• Nie Znaleziono Wyników

Wyższe chrześcijańskie szkoły w pierwszych pieciu wiekach po narodzeniu Chrystusa Pana / napisał Maurycy Straszewski.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wyższe chrześcijańskie szkoły w pierwszych pieciu wiekach po narodzeniu Chrystusa Pana / napisał Maurycy Straszewski."

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

KUL| 1 09675 „

WYŻSZE

CHRZEŚCIJAŃSKIE SZKOŁY

W PIERWSZYCH PIĘCIU WIEKACH PO NARODZENIU CHRYSTUSA PANA

NAPISAŁ

DR. MAURYCY STRASZEWSKI ZW. PROF. FILOZOFII UNIW. JAGIEŁ.

KRAKÓW. DRUK W. L. ANCZYCA I SP. NAKŁAD AUTORA.

1901.

»

ii'

(2)

/

02>&^5

(3)

W PIERW SZY CH PIĘCIU W IEK A CH PO NAR. CHRYSTUSA ’.

Gdy w pierwszym wieku po narodzeniu Chrystusa Pana Boska Jeg o nauka w rzym skiem państw ie szerzyć się zaczęła, wówczas jej wyznawcy okazywali do pogańskiej ośw iaty w y­

raźną niechęć i nieufność. N aw et św. Paw eł nie wahał się prze­

strzegać chrześcijan przed tak zwaną filozofią pogan, Skoro zaś św. M arek do A leksandryi przybył i tu pierwszą chrześcijańską szkołę katechetów założył, to była ona z początku ogniskiem ruchu, skierowanego przeciwko pogańskim nabytkom ' grecko- rzym skiej umysłowości.

Prostaczkam i byli Chrystusa uczniowie, nieczuli na ze­

w nętrzną świetność i ogładę, która wobec nieskończenie wyż­

szych moralnych zadań człowieka dla nich żadnej nie posia­

dała wartości. Szkoła więc katechetów w A leksandryi m iała na celu tylko przysw ojenie głów nych zasad nowej nauki i m oralne udoskonalenie do najszczytniejszego podniesione ideału. Święty M arek do A leksandryi jed n ą tylko przyniósł z sobą księgę, tj.

swoją własną Ew angelię, która przez długie la ta była wyłączną nauczania podstaw ą, a każdy nauczający obowiązany był trzy ­ mać ją w ręce wobec uczniów; oprócz niej nauczano jeszcze tylko Składu Apostolskiego, liturgii i śpiewu kościelnego. Nadto nadał

1 U s tę p z d z ie ła p. t. „ U n iw e rsy te ty , ic h c y w iliz a c y jn e zn aczen ie w p rz e s z ło śc i i z a d a n ia p rz y s z ło śc i11.

1

(4)

2

św. M arek swoim uczniom przepisy, dotyczące wspólnego po­

życia i moralnegcj doskonalenia się; tak stał się założycielem pierwszych klasztornych urządzeń, z których wyrósł następnie osobny rodzaj wyższych chrześcijańskich szkół.

N auczanie odbywało się pierw otnie w A leksandryi tak samo ja k w Jerozolim ie pod św. Cyrylem. Uczniowie czyli k a te ­ chumeni gromadzili się w przedsionku kościoła, m ężczyźni i ko- ' biety osobno, a nauczyciel szedł m iędzy nich, przysw ajał im pierwsze zasady wiary i przygotow yw ał do przyjęcia pierwszych sakram entów. Taki stan rzeczy trw ał prawie do roku 179, to je s t do czasu, gdy św. P an ten objął kierownictw o aleksandryj­

skiej szkoły. Był to mąż wielkiej nauki i prawdziwie poryw a­

jącej wymowy; pierw otnie zwolennik stoickiej filozofii, zaczął pierw szy posługiwać się swoją dawną wiedzą i m ądrością, aby bronić i utrw alić swoją nową wiarę. Gdy św. P a n ten udał się jako apostoł do Indyj, podjął dalszą w tym samym kierunku pracę najznakom itszy jego uczeń Klem ens A leksandryjski; z nim rozpoczyna się chrześcijańsko-naukow y okres. Nie je s t to zaś wcale rzeczą przypadku, iż kolebką naukowego w chrześcijań­

stwie ruchu stała się właśnie A leksandrya. Tu, ja k powszechnie wiadomo, istniało jedno z głównych ognisk starożytnej oświaty, tu klasyczna wiedza i wschodnia mądrość po raz pierwszy wza­

jem nie przenikać się zaczęły, tu już Filo, Żyd, podejmował próby pogodzenia Starego Testam entu z grecką filozofią. Skoro więc na tym tak świetnie przysposobionym gruncie zaczęli do nauki C hrystusa garnąć się ju ż nietylko prostaczkowie, ale także uczeni, mówcy, myśliciele, to potrzeba było koniecznie stanąć na ich wysokości i przemówić do nich godną wielkiej oświaty mową.

W tym samym więc czasie, w którym Kościół w Małej Azyi walczył z herezyam i gnostyków , a w Rzym ie skupiał swoje siły, aby wytrwać w prześladow aniu i przeprowadzić silną we własnem łonie organizacyę, w tym samym czasie A leksandryi przypadła w udziale nauka. Tu chrześcijańscy nauczyciele za­

częli najwcześniej z wielką gorliwością zajm ować się całym ob­

szarem ówczesnej wiedzy, a szczególnie filozofii. Między nimi w pierwszym rzędzie stoi Klemens. U rodzony zdaje się w Ate-

(5)

nach, przeniknął do głębi współczesną umysłowość, w tajem ni­

czył się naw et w m isterya greckie. Doznawszy wszędzie tylko zawodów, przeszedł na łono nowej wiary. Dwanaście la t roz­

w ijał w A leksandryi obfitą w plony nauczycielską działalność.

Podczas prześladow ania chrześcijan za Septym a Sewera (202) usunął się jednak z widowni i przeniósł najpierw ej do K appa- docyi, później do Jerozolim y, gdzie znowu publiczną otworzył szkołę, w której, podobnie ja k w Aleksandryi, gorąca jego wiara i wszechstronna głęboka nauka, jasn y m etodyczny w ykład i wielka wymowa istnych dokazywały cudów. „Poniew aż S ło w o — pisze Klem ens w jednem z dzieł swoich — do nas z nieba zstąpiło, nie potrzeba nam więc już ludzkich szukać szkół, nie potrzeba wędrować do Aten, do Grecyi i do Jonii, aby się czegoś nau­

czyć. Jeżeli bowiem nauczycielem naszym je s t T e n , który wszystko świętą swoją napełnił mocą, zbawieniem i nauką, to jesteśm y już o wszystkiem pouczeni; dzięki Jem u są teraz wszędzie Ateny, wszędzie G recya“ K Czyż słowa te nie wska­

zują na ten wielki dziejowy zwrot, ja k i przygotow yw ał się dzięki chrześcijaństw u w całym systemie przyszłego nauczania?

Przew odnią myślą staje się zasada, którą ju ż Klem ens zupełnie jasno sformułował, tj. że chrześcijańska nauka zawiera w sobie najw yższą filozofię, co było przed nią, tj. Stary T esta­

m ent i grecka filozofia m ają się do niej tak, ja k się m ają części jednej praw dy do całości. W całej jednakże pełni ogarnął chrze­

ścijaństwo naukow y kierunek dzięki Orygenesowi. Oczywiście nie tu je s t miejsce, aby się szeroko rozwodzić nad działalnością tego nadzw yczajnego człowieka, w kilku jednakże słowach mu­

simy zwrócić uwagę na jeg o pracę jako chrześcijańskiego nau­

czyciela.

Syn w szechstronnie wykształconego reto ra a przytem chrze­

ścijanina, dojrzały ju ż od dziecka, objął Orygenes w 18 roku życia po Klem ensie ster szkoły katechetów w Aleksandryi, rów no­

cześnie zaś sam kształcił się dalej w helleńskich naukach i w fi­

lozofii, zależało mu bowiem, aby mógł na wszelkie, czy to

1 P o r. M ó h ler: Patrologie. I. B d. R e g e n s b u rg 1840. S tr. 437.

1*

(6)

4

przez pogan, ozy przez heretyków stawiane, pytania dawać wy­

czerpujące naukowe odpowiedzi; był więc naw et sam przez jakiś czas uczniem Ammoniusa, założyciela nowoplatońskiej filozofii.

W szkole, którą kierował, oddał H eraklasow i kurs przygotow aw ­ czy, zachowując wyłącznie dla siebie wyższe nauczanie. P rze­

chodził więc z uczniam i wszystkie działy ówczesnych nauk, p ro ­ wadząc ich stopniowo do chrześcijańskiej wiedzy. Dwadzieścia blizko la t rozw ijał tak ą działalność, a sława jego po całym ów­

czesnym rozeszła się świecie. G-dy mu w r. 231 skutkiem różnych in try g stanowisko nauczyciela w A leksandryi odjęto, przeniósł się do Cezarei i tu założył wyższą szkołę, której rozgłos za­

ćmił w krótce A leksandryę, stała się ona później wzorem dla w szystkich tego rodzaju chrześcijańskich szkół, dlatego nie od rzeczy będzie przytoczyć, ja k i był tam cały bieg studyów.

Naukę rozpoczynał zwykle Orygenes praktycznie, odzwy­

czajając swoich uczniów od wielu złych narowów, teoretycznie wpajał najpierw ej praw idła logiki, która „uczy wyróżniać praw dę od fałszu“, następnie przechodził do fizyki, która „uczy rozu­

mieć i podziwiać dzieła boże“, dalej do geom etryi, „która, dzięki swoim jasnym i nieulegającym w ątpieniu dowodom, jest ideałem nau k i“, potem nauczał astronomii, nauki „podnoszącej um ysły od ziemi ku n ieb u “, wreszcie przychodziła kolej na filo­

zofię, której nauczanie skupiało się w pew nych ostatecznych m oralnych wnioskach, to wszystko zaś służyło tylko jako przej­

ście do najw yższej z nauk o istnieniu i naturze B o g a 1. Uczniom swoim pozwalał Orygenes swobodnie wszystko czytać i szukać nauki o B ogu wszędzie, gdzie tylko chcieli, wskazując w końcu Pismo św., jako jedynie praw dziw e jej źródło. W jednym z li­

stów do św. G rzegorza Cudotwórcy pisze: „W szystkie nauki świeckie należy tak uprawiać, aby przyczyniały się do zrozu­

m ienia Pism a św., gdyż tak samo ja k filozofowie zwykle utrzy ­ m ują, że geom etry a, m uzyka, retoryka i astronom ia p rzy g o to ' wują nas do studyum filozofii, tak m y możemy powiedzieć,

1 P o r. Christian schools and scholars. L o n d o n 1867. Y ol. I, s tr. 12.

(7)

że filozofia dobrze nauczana przysposabia do poznania chrze- ścijaństw a“ l.

Oto program tych pierwszych wyższych chrześcijańskich szkół, z którego jasno wynika, iź nie było żadnej gałęzi ów­

czesnej wiedzy, któraby tam nie była upraw ianą. Duch jednak, ja k i w tych szkołach panował, wyróżniał je w sposób zasadni­

czy od współczesnych pogańskich. Te ostatnie nie posiadały żadnego ideału praw dy, któryby wszystkie przenikał usiłowania, brakło im przewodnich idei, dlatego nauczanie miało charakter czysto form alny i powierzchowny; na zew nętrzną stronę, na piękność formy w wysławianiu się głów ny był położony nacisk, a strona m oralna nie m iała właściwie o co się oprzeć: upra­

wiano wprawdzie filozofię, uważając ją za najlepszy dla duszy pokarm, ale umysły spragnione praw dy i oparcia, błąkały się tu bezradne wśród m nóstw a różnorodnych kierunków. W chrze- ścijańskiem natom iast nauczaniu wszystko było jed n ą najw yż­

szą przejęte ideą i do jednego skierowane celu, w którym n aj­

ogólniejsza teorya ściśle splatała się z praktyczną stroną i z prak- tycznem i zadaniam i życia. Ale ju ż A rystoteles zrobił uwagę, że wszelkie wyższe nauczanie opiera się na wiedzy poprzednio uzyskanej. Ponieważ więc klasyczną oświatą były przejęte umysły, które do chrześcijaństw a się garnęły, przynosiły ze sobą dawne poglądy i metody, które oczywiście tu dalsze znajdyw ały zastosowanie. Tak dokonywało się od trzeciego wieku począwszy stopniowe, wzajem ne przenikanie się chrze­

ścijańskiej nauki i klasycznej mądrości.

Pow stają coraz liczniej wyższe pryw atne szkoły, zakładane przez retorów i filozofów, którzy chrześcijańską przyjęli wiarę.

W tej samej np. Cezarei, gdzie przedtem nauczał Orygenes, zakłada tak ą szkołę św. Pamfiliusz. W ykształcony w sławnej szkole praw a w Berytus, poddawszy się po naw róceniu kierun­

kowi Pieriusa następcy Orygenesa w A leksandryi, osiadł potem w Cezarei i całe życie i m ajątek poświęcił swojej szkole. Zało­

żył wielką chrześcijańską bibliotekę, która liczyła przeszło

1 Tam że.

(8)

6

80000 dzieł, sam mnóstwo dzieł skopiował, a Pismo św. ro z ­ dawał każdemu, kto je tylko mieć zapragnął. W yszło też ze szkoły jeg o wielu chrześcijańskich uczonych, pisarzy i m ęczen­

ników. Podobną szkołę założył w Antyochii Lucyan, i tu Pismo św. i helleńska wiedza były głównymi nauczania przedm iotam i.

Na takie w zajem ne przenikanie się chrześcijaństw a i klasycyzmu w pływ ała korzystnie także i ta okoliczność, źe chrześcijanie i do pogańskich szkół chętnie się garnęli.

J u ż T ertulian w drugim wieku pisze, źe niemożliwą dla chrześcijanina je s t rzeczą być nauczycielem w pogańskiej szkole, ale nieraz zmuszony je s t uczęszczać do niej jako uczeń, inaczej bowiem nie nabędzie wiadomości, które są „kluczem do życiau, niechaj więc tam się uczy, wolno mu zaś odrzucić wszelkie pogańskie legendy i brednie. J a k wielką zaś wartość przyw ią­

zywali chrześcijanie w IY. wieku do klasycznej oświaty i świec­

kiego wyższego w ykształcenia, dowodzi tego najlepiej fakt, źe gdy Ju lia n A postata zam knął państwowe szkoły dla chrześcijan, a naw et zabronił im pryw atnie zajmować się naukam i i litera­

tu rą , to posypały się ze strony biskupów energiczne protesty piętnujące juliański edykt, jak o objaw okrutnej tyranii. Grzegorz z Nazyanzu wystąpił z całą potęgą swojej wymowy przeciw takiem u barbarzyństw u. „Cenię tylko nauki i literaturę — pisze — i nigdy nie pożałuję pracy, ja k ą im poświęciłem. Naukę stawiam nad wszystkie ziemskie bogactw a i nie znam nic na ziemi droż­

szego; zaiste praca umysłowa najwięcej zbliżoną je s t do nie­

biańskich rozkoszy i pragnień nieśm iertelności" 1. Z drugiej j e ­ dnak znowu strony praw dą jest, iż wszyscy chrześcijańscy pi­

sarze i Ojcowie Kościoła domagali się, aby świeckie nauczanie chrześcijańskie uwzględniało potrzeby. Św. Bazyli porównuje umysł ludzki do drzewa, które wydaje owoce i liście: „Owocem je s t praw da tylko w Piśmie św. zawarta, literatura zaś i sztuki piękne to liście, które zdobią i osłaniają prawdę. Mojżesz i D a­

niel pierwej pogańską przyswoili sobie wiedzę zanim ze świę- tem i zapoznali się naukami. U poetów i filozofów m nóstwo

1 Christian schools and scholars. Vol. I, str. 23.

(9)

znajdujem y myśli, które głęboko pow inny wryć się w nasze serca. Chrześcijanie m ając tak ciężkie do staczania walki, nie­

chaj zużytkow ują wszystko, co im tylko pomódz może a więc tak dobrze poezyę, ja k filozofię, retorykę i sztuki piękne. Po­

winni rozważać słońce praw dy odbijające się w falach ludzkich umysłów, a potem wznosić oczy ku górze i podziwiać jej świe­

tność w niebiosach. C hrześcijański uczeń powinien podobnym być do pszczoły, która miód na wszystkich zbiera kwiatach, oddzielając go jed n ak starannie od tru cizn y u ł. Podobne zupeł­

nie zdania w zastosowaniu do szukających m ądrości w ygłaszał ju ż Plato a naw et Cicero, a więc i pod tym względem kiero­

wali się chrześcijańscy myśliciele tylko miłością praw dy i pra­

gnieniem urzeczyw istnienia najw yższych m oralnych ideałów. Ze w zględu jednakże na nowe potrzeby chrześcijańskiego społe­

czeństw a przygotow uje się równocześnie także ncw y w chrze- ścijańskiem wyższem nauczaniu kierunek.

Podstaw ą organizacyi K ościoła byli ci, na których przeszła w ładza Apostołów i uczniów Chrystusowych, a więc biskupi i prezbiterzy. Od chwili zaś ja k Chrystus tym uczniom swoim powiedział, idźcie i nauczajcie, stało się nauczanie jednem z naj­

główniejszych zadań Kościoła. Chcąc nauczać, a przytem także spełniać cały szereg innych jeszcze wobec w iernych obowiąz­

ków, trzeba było mieć odpowiednio przysposobionych pracow ni­

ków. Ich kształcenia któż inny mógł się podejm ować jeżeli nie biskupi, jak o bezpośredni Apostołów następcy?; tem więcej, źe oni tylko mieli moc i władzę wyświęcania kleryków na kapła­

nów. Pow stają zatem powoli przy w szystkich biskupich stoli­

cach wyższe szkoły zawodowe. Ju ż aleksandryjska szkoła kate­

chetów była czemś w tym rodzaju; o niektórych innych przecho­

wały się także dosyć dokładne szczegóły; najwięcej oczywiście o takich, z których wyszli jacyś w późniejszem życiu sławni m ęczennicy lub uczeni chrześcijańscy. Z życia np. św. Ja n a Chryzostoma, k tóry był także uczniem retora Libaniosa, wiemy,

1 Św . B azy li: D e legendis Gentilium libris, w yd. G-aume’a t. n , s tr . 245 i dalsze.

(10)

8

iż kształcił się i do swego zawodu przygotow yw ał w semina- ryum biskupa A ntyochii Melecyusza; św. Cyryl uczył się w szkole swojego wuja, biskupa Teofila i t. d. Do takich zawodowych szkół biskupich przybyw a w krótce drugi typ szkół klasztornych.

Pierw sze początki klasztornego życia sięgają niewątpliwie czasów św. Marka, ale pełny jeg o rozwój rozpoczyna się w trze- ciem dopiero stuleciu. Różne zaś działały tutaj przyczyny. W ogóle należy pamiętać, źe skłonność do życia pustelniczego zdała od św iata i jego zgiełku wspólną je s t wszystkim wschodnim spo­

łeczeństwom. Ma ona niewątpliwie źródło swoje w usposobieniu człowieka południowe zamieszkującego kraje i we wpływie ota­

czającej go przyrody. Obok wielkiego w zmysłowych rozkoszach wyuzdania, spotykam y się tu często z niezwykłym dla idealnych celów zapałem i z siłą woli tak nieugiętą, iż w szelkie kruszy węzły, aby tylko swój ideał urzeczywistnić. W iadom o, iż rozwój życia pustelniczego najw iększe przybrał rozm iary w Indyach, dzięki właśnie tam tejszym przyrodniczym i społecznym stosun­

kom. Mamy również dowody, źe także w E gipcie od wieków było dobrze znane życie w zupełnem odosobnieniu i zdała od świata. W piśmie św. Starego Testam entu ciągle je s t mowa 0 pustelnikach i prorokach na puszczy przebyw ających. J e s t to więc objawem zupełnie zrozum iałym , iż właśnie w Egipcie — gdzie chrześcijaństwo szybko szerzyć się zaczęło, równocześnie zaś panowała wśród pogan wielka rozwiązłość w obyczajach 1 takie zepsucie, źe dla chrześcijanina było życie według prze­

pisów św. M arka wśród społeczeństwa z najw iększem i połączone tru d n o śc ia m i1 — źe w Egipcie, powtarzam y, zaczęła coraz większa liczba chrześcijan uciekać w odludne miejsca, aby zdała od zepsutego na wskroś pogańskiego społeczeństwa prowadzić życie, oddane wyłącznie modlitwie, rozm yślaniu i moralnem u doskonaleniu się. P rzykład dali św. Paulus i św. Antoni, za nimi poszli w krótce w ierni setkam i! Tak pow stały najdaw niejsze związki ascetów i pustelników, którym Pachom iusz pierwszą

1 D o w o d em te g o n a jlep iej z n a n y p o w sz e c h n ie fa k t d o b ro w o ln eg o o k alec zen ia się O ry g en esa, a b y ty lk o u n ik n ą ć p o k u s.

(11)

wielkie, źe już w połowie IV. wieku liczył jego klasztor 1500 zakonników, a siedem tysięcy przyjęło jego regułę po różnych innych miejscowościach.

Na zachód przeniósł klasztorne urządzenia A tanazy wraz z opisem życia św. A ntoniego, tu dopiero zaczyna się wielka m onachizmu historya, jego zaś rozwój rozstrzyga także, ja k zobaczym y później, o dalszych dziejowych losach wyższego nauczania.

Nie m ożna wątpić, źe nauczanie upraw iano ju ż w n a jsta r­

szych wschodnich klasztorach. Gdybyśm y naw et nie przyw iązy­

wali wagi do słów Theodoreta, który nazyw a klasztory ayxAaxTa.

Tyję oiAoaooiac, uważając, iż nazwy „filozofia11 użył tu w znaczeniu praktycznem , to jed n a k z różnych wzm ianek takich pisarzy ja k J a n Chryzostom , Grzegorz z N azyanzu, Bazyli i wielu innych jasno wynika, iż przy klasztorach istniały szkoły, w których nauczanie nie stało widocznie bardzo wysoko, ale przecież przy­

swajano młodzieży główne zasady chrześcijańskiej wiary i mo­

ralności przy zupełnem klasycznego pierw iastku wykluczeniu.

Św. J a n Chryzostom np. pisze, źe jeżeli rodzice nie m ają w po­

bliżu szkoły, w której upraw a świeckiej nauki byłaby połączona z nauką cnoty, to powinni na korzyść strony m oralnej poświęcić wykształcenie um ysłu i oddać synów do klasztornej szkoły:

„Jeżeli macie nauczyciela, który m ógłby przyjąć odpow iedzial­

ność za cnotę waszych dzieci, to daleki jestem od nakłaniania was, abyście w ybierali klasztor. Jeżeli jed n a k nie macie należy­

tego zabezpieczenia, to nie posyłajcie dzieci tam, gdzie pierwej nauczą się grzechu zanim nabędą wiedzy. W artość jej stosun­

kowo m ała, duszę zaś zgubią na zawsze. 0 cóż należy więcej dbać, o naukę, czy o duszę? Możecie połączyć obie korzyści, czyńcie to z całych sił, jeżeli nie wybieracie, co je s t cenniej­

szemu 1.

Słowa te dowodzą, źe ju ż w czwartym wieku istniały kla­

sztorne szkoły, w których nauczanie nie stało wprawdzie tak

1 Św. J a n C hryz. w y d . G au m e’a. T o m I. S tr. 115— 122.

(12)

10

wysoko ja k w świeckich, ale zabezpieczało przynajm niej młode dusze przed zepsuciem. Z tych oto szkół wyszła niechęć i zaczęła powoli szerzyć się naw et nienawiść do klasycznej oświaty, k tó ra z chwilą, gdy pogańska religia przestała być panującą, najszersze f ogarnęła koła i przybrała żywiołowego ruchu cechy. W arstw y oświecone, w ykształcone w szkołach retorów, przesiąknięte wy­

rafinowaną kulturą, długi czas chwieją się m iędzy chrześcijań­

stwem a klasycyzmem , nie mogą od razu tak świeżych wyzuć się wspomnień.

N iektórzy pisarze chrześcijańscy z końca czw artego wieku walczą coraz energiczniej przeciw pogańskim szkołom, odradzają w prost rodzicom posyłania synów do Aten, w yszydzają szkoły retorów , a k ry tykują bez litości całą ich mądrość na m arnej grze słów opartą. N aw et św. A ugustyn, jakkolw iek szczery kla­

sycznej umysłowości wielbiciel, przecież często mówi o niebez­

pieczeństwach, grożących młodzieży ze strony dawnego system u nauczania. Sam ich na sobie doświadczył! opisuje więc ciasnotę poglądów ówczesnych gram atyków i retorów , ich chciwość i okrutną wobec m łodzieży surowość. „Dla niejednego z nich — pisze — większą było zbrodnią wymówić słowo homo bez nale­

żytego akcentu aniżeli człowieka nienaw idzić41 *. J e s t niewątpliwie św. A ugustyn najw spanialszą postacią z całego okresu rozw ija­

jącego się i świat zwyciężającego chrześcijaństwa. W umyśle jego ja k we wspólnym ognisku zestrzelił się i skupił cały ośmio- wiekowy rozwój oświaty i ostateczny na rzecz chrześcijaństw a dokonał się przełom. Z poganina i zwolennika platonizmu, błą­

kając się wśród różnych kierunków filozofii, którym po kolei hołdował jakiś czas wyznawca m anicheizmu, w końcu zostaje chrześcijaninem , przynosząc na łono nowej wiary bogate życiowe doświadczenie, olbrzym ią wiedzę i znajom ość starożytnej um y­

słowości, nieugiętą, bo w walce ze samym sobą zahartow aną wolę, wreszcie najgorętszą miłość do chrześcijańskiego na świat poglądu, podsycaną głębokiem przeświadczeniem , że za chrze­

ścijaństwem niem a dla duszy spokoju, a dla ludzkości niema

(13)

odrodzenia się do nowego życia. J e s t przecież u A ugustyna jeszcze wielka cześć dla klasycznej oświaty, bo je s t zrozumienie jej treści przy stanowczem odrzuceniu zepsutej zewnętrznej formy. Powoli jednakże oddala się św. A ugustyn coraz więcej od klasycznych trądycyi, a w założonej przez niego szkole biskupiej w H ippo przew aża stanowczo duch klasztorny i niechęć do wszelkiego rodzaju świeckiej literatury.

Zupełnie podobny proces przeszedł także św. Hieronim.

I on w ykształcony w szkołach retorów lubował się za młodszych la t w pogańskim klasycyzmie, aż nareszcie raz miał sen, w którym zdawało mu się, że stanął na sądzie Bożym i usłyszał wyrok, źe on nie je s t Christianus ale Ciceronianus, przysiągł więc, że odtąd pogańskich autorów zupełnie nie będzie czytał, a odda się wyłącznie badaniu Pism a świętego. Nie wszystkie ale um ysły przechyliły się tak stanowczo na stronę nowej prawdy, wahanie się trw a jeszcze przez parę pokoleń. Taki np. poeta Ausoniusz był chrześcijaninem , a przecież czuł i m yślał ja k poganin, dla niego Bóg to jakaś czysta abstrakcya, to form alność i podatek, k tóry trzeba zapłacić nowemu rzeczy porządkowi. W ykw intny sybaryta płaszczy się przed cezarem, nazyw ając się jeg o kreaturą, jako pisarz na formie wszystko zasadza, zabaw ki myśli uważa za dzieła sztuki, a gdy mu przyjaciel przysyła 30 ostryg, układa na ten tem at kunsztow ny epigram , popisując się nim ja k arcy­

dziełem. Jeg o tow arzysz Symmachus, k tóry pozostał poganinem lepsze naw et robi wrażenie od tego chrześcijanina! Prośba Sym- m acha do cesarza G-racyana za starem i bogami, ułożona w chwili gdy boginię zwycięstwa usunięto z sali posiedzeń senatu, o ileż wznioślejsze robi wrażenie od wszystkich Ausoniusza wierszydeł.

A taki np. Sydoniusz czyż to nie oczywisty dowód, ja k trudno było tym umysłom nagiąć się do nowego rzeczy porządku.

W szak zostawszy biskupem musiał aż ślub składać, źe odtąd świecka u niego zamilknie muza, a będzie pisał wyłącznie tylko na cześć świętych. To też z żalem odzywa się do młodych:

„Używajcie młodości, rozkoszujcie się nad Horacym i Ciceronem, gdy starość nadejdzie będziecie musieli myśleć o zbawieniu,

(14)

12

a starych pogan w k ą t odrzucića. Pism a chrześcijan nie są mu dosyć w ykw intne, dobre tylko, aby uniknąć piekła.

Zaczynają więc mnożyć się usiłowania, aby w miejsce pogańskiej stw orzyć literaturę z chrześcijańską treścią, ale w niej dawna m aniera długo jeszcze przeważa, w listach pełno płaskich kom plementów, w mowach chełpliw a pokora, w poezyi bawienie się najśw iętszem i uczuciami i w prowadzanie świętych w miejsce dawnych m itologicznych bogów, jednak powoli przecież cały ruch umysłowy pogłębia się i uszlachetnia. Najpierwej upraszcza się form a: „Czegom się od uczonych i retorów nie nauczył, tego na ich sposób nie będę opowiadał — pisze P rosper w rozpraw ie De vita contemplativa — nie zawstydzę się, jeżeli m iłośnicy marnej g ry słów będą m oją prostą mową niemile dotknięciu 1. Dalej myśl chrześcijańska coraz skuteczniej walczy z przesądami i for­

mami starej kultury. W idocznem to np. u takiego Sal wiana:

je s t to ju ż zupełnie nowy człowiek, „ewangelia podniosła go wysoko ponad całą nędzę upadającego św iata, a przecież i on jeszcze w pismach swoich starej m aniery całkowicie zrzucić z siebie nie może. W szystkie te sprzeczności stąd właśnie po­

chodzą, iż ci ludzie kształcili się jeszcze w szkołach retorów.

Aż nareszcie na schyłku piątego wieku szkoły te giną, a wycho­

wanie klasztorne zaczyna i na Zachodzie stanowczo przeważać.

Z warstw ludowych przez chrześcijaństwo tak wysoko podnie­

sionych, odzywa się coraz gw ałtow niejsza nienawiść do dawnych bogów, którym w arstw y oświecone nie przestaw ały jeszcze w ci­

chości hołdować. W związku z tem stoi palenie dzieł i księgo­

zbiorów, niszczenie dawnych św iątyń i wogóle zabytków kla­

sycznej przeszłości. Na czele takiego ruchu widzimy w niejednem m iejscu zakonników, dla których cała ta klasyczna kultura przed­

staw ia się już jako dzieło szatana. W ym ow a kaznodziejska u jęta w ludową gwarę, bo dla ludu przeznaczona, staje się prostą a działającą siłą przekonania, nie zaś sztuką. Stilus scholasticus przez retorów upraw iany, rzadko gdzie odzywa się z kazalnicy,

1 G eo rg K .aufm ann: Rhetorenschulen u nd Klosterschulen. (F r. R a u m e r hi sto ris eh es T a sc łie n b u c h 4-te fo lg ę 10-ter J a h r g . L eipzig. 1869). S tr. 42.

(15)

miejsce zaś wyszukanych heksam etrów zastępuje śpiew Ambro- zyański, przejm ujący swoją siłą uczucia, a wielki swoją prostotą.

P raw dą jest, że cały ten ruch doprowadził do prostactw a w oby­

czajach, źe w ykw intne obejście i wyrafinowana kultura staw ała się coraz rzadszą, a przecieiź naturalnym był on objawem i spo­

łeczeństw u potrzebnym , jeżeli nowy porządek miał się napraw dę ustalić. .

W klasztorach dawna m etoda nauczania zanika; gram atyka i retoryka ustępują m iejsca ćwiczeniom ascetycznym i modlitwie.

K lasztor staje się istotnie pewnego rodzaju wyższą szkołą, mnisi uczniami w niej, a przełożony ich m istrzem i nauczycielem.

Pow staje więc zupełnie nowego rodzaju korporacya nauczająca, i tu chodzi o pogłębienie religijnego życia, ale nie pod względem teoretycznym ; nowa teorya, nowe ideały są i działają jako orga­

niczna całość, w niczem do dawnych niepodobne wierzeń, po­

trzeba je przecież w czyn wprowadzić i w życiu urzeczywistnić, w tym kierunku więc rozw ijają klasztory swoją działalność.

P otrzeba było jak b y ognistem żelazem dawne z organizm u społecznego wypalić narowy, wspomnienia i przyzw yczajenia.

W łaśnie w takim duchu rozw ija pełną energii pracę J a n Kas- syan, którego dzieła trafnie nazwano najstarszą życia i klasztornej w iedzy encyklopedyą. Pojm uje on klasztor zupełnie jako wy­

chowawczy zakład, w którym czczej i czysto form alnej kulturze retorów przeciwstawią myśl Bożą i um iejętność o Bogu. Oświad­

cza się więc K assyan stanowczo przeciwko wszelkiemu zajm o­

w aniu się starożytnym i autorami, idąc w tej m ierze zupełnie za zdaniem egipskiego opata Nestorosa, który do jednego z przy ­ jaciół Kassyana, niejakiego Grermanusa, gdy się tenże uskarżał

przed nim, iż go ciągle prześladuje wspomnienie dawnych bogów, w te odezwał się słowa: „czytaj tylko księgi święte z tą samą usilnością i gorliwością, z jak ą dawniej czytałeś pogan, a uwol­

nisz się od tych szkodliwych wpływów" 1. Jedynym przedm iotem nauczania w klasztorach była tylko religia i wiara chrześcijańska.

N auka dzieliła się według K assyana na dwa kursa: pierwszy

1 G. K a u fm a n n : Bhetorenschulen u nd Klosterschulen. S tr. 65.

(16)

14 -

praktyczny, obejm ujący naukę przepisów, drugi teoretyczny, pro­

wadzący do głębszego zrozum ienia prawd wiary i Pism a świętego.

Obok tak urządzonych klasztorów starał się każdy biskup o po­

siadanie szkoły przy swojej stolicy, która miała do kapłańskiego przygotow yw ać zawodu; w nich przew ażył także od czasów św. Euzebiusza z Yercełli, a szczególnie od czasów św. A ugu­

styna duch zupełnie klasztorny. Tu biskup był m istrzem i nau­

czycielem , a św. Cezaryusz powiada, źe wszystkiego m ożna się spodziewać tylko po klasztornej karności i po serdecznym, pouf­

nym stosunku ucznia z nauczycielem. M etoda nauczania żadnej tu nie odgrywa roli, a pierw iastek rozumowy z zupełnem spotyka się zaniedbaniem .

Pow tarzają się wprawdzie tu i ówdzie usiłowania, aby dawne szkoły retorów przekształcić na rodzaj nowych teologicznych akadem ij. Taki np. opat Pom erius urządza w Lyonie retoryczne odczyty i ćwiczenia w związku z teologicznem nauczaniem, coś podobnego próbuje także K laudianus M amertus w Vienne.

Ale były to tylko ja k b y początki jakichś chrześcijańskich uni­

wersytetów, do stałych urządzeń nie przyszło, interes teologiczno- naukow y schodzi zupełnie n a drugi plan, w tych zaś w arunkach trzeba przyznać, iż całemu dalszemu rozwojowi um iejętności kościelnych poważne zaczęły grozić niebezpieczeństwa. Z jednej ostateczności ruch um ysłowy przeszedł w drugą. Od wykształ­

cenia form alnego w szkołach retorów, uwzględniającego tylko rozum owanie i mówienie, przerzucono się na stronę moralno- ascetyczną, o ćwiczeniu zaś rozum u zapomniano prawie całko­

wicie. To też znać ju ż w szóstem stuleciu, źe chrześcijańscy kapłani oduczyli się porządnego m yślenia, dawna wspaniała twórczość na polu teologii słabnie, a z nią i ruch literacki zm niej­

sza się coraz bardziej, i byłoby może przyszło do zupełnego w ygaśnięcia wszelkiej oświaty, gdyby nie korporacya, która stała się istną arką przym ierza między nowemi a dawnemi laty.

Na początku szóstego stulecia przedstaw ia się nam stan wyższego nauczania w następujący sposób. Daw na m etoda, owoc dyalektyczno-retorycznego stopnia rozw oju ludzkiej umysłowości, przeżyła się całkowicie. Szkoły retorów ju ż istnieć przestawały,

* • ? /• /

*

4''

(17)

natom iast rozpow szechniły się wszędzie szkoły klasztorne i se- m inarya biskupie; dla świeckich był przystęp do jednych i do drugich możliwy, tam więc garnął się każdy szukaj ący nauki, inna bowiem szkoła i inny nauczyciel, nie duchowny był już wówczas rzadkością. Tu i ówdzie zaczęły także powstawać pry­

w atne szkoły, zakładane przez księży i zakonników, ale te skut­

kiem powszechnego zam ętu i ciągłych w ojen i napadów, nie utrzym yw ały się zwykle długo, na wszelki sposób do walki z nawałą ciem noty i barbarzyństw a one w ystarczyć nie mogły, do tego potrzeba było organizacyi i w spółdziałania wielu za­

kładów w edług jednej prowadzonych metody. Otóż takiej no­

wej m etody nauczania brakowało. Chrześcijaństwo wskazywało znakom ite środki do m oralnego doskonalenia się, ale w nau­

czaniu i w przysw ajaniu wiedzy nie miało jeszcze czem zastąpić starych dyalektyczno-retorycznyeh praktyk. K assyan w tym kie­

runku ta k ie nowej nie stw orzył m etody; wkrótce też okazuje się u zakonników i księży brak w yrobienia w myśleniu, brak wszelkich system atycznych wiadomości i daleko posunięte wszel­

kiej wiedzy lekceważenie. Nowe germ ańskie dwory sprzyjały wprawdzie rzym skiej oświacie, była im ona nieraz naw et poży­

teczną, ale przecież dla jej podtrzym ania nie robiły nic, zazdrosne o cywilizacyjną wyższość zwyciężonych. N auki teologiczne, ja k długo tylko mogą korzystają, z m etodycznego przysposobienia umysłów w szkołach retorów, ale w końcu wszystko ustaje, tak, że chcąc nawiązać jakikolw iek węzeł przeszłości z przyszłością, należało koniecznie powrócić do dawnej harm onii nauki świec­

kiej z kościelną, iilozofii z teologią i ratow ać z przeszłości, co się tylko dało, aby później jakąś nową dla oświaty przygotow ać przyszłość.

Na takiem stanowisku staje Kassiodor, ostatni z długiego szeregu rzym skich konsulów, a pierwszy siewca średniowiecznej kultury. Po śmierci króla Teodoryka, którego był ministrem, zakłada K assiodor nowego rodzaju klasztor, Vivarium, pod Squil- laci w tak zwanej Bruccyi. Tu grom adzi bogatą bibliotekę i na­

kreśla cały m etodyczny plan studyów, w którym świecka i ko­

ścielna nauka najzupełniej ze sobą się łączą. Jeg o dzieła o nau­

(18)

16

czaniu Pism a św. i o siedmiu sztukach wyzwolonych zaw ierają program tej nowej nauki. Tak przekazał K assiodor resztki nau­

kowości najbliższym w coraz większą ciem notę zanurzającym się pokoleniom. W praw dzie własne dzieło K assiodora nie u trz y ­ mało się długo, ale cały jeg o plan studyów, jeg o m etodę, tra- dycyę przejął żywcem właśnie wówczas pow stały zakon św.

B enedykta, którego reguła nie zabrania zakonnikom naukowej działalności i pozwala przyjm ować dzieci i młodzież na naukę.

Dziwnem zaiste zrządzeniem Opatrzności, w tym samym roku, w którym Justy n ian zam yka szkoły ateńskie, tj. w r. 529, pow staje zakon Benedyktynów . S tara oświata, która tam na W schodzie w najśw ietniejszem niegdyś ognisku tj. w A tenach długowieczny zakończyła żywot, równocześnie w tym samym roku, jakby dla zaznaczenia nieprzerw anej łączności, na Za­

chodzie, ja k feniks, z własnych odradza się popiołów.

Może w tych samych chwilach, w których ostatni ateńscy filozofowie z boleścią i z goryczą w sercu przechodzili bram y odwiecznej stolicy muz, aby podążyć na daleki W schód, przy­

stępow ał św. Benedykt, pełen natchnień proroczych do dzieła, które miało zanieść na najdalszy znowu Zachód słowo Boże wraz z wszystkimi nabytkam i starej oświaty! I znowu kiedyś po paru wiekach ta praca Benedyktynów na Zachodzie i te ziarna zaniesione n a daleki W schód przez ostatnich filozofów miały się złączyć z sobą i wydać obfite, a dla ludzkości tak dobroczynne, plony.

(19)
(20)

Tegoż samego autora

ważniejsze dzieła i prace naukowe ogłoszone drukiem:-

1. J a n Ś n iad eck i. J e g o sta n o w isk o w dziejach o św ia ty i filozofii ■ W y d a n ie A kadem ii U m iejętn o ści w K rak o w ie. 1875. ^ 2. J ó z e f K re m e r i K arol L ibelt. W sp o m n ie n ie p o śm ie rtn e . (O sobr

z Przeglądu Polskiego) w K rakow ie. 1875.

3. O zad an iach i s ta n o w is k u filozofii w obec d z isie jsz e j u m ie ję tn e j W y d a n ie d ru g ie p o p ra w io n e i d o d an iem u w a g i o b jaśn ień u zu p e łn io n e . W K rak o w ie. 1877.

4. F ilozofia S p in o zy i d z is ie jsz y p a n teizm . (O sobne odbicie z Biblioteki W arszawskiej). W a rsz a w a . 1877.

5. U w agi n ad filozofią S tu a rta Milla i n ad w sp ó łczesn y m em piryzm em an g ie lsk im . (O sobne odbicie z R o z p ra w A k ad em ii U m ie ję tn o śc i). W K ra ­ kow ie. 1877.

fi. L a p sy ch o lo g ie e st-e lle u n e scien ce? (R ev u e p b ilosopM que IV). P a ris . 1877.

7. H e rb a rt s a vie e t s a p h ilo so p h ie d ’a p re s des p u b licatio n s re c e n te s.

(R ev u e p liilo so p b iq u e V II). P a ris. 1879.

8. C h a ra k te r. S tu d y u m z d zied z in y p sy c h o lo g ii, e ty k i i p ed ag o g ii. („E n- c y k lo p e d y a w y c h o w a w c z a 11 II.). W a rs z a w a . 1882.

9. P o w sta n ie i ro zw ó j p esy m izm u w In d y ach . K rak ó w . 188ł.

10. O xford i C am bridge. W K rak o w ie. 1885.

11. O ber die E n tw ick elu n g d er p h ilo so p h isc h e n Ideen bei den In d e m u nd C h in e se n . W ie n . 1887. A lfred H d ld e r (S e p a ra ta b d ru c k a u s d en B erich- te n d es V Il- te n in te rn a tio n a le n O rie n ta liste n c o n g re sse s ).

12. D zieje filozofii w z a ry s ie . T om I. O gó ln y w stę p do dziejów' filozofii i dzieje filozofii n a W sch o d zie. W K rak o w ie. 1894.

13. O ber die B ed eu tu n g d er F o rs c h u n g e n a u f dem G ebiete d er O rien tali- sc h e n P h ilo so p h ie fiir das V e rs ta n d n iss d er g esch ich tlich en E n tw ick e­

lu n g d er P h ilo so p h ie im A llgem einen. E in V o rtra g . W ie n u. L eipzig.

W . B rau m iiller. 1895.

14. O filozofii i filozoficznych n a u k a c h . K rak ó w . 1900.

15. Id een z u r P h ilo so p h ie d er G esch ich te d er P h ilo so p h ie . E in V o rtra g . W ie n u. L eipzig. W . B rau m iiller. 1900.

16. W d ru k u o b sz e rn e dzieło: U n iw e rsy te ty ich c y w ilizacy jn e zn aczen ie w p rz e s z ło śc i i z a d a n ia p rz y s z ło śc i.

17. A dolf H a rn a c k o isto cie c h rz e ś c ija ń s tw a . K ry ty c z n y p rz y c z y n e k do p sy ch o lo g ii w sp ó łczesn eg o p ro te s ta n c k ie g o racy o n a liz m u . W K ra k o ­ w ie. 1901.

18. S p ra w a c h iń s k a w św ie tle filozofii d ziejó w i e ty k i. W K ra k o w ie 1901.

W sz y stk ie n in ie jsz e dzieła i p ra c e o ile nie s ą w y c z e rp a n e n ab y ć m o żn a w k się g a rn i S półki W y d aw n iczej P o ls k ie j w K rak o w ie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

4 „Mocą sakramentu całe życie małżonków jest konsekrowane jako przestrzeń i two- rzywo dla spełniania otrzymanej misji, której treścią jest budowanie rodziny ludzkiej na

Warto zatem przyjrzeć się procesowi tworzenia i ewolucji założeń polskiej polityki społecznej w okresie II Rzeczypospolitej, próbom kreowania jej priorytetów ,

Trzeba tutaj zauważyć, iż o ile poglądy o potrzebie uspołecznienia państwa pojawiały się tu i ówdzie w obozie sanacyjnym, to charakterystyczną cechą, jeśli chodzi

De biomassa wordt eerst gesteriliseerd om te voorkomen dat produktie- stammen het bedrijf verlaten.. Het slib kan worden verkocht als

d’après nos analyses, nous pouvons constater que la perspective d’edith Stein sur la motivation est fidèlement noétique, sans négliger cependant le sens-contenu essentiel

The idea of self-organization approach for the conflict resolution during the air traffic control in the Single Air Navigation Space (SANS) was firstly proposed by M.. In his

We image positive velocity perturbations beneath the border faults of the eastern flank of the Red Sea in Yemen, beneath the Danakil Horst, and in central western Afar in the

First of all, long or irregular indoor spaces (such as corridors, concave shapes) require further partial subdivision, because one node does not represent well