• Nie Znaleziono Wyników

Ze studyów nad "Memoryałem" Ostroroga

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ze studyów nad "Memoryałem" Ostroroga"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Ze studyów nad „ Memoryałem“ Ostroroga."

(Ciąg dalszy). O stro ró g , w p o ró w n a n iu z Fry czem oraz z Przyłuskim , p rz e d ­ staw ia się nam, jak o typ całkiem odrębny. Ci dwaj, w całem znacze­ niu uczeniu-teoretycy, chociaż piórem sw ym brali udział w ru ch u ówczesnym, nie posiadali w dostatecznym stopniu zmysłu prak ty c z ­ nego, nie o d g ryw a li bo w iem p o d względem społecznym wybitnej roli. P o n a d to Frycz, człow iek w najw yższym stopniu szlachetny i uczciwy, rozsądkiem sw y m nieraz w zlaty w ał w krainy, sk ąd nie tak łatw o było w p ły w a ć n a społeczeństw o, i p od a w a ł projekty, które wobec ogólnego usp oso bien ia szlachty, oraz w szczególności jej egoizmu, połączonego z brak iem dbałości o dobro p a ń s tw a i p o ­ szczególnych j e g o stanó w , m u s i a ł y b y ć p o c z y t y w a n e z a z g o ł a u t o p i j n e : n a l e ż y p a m i ę t a ć , ż e p o d w z g l ę d e m m o r a l n y m F r y c z n i e t y l k o s w ó j w i e k , l e c z i n a s t ę p n e p r z e w y ż s z a ł . Cóż więc dziw nego, że w niektórych kw estyach, gdziebjr u m y sł bardziej prak ty czn y m usiał dobitniej n a p iętno w ać sm u tny stan rzeczy, Frycz, a za nim i inni, w ystępow ali z ogólnemi sentencyam i, wzniosłemi, lecz pozbawionem i należytej jasności

i siły, oraz nie ogarniającem i k w esty i wszechstronniej. O stroró g,

przeciwnie, posiadając s kąd in ąd rozległą wiedzę, będąc praw nikiem z w ielką b e z w a ru n k o w o erudycyą, nie był je d n a k uczonym-teore- tykiem i, o ile tamci dwaj stali się pisarzami, jak o uczeni, a u to r M stał się statystą, ja k o mąż stanu, oraz polityk czynny: w szak M nie był bezpośrednim o w o cem p o d ró ż y zagranicznej — j a k tego chcą niektórzy uczeni, lecz był połączon y z kilk unastoletnią p ra c ą poli- tyczno-dyplom atyczną je g o a u to ra w o brębie Polski. Dzięki tej okoliczności, poruszając k w e sty ę unifikacja p raw , O s tro ró g umiał trafić w samo sedno om aw ianej przez się spraw y. E nerg ja, z ja k ą

') Ob. t o m X III, str. 129— 1 5 2 .- ^ P r o s im y c z y te ln ik a o s p r o s t o w a n i e b ł ę ­ d ó w , j a k i e się w k r a d ł y do p o p r z e d n i e g o r o z d z i a ł u n a s z e j p r a c y (Z esz. 2, t. X I I I P r z e g l . Hist.), na m o c y ich w y k a z u , p o d a n e g o n a k o ń c u n i n i e j s z e g o to m u.

(3)

14 Z E S T U D Y Ó W N AD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

skąd in ąd w rozdz. X X X II do niej się zabrał, bjmajmniej nie może być w ytłum aczona przez n ieprzychyłność dla sta n ó w niższych !). Czy może zachodzić k w e s ty a 'ja k ie jk o lw ie k b ą d ź ogólniejszej nie­ chęci w zg lędem nich, skoro autor, po po w o ła n iu się n a e w en tualne niepow odzenie, jak ie g o b y d a n y jego. p roje kt mógł był doznać z p o ­ w o d ó w od niego niezależnych — s i visu m fu e r i t —, a mianowicie w sk u te k konieczności uw zg lęd nien ia różnic stanow ych, dodaje, że zawsze jednak pozostaje przy swem zdaniu, iż n a r ó d j e d n y m p r a w e m p o w i n i e n s i ę r z ą d z i ć , a eo ipso wyznaje, że s a m b y n a j m n i e j n i e j e s t z w o l e n n i k i e m o g ó l n e j o d r ę b ­ n o ś c i s t a n o w e j . Jeżeli je d n a k kategorycznie odrzucam y n i e ­ spraw iedliw e po są d ze n ia O s tro ro g a o tendencye, sk ie ro w a n e rz e ­ kom o nao g ół przeciw stanom niższym, m usim y na to m ia st zarzucić m u n iek on se k w e nc yę , której dał do w ód przez to, iż się względem dopiero co przez n a s przy to czo nego p o g lądu sw ego poniekąd sp rz e ­ niewierzył: N aw ołując do u sta n o w ie n ia w państw ie je d n e g o praw a, wszystkich o b ow iązującego sine o m n i exceptione p e rso n a ru m , sam w tymże rozdziale zdradza p ew ien k on serw atyzm społeczno poli- tycznjf, nie d ający się pogodzić z ogólnemi szlaehetnemi i postę- pow em i tendencyam i tegoż autora, mającemi na względzie dobro narodu: otóż zgadza się on, ab y nad al fu nkcyo now ało praw o, za- s tosow ujące różnice s ta n o w e do k ar za rany, oraz za zabójstwa. Jeżeli przed tem w ytk nęliśm y O stro ro g o w i jeno brak niezbędnej stanowczości przy w y m ag an iu unifikacyi praw , brak, pochodzący ze zbyt pośpiesznego zw ątp ienia o dodatnim skutk u jego wniosku, to w niniejszjon w y p a d k u m ożem y autorow i uczynić już ofetre za­ rzuty. Czy o w a n iek o n se k w e n c y a , b e z w a ru n k o w o nie przynosząca O stro ro g o w i zaszczytu i obniżająca znaczenie doniosłego rozdziału, w którym się uwidoczniła, p o sia d a ła ja k ą racyę bytu? Co j ą zre­ sztą sp o w o d o w ało ? — Nie w iem y—niestety zaś sam a u to r tego nam nie wyjaśnia. Z a p e w n e jedyną racyę stanow iło tu osobiste p rz e ­ konanie autora; od bardziej s z czeg ó łow ego om aw iania tej kwestyi tymczasem p o w s trz y m a m y się, ale n ieb a w em doń p o w r ó c im y 2).

’) N i e u z a s a d n i o n e j e s t p r z y p u s z c z e n i e , że o w a śm iało ść, j a k i e j w ty m r a z i e n ie w id z ie l iś m y a n i u F r y c z a , ani u P r z y ł u s k i e g o , u a u t o r a M m u s i b y ć w ł o ż o n a n a k a r b j e g o n ie n a w iś c i w z g l ę d e m m i e s z c z a n i n ie j e s t o b j a w e m w r o g i e g o u s p o s o b i e n i a do n i e m c ó w . Ż e t u ch o d z ił o o e l e m e n t o b c y , r e s p . n i e m c ó w , m a m y d o w ó d : 1) w ż ą d a n i u O s t r o r o g a , a b y w r a z i e o s t a t e c z n y m p o ­ z o s t a w i o n o p l e b e j u s z o m p r a w o o d r ę b n e , n ie m ie c k i e , lecz a b y d a n o m u i n n ą n a z w ę , 2) w tr e ś c i r o z d z . X X i X XII I (w czę śc i k o ś c i e ln e j M). 2) T a r a n o w s k i ( w d zie le „ О б з о р ъ п а м я т н и к о в ъ м а г д е б у р гс к а г о п р а в а з а п а д н о - р у с с к и х ъ г о р о д о в ъ л и т о в с к о й э п о х и “, W a r s z . 1897, s tr. 180—2) n a m o c y o m ó w i o n y c h d o p i e r o co p r z e z n a s r o z d z i a ł ó w M w y s n u w a z b y t o r y g i

(4)

-ZE S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A L E M “ O S T R O R O G A . 15 K w e sty a f u n k c jo n o w a n ia p r a w a niem ieckiego w miastach p o l­ skich była punktem , w ykraczającym z dziedziny p r a w a polskiego, n a to m ia st przy pracach n a d ułożeniem k o d e k su polskiego i przy

n a l n e w n io s k i z p o m y s ł ó w O s t r o r o g a , d o t y c z ą c y c h p r a w a n ie m i e c k i e g o w P o l ­ sce. P o z w a l a m y w i ę c s o b i e p r z y t o c z y ć tu o w e w n io s k i . O s t r o r ó g , m ó w i p. T., z a d o ś ć c z y n i ą c w y m a g a n i o m cz asu , p r a g n i e , a b y c a łk i e m o d r ę b n e i o b c e p r a ­ w o m i e s z c z a ń s k ie , n ad al nie n o s i ło h a ń b i ą c e j p a ń s t w o o b c e j n a z w y i s ta ło s ię p o l s k i m ius civile. T a k i p r o j e k t u n a r o d o w i e n i a (sic!) p r a w a m a g d e b u r s k i e g o z o s t a ł p o r u s z o n y w u s t ę p i e , g d z ie a u t o r n a p a d a n a zw y c z a j a p e l o w a n i a do M a g d e b u r g a . O tó ż n a m o c y t e g o , ż e O s t r o r ó g p r a g n i e u n a r o d o w i e n i a p r a w a m a g d . i k a rc i p a n o w a n i e p i e r w i a s t k u n i e m i e c k i e g o w P o l s c e , p. T. w n io s k u j e , iż O s t r o r ó g n a s t a w a ł n a k o n i e c z n o ś ć p r z e ł o ż e n i a p r a w a m a g d . n a j ę z y k p o l ­ ski (sic!). D o s z e d łs z y do ta k d z iw n e g o w n io s k u i s t w i e rd z iw s z y , że G ro icki oraz S z c z e r b i c z , —k t ó r z y w w. X V I o d d a w a l i s ię s t u d y o m n a d p r a w e m m a g d . w P o l s c e — r ó w n i e ż u w a ż a li ius scriptum z a ś r o d e k do u su n ię c ia b e z p r a w i a , a t a k ż e p o c z y ty w a l i za p o t r z e b n e p r a w o m a g d . p r z e ł o ż y ć n a j ę z y k pols ki, w s k a z a n y a u t o r c z y n i n a t u r a l n y w n i o s e k , iż O s t r o r ó g w p ł y n ą ł n a u m y s ł y o m ó ­ w i o n y c h a u t o r ó w w . X V I (a że M w o w y m czasie i n t e r e s o w a n o się, ś w ia d c z y fak t p o d r o b i e n i a go w ó w c z a s ; fakt ten, o k t ó r y m p. T. d o w i e d z i a ł się z w y ­ d a w n i c t w a p r o f W i e r z b o w s k i e g o , o m a w i a l i ś m y w e w ł a ś c i w e m m i e j s c u n a s z y c h „ S t u d y ó w “; t a m te ż w s k a z y w a l i ś m y , j a k n a ń n a l e ż y się z a p a t r y w a ć ) . O ile w n i o s e k t e n j e s t n a t u r a l n y s a m p r z e z się, o ty le j e s t te ż m y l n y m , g d y ż w y p r o w a d z o n y m z f a ł s z y w e g o z a ło ż e n ia . P r z e d e w s z y s t k i e m p. T. o d r a z u p o w o ł u j e się n a żą d a n i e O s t r o r o g a , d o ty c z ą c e j a k o b y u n a r o d o w i e n i a p r a w a n i e m ie c k i e g o , o r a z n a to, co t e n m ó w i o z m i a n i e n a z w , z a ś c a łk o w ic ie p o m i j a z a s a d n i c z ą m y ś l O s t r o r o g a , o m a w i a j ą c ą u s u n i ę c i e p r a w a n i e m i e c k i e g o z s ą d ó w m i e j s k i c h w P o ls c e ; nic r ó w n i e ż n ie w s p o m i n a o te m , że p r a w o o b c e p o d p o s t a c ią ius civile u z n a w a n e b y ł o p r z e z O s t r o r o g a tylko j a k o malum necessarium. P o z a t e m , co się ty czy r z e ­ k o m e g o p r o j e k t u O s t r o r o g a o p r z e ł o ż e n i u p r a w a m a g d . na j ę z y k polski, to nic p o d o b n e g o w M nie z n a j d u j e m y ; nic też n ie u p o w a ż n i a n as do p o d o b n e g o d o ­ m y s l u , g d y ż w d ziale p r a w n y m j e d y n ą w z m i a n k ę o j ę z y k u p o l s k i m s p o t y k a m y w r o z d z . X X X I X , g d z i e a u t o r d o r a d z a z a p i s y w a n i e u m ó w w k s i ę g a c h z i e m s k i c h p o po ls k u . S k o r o c h o d z i o ż ą d a n i a O s t r o r o g a , to u n a r o d o w i e n i e p r a w a m a g d . b y n a j m n i e j do tej k a t e g o r y i z a l i c z o n e b y ć n ie m o ż e ; p r z y s t a w a ł on volens nolens n a f u n k c y o n o w a n i e w o g ó l e o w e g o p r a w a w P o ls c e , ż ą d a n i e za ś d o t y c z y ł o w y ł ą c z n i e u s u n i ę c i a g o b e z w s z e l k i c h z a s t r z e ż e ń z p o ls k ie j w i d o w n i p r a w n e j . Nie m o g ł o tu b y ć z a t e m m o w y o p r o j e k c i e p r z e ł o ż e n i a p r a w a m a g d . n a j ę z y k p o ls k i. O s t r o r ó g p r a g n ą ł is to tn ie , a b y p r a w o p o l s k i e u w z g l ę d n i ł o k o d e k s r z y m s k i , n i e z a ś in n y . Co do j ę z y k a p o l s k ie g o , to w s z a k a u t o r M nie w y r a z i ł n a w e t ży czen ia, a b y w o g ó l e k o d e k s p r a w p o l ­ sk i c h w d a n y m j ę z y k u z o s t a ł u ło ż o n y , a z a te m p o d ż a d n y m w z g l ę d e m n ie d a ­ ł o b y się p r z y p u ś c i ć , n a w e t p r z y u w z g l ę d n i e n i u w y m u s z o n e j z g o d y O s t r o r o g a n a ius civile dla p l e b e j u s z ó w , że d o r a d z a ł o n , czy te ż p r a g n ą ł p r z e ł o ż e n i a p r a w a m a g d . n a j ę z y k po ls k i. B ą d ź c o b ą d ź , w n i o s e k ó w p. T a r a n o w s k i e g o , c h o c ia ż w o g ó l e n i e u z a s a d n i o n y , d z i w n y m s i ę n a m w y d a j e z t e g o p o n a d t o w z g l ę d u , że z o s t a ł p r z y t o c z o n y p r z y t a k i e m p r z e d s t a w i e n i u p r o j e k t u O s t r o r o g a , k t ó r e j e s t p o z b a w i o n e o m ó w i e n i a g ł ó w n e j m y ś li z a s a d n i c z e j a u t o r a . Co się ty c z y G ro ic - kieg o , to o n im j e s z c z e w s p o m n i m y p r z y p o r u s z e n i u i n n e g o u s t ę p u t r a k t a t u O s t r o r o g a .

(5)

16 Z E S T U D Y Ó W N A D ,. M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

dążeniach do usunięcia rozmaitości p ro c e s ó w p raw n y c h , stala się k w e sty ą, posiadającą n a d e r pow ażn e znaczenie zasadnicze i w y ­ m agającą przy ow ych pracach w p ro w a d z e n ia rad y kalny ch r e ­ form do p r a w o d a w s tw a . Przy pu śćm y, iż otrzy m ały one należj^ty k ieru n e k i były w drodze do urzeczywistnienia. N astępnie j e d ­ nak należało pom yśleć o p rzepro w adzeniu zasad unifikacyjnych i w obrębie k o dek su polskiego. S p r a w a ta, o ile może nie była tak zaw ikłana i nie obfitowała w trudności, była je d n a k nie mniej ważna. W tam tej—u sta w o d aw c ę bardziej obchodziły z a sa d y n a tu ry teoretycznej, n aw sk ro ś p ań stw o w ej, w tej zaś — zasady, sp o c zyw a ­ jące n a gruncie przew ażn ie praktycznym , a wcielenie ich w czyn było winno uczynić zadość niezbędnj/m w y m agan iom spraw iedli­ wości. Otóż w y s tę p u ją tu s p ra w y ró w n o u p ra w n ie n ia stanów , oraz sk aso w an ia takich różnic społeczno-politycznych, co p e w n y m o s o ­ bnikom przynosity wyłączne korzyści, lub też, działając w intere­

sach jedn e g o , innym p rzynosiły ujmę Do tego szeregu zaliczamy

p raw a, w y d a n e czy to na korzyść, .czyli też z k rzyw dą dla jakiej- k o lw iek bąd ź naro do w ości w państwie.

Zakończyw szy rozdz. X X X II po w tó rzen iem swrego zasadniczego w ym ag an ia u jednostajnienia praw , O s tro r ó g zamierzył skreślić parę uw a g w sp raw ie owych szczegółów z zakresu k o deksu polskiego. Niestetjr, auto r nasz po p rze stał istotnie na krótkich uwagach. O ile w rozdz. X X IV i X X X II sk om p e n so w a ł on sw ą lakoniczność, w y ­ kazaną w rozdz. X X X V III (de iu r is sc rip ti necessitate) i przez to się w naszych oczach odwzajem nił F ryczow i, o tyle znów w rozdz. XX X IV , om aw iającym p raw o żydów, dał się wyprzedzić O rz e ch o w ­ skiemu.

W ś ró d ży d ów w czasach O stro roga, oraz późniejszych, z a ro b­ kiem najbardziej pop łatn y m i ro zpow szechnionym była lichwa, d o ­ z w olona im przez praw o; chrześcjanom n a tom iast przez Kościół

była ona wzbroniona. T u się ukry w ało ż ródło wszelakich lam entów

z p o w o d u krzywd, k tórych ogół doznaw ał ze stronjr żydów.

W sp ie ran i w drodze administracyjnej, oraz w praw odaw czej przez władze polskie — n a w e t przez bisk u pów , — poczynając od w. XIII, z biegiem zaś czasu otrzjnnując p rzeróżne od k rólów przywileje, żydzi zbyt się nareszcie narazili przez sw e p ostę p o w an ie ludności miejskiej i wiejskiej, tak że m iasta w yp ow ie d z iały im w alkę i o s ta ­ tecznie w w. X V I odniosły z w ycięstw o n a d przywilejami ży d o w ­ skimi, dotyczącymi handlu, co zwyciężonych ż y d ó w zm usiło do zado w alan ia się p rzew ażn ie sp e k u la c ja m i lichwiarskiemi *).

(6)

-Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A L E M “ O S T R O R O G A . 17 P r z y po ru szan iu szczególnych p ra w żydów , O stroróg, ja k już

wspomnieliśmy, z n ó w jest, n iestety, zb y t lakoniczny. Po przestaje

na stw ierdzeniu faktu n a d a n ia im p raw , jakie pozw alają im za jm o ­ wać się lichwą i z nią połączonemi, karygodnem i, ze w zględu n a ludność uciskaną, operacyam i. W y m a g a więc, aby p r a w o to zo­ stało zniesione, co stanow czo, zdaniem O strorog a , miało przyczy­ nić się do w y ru g o w a n ia licznych kradzieży. Pisarze w. X V I naogół milczą o p raw a ch i wjrstępkach żydowskich, chociaż bodaj nie mniej, aniżeli O stro róg , mieli wów czas m a te ry a łu do narzekania, j a k bow iem dopiero co było powiedziane, w tym w łaśnie czasie rozpoczęła się w alka m iast z przyw ilejam i żydowskimi, co oczywi­ ście w y w o ła n e było specyficznym ch a ra k te re m działalności żydów; pozatem zaś, jak o rezultat owej walki, było niemal wyłączne w śród żydów zajęcie się lichwą; jeżeli więc byli oni usunięci od handlu, działalność sw ą ześrodkow ali tam, gdzie mogli niemal większe krzyw dy czynić ludności, aniżeli w innych gałęziach handlow ych, oraz w innym czasie, kiedy byli mogli działalność sw ą rozwinąć w szerszym zakresie. G d y więc s p r a w y ży dow skie nie p obudzały n a o g ó ł literatury w. X V I do p ro te stó w , kw estyę, dość pobieżnie p o ruszo ną przez O stro rog a , szczegółowiej rozw inął w r. 1343 O rz e ­ chowski Ł). J e g o zdaniem, przyw ileje żydowkie, począw szy od n aj­ dawniejszych, dają żydom pole do najprzeróżniejszych nadużyć, którym i wciąż ludność chrześcjańską do najw yższego stopnia u d r ę ­

czają. W sądow nictw ie, g d y zachodzą s p ra w y p om iędzy żydami

a chrześcjanami, pierw si k o rzy sta ją z większych s to s u n k o w o w y ­

gód, skoro, w razie p o w o ła n ia ży d a przez chrześcjanina, m usiał

figurow ać św ia d e k z pom iędzy żydów, zaś w w y p a d k u p rzeciw ­ nym, sąd bynajmniej nie w y m ag ał z a w ezw an ia św iadków-chrześcjan, a to oczywiście, m ówi O rzechow ski, zabezpieczało zw ycięstw o stro n y żydowskiej. S tw ierd zając taki stan rzeczy, O rzechow ski nie­ zaw odnie nie rozmija się z praw d ą , nie bj/łbj^ on jednak sobą, g d y by w czem kolw iek nie dał byl w o d z y swej fantazyi i nie zajął pozycja, przez jaką n iezbyt zasługuje na wiarę. Narzekając n a wszelkie oszustw a, złodziejstwa i t. d., przez ż y dó w popełniane, autor dowodzi, że tak ą działalność widocznie po d trz y m u ją inni, g d jrż jej owocami dzielą się żydzi z tymi, co ich protegu ją. D zi­ wnie zaiste słyszeć takie d ow odzenia, gdy, j a k wiemy, w ś ró d

t r z e b a , S t a n o w i s k o p r a w n e ż y d ó w w P o l s c e w XV st. P r z e w . n a u k . i lit. 1901 r. str. 1010 — 5; M. B e r s o h n , D y p l o m a t a r y u s z , d o t y c z ą c y ż y d ó w w d a ­ w n e j P o ls c e . W a r s z a w a 1911 (p. art. w . X V —XVI).

1 j Respublica polana proceribus Polonis in conventu cracovieiisi eongregatig, p. O r i c h o v i a n a ( w y d K o r z e n i o w s k i e g o ) s t r . 22—23.

(7)

18 ZE S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A L E M “ O S T R O R O G A .

p r o te k to ró w ludności żydowskiej w P olsce w y stę p ują przedew szyst- kiem szeregi królów, biskupów... W dalszym d opiero ciągu w y p r o ­ w a d z a nas au tor z ow ego e w en tualn ie błęd nego wniosku, faktami przez się przjJtoczonymi poniekąd dowodząc, że gd y słyszjmiy o protektorach, m usim y zap ew n e mieć tu kogo innego n a myśli: otóż ci p ro te k to ro w ie w y r a b i a j ą · — oczywi ści e w nadziei przjr- szłych korzyści— dla ż y d ó w przywileje, które, pod pozorem o d n a ­ w iania staiych, n ad ają im całkiem no w e praw a, z jakich żydzi m o g ą korzystać dla coraz to szerszych p rzestęp stw . Należy tylko, p o w ia d a autor, sk o lacy o n o w ać ow e d a w n e przywileje z p rze c h o ­ w ującymi się obecnie w synagogach, aby się o tem przekonać...

W o le lib y śm y w sp raw ie żydowskiej usłyszeć zdania pisarzy poważniejszych od a u to ra Q u in c u n x ’a, w ob ec jednak ich niebytu, m usim y zadow alać się tym, co m am y, tem bardziej że i w danym razie m ożem y z łatw o śc ią oddzielić ziarno od p l e w 1).

P a ń s tw o , bezw zględnie dbające o d o b ro b y t swych p odd a n y c h , nie po w in n o dopuszczać do sw eg o ko deksu p raw n e g o artykułów , przeznaczonych dla poszczególnych wyznań lub narodow ości, skła- dając\Tch j e , —arty ku łó w , jak ie z tego czy innego p o w o d u m ogły b y p rzy g o to w a ć g ru n t do waśni w y z n a n io w y c h lub n a ro d o w o ś c io ­ wych, a nie m ów inty tu o tych artykułach, co uwzględniają o d rę b n e w arunki, oraz p o trzeb y, jakie zasadniczo ch arak teryzu ją te czy inne o d łam y ludności. Jeżeli je d n a k polacy mogli szemrać n a istnienie o d ręb n y c h p r a w czy przj'wilejów, nada n y ch żydom, o ileż głośniejsze m usiały być skargi ze stro n y tych,'co praw dziw ie odczuwając potrzebę ró w n o u p ra w n ie n ia ludności, o p a rtą n a zasa­ dzie bezwzględnej spraw iedliw ości, widzieli w p raw ie polskiem sankcyę różnic stan o w y ch . W społeczeństw ie m ogą być rozmaite kierunki, m ogą p o w s ta w a ć ró żn e dążenja, — dążenia nieraz egoi­ styczne, nieraz zgoła nizkie i n iem oralne— czyż je d n a k p raw o ma

być odzwierciedleniem takiego stanu rzeczy? W Polsce, niestety,

było tak, — m o g łob y być inaczej, g d y b y ludzie, mający n a celu in te resy egoistyczne, stanow ili nieznaczną g arstkę, k tó ra b y nie była w stanie n a szali losów p a ń s tw a zaważyć. S k o ro je d n a k ludzie ci, p rzedstaw iciele sta n u szlacheckiego, posiadali n ajw iększą siłę w p a ń ­ stw ie i, ja k o tacy, mogli k o n sek w en tnie prze p ro w a d z ać na sej­ m ach sw e żądania, k tó re później, o ile przeszły tam w postaci

sta-ł) Nie m o ż e m y p o d z ie l ić z d a n i a p rof. T a r n o w s k i e g o ( P i s a r z e p olit. I, 83), k t ó r y n a p a ś c i n a ż y d ó w o g ó l n i k o w o n a z y w a e c h e m d z i w a c z n y c h n i e d o r z e c z n y c h u p r z e d z e ń . W s z a k p o s i a d a m y fa kty, i l u s t r u j ą c e d z ia ł a ln o ś ć ż y d ó w w P o l s c e i je ż e l i s ł y s z y m y n a p a ś c i n a nich , to m o ż e m y tu u z n a ć z a z u p e ł n i e s ł u s z n e p r z y s ł o w i e , ż e „nie b y w a d y m u b e z o g n i a “ .

(8)

Z E S T U D Y Ó W N A D „ M E M O R Y A Ł E M ‘* O S T R O R O G A . 19 tutów, konstytucja, d e k re tó w i t. d., s ta w ały się cząstkami p raw a polskiego, nie m ogło ono być p o zb aw io n e artyk u łó w , niezgodnych z zasadami bezwzględnej spraw iedliw ości, a tym sam ym zadość- czynić p rzek o n an iom i te n d e n c y o m szlachetnych um ysłów

Życie O stro ro g a p rz y p a d a n a okres p o w s ta n ia s ta tu tó w Nie- szawskich, a były ju ż one j a s k r a w y m d o w o d e m dążeń szlachty do samodzielności, oraz do władzy. O k r e s ów bynajmniej jed n a k , w p o ­ rów naniu z przeło m ow ym (X V —X V I w.), n i e o b f i t o w a ł w w y ­ stąpienia szlachty przeciw s tan om niższym. Nie miał przeto a u to r

M . poważniejszych p o w o d ó w do p r o te s tó w w tym kierunku. Nie

zapominajmy jed n a k , iż miał on przed sobą obraz, że się tak w y ­ razimy, u p r a w n i o n e g o b e z p r a w i a m o r a l n e g o , w sto ­ sunku z aró w n o do s ta n ó w wyższych, j a k i do niższych. Musimy nazwać n iespraw ied liw y m i takie czyny, g d y p ań stw o , nie kierując

się racyą poważniejszą, pewnej kategoryi ludzi nadaje jakieś

prawa, innym zaś nie; gdj^ d a ro w u ją c coś jed n y m , innych je d n o c z e ­ śnie tegoż pozbawia, jakkolw iek już ow o coś posiadali; gd y je d n y m zezw ala na czyny, jakie innym przynieść m ogą szkodę lub k rzy ­ wdę. N iespraw iedliw ością nazw iem y takie zarządzenia, co nie w y ­ pływ ają ze sta n u rzeczy, ani ze szlachetnych p o b u d e k i potrzeb. Napiętnujem y atoli jak o nietylko niespraw iedliw y, lecz i zgoła niem oralny czyn, gdjf p a ń s tw o orzeka, że bez w zględu n a wszelkie okoliczności chwilowe, dw a osobniki za p o s tę p e k identyczny w inny podlegać rozm aitym karom, w zależności od tego, kim je s t p rz e ­ stępca, oraz w zględem jakiego przeciętn ego śm iertelnika czyn swój skierował. O jakichże w y m iara ch sp raw iedliw ości m ógł auto r M wyczytać w p raw ie polskiem? Otóż o tych, o jakich istnieniu w ie ­ dział, przystając, ab y r a n y oraz z ab ójstw a k a ra n e były w edług daw nego zwjrczaju.

Zwyczaj ten, świadczący o wielkiej niespraw iedliw ości sta n o ­ wej w Polsce i przez O s tro ro g a om ó w iony zaledwie w kilku sło­ wach, m oglibyśm y ominąć, jak o zjawisko nienorm alne, powszechnie znane. Nie p o stą p im y je d n a k w ten sposób, mając na względzie p o w o d y następujące: 1) p raw o o m ężobójstw ie, o któ rem w zm ianki sp oty k am y w w ielu podręcznikach, w kursach ogólnych, oraz w m o ­ nografiach, tra k to w a n e j e s t w ogóle zbyt pobieżnie, aby mogło nam nietylko plastycznie, lecz i p raw id ło w o się przedstaw ić, a to się przyczynia do fałszywych w tym w y p a d k u w niosków , nad to

') R u c h , p o d t r z y m y w a n y p r z e z s z l a c h tę n a p r z e ł o m i e w . X V — X V I i d a ją c y r o z l e g ł y o b r a z p o t ę ż n e g o r o z w o j u d ą ż e ń z c z a s ó w u b i e g ł y c h , z n a la z ł w y r a z w u c h w a ł a c h , s k i e r o w a n y c h p r z e c i w s t a n o m n iż s z y m i w ó w c z a s ju ż w p o s t a c i p r a w a f u n k c y o n u j ą c y c h .

(9)

20 Z E S T U D Y Ó W N A D „ M E M O R Y A Ł E M “' O S T R O R O G A .

zaś do p o w ątp iew ali i bodaj że dom ysłów ; pozatem , p raw o to po siad am y , nie jak o p e w n ą o d ręb n ą całość ze ściśle połączonem i cząstkam i, nie ja k o k o n g lo m erat p raw n y , k tó ry daw n e p raw o n asze w spuściznie nam pozostaw iło; doszło n as ono w a rty k u ­ łach luźnych, ro zsy p an y ch po zbyt w ielu pom nikach, aby śm y byli w sta n ie w n e t się w niem zo rjen tow ać i przed staw ić sobie d o k ła ­ d n y je g o obraz; 2) p rag n iem y przed staw ić słow a O stro ro g a w e w łaściw em św ietle, co osiągn iem y po nieco bodaj dokładniejszem zb ad an iu ow ego sta n u rzeczy, o jakim w p a ru sło w ach w spo m niał b y ł n asz au to r, nako n iec, ostatecznie 3) chcem y w yjaśnić stan i roz­ wój ta k w ażnej sp ra w y społecznej w X IV — X V I w., iżby n a tle w yników m ożna było łatw iej sobie przed staw ić d ążen ia społeczno- polity czne a u to ró w w. X V I.

U w ażam y w ięc za sto so w n e podzielić się ogólnem i zasadam i ow ego p raw a n a m ocy pom n ikó w u staw o d aw czy ch , ja k rów nież b ad a ń naszy ch uczonych.

H isto ry a ro zw oju p ra w a o m ężobójstw ie św iadczy n ietylko o tem , że inaczej p rzem aw iało ono do sta n ó w w yższych, inaczej zaś do niższych, że p o d p o stacią kar w pew ien sposób broniło szlachcica, w o d m ien n y zaś chłopa, lecz i o tem , że w dzielnicach polskich bynajm niej nie o bow iązyw afy je d n a k o w e p rze p isy p raw ne. P rzed ew szy stk iem p rzed staw im y tu w ogólnym zarysie, ja k p raw o to reag o w ało n a m ężobójstw o, oraz n a ran y , w okresie poprzedzający m p o w sta n ie ikf, ab y w y k azać, jaki obraz m iał p rzed oczym a O s tro ­ ró g p rzy u k ład an iu sw ego tra k tatu .

M ałopolska:

Z a zabójstw o (rycerza) szlachcica k a ra 60 g rz.1)

„ rycerza, uczynionego

z so łty sa lub k m iecia ,, 15 „ S ta tu ty

Kazi-„ k m i e c i a ...„ 10 „ m ierzą W .4).

W ielkopolska:

Z a zabó jstw o (rycerza) szlachcica „ 302) „

„ k m i e c i a ... 6 3) „

') G łó w s z c z y z n a n i e r a z b y ła p o ł ą c z o n a z k a r a m i d o d a t k o w e m i : n a s o n e tutaj b li ż e j n i e o b c h o d z ą , d la t e g o le ż ic h n ie w y m i e n i a m y . (O n ic h р. К u - t r z e b a , M ę ż o b ó j s t w o w p r a w i e p o l s k i e m X IV і X V w . R o z p r . w y d z . hist, filoz. t. L 1907 г., str. 1 5 4 -1 5 7 ) .

2) K u t r z e b a (op. cit. 134) p r z y p u s z c z a , ż e w cią g u w . X V z r ó w n a ł a s ię o n a z M ałopolską.

8, J u ż w k o ń c u X I V —p o c z . X V w. d o s z ł a do 9 grz.

4) K u t r z e b a , 138, 143: H a n d e l s m a n , P r a w o k a r n e w s t a t u t a c h K a z i ­ m i e r z a W , W . 1909, s tr. 162— 163.

(10)

Z E S T U D Y Ó W N A D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 21 Mazowsze.

Za zabójstw o s z lach cica. . . . k a r a 60 grz. Stat. mazow. r. 1390 „ kmiecia ... „ 10 „ Stat. warsz. r. 1421

„ „ ... „ 8 Stat. płocki — *)

W tych s ta tu ta c h zachodzą różnice tylko co do osoby zabi­ tego, bez w zględu n a to, kto j e s t zabójcą.

S tat. kolski (Wielkop.) z r. 1472, n a trzy lata w y d a n y , p o w ię ­ kszył już k arę za niero zm yśln e (casualis) z a b ó jstw o szlachcica (również nie u w zględniając sta n u zabójcy) do 120 grz., zaś k a ry za zab ó jstw o p leb eju szó w p o zostaw ił te s a m e 2).

Co się tyczy mieszczan, to sta tu ty nie określają k w o ty za ich gło w ę — bądźcobądź z tych poszczególnych w y p a d k ó w szacow ania głow y mieszczanina, o jakich m o w a w pom nikach, m ożem y w n io ­ skować, iż pom im o w ielu rozm aitych okoliczności specyficznych, jak ie tu do p e w n e g o stopnia o dd z ia ły w a ły na u sta n o w ie n ie kw oty,

była ona zbliżona do główszczyzny kmiecej 3).

W s połeczeństw ie ów czesnem , ja k to w s k a z u je prof. K utrzeba istniało przekonanie, iż, w zasadzie, za g łow ę zabójca winien p o ­ stra da ć głowę. S to s o w n ie do tej zasady, główszczyzna uw ażana była za w y ku p ien ie się od k a ry śmierci, która oczywiście m usiała nastąpić, g d y b y zabójca k a ry pieniężnej nie zapłacił. O tóż w i­ dzimy, że na M azowszu (stat. płocki z r. 1421) w takim w y p a d k u szlachcic za zabójstw o szlachcica po n osił k arę śmierci; toż p rzy ­

puszczalnie było i w Polsce. Należy nadmienić, iż oprócz tego

p ra w o polskie, oraz mazowieckie, upow ażniało do zemsty krw aw ej, g dy b y głów szczyzna nie zadow oliła stro n y poszkodow anej. Karze śmierci, wykluczającej główszczyznę, na m ocy statutu kolskiego z r. 1472 podlegali w ogóle wszelcy invasores dom orum violeňtique

hom icidae4). J a k widzimjr, w tem, cośmy dopiero co przj^toczyli,

niem a różnic stanow ych. Jak k o lw iek p raw o polskie nie kierow ało się tą zasadą, iż bezwzględnie kmieć za zabójstwo, dokonane n a szlach­ cicu, m a podlegać karze śmierci, to je d n a k z ap ew ne w tych w y p a d ­ kach, g d y chodziło o j e j zastosow anie, ro zstrzygał ostatecznie sąd 5).

’) K u t r z e b a 134— 135, 136, 144 ’) T a m ż e .

3) Ibid., 146

4) Cod, ep. saec. XV. Із, N. 227 art. 3. N i e z u p e ł n i e p o d z ie l a m y z d a n ie prof. K u t r z e b y (str. 1 Ô 2 ) c o d o słów violenti homicidae, z a w a r t y c h w statucie; czy nie lepiej b y ł o b y u w a ż a ć je , n a r ó w n i z homicidia volimtaria, za p r z e c i w s t a w i e n i e z a b ó j s t w p r z y g o d n y c h — homicidia casualia,

(11)

22 Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A L E M “ O S T R O R O G A .

P r z e k o n y w a m y się też, iż chociaż o w ą zasa d ą zamiany głów7- szczyzny na karę śmierci p raw o b y ło b y m usiało b e z w a ru n k o w o się kierować, — statuty, oraz p rak ty k a s ą d o w a stw a rz a ły pred ysp o zy - cyę dla sta n ó w w yższych w spraw ach w joniaru k a ry śmierci; brały one też p o d u w a g ę fakty poszczególne. P rz y ta c za m y n astęp u jące w ypadki, udow odni aj ące to.

1) S ta tu t mazowiecki z r. 1453 orzeka, iż w razie zabicia szlachcica przez m ieszczanina (toż samo n iew ątpliw ie byłob y przy zamianie mieszczanina przez chłopa) s tro n a p o s z k o d o w a n a w p e ­ w n y ch w aru n k a ch ma p ra w o w y b o ru pom iędzy g ło w ą a głów-

szczyzną. O czywiście ma tu znaczenie okoliczność, iż p o k rzy w ­

dzony należał do sta n u wyższego, aniżeli zabójca. Pań stw o, z p o ­ lecenia stro n y pokrzyw dzonej, n ieraz samo n a k łada na zabójcę k arę właściwą.

2) Prof. K utrzeb a przytacza z księgi ziem i czerskiej fakt, k tó ry miał miejsce w r. 145 5: za m ężobójstwo, d o ko nané n a mężu-szla- chcicu przez je g o żonę-szlachciankę, oraz jej sługę — ew. kmiecia, ten ostatni poniósł k arę śmierci, podczas gdy ona — niższą.

3) Za zabójstw o T ęczyńskiego mieszczan skazano na śmierć. 4) Na m ocy przytoczonego już sta tu tu m azow ieckiego z r. 1421, m ężobójca p o dlegał karze śmierci za zabójstwo, popełnione na o s o ­ bie r ó w n e g o l ub w y ż s z e g o stanu. T o też, g d y b y szlachcic zabił w łodykę, za ten czyn miał postradać rękę. W razie zabicia chłopa, stan w yższy nie p o dlegał n a w e t o c h ro m ie n iu .- Z a p e w n e toż o bow iązyw ało i w Polsce !).

W e d łu g zasad s ta n o w y ch karane b y w a ły i urażenia ciele­ sne, naprz.:

Za ucięcie rycerzowi członka... 15, 8, 3 grz. grosz. \ St.

Kazimie-Za p o ran ien ie chłopa 7« grz. skrzyw d zon em u [ rza W .

1

„ p a n u

j

dla W ielkop.

P o dobnie, j a k i w karach za m ężobójstw o, o soba przestępcy nie grała tu r o l i 2).

G d y m am y p rze d so b ą taki obraz w ym iaru „ sp raw ied liw o­ ś c i“ w P olsce w spraw ach, dotyczących z ab ójstw i ran, i to w epoce O stroroga, oraz poprzedzającej go, spo dziew alibyśm y się znaleźć w j e g o traktacie, om aw iającym reform}? i zaw ierającym wiele m y ­

’) I b i d . 148 sq. W o st a tn i m w y p a d k u , j a k w s k a z u j e p rof. K u t r z e b a , m i a ł m i e js c e o k u p p i e n i ę ż n y — z a s t o s o w a n i e tak iej k a r y n ie j e s t dla n a s z r o z u ­ m i a łe , a l b o w i e m o m a w i a n e tu są w y p a d k i , g d y g ł ó w s z c z y z n a nie b y ł a s p ł a c o n a , a z a t e m m u s ia ł a b y ć z a m i e n i o n a n a k a r ę ś m ie rc i .

(12)

Z E S T U D Y Ó W NAD. „ M E M O R Y A Ł E M " O S T R O R O G A . 23 śli postępow ych, k a te g o rycz n e żądanie zniesienia wszelkich owego rodzaju różnic stan o w y ch , istniejących w p r aw o d a w s tw ie . S ta ło się jednak inaczej: autor, któ ry w całem sw em dziełku nie daje wogóle najmniejszych d o w o d ó w nienawiści stanow ej, on, k tó re g o stanowczo bronim y p rzeciw wszelkim posądzeniom o poglądy a n ty ­ społeczne, jakie się rzekom o naogół w M uwidoczniły i były echem dążeń stanow ych, w ów czas ju ż sto p n io w o się w yłaniających na widowni społeczno-politycznej; on, co wciąż w y głasza sp ra w ie d li­ w e zasad}?, bierze w o b ro n ę biednych, oraz uciśnionych i dom aga się dla nich tejże, co i dla innych spra w ie dliw ośc i— a u to r ten, w y ­ głaszając og ólną szlachetną zasadę, w szczególe j ą obala, jak b o ­ wiem wiemy, n a w o ł u j ą c d o j e d n e g o p r a w a b e z ż a d n e j r ó ż n i c y o s ó b , ż ą d a j e d n o c z e ś n i e p o z o s t a w i e n i a t e g o s t a n u r z e c z y , j a k i d o p i e r o c o z o s t a ł p r z e z n a s p r z e d ­ s t a w i o n y . Nie wiemy, jakiemi pob u dk am i O s tro ró g m ógł był się kierować w tym względzie. Żąd an ie p o zostaw ienia k ar stanow ych, zrozumiałe u wszelkiego innego pisarza, uosabiającego interesy szla­ checkie, j e s t zgoła dziw olągiem u naszego autora, k tó ry nie może być p o czy ty w an y za przedstaw iciela ogółu sztacheckiego i któ ry jego rzecznikiem nie był; pochodząc zaś ze znakom itego ro du i ze szlachtą przeciętną zap ew n e zbyt nie przestając, m ógł jej bez obaw y słow a p r a w d y w danej sp raw ie wygłosić, tak ja k w in­ nych w y p ad k ach w tymże M sobie radził. Czyżby, istotnie, przez swe żądanie chciał złożyć hołd dążeniom czasu, — on, co wogóle nie w ahał się p o w s ta w a ć przeciw ó w czesnem u stanowi rzeczy i nieraz k ry ty k o w ać go w w yrażeniach n a d e r ostrych? Dziw ny tu jest konserw atyzm O stroro g a, pow ied zm y n a w e t,—zacofanie, wobec całości jeg o poglądów! N a s ta w a ł on w tym że rozdziale n a p r z e ­

prow adzenie spraw y, posiadającej chociaż zasadnicze, je d n a k

bardziej teorety czn e ogólne znaczenie. N a s ta w a ł w innem m iej­

scu na uchylenie ow ego p r a w a ż y d ó w — je s t to sp ra w a, d o ty ­ cząca szczegółu, posiadająca j e d n a k przew ażn ie znaczenie p ra k ty ­ czne. W s p ra w ie różnicż s ta n o w y ch w u s ta w o d a w s tw ie stron a praktyczna ró w n ie przew aża, atoli s p ra w a ta p od tym że względem od tamtej jest ważniejsza, tam bow iem chodzi o kieszeń, tu nieraz o życie. Sk ą d in ąd O stroróg, co tak w s p ra w ac h włoskich i niem iec­ kich dbał o g o d no ść pań stw a, m usiał pamiętać, że i o w a na- wskroś swojska spraw a, p o siadająca tak wielkie społeczne, oraz praktyczne znaczenie, nie j e s t rów nież p o zbaw ion a n a d e r w ażnego m oraln ego i zasadniczego znaczenia, gdyż jeżeli stan rzeczy, j a ­ kiego ona dotyczjr, przynosił n aro d o w i w ielką ujmę, o tyle p a ń ­ stw u — tem w iększą hańbę. Zam iast też p o w s ta w a ć n a n iesp ra ­

(13)

24 ZE S T U D Y Ó W NAD „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

wiedliw ość istnienia o d ręb n e g o praw a m łynarskiego, w sku tek czego n a ró d niew ątpliw ie mało cierpiał, by łby wołał u w a g ę s w ą zwrócić na ow ą sp ra w ę stan ow ą, co w p ro s t o p om stę wołała, i przeto zmyć ze sw eg o trak tatu , pozornie nieznaczną, lecz w istocie n a d e r pow ażn ą plam ę χ).

S tw ierd zając fakt niezrozum iałego dla nas z astosow ania się przez O s tro ro g a w spraw ie niniejszej do istniejącego sta n u rze­ czy w p r a w o d a w s tw ie polskiem, oraz, przytaczając sta tu t kolski z r. 1472, jako ostatni pom nik praw odawczjr w tym obrazie spo- łeczno-polityczrm n, jakiego św iadkiem był O s tro ró g przy u k ład a ­ niu sw ego traktatu, musimjr tu dać zarazem niezbędne w yjaśnienia

i omówienia. P ierw sze dotyczyć bę d ą ogólnego stosunku, jaki

m ógł zachodzić pom iędzy M a u sta w o d aw stw em ; drugi zaś — sto­ su n ku rozdz. X X X II M do art. 3 — 4 s ta tu tů z r. 1472. P ierw sze połączone b ę d ą poniek ąd ze zdaniem, które w om awianej tu s p ra ­ wie wygłosił dr. P ro c h ask a . O d p o w ia d a jąc na całkiem tym razem ra c y o n a ln y zarzut, czyniony O stro ro g o w i przez S w ie ż a w sk ie g o — a u to ra skądinąd niesłusznych a zasadniczych posądzeń O stro ro g a o kastow ość, rzekom o nao g ó ł w yłaniającą się z M — w nielogiczno­ ści, czego dał d o w ód z jednej stro n y w n a w o ły w a n iu do ułożenia p r a w a ogólnego, z drugiej zaś w d o radzaniu pozo staw ienia p e ­ w n y ch różnic sta n o w y ch , P r o c h a s k a twierdzi, iż nie m oże m y o s k a r­ żać o t o O stro ro g a , gdjrż w d a n y m w y p a d k u M m usiał być echem

') U z n a j ą c za s ł u s z n y z arzu t, c z y n i o n y O s t r o r o g o w i p r z e z S w i e ż a w s k i e ­ go, nie m o ż e m y w ż a d e n s p o s ó b p o d z ’elic n a s t ę p u j ą c e g o z d a n i a a u t o r a „ P i s a r z y polit.“ (I, 178): „Na c h w a l ę , je ż e li n ie n a r o d u , k t ó r y p r a w u te m u (t. j. o m ę ż o b .) d łu g o d a ł żyć n ie s te t y , to p r z y n a j m n i e j n a c h w a ł ę kilku w y b r a n y c h , p r z y p o ­ m n i e ć t r z e b a , ż e j u ż w w, X V O s t r o r ó g z ż y m a ł się p r z e c i w k o p i e n i ę ż n e j k a ­ r z e m ę ż o b ó j s t w a “ . Nie w i e m y d o p r a w d y , ja k i u s t ę p M ś w i a d c z y o tem. J e ­ żeli a u t o r M z ż y m a ł się p r z e c i w stat. k o ls k ie m u , b y n a jm n ie j nie p o w s t a w a ł o g ó l n i k o w o p r z e c i w k o k a r z e p i e n i ę ż n e j . B ą d ź c o b ą d ź , nie m o ż e m y o d d a w a ć h o ł d u z a s ł u g o m O s t r o r o g a w tej k w e s t y i , g d z i e n i e t y l k o z a s ł u g n ie p o ło ż y ł , lecz z a s ł u ż y ł n a n a g a n ę . N a d m i e n i a m y tu p r z y s p o s o b n o ś c i , iż O s t r o r ó g , u z n a ­ j ą c w ro z d z . X X X II n a o g ó ł r ó ż n i c e s t a n o w e w k a r a c h , z a m i lc z a o n ic h p r z y o m a w i a n i u k a r z a o belg i, w y r z ą d z o n e w o b e c n o ś c i k r ó l a , o r a z z a z a b ó j s t w a (i r a n y ) , p o p e ł n i o n e n a d w o r z e k r ó l e w s k i m (r o z d z . IV M). M o w a tu w p r o s t o k a r a c h , b e z z a s t r z e ż e n i a co do o s o b y p r z e s t ę p c y . Z t e g o ro z d z . r ó w n i e ż m o ż e m y w y w n i o s k o w a ć , że a u t o r M b y n a j m n i e j n ie z ż y m a ł się p r z e c i w k o p i e n i ę ż n e j k a r z e m ę ż o b ó j s t w a , s k o r o j a k o k a r ę w s k a z u j e ś m i e r ć lu b 100 grz. s r e b r a i t d J a k i n a p o w y ż s z e z d a n i e w s k a z a n e g o a u t o r a , n i e m o ż n a się r ó w n i e ż g o d z ić n a j e g o zd an ie , k t ó r e p r z e d t e m n ie c o s p o t y k a m y (str. 111), g d z ie p o w i a d a , że „ O s t r o r ó g d o m a g a się z n ie s ie n i a t e g o p r a w a (t. j. o m ę ż o b . ) “

(14)

Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y ALEM*1 O S T R O R O G A . 25 s ta tu tu k o l s k i e g o 1). K w e s ty a co do logiczności czy też nielogicz­ ności, nie zasługuje na bardziej szczegółow e rozpatrzenie, gdyż i tak jest oczywista: m ożem y w szak zgodzić się z faktem, stw ierdzonym przez P roc hask ę , a pom im o to nie w y klucza on nielogiczności czy też n iek o n se k w e n c ja O s tro ro g a , gdyż, w y stęp ując rzekom o w m yśl stat. z r. 1472, n a s ta w a ł jed no cześn ie n a p rze p ro w a dz enie reform p r a ­ w odawczych, sprzecznych z jegoż r a d ą i bynajmniej nie zgadzających się z ów czesnym ogólnj^m sta n e m p r a w o d a w s tw a . Dlaczego j e d ­ nak dla dr. Prochaski, w ob ec tych istotnych sprzeczności, tak oczy­ wisty był fakt odzw ierciedlenia się we w łaściwej części rozdz. XX XII n ied a w n o p rze d tem w ydany ch a rty k u łó w p raw n y c h ? Otóż p ow staje teraz o wiele ważniejsza kw e stya, dotycząca stosun k u

M do p ra w a ów czesnego. Z odpowiedzi, k tó rą P r o c h a s k a dał w d o ­

piero co przy to czo n y m p rzy p a d k u , widoczna, że p ierw szy z nich sto sun ek ó w p rze d staw ia ł sobie n a d e r oryginalnie, ze słó w jego bowiem m ożna w y w n io sk o w ać , iż w obec w ogóle, czy tylko co w y ­

danego p raw a, O s tro r ó g inaczej postąpić nie mógł, je n o m usiał

doń się z a sto so w y w ać w swych projektach. P o d żadnym w zglę­ dem nie m ożem y przystać n a taki sposób stw ierdzan ia w p ły w ó w — sposób, jaki, niestety, i w innych w y p a d k a c h b ył nieraz zastoso- w y w a n y do tra k ta tu O stro ro g a . Musimy pamiętać, że nasz autor, będąc w pewnj?ch w y p a d k a c h rzecznikiem ówczesnej polityki p a ń ­ stwowej, nie może być w całym sw ym M do rzeczników takich zali­ czona?, gdyż ułożył go nie w celu obronj? spółczesnego mu system u politycznego, lecz — p rzeciw nie — przew ażnie w celu jeg o reorga- nizacyi, a zatem w wielu razach nietylko nie m ógł zgodzić się na obecny stan rzeczy, lecz z m uszony był do ostrej je g o k iy ty ki, czego

dow o d y ustaw iczne znajdujem y w tymże dziale praw ny m . R oz­

terka z rzeczyw istością m u siała być oczywiście u p ra w n io n a przez niezbędny nieraz w a ru n e k do p o w sta n ia tego rodzaju traktatu, jak

M. T a k a też oczywiście b y ła gieneza jego p o w s ta n ia — w żaden

więc sposób p raw o nie m ogło k ręp o w a ć O s tro ro g a , i nie m ógł on ani tych, ani innych myśli wygłaszać w o k reślon y spo sób tylko dlatego, że się to zgadzało z ów czesny m stanem rzeczy. Nie m o­ żemy posądzać O s tro r o g a o chęć jak ie g o k o lw ie k b ą d ź dogodzenia, lub p rzy p o d o b a n ia się władzom lub szlachcie, któ rym przecież nieraz w y ty k a ł wszelki nieład w p ań stw ie. Zasada, j a k ą w ogóle w tym razie przyjm ujemy, p o w in n a nas bezwzględnie o b o w iązy­ wać i w e wszelkich szczegółach, o ile nie są one połączone z ja-

kiemiś osłabiającymi ją okolicznościami. G d y przejdziemy więc

(15)

26 Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

do u s ta w y poszczególnej, a m ianowicie do n a jn ow sze g o dla O s t r o ­ ro g a w kwestyi m ężo b ó jstw a s ta tu tu z r. 1472, to p rze ko na m y się, że, acz bardzo n ied aw n y , z żadnem i okolicznościami ubocznemi nie bjrł on połączony, nie m ó g ł przeto O s tro ro g a bardziej, aniżeli starsze statuty, k rępow ać. Na d o w ó d tego, o ile nasz a u to r bynajmniej nie czuł się s k rę p o w a n y w o b e c najświeższych p o stanow ień, p o w o ­ łam y się na rozdz. X LI M , n a początku k tórego O s tro ró g n ajka­ tegoryczniej p ro te stu je przeciw ko zw oły w an iu pospolitego ruszenia n a mocy z asad y iiixta bonorum valorem — zasady, za j a k ą wielu ob sta w ało (plerique d i cunt). Jeżeli O s tro r ó g tego nie podkreśla, m usiał je d n a k chyba nie coś innego mieć tu n a myśli, je n o p o ­ stanow ienie sejmu O patow ieck ieg o z r. 1474. T a k ie są powodjr, któ re zmuszają n a s clo pam iętania, że cel tra k tatu O stro ro g a , oraz ta okoliczność, iż w y s tę p o w a ł on tu z inicyatyw ą p r y w a tn ą ·— że w szystko to wyklucza m ożność stwierdzenia, n a m o cy tego tylko, co znajdujem y w M , iż n a d n aszym a u tore m wisiał jakiś miecz Dam oklesa, p od po sta c ią p r a w a kręp ujący go p rzy w ygłaszaniu tych czy innych pro jek tó w , oraz narażający n a nielogiczność, i że w związku z tem p ro je k t O stro ro ga, dotyczący kar za ran y i za zabójstwa, uw ażać należy za oczjrwistą k on sekw ency ę s ta tu tu kol­ skiego. G d y b y ś m y je d n a k mieli dać w iarę tw ierdzeniu Prochaski, że om aw iany u stę p rozdz. X X X II był echem ow ego s ta tu tu — b y ­ najmniej nie w yrzekając się zarzutu co do wykazanej tam przez O s tro ro g a pewnej nielogiczności — tw ierdzenie takie m oglibyśm y przyjąć w y ł ą c z n i e w s e n s i e z g o d y z e s t a t u t e m , do czego O s tro ró g m ó gł się p oczuw ać ze w zględów , nic w spólnego nie m ających z faktem ogłoszenia s ta tu tu z r. 1472.

Przyjrzyjm y się teraz, o ile jes te śm y upoważnieni do przed­ staw ienia n a w e t w takiem świetle stosunku, jaki rzekom o zachodził

pom iędzy M a sta tu te m kolskim w danej kwestyi. P rzy taczając

obraz rozw oju p ra w a o m ężobójstw ie, jaki widzimy prze d ułoże­ niem M , kiero w a liśm y się względam i n a tu r y formalnej; dlatego więc uważaliśm y za p o trz e b ne omówić i właściwe a rty k u ły s ta tu tu kolskiego. O nim m usielibyśm y i tak n ie r a z w spom nieć, i bodaj z tego względu om ów ienia go tam nie możenty uw ażać za d a ­ rem ne. Pom im o to, istotnie p o w staje k w e s ty a co do stosunku, zachodzącego e w en tualn ie pomiędzy M , a najbliższym statutem , zaw ierającym p e w n e w spólne z nim kw esty e. Na nią więc o b e ­ cnie u w ag ę sw ą m u sim y skierować, W y s tę p u ją c ze znanem dla nas żądaniem, a u to r M w y ra ż a się w ten sposób: poena pecuniaria

et crim in a lis eadem m aneat, quae ex more f u i t veteri. Czyżby więc

(16)

Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 27

z a sto sow y w ał do treści art. 3 — 4 stat. z r. 1472?— Czy do statutu tego, w ydanego o trzy lata wcześniej, aniżeli p o w s ta ł M , i to z mocą, obowiązującą na takiż przeciąg czasu — w o bec czego miał on ją utracić w r. 1475, t. j. w r o k u ułożenia M (fakt ten staraliśm y się w swojem miejscu udow odnić),— czy do statutu, fu n k cjo n u ją c e g o w chwilach p o w s ta w a n ia M , b y ły b y się dały zasto so w ać słow a

mos vêtus? Znaczenie ich j e s t zb y t jasne, abyśmjr przez skierow anie

na nie baczniejszej uwagi, nie mieli n atych m iast przeciąć nici, rzekomo łączącej s ta tu t z trak tatem O stro ro g a . S łow a m os vêtus są dla n a s nadzwyczaj c h a ra k te ry sty c z n e , nietylko bow iem w y ­ świetlają k w e sty ę e w e n tu aln e g o s to s u n k u M do stat. kolskiego, lecz i po tw ierd z ają wyżej przez nas w yp o w ie d z ian ą zasadę w kwe- styi stw ierdzan ia w pływ ów , wynikających ze stro n y praw a, n a dzieła, m ające n a celu reformę: p r z e z s ł o w a d o p i e r o c o p r z y ­ t o c z o n e a u t o r M n i e z a w o d n i e c h c i a ł p o d k r e ś l i ć , i ż n i e z g a d z a s i ę z n o r m a m i p r a w n e m i , n i e d a w n o w p r o w a d z o n e m i , i d o r a d z a p o s t ę p o w a ć w e d ł u g s t a ­ r y c h . S ta tu t kolski, j a k wiemy, p o dw y ższy ł główszczyznę szla­ checką do 120 grz., oraz w yznaczył karę śmierci za zabó jstw a roz­ myślne — te dw a p u n k ty w o w y m statucie dla polskiego p ra w a karnego były now e, a zatem, zdaniem O stro ro g a , m iały uledz u s u ­ nięciu. Możebna, iż a u to r Af, wiedząc, że s ta tu t ten j e s t czasowy, zalecał (w razie, g d y b y ten jeszcze nie utracił swej mocy), jak o bardziej właściwy, p o w r ó t do n o rm daw nych; m ożebn e też, iż za­ lecał to, widząc, iż statut, pomimo, że term in j e g o działania u p ły ­ nął, nadal funkcyonuje. A że tak p o tem było istotnie, i że sta tu t drogą inercja był u z n aw an y , dow odzi fakt, że o m ów ione arty kuły stat. kolskiego weszły (punkt, dotyczący k a ry śmierci—z małą od ­ mianą) do konstytucyi z r. 1493 oraz 1496. Z a p e w n e żj^cie samo, dla p r a w a niem al bezwiednie, n ad al uznając sta tu t kolski, połą- czj/lo go z temi konstytucyam i.

Pomimo stw ierdzenia owej odrębności pom iędzy M a stat. kolskim, m usim y p o no w n ie podkreślić, że i teraz nie będziem y wahać się co do zarzutu nieko n sek w en cy i, sk ie ro w a n e g o przeciw Ostrorogow i, gdyż jakkolw iek w p o ró w n a n iu z o w j7m s ta tu te m uzna! on za pożądane sto s o w a n ie k ar w mniejszym zakresie, bądż- cobądź przystaje n a daw niejsze różnice s ta n o w e w karach. Nieza­ wodnie, zalecając to, O s tro r ó g k iero w a ł się w łasny m p rz e k o n a ­ niem, na k tó re e w e n tu aln ie m og ły tu podziałać rozm aite czjmniki uboczne, naprz. psjrchologiczno-polityczne. M ylnem bj^łoby, g d y b y za d o w ód bezstronności O s tro ro g a , ujaw nionej w ż ądaniu d aw ny ch kar, u w ażan o tę okoliczność, że sk o ro a u to r M bez o b a w y

(17)

wjrstę-28 Z E S T U D Y Ó W NA D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A .

puje z szeroko sięgającym projektem ujednostajnienia praw , z asa­ dniczo obalającym ów czesny stan rzeczy w u s ta w o d a w s tw ie pol- skiem, to chy b a nie b y łb y się wahał, w razie, g d y b y to uw ażał za pożądane, zalecać reform ę na m niejszą skalę zakrojoną, gdyż d otyczącą p r a w a poszczególnego o m ężobójstw ie i ranach. T ak i dow ód, w innym w y p a d k u całkiem uzasadniony, w niniejszym

nie m oże być za taki p o c zj'ty w an y. Musimy wciąż pam iętać, że

a u to r M w y s tę p o w a ł nie ja k o te o re ty k — czem się też znacznie w yróżniał od w ielu pisarzy w. X V I,—lecz ja k o mąż stanu, biorąc}^ udział w polityce, dobrze ob ezn any z życiem i m ający n a celu reform y, chociaż nieraz niezbyt daleko sięgające, lecz za to w ogóle realne, oraz ich urzeczyw istnienie w przyszłości najbliższej. N ato­ miast zjaw isko dla wszystkich o c z y w iste —w szechw ładza szlachty— m ogła po dpow iedzieć O stro ro g o w i, że poruszanie k w estyi całko­ w iteg o zniesienia sta n o w eg o p ra w a o m ężobójstw ie b y łob y w obec ów czesnego sta n u rzeczy w Polsce b u d o w a n ie m zam ku n a lodzie, coby postulato w i p o d o b n e m u n a d a w a ło c h a ra k te r bardziej prze- wrotowjf, aniżeli o w e m u — o u jednostajnieniu p r a w — postulatow i, pozornie jen o , iak n a o w e czasy, poważniejszem u, oraz radjdcal-

niejszemu. Niezaw odnie O s tro r ó g p rzeczuw ał w ielką tru d n o ść

w p rzep ro w a d z en iu i tego ostatniego, uw ażał je d n a k za konieczny p ostulat, opierający się na głębokiem p rzeko naniu i w y po w ied zian y bez wszelkich ogródek,—w y o d rę b n ie n ia go od w ynik u ew en tualn ego, jakiby m ogfy b y ły sp o w o d o w ać „potrzeby p a ń stw o w e ". O m awiając p ierw szy p o s tu la t (w rozdz. X X X II— drugi), O s tro r ó g w sto su nku do p ra w a (w czasie ułożenia M za p ew n e funkcyonującego w e d łu g .statutu kolskiego) stanął był w połowie drogi, przechylając się w k ieru nk u bardziej d em okratycznym . G d y b y ów p ostu lat nie w y ­ p ły w ał ani z p o g ląd ó w a u to ra n a stan rzeczy, ani z je g o p rz e k o ­ nania, m ógł on otwarcie w łasny swój pro jek t przedstaw ić, oraz omówić go w tenże sposób, co i w tam tym w yp a d k u ,— b y łb y więc p rzed ew szy stk iem zadośćuczjm ił z aró w n o sw em u przekonaniu, jak i e w e n tu a ln e m u zbiegowi okoliczności; p ozatem zaś, p rze c iw sta w ia ­ jąc n iez b ę d n ą i sp ra w ie d liw ą reform ę przew idy w an ej, lecz i o s ta ­ tecznej konieczności, b y łb y zarazem dał d o w ó d swej szlachetności, oraz odsłonił sm u tną rzeczywistość, z ja k ą się liczyć należało; w ten spo só b O s tro r ó g u n ik n ąłb y też p o są d ze n ia o niek on sekw en - cyę, na co w obec treści rozdz. XX XII, niestety, słusznie został n arażony, gdj^ż wiemy, co mówił, nie w iem y zaś, co m y ś l a ł x).

■) R ó ż n ic e s t a n o w e w P o l s c e m i a ły m i e js c e n ie t y lk o w p r a w i e o m ę ż o ­ b ó j s t w i e . Nie w i e m y ato li, j a k a u t o r M n a nie się w o g ó l e z a p a t r y w a ł ; s k o r o

(18)

Z E S T U D Y Ó W N A D „ M E M O R Y A Ł E M “ O S T R O R O G A . 29 A zatem polska literatu ra p o lityczna w. XV, p od względem swej obfitości n a d e r jeszcze skrom na, gdyż p rze d s ta w io n a niemal przez je d n e g o O s tro r o g a (Kalimacha odnosim y do k oń ca w. XV), w om ówionej teraz sp raw ie niezb y t się popisała. Cieszy nas p rz y ­ najmniej ta okoliczność, że, jak n ieb aw em się p rzek on am y , n a ­ stęp cy O stro ro g a w w. X V I dali d o w ó d wielkiego p o s tę p u m o ­ ralnego, jak i w tej k w e s ty i w yk azała ów czesna litera tu ra polska.

(c. d. п.). J A N S Z C Z Ę S N Y P T A S Z Y C K I .

j e d n a k o r e s z c i e ró ż n i c n ie w y p o w i e d z i a ł się, a n a o g ó ł, z w y j ą t k i e m o m ó w i o ­ n e g o d o p i e r o co p r z e z n a s w y p a d k u , w y k a z a ł , że b y ł r z e c z n i k i e m s p r a w i e d l i ­ w ości, m o g l i b y ś m y w i ę c n a m o c y t e g o w y p o w i e d z i e ć te n rac z e j d o m y s ł, ż e do ow e j r e s z t y c h c ia ł o n z a s t o s o w a ć z a s a d ę r ó w n o u p r a w n i e n i a .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Журчева (Самара) представила доклад Жанровые стра- тегии новейшей русской драматургии, в котором сосредоточила внимание как на

op de gewenste diepte i s dan wordt deze gevuld met een opstijvende cement/bentonietsuspensie. Daarna wordt de kunststofbuis getrokken. De houten punt blijft in de grond achter

<...> Счастье это удел наших далеких потомков» (чувствуется, что на Вершинина повлияли новые революционные идеи), Тузенбах пытается ответить

problemen optreden. De giftigheid van HF is groot. Beschermende kleding moet aa nwezi g zijn.. De beschrijving van het proce s geschiedt aan de hand van het

In the second phase, when the storage bin was filled in and covered with a floor, when a comfortable bed with a profiled headrest was added just by the southern wall and a hearth

Składają się na nią: przeszłość jako przedmiot badań oraz stosowane metody obejmują- ce genezę zjawisk i procesów politycznych, kultury politycznej i histo- rii politologii

The idea of the European unity was developed in the teachings of Pius XII’s successor’s, Pope John XXIII’s, who expressed his support for the integration processes declaring, like

The color coding is linked to the desired speed of each class, resulting in no color when speed is uninfluenced, and in strongly colored when the speed is reduced for cars (purple)