterm in iz m u T ain e’a i stoso­ w anej przez niego m etody dedukcyjnej. W edług autora nie znam y w szystkich czyn­ ników, k tóre m ogą decydować o literac k im zjaw isku, stąd w nioski m ogą być „sa­ m ow olne”, n ie u za sad n io n e9. P rzedstaw iona koncepcja h isto rii lite ra tu ry wywodzi się zapew ne z L ansona, o czym św iadczy nacisk na m etodę filologiczną (ustalenie popraw ności tek stu ), któ ra pow inna być p u n k te m wyjścia do pracy n a d „rozbio­ re m ” dzieła. G rabow ski ak centuje rolę genezy, która jest w edług niego w ażniejsza niż pierw sza le k tu ra, bo „objaśnienie h istoryczne poprzedza estetyczne” . Ale w roz­ w ażaniach o dziele sztuki zwraca uwagę n astaw ienie estetyczne i p ro test przeciw ­ ko in stru m e n ta ln e m u trak to w a n iu literatu ry : „sztuka dąży jedynie do w yrażania, a nie do urzeczyw istnienia prawdy. W ażność sztuki n ie polega na tym , co ona uczy, ale jak uczy”10.

P roblem „jak ” zostaje rozw inięty w końcow ych rozw ażaniach o rozbiorze we­ w nętrznym dzieła jako tw oru estetycznego, oddziałującego na zm ysły poprzez b a r­ wę, św iatło, k ształt, ru ch . M ożna pow iedzieć, że p atro n e m tej pracy jest postpozy- tyw ista Georges R enard, autor k siążki L a méthode scientifique dans l ’historire litté­ raire (1900), do której au to r się w ielokrotnie odw ołuje. R e n ard traktow ał dzieło literac k ie jako bodziec w rażeń i przeżyć estetycznych i usiłow ał poszerzyć b a d a ­ nia pozytyw istyczne o sferę wywoływ anych przez dzieło doznań zm ysłowych (tzw. „estofizjopsychologizm ”) 11. Ten k ie ru n e k m yślenia, krytyczny wobec T aine’a, ale nie pow ażający zasadności m etody genetycznej, przyjął Grabow ski.

D opiero Wstęp do nauki literatury (1927), pom yślany jako p odręcznik akadem icki, jest „D iltheyow ski”, a książka D iltheya Das Erlebnis und die Dichtung (1919) zosta­ ła w spisie bibliograficznym opatrzona następ u jący m kom entarzem : „Jedno z n a j­ głębszych dzieł z zakresu stosunku dzieła do przeżyć w ew nętrznych” 12. W b ib lio ­

° T. G rabow ski Czy historia literatury jest nauką? Szkic o metodzie w badaniach historycznoliterackich ze szczególnym uwzględnieniem historii literatury polskiej, K raków 1910. Byia to - jak pisze au to r w przedm ow ie do Wstępu do nauki literatury (1927) - przeróbka m niejszego szkicu z roku 1907.

9 Tam że, s. 26-27. 10 Tam że, s. 16.

11 Zob. S. Skw arczyńska Kierunki w badaniach literackich. Od romantyzmu do połowy X X w ie k u , PW N , W arszaw a 1984, s. 130-131.

12 Zob. T. G rabow ski Wstęp do nauki literatury ze szczególnym uwzględnieniem literatury polskiej, Lwów 1927, s. 109, bibliografia.

(5)

O p in ie

g rafii Wstępu... m ożna znaleźć także Baleya, F re u d a, Crocego, a z polskich b a d a ­ czy - Z ygm unta Ł em pickiego, Ju liu sza K leinera, K azim ierza W óycickiego. N a p ytanie, co jest p rze d m io te m n a u k i literatury, G rabow ski - za D ilth e y em - odpo­ w iada, że osobowość tw órcza. W edług niego najw iększy b łą d T ain e’a polegał na n ie d o ce n ien iu osobowości i skoncentrow aniu się na tym , co osobowość łączy ze środow iskiem , a nie na tym , co ją od niego o dróżnia13. B adanie lite ra tu ry to badanie człow ieka i jego duchow ej biografii, rozum ianej w nowy sposób, jako zw iązek m ię­ dzy przeżyciem a jego w yrazem w utw orze. P u n k tem wyjścia dla literaturoznaw cy jest więc dzieło i jego twórca. W ta k im u jęciu jest pew ien kłopot z h isto rią lite ra ­ tu ry i m ożna tu dopatrzeć się niekonsekw encji. A utor pozostaje przy pozytyw i­ stycznej d efinicji tej dyscypliny jako h isto rii narodow ej m yśli i narodow ego c h a­ r a k te ru oraz usiłu je ją pogodzić z D iltheyow skim ro zu m ien ie m literatury. D ow o­ dzi, że prócz cech indyw idualnych w życiu je dnostki istn ieją cechy ponadindyw i- d u aln e i „każda osobowość tw órcza jest obyw atelem swego czasu naw et wtedy, gdy z n im w alczy” 14. M a oczywiście rację, ale jeszcze nie w idzi, że zm ienia to w zasad­ niczy sposób p roblem atykę dyscypliny i rangę h isto rii literatury. Z am iast h isto rii n a ro d u na pierw szy p la n w ysuw ają się zagadnienia psychologiczne i estetyczne. R ośnie rola analizy estetycznej i poetyki, k tóra nie jest już tylko tech n ik ą, ale b ada „fakty ek sp re sji” i zm ierza do w yjaśnienia istoty poezji.

M ożna zadać pytan ie, jak w ta k im psychologicznym (czy D iltheyow skim ) uję­ ciu w yglądają m etody n a u k i o literatu rze? Otóż au to r n ie rezygnuje z m etody filo­ logicznej, tra k tu je ją jako przygotow anie do „właściwego”, czyli estetycznego b a ­ dania dzieła i rad zi „kom binow ać obie m etody” 15. P roblem atyka estetyki, n ie u sta n ­ n ie akcentow ana, w iąże się ze społecznym odbiorem dzieła, stąd p rze k o n an ie o so­ cjologicznym ch arak terze sztuki i zainteresow anie estopsychologią H en n eq u in a, k tó ry trak to w ał dzieło jako w yraz stru k tu ry fizjopsychologicznej tw órcy i jako bodziec w yw ołujący w rażenia zm ysłow e16. W p o ró w n an iu z p o p rze d n ią rozpraw ą Wstęp do nauki literatury poszerza p ro b lem aty k ę dzieła literack ieg o w k ie ru n k u psychologicznym (poprzez rolę osobowości twórczej) oraz socjologicznym (poprzez uw zględnienie p ro b lem aty k i odbioru).

D opiero rozpraw a Nowe drogi badania literatury (1931)17 zaśw iadcza le k tu rę pism fenom enologów i rosyjskich form alistów (B. Tom aszewski, W. Z irm u n sk i) i m a w yraźnie antypozytyw istyczny charakter. G rabow ski zm ienia p u n k t w idze­ nia: z zew nętrznego (psychologiczno-socjologicznego) na czysto literac k i, ergo- centryczny. K onstatuje:

Tam że, s. 10.

Tam że, s. 16. Tam że, s. 97-98. Tam że, s. 66-68.

T. G rabow ski Nowe drogi badania literatury, „P rzeg ląd Pow szechny” 1931 t. 191, s. 3-15. 13 14 15 16 ^ r 17 г ч г ч

(6)

R unął genetyzm , historyzm , psychologizm , w ysunęła się postaw a estetyczna, a zw łasz­ cza kw estia o sposobie w yrażenia i s t o s u n k u w y r a z u d o t e g o , c o s i ę w y r a ż a . Poetyka, będąc n au k ą o tw orach, staje się częścią ogólnej teorii znaków a też ogólnej h e rm en eu ty k i czyli n au k i o ro zu m ien iu znaków czy wyrazów. Stoi wyżej od g ra ­ m atyki, retoryki, m etry k i, gdyż chodzi tu o wyższe rzędy tworów.18 (Podkr. autora)

O dejście od m eto d pozytyw istycznych i potrak to w an ie lite ra tu ry jako sztuki, pow oduje sk u p ien ie uw agi na poetyce utw oru, opartej na założeniach fenom eno­ logicznych, tj. „czystej poetyce”, któ ra jest częścią te o rii sztuki (bo jeśli lite ra tu ra jest sztuką, poetyka jest częścią teo rii sztuki), sk u tk iem czego: „Badacz lite ra tu ry m u si być nieco i lingw istą, a nad e w szystko estetykiem ”19.

W takiej sytuacji h isto ria lite ra tu ry w dw udziestow iecznym u jęciu tra c i do m i­ n u ją cą rolę. A utor dopom ina się o szersze uw zględnienie pro b lem aty k i osobowo­ ści w lite ra tu rz e i o m iejsce dla estetycznego ro zbioru dzieł literackich.

Po okresie „lansonow skim ” i „diltheyow skim ” w m yśleniu G rabow skiego n a ­ staje więc okres fenom enologiczny. Zaśw iadcza to Próba syntezy nowej nauki o lite­ raturze (1933), a przede w szystkim jego rozpraw a pod nieco m ylącym tytu łem Współ­ czesna estetyka w Niemczech (pisana w M o n a ch iu m w 1934 ro k u )20, która w rzeczy­ w istości stanow i fenom enologiczną analizę kateg o rii estetycznych. O fascynacji fenom enologią św iadczy także n ap isan a dwa lata później (1936) dw utom ow a H i­ storia literatury polskiej - podręczn ik akadem icki, który w edług przedm ow y autora m iał być oparty na założeniach fenom enologii i rezygnować z bio g rafizm u i psy- chologizm u. G rabow ski zarzu cał kon cep cji In g a rd e n a n ie d o ce n ien ie jed n o stk i twórczej i „pracow ał n a d teorią lite ra tu ry w d u ch u fenom enologizm u”21. Jednak k o n k u ren c ji In gardenow i nie zrobił, fenom enologicznej te o rii lite ra tu ry nie n a p i­ sał. N ato m iast h isto rię literatu ry , któ rą zaproponow ał, cechuje nie tyle „fenom e- n ologizm ” i poszukiw anie cech sw oistych literatury, co rad y k aln y antybiografizm . W idać to doskonale w rozdziale pośw ięconym M ickiew iczow i. A utor całkow icie p om ija jego biografię i k o n ce n tru je się na dziełach, ale nie tyle na cechach im m a- n e n tn y ch , ile na erudycyjnych k o n te k sta ch jego tw órczości N ie zawsze p o trafi opisać M ickiew iczow ską poezję. Sonetom krymskim poświęca jeden tylko akapit, k tó ry m oże stanow ić przy k ład zm etaforyzow anego i w artościującego języka k ryty­ k i literackiej, a nie opisu fenom enologicznego22. Sylwetki pisarzy kończą się uw a­ gam i o typie osobowości twórczej. W te n sposób G rabow ski starał się „dow arto­ ściow ać” au to ra i u zu p e łn ić m etodę fenom enologiczną o elem en t podm iotow y.

18 Tam że, s. 10.

19 Tam że, s. 15.

20 T. G rabow ski Współczesna estetyka w Niemczech, „Przegląd Pow szechny” 1935, s. 34-62.

21 Zob. T. G rabow ski Historia literatury polskiej od początków do dni dzisiejszych 1000-1930, t. 2, P oznań 1936, s. 384.

(7)

W końcow ych p a rtia c h p o d ręcznika w yraźnie przew aża postaw a krytyka, a nie fe­ nom enologa. N iem niej h isto ria lite ra tu ry G rabow skiego stanow iła nową propozy­ cję23, ciekawą ze w zględu na antygenetyzm , sposób zastosow ania m etody fenom e­ nologicznej i próbę w prow adzenia pro b lem aty k i osobowości twórczej.

P roblem atykę fenom enologii i fo rm alizm u rosyjskiego szerzej tra k tu je w spo­ m n ian a już Próba syntezy nowej nauki o literaturze (1933), obszerna, rozpraw a, k tó ­ ra przypieczętow ała negatyw ną ocenę G rabow skiego-eklektyka. A utor relacjonuje różne koncepcje, nie dystansując się wobec n ich , co w konsekw encji prow adzi do sprzeczności. O tóż czytam y tu, że podstaw ą n a u k i o lite ra tu rz e jest estetyka, n a­ uka o lite ra tu rz e jest więc częścią n a u k i o sztuce, a poetyka - częścią teo rii sztu ­ k i24. A trochę dalej, odwołując się do Borysa Tom aszewskiego i T heodora A. M eyera, au to r pisze, że poetyka to ogólna teoria znaków, a zn ak w lite ra tu rz e jest czym ś in n y m niż znak w plastyce25. N o, to chyba poetyka n ie jest częścią teo rii sztuki? Czym zatem jest? S ztuką słowa? Ś rodkiem ekspresji? Ś rodkiem indyw idualności twórcy? W szystkie te m ożliw ości jednocześnie sygnalizujeProbayyw ieąy...

P odobnie rozw ażania o estetyce psychologicznej i psychologii sz tu k i26 nie dają się pogodzić z fenom enologią, która zakłada autonom ię dyscyplin27. Ale czy este­ tyka m oże być autonom iczna, skoro - w edług autora - jej podstaw ą jest przeżyw a­ jący człow iek28?

Dwa lata po nieu d an ej Próbie syntezy... T adeusz G rabow ski wygłosił na Zjeź- dzie im . K rasickiego we Lwowie referat Now a nauka o literaturze29, w którym p rze d ­ staw ił swoją koncepcję b ad a ń literac k ich - całkow icie oryginalną i nowoczesną. U w zględnił w niej w szystkie ważne p roblem y om aw iane przez w spółczesnych teo­ r e ty k ó w - z Z achodu i W schodu - i co najw ażniejsze, p otrafił je zintegrować. Przede w szystkim zadał pytanie, co jest p rze d m io te m n a u k i o lite ra tu rz e i odpow iedział na n ie w te n sposób: „p rzed m io tem literatu ro lo g ii jest tw órca, proces tw orzenia, dzieło tw órcze, przyjęcie dzieła”30.

P rzedm iot literaturoznaw stw a zakreślił bardzo szeroko, ujm u jąc tym sam ym cały proces k o m unikacji: autora, akt twórczy, dzieło oraz problem y recepcji. M oż­

23 W arto odnotow ać, że e n tu zjasty czn ą recenzję p o dręcznika n a p isał J. B irkenm ajer, chw aląc szczególnie sylwetki pisarzy staro p o lsk ich (]. B irk en m ajer N o w y zarys dziejów polskiego piśm iennictw a,„Myśl N arodow a” 1938 n r 3, s. 38-40).

24 T. G rabow ski Próba syntezy now ej n a u ki o literaturze,„Przegląd P ow szechny” 1933 t. 198, s. 7.

25 Tam że, s. 16. 26 Tam że, s. 10. 27 Tam że, s. 11, 36.

28 Tam że, s. 13.

29 T. G rabow ski N o w a na u ka o literaturze,w: Z ja z d N a u k o w y im. I. Krasickiego w e L w o w ie, Księga referatów, t. 1, red. L. B ernacki, Lwów 1936.

(8)

na więc pow iedzieć, że G r a b o w s k i w i d z i a ł l i t e r a t u r ę w p e r ­ s p e k t y w i e k o m u n i k a c y j n e j i ta perspektyw a zadecydow ała o wyod­ rę b n ie n iu 7 m etod, z których każda dotyczy jakiegoś elem en tu procesu literackiej kom un ik acji. Są to: 1) tradycyjna m etoda filologiczna, która ustala autorstw o i p o ­ praw ność tekstu; 2) m etoda historyczna, k o n cen tru jąca się na zjaw iskach p o nadin- dyw idualnych: p rąd ach , epokach i generacjach; 3) m etoda psychologiczna (cho­ dziło tu autorow i o genezę psychologiczną); 4) m etoda socjologiczna (przez któ rą ro zu m iał socjologiczny rodow ód twórcy, socjologiczną genezę, socjologiczną za­ w artość dzieła oraz recepcję); 5) m etoda estetyczna (czy inaczej kry ty czn o literac­ ka), któ ra bada tekst „ze stanow iska statyki, d ynam iki, te c h n ik i”; 6) językowa oraz 7) porów naw cza, w yjaśniająca w zajem ny stosunek sztuk (dołączona zapew ne po zjazdowej dyskusji, na której u p o m n iał się o n ią Ju liu sz K leiner).

G rabow ski tw ierd ził, że w szystkie w yszczególnione m eto d y u z u p e łn ia ją się w zajem nie. N a jakiej podstaw ie ta k sądził? Otóż pokazyw ał, że pod w pływ em p e r­ sonalizm u i nowej psychologii w yodrębnione m etody ulegały wymownej ewolucji, uw zględniały w szerszym zakresie osobowość i duchow ą postaw ę twórcy. Taki jest w edług niego cel b a d a ń językowych, psychologicznych, naw et estetycznych, bo „w z a w a r t o ś c i i k s z t a ł c i e t k w i w ł a ś n i e t w ó г с a”31. N a począt­ ku swoich rozw ażań Grabowski przytacza podstaw ową dyrektywę dw udziestow iecz­ nej n au k i, która nak azu je uw zględniać „w idzenie człow ieka i artystyczną ekspre­ sję”32, w zakończeniu określa jej cele: „B adanie dzieła w iedzie zaś do ostatniej tajem n icy sztuki, czyli do osobowości. Człowiek jest ostatecznym k luczem do zro ­ zu m ien ia sz tu k i”33.

Z atem a n t r o p o l o g i c z n e s t a n o w i s k o ł ą c z y r ó ż n e m e ­ t o d y s t o s o w a n e w n a u c e o l i t e r a t u r z e i b a d a j ą c e p r o c e s l i t e r a c k i e j k o m u n i k a c j i . A ponieważ w dążeniu do w spól­ nego celu się one uzupełniają, dlatego w alka m etod jest w edług Grabowskiego nie do przyjęcia, co m ocno pod k reśla34, nie mówiąc o tym , że nie ma m etod „czystych” . U jęcie p rze d m io tu b ad a ń literac k ich w bardzo szerokiej perspektyw ie k o m u ­ nikacyjnej i antropologiczny p u n k t w idzenia, pozw alający w yelim inow ać dogm a- tyzm i usankcjonow ać różnorodność, spraw iają, że „zjazdow a” propozycja G ra­ bowskiego zasługuje na szacunek i pow inna być przez w szystkich uczestników zjaz­ d u zaaprobow ana. Tym czasem - jak w ynika z pozjazdow ego spraw ozdania35 - nie spotkała się z żywszym przyjęciem . R om an In g a rd e n uważał, że dyskusję o m eto ­ dach należy odłożyć na n ieokreśloną przyszłość, poniew aż n ajp ierw trzeba

opra-31 Tam że, s. 146 (podkr. autora).

32 Tam że, s. 137. 33 Tam że, s. 146. 34 Tam że, s. 138, 145.

35 Zob. Sprawozdanie ze Zjazdu Naukowego im. I. Krasickiego we Lwowie w dn. 8-10 czerwca 1 93S, w: Księga referatów, t. 3.

(9)

O p in ie

cować teorię dzieła i teorię p oznania. W propozycji G rabow skiego brakow ało m u zh ierarchizow ania przedstaw ionych m etod, w edług niego żadna z n ic h nie obej­ m uje całości dzieła jako tw oru wielowarstw owego. M ieczysław Piszczkow ski z k o ­ lei w yraził tęsknotę za jedną obow iązującą m etodą (jak to było w czasach pozyty­ w izm u) i na koniec zdyskredytow ał w szystkie m etody na rzecz ta le n tu b adacza36. Uwaga uczestników Z jazdu skoncentrow ała się nie na tekście G rabow skiego, ale na referacie K ridla i dyskusji o form alizm ie. K onrad G órski narzek ał na n ie to le­ rancję form alistów , Piszczkow ski tw ierdził, że ich m etoda nie m oże być w yłączna. Ż aden z dyskutantów nie sięgnął do antropologicznych i k om unikacyjnych arg u ­ m entów G rabow skiego. Po la tac h K onrad G órski, pisząc o propozycjach zjazdo­ wych, w ogóle p o m in ął Now ą naukę o literaturze. To, co w referacie G rabow skiego było nowe i in sp iru jące, nie zostało zrozum iane.

G rabowski - dydaktyk

Z d ziałalnością naukow ą T adeusza G rabow skiego wiąże się jego działalność akadem icka i rola, jaką odegrał w środow isku polonistycznym m iędzyw ojennego Poznania. We w szystkich w spo m n ien iach jawi się jako postać h ieratyczna, a jego wykłady, jak pisze A leksander Rogalski:

M ogiy spraw iać w rażenie światowym polorem , a zwłaszcza tonem i gestem , w których h ieratyczność iście kap łań sk a osobliw ie się jednoczyła z gabinetow ością uczonego. N ie brak ło w n ich m om entów ekscytujących. B ardzo poniektórym z nas im ponow ały ujaw ­ n ian e w w ykładach koneksje e uropejskie profesora G rabow skiego.37

N ie ulegało w ątpliw ości, że G rabow ski był indyw idualnością i przyciągał do siebie studentów . Ale na poznańskiej polonistyce wyrósł m u k o n k u ren t. W 1923 ro k u w yhabilitow ał się R om an Pollak, staro p o lan in , uczeń W indakiew icza. Był znakom itym dydaktykiem i odtąd stu d e n ci m ieli dylem at, czyje se m in a riu m wy­ brać - P ollaka czy G rabow skiego - bo dwaj profesorow ie byli jak „dwa na słońcach swych przeciw nych - Bogi” . Takie w łaśnie ro zte rk i opisał też R ogalski, k tó ry z n a­ lazłszy się po raz pierw szy na se m in a riu m G rabow skiego n ara ził się m u głosem krytycznym i sk u tk iem tego zakazano m u w stępu na zajęcia. Jed n ak pow rócił po p a ru tygodniach i pracę m agisterską pisał pod k ie ru n k iem profesora. Ale na p ro ­ m otora d o k to ratu w ybrał R om ana Pollaka. Po la tac h zastanaw iał się

Co stanow iło atrak cy jn ą stronę sem inariów profesora G rabow skiego? Przede w szystkim chyba roztrząsanie zag ad n ień filozoficznych i teoretycznoliterackich. Profesor ogiaszai liczne prace z tego zakresu i dobrze się orientow ał w z agranicznej lite ratu rze przedm

io-36 N ad referatem G rabow skiego zab rali jeszcze gios J. K lein er i J. Saloni. K lein er d o p o m in ał się o uw zględnienie k o m paratystyki, S aloni opow iedział się za w szechstronnością b ad ań , tam że.

(10)

tu. Lecz, niestety, nie m iai d a ru jasnego przed staw ian ia rzeczy, d a ru szczególnie c en n e ­ go przy w y jaśn ian iu ta k tru d n y ch pojęć, jak te, które sta rał się w Polsce upow szechniać. D latego nad w ielom a jego sform ułow aniam i trzeba było łam ać sobie głowę jak n ad b a r­ dzo zaw iłym i rebusam i. Ale za to w nagrodę dane nam było upajać się do woli sam ym m agicznym dźw iękiem takich słów jak „fenom enologia” i nazw isk jak H usserl, D ilthey, E rm atin g er, O skar W alzel i R om an In g ard en , Z irm u n sk ij i B oris T om aszew skij.38

D oktoryzow ali się u G rabow skiego m .in. Z enon K osidowski, S tanisław Wasy- lewski, S tanisław S ierotw iński, C zesław Lataw iec. Jego najw ybitniejszym uczniem był K onstanty Troczyński, k tó ry studia zakończył dok to ratem w 1928 ro k u i był p rze d 1939 rokiem d ru g im - po S tefanii Skw arczyńskiej - d o ktorem habilito w a­ nym w zakresie te o rii literatury.

D o G rabow skiego garnęła się zdolna, am b itn a m łodzież polonistyczna, a Koło Polonistów , którego był opiekunem , um ożliw iało jej sam okształcenie i rozm aite form y zespołow ego działania. W jego ram ach pow stały różne sekcje: sekcja teorii lite ra tu ry (kierow ana przez Troczyńskiego), sekcja lite ra tu ry w spółczesnej (której przew odniczył R ogalski), sekcja tw órczości oryginalnej, naw et sekcja dykcji. Koło prow adziło ożywioną działalność k u ltu ra ln ą , co rodziło k o nflikty z katolicko-na­ rodow ym środow iskiem m iasta P oznania39. Po śm ierci Żerom skiego walczyło o jego dobre im ię z k u rią b isk u p ią, która wysłała pism a do szkół zakazujące m łodzieży uczestniczenia w obchodach na cześć zm arłego. Koło Polonistów wystosowało w te j spraw ie odezwę do społeczeństw a (którą p rzedrukow ał „R o b o tn ik ” : Pilnuj szewcze kopyta) i zorganizow ało cykl w ykładów o Ż erom skim . N a dom iar złego jeden z p re ­ legentów - sędziwy filozof, prof. W ładysław M. Kozłowski - negatyw nie sch arak ­ teryzow ał postaw ę społeczną i m oralną pisarza, wywołując tym nową b urzę. W od­ pow iedzi T roczyński zam ieścił w piśm ie ak ad em ick im ostry arty k u ł, z pow odu którego m usiał stanąć p rze d K om isją D y scy p lin arn ą40.

P oloniści w alczyli także o św iecki c h a ra k te r uczelni. Z apro testo w ali, gdy k o r­ p o ra n c i nocą zaw iesili krzyże w salach w ykładow ych. Ale p ro te st w ysłany na ręce rek to ra spow odow ał, że Jego M ag n ificen cja u d zielił im nagany, a p rze w o d n iczą­ cy Koła, Czesław L ataw iec, strac ił sty p e n d iu m . N a to m ia st w czasie za m a ch u m a ­ jowego Koło P olonistów zachow ało n e u tra ln o ść , co ta k że się nie spodobało p o ­ p ie ra jąc y m rz ą d w ładzom uczelni. Z arysow ały się też an tag o n iz m y p o lityczne p o m ięd zy s tu d e n ta m i i om al n ie doszło do p o je d y n k u C zesław a Lataw ca, sym ­ patyzującego z lewicą, z „praw icow ym ” K onstantym Troczyńskim . Jaką rolę w tym b u rzliw y m okresie odegrał T adeusz G rabow ski, czy próbow ał m ediow ać m iędzy stro n am i, czy o słaniał sw oich podo p ieczn y ch - n ie w iadom o. W iadom o jedynie,

38 Tam że, s. 18.

39 Pisze o tych spraw ach C zeslaw L ataw iec w artykule Spotkania z Konstantym Troczyńskim, „ N u rt” 1976 n r 4, s. 9.

40 Cz. L ataw iec pisze, że Troczyńskiego p otraktow ano łagodnie, dostał praw dopodobnie tylko naganę, tam że.

(11)

O p in ie

że p u b lik o w a ł w e n d e c k im „K u rie rz e P o z n a ń s k im ” i był e n tu z ja s tą R om ana D m ow skiego41.

Ale najw ażniejsza rola Koła Polonistów , w której udział G rabow skiego jest n ie ­ wątpliwy, to in sp iracja in te le k tu aln a, zachęta do sam okształcenia, a także u m ożli­ w ienie d ru k u w ybitnych prac studenckich. D ziesięciolecie Koła Polonistów uczczo­ no p u b lik a cją - Księgą Pamiątkową - ze w stępem G rabow skiego, która zaw ierała 5 rozpraw : 4 z zak resu h isto rii lite ra tu ry i jedną teoretycznoliteracką - Przedmiot i podział nauki o literaturze. Był to d eb iu t K onstantego Troczyńskiego, k tó ry m usiał zwrócić uwagę badaczy, skoro Piszczkow ski przyw ołał go w dyskusji na Z jeździe im. K rasickiego.

Z rek o m e n d ac ji G rabow skiego w 1929 ro k u utw orzono serię „Prace P oloni­ styczne S tudentów U niw ersytetu P oznańskiego”, w której ukazało się aż 7 k sią­ żek, m .in. Rozprawa o krytyce literackiej Troczyńskiego (1931), zadedykow ana p ro ­ fesorow i G rabow skiem u, „A utorow i Wstępni do nauki literatury”.

W arto zaznaczyć, że Koło Polonistów U niw ersytetu Poznańskiego - obok Koła P olonistów UJ - zostało w yszczególnione w spisie uczestników Z jazd u im. Ignace­ go K rasickiego. A leksander R ogalski opow iadał, jak naukow a wyprawa się odbyła:

P ojechaliśm y raz do Warszawy, aby naw iązać osobiste k o n tak ty z tam tejszym i p o lo ­ n istam i: wyszedł w tedy po nas na dw orzec i po stolicy nas oprow adzał Jan Kott, który choć studiow ał praw o, ściśle byl zw iązany z ainteresow aniam i i p rzy jaźn iam i z ówczes­ nym środow iskiem polonistycznym .

Z W arszaw y nocnym pociągiem pojechaliśm y do Lwowa, aby być na zjeździe h isto ­ ryków lite ra tu ry polskiej, pośw ięconym Ignacem u K rasickiem u (w 200-lecie jego u ro ­ dzin). D ziało się to w d n iach od ósm ego do dziesiątego czerwca 1935 roku. Przeżyw ali­ śm y w tedy praw dziw e delicje in te lek tu a ln e jako obserw atorzy koncertow ej gry i fech- tu n k u z sobą tuzów ówczesnej polonistyki z Ju liu szem K leinerem , M an fred em K ridlem i Stefanem Kołaczkow skim na czele. W ielką serdeczność okazyw ali nam lwowscy kole­ dzy [...].

Skoro już znaleźliśm y się we Lwowie, byłoby czym ś niew ybaczalnym , gdybyśm y nie zw iedzili m iejsca uro d zin Ju liu sza Słowackiego. K rzem ieniec zachw ycił nas swym iście bajkow ym pięk n em .42

G rupa m łodych polonistów z P oznania nie tylko uczestniczyła w obradach Zj az- d u i obserwowała bezpośrednio „m onachom achię lite ra c k ą ”, ale p rzy okazji zwie­ dziła W arszawę, Lwów i K rzem ieniec. A przecież wówczas podróże były bardziej uciążliw e n iż d zisiaj...

41 T. G rabow ski należał do sześciu jurorów , którzy w 1927 roku zadecydow ali o p rzy zn an iu świeżo utw orzonej nagrody literackiej m. P oznania R om anow i D m ow skiem u, co spotkało się z o strą krytyką poznaniaków . K o n trk an d y d atem był S tanisław Przybyszew ski, na którego głosowały tylko trzy osoby (zob. E. Paw lak

Zycie literackie w P oznaniu w latach 1917-1939,P oznań 1971, s. 40-41; B. W ysocka

K u ltu ra literacka Wielkopolski w latach 1919-1939,W ydaw nictw o N aulow e UAM, P oznań 1990, s. 230-231).

(12)

Pół ro k u po lw ow skim Z jeździe, w listo p ad z ie 1935 ro k u , stu d e n c i z o rg a n i­ zow ali Z ja zd Kół P olonistycznych w P o zn a n iu dla uczczenia 10 rocznicy śm ierci Ż erom skiego i R eym onta. W o b rad a ch b ra li u d ział p rzed staw iciele n ajw a żn iej­ szych u cz eln i w k ra ju - K rakow a (K azim ierz W yka i Ja n B ielatow icz), W arszaw y (Stefan Ż ółkiew ski, Ja n K ott, F ra n cisz ek S iedlecki, D aw id H o p en sz ta n d ), W il­ na (M aria R zeuska, Je rz y P u tra m e n t). P o dobnie jak na zjeździe lw ow skim z a in ­ tereso w an ie słuchaczy sk u p iło się nie na te m a ta c h „rocznicow ych” - Ż ero m sk im i R eym oncie, ale na p ro b lem ach teoretycznych. W ygłoszone refe ra ty n ie zostały o publikow ane, ich ty tu ły i p ro b lem aty k ę zn am y z re la c ji T roczyńskiego43, który u zn a ł za najw ażniejsze p race w ileńskie i w arszaw skie, określając je jako nowe p ropozycje „sprzeczne z d u ch e m histo ry czn eg o filo lo g izm u ” . W ilno p re z e n to ­ w ało m etodę form alną: M a ria R zeuska charakteryzow ała założenia fo rm alizm u , a Jerzy P u tra m e n t usiłow ał je w ykorzystać w an a liz ie now el P rusa. O obu tych w y stą p ien iach T roczyński pisze złośliw ie. W edług niego R zeuska w łożyła w iele te m p e ra m e n tu , b y p rzekonać słuchaczy do m eto d y fo rm a ln e j, ale w n au ce te m ­ p e ra m e n t n ie w ystarcza. N a to m ia st P u tra m e n t m eto d y fo rm aln ej n ie u m ia ł za­ stosować. F o rm a liz m , jak i filologizm w edług T roczyńskiego m oże dać re z u lta ty o d straszające „w ręk a ch n ie p rz y g o to w an y c h ” . Z u p e łn ie inaczej m ów ił o re fe ra ­ ta c h w arszaw skich, ta k że korzystających z in sp ira c ji rosyjskiej n a u k i o lite ra tu ­ rze. O d rzu cał fo rm alizm , n a to m ia st aprobow ał b ad a n ia socjologiczne i m a rk si­ stow skie, k tó re zaprezentow ali w P o zn an iu F ranciszek Siedlecki, D aw id H opensz­ ta n d i S tefan Ż ółkiew ski.

S tanow isko F ra n cisz k a S iedleckiego, p rze d staw io n e w referacie Eufonologia współczesna, o kreślił jako m a rk sizm um iarkow any, poniew aż au to r żądał w łącze­ n ia zjaw isk językow ych i p o ety ck ich do coraz szerszych k o n tek stó w - aż do k o n ­ te k stu społecznego w łącznie. D aw id H o p e n sz ta n d zadeklarow ał się jako „m a rk ­ sista in te g ra ln y ”, p rzed staw iając założenia m a rk siz m u na szerokim tle filozo­ ficznym w p rac y Zarys programu socjologicznych badań nad literaturą. N ato m iast S tefan Ż ółkiew ski m ów ił O wartości współczesnych badań literackich w Polsce z p u n k­ tu widzenia naukoznawstwa, o p ierając się na b a d a n ia c h F lo ria n a Z nanieckiego. P ropozycja ta za k ła d ała łą cz en ie te o rii lite r a tu ry z te o rią k u ltu ry . Te w łaśnie „socjologizujące” i m ark sisto w sk ie propozycje u zn a ł T roczyński za najciek aw ­ sze i p roroczo zakończył swój te k st o Polonistyce najmłodszej 1935 roku: „P o lo n i­ styka n ajm ło d sza zbiera się do kry stalizo w an ia po d staw nowej n au k i, co pozw a­ la w różyć, że za la t k ilk a n aście inaczej b ęd ą w yglądały nasze b a d a n ia n a d lite r a ­ t u r ą ”44.

M oże w arto zadać pytan ie, ile m ieli lat, z czego żyli, co ro b ili w ybitni p rze d ­ staw iciele „polonistyki n ajm ło d sz ej” Anno Domini 1935. Ich nazw iska przetrw ały

43 Zob. K. Troczyński Polonistyka najmłodsza. Refleksje po Zjeździe Polonistów w Poznaniu, „D zie n n ik P o zn ań sk i” 1935 n r 276, s. 2, 3.

44 Tam że, s. 3. M

(13)

O p in ie

w nauce o literatu rz e, chociaż Siedlecki, H o p en sz ta n d i Troczyński nie przeżyli w ojny i niew iele lat życia m ieli jeszcze p rze d sobą. O to parę danych45:

M aria R zeuska - lat 27, asystentka na uniw ersytecie w W ilnie;

Jerzy P u tra m e n t - lat 25, m a g iste riu m w 1934 roku, pracow ał jako krytyk lite ­ rack i i poeta w red ak cji „Po p ro stu ”;

F ranciszek S iedlecki - lat 29, m a g iste riu m w 1935 roku;

D aw id H o p en sz ta n d - lat 31, m a g iste riu m w 1933 roku, od 2 lat bezrobotny (pracę otrzym ał dopiero w 1937 ro k u w N aukow ym In sty tu c ie Żydow skim w W il­ nie);

Stefan Żółkiew ski - lat 24, m a g iste riu m w 1934 roku, pracow ał jako nauczy­ ciel;

K onstanty Troczyński - lat 29, d o ktorat w 1928; w la tac h 1929-1934 na stypen­ d ia ch zag ran iczn y ch ; nauczyciel, k ry ty k i re c en ze n t teatraln y . H ab ilito w ał się w 1939 ro k u i od połowy w rześnia 1939 m iał otrzym ać w ykłady zlecone na U n i­ w ersytecie P o zn ań sk im 46.

S tatus zawodowy „najm łodszej p o lo n isty k i” był m arny. Wszyscy byli już po stu d iac h i praw ie wszyscy znaleźli się poza m u ra m i uczelni. Tylko jedna R zeuska pracow ała na uniw ersytecie, pozostali w yjeżdżali na zagraniczne stypendia F u n ­ duszu K u ltu ry N arodow ej lub chw ytali się różnych zajęć. N o i nie byli już n a j­ m łodsi - Siedlecki i Troczyński zbliżali się do trzydziestki, H open sztan d trzydziest­ kę przekroczył, n ajm łodszy - Żółkiew ski - m iał 24 lata. P rzedw ojenne Koło P olo­ nistów b ardziej p rzypom ina dzisiejsze koła absolw entów n iż stud en ck ie koła za­ interesow ań. I b u d z i sm u tn e refleksje na te m at losu w ybitnych hum anistów .

I jeszcze jeden m om ent w art jest przy p o m n ien ia. N a Z jeździe Kół P olonistycz­ nych antysem icka bojówka chciała rozpędzić zebranych i pobić D aw ida H opensz­ ta n d a. Tak to w ydarzenie opisał A leksander Rogalski:

pod sam koniec o b rad y z jazdu (odbyw ały się one w jednej z sal na najw yższym piętrze w Z am ku) zostały zakłócone w sk u tek w darcia się na salę dużej g ru p y m łodzieży nie m a­ jącej nic w spólnego z polonistyką, a za to dużo z polityką, i to w jej najbardziej w u lg ar­ nym w ydaniu. O sobnicy ci, ozdobieni „m ieczykam i”, w znosili okrzyki antysem ickie i ta k się aw anturow ali, że nie sposób już było kontynuow ać obrad. Z jazd m usian o - ku żalowi i o b u rzen iu chyba w szystkich jego uczestników - zam knąć.

W spaniale wówczas zachow ał się K onstanty Troczyński: p rag n ął przekrzyczeć in tr u ­ zów, ale poniew aż byl po stu ry „n ik czem n ej”, przeto w skoczył na stół o brad i głośno n a ­ piętnow ał ich postępek. N astęp n ie o stentacyjnie u jął pod ram ię D aw ida H o p en sztan d a (to jego w łaśnie w ykład „w szechpolacy” postanow ili ud arem n ić) i zaczął z nim powoli

45 D ane na podstaw ie S ło w n ik a współczesnych pisa rzy i badaczy łiteratury,t. 3, W arszawa 1994; t. 6, W arszaw a 1999; t. 7, W arszaw a 2001; t. 8, W arszaw a 2003.

46 Zob. St. D ąbrow ski K o n sta n ty Troczyński - człow iek i doktryna,Z ak ład N arodow y im . O ssolińskich, W roclaw 1988, s. 35-36.

(14)

schodzić schodam i w dói ku w yjściu z Z am k u , otoczony przez nas w szystkich, odprow a­ d zany w d u c h u solidarności. Ten dem onstracyj ny gest doprow adził n apastników do w ście­ kłości, ale obyło się bez rękoczynów.47

Troczyński był osobą zn an ą w środow isku k u ltu ra ln y m P oznania, znano też jego praw icowe poglądy, więc kiedy osłonił H o p en sztan d a, bojów karze nie odwa­ żyli się go uderzyć. Ale on sam n apiętnow ał ich postępek w „ D z ien n ik u P oznań­ sk im ” i podał p u b lic zn ie do w iadom ości, że referat jed n ak został odczytany: „refe­ ra t m u siał się odbyć w pryw atnym m ieszk an iu w skutek niepoczytalnych w ystą­ p ie ń bojów ki bokserów czyniących z przew agi fizycznej arg u m en ty na zjazdach n aukow ych”48.

P oznaniacy zaskoczyli gości zjazdowych nie tylko antysem ickim incydentem , ale także przek ład em poetyki Borysa Tom aszewskiego, wydanej n ak ład em Koła Polonistów , po d naukow ą redakcją T adeusza G rabow skiego. P rzek ład u dokonali p oznańscy studenci: C ezary Gołkowski, Tam ara Kowalska i Iren a Szczygielska49. K siążka wywołała zdziw ienie w arszaw skich polonistów , któ rzy p rzyjęli ją z m ie ­ szanym i u czuciam i i m iała sporo bardzo krytycznych recenzji. M ożna zadać p y ta­ nie, jaka była geneza tego kontrow ersyjnego przekładu? Jak i był stosunek G ra­ bow skiego do rosyjskiego form alizm u i czy chciał propagow ać m etodę form alną?

G rabowski - p ro m o to r formalizmu?

Tadeusz G rabow ski na te m at form alizm u w ypow iadał się k ilk ak ro tn ie. W N o ­ wych drogach badania literatury (1931) po raz pierw szy docenił w kład rosyjskiej szkoły form alnej, k tóra - w edług niego - analizow ała poetyckie ujęcia, zw racając uwagę na sem antykę słów, zdań i dźwięków50. W Próbie syntezy nowej nauki o litera­ turze (1933) n ie ro bił system atycznego w ykładu, ale o form alizm ie w spom inał parę razy51. U w zględnił jego zasługi dotyczące języka poetyckiego i b ad a ń n a d w ier­ szem i w idział go w s z e r o k i m k o n t e k ś c i e z a c h o d n i o e u r o ­ p e j s k i m . Tradycję form alizm u stanow iły w edług niego b ad a n ia niem ieckiego językoznawcy, E. Sieversa, k tó ry zajm ow ał się brzm ieniow ą stro n ą języka, n ie ­ m iecka poetyka T h eodora A. M eyera z początku w ieku, podkreślająca językowy c h a rak te r poezji, stylistyka Vosslera oraz koncepcja p rą d u artystycznego W ólffli- na. R óżnice zaś w idział w o d rzu cen iu p rzez form alistów zachodniego id e alizm u 52.

42 A. Rogalski W spom nienia..., s. 28-29.

48 K. T roczyński Polonistyka najm łodsza.

49 B. Tom aszew ski Teoria literatury. P oetyka,red. T. G rabow ska, przei. C. G oikowski, T. Kow alska, I. Szczygielska, N ak ład em Koia P olonistów UP, P oznań 1935, s. 246.

50 Zob. T. G rabow ski N o w e drogi badania literatury,s. 14.

51 Zob. T. G rabow ski Próba syntezy now ej n a u ki o literaturze,s. 18, 27-28, 30-33. 52 Tam że, s. 30-33.

(15)

U w zględnił też krytykę m arksistów . W arto tu dodać, że G rabow ski się nie m ylił, trafn ie (choć n ad e r lakonicznie) charakteryzow ał korzenie fo rm alizm u , o czym p rze k o n u ją pow ojenne stu d ia M a rii R enaty M ayenow ej53.

G rabow ski patrzył na form alizm okiem badacza, a nie entuzjasty. B ardziej in ­ teresow ała go zachodnia geneza n u r tu niż przysw ajanie samej m etody. Teorię lite­ ratury Tom aszewskiego pop rzed ził dw ustronnicow ym , p ełnym rezerw y w stępem , datow anym na maj 1935. C harakteryzow ał w n im nowe tre n d y w nauce, za in te re ­ sow anie poetyką i podkreślał, że inicjatyw a p rze k ład u wyszła od po zn ań sk ich stu ­ dentów, słuchaczy jego wykładów, znających język rosyjski i zafascynow anych ro ­ syjskim form alizm em . Ale jednocześnie p o stu lu je tw orzenie polskiej poetyki w ed­ ług najlepszych, niem ieck ich (!) wzorów. P óki to się nie stanie, należy w ypełniać dotkliw e lu k i przek ład am i. G rabow ski ta k kończy swoją Przedmowę: „przysw oje­ nie n auce najlepszych okazów lite ra tu ry zagranicznej z zakresu literatu ro lo g ii n i e t y l k o r o s y j s k i e j , a l e i n i e m i e c k i e j , uw ażam za obow iązek w spółczesnego p o k o len ia54 (podkr. m oje - S.W.).

Planow ał dalsze przekłady. D aleki od ortodoksji, zgodnie ze swoim, p rez en to ­ w anym na Z jeździe K rasickiego p lu ralisty czn y m nastaw ieniem chciał, by stu d e n ­ ci przełożyli z niem ieckiego poetykę M üllera-F reienfelsa, a z angielskiego poety­ kę A bercrom biego55.

N ie był e n tu z ja stą form alistów , chociaż n ap isał e n tu zja sty c zn ą recenzję p o ­ etyki Tom aszew skiego po u k a z a n iu się jej d ru k iem , co chyba należy uznać za dość dziw ny chw yt m arketingow y, zważywszy, że był re d a k to re m naukow ym re ­ cenzow anego to m u 56. T am rów nież zapow iadał dalsze p rze k ład y i dał w yraz p rz e ­ k o n a n iu o p lu ra liz m ie m e to d w n au c e o lite ra tu rz e . Z n alazła się ta k że uwaga o poetyce M ü llera-F reien felsa, k tó ra p isa n a „z p u n k tu w idzenia psychologicz­ n eg o ” stanow i „doskonałe u z u p e łn ie n ie ” p o ety k i fo rm aln ej. T akie stanow isko M arkiew icz o kreślił jako szokujący dla fo rm alistó w h ip e re k le k ty z m 57. T ym cza­ sem n ie m a w tym logicznej sprzeczności. P ostulow any p rzez G rabow skiego p lu ­ ra liz m m e to d w ynika z n ie jed n o ro d n eg o p rz e d m io tu b ad a ń , k tó ry ob ejm u je a u ­ to ra, dzieło i czytelnika. K ażda z m e to d b ad a in n y elem en t p ro cesu literack iej

53 Zob. M .R. M ayenow a Rosyjskie propozycje teoretyczne w zakresie fo rm poetyckich (1916-1930), w: tejże S tu d ia i rozpraw y,wyb., oprać. A. A xer i T. D obrzyńska, W ydaw nictw o IBL PAN, W arszaw a 1993.

54 T. G rabow ski P rze d m o w a ,do: B. Tomaszew ski Teoria literatury.

55 W spom ina o tym w H istorii literatury polskiej(zob. T. G rabow ski H istoria literatury polskiej,t. 2, Poznań 1936, s. 385). W arto nad m ien ić , że z A bercrom biego obficie

korzystał K onrad G órski w pisanej w latach w ojny rozpraw ie P oezja ja ko w y ra z

(zob. K. G órski P oezja ja ko w y ra z,w: tegoż R o zw a ż a n ia teoretyczne,W ydawnictw o KUL, L u b lin 1984, s. 26, 36, 59-60, 63, 84-85, 101-102, 116).

56 Zob. T. G rabow ski, „Przegląd Pow szechny” 1935, t. 208, s. 96-97.

57 Zob. H. M arkiew icz Recepcja fo rm a lizm u rosyjskiego w Polsce,w: Św iadom ość literatury,

(16)

k o m u n ik a cji. M eto d a fo rm a ln a b ad a język artystyczny, psychologiczna - p ro b ­ lem y osobowości tw órczej.

P rzekład poetyki Tomaszewskiego był więc inicjatyw ą studencką, dziełem trójki entuzjastów znających język rosyjski. N ik t z n ic h n ie m iał dośw iadczenia w pracy redakcyjnej czy przekładow ej, przygotow yw ane rozpraw y m agisterskie też z tym i za g ad n ien ia m i się nie wiązały. Tam ara Kowalska zrobiła m a g iste riu m u prof. Ro­ m ana Pollaka w 1935 ro k u na podstaw ie pracy Życie rodzinne w X V I I I w. na podsta­ wie pam iętników i zabytków literackich; C ezary G ołkow ski p o d k ie ru n k ie m prof. Grabow skiego opracował Kom izm w twórczości Żeromskiego (1936)58; Ire n a Szczy­ gielska n ap isała pracę Przybyszewski jako dramaturg99. N ik t z n ic h nie k o n ty n u ­ ował później pracy badaw czej czy tran slato rsk ie j. N ie w iadom o, jaki był udział red a k to ra naukow ego w tym przedsięw zięciu, czy czytał i w eryfikował poszcze­ gólne fragm enty.

P rzek ład p o zn a ń sk i spotkał się z ostrą krytyką. Pojaw iły się z a rzu ty n a tu ry zasadniczej, dotyczące celowości p rze k ład u (po co n am rosyjski p o d ręczn ik o p ar­ ty na literatu rz e, której n ik t nie zna?), za rzu ty m erytoryczne co do decyzji tlansla- to rsk ic h (przekład term in ó w rosyjskich, tłu m aczen ie cytow anych tekstów poetyc­ kich prozą), w reszcie zarzu ty adiustacyjne (zła polszczyzna, b łędy językowe w tłu ­ m aczeniu) . N aj ostrzej wypowiedział się Ju lia n Krzyżanowski, który orzekł, że „prze­ kład p oznański jest wręcz skandaliczny” i jest to „m arnow anie czasu i pien ięd zy ”60. In n i (Siedlecki, Rostkow ska) chw alili w alory m erytoryczne p oetyki Tom aszew ­ skiego, n ato m iast krytykow ali pracę tłum aczy: zasady p rze k ład u i język tłu m a ­ cz en ia61. F ranciszek S iedlecki n ap isał aż dwie recenzje: jedną, k ró tk ą, zachęcają­ cą do czytania (w „W iadom ościach L ite ra ck ich ”) i drugą, znacznie obszerniejszą pt. N a marginesie „Stylistyki” Tomaszewskiego, w której p isał o w spółczesnej nauce 0 lite ra tu rz e i w yartykułow ał w szystkie swe żale, zw iązane z zainicjow aną w W ar­ szawie serią w ydaw niczą „A rchiw um tłu m aczeń z zakresu teo rii lite ra tu ry i m eto ­ dologii b ad a ń lite ra c k ic h ”, w której rok w cześniej w ydano (w tłu m ac ze n iu jego 1 Ja n in y K ulczyckiej) książkę W iktora Z irm u n sk ieg o Wstęp do poetyki, który we­ d ług niego nie został zauważony. Uw ażał, że działalność przekładow ą należy zsyn­ chronizow ać i poznaniacy pow inni uprzedzić „A rchiw um ” o swym zam iarze. Ujaw ­ n ił, że były „ p rz y m iark i” do Tom aszewskiego, ale tłum acze (L. O kołów -Podhor­ ski, W. Zaw odziński, S. Pollak), cofali się p rze d tru d n o ściam i. K siążka Tom aszew­ skiego to rosyjska poetyka historyczna i w edług niego należałoby ją raczej z a ad a p ­ tować niż tłum aczyć, ale wówczas pow stałaby zu p ełn ie in n a praca. Po rozw aża­

58 O jego losach w ojennych i em igracji pisze A .R ogalski Wspomnienia..., s. 9-10. 50 Praca I. Szczygielskiej ukazała się w serii „Prace K om isji Filologicznej

Poznańskiego Towarzystwa P rzyjaciół N a u k ” (1936). 60 J. K rzyżanow ski, „Nowa K siążka” 1935 n r 10.

61 Zob. E. Rostkow ska, „Pion” 1936 n r 1-2; F. S iedlecki, „W iadom ości L ite ra c k ie ” 1935 n r 43 oraz N a marginesie „Stylistyki” Tomaszewskiego, „Przegląd W spółczesny” 1935, t. 55, s. 118-132.

(17)

O p in ie

n ia ch n a tu ry ogólnej Siedlecki w yszczególnił w szystkie b łędy tłum aczy, a było ich niem ało.

P rzek ład u poetyki Tom aszewskiego nie m ożna więc uznać za sukces naukowy. B ardziej niż studentów błędy obciążają prom otora, który nie chciał czy nie um iał pokierow ać ich pracą. Ale tłu m aczen ie było na pew no sukcesem dydaktycznym G rabow skiego, który p o trafił rozbudzić zainteresow ania m łodzieży i dzieło - ob­ szerne i tru d n e - doprow adzić do finału. I m im o szeregu potknięć książka T om a­ szewskiego do dziś fu n k cjo n u je, jej fra g m en t znalazł się w antologii A nny B u­ rzyńskiej i M ichała P. M arkow skiego62.

Czy działalność naukow a i dydaktyczna au to ra Now ej nauki o literaturze zasłu ­ guje na dyskw alifikację?

B ronię p am ięci Tadeusza Grabow skiego.

Abstract

Seweryna WYSŁOUCH

Adam Mickiewicz University (Poznań)

Tradition Crossed out. Tadeusz Grabowski and the Poznań ‘Circle o f Polish Scholars’

Tadeusz Grabowski ( I 87 I - 1 960), a Polish scholar and Romance philologist, professor o f the University o f Poznań, was a literary theoretician w h o prom oted the anti-positivist breakthrough in Poland. His article Nowa nauka o literaturze [T h e new literary science’] (1935) was an underestimated interesting attem pt at introducing a communicative and anthropological perspective in literary research. Grabowski was a patron o f the Circle o f Polish Scholars which before W W 2 carried out animated research activity. In 1935, the Circle organised a Convention o f Circles o f Polish Studies at which young scholars from Vilna, fascinated w ith the Russian formalism (M. Rzeuska, J. Putrament), discussed and held methodological disputes with adherents o fth e sociological method and Marxism (F. Siedlecki, S. Żółkiewski, D. Hopensztand).

62 Zob. Teorie literatury X X wieku. Antologia, red. A. B urzyńska i M .R M arkow ski, Z nak, K raków 2006, s. 112-135.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Książę Jan III Starszy sprawował początkowo władzę w księstwie samo- dzielnie, nie dopuszczając do współrządów młodszego brata Wacława III 20. Z czasem zapewne się

Henryka Krawczyka z okazji nadania Profesorowi Michałowi Białce tytułu doktora honoris causa Politechniki Gdańskiej Profesorowi Michałowi Białce tytułu doktora honoris

Hierin wordt aangegeven in welke volgorde de verschillende onderdelen gekozen moeten worden en uit welke soorten onderdelen gekozen kan worden.. Deze onderdelen komen in

3.2. De golfmeetboei verankerd via een ankerboei 3.2.1. Situatie volgens fig. gegevens ankerkabel d 6mm 1=50 meter drijvende verbindingskabel kleur : rood 1=15 m... ankerboei kleur

Wyprowadzany z doktry- ny państwa „stróża nocnego” zarzut, że umieszczenie w konstytucji przepisów poddających tworzenie partii reglamentacji jest sprzeczny

Tyl­ ko gwoli dokumentacji pozwalamy sobie wymienić braci Śniadeckich, Wawrzyńca Surowieckiego i wykładowców związa­ nych ze Szkołą Rolniczą w

[r]

Postępowanie o uzyskanie przez opiekuna zezwolenia sądu opie­ kuńczego we wszelkich ważniejszych sprawach, które dotyczą osoby lub majątku osoby poddanej opiece, stanowią