• Nie Znaleziono Wyników

Edukacyjno-opiekuńcze funkcje cechów urzędowskich w XVI-XVIII wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Edukacyjno-opiekuńcze funkcje cechów urzędowskich w XVI-XVIII wieku"

Copied!
43
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Rozprawy z dziejów oświaty t. XLIV PL ISSN 0080-4754

MARIAN SURDACKI

Katedra Historii Opieki Społecznej Katolicki Uniwersytet Lubelski

EDUKACYJNO-OPIEKUŃCZE

FUNKCJE CECHÓW URZĘDOWSKICH

W XV-XVIII WIEKU

1. WSTĘP

Istniejący w Urzędowie już w XIV wieku ośrodek handlowo-targowy na-leżący w owym czasie do ziemi sandomierskiej a następnie województwa san-domierskiego, poprzez nadanie mu w 1405 r. przez króla Władysława Jagiełłę oficjalnej lokacji i prawa magdeburskiego, został podniesiony do rangi miasta królewskiego. Aż do końca istnienia przedrozbiorowej Rzeczypospolitej miasto było stolicą powiatu urzędowskiego (od 1474 г.), stanowiącego, oprócz ziemi lu-belskiej i ziemi łukowskiej, jedną z trzech części administracyjno-terytorialnych województwa lubelskiego1. O bardzo wysokim prestiżu Urzędowa stanowiły od-bywające się w nim do początków XVII w. sądy ziemskie dla województwa lubelskiego2. Apogeum swojej świetności miasto przeżywało w XV-XVI stule-ciu, stanowiąc jedno z najważniejszych pod względem gospodarczo-politycz-nym centrów urbanizacyjnych Lubelszczyzny. W 1626 r. Urzędów liczył 2400

' S . W o j c i e c h o w s k i , Województwo lubelskie w drugiej polowie XVI wieku, Warszawa 1966, s. 22; W. С w i к , J. R e d e r , Lubelszczyzna. Dzieje rozwoju terytorialnego, pod-ziałów administracyjnych i ustroju władz, Lublin 1977, s. 65-68 Zob. też M. S t a n к o w a . Powiat urzędowski iv Polsce przedrozbiorowej pod wzglądem prawno-ustrojowym, [w:] Z dziejów powiatu kraśnickiego, red. K. M у ś 1 i ń s к i , J. R. S z a f l i k , Lublin 1963, s. 49.

2 Archiwum Państwowe w Lublinie i jego oddziały w Chełmie, Kraśniku i Radzyniu Podlaskim.

Przewodnik po zasobie archiwalnym, red. F. C i e ś l a k , M. T r o j a n o w s k a , Lublin, 1997, s. 131.

(3)

8 MARIAN SURDACK.1

mieszkańców i był, po Lublinie, drugim, co do wielkości miastem w ziemi lubel-skiej3. Zwiastuny upadku znaczenia miasta widoczne były już na początku XVII w., lecz dopiero wojny z połowy tego stulecia (zwłaszcza najazd szwedzki) zadały druzgocący cios świetnie prosperującemu wcześniej miastu. Od tego czasu pozy-cja i znaczenie Urzędowa sukcesywnie malały, a smutnym ukoronowaniem jego degradacji było pozbawienie go praw miejskich po powstaniu styczniowym.

Urzędów stwarza doskonałe warunki do badań nad historią miast i ich społecznościami, gdyż istniejące tam instytucje i organizacje społeczne (szpital prepozyturalny, szkoła, bractwa religijne, cechy) należały do najstarszych na Lu-belszczyźnie, a i pod względem ich ilości istniały wtedy w tym regionie zaledwie dwa ośrodki miejskie dorównujące Urzędowowi (Lublin, Kazimierz). Wszy-stkie one stawiały sobie w założeniach cele edukacyjno-opiekuńcze, łącznie z cechami, które, oprócz funkcji gospodarczych, zajmowały się także kształce-niem młodych adeptów rzemiosła, stanowiąc wobec braku szkół zawodowych, płatne szkoły prywatne.

Celem artykułu jest rekonstrukcja systemu wychowania i edukacji zawodo-w e j oraz opieki społecznej, urzeczyzawodo-wistnianej zawodo-w ramach cechózawodo-w rzemieślni-czych - stowarzyszeniach o obliczu w dużym stopniu kościelnym. W analizach pominięto gospodarczo-produkcyjny i handlowy aspekt działalności korporacji rzemieślniczych. Tylko ogólnie zasygnalizowano genezę, ustrój, organizację, zwyczaje, sądownictwo cechowe oraz obyczaje i konflikty wewnątrz i między cechowe, które same w sobie stanowią doskonały przyczynek do poznania kul-tury życia codziennego społeczności miejskiej. Nieco większą uwagę zwrócono na problem kar i sankcji (łącznie ze schyłkami cechowymi), troski o poziom mo-ralno-obyczajowy członków cechów i ich życia religijnego oraz dbałości o stan-dard uprawianego rzemiosła, wiążąc te zagadnienia z wychowawczo-edukacyj-nymi celami tych organizacji.

Problematykę cechów rzemieślniczych w Polsce przedrozbiorowej, p o d e j m o w a n ą zarówno w opracowaniach dotyczących historii miast i

rzemio-sła4, jak i w publikacjach wprost zajmujących się tymi organizacjami w

kon-tekście ogólnopolskim, regionalnym czy też konkretnych ośrodków miejskich, opisujących bądź wszystkie profesje rzemieślnicze5, bądź kilka lub tylko j e d n ą 3 Z. S u ł o w s к i , Dzieje zaludnienia obecnych powiatów kraśnickiego i janowskiego, [w:] Z

dzie-jów powiatu kraśnickiego, red. K. M у ś 1 i ń s к i . .1. R. S z a f l i k , Lublin 1963, s. 42. 4 Zob. np.J. T r e m b e c k i , Rzemiosło i cechy w dawnej i współczesnej Polsce, Kraków 1948;

H. S a m s o n o w i c z , Rzemiosło wiejskie w Polsce w XIV-XVII wieku, Warszawa 1954; M. M a 1 o w i s t , Rzemiosło w okresie Odrodzenia, Warszawa 1954; K. T y m i e n i e c k i , Organizacja rzemiosła wczesnośredniowiecznego a geneza miast polskich. Warszawa 1955; A. M ą c z а к , Sukiennictwo wielkopolskie XIV-XVII wieku, Warszawa 1955; F. К i г у к , Cechowe rzemiosło metalowe. Zarys dziejów do 1939 г., Kraków 1972.

5 Zob. np. S. H e r b s t , Toruńskie cechy rzemieślnicze. Zarys przeszłości, Toruń 1933; R. S z с z у -g i e 1, Rzemiosło miejskie w Opolu Lubelskim w XVI i Ipołowie XVII w., „Annales UMCS",

(4)

z nich6, należy uznać za stosunkowo dobrze opracowaną. W większości tego typu prac, kształcąco-wychowawcze i dobroczynne funkcje cechów stanowią uboczny element rozważań lub w ogóle są pomijane. Pozytywny wyjątek, z punktu widze-nia podjetego tematu, stanowią publikacje W. Pyrka7 i Z. Kropidłowskiego8, poś-więcone charytatywnej działalności prowadzonej przez stowarzyszenia cechowe, jak również prace M. Pękalskiego9, J. Kamińskiego10 i A. Karpińskiego",

oma-wiające wychowanie i system kształcenia zawodowego realizowane przez cechy. Powstawanie najdawniejszych cechów urzędowskich przypada na okres od lat trzydziestych XV w. do końca tego stulecia12. W 1490 r. funkcjonowało w Urzę-dowie, oprócz cechu: kuśnierzy, tkaczy - sukienników oraz krawców przynaj-mniej siedem innych korporacji rzemieślniczych. Zawody związane z obróbką metali reprezentowali: kowale, ślusarze, miecznicy, igielnicy oraz elitarni złot-nicy, zaś z wykorzystywaniem j a k o surowca skóry: szewcy, siodlarze, paśnicy13. W drugiej połowie XVI stulecia w Urzędowie istniały cechy: płócienniczy, tkacki, sukienniczy, złotniczy, rzeźniczy oraz krawiecki'4. W latach 1653 i 1659 działały

korporacje: tkaczy, sukienników, krawców, szewców, kuśnierzy, kowali15.

Wszy-stkie cechy przeżywały wtedy, pod względem organizacyjnym i ilościowym Sect. F 1971, vol 26, s. 3 3 - 4 9 ; M. H o r n , Lokalizacja cechów i specjalności rzemieślniczych

w miastach ziemi przemyskiej i sanockiej w latach 1560-1650, „Przegląd Historyczny", 61,

1970, z. 3, s. 4 0 3 - 4 2 7 .

6 Zob. np. J. К a m i ń s к i , Z przeszłości cechów stolarzy, stelmachów, kołodziejów, silników i

powrożników w Lublinie, [w:] Pamiętnik 30-lecia pracy naukowej prof, dra P. Dąbkowskiego,

Lwów 1927, s. 93-115; M. C h m i e l e w s k i , Cech ślusarski i puszkarski w Warszawie w

XVIII wieku, Warszawa 1927; E. K o c z o r o w s k a - P i e l i n s k a , Paśnicy i szewcy w Starej i Nowej Warszawie w latach 14161526, „Rocznik Warszawski", 14, 1976, s. 83113; J. L e

-w i ń s k i , Sze-wcy -warsza-wscy. Warsza-wa 1908; Z. Z a l e s k i , Cech sze-wski -w Poznaniu, Poznań 1932; J. K a m i ń s k i , Z przeszłości cechu krawieckiego w Lublinie, Lublin 1933.

7 W. P y r e k , Działalność społeczna cechów wrocławskich w drugiej polowie XVIII wieku.

„Acta Universitatis Wratislaviensis. Historia", 27, 1976, s. 173-185.

8 Z. K r o p i d l o w s k i , Realizacja miłosierdzia chrześcijańskiego w działalności kas

samo-pomocowych cechów gdańskich (XV1-XVIII), „Studia Gdańskie", 8. 1992. s. 127-149.

9 M. P ę k a l s k i , Przyczynek do dziejów cechu krawców urzędowskich w XIX wieku, Urzędów

1938.

10 J. K a m i ń s k i , Działalność wychowawcza dawnych cechów lubelskich, Lublin 1939.

" A . K a r p i ń s k i , Pauperes. O mieszkańcach Warszawy XVI i XVII wieku, Warszawa 1983.

12 Szerzej na temat powstawania pierwszych cechów urzędowskich traktuje praca: M. S u r

-d а с к i . E-dukacja i opieka społeczna w Urzę-dowie w XV-XVIII wieku, Lublin 2004.

13 Cyt., za G. J a w o r , Społeczność Urzędowa w XVwieku w świetle ksiąg oficjała lubelskiego,

„Region Lubelski", 5 - 7 , 1991-1993, s. 20.

14 Biblioteka Hieronima Lopacińskiego w Lublinie (dalej cyt. BHL), Rkps 1420. Odpisy

doku-mentów odnoszących się do miasta Urzędowa przepisane przez Hieronima Lopacińskiego z lat 1600-1766. Rękopis bez tytułu, s. 121.

15 Archiwum Główne Akt Dawnych 9dalej cyt. AGAD), Metryka Koronna (dalej cyt. MK), Dział

(5)

10 M A R I A N S U R D A C K I

liczebny głęboki kryzys. Do kontuberni kowalskiej skupiającej wcześniej kowa-li, ślusarzy, złotników, stolarzy, wozowników, mieczników, kołodziejów, tesa-rzy, kotlatesa-rzy, rymatesa-rzy, paśników i igielników, należał w 1653 r. tylko jeden ko-wal. Bardzo liczni poprzednio szewęy, popadłszy w ubóstwo, po wsiach się rozeszli lub w powietrze powymierali, zaś pojedynczy kuśnierze, zamiast rze-miosłem, „bawili się rolą'"6. W 1781 było pięć cechów: krawiecki, płócienniczy, pospolity, sukienniczy, szewski17. Zanikła kontubemia tkacka i kuśnierska, poja-wił się za to cech pospolity, gromadzący nie zrzeszonych wcześniej garncarzy, nie posiadających własnej organizacji ślusarzy, stolarzy, bednarzy i powroź-ników, kołodziejów i stelmachów oraz posiadających wcześniej swój cech

kowali18. Te same pięć cechów, co w 1781 r. funkcjonowało w roku 179219.

N a czele każdego z nich stal starszy cechmistrz, mający do pomocy młod-szego. Niekiedy cechmistrzów tych zwano: „pierwszym" i „drugim"20. Każdy cech posiadał po dwóch cechmistrzów. Elekcji cechmistrzów dokonywali bracia cechowi starsi i młodsi pod koniec starego lub na początku nowego roku. Prze-ważnie działo się to przy okazji elekcji władz miejskich21. Natychmiast po

elek-cji nowi cechmistrze składali w urzędzie radzieckim uroczystą przysięgę22.

Zgodnie ze statutem tkaczy i sukienników obrani cechmistrze przysięgali przed radą miejską wiernie i sprawiedliwe pełnić swój urząd, tępić nadużycia oraz nie

dopuszczać do żadnych krzywd23. Pierwszeństwo kandydowania posiadali

ustępujący cechmistrze, co sprzyjało utrzymywaniu funkcji przez wiele lat, choć

zgodnie ze statutami kadencje cechmistrzowskie miały trwać jeden rok24.

Zada-niem cechmistrzów było kierowanie cechem, dbanie o j e g o prestiż, reprezento-wanie interesów korporacji na zewnątrz, przewodniczenie w sądach cechowych,

AGAD, MK, Dział XVIII, nr 40, Lustracja województwa lubelskiego z 1653 г., s. 30.

17 Archiwum Archidiecezjalne w Lublinie, A 105, Akta Wizyty Generalney w trzech Dekanatach Chodelskim, Urzędowskim y Kazimierskim z woli y rozkazu Jaśnie Oświeconego Imci X. Kaje-tana Ignacego Soltyka Biskupa Krakowskiego Xiążęcia Siewierskiego przez X. Antoniego Franciszka Dunina Kozickiego Kollegiaty Pileckiej Dziekana od dnia 15 maja Roku Pańskie-go 1781 poczętey, a w Roku 1782 dniach ostatnich miesiąca stycznia odprawioney y dokończo-ney spisane, s. 409.

18 Archiwum Państwowe w Lublinie (dalej cyt. APL). Akta miasta Urzędowa. Dalej przy cytowa-niu akt miasta Urzędowa podawane będą jedynie numery ksiąg. APL. Księga la, s. 212-212v. 19 APL. Księga 8, s. I08v-109; Księga 4, s. 114v, 158. 170, 227; Księga 7. s. 43, 165, 243v;

Księ-ga 5, 152v, 260v; KsięKsię-ga 3, s. 169v; KsięKsię-ga 6, s. 96v. 20 APL, Księga 3, s. 149v.

21 APL, Księga 8, s. 148-149, 150v; Księga 7, s. 254-255v; Księga la, s. 368v.

22 APL, Księga la, s. 6, 76, 368v; Księga 8, s. 148-149; Księga 7, s. 254-255v; Księga 3, s. 149v. 23 BHL, Rkps 1420, Odpisy dokumentów.... Przywilej sukiennikom i tkaczom w mieście

Urzędo-wie będącym od Najjaśniejszego Zygmunta króla polskiego nadany w 1535 г., s. 113v.

(6)

EDUKACYJNO-OPIEKUŃCZE FUNKCJE CECHÓW URZĘDOWSKICH 11

orzekanie i wymierzanie sankcji dla naruszających regulaminy braci25. Oprócz

tego uczestniczyli w elekcji rajców i innych urzędników, uchwalali z

pospólst-wem lauda, brali udział w konsultach miejskich26. Wielu spośród cechmistrzów

wybierano do władz magistrackich, powierzając im stanowiska rajców, bur-mistrzów, prezydentów, landwójtów, pisarzy. Najczęściej jednak zwierzchnicy

cechów obsadzali stanowiska ławników2 7.

2. EDUKACJA RZEMIEŚLNICZA a) Praktyka uczniowska

Wśród wielu zadań realizowanych przez stowarzyszenia cechowe, bez wątpienia najważniejszym było szkolenie zawodowe przyszłych adeptów rze-miosła. Podstawowe zasady przyjmowania do rzemiosła określały statuty cecho-we. Pierwszym stopniem wtajemniczenia cechowego na długiej drodze docho-dzenia do statusu niezależnego i samodzielnego mistrza-magistra danego kunsztu, było pobieranie nauki w charakterze ucznia28.

Warunkiem przyjęcia na naukę rzemiosła było znalezienie sobie odpowied-niego mistrza, a ponadto posiadanie świadectwa prawego urodzenia i dobrych

oby-czajów29. Cechy wymagały też od uczniów i czeladników wyznania

rzymskoka-tolickiego30. Po okazaniu wymienionych dokumentów, wchodzący do terminu

czeladniczego uczeń obowiązany był do przejścia okresu próby, który u majstrów urzędowskich trwał dwa tygodnie, o czym świadczy zapis zawarty w przywile-jach wydanych w 1661 r. dla miejscowych tkaczy i sukienników: „kto się chce

25 APL, Księga 7, s. 30v.

2I' APL, Księga /, s. 91 ; Księga 5, s. 213v; Księga 8, s. 45-46v. 136v-137, 147, 184v-185v;

Księ-ga 9, sl84v.

27 APL. Księga la, s. 37-37v. 108-109. 122. 155. 2 0 9 v - 2 1 0 v ; APL. Księga 5, s. 127.

28 Etapy zdobywania edukacji rzemieślniczej przez młodzież urzędowską można dokładnie

prze-śledzić dzięki ustawie cechu krawieckiego, nadanej mu przez Zygmunta Augusta w roku 1554, a nazywanej przez to stowarzyszenie przywilejem oraz dzięki księdze cechowej z końca XVI-II i całego prawie XIX wieku. Pierwszy dokument jest tłumaczoną na język polski kopią z cza-su prawdopodobnie późniejszego, przypuszczalnie z XVII w. W wielu fragmentach jest nieczy-telny, znajduje się [w:] APL, Cech krawców w Urzędowie, nr 1. Odpis tego dokumentu w pełniejszej wersji, dokonany przez Aleksandra Golinskiego na początku XX w., jeszcze przed zniszczeniem wspomnianej kopii, spowodowanym przechowywaniem j e j w ziemi w czasie okupacji hitlerowskiej, znajduje się [w:] UHL. Rkps 1420, Odpisy dokumentów odnoszących

się do miasta Urzędowa przepisane przez Hieronima Lopacińskiego z lat 1600-1766, s.

107-109v. Tekst przywileju nadanego krawcom w roku 1554 r. przez Zygmunta Augusta opub-likowano też przed II w o j n ą światową w pracy: M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 2 8 - 3 0 .

29 BHL, Rkps 1420, Odpisy dokumentów.... Obowiązki ceclui sukienniczego ltrzędowkiego. 1566

г., s. 29: M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 12. 30 A. K a r p i ń s k i , Pauperes, s. 76-77.

(7)

12 M A R I A N S U R D A C K 1

n a u c z y ć tego rzemiosła powinien mieć na przejrzenie czasu niedziel dwie, a w czwartej części powinien uczynić świadectwo urodzenia i wychowania"3 1. Zapewne analogicznie było także w innych rzemiosłach. Potwierdza to wpis na edukację rzemieślniczą syna prezydenta Franciszka Wawrzynkiewicza z końca XVIII w. mówiący, że „chłopię lat 12" oddane zostało na próbę „na niedziel dwie, czyli będzie zdatny, sposobny i pojętny w nauczaniu się doskonałych sz-tuk kunsztu krawieckiego i wszystkich doskonałości, tak w mierze kroju, w na-szyciu wszelkiego gatunku roboty krawieckiej"3 2. W tym czasie kandydat zapoz-nawał się z wymogami majstra oraz trudnościami, na jakie przyjdzie mu natrafić podczas nauki. Obie strony miały wówczas prawo do wycofania się. Jeśli decy-dowano się na rozpoczęcie właściwej nauki (terminowania), kandydat na rze-mieślnika zobowiązany był do uiszczenia pewnej opłaty, po czym następowało tzw. „ujednanie", tj. prezentacja w cechu i wpisanie do rejestru terminatorów33. Przywilej królewski z 1554 r. nakładał na uczniów zamierzających kształcić się w krawiectwie obowiązek darowania cechowi jednej grzywny, trzech funtów

wosku i beczki piwa34. Zgodnie z przywilejem dla cechu sukienniczego z 1566 r.

chłopiec przyjmowany na naukę rzemiosła na lat trzy miał dać organizacji trzy

złote wstępnego3 5, natomiast według przywileju 1661 r. nadanego tkaczom i

su-kiennikom, uczeń po dwutygodniowej próbie musiał oddać, za pośrednictwem

swego magistra, do cechu „pół kamienia" wosku36. Po dokonaniu formalności

oraz uzgodnieniu warunków współpracy i nauki przełożony majster odnotowy-wał ucznia w księdze cechowej, nazywanej w urzędowskiej korporacji krawiec-kiej „zapisinami". Powyższym terminem określano też w Urzędowie sam

akt-umowę, na mocy której chłopiec rozpoczynał naukę kunsztu krawieckiego37.

Młodzieniec przyjęty do warsztatu mistrza na naukę „terminem zwaną" stawał się uczniem - terminatorem.

Z inicjatywą „zapisin" wychodzili na ogół rodzice, którzy przed całą kon-fraternią krawiecką musieli oświadczyć publicznie wszystkim zebranym, że za-pisują syna z własnej woli, nie ulegając żadnym rozkazom, czy namowom. Częstokroć jednak na plan pierwszy wysuwano nie życzenie rodziców, lecz chłop-ca wykazującego zamiłowanie do nauki w tym rzemiośle. Przykładowo Polikarp Chmielowski, po odbyciu w 1811 г., według prawa cechowego, dwutygodniowej 31 BHŁ, Rkps 1420. Odpisy dokumentów..., Rzemiosła tkackiego cechu złączonego obowiązki

1661., s 2 1 .

32 M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 12. 33 A. K a r p i ń s k i , Pauperes, s. 86.

34 BHŁ, Rkps 1420, Odpisy dokumentów, Ustawa cechu krawieckiego w Urzędowie z 1554 г., s. 108v. 35 BHL, Rkps 1420, Odpisy dokumentów, Obowiązki cechu sukienniczego urzędowkiego. 1566 г., s. 29. 36 BHŁ, Rkps 1420, Odpisy dokumentów..., Rzemiosła tkackiego cechu złączonego obowiązki

1661, s. 292.

(8)

próby u mistrza krawieckiego Bonifacego Krzeczowskiego, upodobawszy sobie ten fach, oświadczył w obecności rodziców przed konfraternią, iż „ p e w n ą [...] ochotę ma zapisać się w grono tego cechu za ucznia na rok jeden"3 8. B y w a ł o i tak, że akcesję do cechu osobiście i samodzielnie deklarowali sami zaintereso-wani. Jeden z takich po przybyciu do stowarzyszenia zakomunikował, że „mając rozmyślną uwagę, a obierając sobie dalszego pożycia sposób, profesję kra-w i e c k ą za cel osoblikra-wy sobie mając, prosił o przyjęcie kra-w termin krakra-wiecki", na co panowie cechowi „nie przecząc, ani przedsięwzięcia jego tamując", zapisać go pozwolili. Wydawanie takich pozwoleń zastrzeżone było dla cechu w usta-wach mówiących, że żaden magister nie powinien bez konsensusu

cech-mistrzów lokować uczniów w swoim w swojej oficynie, inaczej warsztacie39.

„Zapisiny" odbywały się zazwyczaj pod koniec lub na początku roku ka-lendarzowego. Wiek zapisywanych uczniów wahał się w dość szerokich grani-cach, od 12 lat w wypadku wspomnianego syna Wawrzynkiewicza, do 18 lat. Tak np. Wojciech Sokalski z sąsiedniej wsi Budyń zgłosił do rzemiosła i na prak-tykę krawiecką swojego syna Antoniego „lat 18 mającego"4 0.

Przy zapisach do cechu także rodzice stawiali majstrom swoje, nieraz bar-dzo wysokie warunki, dotyczące wyszkolenia ich synów. Według w y m o g ó w ro-dziców, w cechu krawieckim mistrz zobowiązany był ich syna „przyzwoicie profesji krawieckiej edukować" i do jak najdoskonalszej perfekcji w tym kunszcie

doprowadzić4 1. Inni rodzice, posyłając syna na edukację, domagali się od

majs-tra, aby na tyle go wydoskonalił, „ile sam może posiadać umiejętności w sztuce krawieckiej"4 2. Magistrzy akceptowali na ogół wymagania edukacyjne rodziców i często sami gwarantowali skuteczność i niezawodność swojej nauki, podkreś-lając w akcie „zapisin", że wykorzystają wszystką wiedzę i umiejętności krawiec-kie, by ucznia , j a k najlepiej we wszystkich sztukach kunsztu tego wydoskona-lić", bądź „według najwyższej wiadomości i biegłości swojej wyćwiczyć"4 3. Niektórzy nauczyciele byli tak pewni swoich talentów dydaktyczno-rzemieślni-czych, że gwarantowali pokrycie kosztów i zapłacenie na rzecz cechu kar, na wypadek, gdyby pracujący w ich warsztatach uczniowie źle wykonali zlecone

prace krawieckie4 4. Szybkie, intensywne tempo nauki oraz wysokie kwalifikacje

mistrzów były szczególnie pożądane w sytuacjach skróconego, niekiedy nawet jednorocznego terminowania.

3* Tamże, s. 12, 32. (Akt „zapisin").

39 BHŁ, Rkps 1420, Odpisy dokumentów..., Ustawa cechu krawieckiego w Urzędowie z 1554 г., s. 108v; M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 12-13.

40 M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 12. 41 Tamże, s. 13.

42 Tamże, s. 13.

43 Tamże s. 13, 32. (Akt „zapisin").

44 Tamże s. 13. ^ „ ^

(9)

14 M A R I A N S U R D A C K I

Czas trwania nauki, praktyki i przysposobienia zawodowego uzależniony był od umowy, zdolności i wieku kandydata, przede wszystkim jednak od wysokości wynagrodzenia wpłaconego majstrowi za edukację. Właściwy staż uczniowski był mocno zróżnicowany. W znacznym stopniu zależał od władz ce-chowych, chcących zapewnić poszczególnym mistrzom okresową bezpłatną po-moc domową. P e w n ą rolę grały tu też trudności związane z przyswojeniem umiejętności potrzebnych do sprawnego wykonywania danego zawodu. W

War-szawie nauka, w zależności od rodzaju rzemiosła, trwała od roku do 4 lat45. Na

początku XIX w. rodzice zapisali syna Polikarpa Chmielowskiego do

urzędow-skiego cechu krawieckiego na jeden rok46. Czy opisana umowa dotyczyła tylko

początkowego etapu nauczania zawodu krawieckiego i po upływie deklarowa-nego terminu była przedłużana na następne lata, czy też zaplanowana była w cyk-lu jednorocznym trudno w tym wypadku rozstrzygnąć. Zasadniczo nauka w ter-minie trwała trzy lata, przez taki właśnie okres uczono w Urzędowie rzemiosła

sukienniczego4 7. Niekiedy możliwe było skrócenie czasu obowiązkowego

termi-nowania, co w dużym stopniu uwarunkowane było wiekiem rozpoczęcia nauki. Zaczynającemu praktykę krawiecką osiemnastoletniemu „aspirantowi"

Anto-niemu Sokalskiemu zredukowano czas terminu do dwu lat48. Skracanie nauki

dotyczyło w pierwszej kolejności synów majstrów cechowych, niekiedy o skró-ceniu nauki decydował wykup. Z kolei istniała też możliwość przedłużenia cza-su uczenia się zawodu. Korzystano z niej, gdy adept był zbyt młody lub niez-dolny4 9. N a j d ł u ż e j trwała nauka za wysługę, co zdarzało się między innymi w cechu pospolitym. W 1790 r. Michał Gajewski i Filip Ambrożkiewicz przy-jęli na pięć lat do terminu w profesji garncarskiej małoletnie dzieci po rodzicach

garncarzach Jana i Szczepana Gajewskich, którym „ćwiczenia przyzwoite w tej sztuce dać oświadczyli, a na odbytym czasie według prawa i zwyczaju cechowe-go dobrze wydoskonalonych oporządziwszy przyzwoicie, okrywszy wyzwolić obiecali"50. Zapis powyższy świadczy, że czas nauki za wysługę mógł trwać na-wet pięć lat. Długość edukacji rzemieślniczej mogła wynikać w tym przypadku z chęci zrekompensowania sobie przez mistrzów kosztów szkolenia sierot, które nie będąc w stanie opłacić nauki, musiały dłużej oddawać dług związany ze zdo-byciem zawodu poprzez przedłużoną gratisową pracę w warsztatach garncar-skich. Chęć osiągania jak największych profitów z darmowej służby praktykantów poprzez przetrzymywanie ich w terminie, niedopuszczanie lub odwlekanie czasu

45 A. K a r p i ń s k i , Pauperes, s. 87.

46 M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 32. (Akt „zapisin").

47 BHŁ, Rkps 1420, Odpisy dokumentów..., Rzemiosła tkackiego cechu złączonego obowiązki 1661, s. 22.

48 M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 12.

49 A. K a r p i ń s k i , Pauperes, s. 87. 50 APL, Księga 7, s. 248, 249.

(10)

wyzwolili była zresztą cechą charakterystyczną dla całego stanu magisterskiego. Z drugiej strony, być może w opisanej sytuacji należy dopatrywać się pewnych form kurateli roztaczanej przez środowisko garncarzy nad sierotami pozostały-mi po swoich współtowarzyszach, którym cech, zgodnie z zasadapozostały-mi solidarności stanowej, starał się zastąpić rodziców oraz zapewnić opiekę, wykształcenie i wy-prawę materialną. Jest o tyle prawdopodobne, że jeden z mistrzów należał do ro-dziny osieroconych terminatorów.

Powstaje pytanie, czy samowolne, nieuzasadnione przerwanie kształcenia powodowało konieczność rozpoczęcia terminu od podstaw, czy też możliwe by-ło kontynuowanie nauki; oraz czy w wypadku zmiany miejsca edukacji możli-we było zaliczenie stażu odbytego u poprzedniego majstra. N a oba pytania jed-noznaczną odpowiedź przekazuje przywilej dla tkaczy i sukienników urzę-dowskich mówiący, że każdy uczeń, który przerwałby zaplanowaną i zawarowaną kontraktem na trzy lata naukę, poprzez odejście od magistra na więcej niż miesiąc, utraci dotychczasowe lata służby, a w wypadku gdyby ponownie chciał się

kształ-cić, musi rozpocząć edukację od początku w kolejnym trzyletnim cyklu51.

Nauka w cechu była płatna, toteż na j e j zdobywanie mogły sobie pozwolić przede wszystkim dzieci zamożnych rodziców. Z analizy nazwisk członków cechów urzędowskich zawartych w księgach miejskich, wynika że profesje rze-mieślnicze skupione w kontuberniach były w dużym stopniu dziedziczne, prze-chodziły z ojca na syna, przez co przybierały charakter familijny, zamknięty w wąskim kręgu rodzin. Widać to szczególnie na przykładzie zamieszkujących przede wszystkim na Bęczynie garncarzy, zdominowanych przez rodzinę Ga-jewskich. Hermetyczność i zdecydowanie większa zamożność środowiska rze-mieślniczo-cechowego, niż pozostałych mieszczan, powodowała, z j e d n e j stro-ny łatwiejszy dostęp dzieci rzemieślników do terminu i osiąganie przez nich statusu mistrzów, z drugiej zaś utrudniała naukę zawodu biedniejszym chłop-com, blokowanym w osiąganiu mistrzostwa przez bogatszych zwierzchników w obawie przed konkurencją i utratą swojego monopolu. W przeciwieństwie do dużych miast, np. Warszawy, w której połowa uczniów i czeladników cechowch w X V I - X V I I w. rekrutowała się z terenów poza miejskich, głównie z terenów m a z o w i e c k i c h i podlaskich, uczniowie t e r m i n u j ą c y w warsztatach rze-mieślników urzędowskich, sądząc po nazwiskach, w absolutnej większości

wy-wodzili się z miejscowych rodzin mieszczańskich5 2. Jednym z nielicznych

wyjątków był uczący się w Urzędowie krawiectwa Antoni Sokalski53.

51 BHŁ, Rkps 1420, Odpisy dokumentów.... Rzemiosła tkackiego cechu złączonego obowiązki

1661, s 2 2 - 2 3 .

52 Wymienieni w księgach miejskich cechmistrze, majstrowie, czeladnicy, rzadziej uczniowie

no-sili nazwiska typowe w owym czasie dla mieszkańców Urzędowa.. Zob. APL, Księgi 1-10.

(11)

16 MARIAN SURDACKI

Warunki materialne nauki, obejmujące świadczenia pieniężne lub w natu-rze składane pnatu-rzez rodziców, oraz związane z nią obowiązki mistrzów w stosun-ku do swych podopiecznych precyzowane były na samym wstępie w ugodzie i akcie „zapisin". Wysokość i rodzaj opłat ponoszonych przez rodziców oraz magistrów zależały od umowy między zainteresowanymi stronami. Jan i Maria Chmielowscy oddając w 1811 r. syna Polikarpa na naukę krawiectwa, według za-leceń prawa cechowego, złożyli na „znak" 12 gr., grzywnę j e d n ą czyli zł. 1 i 18 gr., a majstrowi na edukację według „dobrowolnej ugody w gotowiźnie" darowali dwa dukaty w złocie holenderskim. Ze swojej strony mistrz, zapewnił, że swe-go ucznia wydoskonali we wszystkich sztukach kunsztu krawieckieswe-go na tyle, na ile sam posiada umiejętności, przyrzekł też złożyć trzy funty wosku, zazna-czając jednak, iż wyzwoliny tegoż ucznia nie do niego lecz do rodziców należeć

będą54. Z powyższego jednoznacznie wynika, że za kształcenie synów w

rzemioś-le rodzice płacili zarówno korporacji, jak i majstrom - nauczycielom oraz, że ci drudzy w zamian za możliwość utrzymywania w swoich warsztatach termina-torów oddawali na rzecz cechu świadczenia w postaci wosku, przeznaczanego za-pewne na oświetlanie ołtarzy kościelnych. Akt zapisu Jacentego Wanata z 1815 r. wspomina, że rodzice jego złożyli podług prawa „na znak gr. 13 i grzywnę 1 złp. gr. 18 i beczkę piwa". Wszystkie te opłaty i świadczenia pobrał cech, a nie ma-jster, o czym świadczy dalsza część zapisu: „co się zaś tyczy cechowi należności

złożył na znak braterski". Rzadziej niż w pieniądzach za naukę opłacano w natu-rze, np. Jakub Brzozowski zobowiązał się złożyć w rekompensacie Bonifacemu Krzeczowskiemu jako majstrowi dwie ćwierci żyta"55. Generalnie obowiązki ma-terialne rodziców kształcących synów w krawiectwie były dość duże i niejedno-lite: niejednokrotnie opłaty wynosiły po 40 złp. rocznie, a nawet po 14 złp. kwar-talnie. Zawarta umowa obowiązywała obie strony, a wypadku jej nie

respekto-wania groziły surowe sankcje pieniężne na rzecz kontubemi56.

Nauka rzemiosła była dla rodziców przedsięwzięciem nader kosztownym, pochłaniającym przez dłuższy okres terminowania stałe wydatki na rzecz mi-strza. W końcowej fazie edukacji, terminator mógł j u ż jednak liczyć ze strony nauczyciela na pewne gratyfikacje i rekompensaty za darmową dotychczas pracę w warsztacie. W wielu wypadkach majstrowie j u ż w czasie „zapisin" de-klarowali w perspektywie trzyletniego kształcenia wydać podopiecznemu w na-grodę za jego usługi w ostatnim roku praktyki: kapotę, spodnie, buty, nową czapkę, „gatki lniane" i dwie lniane koszule, lub też po skończonych „studiach"

54 M. P ę k a l s k i . Przyczynek, s. 13, 32. (Akt „zapisin").

55 Tamże, s. 14.

56 Świadczy o tym wzmianka zamieszczona w jednej z umó[w:] „W niedotrzymaniu niniejszej

ugo-dy strony obydwie zakładają na siebie wadium do skarbu confratemii krawieckiej 15 zł. ryn, tj. sł. Marszalkowie dziesięć, a sl. Bonifacy Krzeczowski pięć zl. ryn zapłaci". Zob. M. P ę k a l -s k i , Przyczynek, -s. 14.

(12)

wyzwolić go swoim kosztem oraz kupić mu, według zwyczaju cechowego, żu-pan, pas, bieliznę i „co się należeć będzie". Prawdopodobnie posagi wydawano tylko uczniom będącym na edukacji trzy lata, a więc tym, którzy w końcowej fa-zie pobytu u mistrza pracowali na niego. Ponadto w trakcie całego terminu

ma-jster zobligowany był zapewnić praktykantowi wikt57. Zwyczaje takie

obowią-zywały w kontuberni krawieckiej na przełomie XVIII i XIX w. Sytuacja w tym względzie była nieco lepsza we wcześniejszych stuleciach, w okresie prosperity cechów urzędowskich, kiedy każdy magister płócienniczo-tkacki wydawał ucz-niowi za pracę na każdą niedzielę: 3 gr. w pierwszym roku terminu, 6 gr. w dru-gim, pół złotego w trzecim oraz po 1 złotym w ostatniej fazie szkolenia. Zwierzchnik zobligowany był też w ciągu trzech lat sprawić uczniowi koszulę, kamizelę, buty, fartuch, pas, czapkę oraz zaspokajać wszystkie jego potrzeby, tak, aby za niczym nie chodził i nie prosił58. Według przywileju z 1566 r. mistrz sukienniczy winien darować uczniowi suknię z „sukna jarzącego" i zabezpie-czyć przez trzy lata wszystkie potrzeby59.

W zakres obowiązków, jakich majstrowie wymagali od swoich podwład-nych, wchodziły nie tylko czynności ściśle zawodowe. Uczniowie, a w znacznie mniejszym stopniu czeladnicy wykonywali wiele prac czysto służebnych, jak пр.: pomaganie mistrzowi w gospodarstwie i j e g o małżonce w kuchni, rąbanie

drewna, opatrywanie konia itp.60. O tym że uczniowie nie zawsze okazywali

sza-cunek i subordynację przełożonym świadczą pisemne obwarowania umieszcza-ne przez magistrów krawieckich w umowach, zobowiązujące elewów do „po-słuszeństwa tak majstrowi, j a k o i majstrowej"6 1. O wiele częściej jednak, to zwierzchnicy, wykorzystując swoje uprawnienia i wyższość służbowo-hie-rarchiczną, poniżali swoich podopiecznych. W takich sytuacjach władze cecho-we starały się czasem regulować relacje między stronami o z n a j m i a j ą c „obowiązki aspirantowi, a nawzajem łagodne i obywatelskie obchodzenie się majstra względem aspiranta"62. Nie było to jednak łatwe, skoro ustawy cechowe stwierdzały, że uczeń winien „ciągle przez lat trzy pozostawać u majstra swego", zachowywać się moralnie, przyzwoicie i stale być posłusznym na „wszelkie ski-nienie i nakazy" majstra63.

57 Tamże Przyczynek, s. 14.

5* BHŁ, Rkps 1420, Odpisy dokumentów.... Rzemiosła tkackiego cechu złączonego obowiązki 1661, s. 22v. Za wykonywana pracę w trakcie terminowania, nie do końca wyuczonym ale już przećwiczonym uczniom, tzw. mularczykom, płaciły w cyklu tygodniowym cechy murarskie w Warszawie. Ich wynagrodzenie wynosiło około dwu trzecich gaży czeladnika. Zob. A. K a r -p i ń s k i , Pau-peres, s. 97.

59 BHŁ, Rkps 1420, Odpisy dokumentów..., Obowiązki cechu sukienniczego urzędowkiego. 1566 г., s. 29.

60 A. K a r p i ń s k i , Pauperes, s. 93-94. 61 M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 15.

62 Tamże s. 15. 63 Tamże, s. 16.

(13)

18 M A R I A N S U R D A C K I

Zasadniczym celem pobytu ucznia w warsztacie było kształcenie w rze-miośle, ale niemniej ważne było też wychowanie i kształtowanie charakteru młodzieńca w duchu bezwzględnego posłuszeństwa przełożonym, rzetelności i solidności zawodowej oraz gorliwości religijnej. Od momentu akcesji do ce-chu, usankcjonowanej aktem „zapisin", magister oraz jego żona tworzyli dla młodych terminatorów bezpośrednie środowisko wychowawcze, zastępujące w tym względzie środowisko rodzicielskie, zwłaszcza w wypadku dużego oddalenia warsztatu od miejsca zamieszkania ojca i matki. Wtedy to magister wraz z mał-żonką całkowicie przejmował kompetencje wychowawcze rodziców. Zarówno cały cech, jak i sam mistrz stali na straży obyczajowości i moralności chłopców rozpoczynających naukę sztuki krawieckiej i zapewne innych rzemiosł, naka-zując im „najprzyzwoitsze posłuszeństwo swym pryncypałom [...] i swej cecho-w e j zcecho-wierzchności uniżoność"6 4. N i e m n i e j s z ą troskę wyrażali zwierzchnicy 0 religijność podwładnych. W umowach nierzadko można było spotkać klau-zurę, że majster powinien nie tylko przysposobić ucznia do prowadzenia rze-miosła, ale na równi nauczyć go zachowania obyczajów i „prawideł religij-nych", użyteczności, uczynności i unikania wykroczeń. W innym wypadku umowa nakazywała majstrowi dozór nad uczniem oraz troskę, „aby pacierza tak rano j a k o i wieczór klęczący z uszanowaniem odmawiał i w owe dni święte czyste Mszy Świętej słuchał i na innych nabożeństwach bywał, jako i w dni uro-czyste skrypturze po południu pisywał i we wstrzemięźliwości zawsze trwał"65.

Uczniowie zamiejscowi przybywający na praktykę krawiecką do Urzędowa na dłuższy czas mogli korzystać z wakacji. Wieloletni landwójt i prezydent urzę-dowski z końca XVIII w. Franciszek Wawrzynkiewicz zastrzegł sobie w umowie, aby jego wnuk mógł przyjeżdżać corocznie na wakacje do swych rodziców w ter-minie od św. Anny do św. Mikołaja, czyli od 26 lipca do 6 grudnia66.

W myśl statutów cechowych uczeń nie miał prawa przerywać terminowa-nia nawet w przypadku śmierci swego pracodawcy i nauczyciela. Obowiązywa-ła go wówczas praca w tym samym warsztacie, pod nadzorem wdowy lub jej no-wego męża6 7.

Niektóre statuty cechowe starały się ograniczać liczbę terminatorów i to-warzyszy zatrudnionych w poszczególnych warsztatach rzemieślniczych. Zwyk-le nie zezwalano mistrzom na przekraczanie liczby 3 - 4 pracowników uczących się zawodu. Przywileje stelmachów i kołodziejów Starej Warszawy z końca XVI w. przewidywały, że jeden mistrz nie może trzymać więcej niż dwóch czeladników 1 jednego chłopca (ucznia). W wyjątkowych wszakże sytuacjach, np. pracy dla

64 Tamże. s. 115, 32. (Akt „zapisin") 65 Tamże s. 15.

Tamże s. 16.

(14)

miasta lub króla, przewidywano możliwość czasowego zwiększenia liczby za-trudnionych. Pewne odstępstwa od opisanych reguł spowodowane były specy-fiką niektórych zawodów, których organizacja pracy wymagała niekiedy zwiększe-nia liczby pracowników działających pod kierownictwem jednego mistrza. Dotyczyło to przede wszystkim rzemiosł budowlanych, głównie cieśli i murarzy

zatrudnionych przy robotach publicznych68, spośród których pierwsi w

Urzędo-wie nie posiadali odrębnego cechu, drudzy natomiast ze względu na drewniany charakter miasta nigdy tam nie działali na większą skalę. Z uwagi na korzyści płynące z pracy terminatorów majstrowie starali się zatrudniać w swoich war-sztatach jak największą liczbę uczniów. W związku z tym dochodziło między ni-mi do rywalizacji o kandydatów i prób przeciągnięcia lub skaperowania ad-eptów rzemiosła od innych majstrów. W listopadzie 1784 r. w obopólnym sądzie wójtowsko-radzieckim toczyła się sprawa między magistrami Pawłem Zawadz-kim a Walentym SkórsZawadz-kim o przyznanie prawa do utrzymywania w warsztacie chłopca Franciszka Jagiełły, do którego obaj zainteresowani rościli pretensje. Na pierwszym posiedzeniu w urzędzie sądowym dociekano, kto z władz zgodził się na pobyt ucznia u Skórskiego, skoro wcześniej przydzielony został na termino-wanie do innego mistrza. Po zaciągnięciu opinii świadków, „bliższym do trzy-mania w nauce" młodego praktykanta, uznano Zawadzkiego, od którego cech pospolity j u ż wcześniej przyjął pół garnca likworu. Ponadto sąd nakazał matce Jagiełły zapłacić 2 zł expensy Skórskiemu za uczyniony „zawód i bałamuctwo"6 9. Opisana sprawa dowodzi, że mistrzowie przyjmujący do terminu młodych chłopców musieli wcześniej uzyskać zgodę władz swego cechu, oraz okupić otrzymanie koncesji jakimś trunkiem lub innymi „prezentami", świadczy również, że niemożliwe było jednoczesne uczenie się zawodu u dwu różnych magistrów.

b) Wyzwoliny - wędrówka czeladnicza

Ukoronowaniem obliczonej na krótszy lub dłuższy okres terminowania na-uki były tzw. wyzwoliny na czeladnika, urządzane przez rodziców lub rzadziej przez majstrów, poprzedzone czasami otrzymaniem od swoich pryncypałów na-gród pieniężnych lub podarków w naturze. Wydarzenie to łączyło się z obo-wiązkiem wniesienia pewnych opłat do skrzynki cechowej przez ex ucznia. W połowie XVI w. kandydaci na czeladników sukienniczych płacili na rzecz

sto-warzyszenia po jednym złotym70. Po powyższych czynnościach spisywano akt do

ksiąg cechowych, który był niejako świadectwem dla wyzwolonego ucznia, którego konfraternia uznawała od tego czasu za towarzysza, czyli czeladnika. Obowiązkiem każdego nowego czeladnika było wyprawienie uroczystej kolacji

68 Tamże s. 80-81.

69 APL, Księga 4, s. 320-320v.

(15)

20 MARIAN SURDACKI

dla towarzyszy cechowych i mistrzów. W razie braku funduszy musiał on

odpra-cować odpowiednią kwotę; w tym przypadku za kolację płacił majster71. W

Urzę-dowie wystawne przyjęcie towarzyszące wyzwolinom, zakrapiane często

różny-mi trunkaróżny-mi, nazywano również konsolacją72. Koszty wyzwolin zależały od

zawartej wcześniej umowy. Bywały wypadki, że ponosili j e sami rodzice, cza-sami czynił to mistrz, bywało jednak i tak, że pokrywano j e wspólnie. Niekiedy po wyzwolinach terminatorzy byli zobowiązani do dalszej obowiązkowej pracy u swych mistrzów, trwającej nieraz do około pół roku lub nawet więcej. W wa-runkach warszawskich była to kategoria tzw. półtowarzyszy, inaczej „ro-bieńców", zatrudnionych w warunkach znacznie gorszych niż pełnoprawni czeladnicy73. Jeżeli uczeń przebywał na terminie zbyt krótko i istniały podejrze-nia, że pomimo wyzwolin może mieć jeszcze pewne braki, to konfraternia do-puszczała do wyzwolin pod warunkiem, że były majster weźmie jeszcze nowego czeladnika pod fachową opiekę i pomoże mu uzupełnić brakujące umiejętności w rzemiośle krawieckim74.

W okresie 54 lat (1781-1838) w Urzędowie wyzwolono po zakończeniu ter-minu 13 adeptów sztuki krawieckiej, spośród których aż 8 osiągnęło status czelad-nika jeszcze w XVIII stuleciu (ostatni w 1797 г.). Aktu wyzwolin w rzemiośle kra-wieckim dokonywano więc w tym czasie przeciętnie raz na dwa lata. Najwięcej, bo aż trzech chłopców zasiliło grono czeladników w 1796 r. Analiza nazwisk wy-zwolonych uczniów wykazuje, że profesję krawiecką na przełomie XVIII i XIX w. zdominowały rodziny Cieślickich (5 wyzwolonych) oraz Kłyszewskich - Kłysow-skich, z których rekrutowało się 3 nowych czeladników. Z kolei wyzwolony w 1784 r. Antoni Wroński był potomkiem słynnego Jacka Wrońskiego cech-mistrza krawieckiego, wieloletniego landwójta, burcech-mistrza i prezydenta Urzędo-wa. Pozostali nowo wyzwoleni czeladnicy również pochodzili z rodzin typowo

urzędowskich: Rolów, Marszałkowskich, Chmielowskich, Gozdalskich75. O

wy-borze profilu kształcenia i przyszłego zawodu decydowała tradycja rodzinna, per-spektywa odziedziczenia warsztatu i narzędzi po swoich przodkach, możliwość czerpania od nich doświadczeń zawodowych, a także uzyskania ze strony ojców, dziadków czy krewnych protekcji i koneksji potrzebnych w przyszłości do sku-tecznego konkurowania na rynku rzemieślniczym. W kontekście powyższego po-jawia się problem efektywności i skuteczności nauki, a zarazem pytanie, jaka część populacji uczniowskiej dochodziła do czeladnictwa. Wobec milczenia w tym względzie źródeł, można jedynie przypuszczać, że przypadki definitywnej rezyg-nacji z podjętego terminu zdarzały się raczej sporadycznie.

71 Por. A. K a r p i ń s k i , Pauperes, s. 88: M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 16, 33. (akt wyzwolin). 72 APL, Księga 4, s. 266v-271.

73 Por. A. K a r p i ń s k i , Pauperes, s. 88: M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 16, 33. (akt wyzwolin) 74 M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 16-17.

(16)

Akt wyzwolili stanowił p r z e ł o m o w e w y d a r z e n i e w r z e m i e ś l n i c z e j karierze m ł o d z i e ń c a , który nie stawał się w p r a w d z i e j e s z c z e zupełnie s a m o d z i e l n y m w s w o j e j profesji, j e d n a k ż e z y s k i w a ł p e w n e przywileje. W p i e r w s z y m rzędzie uz-n a w a uz-n o go uz-n i e j a k o za dorosłego, d a j ą c mu przy tym „ w o l uz-n o ś ć w cztery części świata w ę d r o w a n i a " . Tak więc Marcinowi Roli w n u k o w i w i e l o l e t n i e g o prezyd e n t a i l a n prezyd w ó j t a u r z ę prezyd o w s k i e g o Jana Roli, po „ w y t e r m i n o w a n i u " o prezyd p o w i e prezyd -n i e g o okresu u mistrza krawieckiego A -n t o -n i e g o Cieślickiego i w y p e ł -n i e -n i u wszelkich o b o w i ą z k ó w edukacyjnych oraz wyzwoleniu w dniu 3 listopada 1796 r. p r z e z s w e g o dziadka, , j a k o t o w a r z y s z o w i w ę d r o w a n i e w o l n e z o s t a w i o n o "7 6.

C h o ć wyzwoliny dawały czeladnikowi w z g l ę d n ą wolność i wiążące się z tym p r a w o , a n a w e t o b o w i ą z e k w ę d r o w a n i a , to j e d n a k nadal p o z o s t a w a ł on pod ś c i s ł ą p r o t e k c j ą i k o n t r o l ą cechu, któremu podlegał i z o b o w i ą z a n y był posłu-s z e ń posłu-s t w o . D o w o d z ą tego zapiposłu-sy w aktach w y z w o l i n posłu-s t w i e r d z a j ą c e пр., iż n o w o w y z w o l o n y młodzieniec miał „wolność robienia i gdzie chcieć szczęścia tentowa-nia", pod w a r u n k i e m j e d n a k , „aby się z byle j a k i m i ludźmi nie zadawał". B y w a ł o i tak, że w o l n o ś ć w ę d r o w a n i a ograniczano, z e z w a l a j ą c u d a w a ć się „w różne sub-urbia dla p r a k t y k o w a n i a swej profesji" lub też z o s t a w a ć w mieście s w e g o urodze-nia, z zastrzeżeniem, „aby tylko w kompanii z ludźmi w y s t ę p n y m i nie w d a w a ł się i nie przestawał". D o p u s z c z a j ą c d o wędrówki w cztery strony świata w y m a g a n o z a w s z e od czeladnika b e z w z g l ę d n e g o posłuszeństwa swemu cechowi7 7.

O b o w i ą z e k w ę d r ó w k i czeladniczej mial służyć m ł o d y m r z e m i e ś l n i k o m d a l s z e m u k s z t a ł c e n i u , z d o b y w a n i u d o ś w i a d c z e n i a i p o d n o s z e n i a k w a l i f i k a c j i u n o w y c h mistrzów. W drogę zabierano ze s o b ą w y m a g a n e p o w s z e c h n i e świa-d e c t w o u r o świa-d z e n i a i z a ś w i a świa-d c z e n i e o oświa-dbyciu terminu w y świa-d a w a n e przez cech lub magistrat. C z a s a m i m ł o d y m p o d r ó ż n y m rzemieślnikom s t a w i a n o d o d a t k o w e w a r u n k i i z o b o w i ą z a n i a d o t y c z ą c e zakazu pracy u partaczy i p o d s z y w a n i a się pod m i s t r z ó w c e c h o w y c h , zbyt w c z e s n e g o o ż e n k u oraz r e s p e k t o w a n i a prze-p i s ó w i o b y c z a j ó w o b o w i ą z u j ą c y c h w o d w i e d z a n y c h miastach. W niektórych cechach istniała m o ż l i w o ś ć odkupienia się za w ę d r ó w k ę . D o t y c z y ł a o n a g ł ó w n i e z a m o ż n i e j s z y c h czeladników, p r z e w a ż n i e s y n ó w majstrów7 8.

Brak o d p o w i e d n i c h źródeł nie p o z w a l a z w e r y f i k o w a ć na ile z w y c z a j w ę d r o w n e g o p r a k t y k o w a n i a rzemiosła d o t y c z y ł u r z ę d o w s k i c h czeladników. W y d a j e się, że t y l k o niektórzy z nich po w y z w o l e n i u wyruszali „ w cztery strony ś w i a t a " do różstronych miast w celu z d o b y c i a d o ś w i a d c z e n i a , a b s o l u t n a w i ę k -szość p o z o s t a w a ł a w rodzinnym U r z ę d o w i e , o c z y m ś w i a d c z ą te s a m e ciągle p o w t a r z a j ą c e się n a z w i s k a t e r m i n a t o r ó w , c z e l a d n i k ó w , m a g i s t r ó w , c e c h -m i s t r z ó w i innych braci c e c h o w y c h . N i e k t ó r z y z r e s z t ą po u k o ń c z e n i u nauki nie

76 Tamże, s 33. (akt w y z w o l i n )

77 Tamże, s. 16-17.

(17)

22 M A R I A N S U R D A C K I

uprawiali w ogóle wyuczonego kunsztu, lecz pracowali na roli, pozostając

brać-mi cechowybrać-mi7 9. W Urzędowie można było za to spotkać obcych czeladników,

którzy nierzadko kreowali poważne problemy, w związku z tym przyjmowano ich z pewną ostrożnością a nawet niechęcią. Dowodzi tego sprawa w sądzie landwójtowskim wytoczona w 1783 r. przez instygatora Pawła Gałkowskiego przeciwko „przychodniemu" czeladnikowi Tomaszowi pracującemu u Michała Rozwadowskiego, oskarżonemu o kradzież pieniędzy komendarzowi kościoła far-nego. Obwiniony po wyjściu z wieży miejskiej, wskazał pieniądze ukryte w opusz-czonym domu Micygalskiego na Błoniu pod Olszynami, za co skazany został, zgodnie z obyczajem, na odebranie 20 plag w cechu, któremu podlegał. Sąd os-trzegł też cechmistrzów urzędowskich, pod karą 30 grzywien i tygodniowego po-bytu w wieży, aby nie pozwolili braciom cechowym dalszego trzymania w war-sztatach obcych ludzi przyjętych bez swojego pozwolenia. Zabroniono ponadto utrzymywania gościnnych, „niewiadomych" czeladników nie posiadających urzędowych listów, metryk i świadectw. Na sprawie ucierpiał również magister Rozwadowski, zobowiązany do pokrycia, ze swych pieniędzy i zarobionych

przez czeladnika, długów za trunki pobrane u ludzi przez podwładnego80.

W skali ogólnopolskiej, zależący od wielu czynników, czas trwania

prakty-ki i podróży czeladniczych wahał się od jednego do czterech lat81. Nie ma

pod-staw sądzić, by sytuacja w tym względzie mogła wyglądać inaczej także w wy-padku czeladników urzędowskich. Okres czeladnictwa zależał od różnych okoliczności, między innymi od: zdolności, opinii majstrów, stylu życia i prowa-dzenia się, ilości magistrów pracujących na danym terenie, od gotówki nie-zbędnej do założenia własnej „mąjsterni"8 2. W dużych jednak miastach, gdzie konkurencja była większa, staż czeladniczy był z reguły dłuższy. W siedem-nastowiecznej Warszawie praktyka czeladników krawieckich mogła trwać nawet

do 8 lat83. Można sądzić, że w praktyce czeladniczej prowadzącej do całkowitej

samodzielności wielu rzemieślników kilkakrotnie, legalnie lub samowolnie, zmieniało warsztaty majstrowskie, jednak nie mniej było zapewne i takich, którzy wiernie pracując przez kilka lat w jednej oficynie również dostępowali zaszczytu mistrzostwa.

Ustawodawstwo cechowe próbując przeciwdziałać przyjmowaniu przez mistrzów zbyt dużej liczby uczniów i czeladników, groziło surowymi karami za ich „przemawianie", inaczej „kaperowanie" od innych magistrów84. Starano się w ten sposób dbać o efektywność nauki i praktyki, a także bronić interesów mniej „atrakcyjnych i wziętych" mistrzów, którzy przy zupełnie wolnej konkurencji nie

79 M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 17. 80 APL, Księga 5, s. 80-80v.

81 Por. A. K a r p i ń s k i , Pauperes, s. 89. 82 M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 18.. 83 Por. A. K a r p i ń s k i , Pauperes, s. 90-91.

(18)

byliby w stanie ściągnąć do swoich warsztatów uczniów i czeladników. Do ma-jstrów krawieckich posiadających szczególne przymioty wychowawczo-dydak-tyczne, a przez to cieszących się wielkim wzięciem u początkujących rze-mieślników należał Antoni Cieślicki działający na przełomie XVIII i XIX

stu-lecia85. Niektórzy majstrowie, korzystając z uprzywilejowanej pozycji w cechu

lub w mieście, próbowali odbierać, podkupywać lub „odmawiać" swoim współ-towarzyszom czeladników. Dotyczyło to głównie pracowników bardziej wy-kwalifikowanych, gdyż zdobycie uczniów lub towarzyszy mniej zaprawionych nie nastręczało zbytnich trudności. W 1783 r. Łukasz Kiebosiński trzymał u sie-bie czeladnika Jana Stawskiego zadłużonego u kredytorów, przez co wziął od niego w zastaw różne rzeczy osobiste, do czasu wypłacenia się z długów pracą w j e g o warsztacie. Inny z mistrzów, późniejszy rzecznik i prokurator miejski Wincenty Kapalski nie pozwolił jednak Stawskiemu robić, ani u Kiebosinskie-go, ani u Feliksa Pruszyńskiego i przejął go do swego warsztatu; zabrał też, przez młodszego z cechu, zastawione rzeczy z intencją uregulowania długów. Gdy czeladnika wzięto do żołnierzy Kapalski sprzedał rzeczy, a zarobione pie-niądze przekazał rekrutowi, zapomniawszy o spłaceniu jego należności. Naraził przez to Kiebosińskiego na wielką poniewierkę i szkody, bowiem wierzyciele, u których wcześniej terminował czeladnik, zarekwirowali mu skóry i żupan. Do-chodząc doznanych krzywd Kiebosiński złożył przeciwko Kapalskiemu protest w sądzie miejskim, który wysłuchawszy kontrowersji odesłał sprawę do cechu j a k o sądu pierwszej instancji, zobowiązując jednakże obu zainteresowanych do zadośćuczynienia i oddania kredytorom długów zaciągniętych przez

zwerbowa-nego do wojska rekruta86. Cytowany przykład ukazuje kilka wątków z relacji

pa-nujących miedzy doskonalącymi się w rzemiośle a ich przełożonymi, obrazuje też stosunki między samymi majstrami. Okazuje się, że w kilkuletnim procesie zdobywania kwalifikacji przyszli adepci rzemiosła zmieniali, nieraz wielokrot-nie, nie zawsze z własnej woli, zwierzchników. Dopuszczenie do praktyki cze-ladniczej w warsztacie wiązało się z przyjęciem przez zwierzchnika całkowitej odpowiedzialności za podopiecznego, łącznie z przejęciem jego długów i zobo-wiązań materialnych. Z opisanej sprawy wynika ponadto, że rozpoczęcie, czy nawet zaawansowanie praktyki czeladniczej nie chroniło uczniów przed pobo-rem i wcieleniem do wojska. Środowisko czeladników należało do najbardziej mobilnych elementów staropolskiej społeczności. Fluktuacja częściowo j u ż wy-kwalifikowanych pracowników nie była jednak korzystna dla majstrów, stąd też starano się j ą ograniczyć. Podkreślano, iż zarówno nauka u mistrza, jak i praca

84 A P L , Księga 3, s. 152.

85 M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 15.

(19)

24 MARIAN SURDACKI

c z e l a d n i k a na kontrakcie w i n n y mieć charakter ciągły. N a j c z ę ś c i e j z a w i e r a n o kontrakty na d ł u ż s z y o k r e s czasu, co n a j m n i e j na kwartał lub rok8 7.

P r o b l e m o w i p r z e m a w i a n i a c z e l a d n i k ó w p o ś w i ę c o n a była też s p r a w a to-c z o n a w sądzie b u r m i s t r z o w s k i m w 1790 г., n a w i ą z u j ą to-c a do przedstawionyto-ch p o w y ż e j kwestii. Kiedy czeladnik kunsztu g a r n c a r s k i e g o Antoni Grzebuła, do-k o ń c z y w s z y p o d ł u g u m o w y do-kontrado-kt u s w e g o magistra J ó z e f a G a j e w s do-k i e g o nie godził się na d a l s z ą w s p ó ł p r a c ę , inny mistrz garncarski Filip A m b r o ż k i e w i c z , w i d z ą c m ł o d z i e ń c a „ p r ó ż n u j ą c e g o bez magistra", do s w o j e g o warsztatu go przyjął. Po proteście n i e z a d o w o l o n e g o z takiego obrotu s p r a w y G a j e w s k i e g o , sąd c e c h o w y n a ł o ż y ł karę na A m b r o ż k i e w i c z a , który c z u j ą c się p o k r z y w d z o n y zaskarżył schyłek do j u r y s d y k c j i miejskiej. Sąd w y ż s z e j instancji „ w i n n y m A m b r o ż k i e w i c z a nie uznał i od u ł o ż o n e j kary c e c h o w e j uwolnił", z a ś dalsze lo-sy czeladnika uzależnił od woli i dyspozycji c e c h m i s t r z ó w c e c h u , którzy mieli w y z n a c z y ć mu p r z y s z ł e g o magistra. O r z e c z e n i e s ą d o w e nakazało też wszystkim u w i k ł a n y m w konflikt zwrócić s w o j e j k o n t u b e m i poniesione e x p e n s a s p r a w y R o z w i ą z a n i e takie w z b u r z y ł o n a j p r a w d o p o d o b n i e j G a j e w s k i e g o , b o w i e m kilka dni później c e c h m i s t r z e Wojciech Mysłowski i Wojciech D z i k o w s k i imieniem c a ł e g o c e c h u p o s p o l i t e g o wnieśli protest do sądu r a d z i e c k i e g o p r z e c i w n i e m u i j e g o m a t c e o „ s z y d e r o w a n i e c e c h m i s t r z ó w " i p o s t p o n o w a n i e cechu głupim8 8. Historia tej s p r a w y potwierdza, że w trakcie kariery c z e l a d n i c z e j m o ż l i w e były z m i a n y mistrzów, w w y b o r z e których d e c y d u j ą c e znaczenie posiadał cech, a nie sami z a i n t e r e s o w a n i ; nie przesądza natomiast w y r a ź n i e kwestii czy doświadcze-nie z d o b y t e u p o p r z e d n i e g o majstra zaliczano na poczet praktyki u kolejnego pryncypała. Z w e r d y k t u s ą d o w e g o j a s n o wynika, że czeladnik w trakcie kilku-letniego etapu d o c h o d z e n i a do stopnia mistrzowskiego, miał p r a w o bez negaty-w n y c h dla siebie k o n s e k negaty-w e n c j i , samodzielnie z a d e c y d o negaty-w a ć o z m i a n i e pryncy-pała, pod warunkiem j e d n a k ż e wypełnienia u m o w y zawartej wcześniej z poprzed-nim m a j s t r e m .

W ś r ó d przyczyn p o w o d u j ą c y c h rotację i z b i e g o s t w o czeladzi w y m i e n i ć na-leży konflikty z pryncypałami i w s p ó ł t o w a r z y s z a m i (nieraz bójki), niskie zarob-ki, r y w a l i z a c j ę m i ę d z y m a j s t r a m i , którzy pragnąc z w a b i ć c z e l a d n i k ó w swych k o n k u r e n t ó w o b i e c y w a l i im lepsze w a r u n k i . Wobec m a s o w o ś c i z j a w i s k a artyku-ły c e c h o w e n o r m o w a ł y zasady rozwiązania u m o w y o pracę i p r z e w i d y w a ł y dla nieposłusznych s u r o w e k o n s e k w e n c j e8 9. Jedna z t y p o w y c h s p r a w dotyczących z e r w a n i a kontraktu przez czeladnika toczyła się w c z e r w c u 1784 r. w urzędow-skim sądzie radzieckim. W p i e r w j e d n a k magister szewski Antoni Pruszczyński

87 A. K a r p i ń s k i , Pauperes, s. 91.

APL, Księga 7, s. I 5 4 v - 1 5 5 .

84 A. K a r p i ń s k i . Pauperes, s. 92. Na temat sytuacji czeladników i ich relacji z mistrzami

zob. B. O r z e l s k a - K o n a r s k a . Mistrzowie i czeladnicy. Pozycja społeczna czeladzi w

(20)

zaskarżył do cechu czeladnika Mateusza Fronckiewicza, który zgodziwszy się na dwudziestotygodniową pracę w jego warsztacie, po sześciu tygodniach dalej robić nie chciał, „z przyczyny jakoby go magister w robocie przyganiał". M o c ą wyroku cechowego wydanego przez cechmistrzów i braci kunsztu szewskiego, musiał za to odebrać plagi, a ponadto pozbawiony został zapłaty za dotychczas w y k o n y w a n ą pracę. Po wniesieniu apelacji przez czeladnika, sąd wyższej in-stancji zatwierdził karę schyłkową za „zwiedzenie magistra", nakazał jednakże Pruszczyńskiemu darować zbuntowanemu pracownikowi, w rekompensacie za

zatrzymaną pensję, parę trzewików, dobry rzemień i 22 gr. na wikt90. Ciekawe

światło na stosunki miedzy majstrami a czeladnikami rzuca sprawa rozgry-wająca się w urzędzie landwójtowskim w styczniu 1784 r. Otóż radca i posthal-ter Franciszek Wawrzynkiewicz, w imieniu swego zięcia i właściciela karczmy Kieljana Swierczyńskiego trzymającego konie należące do poczty, pozwał do sądu magistra Antoniego Kapalskiego o „zmizerowanie" konia pocztowego w pogoni za zbiegłym od niego czeladnikiem, wziętego na prośbę majstra przez Walentego Mazurka. Swierczyński rościł ponadto do Kapalskiego pretensje o 4 zł. za trunek wypity w jego karczmie przez zbiegłego robotnika. Pozwany tłumaczył się, że nigdy za swym czeladnikiem nie ręczył, ani gorzałki z nim nie pił, przeto nie będzie za trunek płacił; wyjaśnił też, że konia za pościgiem wypożyczył tyl-ko do Wierzbicy, zaś dalej prywatnie pojechał Mazurek. W tyl-konsekwencji sąd przyjął j e g o argumenty, wymierzając karę jednego złotego Mazurkowi (zapewne innemu czeladnikowi lub służącemu) za sfatygowanie zwierzęcia, który musiał jeszcze oddać za Kapalskiego Swierczńskiemu 4 zł. za niezapłacony przez

cze-ladnika alkohol91. Wczesną wiosną 1793 r. czeladnik Tomasz Pajdowski

doznaw-szy, jak twierdził, od swojej magistrowej „dyshonoru, cięć, szkalowania i wy-myślali", chciał porzucić pracę i edukację u dotychczasowego mistrza, na co schyłek się nie zgodził. Wniesioną przez niego apelację od jurysdykcji cechowej, sąd wójtowsko-ławniczy odrzucił, twierdząc, iż po pierwsze: nie był w czasie ter-minowania czeladniczego źle traktowany przez zwierzchnika, po drugie: w wy-padku doznania ewentualnej krzywdy od magistrowej, winien wpierw wnieść za-żalenie do j e j męża, który miał moc i prawo swoją żonę ukarać. W ostatecznej sekwencji wyrok sądowy nakazał Pajdowskiemu przeprosić cały cech, pokryć

koszta sprawy oraz powrócić natychmiast do pracy u swojego magistra92.

Starając się zapobiec samowolnym i nieprzewidzianym ucieczkom czelad-ników i przedwczesnemu zrywaniu kontraktów, wydawano dyspozycje zaka-zujące przyjmowania ich do innych miast i warsztatów. Wobec małej skutecz-90 APL. Księga 4, s. 309v. Choć akta nic o tym bezpośrednio nie mówią, jednak z kontekstu można

sądzić, że wyrok sądu radzieckiego zakończy! niefortunną współpracę majstra z czeladnikiem. 91 APL, Księga 5, s. 113-115.

(21)

26 M A R I A N S U R D A C K 1

ności takich przepisów, przywilej warszawskich kołodziejów i stelmachów postu-l o w a ł , by c z e postu-l a d n i k c o n a j m n i e j d w a t y g o d n i e p r z e d o d e j ś c i e m z a w i a d o m i ł 0 s w o i m z a m i a r z e pracodawcę9 3. N i e k i e d y j e d n a k to sami m i s t r z o w i e w y g a n i a -li ze s w o i c h w a r s z t a t ó w c z e l a d n i k ó w . W tym w y p a d k u p r a w o c e c h o w e brało w o b r o n ę tych ostatnich, podkreślając, że j e ś l i b y magister w s w y m szaleństwie, z p o w o d u niezgody i niesnasek, czeladź rzemiosła tkackiego rozpraszał, powi-nien za to dać „ w o s k u talenta pod tym zawipowi-nieniem i k a r ą " oraz „szukać czeladzi

1 o n ą przeprosić"9 4. N a okoliczność niewłaściwego traktowania przez

chlebo-dawców, czeladnicy mieli, p r z y n a j m n i e j teoretycznie, z a p e w n i o n ą o c h r o n ę i pro-tekcję ze strony kontuberni. Według statutu tkaczy i p ł ó c i e n n i k ó w urzędow-skich, magister p o n i ż a j ą c y s w e g o t o w a r z y s z a w d o m u albo c e c h u , czy też n i e u c z c i w i e go „ w o m i t u j a c y " w g o s p o d z i e z p o w o d u zbytniego pijaństwa, pod-legał karze oddania pół f u n t a wosku9 5.

O p r ó c z trwałej „dezercji", wielu towarzyszy, c z a s o w o , p o t a j e m n i e , bez zgo-dy swych przełożonych w y m y k a ł o się z macierzystych warsztatów do pracy u in-nych majstrów, lub spędzało czas na zabawach. Praktyki takie były zabronione, toteż statut k r a w c ó w oraz płócienników nakazywał ł a m i ą c y m p r a w o „oczyścić się z t e g o w pół r o k u " i d o k o ń c z y ć rzemiosła u prawowitego opiekuna9 6.

P r a c u j ą c u m i s t r z ó w czeladnicy, tak j a k terminatorzy, z o b o w i ą z a n i byli s w y m z w i e r z c h n i k o m c a ł k o w i t ą d y s p o z y c y j n o ś ć i posłuszeństwo. N a j b a r d z i e j w y k w a l i f i k o w a n i i z a u f a n i czeladnicy, przeważnie kupieccy, w y s t ę p o w a l i cza-sami j a k o plenipotenci swoich panów, inni m n i e j w p r a w n i i zaradni z a j m o w a l i się p i l n o w a n i e m r u c h o m o ś c i , p r z e w o ż e n i e m s u r o w c a i t o w a r u , a w czasie cho-roby zastępowali swych mistrzów. A n g a ż o w a n i też byli do p ó ł l e g a l n e g o lub w r ę c z nielegalnego załatwiania k o n f l i k t ó w z kontrahentami i sąsiadami swych majstrów9 7. N i e r z a d k o w y s t ę p o w a l i w charakterze straży p r z y b o c z n e j i ochrony mistrzów, którym towarzyszyli w różnych spotkaniach i imprezach, z a r ó w n o o f i c j a l n y c h , j a k i t o w a r z y s k o - r o z r y w k o w y c h , np. w k a r c z m a c h , gdzie musieli i n t e r w e n i o w a ć w o b r o n i e honoru lub sytuacjach zagrożenia f i z y c z n e g o swoich z w i e r z c h n i k ó w . C z e l a d n i c y w y k o n y w a l i też, z dyspozycji przełożonych cechu, kary f i z y c z n e f e r o w a n e w schyłkach c e c h o w y c h , p o l e g a j ą c e na w y m i e r z a n i u plag, często starszym od siebie r a n g ą członkom konfraterni. P r z y k ł a d o w o , w dniu 25 c z e r w c a 1784 r. ukarany plagami w siedzibie cechu M a t e u s z Frąckiewicz „ m a n i f e s t o w a ł się" p r z e c i w k o T o m a s z o w i R o z w a d o w s k i e m u i Feliksowi Pru-s z y ń Pru-s k i e m u - c e c h m i Pru-s t r z o m kunPru-sztu Pru-s z e w Pru-s k i e g o i c a ł e m u c e c h o w i , o to, iż nie

93 A. K a r p i ń s k i . Paaperes, s. 92.

94 BHL, Rkps 1420, Odpisy dokumentów..., Rzemiosła tkackiego cechu złączonego obowiązki 1661., s. 21V-22.

95 Tamże, s. 22v. 96 Tamże, s. 22.

(22)

dopuścili j e g o apelacji od uciążliwej decyzji schyłku cechowego do jurysdykcji miejskiej. Największą krzywdą i upokorzeniem dla manifestanta było to, że

cech-mistrze „czeladziom go towarzyszom kazać karali nie braciom"9 8. O

dyspozy-cyjności i służebności szeregowych członków cechu wobec przełożonych świadczy postawa młodszego cechowego Ambrożego Krzeczowskiego, który przebywając 8 lipca 1785 r. w cechu pospolitym, z rozkazu cechmistrza starsze-go Wojciecha Dzikowskiestarsze-go, uderzył w gębę Ignacestarsze-go Kowalowskiestarsze-go „nie mając do niego „żadnej złości", gdy ten w sprzeczce obraził innych towarzyszy słowami: „szelmy, kanalie"99.

Czeladnicy byli w poważnym stopniu uzależnieni pod względem material-nym od swych mistrzów. Ze strony właścicieli mieli oni zapewnione mieszka-nie, pościel, wyżywienie i częściowo odzież. W przeciwieństwie do towarzyszy pracujących w wielkich miastach, prawdopodobnie większość miejscowych czeladników zatrudnionych w warsztatach mistrzów urzędowskich, korzystało jedynie z wiktu przełożonych, zamieszkując na stałe we własnych, rodzinnych domach. Choć sprawy aprowizacyjne nie z n a j d u j ą w źródłach żadnego odzwier-ciedlenie, można przypuszczać, że jedli oni posiłki wraz z rodziną mistrza, a ilość i rodzaj pożywienia nie odbiegały od podawanego wszystkim domownikom. Elementem kształtującym sytuację m a j ą t k o w ą czeladników były świadczenia w naturze, przede wszystkim zaś w pieniądzach. Płace czeladnicze kształtowały się bardzo rozmaicie, generalnie były niskie i w zależności od kwalifikacji pra-cownika, rodzaju i ilości wykonanych sztuk, mocno zróżnicowane. Istotny wpływ na wysokość gaży miała hojność i zamożność mistrza, wielkość popytu

na wyrabiane artykuły, uwarunkowana porami roku100. Fragmentaryczne

przeka-zy źródłowe potwierdzają odpłatność pracy czeladniczej, nie precyzują jednak-że, na ogół wysokości pobieranego za nią wynagrodzenia1 0 1. W z a j e m n ą bójką zakończyła się sprzeczka Michała Głodkowskiego majstra kunsztu bednarskie-go z Andrzejem Pankiem majstrem kunsztu sukienniczebednarskie-go w 1784 r. Pretekstem całego zajścia było pomówienie przez bednarza majstra sukienniczego, jakoby

czeladzi swojej nie opłacał102, co bezsprzecznie dowodzi, że terminatorzy za

swoją pracę mieli być wynagradzani. Jedyne dane o płacach czeladników urzę-dowskich pochodzą z 1566 г., kiedy to towarzyszowi sukienniczemu majster płacił „od wybicia i gręplowania wełny od funtów sześci półtorak, od osnowy złotych trzy, od folowania postawu groszy cztery, od barwienia szelągów dwa, od nabijania szelągów dwa'"0 3.

98 Zob np. APL, Księga 4, s. 89. "" APL, Księga 5, s. 283.

,<)0 Por. np. A. K a r p i ń s k i , Pauperes, s. 97-99. 101 Zob. APL, Księga 4, s. 309v.

102 APL, Księga 5, s. 152v.

(23)

28 MARIAN SURDACKI

Zachowane źródła nie określają codziennego czasu pracy czeladników urzędowskich. Można jednak przyjąć, że podobnie jak w Warszawie, trwał on zwyk-le z przerwami na posiłki 14 godzin na dobę, w niektórych przypadkach do 17. Latem pracowano od wschodu do zachodu słońca, zimą zaś, przeważnie od 4 - 7 do 17-20 wieczorem1 0 4.

Czeladnicy w absolutnej większości stanowili generację ludzi młodych, nieżonatych, których średnia wieku oscylowała wokół dwudziestu lub niewiele więcej lat. Z natury rzeczy skłonni byli do towarzyskiego życia i rozrywek oraz podatni na uciechy doczesnego świata, co często skutkowało łamaniem obowią-zujących w cechu norm i dobrych obyczajów. Dlatego korporacje starały się re-gulować styl życia czeladników i tonować młodzieńczą żywotność, określając normy właściwego zachowania oraz wyznaczając sankcje za ich łamanie. Statu-ty cechu rzemiosł tkackich głosiły więc, że gdyby towarzysz robił u j a w n i ę wy-stępnej i nierządnej majstrowej (wdowy?), podlegać miał zapłaceniu dwu

fun-tów105. Kara pieniężna groziła za przegranie w karty więcej niż „poczwórnego

grosza", zaś towarzysz który „karty i insze zabawki porzucił, a drugi pozbierał" winien był towarzystwu cztery grosze, a cechowi sześć poczwórnych groszy. Za chodzenie na ulicę i rynek, a tym bardziej w nieprzyzwoite miejsca towarzysz zobowiązany był uiścić pół funta wosku, z kolei za wchodzenie z orężem do ce-chu między braci miał być karany według uznania przez starszych cechowych. Nakaz bezwarunkowego darowania jednego kamienia wosku dotyczył towarzy-szy i mistrzów, którzy „nieposłusznie się zachowując z „komornicą albo ku-charką niecnotę spłodzili". Czeladnikom tkackim zabroniono też zwalniania się od swoich mistrzów i jeżdżenia na zarobek do szlachty i kmieci zamieszkanych w okolicznych wsiach, sprzedawania wyrobionej przędzy „alias osnowy" poza miastem i na wsiach. Czeladników, podobnie, jak i starszyznę cechową obowią-zywał regularny udział w praktykach religijnych, posłudze kościołowi oraz uś-wietnianiu różnych uroczystości nabożeństw kościelnych, przede wszystkim dbanie o utrzymywanie światła w świątyni i na ołtarzach. W Boże Ciało wszy-stka czeladź, dla uszanowania Najświętszego Sakramentu, miała dzierżyć pół funtowe świece, w przeciwnym razie od nieposłusznych wymagano darowania pół funta wosku na cech. Towarzyszy, z wyjątkiem „chorych na głowę" karano też (pół grosza) za niestosowne zachowanie podczas uroczystości kościelnych, np. za nie zdjęcie czapki podczas egzekwii i procesji Bożego Ciała106.

104 A. K a r p i ń s k i , Pauperes, s. 92-93; Z. P a z d r o , Uczniowie i towarzysze cechów kra-kowskich od polowy XIV do polowy XVII wieku, [w:] Studia nad historia prawa polskiego, Lwów, 1900, s. 55-56.

105 BHŁ. Rkps 1420, Odpisy dokumentów..., Rzemiosła tkackiego cechu złączonego obowiązki 1661., s. 22.

(24)

Można sądzić że czeladnicy urzędowscy, podobnie jak i innych miast, nie tworzyli zwartej grupy zwłaszcza w ramach danego kunsztu rzemieślniczego. Stanowili oni dla siebie zbyt dużą konkurencję w dostępie do mistrzostwa, toteż wzajemna rywalizacja i antagonizmy górowały często nad solidarnością poczu-ciem oraz świadomością wspólnoty i jedności. Wzajemną niechęć pogłębiało rozwarstwienie majątkowe czeladników, różnice w pochodzeniu (również tery-torialnym), a także spory między poszczególnymi cechami i ich mistrzami, którzy używali podwładnych do załatwiania osobistych porachunków i

prowo-kowali do wzajemnych bójek107.

Generalnie relacje miedzy mistrzami a ich czeladnikami i uczniami przy-jmowały charakter autorytamo-patriarchalny, przejawiający się w całkowitym

uzależnieniu ekonomicznym i osobistym podwładnych. Korporacyjna struktura systemu cechowego była dla czeladników szczególnie dotkliwa, gdyż znajdowa-li się oni w podwójnej zależności: jednostkowej od majstra i zbiorowej od ce-chu, a w gruncie rzeczy od kierującej nim starszyzny108.

c) Mistrzostwo

Ostateczne zwieńczenie wieloletniej nauki, a następnie praktyki odbywanej u obcych majstrów stanowił egzamin mistrzowski umożliwiający założenie własnego, samodzielnego warsztatu. Był to tzw. akt wyzwolin czeladnika na mi-strza wiążący się z osiągnięciem „misterii", czyli statusu niezależnego mimi-strza, inaczej majstra czy też magistra. Warunkiem osiągnięcia mistrzostwa było zda-nie egzaminu polegającego na wykonaniu jakiegoś przedmiotu (dzieła mistrzow-skiego) charakterystycznego dla danego kunsztu, tzw. majstersztyku. Czeladnik wobec całego zgromadzenia cechowego okazując „sztukę zaznaczoną swymi rękami wyrobioną" udowadniał, że „majstrem być może", co zgromadzenie

zo-baczywszy, ogłaszało go mistrzem109. Przy wykonywaniu majstersztyku i

wpła-caniu wpisowego stosowano nieraz pewne ulgi, które obejmowały między

inny-mi czeladników ożenionych z wdowainny-mi po zmarłych majstrach cechowych1 1 0.

Niezdanie egzaminu mistrzowskiego powodowało nieraz ponowną wędrówkę czeladniczą bądź dodatkowe opłaty od każdej źle wykonanej „sztuki", szklarze warszawscy za dwukrotne złe wykonanie pracy mistrzowskiej pobierali nawet kary pieniężne1". Niestety w zachowanych źródła nie można spotkać specyfika-cji i opisów majstersztyków wykonywanych przez czeladników urzędowskich.

107 A. K a r p i ń s k i , Pauperes, s. 111.113. 108 Tamże. s. 109-110, 117.

109 M. P ę k a l s k i , Przyczynek, s. 18. 110 A. K a r p i ń s k i , Pauperes. s. 90. 111 Także, s. 90.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Spektakl jest mocno osadzony w tekście, do tego stopnia, że wszystko, co się dzieje, zawiera się w tym, co wypowiadane – niczym w tragedii antycznej.. Materia językowa

do przecenienia pozostaje w tym zakresie telemonitoring urządzeń wszczepialnych i zdalny nadzór nad pacjentem prowadzo- ny z jego wykorzystaniem. Współcześnie implantowane

The subsystems were designed to represent the intended vehicle application from a geometrical and functional perspective. From the coupon test results presented by Engel,

Znał Ja n Kraszewski i umiał opowiadać barw ne historyjki są­ siedzkie, anegdoty procesowe (żyłkę miał pieniacką), sypał jędrnym i po­

starosta Krzysztof Opaliński potwierdził dawne czynsze dodając: „A co się tknie Żydów ubogich, którzy tylko z jałmużny i z krzynki żyją, tych od czynszu

zofii ustnej Platona. Względem żadnego innego antycznego autora nauka nie ośmiela się na luksus odrzucenia jednej z dwóch istniejących gałęzi tradycji. Chociaż

The estimates from panel data studies should approach the causal effect of teleworking on commuting because they are based on changes in teleworking and commuting, and

W orzeczeniach wydanych przed przystąpieniem Polski do Unii Euro- pejskiej albo wydanych po nabyciu przez Polskę statusu państwa członkow- skiego Unii Europejskiej, ale odnoszących