• Nie Znaleziono Wyników

Ze studyów nad "Memoryałem" Ostroroga : (serya III)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ze studyów nad "Memoryałem" Ostroroga : (serya III)"

Copied!
33
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Ze studyów nad „ M emoryałem“ Ostroroga.

( S E R Y A III).

h) Aoncimentam a hasła kościelno«reformacyjne w polskiej lite­

raturze wieku XVI.

Nie mamy na celu przedstaw iać obrazu w szystkich teoryi, w y­ głoszonych przez literaturę, pow ołaną przez cały ruch w. XVI do życia. Zaznaczyliśmy już, w jakich kierunkach kiełkow ała myśl ludzka, i nie może chodzić nam w Studyach o O strorogu o szczegó­ łowe badania jej dorobku literackiego w całej rozciągłości. O gól­ nikowe stw ierdzenie stanu rzeczy je s t zupełnie wystarczające. W razie przeciwnj^m rozminęlibyśm y się z w ytkniętym przez nas zadaniem i w ykroczylibyśm y po za granice tytułu, jaki nadaliśm y rozdziałowi poprzedniem u, oraz tego tytułu, pod jakim nasza praca jest ogłoszona. U w ażaliśm y za konieczne zatrzymać uwagę czy­ telnika na porów naw czej charakterystyce całego ruchu reforma- cyjneg° w w. XV i XVI, gdyż był on tłem, na jakiem najróżno­ rodniejsze i najsprzeczniejsze dążenia i myśli m ogły pow staw ać i wylewać się bądź w czynach, bądź w literaturze.

Zam ierzając przystąpić do rozpatrzenia kw estyi, jaki zacho­ dzi stosunek ideow y pomiędzy M O stroroga a literaturą, w ytw o­ rzoną przez cały ruch reformacyjnjr w w. XVI, musimy określić pole naszych badań i z tej tak rozgałęzionej literatury usunąć wszystko to, co w porów naniu z M przedstaw ia dział całkiem od­ rębny. Otóż przedew szystkiem zmuszeni jesteśm y ominąć te dzieła, które są wyłącznie kw estyom religijno-dogmatycznym poświęcone, z tych zaś dzieł, w których są wogóle spraw y kościelne omówione, uwzględnić kw estye, dotyczące reformy organizacyi kościelnej, ży­ cia duchow ieństw a, obyczajów i t. d. W największym stopniu

(3)

3 2 ZE STU DY ÓW NAD „MEMORYAŁEM“ OSTR OR OG A.

przykują naszą uw agę dzieła treści ogólniejszej, oraz mające cha­ rak ter kościelno-polityczny—w nich znajdziem y m ateryał, najbar­ dziej podatny do operow ania przy zestaw ieniach poglądów O stro- roga i pisarzy w. XVI. Musimy zaznaczyć, iż analizę porów naw czą tych poglądów przedsięwzięliśm y bynajmniej nie w celu wyłącznego poszukiw ania zgody u w ym ienionych autorów lub ew entualnych w nich w pływ ów , bynajmniej też nie w przekonaniu, że jedynie zgoda ta może dla nas mieć pew ne znaczenie. Ram y naszego za­ dania byłyby w takim razie zbyt zwężone. Oczywiście, że skonsta­ towanie zgody w poglądach O stroroga i innych pisarzy będzie dla nas rzeczą bardzo doniosłą,—nie zaniedbam y jej podkreślić i n a ­ w et, o ile to się uda, poczynić w iarogodne wnioski,—lecz na tem wyłącznie poprzestać nie możemy. Nas pow inna obchodzić nie- tylko kw estya zgody w poglądach. W spom nieliśm y już, że w. XV z jego dążeniami i literaturą kościelno-polityczną, w której w ybi­ tna rola należy się O strorogow i, je st niejako m iniaturą w. XVI — uw ażam y przeto za zbyteczne stawiać pytanie, czy są wogóle łącz­ niki ideowe pom iędzy M, a w łaściw ym działem literatury w ieku XVI. T eraz pragniem y zbadać, jakie to były owe łączniki, jak n a ­ stępcy naszego staty sty na polu kościelno-politycznem reagow ali na te same zagadnienia, jak ie kształty przybrały ich poglądy, czy myśli, w ygłoszone przez O stroroga, nadal rozw ijały się, lub—cał­ kowicie zmieniały sw ą postać, albo może pow tarzały się, i u jakich pisarzy objawiły się one w formie identycznej, gdzie zaś w od­ miennej i ostatecznie—czy pisarze kościelno-polityczni w. XVI byli tylko jeg o następcam i w zakresie swych badań nad poszczególne- mi zagadnieniami, czy też może i następcam i w poglądach.

W iem y, że chociaż mniejszą, lecz za to najważniejszą i bardziej aktualną częścią trak tatu O stroroga, je st część pierw sza—kościelna. D latego też, pozostaw iając tym czasem na uboczu kw estye świecko- polityczne, przystąpim y najpierw do zbadania kw estyi—w jaki sp o ­ sób zostały załatw ione w literaturze w. XVI zagadnienia treści kościelnej.

O stroróg nie był teologiem , lecz politykiem , trak tat zaś jego dziełkiem politycznem. W szystkie te spraw y kościelne, jakie w niem porusza, obchodzą go ze strony politycznej, gdyż Kościół, z jego organizacyą, obyczajami kleru i stosunkiem Polski do Rzymu, przykuw a uw agę naszego statysty jako czynnik polityczny, jako część składow a organizm u państw ow ego. Będąc rzecznikiem polityki królewskiej w stosunku do Rzymu, O stroróg pragnął unorm ow ać te stosunki, lecz na korzyść króla. S tosunki dyplom atyczne mogą i nadal pozostać pomiędzy Polską a Stolicą A postolską, byle tylko

(4)

ZĽ STUDY ÓW NAD „MEMORYAŁEM" OSTR OROGA . 3 3

spoczywały na gruncie jaknajw iększej niezależności króla w decy­ dowaniu o ważnych spraw ach, dotyczących kościoła polskiego; niech zwyczaj składania obedyencyi papieżow i będzie zniesiony, nominacye zaś biskupów polskich niechaj nie podlegają wyrokom Kuryi.

Król, zdaniem O stroroga, niczyjej w ładzy, oprócz boskiej, nie podlega — wobec tego je st niezależny od papieża, w swojem zaś państw ie może, w razie potrzeby, mieszać się do spraw kościel­ nych. Przy norm alnym stanie rzeczy, pożądany byłby podział kom- petencyi w ładz kościelnych i świeckich. Taki stan rzeczy nie u ja­ wnia się i dlatego Kościół nietylko nie pow inien wkraczać w sp ra­ wy świeckie, lecz sam musi, zdaniem O stroroga, uznać swą p e ­ wną zależność od w ładzy państw ow ej.

Nie w ypow iadając swego udania w spraw ie obedyencyi, p i­ sarze polityczni, następcy O stroroga, interesow ali się w’ielce sto ­ sunkami, jak ie zachodzą i zachodzić pow inny między w7ładzą du­ chowną a świecką. Z pisarzy polskich właściwie rękę w' tych kwe- styach podał O strorogow i jeden Przyłuski; dodam y tu cudzoziemca, co gościnny przytułek w Polsce znalazł—Kalimacha. Pierw szy nie je st przeciw teoretycznem u uznaw aniu papieża za pierw szego b i­ skupa, lecz uważa, że w praktyce spraw y religijne i kościelne w państw ie ma rozstrzygać król, lub wogóle władza świecka. Drugi w przypisyw anych mu „R adach“ ostrzega króla, aby miał się na baczności i nie pozwalał papieżowi, ani duchow ieństw u miejsco­ wemu w ładzy swej uszczuplać: Bądź Panem w królestw ie swem, i wniw'ecz obróć kanoników elekcye ł). Przez innych pisarzy wr. XVI pogląd O stroroga został albo całkiem nieprzyjęty, lub nieco zmo­ dyfikowany. Przedew szystkiem w roli rzecznika prerogatyw papie­ skich w ystępuje ten, co w spraw ach osobistych najwięcej w alcz\rł z kuryą i urągał niektórym papieżom — Orzechowski. Pod koniec życia pokutuje on za swe dawne grzechy w zględem kościoła i w y­ jaśnia, że przeciw samej instytucyi papiestw a nigdy nie pow sta­ w a ł2). Całą tę władzę, jak ą autor M przelew a na króla, O rzecho­ wski składa w ręce kościoła. Kościoł nie je st zależny naw et od naj­ wyższej w ładzy świeckiej (i nietylko w spraw ach kościelnych, lecz i w świecko-politycznych)—przeciwnie korona musi upokorzyć się przed ołtarzem . K apłan je st sługą ołtarza, król zaś w ładzę sw ą

*) W i s z n i e w s k i , H ist. lit. p olsk . III, 4i>8 (R ady K alim ach ow e w p rzek ł. polsk .).

2) O r i c h o v i i F r i c i u s (Crac. S ie b e n e ic h e r , 1Ь62) p. 4b— ЬО, 64.

(5)

3 4 ZE STU D YÓ W NAD ,,MEMORYAŁEM1' OSTR OR OG A.

o trzym u je od k ap łan a, k o ro n u jąceg o go i w o b e c teg o p od leg a w ładzy teg o , z czyich rąk w ładzę sw ą o db iera. K ró la k oronu je p ry m a s — on je s t ź ró d łem w ła d z y k ró lew sk iej, nie zaś jej p o d ­ danym . P rz y takim stan ie rzeczy d ro g ą ind uk cy i dochodzim y do zasady zależności K ró lestw a P o lskieg o od p ap ieża, k tó ry , w razie uch y b ien ia zad an iu i złam ania p rzy sięgi przez króla, detroni- zuje go !).

Nic też dziw nego, że w obec takiej teoryi broni O rzechow ski, że tak pow iem y, e x te ry to ry a ln o śc i k ościoła i d u ch ow ień stw a:—ko ­ ściół nie m a n a d so b ą tak iej w ładzy ziem skiej, p rzez k tó rą m ó głby być sąd zo n y. W sp a d k u po C h ry stu sie d u ch o w ień stw o otrzym ało praw o n a w o ły w a n ia stan ó w św ieckich n a d ro g ę p ra w d y i cnoty, i przez nie stro fo w anem nie m oże b y ć 2). O s tro ró g po w iad a, że król zależn y je s t w yłączn ie od B oga, O rzech o w sk i zaś widzi p rz y ­ kazania boskie i w ładzę boską w K ościele ziem skim i w osobie n a ­ m iestn ika C h ry stu so w eg o : qui rex p a p a e serv it, legi D ei ас Dei ordi- n atio ni serv it. A u to r M staw ia k ró la w zależności od w ładzy n ie ­ w idzialnej, O rzech o w sk i — w idzialnej, uo so b io n ej przez Rzym p a ­ p ie s k i3), k tó ry przez S tw ó rc ę w szech św iata p o w o łan y je s t dla opieki n ad w szy stk im i urzędam i, ich sp ra w am i i obow iązkam i. O rzech ow sk i n a w o łu je d uch o w ień stw o , a szczególnie ep isk o p at polsk i, aby o w yższości w ładzy sw ej p a m ię ta ł—w szak non... sum- m us sa c e rd o s su b ie c tu s est regi ...sed re x ip se su p p lex e st sacer- d o ti—w p a ń stw ie polskiem tą p ierw szą o so b ą je s t so lu s an te alios G n e sn e n sis A rch iep isco p u s 4). Niech w ięc, pom ni n a sw e sta n o w i­ sko n iezależne w p a ń stw ie , biskupi nie ro ztaczają przed królem n iew łaściw3rch dla ich godności h o n o ró w pod czas n ab o żeń stw a. K rólow i zaś O rzecho w sk i zaleca, a b y n igd y się nie w ażył w ładzy swej n a rów ni staw iać z w ładzą b isk up ią i ab y w zględem b isk u ­ p ó w , ty ch k luczników życia w iecznego i w ik a ry u sz ó w C h ry stu so ­ w ych, zach o w y w ał się zaw sze z n ajgłęb szym szacunkiem 5).

R zecz oczy w ista, że po w y sto so w a n iu takiej adm onicyi pod

') D y a 1 o g ...o k o ło ex ek u cy i (1562) dyal. 1—III passim , Q u i n c u n x ( 1564), ed. T urow ski; P olitia (1566); C h i m e r a (Crac. Laz. 1562), 34a, 39, 62a.

2) F r i c i u s ed . cit. 59 sq. 3) I b i d . 66—7.

4) C h i m a e r a, ed. cit 34a.

s) F i d e l i s S u b d i t u s w red . z r. 1548 w y d . p rzez S a en g era i W ie r z ­ b o w sk ie g o . W . 1908, str. 7 5 — 6: quanto C aesar a p on tifice su p eretu r, tanto q u o q u e tu ab e p is c o p o su p erere... et quod p o n tifex n o n d eb et C aesari, п ес tibi qu oq u e a n tistes d e b e t regi.

(6)

ZE S TUD YÓ W NAD „MEMORYAŁEM“ OS TROROGA . 3 5

adresem wyższej w ładzy świeckiej, O rzechow ski nie zmieni swej taktyki i w kw estyi, dotyczącej nom inacyi wyższych dostojników ko­ ścielnych. Na mocy jakiegoż to praw a król ma obierać biskupów — pyta on—na mocy jakich kanonów, lu b krocząc za czyim przykła­ dem? Przeciwnie, daw ne dzieje Polski i kanony świadczą przeciw zwyczajowi, niepraw nie i z obrazą boską zastosow yw anem u od pew nego czasu. Z bólem serca dodaje Orzechowski, iż skoro mia­ łoby stanąć na tem, że król sobie pozostaw i praw o nominacyi biskupów, nie zaś kapitułom , niechaj przynajmniej dogląda, aby w yż­ sze urzędy kościelne w ręce osób bez w łaściw ych kwalifikacyi nie trafiały. Jeżeli zaś zechce król zwrócić kościołowi jego daw ne p ra­ wa, ów odzyska sw ą daw ną siłę, gdyż przedewszystkiem hierar­ chia będzie obierana nie przez jedną osobę, lecz na mocy decyzyi całego zgrom ad zen ia1), na żądanie szlachty, t. j. nie przez kapi­ tuły, lecz zapew ne przez delegatów stanu uprzyw ilejow anego w państw ie. P rojekt ten co do w yborów biskupich został w sposób bardziej szczegółowy oparty na zasadzie większej sprawiedliwości, aniżeli podany przez Frycza. W spom ina on daw ny zwyczaj, jaki niegdyś panow ał w kościele, iż biskupami mogli zostać wyłącznie ci, co zostali w ybrani przez duchowieństwo, co byli przez stany świeckie pożądani i ostatecznie na mocy w yroku w szystkich bisku- pów i z prym asem na czele k on sek ro w an i2). Otóż proponuje Frycz, aby po śmierci biskupa król zw oływ ał zjazd, ludności dye- cezyi właściwej. Stan świecki, podzielony na czteryi kurye—urzę­ dników, rycerzy, mieszczan i rolników —obiera po trzech przedsta­ wicieli od poszczególnej kuryi. Takąż drogą stan duchow ny obiera również dw unastu delegatów . W razie nieobecności rolników, luki na zjeździe zostaną zapełnione przez delegatów ze szlachty. Przed rozpoczęciem obrad, którym przewodniczy król lub jego zastępca, oraz adm inistrator dyecezyi, każdy składa przysięgę, iż głos swój będzie oddaw ał tylko na tego, o którego cnotach nie będzie w ą tp ił3).

O stroróg nie w padł na myśl podania takiego projektu, coby zdołał w szystkie stany podczas w yborów pogodzić. Dbał on o to, aby biskup był mile w idziany przez króla. W edług projektu

Fry-*) I b i d . 47— 50. 7 0 - 3 , oraz P o 1 i t i a.

2) L i s t F r y c z a do L eo n a S ło ń c z e w s k ie g o , bisk. kam ień., d o łą czo n y do „Oratio de le g a tis m itten d is“ (Crac. Scharf. 1546; w łasn . bibl. hr. P rzezd ziec- kich). A u tor w sk a z u je tu, ż e ten biskup zo sta ł o m ó w io n ą w liśc ie drogą w y ­ brany.

(7)

3 6 ZE S TU D Y Ó W NAD „MEMORYAŁEM“ OSTR OR OG A.

czowego obrany dostojnik kościoła m ógł zostać persona grata nie tylko dla państw a i narodu, lecz i dla K o śc io ła !).

Za to w yłącznie władzom kościelnym obiór biskupów i wogóle wyższych dostojników kościelnych chce pow ierzyć Z ab oro w sk i2); zaś bezimienny au to r traktatu, napisanego za czasów pierw szego bezkrólewia, je st tego zdania, iż spraw y kościelne należą w yłą­ cznie do biskupów i zwierzchności duchownej, i żadna świecka władza dostępu do nich mieć nie pow inna 3).

S praw y te, dotyczące ogólnego stosunku władzy świeckiej do kościelnej, możeby tak bardzo nie turbow ały umysłu O stroroga, gdyby chodziło wyłącznie o znaczenie zasadnicze w ładzy św ie­ ckiej, królew skiej, oraz o godność króla i jego miłość własną. Nie chodziło O strorogow i o piękne teorye oderw ane, gdyż nie był do- ktrynerem . P atrzył na rzeczywistość trzeźwo i widział, że uznanie wyższości w ładzy kościelnej nad św iecką lub naw et im m unitetu absolutnego pierwszej odzwierciedli się nietylko w teoryi, lecz i po­ ciągnie za sobą niem iłe bardzo skutki praktyczne, połączone z wiel- kiemi ofiarami pieniężnemi. Musimy tylko przypom nieć, iż w szyst­ kie bardziej ostre ustępy w M, skierow ane bądź przeciw kuryi, bądź przeciw duchow ieństw u polskiemu, nigdyby nie byty zapew ne pow stały, gdyby chodziło tu nie o skarb i o kieszenie ludności, lecz o czcze słówka. W szystkie myśli treści obyczajowej, jakie w kościelnej części M znajdujemy, są tylko drobnym dodatkiem do tej całości, która na gruncie ekonomiczno-finansow}’m pow stała. Jeżeli autor otw arcie w M o kościele narodow ym nie mówi, to do pew nego stopnia musi on być poczytyw anym za przodka tych p i­ sarzy i działaczy w. XVI, którzy sym patye swe dla idei utw orzenia takiego kościoła jaw nie wykazywali.

Nie tak to łatw o jednak było O strorogow i jednem pocią­ gnięciem pióra skasować to, co było ju ż in veterata consuetudo; w. XVI odziedziczył w następstw ie po wiekach przeszłych za­ leżność finansow ą państw a polskiego od kościoła. T en stan rze­ czy spotkał się w w. XV z niechęcią stanów świeckich i z kry­

‘) P o r. m niej u d atn y p rojek t w y b o r ó w na u r zęd y k o ścieln e, d o k o n y ­ w an ych p rzez K o śció ł, t.j. p rzez zg ro m a d zen ie w iern y ch , n ie zaś d u ch o w ień ­ stw o, p od an y p rzez M arsyliusza (p. w naszej pracy cz. I n in ie jsz e g o rozdz.).

*) T r a c t a t u s d e n a t u r a i u r i u m e t b o n o r u m r e g i s . Star, pr. p. pom n. V , 41—43.

3) N a p r a w a R z e c z , k o r o n n e j d o e l e k c y i n o w e g o k r ó l a 1573, p. P ism a p o lity c z n e z c z a só w p ie r w sz . b ezk r. w y d . Czubka, str. 193. (K rak. 1905).

(8)

ZE STU D YÓ W NAD „MEMORYAŁEM“ OSTR OR OG A. 3 7

tyką pow stającej w tedy literatury politycznej. W w. XVI reago­ w anie było o wiele potężniejsze, gdyż dla zaciętej walki z zachcian­ kami duchow ieństw a i z różnym i zwyczajami, dla ludności uciążli­ wymi, now y ruch reform acyjny przygotow ał działaczy społecznych z jednej i cały ju ż zastęp pisarzy-krytyków z drugiej strony.

Podając projekt napraw y Rzeczypospolitej, O stro ró g p ragnął przedew szystkiem przekonać kierowników polityki ówczesnej, że państw o pow inno być całkiem niezależne od kościoła w spraw ach finansowych. Niech duchow ieństw o pielęgnuje ducha, nie zaś kie­ szeń w łasną. Niech w pływ ają do skarbu kościelnego chociażby największe datki, lecz w postaci ofiar dobrow olnych. U prawnione zależności finansow e nie pow inny mieć miejsca. Lecz na tem autor

M nie poprzestaje. Pragnie on nietylko w yzw olenia państw a z pod

„opieki“ ekonomicznej kościoła, jak a się objaw iała w obowiązko­ wych annatach, odpustach, św iętopietrzach, dziesięcinach i t. d., lecz dąży do tego jeszcze, aby zrównać stan duchow ny ze stanami świeckimi w spraw ach podatkowych, innemi słow y abjr postawić kościółjuż w pew nej finansowej zależności od państw a: ciężary p ań ­ stw ow e w szyscy powinni na swych barkach dźwigać, a tembar- dziej stan najzamożniejszy. Subsidia charitativa nie są w ystarcza­ jące—chodzi o stałe i określone zapom ogi dla skarbu *).

Przekonam y się niebawem, że też same dw a kierunki, jakie w kwrestyi, dotyczącej stosunków kościelno-państw owych, uw yda­ tniły się w traktacie O stroroga, obrała myśl polska w literaturze w. XVI; z jednej strony zaznaczają się dążenia do odebrania du­ chow ieństw u w ładzy w spraw ach n atury finansowej, z drugiej zaś do rów noupraw nienia stanu duchow nego ze świeckim w spraw ach również finansowych, lecz dotyczących ju ż skarbu nie kościelnego, lecz państw ow ego — są to spraw y podatkow e i wogóle dotyczące wszelkich pow inności, od których duchow ieństw o usuw ało się, stojąc na drodze praw nej lub tradycyjnej.

W szelkie roszczenia finansowe, czynione przez duchow ień­ stwo, jakie się w yraziły w symonii, odpustach, sakrach i innych ofiarach, składanych przez ludność duchow ieństw u lub kościołom, w owych czasach połączone były z takiemi akcesoryami; ofiary zaś były zazwyczaj pobierane w sposób tak niesym patyczny, bru­

K w e sty ę tę O stro ró g (ro zd z. VI i X) n ie s te ty om aw ia o g ó ln ik o w o , bez w sz e lk ic h s z c z e g ó łó w i n ie w yjaśnia, jak ie m a stan d u ch ow n y op łacać p od a­ tki. M ów i w o g ó le d e contributionibus, o ró ż n y c h p o w in n o ścia ch i sam i już m usim y d o m y śla ć się , ż e p ragnął sta ły ch i o k reślo n y ch p o d a tk ó w —o c z y w iśc ie , w y g ła sz a ją c sw ó j p rojek t, do n ic z e g o in n e g o n ie dążył.

(9)

3 8 ZE STUDYÓW NAD „MEMORYAŁEM“ OS TROROGA .

talny i wyłączający wszelkie wyższe cele i ideowość, iż nie tak łatwo było znaleźć człowieka pow ażnego, uczonego, coby w obro­ nie tych roszczeń staw ał. Napaści na apetyt duchow ieństw a bądź rzymskiego, bądź miejscowego, jakie m iały miejsce w czasach ostrorogow ych, uplastyczniły się podczas wybuchu reformacyi w w. XVI; czego innego nie można było przew idyw ać—napaści te byłyby całkiem naturalne w w. XVI, naw et w tym razie, gdyby reform acya w tedy do Polski nie zajrzała. D aw ne zwyczaje ko­ ścielne utraciły sw ą czystą, pierw otną formę i przeciw sobie wciąż uspasabiały mężów, których losy kościoła mocno obchodziły.

Pisarze, którzy oburzali się na praw o i zwyczaj w zbogacania kieszeni stanu duchow nego, pragnęli widzieć pieniądze, pobierane od polaków na korzyść kuryi lub kościoła miejscowego, spoczy- wającemi w skarbie koronnym, któryby je na potrzeby państw o­ we i szczególniej n a spraw y w ojenne przeznaczał.

Jeżeli i w w. XVI spraw y annatow e i indulgiencyjne nie miały zw olenników w śród pisarzy kościelnych, to też o tyle one już spo­ wszedniały, i stosunek do nich był tak kategorycznie negatyw ny, że większość pow ażnych pisarzy uw ażała za m arnow anie czasu i pap ieru —pow staw anie, popierane szczegółami, przeciw rzeczom, co do których nie było chyba zdań sprzecznych. T y lk o Rej, tra ­ ktując różne ważne spraw y w sposób feljetonow y, uważał za po­ trzebne w swych dziełach napiętnow ać odpusty i sakn^. Pow tarza on stare teorye, że odpuszczenie grzechów zależy wyłącznie od Boga i za żadne pieniądze nie może być zdobyte od ludzi. C hry­ stus dla swych uczynków w ym agał tylko w iary bez wszelkiej za­ płaty i za w iarę odpuszczał grzechy—teraz zaś w ruchu cyrografy, listy jakieś indulgiencyjne, pielgrzymki. Najwięksi złoczyńcy przy takich porządkach zawsze zdołają pozyskać dla siebie odpuszcze­ nie grzechów *). Jeżeli odpusty, udzielane przez ludzi za pieniądze, sprzeciwiają się praw om boskim, o tyle sakry — praw om k o ron­ nym: droga dla nich nie do Rzymu, lecz do skarbu koronnego. Państw a, mówi Rej, co żadnej uwagi na dekretały rzymskie nie zwracały, zażywały spokoju, polacy zaś, innej polityki trzy­ mając się, m uszą drżeć przed złym sąsiadem rzym skim 2). Tak, jak O stroróg, co w rozdz. IX M pow iada, że papież, w ym agający

1) P o s t y l l a , 1571 (W ie r z b ię ta ) Kaz. na n ied z. 19 p o św . T rójcy, 234, a także passim ; p. też A p o k a l i p s ę , Z w i e r z y n i e c , K r ó t k ą r o z ­ p r a w ę —p a ssim .

2) S p ó l n e N a r z e k a n i e (w y d . K allen b ach a w B ib l. dz. w y b . N. 308, ro zd z. II).

(10)

ZE STU D YÓ W NAD „MEMORYAŁEM“ OS TR OROGA . 3 9

annat, pow inien mieć na względzie interesy państw a, wciąż nara­ żonego na niebezpieczeństw o ze strony pogan i piersiami swe- mi broniącego od nich Europę Zachodnią, uwraża i Rej, że Ojciec Sw. powinien mieć w pieczy państw a, mające granice po gańskie *).

Brak system atycznego wykształcenia, ogłady towarzyskiej i ściśle z tem połączona rubaszność charakteru, oraz zaciekłość akatolicka przeciw Rzymowi, dawał}' na każdym kroku Rejowi impuls do w ygłaszania sentencyi pow ierzchownych, ogólnikowych, oddawna znanych i nie mających głębszego znaczenia. Do tejże kategoryi możemy zaliczyć i inw ektyw y O rzechow skiego — owoc warcholstw a i pryw aty, nie zaś poważnego rozpatrzenia stanu rzeczy i troskliwości o dobrobyt państw a. O burzony na kuryę za to, iż nie chce aprobow ać jego małżeństwa, O rzechow ski zw raca żądło swe na te ujemne strony w kościelnym system ie finansowym, o które wciąż zahaczał Rej. W szystkie wasze indulgencye, jubileusze i t. d„— pisze do papieża Juljusza III — nie wiele co mogą w skurać—ludzi do Rzymu nie zw abią i nie umocnią ich w wierze. Już naw et papiści nie łudzą się co do w artości pom ysłów kuryi, gdyż prze- konywują się, iż pow stały one specyalnie w celu oszukiw ania ludzi niedośw iadczonych w celu wyłudzania pieniędzy—excogitatae tur- pis lucri g r a tia 2). Mając na myśli spraw ę swego m ałżeństw a, pow iada w tymże liście, że papież w ogóle nad P olską nie ma takiej władzy, z jakiej może korzystać we W łoszech. Polska ma swego króla i ten naw et, chociaż zwierzchnik, jest skrępow any konstytucyą i przeciw niej działać nie może. G dyby papież naw et tego zażądał, król nie pow ie O rzechow skiem u— idź na wygnanie,

gdyż takie je s t żądanie papieskie! 3).

]) Z w i e r z y n i e c (B ibl. pis. p o lsk ., w y d . p rzez Ak. Urn. N. 30). R ozdz. III, u stęp X X X IV (S ak ra, co do R zym u n oszą)

J e śli ją sakrą zow ą, iż z R zym u p ow stała, B ę d z ie sacratissim a, g d y b y tu została; Bo s ię na n iep o trzeb n y tam obraca zb ytek , T u b y w żd y ku o b r o n ie była na p o ży tek ,

W sz a k w in ien o ciec ś w ię ty pań stw a k rześcia ń sk ie . O p atrow ać, g d z ie m ają g r a n ic e p o g a ń sk ie;

L eczb y tu radszej w y d a r ł, niźli o p atrow ał, B y ś mu dał i trzy gardła, w n et b y j e p rzech o w a ł.

2) S t . O r i c h o v i i R u th en i ad Julium III P . M. Su p p licatio de appro- bando m atrim on io a se inito. Bas. O por. 1551, p. 136 (e g z . bibl. ord. Z am oj­ skich).

(11)

4 0 ZE STUDYÓW NAD „MEMORYAŁEM“ OSTR OR OG A.

Z dan ia te, w y gło szo n e przez człow ieka, m ającego na w zglę­ dzie sw e in te re s y p ry w a tn e , znalazło b y p ok lask u w ielu n ajp o ­ w ażniejszych m ężów sta n u i p isa rz y —zw olen n ik ó w ko ścioła n a ro ­ dow ego, czy to k a to lik ó w czy p ro te sta n tó w . K ażda je d n a k sen- tencya, w y g ło szo n a przez teg o czy innego au to ra, m a tem w iększe d la n as znaczenie, jeżeli w \/pływ a z u m ysłu b ez stro n n eg o i je s t p o zb aw io n a hipo k ry zyi. O R eju nie pow in niśm y w y d aw ać takiego sądu. Nie w ygłaszał on sw ych zdań ja k o k ry ty k b ezstro nn y, bądź- cobądż je d n a k m ów ił to, co m u leżało n a sercu i, jeżeli u rą g a ł pap iestw u , to placó w k i sw ej nie zm ieniał i b y ł zaw sze szczery. W ą tp im y za to o szczerości O rzech ow sk iego , g dy zaciekle n a ­ pada n a p ap ieża i n a ku ry ę. W późniejszych sw ych dziełach p o ­ k u tu je za grzechy, p o p e łn io n e w zg lędem R zym u i ośw iadcza, iż je s t najw iern iejszym sy n em i słu g ą p ap ieża i S to lic y A p ostolskiej. S tą d m og lib y śm y w y w n io sk o w ać o p ew nej zm ianie, ja k a w p ó ­ źniejszym w iek u zaszła w sto su n k u n aszeg o p ierw szeg o p u b licy sty do Rzym u. Isto tn ie z biegiem czasu nam iętności sw e, oraz w arch ol- stw o m ógł O rzech o w sk i poskrom ić i c h a ra k te r sw ój do p ew n eg o sto p n ia zrów n ow aży ć — nie p rzyp uszczam y jed n a k , ab}7 zaszła w nim tak w ielka zm iana, iżby z zaciekłego w ro g a p a p ieża stał się p o k o rn y m b a ra n k iem i słu g ą tej k uryi, k tó ra przez ten czas bynajm niej n a lepsze się nie b y ła zm ieniła. J e ste śm y teg o zdania, że i w r. 1551 w szelkie sak ry i o d p u s ty w cale ta k nie ro z d ra ­ żniały O rzech o w sk ieg o , i zam ilczałby m oże o tych sm u tny ch o b ja ­ w ach rzym skiego sy ste m u finan so w ego , g d b y Rzym niezw łocznie p rzy sta ł na m ałżeń stw o księdza.

Zatrzym aliśm y się nieco na pew nych poglądach Reja i O rze­ chowskiego, gdyż nie chcieliśmy omijać zdań co do interesujących nas kw estyi, pochodzących od ludzi, którzy, jeżeli nie na połu reformacyjnym, to wszakże w literaturze okresu złotego zajęli wy­ bitne stanow isko. Zaw czasu można było przypuszczać, iż jedno­ stronność Rejow a i dwulicowość O rzechow skiego nie dadzą nam

ow oców pożądanych w kw estyach w tej chwili nas obchodzących,

skoro dopiero co przez nas zaznaczone cechy ujem ne omówionych autorów uniemożliwiał}7 im z należytym taktem i rozw agą odno­ szenie się — pierw szem u do organizacyi w rogiego mu kościoła, drugiem u zaś do porządków, panujących w tej kuryi, z k tó rą miał do załatw ienia interesy osobiste. Nie myślimy wobec tego dłużej przykuw ać uwagi czytelnika i wtajemniczać go w szcze­ góły, nie mające tu dla nas w iększego znaczenia. Bardziej dla nas interesujące będą pom ysły ludzi nietylko praw dziw ie w ykształco­

(12)

ZE S TUD YÓ W NAD „MEMORYAŁEM“ O S TR OR OG A. 4 1

W spom nieliśm y wyżej, iż sposoby, obmyślane przez kuryę dla zbierania ofiar pieniężnych, które plastyczny w yraz znalazły w różnych sakrach i odpustach, nietylko nie miały swych zw olen­ ników w śród pisarzy reform acyjnych, lecz naw et am atorów , coby

w sposób pow ażny chcieli św iatu oczy otw ierać na ujemne strony zwyczajów rzymskich i dowodzić ich szkodliwości pod względem praktycznym dla państw poszczególnych. Chcemy tu tylko w do ­ datku zaznaczyć, iż, mówiąc o pow ażnych pisarzach reform acyj­ nych, mieliśmy na myśli omawianie pom ienionych kw estyi z p ra­ ktycznego punktu widzenia. Nie wykluczało to bynajmniej możno­ ści rozstrząsania tych spraw na gruncie naw skroś teoretycznym ; na poparcie tego w skażem y Frycza, który odpustom pośw ięcił specyalny rozdział w swej księdze o Kościele, krytykow ał je je ­ dnak wyłącznie z punktu w idzenia dogm atyczno-religijnego ·).

Po napaściach, skierow anych na porządki kuryalne, bez n a­ leżytej bezstronności przez Orzechow skiego, w innem całkiem śwńetle przedstaw iają się poglądy w ytraw nego i rozum nego p ra ­ w nika Przyłuskiego. Porów nanie zdań, wygłoszonych przez tych dwóch pisarzy w zakresie pokrew nej sobie m ateryi, pozwoli nam stwierdzić, o ile głębsze umysły nawet, pochodzące z obozu p ro te ­ stanckiego, mogły w ydać poglądy o wiele gruntow niejsze i dla

kościoła katolickiego przychylniejsze od tych poglądów, co się ro ­ dziły w umysłach tak jednostronnych pisarzy katolików , do jakich należy zaliczyć czasowo O rzechowskiego. Omawiając tu zdania Przyłuskiego, mamy na myśli jego Zbiór praw, w którym autor, uwzględniając potrzeby państw a, m usiał zapatryw ać się na nie całkiem realnie i nie bujać w świecie teoryi oderw anych. Pom y­ sły te m usiały być zdrowe, praktyczne i zastosow ane do rzeczy­ wistości. Rozumiał Przyłuski, iż w ten tylko sposób można spra­ wy aktualne traktow ać, i nieraz dlatego musiał opuścić grunt czysto protestancki i obrać placów kę nie tendencyjną, lecz mającą na względzie dobro państw a. Przechodząc do kw estyi obrzędowych i do szczegółów dogm atycznych, Przyłuski, co je st całkiem n atu ­ ralne, wygłasza zdania, niezgodne z nauką kościoła panującego; w spraw ie zaś tak rozległej, jak ta, co miała na względzie orga- nizacyę kościoła wogóle, mogły się pogodzić umysły z wrogich naw et obozów religijnych, skoro tylko pozbaw ione były zaciekło­ ści. Zw róćm y uw agę teraz na poglądy Przyłuskiego, dotyczące dw óch stron w porządkach kościelnych, interesujących w owych

(13)

4 2 Z E S TUD YÓ W NAD „MEMORYAŁEM“ O S TR OR OG A.

czasach szersze koła działaczy na polu reformacyjno-politycznem.

Pierwsza z nich polegała na stosunkach polsko-rzymskich, druga zaś na miejscowych stosunkach kościelno-świeckich. W pierwszej je s t po­ tomkiem ideowym O stroroga, w drugiej, chociaż protestant, je s t bardziej wyrozum iały i pobłażliwy dla hierarchii kościelnej, aniżeli katolik— autor M.

W stosunkach polsko-rzymskich wielkim szkopułem były t. z. pozwy i apelacye od miejscowych sądów biskupich do wyższej instancyi sądow ej — kuryi. Zdaniem Przyłuskiego, ten n ieprakty­ czny, kosztow ny i, co najważniejsza, poniżający dla polskiego są­ dow nictwa kościelnego zwyczaj, powinien być zniesiony !) — wszak był on dowodem, iż biskupi polscy byli tak ograniczeni w swej władzy, iż samodzielnie nie byli w stanie do końca spraw y dopro­ wadzić, lub ostatecznie korzystać ze zw oływ anych ad hoc syno­ dów corocznych. T o —jed n a strona ujem na pow oływ ania obcej instancyi dla osiągania w yroków . D ruga była połączona z w iel­ kimi kosztami i stratą czasu, czego ofiarą staw ała się strona po­ krzyw dzona lub niezadow olona. Praw ujący się myślą, iż wszystko pójdzie prędko i gładko, wobec tego jednak, że. w kuryi pieniądz je st panem przy rozstrzyganiu wielkich spraw —innemi słowy cu­

ria non p etit ovem sine lana, jak się w w ypadku identycznym

wyraził był O stro ró g —muszą oni czekać na rezultat nieskończenie długo i asygnow ać wielkie sumy pieniężne, co dla niezbyt zamo­ żnego polaka nieraz było kw estyą n ader ż y w o tn ą 2). Słowa, ja- kiemi Przyłuski piętnuje pomieniony zwyczaj, dotyczący apelacyi, pomimo to, że są rozsądne; dla nas osobiście są bardzo charakte­

rystyczne, g d yż ja kb y żywcem są wzięte z właściwego rozdziału M %).

W iększym szkopułem, aniżeli apelacye, były dziesięciny w miej­ scowych stosunkach kościelno-świeckich. W alka o nie była b ar­ dziej pow ażna i intensyw na. P ro testy szlachty przeciw ofiarom, składanym w postaci dziesięcin w w. XV, znalazły silne p o par­

“) T akąż rad ę p o d a w a ł O lbrachtow i i w sp ó łc z e ś n ik O stroroga, K alim ach ( f 1496): U b o żą ce p a ń stw o a p ela cy e do R zym u n a le ż y z n ie ść i b yć panem u s ie b ie (patrz w y d a n e p rzez W i s z n i e w s k i e g o w III t. H ist. lit. polsk., str. 4í>8 „R ady K a lim a ch o w e“. S ą o n e z a k w e sty o n o w a n e co do ich au ten ty ­ czn o ści — lecz i p om im o to w iem y , jak i b ył kieru n ek p o lity k i, in sp iro w a n ej p rzez h u m an istę w ło s k ie g o i że z p o m ie n io n ą radą m ó g ł on b yć całkiem zg o d n y ).

3) P r z y ł u s k i . L e g e s seu stat. ac. priv. K. P. , pag. 38 (C om m , ad leg em V , lib. I, cap. II).

3) R ozd z. X III D e th esa u ris e regn o n on efferen d is ad partes extra- n e a s (m o w a o a p ela cy a ch do R zym u, co lu d n o ść rujnują, — n ic za ś w zam ian n ie dają i n a w o ły w a n ie , ab y m iejsco w a w ładza k o ścieln a ro zstrzy g a ła sp raw y).

(14)

ZE STUD YÓW NAD „MEMORYAŁEM1' O S TR O R O G A . 4 3

cie w husytyzmie, w następnym zaś w ieku w reformacyi. P rze­ ciw przymusowym dziesięcinom w w ieku XV w ystępow ał w swym

M — O stroróg. Zdaniem Helcia, przypom inał tu nasz statysta późniejszych akatolików , którzy stali na tA^mże gruncie, co pierwsi ustaw odaw cy kościelni, w edług których dziesięciny należały się nie z praw a, lecz tylko z p o b o żn o ści1). T ak isto­ tnie było, i to podobieństw o w poglądach zapew ne było po­ niekąd powodem, iż niektórzy uczeni z dob\r najnowszej uważali za możebne zaliczać O stroroga do szeregu odstępców i wrogów Kościoła katolickiego. W w. XVI, pełna przew rotow ych pomy­ słów w kw estyach ekonomicznych, politycznych i religijnych, szla­ chta nam iętnie w ystępow ała przeciw zależności finansowej od du­ chow ieństw a i na sejmie r. 1558-9 kategorycznie w ypowiedziała się przeciw dziesięcinom. Rozdz. LVI M kończy się nieco dw u­ znaczną uw ag ą—cum igitur domini ecclesiastici ita sese gesserint, ut praescriptum est, nefas omnino sit bona illorum attingere. S ło ­ wa te wielu m ogły w błąd wprowadzić, chociaż dla nas ich sens je st całkiem zrozumiały ■— za nieporządki i nadużycia duchow ień­

stwo mogło postradać swe majętności. Szlachcic w XVI upa­ tryw ał nadużycia ze strony hierarchii kościelnej w uchylaniu się od podatków państw ow ych na cele wojenne i karał ją w ten spo­ sób, iż odm aw iał jej dziesięcin, sobie zaś daw ał praw o do pusto­ szenia m ajątków kościelnych. W ładza zaś świecka, która wr sp ra­ wach dziesięcin zawsze broniła interesów kościelnych i w ydaw ała edykty, potw ierdzające duchow ieństw u jego odwieczne praw'a, nie posiadała sił dostatecznych, aby już nietylko m oralnie, lecz i fizy­ cznie wesprzeć pokrzyw dzony przez szlachtę stan. L iteratu ra p ro ­ testancka dolew ała tu jeszcze oliwy do ognia ■— a rzecz to była całkiem naturalna, skoro postępow si pisarze-katolicy nie inaczej się wypowiadali w tej palącej w w. XV—XVI kw estyi. W spom i­ nany już wyżej Rej narzeka przez usta pana i w ójta na to, że księża nie troszczą się o um oralnianie swej trzodki, lecz oczy swre zwracają w stronę ofiar i dziesięcin — nie rozum ieją widocznie, iż tylko uczynki dobrow olne podobają się Bogu, nie zaś przym u­ sowe, chociażby były pow ierzchownie najzacniejsze. Cóż z tej dziesięciny chłopskiej, gdy została ofiarow ana księdzu, który w ra ­ zie przeciwnym poczynał kląć i grozić piekłem 2). G dy słyszymy

') H e 1 c e 1. B adania w p r z e d m io c ie historyi d ziesięcin kość. w P o lsc e . Bibl. W arsz. 1863, III, 40 (o d sy ła cz).

2) K r ó t k a r o z p r a w a m i ę d z y t r z e m a o s o b a m i , w y d . Z aw i- liń sk ieg o w B ibl. pis. p olsk. N. 23. Kr. 1892, 9, 14, 31— 32.

(15)

różne napaści na dziesięciny ze strony nietylko protestantów , lecz i katolików, oryginalnym nam się w yda głos w tej spraw ie Przy­ łuskiego. P raw nik i red ak to r statutów chciał tu zapew ne zastoso­ wać się do ducha praw państw ow ych i kanonicznych i pozostawił

duchowieństwu dziesięciny, uważając, iż one mają być mu dawane,

gdyż raczej tymi, aniżeli innymi datkami pow inno się ono zada­ walać. Radę tę zaopatrzył jednak Przyłuski w dodatek — oczyw i­ ście n atury pryw atnej, -— który nam przypom ina przytoczony już wyżej koniec rozdz. LV I u O stroroga, i brzmi w ten sposób: gdyby księża dążyli do tego, aby tylko ofiary przyjm ować, lecz za nie nic nie robić, to takim osobnikom dziesięciny nie pow inny być daw ane Ł). Jak tam mowa była o pow ażnych—oczywiście,—naduży­ ciach ze strony duchow ieństw a, co mogło byłoby sprow adzić n a­ łożenie rąk przez władze świeckie na majątki kościelne, tak i tutaj nie miał O stroróg stanow czo na myśli w słow ach bona attingere kary tak niekulturalnej, jaką byłoby plądrow anie majątków, a i u P rzy­ łuskiego m ow a o tych nadużyciach, których skutkiem byłoby zatrzym yw anie dziesięcin. Z apatryw ania Przyłuskiego na dziesię

ciny dają nam acalny dowód na obalenie przypuszczenia uczonych co do usposobienia antykatolickiego, skonstatowanego przez nich

u O stroroga, gdyż w łaśnie przekonaliśm y się, że Przyłuski, aka­

tolik, bynajmniej nie kasow ał instytucyi dziesięcin.

To, co O stro róg rozpraw ia w spraw ie dziesięcin, nie może być poczytyw ane jako antykościelne łub antykatolickie, i takiego poglądu Przyłuskiego rów nież nie pow innibyśm y uważać za objaw jego protestantyzm u. P ytanie — czy w głębi duszy P rzy łu ­ ski nie współczuł autorow i M w omawianej tu kw estyi. Bądź- cobądź, musim y tylko skonstatow ać fakt, iż w danym w ypadku zdania naszych dw u praw ników się rozminęły, a przyczyniła się— przypuszczam y—ku tem u ta okoliczność, że O stroróg, będąc poli- tykiem -praktykiem , traktow ał rzeczy realnie, życiowo; Przyłuski zaś, będąc raczej politykiem teoretykiem , doktrynerem , musiał nie­ raz pozostaw ać dyplom atą i zarazem trzym ać się litery prawa.

Z instytucyą dziesięcin łączą się i inne projekty, a na czem one polegały, niebawem nadm ienim y, tymczasem zaś zaznaczy­ my tylko, że je s t ona niejako ogniwem, łączącym dwie kategorye projektów finansow ych w sferze państw ow o-kościelnej (projekty a) pozbaw ienia duchow ieństw a specyalnej w ładzy w spraw ach finansowych, i b) rów noupraw nienia stanu duchow nego ze świe­

4 4 ZE STU D YÓ W NAD „MEMORYAŁEM" O S TR OR OG A.

(16)

Z E S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 43

ckim w sp raw ie udziału w ciężarach p ań stw o w y c h ;, k tó re je­ dnak, ja k ju ż o tem wyżej w spom nieliśm y, znalazły dla siebie ujście w lite ra tu rz e politycznej epoki O stro ro g a , oraz za cza­ sów p a n o w a n ia o statnich Jag iello nó w , B ato reg o i W azy. Na tej dru giej k a te g o rjn p ro je k tó w m usim y nieco uw ag ę sw ą ześrod- kow ać.

W idzieliśm y już, że w k w esty ach , n ależących do pierw szej kateg ory i, lite ra tu ra p olityczna rea g o w ała n a sp raw y , obchodzące ogół sp o łeczeń stw a szlacheckiego, nie zaw sze je d n a k rea g o w ała w m yśl je g o d ezy d erató w . Rzecz to b y ła n atu raln a: tłum}7 szlache­ ckie, częściej kroczące za pop ęd em p ry w a ty i mniej dbające o p o ­ godzenie in te resó w o sobistych z p ań stw ow y m i a nie rozum iejące, że n a szali d o b ra o g ó ln eg o m uszą p rzed ew szy stk iem te o statn ie figurow ać — tłum y te przew ażnie sk ła d a ły się z w archo łów , ludzi n ied o jrzały ch politycznie i etycznie i m ających na celu zasilanie tego n ierz ąd u P olsk i, co w ich oczach był em blem atem dobrob}4u i w olności. Jeżeli w literatu rze politycznej zn ajdujem y w arch o ­ łów , schlebiających tłum ow i, w archo łów teg o ty p u , co a u to r Q u in cu n x ’a — tak ich je s t je d n a k niew ielu. W o g ó le zesp ó ł p o lity ­ ków, d ziałających n a niw ie literack iej, składał się p rzedew szy- stkiem z p isa rz y bardziej p ra k ty k ó w , realistó w , reag ujących na sp ra w y ak tu a ln e i p rag n ący ch sw ym i p ro jek tam i im zaradzić; do tych zaliczam y np. O stro ro g a w w. XV, po n iek ąd zaś Przyłu- skiego w w. X V I. P ozatem w idzinty p isa rz y bardziej teo re ty k ó w i d o k try n e ró w , niż p rak ty k ó w — takich ja k F rycz. W szy sc y oni je d n a k są ludźm i w ysoce w ykształconym i i trzeźw iej niż ogół s p o ­ glądającym i n a sp ra w y ojczyste. T ym jed n o stk o m m ogła nieraz p rzyśw iecać błęd n a, u to p ijn a idea, lecz bądźcobądź b y ła to idea, w y p ły w ająca nie ze w zględów osobistych, lub kasto w ych , lecz z w yższego poczucia d o b ra ogółu i z p raw d ziw eg o przeko nan ia co do praw ości w y głaszanych m yśli. P rzyłu sk i m ógł pod w ielu w zględam i m ylić się i p o d aw ać p ro je k ty nie do urzeczy w istn ie­ nia, b yła to w szakże jed n o stk a o w iele wyżej niż ogół stojąca i w yk azująca częstokroć pom im o sw ego p ro te sta n ty zm u , k o m p le­ tn ą b ezstro n n o ść i spraw iedliw ość: ow e rysy , ta k dod atn ie i tak, n iestety , rzadko sp o ty k an e u tych w ielu przedstaw icieli szlachty ów czesnej, p ozbaw ionej to leran cy i w ogóle i ro zsąd n eg o p o g lą­ du n a stan rzeczy, dotyczących kościoła, z k tó ry m w szak b y n aj­ mniej nie m yślała zryw ać. T łum ze sw ym i przyw ódcam i je s t za­ zwyczaj rad y k aln iejszy od p raco w n ik ó w g ab in etow y ch. T ym o s ta ­ tnim w p rac y d o p o m ag ają te czynniki, co znikają nieraz na se j­ m ach i zjazdach — cisza, spok ojn a rozw aga, k tó re p ozw alają p r ę ­

(17)

46 Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

dzej aniżeli w in n ych w aru n k ach w ejść rozsądkow i n a w łaściw e to ry — u su n ąć p rze sa d ę i w szystkie sp ra w y rozw ażyć w sposób bardziej trzeźw y. P ierw szy m zaś p rzeszk adzają podjudzające ich tłum y i nie zaw sze m ożna W37m agać n ależytej rozw agi tam , gdzie m iejsce znajd u ją ro zo g n io n e nam iętności burzliw ej i p rzew ro to w o n astrojonej szlachty, dążącej do g w ałto w n y ch i niestosow nych zm ian, a zachęcającej sw ych p rze w ó d có w do w y b ry k ó w p o lity ­ cznych, lub p o tak u ją ce j w szelkim oryginalnym , lecz zarazem i u to ­ pijnym p ro jekto m . P o lity k a szlachty sejm ującej n ig d y b y nie p rze­ kraczała w tak znacznym sto p n iu sw ych g ran ic i nie płodziła tylu p rzesad zon ych i k rań co w y ch p ro je k tó w i zdań, g d y b y tak często nie sp oczy w ała n a nieb ezpiecznym gru ncie p ry w a ty , a natom iast w ciąż m iała n a w zględzie o gólny d o b ro b y t p a ń stw a. P ry w a ta p o ­ w o do w ała też sam e sm u tne skutki, g d y w k ra d a ła się do lite ra ­ tu ry . W tym w y p a d k u nie było zaznaczonej dopiero co różnicy pom iędzy m ó w cą sejm ującym , a pisarzem politycznym , gdyż pi­ sarz te o re ty k p rz e k sz ta łca ł się tu nietylko w p rak ty k a , lecz i w ego­ istę. O b adw aj p o daw ali tu sobie dłonie. Życie O rzechow skiego d o starcza nam przy k ład ó w , ilu stru jący ch to, cośm y tylko co za­ znaczyli. W ybr}’ki m łodociane księdza O rzech o w sk ieg o p rzy p ad ły na czas najw iększych zabu rzeń sejm ow ych. Sw ym i pom ysłam i fantastycznym i i artykułam i p u blicystycznym i, odpow iadającym i p rąd o m , kiełkującym p o śró d szlachty ów czesnej, O rzechow ski roz- n am iętn iał i ta k ju ż rozn am iętn io n y tłum . S k ą d in ąd atm osfera sejm ow a i sp ecyficzna p o lity k a szlach ty b y ły p o b u d k ą dla dzia­ łań m łodego księdza. Z je d n e j stro n y O rzech ow ski u d e rz a w stru n ę tłum ów , z drugiej szlachta staje w o b ro n ie ' w a rc h o ła — pisarza. W y d a je on b ro sz u rę „D e lege c o e lib atu s", k tó ra znajduje p oklask w śród publiczności; w sejm ach zaś piotrko w skich , co się o d b yw ały w latach 1550— 2, m a O rzechow ski stałą o b ron ę. N iezrów no w a­ żony i p e łe n egoizm u c h a ra k te r a u to ra w ja s k ra w y sp osób u w i­ docznia się w in w ek ty w ach , sk iero w an y ch p od adresem papieża, k tó rem u w p óźniejszych czasach całkiem in ną będzie p io sn k ę śp ie­ wał. L a ta m in ęły , O rzechow ski poznał sw e błędy m łodociane i sk ru ch ę p rze d p ap ieżem n ależną u czynił, przep raszając za sw e p o stęp ki i ośw iad czając n a jg łę b szy szacu n ek kuryi, n a któ rą nie tak d aw n o jesz c ze m io tał obelgi, na ja k ie b y sam Rej, p ro testan t, m ógł się pisać. W pism ach, jak ie O rzecho w sk i w y d a ł na kilka lat p rzed śm iercią, w idzim y w iele po m y słów fantastyczn ych, p og ląd ów n ietrafn y ch i n iesp ra w ied liw y c h — m niejsza o to, że już całkiem n iezgodnych z je g o czynam i, po pełn iony m i w m łodości—w szak je s t to n a w e t n a tu ra ln e , g dyż człow iek z biegiem czasu pow inien

(18)

Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 47

o p rzy to m n ieć—m ożem y je d n a k sk o n stato w ać tu dążenie ku pew nej o kreślonej idei. W „D y alo g ach “, — n a p isan y ch w czasach w alk e gzeku cyjn y ch — gdyż te, a nie inne dzieła m am y tu przew ażnie n a m yśli — n a p o ty k a m y zdan ia dziw aczne n a w e t, nie m ożem y j e ­ dn ak pow iedzieć, że w y p ły w a ły ze w zględów egoistycznych au tora. W szak ze w szy stk ieg o tego, co w y g łaszał o w yższości w ładzy ko­ ścielnej n a d św iecką, nie m ógł korzyści o siąg n ąć oso b isty ch —i m o­ żem y bez o g ró d ek ośw iadczy ć, że, choć dziw aczne pom y sły O rze­ chow skiego b y ły tu szczere—do sw ego m ałżeń stw a już się p rzy ­ zw yczaił, ro zg rzeszen ie od w ład zy dyecezyalnej otrzym ał, papież zaś nie u zn ał go o stateczn ie za h erety k a; w obec tego kw estye kościelno-św ieckie, p o ru sz o n e w „D y a lo g ac h “, sw ego specyficznego ośw ietlenia nie o trzy m ały w celu tend en cyjn ym . B ezstronn o ść O rzech o w sk ieg o u w id o czn iła się w zaznaczonych dziełkach i co do tych k w esty i, gdzie m ogło dojść do starcia z dążeniam i ogółu. C hociaż szlachta całkiem otw arcie i zaciekle w alczyła z królem o eg zekucyę dób r, O rzechow ski w ystąp ił ze sw em votum separa­

tu m i stan ął w o b ro n ie obdarzo n eg o m o żnow ładztw a, gd y p rze d ­

tem , ja k w iem y, schlebiał szlachcie przy wszelkiej spo so bn ości i przez n ią był naw zajem w sp ieran y . Z m iana ta zo sta ła spo w o d o w an a tem , że O rzech o w ski opuścił tu placów kę egoisty, działacza i ag ita­ to ra i w stąp ił na sp o kojniejszą dro g ę, u to ro w a n ą bardziej przez rozsądek , aniżeli przez nam iętności i w archo lstw o .

T aki b ył zaw sze sto su n ek p om iędzy hasłam i i dążeniam i społecznem i a lite ra tu rą polityczną, k tó ra nao gó ł na nie reag ow ała, n ieraz jed n a k , zależnie od okoliczności, zm uszona b y ła opuszczać stan ow isk o , zajęte z jed n e j stro n y przez ludzi niero zsądn ych , g w a ł­ tow nych, z drugiej zaś przez ludzi, pom im o sw ych do bry ch chęci dążących do reform ry zy k o w n y ch a p a ń stw u zag rażający ch w ielkie- mi szkodam i.

S zlach ta, k tó ra n a p ierw sze p y tan ie, n a su n ię te jej przez w a ­ runki życiow e, a m ianow icie, czy m oże być to le ro w a n ą zależność finansow a sta n u św ieckiego od K ościoła, zad ecy d o w ała k a te g o ry ­ cznie, że dziesięciny obow iązkow e p o w in n y b}^ć zniesione; k ro ­ cząc po d ro d ze opozycyi w zględem d u ch o w ień stw a, poszła o w iele dalej i, g d y p o w sta ła k w e sty a co do udziału sta n u duchow nego w tych po w in n o ściach p a ń stw o w y ch , ja k ie sta n y św ieckie zw ykle w yłącznie n a sw y ch b ark ach dźw igały, zaw yro ko w ała, że m ajątki kościelne n ależy sko n fisk ow ać i zużytk o w ać je na p o trz e b y p a ń ­ stw ow e; pozatem n a sejm ie r. 1562— 3 w y głaszan o życzenia, aby d u ch o w ień stw o z po siad ło ści ziem skich w ysyłało n a w ojnę od­ działy zbrojne. Je że li Kazim ierz i O lb rac h t zm uszali du ch o w ień ­

(19)

48 Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

stw o do u działu w ciężarach, jak ie inn e sta n y p o nosiły, to p rzy Z y ­ gm untach zaczęło się o n o w y cofyw ać z ty ch obow iązków i nieraz z w ielk ą tru d n o śc ią p rzy staw ało n a subsidia charitativa. T e o sta ­

tn ie nie z ad aw alały szlachty. T o, co pochodziło z dobrej w oli i b y ło w obec teg o całkiem n iep ew ne, m usiało być w jej p rz e k o n a ­ niu przez p raw o w y m ag an e. O ile tak ie w y m ag ania i dążenia spoczyw ały n a g ru n cie rea ln y m i o ile d a ły b y się w życiu z a sto ­ sow ać i p raw n ie sform ułow ać — teg o szlach ta zbyt nie zgłębiała. R ozsądkiem sw ym doszła do teg o w niosku, że p o w in n a w p a ń ­ stw ie p an o w ać je d n a sp raw ied liw o ść dla w szystk ich stan ó w i r ó ­ w ność w obec o bow iązków . Lecz pow iedzieć to lub pom yśleć ła­ twiej było, aniżeli zm ienić to, co przez w ieki zostało utrw alone. D ziałacze sejm ow i p o d aw ali p ro je k ty doryw cze, n ieo b m y ślan e sy ­ stem aty cznie. S p ra w ę u d ziału d u c h o w ie ń stw a w p o trzeb ach p a ń ­ stw o w y ch n ależało rozp atrzy ć w szech stro n n ie, n a w iększą skalę, i o p raco w ać p ro je k t, coby m ógł m ieć p ew n e w idoki u rzeczy w i­ stnienia. Takie żądanie przyświecało nie działaczom przygodnym , występującym wobec mas, lecz pracownikom pióra.

Ja k że lite ra tu ra p o lityczn a z a p atry w a ła się n a tę sp raw ę? N asze z a d an ie nie p o leg a n a p rz e d staw ie n iu tu p rąd ó w ko- ścielno-politycznych w litera tu rz e w. X V I, ja k o takich — chodzi n am p rzew ażn ie o ich z e sta w ien ia z tym i, co się w litera tu rz e w. X V ujaw niły . M ając ten cel n a m yśli, nie zaś o d erw a n e badanie teo ry i, o m ów ionych przez a u to ró w w. X V I, m ożem y bez w szel­ kich bliższych czy d alszych d y g resy i sk o n sta to w a ć przed ew szyst- kiem w ro z p a try w a n e j tera z przez n a s kw esty i, iż, nao g ó ł biorąc, w polityczno -k o ścieln y ch dążeniach sta n ó w , kierujących p ań stw em , nic w y b itn ie n o w eg o się nie zaznaczyło, g dy je p o ró w n am y z d ą­ żeniam i, jak ie w w. X V k iełk o w ały. K ról, nieraz się z d u c h o w ie ń ­ stw em o sp ra w y finan so w e w adzący ■— stojąc n a g runcie p r a k ty ­ cznym, oraz zasadniczym , i m ając w tym w y p a d k u po sw ej s tro ­ nie szlachtę, znalazł sw ych stro n n ik ó w w działaczach polity cznych w. X V I. W p o lity ce w ew n ętrznej p ierw szy ch dw óch Z y g m u n tó w nie w idzim y je d n a k tej energii i stan ow czości, co K azim ierzow i Jag ielloń czy k o w i n iera z p o m ag ała do o siąg n ięcia je g o zam iarów ; zato ogół szlach ty w w. X V I g o tó w był dążyć p o drogach, w y­ tk n ięty ch p rzez m o n arch ó w i n a ró d w w . X V . O s tro ró g w w ielu sw ych p ro je k tac h , d otyczących s p ra w k o ścieln ych i sp ecyaln ie sto ­ su n k ó w pom iędzy w ład zą kościeln ą, a św iecką, b y ł rzecznikiem polityki królew skiej, nieraz je d n a k ok azy w ał się bardziej r a ­ dykalnym , aniżeli K azim ierz. T o o statn ie sp o strzeżen ie m ożna z ro ­ bić i przy z e staw ien iu teo ry i, w y g ła sza n y c h p rzez pisarzy p o lity

(20)

-cznych w. X V I, z p o lity k ą k ró lew sk ą. P rz y p o ró w n an iu jednak stan u rzeczy w w. X V a X V I, na ja w w ychodzi p e w n a różnica; p o leg a ona n a sto su n k u p ro p o rcyo nalnym , a m ianow icie, o ile np. o statn i Jag iello n o w ie prow adzili w om aw ianych przez nas spraw ach p o lity k ę ostrożniejszą, aniżeli ich po p rzed n icy w w. XV, o ty le i lite ra tu ra p o lity czna w. X V I daje nam w ogóle ty p y b a r­ dziej zró w now ażo n e, aniżeli au to r M . W p ra w d zie inaczej nie m ogło być, i zaznaczony do piero co s to su n e k p om iędzy lite ra tu rą w. X V a X V I p o w in ien być całkiem zrozum iały. P rzed ew szy st- kiem O stro ró g , uk ład ając swój M , stał, ja k ju ż nieraz to p o d k re ­ ślaliśm y, n a g ru n cie prak ty czny m , realn y m —nie p isa ł on tra k ta tu o d e rw a n eg o , p ro p ag u jąceg o p ew n e utopijne d o k try n y .

P o zatem nie m ożem y w łaściw ie m ów ić o litera tu rz e kościelno- politycznej w. X V , g dyż tak o w a n a w iększą sk alę w tym czasie jeszcze nie istn iała. — W w. X V b ył jej po czątek i sto p n io w y lecz slaby rozw ój a ty lk o w w. X V I stan o w iła ju ż p o w a ż n y i w ielki dział w całej lite ra tu rz e polskiej, w k tó ry m p o g ląd y p isarzy się różniczkow ały. Cóż w ięc dziw nego, g d y w śró d ty lu au to ró w , za­ b ierających glo s w spraw ach kościelnych, sp ołecznych i p o lity ­ cznych, znajdujem y ludzi n iedojrzałych, w arch o łów , m niej lub w ięcej w y k ształco n y ch , ludzi um ysłem sw ym i poglądam i zbliżo­ nych do O stro ro g a , a też i znaczną b ardzo ilość pisarzy trzeźw ych, u w zględniających w aru n k i życiow e i zasto so w u jący ch je do te o ry i— w ogóle ludzi, um iejących w sposób z d ro w y i k ry ty c z n y odnieść się do tego, co się w p a ń stw ie działo.—Jeżeli p o g ląd y P rzyłu- skiego, ja k to ju ż p rzed tem w idzieliśm y, m ożem y p o d w ielu w zglę­ dam i p rzy ró w n a ć do p o g lądó w O stro ro g a , to jed n ak k ry ty k a ca­ łości W3?padnie n a korzyść p ierw szego. Z w ażm y z resztą i ilość dzieł, ja k a w yszła z p o d p ió ra O stro ro g a, a teg o czy innego p o ­ lityka i p u b lic y sty w . X V I. O stro ró g w y stę p u je w litera tu rz e jak o a u to r je d n e g o ty lko tra k ta tu — otóż zachodzi p y tan ie , czy w in ­ nych, np. w późniejszych dziełach, g d y b y na nie był się zdo ­ był, p o g ląd y n aszego sta ty sty nie b y ły b y u leg ły pew nym , cho­ ciażby nieznacznym zmianom. W iem y, że to się z d arza p od w p ły ­ w em ró żn y ch okoliczności n a d e r często — m ieliśm y ju ż przy k ład w działalności literackiej O rzechow skiego. P rzek o n am y się nieba­ wem , że i w innych, n iety lk o w wyżej pom ien io nych k w esty ach, lite ra tu ra w. X V I wogóle kroczyła po tej drodze, ja k ą sobie ob rała w w ieku u b ieg ły m i je s t dla n as w y starczające, sk o ro m ożem y skon­ stato w ać to naogół, g dyż w szczegółach— chociaż i w ty ch nieraz w idzim y zg o d ę— oczy w ista rzecz, m usiały się u jaw n ić p e w n e ró ż ­ nice w obec n iek tó rych kw esty i sp o rn y ch , zachodzących

gdzie-P r z e g lą d H is to ry c z n y . T . X I, z. 1. 4 Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 49

(21)

50 Z E S T U U Y Ó W N AD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

nieg d zie z p o w o d u ilości p isa rz y i nareszcie, w o b ręb ie tw órczości p isarzy p o szczególnych,—w obec ilości n ap isan y ch przez nich dziel i znacznego często k ro ć okresu czasu, w ciągu k tó re g o uk azy w ały się on e n a w idow ni publicznej.

D om ini ecclesiastici, tam rev eren d issim i p raesu les, quam om nis etiam g rad u s a m ediis u sq u e ad infim os in m u ltis reip u bli- cae o b stricti s u n t—tem i sło w y O s tro ró g w yk azu je (rozdz. VI), że su b sid ia c h a rita tiv a ze stro n y d u c h o w ie ń stw a nie są w y sta rc z a ­ jące, a że je g o obow iązki w zględem p a ń stw a p o w in n y być p o w a ­ ż n ie jsze —sta łe , t. j. że ciężary p a ń stw o w e ponosić obo w iązane są n a ró w n i w szy stk ie stan y . O jcow ie duchow ni, zdaniem O stro ro g a , zab o b o n n ie o b aw iają się n iby jak ie g o ś b ezpraw ia ze sw ej stro n y , g d y trz e b a p a ń stw u dopo m ó d z i u ch y lają się g w ałto w n ie od zasi­ lan ia sk arb u , zapom inając, że to, co p ozo staje po załag od zeniu p o trzeb , je s t ju ż nie w łasn o ścią sta n u d u ch ow n ego , lecz w ła sn o ­ ścią ogólną, k tó rą O s tro ró g n iezup ełnie w łaściw ie określa, jako

bona pau p eru m (rozdz. X) zam iast bona comm unia

Z n a stę p c ó w O stro ro g a najb ard ziej k o n se rw a ty w n y m i cał­ kiem o d ręb n e stan o w isk o w śró d p o stę p o w y ch polityków zajm

ują->) W ie m y , że b o g a ctw a , z b y w a ją c e d u ch ow ień stw u , n iety lk o O stroróg uzn aje za b on a pauperum . T o sam o w sza k znajdujem y i u H usa i inn. W da­ n ym zaś razie takie o k r e śle n ie O stro ro g a n ie j e s t trafne, g d y ż karci on du­ c h o w ie ń s tw o n ie za to, ż e n ie w y d a je królow i p ie n ię d z y na c e le d o b r o ­ c z y n n e — zak ład an ie instytucyi filan trop ijn ych lub w o g ó le na p om agan ie b ie­ d n ie jsz e j w a r stw ie sp o łe c z e ń stw a , le c z że n ie su b sy d y u je króla p ro reipubiicae

necessitate. W tym że rozdz. X zn ajd u jem y dalej n ieco m y śl następującą: Q uae

erg o m aior fieri p o terit e le e m o sin a . quam cum bona p au p erib u s débita pro eo ru n d em n ecessita tib u s ero g a n tu r e t d efen sio n e. Z ew n ętrzn ie w y g lą d a to na u to żsa m ien ie nécessitas reipubiicae z necessitas pa u p eru m , cz e g o o c z y w iśc ie O stro ­ r ó g n ie m iał na m yśli. S k a rb p o b ie r a podatki na w o jn ę, n ie za ś na ob ro n ę s p e c y a ln ie b ied a k ó w , p rzy d o b r o b y c ie zaś p a ń stw o w y m n ie tak bardzo na le p s z e ich stan się zm ien ia, g d y ż n a jw ię k sz e k o rzy ści ciągną w tych w y p a d ­ kach za zw y cza j w arstw y za m o żn iejsze. W o b e c teg o je d n o z d w o jg a — a lb o b o g a c tw a k o śc ie ln e n a leżą do b ied n y ch , ja k o bona pa u p eru m , i w takim razie p a ń stw o n ie ma p ra w a po n ie się g a ć , ch o cia żb y dla c e ló w n a jw zn io ślejszy ch , le c z o g ó ln o p a ń stw o w y c h ; d u c h o w ie ń stw o też w danym razie n ie m o ż e być z r ó w n a n e co do o b o w ią z k ó w o b y w a te lsk ic h z in n ym i stanami; z te g o , co je s t w y łą c z n ą w ła sn o ścią b ied n y ch , n ie zaś p ań stw a, m ogą k o rzy sta ć w y łą c z n ie b ied n i w p ostaci p o sz c z e g ó ln y c h o só b lub in stytu cyi. A lb o n a leży u w a ża ć sk a rb y k o ś c ie ln e za w ła s n o ś ć o g ó ln o -p a ń stw o w ą i w te n c z a s u ży w a ć ich p ro reipubiicae

necessitate, — lub też ostateczn ie je d n ą ich c z ę ś ć o k reśla ć jako bona pauperum ,

i n ietyk aln ą z e stro n y p a ń stw a , p o zo sta w ia ją c ją do ro zp o rzą d zen ia w ładzy d u ch o w n ej, drugą zaś p r z ezn a cza ć jak o bona communia na c e le w y łą c z n ie pań­ stw o w e: p o d a tk o w e, w o je n n e , sta cy i k ró lew sk ich i t. d.

(22)

Z E S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 51

cym w tej sp raw ie okazał się P rzy łuski, gdyż p o zostaw ił du ch o ­ w ień stw u s ta tu s quo ante, dodając ty lko do tego uw agę n a tu ry etycznej, a m ianow icie, iż jeżeli d u ch o w ień stw o będzie zw olnione od p o w in n o ści ogólno-o b yw atelsk ich , to faktu tego nie należy tłu ­ m aczyć w ten sposób, iż d u chow ni m o g ą w e w szystkiem bezk ar­ nie folgę so b ie d a w a ć 1). J e s t tu P rzyłuski takim sam ym k o n se rw a ­ ty stą , ja k i w spraw ie p o b iera n ia dziesięcin.

Z a to n a rów ni z O stro ro g iem m ożem y p o staw ić F rycza, O rz e ­ cho w skieg o i W ereszczyriskiego, k tó rz y , szerzej nie om aw iając s p ra w y udziału d u ch o w ień stw a w finansow em życiu p a ń stw a, u w a­ żają, iż, nie b ędąc w stanie osobiście uczestniczyć w sp raw ach w o jen n y ch , d u ch o w ień stw o p ow in n o tu m ate ry a ln ie w sp ierać p ań ­ stw o; w yłączać je d n e g o stan u z p o śró d resz ty niem a racyi, gdyż na d ob ro b y cie p ań stw o w y m w szystkim jed n a k o w o z a le ż y 2). Inni

‘) P r z y ł u s к i, p. 99— 100. W o b e c ta k ieg o o św ia d czen ia z a g a d k o w e m i d ziw n em się w yd aje, g d y ten że autor w in n em m iejscu, m ó w ią c o o b ron ie granic, doradza w sp o só b , p rzyp om in ający O stroroga, aby ło ż y ć na to te sum y, ja k ie poch łan iają abbates aliique inutiles reipublicae ventres (lib . I, cap. II, com m , ad le g . V , p. 38). N ie n a leży p rzyp u szczać, iż ten sam P rzy łu sk i, co w p ie r w ­ szym w yp ad k u stoi po stro n ie im unitetu k o śc ie ln e g o , w drugim w y p o w ia d a się za sek u la ry za cy ą m ajętności i sk a rb ó w , sp o czy w a ją cy ch w ręk u d ucho­ w ie ń stw a . P ro jek t P rzy łu sk ieg o , p odany w fo rm ie dość n iejasn ej, m o ż e m y tylko w ten sp o s ó b w y tłu m a czy ć, iż p ań stw o n ie p o w in n o ob d arzać różnym i datka­ mi, b e n eficy a m i i zasilać dochodam i k ie sz e n i tych osó b , co na to bynajm niej n ie zasłu gu ją. J ed n o stro n n o ść autora w sza k że i p rzy takiem tłom aczen iu je g o m y śli w y s tę p u je do p e w n e g o stopnia, g d y ż w id zim y tu g o ło s ło w n e i o g ó l­ n ik o w e — skądinąd w ustach protestanta zro zu m ia łe — p o tęp ia n ie c a łe g o grona p rzed sta w icieli stanu duch ow n ego; sto su n ek autora do tych o só b n ie nasuw a nam żad n ych w ą tp liw o ści. P rzyp om n ijm y so b ie, że. poruszając sp ra w ę d z ie s ię ­ cin, P r z y łu sk i n ie broni ich b e z w z g lę d n ie , lecz tylko u w aża j e za s to so w n ie j­ sze od in n y ch d atk ów i p o zo sta w ia j e w y łą c z n ie dla tych d u ch o w n y ch , któ­ rych ż y c ie j e s t cn o tliw e. W id o czn ie op a tó w P rzyłuski za licza ł k a teg o ry czn ie do in u tile s v e n tr e s.

2) F r y c z . D e republ. em en d lib. III (o w o jn ie ) cap. XI. O r z e c h o ­ w s k i , D y a lo g o k o ło eg zek u cy i i W e r e s z c z у ń s к i, V otum (1Ь97).

W s p ó łc z e s n y O stro ro g o w i, Kalim ach, n ieraz nader k ra ń co w e w y g ła ­ szający p o g lą d y , nie nakładał na d u ch o w ień stw o sta ły ch p o w in n o ści, za ś w o b ec p r z e w id y w a n e j w alk i z Turkam i w sk a z y w a ł na w ie lk ie dochody, ja k iem i k o ­ ś c ió ł rozp orząd zał, i n a w o ły w a ł, a b y stan d u ch ow n y o b o w ią z k o w o p o m o cy m ateryaln ej u d z ie lił tylko stanom , które n iety lk o m ien ie, lecz i k rew dla oj­ c z y z n y ło żą — m o w a tu b e z w a r u n k o w o o subsidium ch a rita tim m dla jednej o k reślonej w y p r a w y . N a w o ły w a n ie s w e k o ń czy — tak jak p óźn iej R ej w „Na­ rzek a n iu “, B ielsk i w „Spraw ie ry cersk iej“ i inni, o str z e ż e n ie m przed skutkam i, jąk ie e w e n tu a ln e z w y c ię stw o w r o g a m oże za sob ą p ociągn ąć—n iew o la , upro­ w a d z e n ie żo n , b e z c z e s z c z e n ie św ią ty ń i t. d. (p. P h i 1. C a l l i m a c h i flo

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pierwsza z tych publika- cji ukazała się w 2010 roku i została zatytułowana Polityka władz państwowych wobec Kościoła katolickiego na Pomorzu Zachodnim i ziemi lubuskiej w latach

Inacz ej będzie wyglądał obraz Kościoła w prasie wydawanej prz ez ugrupowania politycz ne różnej maści, inacz ej prz ez niezależne podmioty (prz y cz ym w obu tych prz ypad-

Bezsprzecznie do najstarszych osiedli obecnej gminy trzeba zaliczyć Sędzie- jowice wzmiankowane w 1136 r.28, początków których należy doszukiwać się zatem w I okresie

Obok duszpasterstwa nawróconych i uczestniczących w życiu i wierze Kościoła musi się znaleźć miejsce na „duszpasterstwo nawrócenia” w stosunku do tych, którzy pozostają

Nie będziemy, na wzór omówionych rozdziałów M, roztrząsać tych jego ustępów, w których autor specyalnie się interesuje spra­ wami treści świeckiej, ściśle

W ocenie tych plonów należy wziąć pod uwagę jeszcze inny aspekt — moralny, są one bowiem znakomitym świadectwem społecznej postawy wielu pedagogów w czasie, kiedy — jak